Środa, 2010-03-31
-
Wielkanoc w licheńskim
sanktuarium
Około sto osób z całego kraju i z zagranicy zasiądzie do tradycyjnego
wielkanocnego śniadania w Domu Pielgrzyma "Arka" Sanktuarium Maryjnego w
Licheniu (Wielkopolska). Na terenie sanktuarium znajduje się największa
w kraju świątynia. - Przyjadą osoby starsze, samotne, a także rodziny z dziećmi -
powiedział Krzysztof Pakuła z biura prasowego sanktuarium. Uroczystości Triduum Paschalnego rozpoczną się w czwartek Mszą Wieczerzy
Pańskiej. W piątek o godz. 17. zacznie się Droga Krzyżowa, która
zakończy się liturgią Męki Pańskiej. Nabożeństwo Wigilii Paschalnej w
Licheniu, połączone z procesją rezurekcyjną, rozpocznie się w Wielką
Sobotę przed Cudownym Obrazem o godz. 22. - Najważniejsze dla nas - jako gospodarzy tego miejsca jest - by
pielgrzymi mogli dobrze przeżyć ten czas - powiedział rzecznik
sanktuarium, ksiądz Krzysztof Jędrzejewski. - Triduum Paschalne i Święta
Zmartwychwstania Pańskiego są jedną wielką uroczystością. W sanktuarium
licheńskim wydarzenia męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa mają
bardzo bogatą oprawę liturgiczną. Podniosłość liturgii dni świątecznych
sprzyja wyrażaniu przeżyć religijnych i je pogłębia - dodał
Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu ma ponad 150
lat. Jego historia jest związana z kultem słynącego z cudów wizerunku
Matki Bożej Licheńskiej. Na terenie sanktuarium znajduje się największa
w kraju świątynia, nosząca tytuł bazyliki. Jej budowę w 1999 r.
pobłogosławił papież Jan Paweł II, podczas pielgrzymki do Polski.
Gospodarzami sanktuarium są księża marianie. (PAP)
-
Drzewiecki przerywa milczenie i przeprasza za "dziki kraj"
Były minister sportu Mirosław Drzewiecki przeprosił za swoje słowa, że "Polska
to dziki kraj". Zaznaczył, że wywiad, w którym padła ta wypowiedź, miał
się nie ukazać. - Kocham Polskę - zadeklarował w programie "Kropka nad i"
w TVN24.
Drzewiecki zaznaczył, że żałuje swoich słów i przeprasza wszystkich,
którzy poczuli się nimi urażeni. - Nigdy nie uważałem, że Polska to
dziki kraj. Jestem patriotą i kocham Polskę - oświadczył.
Były minister sportu dodał, że sformułowanie "dziki kraj" odnosiło się
do pewnych metod, którymi się kierują w polityce niektórzy ludzie. -
Mówię tutaj m.in. o metodach polityki haków, pomówień, insynuacji,
podsłuchów, co uważam, że jest nie w porządku - powiedział Drzewiecki.
Pod koniec lutego TVN24 wyemitowała wywiad z Drzewieckim, w którym były
minister powiedział m.in., że gardzi polityką. - Ja jestem dowodem na
to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem. Zabito mi matkę, taka
jest prawda. W związku z tym nie mam odrobiny dobrych emocji do ludzi,
którzy to zrobili. Na całe szczęście wiem - bo wierzę w Boga - że jest
piekło, że ci ludzie trafią do piekła - mówił wtedy Drzewiecki.
- To była rozmowa, która nigdy nie miała się ukazać; rozmawiałem z
dziennikarzem, z którym miałem tylko rozmawiać na temat golfa -
powiedział w środę były minister.
Drzewiecki pytany, czy zgadza się z opinią części polityków PO, którzy
po emisji wywiadu oceniali, że zakończył on w ten sposób swoją
polityczną karierę i powinien odejść z polityki, powiedział, że chce
zostać w parlamencie i jako poseł wspierać kluczowe projekty
ministerstwa sportu: EURO 2012 i program budowy boisk - Orlików.
- Co będzie później? Czekam ze spokojem na wyniki prac komisji
hazardowej. Jeżeli zdrowie dopisze i koledzy uznają w Platformie, że to
jest możliwe, poddam się pod sąd wyborców, bo to jest prawdziwy sędzia w
mojej sprawie - powiedział Drzewiecki. Były minister sportu po raz
kolejny oświadczył, że nigdy nie zajmował się ustawą hazardową i nigdy
nie rozmawiał na jej temat z biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem
Sobiesiakiem.
- Nigdy nie interesowałem się ustawą hazardową; ani razu nie zabierałem
głosu w dyskusji na temat ustaw hazardowych i hazardu, bo to nie jest
moje zainteresowanie. (...) Ja sobie nigdy nie przypominam, żeby on (Sobiesiak)
w tej sprawie się do mnie zwracał - zapewniał Drzewiecki.
Polityk zaprzeczył także, że rozmawiał z Sobiesiakiem o tzw. aferze
hazardowej jesienią zeszłego roku - już po ujawnieniu w październiku tzw.
afery hazardowej - podczas spotkania na Florydzie.
O tym spotkaniu powiedział hazardowej komisji śledczej Sobiesiak podczas
przesłuchania na zamkniętym posiedzeniu. Relacjonował, że gdy czekał na
córkę, która "buszowała po jakimś shoppingu", zobaczył Drzewieckiego,
który przywiózł do sklepu żonę. - I pani Nina idzie, więc witam się z
nią. (...) I przez panią Ninę się umówiłem. Miał tam przyjechać za 2
godziny czy za kiedyś; żeśmy się raz tam widzieli. (...) O aferze coś
tam było... to była taka rozmowa, ja nie wiem, on był obrażony na mnie,
ja na niego - mówił Sobiesiak.
