Środa, 2010-05-19
Francja i Niemcy ruszają na pomoc zalanej
Polsce
Polska aktywowała nad ranem Europejski Mechanizm Obrony Cywilnej, zwracając
się o pomoc w związku z wielkimi powodziami na południu kraju - ogłosiła
Komisja Europejska. Francja i Niemcy już zareagowały, zapowiadając
przekazanie wysoko wydajnych pomp. Polska otrzyma 16 pomp o bardzo dużej
wydajności. Cztery urządzenia są w drodze do Polski z Francji, a 12
transportowanych jest z Niemiec.
Właśnie o przysłanie pomp oraz obsługujących je załóg poprosiła Polska o
5.30 poprzez kryzysowy Ośrodek Monitoringu i Informacji prowadzony przez KE,
by koordynować unijną odpowiedź w ramach obrony cywilnej.
"Polska uruchomiła mechanizm, ponieważ spodziewa się, że jej krajowe
możliwości odpowiedzi staną się niewystarczające w ciągu najbliższych godzin
z powodu trwających ulewnych deszczy" - podała KE w komunikacie.
- Unia Europejska opiera się na zasadzie solidarności. W takim kryzysie,
jakiemu Polska stawia czoło obecnie, wsparcie krajów członkowskich może
najlepiej pokazać, na czym polega ta europejska wartość. Wzywam wszystkich
uczestników mechanizmu obrony cywilnej UE, którzy mają sprzęt, o jaki prosi
Polska, do hojnego wsparcia - powiedziała unijna komisarz odpowiedzialna za
reagowanie kryzysowe Kristalina Georgiewa.
Jej rzecznik Ferran Tarradellas powiedział, że Polska zwróciła się o pompy o
wydajności co najmniej 600 m3/godz. - W ciągu godziny Francja zaoferowała
cztery wysoko wydajne pompy o mocy 5400 m3/godz., trzy pompy o mocy 850 m3/godz.
i jedną pompę 750 m3/godz. wraz z załogami wsparcia technicznego i
logistycznego - powiedział.
Według KE, oferta została przyjęta i Francuzi mają w ciągu 15 godzin dotrzeć
na zalane tereny.
- Także Niemcy zapowiedziały wysłanie pięciu wysoko wydajnych pomp - dodał
rzecznik. - Więcej ofert pomocy oczekiwanych jest w ciągu dnia. Nadejdą one
prawdopodobnie w ciągu popołudnia.
Rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak
powiedział, że polscy strażacy mają tego typu sprzęt, ale sytuacja
powodziowa w kraju i prognozy dotyczące m.in. opadów na północy Polski
spowodowały, że zdecydowano się wystąpić o dodatkowe pompy do UE.
- Sytuacja jest dynamiczna. Nie możemy wciąż przerzucać całego sprzętu z
jednego rejonu w inny - dodał. Obecnie w akcji wykorzystywanych jest 66 pomp
o dużej wydajności.
Pompy takie są w stanie wypompować tysiące litrów wody na minutę. - Razem z
tym sprzętem do Polski przyjadą obsługujące go osoby - podkreślił Frątczak.
Polskim ratownikom pomagają już w tym zakresie Czesi. Ta pomoc odbywa się
jednak na zasadach współpracy trangranicznej.
Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak powiedziała, że polskie służby mają
pompy o dużej wydajności, ale pracują one już na południu kraju, a sytuacja
jest bardzo dynamiczna i zagrożenie może się pojawić w kolejnych
województwach. Zaznaczyła, że trzeba mieć odpowiednie rezerwy sprzętu
przeciwpowodziowego.
Małgorzata Woźniak podkreśliła, że poszkodowani w powodzi otrzymują
sukcesywnie najpilniejszą pomoc. Zaapelowała jednocześnie do mieszkańców
zagrożonych terenów o stosowanie się do zaleceń służb porządkowych i nie
zwlekanie z decyzją o ewakuacji jeśli zajdzie taka potrzeba.
Szef MSWiA ma skierować wniosek do ministra finansów o uruchomienie
pieniędzy z rezerwy celowej budżetu państwa. Według planów, środki zostaną
jak najszybciej przesłane do wojewodów, którzy przeznaczą je dla gmin i
powiatów walczących z żywiołem. Z tych pieniędzy samorządy sfinansują
najpilniejsze działania przeciwpowodziowe, między innymi zakup paliwa do
pomp i pojazdów, środków dezynfekcyjnych i wynajem autobusów do przewozu
ewakuowanych osób.
W istniejącym od 2001 roku Europejskim Mechanizmie Obrony Cywilnej
uczestniczą wszystkie kraje UE a także Chorwacja, Islandia, Liechtenstein i
Norwegia. System umożliwia wymianę informacji o potrzebach w obliczu klęsk
żywiołowych i niesienie skoordynowanej pomocy zarówno w UE jak i poza jej
granicami. Za koordynację odpowiada Ośrodek Monitoringu i Informacji KE, do
którego udała się w środę, w związku z sytuacją w Polsce, komisarz Georgiewa.
(PAP)
"Moskiewski raport dostarcza dużo nowych informacji"
Minister obrony Narodowej Bogdan Klich uważa, że przedstawiony w Moskwie
przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) wstępny raport
dotyczący katastrofy samolotu pod Smoleńskiem dostarczył dużo nowych
informacji.
- Oglądałem całą konferencję szefowej MAK Tatiany Anodiny. Uważam, że
dostaliśmy dużo nowych informacji. Muszą być one stopniowo uzupełniane, bo
nie tworzą jeszcze pełnego obrazu, zarówno okoliczności, a tym bardziej
przyczyn tragedii - powiedział Klich.
