Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
28 października 2010 | <<< Nr 150 >>> |
W tym numerze | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Od Redakcji | |||||||||||||
Do Redakcji | |||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | |||||||||||||
List Ambasadora RP w Kanadzie do Polonii Kanadyjskiej | |||||||||||||
Wiadomości z Polski | |||||||||||||
Nowy Remiks Zespołu Hypernashion | |||||||||||||
Tworzenie się nowego porządku świata cz 2 | |||||||||||||
Polki w świecie naraziły się Kościołowi! | |||||||||||||
Apel biskupów: położyć kres izraelskiej okupacji | |||||||||||||
Humor | |||||||||||||
Artykuł o "polskich obozach koncentracyjnych" | |||||||||||||
Ciekawostki | |||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 24 | |||||||||||||
Felieton Jacka Ostrowskiego | |||||||||||||
Manitoba - Październik w fotografii | |||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | |||||||||||||
Polki w świecie- Oliwia McArdle | |||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | |||||||||||||
Polsat Centre | |||||||||||||
Kącik Nieruchomości | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Od Redakcji |
Redakcja polishwinnipeg.com składa wszystkim
czytelnikom najlepsze życzenia z okazji
Halloween.
Bogdan Fiedur |
Do Redakcji |
Komunikat Kongresu Polonii Kanadyjskiej
W dniach 15-17 października 2010 w Montrealu, miał miejsce Walny Zjazd Kongresu Polonii Kanadyjskiej, podczas którego wybrane zostały nowe władze. Prezesem Zarządu Głównego KPK została Teresa Berezowska, była wiceprezes KPK Do Spraw Kanadyjskich i była Przewodnicząca Z.O. ZHP w Kanadzie. Skład nowego Zarządu Głównego KPK podany zostanie w najbliższym terminie.
KS - RP KPK
Szanowni Państwo,
Serdecznie zapraszamy na
drugą edycję festiwalu Festiwal odbywa się pod honorowym patronatem Konsulatu Generalnego RP w Toronto.
Wszystkie pokazy
prezentowane będą w Revue Cinema
Będziecie mieli Państwo okazję oglądnąć ponad 10 polskich produkcji, z których większość miała swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Gdyni w maju bieżącego roku.
Gościem
specjalnym festiwalu Ekran 2010 będzie Wszystkie filmy opatrzone są w angielskie napisy.
Szczegóły znajdziecie
Państwo na stronie
www.ekranfilm.com Dział Polonii i Promocji Konsulat Generalny RP w Toronto |
|||||
Janina Fialkowska is one of
Canada’s most talented pianists playing today. A brilliant
technician, she specializes in the music of Polish conductor
Chopin.
“He was the man who understood the keyboard perhaps better than any other. Chopin, I love his music. I feel that I understand his music,” says Ms. Fialkowska. “I think the Chopin thing was from the beginning. From the very beginning. I think when your name ends with S-K-A or S-K-I, you hardly have a choice really.” To get a special group discount on tickets in any section of the Centennial Concert Hall to Fialkowska Plays Chopin on Oct. 29 or Oct. 30 – or if you have any questions – please contact Sarah at 949-3967, or respond to this email. To see Janina Fialkowska play Chopin’s Nocturne in B major, see the following video: http://www.youtube.com/watch?v=jo2gyIuBaMQ To see the Janina Fialkowska interviews in which she speaks about her history in piano and her Polish heritage, check out the following links: Part 1: http://www.youtube.com/watch?v=mbKKm1rHrA8&feature=related
Sarah Lund,
Group Sales Associate
p.
(204) 949-3967
f. (204) 956-4271
|
Wydarzenia warte odonotwania | ||||||||||||||
|
List Ambasadora RP w Kanadzie do Polonii Kanadyjskiej |
Ottawa, 21 października 2010 roku
Szanowni Państwo, Drodzy Rodacy,
Minęło już kilkadziesiąt dni od tragicznej
śmierci moich jedynych dzieci, Michała i
Marysi oraz ich kuzynki Sylvii Maka.
