zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2009-04-08
"Śmierć Stelmachowskiego to wielki cios dla całej Polonii"
Zmarł Andrzej Stelmachowski,
prawnik i polityk marszałek Senatu I kadencji w latach 1989-1991,
minister edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego. Wielką zasługą
Andrzeja Stelmachowskiego była jego działalność na rzecz Polaków za
granicą.
Tadeusz Gawin, założyciel Związku Polaków na Białorusi i pierwszy prezes
tej organizacji podkreślił zasługi Andrzeja Stelmachowskiego dla
odrodzenia polskości w tym kraju. Gawin dodał, że właśnie dzięki
pomysłodawcy Wspólnoty Polskiej, dziś na Białorusi funkcjonuje
kilkanaście placówek i dwie szkoły polskie. Zaznaczył też, że Andrzej
Stelmachowski doskonale rozumiał trudną sytuację społeczno-polityczną na
Białorusi i cechowała go ogromna odwaga w podejmowaniu decyzji.
W 1990 roku jako Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski powołał
stowarzyszenie Wspólnota Polska, był prezesem honorowym stowarzyszenia.
Korespondent "Rzeczpospolitej" na Białorusi i członek Rady Naczelnej
Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik podkreślił, że odejście
profesora to wielka cios dla całej Polonii na Białorusi. - Profesor
Stelmachowski zawsze darzył wielką sympatią Polaków mieszkających na
wschodzie, a sprawy Polonii były mu bardzo bliskie - zaznaczył Andrzej
Pisalnik.
Jego zdaniem, profesor w chwilach najtrudniejszych dla Związku Polaków
na Białorusi - w momencie delegalizacji, interesował się sprawami
Polaków na wschodzie i popierał ich działania.
W 1990 roku jako Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski powołał
stowarzyszenie Wspólnota Polska, był prezesem honorowym stowarzyszenia.
Prof. Andrzej Stelmachowski był jednym z twórców III RP - ocenił
sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej
Przewoźnik.
Według Przewoźnika "odegrał on ogromną rolę w odzyskaniu przez Polskę
niepodległości w 1989 r". - Doprowadził do wielu ważnych symbolicznych
wydarzeń, jak choćby przekazanie insygniów władzy - które znajdowały się
na uchodźstwie - władzom w kraju, wybranym w demokratycznych wyborach -
podkreślił sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
- Prof. Stelmachowski podejmował liczne inicjatywy mające na celu
zachowanie polskości na kresach, ale także w różnych częściach świata -
dodał Przewoźnik. Przypomniał, że od lat współpracował z profesorem. -
Prywatnie był człowiekiem otwartym na ludzi, ciepłym i bardzo życzliwym
- podkreślił.
IAR Zdjęcie PAP
Kurtyka: w 1990 r. byłem w komitecie wyborczym Wałęsy
Wszystkim powinno zależeć, by NSZZ "Solidarność" stała się elementem
mitologii narodowej, tak jak dzieło Józefa Piłsudskiego i Armia Krajowa
- mówił prezes IPN Janusz Kurtyka podczas debaty dawnych opozycjonistów
z PRL. Burzliwie spierali się oni o ocenę IPN oraz Lecha Wałęsy. Kurtyka
mówił, że Wałęsa był niegdyś "symbolicznym wodzem", a jego przywództwo i
autorytet były autentyczne. Przyznał: - Sam byłem w 1990 r. w komitecie
wyborczym Wałęsy.
Dyskusję pt. "Czy potrzebny jest IPN? Czy wizerunek Lecha Wałęsy
powinien być pod szczególną ochroną?" zorganizowało zrzeszające dawnych
opozycjonistów Stowarzyszenie Wolnego Słowa. Zarząd SWS w oświadczeniu
wydanym w związku z sytuacją wokół IPN i Wałęsy oświadczył m.in., że "Lech
Wałęsa jest Polsce i Polakom potrzebny tak samo jak IPN".
- Podejrzewam IPN o służbę na rzecz ideologii, a Wałęsa to nasze dobro
narodowe - mówiła jedna z dyskutantek, której przerywano buczeniem. Inna
odpowiadała: - Ale to Wałęsa sam dziś szantażuje i dzieli Polaków.
- Walka miedzy dwiema wielkimi partiami toczy się dziś o "sztandar" i tu
istnieje wielkie niebezpieczeństwo, które jest teraz udziałem IPN, a
musi on utrzymywać pozycje centrowe i nie angażować się w bieżącą walkę
polityczną - oświadczył Kurtyka. - My staramy się, by ten sztandar był
wspólny - zapewnił oklaskiwany za te słowa prezes IPN.
Według historyka dziejów PRL prof. Andrzeja Paczkowskiego,
przewodniczącego kolegium IPN, pamięć jednostkowa lub zbiorowa jest
czymś innym niż nauka historii i dlatego różne grupy mogą uważać, że są
niedostatecznie opisane. Gdy profesor spytał zebranych, kto głosował w
1990 r. za wyborem Lecha Wałęsy na prezydenta, większość podniosła ręce.
- Ale potem nas oszukał! - rozległy się głosy.
- Czy przez to zmieniło się to, co zrobił? - pytał Paczkowski. Apelował,
by patrzeć na Wałęsę przez pryzmat tego, że przez 10 lat "był on naszym
wodzem".
- Uczestnicy wydarzeń zawsze wiedzą lepiej - skomentował Kurtyka.
Przyznał, że w latach 80. Wałęsa był "symbolicznym wodzem", a jego
przywództwo i autorytet były autentyczne. Dodał, że sam był w 1990 r. w
komitecie wyborczym Wałęsy. - Ale historia to dzieje ludzi realnych, z
całym ich dramatyzmem -podkreślił prezes IPN, odnosząc się do wydanych
ostatnio książek o Wałęsie.
Komentując podnoszone w dyskusji postulaty otwarcia archiwów IPN,
Kurtyka podkreślał, że dostęp do akt IPN jest dziś powszechny i czytały
je już dziesiątki tysięcy ludzi. - Trudno mówić o grze teczkami, gdy
zasób IPN jest otwarty - dodał.
W sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że nie będzie starał się o
odwołanie Kurtyki, którego 5-letnia kadencja kończy się w 2010 r. PO
zapowiada, że w 3-4 tygodnie do Sejmu trafi nowela ustawy o IPN, która
ma uniemożliwić politykom zasiadanie w kolegium IPN. Odwołania Kurtyki
chce klub Lewicy w reakcji m.in. na zarzuty szefa IPN, że b. prezydent
Aleksander Kwaśniewski współpracował z SB. Lewica sprzeciwia się też
publikacjom pracowników IPN wobec Wałęsy. Kurtyka nie zamierza podawać
się do dymisji. Działajcie tak dalej, jak działaliście dotąd, bądźcie
odważni - mówił we wtorek prezydent Lech Kaczyński, odznaczając
historyków IPN, w tym Kurtykę, wysokimi odznaczeniami. Krytykowały to
PO, PSL i Lewica. - To odznaczenia za fałsz i kłamstwa - mówił Wałęsa.
PAP
Przywódca zbuntowanych betanek dogadał się z policją
Nieformalny przywódca zbuntowanych betanek z Kazimierza Dolnego, ksiądz
Roman K. osiągnął porozumienie z policją. Mężczyzna oskarżony był m.in.
o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.
W czwartek w sądzie rejonowym w Lublinie odbędzie się kolejna odsłona
procesu księdza Romana K., podczas której skład sędziowski będzie musiał
rozstrzygnąć, czy przyjmuje zawartą ugodę. Sąd zastanowi się również, co
dalej z zarzutami dotyczącymi miru naruszenia domowego, czyli
przebywania na terenie klasztoru wbrew woli właściciela. Z
nieoficjalnych informacji wynika, że w tej kwestii nie udało się
osiągnąć ugody między oskarżonym a przedstawicielem Zgromadzenia Sióstr
Rodziny Betańskiej .
