Polonia Winnipegu
 Numer 52

4 grudnia, 2008        Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

Powrót..
 

Anastazy jedzie na łowy

Wszystkie  opisane sytuacje są autentyczne. Zmieniono jedynie nazwy, nazwiska  osób występujących w opowiadaniu.

Kierownik Anastazy podjął decyzje. Decyzja ta miała odmienić całkowicie jego dotychczasowe życie. Postanowił zostać prawdziwym mężczyzna! Stało się to po tym, jak otrzymał w prezencie od swojej żony nową sztuczną szczękę. ”Teraz zacznę gryźć”- postanowił. W dawnej jego Ojczyźnie, by zostać myśliwym , trzeba było należeć do koła łowieckiego, ze dwa lata chodzić w nagonce… męczyć się z dubeltówką i mieć pieniądze, bowiem mordowanie zwierzyny było drogim zajęciem . W kraju obecnego pobytu, Anastazy nie musiał się o to martwić. Wystarczyło udać się do odpowiedniego sklepu i ze szczerością w oczach i  niewinną miną  nakłamać,  że  owszem, poluje się od kołyski, a mordowanie wszelakiego ptactwa i zwierząt kopytnych wyssało się z mlekiem matki. Udał się zatem Anastazy do sklepu zwanego “Kanadyjska  Opona” i nabył odpowiednie zaświadczenie upoważniające do zabijania. Następnie zadzwonił do Wielkiego Łowczego. Był to stary znajomy Anastazego, który uwielbiał jeździć na polowania. Zwierzyna też uwielbiała Wielkiego Łowczego, bowiem ten, nigdy nie mógł w nic trafić.. Działo się to za sprawą dziwnej przypadłości organizmu, bowiem im bardziej Wielki Łowczy był trzeźwy, tym bardziej trzęsły mu się ręce. No a przecież na polowaniu trzeba być trzeźwym. Przynajmniej w pierwszej jego fazie... Toteż Wielki Łowczy miął pewne pozytywne wyniki w łapaniu ryb jako że robaka łatwiej jest nadziać na haczyk, natomiast jeśli chodzi o broń palną– zwierzęta mogły czuć się bezpiecznie... Uzgodniono termin polowania.

Wyznaczonego dnia, bladym świtem pod dom Kierownika Anastazego zajechał terenowy samochód Wielkiego Łowczego. Anastazy, wystrojony w myśliwskie szatki i wszelkie czerwone bereciki wymagane przez tutejsze prawo oraz dzierżąc automatyczny karabin (a nie jakąś tam dubeltówkę) zasiadł za kierownicą samochodu… Nie! Wieli Łowczy nie mógł prowadzić samochodu tego poranka... Jego  dłonie spokojnie spoczywały na butelce zimnego piwa, której zawartość gasiła płomienie rozpalonego do czerwoności przełyku. Anastazy nie miał wyjścia. Wprawdzie poprzedniego wieczoru również spożywał produkty fermentacji owocowej i to w ilościach nieprzyzwoitych, ale nie mógł się do tego przyznać! Jego plany zostania prawdziwym mężczyzną wzięły by w łeb. Ruszyli. Po godzinie byli na miejscu. Wielki Łowczy wyznaczył Anastazemu stanowisko, a sam zasiadł za kierownicę i polną, zaśnieżoną  drogą oddalił się w siną dal, zapewniając, że będzie w pobliżu...

“Polowanie czas zacząć”- pomyślał poetycko Anastazy i ruszył przed siebie brnąc po uda w śniegu. Zima tego roku była obfita i w śnieg i w temperaturę. Było zimno jak… jak…można spokojnie powiedzieć, że jak cholera! Anastazy przebrnął do małej polanki…cichutko skradając się w kierunku zagajnika oddalonego jakieś 100... może 150 metrów, kiedy... i  właśnie wtedy Kierownik Anastazy poczuł coś dziwnego. Nigdy przed tem nie miał takiego uczucia. Jego brzuch wzdęło i zaczęło strasznie w nim kręcić. No, po prostu – karuzela. Wiedział, że nie ma szans. Do samochodu Wielkiego Łowczego było… nie wiadomo ile... a do miasta przynajmniej godzina jazdy. Kierownik Anastazy nie raz musiał podejmować decyzje błyskawicznie. Dlatego był właśnie Kierownikiem przez duże “K “. Szybko zrozumiał ,że to jest ta właśnie chwila. Decyzja musi zapaść natychmiast, bo jeśli nie…Tylko gdzie? W promieniu kilku kilometrów– żywej duszy nie ma, zatem problemu z ukryciem się też nie ma. Jedyny problem – to śnieg. A raczej jego ilość! Prawie po pachy. Szybciutko…najpierw  pas, kurtka…  o... żesz... nóż wpadł w śnieg... jak go znaleźć później... A, to później- teraz szalik (długi, cholera, trzeba zdjąć, bo za długi!!) druga kurtka…Sweter też, psia krew, też długi…po co taki długi sweter…O, szlag trafił... jak ten wiatr wieje… brr… Jeeezusicku... nie zdążę!!! Koszula-won, to nic, że w śniegu wszystko... byle szybko... byle już... pasek od spodni... cholera – nie chce puścić... puuusścił! Chwała Najwyższemu! Oooo... raany... jak kreci w tym bebechu…Teraz spodnie... kalesony... majtki… szybko  cholera jak zimno… zdechnę chyba... i to z zimna!!

 Szedł Anastazy śnieżna koleiną w kierunku majaczącego w oddali samochodu Wielkiego Łowczego. Ten, drzemał za kierownicą, grzejąc się w środku. Kierownik, zastukał w szybę. Wcale nie wyglądał jak kierownik. Był siny i czerwony na przemian. Chciał coś powiedzieć, ale wargi odmówiły posłuszeństwa... Zdziwił się Wielki Łowczy na widok Anastazego. Po kilku pytaniach Wielki Łowczy, ze zrozumieniem stwierdził, że takie polowanie to do dupy, i nalał Anastazemu szklaneczkę produktu fermentacji zobowo-pszenicznej. Dopiero po drugim łyku, Anastazemu wróciła w pełni mowa, a po następnym także i uśmiech. I w oczach radość…i ulga…że ciepło wreszcie.

I wtedy podjął jeszcze jedna decyzję, która odmieniła jego życie na cale życie. Postanowił dokładnie zapisać sobie w kajeciku godziny otwarcia wszystkich sklepów mięsnych w mieście. I od tego czasu śpi spokojnie i żyje długo i szczęśliwie. Ale czasem dzwoni do Wielkiego Łowczego i śpiewa mu przez telefon znana popularna piosenkę wszystkich prawdziwych mężczyzn: ”Pojedziemy na łów, na łów towarzyszu mój…”

Artur C.

  Powrót...

 

 



Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228