zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI |
Środa, 2009-09-23
Po raz ósmy rozdano
Nagrody im. Cypriana Norwida
Franciszek Pieczka, Wojciech Fangor, Ernest Bryll i Jadwiga Mackiewicz
otrzymali Nagrody im. Cypriana Norwida, które co roku przyznawane są
przez samorząd województwa mazowieckiego w czterech dziedzinach sztuki:
teatr, literatura, plastyka i muzyka. Celem nagrody jest promowanie
dzieł artystów, których twórczość przyczynia się do wzrostu rangi
regionu mazowieckiego.
Uroczystość wręczenia nagród odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie
w przeddzień rocznicy urodzin Cypriana Norwida.
Nagrodę w dziedzinie teatru przyznano Franciszkowi Pieczce za rolę Ala
Lewisa w spektaklu "Słoneczni Chłopcy" w reż. Macieja Wojtyszki,
wystawionym w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Przewodniczący kapituły
teatralnej Lech Śliwnik przypomniał, że Pieczka gra w sztuce aktora,
który rozstał się ze swoim zawodem, uznając, że życie jest piękne i
można robić coś innego. Podkreślił zarazem, że aktorstwo Pieczki jest
głęboko człowiecze i bardzo osobiste.
Dziękując kapitule za wyróżnienie, laureat wyznał, że pozwoliło mu ono
dojść do przekonania, iż "jeszcze nie czas rozstawać się z zawodem".
W dziedzinie literatury nagrodzony został Ernest Bryll za książkę "Trzecia
nad ranem. Wiersze z lat 2006-2007" wydaną przez Księgarnię św. Jacka.
Jak powiedział przewodniczący kapituły literackiej Leszek Bugajski,
poetycka książka Ernesta Brylla jest wyrazem nostalgii za czasem, który
minął. Jest wyznaniem człowieka dojrzałego, który ma za sobą mnóstwo
przeżyć i przekraczając pewną granicę wiekową przeprowadza rozliczenie z
samym sobą, ze swoim życiem.
- Bardzo się cieszę z tej nagrody, bo Cyprian Norwid był w grupie
polskich wieszczów poetą wyjątkowym. Pochodził "stąd" i jak się czyta
jego wiersze, to widać, że są pisane językiem centralnej Polski. Ja też
jestem z tego języka, trochę takiego "kartoflanego", ale zupa z tego
dobra wychodzi w poezji - powiedział laureat.
W dziedzinie sztuk plastycznych nagrodzono Wojciecha Fangora za
instalację przestrzenną "Sygnatury" w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
Na instalację składają się wielkoformatowe, trójwymiarowe litery
nazwiska artysty. Jak ocenił Stanisław Wieczorek, przewodniczący
kapituły przyznającej nagrodę, Fangor - współtwórca polskiej szkoły
plakatu - cały czas jest "tak świeży jak artysta 20-letni i ciągle ma
dużo do powiedzenia".
W dziedzinie muzyki nagrodę otrzymała Jadwiga Mackiewicz, "ciocia Jadzia",
za rekordowy 49. sezon koncertów dla dzieci w Filharmonii Narodowej pt.:
"Niedzielne spotkania z ciocią Jadzią". "Bardzo żałuję, że nie ma tu ze
mną moich dzieci, ale nie zmieściłyby się w tej sali" - powiedziała
Mackiewicz, muzyk, polonistka, pedagog i radiowiec. Niedzielne koncerty
w Filharmonii zaczęła prowadzić w 1960 r. - Przyświecała mi wówczas
idea, by przekonać dzieci, że muzyka nie jest trudna i że sprawia dużo
radości i przyjemności. Nie przypuszczałam, że będę o tym przekonywać -
chyba skutecznie - aż trzy pokolenia - powiedziała laureatka.
Jak zaznaczył przewodniczący kapituły muzycznej Stefan Sutkowski, cykl
koncertów dla dzieci jest dokonaniem, którego nikt wcześniej się nie
podjął. - Ciocia Jadzia robi to tak, że rodzice dzieci dobijają się o
abonament, czekając nieraz kilka lat, a dzieci z radością ciągną
rodziców na te koncerty - podkreślił.
Na gali wręczono również nagrodę specjalną "Dzieło życia" za całokształt
twórczości. Otrzymała ją Danuta Szaflarska, ubiegłoroczna laureatka w
dziedzinie teatru. - Szaflarska jest od 70 lat obecna w polskiej
kulturze. Nadal gra i odnosi wielkie sukcesy. Wciąż radosna,
uśmiechnięta, poruszająca się na scenie z wielką gracją, lekko, jakby
czas się dla niej zatrzymał - napisali w uzasadnieniu swojej decyzji
członkowie kapituły.
- Chcę powiedzieć, że czas jest dla mnie bardzo łaskawy - tak długo mogę
żyć i pracować. A ta nagroda to bardzo wysoka ocena mojej pracy
zawodowej - powiedziała aktorka.
W tym roku laureaci otrzymali statuetki dzieła Eugeniusza Kozaka,
dyplomy oraz nagrody pieniężne w wysokości 20 tys. złotych. Laureatka
Nagrody "Dzieło życia" otrzymała 25 tys.
Galę wręczenia nagród uświetnił recital Anny Marii Jopek.
PAP Polska wygrała
z Komisją Europejską spór trwający od 2007 r.
Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał rację Polsce w
sporze z Komisją Europejską, unieważniając decyzję Komisji Europejskiej
(KE) z marca 2007 roku o przydziale krajowych limitów emisji gazów
cieplarnianych dla Polski na lata 2008-2012.
Komisja Europejska zastrzega, że wcale nie oznacza to, że polski limit
emisji wzrośnie. Przeciwnie: z uwagi na kryzys, który doprowadził do
mniejszego zużycia energii i zahamował rozwój gospodarczy, zdaniem
ekspertów KE Polska może dostać mniej uprawnień, niż przyznała KE. Okaże
się to w wyniku procedury określania limitu, która zacznie się teraz od
początku.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani tą decyzją sądu - powiedziała rzeczniczka
ds. środowiska Barbara Helfferich.
W marcu 2007 r. KE ograniczyła prawa do emisji CO2 dla polskich
przedsiębiorstw o 26,7% w porównaniu z propozycją Warszawy. Polska
oczekiwała rocznego limitu 284,6 mln ton emisji CO2, udowadniając
odpowiednimi wyliczeniami, że takie są potrzeby rozwijającej się
polskiej gospodarki. Sędziowie uznali, że KE przekroczyła swoje
kompetencje, kwestionując dane polskiego rządu i narzucając niższy limit
na podstawie własnych kalkulacji.
Tym samym przyznali rację Polsce, która - niezadowolona z przyznania
limitu 208,5 mln ton - po dwóch miesiącach zaskarżyła decyzję przed
sądem w Luksemburgu. Argumentowała, że jej wdrożenie spowoduje "poważną
i nieodwracalną szkodę dla polskiego przemysłu" i "prawdopodobnie zmusi
wiele przedsiębiorstw do zakończenia działalności". W opinii sądu, KE
nie uzasadniła w wystarczającym stopniu, dlaczego jej zdaniem wyliczenia
przedstawione przez Polskę są złe.
"Komisja Europejska naruszyła prawo, odrzucając krajowy program
rozdziału emisji z uzasadnieniem, które sprowadza się do wskazania, iż
istnieją wątpliwości co do wiarygodności wykorzystanych danych" -
wskazali sędziowie w orzeczeniu. Dodali, że KE nie ma prawa dowolnie
kwestionować obliczeń rządu, który zgłasza propozycję, i zastępować ich
swoimi danymi. Ich zdaniem, arbitralnymi decyzjami KE chciała przypisać
sobie "centralną rolę" w opracowywaniu krajowych planów emisji CO2,
czego nie przewidują unijne dyrektywy.
"Konsekwencją takich decyzji jest wkroczenie w zakres wyłącznej
kompetencji, którą dyrektywa przyznaje państwom członkowskim" - głosi
wyrok.
Eksperci Komisji Europejskiej w nieoficjalnych rozmowach kwestionują
stanowisko sędziów. Barbara Helfferich nie potrafiła jednak na razie
powiedzieć, czy KE skorzysta z prawa do odwołania się od wyroku w
terminie dwóch miesięcy.
