Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
4 listopad 2010 | <<< Nr 151 >>> |
W tym numerze | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Do Redakcji | |||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | |||||||||||||
Wiadomości z Polski | |||||||||||||
Tworzenie się nowego porządku świata cz 3 | |||||||||||||
Bankructwo Polski | |||||||||||||
Od 1 kwietnia 2011 prawie wszystkie zioła staną się nielegalne w UE | |||||||||||||
Humor | |||||||||||||
Petycja w związku z określeniem "polski obóz koncentracyjny”. |
|||||||||||||
Auschwitz a "Polish concentration camp." | |||||||||||||
Ciekawostki | |||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 25 | |||||||||||||
Manitoba - Listopad w fotografii | |||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | |||||||||||||
Polki w świecie- Daria Paprocka | |||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | |||||||||||||
Polsat Centre | |||||||||||||
Kącik Nieruchomości | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Do Redakcji |
Szanowny Panie Bogdnie w
załączniku przesyłam PDF File Wiadomosci Polonijne, listopad.
Z góry dziękuję za publikowanie naszego
miesięcznika w Pańskim Biuletynie.
Pozdrawiam
Tadeusz Michalak
Kongres Polonii Kanadyjskiej Winnipeg, Manitoba – 19 października 2010 r. Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zaprasza na uroczystość obchodów 92-ej rocznicy Narodowego Święta Niepodległości. Coroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości z inicjatywy Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Okręg Manitoba, odbędą się w niedzielę, 14 listopada 2010 r. w Winnipegu. Program uroczystości: Ø 11.00 - msza święta w kościele św. Andrzeja Boboli przy 541 Marion Street z udziałem pocztów sztandarowych.Ø 14.00 – uroczystość w siedzibie Polskiego Towarzystwa Bratniej Wzajemnej Pomocy ś. Jana Kantego przy 770 Mountain Avenue (skrzyżowanie ulic Mountain i Arlington). Referat okolicznościowy wygłosi Adam von Lau, a także z udziałem uczniów Sobotniej Szkoły Języka Polskiego oraz studenci Uniwersytetu Manitoba.Serdecznie zapraszamy! ### Canadian Polish Congress Manitoba Branch Winnipeg, Manitoba – October 19, 2010 The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, is extending an invitation to observe 92nd anniversary of Poland’s national holiday, Independence Day. The annual Independence Day celebration, presented by the Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, will take place on Sunday, November 14, 2010, in Winnipeg. Commemoration programme: Ø 11:00 a.m. - Mass at St. Andrew Bobola Parish, 541 Marion Street, with Colour Parties in attendance.Ø 2:00 p.m. - Assembly at the Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue (at Arlington). Keynote address by Adam von Lau, with performances by students of the Saturday Polish Language School and University of Manitoba.All are welcome!
Contact Info: Canadian Polish Congress, Manitoba Branch 768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7 e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878
Ciekawa strona wybitnego pisarza Stanisława
Srokowskiego:
Polecamy
Z pozdrowieniami
Ania Kuśniarek
|
|||||
Na wstępie
mojego listu chcę gorąco pozdrowić i podziękować za
reakcje na mój list apel zawsze jest mi bardzo miło
gdy ktoś do mnie napisze choć parę słów bo to
oznacza że w pewnym sensie rozumie moje działania i
niejako identyfikuje się z treścią mojego listu co
mnie bardzo cieszy i za co z całego serca dziękuję...
Kiedy wysyłam
swoje listy to tak naprawdę nie wiem do kogo on
trafi czy do firm, czy osób prywatnych, czy do
instytucji, wiem, że po drugiej stornie będą go
czytać osoby do, których zwracam się też prywatnie,
bo przecież każdy z Nas może przyjść z pomocą
drugiemu.
Doskonale
rozumiem fakt, że nie każda firma czy instytucja,
lub osoba prywatna może przyjść mi z pomocą i
wesprzeć moje dzialana, nie mniej jednak nie tracę
nadziei i wiary w ludzi.
To co Pan dla
mnie zrobił - bardzo wiele dla mnie znaczy.
Docierając do szerokiego grona dzięki takim portalom
i stronom zwiększa się dla nas szansa na to, że
znajdą się osby chcące i mogące wesprzeć nasz
projekt.
Pozwoliłem
sobie dodać adres do mojej książki mam nadzieję, że
będziemy w kontakcie.
