Środa, 2010-05-26
"Obsługa lotniska w Smoleńsku popełniła błąd"
Według ekspertów, obsługa lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, na którym lądował
prezydencki samolot, zbyt późno zareagowała na zniżanie Tu-154 - informuje "Rzeczpospolita".
Jak pisze dziennik, chodzi o komendę "horyzont”, która nakazuje wyrównać lot
samolotu. Rosyjski kontroler lotniska wydał ją kilkanaście sekund przed
katastrofą. - Komenda padła za późno, wtedy, gdy kontroler stracił sygnał
samolotu na wskaźniku radarowym - uważa płk Piotr Łukaszewicz, pilot,
ekspert lotniczy.
Wątpliwości jest więcej. Kontrolerzy ze Smoleńska twierdzą m.in., że nie
mogli zamknąć lotniska, bo aby zakazać lądowania, musieliby widzieć samolot
i uznać, że załoga nie jest w stanie wylądować. Tymczasem wiele wskazuje, że
Rosjanie nie zamknęli lotniska, bojąc się skandalu. Są też niespójności
dotyczące komunikatów o mgle: kontrolerzy podali Tu-154, że widoczność sięga
400 m, choć faktycznie wynosiła 800 m. Dlaczego? Twierdzą, że chcieli
zniechęcić załogę do lądowania.
W czwartek rosyjski dziennik "Kommiersant” napisał, że polski ekspert w
Moskwie Edmund Klich ogłosił stanowisko uzgodnione przez uczestników
rosyjskiej komisji badającej katastrofę: że winę ponoszą piloci. Jednak ten
sam dziennik zaznaczył, że członkowie komisji byli podzieleni w ocenie pracy
rosyjskiej obsługi lotniska, której decyzje mogły sprzyjać katastrofie.
(Rzeczpospolita)
Polska jeszcze walczy - sprawdź aktualną sytuację
IMiGW na terenie Małopolski prognozuje intensywne opady deszczu i ostrzega
przed ponownym wzrostem poziomu wody. Na Opolszczyźnie stany wód opadają. W
województwie wielkopolskim fala kulminacyjna przeszła przez zbiornik
Jeziorsko. W województwie zachodniopomorskim służby wzmacniają wały
przeciwpowodziowe oraz na bieżąco monitorują poziom wód.
Województwo małopolskie
Biuro Prognoz Hydrologicznych IMiGW, w związku ze spodziewanymi opadami
deszczu ostrzega przed ponownym wzrostem poziomu wody.
Deszcz, miejscami intensywny o charakterze burzowym, może spowodować
podwyższenie poziomu wody na karpackich dopływach Wisły (Soła, Skawa,
Skawinka, Raba, Uszwica i Dunajec) miejscami powyżej stanów ostrzegawczych.
Podwyższenie stanów wód może spowodować zagrożenie dla obszarów zalewowych.
Mogą również wystąpić zalania przybrzeżnych terenów oraz lokalne podtopienia.
Sytuacja może powodować utrudnienia w prowadzeniu prac hydrotechnicznych
oraz zaburzyć funkcjonowanie komunikacji lądowej i żeglugi wodnej.
Ostrzeżenie jest ważne do czwartku 27 maja do godz. 12.00.
Województwo wielkopolskie
Fala kulminacyjna przeszła przez zbiornik Jeziorsko. Aktualny dopływ (315
m3/s) wody jest mniejszy niż prowadzony zrzut (360 m3/s).
Czoło fali kulminacyjnej na Warcie znajduje się pomiędzy Nową Wsią Podgórną
a Śremem.
Zmniejsza się też dynamika wzrostów przekroczeń stanów alarmowych na rzekach.
Nieznaczne spadki zanotowano na wodowskazach w okolicach Koła, gdzie poziom
Warty wyniósł 466 cm (3 cm mniej niż wczoraj).
Rano zamknięte zostały przepusty i zakończono kontrolowany zrzut wody do
polderu Zagórów. Sytuacja hydrometeorologiczna, utrzymujący się zrzut wody
ze zbiornika Jeziorsko oraz wykorzystanie terenów zalewowych miało wpływ na
tzw. spłaszczenie fali kulminacyjnej na Warcie, której czoło przechodzi
przez ujście Prosny.
Cały czas monitorowany jest stan wałów, umocnień oraz likwidowane są
przesiąknięcia.
Województwo zachodniopomorskie
We wszystkich zagrożonych gminach i starostwach identyfikowane są miejsca
najbardziej zagrożone. Powstały wykazy zagrożonych podtopieniami budynków.
Mieszkańcy zostali poinformowani o ewentualnej ewakuacji.
Na wale Czarna Łąka trwają prace polegające m.in. na uszczelnianiu śluz
wałowych. Na wale na Wyspie Puckiej w zaniżonych miejscach podnoszona jest
korona wału. Intensywne działania prowadzone są także na wałach: Zdroje,
Osinów Dolny, Bielinek Osinów, Widuchowa-Krajnik, Gryfino-Łubnica.
Przewiduje się, że kulminacja fali odrzańskiej nastąpi prawdopodobnie w
dniach 28-30 maja br.
W ciągu najbliższej doby na dolnej Odrze, w związku z rozwojem sytuacji
hydrologicznej, przewidywany jest dalszy wzrost stanów wody w strefie stanów
wysokich. Wzrosty stanów wody powyżej strefy stanów alarmowych utrzymywać
się będą na wodowskazach: Gozdowice i Bielinek.
Województwo opolskie
W środę 26 maja wojewoda odwołał alarm przeciwpowodziowy dla: powiatu
Kędzierzyn-Koźle, Opole oraz miasta Opole.
Stany wód opadają. Przekroczone są stany alarmowe na 4 rzekach (w 7
miejscach pomiarowych). Trwa usuwanie wody z zalanych terenów. Na terenach,
gdzie woda ustąpiła, trwa szacowanie szkód. Zalane są oczyszczalnie ścieków:
- Kędzierzyn-Koźle. Oczyszczanie biologiczne nie działa. Działa natomiast
oczyszczanie mechaniczne, - Chorula - oczyszczalnia już działa, - Czarnowąsy
- oczyszczalnia nie działa, - Brzeg - oczyszczalnia nie działa.
Nie występuje zagrożenie epidemiologiczne.
Alarm przeciwpowodziowy wciąż obowiązuje w 6 powiatach: Brzeg, Prudnik,
Krapkowice, Kluczbork, Namysłów, Strzelce Opolskie.
We wtorek 25 maja burmistrz gminy i miasta Zawadzkie odwołał alarm
przeciwpowodziowy. Zachowany zostaje w dalszym ciągu alarm przeciwpowodziowy
zarządzony przez starostę strzeleckiego. Jeżeli sytuacja w dalszym ciągu
będzie się stabilizowała, zostanie on prawdopodobnie odwołany.
Kontynuowana jest naprawa wałów przy rzece Mała Panew w miejscowości
Czarnowąsy.
Na terenie gminy Popielów nadal obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Poziom
wody na Odrze i Stobrawie oraz lokalnych rzekach znacznie przekracza stany
alarmowe, ale stopniowo opada. Zalane jest kilkadziesiąt gospodarstw
domowych w miejscowościach: Rybna, Stare Siołkowice, Popielowska Kolonia,
Popielów, Karłowice, Stobrawa.