"Nie zakończyliśmy jeszcze analizy wyroku. Musimy rozważyć, jakie środki
podejmiemy, włączając w to wniesienie apelacji. Na razie jest jeszcze o
wiele za wcześnie, by powiedzieć, jaki wpływ będzie miała ta decyzja na
unijny system handlu emisjami (ETS)" - powiedziała rzeczniczka.
Zastrzegła, że wyrok nie oznacza automatycznie, że Polska może zwiększyć
uprawnienia do poziomu, o który wnioskowała do KE. "Nie jest tak, że
dodatkowe uprawnienia zaleją rynek handlu emisjami" - podkreśliła.
Groziłoby to zawaleniem się całego systemu ETS, który zakłada, że
przedsiębiorstwa, które wyczerpały swój limit, muszą dokupić kwotę na
rynku albo zmienić technologię na bardziej przyjazną środowisku i w ten
sposób ograniczyć emisji CO2 w trosce o klimat.
Dotąd system się nie sprawdzał m.in. dlatego, że na rynku było zbyt
wiele uprawnień przyznanych poszczególnym krajom na lata 2005-2007.
Dlatego w nowym okresie 2008-2012 KE zastosowała zaostrzone kryteria,
niemal zawsze przyznając niższe limity, niż chciałyby kraje członkowskie.
Celem było zwiększenie popytu na prawa do emisji CO2 i skłonienie firm
do handlowania otrzymanymi uprawnieniami, których cena wynosi obecnie
zaledwie 13-14 euro.
Wiele krajów - idąc w ślady Polski - zaskarżyło decyzje KE o swoich
limitach do sądu w Luksemburgu. W środę sąd unieważnił już analogiczną
decyzję dotyczącą Estonii, której limit emisji KE zredukowała o 48 proc.
w porównaniu z propozycją rządu.
PAP
Rozpoczął się Kongres Kultury Polskiej
Ponad tysiąc osób - artystów, animatorów życia artystycznego, naukowców,
dziennikarzy - zebrało się w Krakowie na otwarciu Kongresu Kultury
Polskiej. Jak powiedział minister Bogdan Zdrojewski, wnioski z kongresu
będą podstawą do stworzenia nowej strategii rozwoju polskiej kultury.
Prezydent RP Lech Kaczyński w liście skierowanym do uczestników kongresu
nazwał kulturę "zwornikiem modernizacji kraju i naszej tożsamości".
Prezydent napisał, że "wolność, którą się obecnie cieszy Polska,
zawdzięczamy właśnie kulturze". - "Być może nadszedł czas, aby podjąć
nowe kroki, zmierzające do przyjęcia przez państwo większej
odpowiedzialności za kulturę" - napisał prezydent.
List do uczestników kongresu wystosował także premier Donald Tusk. "Przed
wami trudne pytanie o kierunek, w jakim powinna zmierzać polska polityka
kulturalna. Ważne jest też zdefiniowanie wyzwań, jakie stoją przed
polską kulturą. Chciałbym, aby ten kongres stał się kompasem rozwoju
polskiej kultury" - napisał premier, dodając, że jednym z celów polityki
jego rządu jest uniezależnienie kultury od polityki.
Ten temat poruszył też w swoim wystąpieniu minister kultury Bogdan
Zdrojewski. - Czas kultury nie jest tożsamy z czasem polityki - mówił
Zdrojewski. Jego zdaniem ważną kwestią dla kondycji kultury polskiej
jest uwolnienie jej od "krótkowzrocznego cyklu wyborczego".
Minister widzi konieczność wprowadzenia nowej legislacji spraw kultury,
opartej na jednolitej wizji warunkującej spójność poszczególnych
przepisów. - Krępuje nas prawo martwe i nieżyciowe. Potrzebna jest nowa
ustawa o działalności kulturalnej, ponieważ obecna, wielokrotnie
nowelizowana, nie odpowiada dzisiejszym potrzebom - powiedział
Zdrojewski.
Zdrojewski podkreślił, że finansowanie kultury zawsze się opłaca, bo ma
ona wielki wpływ na ekonomię. - Kultura się liczy, ma wpływ na kreowanie
miejsc pracy, poziom i jakość życia - powiedział. - Wszystkim, którzy
nadal sądzą, że finansowanie kultury jest luksusem lub ornamentem, chcę
wyraźnie powiedzieć, że cała, olbrzymia sfera kultury, pojęta, jako
twórczość społeczna, przestrzeń zbiorowej komunikacji oraz integracji ma
rosnący wpływ na Polskę - mówił minister. Dodał, że najważniejszym
wkładem kultury w życie społeczne pozostaje jednak kształtowanie
kapitału intelektualnego, stanowiącego element nowoczesnej gospodarki
opartej na wiedzy i punkt odniesienia dla wszelkich planowanych zmian.
- Będę się czuł zobowiązany, aby kontynuować rozpoczętą tutaj pracę.
Dzisiaj w tym miejscu wszyscy stajemy się współodpowiedzialni za zmiany,
mając pełną świadomość, że nie ma łatwych i szybkich sukcesów w kulturze,
choć w kulturze, jak w każdej dziedzinie, trzeba umieć liczyć, trzeba
też wreszcie powiedzieć: "kultura się liczy" - zaakcentował minister.
Przewodniczący Rady Programowej Kongresu Kultury Polskiej Piotr Sztompka
uznał, że sytuację polskiej kultury definiują obecnie cztery wielkie
procesy zachodzące w rzeczywistości: globalizacja, integracja,
transformacja i zmiana pokoleń. Jego zdaniem stwarza to niezwykłą,
bardzo dynamiczną sytuację, która wymaga zmiany dawnej, nieadekwatnej do
nowej rzeczywistości polityki kulturalnej. - Jej wypracowaniu ma właśnie
służyć nasze spotkanie na kongresie - podkreślił.
- Nie wysokość PKB a właśnie kultura pozwoli się nam wyzwolić z
kompleksu obywateli Europy Wschodniej, pozwoli nam się poczuć
obywatelami Europy, bez żadnych przymiotników - powiedział Sztompka.
Kongres Kultury Polskiej, który rozpoczął się w Krakowie, potrwa do
piątku. Jego uczestnicy będą rozmawiać m.in. o stanie polskiej kultury,
o tym, co w sferze kultury przyniosła transformacja ustrojowa,
przystąpienie Polski do UE i w jakim kierunku powinien zmierzać mecenat
państwa nad kulturą. Krakowski Kongres to szóste w historii Polski tego
typu spotkanie poświęcone kulturze. Zaplanowano pięć sesji plenarnych
oraz 26 sympozjów.
W programie pierwszego dnia kongresu znalazły się dwie sesje plenarne
pt. "Przestrzenie twórczości" oraz "Ile państwa w kulturze: rząd,
samorząd czy społeczeństwo obywatelskie". Podczas pierwszej sesji głos
zabiorą m.in. Agnieszka Holland, Grzegorz Jarzyna i Michał Zadara. W
sesji drugiej udział zapowiedzieli m.in. Jerzy Hausner, Leszek
Balcerowicz, Waldemar Dąbrowski i Andrzej Wajda.
Na środę zaplanowano także 13 sympozjów, podczas których ich uczestnicy
będą próbować udzielić odpowiedzi na pytanie, czy literatura jest
posłannictwem czy zawodem, jakie są kierunki rozwoju polskiej muzyki w
kontekście Roku Chopina 2010 i jaka jest kondycja polskiego filmu.
Reżyser teatralny Jan Klata wystąpi podczas sympozjum "Teatr dla Teatru";
o zarządzaniu i finansowaniu kultury opowiadać będzie m.in. posłanka
Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Udział w sesjach i sympozjach podczas Kongresu zapowiedzieli także m.in.
Krystyna Janda, Agnieszka Odorowicz, Jacek Bromski, kardynał Stanisław
Dziwisz, Grzegorz Gauden, Krzysztof Krauze, Ryszard Legutko, Jerzy Pilch,
Wilhelm Sasnal, Jerzy Stuhr, Paweł Śpiewak. Omówionych zostanie wiele
raportów, powstałych specjalnie na potrzeby kongresu, m.in. o muzeach,
rynku dzieł sztuki, teatrze, książce, kinematografii, edukacji
kulturalnej i promocji Polski przez kulturę. Ostatniego dnia kongresu, w
piątek, minister z kancelarii premiera Michał Boni przedstawi
prezentację "Polska 2030 - Kultura 2030".