Pozdrawiam
Piotr Dolny
--------------------------------------------------------------------------------
Zajrzyj na www.piotrdolny.pl Ty też możesz pomóc..
Szanowni Państwo,
przesyłam krótka informację
o waznych dla Polaków ksiązkach kresowych. Byłabym
zobowiazna za publikację wysłanego materiału.
Z pozdrowieniami
Ania Kuśniarek
„ZDRADA” SROKOWSKIEGO Ukazał się drugi tom fascynującej sagi kresowej STANISŁAWA SROKOWSKIEGO pt. „Zdrada”. O pierwszym tomie, „ Ukraińskim kochanku”, pisali: „Piękny i wstrząsający epos..." – Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita”; „Polecam wszystkim doskonałą powieść Stanisława Srokowskiego, świetnie oddaje klimat Kresów Południowo-Wschodnich"(...) - ks. T. Isakowicz - Zaleski; „Nie powinno jej zabraknąć w żadnej bibliotece publicznej. Nie pozwólmy znowu doprowadzić do sytuacji, w której wychowały się trzy pokolenia bez pamięci." - Czesław Starosta, "Gość Niedzielny"; „Piękna w swym tragizmie opowieść o końcu świata Kresów" - Magdalena Ślusarska, historyk kultury, UKSW, "Rzeczpospolita"; „Tom chwalę, bo wysoko cenię."- Włodzimierz Odojewski. Tom pierwszy jest jeszcze do zdobycia w księgarniach, można też zamówić przez Internet. „Zdrada” znakomicie kontynuuje główne wątki „Ukraińskiego kochanka”. Roztacza bogatą panoramę Kresów z ich wielką kulturą i okrutnymi dramatami. Srokowski sięga do głębokich warstw historii, by unaocznić sens pamięci. W powieści jak w zwierciadle odbijają się polskie losy, kompleksy narodowe, dni chwały, przekleństwa i mity. Piękny i tragiczny wątek miłosny młodej Polki i ukraińskiego chłopca wpisuje się w krąg najciekawszych obrazów literatury europejskiej. Książka dla młodzieży i dorosłych. To powieść, dzięki której lepiej zrozumiemy Polskę i siebie samych. Opowiada o czasie, o którym wielu chciałoby zapomnieć. Powiadomcie o książce innych. Nie pozwólmy, by pamięć o polskich Kresach zginęła. Powiedzieli już o niej: „Najważniejszym celem tej powieści jest prawda i pamięć. Dlatego książkę nie tylko powinno się przeczytać, ale wręcz trzeba. Koniecznie.", Jerzy A. Świdziński, krytyk literacki; „Napisał Srokowski wspaniałą i bardzo odważną książkę. Jestem zachwycony.” ; Witold Listowski, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Kędzierzynie-Koźlu); „Zdrada" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Jest to książka wyjątkowa, niesamowita.”; Sulimir Stanisław Żuk, autor książek kresowych.; „Zdrady” nie należy traktować jedynie w kategoriach literackich… Nie jest to książka antyukraińska… piekło rozpętane przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN/UPA ma bratobójczy charakter… - Marcin Hałaś, Gazeta Polska „Znakomita książka!” – Włodzimierz Odojewski. Pisarz zapowiada tom trzeci trylogii. Warto mieć całość! Znawcy przedmiotu nazywają Srokowskiego HOMEREM KRESÓW. Strona internetowa pisarza: www.srokowski.art.pl Pomagamy w organizacji spotkań z autorem. Pisarz świetnie opowiada o Kresach i dawnej Polsce. Powieść można zamawiać: • poprzez e-mail: piotr@arcana.pl • u wydawcy: Wydawnictwo ARCANA, Kraków, Tel. 0-12 429-56 29 • w księgarniach tradycyjnych • w księgarniach internetowych, klikając np. w Googlach imię i nazwisko autora oraz tytuł książki. • w hurtowniach książek |
Wydarzenia warte odonotwania | ||||||
|
Wiadomości z Polski | ||||
|
Tworzenie się nowego porządku świata cz 3. Index | ||
|
Bankructwo Polski | |||
Problem bankructwa finansowego
Polski nie jest problemem
abstrakcyjnym. To
najpoważniejszy problem w