Zdaniem Drzewieckiego przekaz Sobiesiaka jest "niezręczny". - Nie
spotkałem się z panem Sobiesiakiem. Prawdą jest to, co powiedział pan
Sobiesiak, że spotkał przypadkowo na zakupach moją żonę. (...) Ja
podjechałem, zabrałem moją żonę, nie widziałem pana Sobiesiaka wtedy -
mówił w środę Drzewiecki.
Były minister sportu, który zeznawał już przed hazardową komisją śledczą,
zapewnił, że nadal jest w każdej chwili do dyspozycji komisji. - Jeżeli
będzie taka potrzeba, to oczywiście stanę przed nią raz jeszcze, bo nie
mam niczego do ukrycia - oświadczył.
Drzewiecki w październiku 2009 r. został odwołany z funkcji ministra
sportu w związku z tzw. aferą hazardową. Według materiałów CBA, on oraz
były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski mieli lobbować na rzecz
biznesmenów z branży hazardowej, przede wszystkim Ryszarda Sobiesiaka.
Obaj temu zaprzeczali. (PAP)
Szef MSWiA: ryzyko ataków w Polsce - niskie
Szef MSWiA Jerzy Miller ocenia jako niskie ryzyko zamachów
terrorystycznych w Polsce. Podkreśla, że sytuacja w naszym kraju
zdecydowanie różni się od sytuacji w Rosji.
Zdaniem ministra Millera, chociaż zjawisko terroryzmu jest rzeczywistym
problemem światowym, to Polska jest pod tym względem stosunkowo
bezpieczna.
Dzisiaj w dwóch zamachach bombowych na rosyjskim Kaukazie Północnym,
zginęło 12 osób, a ponad 20 zostało rannych. W poniedziałek, w dwóch
zamachach na moskiewskie metro straciło życie 39 osób, a 95 zostało
rannych. Premier Rosji Władimir Putin nie wykluczył, że zamachy w
Moskwie i Dagestanie przeprowadziła ta sama organizacja.
Zaraz po zamachach w metrze, rosyjskie służby specjalne poinformowały,
że winnymi tragedii mogą być separatyści z Północnego Kaukazu. Z kolei
wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji generał Nikołaj Patruszew nie
wykluczył, że związek z atakiem terrorystycznym w moskiewskim metrze
może mieć Gruzja. Gruzińskie władze natychmiast temu zaprzeczyły.
(IAR)
Kolejny propolski gest Miedwiediewa
Po zaproszeniu Lecha Kaczyńskiego na moskiewskie obchody rocznicy
zwycięstwa nad nazizmem, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wykonał
kolejny gest wobec polskiego prezydenta. Miedwiediew wyśle bowiem
swojego przedstawiciela na główną część obchodów katyńskich - informuje
"Wprost" na swojej stronie internetowej.
W pierwsze części obchodów rocznicy mordu katyńskiego (7 kwietnia)
udział wezmą m.in. premierzy Donald Tusk i Władimir Putin. W drugiej (10
kwietnia) oprócz prezydenta Kaczyńskiego i przedstawicieli rodzin
katyńskich ma uczestniczyć przedstawiciel Miedwiediewa.
Obserwatorzy gazety uważają to za kolejny z serii gestów mających na
celu poprawienie stosunków polsko-rosyjskich. (Wprost)
Wtorek, 2010-03-30
Nowe loty z warszawskiego
Okęcia - Casablanka i Bejrut
Z Warszawy do Casablanki, Larnaki, Bejrutu i fińskiego Turku - takie
połączenia w nowej letniej ofercie proponuje lotnisko na Okęciu. Od
wczoraj pasażerowie warszawskiego portu mogą wybierać spośród większej
liczby lotów krajowych i zagranicznych realizowanych przez nowych
przewoźników.
- Letni sezon rozpoczynamy z większą liczbą połączeń w porównaniu do
ubiegłego roku i mamy nadzieję, że będzie ich nadal przybywać - mówi
Michał Marzec, dyrektor lotniska im. Chopina. - Nasz port proponuje już
połączenia do 90 portów lotniczych w 37 krajach i chcemy coraz bardziej
uatrakcyjnić naszą ofertę.
Od wczoraj debiutujące na warszawskim lotnisku rumuńskie linie Blue Air
proponują stałe połączenia do cypryjskiej miejscowości Larnaka. Od 27
kwietnia przeloty do Casablanki będzie realizował marokański przewoźnik
Royal Air Maroc.
W letnim sezonie nowe połączenia zaproponowali także dotychczasowi
operatorzy. LOT wprowadził cztery nowe trasy. Od połowy maja samolotami
tego przewoźnika będzie można polecieć do Tallina i Bratysławy. Nowością
będą też połączenia do Göteborga (od 16 sierpnia) oraz sezonowe loty do
Bejrutu (od 16 czerwca do 30 września). Na przełomie marca i kwietnia
węgierski przewoźnik Wizz Air rozpocznie kursy do Wenecji, Eindhoven w
Holandii i fińskiego Turku.
W nowym sezonie siatkę lotów zagęści większa liczba dotychczasowych
połączeń krajowych i zagranicznych. Z końcem marca częściej będzie można
latać m.in. do Katowic, Rejkiawiku, Mediolanu, Burgas, Londynu, Rzymu,
Barcelony i Madrytu.
Z okazji wprowadzenia nowych połączeń dla pasażerów inaugurujących
pierwsze loty przewoźnicy przygotowali niespodzianki. Przecierający
szlaki pasażerowie dostaną słodycze i kolorowe zawieszki na bagaż.