Roman K. - były franciszkanin, a obecnie ksiądz diecezji łomżyńskiej -
przebywał ze zbuntowanymi betankami w domu zakonnym w Kazimierzu Dolnym.
Prokuratura oskarżyła go o naruszenie miru domowego, czyli przebywanie
na terenie klasztoru wbrew woli właściciela i wyroku sądu.
Ponadto jest on oskarżony o znieważanie policjantów słowami obelżywymi
podczas eksmisji betanek z klasztoru w październiku 2007 r., naruszenie
nietykalności cielesnej policjanta, oraz zmuszanie funkcjonariusza
publicznego do zaniechania czynności eksmisyjnych.
Sprawa ks. Romana K. ma związek z konfliktem w zakonie betanek, jaki
powstał kilka lat temu z powodu działalności b. przełożonej generalnej
Jadwigi L. Według władz kościelnych podejmowała ona decyzje z
pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi
objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła.
Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie
przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu, a władze zakonne
wystąpiły do sądu o eksmisję byłych sióstr z klasztoru. 10 października
2007 r. komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych
zakonnic oraz ks. Romana K.
PAP
Wtorek, 22009-04-07
AA.Lech Kaczyński odznaczył
pracowników IPN
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył we wtorek około 20 pracowników
Instytutu Pamięci Narodowej. Prezes Instytutu Janusza Kurtyka otrzymał
Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. - Odznaczyłem
ludzi odważnych i bardzo odważnych - powiedział prezydent. L.Kaczyński
podkreślił, że w Polsce odkrywanie prawdy to nie tylko działalność
naukowa ale też patriotyczna.
- IPN ma ludzi którzy się odznaczają wielka odwagą, szczególne
podziękowania należą się Januszowi Kurtyce - mówił prezydent. Według
L.Kaczyńskiego Ordery Odrodzenia Polski należą się naukowcom za zasługi
w dokumentowaniu najnowszej historii Polski.
Prezydent powiedział podczas uroczystości, że ostatnie lata działania
Instytutu przyniosły wielkie sukcesy w ujawnianiu i rozpowszechnianiu
prawdy, nawet jeśli jest ona niezbyt przyjemna. Lech Kaczyński dodał, że
ujawnianiu prawdy sprzeciwiają się liczne siły i grupy interesu. - Nikt
nie ma prawa, aby jego nikczemne działania w sferze publicznej pozostały
nieznane - podkreślił prezydent. Dodał, że trzeba wybaczać, ale pod
warunkiem wcześniejszego przyznania się do winy.
Prezydent powiedział, że IPN broni też wolności badań naukowych. Dodał,
że w Polsce są ludzie, których nie można krytykować, jak i tacy, o
których można powiedzieć wszystko. - Nie oznacza to jednak, że trzeba
pisać o tym, co robił 9-latek - powiedział Lech Kaczyński, nawiązując do
niedawno wydanej książki o Lechu Wałęsie. Prezydent uznał za głęboko
niemoralną sytuację, w której niektóre osoby są poza krytyką. Podkreślił,
że dzisiejsza uroczystość jest wyrazem jego niezgody na ten stan rzeczy.
Wśród odznaczonych są m.in. Piotr Gontarczyk - współautor książki "SB a
Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" i Jan Żaryn - szef pionu naukowego
IPN, autor wstępu do opublikowanej niedawno książki "Aparat represji
wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982- 1984".
Jak powiedział szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, odznaczenia
należy rozumieć jako wsparcie dla IPN. Zaznaczył, że decyzja o
odznaczeniu pracowników IPN zapadła "jakiś czas temu, przed około dwoma
miesiącami".
wp.pl
Zmarła matka Donalda Tuska
- Zmarła matka premiera Donalda Tuska, Ewa Tusk. Uczcijmy jej pamięć
minutą ciszy - poinformował prezydent Lech Kaczyński podczas ceremonii
wręczenia odznaczeń pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej w Pałacu
Prezydenckim.
- Chciałbym złożyć głębokie kondolencje premierowi Donaldowi Tuskowi.
Śmierć matki jest zawsze bardzo ciężkim przeżyciem. Naprawdę bardzo
współczuję - dodał prezydent.
- Ta uroczystość wypadła w smutnych okolicznościach. Pożegnaliśmy
marszałka Stelmachowskiego – powiedział Lech Kaczyński po zakończeniu
ceremonii. Andrzej Stelmachowski zmarł w poniedziałek w wieku 84 lat.
Był ministrem edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego
(1991-1992), marszałkiem Senatu I kadencji, doradcą prezydenta Lecha
Kaczyńskiego ds. Polonii i były prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
wp.pl
Ogłoszono werdykt konkursu "Arthur Rubinstein in Memoriam"
Anna Fedorowa z Ukrainy i Koreanka Mun Ji- Yeong zdobyły ex aequo I
nagrodę w VIII Konkursie "Arthur Rubinstein in Memoriam" w Bydgoszczy.
Zwycięzcy wystąpią w finałowym koncercie w środę wieczorem.
Jury konkursu, pod przewodnictwem znanej pianistki Ewy Osińskiej,
uzgodniło i ogłosiło swój werdykt przed północą. Drugą nagrodę otrzymał
polski pianista z Poznania, Nikodem Wojciechowski, którego wyróżniono
także nagrodą im. Anieli Młynarskiej-Rubinstein, a na trzecim miejscu
znalazła się młodziutka chińska pianistka Li Peng, wyróżniona też
Nagrodą Chopinowską.
- Ocena umiejętności tych utalentowanych młodych ludzi była dla jury
bardzo trudnym zadaniem. Koncerty grane w ostatnim etapie to duże
wyzwanie dla pianistów, którzy nie mają jeszcze dużego doświadczenia we
współpracy z orkiestrą - powiedziała Ewa Osińska.
Na dalszych pozycjach sklasyfikowano Piotra Kosińskiego z Krakowa (IV
nagroda) i Annę Yukho z Białorusi (VI nagroda). Nagrodę specjalną za
wykonanie utworów Karola Szymanowskiego otrzymał Paweł Motyczyński.
Finaliści grali w ostatnim etapie konkursu koncerty Ludwiga van
Beethovena, Fryderyka Chopina, Roberta Schumana, Camilla Saint- Seansa,
Sergiusza Rachmaninowa, Piotra Czajkowskiego i Karola Szymanowskiego.
Towarzyszącą im orkiestrę Sinfonia Iuventus z Warszawy poprowadził
gościnnie Ian Hobson z USA.
W środę wieczorem, w koncercie laureatów, obok tegorocznych zwycięzców
wystąpi dwoje młodych artystów: Denis Zdanov, zwycięzca siódmej edycji
konkursu oraz laureatka drugiej edycji Joanna Marcinkowska.
O udział w VIII konkursie starało się 45 pianistów, spośród których
komisja wybrała 21 najlepszych, ale dwóch muzyków wycofało się z powodu
choroby, ostatecznie wystartowało 19 osób. Patronat honorowy nad imprezą
objęła Ewa Rubinstein, córka wielkiego pianisty.
PAP
Poniedziałek, 2009-04-06
Zmarł marszałek Senatu RP Andrzej
Stelmachowski
W poniedziałek wieczorem, w wieku 84
lat zmarł były minister edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego
(1991-1992), marszałek Senatu I kadencji, doradca prezydenta Lecha
Kaczyńskiego ds. Polonii i były prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska"
Andrzej Stelmachowski - podał prezes "Wspólnoty Polskiej" Maciej
Płażyński.
