Środa, 2008-06-25
MANIFESTACJA POLSKICH STOCZNIOWCÓW W BRUKSELI
"Co Moskwa nie skończyła, Bruksela dokończy"
Stu kilkudziesięciu polskich stoczniowców demonstrowało w
środę w Brukseli. Domagali się by Komisja Europejska dała więcej czasu na
restrukturyzację stoczni Gdańsk, Gdynia i Szczecin. Komisarz ds. konkurencji
pozostała jednak nieugięta: polskie władze muszą szybko przedstawić
wiarygodne plany ratowania stoczni.
"To, co Moskwa nie skończyła, Bruksela dokończy", "Nasze stocznie, nasze
życie" - głosiły transparenty stoczniowców. Związkowcy z "Solidarności"
apelowali, by KE wstrzymała się z decyzją o zwrocie pomocy, jaką stocznie
dostały od 2004 roku. Zwrot 5 miliardów złotych może bowiem oznaczać
upadłość stoczni.
Około południa przed siedzibą KE było już kilkudziesięciu stoczniowców. Ich
liczba stopniowo się zwiększała, ale ostatecznie przed siedzibą KE pojawiło
się tylko stu kilkudziesięciu związkowców. Wcześniej zapowiadali przyjazd do
Brukseli 350 demonstrantów.
TVN24
Fatalny
stan psychiczny żołnierzy wracających z misji
Ponad stu trzydziestu żołnierzy wracających z misji wojskowych potrzebowało
pomocy psychiatry. To dane tylko z ostatnich dwóch lat. Niestety
potrzebujących pomocy jest więcej, ale wielu z żołnierzy wstydzi się
przyznać do problemów.
Oficjalne dane mówią, że takiej specjalistycznej pomocy potrzebuje niecały
procent wojskowych, którzy wrócili z misji. Ale jak mówi docent Stanisław
Ilnicki, szef Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego, żołnierze wstydzą się
przyznawać do tego, że potrzebują pomocy psychiatrycznej: Trudno się dziwić,
że żołnierze, którzy mają takie problemy, albo sami próbują sobie radzić
sięgając po alkohol czy leki albo idą do lekarzy niezwiązanych z wojskową
służbą zdrowia. Zdaniem Ilnickiego może to być nawet 10 procent wszystkich
uczestników misji.
Klinika Psychiatrii i Stresu Bojowego w dzisiejszej formie działa od
początku 2006 roku. Po pierwszych dwóch latach udziału Polaków w misji
irackiej powołano ją w trybie alarmowym.
RFM FM
B.działacze NZS w Gdańsku opublikowali teczki agentów
B. działacze gdańskiego NZS umieścili w internecie
kilkadziesiąt stron protokołów miejscowej Służby Bezpieczeństwa z lat 80.,
na których znajduje się ok. 300 pseudonimów agentów SB wraz z numerami
rejestracyjnymi, kontaktów operacyjnych i kandydatów na tajnych
współpracowników.
Naszym zdaniem sprawa ma przede wszystkim wymiar ludzki. Pragniemy każdemu
dać czas na wytłumaczenie, szansę opowiedzenia swojej historii, złożenia
wyjaśnień, przeproszenia - głosi oświadczenie podpisane głównie przez b.
działaczy NZS w Gdańsku. Są wśród nich m.in. Leszek Biernacki, Lech Parnell,
Maciej Płażyński, Mariusz Popielarz i Jacek Rybicki.
Zwrócili się oni już do IPN o odszyfrowanie nazwisk osób ukrywających się
pod pseudonimami.
Wiemy, że wśród osób współpracujących mogą być znajomi, których mogliśmy
lubić i szanować. Niektórzy zostali wplątani we współpracę i potrafili sami
się z niej wyplątać. Niektórzy sami o tym powiedzieli swoim najbliższym
kolegom. Byli też i tacy, którzy zabrnęli we współpracę. Apelujemy do
wszystkich, żeby opowiedzieli jak było. To może być dobry koniec i dobry
początek - czytamy w oświadczeniu.
Zamieszczone w internecie na stronie www.pokolenie-nzs.pl materiały to
protokoły ewidencyjne z roku 1984 i 1989 Wydziału III gdańskiej SB, który
zajmował się środowiskiem akademickim, placówkami naukowymi,
duszpasterstwami i szkołami średnimi b. województwa gdańskiego.
Dokumenty te odnalazł w archiwum IPN b. działacz gdańskiego NZS, dziennikarz
Leszek Biernacki, który pracuje obecnie nad książką poświęconą historii NZS
na Uniwersytecie Gdańskim.
Chcemy dać tym ludziom szansę na ujawnienie prawdy. Nie ma w nas żadnego
rewanżyzmu. Mam już z IPN nazwiska kilku osób, ale jeszcze się z nimi nie
skontaktowałem - powiedział Biernacki.
Biernacki nie wyklucza, że jeśli będzie taka
możliwość prawna, to odtajnione przez IPN personalia osób z dokumentacji SB,
zostaną opublikowane w internecie.
