Środa, 2010-03-31
Czyja to zasługa
Vancouver Zdaniem Fraser Institute, politycy zarówno na szczeblu
federalnym jak i prowincyjnym, przypisują sobie za duże zasługi za
wychodzenie z kryzysu.
Instytut podaje, że pakiet stymulacyjny jest odpowiedzialny za zaledwie
0,2 proc. wzrostu ekonomicznego w Kanadzie w okresie między drugim
kwartałem a trzecim kwartałem 2009 roku.
W tym czasie wzrost gospodarki wyniósł 1,1 proc. Fraser Institute jest
zdania, że to nie zasługa rządu, lecz zwiększonych inwestycji
biznesowych i zmniejszenia importu, mówi rzecznik Fraser Institute Niels
Veldhuis.
Opinie instytutu są oparte na danych Statistics Canada. Veldhuis
podkreśla, że nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że Ottawa
przeznaczyła 40 proc. funduszy stymulacyjnych na projekty w dziedzinie
infrastruktury, których realizacja trwa długo.
Anna Glowacka Dziennik Polonii w Kanadzie
Antykoncepcja - tak
Ottawa Najnowsze badanie opinii publicznej wykazało, że Kanadyjczycy w
znacznej większości popierają zapewnienie środków antykoncepcyjnych
najbiedniejszym kobietom na świecie. Mniej stanowczo wypowiadają się
jednak na temat aborcji w takich przypadkach.
Sondaż Canadian Press Harris- Decima został przeprowadzony w związku z
debatą towarzyszącą planom premiera Stephena Harpera, który chce na
szczycie G-8 namówić pozostałe państwa do popierania opieki zdrowotnej i
pomocy dla kobiet i dzieci na świecie.
74 proc. zapytanych o zdanie uważa, że plan powinien zawierać rządowe
finansowanie antykoncepcji. Tylko 21 proc. było temu przeciwnych. Na
pytanie czy to samo dotyczy aborcji, 48 proc. było przeciwnych, a 46
proc. za.
W czasie głosowania nad wnioskiem przestawionym przez Partię Liberalną,
aby rząd włączył pełny wachlarz opcji dotyczących planowania rodziny, a
także zdrowia płciowego i reprodukcyjnego do swojego planu na G-8,
konserwatyści głosowali przeciwko.
Minister współpracy międzynarodowej Bev Oda nazwała wniosek oczywistym i
konfliktogennym sposobem na wznowienie debaty na temat aborcji, na co
rząd nie ma absolutnie ochoty. Na pytanie, czy plan ma zawierać
finansowanie aborcji, minister Oda powiedziała, że rząd nie wyklucza
żadnych opcji.
Jest to zmiana stanowiska w stosunku do prezentowanego przez ministra
spraw zagranicznych Lawrence'a Cannona, który w ubiegłym tygodniu
zapewnił, że plan Harpera nie będzie zawierał planowania rodziny pod
jakąkolwiek postacią. Rząd miał rzekomo zmodyfikować swoje stanowisko
wobec postaw społeczeństwa. Najbardziej przeciwni finansowaniu aborcji w
krajach rozwijających się ze środków rządowych są konserwatyści, wśród
których 61 proc. jest przeciwnych, a tylko 33 za.
Wśród innych partii, większość popiera finansowanie aborcji. Oto wyniki
poszczególnych partii: Partia Liberalna - za - 55 proc. NDP - za - 65
proc. Bloc Quebecois - 60 proc. Partia Zielonych - 54 proc. Liberałowie
jednak muszą uważać, bo 40 proc. ich zwolenników jest przeciwna aborcji.
Joanna Wójcik Dziennik Polonii w Kanadzie
Wtorek, 2010-03-30
Kanadyjsko-rosyjski spór
Kanada zamierza bronić swoich praw do terenów na dalekiej północy.
Zapewnił o tym rząd kanadyjski w reakcji na rosyjskie zapowiedzi
dotyczące eksploatacji złóż na terenach Arktyki. To ostatnio jeden z
ważnych tematów w kanadyjskich mediach.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi rosyjskiego prezydenta Dmitrija
Miedwiediewa w środę podczas posiedzenia rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa.
Telewizja CBC cytowała opinię Miedwiediewa, który najpierw powiedział,
że zmiany klimatyczne staną się przyczyną konfliktów, ponieważ
topniejący lód stworzy nowe możliwości eksploracji.
