zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI |
Środa, 2009-11-11
Obchody 91. rocznicy
odzyskania niepodległości
Prezydent: musimy zbudować nowy patriotyzm
Na Placu Piłsudskiego w Warszawie odbywają się centralne obchody 91.
rocznicy odzyskania niepodległości. Ich punktem kulminacyjnym była
uroczysta odprawa wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Prezydent Lech
Kaczyński zachęcał w swoim przemówieniu Polaków do tworzenia nowego
patriotyzmu.
W czasie uroczystości przemówienie wygłosił prezydent Lech Kaczyński.
Głos zabrała również prezydent Litwy Dalia Grybauskaite.
L. Kaczyński: nie uda się pozbawić nas niepodległości
- Wiele tysięcy naszych rodaków padło w tej drodze w czasie walki, wiele
tysięcy znalazło się w więzieniach, na Syberii i w innych miejscach
zesłania, wiele tysięcy zostało zmuszonych do emigracji - mówił
prezydent.
- Polska otrzymała niepodległość nie tylko w wyniku tego, że pierwsza
wojna światowa zakończyła się klęską wszystkich trzech zaborów. Polska
odzyskała niepodległość dlatego, że podjęła o nią walkę, że zbudowała
wszystko co jest potrzebne do tego, żeby państwo stworzyć i obronić je,
i wywalczyć jego granice - podkreślił L.Kaczyński.
Prezydent przypomniał, że naród polski nigdy nie zrezygnował z
niepodległości. - Nie uda się pozbawić niepodległości dużego narodu,
jakim jesteśmy - powiedział prezydent.
Kaczyński apelował, że trzeba budować nowy patriotyzm, który będzie
patrzył w przyszłość, ale pozostanie zakorzeniony w pamięci.
- Nie ma patriotyzmu bez pamięci - mówił L. Kaczyński. Nowy patriotyzm,
to - jak wskazywał - m.in. walka o miejsce Polski w Europie, o
bezpieczeństwo Polski, w tym bezpieczeństwo energetyczne, dbałość o
rozwój gospodarczy, o modernizację kraju, ale także o zachowanie
wartości.
Polski prezydent powiedział, że Europa stoi przed eksperymentem, jakim
jest wprowadzenie w życie Traktatu Lizbońskiego. Dodał, że Polsce
odpowiada interpretacja traktatu zakładająca, iż Unia Europejska jest
związkiem niepodległych państw. - Nikt w Polsce nie zgodzi się, by w
szkołach nie wieszać krzyży - podkreślił Lech Kaczyński.
Prezydent, nawiązując do niedawnych obchodów rocznicy obalenia muru
berlińskiego, podkreślał, że Polacy w wielkim stopniu przyczynili się do
zmian jakie wydarzyły się w 1989 r.
- Dwa dni temu obchodziliśmy 20-lecie obalenia muru berlińskiego. Nikt
nie twierdzi, że to jest rocznica nieważna, ona jest bardzo ważna, ale
mur berliński stałby znacznie dłużej, gdyby wcześniej w Polsce
Solidarność nie wywalczyła prawa do działania, gdyby nie odbyły się
wybory 4 czerwca i gdyby 12 września nie powstał w Warszawie pierwszy
niekomunistyczny rząd w całej środkowej i wschodniej europie, rząd
Tadeusza Mazowieckiego - wskazał.
Prezydent podkreślał, że Polska w chwili obalenia muru berlińskiego była
już wolna. - Bez wolnej Polski inni również nie byli by wolni; możemy to
mówić otwarcie, szczerze i odważnie - ocenił. - Olbrzymi ruch
Solidarności, wcześniejsza opozycja demokratyczna, zrywy - najbardziej
znane w 1956, 1968, 1976 i 1980 - wszystko to były nasze własne kroki do
wolności - powiedział L. Kaczyński.
Prezydent Litwy oddała hołd poległym
Później głos zabrała prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, która złożyła
Polakom gratulacje z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Prezydent
oddała hołd tym, który polegli za wolność.
- Skłaniam głowę, przed bohaterami i patriotami, którzy ofiarowali swoje
życie za niepodległość Polski. To dzięki nim, jak co roku,
zgromadziliśmy się tutaj, aby świętować i cieszyć się z tego, co
najdroższe - z naszej wolności - podkreśliła prezydent.
- 11 listopada 1918 roku to dzień szczególny w dziejach Polski. Był to
punkt odniesienia w budowie nowoczesnego, demokratycznego państwa
polskiego - powiedziała Grybauskaite.
Dalia Grybauskaite przypomniała, że Litwa i Polska były razem w
najważniejszych momentach historii. Oba kraje musiały też walczyć o
wolność. Ukoronowaniem tej wspólnej drogi jest obecne strategiczne
partnerstwo obu krajów.
Prezydent Litwy podkreśliła, że historyczne osiągnięcia obu państw
opierają się na solidarności i zaufaniu. - Niech żyje nasza wolność i
niepodległość - powiedziała Dalia Grybauskaite. Po uroczystej odprawie
wart połączonej z Apelem Pamięci, wieńce na płycie grobu złożyli
przedstawiciele najwyższych władz państwowych i samorządowych,
reprezentanci kombatantów i korpusu dyplomatycznego.
Warszawa powitała Komendanta
Częścią uroczystości było też symboliczne powitanie marszałka Józefa
Piłsudskiego przy pomniku wielkiego Polaka i przemarsz grup
rekonstrukcyjnych Krakowskim Przedmieściem oraz Nowym Światem.
- Żołnierze, obejmuję nad wami komendę w chwili, gdy serce w każdym
Polaku bije silniej i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrzały słońce
swobody w całym jej blasku - mówił podczas inscenizacji przed Grobem
Nieznanego Żołnierza wcielający się w postać marszałka Piłsudskiego
Janusz Zakrzeński.
- Z wami razem przeżywam wzruszenie tej godziny dziejowej, z wami razem
ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra ojczyzny i szczęścia
jej obywateli. Czołem żołnierze - powiedział aktor wygłaszający odezwę
Józefa Piłsudskiego do żołnierzy w momencie przejmowania władzy od Rady
Regencyjnej 11 listopada 1918 roku.
Następnie, w powozie, w towarzystwie aktorów odgrywających świadków
tamtych wydarzeń - księcia Zdzisława Lubomirskiego, arcybiskupa
Aleksandra Kakowskiego oraz hrabiego Stanisława Ostrowskiego -
Zakrzeński, od lat wcielający się w postać marszałka, wyruszył na czele
kolumny złożonej z Grup Rekonstrukcji Historycznej. Ich członkowie, w
mundurach, z bronią i w pojazdach znajdujących się na wyposażeniu wojska
polskiego w latach 1918-1945 przedefilowali Traktem Królewskim,
poprzedzeni przez współczesne pododdziały Wojska Polskiego, policji oraz
orkiestrę.
Dodatkową atrakcję stanowił pokaz zabytkowych pojazdów z okresu
1939-1945 oraz kolumny Policji Państwowej w umundurowaniu sprzed 1939
roku. W rekonstrukcji uczestniczyli także m.in. policjanci konni,
obsługa samochodu pancernego Policji Państwowej i policyjny motocyklista
na polskim "Sokole". Udział tej formacji w defiladzie to przypomnienie
przypadającej w tym roku 90. rocznicy powstania Policji Państwowej.
Prezydent wręczył nominacje generalskie i odznaczył
Zgodnie z tradycją, prezydent Lech Kaczyński w dniu Święta
Niepodległości wręczył odznaczenia państwowe i generalskie awanse na
wyższy stopień oficerski. W tym roku - na wniosek ministra obrony
narodowej Bogdana Klicha - Zwierzchnik Sił Zbrojnych zaakceptował sześć
awansów generalskich.
W trakcie uroczystości w Pałacu Prezydenckim nominację z rąk Lecha
Kaczyńskiego odebrali: generał brygady Zbigniew Galeca oraz generał
brygady Anatol Wojtan na stopnie generałów dywizji. Kontradmirał Jerzy
Patz na stopień wiceadmirała.
Trzech pułkowników Wojska Polskiego: Jan Gabryś, Marian Jeleniewski i
Marek Sobiechowski odebrali nominacje na pierwszy stopień generalski,
czyli generała brygady. Prezydent awansował też na stopień generała
brygady księdza pułkownika Witolda Kiedrowskiego oraz pułkownika
Zdzisława Starosteckiego. Obaj oficerowie nie podlegają obowiązkowi
służby wojskowej.