Podróż umilą im specjalne dekoracje wnętrz samolotów.
(Polska Metropolia Warszawska)
Poprawia się stan zdrowia matki braci Kaczyńskich
Stan zdrowia Jadwigi Kaczyńskiej, matki prezydenta, jest coraz lepszy. W
czwartek została odłączona od aparatury, która pomagała jej oddychać.
Wielkanoc spędzi jednak na oddziale intensywnej terapii wojskowego
szpitala przy ulicy Szaserów w Warszawie.
- Można powiedzieć, że jej stan ulega systematycznej i powolnej poprawie
- powiedział TVP Info Wojciech Lubiński, prezydencki lekarz.
Jadwiga Kaczyńska trafiła do szpitala dwa tygodnie temu. Cierpi na
obturacyjną chorobę płuc. Oprócz tego zapadła też na zapalenie płuc. Po
kilku dniach pobytu w klinice stan matki prezydenta pogorszył się i
trafiła na odział intensywnej opieki medycznej.
Przy matce na zmianę czuwają synowie: prezydent Lech Kaczyński i były
premier Jarosław Kaczyński.
Lekarze nie wykluczają, że w ciągu kilkunastu dni pacjentka będzie mogła
wrócić na normalny oddział.
(IAR)
Polski satelita poleci w kosmos
W przyszłym roku w kosmos zostanie wystrzelony pierwszy polski satelita.
Jak dowiedział się dziennik "Polska", konstrukcja kosztuje 14,2 mln
złotych.
Obiekt jest tworzony przez grupę naukowców z Centrum Astronomicznego PAN
i Centrum Badań Kosmicznych PAN. Zadaniem urządzenia będzie obserwacja
gwiazd jaśniejszych niż Słońce. To niejedyny taki obiekt tworzony przez
Polaków - pisze gazeta.W 2014 roku w kosmosie znajdzie się także
satelita zbudowany przez studentów.
Choć te dwie konstrukcje nie oznaczają, że Polska zamierza się stać
kosmicznym mocarstwem, to są dowodem zmian, jakie zachodzą w krajowej
nauce.
(IAR)
Poniedziałek,
2010-03-29
"Zaprosiliśmy Polskę,
bo nie uległa w sprawie A/H1N1"
Polska słusznie nie zakupiła szczepionek przeciwko grypie A/H1N1, nie
ulegając w tej kwestii presji firm farmaceutycznych - podkreślali
członkowie Komisji ds. Społecznych, Zdrowia i Rodziny Zgromadzenia
Parlamentarnego Rady Europy.
Komisja parlamentarna RE zebrała się w Paryżu na specjalnym posiedzeniu
pod hasłem "Zarządzanie wobec pandemii grypy A/H1N1 - konieczność
większej przejrzystości". W spotkaniu oprócz delegatów komisji wzięli
udział m.in. lekarze-specjaliści od epidemii oraz polska minister
zdrowia Ewa Kopacz wraz z podsekretarzem stanu ds. zdrowia, Markiem
Twardowskim.
Prowadząca obrady szwajcarska delegatka komisji Liliane Maury Pasquier
wyjaśniła, że zaprosiła przedstawicieli polskiego rządu, gdyż podjął on
- na tle innych państw europejskich - wyjątkową decyzję w kwestii
epidemii nowej grypy. Nie zdecydował się bowiem - wbrew zaleceniom
międzynarodowych organizacji - na krajowy program masowych szczepień
przeciw tej chorobie.
Minister Kopacz tłumaczyła, że warunki zakupu szczepionek proponowane
przez firmy farmaceutyczne były w Polsce "niemożliwe do zaakceptowania".
Szefowa resortu zdrowia przyznała, że wcześniej rząd przewidywał
zamówienie szczepionek dla grup "masowego ryzyka", ale nie doszło do
tego, gdyż - zdaniem Kopacz - nie można było ulec "dyktatowi firm
farmaceutycznych". Te ostatnie, w opinii minister, nie chciały wziąć
odpowiedzialności za działanie preparatów.
- Takie zasady postępowania, jakie były przestrzegane w Polsce, dały
bardzo wymierne efekty - zdecydowanie mniej zgonów niż w sezonowej
epidemii i łagodniejszy przebieg choroby - powiedziała Kopacz
dziennikarzom po spotkaniu.
Decyzję polskiego rządu o niekupowaniu szczepionek chwalili również inni
uczestnicy posiedzenia. Poparł ją m.in. brytyjski delegat Paul Flynn,
przywódca grupy przygotowującej raport komisji w tej sprawie. Uznał on
decyzję polskiego resortu zdrowia za "akt odwagi". - Minister Kopacz
miała absolutnie rację, że wystąpiła przeciw postępowaniu koncernów
farmaceutycznych - powiedział Flynn. Jego zdaniem, inne rządy
europejskie wydały niepotrzebnie miliony euro na te szczepionki, gdyż -
jak powiedział - "skala epidemii była wyolbrzymiona".
Także inny obecny na sali ekspert medyczny, były prezes Francuskiego
Czerwonego Krzyża prof. Marc Gentilini powiedział na konferencji
prasowej, że w sprawie walki z grypą A/H1N1 Polska może służyć za "najlepszy
wzór".
Komisja ds. Społecznych, Zdrowia i Rodziny pracuje nad końcowym raportem,
mającym wyjaśnić postępowanie Światowej Organizacji Zdrowia i rządów
państw wobec zachorowań na grypę A/H1N1. Dokument ma być przedmiotem
obrad plenarnych Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w czerwcu.
