Marta Krygier |
Zwyczajnie nadzwyczajni.
Bywają takie momenty w
życiu każdego z nas, kiedy nagle uświadamiamy sobie prawdziwą wartość
symbolizmu ukrytego pod postacią słów. Chwila ta bywa z reguły
szokująca, bowiem odsłania ona prawdę, której do tej pory nie
potrafilismy dostrzec.
Jedna z tych
refleksji naszła mnie po rozmowie z trzema kombatantami polskimi:
Stanisławem Kmieciem, Henrykiem Kozubskim oraz Stefanem Olbrechtem. Po
raz pierwszy zrozumiałam co Zofia Nałkowska miała na myśli pisząc w
jednym ze swoich dzienników wojennych: “Ludzie ludziom zgotowali ten
los.” Przyznam szczerze, że do tej pory historia drugiej wojny światowej
nie wywołała we mnie aż tak wielkiego poruszenia.
Dotychczas cała wiedza jaką posiadałam miała swoje
korzenie w podręcznikach. Suche fakty nie potrafiły odzwierciedlić
prawdziwego oblicza wojny. Nigdy nie sądziłam, że obrazy i ludzie
walczący o swoja ojczyznę, których zarys miałam w swojej wyobraźni,
staną się rzeczywistością. Nigdy nie śmiałam pomyśleć, że będę miała
okazję spotkać tych ludzi, porozmawiac z nimi i wysłuchać historii ich
życia.
A
jednak… nadarzyła się taka okazja.
Na zdjęciu Marta Krygier, Henryk
Kozubski i Stefan Olbrecht
Jedna
z pierwszych osób, z którą rozmawiałam był Stanisław Kmieć, należący
niegdyś do Dywizjonu Bombowego 300 Ziemi Mazowieckiej. Załoga każdego
samolotu składała sie wówczas z 7 członków: pilota, mechanika
pokładowego, nawigatora, bombardiera, radio operatora oraz dwóch
strzelców. Pan Stanisław pełnił rolę radio operatora. Jego załoga
odbyła 9 lotów bojowych na Hamburg, Kolonię, Zagłębie Ruhry oraz Berlin.
Naloty odbywały się w nocy w celu bezpieczeństwa. Czynna służba trwała
15 miesięcy.
W
1949 roku p. Stanisław zdecydował się na przyjazd do Kanady. Winnipeg
stał się jego nowym domem. To tutaj rozpoczął nowe życie, znalazl pracę
i założył rodzinę. W 1952 roku postanowił wstąpić do Stowarzyszenia
Polskich Kombatantów.
Kolejną osobą, z którą miałam okazję porozmawiać był Stefan Olbrecht. W
1940 roku, kiedy to Armia Polska zaczęła formować swoje szeregi w Rosji,
pan Stefan postanowił dołączyć do niej. W wyniku wojny cała jego rodzina
została rozbita. W wyniku przemieszczeń p. Sefan znalazł się w
Palestynie, gdzie zorganizowane były szkoły Junackie. W 1943 roku
wstąpił do Pułku Ułanów Karpackich..W maju 1947 roku przybył do Kanady.
Warto wspomnieć, że Kanada była jednym z pierwszych krajów, który
przyjmował polskich emigrantów. Po okresie 2 lat istniała możliwość
otrzymania obywatelstwa. W roku 1956 p. Sefan wstąpił do Stowarzyszenia
Polskich Kombatantow.
Ostatnią osobą, z któą przeprowadziłam rozmowę był Henryk Kozubski,
należący do
I
Pułku Lekkiej Artylerii III Dywizji Karpackiej. W roku 1943 armia
została przeniesiona do Italii, gdzie znalazla się na froncie nad rzeką
Sandro. Zastępując pułk angielski jego armia brała udział w walkach aż
do Bolonii, gdzie wojna w Italii została zakończona.
W
roku 1946 pan Henryk złożył aplikację do pracy na roli w Kanadzie. W tym
samym roku podpisał on 2 letni kontrakt pracy na farmach, co
zagwarantowało mu pobyt w Kanadzie. W 1947 roku, kiedy to zostało
sformowane Stowarzyszenie Polskich Kombatantów– stał się jednym z
pierwszych członków Stowarzyszenia.
Starałam się zrozumieć, dlaczego sformowanie SPK było tak ważnym
wydarzeniem dla Polonii kanadyjskiej. Myślę, że głównym celem było
przede wszystkim utrzymanie bliskiej więzi z rodakami, wsparcie,
ofiarowanie pomocnej dłoni i zrozumienie.
W
obecnych czasach, kiedy rzeczywistość jest zupełnie inna, mnóstwo
młodych ludzi nie potrafi decenić wartości stowarzyszeń takich jak SPK.
Ze względu na brak podobnych doświadczeń w życiu, młoda Polonia zatraca
więzi i zapomina wspólnej historii. A przecież wszyscy powinniśmy być
dumni, że pośród nas odnajdujemy bohaterów wojennych, którzy byli gotowi
oddać swe życie w obronie ojczyzny. Wszyscy powinnismy być im wdzięczni.
Marta Krygier
źródło Czas |