PAP
Wtorek, 2009-09-22
Rządowe wsparcie dla
rodzin górników - po 50 tys. zł
Każda rodzina, która straciła w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"
bliską osobę, otrzyma rządowe wsparcie w wysokości 50 tys. zł -
poinformowało Centrum Informacyjne Rządu. O przyznaniu pomocy finansowej
dla rodzin ofiar katastrofy w Rudzie Śląskiej zdecydował premier Donald
Tusk. Rada Ministrów uczciła minutą ciszy pamięć ofiar.
Zgodnie z zarządzeniem szefa rządu, rodziny ofiar otrzymają po 40 tys.
złotych specjalnego zasiłku z budżetu państwa. Ponadto ośrodki pomocy
społecznej przeznaczą po 10 tys. zł specjalnego zasiłku celowego dla
każdej rodziny poszkodowanej w tragedii - podało CIR.
Dodatkowo każda osoba w rodzinie dotkniętej tragedią w kopalni otrzyma
specjalny zasiłek celowy w wysokości 1 tys. zł z budżetu wojewody
śląskiego. Środki te mają pomóc m.in. w pokryciu kosztów dalszego
leczenia, rehabilitacji czy terapii.
Wsparcie dla bliskich ofiar katastrofy przekaże także Kopalnia Węgla
Kamiennego "Wujek-Ruch Śląsk". Kopalnia wypłaci odprawę pośmiertną w
maksymalnej wysokości 32 tys. zł, zgodnie z Kodeksem pracy.
Dodatkową odprawę pośmiertną gwarantuje także zakładowy układ zbiorowy.
Wyniesie ona 12-krotność miesięcznego wynagrodzenia, po odliczeniu z
tego wynagrodzenia składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i
chorobowe. Rodziny otrzymają także wypłatę z ubezpieczenia od następstw
nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz ubezpieczenia pracowniczego typu "P"
(indywidualne polisy pracowników). Bliscy otrzymają także z Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych jednorazowe odszkodowanie z tytułu wypadków przy
pracy - podało CIR.
W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek-Śląsk" doszło do zapalenia się
metanu, po nim prawdopodobnie nastąpił wybuch tego gazu. W dniu
katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę kolejna osoba zmarła w szpitalu.
W poniedziałek zmarł kolejny, 14. górnik, we wtorek - według
nieoficjalnych jeszcze informacji - 15. Według ostatnich danych, w
szpitalach przebywa obecnie 37 górników, pięciu z nich leży na
oddziałach intensywnej opieki medycznej.
PAP
Wyjątkowe 2 złote
W nakładzie 1,1 miliona egzemplarzy trafi niebawem na krajowy rynek
najnowsza moneta o nominale 2 złotych, emitowana przez Narodowy Bank
Polski, poświęcona Częstochowie i klasztorowi na Jasnej Górze.
Przedstawia charakterystyczną sylwetkę wieży i klasztornych murów.
Prezes NBP Sławomir Skrzypek przyjechał z tej okazji do Częstochowy, a
uroczystości odsłonięcia rewersu i awersu nowej monety towarzyszyły
słynne intrady, wykonywane przez muzyków na odsłonięcie i zasłonięcie
jasnogórskiego obrazu Czarnej Madonny.
Moneta z pewnością stanie się rarytasem dla numizmatyków. Jest pierwszą
z najnowszej serii NBP, poświęconej miastom słynącym z zabytków
architektury oraz osiągnięć gospodarczych. Na razie zaplanowano emisję 4
monet, poświęconych m.in. Katowicom, Trzebini oraz Miechowowi.
Klasztorowi jasnogórskiemu poświęcono już wcześniej emisję monet -
srebrnej o nominale 20 złotych oraz dwuzłotówki ze stopu nordic gold.
Wydano je z okazji 350 rocznicy bohaterskiej obrony klasztoru w okresie
tzw. potopu szwedzkiego.
Polska Dziennik Zachodni
Poniedziałek,
2009-09-21
"Jan Paweł II na
ołtarzach jeszcze w tym roku"
Joaquin Navarro-Valls - rzecznik prasowy Watykanu w czasie 22-letniego
pontyfikatu Jana Pawła II twierdzi, że wyniesienie polskiego papieża na
ołtarze zakończy się jeszcze w tym roku. Opinię taką wyraził w wywiadzie
udzielonym hiszpańskiemu dziennikowi "El Mundo".
Joaquin Navarro-Valls poinformował, że do wyniesienia Jana Pawła II na
ołtarze pozostały dwa kroki. Pierwszym jest ogłoszenie dekretu
heroiczności cnót papieskich, a drugim - deklaracji opisującej dokonane
przez niego cuda. Wszystko to, zdaniem byłego rzecznika Watykanu,
powinno zostać zakończone jeszcze w tym roku.
Datę ostatniego aktu - ogłoszenia świętości Jana Pawła, wyznaczy
Benedykt XVI. Navarro-Valls przyznał, że zachował ponad 600 stron
zapisków z czasów współpracy z papieżem Polakiem i nie wyklucza, że za
kilka lat je opublikuje. Chce, aby wszyscy poznali z bliska papieża
humanistę, który nawet w najtrudniejszych chwilach nie tracił poczucia
humoru.
Navarro-Valls, z wykształcenia lekarz, to pierwszy rzecznik Stolicy
Apostolskiej, który nie tylko nie był Włochem, ale nawet nie był osobą
duchowną. Z Janem Pawłem II współpracował od początku do końca jego
pontyfikatu.
IAR
Znamy Mistrzów Mowy Polskiej
Aktor Ignacy Gogolewski oraz dziennikarki telewizyjne: Urszula Guźlecka
i Iwona Schymalla uhonorowano laurami 9. edycji konkursu Mistrz Mowy
Polskiej. Wyniki ogłoszone zostały w Operze Nova w Bydgoszczy.
Laureaci to: wybitny aktor scen polskich i ekranu, reżyser i pedagog
Ignacy Gogolewski, autorka programów telewizyjnych i dyrektorka 1
programu TVP Iwona Schymalla oraz dziennikarka telewizyjna z Bydgoszczy
Urszula Guźlecka. Zwycięscy wybrani zostali przez jury spośród 12
nominowanych. Oprócz laureatów w tym gronie byli: Hanna Maria Giza,
harcmistrz Krzysztof Jakubiec, Marcin Kydryński, Piotr Majewski, Michał
Olszański, Andrzej Person, Jerzy Sosnowski, Beata Tadla, Tomasz Zimoch.
Nagrodę specjalną - Wawrzyn Mowy Polskiej - otrzymała prof. Danuta
Michałowska, krakowska aktorka związana w młodości z konspiracyjnym
Teatrem Rapsodycznym, recytatorka poezji Karola Wojtyły, reżyser
teatralny i pedagog krakowskiej PWST, autorka fundamentalnego dzieła "O
podstawach polskiej wymowy scenicznej". W ogólnopolskim plebiscycie
najwięcej głosów i tytuł Mistrza Mowy Polskiej Vox Populi zdobył
harcmistrz Krzysztof Jakubiec, pedagog i gawędziarz, popularyzator
wiedzy o harcerstwie, twórca konkursu "Arsenał Pamięci".
Celem konkursu jest promowanie osób mówiących poprawnym i pięknym
językiem polskim. Przedsięwzięcie to ma charakter plebiscytu - wyborów
ludzi pióra, ekranu, nauki, mediów, polityki - którzy zasługują na miano
Mistrzów Mowy Polskiej. Kandydatów mogły zgłaszać instytucje samorządowe,
publiczne, organizacje społeczne i pozarządowe, oraz szkoły.
Laureatami poprzednich edycji konkursu byli m.in.: Grażyna Barszczewska,
Stefan Stuligrosz, Anna Seniuk, Krystyna Czubówna, Stefania Grodzieńska,
Gustaw Holoubek, Jeremi Przybora, Jolanta Fajkowska, Tadeusz Zwiefka,
Józef Oleksy, Jan Rokita i Jan Nowak-Jeziorański.