Straż pożarna prowadzi stały monitoring wałów w miejscowościach Stare
Siołkowice, Popielowska Kolonia oraz Popielów-Wielopole.
W gminie Brzeg wał w miejscowości Lipki jest przez cały czas monitorowany.
Wszystkie drogi w powiecie są przejezdne.
W gminie Pokój woda w rzekach stabilizuje się. Wzrósł jedynie poziom wody w
rzece Bogacica w miejscowości Domaradzka Kuźnia.
Województwo dolnośląskie
W powiecie górowskim wały i teren przy wałach jest ciągle patrolowany i trwa
umacnianie wałów. Wały umacniane są na całej długości Odry i 10 km Baryczy.
W powiecie głogowskim najtrudniejsza sytuacja panuje na wałach na odcinku
Czerna-Dobrzejowice oraz w gminie Głogów w okolicach miejscowości Klucze.
W powiecie legnickim w gminie Prochowice w dalszym ciągu utrzymuje się
podtopienie wsi Kwiatkowice. Woda stopniowo opada i średnia wysokość zalania
wynosi ok. 0,5 m. Straż pożarna wypompowuje wodę z zalanych gospodarstw.
W miejscowości Rogów Legnicki utrzymuje się potencjalne zagrożenie powodzią.
Wzmocnione wały są całodobowo patrolowane.
W powiecie trzebnickim potencjalnie zagrożone są miejscowości: Uraz, Raków,
Kotowice, Paniowice (wzdłuż Odry). Obecnie sytuacja jest stabilna.
W miejscowości Krzyżanowice i Szymanów wypompowywana jest woda oraz
umacniane są wały przeciwpowodziowe.
W powiecie wrocławskim sytuacja jest stabilna. Wody systematycznie opadają.
W powiecie oławskim w miejscowości Jelcz-Laskowice trwa osuszanie terenu.
Przy osuszaniu pomaga grupa niemieckich ratowników obsługujących pompy
wysokiej wydajności.
W polderze Lipki uszkodzony jest wewnętrzny wał polderu. Mimo uszkodzenia
wewnętrznego wału polder działa prawidłowo i odprowadza wodę.
(PAP)
PiS zerwało obrady senatu
Senatorowie PiS dwukrotnie nie wzięli udziału w głosowaniu nad przyjęciem
porządku obrad, co spowodowało zerwanie obrad. Protestowali przeciwko próbie
głosowania nad sprawozdaniem KRRiT - jego odrzucenie mogłoby doprowadzić do
rozwiązania Rady. Konwent Seniorów zdecydował, że kolejne posiedzenie senatu
odbędzie się w czwartek o 9.00.
- Jestem zadziwiony reakcją senatorów PiS, która spowodowała zerwanie obrad
senatu po raz pierwszy w historii - powiedział dziennikarzom marszałek
Bogdan Borusewicz.
Senatowi dwukrotnie nie udało się przegłosować porządku obrad z powodu braku
kworum. W głosowaniach nie wzięli udziału senatorowie PiS, którzy
sprzeciwili się temu, by senat w tym tygodniu zajmował się sprawozdaniem z
działalności KRRiT w 2009 roku. Domagali się także wprowadzenia pod obrady
informacji rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Na takie zmiany nie chciała zgodzić się PO. PiS zarzuciło Platformie, że
sprzeciwia się przełożeniu punktu dotyczącego Krajowej Rady, bo dąży do
odrzucenia jej sprawozdania na tym posiedzeniu, a w konsekwencji do
odwołania KRRiT, co będzie możliwe, gdy senat i sejm odrzucą sprawozdanie, a
nie sprzeciwi się temu marszałek sejmu Bronisław Komorowski, pełniący
obowiązki prezydenta. - Łatwo jest w sytuacji spowodowanej katastrofą
smoleńską zlikwidować Krajową Radę przed czasem - mówił wicemarszałek Senatu
Zbigniew Romaszewski (PiS).
Marszałek Borusewicz zakończył posiedzenie i zwołał Konwent Seniorów, który
postanowił, że w czwartek rano zostanie zwołane kolejne posiedzenie izby.
Według marszałka, alternatywą dla czwartkowego terminu obrad był
przyszłotygodniowy długi weekend związany ze Świętem Bożego Ciała. - Senat
ma miesiąc na zajęcie się ustawami. Ten czas mija podczas długiego weekendu,
czyli ta alternatywa nie była najlepiej przyjęta przez senatorów i po
porozumieniu z Konwentem Seniorów, wyznaczyłem na jutro na 9.00 początek
kolejnego posiedzenia senatu - powiedział Borusewicz dziennikarzom.
Marszałek ocenił, że problemy z przegłosowaniem porządku obrad środowego
posiedzenia wzięły się stąd, że "w porządku obrad było wprowadzone
sprawozdanie KRRiT". - Była próba przesunięcia tego sprawozdania w dniu
dzisiejszym, chociaż dwa tygodnie temu, kiedy konsultowałem porządek obrad
obecnego posiedzenia senatu nikt nie zgłaszał co do tego zastrzeżeń - to
zostało wprowadzone dwa tygodnie temu. Byłem więc zdziwiony taką reakcją,
która spowodowała w zasadzie po raz pierwszy w historii senatu zerwanie
obrad - mówił Borusewicz.
Według Borusewicza jednak, "wszystko wskazuje na to, że w czwartek będzie
kworum".
Pytany, dlaczego w porządku środowych obrad nie znalazł się punkt dotyczący
informacji rządu w sprawie smoleńskiej katastrofy, Borusewicz powiedział, że
"nie ma żadnych dodatkowych elementów po tej informacji, którą usłyszeliśmy
w sejmie, w związku z tym nie bardzo wiadomo po co ten punkt". - Oczywiście
można na każdym posiedzeniu senatu, czy sejmu te kwestię dyskutować i
analizować jakieś tam elementy, które wchodzą w obieg publiczny, ale ja
uważam, że realnie patrząc można wtedy dyskutować, kiedy są do tego
materiały. Na razie tych materiałów nie ma - podkreślił marszałek.
Dlaczego głosować już teraz?
Na pytanie, dlaczego senat właśnie na środowym posiedzeniu miał się zająć
sprawozdaniem KRRiT, Borusewicz wyjaśnił, że zostało ono przez niego
skierowane do senackiej komisji kultury na początku kwietnia tego roku. - Na
ubiegłym posiedzeniu było sprawozdanie CBA i to jest kolejne sprawozdanie,
które wpłynęło i w związku z tym wprowadziłem je do porządku obrad. Jest
jeszcze jedno sprawozdanie, które czeka - to jest sprawozdanie IPN. Tam jest
sprawa jasna - nie ma prezesa. Jak będzie prezes, to oczywiście wprowadzę
wtedy także to sprawozdanie. Nie ma tutaj nic nadzwyczajnego - tłumaczył
marszałek.
Borusewicz odniósł się także do zarzutów wicemarszałka Romaszewskiego, który
powiedział, że przyspieszając rozpatrywanie sprawozdania KRRiT, które co
roku było rozpatrywane pod koniec lipca, marszałek senatu "wplątuje senat w
gry partyjne i łamie dotychczasową tradycję". - Nie ma takiego zwyczaju,
żeby sprawozdanie KRRiT rozpatrywać na ostatnim posiedzeniu izby przed
wakacjami - powiedział Borusewicz.