(PAP)
Była pierwsza dama Haiti
z wizytą w Polsce
Geri Benoit Belnowski, b. haitańska pierwsza dama, obecnie ambasador
Haiti w Rzymie przyjechała, aby podziękować za pomoc, której Polska
udzieliła Haiti po styczniowym trzęsieniu ziemi i opowiedzieć o
aktualnej sytuacji w kraju.
Geri Benoit Belnowski przebywa w Polsce na zaproszenie Fundacji Polska-Haiti,
której założycielką i prezesem jest Zofia Pinichat-Witucka, z
pochodzenia Haitanka. Podczas spotkania z dziennikarzami pani ambasador
zwróciła uwagę na sytuację haitańskich dzieci. - Wiele z nich straciło
jednego lub oboje rodziców, często także dach nad głową. Jak najszybciej
musimy uruchomić zniszczone szkoły, bo są to miejsca, gdzie dzieci nie
tylko się uczą, ale tam są bezpieczne i dostają - nierzadko jedyny w
ciągu całego dnia - ciepły posiłek - powiedziała Geri Benoit Belnowski.
Jak mówiła, obecnie na Haiti działa ok. 10 tys. organizacji
humanitarnych, a jedna z najważniejszych kwestii to koordynacja i
decentralizacja pomocy, aby nie trafiała ona w jedno miejsce. - Bardzo
ważne jest również, by słuchać lokalnych społeczności, które najlepiej
wiedzą, czego im najbardziej brakuje - mówiła pani ambasador.
Zapowiedziała, że 31 marca w Nowym Jorku odbędzie się międzynarodowa
konferencja, na której rząd Haiti przedstawi swój plan odbudowy kraju i
poprosi społeczność międzynarodową - zarówno rządy, jak i organizacje
humanitarne - o pomoc w jego sfinansowaniu. Według szacunków ekspertów
koszt odbudowy to 11,5-14 mld dolarów.
- Nie chodzi o to, żeby Haiti było takie, jak przed trzęsieniem ziemi.
Chcemy nie tyle odbudować kraj, ile stworzyć go na nowo - mówiła.
Podkreśliła, że najważniejszą rzeczą jest zdecentralizowanie kraju -
zdjęcie głównego ciężaru ze stolicy Port-au-Prince i stworzenie nowych
miejskich ośrodków, które pozwoliłyby na równomierny rozwój kraju.
Kolejną ważną rzeczą jest zapewnienie żywności mieszkańcom, dlatego rząd
chce inwestować w rolnictwo - żeby wykorzystać nadchodzącą porę
deszczową, potrzebne są nasiona i nawozy.
Fundacja Polska-Haiti powstała po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło
Haiti 12 stycznia. Zginęło w nim ok. 300 tys. osób. Fundacja wspólnie z
Caritas Polska zebrała ponad 4mln zł. Pieniądze zostaną przeznaczone na
budowę szkoły w miejscowości Jacmel. - Fundacja ma długoterminowe cele.
Chcemy pomóc w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego na Haiti -
powiedziała założycielka Fundacji.
Podczas wizyty w Polsce Geri Benoit Belnowski spotka się m.in. z Marią
Kaczyńską.
Geri Benoit Belnowski jest Ambasadorem Republiki Haiti w Rzymie i stałym
przedstawicielem ONZ w tym mieście. W latach 1996-2001 była pierwszą
damą Haiti jako żona prezydenta Rene Prevala. Jest też
członkinią-założycielką Instytutu Kobiet Przedsiębiorców na Haiti.Jest
potomkinią polskich legionistów, przybyłych na Haiti na przełomie XVIII
i XIX w. (PAP)
Szef Funduszu Walutowego z wizytą w Polsce
O przyszłości Europy Środkowo-Wschodniej i dobrej sytuacji polskiej
gospodarki, podczas jednodniowej wizyty w Warszawie, będzie rozmawiał
szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Dominique Strauss-Kahn.
Podczas krótkiej wizyty Dominique Strauss-Kahn spotka się z
najważniejszymi osobami odpowiadającymi za polskie finanse.Rano będzie
rozmawiał się z prezesem Narodowego Banku Polskiego Sławomirem
Skrzypkiem, a na popołudnie zaplanowano spotkanie z premierem Donaldem
Tuskiem i ministrem finansów Jackiem Rostowskim, z którymi omówi relacje
Funduszu z Polską oraz rozwój Europy, zwłaszcza Środkowo-Wschodniej.
Mark Allen podkreśla, że wizyta szefa Międzynarodowego Funduszu
Walutowego nie jest związana z jakimikolwiek negocjacjami finansowymi.
Powodem wyboru Polski, jest dobry stan naszej gospodarki w ostatnich
latach - tłumaczył. (IAR)
Niedziela,
2010-03-28
Harcerski apel w rocznicę
Akcji pod Arsenałem
Uroczystym apelem przed budynkiem warszawskiego Arsenału harcerze z
całej Polski uczcili w niedzielę 67. rocznicę Akcji pod Arsenałem. Przed
upamiętniającym to wydarzenie kamieniem złożono wieńce; uczestnikom 40.
Rajdu "Arsenał" wręczono nagrody.
26 marca 1943 roku, u zbiegu ulic Bielańskiej, Długiej i Nalewek w
pobliżu stołecznego Arsenału, członkowie Grup Szturmowych Szarych
Szeregów dokonali udanej akcji odbicia z rąk Gestapo swojego kolegi
Janka Bytnara, "Rudego".
