Wojna wymaga
zmian
Prowadzenie
drugiej wojny światowej w Europie było w równej mierze sprawą sztuki
wojskowej, co umiejętności poli-tycznej.
Armia pod wodzą gen. Eisenhowera
składała się z żoł- nierzy reprezentujących wiele narodowości,
których rządy za-wsze chciały mieć najświeższe informacje na temat
tego, co się działo na frontach Europy.
Tak też było w wypadku Kanady.
Wojsko kanadyjskie
z jednej strony było podporządkowane dowództwu brytyjskiemu z gen.
Montgomerym na czele,
ale z drugiej generałowie kanadyjscy - podobnie jak cały rząd fede-
ralny - odpowiadali przed kanadyjskim Parlamentem, który o postępach
wojennych nie tylko dowiadywał się ze źródeł ofi- cjalnych, ale
także z prasy nadsyłanej z pól bitewnych oraz z prywatnych rozmów z
kanadyjskimi generałami.
Stąd też, kiedy doszło do tak poważnej decyzji jak
odpowiedź na żądanie gen.
Montgomery’ego zwiększenia armii
kanadyjskiej,
premier Mackenzie King uparcie nie chciał się zgodzić na posłanie do
Europy dodatkowego kontyngentu wojska.
Pisał nawet w tej
sprawie do Churchilla, który, odpowiadając dyplomatycznie, chwalił
Kanadyjczyków za ich dzielność, ale oczywiście u gen.
Montgomery’ego nie interweniował.
Mackenzie King stał
więc przed decyzją ogłoszenia obowiązkowej mobilizacji w Kanadzie.
Zwlekał z tym tak długo, że w końcu nie zdążył jej ogłosić. W
rezultacie, jak pisze Pierre Berton, pierwsza kanadyjska armia
walcząca w północno-zachodniej Europie była zlepkiem wielonarodowym.
Służyły w niej dwa korpusy kanadyjskie, jeden brytyjski, dywizja
polska, a w miarę potrzeby dodawano do niej jednostki czeskie,
holenderskie i belgijskie.
W ten sposób Mackenzie King dotrzymał słowa danego samemu sobie
jeszcze przed wypowiedzeniem wojny Hitlerowi, że będzie robił
wszy-stko, co możliwe, aby zmniejszyć liczbę Kanadyjczyków
narażo-nych na śmierć lub kalectwo w walkach z Niemcami.
Krótko po zakończeniu
wojny były przedwojenny polski poseł pełnomocny na Kanadę, Wiktor
Podoski, występujący jako strona w kandyjskich dyskusjach
publicznych dotyczących emigracji polskiej do Kanady, użył
argumentu, że żołnierze polscy narażając się na śmieć lub kalectwo
ratowali życie i zdrowie Kanadyjczyków, Brytyjczyków czy Francuzów.
Argu-ment ten w szczególny sposób przemówił do kanadyjskich
generałów.
Tymczasem cywilom kanadyjskim w kraju
bardzo się podobało to wszystko, co się działo wokół nich. Pracy
było w bród, wszyscy chodzili najedzeni, uśmiechnięci, mieli konta
w ban-kach i ich depozyty wzrastały. Rósł także skarb państwa.
Podobnie jak podczas pierwszej wojny światowej, dozbrojenie Stanów
Zjednoczonych opierało się między innymi na kana-dyjskich surowcach
i innych dostawach wojskowych. Wobec tego, premier King w 1941 roku
podpisał umowę z prezydentem Rooseveltem, która na czas
niewypłacalności Wielkiej Brytanii łączyła gospodarkę kanadyjską z
amerykańską w zakresie po-trzeb wojskowych, przynosząc Kanadzie
upragnione dolary na inwestycje związane z wojną. Dzięki temu nowe
fabryki broni w Kanadzie pracowały na najnowszych maszynach, a armia
ro- botników obojga płci zatrudnionych w przemyśle wojennym liczyła
w 1943 roku ponad 1 200 000 (przy 11 milionach ludnoś-ci całego
kraju). Pod koniec wojny było 4 500 000 zatrudnionych i doskonale
wyszkolonych pracowników, tak że Kanada mogła już występować jako
jedna z potęg przemysłowych. (Dziesięć lat później liczba
kanadyjskich robotników wynosiła już 5 mil-ionów).
Tu jednak powrócił dawny problem niedoludnienia. Na 11 milionów
Kanadyjczyków, wśród których 8 milionów miało powyżej 18 lat, było
zbyt mało fachowców, którzy mogliby tę armię robotników spożytkować
w pełni i z zyskiem dla Kanady. Doradcy Kinga często nawracali więc
do problemu otwarcia imigracji dla ludzi wykształconych.