Prof.
Andrzej Stelmachowski był wybitnym prawnikiem, działaczem społecznym
i politycznym. Urodził się w 1925 r. w Poznaniu. W czasie II wojny
światowej walczył w szeregach Armii Krajowej.
Stelmachowski był znawcą prawa cywilnego i rolnego. Studia prawnicze
odbywał na Uniwersytecie Warszawskim (podziemnym w latach 1943-1944)
oraz na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1945-1947, gdzie doktoryzował
się w 1950 roku.
W latach 1962-1969 wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim. Po studiach
prawniczych pracował naukowo na uczelniach w Poznaniu, Warszawie,
Wrocławiu i Białymstoku. Od 1969 r. był profesorem Uniwersytetu
Warszawskiego.
Tytuł doktora honoris causa przyznały mu polskie i zagraniczne
uniwersytety, m.in. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w
Warszawie, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Paryski I i Uniwersytet w
Ferrarze.
Stelmachowski był autorem około 160 publikacji książkowych, rozpraw i
artykułów z zakresu prawa cywilnego i rolnego.
W sierpniu 1980 r. pełnił funkcję doradcy Międzyzakładowego Komitetu
Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Był także członkiem Komitetu
Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
W okresie stanu wojennego był doradcą Tymczasowej Komisji Krajowej NZZ
"Solidarność". Był zaangażowany w sprawę powołania kościelnej Fundacji
na Rzecz Rolnictwa; przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Fundacji
Rolniczej (1982-1985). Został także członkiem Kościelnego Komitetu
Rolniczego oraz prezesem Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej
(1987-1989). W 1988 roku był obserwatorem Stolicy Apostolskiej na 63.
Konferencję Stowarzyszenia Prawa Międzynarodowego w Warszawie.
W 1989 r. był jednym z inicjatorów Okrągłego Stołu ze strony
"Solidarności" i uczestnikiem - jako współprzewodniczący podzespołu ds.
rolnictwa - jego obrad plenarnych i prac zespołowych.
W latach 1989-1991 piastował stanowisko marszałka Senatu RP I kadencji,
a w latach 1991-1992 ministra edukacji narodowej w rządzie Jana
Olszewskiego.
Od lutego 1990 do 11 maja 2008 r. prof. Stelmachowski był prezesem
Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Warszawie.
W 2005 Andrzej Stelmachowski wszedł w skład honorowego komitetu poparcia
Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W marcu 2007 roku został
doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii.
Minister nauki odwołała kontrolę na UJ
Minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka wyjaśnia w
"Gazecie Wyborczej", że odstąpiła od zamiaru kontroli na Uniwersytecie
Jagiellońskim po rozmowie z premierem. Donald Tusk przekonał ją, iż
wolność badań historycznych powinna być dobrem nienaruszalnym,
szczególnie przez organy polityczne.
- Uznałam, że - niezależnie od szlachetnych intencji - mój wniosek o
kontrolę na UJ mógłby stworzyć przyszłym ministrom podstawę do
reagowania podobnie, ale winnych okolicznościach, to znaczy w obronie
partykularnych interesów, a nie z powodu naruszenia warsztatu pisania
prac magisterskich - dodała.
Na pytanie, czy kontrola na UJ nie była próbą obrony prezydenta Lecha
Wałęsy, Kudrycka zapewnia, że zawsze reaguje na nieprawidłowości na
uczelniach. - W przypadku pracy pana Zyzaka istniało zagrożenie
wynikające z domniemania błędów warsztatowych. Ale także z sytuacji, w
której promotor, decydując się na publikację tej pracy, nie ustrzegł
autora od ewentualnego naruszenia dóbr osobistych.
PAP
Notatka z rozmowy Tusk-Rasmussen nie będzie ujawniona
Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział w
poniedziałek wieczorem, że notatka z rozmowy premierów Donalda Tuska i
Andersa Fogha Rasmussena z 1 kwietnia nie będzie ujawniona.
O ujawnienie notatki apelował w poniedziałek prezydent Lech Kaczyński.
Jak mówił, duński premier powiedział mu w piątkowej rozmowie podczas
szczytu NATO, że "ma poparcie pana premiera Tuska i rządu polskiego".
Nowak pytany w programie "Tomasz Lis Na Żywo" w TVP2, czy notatka
zostanie ujawniona, odpowiedział, że nie. - To byłoby niepoważne
działanie z naszej strony - argumentował.
Jak podkreślił, notatka nie ma wysokiego gryfu tajności. - Jednak jeżeli
mamy być wiarygodnym partnerem dla różnego rodzaju przywódców
europejskich i światowych, to byłoby niestosownością ujawnianie w
szczegółach treści rozmowy czy dokumentów, które powstają z takiej
rozmowy - uważa Nowak.
Zaznaczył, że był przy rozmowie Tuska z Rasmussenem i to on robił z niej
notatkę. - W żadnym momencie nie pojawiła się odpowiedź na pytanie,
postawione przez premiera Rasmussena, czy Polska poprze kandydaturę pana
Rasmussena. Premier nie odpowiedział, czy udziela takiego poparcia w tym
momencie - powiedział szef gabinetu premiera.
Z kolei w ocenie wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny notatka
może być ujawniona komisjom sejmowym - spraw zagranicznych i obrony -
których zamknięte posiedzenie jest zaplanowane podczas najbliższego
posiedzenia Sejmu.
- Jeżeli jest taka wola, to powinna zostać upubliczniona komisjom
sejmowym. Natomiast to jest zły obyczaj i to w złym świetle nas stawia w
polityce międzynarodowej, europejskiej, to jest zły precedens, który
chcemy kontynuować - mówił Schetyna w "Kropce nad i" w TVN24.
PAP
Prezydent: Tusk też popierał Rasmussena
Prezydent Lech Kaczyński zaapelował o upublicznienie notatki z rozmowy
premiera Donalda Tuska z duńskim premierem Andersem Fogh Rasmussenem z 1
kwietnia. Lech Kaczyński podkreślił, że premier Rasmussen powiedział mu
w piątkowej rozmowie podczas szczytu NATO, że "ma poparcie pana premiera
Tuska i rządu polskiego".
- Postąpiłem tak, bo było to w najlepszym interesie Polski. W najlepszym
naszym interesie było, aby duński premier Anders Fogh Rasmussen był
przekonany, że ma nasze poparcie - w ten sposób prezydent Lech Kaczyński
tłumaczył swoje postępowanie podczas szczytu NATO. W ocenie prezydenta
kluczowe dla wyjaśnienia sprawy jest ujawnienie zastrzeżonej notatki z
rozmowy telefonicznej Tuska z Rasmussenem. Ma z niej wynikać, że szef
polskiego rządu jeszcze przed szczytem wyraził poparcie dla duńskiego
polityka. Lech Kaczyński ocenił, że w języku dyplomatycznym notatka ta
"mówi wszystko".
Lech Kaczyński powiedział też, że nie miał podczas szczytu NATO "żadnego
oficjalnego stanowiska rządu RP" w sprawie wyboru nowego sekretarza
Sojuszu. Jednocześnie Lech Kaczyński na konferencji prasowej w Pałacu
Prezydenckim zaznaczył, że szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski
"nigdy przez rząd RP nie został zgłoszony" jako kandydat na stanowisko
sekretarza generalnego NATO. Lech Kaczyński ocenił, że szanse
Sikorskiego na zostanie sekretarzem generalnym NATO były takie "jak
szanse Kaczyńskiego na wygranie olimpiady w skoku wzwyż".