PAP
Skażenie wody w Gryfinie - 20 tysięcy ludzi bez wody
Około 20 tys. mieszkańców Gryfina w woj. zachodniopomorskim nie ma wody
pitnej. Wg ustaleń sanepidu woda nie nadaje się do spożycia w całym mieście
z powodu skażenia chemicznego. W Gryfinie zebrał się sztab kryzysowy.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie
Renata Opiela informuje, że w wodzie z ujęcia Tywa stwierdzono trichloroeten
oraz tetrachloroeten - rozpuszczalniki używane w przemyśle. Nie wiemy skąd
pochodzi skażenie - dodała, zapewniając, że służby sanitarne zobowiązały
miasto do zapewnienia mieszkańcom zastępczego źródła wody.
Wyniki badań potwierdzają, że obecność w wodzie związków chemicznych
znacznie przekracza dopuszczalne normy. Zanotowano ich ok. 130 mikrogramów w
litrze wody, gdy norma przewiduje maksymalnie 10 mikrogramów.
Jak poinformowała rzeczniczka, w Gryfinie zebrał się sztab kryzysowy. W
ciągu kilku godzin ujęcie Tywa ma być odłączone, a potem podłączone do dwóch
inny ujęć. Wówczas problem będzie dotyczył tylko 6 tys. mieszkańców osiedla
Górny Taras. Mają do nich dotrzeć m.in. beczkowozy lub woda w opakowaniach.
Jak podkreśla sanepid w specjalnie wydanym komunikacie woda w Gryfinie nie
nadaje się ani do spożycia, ani do mycia, nawet po przegotowaniu. Może być
wykorzystana jedynie do celów gospodarczych.
PAP
Wtorek, 2008-06-24
Józef Szajna, wybitny scenograf, reżyser teatralny, scenarzysta, teoretyk
teatru, malarz i grafik, zmarł we wtorek w Warszawie. Miał 86 lat.
Uprawiał malarstwo, grafikę, scenografię, reżyserię teatralną, był autorem
scenariuszy do własnych przedstawień, teoretykiem teatru. Na jego twórczość
artystyczną znaczący wpływ miały dramatyczne przeżycia wojenne, pobyt w
obozach koncentracyjnych. Sam wielokrotnie mówił o celu własnej działalności
artystycznej jako o "wiecznej potrzebie odkupienia".
Przed rokiem, w założonym przez siebie Centrum Sztuki Studio w Warszawie,
obchodził 85. rocznicę urodzin oraz 60-lecie pracy twórczej.
Życzenia
Szajnie przesłał wówczas prezydent Lech Kaczyński. Napisał w nich m.in., że
Szajna zasłynął jako twórca teatru autorskiego, a jedną z najbardziej
charakterystycznych cech jego teatru jest postrzeganie teatralnej sceny jako
dzieła plastycznego.
Józef Szajna urodził się 13 marca 1922 roku w Rzeszowie. W wieku 17 lat
uczestniczył w kampanii wrześniowej, a po jej zakończeniu - w życiu
konspiracyjnym Polski. Jako członek Związku Walki Zbrojnej brał udział w
akcjach sabotażowych w byłych zakładach PZL w Rzeszowie. 22 stycznia 1941
roku został aresztowany podczas próby przedarcia się na Węgry. Niemcy
więzili go w Muszynie, Nowym Sączu oraz w Tarnowie, skąd 25 lipca 1941 roku
został deportowany do KL Auschwitz. 18729 - to jego obozowy numer.
W obozie pracował przy budowie nowych bloków, w warsztatach odzieżowych, w
kolumnie transportowej i w kantynie SS. 13 lutego 1943 roku, za dostarczanie
więźniarkom korespondencji i ciepłej odzieży, został osadzony w bunkrze
bloku 11, zwanego Blokiem Śmierci, a następnie trafił do karnej kompanii. 17
sierpnia 1943 roku, po nieudanej próbie ucieczki z obozu, ponownie trafił do
bunkru bloku 11 i karnej kompanii. 21 stycznia 1944 roku został przeniesiony
do KL Buchenwald. 11 kwietnia 1945 roku zbiegł w okolicach Barby koło
Magdeburga, podczas "marszu śmierci" w czasie ewakuacji obozu.
W 1952 roku Szajna uzyskał dyplom w zakresie grafiki i scenografii (1953)
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tuż po studiach, w 1954 roku, rozpoczął
pracę pedagogiczną w macierzystej uczelni. Kontynuował ją przez następne
dziewięć lat. Od roku 1972 był profesorem w ASP w Warszawie, gdzie między
innymi kierował studium scenografii.
Karierę artystyczną rozpoczął w Opolu, potem współpracował z wieloma scenami
w Polsce. Był współzałożycielem i dyrektorem artystycznym Teatru Ludowego w
Krakowie (1955-63), gdzie jego twórczość plastyczna w wyraźny sposób
wpłynęła na kształt przedstawień (m.in.: "Rewizora" Gogola, "Księżniczki
Turandot" Gozziego, "Myszy i ludzi" Steinbecka, "Dziadów" Mickiewicza).