Doświadczenie z grupą polskich inżynierów „wypożyczonych” Kanadzie
na czas wojny i ich wkład w budowę kanadyjskiego nowoczesnego
przemysłu lotniczego było bardzo silnym argumentem przemawiającym za
otwarciem imigracji. Mackenzie King uznawał więc racje tych, którzy
optowali za sprowadzeniem Polaków do Kanady. Zdawał sobie jednak
sprawę z nadal tkwiącej w społeczeństwie kana-dyjskim niechęci do
imigrantów i nie był pewien reakcji ze strony tradycjonalistycznej
części społeczeństwa. Był przecież świadkiem braku współczucia
Kanadyjczyków dla mieszkańców Kanady pochodzenia japońskiego,
wysiedlanych po ataku Japonii na amerykański Pearl Harbour.
Rząd kanadyjski, idąc
za wzorem amerykańskim, nakazał wówczas przesiedlenie wszystkich
Japończyków mieszkających w Kanadzie nad brzegiem Pacyfiku. Był to
brutalny sposób traktowania ludzi, których jedynym przestępstwem
było ja-pońskie pochodzenie. Przesiedlani mieli ograniczone
możli-wości zabierania swojego dobytku, więc niektóre Japonki -
urodzone w Kanadzie i w pełni zasymilowane - wynosiły przed domy
porcelanę lub jakieś inne cenniejsze
przedmioty i próbo-wały je tanio sprzedać. Niektórzy Kanadyjczycy
wykorzystywali tę okazję, ale większość przechodziła obojętnie obok
wysta-wionych rzeczy. Wysiedlenia były organizowane przy pomocy RCMP
lub wojska. Transporty odjeżdżały ze stacji kolejowych na wschód,
daleko w głąb Brytyjskiej Kolumbii, do Alberty lub nawet do
Manitoby. Na przybyszów zazwyczaj czekał przed-stawiciel rządu i od
jego postawy i wrażliwości zależało traktowanie Japończyków w
miejscu nowego osiedlenia. Prze-ważnie byli lokowani w obozach poza
miastami. Japończycy potraktowali te wywózki jako dowód braku
zaufania ze strony Kanady i młodzi wysiedleni odpowiedzieli na to
zgłaszaniem się do kanadyjskiego wojska - ich zdaniem gotowość
poświęcenia własnego życia dla Kanady była dowodem ich lojalności.
Reakcja społeczeństwa kanadyjskiego na wywózki była różna. Jedna
grupa uznawała słuszność całej akcji prewencyjnej wobec wojny
japońsko-amerykańskiej. Druga grupa, być może większa, oburzała się
na wysiedlanie ludzi z ich domów i na zabieranie im dorobku całego
życia oraz zamykanie w obozach lub przesie-dlanie do innych
prowincji, mimo że nie zostali postawieni przed sąd i nikt nie uznał
ich winnymi jakiegokolwiek przestępstwa. W tej grupie znajdowały się
też dzieci przedwojennych imigrantów, które w szkole były często
nakłaniane do czytania gazet i do omawiania na lekcjach
przeczytanych wiadomości. Wojna była doskonałym tematem do
rozbudzania patriotyzmu wśród Kana-dyjczyków i szacunku dla
bezinteresownego przyjmowania „war refugees” w Kanadzie.
Niejedno dziecko polskiego imigranta, weterana pierwszej wojny
światowej i wojny bolszewickiej, mogło sobie wtedy zadawać pytanie,
dlaczego w taki sposób traktowano japońskich mieszkańców
Kanady i czy inne grupy etniczne mieszkające w Kanadzie
mógłby spotkać taki sam los. Kanadyjskie szkoły publiczne rozbudzały
w dzieciach nie tylko samodzielność - właśnie tu rosło wśród nich
poczucie przyna-leżności do Kanady i ujawniało się krytyczne
spojrzenie na jej politykę. Po latach wielu z nich brało udział w
budowaniu nowej Kanady.
Jednakże bardzo wielu
Kanadyjczyków nadal uważało, że w latach wojny nastąpiło tyle zmian,
iż muszą się koncentrować na swoich własnych sprawach, inne
pozostawiając rządowi. Atmosfera zmian dawała się odczuć wszędzie,
co było kon-sekwencją wojny i co wywołało rewizję przedwojennych
przeko-nań co do miejsca imigrantów w społeczeństwie kanadyjskim.
Dorosłe młode pokolenie wywodzące się z różnych grup etnicznych
uważało się za Kanadyjczyków i wielu zginęło na polach bitew w
Europie.
Innym problemem była walka z
przestarzałymi koncepcjami ekonomicznymi. Nowe idee zawarte w
teoriach Johna Maynarda Keynesa dotyczące planowania społecznego, w
czasie wojny stosowane w Wielkiej Brytanii przez Lorda Beveridge’a,
traktowały poważnie związki zawodowe robotników, co znalazło
oddźwięk także i w Kanadzie. W roku 1943 związki zawodowe robotników
wielkich stalowni kanadyjskich i fabryk samocho-dów, trzymane
żelazną ręką rządu, zorganizowały szereg strajków, domagając się
uznawania ich praw strajkowych i poszanowania podczas negocjacji.
Rząd twardo stłumił strajki, ale wkrótce ogłosił ustawę „National
War Labour Order”, która określała prawa robotników oraz podstawy
stosunków pomiędzy pracodawcą i pracownikami na dwie następne
generacje.