Według szefa Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego ani pismo MSZ ws.
wyboru sekretarza generalnego NATO, ani to co powiedział Lechowi
Kaczyńskiemu szef dyplomacji Radosław Sikorski w samolocie w drodze na
szczyt nie jest stanowiskiem rządu. - Nawet gdyby - co nie miało miejsca
- przekazał niezwykle szczegółowo swoje przemyślenia i odczucia, to też
byłyby tylko jego przemyślenia i odczucia, a nie stanowisko polskiego
rządu - podkreślił Kownacki.
Jego zdaniem, stanowisko rządu to nie jest dowolna rzecz, którą
przekazuje minister spraw zagranicznych, albo "dowolna notatka,
wyprodukowana w ministerstwie". Według Kownackiego, stanowisko rządu
musi być przyjęte albo na posiedzeniu Rady Ministrów, albo wysłane w
trybie obiegowym do poszczególnych ministrów i przez nich poparte.
Jak dodał Kownacki, zwrócił się już o upublicznienie notatki, w której
zawarto treść rozmowy telefonicznej premiera Donalda Tuska z premierem
Danii Andersem Fogh Rasmussenem.
Prezydent poparł w piątek premiera Danii Andersa Fogh Rasmussena na
stanowisko szefa NATO. W sobotę premier Donald Tusk zarzucił
prezydentowi, że zachował się wbrew stanowisku rządu. Przedstawiciele
rządu uważają, że prezydent zbyt wcześnie poparł Rasmussena, podczas gdy
intencją rządu było "przeciąganie sprawy".
PAP
Niedziela, 2009-04-05
Lupa odbierze Europejską
Nagrodę Teatralną
Reżyser Krystian Lupa jako pierwszy Polak odbierze Europejską Nagrodę
Teatralną. Uroczysta gala odbędzie się w Teatrze Polskim we Wrocławiu na
Scenie im. Jerzego Grzegorzewskiego.
Europejska Nagroda Teatralna - Premio Europa per il Teatro - często
nazywana teatralnym Oscarem, po raz pierwszy została wręczona w 1986
roku pod auspicjami Komisji Europejskiej. Celem przedsięwzięcia, któremu
patronują: Unia Teatrów Europy, Europejska Konwencja Teatralna,
Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Teatralnych, Międzynarodowy
Instytut Teatralny UNESCO oraz Śródziemnomorski Instytut Teatralny, jest
wspieranie integracji kulturalnej w Europie.
Pierwszą laureatką w roku 1987 została Ariane Mnouchkine i jej Théâtre
du Soleil. W roku 2009 Europejska Nagroda Teatralna będzie przyznana po
raz trzynasty.
IAR
"Na szczycie Polska za dużo oczekiwała od Obamy"
Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk rozmawiali w Czechach z
amerykańskim prezydentem, Barackiem Obamą. Po spotkaniu Lech Kaczyński
powiedział, że dotyczyło ono między innymi tarczy antyrakietowej i
kwestii polityki klimatycznej. Prezydent i premier nie zdradzili jednak,
czy zapadły jakiekolwiek konkretne ustalenia.
Eksperci są zgodni, że spotkanie w Pradze trwało zbyt krótko, by mogło
przynieść jakieś rezultaty. Politolog Grzegorz Kostrzewa - Zorbas uważa,
że strona polska miała zbyt duże oczekiwania wobec spotkania z Obamą.
Jego zdaniem, tylko w kwestiach walki ze zmianami klimatycznymi jest
szansa na sukces, bo Polska i Stany Zjednoczone mają wspólne interesy.
Politolog podkreślił, że jeśli chodzi o tarczę antyrakietową, to
Waszyngton traktuje kraje europejskie pomocniczo i instrumentalnie.
Zdaniem Kostrzewy-Zorbasa szczyt Unii Europejskiej i Stanów
Zjednoczonych w Pradze nie będzie miał doniosłego znaczenia i był
głównie widowiskiem medialnym.
Amerykanista Zbigniew Lewicki uważa, że wielość tematów, poruszonych
podczas spotkania z Obamą, świadczy o tym, że żaden z nich nie został
wnikliwie omówiony, ale tylko zasygnalizowany. Według amerykanisty z
Uniwersytetu Warszawskiego, oczekiwania wobec spotkania Lecha
Kaczyńskiego i Donalda Tuska z amerykańskim prezydentem były zbyt
wygórowane. Według Lewickiego "była to standardowa sytuacja
dyplomatyczna".
Dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych doktor Sławomir
Dębski zwraca jednak uwagę, że była to pierwsza taka rozmowa
najważniejszych polskich polityków z nowym prezydentem Stanów
Zjednoczonych.
IAR
20 lat temu historia zmieniła swój bieg
W niedzielę przypada 20. rocznica zakończenia obrad Okrągłego Stołu.
Trwające dwa miesiące rozmowy - od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. -
zapoczątkowały upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w
Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej.
Obrady Okrągłego Stołu były rezultatem negocjacji podjętych przez władze
komunistyczne z częścią opozycji w połowie sierpnia 1988 r., w sytuacji
narastającej fali strajków i protestów społecznych.
Porozumienie, podpisane 5 kwietnia 1989 r., kończące obrady Okrągłego
Stołu umożliwiło zalegalizowanie "Solidarności" oraz przeprowadzenie
częściowo demokratycznych wyborów parlamentarnych (wolne miały być
wybory do senatu; natomiast mandaty w sejmie zostały podzielone: 65% dla
strony rządowej; 35% dla opozycji).
Uczestnicy Okrągłego Stołu uzgodnili także przeprowadzenie reform
gospodarczych.
Wybory odbyły się 4 czerwca 1989 r. Strona solidarnościowa walczyła o
161 mandatów poselskich i 100 mandatów senatorskich. W wyniku wyborów
obsadziła je prawie wszystkie, w przeciwieństwie do strony rządowej. Z
powodu porażki kandydatów koalicji rządzącej, 18 czerwca przeprowadzono
II turę wyborów.
Ostateczne wyniki to: 161 mandatów poselskich i 99 mandatów senatorskich
dla "Solidarności"; pozostałe miejsca dla kandydatów koalicji rządzącej.
Łącznie w Zgromadzeniu Narodowym (sejm i senat) opozycja uzyskała 260
mandatów.
Po nieudanej próbie sformowania rządu przez Czesława Kiszczaka, 24
sierpnia 1989 r. Sejm powołał pierwszy po II wojnie światowej rząd z
niekomunistycznym premierem - Tadeuszem Mazowieckim.
PAP
Sobota, 2009-04-04
Kilka zdań na kartce
papieru warte 100 tys. zł
Za kwotę 100 tys. zł został sprzedany na aukcji antykwarycznej w
Krakowie nieznany list Adama Mickiewicza. Jego nabywcą jest 53-letni
kolekcjoner z Mazowsza.
- To jest nasza historia, to jest list spod pióra naszego wielkiego
poety i Polaka. I taka jest jego wartość - powiedział dziennikarzom po
aukcji chcący zachować anonimowość kolekcjoner. - Jest to rzecz unikalna
i to także ma swoją wartość. Rzeczy spod pióra Mickiewicza w obrocie
antykwarycznym praktycznie nie występują - podkreślił.
Nabywca listu jest przedsiębiorcą. Od siedmiu lat kolekcjonuje polskie
starodruki, dokumenty, rękopisy, broń i rzemiosło artystyczne. Na
pytanie, jak powinien być przedstawiony w mediach zażartował: "kapitan
Nemo".
Kolekcjoner dodał, że rękopis na pewno pozostanie w Polsce. Przynajmniej
na razie będzie przechowywany w prywatnej kolekcji. Zbieracz przyznał,
że nie zastanawiał się nad ewentualnym złożeniem listu poety w depozycie
muzealnym. Zapewnił jednak, że chętnie wypożyczy list, gdyby np. Muzeum
Narodowe organizowało wystawę pamiątek po Mickiewiczu.
