Środa, 2010-06-23
Dziekański musiał umrzeć, żeby Kanadyjczycy coś zmienili
Kanadyjski urząd zajmujący się lotniskami wprowadza zmiany. Cudzoziemcy nie
mówiący po angielsku będą mogli liczyć na lepszą pomoc. Jak ustalił portal
tvp.info, to odpowiedź na raport komisji śledczej badającej śmierć Roberta
Dziekańskiego.
W raporcie wskazano m.in. na zaniedbania ze strony pracowników lotniska w
Vancouver. Sędzia Thomas Braidwood był oburzony tym, że Polak przez pięć
godzin błąkał się po strefie odprawy celnej, która teoretycznie powinna być
zabezpieczona przez Kanadyjski Urząd Graniczny. Śledczy zalecił zmiany, tak
by pasażerowie nie mówiący po angielsku mogli z łatwością poruszać się po
tej części lotniska. Wcześniej takie ułatwienia z własnej inicjatywy
wprowadziły władze cywilne lotniska w Vancouver. Jednak jak napisał dziennik
"Vancouver Sun", w części za którą odpowiadają służby graniczne nie
wprowadzono zmian.
Chodzi o umieszczenie jasnych oznaczeń wskazujących drogę, a także
zapewnienie pomocy w języku ojczystym pasażera jeżeli wygląda on na
zagubionego lud zdenerwowanego. Służby graniczne przygotowały już listę
pracowników mówiących w obcych językach na taki wypadek.
Mają też zapewniać tłumacza urzędnikom służby celnej. W tej strefie lotniska
ma też być więcej kamer. Na razie ich liczbę zwiększono do 94. Ale choć
nagrywają obraz przez 24 godziny na dobę, to nie wszystkie są na bieżąco
monitorowane. Pogranicznicy zapowiadają w najbliższej przyszłości dodatkowe
zmiany.
Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak nie znając
języka angielskiego nie umiał wydostać się z lotniska. Po
dziesięciogodzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć
bramkę i - z niewiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy
na miejsce przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł
na miejscu.
Karolina Woźniak (tvp.info)
Wtorek, 2010-06-22
Depesze kanadyjskie
Resort Huntsville Deerhurst stał się w tym
tygodniu strefą zamkniętą w związku ze zbliżającym się szczytem G-8 . Od
wczoraj jest zamknięty do użytku publicznego, dla osób nieupoważnionych.
Od jutra zamknięte zostaną także wszystkie drogi prowadzące do tego obszaru,
wliczając w to część autostrady nr. 60. Ruch lokalnymi drogami wodnymi jest
również ograniczony. “Nie można pływać kajakiem po Peninsula Lake. Kilka
łodzi wojskowych patroluje jezioro - powiedział Steve Macalister, miejscowy
biznesmen. The Integrated Security Unit namawia mieszkańców i turystów aby
omijali te obszary. Lokalni biznesmeni muszą wyznaczać objazdy do sklepów w
związku z zachowaniem wymaganego bezpieczeństwa.
Początek szczytu G-8 w Huntsville już w ten czwartek, a ograniczenia drogowe
potrwaja do poniedziałku. W poniedziałek odbyła się pierwsza, bacznie
obserwowana przez policję, pierwsza główna demonstracja przed szczytem G-20.
Organizacja patronacka reprezentująca różne grupy demonstrantów rozpoczęła
protest marszem przez Allen Gardens około godz. 14.00.
Demonstranci przeszli następnie Dundasem do Yonge, do the Children’s Aid
Society. W czasie protestu Jedna osoba została zaaresztowana. Przyczyna
aresztowania nie jest na razie znana.
•••
Kolejny kanadyjski żołnierz został zabity w Afganistanie. 28-letni sierż.
James MacNeil z Glace Bay, w Nowej Szkocji, został zabity przez wybuch
zaimprowizowanej bomby w momencie wysiadania z wozu pancernego, wczoraj rano
koło wsi Nakhonay. To już druga śmierć kanadyjskiego żolnierza w tej wsi,
która położona jest, 15 kilometrów na południowy-zachód od Kandaharu. 6
czerwca zginął tam 35-letni , sierż. Martin Goudreault, był to jego pierwszy
pieszy patrol, kontrolujący ukrytą broń wokół wsi. MacNeil jest 148.
kanadyjskim żołnierzem, który zginął od czasu rozpoczęcia kanadyjsiej misji
w Afganistanie w 2002.