Minister nie chciał odnosić się do poszczególnych ustaleń, podkreślając, że
"trudno komentować coś, w czym się nie uczestniczy". Pytany o wypowiedź
Anodiny, iż odsłuchał nagrań rozmów załogi, szef MON powiedział, że "słyszał
jedną trzecią zarejestrowanego materiału, nagranie z jednego z trzech
kanałów taśmy".
- Słyszałem pojedyncze słowa. 99% jest pokryte przez szum silników, w
związku z tym nie jestem w stanie zrekonstruować niczego na podstawie tego
surowego materiału, który został mi przedstawiony - dodał.
Pytany o opinię MAK, iż załoga Tu-154 nie przechodziła regularnych ćwiczeń i
została skompletowana na kilka dni przed feralnym lotem minister ocenił, że
lotnicy pilotujący samolot 10 kwietnia mieli doświadczenie w lotach
międzynarodowych na Tupolewach. Minister zaznaczył, że dowódca załogi mjr
Arkadiusz Protasiuk miał na samolocie Tu-154M ponad 2,9 tys. godzin nalotu.
Jak dodał, piloci - pierwszy Protasiuk i drugi - Robert Grzywna, wykonali
wspólnie w 2009 r. blisko 30 lotów, zaś w 2010 - 10.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy ogłosił w środę na konferencji prasowej w
Moskwie, że wykluczono wybuch, pożar i zamach terrorystyczny jako przyczynę
katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. Na "czarnych skrzynkach" zidentyfikowano
dwa głosy spoza załogi. Jeden z nich - według ustaleń Polskiej Agencji
Prasowej - należy do dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika.
MAK ustalił m.in., że po nawiązaniu łączności z wieżą w Smoleńsku uprzedzono
załogę Tu-154 o mgle i złej widoczności na lotnisku w Smoleńsku, i że nie ma
możliwości lądowania. Z zebranych informacji wynika, że samolot był sprawny,
miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na lotnisko w
Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Także system wczesnego ostrzegania
TAWS, w który był wyposażony - jak ocenili eksperci - był sprawny. Pierwsze
ostrzeżenie PULL UP (do góry) TAWS wydał 18 sekund przed zderzeniem z ziemią.
(PAP)
Ekspert: przyrządy w Tu-154 mogły działać nieprawidłowo
Gdyby przyrządy w samolocie pracowały prawidłowo, pilot wiedziałby, że
schodzi poniżej poziomu lotniska, czego pod żadnym pozorem nie wolno mu było
robić - uważa redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" Grzegorz Sobczak.
- eżeli przyrządy pracowałyby prawidłowo, to powinny wskazywać, że pilot
schodzi poniżej elewacji lotniska - powiedział Sobczak. - Nie sądzę, żeby
pilot ryzykował do tego stopnia - zaznaczył.
Zdaniem Sobczaka wskazania wysokościomierza mogły być nieprawidłowe.
Wyjaśnił, że pomiar wysokości odbywa się na podstawie ciśnienia w atmosferze.
Jeżeli faktyczna wysokość ciśnienia jest inna niż ta, na podstawie której
był ustawiany wysokościomierz - wskazania wysokości mogą być nieprawidłowe.
Przy ustawianiu wysokościomierza podawane było ciśnienie z lotniska w
Smoleńsku. Pytany, czy mogło się zdarzyć, że podawana przez kontrolerów
pilotom wysokość ciśnienia była inna niż faktycznie w momencie lądowania
powiedział że "kontrolerzy mogli podać jakie ciśnienie było w danym regionie
na podstawie poprzedniego badania; w ciągu kilku godzin mogło dojść do
gwałtownej zmiany ciśnienia".
Sobczak powiedział też, że "pilot miał świadomość, że zbliża się do ziemi i
świadomie i celowo mógł to ostrzeżenie zignorować". Dodał, że nie wiadomo na
jakiej wysokości system TAWS zadziałał. Prawdopodobnie przy schodzeniu do
lądowania z prędkością 4-5 metrów na sekundę była to wysokość 100 metrów.
Zdaniem Sobczaka fakt czy drzwi do kabiny pilotów były otwarte czy nie - nie
ma żadnego znaczenia. - Mówi się o tym w kontekście ewentualnych nacisków,
ale nawet obecność osoby obcej nie musi powodować żadnego zagrożenia dla
lądowania - powiedział.
Zwrócił uwagę, że rozbieżne są informacje, dotyczące doświadczenia pilotów.
- Wcześniej mówiło się o trzech tysiącach godzin nalotu pilota; dzisiaj na
konferencji mówiono o 530 godzinach. To znaczna różnica - zauważył.
Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) ogłosił wstępny raport
dotyczący katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Jak
podano, z zebranych dotychczas informacji wynika m.in., że samolot był
sprawny, miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na
lotnisko w Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Także system wczesnego
ostrzegania TAWS, w który był wyposażony - jak ocenili eksperci - był
sprawny.
Jak mówiła szefowa MAK Tatiana Anodina, komitet wykluczył zamach
terrorystyczny, awarię techniczną, pożar czy wybuch na pokładzie. Według
niej załoga Tu-154 na czas otrzymywała informacje meteorologiczne i o
lotniskach zapasowych.
(PAP)
Wtorek, 2010-05-18
Kwiecień 2010 najcieplejszym od lat dzięki El
Nino
Kwiecień 2010 ze średnią temperaturą 14,5 st.C był najcieplejszym kwietniem
na Ziemi od 1880 roku, gdy rozpoczęto regularne pomiary - podała Światowa
Organizacja Meteorologiczna.