|
Wiadomości z Polski | ||||
|
Nowy Remiks Zespołu Hypernashion | ||
|
Tworzenie się nowego porządku świata cz 2. Index | |||||||||
|
Polki w świecie naraziły się Kościołowi! | |
|
Apel biskupów: położyć kres izraelskiej okupacji | ||
|
Humor |
Kiedy ci się to zdarzy,
poproś o wcześniejszą emeryturę
|
Artykuł o "polskich obozach koncentracyjnych" | ||
|
S P O N S O R |
Ciekawostki | ||
|
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 24 |
Upadek ekonomiczny
potwierdzony przez środki masowego przekazu,
|
S P O N S O R |
Felieton Jacka Ostrowskiego
S t o p A g r e s j i |
Manitoba- Październik w fotografii |
Fot. Bogdan Fiedur |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com Wolno, jakby z wahaniem zająłem miejsce tuż obok. Tak jak i Niemca, tak i moje czoło objęła tajemnicza obręcz i nagle……………… nagle poczułem się częścią tego niesamowitego statku. Od razu zrozumiałem, że nie są tu potrzebne monitory, nie są potrzebne wskaźniki, kontrolki. Wszystko było teraz w moim mózgu. Kamery statku były moimi oczami , jego wskaźniki były moimi zakończeniami nerwów, jego mikrofony były moimi uszami, stawaliśmy się jednym monolitem. To było wspaniałe, jakże ich myśl techniczna wyprzedzała naszą, oni byli geniuszami! Już po dwóch, może trzech minutach czułem się panem tego okrętu, nie bałem się go pilotować mimo, że największym pojazdem jakim kierowałem do tej pory w życiu był jeep. Najciekawsze jednak było kiedy spojrzałem przez przednią szybę. Widziałem kamienną grotę i wszystko to, co znajdowało się na zewnątrz, drzewa, skały fragment Czarnego Stawu i gromadę podejrzanych ludzi próbujących podnieść z dna zatopione helikoptery generała Albina. Wzrok tej maszyny przebijał wszystko, nie było dla niego żadnych tajemnic. Mój podziw to nic w porównaniu z odczuciami Dietera, przecież on był lotnikiem, a kierowanie czymś takim to spełnienie jego najskrytszych marzeń i ambicji. Być pierwszym zasiadającym za sterami czegoś takiego, to było warte każdej ceny. Wiedziałem, że on na pewno tego wszystkiego już nie żałuje. Kiedy tylko pomyślałem o tym żeby opuścić fotel obręcz uniosła się. Wstałem i nie ukrywam, że oszołomiony wyszedłem z kabiny robiąc miejsce pozostałym. Oprócz Johna nikt nie chciał jednak przeżyć tego co my, jedynie Bartek , ale on był na to za mały. Spocząłem w jednym z foteli w głównej kabinie , ale i tu czekały na nas niespodzianki. Na oparciu siedzenia tuż przede mną pokazał się mały monitor, a na nim twarz kolorowego mężczyzny w wieku może czterdziestu lat. - Oni też byli czarni – pomyślałem – o tyle było to dziwne, że wszyscy trzej byliśmy biali, a przecież nasze DNA miało być kwit esencją całej cywilizacji przodków. - Tak, jestem czarny – powiedział głos. - Czytasz w moich myślach? - Tak, by móc wam wiernie służyć. Chcę wyprzedzać wasze życzenia. - Skoro jesteś taki nam oddany – wycedziłem – to powiedz mi jakie są zamiary tej nafaszerowanej kolczastymi wypustkami kuli, która leży w sali na końcu korytarza? - To jest główny komputer tej bazy i nie mogę mówić na jego temat –Głos wyrecytował to, jak jakąś formułkę. - Ale masz nam pomagać, a tamten może nam zagrażać – nie odpuszczałem. - Będąc na terenie, gdzie rządzi kula jestem jej podległy – odparł. - Wiesz kim jesteśmy? – spytałem. - Wiem, jesteście tymi, których mam dostarczyć na Medusę. Na Medusę? – zdziwiłem się - co to jest? - To jest główna fregata Syriusza, macie nim powrócić do „korzeni”. - Wiesz , że teraz my tu rządzimy, a nie tamten komputer? - Nie, jeszcze nie rządzicie, wasze rządy rozpoczną się na Medusie, tak jest to zaprogramowane. - Słyszałeś? – spojrzałem z niepokojem na Johna stojącego tuż obok mnie – My tu jeszcze nie rządzimy, stary znów nas oszukał. - Czy możemy