Podczas niedzielnej uroczystości wręczono harcerskie odznaczenia i
wyróżnienia, odśpiewano harcerski hymn i odczytano opis przebiegu akcji
z 1943 roku. Wcześniej złożono wieńce na płycie Grobu Nieznanego
Żołnierza, a w Katedrze Polowej WP odprawiono mszę św. w intencji
poległych.
Podczas apelu przed Arsenałem dokonano też dekoracji sztandaru hufca ZHP
Warszawa Mokotów im. Szarych Szeregów złotym Medalem Opiekuna Miejsc
Pamięci Narodowej, przyznanym przez Radę Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa oraz medalem "Pro Memoria", przyznanym przez Urząd ds.
Kombatantów i Osób Represjonowanych. Hufiec Warszawa Mokotów od 40 lat
organizuje Rajd "Arsenał" - największe wydarzenie harcerskie w Polsce,
organizowane z okazji rocznicy Akcji pod Arsenałem.
Tegoroczny rajd przebiegał pod hasłem "Jeśli zmienisz jeden element -
zmienisz wszystko". Organizatorzy chcieli pokazać, że podejmowanie
działań, nawet tych najmniejszych, może wpłynąć na życie wielu ludzi i
prowadzić do zmian w wielu sferach.
Celem wszystkich przygotowanych w tym roku atrakcji było zachęcenie
uczestników do podejmowania odważnych i przemyślanych działań,
przełamywania stereotypów i realizowania ambitnych pomysłów zarówno w
ich życiu osobistym, jak i na rzecz lokalnych środowisk. Harcerskie
uroczystości w Warszawie trwały od piątku. W ich trakcie można było
także obejrzeć premierowy pokaz filmu "Oni szli szarymi szeregami".
Warszawiaków po raz drugi zaproszono do udziału w rodzinnym spacerze "Śladami
Szarych Szeregów".
W Akcji pod Arsenałem brało udział 28 członków Szarych Szeregów. Po
stronie polskiej jedna osoba została aresztowana (Hubert Lenk,
"Hubert"), a dwie ciężko ranne, które później zmarły (Aleksy Dawidowski
"Alek" i Tadeusz Krzyżewicz "Buzdygan"). Po stronie niemieckiej było
dziewięciu zabitych. Uwolniono dwóch członków Szarych Szeregów oraz 19
więźniów politycznych, w tym sześć kobiet. Zniszczono jedną ciężarówkę
nieprzyjaciela, zdobyto dwa auta, z których jedno porzucono.
"Rudy" zmarł 30 marca 1943 roku w wyniku ciężkich obrażeń odniesionych w
czasie śledztwa. 7 maja "Hubert", po ciężkim śledztwie, został
rozstrzelany w ruinach getta.
(PAP)
Wierni obchodzą Niedzielę Palmową
Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich obchodzą Święto Wjazdu
Pańskiego do Jerozolimy, czyli tradycyjną Niedzielę Palmową. Za tydzień
świętować będą Wielkanoc, która w tym roku przypada u nich w tym samym
terminie, co u katolików.
Wspólne święta wielkanocne w obu obrządkach przypadają tylko raz na
kilka lat, przeważnie bowiem Wielkanoc w Cerkwi jest po świętach
katolickich, a różnica może być nawet pięciotygodniowa.
Różnica w terminach obchodów Wielkiej Nocy wynika z nieco innego sposobu
wyliczania daty tego święta w obu obrządkach. Katolicy świętują bowiem
Wielkanoc zawsze w pierwszą niedzielę po wiosennej pełni Księżyca.
Cerkiew dodaje do tego jeszcze jeden warunek: niedziela wielkanocna musi
przypadać po zakończeniu Paschy żydowskiej (to także święto ruchome), bo
dla wyznawców prawosławia oba święta są silnie ze sobą związane.
Dlatego tylko raz na kilka lat katolicy i prawosławni świętują Wielkanoc
wspólnie. Przed tegorocznymi świętami, taka sytuacja miała miejsce w
2007 i 2004 roku.
Niedziela Palmowa to jedno z dwunastu najważniejszych świąt w
prawosławnym kalendarzu liturgicznym. Zgodnie ze wschodnią tradycją,
pierwsze nabożeństwa ze święceniem palm odprawiane były w cerkwiach już
w sobotę wieczorem.
Główne niedzielne nabożeństwo prawosławnej diecezji
białostocko-gdańskiej, na terenie której są największe w kraju skupiska
wiernych Cerkwi, odprawi przed południem w katedrze pod wezwaniem Św.
Mikołaja w Białymstoku arcybiskup Jakub, ordynariusz tej diecezji.
Po nabożeństwie poświęci palmy. Te przynoszone do cerkwi są dużo
skromniejsze niż palmy widywane w kościołach katolickich. To zwykle
świeże, zielone gałązki, prawie zawsze wierzbowe, przewiązane jedynie
kolorowymi wstążkami, czasem z wpiętym naturalnym lub sztucznym kwiatem.
Dopuszczalne jest też używanie kwitnących gałązek, np. forsycji.
Według tradycji, poświęcone palmy przechowywane są w domach do
następnego roku, by chroniły domostwo i domowników. Chowa się je za
ikoną wiszącą na ścianie.
Dokładna liczba prawosławnych w Polsce nie jest znana. Hierarchowie
Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego szacują liczbę
wiernych na około 550-600 tysięcy. Największe ich skupiska są w
województwie podlaskim.
(PAP)
Sobota, 22010-03-27
"Miasteczko papieskie"
rośnie w oczach
Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się" rośnie w oczach. Niebawem
powstające tam budynki i kościół zostaną przykryte dachem - pisze "Dziennik
Polski".