Był to pierwszy tego rodzaju akt prawny na skalę całego sektora
ekonomicznego. Zaraz potem rząd federalny przystąpił do
organizowania specjalnego departamentu do spraw weteranów wojennych.
Rozważano tam sprawy pomocy dla rodzin wete-ranów, pensji dla wdów
po weteranach i na koniec - w myśl opieki nad klasą pracującą -
zaczęto zastanawiać się nawet nad powszechnym ubezpieczeniem
społecznym. Wreszcie w styczniu 1944 roku rząd premiera Mackenzie
Kinga obiecał, że programy społeczne będą odtąd jednym z głównych
instrumentów polityki wewnętrznej kraju.
Ostatnie miesiące
wojny przyniosły Kanadyjczykom jeszcze inne nowe i nieoczekiwane
doświadczenia. Wprawdzie od czasu do czasu docierały do jednostek
wojskowych pogłoski o istnieniu hitlerowskich obozów zagłady,
ale ani żołnierze kanadyjscy, ani Kanadyjczycy w kraju nie wierzyli,
że mogą być prawdą. Pod koniec wojny jednak wojska alianckie na
zajmowanych terenach Niemiec dotarły do hitlerowskich obozów
zagłady. Spotkanie z wynędzniałymi więźniami wywołało u wielu
Kanadyjczyków wstrząs moralny, który
po jakimś czasie prowokował rozważania na temat stosunku człowieka
do człowieka. Hitlerowskie teorie dotyczące stosunków
międzyludzkich, oparte na idei wyższości jednego narodu nad drugim i
na wymaganiu czystości krwi, w zetknięciu z konkretną
rzeczywistością ukazały kanadyjskim żołnierzom jak szybko takie
koncepcje mogą przerodzić się w sadyzm akceptowany społecznie. Jak
to się odbiło na psychice kanadyjskich żołnierzy wracających do
swoich cichych i spokojnych domów? Czy miewali koszmarne sny
przypo-minające im sceny z hitlerowskich obozów koncentracyjnych?
Czy zastanawiali się nad nową i bogatą Kanadą, którą znaleźli po
powrocie z wojska? Kanadą, która obsypała ich przywilejami
bezpłatnych studiów, swobodnego wyboru zawodu, łatwością
otrzymywania kredytów, emerytury wojskowej i innymi
dobro-dziejstwami? Wiadomo, że w parę lat po zakończeniu działań
wojennych postkolonialny sposób myślenia dominujący w części
społeczeństwa kanadyjskiego zaczął zanikać.
Niewąt-pliwie przyczyniły się do tego i inne elementy
powojennych dziejów Europy, takie jak historie uciekinierów z
gułagów syberyjskich czy mordy wielu tysięcy ludzi na rozmaitych
kontynentach w następstwie likwidowania kolonii brytyjskich i
francuskich. Razem z rosnącym poczuciem kanadyjskości, pojawiła się
w Kanadzie tolerancja i społeczne współczucie dla słabszych. W
niespełna dwadzieścia parę lat od zakończenia drugiej wojny
światowej Kanada ukończyła swoją wewnętrzną przebudowę i stała się
państwem wielokulturowym.
Celem tego
opracowania jest przedstawienie losów polskich kombatantów i dipisów
w kraju, który właśnie zaczynał wielką transformację
ekonomiczno-społeczną. Nie wszyscy Kanadyj-czycy jednomyślnie
zgadzali się wtedy na zmiany wprowadzane przez rząd federalny.
Obawiali się utraty dawnych obyczajów i dawnych przywilejów wskutek
sprowadzenia do kraju dziesiąt-ków tysięcy ubogich Europejczyków, w
tym dużej, prawie dwustutysięcznej grupy Polaków, o których wielu
Kanadyjczy-ków niewiele wiedziało i, co ważniejsze, nie chciało
wiedzieć. Tak więc polscy powojenni imigranci sprowadzani przez rząd
federalny napotykali w nowym kraju dwie przeciwstawne sobie siły -
rząd federalny z jego planami zaludnienia Kanady oraz część
społeczeństwa opierającego się wprowadzanym zmianom, niechętnie
patrzącego na „obcych” rozrządzających się w ich prowincjach i
domagających się równouprawnienia. Stosunki pomiędzy tymi dwiema
grupami nie zawsze układały się pokojowo. Stare przywileje
niejednokrotnie uważano za święte i nienaruszalne. Niektórzy
wyraziciele tych poglądów starali się nie dopuścić do wprowadzania
nowych porządków i wielu Polaków, oprócz trudów zaczynania życia w
Kanadzie od najniższej grupy społecznej, napotykało także
niedogodności związane z przekształcaniem się ubogiego
półkolonialnego kraju w samodzielne państwo, nowoczesne i
wielokulturowe. Z pewnością u wielu Polaków świadomość udziału w
tych przemianach ekonomiczno-społecznych i uzmysłowienie sobie
wkładu własnej pracy wywołały poczucie głębokiej przynale-żności do
Kanady, która stała się ich domem.