Szajna współpracował także z krakowskim Starym Teatrem, katowickim Teatrem
Śląskim, wrocławskim Teatrem Współczesnym, warszawskim Teatrem Polskim. W
roku 1971 stworzył autorski Teatr-Galerię w warszawskim Centrum Sztuki
Studio (przekształconym z Teatru Klasycznego). Z prowadzenia Centrum
zrezygnował po ogłoszeniu stanu wojennego.
Postrzegano go jako człowieka teatru, twórcę "teatru narracji plastycznej" (zwanego
też "teatrem plastycznym", "teatrem plastyków" czy "teatrem wizji"). Szajna
doceniał grę aktorów i słowo, ale zasadniczą rolę przyznawał rozbudowanej
scenografii i rekwizytom.
Niemcy wywożą swoje śmieci do polskich lasów
Tony śmieci trafiają z Niemiec do lubuskich lasów. Tylko z przygranicznego
nadleśnictwa Gubin leśnicy wywieźli w ciągu roku 84 tony odpadów
przywiezionych do Polski przede wszystkim zza Odry i Nysy - poinformował
rzecznik Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej Andrzej Kamiński.
W lasach po polskiej stronie ląduje zużyty sprzęt AGD, opakowania, stare
gazety, odzież, zepsute produkty spożywcze i inne śmieci. Przeglądając je
nie trudno stwierdzić, że w wielu przypadkach przejechały do nas z Niemiec -
powiedział Kamiński.
Nielegalny wwóz odpadów wymieniano jako jedno z największych zagrożeń po
wejściu Polski do strefy Schengen. Według pograniczników walka z tym
procederem, przy braku odpraw granicznych, jest bardzo trudna.
Każdego dnia granicę przejeżdżają tysiące samochodów. O ile duże transporty
odpadów łatwiej wyłapać na drogach, to kontrola zwartości bagażników
wszystkich aut osobowych jest niemożliwa, a to głównie w nich śmieci jadą do
Polski - wyjaśnił Kamiński.
Rzecznik straży granicznej zaapelował do mieszkańców regionu, by zwracali
uwagę na takie przypadki i informowali o nich odpowiednie służby. Straż
graniczna wspólnie z leśnikami zamierza także zwiększyć liczbę wspólnych
patroli.
Kamiński przypomniał, że za wyrzucanie śmieci w nieprzeznaczonych do tego
miejscach grozi mandat od 20 do 500 zł. W przypadku udowodnienia
nielegalnego wwozu śmieci zza granicy, sprawa może nawet trafić do sądu.
PAP
ODSZEDŁ
POPULARNY I LUBIANY AKTOR
Zmarł Marian Glinka
Marian Glinka
cieszył się dużą popularnością
Aktor Marian Glinka, znany min. z ról w popularnych serialach "Klan" czy
"Ranczo" zmarł w poniedziałek wieczorem w Warszawie.
Glinka miał 65 lat.
Glinka urodził się
1 lipca 1943 roku w Warszawie. Uczęszczał do Szkoły Baletowej, a w 1968 roku
ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie.
Po studiach związał się z warszawskim Teatrem Ludowym,
na deskach którego występował w latach 1968-1972. Trzy lata związany był z
Teatrem Komedia, a w latach 1975-1985 grał w Teatrze Dramatycznym,
współpracując z Gustawem Holoubkiem. Związany był również z Teatrem Nowym.
Glinka pracował w teatrach w całej Polsce.
Współpracował z Teatrem im. Słowackiego w Krakowie, wrocławskim Teatrem
Współczesnym.
Od 1997 roku pracował w warszawskim Teatrze Ateneum.
Glinka ma w swoim dorobku także role filmowe. W 1966 -
jeszcze jako student - zadebiutował w komedii muzycznej "Kochajmy syrenki"
Jana Rutkiewicza. Występował także w "Podwieczorku przy mikrofonie" i w
kabarecie Jana Pietrzaka.
Grał m.in. w filmach "Za ścianą" (1971) i "Barwy
ochronne" (1976) Krzysztofa Zanussiego, w popularnym serialu "Dom", w
komedii Stanisława Barei "Nie ma róży bez ognia" (1974), "Quo Vadis" Jerzego
Kawalerowicza (2001) oraz "Rysiu" (2007) Stanisława Tyma.
Największą popularność aktor zdobył grając w serialach
"Ranczo" czy "Klan".
Pasją Glinki był sport. Miał na
swoim koncie tytuł mistrza Polski w kulturystyce.
Wolny
czas najchętniej spędzał w Tatrach
TVN24
Łagodniejsza kara
dla dowódcy zomowców z "Wujka"
Dwadzieścia siedem lat po tragedii w "Wujku" sąd wymierza sprawiedliwość. Z
11 do 6 lat więzienia Sąd Apelacyjny w Katowicach złagodził karę dla
Romualda Cieślaka, b. dowódcy plutonu specjalnego ZOMO, pacyfikującego
kopalnie "Wujek" i "Manifest Lipcowy" w 1981 r. Sąd nieznacznie zaostrzył
kary dla jego podwładnych, a sprawcę jednego z nich zwrócił sądowi pierwszej
instancji. Wyrok jest prawomocny.