Prasa kanadyjska podkreśla, że ocieplający się klimat może ułatwić
dostęp do - jak oceniają eksperci - jednej czwartej światowych zasobów
ropy i gazu, dotychczas nieeksploatowanych.
Reakcję kanadyjskiego rządu sprowokowała dalsza część wypowiedzi
rosyjskiego prezydenta. Cytowany przez CBC Miedwiediew powiedział, że
niestety "widoczne są próby ograniczania dostępu Rosji do eksploracji
złóż w Arktyce". "To całkowicie nie do przyjęcia z prawnego punktu
widzenia i nie fair ze względu na położenie geograficzne naszego kraju
oraz historię" - dodał.
Rzeczniczka kanadyjskiego ministra spraw zagranicznych Catherine Loubier
skomentowała rosyjskie zapowiedzi dla agencji The Canadian Press: "Władza
Kanady nad lądem, wyspami i wodami w kanadyjskiej Arktyce istnieje od
dawna, jest trwała i Kanada ma do niej prawo wynikające z historii".
"Ten rząd zobowiązał się do zapewnienia północy realizacji jej
potencjału rozwoju jako zdrowego, prosperującego i bezpiecznego regionu,
razem z silną i suwerenną Kanadą. Naszą odpowiedzialność za przyszłość
tego regionu traktujemy poważnie" - dodała.
Rząd federalny nie poprzestał na słownej reakcji i zapowiedział
zwiększenie patroli kanadyjskiej floty na wodach arktycznych,
pogłębienie dostępu do portu morskiego oraz zwiększenie sił i
unowocześnienie wyposażenia stacjonujących na tym terenie oddziałów
Canadian Rangers.
Agencja The Canadian Press zwróciła uwagę, że wszystkie kraje z dostępem
do Arktyki usztywniły w minionych kilku latach swoje stanowiska.
Cytowany przez agencję Rob Huebert z Centrum Studiów Wojskowych i
Strategicznych na University of Calgary podkreślił, że takiej sytuacji
nie było od czasów zimnej wojny. Kanadyjska prasa zaś przypomina zapędy
załogi rosyjskiego okrętu podwodnego, która w sierpniu 2007 r. zatknęła
rosyjską flagę na dnie wód arktycznych, czy przeloty rosyjskich
samolotów wojskowych w pobliżu kanadyjskiej przestrzeni powietrznej na
północy.
Telewizja CTV przypomniała, że w 2008 r. Miedwiediew podpisał rosyjską
strategię dotyczącą Arktyki, która zakłada, że do roku 2020 Arktyka
stanie się dla Rosji strategicznym terenem eksploracji złóż mineralnych.
Ten sam dokument, podkreślała CTV, zakładał, że do 2011 roku Rosja musi
przeprowadzić studia geologiczne potwierdzające jej prawa do złóż w
Arktyce i osiągnąć międzynarodowe uznanie swojej granicy w Arktyce.
Pierwsza próba, którą Rosja podjęła w ONZ w 2001 roku, była nieudana.
Kanadyjsko-rosyjski konflikt dyplomatyczny miał miejsce tuż przed
zaczynającym się 29 marca w Chelsea (w prowincji Ontario) szczytem
ministrów zagranicznych pięciu krajów mających bezpośredni dostęp do wód
Arktyki: Danii, Kanady, Norwegii, Stanów Zjednoczonych i właśnie Rosji.
gp Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Poniedziałek,
2010-03-29
Zmiany dla uchodźców
Imigracja
W tym tygodniu rząd federalny ma ogłosić zmiany w postaci nowej ustawy
imigracyjnej, mającej naprawić wadliwie działający system traktowania
osób zgłaszających wnioski o przyznanie im statusu uchodźcy.
Celem zmiany jest uniemożliwienie nadużywania systemu przez osoby, które
przyjeżdżają do Kanady i przez lata zostają tu, odwołując się w
nieskończoność od decyzji o odrzuceniu ich wniosków o azyl. Takie osoby,
uważa rząd, muszą być traktowane inaczej niż przyjezdni, którzy
rzeczywiście wymagają ochrony i pomocy.