- Średnia temperatura na powierzchni Ziemi i w oceanach w kwietniu była
rekordowo ciepła - 14,5 stopnia Celsjusza - poinformowano na briefingu tej
organizacji w Genewie.
Eksperci Organizacji tłumaczą wzrost temperatury anomalią pogodową El Nino.
W kwietniu 2010 cieplej niż zwykle było w Kanadzie, na Alasce, na wschodzie
USA, w Australii, południowej Azji, północnej Afryce i na północy Rosji.
Według danych satelitarnych lody Arktyki zajmowały w tym okresie 14,7 mln km
kw., mniej niż w ciągu badanych kolejnych kwietniów przez ostatnie 11 lat.
(PAP)
Nagrodzili policję prestiżową nagrodą... teatralną
Nagrodą Tony, przyznawaną najlepszym amerykańskim twórcom teatralnym,
zostanie uhonorowana nowojorska policja, m.in. za powstrzymanie dramatu,
który mógł się rozegrać 1 maja w pobliżu najsławniejszych teatrów w Nowym
Jorku - ogłosili organizatorzy.
Nagrodą za osiągnięcia w dziedzinach nie uwzględnionych w stałych
kategoriach zostaną odznaczone dwa komisariaty policji w Nowym Jorku za "wieloletnią
wzorową służbę w dzielnicy teatralnej Manhattanu", w tym za udaremnienie
ataku na Times Square.
Samochód-pułapka, który 1 maja spowodował ewakuację centrum Nowego Jorku,
został zaparkowany w pobliżu teatru, w którym wystawiano musical "Król Lew".
Policji udało się udaremnić zamach dzięki informacji o wydobywającym się z
pojazdu dymie, otrzymanej od ulicznego sprzedawcy. We wnętrzu auta saperzy
znaleźli sztuczne ognie, trzy butle z propanem i dwa kanistry z około 40
litrami benzyny oraz urządzenie, które miało posłużyć jako zapalnik.
Przewodnicząca stowarzyszenia lokalnych teatrów Charlotte Saint Martin
poinformowała, że decyzja o uhonorowaniu nagrodą dwóch komisariatów została
podjęta przed udaremnionym zamachem, a wydarzenia z 1 maja tylko
potwierdziły słuszność tego wyboru.
Przyznawane od 1947 roku Nagrody Tony zostaną wręczone 13 czerwca.
(PAP)
Obama powoła komisję ds. wycieku ropy w Zat. Meksykańskiej
Prezydent USA Barack Obama powoła specjalną komisję prezydencką, która zbada
sprawę wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej oraz praktyki firm naftowych i
agencji rządowych odpowiedzialnych za nadzór tego sektora - poinformował
przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Komisja przestudiuje też kwestie związane z bezpieczeństwem na platformach
wydobywczych oraz "strukturę i funkcjonowanie" Minerals Management Service
(MMS) - rządowej agencji monitorującej zasoby i rynek surowców
energetycznych, ich wykorzystanie, wydobycie i dystrybucję.
Komisja zbada sprawę zatonięcia platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej
i działać będzie podobnie jak panel powołany do zbadania przyczyn katastrofy
promu kosmicznego Challenger z 1986 roku - pisze agencja Reutera.
W poniedziałek zatamowano część wycieku z szybu naftowego, uszkodzonego po
zatonięciu platformy wiertniczej. Inżynierom BP udało się połączyć
postawioną nad nim kopułę ze znajdującym się na powierzchni zbiornikiem
półtorakilometrową rurą.
Od 20 kwietnia, kiedy na platformie "Deepwater Horizon" doszło do wybuchu, w
którym zginęło 11 osób i który doprowadził do zatonięcia platformy, do wody
przedostawało się 795 litrów ropy dziennie.
(PAP)
Lekarz Jana Pawła II o opowiedział jego ucieczkach z Watykanu
Osobisty lekarz Jana Pawła II Renato Buzzonetti opowiedział dziennikowi "L'Osservatore
Romano" o jego beztroskich "ucieczkach" z Watykanu w góry, a także o
chorobie, która pod koniec życia pozbawiła go całkowicie autonomii.
W wywiadzie opublikowanym w związku z przypadającą we wtorek 90. rocznicą
urodzin polskiego papieża, Buzzonetti tak zrelacjonował słynne "ucieczki" z
Watykanu : - W pierwszych latach były to wyprawy do miejscowości górskich i
nadmorskich niedaleko Rzymu, którym towarzyszyły długie marsze albo wiele
godzin spędzonych na nartach.
- Przed zachodem słońca, przed wyruszeniem w drogę do Rzymu, papież
uwielbiał słuchać pieśni górskich, intonowanych przez jego mały orszak, do
którego dołączali żandarmi watykańscy i włoscy policjanci z ochrony, a mnie
przypadało dyrygowanie tym improwizowanym chórem, ku rozbawieniu Jana Pawła
II - powiedział lekarz.
W rozmowie z watykańska gazetą Buzzonetti wyznał, że pierwsze objawy choroby
Parkinsona zauważył u Jana Pawła II w 1991 roku. - Ale nie wiadomo, kiedy
dokładnie papież odkrył, że cierpi na tę chorobę - podkreślił.
- Długi czas nie przejmował się pewnymi dolegliwościami i dopiero później
zaczął prosić o wyjaśnienia , dotyczące drżenia - stwierdził osobisty lekarz
papieża. I zaznaczył, że szybko doszły do tego problemy z utrzymaniem
równowagi, co pogorszyło sytuację.