Wszyscy skazani dzisiaj milicjanci trafią do więzienia. Jeden z nich jest
już tam od ponad roku; jeden został uniewinniony a proces kolejnego zacznie
się od nowa. Jak powiedział sędzia, każdemu ze skazanych sąd będzie teraz
wysyłał wezwanie do stawienia się w więzieniu. Jeśli się tam nie pojawią,
mogą zostać doprowadzeni przez policję. Żaden z milicjantów o ukaraniu nie
dowiedział się bezpośrednio od sędziego, ponieważ nie stawili się dzisiaj w
sądzie.
Wydając końcowe orzeczenie należy powiedzieć: Gloria Victis - chwała
zwyciężonym, bo polegli w słusznej sprawie. Kara zaś dla tych, którym w
sposób niewątpliwy można było wykazać, że dopuścili się czynów przestępczych
- mówił przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Waldemar Szmidt.
RFM FM
Poniedziałek, 2008-06-23
Książka nt. Lecha Wałęsy... tylko dla wybranych
Przed siedzibą IPN-u w Warszawie ustawiła się duża kolejka
chętnych do kupienia książki Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza "SB
a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Niektórzy ustawiają się w kolejce
dwa razy, bo można ją kupić tylko po jednym egzemplarzu.
Nakład wynosi cztery tysiące, ale wszystko wskazuje na to, że
zainteresowanie publikacją jest dużo większe. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk
wyjaśnił, że Instytut nie jest wydawnictwem, a jednostką naukowo-badawczą.
Dodał, że nakład książki i tak jest większy, niż zwykle przy podobnych
publikacjach.
Andrzej Arseniuk uspokaja jednak, że wszyscy, którzy chcą nabyć książkę
Cenckiewicza i Gontarczyka, będą mieli taką okazję. Zapadła już decyzja o
dodrukowaniu kolejnych egzemplarzy, które w sprzedaży pojawią się na
początku lipca. Na rynek trafi kilka tysięcy sztuk, docelowo IPN zamierza
wydrukować 40 tys.
Instytut Pamięci Narodowej jest jedynym miejscem, w którym na razie można
kupić książkę na temat Lecha Wałęsy. Arseniuk zapewnia jednak, że niedługo
będzie dostępna też w innych księgarniach, w Warszawie jeszcze dzisiaj.
Na razie nie wiadomo, ile dokładnie książek trafiło już do rąk czytelników.
Od rana w kolejce przed IPN-em stoi około 100 osób i kolejka nie zmniejsza
się. W stołecznej księgarni "Leksykon" przy Nowym Świecie na drzwiach
wywieszono kartkę: "Książki o Lechu Wałęsie BRAK". Jak powiedziała
pracownica księgarni, książka ma trafić do tego punktu dopiero w lipcu. W
Empiku na rogu Nowego Światu i Al. Jerozolimskich publikacja ma się pojawić
we wtorek. Nie wiadomo jednak ile będzie egzemplarzy, natomiast większej
ilości można spodziewać się po dodruku, po 7 lipca. Kilkanaście osób już od
godz. 7 rano czekało dwie godziny do otwarcia działu z książkami w nadziei,
że publikacja IPN będzie w sprzedaży.
IAR
Lech Kaczyński na półmetku
Za 2,5 roku Lech
Kaczyński będzie ubiegał się o reelekcję. Wiele na to wskazuje - mówi Michał
Kamiński z Kancelarii Prezydenta. Dziś mija półmetek pięcioletniej
prezydentury Kaczyńskiego. Kamiński twierdzi, że było to udane pół kadencji.
Sondaże popularności prezydenta nie są jednak zbyt spójne z dumą
prezydenckiego ministra. Zdaniem Kamińskiego zdarzały się już gorsze
sondaże, wiec i teraz mogło by jeszcze gorzej, a nie jest, czyli jest
świetnie. To było bardzo udane pół kadencji - zaznacza Mariusz Kamiński.
Minister wymienia sukcesy w polityce zagranicznej i krajowej, podkreśla
prezydencką umiejętność łagodzenia sporów i konfliktów. Niestety jakoś tak
złośliwie mało kto chce to dostrzec. Chodzi cały czas naburmuszony - mówi
jeden z mieszkańców Warszawy. Jest obrażony na cały świat - zaznacza młoda
mieszkanka stolicy. Na tego typu głosy minister też ma odpowiedź: Prezydent
Kaczyński jest autentycznym człowiekiem. Nie jest wytworem PR-owców i nie
mówi językiem, który mu ktoś dyktuje. Nie wszyscy politycy w Polsce mogą o
sobie to powiedzieć
Rzeczywiście. Nie wszystkich stać na tak na tak autorskie podejście do
rzeczywistości, aby prezydenta Gruzji Saakaszwilego nazwać Dżugaszwilim, Leo
Beenhakkera uparcie zmieniać na Benhauera, a piłkarza Rogera Guerreiro
przemianować na Pereiro. A to tylko mała próbka twórczych możliwości
prezydenta.
Nasz Reksio opuścił budę i robi karierę w Iranie
Cenione polskie animacje, wśród nich wybrane odcinki z serii
"Reksio", są prezentowane na 22. Międzynarodowym Festiwalu Filmów
Dziecięcych i Młodzieżowych w stolicy Iranu - Teheranie.
