Polonia Winnipegu
 
INDEX 

                          Archiwa Home Kontakt

WIERSZE HALINY GRONKOWSKIEJ GARTMAN


 

 

Babcia

Znękana życiem stoi zamyślona...
Co to za kobieta taka pochylona?
Oparta na lasce
przy fierance stoi
Oczy pełne łez
Czy się czegoś boi?
Po
raz który widzi; spalone ulice,
Po raz który słyszy; płacz dziecka w ciszy...
Potem, tupot nóg dręczących, miarowych...
Salwę kul, wystrzelonych do kości skulonych.
Babciu,
Szepnął wnuczek biorąc Ją za ręce
Tyś moją książką najlepszą
Babciu, nawet więcej
.
Babciu, nie płacz, proszę
Nie płacz ma kochana
Ja zawsze będę z Tobą
Nie zostaniesz sama
!

Tyle razy

Panie, dziś prowadziłeś ręce mojego doktora,
a w usta jego włożyłeś pewność mego uzdrowienia.
Jego ręce prowadzone Twoimi Panie,
były z wiarą przyjęte przez moje ciało.
O Najmiłosierniejszy Ojcze,
tyle już razy ratujesz mnie nakreślając mi nowe zadanie.

Z ufnością i dziękczynieniem
pragnę zrealizować ofiarowane mi dary,
które przybierają rozmaite twarze i kolory.
I choć ociągam się często w swojej wygodzie
to radosna nadzieja wizji przyszłości
skłania mnie do działania z wielkiej miłości ku TOBIE!

Pozbawieni

Pozbawiony jest wspomnienia
Matki, ojca zobaczenia
Miłości co go stworzyła
Lecz nigdy nie przytuliła

Jestem w sercu twoim matko
Słyszę głos twój drogi tatko
Jestem, kocham Was nad życie
Czy słyszycie mnie, słyszycie!?

Nie chce słyszeć młoda matka,
Że w niedługim, błogim stanie
Matką Józia już zostanie...
Nie chce, sprytnie kombinuje
I na śmierć synka szykuje!!!

Czego Ojcze, za co Matko
Śmierć szykujesz mi tak gładko?
Miłości waszej spragniony
Jestem wcześniej uśmiercony

Pozbawiony narodzenia
Nawet swojego imienia 
Choć niewinny, osądzony
Wszelki praw jest pozbawiony.

Kto w obronie dziecka stanie
Niewinnego niemowlęcia?
Gdy w torturach rozszarpane
Wyrywane serce drżące
Litości wciąż wołające?

Czy ktoś winę matek zmaże?
Przed Bogiem to się okaże!!!

Ojciec i syn

W jego wielkiej dłoni
Mała piąstka spoczywa
Gdy wolno, spacerkiem kroczy
I ręką trzyma syna.
A potem na rękach
Ramieniem podtrzymuje
Uśpioną, biała główkę
Po włosach całuje.
To znów na taty ramionach
Syn tatę, jak konia ćwiczy
Trzyma rączkami za głowę i
Wio-, prrry-, stój- głośno krzyczy...
I choć woźnica mały
Tatuś;- koń taki wielki
To lubią razem chodzić
Do parku na spacerki.
Tatuś mu opowiada
Przyszłość wymarzoną
Niespełnione pragnienia,
Które w marzeniach za nim gonią.
On nie zdążył...
Lecz wierzy, że jego syn właśnie-
Ziści jego dążenia
Gdy tylko dorośnie.
Gdy potem zmęczeni oboje
Do domu powracają
Czeka ich kąpiel, łóżeczko
Mama z kolacją...
I jeszcze się umawiają
Kto więcej baranków zliczy
Do nas biegnących z chmurki?
Tak bawi ojciec synka
Bo synek jeszcze malutki.
A gdy ze spodni taty
Pasek wysuwał się sprawnie
I leżąc na krześle
Straszył bardzo nieładnie
Tatuś na pomoc przychodził
Rozmawiał-  z paskiem skórzanym
Co robić, by ze mnie synusia
Posłuszny rósł chłopak, kochany
W nagrodę na lody zabierał,
Rad milion zawsze miał dla mnie
Dobry był dla mnie Ojczulek...
Dziś wstyd mi, żem psocił nie ładnie

 


Odezwa

Nie czas bogacić swe kieszenie
Gdy brat ze Wschodu w nędzy żyje
Biedy, wiadomo nie pokonasz
Lecz możesz ulżyć odrobinę.