W ponownym głosowaniu nad przyjęciem porządku obrad głosowało 46 senatorów,
1 był przeciw. W głosowaniu udziału nie wzięli senatorowie PiS.
PiS chciał debaty o katastrofie pod Smoleńskiem
- Apelowaliśmy do pana marszałka Borusewicza na posiedzeniu Konwentu
Seniorów, aby zdjął z porządku obrad sprawozdanie KRRiT i uzupełnił obrady o
informację rządu na temat katastrofy smoleńskiej. Głos opozycji został
zlekceważony, więc nie mieliśmy innego wyjścia, jak nie brać udziału w
głosowaniu - powiedział szef klubu senatorów PiS Stanisław Karczewski.
Senator PiS zwrócił także uwagę na fakt, że podczas głosowania nad
porządkiem obrad w sali nie było ponad 20 senatorów PO. - To jest miara ich
odpowiedzialności za nasz kraj i za pracę jaką wykonują - powiedział
Karczewski Podkreślił, że nie ma żadnych powodów, aby przyspieszać debatę
nad sprawozdaniem Krajowej Rady, a rozpatrywanie go na obecnym posiedzeniu
plenarnym byłoby złamaniem regulaminu senatu. Jak tłumaczył, zgodnie z
regulaminem senatu, aby jakiś punkt mógł być rozpatrywany na posiedzeniu
plenarnym, trzy dni wcześniej musi być gotowe sprawozdanie komisji (senacka
komisja zaopiniowała sprawozdanie KRRiT we wtorek, rekomendując jego
odrzucenie), chyba że zgodę na skrócenie procedury wyrazi marszałek senatu.
Ten zaś - według PiS - odrzucił wniosek szefa senackiej komisji kultury
Piotra Andrzejewskiego o skrócenie tej procedury, więc sprawozdanie KRRiT
może być rozpatrywane dopiero na kolejnym posiedzeniu senatu.
W jego ocenie, niezaakceptowanie możliwości włączenia do porządku dziennego
informacji o katastrofie smoleńskiej jest "odebraniem opozycji głosu i praw
przysługującym parlamentarzystom". - Nie mogliśmy się na to zgodzić -
podkreślił Karczewski.
Dlaczego senatorowie PO nie byli obecni?
Szef klubu senatorów PO Marek Rocki pytany przez dziennikarzy, dlaczego
senatorowie Platformy nie byli obecni podczas powtórnego głosowania nad
porządkiem obrad odparł, że "senatorowie PO są już na miejscu, ale zanim
zdążyli wejść na salę obrad już było po głosowaniu". Zapewnił, że klub
Platformy jest gotowy do pracy i że senat bez opóźnień rozpatrzy wszystkie
planowane ustawy.
Według niego, obecnie nie ma zagrożenia, że w czwartek rano dojdzie do
ponownego "bojkotu obrad senatu". - Zbieramy się jutro o 9.00 i podejmiemy
decyzję o porządku obrad. Mam wrażenie, że po dłuższej dyskusji, bo padną te
same argumenty co dzisiaj, przyjmiemy planowany porządek - powiedział Rocki.
Senator PO powiedział później, że jest niemile zaskoczony postawą senatorów
PiS, którzy - jego zdaniem - z premedytacją działali, aby "zerwać
posiedzenie". - Przykro, że klub PiS bojkotuje posiedzenie senatu dlatego,
że grozi to złą pracą legislacyjną. Tak nie powinno być. Jest to pierwszy
bojkot obrad w historii odrodzonego senatu, przeszliśmy do historii -
powiedział Rocki.
W jego ocenie, cały ten spór podważa pozycję senatu. - Niepracujący senat to
niepotrzebny senat" - ocenił. - Wykorzystywanie tego typu gier, aby blokować
obrady senatu wydaje się po prostu niegodne bycia senatorem. Senat jest od
tego, aby rozpatrywał ustawy, a nie od tego, aby zrywać kworum i blokować
pracę legislacyjną. Jesteśmy po to wybrani, aby poprawiać prawo stanowione
przez sejm - podkreślił Rocki.
O co cały ten spór?
Ustawa o radiofonii i telewizji mówi, że jeśli sprawozdanie Krajowej Rady
odrzucą sejm i senat, kadencja KRRiT wygaśnie po dwóch tygodniach, chyba że
nie potwierdzi tego prezydent. Dwa kolejne lata z rzędu (2009 i 2008 r.)
sprawozdania KRRiT odrzucały sejm i senat, na przerwanie kadencji KRRiT nie
zgadzał się jednak prezydent Lech Kaczyński. Jeśli w tym roku scenariusz się
powtórzy i obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie przed wyborami
prezydenckimi (przed 20 czerwca), decydujący głos w sprawie losów KRRiT
będzie miał pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski.
Komorowski już zapowiedział, że jeśli obie izby dokument odrzucą on sam "nie
znalazłby w sobie wewnętrznego przekonania, że należy się przeciwstawić
senatowi i sejmowi", bo sam podziela bardzo krytyczne opinie o pracy KRRiT i
o tym, co się dzieje w telewizji publicznej.
We wtorek odrzucenie sprawozdania zarekomendowała już - na wniosek senatorów
PO - senacka komisja kultury. W sejmie sprawozdanie ma być rozpatrzone
między 9 a 11 czerwca. Gdyby sejm je odrzucił, po 14 dniach wygasłaby
kadencja wszystkich członków KRRiT.
Obecną KRRiT powołano w 2006 r. Pierwotnie jej skład tworzyli: Elżbieta Kruk
i Wojciech Dziomdziora (wskazani przez prezydenta), Witold Kołodziejski (wskazany
przez senat z rekomendacji PiS) Tomasz Borysiuk i Lech Haydukiewicz (wskazani
przez sejm z rekomendacji Samoobrony i LPR). W trakcie kadencji rezygnację
złożyło dwoje członków, nominowanych przez prezydenta. Elżbietę Kruk
zastąpiła Barbara Bubula, a Wojciecha Dziomdziorę - Piotr Boroń. W tym
składzie KRRiT funkcjonuje do dziś. Kadencja KRRiT trwa sześć lat.
(PAP)
Wtorek, 2010-05-25
Izrael uhonorował troje Polaków za ratowanie Żydów
Troje Polaków zostało pośmiertnie odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród
Narodów Świata za pomoc udzielaną Żydom w czasie zagłady. Odznaczenia
uroczyście wręczył ich krewnym w Zamościu (Lubelskie) ambasador Izraela w
Polsce Zvi Rav-Ner.
Zvi Rav-Ner przypomniał, że tylko w Polsce podczas hitlerowskiej okupacji za
pomoc mordowanym Żydom groziła kara śmierci całym rodzinom. Jak zaznaczył
ambasador Izraela, już 6200 Polaków uhonorowanych zostało medalami
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów.
- To byli skromni ludzie, nie opowiadali o tym. Może myśleli, że to jest
naturalne, że to właśnie człowiek potrzebuje zrobić w tych strasznych
czasach dla innego człowieka. Dla sąsiada innej religii, ale trzeba to
zrobić, bo to jest ludzkie - mówił Zvi Rav-Ner.
- Często sami prawie nic nie mieli, ale i tym dzielili się z tymi, których
ratowali - mówił o Sprawiedliwych Zvi Rav-Ner.