Jak poinformował Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF), filmy o Reksiu są
pokazywane w ramach przeglądu polskiej animacji, obejmującego ponad
dwadzieścia najlepszych produkcji TVP.
Podczas tego przeglądu Irańczycy obejrzą także m.in. nowsze polskie animacje
- filmy z serii "Baśnie i bajki polskie", zrealizowane w Telewizyjnym Studio
Filmów Animowanych w Poznaniu.
Filmy z tej serii powstawały w latach 2002-2005. Reżyserowali je m.in.
Robert Turło, Zbigniew Kotecki i Jacek Adamczak. "Dwanaście miesięcy",
"Bazyliszek", "O kowalu i diable" oraz "Lodowa góra" - to niektóre z
odcinków składających się na serię "Baśnie i bajki polskie".
Prezentowane przez TVP polskie filmy dla dzieci będą ponadto walczyć o
nagrody w konkursie głównych teherańskiego festiwalu. Będą to: "Krawiec
Niteczka" Andrzeja Gosienieckiego, "Gdzie jest Nowy Rok?" Janusza Martyna i
Roberta Turło oraz "Mokra bajeczka" Wojciecha Gierłowskiego - poinformował
PISF.
Pies Reksio - mały, łaciaty bohater popularnego polskiego serialu
animowanego - został wymyślony przez reżysera i scenarzystę Lechosława
Marszałka. Liczący 65 odcinków serial powstawał w latach 1967-1988 w Studiu
Filmów Rysunkowych w Bielsko-Białej. "Reksio strażak", "Reksio sportowiec",
"Reksio aktor", "Reksio telewidz" i "Reksio kosmonauta" - to tytuły
niektórych odcinków serialu.
22. Międzynarodowy Festiwal Filmów Dziecięcych i Młodzieżowych w Teheranie
trwa od soboty, zakończy się 25 czerwca.
Z Iranu pochodzi znana reżyser filmowa Marjane Satrapi (ur. 1969), która
zrealizowała w 2007 r. nominowany do Oscara i uhonorowany Nagrodą Jury w
Cannes film animowany "Persepolis".
PAP
Niedziela, 2008-06-22
WIANKI, POCHODNIE I... MUZYKA KLUBOWA
Noc Kupały, czyli Walentynki po polsku
Za
nami najkrótsza noc w roku - zwana też nocą świętojańską, sobótką lub Nocą
Kupały. W całej Polsce z tej okazji organizowane były imprezy i koncerty. Na
"wiankach" w Krakowie bawiło się ponad 100 tys. osób.
Noc świętojańska
to pozostałość po słowiańskich obrzędach obchodzonych w okresie letniego
przesilenia. Było to święto jedności, urodzaju i płodności. Powszechnie
wierzono iż osoby biorące czynny udział w sobótkowych uroczystościach przez
cały rok będą żyły w szczęściu i dostatku.
Mało kto wie, że Noc Kupały traktowana jest także jak święto zakochanych - i
stanowi swojską alternatywę dla zachodnich Walentynek.
Koncert i
fajerwerki w Krakowie
Na krakowskich
"wiankach" bawiło się tej nocy ponad 100 tysięcy osób. Gwiazdą wieczoru był
brytyjski zespół Jamiroquai, a wcześniej wystąpili polscy wykonawcy: Novika,
Bisquit, Andrzej Smolik, Mosquitoo, June i Loco Star.
Występy polskich zespołów na "wiankach" rozpoczęły się o godz. 17. Koncert
Jamiroquai, podczas którego zespół zaprezentował swoje największe przeboje,
trwał półtorej godziny. Wieczór zakończył kilkunastominutowy pokaz
pirotechniczny zatytułowany "Kwiat magicznej nocy". Zorganizowanie "wianków"
kosztowało ponad 2,5 mln zł.
Wianki na wodę
Tradycyjne imprezy odbyły się też w innych miastach. W Warszawie i Olsztynie
nie obyło się oczywiście bez tradycyjnego rzucania wianków do rzeki. To też
stary zwyczaj. Niegdyś młode dziewczyny plotły wianki z kwiatów i w
zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem rzucały je na fale. Trochę poniżej
czekali już chłopcy, którzy próbowali wianki wyłapywać. Każdy, któremu się
to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę
wyłowionej zdobyczy.
TVN24
UKŁON TVP W STRONĘ BYŁEGO PREZYDENTA?
Wałęsa wygłosi orędzie w TVP
Lech Wałęsa
wygłosi telewizyjne przemówienie, w którym odniesie się do głośnej książki
IPN na jego temat. Były prezydent wystąpi 30 czerwca, w najlepszym czasie
antenowym, bo tuż po głównym wydaniu "Wiadomości".
W piątek Lech Wałęsa dostał list od szefa TVP. Andrzej Urbański
zaproponował, by były prezydent wygłosił przemówienie, zbliżone formułą do
orędzia.
Były prezydent przemyślał sprawę i powiedział "tak". Przemówi do narodu już
30. czerwca, po głównym wydaniu "Wiadomości".