Słyszysz, jak dziecko z głodu płacze?
Matka zaś smutne ma spojrzenie.
Jak wierzysz w Boga drogi bracie?
Dziś złóż ofiarę, za swe odkupienie.

Los nasz, różne suknie wdziewa
Czasem żebracze szmaty nosi
Fortuna często się zmienia
Dziś żyjesz w nędzy, jutro cię ozłoci.

 

Jem świeży chleb

Znów pachnie chleb świeżo pieczony
Jak dom rodzinny, błogosławiony.
Pachnie miłością, kłosów łanem
Jesienią złotą, liści wianem.
Taczką żołędzi i kasztanów
Na strzechach klekotem bocianów.
Szarotką w Tatrach, owiec doliną
Parujących pól z oziminą.
Zaspanym lasem w śniegu białym
Taflą Śniardwy i Mamry zimą zlodowaciałych.
Dzwonem kościółków śpiewających,
Drogą furmanek się wlokących
Bukietem kwiatów we flakonie
Jem świeży chleb, wspomnienia gonię...


 

PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ

Trzy noce na ziemi we łzach tonęły.
Anioł, przy grobie Pana zasiadł
Strażników uśpił
Kamień z grobu odwalił
Pan  Świata wyszedł-
Zmartwychwstały!

W grobie pozostały tylko
Zwoje bandaży na świadectwo...
Grzesznicy śpią- oni nie wierzą
Że Zbawiciel świata żywy
w chwale bieży
Do każdego- kto Mu ufa
W niego wierzy!

Czuwajmy zatem
Siostry i bracia
By godnie przywitać
Chrystusa Ukrzyżowanego
Wskrzeszonego- Króla naszego!

Przystrójmy domy i nasze zagrody
Bo Zmartwychwstały idzie do nas
Król miłosierny, sprawiedliwy,
Najpiękniejszej urody,
Którego tęsknie oczekujemy-
Z wielkim szacunkiem przed Nim
Kolana ugniemy!
JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ!
- Na zawsze i wszędzie
Niech tarczą dal nas
i przykładem będzie!


Giotto - Zmartwychwstanie

ZMARTWYCHWSTAŁ

Jestem jak owca zabłąkana
Idę przed siebie smutna, załamana...
Nikt ręki podać mi nie może
Więc Jezu- Ciebie o pomoc proszę!

Idę tak długo- spoglądam wokoło
Krzyki, obmowy- jest nie wesoło...
I Twoja rana!- choć niewinnemu
Zadana samemu Synowi Bożemu.

Nie widać winnych w ogromnym tłumie
Każdy się wyparł, może nie rozumie
Że wszyscy do tego dopuszczamy
By rany Jezusa się odnawiały.

Co roku do grobu Jezusa składamy
Płaczemy i niby się poprawiamy,
Ale na jak długo?- kilka dni...
Bo grzechy za nami nowe szły!

Och! My nieszczęsny słaby lud
Spraw Miłosierny- z nami Cud
Niech serca nasze się odmienią,
W hartowany pancerz odzieją.

Niech prawa Twoje Dobry Boże
Na zawsze w sercu swoim złożę
Bym nigdy więcej nie musiała
Zmartwychwstałego smucić Pana

Niech wiatr zaśpiewa jak najpiękniej umie
Chrystus Zmartwychwstał!
Że za nas, wszystkich- Jezus na śmierć zamęczony
Do Życia przez Ojca- został Wskrzeszony!

 

   


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228