bez tamtego dziwoląga dostać się na okręt? – Latynos wtrącił się do mojej rozmowy. - To niemożliwe – twarz na monitorze skrzywiła się – Nie znacie kodów startowych, nie wiecie jak uruchomić tunel energetyczny, nie wiecie gdzie jest nasza główna baza. - A Ty to wiesz? - Ja tez nie wiem, to jest jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic, to wie tylko jeden komputer , bliźniaczy brat, jak wy to nazywacie….. kuli. - Dwa komputery? – zdziwiłem się – To jest jeszcze jeden taki jak ta kula ? - Tak, ale nie wiem gdzie. - Czy one mają ze sobą jakieś połączenie? - Nie , to by było wbrew zasadom Rady Trzech. One działają niezależnie od siebie i nie wie jeden, gdzie znajduje się drugi z nich. - A gdybyśmy odnaleźli tego drugiego? - To co? – spytał głos – Nie rozumiem? - Czy jeśli jeden by zwariował, to drugi może być normalny? - Komputer nie może zwariować – odparł natychmiast – Komputer jest zaprogramowany przez ludzi i nie może robić nic co jest niezgodne z programem. - Czyli możemy czuć się bezpieczni? – starałem się zadawać konkretne pytania, przecież to była rozmowa z maszyną. - Tak – głowa na ekranie przytaknęła. - Jak włączyć tego jeża? - Jakiego jeża? – zdziwił się – Nie rozumiem pytania. - No, - westchnąłem -główny komputer. - Musicie wpisać ten sam kod jak podczas wyłączania - zakomunikował i dodał – Radzę się pospieszyć, bo nie działa pole siłowe chroniące naszą bazę. - Przecież nikt nie wie, że tu jest wasza siedziba – wzruszyłem ramionami. - Tak , ale pole zabezpiecza również przed osuwaniem skał, pęknięciami ścian, zalewaniem podziemnymi strumieniami. - Powiedz nam, skąd bierzecie energię przez tyle lat? – Dieter wtrącił się do rozmowy. - Z powietrza i wody! - Jak z powietrza?- zdziwił się lotnik. - Z wodoru - odparła maszyna- gdzie jest woda tam jest energia, mnóstwo energii. - To i my już odkryliśmy. - Tak, ale macie niesamowite straty , a prócz tego wasza technologia jest niebezpieczna. Nasz główny komputer na litrze wody pracuje sto ziemskich lat. - To niemożliwe – szepnąłem – to przecież genialne. - Owszem, ale to tylko jeden z prostszych wynalazków ludzi z Syriuszu. - Dobra – dźwignąłem się z fotela i ruszył w kierunku wyjścia, trzeba było rad nie rad włączyć „starca”. Cały czas coś mi w tym wszystkim nie grało, może to przeczucie, sam nie wiem co. Wszyscy gęsiego poszli za mną, chyba jednak raźniej czuliśmy się w grupie. Te maszyny przerażały nas. Stanąłem przed kulą i tak jak poprzednio ułożyłem jedną dłoń w specjalnym uchwycie drugą zaś wklepałem kody. Po chwili „jeż” rozświetlił się całą gamą kolorów, a na monitorze pokazała się nieznana nam twarz. - A ty kto? - spytałem zdziwiony. - Orion 7 – odparł – Musiałem zmienić swój wygląd, nie chciałbym byście kojarzyli mnie ze starcem z pierwszej Sali, byście mieli wciąż złe wspomnienia, bo to zakłóciłoby naszą współpracę. - Dobrze, przejdźmy do rzeczy – zwróciłem się stanowczo do niego – Chcemy wiedzieć, co jest przed nami i co musimy wykonać by wylecieć na Syriusza? - Spokojnie – wycedził komputer – Tego jest za dużo na jeden raz. - Nie, nie – zaprotestowałem – Masz nam powiedzieć dokładnie, krok po kroku co mamy zrobić i dlaczego? Nie będziesz wyznaczał nam jakiś niezrozumiałych dla nas zadań, takie działania są nie do zaakceptowania. - Jak chcecie – odparł tym swoim metalicznym beznamiętnym głosem – Na Ziemi są tzw. czakrany, miejsca o niesamowitej mocy. Dokładnie są trzy takie punkty, jeden w Mekce, drugi w Krakowie, a trzeci w Grecji w Atenach. To są główne składniki tunelu energetycznego za pomocą którego wasz statek dźwignie się z Ziemi. Aby skierować energię w odpowiednim kierunku musicie na każdym z nich umieścić odpowiedni starter. Z jego pomocą będziecie mogli sterować urządzeniem. Kiedy tego dokonacie musicie dostać się na Medusę i to wszystko. - Na pewno? - No nie, zapomniałem o jednym szczególe, musicie mieć jeszcze kody startowe. - Ty masz te kody? – spytałem. - Tak ja i mój brat , bliźniaczy komputer. - A gdzie on jest? - Niestety nie wiem – jego głos jakby zadrżał – On lub ja znajdziemy was w odpowiednim momencie i przekażemy wszystkie procedury startowe. - Twoje satelity nie wyśledziły go?