Profesor Buzzonetti zapytany o to, jak Jan Paweł II znosił ból, odparł: -
Ból fizyczny w ostatnim okresie był intensywny, ale dla niego przede
wszystkim to było cierpienie moralne i duchowe człowieka na krzyżu, który
przyjmował wszystko z odwagą i cierpliwością.
- Nie prosił nigdy o środki uśmierzające ból, nawet w ostatniej fazie -
powiedział lekarz. I dodał, że był to głównie ból człowieka zablokowanego,
przykutego do łóżka czy do fotela, który stracił autonomię fizyczną.
- Nie mógł zrobić nic sam i nadeszły dla niego długie ciężkie dni totalnej
słabości fizycznej - opowiedział Renato Buzzonetti.
- Jakże odległe były dni pamiętnych międzynarodowych zlotów młodzieży,
wielkich przemówień na światowych forach, wspinaczek górskich, wakacjach na
stoku narciarskim - przypomniał osobisty lekarz polskiego papieża.
Sylwia Wysocka (PAP)
Pniedziałek,
2010-05-17
Rosja z Ukrainą kończą epokę polowania na
czarownice
Epoka polowania na czarownice w stosunkach rosyjsko-ukraińskich minęła -
oświadczył prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew na wspólnej konferencji
prasowej z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem w Kijowie.
- Ukraina ma normalne władze, które odpowiadają za swoje słowa, nie kierują
się tymczasową koniunkturą polityczną, lecz interesami strategicznymi
własnego kraju. Właśnie takich partnerów Rosyjska Federacja uzyskała wraz z
ekipą prezydenta Janukowycza - oznajmił Miedwiediew.
W trakcie wizyty doszło do podpisania wspólnych oświadczeń: w sprawie
bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego, w sprawie udoskonalenia
europejskiego systemu bezpieczeństwa oraz w sprawie uregulowania problemu
Naddniestrza.
Podpisano także umowę o demarkacji wspólnej granicy. Układ o granicy
państwowej między Rosją i Ukrainą został podpisany w 2003 roku, a następnie
ratyfikowany przez parlamenty obu państw w 2004 roku.
Brak ustalonej linii demarkacyjnej między Ukrainą a Rosją powoduje, że
granica między nimi wciąż jest nieszczelna. Stanowi to przeszkodę m.in. w
liberalizacji ruchu wizowego między Ukrainą a Unią Europejską, o którą
zabiegają władze w Kijowie.
Ukraińska opozycja ostrzegała wcześniej, że Miedwiediew przyjedzie do Kijowa
z gotowymi umowami o współpracy energetycznej, obawiając się przede
wszystkim umowy o fuzji Gazpromu z ukraińskim Naftohazem.
Opozycja ma za złe Janukowyczowi, że wcześniej, bez żadnych konsultacji z
opinią publiczną, zgodził się na przedłużenie o co najmniej 25 lat umów o
stacjonowaniu na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Janukowycz oświadczył, że dokumenty w sprawie współpracy energetycznej są na
etapie opracowywania. - Ukraina i Rosja znajdują się w stanie pokryzysowym,
jednak niepodejmowanie takich decyzji oznacza zahamowanie relacji
gospodarczych - podkreślił ukraiński prezydent.
Mówiąc o protestach opozycji Janukowycz wyraził opinię, że społeczeństwo nie
podziela takich nastrojów. - Jestem przekonany, że naród ukraiński zrozumiał
dziś, gdzie byliśmy przez ostatnie pięć lat. Władza powinna cieszyć się
zaufaniem ludzi, a zaufanie zdobywa się poprzez rozwiązanie ludzkich
problemów. Bez gospodarki jest to niemożliwe - powiedział prezydent Ukrainy.
Jarosław Junko (PAP)
Adwokat Polańskiego: oskarżenie brytyjskiej aktorki to szantaż
Jeden z adwokatów Romana Polańskiego określił jako "szantaż" oskarżenie
brytyjskiej aktorki Charlotte Lewis pod adresem reżysera i przypomniał jej
wywiad z roku 1999, w którym miała powiedzieć, że to ona "w wieku lat 17
uwiodła Polańskiego".
Chodzi o wywiad z roku 1999 dla brytyjskiego tabloidu "News Of The World".
- Zawsze wyczuwałem szantaż, kryjący się w zeznaniu Charlotte Lewis
dotyczącym Polańskiego. A teraz mamy tego potwierdzenie, ponieważ ona sama
zapomniała o długim wywiadzie, jakiego udzieliła "News Of The World" -
powiedział adwokat Georges Kiejman rozgłośni RTL.
W wywiadzie tym Lewis miała opisywać swą karierę call-girl rozpoczętą, gdy
miała lat 14. W wywiadzie "wspomina mimochodem, że to ona uwiodła w wieku 17
lat Polańskiego", przy czym "bez potrzeby", bowiem już wcześniej
zaproponował jej rolę w "Piratach".
W piątek na konferencji prasowej w Los Angeles 42-letnia Charlotte Lewis
oświadczyła, że jako 16-latka była molestowana seksualnie przez Romana
Polańskiego. Miało to nastąpić na początku lat 80. w trakcie kręcenia filmu
"Piraci", w którym zagrała niewielką rolę.
Rzeczniczka prokuratury w Los Angeles Sandi Gibbons potwierdziła, że Lewis
spotkała się z prokuratorem, który zajmuje się innym czynem lubieżnym
Polańskiego, którego się dopuścił z nieletnią 33 lata temu.