Lech Kaczyński awansował także pośmiertnie na pierwszy stopień
generalski kapitana Stanisława Sojczyńskiego - organizatora i dowódcę
Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Ruch powstał tuż po II wojnie
światowej na ziemiach Łódzkiej i Kieleckiej. Kapitan Sojczyński walczył
w ten sposób z komunizmem.
- Choć chciałbym świata, w którym panuje pokój i misje nie są potrzebne,
to nie wierzę, by taki świat stał się udziałem mojego pokolenia - mówił
Lech Kaczyński odznaczając również żołnierzy za udział w misjach
afgańskiej i irackiej.
Odznaczeniami prezydent wyróżnił działaczy opozycji, sędziów odwołanych
ze stanowisk w stanie wojennym, obrońców w procesach politycznych lat
80. i wojskowych. Ordery otrzymali m.in. sędzia TK Wojciech Hermeliński,
była wicepremier Zyta Gilowska, wokalistka Urszula Dudziak, były mistrz
narciarski Józef Łuszczek, pośmiertne ks. Józef Zych, zamordowany w 1989
r., a także płk Rajmund Andrzejczak, który dowodził polskimi żołnierzami
w Afganistanie.
Lech Kaczyński zapowiedział, że nadal będzie odznaczać tych, którzy
zasługują na odznaczenia, a dotychczas ich nie otrzymali.
(IAR)
Wielkie atrakcje na Zamku Królewskim
Sale Apartamentu Królewskiego oraz Gabinet Prezydenta Mościckiego - to
tylko niektóre z atrakcji przygotowanych dla odwiedzających w Dniu
Niepodległości Zamek Królewski w Warszawie.
Ponadto, o godzinie 11.00 i 13.00 w Zamku Królewskim będzie można
wysłuchać specjalnego wykładu zatytułowanego "Pierwszy dzień
niepodległości. Co wydarzyło się 11 listopada 1918 roku?", który wygłosi
- w dawnej Galerii Lanckorońskich - Sławomir Kosim, z działu oświatowego
Zamku Królewskiego.
O 12.00 w Pałacu Pod Blachą, odbędzie się natomiast wykład "Błękitna
Wstęga Honoru. Burzliwe dzieje Orderu Virtuti Militari". Wykład
poprowadzi kustosz Anna Czekaj.
Przygotowano także zajęcia plastyczno-historyczne dla dzieci w wieku od
8 do 12 lat (o godz. 10.00 i 11.00), zatytułowane "W pałacu
bohaterskiego księcia. Pałac Pod Blachą w czasach księcia Józefa
Poniatowskiego". Poprowadzą je Dorota i Sławomir Szczoccy. Na te zajęcia
tak, jak na wykłady, obowiązują bezpłatne zaproszenia, które są do
odebrania w Sieni Wielkiej Zamku Królewskiego.
Na specjalną trasę zwiedzania, obejmującą m.in. sale Apartamentu
Królewskiego oraz Gabinet Prezydenta Mościckiego obowiązują bilety, w
cenie: normalny - 22 złote, ulgowy - 14 złotych, oraz rodzinny 13
złotych. Zwiedzanie Zamku odbywa się w godzinach od 10.00 do 16.00.
(IAR)
Wtorek, 2009-11-10
"Szczepionki przeciw
A/H1N1 mogą być niebezpieczne"
Minister zdrowia Ewa Kopacz domagając się kompletnych testów szczepionek
przeciw grypie A/H1N1 zachowuje się jak odpowiedzialny lekarz – mówi
Wirtualnej Polsce prof. Maria Dorota Majewska, neurobiolog, ekspert ds.
szczepień z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Co najmniej
dwie z tych szczepionek zawierają składniki niebezpieczne dla zdrowia –
podkreśla ekspert.
W Polsce na grypę A/H1N1 zachorowało 213 osób, przebieg choroby był
łagodny, nikt nie umarł. Tymczasem na grypę sezonową w ostatnich dwóch
latach zachorowało ok. 1 mln osób - informuje minister Kopacz. Rząd
polski negocjuje zakup szczepionek przeciw A/H1N1, skarżąc się
jednocześnie, że jest na niego wywierana presja ze strony koncernów
farmaceutycznych, które nie chcą wziąć odpowiedzialności za szczepionki.
Pani zdaniem rzeczywiście mamy do czynienia z pandemią czy z masową
histerią?
Prof. Maria Dorota Majewska: Definicja pandemii została zmieniona przez
WHO tuż przed ogłoszeniem pandemii „świńskiej grypy” 11 czerwca 2009.
Obecna definicja wyłącza czynniki takie jak duży stopień śmiertelności i
ciężkość zachorowań, które wystepowały w poprzedniej definicji pandemii.
Teraz praktycznie nawet przeziębienie lub katar, jeśli schorzenia te
wystąpią jednocześnie na kilku kontynentach u znacznej liczby ludzi i
pojawią się nowe odmiany wirusów, można podciągnąć pod definicję
pandemii. A z tym idzie możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego. W Polsce
- tak jak pan wspomniał - przebieg zachorowań 213 osób na grypę A/H1N1
był łagodny, podczas gdy na grypę sezonową na świecie corocznie chorują
miliony, umierają setki tysięcy osób. W USA co roku 10-40 tys. osób
umiera na grypę sezonową i nikt nie ogłasza z tego powodu pandemii.
Wielu Amerykanów zaczęło wątpić, czy istnieje coś takiego jak „świńska”
grypa. Gdy dziennikarze stacji telewizyjnej CBS zwrócili się do agencji
rządowej Center for Disease Control and Prevention (CDC) o szczegółowe
dane dotyczące zachorowań na grypę A/H1N1, nie udzielono im żadnej
informacji, nawet gdy powołali się na ustawę o obowiązku udzielania
informacji przez instytucje państwowe. Nie zaprezentowano też
wiarygodnych zdjęć tego wirusa. Gdy zebrano informacje od organizacji
stanowych, okazało się, że liczba chorych na grypę A/H1N1 wynosi ok. 7%
liczby podawanej oficjalnie. CDC przyznało, że przestało testować te
przypadki już w lipcu b.r. Sprawa nagłaśniana w mediach nabrała
natychmiast cech epidemii. O braku wiarygodnych źródeł trzeba też mówić
w przypadku zachorowań w Meksyku. Wirusa grypy A/H1N1 zidentyfikowano u
niewielkiego odsetka osób z podejrzeniem tej grypy. Znaleziono u nich
też wyjątkowo złośliwą bakterię gruźlicy, co oznacza, że w Meksyku
„świńska” grypa może być odmianą świńskiej gruźlicy, na którą
zachorowali głównie pracownicy ferm. W ich leczeniu skuteczne okazały
się antybiotyki. Moim zdaniem w Meksyku nie ma i nie było pandemii grypy
A/H1N1, natomiast gruźlica na pewno jest endemiczną plagą tego
społeczeństwa. Tak jak na Ukrainie plagą jest ciągły wzrost zachorowań
na AIDS i podejrzewa się, że wiele śmiertelnych przypadków, które
kwalifikuje się jako grypę A/H1N1 dotyczyło właśnie osób chorych na
AIDS, których łatwo zabija każda oportunistyczna infekcja. Trzeba jednak
przyznać, że nie mamy wiarygodnych danych z Ukrainy odnośnie patogenów,
które spowodowały w krótkim czasie śmierć poniosło 14 osób.
Polski wiceminister zdrowia Adam Fronczak mówi o sześciu ofiarach
śmiertelnych w „kraju, gdzie dokonano dużych zakupów szczepionki przeciw
A/H1N1 - chodzi o Szwecję. Rzeczniczka KE ds. zdrowia Nina Papadulaki
twierdzi, nie ma żadnych informacji o potwierdzonych przypadkach zgonów
w wyniku zastosowania szczepionki przeciwko grypie A/H1N1, dodając
jednak, że troje Szwedów - starszych i schorowanych - zmarło w wyniku
komplikacji zdrowotnych po podaniu szczepionki. Skąd ten chaos
informacyjny?