•••
Premier Onatrio Dalton McGuinty zwrócił się do mieszkańców Ontario, aby
przełkneli gorzką pigułkę jaką jest podatek HST.
McGuinty przemówił w poniedziałek w telewizji, opowiadając o nowym podatku,
a także o rządowych planach rozwoju gospodarki Kanady. “Ontario wychodzi z
globalnej recesji szybciej i z większym impetem niż ktokolwiek oczekiwał,” –
powiedział premier McGuinty w 60 sekundowym spocie nazwanym – Silny Lek.
“Dzięki ciężkiej pracy mieszkańców Ontario, wyprzedzamy po raz kolejny całą
Kanadę we wzroście gospodarczym” – powiedział premier i zaznaczyl, że “aby
stwarzać więcej miejsc pracy główni ekonomiści porozumieli się w sprawie
biletu w jedną stronę, najbardziej ważnej rzeczy jaką można bylo zrobić,
czyli przyjąć HST.” (SIC!)
Czy on ma nas za durni? Chyba tak!!! I ma rację!!!
Spot był wemitowany w czasie dużej oglądalności czyli o godz. 18.00, w
czasie popołudniowych wiadomości.
Spot ten można oglądać w interenecie pod adresem http://strongmedicine.forontario.ca/
do 1 lipca, w więc do czasu wprowadzenia HST.
HST jest połączeniem obecnego 8% PST i 5% GST.
•••
17-letni młody człowiek oddał się w ręce policji i formalnie przyznał się do
winy napaści na aptekę w zeszłą środę w Cooksville.
Policja donosi, że 17 czerwca około 9:45 a.m., samotny mężczyzna ubrany w
ciemną odzież, w masce i z krótką bronią wpadł do apteki przy 3355
Hurontario St., w pobliżu Fairview Rd.
Zablokował drzwi od wewnątrz i zażądał narkotyków od dwóch pracowników
apteki. Po otrzymaniu narkotyków młody mężczyzna zbiegl.
Tego dnia policja rownież zaaresztowała jedną osobę, którą okazał się
mężczyzna pomagający w napadzie jako kierowca. W niedzielę następny
mężczyzna trafił do lokalnego komisariatu.
Peter Twardowski, lat 25 z Mississsauga oskarżony jest o noszenie przebrania
i celowe popełnienie kradzieży.
17-letni młodzieniec z Mississauga, stoi przed dwoma takimi zarzutami;
używanie imitacji broni palnej w popełnieniu kradzieży. Nazwisko młodego
człowieka nie może być podane do publicznej wiadomości ze względu na
chroniącą jego ustawę Canada Youth Justice Act.
•••
Peel Regional Police nie przyznaje się do autorstwa najnowszego łańcucha e-maili
ostrzegających ludzi o kradzieżach samochodów w obszarze stacji benzynowych
- stwierdził przedstawiciel policji. “Peel Regional Police chce uspokoić
wszystkich, że ten e-mail nie pochodził od nich i informacje zawierane tutaj
są nieprawdziwe”.
Peel Regional Police jednocześnie pragnie przypomnieć wszystkim, że
wiadomości urzędowe zawsze zostaną wyświetlone na witrynie internetowej
policji pod www.peelpolice.ca.
Życie Tygodnik Polonii Kanadyjskiej
Pniedziałek,
2010-06-21
Depesze kanadyjskie
Co najmniej trzy osoby nie żyją, a
liczba osób rannych nie jest znana, po tym jak wczoraj doszło do wybuchu
domu w północno-wschodnim Edmonton. Strażacy cały czas probują ustalić co
było przyczyną wybuchu, który wstrząsnął cala dzielnicą, uszkadzając kilka
sąsiadujących domów.
Jak wynika z relacji naocznego świadka części domu rozprysły się na kilka
pobliskich budynków.
Dom, w którym doszło do eksplozji został całkowicie zrównany z ziemią.
Straż pożarna sprawdza czy wybuch mógł być spowodowany przez wyciek gazu.
•••
Setki policjantów poszukują w Kanadzie dwóch dromaderów (wielbłądów
jednogarbnych) i tygrysa bengalskiego.