Podkreślił, że choć świat od wojny bardzo się zmienił, to nie wolno
zapomnieć o ludziach, którzy wykazali się bohaterstwem ratując innych. -
Będziemy honorować tych bohaterów nawet wiele lat po ich śmierci. Dla nas ta
misja jest święta - zapewnił ambasador.
Wyróżnieni Feliksa i Ludwik Rutkowscy w latach 1942-43 ukrywali 17-letnią
Dorę Ruffe w swoim domu we wsi Kołodeżno pod Kowlem na Wołyniu. Dziewczyna
była ich znajomą, córką właścicieli pralni w Kowlu. Jej rodzice zostali
zamordowani przez hitlerowców. Dora ukrywała się najpierw na strychu pralni,
potem przyszła na wieś do Rutkowskich.
Mieszkała u nich prawie rok, była traktowana jak córka. Posługiwała się
dokumentami córki Rutkowskich. Przeżyła okupację, po wojnie wyjechała do
Izraela.
Odznaczenie przyznane Rutkowskim odebrała ich wnuczka Mirosława Waleczek.
Franciszka Walczyszyn została wyróżniona za pomaganie rodzinie Zohar,
ukrywającej się w czasie okupacji na Zamojszczyźnie. Zoharowie, ojciec z
trojgiem dzieci, uciekli z getta w Komarowie i ukrywali się w pobliżu
Kraczewa, gdzie mieszkała Franciszka Walczyszyn. Kobieta przez wiele
miesięcy dostarczała im żywność. Z tej rodziny ocaleli tylko dwaj bracia Zvi
i Icchak. Ich ojciec i siostra zginęli, gdy wyszli z kryjówki.
Medal odebrały dzieci Franciszki Walczyszyn: Marianna Marcoli oraz Stanisław
i Witold Walczyszynowie.
Podczas uroczystości honorowe obywatelstwo Izraela otrzymała Eugenia Złotko
z Hrubieszowa, oraz - pośmiertnie - jej rodzice Helena i Mikołaj
Artymiakowie. Wszyscy już wcześniej odznaczeni zostali medalami Sprawiedliwy
Wśród Narodów Świata. W czasie okupacji uratowali żydowską dziewczynę, Dorę
Libman, córkę rabina z Chełma.
Dora uciekła podczas transportu do więzienia. Artymiakowie znaleźli ją
skrajnie wyczerpaną w pobliżu wsi Kukawka, gdzie mieszkali. Ukrywali ją w
domu, a potem w kryjówce w pobliskim lesie. Siedmioletnia wówczas Eugenia
codziennie nosiła Żydówce przygotowane przez rodziców jedzenie do lasu.
Medale Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata od 1963 r. przyznaje Instytut Yad
Vashem w Jerozolimie. Odznaczenia te otrzymało dotychczas około 21 tys. osób,
spośród których największą liczbę stanowią Polacy.
(PAP)
Premier: nie podzielam tez listu rosyjskich dysydentów
Premier Donald Tusk powiedział, że nie podziela tez zawartych w liście
otwartym rosyjskich dysydentów. Piszą oni m.in., że są "poważnie
zaniepokojeni" przebiegiem śledztwa, które ma wyjaśnić przyczyny katastrofy
pod Smoleńskiem.
"Trudno się pozbyć wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi
władzami rosyjskimi jest ważniejsze niż ustalenie prawdy w jednej z
największych tragedii narodowych. Wydaje się, że polscy przyjaciele wykazują
się pewną naiwnością zapominając, że interesy obecnego kierownictwa na
Kremlu i narodów sąsiadujących z Rosją państw nie są zbieżne. Jesteśmy
zaniepokojeni tym, że w podobnej sytuacji niezależność Polski i dzisiaj, i
jutro może się okazać poważnie zagrożona" - piszą dysydenci, wśród nich m.in.
Władimir Bukowski.
- Nie podzielam tych opinii. (...) Miłe słowa troski i solidarności z Polską,
natomiast nie podzielam tezy zawartej w tym liście - powiedział premier.
List opublikowała wtorkowa "Rzeczpospolita". Dysydenci piszą w nim również,
że powstaje wrażenie, iż "władze rosyjskie nie są zainteresowane
wyjaśnieniem wszystkich przyczyn katastrofy", a władze polskie "faktycznie
niczego nie domagają się od strony rosyjskiej" i "cierpliwie oczekują, aż z
Moskwy nadejdą dawno obiecane im materiały".
Tusk na konferencji prasowej podkreślił, że "z całą pewnością to w Polsce
będziemy definiowali potrzeby państwa polskiego - przy całym szacunku dla
rosyjskich dysydentów". - Ani na Kremlu, ani w środowiskach opozycji
rosyjskiej nie będzie się formułowało zaleceń, jeśli chodzi o postępowanie
polskiego rządu - dodał premier.
Tusk ocenił też, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej jest "najbardziej
otwartym i z największym dostępem opinii publicznej do informacji".
(PAP)
Na południu Polski trwa wypłata zasiłków dla powodzian
Na Opolszczyźnie, Górnym Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu trwa
wypłacenie zasiłków celowych (do sześciu tysięcy złotych) dla poszkodowanych
w powodzi - wynika z uzyskanych informacji.
Na Opolszczyźnie na konta gmin dotkniętych powodzią trafiła już pierwsza
transza pieniędzy przeznaczonych na bezzwrotne zasiłki dla poszkodowanych -
ponad 12 milionów zł. Do wtorku swoje szacunki strat przekazało wojewodzie
26 gmin. Łącznie zgłosiły zapotrzebowanie na ponad 15 mln zł.
Po wniosku wojewody śląskiego minister finansów uruchomił 63,2 mln zł na
zasiłki celowe dla poszkodowanych. Do wtorku wnioski o środki na zasiłki
przekazało wojewodzie 61 gmin - dotyczą one 2712 rodzin na łączną kwotę 14,2
mln zł. 71 gmin nie potrzebuje pomocy w tej formie, a 35 nie przekazało
żadnej informacji.
W woj. śląskim najszybciej zasiłki celowe zaczęli przekazali powodzianom
pracownicy ośrodków pomocy społecznej w: Częstochowie, Pyskowicach, Herbach
i Kamienicy Polskiej. Do południa we wtorek wypłacili już tam łącznie 37
zasiłków na kwotę 196,8 tys. zł.
- Uprościliśmy procedury do minimum. Wolontariusze i pracownicy socjalni
docierają do poszkodowanych. Wywiad środowiskowy zajmuje 30 minut.
Przyjęliśmy też, że jeśli dom jest zalany, to należy się kwota maksymalna,
czyli sześć tysięcy złotych. Przecież to logiczne, że w takiej sytuacji
straty są znacznie większe - powiedział wiceburmistrz Czechowic-Dziedzic
Marian Kołoczek.
Wojewoda małopolski Stanisław Kracik zdecydował o przyspieszeniu wypłat
zasiłków dla powodzian. Pierwszą transzę pieniędzy otrzymają oni bez
zbędnych formalności.
Do tej pory samorządy, w związku z trwającą akcją ratunkową, nie były w
stanie przesłać do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego wniosków i protokołów
dotyczących pomocy socjalnej, dlatego wojewoda zadecydował o przekazaniu już
teraz do dwóch tysięcy złotych zaliczki na rodzinę do tych gmin, które
zgłosiły taka potrzebę. Dalsze środki będą przekazywane w miarę napływania
protokołów od samorządów.