- Mam dużo wątpliwości, gdy czytam alarmujące tytuły w mediach i
doniesienia o danych dotyczących grypy A/H1N1, chociażby dlatego, że w
niektórych przypadkach opinia publiczna nie dowiaduje się wszystkiego. W
Szwecji jest podobno blokada informacji, mówi się o 12 ofiarach
śmiertelnych, a na stronie internetowej "theflucase", założonej przez
Jane Bugermeister, internauci skarżą się na powszechną cenzurę w tej
sprawie. Austriacka dziennikarka medyczna, autorka wielu publikacji
naukowych, kieruje bardzo mocne oskarżenia przeciwko koncernom
farmaceutycznym, za co zapłaciła m.in. utratą pracy. Złożyła w tym roku
pozew przeciwko amerykańskiej firmie Baxter o to, że z centrum
badawczego tej firmy w Austrii wysłano do kilku europejskich krajów
szczepionki przeciw grypie sezonowej zakażone wirusem ptasiej grypy, co
mogło skończyć się ogólnoeuropejską pandemią. Sprawa wyszła na jaw w
lutym 2009 r. w laboratorium w Czechach i wzbudziła wiele kontrowersji w
mediach. Firma utrzymuje, że był to ludzki błąd, niegroźny w skutkach
dla ludzi, ale faktem jest, że fretki, na których wypróbowano zakażoną
szczepionkę zmarły we wspomnianym laboratorium, a wobec firmy nie
wyciągnięto żadnych konsekwencji. Prokuratura austriacka umorzyła
sprawę. Bugermeister uważa, że celowo zatruto 72 kilo szczepionki, by
WHO mogła ogłosić pandemię szóstego stopnia. Dziennikarka oskarża
austriackie ministerstwo zdrowia, policję i najwyższe władze światowe, w
tym ONZ o brak odpowiedniej reakcji i szeroko zakrojonego śledztwa.
Baxter jest jednym z producentów szczepionki przeciw grypie A/H1N1.
Wielu ludzi w UE patrzy bardzo podejrzliwie na szczepionki A/H1N1 i
odmawia szczepienia się nimi. We Francji, Szwajcarii, Hiszpanii, Grecji
zaszczepiło się zaledwie kilka procent obywateli. Podobnie szczepień
odmówiła większość Niemców, gdy wyszło na jaw, że administracji
państwowej i wojsku chciano podać bezpieczniejszą lepszą szczepionkę –
bez toksycznej rtęci oraz potencjalnie szkodliwych adjuwantów, a zwykłym
obywatelom tę bardziej szkodliwą, o czym informowały media.
Czy szczepionki przeciw A/H1N1 mogą być niebezpieczne? Pani dawno
zwracała uwagę polskim władzom, że szczepionki u nas dostępne zawierają
m.in. toksyczną, niebezpieczną dla zdrowia rtęć. Z tego powodu wycofano
wiele szczepionek w USA.
- Pochwalam wstrzemięźliwość minister Kopacz, która domaga się
dodatkowych badań szczepionek przeciw grypie A/H1N1, ponieważ
dotychczasowe testy przeprowadzono tylko na zdrowej populacji młodych
ludzi. Nie wiemy, jak zareagują na te szczepionki ludzie starsi, dzieci
i kobiety w ciąży, ani jakie będą odległe ich skutki. A efekty uboczne w
dłuższym terminie mogą być tragiczne. Dwie ze szczepionek przeciw grypie
A/H1N1 zawierają dwa składniki potencjalnie groźne dla ludzkiego
zdrowia. Jeden to rtęć, którą zawiera thimerosal, związek
neurotoksyczny, powodujący poważne zaburzenia w rozwoju, wciąż dodawany
do szczepionek niemowlęcych dostępnych w Polsce. Z naszych badań,
przeprowadzonych z unijnych funduszy w Zakładzie Farmakologii Instytutu
Psychiatrii i Neurologii wynika, że rtęć szkodzi rozwijającym się
organizmom ssaków i może mieć związek z rozwojem autyzmu u dzieci (w
ciągu ostatnich 30 lat autyzm stał się epidemią, liczba chorych wzrosła
13-krotnie). Zaobserwowaliśmy, że dzieci autystyczne mają m.in. problemy
z wydalaniem rtęci. Rtęć szkodzi też dorosłym – może powodować
schorzenia neurodegeneracyjne m.in. choroby Parkinsona i Alzheimera.
Dlatego kraje skandynawskie oraz zachodnioeuropejskie już wiele lat temu
zakazały stosowania szczepionek zawierających rtęć u niemowląt i
starszych dzieci. Amerykański badacz dr Thomas Verstraeten, który
przebadał ok. 100 tys. dzieci, był pierwszym, który udowodnił silny
związek thimerosalu z autyzmem i chorobami neurologicznymi dzieci.
Związek ten potwierdziły badania innych niezależnych naukowców.
Amerykańska instytucja Food And Drug Administration pod koniec lat 90.
zalecała producentom szczepionek, by usuwali rtęć ze szczepionek
dziecięcych, ale - co ciekawe i zastanawiające - bez nakazu i sankcji
prawnych. Dr. Verstraeten nie mógł opublikować oficjalnego raportu ze
swych badań, ostatecznie związał się z koncernem farmaceutycznym, a
pierwotne, „przerażające” - jego zdaniem - dane raportu, który stworzył
„wyparowały”. Gdy raport się w końcu ukazał, był drastycznie
ocenzurowany.
Drugi składnik groźny dla ludzkiego zdrowia, obecny w szczepionce
przeciw wirusowi grypy A/H1N1 to skwalen. Jest to naturalny związek
tłuszczowy występujący we wszystkich komórkach kręgowców, ale dodanie go
do szczepionek powoduje wytworzenie się przeciwciał antyskwalenowych, w
rezultacie czego organizm zaczyna atakować własne komórki. Powoduje to
szereg chorób autoimmunologicznych takich jak schorzenia reumatyczne,
endokrynologiczne, neurologiczne. Są na to dowody wynikające zarówno z
doświadczeń na zwierzętach, jak i kliniczne. W 1991 r. setkom tysięcy
amerykańskich żołnierzy podawano szczepionki ze skwalenem, który wywołał
chorobę autoimmunologiczną, tzw. syndrom choroby Zatoki Perskiej.
Przeciwciała przeciw skwalenowi znaleziono u wszystkich żołnierzy,
cierpiących na tę okaleczającą, degeneracyjną i nieodwracalną chorobę.
Co więcej, nawet dzieci tych żołnierzy rodziły się z ciężkimi wadami. W
1976 r. szczepionkę przeciw „świńskiej” grypie podano ponad 40 mln
Amerykanów. Akcję szybko przerwano, ponieważ potwierdzono 500 wypadków
syndromu Guilliana-Barre'a, neurologicznej choroby prowadzącej do
paraliżu. Po szczepieniach zmarło co najmniej kilkadziesiąt osób, a do
pandemii nigdy nie doszło.
W wywiadzie dla „Angory” powiedziała pani: „W Polsce przymusowo szczepi
się noworodki w pierwszych godzinach życia przeciwko żółtaczce typu B.
Tymczasem ostatnie badania amerykańskie wykazały, że dzieci szczepione
szczepionkami ze związkiem rtęci dziewięć razy częściej są upośledzone
umysłowo niż te, które nie otrzymały tej szczepionki. W wielu
cywilizowanych krajach świata na żółtaczkę typu B szczepi się dopiero
nastolatków, przed rozpoczęciem życia płciowego. A jeśli chodzi o
gruźlicę, badania zlecone przez WHO w Indiach dowiodły, że szczepieni
chorowali częściej”. Te wyniki są bardzo niepokojące.
- Rzeczywiście ilość i jakość szczepionek podawanych niemowlętom jest
dyskusyjna. W wielu krajach zachodnich szczepi się niemowlęta po raz
pierwszy po ukończeniu 2. lub 3. miesiąca życia i na ogół nie szczepi
się noworodków. Problemem, który wzbudza najwięcej emocji wśród
rodziców, lekarzy i naukowców jest wspomniane przeze mnie używanie rtęci
w szczepionkach. Wydaje się jednak, że także w Polsce coraz
powszechniejsza staje się świadomość społeczna oraz lekarska odnośnie
neurotoksyczności thimerosalu. – Po dwóch konferencjach (jednej
zorganizowanej przez nas, drugiej przez organizację DAN - Defeat Autism
Now) poświęconych autyzmowi - tematem tym zainteresowały się polskie
Ministerstwo Zdrowia oraz Państwowy Instytut Higieny. Jak wyczytałam na
stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego, wygląda na to, że w ciągu
dwóch lat rtęć ma zostać wycofana ze szczepionek stosowanych w Polsce.