Skąd ten pomysł?
Media spekulują, że oferta Telewizji Publicznej może mieć związek z niedawną
emisją filmu "TW Bolek".
Wałęsa domagał się, by TVP nie nadawała tego dokumentu i groził, że zażąda
20 mln złotych odszkodowania za zniesławienie. - Autorzy tego filmu
oskarżają mnie o współpracę z komunistyczną Służba Bezpieczeństwa i uznają
za "Bolka". To kłamstwo - grzmiał były prezydent.
Mimo tych protestów, widzowie obejrzeli wspomniany obraz. A prezes TVP
napisał w liście do Wałęsy m.in.: "Obowiązująca w Polsce wolność słowa
wyklucza stosowanie cenzury prewencyjnej".
Jednocześnie podkreślał, że TVP oferuje byłemu prezydentowi czas antenowy, w
którym będzie się mógł odnieść do filmu na swój temat.
TVN24
Sobota,
2008-06-21
O ODZNACZENIU DOWIEDZIAŁ SIĘ Z INTERNETU
Nie chce orderu od prezydenta
Marek Chimiak nie
zamierza odbierać przyznanego orderu
Były działacz opozycji demokratycznej Marek Chimiak odmawia przyjęcia Krzyża
Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski z rąk Lecha Kaczyńskiego. Obraził się
na prezydenta za "głęboko niestosowną formę powiadomienia", bo o swoim
uhonorowaniu dowiedział się z internetu.
Chimiak został odznaczony 13 czerwca 2008 r. za "wybitne zasługi w
działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce" oraz za
"osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i
społecznej".
Internet to za mało
Jak twierdzi, dowiedział się o tym w internecie. Notatka z sentencją
odznaczenia została opublikowana na stronie internetowej prezydenta RP.
Poza wspomnianą "niestosownością formy", jako drugi powód swojej decyzji
Chimiak podał swoje przekonanie, że innych ludzi działających w Niezależnej
Oficynie Wydawniczej, których zasługi są "na pewno nie mniejsze" od jego,
"permanentnie pomija się na listach odznaczeń".
"Nie akceptuję niezrozumiałej polityki"
- Nie potrafię zaakceptować niezrozumiałej polityki, w ramach której jednych
się odznacza według nieczytelnego klucza, o innych się zapomina, a innych,
nawet najwybitniejszych, obraża - podkreślił Chimiak.
W liście do Lecha Kaczyńskiego dodał też, że swoją nagrodę za "działania
sprzed lat dwudziestu kilku" odebrał już w 1989 roku. "Mamy może
niedoskonałą, ale wolną i demokratyczną Polskę" - zaznaczył.
To nie pierwszy przypadek, gdy uhonorowany orderem, nie chce go przyjąć. Pod
koniec kwietnia ze swojego odznaczenia zrezygnował Czesław Kłosek. Oddał go
prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu za przyznanie polskiego obywatelstwa
piłkarzowi Rogerowi Guerreiro. Potem jednak za swoje zachowanie przeprosił.
Zaczynał 30 lat temu
Marek Chimiak od 1978 roku związany był z opozycją demokratyczną. Najpierw z
Biuletynem Informacyjnym KSS KOR, a potem z Niezależną Oficyną Wydawniczą
NOWA. W latach 1979-1985 był członkiem władz wydawnictwa. Od 12 grudnia 1981
do października 1982 Chimiak był internowany w Zakładzie Karnym w Białołęca.
Laureat nagrody Polkul Foundation z Sydney w 1981 roku, wyróżniony odznaką
Zasłużony Działacz Kultury w 1999 roku.
TVN24
85 MLD ZŁ REKOMPENSAT ZA UTRACONE NIERUCHOMOŚCI
Polsce grozi fala roszczeń
Przedwojenni
właściciele chcą zwrotu własności
Polsce grozi finansowa zapaść - alarmuje dziennik "Polska". Stanie się tak,
jeśli spadkobiercy zarekwirowanych w PRL nieruchomości dopną swego i dostaną
100 proc. rekompensaty z budżetu za utracone mienie.
Na rekompensaty rząd przewidział 30 mld zł. - Wyższa kwota jest nie do
udźwignięcia. Nie zamierzamy ustąpić przed tymi naciskami - mówi gazecie
Tadeusz Aziewicz z PO, szef sejmowej komisji skarbu.
Tymczasem byli właściciele - Polacy, ale i Żydzi, którym przypada 20 proc.
utraconych nieruchomości - swoje szkody wyceniają na 85 mld zł. Pod
projektem ustawy zobowiązującym państwo do wypłaty takiej kwoty podpisało
się już niemal 300 tys. dawnych właścicieli.
Od rekompensat nie uciekniemy
To i tak mniej niż rzeczywista wartość całego majątku do zwrotu, czyli ok.
150 mld zł. Niemniej wypłata 85 mld to też katastrofa. Jak pisze "Polska",
za roszczenia byłych właścicieli można by wybudować ponad 2 tys. km
autostrad, a cały budżet NFZ na 2008 r. to 48,9 mld zł.