Z kolei, jak poinformował rzecznik wojewody podkarpackiego Wiesław Bek,
aktualna kwota zapotrzebowania na zasiłki celowe (do sześciu tysięcy złotych)
w tym województwie wynosi ponad 11,2 mln zł.
- Na te zasiłki czeka ponad 2,4 tys. rodzin z 43 gmin w województwie.
Dotychczas przekazano pieniądze 38 gminom na łączną kwotę ponad 4,3 mln zł
dla 1,3 tys. rodzin - dodał Bek.
Niezależnie od zasiłków celowych na konta samorządów trafiają pieniądze na
prowadzenie akcji ratunkowych. Dzięki tym funduszom samorządy będą mogły
sfinansować najpilniejsze działania przeciwpowodziowe, m.in. zakup paliwa do
pomp i pojazdów, środków dezynfekcyjnych, wynajem autobusów do przewozu
ewakuowanych osób, oznakowanie miejsc niebezpiecznych, zakup wody pitnej i
żywności, zakup worków i piasku. Z tych funduszy np. Małopolska ma do
dyspozycji 11,2 mln zł, Podkarpacie - 11,6 mln zł.
(PAP)
Pniedziałek,
2010-05-24
Nominowani przez marszałka generałowie objęli obowiązki
Gen. Zbigniew Głowienka objął obowiązki dowódcy wojsk lądowych; podczas tej
samej ceremonii na warszawskiej Cytadeli stanowisko objął też jego zastępca
gen. Andrzej Malinowski.
Gen. Głowienka zastąpił gen. Tadeusza Buka, który zginął w katastrofie
samolotu pod Smoleńskiem. Otrzymał nominację z rąk pełniącego obowiązki
prezydenta Bronisława Komorowskiego 20 maja w czasie ceremonii w Belwederze.
Głowienka dowodził ostatnio 2. Korpusem Zmechanizowanym w Krakowie. Zastąpić
ma go tam gen. Jerzy Biziewski - który do tej pory piastował stanowisko
zastępcy Szefa Zarządu Planowania Strategicznego w Sztabie Generalnym Wojska
Polskiego.
Dotychczasowy zastępca dowódcy wojsk lądowych gen. Edward Gruszka został -
także 20 maja przez Komorowskiego - wyznaczony na stanowisko dowódcy
operacyjnego Sił Zbrojnych. Gruszka zajął miejsce gen. Bronisława
Kwiatkowskiego, który był jedną z ofiar tragedii z 10 kwietnia. Gen. Andrzej
Malinowski jest od poniedziałku formalnie następcą Gruszki na Cytadeli.
W uroczystości w siedzibie Dowództwa Wojsk Lądowych uczestniczył szef MON
Bogdan Klich. Minister wyraził przekonanie, że nowo wyznaczeni generałowie
doskonale poradzą sobie na tak odpowiedzialnych stanowiskach służbowych,
gdyż - w jego ocenie - posiadają wszechstronne i bogate doświadczenie
wojskowe i dowódcze.
- Mając na uwadze kompetentny zespół oficerów jaki przede mną stoi, jak i
tych służących w jednostkach i instytucjach Wojsk Lądowych wierzę, że
zrealizujemy wszystkie stojące przed nami zadania - powiedział, obejmując
obowiązki gen. Głowienka. - Priorytetem będzie przygotowanie największego
rodzaju Sił Zbrojnych do obrony naszych granic i realizacji zadań w ramach
misji pokojowych i stabilizacyjnych, także w układzie koalicyjnym i
międzynarodowym - dodał.
(PAP)
"Czekamy na nagrania czarnej skrzynki, a nie stenogram"
Polską prokuraturę interesują przede wszystkim nagrania z czarnej skrzynki,
w mniejszym stopniu zaś stenogram - powiedział rzecznik Naczelnej
Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Dodał, że zapis stenograficzny
może natomiast służyć pomocą i być ułatwieniem dla śledczych. Tymczasem
rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że ws. czarnych skrzynek do Moskwy we
wtorek miał udać się szef MSWiA Jerzy Miller, ale z powodu powodzi podróż
została przełożona na następny tydzień.
Rzecznik NPW przypomniał, że w polskim śledztwie planowane jest
przeprowadzenie odrębnych badań fonoskopijnych przekazanych nagrań z kokpitu
prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia uległ katastrofie pod Smoleńskiem.
- Cały czas czekamy na przekazanie nagrań z rejestratorów i realizację
naszego wniosku w tej sprawie - dodał prokurator.
Ze stenogramem rozmów w kabinie pilotów zapoznał się Edmund Klich, szef
Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, akredytowany przy rosyjskim
Międzypaństwowym Komitecie Lotnictwa (MAK) badającym okoliczności katastrofy.
Jak powiedział, zapisu tego jednak nie może przekazać polskiej stronie.
Dodał, że o terminie przekazania zapisu trzeba rozmawiać ze stojącymi na
czele rosyjskiej i polskiej komisji: Tatianą Anodiną i szefem MSWiA Jerzym
Millerem.
Klich dodał, iż jeszcze w poniedziałek udaje się do Moskwy. Wcześniej tego
dnia Klich spotkał się z ministrem Millerem. - Z ministrem mogę dyskutować o
wnioskach i prowadzonych przez MAK pracach, nie jestem jednak upoważniony do
przekazania stenogramu - zaznaczył.
W ubiegłym tygodniu Anodina poinformowała, że komitet zakończył
rozszyfrowywanie czarnych skrzynek i rozmów z wieżą kontroli lotów, a
oryginały znajdują się w MAK. Poinformowała też, że polscy ministrowie:
obrony i spraw wewnętrznych Bogdan Klich i Jerzy Miller odsłuchali nagrania
rozmów załogi.
MSZ Rosji nie wykluczyło, że do końca maja kopie danych z rejestratorów
pokładowych Tu-154M zostaną przekazane stronie polskiej. Anodina
zadeklarowała zaś, że MAK jest gotowy przygotować procedury związane z
przekazaniem kopii czarnych skrzynek Polsce, jeśli decyzję w tej sprawie
podejmie premier Władimir Putin.
Prokurator Rzepa poinformował z kolei, że w końcu ubiegłego tygodnia polska
prokuratura skierowała do Rosji kolejny z wniosków o pomoc prawną. Jak
powiedział, poruszonych jest w nim kilka kwestii. - Chodzi m.in. o
przekazanie aktów normatywnych dotyczących organizacji i sprawowania
kontroli nad ruchem powietrznym Federacji Rosyjskiej, a także przesłuchanie
w obecności polskiego prokuratora autora amatorskiego filmu nakręconego tuż
po katastrofie prezydenckiego samolotu - zaznaczył. Wyjaśnił, że
przedstawiciel polskiej prokuratury cały czas obecny jest w Moskwie i
uczestniczy w niektórych czynnościach rosyjskich śledczych.
Ostatni wniosek o pomoc prawną zawiera także, jak dodał Rzepa, prośbę o
przekazanie materiałów z przesłuchań osób kontrolujących ruch lotniczy w
rejonie katastrofy oraz dokonanie kolejnego przeszukania miejsca tragedii -
na potrzeby polskiego śledztwa - z udziałem ekspertów z dziedziny geofizyki
i archeologii. Teren katastrofy po raz ostatni przeszukano w czwartek. -
Przeczesania terenu dokonało 50 funkcjonariuszy; nie znaleziono żadnych
materiałów z tej sprawy - informował wtedy naczelny prokurator wojskowy płk
Krzysztof Parulski.