PAP
"Nie rzucajcie oskarżeń w obliczu tragedii"
O powstrzymanie się od nieodpowiedzialnych komentarzy i oskarżeń do
czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" zaapelował
Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego. "W obliczu tragedii
należy zachować powagę wobec cierpienia bliskich oraz szacunek dla
pracowników branży górniczej" - podkreślają członkowie Związku.
W oświadczeniu ZPGWK zauważa, że piątkowa katastrofa - w wyniku której
śmierć poniosło 14 górników, a 40 nadal przebywa w szpitalach - była
jedną z największych tragedii w polskim górnictwie.
"Wydarzenia te nie powinny być jednak areną wzajemnych oskarżeń i
kreowania atmosfery podejrzeń i nienawiści. Związek Pracodawców
Górnictwa Węgla Kamiennego apeluje o powstrzymanie się od
nieodpowiedzialnych komentarzy bez wyjaśnienia przyczyn zdarzenia przez
kompetentne instytucje do tego powołane" - napisano w oświadczeniu.
"W obliczu tragedii należy zachować powagę wobec cierpienia rodzin
poszkodowanych górników oraz szacunek dla tych pracowników górnictwa,
którzy mimo tak wielkich tragedii - każdego dnia podejmują pracę w
śląskich kopalniach" - podkreślili autorzy pisma.
Związek dodaje, że ze szczególną uwagą oczekuje na rzetelne i obiektywne
wyjaśnienie przyczyn przez kompetentne instytucje i organy państwowe - "tak,
aby zminimalizować zagrożenia, z którymi mamy do czynienia w śląskich
kopalniach".
Związek Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego opiniuje projekty ustaw i
innych aktów prawnych dotyczących branży. Przedstawiciele Związku
uczestniczą w pracach Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa
Socjalnego Górników. W okresie transformacji górnictwa jego
przedstawiciele nieraz brali też udział w negocjacjach ze stroną
związkową.
Związek organizuje też zrzeszonym w nim pracownikom m.in. szkolenia i
konferencje, zapewnia doradztwo prawne, ekonomiczne i organizacyjne.
ZPGWK jest członkiem Konfederacji Pracodawców Polskich i Europejskiego
Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego - Euracoal.
PAP
Niedziela,
2009-09-20
Prezydent: potrzebny jest
Narodowy Program Rozwoju
Prezydent Lech Kaczyński uważa, że choć polityka rolna jest jednym z
fundamentów UE, to Polakom, poza programami unijnymi, potrzebny jest też
Narodowy Program Rozwoju Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Prezydent wraz z
małżonką Marią wziął udział w Dożynkach Prezydenckich w Spale.
- Zbyt duże są różnice między sytuacją mieszkańców wsi i miast. Te
różnice występują w wielu krajach na świecie, ale idzie o ich skalę,
która jest w Polsce bardzo znaczna - powiedział Lech Kaczyński. Według
niego, równy dostęp do edukacji, która nie powinna być dzielona na
zasadach rynkowych, to jedna z podstaw współczesnego społeczeństwa. - Tu
mamy bardzo dużo do zrobienia. Dużo mniej dzieci rolniczych studiuje niż
w innych warstwach społecznych - dodał.
Prezydent podkreślił, że Polska wieś nie może być niczyim monopolem. -
Polską wsią powinni zajmować się wszyscy, którzy chcą zajmować się
polską polityką, i którzy chcą Polsce służyć. To musi być program na
miarę XXI wieku. Na miarę tego stulecia, które stawia przed nami wielkie
wyzwania - powiedział prezydent.
Oficjalne uroczystości dożynkowe na stadionie Centralnego Ośrodka Sportu
w Spale poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia ofiar tragedii w kopalni
"Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej.
PAP
Kopalnia: nie było żadnej cichej akcji
- Ta akcja była zrobiona po cichu - przyznał jeden z ratowników
górniczych w rozmowie ze śląską telewizją TVS. Dodał, że region
katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" był zagrożony przez dwie doby przez
zwiększenie nagromadzenia się metanu. Kopalnia "Wujek- Śląsk" zaprzecza.
- Nie było cichej akcji - powiedział w TVN24 główny mechanik zakładu,
inż. Andrzej Bielecki.
- Na każdej zmianie zatrudniani są ratownicy. Metan był non-stop usuwany
z tego rejonu - powiedział Bielecki. - Nie było cichej akcji, bo nie
było żadnych przesłanek do jej podjęcia - dodał. Bielecki powiedział
również, że sytuacja w kopalni powoli wraca do normy, ale temperatura
przy wylocie ściany wciąż jest wysoka, a stężenie metanu na granicy
normy, dlatego rejon jest nadal zamknięty.
Wcześniej w telewizji TVS ratownik górniczy powiedział, że kilkanaście
godzin przed wybuchem, razem grupą ratowników został wezwany z innej
stacji, aby usunąć metan. - Chodziło o większą liczbę ludzi, żeby
zaradzić temu jak najprędzej, ale tu się nie dało zaradzić, tu po prostu
ktoś kogoś oszukał, bo mimo tych naszych starań, nagromadzenie metanu
nie było na tyle małe, żeby można tam było wpuścić górników do wydobycia
węgla - stwierdził uczestnik akcji ratunkowej.
Według ratownika górniczego, na kilkanaście godzin przed tragedią w
rejonie wybuchu był nie jeden, a cztery zastępy ratowników, których
zadaniem było przewietrzenie ściany. - Ta akcja była zrobiona po cichu.
U nas to się nazywa "cicha akcja", czyli nie zgłoszona do urzędu
górniczego, bo jakiś inżynier sobie wymyślił, że nie będziemy tego
zgłaszać i zrobimy to po cichu, a może nam się uda. I nie udało się -
stwierdził ratownik.
Informacjami przekazanymi przez telewizję TVS zainteresowała się już
prokuratura. - Jeżeli ta osoba była tam i faktycznie był taki przypadek,
że ściana była wietrzona, to na pewno zostanie przesłuchana -
powiedziała w TVN24 Ewa Zuwała, prokurator okręgowy w Katowicach.
W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek" doszło do zapłonu metanu. W
dniu katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę kolejna osoba zmarła w
szpitalu. Od soboty wieczór stan zdrowia poszkodowanych się nie zmienił.
Najwięcej poszkodowanych - 18 - leży w Centrum Leczenia Oparzeń w
Siemianowicach Śląskich.
TVN24/TVS
Sobota, 2009-09-19
Film "Rewers" zdobył
Złote Lwy na festiwalu w Gdyni
Czarna komedia "Rewers" w reżyserii Borysa Lankosza zdobyła Złote Lwy
dla najlepszego polskiego filmu na 34. Festiwalu Polskich Filmów
Fabularnych w Gdyni. Nagrody dla najlepszych aktorów przyznano Borysowi
Szycowi i Agacie Buzek.
Uhonorowany Złotymi Lwami "Rewers" 36-letniego Borysa Lankosza to
zrealizowana w konwencji czarnej komedii, filmu noir i thrillera
historia rozgrywająca się w Warszawie w mrocznych czasach stalinizmu, w
1952 roku. Głównymi bohaterkami są trzy kobiety: 30-letnia Sabina oraz
jej matka i babcia. W życiu Sabiny brakuje mężczyzny. Dostrzegająca to
matka usiłuje znaleźć kandydata na męża dla córki. Pewnego dnia Sabina
poznaje tajemniczego Bronisława, mężczyznę o urodzie filmowego amanta.
Spotkanie to wywoła serię zaskakujących zdarzeń w życiu wszystkich
trzech kobiet.
Za rolę Sabiny w "Rewersie" Agata Buzek otrzymała nagrodę dla najlepszej
pierwszoplanowej aktorki. Marcin Dorociński, który zagrał Bronisława,
zdobył z kolei nagrodę dla najlepszego aktora w roli drugoplanowej.
Za film "Rewers" przyznano także nagrody w kategoriach: najlepsze
zdjęcia (laureat: operator Marcin Koszałka), muzyka (laureat: kompozytor
jazzowy Włodek Pawlik) i charakteryzacja (wspólna nagroda dla Waldemara
Pokromskiego, Mirosławy Wojtczak i Ludmiły Krawczyk).