Na 28. Aukcji Antykwarycznej w Krakowie wystawiono ponad 870 druków,
grafik, rękopisów, książek i map. List Mickiewicza sprzedawany był jako
622. pozycja aukcji. Cena wywoławcza listu wieszcza wynosiła 20 tys. zł.
Do licytacji przystąpiło trzech oferentów. Pierwszy z konkurentów
zrezygnował przy kwocie 40 tys. zł. Wylicytowanie kwoty 100 tys. zł
zajęło uczestnikom aukcji niecałe dwie minuty. Zakup nagrodzono długimi
oklaskami.
Prawo do pierwokupu autografu po cenie osiągniętej na licytacji mają:
Biblioteka Narodowa i Biblioteka Jagiellońska.
Według specjalistów, sprzedany na aukcji kilkuzdaniowy list Adama
Mickiewicza powstał około 1840-1844 r. Poeta napisał go po francusku do
swego przyjaciela Julesa Michelet'a w Paryżu. Mickiewicz wspomina w nim
o swoich wykładach, skarży się na zdrowie i obiecuje przyjacielowi
wiadomości o stowarzyszeniach religijnych.
"Mam nadzieję szybko Cię zobaczyć, mój dostojny (godny) przyjacielu, i
liczę na podjęcie moich wykładów w ten wtorek, ale lekarz zalecił mi
pozostanie w domu jeszcze przez 10 dni. Będę miał dla Pana ciekawe
wiadomości na temat ruchów stowarzyszeń religijnych, które zasługują na
Pańską uwagę. Ja przygotowuję teraz materiały dla Pana. Pański oddany
Adam Mickiewicz" - napisał poeta brązowym atramentem na cienkim kremowym
papierze o wymiarach 21,2 na 13,5 cm.
Piotr Wójtowicz, współwłaściciel antykwariatu, który wystawił na aukcji
rękopis wieszcza, nie zdradza źródła pochodzenia listu romantyka.
Autentyczność rękopisu została potwierdzona przez znawców twórczości
Mickiewicza z Krakowa i Warszawy.
- W rękopisie brakuje podstawowych elementów, czyli daty i miejsca
napisania oraz adresata. Jednak zawartość tekstu dla badaczy Mickiewicza
nie pozostawia wątpliwości w tych kwestiach - ocenia Wójtowicz.
W latach 1840-1844, Adam Mickiewicz wykładał literaturę słowiańską na
wydziale slawistyki College de France w Paryżu. Równocześnie z
Mickiewiczem wykładali historycy Jules Michelet oraz Edgar Quinet. Razem
nazywano ich wielką trójcą tej uczelni. Kiedy władze francuskie
zawiesiły wykłady Mickiewicza za zbytni radykalizm, jego postępowe
poglądy podzielali jedynie dwaj wspomniani historycy. Jules Michelet
(1798 - 1874) występował w obronie Polski i wiele pisał o Polsce.
Zasłynął jako radykalny demokrata i sympatyk naszego kraju.
Według Wójtowicza, rękopisy wieszcza należą do najrzadszych tego typu
zabytków epoki romantyzmu pojawiających się na rynkach antykwarycznych.
Ostatni raz autograf Mickiewicza, będący dopiskiem do listu pisanego
przez kogoś innego, pojawił się na aukcji w Warszawie w 2004 roku.
PAP
Minister nauki odwołuje kontrolę na UJ
Minister nauki Barbara Kudrycka wycofuje wniosek do Państwowej Komisji
Akredytacyjnej o kontrolę na Wydziale Historii Uniwersytetu
Jagiellońskiego - poinformował rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa
Wyższego Bartosz Loba.
- W związku z działaniami naprawczymi podjętymi przez Uniwersytet
Jagielloński, mając nadzieję, że dylemat między wolnością a rzetelnością
badań naukowych zostanie przez uczelnię autonomicznie rozwiązany,
wycofuję wniosek do Państwowej Komisji Akredytacyjnej - powiedziała
minister Barbara Kudrycka uzasadniając swą decyzję.
W czwartek Kudrycka poprosiła PKA o przeprowadzenie kontroli
akredytacyjnej w trybie nadzwyczajnym w związku z nieprawidłowościami
metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony
pracy magisterskiej Pawła Zyzaka na Wydziale Historii Uniwersytetu
Jagiellońskiego.
Na pracy magisterskiej - której promotorem na Uniwersytecie
Jagiellońskim był prof. Andrzej Nowak, redaktor naczelny krakowskiego
miesięcznika "Arcana" - oparta jest budząca kontrowersja książka Zyzaka
"Lech Wałęsa. Idea i historia".
Minister Kudrycka zapowiedziała też, że w poniedziałek skieruje do
przewodniczącego PKA pismo z prośbą o odstąpienie od rozpoznania jej
poprzedniego wniosku.
Według rzecznika MNiSW, minister chce prosić PKA o rezygnację z
rozpatrywania jej poprzedniego wniosku o dokonanie oceny jakości
kształcenia na wydziale, ponieważ "autonomia uczelni i swoboda badań
naukowych jest nadrzędną wartością"
- W debacie publicznej pojawiły się zarzuty, że minister chce ingerować
w działanie wydziału. Nie było i nie jest to celem MNiSW, dlatego
wniosek zostanie wycofany - powiedział rzecznik Bartosz Loba.
Jako "niebywale wręcz skandaliczną" decyzję Kudryckiej o kontroli
oceniał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego decyzja ta stanowiła
zagrożenie dla wolności nauki.
Tusk: to był autorski pomysł Kudryckiej
Premier Donald Tusk zapewnił już w czwartek, że dopóki będzie rządzić,
wolność nauki nie będzie zagrożona. Z kolei na sobotnim posiedzeniu Rady
Krajowej PO Tusk powiedział, że polski rząd nie będzie nadzorował prac
magisterskich.
Na konferencji prasowej we Wrocławiu w sobotę premier poinformował, że
decyzja o kontroli była autorskim pomysłem pani minister, którego on nie
zaakceptował.
Jak powiedział, zwrócił się do minister z kategorycznym oczekiwaniem
podjęcia decyzji o odwołaniu kontroli. - Bywa czasami, że jak na zło
chcemy czasami zareagować nadgorliwością, niektórzy urzędnicy błądzą i
to był błąd - wyjaśnił premier Tusk. Dobrze, że pani minister
skorzystała z mojej propozycji i szybko się z tego błędu wycofała -
dodał.
Książka Zyzaka wzbudziła duże kontrowersje. Autor napisał w niej m.in.,
że b. przywódca Solidarności był agentem SB i w czasach młodości miał
nieślubne dziecko.
W odpowiedzi na tę publikację b. prezydent zapowiedział m.in., że jeśli
instytucje państwowe ostatecznie nie wyjaśnią zarzutów o jego
agenturalne związki z SB, zrezygnuje z udziału w uroczystościach
rocznicowych, odda nagrody, a nawet wyjedzie z kraju.
Przy okazji publikacji książki Zyzaka po raz kolejny doszło też do
debaty nad rolą IPN. Zyzak obecnie pracuje w IPN, jest zatrudnionym na
czas bezpłatnego urlopu innego pracownika. Prezes IPN Janusz Kurtyka
podkreślał, że książka Zyzaka nie powstała w Instytucie, jej publikacja
nie była finansowana przez IPN.
PAP
"Prezydent wycofał Polskę z gry i pozbawił korzyści"
Rezygnując ze wspólnego stanowiska z rządem w sprawie wyboru szefa NATO,
prezydent wycofał Polskę z gry i pozbawił możliwości uzyskania
konkretnych korzyści - ocenia były przewodniczący sejmowej Komisji Spraw
Zagranicznych Paweł Zalewski (były poseł PiS, obecnie niezrzeszony).