Zwierzęta skradziono w piątek nad ranem wraz z ciężarówką i przyczepą, w
której były przewożone do ogrodu zoologicznego w Bowmanville na południu
Ontario.
Dwaj pracownicy zoo odpowiedzialni za transport zwierząt zatrzymali się na
noc w motelu. Rano okazało się, że samochód zniknął wraz z przyczepą i
zwierzętami. Ciężarówkę odnaleziono w prowincji Quebec, ale nadal nie ma
śladu przyczepy, tygrysa i dromaderów.
Zoologowie obawiają się o zwierzęta, które ze względu na panujące w tamtych
okolicach upały, sięgające 30 st C, mogą zginąć na skutek odwodnienia.
Została wyznaczona nagroda w wysokości 20,000 dolarów za jakakolwiek
informacje pomocne w odzyskaniu zwierząt. Policja szuka aluminiowej
przyczepy, która jest podobna do przyczepy przewożącej żywy inwentarz o
tablicy rejestracyjnej E4398Y.
•••
Pozbawianie indiańskich dzieci własnej kultury i nawracanie siłą na
chrześcijaństwo to spuścizna przeszłości, z którą Kanada rozlicza się w
ramach specjalnej komisji.
Pierwsze spotkanie Komisji Prawdy i Pojednania (Truth and Reconciliation
Commission), przed którą relacjonują swoją historię osoby przymusowo
wysyłane do szkół finansowanych przez rząd, a prowadzonych przez Kościoły,
odbyło się w Winnipeg.
Szkół tych - w większości katolickich - było od 1870 roku ponad 130, a
ostatnią zamknięto dopiero w 1996 roku. Trafiło do nich około 150 tysięcy
dzieci Indian, Eskimosów i Metysów; są to grupy określane przez prawo
kanadyjskie jako First Nations, czyli pierwotni mieszkańcy kraju.
Szkoły miały przystosowywać dzieci do życia w “białym” społeczeństwie,
bardzo często jednak stawały się dla nich miejscem poniżenia, molestowania
seksualnego i pozbawiania wiedzy o własnych korzeniach. Rodzeństwa
rozdzielano, dzieciom zakazywano posługiwania się rodzimym językiem,
zmuszano do mówienia po angielsku lub francusku i siłą nawracano na
chrześcijaństwo. Za nieposłuszeństwo groziły surowe kary. Rząd nazywał to
“agresywną asymilacją”.
Komisja Prawdy i Pojednania, która obecnie zaczęła przesłuchiwać świadków,
powstała w 2008 roku. Spotkanie w Winnipeg było pierwszym z siedmiu, które
odbędą się w całej Kanadzie. Prace Komisji rozpoczęły się od ceremonii
rozpalenia świętego ognia i fajki pokoju. Towarzyszyły im występy artystów.
•••
Rzecznik elektrowni Bruce Power Jan Peevers poinformował w ostatnią sobotę,
że elektrownia jądrowa w Tiverton, jako dodatkowy środek ostrożności, podda
testom swoich pracowników na sprawdzenie radioaktywności na niskim poziomie.
W listopadzie, ubiegłego roku, zostało odkryte skażenie w sklepieniu
reaktora gdzie pracowało 563 ludzi. Jakkolwiek testy i orzeczenia ujawniły,
że poziomy radiacji nie przewyższają standardów bezpieczeństwa dopuszczonych
przez komisję jadrową, zostaną przeprowadzone w celu bezpieczeństwa
dodatkowe badania pracowników.
Życie Tygodnik Polonii Kanadyjskiej
Niedziela,
2010-06-20
Wysoka frekwencja wyborcza w Kanadzie
Polskie wybory prezydenckie w Kanadzie odbyły się już w sobotę. Polacy mogli
głosować w sześciu konsulatach: w Ottawie, Toronto, Montrealu, Vancouver,
Edmonton i Calgary. Ze względu na liczbę zainteresowanych w Toronto
utworzono dwie komisje.
W konsulacie w stolicy Kanady, Ottawie, uprawnione do głosowania były 433
osoby, ostatecznie jednak głosować przyszło 380 osób - powiedziała PAP
konsul Monika Zuchniak-Pazdan. Oddano 376 ważnych głosów, 4 były nieważne.
