Polski Instytut 
					Naukowy w Montrealu
					
					   W tym samym 
					czasie kiedy Maria Teresa Pinińska-Księ-żopolska i Maria 
					Zofia Pinińska służyły w wojsku, uciekinierki w Montrealu 
					powoli przystosowywały się do sytuacji, w jakiej się 
					znalazły. Bardziej przedsiębiorcze próbowały znaleźć lepszą 
					pracę, inne uczyły się języków i przygotowywały się do 
					dłużej trwającej wojny. Powoli przyzwyczajały się także do 
					stylu życia w Montrealu. Miasto było raczej słabo oświetlone 
					wieczorami, a rzędy krzywych słupów telefonicznych też nie 
					były ozdobą ulic. Polki nauczyły się nie wychodzić z domu 
					bez torby z zapasową parą butów, gdyż ulice bywały brudne i 
					bardzo często zabłocone, trzeba więc było zmieniać obuwie w 
					przedpokojach mieszkań prywatnych. Ponieważ wyspy na Rzece 
					Świętego Wawrzyńca, na których leży Montreal, są 
					pozostałościami dawnych wulkanów, więc wiele ulic położonych 
					na ich stokach sprawiało duże trudności w poruszaniu się. 
					Trzeba było nie lada umiejętności, aby zimą nie przewracać 
					się na oblodzonych lub pełnych błota chodnikach; deską 
					ratunku były tramwaje, w czasie wojny prowadzone przez 
					kobiety. Wieczorami szanujące się Polki unikały śródmieścia, 
					gdzie w hotelach i barach bywało tak wesoło, jak w barach 
					portowych. „MacKenzie King whiskey”, choć nadal rozwodniona, 
					była pita przez robotników i urlopo-wanych żołnierzy przy 
					każdej nadarzającej się okazji. 
					
					   Najaktywniejszą 
					spośród uciekinierek z Anglii była Wanda Stachiewiczowa. 
					Bardzo ją bolała zła opinia o Polakach, powta-rzana nawet 
					przez życzliwe jej siostry zakonne, toteż od chwili 
					przybycia do Kanady postanowiła ją zwalczać. Wierzyła, że ta 
					negatywna opinia jest wynikiem powszechnej niewiedzy o 
					Polsce, jej kulturze i historii, i że wobec tego należy się 
					bronić ucząc Kanadyjczyków polskiej historii i kultury. 
					Będąc osobą inteligentną, prędko zorientowała się, że fakt 
					udziału polskich pilotów w Bitwie o Anglię i praca 
					sprowadzonych do Kanady z Francji i Anglii inżynierów i 
					techników przemysłu lotniczego mogą być pomocne w stworzeniu 
					nowego, lepszego stereotypu Polaka. Od początku swego pobytu 
					w Montrealu zabiegała o znajomości ze znaczącymi 
					montrealskimi osobistościami, a gdy poznała rektora 
					Uniwersytetu McGill, zaczęła mu podsuwać pomysł publicznych 
					odczytów o kulturze i historii polskiej, które chciała 
					wygłaszać. Zapewne on sam też nic na ten temat nie wiedział, 
					więc łatwo się zgodził na organizację takich odczytów. Był 
					to rok 1941 i polscy inżynierowie lotnictwa byli w 
					kana-dyjskim przemyśle lotniczym głównymi specjalistami 
					budu-jącymi samoloty bojowe jako pomoc dla Wielkiej 
					Brytanii. W związku z tym w Montrealu zaczynała pączkować 
					moda na Polaków i Wanda Stachiewiczowa koniecznie chciała 
					się do niej dołączyć. Toteż odczyty o historii i kulturze 
					polskiej, które przy-gotowywała dla montrealczyków, 
					obejmowały nie tylko słowo mówione, ale także przeźrocza z 
					Polski oraz muzykę polskich kompozytorów, a nawet wiersze 
					przetłumaczone na angielski. Kanadyjczycy przychodzili na te 
					odczyty gromadnie i słuchali ich z ciekawością, co obecni na 
					sali Polacy odnotowywali z satysfakcją
					