- zdziwiłem się. - Nie , on został ukryty tu zanim mnie przywieziono i dlatego to całe zamieszanie, ale on was na pewno znajdzie. - To czemu on nie znalazł ciebie? – drążyłem temat czując tu jakąś tajemnicę. - Nie wiem – znów zabrzmiał jego beznamiętny głos – Widocznie tak napisano jego program. - W jaki sposób możemy opuścić jaskinie? – warstwa kamienia nie dawała Dieterowi spokoju. - To żaden problem – zaśmiał się komputer – Statek , który stoi w sali obok zawiezie was wszędzie gdzie trzeba. - Ja sobie nie wyobrażam latania czymś takim – pokręcił głową – przecież to będzie sensacja, wszyscy urządzą sobie polowanie na nasz wehikuł! - Nikt was nie będzie widział, ta maszyna jest pokryta specjalnym środkiem , który sprawia wrażenie przezroczystości, a prócz tego posiada własne pole siłowe i będziecie tak samo bezpieczni jak tu. - To mała pociecha – burknął kąśliwie John. - Musicie w pierwszej kolejności umocować na wszystkich czakranach specjalne urządzenia i dopiero wtedy będziemy mieć pełną kontrolę nad tunelem – bezbarwnym głosem recytowała kula. - Gdzie jest Medusa? – spytałem. - Statek flagowy jest ukryty na dnie Morza Śródziemnego, wypłynie w momencie uruchomienia tunelu, wcześniej nie może , nie ma tyle energii. - A kiedy poznamy kody startowe? – drążyłem najważniejsze tematy z uporem maniaka. - Kody startowe podamy wam , tuż przed startem – wyrecytowała maszyna – to dla bezpieczeństwa. Spojrzeliśmy porozumiewawczo po sobie , komputer kłamał i to bezczelnie. Dlaczego maszyna tak kręci? Kto ją tak zaprogramował i dlaczego? Dziwne myśli chodziły mi po głowie, ale starałem się je wyciszyć, zacząłem bać się, by ich nie odczytała. - Pakujemy się zatem do statku i spadamy – John starał się mi pomóc. – Gdzie znajdziemy te cholerne sterowniki? - Są na pokładzie – odparła kula – im wcześniej polecicie tym lepiej. - No to już pora – Dieter chwycił swój plecak, szarpnął Helgę za ramię i nie patrząc na nas ruszyli w kierunku promu, a my chcąc nie chcąc podążyliśmy za nimi To było dużo lepsze niż kontynuowanie tej dziwnej rozmowy. W milczeniu dotarliśmy do celu i zajęliśmy miejsca w środku , my trzej w kabinie pilotów, reszta z tyłu w części pasażerskiej.
ROZDZIAŁ XIII
Kiedy ponownie opuściły się tajemnicze obręcze okręt drgnął, zaskoczyły silniki, a my poczuliśmy coś niewyobrażalnego, coś czego nie potrafiłem porównać z niczym czego w swoim życiu doznałem. To był potworny kop energii, życia i czegoś jeszcze. Poczułem się jak część układanki, która z niewyobrażalną siłą ciągnie do następnej , a później do jeszcze następnej. Połączone w całość tworzą monolit. Mój umysł połączył się z umysłem Dietera, a następnie Johna. Ich myśli były teraz moimi , ich wzrok i mój były wzrokiem statku Przestaliśmy być sobą byliśmy naszym okrętem, jego mózgiem. Zmuszony naszą wolą statek drgnął i delikatnie uniósł się nad posadzką, wolno majestatycznie okręcił się wokół własnej osi i skierował dziobem w kierunku widocznego poprzez skały Czarnemu Stawowi. Nagle raptownie ruszył w kierunku ściany i …….. jak przez masło przeszedł przez przeszkodę, niesamowite wrażenie. Przemknęliśmy niezauważeni dosłownie ocierając się o ekipę Hendersona grzebiącą we wrakach spalonych śmigłowców Albina. Jedynym śladem po nas był krótkotrwały silny podmuch powietrza.