Byłby to sukces. Mam nadzieję, że tak się stanie. Nierzadko prawda o
szkodliwości pewnych leków czy szczepionek wychodzi na jaw po latach,
kiedy jest już za późno na ratunek dla osób trwale okaleczonych tymi
preparatami. A przecież liczy się każde ludzkie życie.
Rozmawiał Adam Przegaliński, Wirtualna Polska
Prof. Maria Dorota Majewska jest neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała
w czołowych instytucjach naukowych USA, między innymi na uniwersytetach
Harvarda i Missouri oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia w Waszyngtonie.
Prowadziła badania w Zakładzie Farmakologii i Fizjologii Układu
Nerwowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Obecnie
pracuje na UKSW w Warszawie.
(wp.pl)
Poniedziałek,
2009-11-09
Ostatnie pożegnanie Jana
Wejcherta
O 12.00 w Kościele św. Anny w warszawskim Wilanowie rozpoczął się
pogrzeb Jana Wejcherta. Założyciel Grupy ITI zmarł niespodziewanie 31
października. Miał 59 lat.
Przyczyną śmierci Jana Wejcherta była silna infekcja bakteryjna i
niewydolność serca. Od 1993 roku zmagał się również z białaczką.
Jan Wejchert był założycielem Grupy ITI oraz współzałożycielem stacji
TVN i TVN24. Był także współwłaścicielem Grupy Onet, platformy
satelitarnej "n", Multikina i klubu piłkarskiego Legia Warszawa.
W 2007 roku Jan Wejchert zajął 8. miejsce na liście najbogatszych
Polaków tygodnika "Wprost". Jego majątek wyceniono wówczas na 3,6 mld zł.
(wp.pl)
SZTUCZNE OGNIE NA ZAKOŃCZENIE ŚWIĘTA
Wałęsa popchnął. Domino runęło. "Reszta od nas zależy"
- Pokazaliśmy Niemcom, jak należy walczyć, by skończyć ten system -
oznajmił w Berlinie Lech Wałęsa, a chwilę później pchnął pierwszą kostkę
domina symbolizującego upadek Muru Berlińskiego.
- To naród niemiecki, inne narody wymusiły na politykach
Lech Wałęsa tuż przed zburzeniem domina (TVN24, EPA)decyzje, które
musieli podjąć, a nie ich mądrość, chęci jakieś - zaznaczył były
przywódca Solidarności, któremu w "walce" z dominem pomógł były premier
Węgier Miklos Nemeth, a także młodzież z Polski i Węgier.
- W taki sposób na wartościach, na duchu udało się naszemu pokoleniu
zamknąć drugą tysiąclatkę chrześcijaństwa, bez podziałów, bez siły,
pokojowo - dodał Wałęsa. - I otworzyć temu pokoleniu trzecią tysiąclatkę
chrześcijaństwa. Reszta od nas zależy - mówił noblista.
Wałęsa podkreślił również, że "jeśli z tego zwycięstwa wyciągniemy
właściwe wnioski, to zbudujemy Europę pokojową, dobrobytu, sprawiedliwą,
solidarną".
- A jeśli będzie opowiadać takie dyrdymały o politykach, o tym, że oni
zwycięstwo odnieśli, to ta Europa czeka na następną nauczkę, po której
się może podniesie - ostrzegał Wałęsa.
Domino pchnął też Jerzy Buzek
Poleciało domino
Inscenizacja domina to kulminacyjny moment Merkel: Bez sąsiadów byłoby
to nie do pomyślenia
- Pamiętamy o Polakach, którzy rozpoczęli walkę o wolność. Pamiętamy...
czytaj więcej »obchodów 20. rocznicy pokojowej rewolucji w dawnej NRD,
która otworzyła drogę do zakończenia podziału Niemiec i Europy.
Ustawiona pod Reichstagiem kostka, którą popchnął Wałęsa, poświęcona
jest "Solidarności". Została ozdobiona przez uczniów z polskiej klasy
berlińskiej szkoły im. Roberta Jungka i nawiązuje do wydarzeń w Polsce,
które dały początek demokratycznym przemianom w Europie Środkowej i
Wschodniej.
Przedstawia m. biało-czerwoną mapę Polski, Okrągły Stół, Pomnik
Poległych Stoczniowców i sylwetkę papieża Jana Pawła II.
Przeszli przez Bramę
Główne wieczorne Merkel: Niemcy nie byli pierwsi
Kanclerz Angela Merkel podziękowała "Solidarności" za wkład w walkę z...
czytaj więcej »obchody rocznicowe na placu Paryskim, po wschodniej
stronie Bramy Brandenburskiej, rozpoczęły się o godz. 19 koncertem
orkiestry opery berlińskiej pod batutą Daniela Barenboima.
Orkiestra zagrała fragment opery "Lohengrin" Ryszarda Wagnera, utwór pt.
"Ocalony z Warszawy" Arnolda Schoenberga, fragment VII symfonii Ludwiga
van Beethovena oraz utworu kompozytora pochodzącego z NRD Friedricha
Goldmanna.
Na zakończenie obchodów pokaz sztucznych ogni (TVN24, EPA)
Przemówienia i domino
Po koncercie oficjalni goście przeszli przez Bramę Brandenburską na jej
zachodnią stronę, gdzie głos zabrali przedstawiciele czterech aliantów:
Rosji, USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Na koniec głos zabrała kanclerz
Niemiec Angela Merkel.
Niedługo potem Wałęsa przewrócił domino, a amerykański piosenkarz Jon
Bon Jovi zaprezentował utwór skomponowany specjalnie na tę okazję pt.
"We weren't born to follow", poświęcony - jak poinformowano - "wszystkim
ludziom, którzy Wałęsa przewróci Mur berliński
Lech Wałęsa przewróci pierwszą, gigantyczną kostkę domina,
symbolizującą... czytaj więcej »wbrew przeciwnościom losu walczą o
wolność".
Wielki pokaz sztucznych ogni
Nie tylko Wałęsa przewracał domino. Przy kolejnym odcinku obecny był
Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Zaraz potem, gdy
runął ten odcinek, nastąpiła premiera hymnu pt. "We are one",
skomponowanego przez Paula van Dyka.
Trzeci odcinek domina upadł za przyczyną dzieci - ostatnie kostki domina
odsłonęły widok na Bramę Brandenburską.
Wtedy nastąpił uroczysta kulminacja obchodów - wielki pokaz sztucznych
ogni.
(TVN24, EPA)
Niedziela,
2009-11-08
Wybrano Książkę
Historyczną Roku
Książka "Siostry zakonne w obozach pracy w PRL w latach 1954-1956" Agaty
Mirek z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II, została
najlepszą książką naukową opisującą losy Polski i Polaków w okresie XX
w.
W warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego
odbyła się uroczysta gala drugiej edycji konkursu "Książka Historyczna
Roku" o nagrodę im. Oskara Haleckiego, na której przyznano nagrody za
książki wydane między 1 stycznia 2008 a 15 czerwca 2009 r.
- Ta książka jest hołdem złożonym bohaterskim kobietom, które nie uległy
władzy PRL i w ten sposób napisały piękną kartę historii. Ich bardzo
wartościowe doświadczenie pozwala nam budować dzisiaj życie zakonne w
Polsce - mówiła Agata Mirek odbierając nagrodę.
Nagroda w konkursie "Książka Historyczna Roku" jest przyznawana w dwóch
kategoriach: najlepsza książka naukowa opisująca losy Polski i Polaków w
okresie XX w. oraz najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona
historii Polski w XX w. W wyborze najlepszych książek w obu kategoriach
mogli brać udział także czytelnicy, którzy za pośrednictwem strony
internetowej oddawali swoje głosy.
Agata Mirek, która wygrała także w plebiscycie czytelników w kategorii "najlepsza
książka naukowa opisująca losy Polski i Polaków w okresie XX w.",
podkreśliła, że jej książka jest próbą opisania działań władz PRL, które,
ograniczając działalność wspólnot zakonnych. dążyły do stopniowego
wyeliminowania sióstr z życia społecznego, co z czasem miało w Polsce
doprowadzić do likwidacji zakonów w ogóle.
