Polonia Winnipegu
 Numer 93

         24 września 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-09-23

Po raz ósmy rozdano Nagrody im. Cypriana Norwida

Franciszek Pieczka, Wojciech Fangor, Ernest Bryll i Jadwiga Mackiewicz otrzymali Nagrody im. Cypriana Norwida, które co roku przyznawane są przez samorząd województwa mazowieckiego w czterech dziedzinach sztuki: teatr, literatura, plastyka i muzyka. Celem nagrody jest promowanie dzieł artystów, których twórczość przyczynia się do wzrostu rangi regionu mazowieckiego.

Uroczystość wręczenia nagród odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie w przeddzień rocznicy urodzin Cypriana Norwida.

Nagrodę w dziedzinie teatru przyznano Franciszkowi Pieczce za rolę Ala Lewisa w spektaklu "Słoneczni Chłopcy" w reż. Macieja Wojtyszki, wystawionym w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Przewodniczący kapituły teatralnej Lech Śliwnik przypomniał, że Pieczka gra w sztuce aktora, który rozstał się ze swoim zawodem, uznając, że życie jest piękne i można robić coś innego. Podkreślił zarazem, że aktorstwo Pieczki jest głęboko człowiecze i bardzo osobiste.

Dziękując kapitule za wyróżnienie, laureat wyznał, że pozwoliło mu ono dojść do przekonania, iż "jeszcze nie czas rozstawać się z zawodem".

W dziedzinie literatury nagrodzony został Ernest Bryll za książkę "Trzecia nad ranem. Wiersze z lat 2006-2007" wydaną przez Księgarnię św. Jacka. Jak powiedział przewodniczący kapituły literackiej Leszek Bugajski, poetycka książka Ernesta Brylla jest wyrazem nostalgii za czasem, który minął. Jest wyznaniem człowieka dojrzałego, który ma za sobą mnóstwo przeżyć i przekraczając pewną granicę wiekową przeprowadza rozliczenie z samym sobą, ze swoim życiem.

- Bardzo się cieszę z tej nagrody, bo Cyprian Norwid był w grupie polskich wieszczów poetą wyjątkowym. Pochodził "stąd" i jak się czyta jego wiersze, to widać, że są pisane językiem centralnej Polski. Ja też jestem z tego języka, trochę takiego "kartoflanego", ale zupa z tego dobra wychodzi w poezji - powiedział laureat.

W dziedzinie sztuk plastycznych nagrodzono Wojciecha Fangora za instalację przestrzenną "Sygnatury" w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Na instalację składają się wielkoformatowe, trójwymiarowe litery nazwiska artysty. Jak ocenił Stanisław Wieczorek, przewodniczący kapituły przyznającej nagrodę, Fangor - współtwórca polskiej szkoły plakatu - cały czas jest "tak świeży jak artysta 20-letni i ciągle ma dużo do powiedzenia".

W dziedzinie muzyki nagrodę otrzymała Jadwiga Mackiewicz, "ciocia Jadzia", za rekordowy 49. sezon koncertów dla dzieci w Filharmonii Narodowej pt.: "Niedzielne spotkania z ciocią Jadzią". "Bardzo żałuję, że nie ma tu ze mną moich dzieci, ale nie zmieściłyby się w tej sali" - powiedziała Mackiewicz, muzyk, polonistka, pedagog i radiowiec. Niedzielne koncerty w Filharmonii zaczęła prowadzić w 1960 r. - Przyświecała mi wówczas idea, by przekonać dzieci, że muzyka nie jest trudna i że sprawia dużo radości i przyjemności. Nie przypuszczałam, że będę o tym przekonywać - chyba skutecznie - aż trzy pokolenia - powiedziała laureatka.

Jak zaznaczył przewodniczący kapituły muzycznej Stefan Sutkowski, cykl koncertów dla dzieci jest dokonaniem, którego nikt wcześniej się nie podjął. - Ciocia Jadzia robi to tak, że rodzice dzieci dobijają się o abonament, czekając nieraz kilka lat, a dzieci z radością ciągną rodziców na te koncerty - podkreślił.

Na gali wręczono również nagrodę specjalną "Dzieło życia" za całokształt twórczości. Otrzymała ją Danuta Szaflarska, ubiegłoroczna laureatka w dziedzinie teatru. - Szaflarska jest od 70 lat obecna w polskiej kulturze. Nadal gra i odnosi wielkie sukcesy. Wciąż radosna, uśmiechnięta, poruszająca się na scenie z wielką gracją, lekko, jakby czas się dla niej zatrzymał - napisali w uzasadnieniu swojej decyzji członkowie kapituły.

- Chcę powiedzieć, że czas jest dla mnie bardzo łaskawy - tak długo mogę żyć i pracować. A ta nagroda to bardzo wysoka ocena mojej pracy zawodowej - powiedziała aktorka.

W tym roku laureaci otrzymali statuetki dzieła Eugeniusza Kozaka, dyplomy oraz nagrody pieniężne w wysokości 20 tys. złotych. Laureatka Nagrody "Dzieło życia" otrzymała 25 tys.

Galę wręczenia nagród uświetnił recital Anny Marii Jopek.
PAP

Polska wygrała z Komisją Europejską spór trwający od 2007 r.

Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał rację Polsce w sporze z Komisją Europejską, unieważniając decyzję Komisji Europejskiej (KE) z marca 2007 roku o przydziale krajowych limitów emisji gazów cieplarnianych dla Polski na lata 2008-2012.

Komisja Europejska zastrzega, że wcale nie oznacza to, że polski limit emisji wzrośnie. Przeciwnie: z uwagi na kryzys, który doprowadził do mniejszego zużycia energii i zahamował rozwój gospodarczy, zdaniem ekspertów KE Polska może dostać mniej uprawnień, niż przyznała KE. Okaże się to w wyniku procedury określania limitu, która zacznie się teraz od początku.

- Jesteśmy bardzo rozczarowani tą decyzją sądu - powiedziała rzeczniczka ds. środowiska Barbara Helfferich.

W marcu 2007 r. KE ograniczyła prawa do emisji CO2 dla polskich przedsiębiorstw o 26,7% w porównaniu z propozycją Warszawy. Polska oczekiwała rocznego limitu 284,6 mln ton emisji CO2, udowadniając odpowiednimi wyliczeniami, że takie są potrzeby rozwijającej się polskiej gospodarki. Sędziowie uznali, że KE przekroczyła swoje kompetencje, kwestionując dane polskiego rządu i narzucając niższy limit na podstawie własnych kalkulacji.

Tym samym przyznali rację Polsce, która - niezadowolona z przyznania limitu 208,5 mln ton - po dwóch miesiącach zaskarżyła decyzję przed sądem w Luksemburgu. Argumentowała, że jej wdrożenie spowoduje "poważną i nieodwracalną szkodę dla polskiego przemysłu" i "prawdopodobnie zmusi wiele przedsiębiorstw do zakończenia działalności". W opinii sądu, KE nie uzasadniła w wystarczającym stopniu, dlaczego jej zdaniem wyliczenia przedstawione przez Polskę są złe.

"Komisja Europejska naruszyła prawo, odrzucając krajowy program rozdziału emisji z uzasadnieniem, które sprowadza się do wskazania, iż istnieją wątpliwości co do wiarygodności wykorzystanych danych" - wskazali sędziowie w orzeczeniu. Dodali, że KE nie ma prawa dowolnie kwestionować obliczeń rządu, który zgłasza propozycję, i zastępować ich swoimi danymi. Ich zdaniem, arbitralnymi decyzjami KE chciała przypisać sobie "centralną rolę" w opracowywaniu krajowych planów emisji CO2, czego nie przewidują unijne dyrektywy.

"Konsekwencją takich decyzji jest wkroczenie w zakres wyłącznej kompetencji, którą dyrektywa przyznaje państwom członkowskim" - głosi wyrok.