powojennej historii Polski, zaś
sugestie „spóźnionej” reformy
finansów publicznych są
chybionym wysiłkiem utrzymania
status quo. W tym tekście chodzi
o poważne potraktowanie tego
problemu, do czego obecny rząd
jest niezdolny. |
Od 1 kwietnia 2011 prawie wszystkie zioła
staną się nielegalne w UE |
||
|
Humor |
|
Petycja w związku z określeniem "polski obóz koncentracyjny”. |
||
|
Auschwitz a "Polish concentration camp." | ||
|
S P O N S O R |
Ciekawostki | ||
|
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 25 |
MortgageGate - kontynuacja
Koniec wolności w USA
Rodziny ofiar 9/11
domagają się wyjaśnień
|
S P O N S O R |
Manitoba- Listopad w fotografii |
Fot. Bogdan Fiedur |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com Cóż to za niesamowite uczucie lecieć beztrosko wspaniałym statkiem, nie niepokojony przez nikogo, Kiedyś miałem w domu taki kask do gier komputerowych, ale gdzie mu było do tego. Teraz jedna szybka myśl zamieniała się w konkretną zmianę kursu, lub innych parametrów lotu. Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, jak trzech zupełnie różnych ludzi mogło scalić swoje mózgi w jeden idealnie zgrany organizm. Moje myśli były myślami moich kolegów i na odwrót. Było to czymś niewyobrażalnym, ale odpowiedzi udzielił nam komputer. - Jesteście zdziwieni tym wszystkim – zaśmiała się hologramowa postać – i niepotrzebnie. Spójrzcie na to od drugiej strony, to znaczy podzielcie coś na trzy części i pozwólcie żyć każdemu kawałkowi oddzielnie, a po jakimś czasie złączcie je. Czy wtedy też będziecie zdziwieni? - Zaraz, chcesz nam powiedzieć, że każdy z nas jest jakąś osobowością, jaźnią jednej osoby? Że Dieter jest częścią Johna i Andrzeja , Andrzej częścią pozostałych i itd.? - Owszem! – postać kiwnęła głową – ale też niezupełnie, bo możecie funkcjonować niezależnie od siebie i tylko w najważniejszych sytuacjach, przy podejmowaniu życiowych decyzji powinniście się scalać, co gwarantuje najtrafniejsze rozwiązania. Tak robiła Rada Trzech i nasza cywilizacja kwitła , a nie tak jak ta na Ziemi, gdzie dąży do samozagłady. - No dobrze, ale my zestarzejemy się, umrzemy i kto będzie wtedy rządził? - Jak to kto, przecież będziecie mieć dzieci i z pośród nich wyłoni się nowa Rada. To będzie niezależne od nich, tak jak wy, sami się odnajdą. - Ale skoro to tak przebiega, to czemu Rada Trzech nie przetrwała na Ziemi? - Jak wiecie podczas kolonizacji tej planety wybuchła wojna z jej rdzennymi mieszkańcami, no i przypadkowo zginął jeden z członków zanim doczekał się potomka. - Ale mieliście jego DNA? - Niezupełnie, miejsca ukrycia kapsuł znała kompletna Rada i tylko ona mogła zaprowadzić nas do tych kryjówek. Jej członkowie z osobna nie byli w stanie sobie tego przypomnieć, to właśnie były nieprzewidziane skutki uboczne zabezpieczeń naszej Cywilizacji. Poszukiwania prowadziliśmy przez wiele lat, ale bezowocnie, później wybuchły między nami wojny i w konsekwencji tego zapomniano o Cywilizacji, jak i pojemnikach. Musicie wrócić na Syriusza by wypełnić misję, zresztą tu was już nikt nie chce i nie macie wyboru. - Czy teraz też jesteś zależny od kuli? - Nie – postać przecząco pokręciła głową – Tu jestem poza jej zasięgiem, no niemniej teoretycznie może mnie w każdej chwili zniszczyć. - Jak? - Może mnie zlikwidować z satelity. - Przecież nie ma tu swoich satelitów. - Są, tylko tak jak ten statek, nie są widzialne dla ludzi , ani dla ich urządzeń i cały czas śledzą nasze kroki. - Czy kula cos knuje? - Nie mam danym by