76-letni reżyser przebywa w areszcie domowym w swej rezydencji w
szwajcarskim Gstaad, oczekując na wynik postępowania ekstradycyjnego.
Postępowanie to wszczęto po zatrzymaniu go na lotnisku w Zurychu 26 września
ubiegłego roku na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania.
(PAP)
Niedziela,
2010-05-16
Europa zmaga się w wielką wodą -ofiary w
Serbii i na Węgrzech
Dwie osoby zginęły w następstwie powodzi, która nawiedziła miejscowość
Trgoviszte na południu Serbii - poinformowały miejscowe władze.
Sytuację określają jako "katastrofalną". W mieście nie ma elektryczności,
nie działają telefony i nie ma bieżącej wody.Z zagrożonego rejonu ewakuowano
300 osób.
Powodzie nawiedziły też sąsiednie Węgry, gdzie na skutek powodzi zginął
człowiek.
Zła pogoda panuje też na Słowacji. Słowacka agencja TASR podała, że
największe wiosenne ulewy i burze nawiedziły region Bratysławy, Bańskiej
Bystrzycy i Koszyc.
(PAP)
94-latka została absolwentką college'u
Hazel Soares, mieszkanka Oakland w stanie Kalifornia, została w wieku 94 lat
jedną z najstarszych absolwentek college'u na świecie.
Pani Soares, która ma sześcioro dzieci oraz ponad 40 wnuków i prawnuków,
ukończyła żeński Mills College, w Oakland. - Trochę to trwało, bo miałam
aktywne życie. W końcu to osiągnęłam i czuję się z tego powodu naprawdę
dumna" - powiedziała sędziwa absolwentka.
Starsza od pani Soares, w momencie ukończenia nauki, była jedynie Nola Ochs
z Kansas, która, trzy lata temu, w wieku 95 lat została absolwentką Hays
State University. Pani Ochs, obecnie 98-letnia, otrzymała niedawno dyplom.
Soares, urodzona w 1915 roku w Richmond (Kalifornia), chciała pójść do
college'u zaraz po ukończeniu szkoły średniej w 1932 r., ale były to czasu
Wielkiego Kryzysu i trudne warunki życia nie pozwoliły jej na to.
Później pracowała jako pielęgniarka i organizatorka imprez, ale nigdy nie
zrezygnowała z zamiaru ukończenia college'u.
- Jesteśmy zachwyceni i naprawdę dumni z naszej mamy. Najważniejszą lekcja,
jaką nam udzieliła to ta, że nigdy nie jesteśmy na coś zbyt starzy -
powiedziała najmłodsza córka pani Soares, Regina.
Na uroczystości rozdania dyplomów obecna była przewodnicząca Izby
Reprezentantów Nancy Pelosi, która osobiście pogratulowała pani Soares.
(PAP)
Naukowcy: Eyjafjoell to dopiero początek problemów
Wybuch wulkanu Eyjafjoell, który zakłócił transport lotniczy, może być
przejawem wulkanicznego ożywienia, które Europa odczuje przez wiele miesięcy
lub nawet przez całe lata - ostrzegają naukowcy cytowani w tygodniku "Sunday
Times".
- W drugiej połowie XX w. wulkany były w fazie niskiej aktywności cyklu, ale
są oznaki, że zbliżamy się do najwyższego punktu cyklu - zaznaczył prof.
Thor Thordarson, wulkanolog z uniwersytetu w Edynburgu, w wypowiedzi
cytowanej przez gazetę.
Jego zdaniem aktywność wulkanów ma związek z ruchami w skorupie ziemskiej,
wytwarzającymi podziemne napięcia na dużej powierzchni. Narastanie napięć
powoduje wybuch wulkanów, a ich zanikanie uspokaja je.
Opinii tej nie podziela geofizyk z uniwersytetu w Durham prof. Gillian
Foulger. Nie wyklucza ona, iż korelacja wybuchów kilku wulkanów może być
przypadkowa. Wskazuje, iż teoria prof. Thordarsona wymaga potwierdzenia
przez dane statystyczne.
Zarówno Thordarson, jak i Foulger ostrzegają, iż zagrożenie wulkaniczne
należy traktować poważnie, działalność wulkanów powinna być ściśle
monitorowana, m.in. z użyciem sejsmografów i systemu GPS.
Naukowcy badali 205 wybuchów czterech islandzkich wulkanów w ciągu 1,1 tys.
lat i ustalili, że ożywiają się i uspokajają we wzajemnej korelacji między
sobą w cyklu trwającym ok. 140 lat.
Według prof. Thordarsona, oprócz wulkanu Eyjafjoell, który już wybuchł,
zanosi się na uaktywnienie co najmniej trzech innych wulkanów na Islandii:
Grimsvotn, Hekla i Askja. Każdy z nich jest potężniejszy od Eyjafjoell.
Hekla wybuchła z niewielką siłą w 2000 r., ale ostatnio u stożka wulkanu
zaobserwowano topnienie śniegu, co sugeruje, iż poziom lawy w stożku zaczął
się podnosić. Od 874 r. Hekla wybuchła ok. 20 razy.
Inny aktywny wulkan Grimsvotn, położony pod lodowcem Vatnajoekull, wybuchł w
1996 r., powodując stopnienie lodowcowej czapy i zalanie głównej obwodnicy w
Islandii. Grimsvotn połączony jest ze szczeliną wulkaniczną Laki, której
wybuch w 1783 r. wypluł tak dużą ilość wulkanicznego pyłu, że ochłodził całą
północną półkulę na trzy lata.