W kościele będzie siedem kaplic przeznaczonych dla wiernych różnych
wyznań. W centralnym miejscu zostaną wystawione, po beatyfikacji,
relikwie papieża-Polaka. Jak nieoficjalnie dowiaduje się gazeta, będą
umieszczone w nietypowym relikwiarzu - w bryle kryształu.
Do końca tego roku ma być gotowy kościół dolny, górny w stanie surowym,
a także Instytut Jana Pawła II oraz Centrum Wolontariatu. W drugim
etapie budowy zaplanowano wybudowanie muzeum papieża-Polaka i centrum
konferencyjnego. "Miasteczko papieskie" - jak mówi się o tym kompleksie
- powstaje wyłącznie z datków wiernych i sponsorów.
Z informacji przygotowanej dla Rady Centrum przez zarząd pod wodzą ks.
prałata Jana Kabzińskiego wynika, że stan finansów jest więcej niż dobry.
W ubiegłym roku z różnych rodzajów działalności Centrum i od darczyńców
uzyskano przychody kilka razy wyższe niż rok wcześniej.
(PAP)
Skandal na lotnisku: szykanowali polskich posłów
Posłowie PiS Jolanta Szczypińska i Piotr Cybulski oraz Henryk Milcarz (Lewica)
powrócili z Tel Awiwu. W piątek posłom, którzy w ramach oficjalnej
delegacji wracali z Autonomii Palestyńskiej uniemożliwiono powrót do
kraju.
Szczypińska oczekuje od polskiego rządu i MSZ reakcji na złe
potraktowanie ich grupy na lotnisku w Tel Awiwie. - Będziemy oczekiwali
protestu rządu i MSZ w tej sprawie, bo to niespotykane wydarzenie, by
tak traktować parlamentarzystów - powiedziała Szczypińska.
- Wyłuskano nas z kolejki po odbiór wcześniej zarezerwowanych biletów,
wyproszono w inne miejsce, trwało to bardzo długo, po kilka razy
sprawdzano paszporty, prześwietlono bagaże, poddano osobistemu
przeszukaniu, próbowano uzyskać od nas informacje z kim spotykaliśmy się
w Ramallah, co robiliśmy - relacjonowała Szczypińska. Jak oceniła,
posłowie zostali poddani "bardzo upokarzającym szykanom".
Posłowie noc spędzili w hotelu w Tel Awiwie, a w sobotę wcześnie rano
odlecieli do Polski - dzięki pomocy polskiego konsulatu, który
zarezerwował bilety powrotne.
- Jesteśmy już w kraju. W sobotę odprawa odbyła się bez problemów,
towarzyszył nam polski konsul. Przeszliśmy wszystkie kontrole, jak każdy
pasażer. Nie było już ze strony ochrony tego uwłaczającego
przedstawicielom Rzeczypospolitej działania - powiedziała.
Zdaniem Szczypińskiej nie ma żadnych wątpliwości, iż takie potraktowanie
polskich posłów było związane z ich wizytą w Autonomii. - Był to odwet
za naszą wizytę w Autonomii Palestyńskiej, ponieważ za dużo widzieliśmy.
Widzieliśmy gehennę narodu palestyńskiego, obozy, mury, zasieki.
Będziemy o tym świadczyć - powiedziała
Szczypińska dodała, że delegacja zastanowi się, czy nie napisać osobnego
listu do ambasady Izraela i poinformuje o sytuacji parlamentarzystów
europejskich.
Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że według informacji
przekazanych przez polską placówkę, "posłowie zostali bardziej
szczegółowo skontrolowani na granicy, na lotnisku, tak jak to często ma
miejsce w przypadku osób opuszczających Izrael po pobycie w Autonomii
Palestyńskiej". Paszkowski zapewnił, że polska placówka dyplomatyczna
udzieliła pomocy posłom.
(PAP)
Piątek,
2010-03-26
Kim są ludzie PO, którzy
nie głosowali?
Już znamy wynik frekwencji prawyborczej PO. Wyniosła 47,47% - podała
Hanna Gronkiewicz-Waltz, szefowa komisji. Dodała, że to "niezły" wynik.
Czy rzeczywiście? Zdaniem dr. Sergiusza Trzeciaka, konsultanta
politycznego, Platforma powinna zastanowić się, dlaczego tylko tylu jej
członków oddało swój głos.
Od kilku tygodni temat prawyborów nie schodzi z czołówek gazet.
Spekuluje się, kto będzie oficjalnym kandydatem PO na prezydenta, a
nawet pojawiają się nieoficjalne informacje o "pewniakach". W środę "Wprost"
podał, że Bronisław Komorowski prowadzi z Radosławem Sikorskim 60:40.
Sam Donald Tusk powiedział, że ani przed, ani po ogłoszeniu wyników nie
powie na kogo głosował. Dodał natomiast, że sobota - dzień ogłoszenia
wyników - będzie "dużym świętem" dla PO.
Jak się okazało, nie wszyscy członkowie partii są zainteresowani wyborem
swojego kandydata na prezydenta. Dlaczego tak się dzieje? W opinii
Sergiusza Trzeciaka, konsultanta politycznego, frekwencja prawyborcza
pokazuje, że tylko nieliczni członkowie partii udzielają się politycznie.
- Choć partie lubią się chwalić, że mają np. 40 tys. członków, nie
zastanawiają się ile osób jest naprawdę aktywnych. Pamiętajmy, że nie
zbuduje się systemu partyjnego bazując na na mediach a zaniedbując
struktury lokalne - mówi konsultant polityczny.