Według posła stanowisko rządu zostało dwa dni temu przekazane
prezydentowi na piśmie, a następnie ustnie przez ministra spraw
zagranicznych Radosława Sikorskiego.
- To stanowisko zakładało, żeby prezydent "grał na zwłokę" i nie
dopuścił do wyboru kandydata w pierwszym terminie, czyli dziś -
podkreślił poseł.
Jego zdaniem było to istotne dlatego, że kandydatura Rasmussena nie była
z Polską konsultowana. - Mieliśmy potencjalnie lepszą kandydaturę, która
mogłaby zostać zgłoszona wówczas, gdyby okazało się, że opór turecki
jest realny i dość twardy - zwrócił uwagę.
W opinii Zalewskiego, zgodnie ze stanowiskiem rządu Polska utrzymywałaby
się dalej w grze, mogłaby głośno wypowiadać swoje oczekiwania i poglądy.
- Warto było tę grę na przeczekanie podjąć. Pan prezydent nie musiał na
tym etapie zgłaszać własnego kandydata. Nie rozumiem, z jakich powodów
tak się zachował, jestem bardzo zaskoczony - powiedział.
-Popierając kandydaturę Rasmussena, zanim Turcy zgłosili do niej
zastrzeżenia, prezydent doprowadził do tego, że Polska wypadła z gry,
przestała się liczyć. W efekcie Turcja zorientowała się, że została sama
i zaczęła grać nie o innego kandydata, ale o korzyści dla siebie -
tłumaczy poseł.
Według niego Turcy z pewnością "jakieś korzyści" odniosą. Może chodzić
np. o stanowiska w dowództwie militarnym Sojuszu, albo poparcie Stanów
Zjednoczonych wobec tureckiej polityki kurdyjskiej.
- To kolejny raz, kiedy prezydent, po gromkich zapowiedziach, że będzie
walczył o interes Polski, wycofuje się z walki przed pierwszym starciem
- ocenił Zalewski.
Jego zdaniem nowy szef NATO jest bardzo doświadczonym politykiem,
liczącym się w Unii Europejskiej i Sojuszu. - Trudno się jednak po nim
spodziewać inicjatyw, które wpłynęłyby na zmianę kierunku rozwoju NATO,
by był siłą napędową w dyskusji na temat nowej koncepcji strategicznej
Sojuszu - powiedział.
- To nie będzie przywództwo kraju flankowego, wrażliwego na interes
państw, które leżą na granicy funkcjonowania Sojuszu - dodał Zalewski.
Zaznaczył, że dla Polski jest ważne, by NATO wróciło do myślenia o
obronie terytorialnej Europy.
- W tym kontekście najważniejsza pozostanie nasza inicjatywa, będziemy
musieli przekonywać sojuszników do naszej wizji NATO - powiedział poseł.
PAP
Piątek, 2009-04-03
Premier: niemożliwe stało
się możliwe!
Mam wielką satysfakcję, rzecz niemożliwa stała się możliwa - mówił
premier Donald Tusk chwilę po tym, jak sejm w drugim podejściu uchwalił
ustawę w sprawie czasowego ograniczenia finansowania partii politycznych
z budżetu państwa.
- Mam wielką satysfakcję - niezależnie od tego jak wyglądał dzisiaj ten
festiwal głosowań - że jesteśmy już o krok od ograniczenia, przynajmniej
ograniczenia finansowania partii z budżetu państwa - powiedział premier.
- Jedna z rzeczy niemożliwych stała się możliwa. Jestem dzisiaj naprawdę
zadowolonym człowiekiem - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, jest mniej zawstydzony "nieudolnością niektórych posłów", a
bardziej "zażenowany tym, że tak strasznie dużo emocji i twardych słów
używają ci, którzy bronili swojej kasy do końca". - Myślę tu o PiS-ie,
nie ukrywam - powiedział Tusk.
Sejm uchwalił ustawę autorstwa klubu Lewicy o czasowym ograniczeniu
finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Oznacza to, że
partie polityczne dostaną mniej pieniędzy. Przeciw temu projektowi był
klub PiS. Za projektem opowiedziało się 262 posłów, przeciw - 152. Nikt
nie wstrzymał się od głosu.
Było to drugie w piątek głosowanie nad projektem Lewicy. W pierwszym
doszło do zamieszania, bo przez pomyłkę 11 posłów PSL zagłosowało za
przyjęciem poprawki koła poselskiego Polska XXI, która prowadziła do
całkowitej likwidacji finansowania partii z budżetu. Tego posłowie nie
chcieli. Sejm odrzucił więc cały projekt i posłowie postanowili zacząć
prace nad nim od nowa.
Projekt autorstwa Lewicy zakłada, by na czas kryzysu obciąć subwencje
dla większych partii o prawie połowę, a dla mniejszych o kilkanaście
procent. Tak więc od połowy 2009 r. do końca 2010 roku partie mają
otrzymywać mniejszą subwencję budżetową: PO - o 44%, PiS - o 41%, SLD -
o 11%, PSL - o 7%.
Wedle zapisów ustawy można będzie wykorzystać subwencje na reklamy i
audycje wyborcze wyłącznie za pośrednictwem funduszu wyborczego.
PAP
PiS zaskarży ustawę o finansowaniu partii do TK
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS zaskarży uchwaloną ustawę o
finansowaniu partii do Trybunału Konstytucyjnego. Sejm uchwalił projekt
autorstwa Lewicy, który obniża subwencje budżetowe dla partii w ten
sposób, że największe ugrupowania tracą najwięcej.
Po głosowaniu Jarosław Kaczyński powtórzył, że Platformie, która
forsowała ustawę wcale nie chodzi o oszczędności tylko o przeszkodzenie
PiS w organizowaniu kampanii medialnych. - Chodzi o to, żeby opozycja
miała mniejsze możliwości działania, nie będąc traktowana życzliwie
przez większość mediów - dodał prezes PiS.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, przy pracach nad ustawą prawo
konstytucyjne zostało złamane na poziomie procedury i prawa materialnego.
Zgodnie z ustawą, do końca przyszłego roku partie będą otrzymywać
mniejsze subwencje: Platforma o 44%, PiS o 41%, Lewica o 11%, a PSL o
7%.
Zgodnie z nowym prawem, poza kampanią wyborczą z subwencji nie można
płacić za spoty reklamowe i billboardy.
Ustawa trafi teraz do senatu, a następnie do podpisu prezydenta.
IAR
Polska aktorka odkryciem włoskiego kina
Kasia Smutniak jest 29-letnią Polką, o której mówi się coraz więcej we
Włoszech, nie tylko ze względu na jej urodę, ale i również ze względu na
talent aktorski.
Tylko w tym roku, w kinach będzie można obejrzeć 5 filmów z jej udziałem,
z czego 2 filmy na skalę międzynarodową: "Goal3" i "From Paris with
love" u boku takich sław jak John Travolta. Obecnie we Włoszech, mówi
się o filmie pod tytułem "Wszystko wina Judy", gdzie polska aktorka gra
ciekawą postać reżyserki teatralnej, która przybywa do więzienia na
prośbę więziennego kapelana, by przeprowadzić eksperyment edukacyjny.
Film będzie w kinach od 10 kwietnia, a włoska prasa i media, już
obsypują Kasię komplementami za grę aktorską. We włoskiej "Republice"
można zobaczyć wywiad z polską aktorką, gdzie opowiada o swoich
doświadczeniach z planu filmowego tego wyjątkowego filmu jakim jest "Wszystko
wina Judy".