W kategorii najlepszy reżyser triumfował Wojciech Smarzowski, twórca
dramatu "Dom zły". Za "Dom zły" przyznano też nagrody w kategoriach
najlepszy scenariusz (wspólna nagroda dla Łukasza Kośmickiego i
Wojciecha Smarzowskiego) i montaż (laureat: Paweł Laskowski).
Za najlepszego aktora pierwszoplanowego jury uznało Borysa Szyca,
doceniając rolę dresiarza Silnego, którą wykreował on w "Wojnie
polsko-ruskiej", ekranizacji prozy Doroty Masłowskiej w reżyserii
Xawerego Żuławskiego.
Nagrodę dla najlepszej aktorki w roli drugoplanowej odebrała Dorota
Kolak, która wystąpiła w filmie "Jestem twój" Mariusza Grzegorzka.
Najlepszym tegorocznym debiutem reżyserskim były w ocenie jury "Galerianki",
zrealizowana przez Katarzynę Rosłaniec historia o polskich nastolatkach,
które w zamian za drogie prezenty kupowane im w centrach handlowych,
świadczą usługi seksualne mężczyznom.
Nagrodę za najlepszy debiut aktorski otrzymał natomiast 15-letni Filip
Garbacz, który zagrał główną rolę w dramacie "Świnki" Roberta Glińskiego,
filmie również opowiadającym o prostytuującej się młodzieży.
Podczas sobotniej gali przyznano ponadto Specjalną Nagrodę Jury za
szczególne wartości artystyczne - otrzymał ją reżyser Piotr Dumała za
film "Las". Nagrodę Srebrnych Lwów dla reżysera i producenta filmu
odebrali z kolei za "Wojnę polsko-ruską" Xawery Żuławski i Jacek
Samojłowicz.
Pozostałe nagrody wręczono w kategoriach: najlepsza scenografia (nagroda
dla Elwiry Pluty za pracę na planie filmów "Magiczne drzewo" i "Wszystko,
co kocham"), dźwięk (nagroda dla Mateusza Adamczyka, film "Wojna
polsko-ruska") i kostiumy (nagroda dla Anny Englert, dwa filmy - "Wojna
polsko-ruska" i "Handlarz cudów").
Podczas zorganizowanej w Teatrze Muzycznym gali zamykającej festiwal
chwilą ciszy uczczono pamięć górników, którzy zginęli w kopalni "Wujek-Śląsk".
Stało się tak z inicjatywy reżysera Kazimierza Kutza, który - wspólnie z
drugim laureatem, Jerzym Hoffmanem - odebrał w Gdyni honorowe Platynowe
Lwy za całokształt twórczości.
PAP
Szwedo zastąpił Farfała na stanowisku prezesa TVP
Rada nadzorcza TVP wymieniła cały zarząd TVP. Stanowiska stracili: p.o.
prezes telewizji Piotr Farfał oraz zawieszeni od grudnia 2008 r. prezesi:
Andrzej Urbański, Sławomir Siwek i Marcin Bochenek. Nowym p.o. prezesem
TVP został Bogusław Szwedo - przewodniczący rady nadzorczej spółki.
Oprócz niego na trzy miesiące do zarządu delegowano Małgorzatę
Wiśnicką-Hińcza.
P.o. przewodniczącym rady nadzorczej (na czas delegacji Szwedo) został
Bogusław Piwowar. Na następnym posiedzeniu rady nadzorczej ogłoszony ma
być konkurs na nowy zarząd TVP, rada nie ustaliła dotąd ile będzie on
liczył osób. Konkurs ma być rozstrzygnięty za ok. miesiąc.
Szwedo od poniedziałku chce rozpocząć pracę w siedzibie TVP. - Ok. godz.
10. planuję wejść do budynku - powiedział Szwedo. Dodał, że jeśli nie
zostanie wpuszczony, pojedzie do Krajowego Rejestru Sądowego, gdzie
złoży wniosek o rejestrację zmian w zarządzie i będzie czekał na wpis.
Szwedo zapewnia, że nie planuje siłowego wejścia do TVP.
Już wiadomo, że do TVP wpuszczony nie zostanie. - Pan Szwedo nie wejdzie
do TVP. Tę sprawę rozstrzygnie sąd - powiedział Farfał, który swojego
odwołania nie uznał. Farfał uważa decyzje rady TVP za nielegalne. Obok
dotychczasowego argumentu, że rada nadzorcza została bezprawnie powołana,
podaje dodatkowy: z członkostwa zrezygnowała reprezentantka ministra
skarbu, wobec czego - według Farfała - prace rady są zablokowane i nie
może ona podejmować żadnych decyzji.
Prof. Ewa Nowińska złożyła dymisję w piątek wieczorem, uzasadniając ją
upolitycznieniem rady TVP. Jak powiedziała, decydując się na wejście do
rady liczyła, że będzie jej służyć merytoryczną wiedzą, nie chce
natomiast uczestniczyć w "walkach o krzesła" oraz pozwolić na to, by
profesor uniwersytetu, który z natury jest apolityczny, był wiązany z
jakąkolwiek opcją. Rezygnację złożyła nie tylko prof. Nowińska, wraz z
nią do dymisji podał się także członek Rady Nadzorczej Polskiego Radia
prof. Ryszard Markiewicz.
- Minister skarbu przyjął te decyzje z zaskoczeniem i rozczarowaniem -
oświadczył w imieniu szefa resortu rzecznik Maciej Wewiór. W przyszłym
tygodniu Aleksander Grad zamierza spotkać się z prof. Nowińską i prof.
Markiewiczem, by "osobiście zapoznać się z przyczynami rezygnacji i ich
oceną sytuacji w spółkach". - W przypadku podtrzymania rezygnacji, a co
za tym idzie brakiem przedstawicieli Skarbu Państwa, którzy pozwalają na
sprawowanie wymaganego prawem nadzoru właścicielskiego, Minister bez
zbędnej zwłoki wybierze nowych reprezentantów Skarbu Państwa na członków
rad nadzorczych TVP S.A. i PR S.A. - powiedział Wewiór.
Na razie TVP czeka jednak długotrwały spór prawny o to, kto tak naprawdę
zarządza spółką. Członkowie rady nadzorczej nie kryją, że rezygnacja
prof. Nowińskiej ich zaskoczyła. Dlatego posiedzenie przeciągnęło się na
długie godziny. Rada konsultowała z prawnikami, czy po rezygnacji prof.
Nowińskiej może działać. - Te konsultacje utwierdziły nas w jednym -
rada działa prawomocnie - powiedział Piwowar. Tego samego zdania jest
Szwedo. - Było kworum, zostałem oddelegowany legalnie - powiedział.
Innego zdania jest Piotr Farfał. - Mamy kilka opinii prawnych w tej
sprawie. W jednej z nich jest bardzo jasno napisane - jeśli z zasiadania
w radzie nadzorczej rezygnuje ktokolwiek z członków wybranych przez
KRRiT, to rada dalej może funkcjonować, jeśli jest w niej co najmniej
pięć osób. Natomiast jeśli rezygnuje reprezentant ministra skarbu, czyli
właściciela spółki, oznacza to, że rada nie może podejmować żadnych
uchwał - powiedział Farfał.
W odróżnieniu od Farfała swoje odwołanie z zarządu TVP uznał Sławomir
Siwek. - Byłem konsekwentnym rzecznikiem porozumienia rządu i opozycji w
sprawie mediów publicznych, ich istnienia i rozwoju. Widocznie pogoda
polityczna nie jest najlepsza dla takich ludzi jak ja - oświadczył Siwek
w reakcji na swoje odwołanie.
PAP
Bartoszewski: do Berlina pojedzie premier wraz ze mną
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Władysław
Bartoszewski poinformował, że - wraz z premierem Donaldem Tuskiem -
będzie reprezentował polski rząd na obchodach 20. rocznicy zburzenia
muru berlińskiego.
W piątek kanclerz Angela Merkel poinformowała, że podczas czwartkowego
szczytu Unii Europejskiej do Berlina zaprosiła przywódców 27 państw.
Bartoszewski powiedział, że zaproszenie nie jest imienne, "natomiast z
polskiej strony był zamiar, aby pojechał tam premier wraz ze mną".
Według ministra, decyzja, czy delegacja będzie większa, zapadnie podczas
"normalnych uzgodnień technicznych, jakie robi się przy wszystkich
spotkaniach międzynarodowych".