Według dr. Trzeciaka członkowie PO nie oddali głosu w prawyborach z
różnych powodów. - Po pierwsze nie mieli możliwości wyboru z szerszego
grona kandydatów. Po drugie - być może - byli przekonani, że i tak wygra
Komorowski, więc nie widzieli sensu w oddawaniu głosu - wymienia dr
Trzeciak.
Istotne jest też to, kim są osoby, które nie chciały zagłosować. - To
dobry czas i ogromne wyzwanie dla PO, aby sprawdzić kim są te osoby,
dlaczego zapisały się do partii i czy w ogóle coś w niej robią. Być może
należałoby zorganizować jakieś formy spotkań dla tych osób, nawiązać z
nimi jakiś kontakt i sprawdzić, dlaczego nie są aktywne - przekonuje dr
Trzeciak.
Konsultant polityczny mówi też, że gdyby prawybory zostały ogłoszone rok
temu, a nie na krótko przed wyborami, sytuacja byłaby pewnie inna. -
Część członków PO może czuć, że są to przypadkowe prawybory, a kandydaci
są z góry ustaleni. Nie widzą więc sensu angażowania się - akcentuje.
Dr Trzeciak obawia się jednak, że przy okazji kolejnych wyborów inne
partie też będą chciały organizować prawybory w ostatniej chwili.
Dlaczego? - Mam wrażenie, że wiele partii pluje sobie w brodę, że nie
zorganizowały prawyborów po to, aby o ich kandydatach zrobiło się głośno
- tak jak teraz o kandydatach PO. Bo przecież, choć kandydatów jest
więcej, w mediach pojawiają się tylko dwa nazwiska - Komorowski i
Sikorski. Tymczasem partie powinny zabiegać o to, aby dać władzę
strukturom lokalnym, a nie walczyć o rozgłos i zainteresowanie mediów -
podsumowuje konsultant polityczny.
Oficjalne ogłoszenie wyników prawyborów odbędzie się w sobotę o godz.
11:00 w budynku Politechniki Warszawskiej.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska (wp.pl)
Polski artysta dostał od Niemców 10 tysięcy euro
Paweł Althamer - polski rzeźbiarz, performer i twórca instalacji
otrzymał, przyznawaną co dwa lata, Nagrodę Sztuki Akwizgranu. To
wyróżnienie oraz 10 tysięcy euro otrzymuje artysta, który wnosi istotny
i trwały wkład dla sztuki międzynarodowej.
W grudniu polski rzeźbiarz będzie miał także w Akwizgranie wystawę
indywidualną. Althamer jest w Niemczech dobrze znany. Jego dzieła były
wystawiane między innymi na renomowanej wystawie Documenta w Kassel oraz
na berlińskim Biennale Sztuki Współczesnej. Althamer na stałe
współpracuje z galerią Foksal. W 2004 roku został uhonorowany nagrodą
imienia Vincenta Van Gogha.
(IAR)
Czwartek, 2010-03-25
Prezes Kongresu Polonii
był współpracownikiem wywiadu PRL?
Wieloletni prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA) Edward Moskal był
zarejestrowany jako kontakt informacyjny przez wywiad PRL pod
kryptonimem Edwos - powiedział historyk dr Sławomir Cenckiewicz.
Informację o rejestracji Moskala przez wywiad Polski Ludowej podało
internetowe wydanie dziennika "Rzeczpospolita".
- Podstawowa kwestia odnosząca się do kategorii "kontakt informacyjny"
polega na tym, że część z takich osób miała świadomość współpracy, część
była jej nieświadoma - zaznaczył Cenckiewicz. Dodał, że dopóki nie jest
znana jakakolwiek notatka ze spotkania oficera wywiadu z Moskalem, nie
można nic powiedzieć o charakterze tych spotkań. Jak zaznaczył, z tego
powodu jest ostrożny w wypowiadaniu kategorycznych sądów.
Historyk zaznaczył także, że na dwa dokumenty wskazujące na Moskala jako
kontakt informacyjny, natrafił w ramach badań naukowych dotyczących
polityki polonijnej PRL.
Pierwszy z dokumentów, z maja 1988 r., jak podała "Rzeczpospolita", to
"ocena informacji dostarczanych przez "Edwosa" w latach 1986-88".
- W omawianym okresie źr. Edwos przekazało do Centrali 10 materiałów, z
czego do opracowania informacji wykorzystano 9. 4 z uzyskanych
materiałów oceniono jako wartościowe, a 6 miało wartość ograniczoną.
Podstawę do sporządzenia informacji dla kierownictwa partyjno-rządowego
stanowiły głównie materiały dotyczące sytuacji w strukturach emigracji
polskiej w USA - brzmi treść dokumentu, którego fotografię zamieszczono
na stronie internetowej dziennika.
Drugi dokument pochodzi z 1990 r. i jest protokołem zniszczenia akt. -
Te dwa dokumenty to jedyne do tej pory odnalezione świadectwa tego, że
Moskal był źródłem informacji polskiego wywiadu - czytamy w internetowym
wydaniu "Rzeczpospolitej".
Edward Moskal urodził się w maju 1924 roku w Chicago, zmarł w tym
mieście w marcu 2005 r. Jego dziadkowie przybyli z Polski do USA na
przełomie XIX i XX stulecia. Prezesem KPA został w 1988 roku, po śmierci
poprzedniego szefa, Alojzego Mazewskiego. Był trzecim prezesem
organizacji, założonej w Buffalo w 1944 roku i kierowanej początkowo
przez Karola Rozmarka.