Eksperci Komisji Europejskiej w nieoficjalnych rozmowach kwestionują stanowisko sędziów. Barbara Helfferich nie potrafiła jednak na razie powiedzieć, czy KE skorzysta z prawa do odwołania się od wyroku w terminie dwóch miesięcy.

"Nie zakończyliśmy jeszcze analizy wyroku. Musimy rozważyć, jakie środki podejmiemy, włączając w to wniesienie apelacji. Na razie jest jeszcze o wiele za wcześnie, by powiedzieć, jaki wpływ będzie miała ta decyzja na unijny system handlu emisjami (ETS)" - powiedziała rzeczniczka.

Zastrzegła, że wyrok nie oznacza automatycznie, że Polska może zwiększyć uprawnienia do poziomu, o który wnioskowała do KE. "Nie jest tak, że dodatkowe uprawnienia zaleją rynek handlu emisjami" - podkreśliła. Groziłoby to zawaleniem się całego systemu ETS, który zakłada, że przedsiębiorstwa, które wyczerpały swój limit, muszą dokupić kwotę na rynku albo zmienić technologię na bardziej przyjazną środowisku i w ten sposób ograniczyć emisji CO2 w trosce o klimat.

Dotąd system się nie sprawdzał m.in. dlatego, że na rynku było zbyt wiele uprawnień przyznanych poszczególnym krajom na lata 2005-2007. Dlatego w nowym okresie 2008-2012 KE zastosowała zaostrzone kryteria, niemal zawsze przyznając niższe limity, niż chciałyby kraje członkowskie. Celem było zwiększenie popytu na prawa do emisji CO2 i skłonienie firm do handlowania otrzymanymi uprawnieniami, których cena wynosi obecnie zaledwie 13-14 euro.

Wiele krajów - idąc w ślady Polski - zaskarżyło decyzje KE o swoich limitach do sądu w Luksemburgu. W środę sąd unieważnił już analogiczną decyzję dotyczącą Estonii, której limit emisji KE zredukowała o 48 proc. w porównaniu z propozycją rządu.
PAP

Rozpoczął się Kongres Kultury Polskiej

Ponad tysiąc osób - artystów, animatorów życia artystycznego, naukowców, dziennikarzy - zebrało się w Krakowie na otwarciu Kongresu Kultury Polskiej. Jak powiedział minister Bogdan Zdrojewski, wnioski z kongresu będą podstawą do stworzenia nowej strategii rozwoju polskiej kultury.

Prezydent RP Lech Kaczyński w liście skierowanym do uczestników kongresu nazwał kulturę "zwornikiem modernizacji kraju i naszej tożsamości". Prezydent napisał, że "wolność, którą się obecnie cieszy Polska, zawdzięczamy właśnie kulturze". - "Być może nadszedł czas, aby podjąć nowe kroki, zmierzające do przyjęcia przez państwo większej odpowiedzialności za kulturę" - napisał prezydent.

List do uczestników kongresu wystosował także premier Donald Tusk. "Przed wami trudne pytanie o kierunek, w jakim powinna zmierzać polska polityka kulturalna. Ważne jest też zdefiniowanie wyzwań, jakie stoją przed polską kulturą. Chciałbym, aby ten kongres stał się kompasem rozwoju polskiej kultury" - napisał premier, dodając, że jednym z celów polityki jego rządu jest uniezależnienie kultury od polityki.

Ten temat poruszył też w swoim wystąpieniu minister kultury Bogdan Zdrojewski. - Czas kultury nie jest tożsamy z czasem polityki - mówił Zdrojewski. Jego zdaniem ważną kwestią dla kondycji kultury polskiej jest uwolnienie jej od "krótkowzrocznego cyklu wyborczego".

Minister widzi konieczność wprowadzenia nowej legislacji spraw kultury, opartej na jednolitej wizji warunkującej spójność poszczególnych przepisów. - Krępuje nas prawo martwe i nieżyciowe. Potrzebna jest nowa ustawa o działalności kulturalnej, ponieważ obecna, wielokrotnie nowelizowana, nie odpowiada dzisiejszym potrzebom - powiedział Zdrojewski.

Zdrojewski podkreślił, że finansowanie kultury zawsze się opłaca, bo ma ona wielki wpływ na ekonomię. - Kultura się liczy, ma wpływ na kreowanie miejsc pracy, poziom i jakość życia - powiedział. - Wszystkim, którzy nadal sądzą, że finansowanie kultury jest luksusem lub ornamentem, chcę wyraźnie powiedzieć, że cała, olbrzymia sfera kultury, pojęta, jako twórczość społeczna, przestrzeń zbiorowej komunikacji oraz integracji ma rosnący wpływ na Polskę - mówił minister. Dodał, że najważniejszym wkładem kultury w życie społeczne pozostaje jednak kształtowanie kapitału intelektualnego, stanowiącego element nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy i punkt odniesienia dla wszelkich planowanych zmian.

- Będę się czuł zobowiązany, aby kontynuować rozpoczętą tutaj pracę. Dzisiaj w tym miejscu wszyscy stajemy się współodpowiedzialni za zmiany, mając pełną świadomość, że nie ma łatwych i szybkich sukcesów w kulturze, choć w kulturze, jak w każdej dziedzinie, trzeba umieć liczyć, trzeba też wreszcie powiedzieć: "kultura się liczy" - zaakcentował minister.

Przewodniczący Rady Programowej Kongresu Kultury Polskiej Piotr Sztompka uznał, że sytuację polskiej kultury definiują obecnie cztery wielkie procesy zachodzące w rzeczywistości: globalizacja, integracja, transformacja i zmiana pokoleń. Jego zdaniem stwarza to niezwykłą, bardzo dynamiczną sytuację, która wymaga zmiany dawnej, nieadekwatnej do nowej rzeczywistości polityki kulturalnej. - Jej wypracowaniu ma właśnie służyć nasze spotkanie na kongresie - podkreślił.

- Nie wysokość PKB a właśnie kultura pozwoli się nam wyzwolić z kompleksu obywateli Europy Wschodniej, pozwoli nam się poczuć obywatelami Europy, bez żadnych przymiotników - powiedział Sztompka.

Kongres Kultury Polskiej, który rozpoczął się w Krakowie, potrwa do piątku. Jego uczestnicy będą rozmawiać m.in. o stanie polskiej kultury, o tym, co w sferze kultury przyniosła transformacja ustrojowa, przystąpienie Polski do UE i w jakim kierunku powinien zmierzać mecenat państwa nad kulturą. Krakowski Kongres to szóste w historii Polski tego typu spotkanie poświęcone kulturze. Zaplanowano pięć sesji plenarnych oraz 26 sympozjów.

W programie pierwszego dnia kongresu znalazły się dwie sesje plenarne pt. "Przestrzenie twórczości" oraz "Ile państwa w kulturze: rząd, samorząd czy społeczeństwo obywatelskie". Podczas pierwszej sesji głos zabiorą m.in. Agnieszka Holland, Grzegorz Jarzyna i Michał Zadara. W sesji drugiej udział zapowiedzieli m.in. Jerzy Hausner, Leszek Balcerowicz, Waldemar Dąbrowski i Andrzej Wajda.

Na środę zaplanowano także 13 sympozjów, podczas których ich uczestnicy będą próbować udzielić odpowiedzi na pytanie, czy literatura jest posłannictwem czy zawodem, jakie są kierunki rozwoju polskiej muzyki w kontekście Roku Chopina 2010 i jaka jest kondycja polskiego filmu. Reżyser teatralny Jan Klata wystąpi podczas sympozjum "Teatr dla Teatru"; o zarządzaniu i finansowaniu kultury opowiadać będzie m.in. posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska.