Konsul powiedziała, że pierwszy wyborca pojawił się przed konsulatem już o
5.30 rano, zaś ostatnia osoba chciała zagłosować jeszcze o 20.20, czyli już
po zamknięciu lokali wyborczych.
W konsulacie w Montrealu frekwencja wyborcza wyniosła 83% - na 614
zarejestrowanych wyborców ostatecznie przyszło głosować 538.
Według informacji z komisji wyborczej w Montrealu przekazanych, pierwszy
wyborca przyszedł pięć minut przed otwarciem lokalu wyborczego. Ostatnia
osoba weszła do konsulatu kilka sekund przed zamknięciem - był to wyborca,
który zapomniał paszportu i zdążył wrócić z dokumentem w ciągu 25 minut.
Dużo osób głosowało rano, przed wyjazdem na weekend. Sporo osób przyszło też
po uroczystości zakończenia roku szkolnego.
W konsulacie w Toronto zarejestrowało się najwięcej wyborców: w dwóch
komisjach wyborczych na listach uprawnionych do głosowania widniało ponad
4,5 tysiąca nazwisk.
Konsul generalny w Toronto Marek Ciesielczuk powiedział, że już przed szóstą
czekało około 20-30 osób, zaś tuż przed 20 weszły jeszcze ostatnie dwie
osoby. Wbrew temu, czego się spodziewano, największa frekwencja była do
godziny 14.
Zdaniem Ciesielczuka, Polacy pamiętali o kolejkach, w których trzeba było
stać, by oddać głos w poprzednich wyborach prezydenckich i dlatego wyborcy
woleli przyjść wcześniej. Jednak jeszcze kilkanaście minut przed 22 pojawił
się Polak, który sądził, że można głosować do północy.
Do chwili nadania tej depeszy nie były jeszcze dostępne informacje z
konsulatów w Vancouver, Edmonton i Calgary. Z wcześniejszych informacji
wynikało, że w tych trzech miastach mogło się zarejestrować kilkaset osób.
Anna Lach (PAP)
Sobota, 22010-06-19
Koniec emerytur dla morderców
Rząd federalny przedstawił projekt ustawy pozbawiającej świadczeń
emerytalnych osoby skazane za popełnienie poważnych przestępstw, m.in.
seryjnego mordercę dzieci Clifforda Olsona oraz setki innych więźniów.
Olson otrzymuje 1100 dolarów miesięcznie z Old Age Security i Guaranteed
Income Supplement.
Wprowadzenie w Kanadzie dwóch programów świadczeń miało na celu podniesienie
standardu życia najuboższych ludzi w podeszłym wieku. Olson i inni
więźniowie, nie mający dochodu, byli upoważnieni do korzystania z tych
programów.
Ustawa będzie miała wpływ na sytuację około 400 więźniów w wieku powyżej 65
lat, którzy otrzymują pieniądze z funduszu tych programów.
Rząd federalny chce, aby gminy przyłączyły się do ustawy, a wtedy 600
kolejnych więźniów straciłoby korzyści finansowe.
Finley uważa, że więźniowie mają zapewnioną przez państwo opiekę, nie
potrzebują więc dodatkowego wynagrodzenia.
Szacuje się, że ta zmiana pozwoli zaoszczędzić 2 miliony dolarów w skali
roku i dodatkowe 10 milionów dolarów rocznie, jeśli gminy podpiszą się pod
ustawą.
Olson zabił 11 dzieci w Kolumbii Brytyjskiej i w 1982 roku został skazany na
dożywocie. Nigdy nie okazał wyrzutów sumienia za swoje zbrodnie.
Olson zawarł z rządem umowę: za przyznanie się do 11 morderstw i ujawnienie
lokalizacji ciał ofiar, zażądał 100 tys. dolarów, które miały być
wypłaconych jego żonie. Władze, pod naciskiem rodzin ofiar, które chciały
pochować zwłoki swoich dzieci, zgodziły się na te warunki.
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie Piątek,
2010-06-18
Kanada wznowi śledztwo w sprawie
śmierci Dziekańskiego
Użycie paralizatora wobec polskiego podróżnego Roberta Dziekańskiego na
lotnisku w Vancouver przez kanadyjską policję było nieusprawiedliwione i
przyczyniło się do jego śmierci - uznał Thomas Braidwood, autor raportu na
temat śmierci Polaka.