					   W tym samym 
					czasie polski profesor Oskar Halecki, który uciekając przed 
					Hitlerem wylądował w Nowym Jorku, przy-jeżdżał do Montrealu 
					w poszukiwaniu zarobku i podczas swoich wizyt spotykał się z 
					profesorami kanadyjskimi oraz z niektórymi Polakami, w tym z 
					generałową Stachiewiczową. Głównym tematem rozmów były 
					warunki życia uciekinierów w Stanach i w Kanadzie oraz 
					stereotyp „złego Polaka”, który bolał wszystkich Polaków. 
					Halecki opowiadał również o tym, że znacznie większa grupa 
					polskich uciekinierów w Nowym Jorku zorganizowała tam Polski 
					Instytut Naukowy, którego jednym z celów było przedstawienie 
					Amerykanom polskich intelektualistów. Wanda Stachiewiczowa, 
					która od początku swego pobytu w Montrealu marzyła o 
					stworzeniu jakiegoś środowiska Polaków jako ludzi 
					wykształconych, podchwyciła pomysł utworzenia podobnego 
					instytutu w Montrealu. 
					Wyobraziła sobie, że spotkania nau-kowców polskich z 
					kanadyjskimi stworzą platformę dobrych stosunków naukowych 
					pomiędzy obydwoma narodami. Wie-działa, że Kanadyjczycy byli 
					zadowoleni z pracy polskich inżynierów i często o tym 
					rozmawiała z trzema polskimi pro-fesorami - Gustawem 
					Mokrzyckim, Bolesławem Szczeniowskim oraz Józefem 
					Pawlikowskim, specjalistami w zakresie przemysłu lotniczego,
					którzy razem z inżynierami przybyli do Montrealu. 
					Wszyscy trzej polscy profesorowie byli za starzy, aby 
					pracować w fabrykach samolotów, ale dzięki pomocy polskiego 
					konsula w Montrealu, Tadeusza Brzezińskiego, zostali właśnie 
					wykładow-cami Politechniki Montrealskiej, stanowiącej część 
					Uniwersytetu Montrealskiego. Rektor tego uniwersytetu 
					specjalnie dla nich zorganizował roczne studium lotnicze na 
					piątym roku studiów politechnicznych.
					
					   Oni to razem z 
					Wandą Stachiewiczową zajęli się wkrótce pro-pagowaniem idei 
					powstania Polskiego Instytutu Naukowego w Montrealu. Miał on 
					służyć wymianie opinii naukowych między Polakami i 
					Kanadyjczykami, być platformą dyskusji i może po wygranej 
					wojnie pomóc w nawiązywaniu kontaktów naukowców kanadyjskich 
					z uczelniami w Polsce. Oskar Halecki był znanym polskim 
					historykiem i akurat na przełomie lat 1942/43 zapro-ponowano 
					mu wykłady na Université de Montréal, miał więc również 
					okazję opowiadać kanadyjskim profesorom o Polskim Instytucie 
					Naukowym w Nowym Jorku. W ten sposób idea utworzenia filii 
					tego instytutu w Montrealu wyraźnie posuwała się do przodu. 
					Wreszcie powiedział o tym zamierzeniu znanemu kanadyjskiemu 
					profesorowi neurologii, dr Wilderowi Penfiel-dowi. Penfield 
					znał Polskę jeszcze sprzed wojny, był nawet członkiem 
					Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie i z zasady 
					popierał wszystkie ubogie lub uciemiężone narody. 
					Zaak-ceptował pomysł utworzenia Polskiego Instytutu 
					Naukowego w Montrealu, widząc w tym drogę zbliżenia się 
					polskich nau-kowców z kanadyjskimi, i sam zaczął propagować 
					wśród swoich kolegów uniwersyteckich idee powstania PIN. 
					Dzięki temu w październiku 1942 roku, podczas lunchu w 
					klubie profesorskim McGill, grupa piętnastu naukowców z 
					trzech uniwersytetów (McGill, de Montréal i Laval z miasta 
					Quebec) oraz dwu ważnych stowarzyszeń naukowych (Royal 
					Society of Canada i L’Association canadienne-française pour 
					l’avancement des sciences) zdecydowała utworzyć Polski 
					Instytut Naukowy w Montrealu. Rektorzy uniwersytetów McGill 
					i de Montréal zostali uznani za honorowych współprezydentów 
					tego Instytutu, a dr Penfield został jego pierwszym 
					prezydentem. Józef Pawlikowski, jako profesor L’École 
					Polytechnique de Montréal, został wy-brany dyrektorem, a 
					profesorowie Bolesław Szczeniowski i Tadeusz Poznański 
					zostali członkami komitetu założycielskiego. Sekretarką nowo 
					powstałego Instytutu została Wanda Sta-chiewiczowa. W parę 
					miesięcy później, w styczniu 1943 roku, Uniwersytet McGill 
					udostępnił nowemu Instytutowi jeden ze swoich lokali i PIN 
					zaczął istnieć. 
					
