Polonia Winnipegu
 Numer 011

                    15 stycznia, 2008        Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

Powrót..
 


Artur Cehak

 

 

Kierownik Anastazy - Cz. I

 

Czytaj cz. II
Czytaj cz. III






(Wszystkie sytuacje i zdarzenia są autentyczne! Zmieniono jedynie,
spolszczono imiona osób występujących w opowiadaniu)
Odcinek Pierwszy, ale nie
ostatni!!!


      Budzik zadzwonił o 5:30 nad ranem. Anastazy z niechęcią zwlókł się z
łóżka. Plecy bolały go niemiłosiernie. "Ach, ten pieprzony materac"- pomyślał Anastazy z niechęcią i zaczął powoli ubierać ciepłe gacie. Na dworze było już o tej porze minus 31 stopni. Anastazy był emigrantem z tak zwanego "byłego obozu". Musiał otworzyć firmę jako pierwszy. Od kiedy objął stanowisko kierownika działu w pod-zakładzie, wprowadził wiele zmian z czego najbardziej zadowoleni byli jego podwładni. Właśnie wczoraj wspólnie wysprzątali dwa magazyny, wyciągając z nich rupiecie, które zalegały przez ponad piętnaście lat. Teraz, Anastazy, pijąc w pośpiechu herbatę, myślał, co z tym wszystkim zrobić.

    "Wywaliliśmy to przed zakład" - myślał siorbiąc gorący płyn - "ale co dalej"? Zamknął cicho za sobą drzwi i ruszył w kierunku firmy.
Po dwudziestu minutach szybkiego marszu był na miejscu. Otworzył ciężkie
wrota, zapalił światła, po chwili zasiadł za biurkiem. Rupieci były tony. Głównie drewno w rożnych rozmiarach. "Do garbicza się to nie zmieści"- pomyślał po swojemu. Popatrzył na zegar. Dochodziła ósma. "Długo myślałem ale wymyśliłem"- pomyślał Anastazy, i ujął słuchawkę telefonu.

   -Dzień dobry Pani Danusiu- zaszczebiotał do telefonu, jako że rozmawiał z
jedną, ze swoich szefowych- hał ar ju?
-Ajm fajn, ajm fajn -odpowiedziała zaspanym głosem pani Danka- łot ebałt
ju?- odpowiedziała pytaniem na pytanie, mimo, że miała dokładnie "gdzieś" i "głęboko" to ,jak czuje się dziś Anastazy.

W kraju tym było przyjęte, że, czy kogoś to obchodzi , czy też nie, zawsze pyta drugiego, nawet dwa razy dziennie, jak on się dziś czuje.

    -Not so bed- grzecznie odparł Anastazy mimo, ze dalekie było to od prawdy.- "Słuchaj, mam taki drobny problem"- kontynuował.
"Potrzebuje ,żeby ciężarówka z bazy głównej zabrała rożnego rodzaju
rupiecie, głownie drewniane, na wysypisko. Niektóre kawałki są duże, i jest
tego mnóstwo, więc myślę, najprościej będzie jak ciężarówka zabierze to z pod zakładu bo..."

   ...Biedny Anastazy zapomniał, że od myślenia to jest Danusia -szefowa, a nie on, zwykły kierownik działu.
-Nie! przerwała tym samym zaspanym głosem szefowa.- Nie mam kierowcy, i nie mam ciężarówki-.

  -To co mam zrobić. Tego są...tony...-

 - Kierowca przywiezie ci piłę tarczową.. taką elektryczną, potniesz to na
małe kawałki i wrzucisz do centralnego garbicza na parkingu. Potem trak z
miasta to zabierze i po kłopocie" - zawyrokowała szefowa i odłożyła słuchawkę.

   Cóż miał robić Anastazy. Uczono go, że w kapitalizmie, ciężka praca,
pomysłami, rzetelnością można daleko zajść.
Popatrzył Anastazy za okno. Zaspy. Śniegu pełno. I gdzie tu można zajść??
Po godzinie dostarczono piłę i Anastazy zaczął ciąć. Ciął... i ciął.. i ciął.
Zajęło mu to trzy dni. Centralny garbicz już był pełny, a pod zakładem dalej
pozostawały tony rupieci.

   "Przecież ja mam mnóstwo innych ,ważnych spraw do załatwienia a nie tylko
ciąć to pieprzone drewno"- myślał Anastazy z niechęcią i... ciął dalej. Wszak był tylko kierownikiem pod - zakładu.
    Szefowie z centrali, oddalonej jakieś 5 km w linii prostej- wiedzą lepiej. Wyszkoleni.. wyuczeni.
I ciąłby Anastazy to drewno może jeszcze i z tydzień gdyby nie... jak w bajce... pojawił się dyrektor pod-zakładu.
Patrząc jak Anastazy walczy z piłą i drewnem, niewiasta ta (bo była to
kobieta) zapytała, jak było w zwyczaju:- Hał ar ju tudej??"

- Not so bed- skłamał Anastazy i szybko opowiedział o swoim problemie.

-Ależ to niemożliwe!!! I ten cały lamber leży tu już cztery dni? A jak ktoś
to podpali?? - zaniepokoiła się Pani Dyrektor

-Też o tym pomyślałem- skromnie odparł Anastazy jako, że był tylko skromnym kierownikiem działu..

-Zaraz to załatwimy- zagrzmiała dyrektorka co zupełnie nie było w zwyczaju
obywateli tego kraju.

Jak się Anastazy później dowiedział zadzwoniła do jeszcze wyższego szefa i
po wstępnych pytaniach o samopoczucie wyłuszczyła sprawę. Duży Szef obiecał zająć się sprawa. Dyrektorka zadowolona opuściła zakład. Ale ciężarówka nie pojawiła się ani tego dnia , ani następnego.

   Śnieg już przyprószył rupiecie pod zakładem kiedy nieoczekiwanie znowu
zjawiła się na zakładzie Pani Dyrektor.

-Hał ar ju- rzucila radośnie w kierunku Anastazego, i spojrzała na piętrzące się pod firma rupiecie.

Anastazy nie musiał już nic mówić.
    Ludwika, bo tak miała na imię Dyrektorka, z wyrazem szarości na twarzy ujęła telefon. Po chwili Anastazy słyszał:

- Haj..to ty Franciszko? (Franciszka była szefem najwyższym i Ludwika miała z nią dobre układy) Ty wiesz.. te rupiecie dalej leża pod moimi oknami. Przecież to jest fajerhazard!! Tak?? obiecujesz? Dobrze. No to baj, baj"-i, odkładając słuchawkę zwróciła się do
Anastazego:

- Za godzinę przyjadą i wszystko zabiorą...

Siedział Anastazy w swoim biurze podczas gdy ludzie ładowali rupiecie na
ciężarówkę i myślał:" Mój Boże. Przyjechałem do kraju, gdzie, jak mówiono, przedsiębiorczość, oszczędność, pomysły, inteligencja... gdzie dwa razy ogłada się dolara, zanim się go wyda.. a tutaj, jak za dobrych czasów w komunie. Prawie dwa tygodnie, mnóstwo straconego czasu, dziesięć telefonów, pięć osób uwikłanych w problem, który praktycznie nie powinien zaistnieć.
Czyżby zły sen.. bo nie możliwe, żeby to jawa. Nie tutaj. Nie w tym kraju"-
myślał z niepokojem Anastazy. Bo do emerytury zostało mu jeszcze wiele lat.


Artur Cehak

 

Czytaj cz. II
Czytaj cz. III

   
  

 

 

Powrót..


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228