- Ponieważ nasz wniosek o pomoc prawną musi przejść całą drogę formalną po
stronie rosyjskiej, jego realizacja może potrwać - zaznaczył rzecznik NPW.
Na początku maja ułatwienia od strony formalnej współpracy między stroną
polską a rosyjską zapowiadał prokurator generalny Andrzej Seremet.
Informował on, że w najbliższym czasie zostanie zawarte porozumienie między
prokuraturami obu krajów, które pozwoli m.in. na przekazywanie materiałów
śledztwa bez dotychczas stosowanych procedur formalnych, wynikających z
przepisów umów międzynarodowych. Chodzi m.in. o możliwość przesyłania
dokumentów drogą elektroniczną czy faksem.
Rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk powiedział, iż
uzgodnienia odnośnie dwustronnego porozumienia trwają i toczą się na
szczeblu prokuratur generalnych obu krajów.
Rzecznik rządu Paweł Graś, pytany w TVN24 o termin przekazania czarnych
skrzynek powiedział, że we wtorek minister Jerzy Miller miał udać się do
Moskwy, by "przeprowadzić ostateczne rozmowy na temat sposobu, techniki,
czasu przekazania czarnych skrzynek".
- Wszystko wskazuje, że na skutek tego, że jako szef MSWiA, jest
zaangażowany w kwestie związane z powodzią, ten wyjazd będziemy musieli
przełożyć na następny tydzień - podkreślił Graś. Jak dodał, "następny
tydzień, to jest ten czas, który powinien przynieść ostateczne informacje".
(PAP)
Niedziela,
2010-05-23
Sytuacja powodziowa nadal w kraju jest poważna"
- Sytuacja powodziowa w kraju jest nadal bardzo poważna; najtrudniej jest w
woj. podkarpackim, lubelskim i dolnośląskim - powiedział rzecznik komendy
głównej PSP Paweł Frątczak. Jak dodał, w związku z wysokim poziomem wody w
Warcie poważna sytuacja jest też w Wielkopolsce.
- Najtrudniej jest jednak obecnie w woj. lubelskim, w gminie Wilków, gdzie w
nocy doszło do przerwania wału na rzece Chodelce, na długości 15 m. Trwa
ewakuacja 800 osób, część z nich zdołano już zabrać z zagrożonego rejonu -
mówił rzecznik. Poinformował, że w akcji bierze udział ok. 100 ratowników,
którzy dysponują 30 łodziami. W ewakuację zaangażowane są też dwa śmigłowce.
Nadal bardzo trudna sytuacja jest także na dopływie Odry - Kaczawie. - Odra
ma tak wysoki poziom, że nie jest w stanie przyjąć tyle wody. Trwa więc
umacnianie i podnoszenie wałów na jej dopływie - zaznaczył Frątczak.
W woj. mazowieckim najtrudniejsza akcja prowadzona jest obecnie w Warszawie
w Porcie Praskim, gdzie powstało osuwisko w wale. Strażacy budują pierścień
z worków z piaskiem, który ma powstrzymać napływ wody do wyrwy. Uspokajają
jednak, że obecnie nie ma zagrożenia ani dla wału, ani dla okolicznych
mieszkańców. - Sytuację, która jest obecnie w Polsce, można określić jako
bardzo poważną i trudną. Nie zapominajmy też, że fala na Wiśle i Odrze
przesuwa się. Na jej przyjęcie przygotowują się kolejne województwa - dodał
Frątczak.
(PAP)
Sobota, 22010-05-22
Polska walczy z wielką wodą - relacja z powodzi
Trudna sytuacja powodziowa utrzymuje się w całym kraju. Choć poziom wód
powoli opada, wiele miejscowości nadal znajduje się pod wodą.
Nieprzejezdnych jest też wiele dróg, utrudnienia występują na kolei.
(wp.pl)
100. rocznica koronacji obrazu Matki Bożej
Obchody setnej rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej koronami
podarowanymi przez papieża Piusa X odbyły się w częstochowskim sanktuarium.
22 maja przypadło 100-lecie tego wydarzenia.
Złote korony ofiarował w 1910 roku ówczesny papież Pius X a nowe
przyozdobienie szat Matki Boskiej i Dzieciątka z Cudownego Obrazu, tzw.
sukienkę koralową, ufundowały wówczas kobiety z Kielecczyzny - ze wsi
Rembieszyce i Złotniki. Korony Piusa X były drugimi koronami papieskimi
ofiarowanymi na jasnogórski obraz. Pierwsze podarował papież Klemens XI w
1717 r. a trzecie pobłogosławił papież Jan Paweł II w 2005 r.
W sobotni jubileusz powtórnej koronacji jasnogórskiej ikony, podczas
uroczystej mszy odprawionej w Kaplicy Matki Bożej, przewodniczył sekretarz
generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Stanisław Budzik.
Pierwsze uwieńczenie jasnogórskiego wizerunku Matki Bożej koronami
papieskimi odbyło się 8 września 1717 r. Była to pierwsza ceremonia
koronacji poza Rzymem. Na uroczystość przybyło wówczas na Jasną Górę ok. 200
tys. pielgrzymów, co na owe czasy było rzeczą niespotykaną. Uroczystość
stała się ogólnonarodową manifestacją wiary.
Dwie złote korony podarowane przez papieża Klemensa XI skradziono w nocy z
22 na 23 października 1909 r. Początkowo przypuszczano, że rabuś lub rabusie
dostali się po zostawionej w jednym z okien linie. Później zaczął dominować
pogląd, że złodzieje wybrali jakąś inną drogę a linę przywiązali dla
niepoznaki. Sprawców nigdy nie wykryto.
W miarę upływu czasu utrwaliło się przekonanie, że kradzież była prowokacją
polityczną ówczesnych rosyjskich władz zaborczych. Korony skradzione z
Cudownego Obrazu nie należały do najcenniejszych precjozów, jakie znajdowały
się w sanktuarium.
Na polityczny kontekst wskazywał też zamiar cara Mikołaja II, który chciał
podarować własne korony dla Cudownego Obrazu. Dzięki interwencji u papieża
tak się jednak nie stało. Pius X natychmiast zdecydował, że korony dla
wizerunku Matki Bożej zostaną wykonane przez złotnika watykańskiego. Złote
korony udekorował on brylantami i rubinami. Uroczystej koronacji dokonano 22
maja 1910 r.
Korony Piusa X zdobiły Cudowny Obraz Jasnogórski do czasu założenia na niego
koron papieża Jana Pawła II i nowej bursztynowej sukienki, nazywanej Totus
Tuus. Kolejna korona i sukienka mają ozdobić jasnogórską ikonę jeszcze w tym
roku, prawdopodobnie we wrześniu - z okazji właśnie 100. rocznicy powtórnej
koronacji.
Na początku marca nowe korony dla obrazu pobłogosławił w Watykanie papież
Benedykt XVI. Obok licznych diamentów i rubinów szczególną ich ozdobą są
meteoryty, umieszczone w trzech gwiazdach zdobiących koronę Matki Bożej. Są
tam również kamienie z groty z Nazaretu oraz siedem błękitnych pereł. Koronę
Jezusa zdobi kamień z Golgoty, bursztynowy krzyż oraz XVII-wieczna brosza z
symbolami Męki Pańskiej.