Udział w sesjach i sympozjach podczas Kongresu zapowiedzieli także m.in. Krystyna Janda, Agnieszka Odorowicz, Jacek Bromski, kardynał Stanisław Dziwisz, Grzegorz Gauden, Krzysztof Krauze, Ryszard Legutko, Jerzy Pilch, Wilhelm Sasnal, Jerzy Stuhr, Paweł Śpiewak. Omówionych zostanie wiele raportów, powstałych specjalnie na potrzeby kongresu, m.in. o muzeach, rynku dzieł sztuki, teatrze, książce, kinematografii, edukacji kulturalnej i promocji Polski przez kulturę. Ostatniego dnia kongresu, w piątek, minister z kancelarii premiera Michał Boni przedstawi prezentację "Polska 2030 - Kultura 2030".
PAP

Wtorek, 2009-09-22

Rządowe wsparcie dla rodzin górników - po 50 tys. zł

Każda rodzina, która straciła w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" bliską osobę, otrzyma rządowe wsparcie w wysokości 50 tys. zł - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu. O przyznaniu pomocy finansowej dla rodzin ofiar katastrofy w Rudzie Śląskiej zdecydował premier Donald Tusk. Rada Ministrów uczciła minutą ciszy pamięć ofiar.

Zgodnie z zarządzeniem szefa rządu, rodziny ofiar otrzymają po 40 tys. złotych specjalnego zasiłku z budżetu państwa. Ponadto ośrodki pomocy społecznej przeznaczą po 10 tys. zł specjalnego zasiłku celowego dla każdej rodziny poszkodowanej w tragedii - podało CIR.

Dodatkowo każda osoba w rodzinie dotkniętej tragedią w kopalni otrzyma specjalny zasiłek celowy w wysokości 1 tys. zł z budżetu wojewody śląskiego. Środki te mają pomóc m.in. w pokryciu kosztów dalszego leczenia, rehabilitacji czy terapii.

Wsparcie dla bliskich ofiar katastrofy przekaże także Kopalnia Węgla Kamiennego "Wujek-Ruch Śląsk". Kopalnia wypłaci odprawę pośmiertną w maksymalnej wysokości 32 tys. zł, zgodnie z Kodeksem pracy.

Dodatkową odprawę pośmiertną gwarantuje także zakładowy układ zbiorowy. Wyniesie ona 12-krotność miesięcznego wynagrodzenia, po odliczeniu z tego wynagrodzenia składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i chorobowe. Rodziny otrzymają także wypłatę z ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz ubezpieczenia pracowniczego typu "P" (indywidualne polisy pracowników). Bliscy otrzymają także z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jednorazowe odszkodowanie z tytułu wypadków przy pracy - podało CIR.

W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek-Śląsk" doszło do zapalenia się metanu, po nim prawdopodobnie nastąpił wybuch tego gazu. W dniu katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę kolejna osoba zmarła w szpitalu. W poniedziałek zmarł kolejny, 14. górnik, we wtorek - według nieoficjalnych jeszcze informacji - 15. Według ostatnich danych, w szpitalach przebywa obecnie 37 górników, pięciu z nich leży na oddziałach intensywnej opieki medycznej.
PAP

Wyjątkowe 2 złote

W nakładzie 1,1 miliona egzemplarzy trafi niebawem na krajowy rynek najnowsza moneta o nominale 2 złotych, emitowana przez Narodowy Bank Polski, poświęcona Częstochowie i klasztorowi na Jasnej Górze. Przedstawia charakterystyczną sylwetkę wieży i klasztornych murów.

Prezes NBP Sławomir Skrzypek przyjechał z tej okazji do Częstochowy, a uroczystości odsłonięcia rewersu i awersu nowej monety towarzyszyły słynne intrady, wykonywane przez muzyków na odsłonięcie i zasłonięcie jasnogórskiego obrazu Czarnej Madonny.

Moneta z pewnością stanie się rarytasem dla numizmatyków. Jest pierwszą z najnowszej serii NBP, poświęconej miastom słynącym z zabytków architektury oraz osiągnięć gospodarczych. Na razie zaplanowano emisję 4 monet, poświęconych m.in. Katowicom, Trzebini oraz Miechowowi.

Klasztorowi jasnogórskiemu poświęcono już wcześniej emisję monet - srebrnej o nominale 20 złotych oraz dwuzłotówki ze stopu nordic gold. Wydano je z okazji 350 rocznicy bohaterskiej obrony klasztoru w okresie tzw. potopu szwedzkiego.
Polska Dziennik Zachodni

Poniedziałek, 2009-09-21

"Jan Paweł II na ołtarzach jeszcze w tym roku"

Joaquin Navarro-Valls - rzecznik prasowy Watykanu w czasie 22-letniego pontyfikatu Jana Pawła II twierdzi, że wyniesienie polskiego papieża na ołtarze zakończy się jeszcze w tym roku. Opinię taką wyraził w wywiadzie udzielonym hiszpańskiemu dziennikowi "El Mundo".

Joaquin Navarro-Valls poinformował, że do wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze pozostały dwa kroki. Pierwszym jest ogłoszenie dekretu heroiczności cnót papieskich, a drugim - deklaracji opisującej dokonane przez niego cuda. Wszystko to, zdaniem byłego rzecznika Watykanu, powinno zostać zakończone jeszcze w tym roku.

Datę ostatniego aktu - ogłoszenia świętości Jana Pawła, wyznaczy Benedykt XVI. Navarro-Valls przyznał, że zachował ponad 600 stron zapisków z czasów współpracy z papieżem Polakiem i nie wyklucza, że za kilka lat je opublikuje. Chce, aby wszyscy poznali z bliska papieża humanistę, który nawet w najtrudniejszych chwilach nie tracił poczucia humoru.

Navarro-Valls, z wykształcenia lekarz, to pierwszy rzecznik Stolicy Apostolskiej, który nie tylko nie był Włochem, ale nawet nie był osobą duchowną. Z Janem Pawłem II współpracował od początku do końca jego pontyfikatu.
IAR

Znamy Mistrzów Mowy Polskiej

Aktor Ignacy Gogolewski oraz dziennikarki telewizyjne: Urszula Guźlecka i Iwona Schymalla uhonorowano laurami 9. edycji konkursu Mistrz Mowy Polskiej. Wyniki ogłoszone zostały w Operze Nova w Bydgoszczy.

Laureaci to: wybitny aktor scen polskich i ekranu, reżyser i pedagog Ignacy Gogolewski, autorka programów telewizyjnych i dyrektorka 1 programu TVP Iwona Schymalla oraz dziennikarka telewizyjna z Bydgoszczy Urszula Guźlecka. Zwycięscy wybrani zostali przez jury spośród 12 nominowanych. Oprócz laureatów w tym gronie byli: Hanna Maria Giza, harcmistrz Krzysztof Jakubiec, Marcin Kydryński, Piotr Majewski, Michał Olszański, Andrzej Person, Jerzy Sosnowski, Beata Tadla, Tomasz Zimoch.

Nagrodę specjalną - Wawrzyn Mowy Polskiej - otrzymała prof. Danuta Michałowska, krakowska aktorka związana w młodości z konspiracyjnym Teatrem Rapsodycznym, recytatorka poezji Karola Wojtyły, reżyser teatralny i pedagog krakowskiej PWST, autorka fundamentalnego dzieła "O podstawach polskiej wymowy scenicznej". W ogólnopolskim plebiscycie najwięcej głosów i tytuł Mistrza Mowy Polskiej Vox Populi zdobył harcmistrz Krzysztof Jakubiec, pedagog i gawędziarz, popularyzator wiedzy o harcerstwie, twórca konkursu "Arsenał Pamięci".

Celem konkursu jest promowanie osób mówiących poprawnym i pięknym językiem polskim. Przedsięwzięcie to ma charakter plebiscytu - wyborów ludzi pióra, ekranu, nauki, mediów, polityki - którzy zasługują na miano Mistrzów Mowy Polskiej. Kandydatów mogły zgłaszać instytucje samorządowe, publiczne, organizacje społeczne i pozarządowe, oraz szkoły.