Za kadencji Moskala KPA podejmował wiele inicjatyw na rzecz Polski,
m.in. akcję nacisków na rząd USA, aby zagwarantował granicę na Odrze i
Nysie po zjednoczeniu Niemiec. W latach 90. KPA prowadził lobbing w celu
przekonania Senatu o potrzebie przyjęcia Polski do NATO, co wymagało
zmiany Traktatu Waszyngtońskiego. Kampania była skuteczna, pokazując
siłę prawie 9-milionowej społeczności polonijnej w USA.
Od połowy lat 90. zarysował się konflikt między Moskalem a rządem RP;
prezes KPA krytykował rząd za jego politykę w kwestii stosunków
polsko-żydowskich. Moskal, sceptycznie wypowiadał się też o wejściu
Polski do Unii Europejskiej.
Stanowisko Moskala i jego wystąpienia w tych sprawach ujawniło także
głębokie podziały i spory na tym tle w społeczności polonijnej. W ich
wyniku z kierownictwa KPA odeszło kilku znanych przywódców, jak zmarły w
czerwcu 2004 r. Jan Nowak-Jeziorański.
W kwietniu 2001 r. Moskal zasugerował, że Nowak-Jeziorański w czasie
wojny kolaborował z hitlerowskimi Niemcami. Jego wypowiedź ostro
potępiono zarówno Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych. Na oświadczenie
ostro zareagował m.in. były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA
Zbigniew Brzeziński.
(PAP)
Sławna modelka będzie pomagać Polkom za granicą
Joanna Krupa (31 l.) to jedna z niewielu polskich modelek, które
odniosły prawdziwy sukces. Przed pięcioma laty jej zdjęcie pojawiło się
na okładce amerykańskiego wydania słynnego "Playboya". Wtedy poznał ją
cały świat.
Od tamtej pory piękna Joasia zaczęła szturmem zdobywać show-biznes i
zawróciła w głowie niejednemu koneserowi damskich wdzięków. W rozmowie z
Faktem.pl seksowna modelka zdradza swoje plany związane z Polską i
przyznaje się do trzech wielkich miłości – narzeczonego oraz... pierogów
i gołąbków.
Jesteś gwiazdą w USA, ale wciąż często przyjeżdżasz do Polski. Kiedy
znów będziemy mogli cię zobaczyć w rodzinnym kraju?
- Przyjadę do Polski w maju, aby pomagać charytatywnie. Chcę pojechać do
domów dziecka, dać dzieciom ciuchy, zabawki i inne prezenty.
A plany biznesowe? Podobno masz jakiś pomysł związany z krajem.
- Bardzo bym chciała prowadzić jakiś program w Polsce, żeby wspierać
dziewczyny, które chcą wyjechać zagranicę. Chcę dawać im rady, co
powinny zrobić, żeby odnieść sukces w Ameryce czy innych krajach. Bo
bardzo dużo jest ludzi, którzy chcą cię wykorzystać. Trzeba być bardzo
mocnym w tym biznesie, gdyż tu przez całe lata można nie dojść nigdzie.
Muszą to być dziewczyny, które wierzą w siebie i myślą pozytywnie.
Pomagasz też swojej młodszej siostrze, Marcie.
- Tak, mam nadzieję, że Marta przyjedzie ze mną w maju do Polski. Bardzo
bym chciała ją tu ściągnąć. Ona urodziła się już w Chicago, ale jest
Polką i rozmawia po polsku, chociaż nie tak dobrze jak ja. Teraz
próbujemy dostać wspólne reality show i mam nadzieję, że wszystko
pójdzie dobrze. Będziemy to wiedziały za jakieś dwa, trzy miesiące. Moja
rodzina jest dla mnie wszystkim i to, co będę mogła, to dla niej zrobię.
Chicago można nazwać twoim rodzinnym miastem. Właściwie to tam się
wychowałaś. Jak się czujesz w tym mieście, kiedy tam przyjeżdżasz?
- Super się czuję! Jest tam mój tata, moja rodzina, tutaj spędziłam
większość życia. Bardzo mi brakuje tego, że w Los Angeles nie mogę iść
do sklepu i kupić sobie pierogów czy gołąbków. Bardzo za tym tęsknię.
Kiedy jestem w Chicago i mam czas, to mogę podjechać na Milwaukee Avenue
(polska ulica w Chicago - przyp. red.) i zjeść porządny polski obiad.
Właśnie trafiłaś na okładkę chicagowskiego magazynu „Michigan Avenue
Magazine”. Zazwyczaj pojawiasz się na pierwszych stronach bardziej
prestiżowych magazynów. Jak to się stało?!
- Wyprowadziłam się z Polski, gdy miałam 5 lat. Jak już wspomniałam, w
Chicago mieszkałam większość mojego życia. To dlatego zdecydowałam się
na tę okładkę.
No i chyba nie żałujesz. Na okładce wyglądasz prześlicznie. Powiedziałaś
wcześniej, że to jedna z twoich ulubionych okładek. Dlaczego?
- Dziękuję. Przez większość mojej kariery miałam robione bardzo seksowne
zdjęcia. Myślę jednak, że to jest dla mnie nowa era – żeby teraz mieć
zdjęcia bardziej stylowe, związane z modą, tak zwane fashion. Ten
fotograf, z którym pracowałam, widocznie jest bardzo dobry i bardzo się
z tego cieszę.
No właśnie. Jesteś zajęta ciągłymi sesjami zdjęciowymi. Masz w ogóle
czas na miłość?
- Tak! Mam narzeczonego, jesteśmy razem trzy lata. Jednak ja mieszkam w
Los Angeles, a on w Miami. Jakoś na razie dajemy sobie z tym radę, ale
za jakiś czas on się do mnie przeprowadzi. Ja nie mogę mieszkać w Miami,
muszę być w Los Angeles. To tam kręci się cały biznes!
(Fakt)
|