Gratulując laureatce przewodniczący jury konkursu prof. Piotr Franaszek
zwrócił uwagę, że w świadomości społecznej historia żeńskich zakonów
jest słabo znana. - To wielka biała plama, w którą wkroczyła pani Agata
Mirek. Napisała doskonałą pracę, podbudowaną bardzo rozległą kwerendą.
To książka, która ukazuje nie tylko zbrodniczą politykę władz
komunistycznych wobec kościoła w Polsce, ale jest także istotnym wkładem
do badań nad zakonami żeńskimi - uzasadniał decyzję jury prof. Franaszek.
W kategorii książka popularnonaukowa, nagrodę jury otrzymali: Grzegorz
Hryciuk, Małgorzata Ruchniewicz, Bożena Szaynok, Andrzej Żbikowski za
książkę "Wysiedlenia, wypędzenia i ucieczki 1939-1959. Atlas ziem Polski.
Polacy, Żydzi, Niemcy, Ukraińcy". Atlas jest dokumentalnym zapisem
doświadczeń narodów przedwojennej Polski: deportacji, przesiedleń,
ucieczek, przymusowych poborów do wojska i wywózek do pracy przymusowej.
Z kolei nagrodę czytelników w kategorii książka popularnonaukowa,
otrzymał Jacek Pawłowicz za album "Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948".
Jego praca zawiera m.in. niepublikowane dotąd zdjęcia z rodzinnej
kolekcji rotmistrza; prezentuje życie Witolda Pileckiego, od jego
najmłodszych lat, aż po męczeńską śmierć w 1948 r., gdy został
zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Wszyscy laureaci otrzymali statuetki i nagrody pieniężne, których łączna
kwota wyniosła 90 tys. zł.
Konkurs "Książka Historyczna Roku" o nagrodę im. Oskara Haleckiego, nad
którym honorowy patronat objął prezydent Lech Kaczyński, zorganizowały:
Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Instytut Pamięci
Narodowej.
Patronem konkursu jest prof. Oskar Halecki (1891-1973), historyk Europy
środkowo - wschodniej i badacz dziejów Kościoła, działacz społeczny i
katolicki, który zyskał sobie uznanie na Zachodzie, ale w PRL był prawie
nieznany.
(PAP)
"Esbecy z tajnego zbioru IPN nie stracą lepszych emerytur"
Esbecy, których akta są w ściśle tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN,
nie stracą przywilejów emerytalnych - co od Nowego Roku obejmie ogół
oficerów służb specjalnych PRL. Materiały z tego zbioru są tajne i IPN
nie wolno ich udzielać organom emerytalno-rentowym dla obniżki świadczeń.
Problem ujawnił prezes IPN Janusz Kurtyka, przedstawiając w Senacie
informację o pracach Instytutu w 2008 r.
Na mocy specjalnej ustawy, od 1 stycznia 2010 r. oficerowie służb PRL i
członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (lub wdowy po nich) stracą
prawo do uprzywilejowanych świadczeń - wyższych niż mają zwykli emeryci.
Pierwsi już dostają decyzje o obniżce, od której można się odwołać do
sądu.
Według szacunków IPN, takich decyzji może być w sumie ok. 45 tys. Do
końca roku IPN ma przekazać organom emerytalnym zaświadczenia o
przebiegu służby funkcjonariusza wraz z informacją, czy "czynnie
wspierał osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości
Państwa Polskiego" - wtedy zachowałby swe świadczenie.
- Nie jesteśmy w stanie udzielić informacji zakładowi
emerytalno-rentowemu odnośnie do funkcjonariuszy, których teczki zostały
przekazane do zbioru zastrzeżonego, nie wolno nam bowiem udzielać takiej
informacji. Można zatem powiedzieć, że ci, którzy znaleźli się w zbiorze
zastrzeżonym, będą mieli szczęście i nie będą zweryfikowani w ramach tej
ustawy - oświadczył Kurtyka senatorom.
Zapewnił, że IPN widzi problem. - Z całą pewnością zwrócimy się -
zwracamy się i będziemy się zwracali - do odpowiednich służb ochrony
państwa, żeby jak najwięcej tych teczek personalnych, które są w zbiorze
zastrzeżonym, było wyjmowanych z tego zbioru po to, żebyśmy mogli je
zweryfikować - zapowiedział.
W zbiorze zastrzeżonym są akta służb PRL "aktualne dla bezpieczeństwa
państwa", których z tego powodu IPN nie ujawnia na ogólnych zasadach (nie
wiadomo, co konkretnie tam jest). Dostęp do zbioru mają wyłącznie prezes
IPN i służby specjalne. To one decydują, co ma być w tym zbiorze - choć
prezes może uchylić ich decyzję (spory rozstrzyga kolegium IPN). Kurtyka
zmniejszył ten zbiór niemal dwukrotnie. Za prezesury Leona Kieresa (lata
2000-2005) do tego zbioru miało trafić wiele akt służb PRL, nie
związanych z bezpieczeństwem RP.
IPN podkreśla, że nie dostał z budżetu dodatkowych funduszy na
realizację ustawy o obniżce świadczeń służb PRL i musiał zwolnić ok. 100
osób, by uzyskać pieniądze na zakup sprzętu komputerowego i
oprogramowania oraz stworzenie zespołu do weryfikacji. - Mogę zameldować
Wysokiemu Senatowi, że Instytut prawdopodobnie wywiąże się z tego
zadania, mimo że sam wielokrotnie zgłaszałem obawy - mówił Kurtyka.
IPN stwierdził, że ustawą powinno być objętych ok. 45 tys. osób; do
weryfikacji zostało jeszcze ok. 10 tys. osób. Kurtyka ujawnił, że IPN
otrzymał do sprawdzenia 194 tys. osób. Według niego, zakład
emerytalno-rentowy przesłał wszystkie dane dotyczące osób, które
pobierają uprzywilejowane świadczenia. - Naszym zadaniem było wyłuskanie
z tej masy żyjących jeszcze i pobierających emerytury funkcjonariuszy
służb bezpieczeństwa - dodał prezes IPN.
Kurtyka zdradził, że przy okazji udało się wykryć szereg nadużyć. Według
niego, w organach bezpieczeństwa PRL "bardzo często zdarzało się, że
ktoś pełnił służbę np. pięć lat, a do emerytury liczyło się dziesięć, a
później piętnaście lat i na podstawie jego oświadczenia potwierdzonego
przez dwóch towarzyszy służby, zaliczano mu i przydzielano emeryturę". "Całkiem
sporo osób w ten sposób będzie teraz zweryfikowanych" - zapowiedział
prezes IPN. Jego zdaniem, "zakład emerytalno-rentowy wypłacał te
emerytury siłą rozpędu".
Obecnie funkcjonariusze służb specjalnych od 1944 do lipca 1990 r. (lub
ich bliscy) dostają wyższe świadczenia niż zwykli emeryci - nawet do 5
tys. zł. Zdaniem posłów PO - autorów ustawy - naruszało to "zasady
sprawiedliwości społecznej". Emerytury dla b. oficerów będą zatem
obliczane nie tak jak obecnie - według wskaźnika w wysokości 2,6%
podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - lecz 0,7% (tak
jak za okres nieskładkowy, za okres składkowy wynosi on 1,3%).
Przeciętny emeryt ze służb PRL straci ok. tysiąca zł; świadczenia
generałów spadną nawet trzykrotnie. Szacowano, że świadczenia dla b.
oficerów służb PRL mają się zmniejszyć o ok. 600 mln zł rocznie. PO
zapowiadała, że część oszczędności przeznaczy dla "pokrzywdzonych przez
PRL".
Przywileje za lata służby w PRL stracą także ci funkcjonariusze SB,
którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu
Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen.
Andrzej Kapkowski. Krytykowali to szefowie MSW po 1990 r., m.in.
Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski. - Zatrudniałem tych ludzi na
określonych warunkach płacowych i emerytalnych. Po blisko 20 latach
ustanawia się nowe zasady, rażąco niekorzystne, uważam to za skandal -
mówił Milczanowski.
Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana będzie po 0,7 proc. podstawy
wymiaru za rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. WRON -
administrująca od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym -
składała się z 22 wyższych wojskowych (część już nie żyje). Szef WRON
gen. Wojciech Jaruzelski - sądzony za bezprawne wprowadzenie stanu
wojennego w 1981 r. - dostaje 7 tys. zł emerytury "generalskiej". Mówił,
że nie skorzysta z emerytury, jaka przysługuje mu jako b. prezydentowi
RP z lat 1989-1990. SLD i b. prezydent Aleksander Kwaśniewski prowadzili
kampanię przeciw odebraniu mu wyższej emerytury.
Lewica zaskarżyła ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając jej
m.in. odpowiedzialność zbiorową wobec funkcjonariuszy z PRL (nie jest
jeszcze znany termin rozprawy). Niektórzy prawnicy uważają, że nie
powinno być konstytucyjnych problemów z odebraniem wyższych emerytur
oficerom służb PRL; za wątpliwą uznawali zaś konstytucyjność odbierania
ich członkom WRON.
(PAP)
Sobota, 2009-11-07
Rozdano nagrody OFF
Fashion Kielce
Warszawska projektantka Iwona Leliwa-Kopystyńska wygrała 6.
Międzynarodowy Konkurs Projektantów i Entuzjastów Mody OFF FASHION
Kielce 2009. Nagrodzono jej kolekcję "Carska Rosja - ready-to-wear".
Laureatka przyznała, że zaprojektowała męską kolekcję w obawie przed
ogromną konkurencją. Na Off Fashion dominowały stroje dla pań.
Drugie miejsce w Konkursie zajęła Iwona Pilch za kolekcję "Skarby w
skórę wszyte". Projektantka otrzymała także statuetkę "Talent" za
połączenie tradycji i nowoczesności. Trzecie miejsce jurorzy przyznali
Katarzynie Konieczce, która otrzymała też nagrodę za najbardziej
fotogeniczną kreację.
Pierwszą i drugą nagrodę ufundował prezydent Kielc, trzecią - Targi
Kielce.
Statuetki "Przyjaciel Off Fashion" otrzymały jurorka konkursu profesor
Barbara Hanuszkiewicz z łódzkiej ASP i dziennikarka Radia Fama Aneta
Czaban.
(IAR)
Polski kompozytor
nagrodzony w Australii
Zamieszkały w Australii polski kompozytor Cezary Skubiszewski otrzymał
główną nagrodę Australijskiego Stowarzyszenia Praw Wykonawczych
(Australian Performing Rights Association - APRA) w kategorii
najlepszego albumu z muzyką filmową - poinformowały lokalne media.
Uroczystość rozdania nagród APRA odbyła się w City Recital Hall w
Sydney.
Skubiszewski otrzymał tę nagrodę za muzykę do filmu z 2007 r. "Działania
rzucające wyzwanie śmierci" (Death Defying Acts) reżyserki Gillian
Armstrong, w którym główne role grają Catherine Zeta-Jones i Guy Pearce.
Jest to już trzecia nagroda Skubiszewskiego w tej kategorii.
Muzyka do filmu "Death Defying Acts", którego treścią jest kariera
słynnego w latach 20. XX wieku magika Harry'ego Hudiniego i jego romansu
z kobietą mającą zdolności parapsychologiczne, została już nagrana przez
amerykańską wytwórnię płytową Lakeshore Records.
Album otrzymał bardzo dobre recenzje w prasie muzycznej Stanów
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
(PAP)
Zapomniana "Bitwa pod Grunwaldem" trafiła na Wawel
Na Wawel trafił na wystawę zagubiony w wojennej zawierusze obraz "Bitwa
pod Grunwaldem" Zygmunta Rozwadowskiego - pisze "Dziennik Polski".
Obraz został namalowany przez artystę 100 lat temu, na krakowskie
obchody 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem. Eksponowany jako diorama, w
specjalnie zbudowanym pawilonie, był - obok odsłonięcia pomnika
autorstwa Antoniego Wiwulskiego - głównym akcentem i dużą atrakcją
obchodów.
W latach międzywojennych obraz Rozwadowskiego trafił do Lwowa. Okazało
się, że dzieło znajduje się w zbiorach Muzeum Historycznego tego miasta.
"Bitwa pod Grunwaldem" nie była po wojnie eksponowana. Żadne z muzeów
lwowskich nie ma bowiem sali nadającej się do prezentacji tego ogromnego
płótna.
Obecnie obraz ma być wystawiony na Wawelu podczas przyszłorocznych
obchodów 600-lecia Grunwaldu. Wczoraj, w jednej z sal zamkowych,
rozwinięto obraz z wałka. Mierzy 10 m na ponad 8 m. Wkrótce trafi do
wawelskiej pracowni konserwacji malarstwa.
(PAP)
Piątek,
2009-11-06
Czarna Hańcza
zanieczyszczona ropą
Strażacy usuwają z rzeki Czarna Hańcza w Suwałkach (woj. podlaskie)
substancję ropopochodną, która wyciekła ze stacji paliw w centrum miasta
- poinformował komendant suwalskiej straży pożarnej Krzysztof Hawrus.
Plamy z wyciekiem zauważyli rano mieszkańcy miasta i zaalarmowali straż
pożarną. Okazało się, że na odcinku blisko kilometra jest wielka plama
jakiejś substancji.
- Podejrzewamy, że to wyciek oleju napędowego ze stacji paliw w centrum
miasta. Zabezpieczyliśmy wyciek w tym miejscu i usuwamy zanieczyszczenie
rzeki - dodał Hawrus.
Strażacy postawili specjalne barierki na rzece, aby plama nie
rozprzestrzeniała się. Stosują także na rzece słomiane bele i preparat
neutralizujący ropę. Akcja oczyszczająca ma potrwać kilka godzin.
Sprawą ma zająć się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w
Suwałkach.
(PAP)
To oni zajmą się "aferą hazardową"
Sejm wybrał skład komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej.
Pracować w niej będą posłowie PO: Mirosław Sekuła, Jarosława Urbaniak i
Sławomir Neumann; PiS - Beata Kempa i Zbigniew Wassermann; Lewicy -
Bartosz Arłukowicz i PSL - Franciszek Stefaniuk.
Za składem komisji opowiedziało się 410 posłów, przeciwko było trzech,
od głosu wstrzymało się 14. Większość bezwzględna wynosiła 214 głosów.
Pierwsze posiedzenie komisji śledczej odbędzie się o godz. 14.30.
Komisja ma wybrać przewodniczącego. PO zapowiadała, że jej kandydatem na
tę funkcję jest Sekuła.
Zgodnie z uchwałą o powołaniu komisji hazardowej (komisje ustawodawcza i
finansów publicznych zdecydowały o poparciu projektu autorstwa PO),
sejmowi śledczy będą badać prace nad tzw. ustawą hazardową w czasie
rządów SLD, PiS i PO, w zakresie automatów o niskich wygranych i
wideoloterii. Komisja ma także zbadać działania instytucji państwowych w
związku z tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad
zmianami w ustawie hazardowej. Raport z prac komisji śledczej ma powstać
do 28 lutego 2010 r.
Podczas środowego głosowania nad uchwałą o powołaniu komisji śledczej do
projektu uchwały przyjęto jedną poprawkę autorstwa klubu PiS i jedną
klubu Lewicy. Sejm poparł poprawkę Lewicy, która zakłada, że do zakresu
prac komisji należeć będzie zbadanie legalności działań posłów i
senatorów uczestniczących w pracach nad nowelizacjami ustawy o grach i
zakładach wzajemnych.
Zapis proponowany wcześniej przez PO zakładał, że komisja będzie badać
działania posłów uczestniczących w opracowaniu nowelizacji ustawy
hazardowej. Między PO a klubami opozycji trwał spór, czy na podstawie
takiego zapisu będzie możliwe wezwanie jako świadka przed komisję
śledczą m.in. byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.
Posłowie poparli także poprawkę PiS, która powoduje, że zakres prac
komisji poszerzono o zbadanie działań instytucji państwowych w związku z
tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad zmianami w
ustawie hazardowej.
Mirosław Sekuła, który ma zostać szefem komisji śledczej w latach 1997 -
2001 był posłem AWS. W latach 2001 - 2007 był prezesem Najwyższej Izby
Kontroli. Ukończył studia na wydziale chemicznym Politechniki Śląskiej.
