By emigracja
nie była amputacją...
Janusz
Wróbel- "Cztery Pory Tutaj"
Dokładnie
2 stycznia 2008r. ukazała się debiutancka książka poetycka Janusza
Wróbla z Michigan. To pierwsza książka z serii: Biblioteka Polonijna
Towarzystwa Przyjaciół Poezji.
Książka
została wydana przez Towarzystwo Przyjaciół Poezji przy współpracy z
Towarzystwem Literackim im. Adama Mickiewicza Oddział Siedlce. Wstęp do
książki napisał redaktor serii, historyk literatury i krytyk literacki-
dr Sławomir Sobieraj. Okładkę książki zaprojektowała absolwentka
Pedagogiki z Plastyką Akademii Podlaskiej w Siedlcach- Eliza Krawczuk.
Książka ma 122 strony i zawiera zapis przeżyć poety z prawie 25 lat.
Książka ta, jest świetnym połączeniem poezji, filozofii i psychologii.
Janusz Wróbel urodził się w Cieszynie w 1953r. Ukończył
polonistykę i lingwistykę UJ w Krakowie. Tam też doktoryzował się z
psycholingwistyki i pracował w Instytucie Badań Polonijnych. Od 1984r.
mieszka w USA a obecnie, w Troy, Michigan. Pracował na kilku
uniwersytetach a ostatnio w Madonna University jako profesor i szef
wydziału polonistyki oraz studiów wschodnio-centralno-europejskich.
Ukończył studia psychologiczne w Oakland University. Jest autorem wielu
publikacji naukowych.
Przedstawiłem w kilku zdaniach historię Janusza Wróbla ponieważ, chcę od
tego zacząć moje rozważania na temat jego książki. Zarówno
zainteresowania poety jak i jego losy, uwidaczniają się w tej książce.
Emigracja często jest nowym życiem i utratą dawnego.
Nowa
rzeczywistość i nowe problemy oraz obowiązki. Ważnym elementem jest nowy
język. Opanowanie go, często jest najistotniejszym zadaniem "nowego
człowieka". Nowy język jest konieczny by móc rozpocząć nowe życie. Po
czasie poszukiwań miejsca dla siebie i pracy, kiedy sytuacja jest w
miarę ustabilizowana, zaczynają się pojawiać liczne refleksje na temat
dawnego życia i tego, co się utraciło a raczej oddało za ten, "nowy
świat". Emigrant często boryka się z tęsknotą za ojczystym krajem i
brakiem możliwości komunikowania się w ojczystym języku. Są różne metody
na zachowanie swojej tożsamości narodowej i języka. Jednym z tych
sposobów, jest pisanie.
Janusz
Wróbel pisząc ocala to, co jest dla niego najbardziej istotne. Dokonuje
przy tym analizy i wyciąga wnioski. Kontempluje to, co utracone i to, co
nowe. Jest bacznym obserwatorem rzeczywistości. W swoim stylu jest
zbliżony do Eliota, Miłosza i Różewicza. Tak jak oni, stara się kłaść
większy nacisk na treść redukując przy tym formę ale zachowując liryzm.
Książka
składa się z 4 części. W pierwszej pt. "Przebudzenie", autor porusza
temat emigracji i tematy z nią związane. Ukazuje powolne
przystosowywanie się do nowego miejsca i przedstawia problemy jakim musi
podołać emigrant. W utworze pt. "Drzewo" , rozpoczynającym pierwszą
część, tak mówi o emigracji:
"Jak bardzo musimy się zmienić, by przetrwać- pytanie to, jak cień,
towarzyszy ekscytacji doświadczania nowego życia. Ale mieć nowe życie,
to też ząbkować drugi raz, uczyć się chodzić i mówić raz jeszcze. To
przebudowywać swoją tożsamość tak, by nie uszkodzić tego, co powinno
pozostać w nas do końca, bez względu na miejsce pracy czy pobytu".
Jak
widzimy, autor uznaje emigracje za nowe życie. Ukazuje poszczególne
etapy rozwoju i odnosi je, do etapów przez które musi przejść emigrant.
Nauka mówienia dotyczy tutaj nauki komunikowania się w obcym języku.
Ząbkowanie jest adekwatne do bólu, jaki odczuwa się na początku życia
zdała od tego, co znane. Nauka chodzenia wiąże się z nauką poruszania w
nowej rzeczywistości. Autor wskazuje na pytania, jakie zadaje sobie
emigrant: co ocalić a co zmienić? Emigrant musi podjąć decyzję, czy chce
wyzbyć się korzeni czy je zachować a jeśli zachować, to w jaki sposób.
Nowe miejsce wymaga przystosowania się.