Minister imigracji Jason Kenney ma we wtorek wystąpić do Izby Gmin z
projektem ustawy, która zapewniałaby szybszą ochronę autentycznym
uchodźcom przy jednoczesnym jednoznacznym identyfikowaniu i odrzucaniu
wniosków osób, które chcą wykorzystać Kanadę. Osoby z tej drugiej
kategorii będą musiały opuścić Kanadę i nie będą już mogły korzystać z
jej dobrodziejstw przez długi czas, jak do tej pory.
Kenney podkreśla, że jego ministerstwo ma około 60.000 czekających na
rozpatrzenie wniosków o azyl, co powoduje, że obecnie czas rozpatrywania
tych wniosków wynosi 19 miesięcy. Tyle trzeba czekać na podjęcie decyzji.
Jak podał minister Kenney, około 58 proc. składających wnioski o status
uchodźcy nie potrzebuje żadnej specjalnej ochrony i albo otrzymuje
odmowę z Refugee Board, albo wycofuje swoje wnioski.
Minister powiedział, że jeden z krajów europejskich jest źródłem
ogromnej liczby wniosków o azyl. 97 proc. z tych, którzy włożyli takie
wnioski, twierdząc, że potrzebują ochrony przed prześladowaniami,
wycofało je lub nie doprowadziło sprawy do końca. Zaledwie 3 z 2500
przypadków osób z tego kraju , które trafiły do rozpatrywania przez
Refugee Board w ubiegłym roku, zostały zaakceptowane.
Kenney nie podał nazwy tego kraju, ale wiadomo, że mowa tu o Węgrach. Co
miesiąc kilkaset osób z tego kraju składa wnioski o azyl w Kanadzie.
Minister Kenney powiedział, że Kanada jest krajem, w którym stara się o
status uchodźcy największa liczba ludzi w całym rozwiniętym świecie.
Stała się ona miejscem, które szczególnie upodobali sobie ludzie, chcący
uzyskać taki status bez autentycznego powodu. Dla Kanady jest to bardzo
kosztowne - każdy przypadek kosztuje skarb państwa około 50.000 dol. i
trwa 4,5 roku zanim wnioskodawca wyczerpie wszystkie możliwe drogi
odwołania od negatywnej decyzji. Na taki właśnie stan rzeczy zezwalają
obecnie obowiązujące przepisy, powodując całkowite załamanie się
efetywności systemu i narażając na problemy ludzi, którzy rzeczywiście
potrzebują ochrony i pomocy.
W najbliższym czasie minister Kenney zapowiedział także jeszcze jedno
usprawnienie w dziedzinie imigracji - projekt ustawy mającej
wyeliminować z rynku nieuczciwych konsultantów imigracyjnych.
Dla takich właśnie, żerujących na cudzym nieszczęściu ludzi nie ma w
Kanadzie miejsca, podkreślił minister Kenney. Osoby takie namawiają
składających wnioski imigracyjne do popełniania oszustw, a także sami
często biorą pieniądze i nie świadczą za to oczekiwanych usług.
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Koszt posiadania domu
Koszt posiadania domu w Kanadzie zwiększył się nieco w ostatnich trzech
miesiącach ubiegłego roku. Takie dane podają autorzy raportu RBC
Economics.
Generalnie wzrosły ceny domów, przy jednoczesnym spadku oprocentowania
pożyczek hipotecznych i wzroście płac.
Wzrosła - o 0,3 proc. - część dochodów, która przeznaczona jest na
utrzymanie domu. Wynosi ona obecnie 40,6 proc. dla wolnostojącego domu
typu bungalow i 32,9 proc. dla domu typu townhouse.
Koszt utrzymania domu wzrósł zasadniczo w Kolumbii Brytyjskiej, a także
w Quebecu i w Manitobie.
Poprawę zanotowano w Saskatchewan i w Albercie, a także w prowincjach
atlantyckich.
W Ontario sytuacja nie uległa zmianie.
Przewiduje się, że koszt utrzymania domu wzrośnie w przyszłości z powodu
wzrostu stóp procentowych. Nie będą to jednak, według ekspertów,
gwałtowne zmiany w 2010 i 2011 roku, a zatem koszt utrzymania własnego
domu także nie wzrośnie
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Piątek,
2010-03-26
Wolność słowa a rasizm
Ann Coulter, znana ultraprawicowa kontrowersyjna amerykańska publicystka
i pisarka, zapowiada złożenie skargi do Canadian Human Rights Commission
na rektora University of Ottawa w związku z listem, jaki otrzymała od
niego przed wykładem na tym uniwersytecie, który zresztą nie odbył się,
mimo planu.