Jego klubowy kolega Jarosław Urbaniak jest ekonomistą. Ukończył wydział
zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i wydział filozofii Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego. W Sejmie zasiada od 2005 roku. Wcześniej był
m.in. radnym Ostrowa Wielkopolskiego.
Trzeci polityk Platformy, który będzie pracował w komisji śledczej -
Sławomir Neumann - jest także ekonomistą, absolwentem Wyższej Szkoły
Bankowej w Poznaniu oraz Politechniki Koszalińskiej. W Sejmie zasiada od
2007 roku. Wcześniej był m.in. radnym Starogardu Gdańskiego.
Posłanka PiS Beata Kempa w Sejmie zasiada od 2005 roku. Jest prawnikiem
- ukończyła wydział prawa i administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. W
rządzie Jarosława Kaczyńskiego była wiceministrem sprawiedliwości.
Zbigniew Wassermann jest z zawodu prokuratorem. Ukończył wydział prawa
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był posłem IV (2001 - 2005) i V (2005 -
2007) kadencji. Był koordynatorem służb specjalnych w rządzie Kazimierza
Marcinkiewicza oraz Jarosława Kaczyńskiego.
Poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz jest lekarzem. Ukończył wydział lekarski
Pomorskiej Akademii Medycznej. W Sejmie zasiada od 2007 roku.
Franciszek Stefaniuk ma najdłuższy staż parlamentarny spośród członków
komisji - w Sejmie zasiada nieprzerwanie od 1989 roku. Z zawodu jest
ekonomistą. Był wicemarszałkiem Sejmu III kadencji (1997 - 2001).
Protest Dorna
Zastrzeżenia do kandydatury Sekuły zgłosił w czwartek szef koła Polska
Plus Ludwik Dorn. Miał on wątpliwości co do bezstronności Sekuły w
związku z jego wypowiedzią, że nie powinno dojść do konfrontacji przed
komisją premiera Donalda Tuska i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Odnosząc się do wniosku Dorna, wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak
stwierdził, że jest on nieracjonalny i "w sposób oczywisty niezasadny".
Jego zdaniem, Dorn, sam nie mając możliwości zasiadania w komisji
śledczej, kierując swój wniosek w sprawie Sekuły chce zaistnieć w
mediach.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przyznał w czwartek, że wśród
posłów zgłoszonych do komisji śledczej są tacy, którzy nie mają
certyfikatu dostępu do ściśle tajnych informacji i odpowiednio wcześniej
nie zareagowali na prośbę, by przed powołaniem komisji wystąpić o
przyznanie takiego certyfikatu. Marszałek przypomniał, że z mocy
konstytucji każdy poseł ma dopuszczenie do dokumentów z klauzulą "tajne".
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna pytany w czwartek, czy komisja na pewno
zdąży zakończyć prace do końca lutego, do czego zobowiązuje ją przyjęta
przez Sejm uchwała, zapewnił, że Platforma zgodzi się na przedłużenie
jej prac, jeśli będzie taka konieczność, ale - przekonywał - konkretny
termin zamknięcia prac ma zmobilizować posłów.
(IAR)
Znamy laureata Nagrody im. J. Giedroycia
Zygmunt Berdychowski został tegorocznym laureatem Nagrody imienia
Jerzego Giedroycia. Wyróżnienie przyznaje redakcja "Rzeczpospolitej"
osobom zasłużonym dla polskiej racji stanu, które w działalności
publicznej kierują się troską o sprawy publiczne, umacnianiem Polski w
demokratycznej wspólnocie europejskiej oraz kultywowaniem dobrych
stosunków z państwami Europy Środkowej i Wschodniej.
Zygmunt Berdychowski - założyciel Instytutu Studiów Wschodnich - został
uhonorowany za stworzenie Forum Ekonomicznego w Krynicy - mówi Paweł
Lisicki, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", przewodniczący kapituły
nagrody.
Lisicki podkreśla, że Forum Ekonomiczne jest wydarzeniem, podczas
którego do Polski przybywa najwięcej zagranicznych polityków i
biznesmenów - zwłaszcza z Europy Wschodniej. Wartość Forum Ekonomicznego
jest nie do przecenienia - dodaje Paweł Lisicki. Jak dodaje, jest to nie
tylko promocja naszego kraju, ale i okazja do rozmów biznesowych
pomiędzy partnerami z regionu Europy Wschodniej.
Obecny na uroczystości rozdania nagród prezydent Lech Kaczyński
powiedział, że Forum Ekonomiczne tworzy płaszczyznę dialogu z takimi
krajami jak Ukraina i Białoruś, kształtując polską politykę wschodnią.
Sam laureat przyznaje, że w swoich działaniach inspiruje się
dziedzictwem Jerzego Giedroycia. - Skupiamy się na sferze ekonomicznej,
ale nie tylko ona jest dla nas ważna - podkreśla Zygmunt Berdychowski.
Dodaje, że fundamentem rozwoju Forum Ekonomicznego była gospodarka, gdyż
w dzisiejszej polityce coraz więcej jest wątków gospodarczych. Zastrzega
jednocześnie, że na przestrzeni ostatnich lat organizatorzy starają się
wprowadzać też nowe elementy, w postaci debat o polityce, kulturze i
wartościach.
Uroczystość wręczenia Nagrody im. Jerzego Giedroycia odbyła się na Zamku
Królewskim w Warszawie. Wśród dotychczasowych laureatów są między innymi:
prof. Jerzy Kłoczowski - mediewista, Zbigniew Gluza i Ośrodek KARTA,
rosyjska poetka i tłumaczka - Natalia Gorbaniewska, prof. Jerzy
Pomianowski 2006 - redaktor miesięcznika "Nowaja Polsza" oraz Krzysztof
Czyżewski - założyciel Ośrodka Pogranicze w Sejnach.
(IAR)
Czwartek, 2009-11-05
Narodowy Instytut Leków:
maseczki to farsa!
Wirus tzw. świńskiej grypy łatwiej można zwalczać nowoczesnymi lekami
przeciwwirusowymi niż wirus grypy sezonowej - przekonuje dr Paweł
Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków. Dodaje, że noszenie maseczek
na ulicy "to farsa".
Grzesiowski powiedział, że grypę sezonową i tzw. świńską wywołują
podobne wirusy, tylko o różnym składzie genetycznym. - Wirus A/H1N1 ma
różne warianty, ten wirus pandemiczny ma nowy skład genetyczny -
powiedział Grzesiowski. - Dla lekarzy jest to nie do odróżnienia;
dokładne określenie typu wirusa ma znaczenie dla oceny skuteczności
szczepień oraz dla celów epidemiologicznych - powiedział.
Przypomniał też, że od zarażenia wirusem do wystąpienia objawów grypy
może minąć nawet do 7 dni, ale średnio występują po 3 dniach. Objawami
grypy są: kaszel, katar, podwyższona temperatura, dreszcze i bóle głowy.
Pytany o stosowanie masek przeciw grypie powiedział, że mają one sens
jedynie wtedy, gdy opiekujemy się osobą chorą; "wówczas ryzyko
zachorowania zmniejsza się nawet trzykrotnie". Natomiast chodzenie po
ulicy w maskach jest - jak powiedział - farsą. - Chyba, że ktoś jest
chory i w tej masce wychodzi, by nie zarażać innych. Ale takie maski
należy zmieniać co 15-20 minut - podkreślił.
Aby uniknąć zarażenia grypą należy - jak powiedział - myć ręce przed i
po kontakcie z chorymi osobami, czyścić także klamki i poręcze; chronić
błony śluzowe (oczy, nos i usta) - np. zasłaniając je chusteczką lub
odwracając głowę, gdy ktoś kaszle lub kicha. Osoby u których
zdiagnozowano grypę powinny - jak powiedział - zostać przez kilka dni w
domu, a jeśli czują się źle, powinny udać się do lekarza pierwszego
kontaktu.
(PAP)
Kard. Dziwisz krytykuje wyrok Trybunału w Strasburgu
Kardynał Stanisław Dziwisz ostro skrytykował wyrok Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dotyczący krzyży w szkołach. „Wyrok
Trybunału dotyczący nakazu zdjęcia krzyża we włoskiej szkole jest
niezrozumiały i budzi poważne obawy o przyszłość wolności religijnej w
Europie” - napisał metropolita krakowski w specjalnym oświadczeniu
przesłanym KAI.