Decyzję o wznowieniu dochodzenia podjął w piątek prokurator generalny
Kolumbii Brytyjskiej Mike de Jong tuż po publikacji raportu emerytowanego
sędziego Thomasa Braidwooda. Komisja pracująca pod kierownictwem sędziego
uznała, że użycie paralizatora wobec Dziekańskiego, w październiku 2007 roku,
było nieuzasadnione. Jak podały kanadyjskie media, nie jest jeszcze znane
nazwisko prokuratora, który będzie prowadził dochodzenie.
Raport dotyczący tragicznych wydarzeń z 14 października 2007 roku został
sporządzony dla rządu prowincji Kolumbia Brytyjska. Komisja sędziego
Braidwooda opisała w nim okoliczności śmierci polskiego imigranta i oceniła
właściwość postępowania czterech policjantów z Kanadyjskiej Królewskiej
Policji Konnej.
Na konferencji prasowej, transmitowanej przez telewizję CBC, Braidwood
powiedział, że z dochodzenia wynika, iż kiedy policjanci podchodzili do
Dziekańskiego, Polak (który chwilę wcześniej zniszczył komputer i krzesło)
stał spokojnie, z rękami opuszczonymi i nie zamierzał nikogo atakować.
Początkowo, według oceny z raportu, policjanci zachowywali się właściwie,
jednak następnie najstarszy z nich stopniem zmienił postępowanie.
Braidwood podkreślił, że gdyby policjanci nie mieli paralizatora,
zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. Określił wydarzenia z
Vancouver jako "haniebne zachowanie się kilku funkcjonariuszy".
Odnosząc się do zeznań policjantów, sędzia powiedział, że świadomie
zniekształcali swoje relacje z wydarzeń na lotnisku, próbując racjonalizować
swoje zachowania. Braidwood dodał jednak, że policjanci nie zmawiali się, by
stworzyć swoją wersję wypadków.
W swoim raporcie sędzia Braidwood starał się wyjaśnić okoliczności i
przyczyny śmierci Roberta Dziekańskiego. Podkreślił, że z kilku godzin
pobytu Polaka na lotnisku po wyjściu z samolotu nie wiadomo, co działo się z
nim aż przez pięć godzin.
Według sędziego, nie wiadomo dokładnie, co spowodowało śmierć Polaka, jednak
w jego opinii użycie paralizatora doprowadziło do wzrostu ciśnienia krwi i
przyspieszenia pracy serca, a pięciokrotne użycie tej broni odegrało
olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.
Całe zajście, sfilmowane przez jednego z pasażerów (nagranie sędzia określił
jako nieocenione dla dochodzenia), trwało zaledwie 75 sekund. Tuż przed
śmiercią Dziekański powiedział: "Zostawcie mnie... Czy wyście zwariowali?".
Na konferencji prasowej obecna była matka Dziekańskiego, Zofia Cisowska.
Braidwood zwrócił się do niej, wyrażając nadzieję, że raport jest dla niej
choćby niewielkim zadośćuczynieniem. Cisowska podziękowała za raport. Sędzia
Braidwood uchylił się od odpowiedzi na pytania, czy powinno zostać wznowione
postępowanie karne wobec czterech funkcjonariuszy, którzy przyczynili się do
śmierci Dziekańskiego.
W oświadczeniu na ten temat polska ambasada w Ottawie stwierdziła, że wita z
zadowoleniem raport komisji Braidwooda. "Uważamy, że rezultaty pracy komisji
powinny mieć ciąg dalszy. Uważamy, że sąd karny prowincji Kolumbia Brytyjska
powinien na nowo ocenić swoją decyzję z 12 grudnia 2008 roku i wznowić
postępowanie karne lub też do sprawy powinien zostać oddelegowany specjalny
prokurator".
Ambasada powtórzyła też, że prokuratura w Gliwicach jest gotowa do
współpracy w dochodzeniu, istnieje też możliwość współpracy na podstawie
umowy między Polską a Kanadą w sprawie pomocy prawnej w sprawach karnych. W
oświadczeniu ambasada podziękowała Kanadyjczykom za zainteresowanie i
wsparcie.