Wcześniej naukowcy wskazywali na groźbę wybuchu wulkanu Katla, położonego
ok. 23 km od Eyjafjoell. Zapalnikiem dwóch spośród trzech ostatnich erupcji
Katli był wybuch Eyjafjoell. Katlę uznano za wulkan bliski wybuchu na krótko
przed erupcją Eyjafjoell.
Dla europejskiego ruchu powietrznego erupcja Katli miałaby znacznie
groźniejsze skutki. Richard Weller, wykładowca geografii z uniwersytetu
Keele, uważa, że Katla wyrzuciłaby w powietrze ogromną chmurę pyłu i
wywołałaby w Islandii gigantyczną powódź.
Prof. Stephen Sparks z uniwersytetu w Bristolu twierdzi, że każdy wulkan
jest inny. W 1821 r. Eyjafjoell był aktywny przez 15 miesięcy. Zdaniem
Sparksa również tym razem może być podobnie. Islandia ma ponad 30 wulkanów.
(PAP)
Sobota, 22010-05-15
Nowe stanowisko dla Kwaśniewskiego
Aleksander Kwaśniewski, były prezydent Polski, został nowym szefem zarządu
stowarzyszenia Jałtańska Strategia Europejska (YES) - podały ukraińskie
media.
YES, organizacja założona i utrzymywana przez zięcia byłego prezydenta
Ukrainy Leonida Kuczmy, Wiktora Pinczuka, działa na rzecz integracji
europejskiej Ukrainy.
- Dołożę wszelkich starań, by wprowadzić stosunki między Ukrainą i Unią
Europejską na nowy poziom, oraz będę pracować wraz z Ukrainą na rzecz
uzyskania dla niej perspektywy członkostwa w UE - mówił Kwaśniewski po
wyborze.
Były polski prezydent przez ostatnie trzy lata był członkiem zarządu YES.
Zasiada w nim także polski eurodeputowany Marek Siwiec.
W 2007 r. polskie media ujawniły, że Pinczuk przekazał fundacji
Kwaśniewskiego "Amicus Europae" prawie milion złotych. Postępowanie w tej
sprawie prowadziła prokuratura.
Ówczesny doradca Pinczuka Mykyta Poturajew tłumaczył wtedy, że fundacja
Pinczuka nie finansuje Kwaśniewskiego jako polityka, lecz "Amicus Europae"
jako jedną z fundacji zajmujących się nową polityką sąsiedztwa europejskiego.
Pinczuk, jeden z najbogatszych Europejczyków, potentat gazowy i naftowy,
jest znanym na Ukrainie działaczem charytatywnym oraz aktywnym promotorem
integracji Kijowa ze strukturami europejskimi.
(PAP)
Ocalały z katastrofy chłopiec wrócił do domu
9-letni Holender, który jako jedyny przeżył środową katastrofę samolotu w
czasie lądowania w Trypolisie, powrócił do kraju samolotem medycznym w
towarzystwie ciotki, wujka i libijskiego lekarza, który się zajmował
chłopcem w szpitalu.
Chłopcu o imieniu Ruben wcześniej powiedziano, że wśród 103 osób, które
zginęły w katastrofie, byli jego rodzice i brat. Rodzina wracała z safari w
Republice Południowej Afryki.
Samolot medyczny z chłopcem wylądował na lotnisku wojskowym w Eindhoven na
południu Holandii. Według lekarza pacjent jest w dobrym stanie. Chłopiec
doznał wielu złamań kości nóg.
Ciotka i wujek, którzy od czwartku nim się zajmują, zaapelowali do mediów o
uszanowanie prywatności rodziny. - Musimy się uporać z naszym bólem
wywołanym tym, że Ruben jest w strasznej sytuacji, i tym, że straciliśmy
członków rodziny: brata, siostrę i bratanka. Przyszłość będzie dla nas
trudna - oświadczyli krewni chłopca.
W katastrofie samolotu libijskich linii Afriqiyah, który leciał do Trypolisu
z Johannesburga, zginęły 103 osoby, w tym 70 Holendrów.
Przedstawiciel komisji badającej przyczyny katastrofy powiedział w piątek,
że pilot "nie sygnalizował żadnych problemów". - Do ostatniej chwili
wszystko między pilotem a wieżą kontrolną przebiegało normalnie - dodał.
(PAP) Piątek,
2010-05-14
Start wahadłowca Atlantis
Amerykański wahadłowiec Atlantis z sześcioosobową załogą wystartował z
przylądka Canaveral na Florydzie do 12-dniowego lotu zaopatrzeniowego na
Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Jest to ostatni, 32. już orbitalny lot Atlantis. Po nim po jednym locie
wykonają jeszcze promy kosmiczne Discovery i Endeavour, a następnie cała
flota trzech wahadłowców zostanie wycofana z eksploatacji.
(PAP)
Janukowycz: Rosja nie przejmie ukraińskich gazociągów
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oświadczył w wywiadzie udzielonym BBC,
że nie pozwoli, aby rosyjski państwowy gigant gazowy Gazprom przejął
kontrolę nad siecią gazociągów znajdującą się w jego kraju.
Jest to reakcja na złożoną przez premiera Rosji Władymira Putina ofertę
połączenia Gazpromu z ukraińską firma gazową Naftohaz. Ukraińskimi
gazociągami przepływa niemal cały gaz importowany z Rosji do krajów
europejskich.