Już w tej chwili w sądach w Polsce i za granicą toczy się ok. 600 procesów o
odzyskanie mienia - pisze "Polska" i dodaje, że nie uda się uniknąć wypłaty
rekompensat
TVN24
Piątek, 2008-06-20
ZGARNĄŁ MIEJSCA WE WSZYSTKICH LICZĄCYCH SIĘ UCZELNIACH
Amerykańskie uczelnie biły się o Polaka
Łukasz Zbylut - tak nazywa się najbardziej
pożądany student w USA. Uzdolniony Polak zrobił wrażenie w USA, gdy dostał
się jednocześnie na… 18 prestiżowych uniwersytetów.
- Princeton, Yale, Stanford,
Dartmouth, Pennsylvania, Cornell, Columbia, Georgetown, NYU, Middlebury,
Amherst, Occidental, Richmond, Ohio Wesleyan, DePauw, Carnegie Mellon i CUNY
HunterH - zachwycają się amerykańskie media wyliczając, na które uczelnie
dostał się Polak.
O 18-latku mówią m.in. telewizje CNN i MSNBC, szeroko
rozpisuje się też amerykańska prasa.
Łukasz Zbylut ostatecznie zdecydował się studiować
prawo na Harvardzie, gdzie otrzymał 4-letnie stypendium. 18-letni Polak
zamierza zajmować się polityką, filozofią i prawem.
Gdy przyjeżdżał, nie znał angielskiego
18-letni Łukasz Zbylut do Nowego Jorku przyjechał 5 lat
temu. W ogóle nie znał języka angielskiego. Gdy w tym roku kończył liceum na
Brooklynie, nie miał sobie równych pod względem wyników w nauce.
Łukasz Zbylut w przyszłości chce zostać politykiem.
TVN24
Europejskie Nagrody dla Bartoszewskiego i Michnika
Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Władysław Bartoszewski i koordynatorka
MSZ Niemiec ds. współpracy z Polską Gesine Schwan odebrali Europejskie
Nagrody Komunikacji Międzykulturowej. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"
Adam Michnik został wyróżniony Medialną Nagrodą im. Petera Gallinera.
Uroczystość wręczenia nagród, przyznawanych przez Europejską Fundację
Kultury "Pro Europa" z Bazylei, odbyła się na Uniwersytecie Viadrina we
Frankfurcie nad Odrą.
Schwan i Bartoszewski zostali uhonorowani za "nieustanne starania na rzecz
kompromisu i porozumienia między Polską a Niemcami". Jak podkreślił doradca
polskiego premiera, nagrody te przyznano w ważnym czasie - gdy oba kraje "są
sobie nawzajem potrzebne", a ich relacje wracają do normalności.
Michnik został wyróżniony m.in. za walkę z komunizmem oraz wkład w rozwój
wolnych mediów. Jak powiedział na uroczystości, nagroda ma dla niego
niezwykłą wartość i jest wyróżnieniem dla pracy koleżanek i kolegów z
"Gazety Wyborczej".
Zmarły w 2006 roku Peter Galliner, którego imię nosi medialna nagroda
przyznana Michnikowi, był niemieckim dziennikarzem i publicystą, dyrektorem
Międzynarodowego Instytutu Prasy. Zdobył uznanie na świecie dzięki
zaangażowaniu na rzecz wolności mediów.
W piątek wręczono także Europejską Nagrodę Chóralną, którą otrzymał Chór
Akademicki Uniwersytetu Europejskiego Viadrina pod dyrekcją Barbary Weiser.
Europejskie Nagrody Kultury przyznawane są od 25 lat. Patronat nad nimi
sprawują przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oraz
Parlamentu Europejskiego.
PAP
Odszedł Piotr Łazarkiewicz
Reżyser zmarł na zawał serca
W wieku 54 lat zmarł reżyser i scenarzysta Piotr Łazarkiewicz. Autor takich
filmów jak "Kocham kino", "W środku Europy" czy "Pora na czarownice" zmarł
na zawał serca.
Urodzony 13 marca 1954 roku w Cieplicach Śląskich, przez wiele lat związany
był z mediami, pracował także jako aktor oraz producent filmowy.
Piotr Łazarkiewicz w 1977 ukończył filologię polską na Uniwersytecie
Wrocławskim, w 1981 roku uzyskał dyplom na Wydziale Radia i Telewizji
Uniwersytetu Śląskiego.
Był laureatem nagrody specjalnej XVII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
Oprócz wymienionych filmów, Piotr Łazarkiewicz wyreżyserował i napisał
scenariusze do obrazów "Fala" i "Odjazd". Jako aktor wystąpił w "Kocham
kino", a także "Ostatnim dzwonku" swojej żony a siostry Agnieszki Holland -
Magdaleny Łazarkiewicz. Był także producentem jej filmu "Na koniec świata".
TVN24
Czwartek, 2008-06-19
Nauczyciel
stażysta zarobi nawet 2 tys. zł
Średnie wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty od września 2009 r.
powinno wynieść 2286 zł. brutto. W porównaniu z tym rokiem wzrośnie o 34
proc. - wynika z analizy "Gazety Prawnej".