					   Pierwsze 
					konferencje - w języku polskim, angielskim lub francuskim - 
					odbywały się na McGill University albo na Uni-versité 
					de Montréal jeszcze przed oficjalnym, uroczystym 
					ot-warciem 
					PIN, które się odbyło dopiero 21 października 1943 roku. 
					Zanim to nastąpiło, Wanda Stachiewiczowa zaproponowała 
					zarządowi Instytutu utworzenie przy PIN biblioteki polskiej, 
					która służyłaby potrzebom naukowców pracujących w 
					Instytucie. Propozycję przyjęto i Wanda Stachiewiczowa 
					została jej kierow-niczką. Odtąd Biblioteka Polska stała się 
					celem jej życia na obczyźnie. Do jej zorganizowania zabrała 
					się natychmiast, uważając, że Biblioteka odegra kolosalną 
					rolę w podtrzymaniu polskości wśród imigrantów oraz w 
					kontaktach między Polakami i Kanadyjczykami, a poza tym 
					pomoże w pracach Instytutu. PIN był w istocie świeżo otwartą 
					placówką, praktycznie bez doku-mentacyjnego zaplecza, które 
					dopiero powoli powstawało. Poza tym tocząca się wojna 
					uniemożliwiała rozwój kontaktów nau-kowych pomiędzy 
					naukowcami kanadyjskimi i polskimi. Miało to nastąpić 
					dopiero w czasie pokoju. Jednakże po zakończeniu wojny 
					podział wolnego świata na strefy zachodnią i komunistyczną 
					jeszcze bardziej odciął polską naukę od nauki rozwijającej 
					się na Zachodzie, toteż ówczesne wystąpienia PIN były w 
					zasadzie kontynuacją odczytów popularyzujących w Kanadzie 
					wiedzę o Polsce. To i tak było dużym osiągnięciem polskich 
					imigrantów, więc o pracy naukowej, która mogłaby być 
					prowadzona w Instytucie raczej nie rozmawiano. 
					
					   Mimo 
					absorbującej pracy w 
					Bibliotece Polskiej przy PIN Wanda Stachiewiczowa nie 
					zapomniała o umiejętnym podtrzy-mywaniu kanadyjskich 
					znajomości. Kiedy w 1942 roku otrzymała wreszcie stałą pracę 
					zarobkową tłumaczki w Między-narodowej Organizacji Pracy, 
					skorzystała z niej, aby poznać wybitnych specjalistów - 
					profesorów prawa międzynarodowego z Uniwersytetu McGill: 
					Henri Laugiera, zastępcę sekretarza ONZ, oraz Johna 
					Humphery’ego, który przygotował pierwszą wersję Deklaracji 
					Praw Człowieka dla ONZ. Miała też okazję spotkać się i 
					rozmawiać z gen. de Gaulle’em. Dzięki temu nie tylko była 
					coraz lepiej zorientowana w polityce międzynarodowej 
					wielkich państw wciągających Kanadę w swój krąg, ale także 
					stała się jedną z najbardziej znanych polskich uciekinierek 
					w Montrealu. 
					
					   Wokół PIN i 
					Wandy Stachiewiczowej dość prędko zaczęli się skupiać 
					Polacy, którzy swoją rolę na obczyźnie widzieli w taki sam 
					sposób jak generałowa. Grupa ta bardzo szybko 
					przek-ształciła się w aktywny i polityczny ośrodek polskości 
					uznający rząd polski w Londynie za jedyny legalny rząd 
					kraju, a Bibliotekę za nowy oręż przeciwko komunizmowi. 
					Ośrodek ten nadawał ton całemu środowisku polskiemu w 
					Montrealu przez długie lata, a jego antykomunizm był dobrze 
					widziany przez rząd federalny. 
					