Laureatami poprzednich edycji konkursu byli m.in.: Grażyna Barszczewska, Stefan Stuligrosz, Anna Seniuk, Krystyna Czubówna, Stefania Grodzieńska, Gustaw Holoubek, Jeremi Przybora, Jolanta Fajkowska, Tadeusz Zwiefka, Józef Oleksy, Jan Rokita i Jan Nowak-Jeziorański.
PAP

"Nie rzucajcie oskarżeń w obliczu tragedii"

O powstrzymanie się od nieodpowiedzialnych komentarzy i oskarżeń do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" zaapelował Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego. "W obliczu tragedii należy zachować powagę wobec cierpienia bliskich oraz szacunek dla pracowników branży górniczej" - podkreślają członkowie Związku.

W oświadczeniu ZPGWK zauważa, że piątkowa katastrofa - w wyniku której śmierć poniosło 14 górników, a 40 nadal przebywa w szpitalach - była jedną z największych tragedii w polskim górnictwie.

"Wydarzenia te nie powinny być jednak areną wzajemnych oskarżeń i kreowania atmosfery podejrzeń i nienawiści. Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego apeluje o powstrzymanie się od nieodpowiedzialnych komentarzy bez wyjaśnienia przyczyn zdarzenia przez kompetentne instytucje do tego powołane" - napisano w oświadczeniu.

"W obliczu tragedii należy zachować powagę wobec cierpienia rodzin poszkodowanych górników oraz szacunek dla tych pracowników górnictwa, którzy mimo tak wielkich tragedii - każdego dnia podejmują pracę w śląskich kopalniach" - podkreślili autorzy pisma.

Związek dodaje, że ze szczególną uwagą oczekuje na rzetelne i obiektywne wyjaśnienie przyczyn przez kompetentne instytucje i organy państwowe - "tak, aby zminimalizować zagrożenia, z którymi mamy do czynienia w śląskich kopalniach".

Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego opiniuje projekty ustaw i innych aktów prawnych dotyczących branży. Przedstawiciele Związku uczestniczą w pracach Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników. W okresie transformacji górnictwa jego przedstawiciele nieraz brali też udział w negocjacjach ze stroną związkową.

Związek organizuje też zrzeszonym w nim pracownikom m.in. szkolenia i konferencje, zapewnia doradztwo prawne, ekonomiczne i organizacyjne. ZPGWK jest członkiem Konfederacji Pracodawców Polskich i Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego - Euracoal.
PAP

Niedziela, 2009-09-20

Prezydent: potrzebny jest Narodowy Program Rozwoju

Prezydent Lech Kaczyński uważa, że choć polityka rolna jest jednym z fundamentów UE, to Polakom, poza programami unijnymi, potrzebny jest też Narodowy Program Rozwoju Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Prezydent wraz z małżonką Marią wziął udział w Dożynkach Prezydenckich w Spale.

- Zbyt duże są różnice między sytuacją mieszkańców wsi i miast. Te różnice występują w wielu krajach na świecie, ale idzie o ich skalę, która jest w Polsce bardzo znaczna - powiedział Lech Kaczyński. Według niego, równy dostęp do edukacji, która nie powinna być dzielona na zasadach rynkowych, to jedna z podstaw współczesnego społeczeństwa. - Tu mamy bardzo dużo do zrobienia. Dużo mniej dzieci rolniczych studiuje niż w innych warstwach społecznych - dodał.

Prezydent podkreślił, że Polska wieś nie może być niczyim monopolem. - Polską wsią powinni zajmować się wszyscy, którzy chcą zajmować się polską polityką, i którzy chcą Polsce służyć. To musi być program na miarę XXI wieku. Na miarę tego stulecia, które stawia przed nami wielkie wyzwania - powiedział prezydent.

Oficjalne uroczystości dożynkowe na stadionie Centralnego Ośrodka Sportu w Spale poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia ofiar tragedii w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej.
PAP

Kopalnia: nie było żadnej cichej akcji

- Ta akcja była zrobiona po cichu - przyznał jeden z ratowników górniczych w rozmowie ze śląską telewizją TVS. Dodał, że region katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" był zagrożony przez dwie doby przez zwiększenie nagromadzenia się metanu. Kopalnia "Wujek- Śląsk" zaprzecza. - Nie było cichej akcji - powiedział w TVN24 główny mechanik zakładu, inż. Andrzej Bielecki.

- Na każdej zmianie zatrudniani są ratownicy. Metan był non-stop usuwany z tego rejonu - powiedział Bielecki. - Nie było cichej akcji, bo nie było żadnych przesłanek do jej podjęcia - dodał. Bielecki powiedział również, że sytuacja w kopalni powoli wraca do normy, ale temperatura przy wylocie ściany wciąż jest wysoka, a stężenie metanu na granicy normy, dlatego rejon jest nadal zamknięty.

Wcześniej w telewizji TVS ratownik górniczy powiedział, że kilkanaście godzin przed wybuchem, razem grupą ratowników został wezwany z innej stacji, aby usunąć metan. - Chodziło o większą liczbę ludzi, żeby zaradzić temu jak najprędzej, ale tu się nie dało zaradzić, tu po prostu ktoś kogoś oszukał, bo mimo tych naszych starań, nagromadzenie metanu nie było na tyle małe, żeby można tam było wpuścić górników do wydobycia węgla - stwierdził uczestnik akcji ratunkowej.

Według ratownika górniczego, na kilkanaście godzin przed tragedią w rejonie wybuchu był nie jeden, a cztery zastępy ratowników, których zadaniem było przewietrzenie ściany. - Ta akcja była zrobiona po cichu. U nas to się nazywa "cicha akcja", czyli nie zgłoszona do urzędu górniczego, bo jakiś inżynier sobie wymyślił, że nie będziemy tego zgłaszać i zrobimy to po cichu, a może nam się uda. I nie udało się - stwierdził ratownik.

Informacjami przekazanymi przez telewizję TVS zainteresowała się już prokuratura. - Jeżeli ta osoba była tam i faktycznie był taki przypadek, że ściana była wietrzona, to na pewno zostanie przesłuchana - powiedziała w TVN24 Ewa Zuwała, prokurator okręgowy w Katowicach.

W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek" doszło do zapłonu metanu. W dniu katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę kolejna osoba zmarła w szpitalu. Od soboty wieczór stan zdrowia poszkodowanych się nie zmienił. Najwięcej poszkodowanych - 18 - leży w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
TVN24/TVS

Sobota, 2009-09-19

Film "Rewers" zdobył Złote Lwy na festiwalu w Gdyni

Czarna komedia "Rewers" w reżyserii Borysa Lankosza zdobyła Złote Lwy dla najlepszego polskiego filmu na 34. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Nagrody dla najlepszych aktorów przyznano Borysowi Szycowi i Agacie Buzek.

Uhonorowany Złotymi Lwami "Rewers" 36-letniego Borysa Lankosza to zrealizowana w konwencji czarnej komedii, filmu noir i thrillera historia rozgrywająca się w Warszawie w mrocznych czasach stalinizmu, w 1952 roku. Głównymi bohaterkami są trzy kobiety: 30-letnia Sabina oraz jej matka i babcia. W życiu Sabiny brakuje mężczyzny. Dostrzegająca to matka usiłuje znaleźć kandydata na męża dla córki. Pewnego dnia Sabina poznaje tajemniczego Bronisława, mężczyznę o urodzie filmowego amanta. Spotkanie to wywoła serię zaskakujących zdarzeń w życiu wszystkich trzech kobiet.

Za rolę Sabiny w "Rewersie" Agata Buzek otrzymała nagrodę dla najlepszej pierwszoplanowej aktorki. Marcin Dorociński, który zagrał Bronisława, zdobył z kolei nagrodę dla najlepszego aktora w roli drugoplanowej.

Za film "Rewers" przyznano także nagrody w kategoriach: najlepsze zdjęcia (laureat: operator Marcin Koszałka), muzyka (laureat: kompozytor jazzowy Włodek Pawlik) i charakteryzacja (wspólna nagroda dla Waldemara Pokromskiego, Mirosławy Wojtczak i Ludmiły Krawczyk).