W opinii Bartoszewskiego, upadek muru berlińskiego był zapowiedzią
wyzwolenia z systemu totalitarnego dla kilkunastu milionów Niemców z NRD.
- Ten dzień był traktowany w Polsce bardzo pozytywnie, bo to było
przejawem pewnych zmian. Dla Niemców upadek muru jest natomiast pewnym
symbolem, ale gdyby nie było to zakończone zjednoczeniem państwa, to nie
byłoby aż tak doniosłe i ważne, jak się okazało - podkreślił
Bartoszewski.
Kulminacyjnym punktem zaplanowanych na 9 listopada uroczystości będzie
symboliczna inscenizacja: tysiąc kolorowych, wysokich na 2,5 metra
styropianowych płyt, ustawionych na dawnej linii muru berlińskiego w
okolicy Bramy Brandenburskiej, runie niczym kostki domina.
Na obchodach ma się także pojawić także były prezydent Lech Wałęsa.
PAP
Piątek,
2009-09-18
W sobotę śledztwo i decyzja o żałobie narodowej
Prezydent Lech Kaczyński rozważa wprowadzenie żałoby narodowej w związku
z katastrofą w kopalni "Wujek-Śląsk", w której zginęło 12 górników -
poinformował prezydencki minister Paweł Wypych. Decyzja ma zapaść w
sobotę. Również tego dnia śledztwo rozpocząć ma prokuratura. Trwającą
tydzień żałobę ogłosił prezydent Rudy Śląskiej.
Na miejsce katastrofy przyjechał przedstawiciel prezydenta, szef jego
kancelarii Władysław Stasiak. Poinformował, że skontaktował się przed
swoim wyjazdem z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, który jest na
miejscu katastrofy. Podkreślił, że w obliczu takiej tragedii "grają z
administracją rządową w jednej drużynie".
Szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak przekazał w imieniu
prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i swoim wyrazy współczucia
poszkodowanym.
Wieczorem w Rudzie Śląskiej Stasiak rozmawiał m.in. z członkami zespołu
ekspertów poszerzonego zespołu kopalnianego ds. zagrożeń naturalnych,
który pracuje m.in. nad przygotowaniem pomiarów i odizolowania rejonu
katastrofy, a także uczestnikami akcji ratowniczej.
Jak mówił, to, co zobaczył w rudzkiej kopalni, to "po prostu dramat". -
Żałobę właściwie tak czy inaczej faktycznie już mamy. Nawet nieformalnie
- po prostu. - Dla wszystkich ludzi dobrej woli żałoba oczywista jest
już teraz - podkreślił Stasiak.
Szef kancelarii potwierdził też wcześniejszą informację prezydenckiego
ministra Pawła Wypycha, że Lech Kaczyński skłania się do ogłoszenia
żałoby narodowej, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. - Ma
zapaść w sobotę - powiedział Stasiak.
Premier: jesteśmy z wami
Premier Donald Tusk przekazał rodzinom tragicznie zmarłych górników
wyrazy współczucia. Zapewnił też, że będą działały wszystkie procedury,
które spowodują, że rodziny poszkodowanych w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk"
będą pod właściwą opieką i będą zabezpieczone w sensie materialnym.
- Wiemy, że słowa niczego nie zmienią, ale chcemy, aby wszystkie rodziny
tragicznie zmarłych górników wiedziały, że naprawdę dzisiaj wszyscy
Polacy myślą z wielkim smutkiem i pamiętają o tym zdarzeniu - powiedział
Tusk.
Szef rządu przekazał wyrazy uznania dla tych, którzy zaangażowali się w
bezpośrednią akcją ratowniczą.
Na Śląsku przebywają też minister spraw wewnętrznych i administracji,
wicepremier Grzegorz Schetyna, a także odpowiedzialna za górnictwo
wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Jak poinformowało
Ministerstwo Zdrowia, do Rudy Śląskiej udała się także minister Ewa
Kopacz, "w celu zapewnienia jak najlepszej opieki medycznej
poszkodowanym".
Prokuratura przeprowadzi śledztwo
Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej prok.
Marta Zawada-Dybek, prokuratorzy zabezpieczyli dokumentację, dokonali
też m.in. wstępnych oględzin zwłok. Śledztwo będzie prowadzone w sprawie
sprowadzenia katastrofy i zbiorowego wypadku.
Główny mechanik kopalni i jej rzecznik, inżynier Andrzej Bielecki,
powiedzieli, że po południu na powierzchni znajdowały się już wszystkie
ciała ofiar katastrofy. Część pozostawała nierozpoznana, mimo że wiadomo,
kto znalazł się wśród zmarłych.
Po wszczęciu śledztwa prokuratorzy zlecą wykonanie sekcji zwłok. Oprócz
ustalenia przyczyny śmierci górników, jednym z celów będzie ich
identyfikacja. W najbliższym czasie zostaną również przesłuchani pierwsi
świadkowie. Ustalając okoliczności tragedii, prokuratura zamierza
współpracować z komisją Wyższego Urzędu Górniczego.
Poza sprowadzaniem zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób,
prokuratorzy zbadają też, czy w kopalni nie doszło do niedopełnienia
obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bhp i narażenia w ten sposób
górników na utratę życia, uszczerbek na zdrowiu lub do nieumyślnego
spowodowania śmierci pracowników.
Żałoba w Rudzie Śląskiej
W Rudzie Śląskiej odwołano wszystkie imprezy. Prezydent powołał też
zespół reagowania kryzysowego, który jest w stałym kontakcie ze sztabem
w kopalni. W skład zespołu weszli min. przedstawiciele Wydziału
Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej i Miejskiego Ośrodka Pomocy
Społecznej.
Na prośbę sztabu kryzysowego powołanego na kopalni Szpital Miejski
został postawiony w stan ostrego dyżuru. Na miejsce tragedii zostali
wysłani psychologowie i lekarze. Z budżetu miasta zostaną zakupione też
specjalistyczne środki przeciwoparzeniowe.
Żałoba w Rudzie Śląskiej przestanie obowiązywać o północy 25 września.
PAP
Zmarła prof. Barbara Skarga
W wieku 90 lat zmarła w Warszawie prof. Barbara Skarga - wielka
humanistka, wybitny filozof, etyk, historyk filozofii, autorka wielu
książek. – Profesor była osobą o dużej szlachetności, potrafiła z dużym
dystansem i uczciwością oceniać ludzi i zdarzenia. Umiała zachować
dystans również wobec własnej, doznanej krzywdy – mówi w rozmowie z
Wirtualną Polską prof. nadzw. dr. hab. Andrzej M. Kaniowski z Katedry
Etyki Uniwersytetu Łódzkiego, określając prof. Skargę „wzorem ludzkiej
godności”.
Barbara Skarga urodziła się 25 października 1919 r. w Warszawie.
Pochodziła z rodziny ziemiańskiej wyznania ewangelicko-reformowanego,
dość luźno związanej ze swoim Kościołem. Jej siostrą była znana aktorka
Hanna Skarżanka.
Studia rozpoczęła w Wilnie na politechnice. Zajmowała ją wówczas
telekomunikacja, dziś powiedzielibyśmy: elektronika. Po roku zmieniła
jednak uczelnię i kierunek zainteresowań. Na Uniwersytecie Stefana
Batorego w Wilnie podjęła studia filozoficzne. Stanowiła i będzie
stanowić wzór dla inteligencji polskiej
prof. Andrzej M. Kaniowski z UŁ
- Zaczęłam studiować filozofię po politechnice, (...) Zdecydowałam, że
trzeba mi jakiegoś humanistycznego oddechu - wspominała prof. Skarga w
wywiadzie udzielonym "Nowym Książkom" (nr 9, 1997). - Dzisiaj słowo "humanizm"
jest niemodne. Ale czegoś takiego widocznie potrzebowałam. I właściwie
dopiero wówczas, gdy zetknęłam się z "Krytyką czystego rozumu", z Kantem
- to było dla mnie uderzenie piorunem - mówiła.
W Wilnie uczyli ją m.in. Elzenberg, Czeżowski i Jasinowski.