Nowe korony nazwano Koronami Wdzięczności Narodu Polskiego. Wykonał je
gdański złotnik Mariusz Drapikowski - twórca wielu dzieł dla jasnogórskiego
klasztoru, m.in. monstrancji różańcowej, bursztynowej sukienki na obraz oraz
figur. Złote korony to pierwszy element nowego zdobienia obrazu; powstać ma
także nowa sukienka - nazywana suknią Narodu Polskiego.
Kilkanaście dni po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem na
Jasnej Górze pojawił się niewielki fragment skrzydła rozbitego tupolewa. Jak
poinformował przeor klasztoru, o. Roman Majewski, znalazła go na miejscu
katastrofy i przywiozła na Jasną Górę siostra zakonna. Według zakonników,
element samolotu miałby stać się jednym z elementów nowej sukni dla obrazu
Matki Bożej.
(PAP) Piątek,
2010-05-21
Wiktory 2009 dla m.in. Jerzego Buzka i Tomasza Lisa
Po raz 25. przyznano Wiktory - najstarszą i najbardziej prestiżową nagrodę
dla osobowości telewizyjnych. Podczas uroczystej gali, która odbyła się w
piątek w siedzibie Telewizji Polskiej statuetkami wyróżniono m.in. Jerzego
Buzka, Andrzeja Grabowskiego, Justynę Kowalczyk i Tomasza Lisa.
SuperWiktory otrzymali Zenon Laskowik, Włodzimierz Szaranowicz i Leszek
Balcerowicz, zaś Specjalnego SuperWiktora przyznano - pośmiertnie - Janowi
Wejchertowi.
Wiktory przyznawane są w 10 kategoriach, m.in. najpopularniejszy polityk,
osobowość telewizyjna i Wiktor Publiczności. Podczas gali przyznano również
statuetki SuperWiktorów - za całokształt osiągnięć. Zwycięzców we wszystkich
kategoriach z wyjątkiem Wiktora Publiczności wyłania Akademia Telewizyjna
złożona z laureatów Wiktorów z lat poprzednich.
SuperWiktory 2009 za całokształt osiągnięć otrzymali Zenon Laskowik,
Włodzimierz Szaranowicz i Leszek Balcerowicz. - 25 lat temu mojego
pierwszego Wiktora potraktowałem jako fantastyczną pomyłkę, bo byłem podobny
do Piotra Fronczewskiego - wspominał Szaranowicz.
Najpopularniejszym politykiem został prof. Jerzy Buzek. Ze względu na
nadzwyczajną sytuację związaną z falą powodziową nie mógł dotrzeć na
uroczystość. Nagrodę wręczyła Krystyna Janda, a w imieniu ojca podziękowała
Agata Buzek. To drugi Wiktor dla Jerzego Buzka.
Najwyżej ceniony komentatorem okazał się Tomasz Lis, który nie mógł być
obecny na gali. To 9. Wiktor dla Tomasza Lisa. Z kolei do kolekcji medali
Wiktora dla najlepszego sportowca dołączyła Justyna Kowalczyk. Najjaśniejszą
gwiazdą polskiej estrady okrzyknięto Nataszę Urbańską.
Spośród aktorów telewizyjnych wyróżniono Artura Żmijewskiego. Nagrodę
wręczyła "królowa polskich seriali" Ilona Łepkowska. - Chciałbym podziękować
wszystkim, których spotkałem podczas 20 lat swojej pracy. Dzięki nim jestem
takim aktorem i takim człowiekiem, jakim jestem dzisiaj - powiedział aktor.
W kategorii Najlepszy Prezenter TV wyróżniono Anitę Werner. Nagrodę wręczył
Piotr Rubik. - Mam szczęście, że mam zdrowie, które pozwala mi pracować i
realizować swoje zawodowe pragnienia i mam szczęście, że widzowie chcą ze
mną być i oglądać efekty naszej wspólnej, drużynowej pracy. Dziękuję
wszystkim, którzy przyczyniają się do tego szczęścia - mówiła prezenterka.
Twórcą najlepszego programu telewizyjnego okazała się Ewa Ewart. Nagrodę w
tej kategorii wręczyła Elżbieta Jaworowicz. Laureatka Wiktora zadedykowała
wszystkim bohaterom swoich dokumentów.
Osobowością Telewizyjną zostali ex aequo Grażyna Torbicka i Kuba Wojewódzki.
Nagrodę wręczył prezenterce Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN. Kuba
Wojewódzki nie był obecny na gali.
W 2009 roku największym odkryciem telewizyjnym był według Akademia Wiktorów
Wojciech Cejrowski.
- Myślałem, że odejdę z kwitkiem, okazało się, że nie. Miło odebrać Wiktora,
a najmilej od publiczności. Sam wysłałem na siebie jednego esemesa - wyznał
Andrzej Grabowski odbierając statuetkę Wiktora Publiczności. Laureata w tej
kategorii wybierają widzowie.
W tym roku specjalnego SuperWiktora przyznano pośmiertnie Janowi Wejchertowi,
polskiemu przedsiębiorcy, założycielowi Grupy ITI, który zmarł 31
października 2009 roku. - Nie jest to łatwe zadanie. Podjąłem się
opowiedzenia czegoś więcej o człowieku, którego znałem ponad 30 lat. Kim był
Jan Wejchert? Czy miał charyzmę i czy to ona doprowadziła go do potęgi. On
miał co innego - niebywałą osobowość lidera; lidera z urodzenia. Ten
niedoszły fizyk, a później jeden z najbardziej cenionych polskich
przedsiębiorców był liderem naturalnym - powiedział Mariusz Walter. Nagrodę
odebrała żona laureata, Aldona Wejchert.
Tegoroczną ceremonię poprowadzili Maciej Orłoś i aktorka Julia Pietrucha.
Nagrody wręczali m.in. Krystyna Janda, Elżbieta Jaworowicz, Jacek Fedorowicz,
Nina Terentiew, Mariusz Walter, Edward Miszczak, Przemysław Tejkowski oraz
Jerzy Maksymiuk. Galę uświetniły występy Nataszy Urbańskiej i braci Golców.
Wiktory - czyli niewielkie statuetki z brązu, projektu Andrzeja Renesa - są
nagrodami przyznawanymi od 1985 roku. Kandydatów do tego wyróżnienia typują
stacje telewizyjne, a zwycięzców wybiera Akademia Wiktorów, składająca się z
laureatów dotychczasowych edycji.
(PAP)
Dwunasta ofiara śmiertelna powodzi w Polsce
Liczba ofiar powodzi w Polsce zwiększyła się dzisiaj o trzy osoby. Na
spotkaniu z dziennikarzami po posiedzeniu rządowego zespołu zarządzania
kryzysowego premier informował o dwóch - w Katowicach i na Podkarpaciu.
Rzecznik komendanta głównego policji Paweł Frątczak powiedział, że już po
naradzie otrzymał informację o kolejnej osobie - ofierze wysokiej wody - z
okolic Sandomierza.
Podczas kataklizmu zginęło już 12 osób.