W kategorii najlepszy reżyser triumfował Wojciech Smarzowski, twórca dramatu "Dom zły". Za "Dom zły" przyznano też nagrody w kategoriach najlepszy scenariusz (wspólna nagroda dla Łukasza Kośmickiego i Wojciecha Smarzowskiego) i montaż (laureat: Paweł Laskowski).

Za najlepszego aktora pierwszoplanowego jury uznało Borysa Szyca, doceniając rolę dresiarza Silnego, którą wykreował on w "Wojnie polsko-ruskiej", ekranizacji prozy Doroty Masłowskiej w reżyserii Xawerego Żuławskiego.

Nagrodę dla najlepszej aktorki w roli drugoplanowej odebrała Dorota Kolak, która wystąpiła w filmie "Jestem twój" Mariusza Grzegorzka.

Najlepszym tegorocznym debiutem reżyserskim były w ocenie jury "Galerianki", zrealizowana przez Katarzynę Rosłaniec historia o polskich nastolatkach, które w zamian za drogie prezenty kupowane im w centrach handlowych, świadczą usługi seksualne mężczyznom.

Nagrodę za najlepszy debiut aktorski otrzymał natomiast 15-letni Filip Garbacz, który zagrał główną rolę w dramacie "Świnki" Roberta Glińskiego, filmie również opowiadającym o prostytuującej się młodzieży.

Podczas sobotniej gali przyznano ponadto Specjalną Nagrodę Jury za szczególne wartości artystyczne - otrzymał ją reżyser Piotr Dumała za film "Las". Nagrodę Srebrnych Lwów dla reżysera i producenta filmu odebrali z kolei za "Wojnę polsko-ruską" Xawery Żuławski i Jacek Samojłowicz.

Pozostałe nagrody wręczono w kategoriach: najlepsza scenografia (nagroda dla Elwiry Pluty za pracę na planie filmów "Magiczne drzewo" i "Wszystko, co kocham"), dźwięk (nagroda dla Mateusza Adamczyka, film "Wojna polsko-ruska") i kostiumy (nagroda dla Anny Englert, dwa filmy - "Wojna polsko-ruska" i "Handlarz cudów").

Podczas zorganizowanej w Teatrze Muzycznym gali zamykającej festiwal chwilą ciszy uczczono pamięć górników, którzy zginęli w kopalni "Wujek-Śląsk". Stało się tak z inicjatywy reżysera Kazimierza Kutza, który - wspólnie z drugim laureatem, Jerzym Hoffmanem - odebrał w Gdyni honorowe Platynowe Lwy za całokształt twórczości.
PAP

Szwedo zastąpił Farfała na stanowisku prezesa TVP

Rada nadzorcza TVP wymieniła cały zarząd TVP. Stanowiska stracili: p.o. prezes telewizji Piotr Farfał oraz zawieszeni od grudnia 2008 r. prezesi: Andrzej Urbański, Sławomir Siwek i Marcin Bochenek. Nowym p.o. prezesem TVP został Bogusław Szwedo - przewodniczący rady nadzorczej spółki. Oprócz niego na trzy miesiące do zarządu delegowano Małgorzatę Wiśnicką-Hińcza.

P.o. przewodniczącym rady nadzorczej (na czas delegacji Szwedo) został Bogusław Piwowar. Na następnym posiedzeniu rady nadzorczej ogłoszony ma być konkurs na nowy zarząd TVP, rada nie ustaliła dotąd ile będzie on liczył osób. Konkurs ma być rozstrzygnięty za ok. miesiąc.

Szwedo od poniedziałku chce rozpocząć pracę w siedzibie TVP. - Ok. godz. 10. planuję wejść do budynku - powiedział Szwedo. Dodał, że jeśli nie zostanie wpuszczony, pojedzie do Krajowego Rejestru Sądowego, gdzie złoży wniosek o rejestrację zmian w zarządzie i będzie czekał na wpis. Szwedo zapewnia, że nie planuje siłowego wejścia do TVP.

Już wiadomo, że do TVP wpuszczony nie zostanie. - Pan Szwedo nie wejdzie do TVP. Tę sprawę rozstrzygnie sąd - powiedział Farfał, który swojego odwołania nie uznał. Farfał uważa decyzje rady TVP za nielegalne. Obok dotychczasowego argumentu, że rada nadzorcza została bezprawnie powołana, podaje dodatkowy: z członkostwa zrezygnowała reprezentantka ministra skarbu, wobec czego - według Farfała - prace rady są zablokowane i nie może ona podejmować żadnych decyzji.

Prof. Ewa Nowińska złożyła dymisję w piątek wieczorem, uzasadniając ją upolitycznieniem rady TVP. Jak powiedziała, decydując się na wejście do rady liczyła, że będzie jej służyć merytoryczną wiedzą, nie chce natomiast uczestniczyć w "walkach o krzesła" oraz pozwolić na to, by profesor uniwersytetu, który z natury jest apolityczny, był wiązany z jakąkolwiek opcją. Rezygnację złożyła nie tylko prof. Nowińska, wraz z nią do dymisji podał się także członek Rady Nadzorczej Polskiego Radia prof. Ryszard Markiewicz.

- Minister skarbu przyjął te decyzje z zaskoczeniem i rozczarowaniem - oświadczył w imieniu szefa resortu rzecznik Maciej Wewiór. W przyszłym tygodniu Aleksander Grad zamierza spotkać się z prof. Nowińską i prof. Markiewiczem, by "osobiście zapoznać się z przyczynami rezygnacji i ich oceną sytuacji w spółkach". - W przypadku podtrzymania rezygnacji, a co za tym idzie brakiem przedstawicieli Skarbu Państwa, którzy pozwalają na sprawowanie wymaganego prawem nadzoru właścicielskiego, Minister bez zbędnej zwłoki wybierze nowych reprezentantów Skarbu Państwa na członków rad nadzorczych TVP S.A. i PR S.A. - powiedział Wewiór.

Na razie TVP czeka jednak długotrwały spór prawny o to, kto tak naprawdę zarządza spółką. Członkowie rady nadzorczej nie kryją, że rezygnacja prof. Nowińskiej ich zaskoczyła. Dlatego posiedzenie przeciągnęło się na długie godziny. Rada konsultowała z prawnikami, czy po rezygnacji prof. Nowińskiej może działać. - Te konsultacje utwierdziły nas w jednym - rada działa prawomocnie - powiedział Piwowar. Tego samego zdania jest Szwedo. - Było kworum, zostałem oddelegowany legalnie - powiedział.

Innego zdania jest Piotr Farfał. - Mamy kilka opinii prawnych w tej sprawie. W jednej z nich jest bardzo jasno napisane - jeśli z zasiadania w radzie nadzorczej rezygnuje ktokolwiek z członków wybranych przez KRRiT, to rada dalej może funkcjonować, jeśli jest w niej co najmniej pięć osób. Natomiast jeśli rezygnuje reprezentant ministra skarbu, czyli właściciela spółki, oznacza to, że rada nie może podejmować żadnych uchwał - powiedział Farfał.

W odróżnieniu od Farfała swoje odwołanie z zarządu TVP uznał Sławomir Siwek. - Byłem konsekwentnym rzecznikiem porozumienia rządu i opozycji w sprawie mediów publicznych, ich istnienia i rozwoju. Widocznie pogoda polityczna nie jest najlepsza dla takich ludzi jak ja - oświadczył Siwek w reakcji na swoje odwołanie.
PAP

Bartoszewski: do Berlina pojedzie premier wraz ze mną

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Władysław Bartoszewski poinformował, że - wraz z premierem Donaldem Tuskiem - będzie reprezentował polski rząd na obchodach 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego.

W piątek kanclerz Angela Merkel poinformowała, że podczas czwartkowego szczytu Unii Europejskiej do Berlina zaprosiła przywódców 27 państw.