Studia przerwała wojna. Skarga zeszła do podziemia. Była łączniczką w
AK. W 1944 roku aresztowana przez bolszewików. Po trwającym dziewięć
miesięcy śledztwie i osadzeniu w więzieniu na ul. Ofiarnej i Łukiszkach,
została skazana na 11 lat obozu pracy. Po wyroku znalazła się w Uchcie.
W łagrach pracowała jako pielęgniarka, felczer, ogrodnik, rolnik i
inżynier. W obozie w Bałchaszu w Kazachstanie układała tory kolejowe.
Po odbyciu wyroku otrzymała nakaz dożywotniego osiedlenia w kołchozie we
wsi Budionowka. Stamtąd udało jej się nawiązać kontakt z rodziną i tam
Elzenberg przysłał jej "Alchemię słowa" Parandowskiego.
Lata więzienia, łagrów i zsyłki opisała pod pseudonimem Wiktoria
Kraśniewska w książce "Po wyzwoleniu... 1944-1956", wydanej przez
paryską "Kulturę". Jest to jeden z najbardziej wstrząsających,
autentycznych, przesyconych wrażliwością, a jednocześnie dystansem i
spokojem opisów losu kobiety w rosyjskich łagrach.
Do kraju powróciła w 1955 r. Podjęła studia filozoficzne. - Do czego
było wracać, jak nie do filozofii? - zauważyła wówczas. Studia ukończyła
w 1957 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Rozpoczęła pracę w Polskiej
Akademii Nauk. Tytuł profesora otrzymała w 1975 r. 19 maja 2008 r.
odbyła się uroczystość odnowienia jej doktoratu.
Jest autorką książek, takich jak m.in.: "Narodziny pozytywizmu polskiego
1831-1864" (1964); "Kłopoty intelektu. Między Comte'em a Bergsonem"
(1975); "Czas i trwanie. Studia nad Bergsonem" (1982); "Po wyzwoleniu
1944-1956" (1985); "Przeszłość i interpretacje" (1987); "Granice
historyczności" (1989) "Tożsamość i różnica. Eseje metafizyczne" (1997);
"Ślad i obecność" (2002); "Kwintet metafizyczny" (2005); "Człowiek to
nie jest piękne zwierzę" (2007).
W 1995 roku została odznaczona Orderem Orła Białego, była też członkiem
Kapituły tego odznaczenia, Kanclerzem Orderu w latach 2001-2005. W
październiku 2005 r. złożyła rezygnację z pełnienia funkcji Kanclerza
Orderu Orła Białego na znak protestu przeciw prezydentowi-elektowi
Lechowi Kaczyńskiemu, który podważał zasadność nagradzania tym
odznaczeniem przez Aleksandra Kwaśniewskiego niektórych osób. 19 lutego
2000 r. przyznano jej tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika.
Skarga aktywnie uczestniczyła w życiu kulturalnym i naukowym. Była
redaktorem naczelnym pisma "Etyka". Stale publikowała eseje w "Znaku".
Należała do wąskiego grona filozofów, którzy nie ulegają modom. Zawsze
interesowała ją rzecz najbanalniejsza w świecie - człowiek, który żyje,
myśli, cierpi. Jako filozof chciała wiedzieć, kim on jest.
- Prof. Barbara Skarga była osobą o dużej szlachetności, potrafiła z
dużym dystansem i uczciwością oceniać ludzi i zdarzenia. Umiała zachować
dystans również wobec własnej, doznanej krzywdy – mówi prof. nadzw. dr.
hab. Andrzej M. Kaniowski z Katedry Etyki Uniwersytetu Łódzkiego,
określając prof. Skargę „wzorem ludzkiej godności”. Zauważa, że profesor
wniosła też bardzo wiele do dorobku filozoficznego, głównie pracami
dotyczącymi filozofii francuskiej. – Była również przykładem myśliciela,
który nie zamykał się w ściśle myśleniu akademickich sprawach, ale jej
filozofowanie zawsze wychodziło „poza”. Chodziło o wykroczenie poza mury
akademickie i dotarcie do inteligencji polskiej; stanowiła i będzie
stanowić wzór dla filozofów i w ogóle inteligencji polskiej – zauważa
profesor.
PAP
Tysiące osób
protestują w Szczecinie
Pod bramą stoczni szczecińskiej zebrali się związkowcy, którzy biorą
udział w manifestacji w obronie miejsc pracy. Protestujący chcą dialogu
społecznego z rządem na temat ratowania stoczni w Szczecinie i Gdyni.
Jak informuje TVN24, w manifestacji uczestniczy około 6-7 tysięcy osób.
Słychać petardy i syreny, niegroźnie została ranna jedna osoba.
Podczas manifestacji jedna osoba została niegroźnie ranna, gdy uderzyła
w nią petarda. Jednak po opatrzeniu, protestujący nadal bierze udział w
pochodzie.
Związkowcy najpierw zamierzają udać się pod szczecińskie biuro PO, a
następnie do Urzędu wojewódzkiego, gdzie na ręce wojewody
zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza, chcą złożyć petycję.
Protestującym po raz kolejny nie udało się spotkać z premierem Donaldem
Tuskiem, którego nie ma w kraju. Kilka tygodni temu protestujący czekali
w swoich namiotach na premiera pod jego domem w Sopocie, ale
bezskutecznie.
W czwartek, szef zarządu regionu Mieczysław Jurek zapowiadał przyjazd
100- autokarów z całej Polski, którymi mieli przybyć górnicy,
energetycy, przedstawiciele zbrojeniówki.
Musieliśmy tu przyjechać - mówi związkowiec Jan Polak z Zarządu
"Solidarności" regionu Podbeskidzia. Jak zaznacza, sytuacją stoczniowców
nikt się nie przejmuje, a rząd Tuska oszukuje społeczeństwo i
przygotowuje się do kampanii przed wyborami prezydenckimi. Polak dodaje,
że likwidacja stoczni pociągnęłaby za sobą upadek wielu innych zakładów
w kraju. Zapewnił, że dzisiesza manifestacja ma charakter pokojowy i że
związkowcy chcą nią pokazać, że nie są rozrabiakami, ale ludźmi
walczącymi o interes Polski.
"Solidarność" jest zaniepokojona szacunkami, które przedstawia gazeta
"Rzeczpospolita". Według przedsiębiorców w ciągu najbliższego roku 66
tysięcy osób straci pracę, z czego dwa tysiące w Szczecinie.
IAR, TVN24
Czwartek, 2009-09-17
Prezydent czeka
na szczegóły oferty USA
Prezydent Lech Kaczyński oczekuje, że rząd w ciągu kilku tygodni
uzyska pełną informację na temat propozycji Stanów Zjednoczonych
dla Polski, dotyczącej nowego systemu obronnego - poinformował
szef Kancelarii Prezydenta RP Władysław Stasiak.
W sprawie rezygnacji strony amerykańskiej z umieszczenia
elementów tarczy antyrakietowej w Polsce, wieczorem prezydent
spotkał się z szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Stasiak
powiedział po tym spotkaniu, że "z punktu widzenia prezydenta
jest ważne, i to jest oczekiwanie pana prezydenta wobec
administracji rządowej", żeby w najbliższym czasie zrobić
wszystko, aby ustalić, jakie są szczegóły nowej amerykańskiej
propozycji.
- Czy ona niesie wartość dodaną dla naszego bezpieczeństwa, dla
partnerstwa strategicznego ze Stanami Zjednoczonymi - dodał szef
prezydenckiego biura.
Stasiak zaznaczył, że prace nad dotychczasowym systemem obrony,
czyli tarczą antyrakietową były bardzo zaawansowane i dobrze
udokumentowane. Dlatego Stasiakowi jest żal, że ów program
został wstrzymany. Szef kancelarii prezydenta dodał, że teraz
należy dowiedzieć się jaka jest nowa propozycja USA i czy niesie
ona za sobą jakieś korzyści dla bezpieczeństwa Polski i
strategicznej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło również
jest rozczarowany, że pierwotny plan tarczy antyrakietowej,
której elementy miały zostać rozmieszczone w Polsce, nie będzie
realizowany. Szczygło powiedział, że perspektywa nowego systemu
bezpieczeństwa jest dość odległa, gdyż sięga co najmniej 5-6 lat
w przyszłość. Zdaniem szefa BBN - przez ten czas może się
jeszcze bardzo wiele zmienić i dlatego szkoda mu, że nie jest
kontynuowany plan instalacji tarczy. Szczygło nie chciał jednak
odpowiedzieć na pytanie jak prezydent ocenia negocjacje w
sprawie tarczy antyrakietowej prowadzone przez rząd.