Kard. Dziwisz dowodzi, że podstawą wszelkiej wolności jest wolność
religijna i przywołuje w tym kontekście stwierdzenie Benedykta XVI, że
deptanie tej wolności jest "dyktaturą relatywizmu". „Dochodzi do tego,
że chrześcijaństwo próbuje się wypierać z życia publicznego, a sędziowie,
którzy ustawiają się w roli stróżów wolności poprzez ten wyrok sami
stają się jej zaprzeczeniem” – napisał w oświadczeniu metropolita
krakowski.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że wieszanie
krzyży w klasach stanowi naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci
zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolności religijnej uczniów”.
Trybunał wydał powyższe orzeczenie w związku ze skargą na obecność
krzyża złożoną przez obywatelkę włoską pochodzącą z Finlandii. Ponadto
nakazał państwu włoskiemu wypłatę kobiecie odszkodowania w wysokości 5
tys. euro za "straty moralne".
Wyrok Trybunału ostro skrytykował też Watykan. W wypowiedzi dla Radia
Watykańskiego dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz
Federico Lombardi nazwał takie stanowisko krótkowzrocznym i błędnym. -
To przykre, że krzyż został uznany za znak podziału, wykluczenia czy
ograniczenia wolności - oświadczył watykański rzecznik.
Jego zdaniem orzeczenie Trybunału świadczy o tym, że pragnie się odmówić
chrześcijaństwu roli, jaką odegrało w ukształtowaniu europejskiej
tożsamości, a która tymczasem była i pozostaje istotna.
(KAI/PAP)
"5 osób zmarło po podaniu szczepionki na nową grypę w UE"
W sejmie odbyła się dyskusja dotyczącą stopnia zagrożenia wirusem grypy
A/H1N1 w Polsce. Ministerstwo zdrowia zapewniło, że w kraju jest
odpowiednia rezerwa leków i lekarze są dobrze przygotowani. Wielu posłów
podkreślało, że konieczny jest szybki zakup szczepionek, z którym zwleka
rząd. Wiceminister zdrowia Adam Fronczak zwrócił jednak uwagę na
niebezpieczeństwo płynące z tych szczepionek. - Do tej pory w UE po
podaniu szczepionki na grypę A/H1N1 zmarło pięć osób. Niepożądane objawy
zaobserwowano także u 190 pielęgniarek, które wcześniej zaszczepiono
przeciwko świńskiej grypie - dodał.
Minister Zdrowia Ewa Kopacz mówiła, że na 193 przypadki grypy A/H1N1 w
Polsce, żaden nie zakończył się śmiercią. 50% chorych przeleżało grypę w
domu. - W związku z tym bardzo proszę o wsparcie dla ministra, który
chce być odpowiedzialny i ostrożny - apelowała Kopacz po tym, jak kilku
posłom zarzuciło jej, że zwleka z zakupem szczepionek na grypę A/H1N1.
Przypomniała, że przeciwko grypie powodowanej przez wirusa typy A/H1N1
są trzy szczepionki, różnych firm, z których każda ma inną obecność
substancji czynnych, ale wszystkie traktowane są tak samo, co jej
zdaniem, powinno być zastanawiające. Zaznaczyła, że w przypadku żadnej z
nich nie ma mowy o skutkach ubocznych, choć powodować je może każdy lek.
- Skoro to ma być taki cudowny i bezpieczny lek, bez żadnych skutków
ubocznych, dlaczego firma nie chce go wprowadzić na rynek, nie chce
wziąć za niego odpowiedzialności? - pytała Kopacz. Odpowiedzialność w
razie jakichkolwiek komplikacji spowodowanych przyjęciem szczepionki
ponosi bowiem rząd, a nie firma farmaceutyczna.
Podkreśliła, że jej nie wystarczają dotychczas przeprowadzone badania
kliniczne leku. - Chcę mieć wiedzę, która pozwoli mi zarekomendować tę
szczepionkę przed ukończeniem negocjacji - powiedziała.
- Jeśli na całym świecie ponad miliard ludzi choruje na grypę sezonową,
a około milion umiera, to czy ktoś z tego powodu ogłaszał pandemię? Choć
te wirusy są bardziej zjadliwie, powodują ciężkie powikłania. Dlaczego
akurat przy tym wirusie jest taka histeria? Dlaczego ci, którzy dziś
mnie namawiają do zakupu tej szczepionki, zlekceważyli wirusa grypy w
latach ubiegłych? - pytała minister zdrowia.
- To wy byście zarzucali mi niestaranność, brak wyobraźni, gdyby coś
poszło nie tak - podkreśliła minister zdrowia, zwracając się do posłów.
"Mamy odpowiednie rezerwy leków"
Wiceminister zdrowia Adam Fronczak mówił, że z analiz wynika, że
sytuacja epidemiologiczna w Polsce nie jest gorsza niż w zeszłych latach.
Wiceminister zapewnił, że w hurtowniach są zgromadzone odpowiednie
rezerwy leków antywirusowych. Wyraził też przekonanie, że szczepionki na
grypę powinny być ogólnie dostępne na rynku. Zaznaczył jednocześnie, że
szczepionki to tylko jeden z elementów walki z chorobą, a lekarze dobrze
znają procedury leczenia.
Adam Fronczak poinformował, że od momentu ujawnienia pierwszych
przypadków zachorowań i śmierci na grypę typu A/H1N1 w Meksyku i Stanach
Zjednocznych, Krajowy Komitet do spraw Pandemii Grypy zebrał się osiem
razy. Do Polski na bieżąco przekazywane są informacje z innych państw.
Jest także wnikliwie analizowana sytuacja na Ukrainie i u innych naszych
sąsiadów.
Według wiceministra zdrowia, na terenie Polski do tej pory potwierdzono
195 przypadków zakażenia wirusem A/H1N1. Zdecydowana większość z nich
miała łagodny przebieg. Od 23 do 31 października 2009 r. odnotowano 10
tys. 613 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę sezonową.
Fronczak zaznaczył, że na grypę sezonową choruje rocznie miliard ludzi
na całym świecie, a umiera - około miliona. - Tak naprawdę to ten rodzaj
grypy jest dla nas dużym problemem - powiedział wiceminister zdrowia.
"Premier oszczędza na zdrowiu Polaków"
Poseł Lewicy Marek Balicki oburzał się, że rząd nie decyduje się na
zakup szczepionek przeciw nowej grypie. - Komisja Europejska i Światowa
Organizacja Zdrowia stwierdzają, że szczepionka jest bezpieczna. Rząd ma
obowiązek zakupienia szczepionek. Niech premier nie oszczędza na zdrowiu
publicznym, bo będzie za późno - apelował Balicki.
Teresa Piotrowska z PO mówiła, że statystyki wskazują, że sezonowa grypa
jest bardziej powszechna niż świńska. - Skąd więc decyzja o pandemii? -
pytała Piotrowska. - Francuscy epidemiolodzy apelują, ze szczepionki
mogą zabić nawet 60 tys. Francuzów, bo zawierają rtęć. Również polscy
naukowcy stwierdzają, że szczepionka ma niebezpieczne substancje -
tłumaczyła posłanka.
Bożena Kotkowska z Lewicy zarzucała, że ministerstwo zdrowia nie potrafi
zakupić szczepionek na korzystnych warunkach – Niemcy Włochy, Finlandia,
Turcja, Wlk. Brytania. Szwecja zdecydowały się na szczepionki. Może te
kraje mają pieniądze na zakup i umiejętnie negocjują. Pani (skierowała
słowa do minister Ewy Kopacz) brakuje i pieniędzy, i zdolności
negocjacyjnych. Czy eksperci Światowej Organizacji Zdrowa to ignoranci?
- pytała.
Dyskusję próbowali uspokoić poseł PSL Franciszek Stefaniuk i poseł PO z
Podkarpacia Marek Rząsa. - Grypa sezonowa jest bardziej niebezpieczna i
ma większy współczynnik śmiertelności. Po co to straszenie społeczeństwa?
Może jest w tym jakiś ukryty interes? - zastanawiał się Stefaniuk. –
Dotychczasowe zachowania rządu i Donalda Tuska idą w parze z
zachowaniami mieszkańców Podkarpacia. Są racjonalne i opanowane -
tłumaczył z kolei Rząsa.
(IAR)
|
|
INDEX
|