					   Stachiewiczowa 
					nie była powszechnie lubiana; niektóre uciekinierki z Anglii 
					jeszcze podczas wojny sluchały jej ostrych uwag z oburzeniem 
					lub zazdrością. Po otwarciu Biblioteki Polskiej wiele osób 
					uważało, że oszczędza każdy grosz biblio-teczny i 
					wykorzystuje pracę swoich przyjaciółek i znajomych do 
					bezpłatnej służby w Bibliotece. Nie lubiano jej stanowczości 
					przypominającej zachowanie przedwojennych pań domu 
					wyda-jących polecenia domownikom. Uważana była za osobę 
					autory-tarną i „rządzącą” Biblioteką. Ale Wanda 
					Stachiewiczowa nie ustawała w pracy, a Biblioteka rosła i 
					coraz wyraźniej stawała się przydatną instytucją w 
					stosunkach polsko-kanadyjskich. Służyła pomocą Instytutowi, 
					lecz dość szybko zaczęła także obsługiwać studentów obu 
					montrealskich uniwersytetów, którzy podejmo-wali studia 
					slawistyczne i którym były potrzebne książki o Pol-sce, jej 
					kulturze, literaturze i o autorach polskich. Ta fala 
					studio-wania kultury polskiej przypadła na lata 
					pięćdziesiąte i początek sześćdziesiątych, kiedy to studenci 
					z Quebecu po raz pierwszy w historii dyskutowali o 
					wartościach literackich poezji Mickiewicza lub Słowackiego i 
					na Université de Montreal lub na University of Ottawa pisali 
					prace magisterskie z zakresu literatury polskiej. 
					
					
					   Wraz z 
					zaostrzaniem się zimnej wojny, do statusu Biblioteki 
					Polskiej wprowadzano nowe zadania, takie jak demaskowanie 
					kłamstw i fałszerstw władz PRL w najnowszej historii 
					polskiej. Biblioteka zajęła się więc gromadzeniem książek 
					zawierających prawdę o przedwojennej i wojennej historii 
					Polski. Z Paryża - od redaktora Jerzego Giedroycia - 
					Biblioteka otrzymywała paczki z licznymi egzemplarzami 
					wydawnictw „Kultury”, które następnie 
					Wanda Stachiewiczowa powierzała wybranym gościom 
					Biblio-teki, aby nielegalnie przewozili je do Polski i tam 
					dostarczali pod wyznaczone adresy. Być może robiła to samo z 
					niektórymi wydawnictwami z Londynu. Była też żywotnie 
					zainteresowana nadchodzącymi zmianami w kanadyjskiej 
					polityce imigracyjnej, ale świadoma postępującej starości 
					przyglądała się tym zmianom raczej biernie.
					
					   Tymczasem w 
					Kanadzie zachodziły bardzo poważne zmiany. Dyskryminacja 
					imigrantów została oficjalnie zakazana w 1971 roku; rząd 
					federalny publicznie zaczął popierać wszelkie przejawy 
					kultur etnicznych udzielając pomocy finansowej, a 
					pracodawcy, czasem z wymuszonym uśmiechem na ustach, 
					po-cieszali nowo przybyłych, że na pewno szybko nauczą się 
					języka angielskiego. Biblioteki publiczne otrzymały 
					polecenie groma-dzenia i udostępniania czytelnikom książek w 
					językach etni-cznych i nawet został wprowadzony specjalny 
					program kompu-terowy, który pracę tę ułatwiał. Trzeba więc 
					było po raz drugi dostosować statut PIN do nowej 
					rzeczywistości kanadyjskiej i międzynarodowej, kładąc 
					większy nacisk na nieoficjalne kontak-ty z polskim 
					społeczeństwem i na dbanie o prawdę o historii narodu. Razem 
					ze zbliżaniem się końca XX wieku, komunizm chylił się ku 
					upadkowi i opozycjoniści w Polsce zaczytywali się w 
					książkach „drugiego obiegu”, także tych dostarczanych z 
					Zachodu. Kiedy wreszcie w 1989 roku nastąpił kres reżymu 
					komunistycznego i Kraj odzyskał niepodległość, walka z 
					fałsza-mi komunistycznymi przestała być naczelnym zadaniem 
					Biblio-teki Polskiej w Montrealu. Wtedy stała się ona po 
					prostu najwię-kszą w całej Ameryce Północnej biblioteką 
					publiczną obsługu-jącą dziś w Kanadzie Polaków, którzy byli 
					lub są zainteresowani polską literaturą emigracyjną lub 
					nabytą w Polsce oraz doku-mentami zdeponowanymi w Bibliotece 
					im. Wandy Stachiewi-czowej przez prominentnych Polaków z 
					diaspory kanadyjskiej. 
					
					   Kolejne zmiany 
					w statusie Polskiego Instytutu Naukowego i Biblioteki 
					Polskiej następowały już w czasie, kiedy Kanada przyjmowała 
					następną falę polskiej imigracji, a postarzali kombatanci i 
					dipisi przekształcili się w lojalnych obywateli Kanady.