W kwietniu tego roku policja przeprosiła publicznie matkę Roberta
Dziekańskiego za spowodowanie użyciem paralizatora śmierci jej syna. Policja
zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.
W grudniu ubiegłego roku niezależna komisja przedstawiła raport w sprawie
działania czterech policjantów, w którym stwierdzono, że użycie paralizatora
wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".
14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł na lotnisku w Vancouver,
kiedy funkcjonariusze policji użyli paralizatora, żeby go obezwładnić. Jak
wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował
telefonem komórkowym, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim
locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do
właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.
Anna Lach (PAP)
Czwartek, 2010-06-17
Zdobywanie zaufania
Czy możemy liczyć na wsparcie polityczne kiedy będziemy go potrzebować?
Takie pytanie zadajemy sobie od lat. I od lat znajdujemy na nie
odpowiedź, tak - ale tylko wtedy kiedy będziemy mieli swojego
przedstawiciela w parlamencie.
Andrew Kania, jedyny polski przedstawiciel w parlamencie kanadyjskim z
terenu GTA.
Reprezentuje partię liberalną. To prawda, że dla polityka najważniejszy
jest interes partyjny, jednak równie ważne dla Andrzeja Kani są nasze
środowiskowe interesy.
W ubiegły czwartek Brampton West Federal Liberal Association
zorganizowało drugą doroczną kolację aby pozyskać wsparcie dla swego
parlamentarzysty.
Andrzej Kania zaprosił na nie przywódcę kanadyjskich liberałów Michaela
Ignatieffa.
Dzięki staraniom Andrzeja Kani liczna grupa polonijnych biznesmenów
miała okazję prywatnej rozmowy z liderem liberałów.
Michael Ignatieff wspomniał o swoich korzeniach. Jego dziadek zmuszony
był opuścić Rosję z powodów politycznych. Po przejęciu władzy przez
bolszewików zagrożone było życie jego rodziny.
Spotkanie rozpoczęło się od poruszenia bardzo poważnych tematów, m.in.
polityki energetycznej, ale dość szybko doszło do wymiany poglądów na
temat polityki emigracyjnej Kanady, naszych oczekiwań w tym temacie i
najważniejsze, czy liberałowie po dojściu do władzy zrobią coś aby
uzdrowić sytuację. Ignatieff zgodził się z polonijnym punktem widzenia,
oświadczając przy okazji, że jeżeli ten temat interesuje tylu rozmówców
to znaczy, że należy się nim zająć.
Była też okazja do zrobienia sobie zdjęcia z liderami partii liberalnej.
Po spotkaniu prywatnym, mieliśmy okazję do wysłuchania przemówienia
podczas kolacji w Pearson Convention Centre, gdzie odbywała się impreza.
M. Ignatieff podziękował wszystkim za liczne przybycie na spotkanie i
zaznaczył, że chociaż zadowolony jest z udzielonego mu poparcia, to
przede wszystkim liczy na to, że zgromadzeni będą przekonywać tych
niezdecydowanych, których tu nie ma, do wzięcia udziału w wyborach i
aktywnego włączenia się w życie polityczne kraju.
Z wyjaśnień lidera opozycji parlamentarnej wynikało, że zmian na
szczycie władzy można się spodziewać po głosowaniu nad następnym
budżetem rządu konserwatywnego.
JS Życie Tygodnik Polonii Kanadyjskiej
Jaka będzie przyszłość jednocentówek?
Kanadyjscy parlamentarzyści właśnie zaczęli debatować nad możliwością
wycofania z obiegu jednocentówek - ich produkcja jest za droga.
W minioną środę senacka komisja finansów spotkała się w Ottawie w
sprawie jednocentówek z przedstawicielami Bank of Canada (banku
centralnego), departamentu finansów oraz mennicy (Royal Canadian Mint) -
poinformowała telewizja CBC.
Do rozwiązania jest kilka problemów: z jednej strony oczywiście
jednocentówki są w obiegu, ale z portfeli trafiają bardzo często do
domowych skarbonek. Tymczasem produkcja jednego centa i jego
wprowadzenie do obiegu, jak podawał portal leaderpost.com za
przedstawicielami mennicy, kosztuje 1,5 centa. Konserwatywny senator
Irving Gerstein, zastępca przewodniczącego komisji finansów, obliczył,
że co roku na produkcję jednocentówek wydaje się od 100 do 150 mln
dolarów z pieniędzy podatników - podała CBC.