- Co to było? – pułkownikiem rzuciło metr w bok, poczuł się coś nieswojo , rozejrzał wokoło, ale nic nie zauważył. - Spójrz – pokazał kapitanowi palcemi hen w oddali gnące się krzaki i drzewa – Co ci to przypomina? - Lecący helikopter, tylko nic nie widać i nic nie słychać – wyszeptał tamten z przejęciem. - Mnie też – stary oficer uśmiechnął się z triumfem – Teraz już wiem, dlaczego nic mi nie mówili, ściśle tajna broń. - Ale skąd on wystartował? – dziwił się podwładny – przecież oprócz placu na którym stoją nasze maszyny to wszędzie są tylko skały. - Może był w powietrzu – zastanawiał się dowódca – najważniejsze, że wiemy, iż tamci żyją i zabawę rozpoczynamy od początku. - Ale jak ich znajdziemy skoro są niewidzialni? - Zaraz zapytam się w dowództwie – Henderson energicznie wskoczył do swojego helikoptera, wygonił z niego pilotów i sam na sam rozpoczął rozmowę ze swoim zwierzchnikiem. Tym razem rozmowa nie przebiegała chyba zbyt spokojnie i musiała nie spełnić jego oczekiwań, bo kiedy skończył z wyraźną złością trzasnął drzwiami ,chociaż tak mógł wyładować emocje. - Wiesz, co mi powiedział? – zwrócił się do kapitana – że zwariowałem, że zrobiłem z tego swoją prywatną wojenkę, że beknę za zestrzelenie Albina. Przecież do tej pory wykonuję tylko rozkazy, co tu jest grane? Dlaczego mimo, że wiem o wszystkim oni idą w zaparte? - Panie pułkowniku – usłyszał od strony wraków – znaleźliśmy Albina. - Albina? – zdziwił się – Chyba jego zwłoki? Widząc zgrupowanie swoich ludzi nad czymś na brzegu wolno podszedł do tego miejsca. , Agenci rozsunęli się robiąc przejście. Nachylił się nad leżącą postacią i szybkim ruchem zerwał szarą brudną plandekę przykrywającą ciało. U jego nóg leżał ociekający wodą, z rozrytym czołem, z niesamowitym grymasem na ustach starze. - No i kto jest sprytniejszy? – szepnął wpatrując się w nieszczęśnika – żarcie w dobrych knajpach zrobiło z ciebie ciotę, a tyle lat byłeś dla mnie wzorem. Nagle zobaczył , że z kieszeni na piersi generała wystaje jakiś podłużny przedmiot. Wolno sięgnął po niego, wtedy nagle nieboszczyk jakby beknął. Henderson poczuł na twarzy nieprzyjemny powiew. - Tfu! Co to? – cofnął się ze wstrętem – On żyje? - Nie! – to normalne u trupów,- zaśmiał się jeden z wywiadowców – a za kilka godzin będzie jeszcze gorzej. - Zabierajcie go - rozkazał – tylko z szacunkiem, bo to był mimo wszystko wielki żołnierz. Odwrócił się na pięcie i skierował do swojego helikoptera. Wtem niespodziewanie zrobiło mu się słabo, kapitan widząc co się dzieje podtrzymał go. - O dzięki. – Henderson powoli dochodził do siebie – Nie wiem co się ze mną dzieje, tak jakoś dziwnie boli mnie głowa, to chyba za długo trwa, a ja nie jestem już młody. Może teraz puszczą mnie na emeryturę. - Na emeryturę? – zastępca nie potrafił ukryć zdumienia – przecież powiedział pan przed chwilą, że gra rozpoczyna się od początku. - Tak! – pułkownik zmieszał się – ale po rozmowie z dowództwem zmieniłem zdanie, czuję się stary. Wolno wdrapał się do kabiny i kazał pilotowi lecieć do Warszawy. Maszyna uniosła się w powietrze i odleciała. Kapitan odprowadzał wzrokiem startującą maszynę nie mogąc ochłonąć ze zdziwienia. - Pilny telefon do pana – jeden z agentów trzymał w ręku słuchawkę od satelitarnego aparatu. - Do mnie? – zdziwił się. - Tak? – burknął do mikrofonu i nagle kiedy usłyszał, kto jest po drugiej stronie zimny dreszcz przebiegł przez jego ciało. - Tak jest! – służbiście potwierdzał przyjęcie zadań bojowych , nominację na stopień majora i na dowódcę grupy pościgowej. Spełniły