potwierdzić, czy zaprzeczyć – odparła maszyna – ale tak jak ja została zbudowana i zaprogramowana przez ludzi. Nikt nic nie zyska, jeśli wam się nie uda, dlatego sabotowanie waszej misji stanowczo odrzucam. - A czy to prawda, że jeśli dotrzemy na Syriusza to ona ulegnie zniszczeniu? - Nie, to niemożliwe, ani jedno urządzenie nie zostało zaprogramowane na zniszczenie innego, to też była forma zabezpieczeń wymyślona przez Radę. Chodziło o to, że gdyby przypadkowo uległ awarii jakiś obwód którejś z maszyn to mając w sobie tyle danych mogła zniszczyć wszystkie inne. - Dziękujemy za informacje – rozmowa ta wyjaśniła nam właściwie prawie wszystko, a miedzy innymi to, że główny komputer ma jeszcze tajemnice , które skrzętnie przed nami kryje, ale przy tym poziomie zabezpieczeń była bardzo prawdopodobna dodatkowa asekuracja. - Niestety mam dla was złą wiadomość – nasz rozmówca zrobił smutną minę – Wasi prześladowcy znają naszą trasę, Coś idzie nie tak jak powinno. - Skąd to wiesz? - Cały czas prowadzę nasłuch i wychwyciłem rozmowę , w której padły nazwy miejscowości , gdzie znajdują się czakrany, to nie mógł być przypadek. - Co to znaczy według ciebie? - Nie ma czegoś takiego jak.. według mnie, ja kieruję się faktami. Ktoś zdradził , przy czym wykluczam kogoś z waszego otoczenia, ponieważ dowiedzieliście się o tym wszystkim w bazie. - Więc kto? - Brak danych – odparła maszyna i w chwile potem hologram zniknął. Zbliżaliśmy się do Krakowa, lecieliśmy na bardzo niskiej wysokości omijając wysokie kominy i linie energetyczne. Celem naszym był Rynek Krakowski, gdyż tam pod Sukiennicami znajdował się czarny tajemniczy kamień o cudownej mocy. Wprawdzie według legend miał być pod Wawelem, ale legendy to legendy i często bardzo odbiegają od rzeczywistości. Wolno, majestatycznie statek zawisł na wysokości dwudziestu metrów nad punktem zero, zerwał się silny wiatr, ludzie ze zdziwieniem patrzyli w niebo nie rozumiejąc, skąd taka zmiana pogody. Jednocześnie wstaliśmy z foteli, obręcze uniosły się ku sufitowi kabiny, spojrzeliśmy po sobie, pierwszy raz w nowej sytuacji i pierwszy raz zupełnie inaczej. - Nieźle! – Dieter burknął pod nosem i pierwszy ruszył do kabiny pasażerskiej. - Wisimy nad centrum Krakowa – zakomunikowałem pozostałym – musimy umieścić tu ten przeklęty nadajnik i lecimy dalej. - Jak chcecie tego dokonać? – Marika z przestrachem spoglądała w dół. - Poczekamy do wieczora, a kiedy plac opustoszeje wylądujemy, zrobimy co swoje i spadamy stąd – John wyłuszczył swój plan. Czekaliśmy pochłonięci swoimi myślami do nocy, nigdy nie przypuszczałem, ze ludzie mogą się szwendać bez celu , aż do tak późnej pory. Dopiero tuz po północy zdecydowaliśmy się na lądowanie. Statek osiadł tuz przy Sukiennicach, a my trzej chyłkiem wymknęliśmy się na zewnątrz. Dieter trzymał pod pachą paczuszkę wielkości zwykłego palmtopa, John z rewolwerem w dłoni osłaniał nas, a ja z dziwnym urządzeniem naprowadzającym w ręku prowadziłem całą grupę. Pykający mały zielony punkt na ekranie wskazywał nam kierunek naszej wędrówki , jedno było pewne, byliśmy niedaleko. Nagle zamarliśmy w bezruchu , plac przemierzał mocno nawalony gość i nie byłoby w tym nic niepokojącego gdyby nie to, że szedł wprost na nasz statek. - Co za czort? – wskazałem pijaka – Trzeba go skierować na inne tory. - Zostaw go – Latynos klepnął mnie uspokajająco po ramieniu – Pole siłowe nic mu nie zrobi, odrzuci go do tyłu tyle razy ile razy będzie chciał iść dalej. W końcu sam wskoczy na inną trasę, a