Film wychodzący poza stereotypy ponieważ akcja filmu nie tylko rozgrywa
się w więzieniu w Turynie, ale i podejmuje temat Boga w specyficznym
miejscu w oryginalny sposób, a z tego powodu przez wielu może być
interpretowanym również jako film dość kontrowersyjny. W filmie obok
Kasi Smutniak, grają włoscy aktorzy tacy jak: Fabio Troiano, Gianluca
Gobbi, ale i również prawdziwi więźniowie i strażnicy więzienni.
Reżyserem tego projektu jest Davide Ferrario, dystrybucją zajął się
Warner Bros.
Miejmy nadzieję, że Kasia Smutniak poprzez swoją grę aktorską i
słowiańską urodę udowodni, że "Polak potrafi" nie tylko w Polsce, ale i
poza granicami swojej ojczyzny pokazać swoją wartość.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl Monika Zakrzewska
Czwartek, 2009-04-02
Wierni z całego świata
wspominają Jana Pawła II
2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21:37 odszedł Jan Paweł II. Dziś mijają
dokładnie cztery lata od tego momentu. Setki osób w Polsce i na świecie
przeżywają jeszcze raz tę chwilę, modląc się i wspominając Papieża.
Tłumy wiernych z całego świata, w tym liczne grupy pielgrzymów z Polski,
przybyły do Watykanu by oddać hołd Janowi Pawłowi II w czwartą rocznicę
śmierci. W bazylice świętego Piotra Benedykt XVI odprawił uroczystą mszę
za polskiego Papieża.
W całej Polsce odbywają się uroczystości rocznicowe. W Wadowicach biskup
pomocniczy archidiecezji krakowskiej Józef Guzdek odprawił w Bazylice
Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny mszę w intencji wyniesienia na
ołtarze Jana Pawła II. Spod kościoła św. Piotra Apostoła wyruszyła
procesja Drogi Krzyżowej, która przeszła obok domu rodzinnego Karola
Wojtyły. O godz. 21.37 trębacz odegrał tu kompozycję Nini Rosso "Il
Silenzio". Zgromadzeni wierni wysłuchali jej w milczeniu, trzymając
zapalone świece.
Wadowicki rynek jest, jak co roku, specjalnie ustrojony. Prezentowana
jest tam m.in. wystawa papieskich zdjęć autorstwa fotografików z Agence
France Presse "Szukałem was, a teraz przyszliście do mnie" z Centrum
Jana Pawła II w Krakowie.
W Warszawie uroczystości z okazji czwartej rocznicy śmierci Jana Pawła
II odbywają się pod hasłem "Miłość wam wszystko wyjaśni". O godzinie 20
na Placu Piłsudskiego odbyła się uroczysta msza święta pod
przewodnictwem arcybiskupa Kazimierza Nycza. Uczestniczyli w niej m.in.
premier Donald Tusk i marszałek senatu Bogdan Borusewicz oraz
przedstawiciele samorządu stolicy. W tym roku zrezygnowano z wielkich
koncertów tak, aby warszawiacy mogli powrócić do atmosfery z 2 kwietnia
2005 roku, kiedy ludzie spontanicznie gromadzili się na modlitwach za
Ojca Świętego. Uroczystości na Placu Piłsudskiego zakończyło w godzinie
śmierci Papieża o 21.37 uroczyste zapalenie pamiątkowego znicza
zrobionego ze świec, które warszawiacy zapalili na ulicach miasta cztery
lata temu.
Większość ze zgromadzonych mieszkańców stolicy przychodzi na Plac
Piłsudskiego co roku 2 kwietnia. Wielu z nich cztery lata temu modliło
się pod kościołem Świętej Anny za umierającego Papieża. Mówią, że dziś
także muszą być na placu, by oddać hołd wielkiemu Papieżowi, Polakowi i
człowiekowi.
W Krakowie wierni zgromadzili się na czuwaniu pod "oknem papieskim" w
Domu Arcybiskupów Krakowskich przy ulicy Franciszkańskiej 3. O godzinie
21.37 zapadła cisza, którą przerwał swoim brzmieniem dzwon Zygmunta. Ku
zdumieniu wiernych przekazano po chwili słowa przebywającego w Watykanie
kard. Stanisława Dziwisza, które przesłał do Krakowa... SMS-em. "Bądźcie
mu wierni" - napisał m.in. kardynał. Wzywał też wiernych, by dalej szli
ścieżką wyznaczoną przez Jana Pawła II.
W Częstochowie jednym z głównych punktów obchodów rocznicy śmierci
Papieża była wieczorna msza św. w jasnogórskiej Kaplicy Matki Bożej,
odprawiona w intencji beatyfikacji Jana Pawła II. Po mszy wierni
przeszli w procesji ze świecami i lampionami przed pomnik Jana Pawła II
na wałach jasnogórskich, gdzie odmówiono modlitwę i zapalono znicze.
Odtworzono też słowo Papieża, wygłoszone na Jasnej Górze w 1987 roku.
Uroczystości zakończyła wieczorna modlitwa o beatyfikację Papieża
odmówiona o 21.37.
W górach godzina 21.37 została uczczona w sposób wyjątkowy. Na
kilkanaście minut rozbłysł krzyż na Giewoncie. Specjalną wyprawę na
szczyt zorganizowało w tym celu ośmiu młodych górali. Po raz pierwszy
akcję oświetlenia krzyża młodzi ludzie przeprowadzili podczas pogrzebu
Jana Pawła II. Teraz swój zwyczaj kontynuują co roku 2 kwietnia.
Mieszkańcy Poznania uczcili rocznicę mszą w intencji szybkiej
beatyfikacji i kanonizacji zmarłego Jana Pawła II, apelem jasnogórskim
pod jego pomnikiem i czuwaniem modlitewnym przy krzyżu papieskim. O godz.
21.37 w kościele ojców Dominikanów rozpoczął się koncert papieski "Janowi
Pawłowi II in memoriam w 4 rocznicę śmierci" w wykonaniu Chóru
Kameralnego Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Orkiestry Kameralnej Amadeus
pod dyrekcją Agnieszki Duczmal oraz solistów.
W Sanktuarium Maryjnym w Licheniu wierni zwiedzali apartamenty papieskie.
Apel Pamięci Jana Pawła II oraz promocja płyty "Jesteście skazani ale
nie potępieni" - powstałej z inicjatywy więźnia nawróconego w chwili
śmierci Jana Pawła II, na której znalazły się m.in. słowa Jana Pawła II
wygłoszone do skazanych w Płocku - upamiętniły rocznicę śmierci papieża
w bydgoskim Areszcie Śledczym, gdzie modlitwę więźniów poprowadził bp
Jan Tyrawa. Reżyser Krzysztof Zanussi i opolski ordynariusz abp Alfons
Nossol dyskutowali w Opolu o wpływie pontyfikatu Jana Pawła II na Polskę
i świat.
W Kaliszu wierni składali kwiaty i zapalali znicze przed pomnikiem
papieża. Także w Łodzi modlono się przed pomnikiem Jana Pawła II.
Młodzież z kilkunastu polskich i polonijnych szkół noszących imię Jana
Pawła II m.in. z Oslo, Brukseli i Wilna uczestniczyła wieczorem w
misterium "O Janie Pawle II" przygotowanym przez uczniów w Sanktuarium
Miłosierdzia Bożego. Natomiast łódzcy jezuici w rocznicę śmierci papieża
zorganizowali akcję honorowego krwiodawstwa "Krew dla Jezusa".
Tłumy wiernych z całego świata, w tym liczne grupy pielgrzymów z Polski,
oddawały hołd Janowi Pawłowi II przy jego grobie w Grotach Watykańskich.