Radosław Sikorski powiedział po spotkaniu, że przedstawił
Lechowi Kaczyńskiemu "pełną wiedzę i stanowisko rządu". - Wydaje
mi się, że po 1 września na Westerplatte, gdzie też rząd i
prezydent się uzupełniali, to kolejny przykład dobrej współpracy
w sprawach zasadniczych - powiedział Sikorski w programie "Kropka
nad i".
IAR
IPN ma dowody, że ZSRR niszczyło akta katyńskie
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przekazała IPN protokoły
potwierdzające celowe niszczenie przez ZSRR ukraińskich
dokumentów w sprawie zbrodni katyńskiej. Polska opinia publiczna
otrzymuje jedyną w swoim rodzaju możliwość zaznajomienia się z
tymi dokumentami - poinformował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Jak informował wicedyrektor pionu archiwalnego SBU Serhij Kokin,
dokumenty to elektroniczne kopie świadczące o tym, jak
energicznie dążono do ukrycia śladów zbrodni katyńskiej. -
Zawierają one również nazwiska osób, które za tym stały - mówił.
Zdaniem Kokina dokumenty nie wniosą wiele nowego do badań nad
zbrodnią katyńską, mogą jednak dać wyobrażenie, jak działał
sowiecki aparat bezpieczeństwa w tej sprawie.
IPN od dawna zabiegał o poszukiwania przez władze Ukrainy tzw.
listy ukraińskiej (spisu Polaków mordowanych na Ukrainie przez
NKWD w 1940 r.).
Z przekazanych przez stronę ukraińską dokumentów wynika, że do
1956 r. w Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego Ukraińskiej SRS
zachowało się 2 500 kart z kartoteki operacyjno-sprawozdawczej,
które były prowadzone - obok akt śledczych - przez organy NKWD
USRS w stosunku do aresztowanych obywateli polskich, których
rozstrzelano na podstawie decyzji Politbiura z marca 1940 r.
(same akta śledcze w 1940 r. odesłano do centrali NKWD w Moskwie).
W 1956 r. KGB Ukrainy zwrócił się do Moskwy z prośbą o podjęcie
decyzji w sprawie wspomnianych kart, co skutkowało przysłanym z
centrali poleceniem ich zniszczenia. W czerwcu 1956 r. karty
zostały spalone, z czego został sporządzony odpowiedni protokół.
Oznaczało to niemal pełne unicestwienie dokumentacji, związanej
ze zgładzeniem obywateli polskich z tzw. ukraińskiej listy
katyńskiej. Niektóre, nieliczne dane dotyczące ofiar zachowały
się na fragmentarycznie zachowanych spisach niszczonych kart.
Teraz te protokoły zniszczeń - z wyszczególnieniem tego, co jest
palone - oraz związane z tymi dokumentami pisma przewodnie i
notatki urzędowe zostały przekazane stronie polskiej. IPN
spodziewa się też otrzymania z Ukrainy dokumentacji pochówków z
rejonu Kijowa mordowanych przez NKWD obywateli polskich.
- Będą kolejne transze dokumentów przekazywanych przez Ukraińców
w ramach naszej współpracy. Wszystkie dokumenty będą włączone do
zasobu archiwalnego IPN - zapowiedział Arseniuk. Dodał, że po
ich przeglądzie będą też włączane do akt śledztwa IPN ws.
zbrodni katyńskiej. Śledztwo trwa od sierpnia 2004 r.
W początkach sierpnia br. IPN i SBU zawarły umowę o współpracy
archiwalnej, która ułatwi obywatelom dwóch państw dostęp do
dokumentów, mówiących o zbrodniach czasów komunizmu. - Bardzo
ważnym elementem tej umowy jest punkt mówiący o wymianie kopii
elektronicznych dokumentów, bezcennych dla wzajemnej historii.
Znajdują się one dziś zarówno w archiwach polskich, jak i
ukraińskich - mówił wtedy Kurtyka.
Mianem zbrodni katyńskiej określa się wymordowanie w 1940 r.
przez NKWD ponad 22 tys. polskich oficerów i cywilów wziętych do
niewoli po agresji Związku Radzieckiego na Polskę 17 września
1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w
Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. NKWD rozstrzeliwało ich
wiosną 1940 roku w Katyniu i w Kalininie (dziś - Twer) oraz w
Charkowie i Bykowni na Ukrainie. Ogółem ukraińska część listy
katyńskiej liczy niemal 3,5 tys. osób. Nadal poszukiwane są
mogiły ok. 7 tys. osób.
PAP
Warszawa nagrodzona za Stare Miasto
Warszawa została nagrodzona prestiżową nagrodą za iluminacji
murów Starego Miasta. Teraz opracowano projekt oświetlenia
całego wyremontowanego niedawno Traktu Królewskiego. Ratusz chce
także uregulować sprawę organizacji masowych imprez kulturalnych
w obrębie starówki.
Stołeczna Starówka wpisana na listę Światowego Dziedzictwa
UNESCO w tym roku dostała prestiżową nagrodę imienia Jeana-Paula
L'Alliera za projekt oświetlenia zabytkowych murów
staromiejskich. Wybrano go spośród 16 projektów nadesłanych z
całego świata.
- Iluminacja fortyfikacji Starego Miasta była ostatnim etapem
renowacji murów obronnych - podkreśla warszawski konserwator
zabytków Ewa Nekanda-Trepka. - Ma też swój wymiar społeczny:
stworzyła przyjazną ludziom, atrakcyjną przestrzeń, a zarazem
poprawiła bezpieczeństwo mieszkańców - dodaje.
Podobne działania podejmowane są na całym niedawno odnowionym
Trakcie Królewskim. Jego najważniejsze obiekty architektoniczne
są iluminowane: m.in. kościół św. Krzyża, kościół Wizytek, Pałac
Staszica (siedziba PAN). W najbliższej przyszłości oświetlony
zostanie kościół św. Anny, kościoły na Nowym Mieście przy ul.
Freta i staromiejski kościół św. Marcina na ul. Piwnej. Powstałe
w ten sposób akcenty świetlne podniosą jakość przestrzeni i
nadadzą jej bardziej plastyczny wymiar.
Przygotowywana jest już też iluminacja świąteczna na odcinku od
pl. Zamkowego do pl. Trzech Krzyży. Zeszłoroczny projekt
oświetlenia bardzo się podobał zarówno mieszkańcom, jak i
władzom miasta.
Ratusz postanowił również uporządkować inne, bardzo ważne
kwestie i rozpoczął społeczne konsultacje. Pierwszą z nich jest
mała architektura (m.in. kawiarniane ogródki, wystawy plenerowe)
na Trakcie Królewskim. - Teraz podlegać one będą rygorystycznym
przepisom. Jest to istotne dla wizerunku tego obszaru - zaznacza
Ewa Nekanda-Trepka.
Drugą sprawą są masowe imprezy kulturalne odbywające się w
obrębie Starówki i przyległych do niej Mariensztatu, Nowego
Miasta, Krakowskiego Przedmieścia oraz pl. Teatralnego, pl.
Piłsudskiego oraz Nowego Światu, ul. Chmielnej (na odcinku od
Nowego Światu w kierunku pasażu Wiecha) i Al. Ujazdowskich z pl.
Trzech Krzyży.
Problem dotyczy skali imprez, hałasu, jaki jest z nimi związany,
i zaplecza organizacyjnego, czyli m.in. transportu elementów
konstrukcji sceny. - Chcemy ograniczyć wjazd
kilkudziesięciotonowych tirów w zabytkowe przestrzenie, a przez
to ograniczyć ich dewastację - mówi Renata Kaznowska, dyrektor
zarządu terenów publicznych.
Projekt zarządzenia prezydenta miasta stołecznego Warszawy
zezwala jedynie na kameralne koncerty, występy teatrów ulicznych,
imprezy związane z historią miasta i mające znaczenie dla
budowania jego prestiżu. Na Starówce pozostaną więc dorożki,
kataryniarz i tramwaje turystyczne.
Polska Metropolia Warszawska
|
|
INDEX
|