Polki do wojska
Czas płynął, życie
uciekinierek w Montrealu powoli się stabilizowało. Dzieci
przechodziły z klasy do klasy, montre-alczycy nadal okazywali Polkom
dużo życzliwości, kontynuując ulgi w opłatach szkolnych i
wspomagając potrzebujących odzieżą zimową przygotowaną dla dzieci
angielskich i zalegającą składy komitetów charytatywnych. Znajomość
języka francuskiego była mile widziana przez Quebekczyków i
sprzyjała znalezieniu pracy wśród francuskojęzycznej ludności.
Niektóre Polki zaprzyjaźniły się z Kanadyjkami, z którymi dzieliły
się wiadomościami o wojnie i od których dowiadywały się o różnych
dorywczych pracach zarobkowych. Zmieniał się także skład uchodźczych
rodzin. Dorastający chłopcy kończyli szkoły, zgłaszali się do
polskiego wojska i odpływali do Anglii. Od 1941 roku do Montrealu
różnymi drogami przyjeżdżało coraz więcej polskich uciekinierów,
przeważnie specjalistów w dziedzinie przemysłu lotniczego lub innego
sprzętu wojskowego. Przybycie wielu samotnych inżynierów, którzy
uciekli z okupowanej Francji, stało się ważnym wydarzeniem dla
uciekinierek z Anglii. Samotne i często bezradne kobiety przestawały
się czuć zupełnie zapomniane i wyobcowane. Pojawiło się skromne, ale
polskie życie towarzyskie. Młode polskie wdowy zaczynały myśleć o
własnej przyszłości, zawiązywały się pierwsze bliższe znajo-mości.
Dorastające dziewczęta szukały dla siebie miejsca w wojennej
rzeczywistości. Siedemnastoletnia Maria Teresa Piniń-ska, późniejsza
Księżopolska, jako jedna z pierwszych zgłosiła się w Windsorze,
Ontario, do Ośrodka Rekrutacji Polek do Polskiej Pomocniczej Służby
Kobiet (PSK) i tam spotkała inne Polki, córki polskich
przedwojennych imigrantów oraz polskie dziewczęta z
rehabilitacyjnego obozu w Meksyku. Dziewczęta te wyszły z ZSRR razem
z armią gen. Andersa, lecz albo były za młode, albo zbyt schorowane,
by jeszcze w Persji
móc wstąpić do 2. Korpusu. Zostały więc rozwiezione po obozach
rehabili-tacyjnych powstałych w różnych częściach świata, w tym
również i w Meksyku, i po powrocie do zdrowia lub dojściu do
pełnoletności decydowały, co dalej chcą zrobić ze swoim życiem.
Maria Teresa Pinińska w
rozmowach ze mną podkreślała, że wstąpiła do wojska zgodnie z
militarnymi tradycjami rodzinny-mi,
ale także i z innego powodu. Uważała mianowicie, że by-łoby
egoistyczne z jej strony być na studiach
w Kanadzie w czasie, gdy cała jej generacja brała udział w światowym
kon-flikcie. Po przeszkoleniu została zwerbowana do formującej się
PMSK (Pomocniczej Morskiej Służby Kobiet). Byla jedną z czterech
pierwszych polskich „Wrenek” (Women Resettlement Corps). Znając
płynnie języki angielski i francuski, pracowała jako tłumaczka w
sądzie marynarki polskiej oraz w polskim wywiadzie morskim. W 1945
roku ukończyła kursy dla Królew-skich Oficerów Morskich i została
mianowana podporucznikiem.