O godz. 18.00 mszę za polskiego papieża w bazylice świętego Piotra
odprawił Benedykt XVI. Po mszy zszedł do Grot Watykańskich, by modlić
się przy grobie Jana Pawła II. Do bazyliki przybyli kardynałowie i
biskupi z Kurii Rzymskiej, przedstawiciele duchowieństwa, a także
najbliżsi współpracownicy polskiego papieża, wśród nich siostry sercanki,
które prowadziły jego dom.
Mszę koncelebrował z papieżem m.in. metropolita krakowski kard.
Stanisław Dziwisz, który co roku uczestniczy w rzymskich i watykańskich
obchodach rocznicy śmierci Jana Pawła II. Wcześniej, o godz. 8.00, kard.
Dziwisz przewodniczył mszy przy grobie Jana Pawła II. W kazaniu kardynał
Dziwisz wezwał, by modlić się o wyniesienie papieża na ołtarze w dniu,
który - jak podkreślił - "wyznaczy nam Ojciec Święty Benedykt XVI,
wspierany przez Ducha Świętego".
Jednak, jak podała włoska agencja Ansa, Watykan gasi polskie nadzieje na
rychłą beatyfikację Jana Pawła II. Jak zauważa Ansa - prefekt
Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, arcybiskup Angelo Amato, wyraźnie
stwierdził, że trudno przewidzieć, jak długo potrwa proces
beatyfikacyjny oraz, że za wcześnie, jego zdaniem, jest na to by mówić o
terminie wyniesienia polskiego papieża na ołtarze.
wp.pl
Porozumienie w Kompanii Węglowej; górnicy odwołali strajk
Związki zawodowe z Kompanii Węglowej (KW) porozumiały się z zarządem
firmy w sprawie tegorocznego wzrostu płac i odwołały zapowiadany na 7
kwietnia 24-godzinny strajk w kopalniach tej największej górniczej
spółki.
Kompromis osiągnięto po blisko 11 godzinach negocjacji, określanych jako
"rozmowy ostatniej szansy". Lider górniczej "Solidarności", Dominik
Kolorz, ocenił porozumienie jako wyraz odpowiedzialności obu stron.
Związkowcy ostatecznie zgodzili się, by co miesiąc analizować, czy firmę
stać na takie podwyżki.
Strony uzgodniły, że za pierwszy kwartał roku pracownicy dołowi KW
otrzymają jednorazowo (do 10 kwietnia) 900 zł, pracownicy zakładów
przeróbki węgla 700 zł, a pracownicy powierzchni 550 zł. Natomiast od
kwietnia tzw. stałe dopłaty do przepracowanych dniówek mają wzrosnąć o
10 zł dla górników dołowych, 8 zł dla przeróbki i 7 zł dla pozostałych
pracowników. Deputat węglowy ma być wyrównany w całej firmie z 6 do 8
ton.
Stałe, gwarantowane dopłaty do przepracowanych dniówek zostały
wprowadzone przed ponad rokiem, po długich negocjacjach, także
prowadzonych pod groźbą strajku. Dotychczas wynosiły one 10 i 14 zł dla
pracowników powierzchni, 17 zł dla załogi przeróbki mechanicznej węgla,
21 zł dla części górników dołowych oraz 28 zł dla tych, którzy pracują
najciężej w przodkach i ścianach. Teraz kwoty te odpowiednio wzrosną.
Związkowcy początkowo chcieli 10 zł podwyżki dla wszystkich pracowników.
Podwyżki będą uzależnione od wyników spółki - na bieżąco, co miesiąc,
będzie je monitorował specjalny zespół, złożony z trzech przedstawicieli
zarządu KW i trzech związkowców. Jak powiedział Kolorz, jeżeli okaże się,
że sytuacja jest znacząco gorsza od zakładanej, dopłaty do dniówek w
kolejnym miesiącu mogą być mniejsze, jeżeli lepsza - wyższe.
- Co najmniej w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy nie widać żadnych
zagrożeń, powodujących, że dopłaty miałyby być mniejsze od
wynegocjowanych kwot - ocenił Kolorz. - Niech tylko spróbują nam to
zabrać - powiedział szef związku Sierpień 80, Bogusław Ziętek, pytany
czy wynegocjowane podwyżki są pewne.
Uzależnienie wielkości podwyżek od wyników analiz było jednym z warunków,
stawianych przez Kompanię Węglową. Związkowcy początkowo nie chcieli na
to przystać, ostatecznie wynegocjowano jednak zapis satysfakcjonujący
obie strony. Stosowne oceny mają być dokonywane co miesiąc, a nie - jak
początkowo proponowała KW - co kwartał.
- Ustalenie dotyczące comiesięcznych analiz sytuacji ekonomicznej, to
najważniejszy, obok uzgodnionych kwot podwyżek, element porozumienia. Od
tych analiz będzie zależało, czy będziemy w stanie do końca roku to
porozumienie w pełni skonsumować. Mamy nadzieję, że tak będzie -
powiedział rzecznik Kompanii, Zbigniew Madej.
W połowie roku strony mają wrócić do rozmów na temat ewentualnego
wzrostu podstawowych stawek wynagrodzenia. Związkowcy chcieli początkowo,
by wzrosły one, niezależnie od podwyżki dopłat do dniówek, o 6%. Jak
powiedział Ziętek, rozmowy na ten temat będą kontynuowane w lipcu. Jego
zdaniem, KW zamknie rok wzrostem płac rzędu 8%-9%.
Przed czwartkowymi rozmowami zarząd KW proponował na ten rok załodze
wzrost wynagrodzeń średnio o 250 zł brutto na każdego pracownika
miesięcznie, czyli ok. 3 tys. zł rocznie. Łącznie miało to kosztować 195
mln zł. Koszty sfinansowania ówczesnych propozycji związkowych to -
według KW - 372 mln zł. Związkowcy chcieli średniej podwyżki o ok. 100
zł miesięcznie wyższej.
Po podpisaniu porozumienia przedstawiciele stron nie chcieli mówić o
kwotach miesięcznych czy rocznych podwyżek, tłumacząc, że będą one
wynikiem ostatecznej wielkości dopłat oraz ilości przepracowanych
dniówek (za okres choroby czy urlopu dopłaty nie przysługują).
Z wyliczeń Polskiej Agencji Prasowej wynika, że górnik dołowy - w
zależności od liczby dni wolnych w roku, czasu wykorzystanego urlopu -
może otrzymać w tym roku dodatkowo ok. 3-3,5 tys. zł, czyli średnio
niespełna 300 zł miesięcznie, nie licząc dodatkowych 2 ton węgla (lub
równowartości pieniężnej) dla tych, którzy dotychczas otrzymywali 6 ton
deputatu rocznie.
Związkowcy podkreślają, że w przypadku złamania porozumienia przez
Kompanię Węglową, możliwy będzie powrót do zapowiadanych protestów, w
tym strajku, za którym w ubiegłotygodniowym referendum opowiedziało się
ok. 91,5% głosujących. W głosowaniu wzięło udział ok. 62% z ponad
65-tysięcznej załogi Kompanii.
Wcześniej, 12 marca, w kopalniach odbył się dwugodzinny strajk
ostrzegawczy. Od kilku tygodni w firmie obowiązywało pogotowie strajkowe.
W końcu ubiegłego roku średnia płaca brutto w Kompanii Węglowej wyniosła
5274 zł wobec 3829 zł w 2003 roku, gdy powstawała firma. W ciągu pięciu
lat nastąpił wzrost o 37,7%; największy, o ponad 15%, w ubiegłym roku.
Nadal jednak średnia płaca w KW jest najniższa wśród spółek węglowych.
PAP
|
|
INDEX
|