O 29 proc. mają wzrosnąć pensje nauczycieli kontraktowych, o 11 proc. -
minowanych, a o 7 proc. - dyplomowanych.
Dziennik twierdzi, że w
efekcie tego 231 tys. nauczycieli o najwyższym stopniu awansu może zarobić
miesięcznie brutto nawet ponad 4 tys. zł.
Z informacji gazety wynika, że stawka minimalnego wynagrodzenia dla stażysty
do stycznia 2009 r. wyniesie 1807 zł, a dla nauczycieli kontraktowych - 2025
zł. Od września wzrosną jeszcze odpowiednio o 90 i 101 zł.
„Gazeta Prawna” przypomina, że rząd przedstawił już pakiet propozycji dla
nauczycieli, jakie chce wprowadzić od przyszłego roku. Zgodnie z
zapowiedziami, od stycznia 2009 r. kwota bazowa dla tej grupy zawodowej ma
wzrosnąć o 5 proc., a od września o kolejne 5 proc.
Obecnie kwota bazowa dla nauczycieli wynosi 2074,15 zł. Od jej wysokości
zależą średnie wynagrodzenia nauczycieli. Wynagrodzenie stażystów to teraz
82 proc. kwoty bazowej; od przyszłego roku ma wynosić 100 proc.
RFM FM
DWA LATA W ZAWIESZENIU DLA BYŁEJ POSŁANKI SAMOOBRONY
Skazana Renata Beger: wracam do polityki
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 30 tys. zł
grzywny skazał pilski sąd Renatę Beger. Była posłanka Samoobrony była
oskarżona o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku.
– Jeżeli takie wyroki zapadają w Polsce, jeżeli ludzie niewinni są
skazywani, to nie jest mój koniec kariery politycznej. Wracam do polityki! -
zapowiedziała Renata Beger po ogłoszeniu wyroku.
Była posłanka Samoobrony nie przyznaje się do winyByła posłanka czuje się
pokrzywdzona wyrokiem pilskiego sądu i zapowiada złożenie skargi w
Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. - To wyrok rażąco
niesprawiedliwy. Jakim cudem ja miałam wiedzieć, że te podpisy są
sfałszowane? Zostałam wmanewrowana przez dziennikarzy, którzy sfałszowali
podpisy i listy - oburzała się Beger.
Renata Beger wspomniała, że jako posłanka niejednokrotnie interweniowała w
takich sprawach, a teraz musi sobie sama poradzić. - To dobrze, bo nie będę
siedziała w domu, ale zacznę walkę - zapowiedziała. - Odwołam się choćbym
miała pod kościołem czy na ulicy żebrać żeby się odwołać - zapewniła.
TVN24
Prawie 300 zawiadomień do prokuratury i ani jednego aktu oskarżenia
Efekty
działalności Antoniego Macierewicza jako likwidatora Wojskowych Służb
Informacyjnych budzą duże wątpliwości. W lutym zeszłego roku Macierewicz
zasypał prokuraturę wojskową prawie trzystoma doniesieniami o przestępstwach
w WSI.
Powołano specjalny zespół prokuratorów. Do tej pory wojskowi śledczy
postawili tylko jeden zarzut, a i to nie jest zasługą Antoniego
Macierewicza.
W jednej sprawie przedstawiliśmy zarzut byłemu funkcjonariuszowi WSI, a jest
to sprawa wyłączona ze sprawy, która wpłynęła do nas od Antoniego
Macierewicza – mówi pułkownik Karol Kopczyk w Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie. To mierny efekt jak na 270 doniesień. Dwie trzecie z
nich prokuratura odrzuciła. Decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa została
podjęta przez tutejszą prokuraturę, z uwagi przede wszystkim na
przedawnienie karalności czynów zarzucanych w zawiadomieniu - tłumaczy
Kopczyk. Zostało niespełna 90 postępowań. Wszystkie, poza jednym toczą się w
sprawie, a nie przeciwko komukolwiek.
RFM FM
Polskie miasta
coraz więcej wydają na promocję
Polskie
miasta coraz chętniej i coraz więcej pieniędzy wydają na promocję. Są
zainteresowane filmami reklamowym w CNN, billboardami za granicą; tworzą też
długoletnie strategie rozwoju marki - informuje "Gazeta Prawna".
Spotami w CNN są zainteresowane m.in. Warszawa, Wrocław,
Bydgoszcz i Lublin. Koszt 540 reklamówek, które nadawane będą przez 14
tygodni to około 1 miliona złotych.
Kraków czy Szczecin promując się na tablicach wielkopowierzchniowych za
granicą. Z tej formy promocji, ale na terenie Polski, korzystają też
mniejsze miasta np. Świnoujście.
Z kolei Gdańsk ma strategię rozwoju marki opracowaną na lata 2008-2013 przez
profesjonalną firmę reklamową. Z podobnej pomocy, ale u innej agencji
skorzystał Kraków, Toruń i Sopot.
Według "Gazety Prawnej", samorządy miast mogą pozyskiwać na promocję
fundusze z UE. Unia przeznaczy bowiem na promocję regionów nawet 100
milionów euro
RFM FM
|