I tu też
się pojawia hasło, które głosi iż każdy jest kowalem własnego losu. O
ile w kraju, gdzie ma się bliskich na których można liczyć, hasło to
zdaje się mieć małą wartość o tyle w kraju, gdzie można liczyć tylko na
siebie, powiedzenie to zdaje się mieć o wiele większą wartość. Jesteśmy
zdani tylko na siebie i musimy sobie jakoś poradzić ze wszystkim. W
kolejnym utworze pt. "Wróg największy" autor pisze:
"Tymczasem
świat nie jest nam aż tak nieprzyjazny. I nie tylko chodzi tu, o
przyrodzoną nam skłonność do wyolbrzymiania, lecz o błąd dramatycznie
zasadniczy. Do celi bez okna, lecz za to z jałowym światłem jarzeniówki,
która tępi wrażliwość naszych oczu, wpędził nas największy wróg: my
sami. I tylko on może nas wyzwolić".
Owa cela
jest miejscem będącym symbolem naszych błędnych decyzji i konsekwencji
nieprzemyślanych czynów. Jarzeniówka jest tu symbolem egoizmu, który
oślepia i zobojętnia na wszystko. Wyzwolenie z tego stanu jest możliwe
dzięki zrozumieniu, że nie jesteśmy sami i że to od nas zależy, jak
będzie przebiegać nasze dalsze życie.
W drugiej
części pt. "Miłość" poeta ukazuje różne oblicza emocji często nazywanych
tak samo: miłość. Pod tym hasłem kryje się wiele różnych i często
będących ze sobą w opozycji, pojęć. Mamy zauroczenie, zakochanie,
pożądanie, przyjaźń, miłość ale i też gniew czy zazdrość.
W tej
części mamy do czynienia z bardzo ciekawą i jakże moralizującą "Bajką"
zarówno dla młodszych jak i starszych czytelników a także, z lirykiem
miłosnym pt. "Jesteś", który świetnie wpisuje się w poczet
najoryginalniejszych i najbardziej poruszających liryków poezji
polskiej.
Następnie
w wierszu pt. "Czas" traktującym o New York City mamy przykład
nawiązania przez autora nie tylko do pokolenia "Nowej Fali" ale i też,
do tzw. "Szkoły Nowojorskiej". Pozwolę go sobie przytoczyć w całości:
"Czas"
"Mój czas
pachnie miłością
gęstą jak
New York
Minuty
ziemskie
zwiastunki
zwinnie
przebierają nogami
Mają twój
zapach
Czuć je
pod powiekami
Reszta
jest zegarem"
Trzecia
część pt. "Wyzwanie" ukazuje problemy i zadania towarzyszące osobie,
która już zadomowiła się w nowym miejscu i dla której to nowe miejsce
nie jest już czymś nowyma rzeczywistością, z którą należy się zmierzyć.
W utworze pt. "Wyzwanie i szansa" autor pisze:
"Tak
wyposażeni w sens i nadzieję jeszcze raz wychodzimy do ludzi. Niesiemy
im naszą twarz naznaczoną tą poranną pracą. A świat przygląda się jej i
oddycha jakby lżej".
O tym, że
trzeba zaciskać zęby i działać pomimo wszystko najlepiej wiedzą ludzie,
którzy muszą żyć w zupełnie innej rzeczywistości. Żyć pomimo wszystko i
nie poddawać się.
Kiedy
człowiek przełamuje zwątpienie i powstrzymuje natłok tzw. "czarnych
myśli" ma siłę do działania i bardziej chłonny umysł, który zamiast
skupiać się na sobie otwiera się na nowe informacje i analizę.
Cały czas
czytając wiersze Janusza Wróbla mamy do czynienia z osobą, która nie
mówi jak żyć ale daje cenne wskazówki. To jest bardziej do
zaakceptowania i przez to czytelnik odnajduje głębszą więź i relację z
autorem. W części tej poeta prowadzi również dyskurs z Miłoszem i
przytacza cytaty z jego twórczości.
W
ostatniej części pt. "Zmierzch" pojawiają się egzystencjalne
przemyślenia, motyw przemijania i aspekt eschatologiczny. Autor ukazuje
pewne przemiany w życiu człowieka i powolną wędrówkę z materii do idei.
Ta transformacja jest naturalnym procesem. Jednak godzenie się na nią
nie zawsze bywa ciche i łatwe. Często towarzyszy temu bunt i gniew. Jest
to naturalne. Tylko gen letalny chce naszej destrukcji natomiast, reszta
pragnie istnieć. Poeta w wierszu pt. "Szczyt lata" poprzez odwołanie się
do zjawisk zachodzących w przyrodzie ukazuje "zmierzch" człowieka i jego
zbliżanie się ku końcowi. Autor przez całą podróż od pierwszego
rozdziału po ostatni zmusza nas do głębszych refleksji i zachęca, do
świadomego kierowania własnym życiem. Nie jest tutaj ani wieszczem ani
też nauczycielem. Jest jak dobry przyjaciel, który udziela cennych rad i
dodaje sił oraz mobilizuje do działania i walki o swoje. Taki jest autor
"Czterech Pór Tutaj". Jest serdecznym przyjacielem, który służy radą i
obiektywnym punktem widzenia.
David
Półrolniczak
|