Z drugiej strony - inflacja przez lata zmniejszyła wartość kanadyjskiego
"penny". Od 1908 roku wartość jednocentówki spadła o 95 proc. Jest więc
już tak symboliczna, że jesienią ubiegłego roku podczas torontońskiej
"La Nuit Blanche", która jest nocą dziesiątków wydarzeń kulturalnych,
wystaw i eksperymentów artystycznych, jednej z instalacji w dzielnicy
finansowej towarzyszył "dywan" usypany na chodniku z jednocentówek. Mimo
drobnej wartości jednocentówki miały ochronę przed ewentualnymi
kolekcjonerami.
Z trzeciej strony - klienci korzystają z kart płatniczych, więc coraz
rzadziej jednocentówki potrzebne są do wydawania reszty. Na koniec
jednak jest jeszcze kwestia wpływu wycofania jednocentówek na inflację -
wyliczała telewizja CBC. Cytowała wiceprezesa Bank of Canada Pierre'a
Duguay, który mówił, że jednorazowy wzrost inflacji byłby "nieznaczny, a
najprawdopodobniej w ogóle by go nie było" po ewentualnym zaokrągleniu
cen przez sprzedawców. Portal leaderpost.com wyjaśniał, że ceny byłyby
już zaokrąglane po doliczeniu należnych podatków (niejako odpowiednika
polskiego VAT) - ale tylko wówczas, gdy klient płaci gotówką, bo przy
płatnościach kartą - już nie. Do propozycji końca "penny" przychyla się
biznes, dla którego jednocentówki są uciążliwością.
Przy czym nie jest tak, że "penny" ma wyłącznie przeciwników. Na
przykład w kafejkach, w których zamówienie składa się przy ladzie,
nieomalże obowiązkowym elementem "wystroju" takiej lady jest koszyczek
czy miseczka na napiwki i to właśnie tam z reguły trafiają jednocentówki
i inne drobne pozostałe z wydawania reszty. Ceny w sklepach, szczególnie
na towary w promocjach, bardzo często mają końcówkę 99 centów i choć do
ceny z reguły trzeba doliczyć podatek prowincjonalny i rządowy (8 proc.
PST w Ontario i 5 proc. GST, które za kilka tygodni zamienią się w
zharmonizowany 13 proc. HST), to jednak brak jednocentówek do wydawania
reszty działałby psychologicznie. Cytowany przez CBC senator Martin
mówił także o listach od osób starszych, które opowiadają się za
pozostawieniem jednocentówek w obiegu, bo uważają, że gromadzenie
drobnych uczy dzieci poczucia wartości pieniądza. Zresztą z
jednocentówkami można wybrać się do jednego z supermarketów, wrzucić te
drobne do specjalnej liczarki i zamienić miedziaki na wyższy nominał.
Niemniej problem jest i w skali kraju wcale nie jest mały. Jak podawała
CBC za kanadyjską mennicą (Royal Canadian Mint), w obiegu znajduje się
28 miliardów jednocentówek, a tylko w zeszłym roku wyprodukowano 455
milionów najdrobniejszych monet. Pierwsza propozycja specjalnej ustawy
likwidującej "penny" została złożona w parlamencie już dwa lata temu, w
stulecie wprowadzenia jednocentówki, przez deputowanego opozycyjnej NDP
(New Democratic Party - partia socjaldemokratyczna). To zresztą kolejna
próba, po dwóch poprzednich z 1992 i 1996 roku - zauważył portal
leaderpost.com.
Portal przypomniał również, że rząd federalny właśnie w tegorocznym
budżecie zapowiedział unowocześnienie kanadyjskich pieniędzy - banknoty
mają przestać być drukowane na papierze (wytwarzanym zresztą z bawełny)
i będą drukowane na trwalszym plastikowym nośniku, będą też nowe
techniki produkcji monet 1 i 2-dolarowych.
Kanada, jeśli zdecydowałaby się na likwidację jednocentówek, nie byłaby
osamotniona. Jak przypominała CBC za agencją "The Canadian Press",
jednocentówki znikły już w Australii i Nowej Zelandii.
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
|