- W kwestii fuzji z Gazpromem pięćdziesiąt na pięćdziesiąt byłoby dla nas
interesujące, ale jest oczywiste, że do tego nie dojdzie, ponieważ Gazprom
nigdy się nie zgodzi - powiedział Janukowycz. - Rosja nie zechce tego zrobić
(...) ale dla nas fuzja pod jakimikolwiek innymi warunkami jest niemożliwa.
- Kontrola może być przekazana jedynie w zamian za przeprowadzone przez
Rosję i Europę inwestycje w przebudowę istniejącego systemu transportu gazu.
Ale pełna rosyjska kontrola, nie, to puste słowa - przekonywał.
- Zapewnimy, że europejscy konsumenci otrzymają swój gaz w odpowiednich
ilościach - dodał Janukowycz. Z kolei BBC przypomina, że zimą na przełomie
2008 i 2009 roku w wyniku ukraińsko-rosyjskiego sporu gazowego wielu
europejskich odbiorców nie dostało gazu.
Wybrany na prezydenta w lutym i uważany za prorosyjskiego Janukowycz
zaprzeczył, że chce odsunąć Ukrainę od Europy, ale podkreślił, że dużo
łatwiej było mu osiągnąć porozumienie z Moskwą niż z UE.
- Chciałbym otrzymywać tak samo szybkie odpowiedzi od Unii Europejskiej, jak
otrzymuję od Rosji. Potrzebujemy szybkich decyzji, nie rozmów, o kwestiach
takich jak wizy, handel i umowy stowarzyszeniowe Ukrainy z UE - uważa
ukraiński prezydent.
- Dziś Ukraina jest gotowa do integracji z Europą tak samo, jak Europa jest
gotowa na integrację z Ukrainą (...) postawmy te same pytania naszym
partnerom - są gotowi czy nie - mówił.
Ukraina już podpisała z Rosją kluczowe dla niej porozumienie dotyczące
przedłużenia terminu stacjonowania na Krymie Floty Czarnomorskiej w zamian
za obniżenie cen gazu. W poniedziałek do Kijowa wybiera się prezydent Rosji
Dmitrij Miedwiediew, by podpisać pięć kolejnych porozumień.
- Ukraina zawsze będzie działała w swoim własnym ukraińskim interesie -
podkreślił Janukowycz.
- Rosyjska Flota Czarnomorska stacjonowała tam przez trzy stulecia. Zgodnie
z nowym porozumieniem Rosja będzie płaciła Ukrainie 40 mld dol. -
przekonywał. - Stoimy przed wyborem, czy być jak Grecja, czy znaleźć sposób
na zmniejszenie deficytu budżetowego. Umowa z Rosją dotycząca floty jest dla
nas korzystna.
(PAP)
Dramatyczna walka o cenny ekosystem
Wyciek ropy naftowej z wraku platformy wiertniczej Deepwater Horizon
spowodował olbrzymie straty ekologiczne - zagroził dzikim zwierzętom żyjącym
na wybrzeżu aż 4 amerykańskich stanów. Najczarniejszym scenariuszem jest
przedostanie się ropy do na tereny bagniste, z których nie sposób ją usunąć.
Konsekwencją zniszczonego ekosystemu są również straty turystyce i
rybołówstwie.
(REUTERS)
USA pomogą sfinansować izraelski system przeciwrakietowy
Prezydent USA Barack Obama wystąpi do Kongresu z prośbą o przekazanie
Izraelowi 205 mln dol. (654 mln zł), co pozwoli mu na przyspieszenie
instalacji systemu obrony przeciwrakietowej - powiadomił Biały Dom.
System o nazwie "Żelazna kopuła" (Iron Dome) produkowany jest przez
państwową spółkę Rafael Advanced Defence Systems. Ma on chronić terytorium
izraelskie przed wystrzeliwanymi ze Strefy Gazy i Libanu pociskami
rakietowymi o zasięgu od 5 do 70 km, które będzie detonował w powietrzu za
pomocą naprowadzanych radarowo niewielkich pocisków.
Prace nad "Żelazną kopułą" pobudziła 33-dniowa wojną Izraela z libańskim
Hezbollahem w 2006 r., a następnie konflikt z palestyńskim Hamasem w ub.r.
Tylko Hezbollah wystrzelił w kierunku Izraela około 4 tys. pocisków.
Dwie konstruowane obecnie baterie systemu będą mobilne, aby możliwe było ich
przesunięcie na dowolny front w ciągu kilku godzin. Jak podaje agencja
Associated Press, powinny one być gotowe jeszcze w tym roku. Cały system
przeciwrakietowy będzie natomiast w pełni sprawny dopiero za kilka lat.
- Prezydent zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie stwarzają dla Izraela
rakiety wystrzeliwane przez Hamas i Hezbollah i dlatego zdecydował się
wystąpić do Kongresu o wsparcie produkcji izraelskiego systemu obrony przed
rakietami krótkiego zasięgu - oświadczył rzecznik Białego Domu Tommy Vietor.
Rzecznik Pentagonu Bryan Whitman zapewnił, że będzie to pierwsza
bezpośrednia inwestycja USA w "Iron Dome". Waszyngton rokrocznie wydaje na
pomoc dla Izraela ponad 2 mld dol., a począwszy od 2012 r. kwota ta ma
sięgać aż 3 mld dol.
(PAP)
Czwartek, 2010-05-13
Ameryka traci zaufanie do partii Baracka
Obamy
W USA wzrasta poparcie dla Partii Republikańskiej (GOP), co rokuje jej
sukcesy w tegorocznych wyborach do Kongresu, które odbędą się za niecałe
sześć miesięcy - wynika z najnowszego sondażu "Wall Street Journal" i
telewizji NBC News.