się jego marzenia, wreszcie nie będzie musiał słuchać poleceń tego murzyna, teraz jego rozkazy będą tu najważniejsze. - Proszę powtórzyć – poprosił usłyszawszy ostatnie polecenie, mimo wszystko myślał , że się przesłyszał. - Mam zlikwidować Hendersona? – wyszeptał z przerażeniem – Dlaczego? - Proszę nie zadawać pytań majorze –usłyszał lodowaty głos po drugiej stronie- Pan jest tylko od wykonywania rozkazów, chyba, że – głos zamilkł na chwilę – nie chce pan przyjąć tej nominacji kapitanie? - Nie, nie, rozkaz to rozkaz – wykrzyknął z entuzjazmem , chcąc chyba w ten sposób zatrzeć złe wrażenie spowodowane swoimi pytaniami. - Ale straciliśmy wszystkie tropy i nie wiemy gdzie skierować nasze poszukiwania? - Już wszystko wam podaję. – głos w telefonie na chwilę zamilkł, by zaraz kontynuować – Podaję, gdzie udają się zbiedzy , a więc będzie to Kraków, Mekka, Ateny. - Ale jak ich wykryć skoro są niewidzialni? - Pracujemy nad tym i w najbliższych godzinach otrzymacie nowe instrukcje. - Tak jest! – major oddał aparat agentowi i zaraz kazał się zwijać swoim ludziom. - A co z Albinem? – spytał lekarz. - jak to co? – spojrzał groźnie na niego – zostawić ścierwo , robale go zjedzą, albo Polacy go zakopią i wtedy też go robale zjedzą. – zaśmiał się z własnego dowcipu.
|
Polki w świecie-
Oliwia McArdle |
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Oliwia McArdle Do trzech razy sztuka Dusza nomada tkwi w naszej rodzinie od pokoleń. Dziadkowie nie bali się osadzić na terenach odzyskanych tuż po drugiej wojnie światowej. W latach 80-tych wujostwo wyemigrowało na zachód Europy, by zrzucić kajdany Polski Ludowej. Dla mojego pokolenia świat stał już otworem. I wszyscy, krok po kroku, znaleźliśmy w nim swoje miejsce.
Irlandia Pierwszym krajem, do którego pojechałam na własną rękę, była Irlandia. Był rok 2002. W tym czasie Irlandia nie była jeszcze wśród Polaków w modzie i trudno było spotkać na tamtejszych ulicach naszych rodaków. A z tymi, których poznałam, mam kontakt do dziś. Przez cztery miesiące pracowałam, jako opiekunka do dzieci, tzw. au-pair, szlifowałam angielski, a w wolnych chwilach chodziłam na spacery po plaży. Będąc szczecinianką czułam się wspaniale mieszkając nad samym morzem, do którego ze Szczecina było jednak zawsze trochę za daleko na cotygodniowe wypady. Mimo swojej malowniczej przyrody Irlandia nie była mnie w stanie zatrzymać. Wróciłam do Polski, by kontynuować studia na Uniwersytecie Szczecińskim. Wybrałam marketing i zarządzanie. Stany Zjednoczone - Północ Moim drugim anglojęzycznym krajem były Stany Zjednoczone. W 2003 roku, przez cztery miesiące, pracowałam na koloniach letnich dla dzieci w północnych stanach Michigan i Wisconsin. Bardzo miło wspominam ten czas, wypady do Chicago, które do dziś jest jednym z moich ulubionych miast, imprezy z koleżankami z pracy i smażenie pianek, tzw. mashmellows. Stany Zjednoczone pod względem jakości życia kompletnie zawróciły mi w głowie. Imponowała mi ogromna ilość ofert pracy (był to rok 2003 i kryzys nie dotknął jeszcze Stanów) i zamożność, jak na Stany, przeciętnych rodzin. Sześcioosobowa familia, u której mieszkałam przez jakiś czas, posiadała cztery samochody, łódkę, dom, itp. Już wtedy chciałam zostać na stałe w USA, ale miałam nieskończone studia i chłopaka w Polsce. Musiałam, więc, wracać. Nostalgia ogarnęła mnie już w samolocie, szczególnie na widok przepięknej, mieniącej się na zielono zorzy polarnej nad Grenlandią. Po powrocie do Polski wciąż tęskniłam, mimo, iż przytyłam w Stanach do tego