Bartoszewski powiedział, że zaproszenie nie jest imienne, "natomiast z polskiej strony był zamiar, aby pojechał tam premier wraz ze mną". Według ministra, decyzja, czy delegacja będzie większa, zapadnie podczas "normalnych uzgodnień technicznych, jakie robi się przy wszystkich spotkaniach międzynarodowych".

W opinii Bartoszewskiego, upadek muru berlińskiego był zapowiedzią wyzwolenia z systemu totalitarnego dla kilkunastu milionów Niemców z NRD. - Ten dzień był traktowany w Polsce bardzo pozytywnie, bo to było przejawem pewnych zmian. Dla Niemców upadek muru jest natomiast pewnym symbolem, ale gdyby nie było to zakończone zjednoczeniem państwa, to nie byłoby aż tak doniosłe i ważne, jak się okazało - podkreślił Bartoszewski.

Kulminacyjnym punktem zaplanowanych na 9 listopada uroczystości będzie symboliczna inscenizacja: tysiąc kolorowych, wysokich na 2,5 metra styropianowych płyt, ustawionych na dawnej linii muru berlińskiego w okolicy Bramy Brandenburskiej, runie niczym kostki domina.

Na obchodach ma się także pojawić także były prezydent Lech Wałęsa.
PAP

Piątek, 2009-09-18


W sobotę śledztwo i decyzja o żałobie narodowej

Prezydent Lech Kaczyński rozważa wprowadzenie żałoby narodowej w związku z katastrofą w kopalni "Wujek-Śląsk", w której zginęło 12 górników - poinformował prezydencki minister Paweł Wypych. Decyzja ma zapaść w sobotę. Również tego dnia śledztwo rozpocząć ma prokuratura. Trwającą tydzień żałobę ogłosił prezydent Rudy Śląskiej.


Na miejsce katastrofy przyjechał przedstawiciel prezydenta, szef jego kancelarii Władysław Stasiak. Poinformował, że skontaktował się przed swoim wyjazdem z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, który jest na miejscu katastrofy. Podkreślił, że w obliczu takiej tragedii "grają z administracją rządową w jednej drużynie".

Szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak przekazał w imieniu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i swoim wyrazy współczucia poszkodowanym.

Wieczorem w Rudzie Śląskiej Stasiak rozmawiał m.in. z członkami zespołu ekspertów poszerzonego zespołu kopalnianego ds. zagrożeń naturalnych, który pracuje m.in. nad przygotowaniem pomiarów i odizolowania rejonu katastrofy, a także uczestnikami akcji ratowniczej.

Jak mówił, to, co zobaczył w rudzkiej kopalni, to "po prostu dramat". - Żałobę właściwie tak czy inaczej faktycznie już mamy. Nawet nieformalnie - po prostu. - Dla wszystkich ludzi dobrej woli żałoba oczywista jest już teraz - podkreślił Stasiak.

Szef kancelarii potwierdził też wcześniejszą informację prezydenckiego ministra Pawła Wypycha, że Lech Kaczyński skłania się do ogłoszenia żałoby narodowej, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. - Ma zapaść w sobotę - powiedział Stasiak.

Premier: jesteśmy z wami

Premier Donald Tusk przekazał rodzinom tragicznie zmarłych górników wyrazy współczucia. Zapewnił też, że będą działały wszystkie procedury, które spowodują, że rodziny poszkodowanych w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" będą pod właściwą opieką i będą zabezpieczone w sensie materialnym.

- Wiemy, że słowa niczego nie zmienią, ale chcemy, aby wszystkie rodziny tragicznie zmarłych górników wiedziały, że naprawdę dzisiaj wszyscy Polacy myślą z wielkim smutkiem i pamiętają o tym zdarzeniu - powiedział Tusk.

Szef rządu przekazał wyrazy uznania dla tych, którzy zaangażowali się w bezpośrednią akcją ratowniczą.

Na Śląsku przebywają też minister spraw wewnętrznych i administracji, wicepremier Grzegorz Schetyna, a także odpowiedzialna za górnictwo wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, do Rudy Śląskiej udała się także minister Ewa Kopacz, "w celu zapewnienia jak najlepszej opieki medycznej poszkodowanym".

Prokuratura przeprowadzi śledztwo

Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej prok. Marta Zawada-Dybek, prokuratorzy zabezpieczyli dokumentację, dokonali też m.in. wstępnych oględzin zwłok. Śledztwo będzie prowadzone w sprawie sprowadzenia katastrofy i zbiorowego wypadku.

Główny mechanik kopalni i jej rzecznik, inżynier Andrzej Bielecki, powiedzieli, że po południu na powierzchni znajdowały się już wszystkie ciała ofiar katastrofy. Część pozostawała nierozpoznana, mimo że wiadomo, kto znalazł się wśród zmarłych.

Po wszczęciu śledztwa prokuratorzy zlecą wykonanie sekcji zwłok. Oprócz ustalenia przyczyny śmierci górników, jednym z celów będzie ich identyfikacja. W najbliższym czasie zostaną również przesłuchani pierwsi świadkowie. Ustalając okoliczności tragedii, prokuratura zamierza współpracować z komisją Wyższego Urzędu Górniczego.

Poza sprowadzaniem zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, prokuratorzy zbadają też, czy w kopalni nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bhp i narażenia w ten sposób górników na utratę życia, uszczerbek na zdrowiu lub do nieumyślnego spowodowania śmierci pracowników.

Żałoba w Rudzie Śląskiej

W Rudzie Śląskiej odwołano wszystkie imprezy. Prezydent powołał też zespół reagowania kryzysowego, który jest w stałym kontakcie ze sztabem w kopalni. W skład zespołu weszli min. przedstawiciele Wydziału Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Na prośbę sztabu kryzysowego powołanego na kopalni Szpital Miejski został postawiony w stan ostrego dyżuru. Na miejsce tragedii zostali wysłani psychologowie i lekarze. Z budżetu miasta zostaną zakupione też specjalistyczne środki przeciwoparzeniowe.
Żałoba w Rudzie Śląskiej przestanie obowiązywać o północy 25 września.
PAP

Zmarła prof. Barbara Skarga

W wieku 90 lat zmarła w Warszawie prof. Barbara Skarga - wielka humanistka, wybitny filozof, etyk, historyk filozofii, autorka wielu książek. – Profesor była osobą o dużej szlachetności, potrafiła z dużym dystansem i uczciwością oceniać ludzi i zdarzenia. Umiała zachować dystans również wobec własnej, doznanej krzywdy – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. nadzw. dr. hab. Andrzej M. Kaniowski z Katedry Etyki Uniwersytetu Łódzkiego, określając prof. Skargę „wzorem ludzkiej godności”.

Barbara Skarga urodziła się 25 października 1919 r. w Warszawie. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej wyznania ewangelicko-reformowanego, dość luźno związanej ze swoim Kościołem. Jej siostrą była znana aktorka Hanna Skarżanka.

Studia rozpoczęła w Wilnie na politechnice. Zajmowała ją wówczas telekomunikacja, dziś powiedzielibyśmy: elektronika. Po roku zmieniła jednak uczelnię i kierunek zainteresowań. Na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie podjęła studia filozoficzne. Stanowiła i będzie stanowić wzór dla inteligencji polskiej
prof. Andrzej M. Kaniowski z UŁ

- Zaczęłam studiować filozofię po politechnice, (...) Zdecydowałam, że trzeba mi jakiegoś humanistycznego oddechu - wspominała prof. Skarga w wywiadzie udzielonym "Nowym Książkom" (nr 9, 1997). - Dzisiaj słowo "humanizm" jest niemodne. Ale czegoś takiego widocznie potrzebowałam. I właściwie dopiero wówczas, gdy zetknęłam się z "Krytyką czystego rozumu", z Kantem - to było dla mnie uderzenie piorunem - mówiła.