Do obozu Republikanów przechodzi coraz więcej grup elektoratu, które w
wyborach w 2006 i 2008 r. poparły Demokratów - m.in. wyborcy niezależni,
kobiety mieszkające w suburbiach, emeryci oraz mieszkańcy wsi i małych
miasteczek.
38% niezależnych woli obecnie, by Republikanie odzyskali większość w
Kongresie, podczas gdy tylko 30% opowiada się za tym, by nadal
dominowali tam Demokraci. W wyborach 2006 r. było odwrotnie - niezależni
w większości poparli Demokratów i zdobyli oni wtedy większość na
Kapitolu.
Podobnie z emerytami, z których cztery lata temu zdecydowana większość
poparła Demokratów; obecnie proporcje są odwrotne.
Z sondażu wynika, że wzrost poparcia Republikanie zawdzięczają głównie
nie temu, że wyborcom podoba się ich program, tylko opozycji wobec
Demokratów i prezydenta Obamy.
Spośród tych, którzy wolą, by kontrolę w Kongresie przejęła GOP, aż 64%
wyraża te preferencje dlatego, że sprzeciwia się polityce Obamy i jego
partii. Tylko 31% popiera politykę Republikanów.
(PAP)
Rosjanie ponownie przeszukali miejsce katastrofy
Śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie katastrofy polskiego samolotu
prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem dokonali ponownych oględzin
miejsca wypadku - poinformował rzecznik Komitetu Śledczego przy
Prokuraturze Generalnej Rosji Władimir Markin.
- Żadnych przedmiotów i innych dowodów rzeczowych, mających znaczenie
dla śledztwa, w toku oględzin nie znaleziono - przekazał Markin, którego
cytuje agencja ITAR-TASS.
W ubiegłym tygodniu Polska na rożnych szczeblach - rozmawiał o tym
również pełniący obowiązki prezydenta RP Bronisław Komorowski z
prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem - zwracała stronie rosyjskiej
uwagę na złe zabezpieczenie miejsca tragedii, że wciąż można tam znaleźć
przedmioty pochodzące z rozbitego samolotu, w tym rzeczy osobiste ofiar.
10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - wśród nich
prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, parlamentarzyści, dowódcy
wojskowi, duchowni i przedstawiciele rodzin Polaków zamordowanych w 1940
roku przez NKWD w Katyniu.
(PAP)
Grecy zapewniają turystów: jest bezpiecznie, nie bójcie się
Grecka minister ds. turystyki zapewnia, że kraj wciąż jest miejscem na
wspaniałe rodzinne wakacje. Minister posuwa się dalej mówiąc, że w
Atenach, w których doszło do najgwałtowniejszych strać również jest
bezpiecznie: życie płynie jak co dzień, Ateny są bezpieczne jak zwykle.
Stanowisko pani minister podziela również prezes Stowarzyszenia
Hotelarzy: mieliśmy kilka odwołanych wycieczek do Aten, ludzie są dobrze
poinformowani, wiedzą, że nie ma się czego bać.
(REUTERS)
"Robin Hood" otworzył festiwal w Cannes
Russell Crowe i Cate Blanchett - odtwórcy głównych ról w filmie "Robin
Hood" byli gwiazdami pierwszego dnia festiwalu w Cannes. Pokazany poza
konkursem film w reżyserii Ridleya Scotta otworzył 63. edycję imprezy.
Ubrana w różowy kostium Cate Blanchett była entuzjastycznie witana przez
fanów tłumnie zgromadzonych przed Pałacem Festiwalowym. Ciepło przyjęto
także kroczących po czerwonym dywanie: Russella Crowe'a i innego aktora
tego filmu - Maxa von Sydowa. Zabrakło natomiast reżysera Ridleya Scotta,
którego nieobecność spowodowana jest kontuzją kolana.
Film o przygodach "człowieka w kapturze" krytycy filmowi w Cannes
przyjęli chłodno, jako dość błahe i konwencjonalne kino rozrywkowe,
niedorównujące słynnemu "Gladiatorowi" tego samego reżysera, także z
Russellem Crowem w roli głównej.
Goście uroczystej gali w Cannes uczcili milczeniem represjonowanego
reżysera z Iranu, Jafara Panahiego, który miał być członkiem jury, ale
irańskie władze zmusiły go do pozostania w kraju.
Podczas konferencji prasowej dziennikarze pytali przewodniczącego jury,
reżysera Tima Burtona czy solidaryzuje się z Romanem Polańskim, który ma
być sądzony w Ameryce. Pytanie było związane z tym, że grupa reżyserów
na czele z Jean-Lucem Godardem podpisała list w obronie polskiego
reżysera. Tim Burton nie wyraził się w tej kwestii jednoznacznie.
Wypowiedział się natomiast o prawie twórców do swobody wypowiedzi
artystycznej.
23 maja jury pod przewodnictwem Tima Burtona ogłosi który z 19 filmów
konkursowych zdobędzie Złotą Palmę. O laur najbardziej prestiżowego
festiwalu walczą wybitni reżyserzy z Europy, między innymi Mike Leigh,
Ken Loach, Alejandro Gonzalez Inarritu, Nikita Michałkow, Doug Liman,
Takeshi Kitano, czy Abbas Kiarostami. Rywalizuje z nimi grupa mało
dotychczas znanych twórców - kilku z Azji, i po jednym Afryki i z Węgier.
(IAR)
|