WSPOMNIENA
Wiatr znów przez okno wwiał wspomnienia
Przytargał zapach tamtych dni
- I nie wiem czy mam się uśmiechać
Czy płakać? - jak urodzić łzy?
Cicho wokoło a w mojej głowie
Znowu drobniutki pada deszcz
Tańczą znów cienie a przechodnie
Formują cienie w szaleńczy tan
Jak z wiatrem liście, tańczą nuty
I wieczór jest i smutny Ed..
I znowu, znowu tuż nad uchem
- oddech człowieka jest!
W mroku majaczy stolik w kawiarni,
Dwa krzesła na przeciwko siebie -
I pomost blady, niewidzialny
Dla wyznań przez litery wielkie
Gdzie jest oparcie? - w tamtej ręce
Gdzie jest ratunek? - w bezmiarze oczu.
Dokąd uciekać? - w tamta duszę
Gdzie znaleźć spokój... spokój... spokój...?
(1986 r.)
|
POJEDNANIE ZE ŚWIATEM
Gdzieś z drugiej strony ziemskiej kuli
O pomoc woła człowiek mały
Do stóp się biedny planety tuli
Ze strachu z bólu drży aż cały!
I
dłoń zoraną wyciąga przed siebie
Szukając gdzieś oparcia, pomocy
Prosi i ciebie... i ciebie.. i ciebie...
Błaga nawet władcę nocy...
Na
wyciągniętej przed się dłoni
Wypisałam pojednanie ze światem
Myślałam - dość jest zła tej broni
Z której by niebu można utkać szatę.
Na
wyciągniętej przed się dłoni
Podawałam człowiekowi serce
Lecz wiatr z przestworzy mnie dogonił
Puste zostawił - bez serca ręce.
Wiec mocno, mocniej zaciskam dłoń
I pieść formuję z drobnej ręki
Za moje wiersze, za tę broń
Wielkie Ci Beże składam dzięki!
(1987 r.)
|
ZATRZYMANY KADR
Biegała codziennie po szarych podwórzach
Bledziutka, z warkoczem jak heban
Chuda i wiotka i taka nieduża
Że rozbić się mogła jak dzban.
Ostatnią pociecha dla rodziców była
Radością wielką choć - mała
Izdebka- mieszkanie jej śmiechem wciąż żyła
Z nią razem nocy się bała.
Starczyła tylko jedna chwila
Dziecięcej nieuwagi okruch
To była wojna - ona zabija
Uśmierca nawet wiatru podmuch.
Już
wiec nie biega po podwórzach
Nie jest pociecha dla rodziców
Nikt już nie powie o niej "nieduża"
Nikt nie zobaczy jej uśmiechu.
I
tylko w locie zatrzymany
Heban warkocza wiatr przecina
I pełne strachu oczy- rany
Ta śmierć, mój Boże, czyja to wina?
|
MOJA MODLITWA
Moja modlitwa utkana ze strun wieczornego wiatru
Jest cisza w której dojrzewają owoce rozbieganych myśli
Wśród pól i łąk, w samotności, w milczeniu…
Szukam Ciebie
W
dotyku kochanej ręki
W szybkim pocałunku na dowiedzenia
W słonym smaku łez
Szukam Ciebie
To
nieprawda że szukam nadaremnie
Wczoraj zupełnie niespodziewanie
Poczułam na policzku Twój oddech
Wiatr zawsze przypominał mi Boskie tchnienie
A wczoraj tak bardzo realnie odczulam je -
Skąd w Tobie, tyle łagodności i siły zarazem
Skąd w Tobie delikatność i przemoc?
(1990 r.) |
PEWIEN ŻYCIORYS
Urodzona z róży
Nieznanego pochodzenia
Wychowana w lesie z
Odrobina słońca - kwitła
Nauczona mowy
Przez kwiaty i mrówki
Dodawała odwagi motylom
W
słońcu, w deszczu
Bez strachu
Bez smutku
Zwiędła -
Odeszła…
|
JEZUS
Jemu też nie wszystko się udało...
-
nie nawrócił faryzeuszy;
-
nie wszystkich chorych uzdrowił;
-
nie wszystkie łzy osuszył;
-
nie wszyscy Go kochali;
-
nie wszyscy Mu wierzyli;
-
nie wszędzie witano Go z radością...
Dlaczego wiec ja i ty myślimy że nam WSZYSTKO musi się udać??
|