W Wilnie uczyli ją m.in. Elzenberg, Czeżowski i Jasinowski.

Studia przerwała wojna. Skarga zeszła do podziemia. Była łączniczką w AK. W 1944 roku aresztowana przez bolszewików. Po trwającym dziewięć miesięcy śledztwie i osadzeniu w więzieniu na ul. Ofiarnej i Łukiszkach, została skazana na 11 lat obozu pracy. Po wyroku znalazła się w Uchcie. W łagrach pracowała jako pielęgniarka, felczer, ogrodnik, rolnik i inżynier. W obozie w Bałchaszu w Kazachstanie układała tory kolejowe.

Po odbyciu wyroku otrzymała nakaz dożywotniego osiedlenia w kołchozie we wsi Budionowka. Stamtąd udało jej się nawiązać kontakt z rodziną i tam Elzenberg przysłał jej "Alchemię słowa" Parandowskiego.

Lata więzienia, łagrów i zsyłki opisała pod pseudonimem Wiktoria Kraśniewska w książce "Po wyzwoleniu... 1944-1956", wydanej przez paryską "Kulturę". Jest to jeden z najbardziej wstrząsających, autentycznych, przesyconych wrażliwością, a jednocześnie dystansem i spokojem opisów losu kobiety w rosyjskich łagrach.

Do kraju powróciła w 1955 r. Podjęła studia filozoficzne. - Do czego było wracać, jak nie do filozofii? - zauważyła wówczas. Studia ukończyła w 1957 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Rozpoczęła pracę w Polskiej Akademii Nauk. Tytuł profesora otrzymała w 1975 r. 19 maja 2008 r. odbyła się uroczystość odnowienia jej doktoratu.

Jest autorką książek, takich jak m.in.: "Narodziny pozytywizmu polskiego 1831-1864" (1964); "Kłopoty intelektu. Między Comte'em a Bergsonem" (1975); "Czas i trwanie. Studia nad Bergsonem" (1982); "Po wyzwoleniu 1944-1956" (1985); "Przeszłość i interpretacje" (1987); "Granice historyczności" (1989) "Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne" (1997); "Ślad i obecność" (2002); "Kwintet metafizyczny" (2005); "Człowiek to nie jest piękne zwierzę" (2007).

W 1995 roku została odznaczona Orderem Orła Białego, była też członkiem Kapituły tego odznaczenia, Kanclerzem Orderu w latach 2001-2005. W październiku 2005 r. złożyła rezygnację z pełnienia funkcji Kanclerza Orderu Orła Białego na znak protestu przeciw prezydentowi-elektowi Lechowi Kaczyńskiemu, który podważał zasadność nagradzania tym odznaczeniem przez Aleksandra Kwaśniewskiego niektórych osób. 19 lutego 2000 r. przyznano jej tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Skarga aktywnie uczestniczyła w życiu kulturalnym i naukowym. Była redaktorem naczelnym pisma "Etyka". Stale publikowała eseje w "Znaku". Należała do wąskiego grona filozofów, którzy nie ulegają modom. Zawsze interesowała ją rzecz najbanalniejsza w świecie - człowiek, który żyje, myśli, cierpi. Jako filozof chciała wiedzieć, kim on jest.

- Prof. Barbara Skarga była osobą o dużej szlachetności, potrafiła z dużym dystansem i uczciwością oceniać ludzi i zdarzenia. Umiała zachować dystans również wobec własnej, doznanej krzywdy – mówi prof. nadzw. dr. hab. Andrzej M. Kaniowski z Katedry Etyki Uniwersytetu Łódzkiego, określając prof. Skargę „wzorem ludzkiej godności”. Zauważa, że profesor wniosła też bardzo wiele do dorobku filozoficznego, głównie pracami dotyczącymi filozofii francuskiej. – Była również przykładem myśliciela, który nie zamykał się w ściśle myśleniu akademickich sprawach, ale jej filozofowanie zawsze wychodziło „poza”. Chodziło o wykroczenie poza mury akademickie i dotarcie do inteligencji polskiej; stanowiła i będzie stanowić wzór dla filozofów i w ogóle inteligencji polskiej – zauważa profesor.
PAP

Tysiące osób protestują w Szczecinie

Pod bramą stoczni szczecińskiej zebrali się związkowcy, którzy biorą udział w manifestacji w obronie miejsc pracy. Protestujący chcą dialogu społecznego z rządem na temat ratowania stoczni w Szczecinie i Gdyni. Jak informuje TVN24, w manifestacji uczestniczy około 6-7 tysięcy osób. Słychać petardy i syreny, niegroźnie została ranna jedna osoba.

Podczas manifestacji jedna osoba została niegroźnie ranna, gdy uderzyła w nią petarda. Jednak po opatrzeniu, protestujący nadal bierze udział w pochodzie.

Związkowcy najpierw zamierzają udać się pod szczecińskie biuro PO, a następnie do Urzędu wojewódzkiego, gdzie na ręce wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza, chcą złożyć petycję. Protestującym po raz kolejny nie udało się spotkać z premierem Donaldem Tuskiem, którego nie ma w kraju. Kilka tygodni temu protestujący czekali w swoich namiotach na premiera pod jego domem w Sopocie, ale bezskutecznie.

W czwartek, szef zarządu regionu Mieczysław Jurek zapowiadał przyjazd 100- autokarów z całej Polski, którymi mieli przybyć górnicy, energetycy, przedstawiciele zbrojeniówki.

Musieliśmy tu przyjechać - mówi związkowiec Jan Polak z Zarządu "Solidarności" regionu Podbeskidzia. Jak zaznacza, sytuacją stoczniowców nikt się nie przejmuje, a rząd Tuska oszukuje społeczeństwo i przygotowuje się do kampanii przed wyborami prezydenckimi. Polak dodaje, że likwidacja stoczni pociągnęłaby za sobą upadek wielu innych zakładów w kraju. Zapewnił, że dzisiesza manifestacja ma charakter pokojowy i że związkowcy chcą nią pokazać, że nie są rozrabiakami, ale ludźmi walczącymi o interes Polski.

"Solidarność" jest zaniepokojona szacunkami, które przedstawia gazeta "Rzeczpospolita". Według przedsiębiorców w ciągu najbliższego roku 66 tysięcy osób straci pracę, z czego dwa tysiące w Szczecinie.
IAR, TVN24

Czwartek, 2009-09-17

Prezydent czeka na szczegóły oferty USA

Prezydent Lech Kaczyński oczekuje, że rząd w ciągu kilku tygodni uzyska pełną informację na temat propozycji Stanów Zjednoczonych dla Polski, dotyczącej nowego systemu obronnego - poinformował szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak.

W sprawie rezygnacji strony amerykańskiej z umieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce, wieczorem prezydent spotkał się z szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Stasiak powiedział po tym spotkaniu, że "z punktu widzenia prezydenta jest ważne, i to jest oczekiwanie pana prezydenta wobec administracji rządowej", żeby w najbliższym czasie zrobić wszystko, aby ustalić, jakie są szczegóły nowej amerykańskiej propozycji.

- Czy ona niesie wartość dodaną dla naszego bezpieczeństwa, dla partnerstwa strategicznego ze Stanami Zjednoczonymi - dodał szef prezydenckiego biura.

Stasiak zaznaczył, że prace nad dotychczasowym systemem obrony, czyli tarczą antyrakietową były bardzo zaawansowane i dobrze udokumentowane. Dlatego Stasiakowi jest żal, że ów program został wstrzymany. Szef kancelarii prezydenta dodał, że teraz należy dowiedzieć się jaka jest nowa propozycja USA i czy niesie ona za sobą jakieś korzyści dla bezpieczeństwa Polski i strategicznej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło również jest rozczarowany, że pierwotny plan tarczy antyrakietowej, której elementy miały zostać rozmieszczone w Polsce, nie będzie realizowany. Szczygło powiedział, że perspektywa nowego systemu bezpieczeństwa jest dość odległa, gdyż sięga co najmniej 5-6 lat w przyszłość. Zdaniem szefa BBN - przez ten czas może się jeszcze bardzo wiele zmienić i dlatego szkoda mu, że nie jest kontynuowany plan instalacji tarczy. Szczygło nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie jak prezydent ocenia negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej prowadzone przez rząd.