W rok po zgłoszeniu się
Marii Teresy do służby wojskowej, jej matka, Maria Zofia Pinińska,
przestała kontynuować pracę kreślarza technicznego dla potrzeb
wojskowych i również zgło-siła się do ośrodka rekrutacyjnego. W
Windsorze skończyła kurs oficerski w Kanadyjskich CWAC
(Canadian Women
Army Corps), bo w polskim
wojsku w Kanadzie nie było szkoły ofi-cerskiej dla kobiet. Ranga
podporucznika została jej nadana przez kanadyjską PWSK (Pomocniczą
Wojskową Służbę Kobiet). Parę miesięcy później została przeniesiona
do polskiej pomocniczej służby Marynarki Wojennej. W związku z tą
zmianą broni, w 1944 roku w czasie podróży do Anglii pełniła funkcję
dowódcy w stopniu trzeciego oficera nad grupą wolontariuszek w
polskiej Służbie Pomocniczej. Następnie została odkomenderowana do
pełnienia różnych innych zadań w Służbie Pomocniczej. Jednym z nich
był wyjazd do wyzwalanej Francji (była jedną z niewielu kobiet
zatrudnionych w wojsku) z rozkazem werbowania Polek uwalnianych z
obozu w Oberlangen i z innych obozów
niemiec-kich do wojska polskiego. W obozie w Oberlangen hitlerowcy
więzili uczestniczki powstania warszawskiego, które podporucz-nik
Maria Zofia Pinińska miała rekrutować do Polskiej Służby we flocie.
Przeszkolenie miało się odbywać w Anglii. Na po-czątku tej akcji
okazało się jednak, że wśród ochotniczek znajdowały się także
polskie więźniarki Ślązaczki, które prze-bywały w burdelach
wojskowych, gdzie hitlerowscy lekarze poddawali je
doświadczeniom medycznym przy użyciu środków antykoncepcyjnych.
Odium prostytucji, nawet przymusowej, powodowało, że żaden dowódca
brytyjski nie godził się podpisać zezwolenia na ich wjazd do
Wielkiej Brytanii. Pół wieku później całą tę historię opisała Maria
Teresa Księżopolska:
„Po
zakończeniu wojny Maria Zofia
Pinińska była bardzo aktywna we
Francji i w Belgii w rekrutacji do
PMSK kobiet zwerbowanych z
oswobodzonego obozu w Oberlangen oraz innych
obozów hitlerowskich, w których
znajdowały się (także - MAJ) młode dziewczęta
ze Śląska pobrane do niemieckich
burdeli wojskowych. Były tam też kobiety z Oświęcimia,
z deportacji sowieckich i tym podobna
zbieranina. Przygoto-wywałyśmy je do
życia cywilnego jako tak zwane
Resettlement Corps.”
Po kilkunastu nieudanych próbach otrzymania pozwolenia wjazdu do
Anglii, porucznik Maria Zofia Pinińska, drugi oficer PWSK, sprawiła
jednak, że wszystkie ochotniczki w liczbie 150 (w tym także i byłe
prostytutki) zostały przemycone z kontynentu europejskiego do
Anglii. Widocznie w chaosie po zakończeniu wojny Marii Zofii udało
się znaleźć takiego dowód-cę okrętu, który, chociaż wcale nie
upoważniony do przewożenia rekrutek, „nie zauważył” 150 ochotniczek
wchodzących na pokład. Maria Teresa Księżopolska pisze dalej: „Kiedy
zeszły z pokładu okrętu w Anglii,
rozproszyły się pomiędzy różnymi
polskimi służbami pomocniczymi. Większość z
nich znalazła się w Obozie dla
Marynarki Polskiej w Woodford Green,
Essex, gdzie ja byłam dowódcą
oddziału PMSK. Uczyłyśmy je angielskiego
oraz przygotowywałyśmy je do
cywilnego życia.”
Sprawa przemycenia 150 rekrutek do Anglii przez długie lata nie
dostała się do publicznej wiadomości, chociaż zbyt dużo osób o tym
wiedziało, aby można ją było traktować jako tajemnicę. Dopiero pół
wieku później Ruth Russell - członek Kanadyjskiej Federacji Kobiet
na Uniwersy-tetach (Canadian Federation of University Women) –
przygotowując publikację wspomnień o Wojskowym Korpusie Kanadyjskich
Kobiet w Waterloo, Ontario, na pięć-dziesięciolecie tej jednostki
wojskowej - przeprowadziła wywiad z porucznikiem w stanie spoczynku,
Marią Teresą Księżopolską. Dowiedziała się wówczas o historii
przemycania Polek z Belgii do Anglii i napisała o tym w opracowaniu
pod tytułem Proudly She Marched. Training
Canada’s World War II Women in
Waterloo County, dodając, że przed demobilizacją Maria
Zofia Pinińska i jej córka Maria Teresa Księżopolska zostały
udeko-rowane medalami British WW II Medal i polskim Medalem Morskim.
|