stopnia, że musiałam kupić nową garderobę. Rzuciłam się w wir życia codziennego, z czasem wróciłam do formy, napisałam magisterkę i podjęłam pracę w banku. Po ośmiu miesiącach z działu klientów prywatnych przeszłam do działu małych i średnich przedsiębiorstw na miejsce osoby, która wyemigrowała do USA. Marzenie o wyjeździe odżyło na nowo. Studia miałam już ukończone, a i mój związek nie rokował udanej przyszłości. Musiało, jednak, minąć jeszcze ponad 12 miesięcy, zanim wsiadłam do samolotu po raz trzeci. Stany Zjednoczone - Południe Znalezienie pracy w Stanach przez pośrednika w Polsce było długim i mozolnym procesem. Siedziałam na walizkach przez 6 miesięcy w nadziei na telefon, informujący o pracodawcy. Ostatecznie miałam do wyboru, jeden z północnych stanów bez dostępu do morza i Florydę, z najdłuższą linią brzegową w USA. Wybrałam Południe. Z BANKu w Polsce trafiłam na BANKiety w turystycznej miejscowości Destin położonej nad szmaragdowym wybrzeżem (Emerald Coast). W pracy poznałam Zacha, z którym wymieniłam się obrączkami na plaży w pamiętny dzień 7 lipca 2007 roku. Wkrótce wróciłam też do pracy w okienku bankowym, chciałam wykorzystać doświadczenie zdobyte w Polsce. Ostatniej jesieni kupiliśmy dom. Ziściły się moje marzenia, do trzech razy sztuka.
Czy w Polsce byłoby to możliwe? Zakup domu na kredyt nie jest tak łatwy w naszym kraju. W Stanach kredyt jest bardziej dostępny dla przeciętnego człowieka. Ma to, oczywiście, swoje minusy. W wyniku ogólnej dostępności dóbr materialnych i chęci posiadania wszystkiego teraz i zaraz (tzw. greed factor), Amerykanie zapędzają się w kredytową pułapkę bez wyjścia. Czy tęsknię za Polską? Nie ma dnia żebym nie była myślami z moją rodziną. Szczególnie podczas świąt brakuje mi siostry. Tęsknie także za znajomymi w Polsce oraz polską kuchnią. Czasami gotuję nasze tradycyjne potrawy i próbuję doskonalić sztukę wypieku ciast, ale, mimo, że w Ameryce jest dobrobyt, nie można tu dostać produktów tego samego rodzaju, co w Polsce. Wybielona mąka i wiele innych składników nie jest obietnicą dobrego smaku. Tęsknię także za wielkim miastem. Na amerykańskich przedmieściach nie ma sklepu za rogiem, ani publicznej komunikacji. Człowiek bez samochodu jest jak bez ręki, a dotarcie do wielu miejsc to niejednokrotnie godzinna jazda samochodem .Jak wygląda każdy dzień? Mieszkamy w przepięknej okolicy, która w lecie zapełnia się turystami, a w drugiej połowie roku zapada w zimowy sen. Są tu także pachnące lasy iglaste i zaciszne jeziora. Mając w pamięci przytycie podczas pierwszego pobytu w Ameryce, uważam na to, co jem. Poświęcam trochę czasu na studiowanie wartości energetycznych pokarmów i wybieram produkty z małą zawartością tłuszczu. Po pracy chętnie jeżdżę na rowerze i chodzę na spacery przy zachodzie słońca. Zatoka meksykańska to także wspaniałe warunki do nurkowania, które jest moją nową pasją, jaką odkryłam wspólnie z mężem. Plany na przyszłość Podróże, projektowanie mody, potomstwo. Od dziecka lubię podróżować, od trzech lat zwiedzam Stany, a od zeszłego roku przede wszystkim świat podwodny. Z mlekiem matki wyssałam także zamiłowanie do mody. W prawdzie tylko moja babcia umie uszyć ubranie od zera, to interesuję się projektowaniem i doborem dodatków. Dzieci, które będę miała w przyszłości, chciałabym wychować dwujęzycznie i dwukulturowo, żeby dziadkowie w Polsce mogli się nimi cieszyć tak samo, jak my. ■
|
|
|
|
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
|
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
|
|
|
|