Radosław Sikorski powiedział po spotkaniu, że przedstawił Lechowi Kaczyńskiemu "pełną wiedzę i stanowisko rządu". - Wydaje mi się, że po 1 września na Westerplatte, gdzie też rząd i prezydent się uzupełniali, to kolejny przykład dobrej współpracy w sprawach zasadniczych - powiedział Sikorski w programie "Kropka nad i".
IAR

IPN ma dowody, że ZSRR niszczyło akta katyńskie

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała IPN protokoły potwierdzające celowe niszczenie przez ZSRR ukraińskich dokumentów w sprawie zbrodni katyńskiej. Polska opinia publiczna otrzymuje jedyną w swoim rodzaju możliwość zaznajomienia się z tymi dokumentami - poinformował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Jak informował wicedyrektor pionu archiwalnego SBU Serhij Kokin, dokumenty to elektroniczne kopie świadczące o tym, jak energicznie dążono do ukrycia śladów zbrodni katyńskiej. - Zawierają one również nazwiska osób, które za tym stały - mówił. Zdaniem Kokina dokumenty nie wniosą wiele nowego do badań nad zbrodnią katyńską, mogą jednak dać wyobrażenie, jak działał sowiecki aparat bezpieczeństwa w tej sprawie.

IPN od dawna zabiegał o poszukiwania przez władze Ukrainy tzw. listy ukraińskiej (spisu Polaków mordowanych na Ukrainie przez NKWD w 1940 r.).

Z przekazanych przez stronę ukraińską dokumentów wynika, że do 1956 r. w Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego Ukraińskiej SRS zachowało się 2 500 kart z kartoteki operacyjno-sprawozdawczej, które były prowadzone - obok akt śledczych - przez organy NKWD USRS w stosunku do aresztowanych obywateli polskich, których rozstrzelano na podstawie decyzji Politbiura z marca 1940 r. (same akta śledcze w 1940 r. odesłano do centrali NKWD w Moskwie).

W 1956 r. KGB Ukrainy zwrócił się do Moskwy z prośbą o podjęcie decyzji w sprawie wspomnianych kart, co skutkowało przysłanym z centrali poleceniem ich zniszczenia. W czerwcu 1956 r. karty zostały spalone, z czego został sporządzony odpowiedni protokół. Oznaczało to niemal pełne unicestwienie dokumentacji, związanej ze zgładzeniem obywateli polskich z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Niektóre, nieliczne dane dotyczące ofiar zachowały się na fragmentarycznie zachowanych spisach niszczonych kart.

Teraz te protokoły zniszczeń - z wyszczególnieniem tego, co jest palone - oraz związane z tymi dokumentami pisma przewodnie i notatki urzędowe zostały przekazane stronie polskiej. IPN spodziewa się też otrzymania z Ukrainy dokumentacji pochówków z rejonu Kijowa mordowanych przez NKWD obywateli polskich.

- Będą kolejne transze dokumentów przekazywanych przez Ukraińców w ramach naszej współpracy. Wszystkie dokumenty będą włączone do zasobu archiwalnego IPN - zapowiedział Arseniuk. Dodał, że po ich przeglądzie będą też włączane do akt śledztwa IPN ws. zbrodni katyńskiej. Śledztwo trwa od sierpnia 2004 r.

W początkach sierpnia br. IPN i SBU zawarły umowę o współpracy archiwalnej, która ułatwi obywatelom dwóch państw dostęp do dokumentów, mówiących o zbrodniach czasów komunizmu. - Bardzo ważnym elementem tej umowy jest punkt mówiący o wymianie kopii elektronicznych dokumentów, bezcennych dla wzajemnej historii. Znajdują się one dziś zarówno w archiwach polskich, jak i ukraińskich - mówił wtedy Kurtyka.

Mianem zbrodni katyńskiej określa się wymordowanie w 1940 r. przez NKWD ponad 22 tys. polskich oficerów i cywilów wziętych do niewoli po agresji Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. NKWD rozstrzeliwało ich wiosną 1940 roku w Katyniu i w Kalininie (dziś - Twer) oraz w Charkowie i Bykowni na Ukrainie. Ogółem ukraińska część listy katyńskiej liczy niemal 3,5 tys. osób. Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. osób.
PAP

Warszawa nagrodzona za Stare Miasto 

Warszawa została nagrodzona prestiżową nagrodą za iluminacji murów Starego Miasta. Teraz opracowano projekt oświetlenia całego wyremontowanego niedawno Traktu Królewskiego. Ratusz chce także uregulować sprawę organizacji masowych imprez kulturalnych w obrębie starówki.

Stołeczna Starówka wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w tym roku dostała prestiżową nagrodę imienia Jeana-Paula L'Alliera za projekt oświetlenia zabytkowych murów staromiejskich. Wybrano go spośród 16 projektów nadesłanych z całego świata.

- Iluminacja fortyfikacji Starego Miasta była ostatnim etapem renowacji murów obronnych - podkreśla warszawski konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. - Ma też swój wymiar społeczny: stworzyła przyjazną ludziom, atrakcyjną przestrzeń, a zarazem poprawiła bezpieczeństwo mieszkańców - dodaje.

Podobne działania podejmowane są na całym niedawno odnowionym Trakcie Królewskim. Jego najważniejsze obiekty architektoniczne są iluminowane: m.in. kościół św. Krzyża, kościół Wizytek, Pałac Staszica (siedziba PAN). W najbliższej przyszłości oświetlony zostanie kościół św. Anny, kościoły na Nowym Mieście przy ul. Freta i staromiejski kościół św. Marcina na ul. Piwnej. Powstałe w ten sposób akcenty świetlne podniosą jakość przestrzeni i nadadzą jej bardziej plastyczny wymiar.

Przygotowywana jest już też iluminacja świąteczna na odcinku od pl. Zamkowego do pl. Trzech Krzyży. Zeszłoroczny projekt oświetlenia bardzo się podobał zarówno mieszkańcom, jak i władzom miasta.

Ratusz postanowił również uporządkować inne, bardzo ważne kwestie i rozpoczął społeczne konsultacje. Pierwszą z nich jest mała architektura (m.in. kawiarniane ogródki, wystawy plenerowe) na Trakcie Królewskim. - Teraz podlegać one będą rygorystycznym przepisom. Jest to istotne dla wizerunku tego obszaru - zaznacza Ewa Nekanda-Trepka.

Drugą sprawą są masowe imprezy kulturalne odbywające się w obrębie Starówki i przyległych do niej Mariensztatu, Nowego Miasta, Krakowskiego Przedmieścia oraz pl. Teatralnego, pl. Piłsudskiego oraz Nowego Światu, ul. Chmielnej (na odcinku od Nowego Światu w kierunku pasażu Wiecha) i Al. Ujazdowskich z pl. Trzech Krzyży.

Problem dotyczy skali imprez, hałasu, jaki jest z nimi związany, i zaplecza organizacyjnego, czyli m.in. transportu elementów konstrukcji sceny. - Chcemy ograniczyć wjazd kilkudziesięciotonowych tirów w zabytkowe przestrzenie, a przez to ograniczyć ich dewastację - mówi Renata Kaznowska, dyrektor zarządu terenów publicznych.

Projekt zarządzenia prezydenta miasta stołecznego Warszawy zezwala jedynie na kameralne koncerty, występy teatrów ulicznych, imprezy związane z historią miasta i mające znaczenie dla budowania jego prestiżu. Na Starówce pozostaną więc dorożki, kataryniarz i tramwaje turystyczne.
Polska Metropolia Warszawska

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228