Francois Houle poprosił ją w liście, aby w swoim wystąpieniu okazała
szacunek i opanowanie i by zapoznała się z kanadyjskim prawodawstwem w
dziedzinie wolności słowa. Obyczaje są w tym zakresie inne w Kanadzie
niż w USA, sugerował Houle.
List wysłał do niej e-mailem przed jej wizytą w Kanadzie, obejmującą
wystąpienia na uniwersytetach w London, Ottawie i Calgary.
Lewicowe kręgi atakują Coulter za wygłaszane opinie takie jak np. ta po
9/11, kiedy powiedziała, że Stany powinny najechać kraje muzułmańskie i
nawrócić ich mieszkańców na chrześcijaństwo.
Wyraziła też opinię, że Kanada powinna czuć się uprzywilejowana, że
Stany pozwalają jej istnieć na tym samym kontynencie.
W poniedziałek Coulter wygłosiła wykład w pełnej po brzegi 800-osobowej
sali wykładowej na University of Western Ontario w London. W czasie
wykładu zaatakowała aktywistów działających na rzecz praw
homoseksualistów, media, a także administrację Baracka Obamy.
Powiedziała też do muzułmańskiej studentki, która zadała jej pytanie,
żeby zamiast samolotami latała na latających dywanach. Kiedy ta
odpowiedziała, że takiego dywanu nie ma, poradziła jej żeby "wsiadła na
wielbłąda".
Wykład w Ottawie nie doszedł do skutku - decyzję taką podjęła ochrona
Ann Coulter. Na wykład przyszło około tysiąca osób, a kilkaset
zorganizowało protest.
Opinie o odwołaniu wykładu były podzielone.
Coulter pojechała do Calgary, gdzie postanowiono dać jej wygłosić
przygotowane wystąpienie.
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Granice wolności w Quebecu
Muzułmanki w Quebecu, które zakrywają twarze, będą musiały usuwać
zasłony jeżeli chcą pracować w instytucjach sektora publicznego lub
prowadzić interesy z urzędnikami rządowymi. Tak stanowi ustawa, której
projekt został przedstawiony w środę jako tzw. Bill 94 przez minister
sprawiedliwości Kathleen Weil.
Przedstawiając tę ustawę na konferencji prasowej w ratuszu w Quebec City
minister Weil znajdował się w towarzystwie premiera Quebecu Jeana
Charesta.
Oboje zwracali uwagę na to, że ustawa stara się przedstawić zasady
odzwierciedlające równowagę między swobodami jednostki i wartościami
społeczeństwa Quebecu, w tym równości między kobietami a mężczyznami i
laickości instytucji państwowych. "Nie chodzi tu o to, aby nasz dom był
mniej gościnny, ale o to, abyśmy podkreślali wartości, które nas łączą."
Ustawa określa, czego mogą wymagać pojedynczy obywatele w tym zakresie.
Na przykład, jeżeli z przyczyn religijnych kobieta-klientka domaga się,
by obsługiwała ją urzędniczka-kobieta, musi czekać w kolejce aż będzie
to możliwe.
Minister Weil podkreśla, że rząd Quebecu chciał w sposób legislacyjny
potwierdzić tę relację, która nie wykracza poza postanowienia Karty Praw.
Ustawa jest wynikiem kontrowersji, które toczą się od 2006 roku.
W 2007 roku władze prowincji powołały Bouchard-Taylor Commission, której
zadaniem było badanie wymagań grup etnicznych lub religijnych wobec
instytucji państwowych.
Niedawno Egipcjanka została usunięta z kursu językowego finansowanego
przez rząd prowincji kiedy odmówiła zdjęcia niqabu, stroju, który
zakrywa całe ciało i pozostawia tylko odkryte oczy.
Quebec jest jedyną prowincją w Kanadzie, która zajęła się tą sprawą. Są
to kwestie omawiane przez niektóre kraje europejskie.
W sumie sprawa dotyczy małej liczby kobiet w Quebecu. Ze wszystkich
150.000 fotografii wykonanych w zeszłym roku przez prowincyjne władze
służby zdrowia, tylko w 10 przypadkach były prośby od kobiet w niqabach.
Projekt ustawy będzie poddany pracom w komisji i może zostać przyjęty
już pod koniec wiosny.
Joanna Wójcik Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
|