(IAR)
Czwartek, 2010-05-20
Polacy i Białorusini będą mogli przekraczać granicę
bez wiz
Sejm zgodził się na ratyfikację przez prezydenta umowy między rządem
polskim a białoruskim o małym ruchu granicznym. Umowa ta pozwoli
obywatelom obu krajów mieszkającym w przygranicznym pasie na
przekraczanie granicy na podstawie zezwoleń, bez wiz.
Za uchwaleniem ustawy głosowało 388 posłów, nikt nie był przeciw i nikt
nie wstrzymał się od głosu.
Umowa o małym ruchy granicznym z Białorusią została podpisana w lutym w
Warszawie przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Białorusi. Po jej
wejściu w życie, w pasie przygranicznym możliwy będzie ruch bezwizowy,
jedynie na podstawie specjalnych zezwoleń wydawanych przez placówki
konsularne obu krajów.
Mały ruch graniczny obejmie pas o szerokości po 30 km - po stronie
polskiej i białoruskiej - od granicy. Będzie dotyczył osób zamieszkałych
tam na stałe co najmniej od trzech lat.
Po stronie polskiej obejmie: gminy i miasta województwa lubelskiego,
mazowieckiego i podlaskiego zamieszkane przez 590 tys. osób, w tym m.in.
Białą Podlaską, Augustów, Bielsk Podlaski, Hajnówkę, Sokółkę,
Siemiatycze, a po stronie białoruskiej: rady wiejskie i miasta,
zamieszkałe przez ok. 1 mln 100 tys. osób, w tym Brześć i Grodno.
Umowa o małym ruchu granicznym z Białorusią wejdzie w życie po 30 dniach
od zakończenia procedury ratyfikacyjnej w obu krajach.
Wiceszef MSZ Jan Borkowski powiedział na posiedzeniu połączonych
sejmowych komisji: spraw zagranicznych oraz administracji i spraw
wewnętrznych, że umowa o małym ruchu granicznym z Białorusią wejdzie w
życie najprawdopodobniej na początku 2011 r.
Jak wyjaśniał, wynika to z faktu, że parlament białoruski przyjmie
uchwałę upoważniającą prezydenta tego kraju do ratyfikacji
najprawdopodobniej podczas jesiennej sesji, która rozpoczyna się w
październiku.
(PAP)
Ruszyła Rada Bezpieczeństwa Narodowego
Po godz. 16 w Belwederze rozpoczęła się uroczystość powołania przez
pełniącego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego Rady
Bezpieczeństwa Narodowego.
W skład RBN mają wejść: premier, marszałkowie Sejmu i Senatu,
wicepremier, ministrowie: spraw zagranicznych, obrony narodowej, spraw
wewnętrznych i administracji, prezesi czterech głównych partii
politycznych oraz szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Po uroczystości nominacji członków RBN odbędzie się jej pierwsze
posiedzenie w nowym składzie, poświęcone sytuacji powodziowej. RBN ma
omówić m.in. propozycje zmian w prawie dotyczące m.in. uproszczenia
wykupu gruntów pod inwestycje hydrologiczne.
(PAP)
Tusk obiecuje: każdy poszkodowany dostanie do 6 tys. zł
Każdy poszkodowany przez powódź może otrzymać do 6 tys. zł -
poinformował premier Donald Tusk po nadzwyczajnym posiedzeniu rządowego
zespołu zarządzania kryzysowego. Premier przekazał również, że trzeba
będzie ewakuować kolejne grupy ludności na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie i
w Świętokrzyskiem.
- Każdy poszkodowany przez powódź może otrzymać do 6 tys. zł, ale na
razie nie wiadomo ilu osób może to dotyczyć - poinformował Tusk. Szef
rządu powiedział, że wszystko zależy od odporności wałów na długotrwałe
nieznane do tej pory w Polsce oddziaływanie wody. - Tam gdzie woda
działa na wały już kilkadziesiąt godzin, one w wielu miejscach
zamieniają się w galaretę. Tak są nasączone, że tracą stabilność i wtedy
są narażone na przełamywanie przez wodę - mówił premier.
Przypomniał, że jak dotąd na pokrycie skutków powodzi zarezerwowano 500
mln zł. - Na tę najpilniejszą doraźną pomoc te środki są i ich nie
zabraknie - zapewnił.
Premier powiedział, że w zależności od rekomendacji wójtów każdy
poszkodowany może otrzymać do 6 tys. zł, ale - jak dodał - na razie nie
wiadomo ilu osób może to dotyczyć. - Każdorazowe pęknięcie wału oznacza
dziesiątki, setki a czasami tysiące rodzin, które ponoszą straty - mówił.
Dodał, że Polska ma 10 tygodni, aby poinformować Komisję Europejską o
poziomie strat. - Jeśli ten poziom przekroczy 2 mld euro, będziemy
ubiegali się o pomoc - powiedział Tusk.
Premier zapowiedział, że w piątek rano "postara się być" we Włocławku.
Jak mówił, obecnie powodzią zagrożone są województwa pomorskie i
kujawsko-pomorskie.
Tusk podkreślił, że zagrożenie powodziowe dla Warszawy "wydaje się małe".
- Woda nie powinna osiągnąć korony wałów - powiedział. Zaznaczył
jednocześnie, że są odcinki, tuż przed i w samej Warszawie, gdzie woda
może się przelać i dlatego tam trwają prace nad wzmocnieniem wałów.
Szef rządu zaznaczył jednak, że wszystko zależy od odporności wałów na "długotrwały,
nieznany wcześniej w Polsce, napór wody". - Tam, gdzie ta woda działa na
wały już kilkadziesiąt godzin, one zamieniają się w galaretę, tracą
stabilność i są narażone na szybkie przełamywanie przez wodę -
powiedział.
Zespół rządowy obradował w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i
Ochrony Ludności. W spotkaniu uczestniczyli m.in. minister spraw
wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, szef MON Bogdan Klich,
wicepremier Waldemar Pawlak i szef BBN Stanisław Koziej.
(PAP)
Szef szkolenia gen. Czaban: Tu-154 nie powinien lądować
Szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban powiedział, że załoga
prezydenckiego samolotu nie powinna była lądować w Smoleńsku.
Generał Anatol Czaban podkreślił w audycji "Gorący temat" w Programie
Drugim Telewizji Polskiej, że warunki meteorologiczne w czasie przylotu
polskiego samolotu były bardzo złe i lądowanie nie było możliwe. Zdaniem
generała, prezydencki samolot powinien był odlecieć na inne lotnisko.
Anatol Czaban dodał, że komisja badająca przyczyny katastrofy powinna
wyjaśnić, dlaczego załoga zdecydowała się lądować i dlaczego zmniejszyła
wysokość lotu poniżej poziomu bezpieczeństwa.
Szef szkolenia Sił Powietrznych oświadczył, że nie ma informacji, iż
dowódca Sił Powietrznych, generał Andrzej Błasik, rozmawiał z pilotami w
czasie lotu. Dodał, że uważa to za wykluczone ze względu na wagę, jaką
tragicznie zmarły generał przywiązywał do spraw bezpieczeństwa.
Zdaniem generała Czabana, polska i rosyjska komisja powinna ustalić,
dlaczego Rosjanie nie zamknęli 10 kwietnia lotniska w Smoleńsku. Dodał,
że nie wierzy, aby komisje mogły coś pominąć lub ukryć.
(IAR)
|