jest w takim stanie, że nikt mu w nic nie uwierzy , zresztą on sam jak wyśpi się, to pomyśli, że to był zwykły pijacki sen. Faktycznie mężczyzna chyba z siedem razy został odrzucony od pola aż w końcu tak nim odkręciło, że poszedł w kierunku powrotnym , klnąc przy tym niemiłosiernie pod nosem. - Idziemy – szepnąłem i nasza grupka podążyła ku zejściu do podziemi. Rozbiliśmy kłódki, sforsowaliśmy zamki i zniknęliśmy w lochach. Wolno posuwaliśmy się piwnicznym korytarzem przyświecając sobie latarką, aż nagle moje urządzenie przeraźliwie zapiszczało. - Ucisz to cholerstwo – syknął Dieter – zaraz się tu jeszcze ktoś przyplącze. - Jesteśmy na miejscu – wydusiłem z przejęciem. - Gdzie? Tu? – John rozejrzał się wokoło – przecież to tylko zmurszała ceglana ściana i nic poza tym. - Poczekaj – wyciągnąłem kluczyk od samochodu, którego jak dotąd zapomniałem wyrzucić i przejechałem nim po cegłach. Zaczęły się kruszyć jak zlasowane wapno i nagle oczom naszym ukazał się kawałek gładkiej czarnej ściany. Nerwowo zacząłem powiększać dziurę, cegły wykruszały się już nawet pod naporem dłoni. - Tak gładka jak w Jaskiniach – szepnął Niemiec głaszcząc ją ręką – Ci sami twórcy. - Ale gdzie to umocować? – trzymał pudełko i nie bardzo wiedział co z tym zrobić. - Dotknij nim do ściany – podpowiedziałem. Wolno jakby z obawą zbliżył sterownik do skały, aż nagle zadziałało coś jak silny magnes i sterownik został wyszarpnięty z ogromną siłą z rąk mojego kolegi, by zniknąć w skale. - Spadamy! – John ponaglał nas – Musimy się spieszyć, może się tu ktoś jeszcze nawinąć, a jesteśmy poza polem siłowym. Ostrożnie wycofaliśmy się z budynku i ruszyliśmy chyłkiem ku statkowi , kiedy nagle cały plac rozświetlił się od olbrzymich reflektorów, a od strony wieży Mariackiej w naszym kierunku wybiegła grupa tajniaków. - Cholera, nie uciekniemy – krzyknął zdenerwowany Dieter – są za blisko. Faktycznie, Ścigający mieli o połowę krótszy odcinek trasy do pokonania niż my, nasze szanse praktycznie zmalały do zera. - Szybciej – John nie rezygnował – Nie mogą nas przecież złapać. Wtem ktoś oddał serię z karabinu maszynowego, odruchowo przywarliśmy do chodnika, ale nie do nas strzelano. Usłyszeliśmy brzęk tłuczonego szkła, reflektory zgasły , a w kierunku naszych prześladowców leciały setki pocisków. - Co za diabeł ? – zdziwiłem się – Ktoś nam pomaga i dzięki mu za to. - Szybko, szybko- ponaglał nas nasz ochroniarz - Tamci zatrzymali się, teraz naprawdę mamy szansę. Dobiegliśmy do statku w takim tempie , że myślałem iż pogubię nogi i wypluję płuca. Ukryliśmy się pod osłona pola siłowego i już na spokojnie zajęliśmy miejsca, a następnie nie zwlekając wystartowaliśmy. Potężny podmuch przycisnął naszych prześladowców do krakowskiego bruku, a my odwróciliśmy nasz okręt dziobem na południe, by za chwilę wyruszyć w kierunku Aten.
- Złapcie tego strzelca – ryczał z wściekłości major Johnson bo tak się nazywał następca Hendersona. – Kto im znów pomaga? Agenci wystraszeni tym co widzieli biegali bezmyślnie po placu nie bardzo wiedząc co z sobą zrobić. Uciekinierzy rozpłynęli się w powietrzu na samym środku placu co było wbrew wszystkim prawom fizyki, dowódca kazał im gonić cienie, a nie realnych ludzi. - Znaleźliśmy miejsce skąd strzelano do nas i zebraliśmy odciski palców – zameldował po jakimś czasie jeden z podkomendnych. - Odciski, odciskami, ale gdzie strzelec? – krzyczał cały czerwony ze złości oficer – Ja chcę tego drania i to żywego! - Uciekł! – wyszeptał z przestrachem żołnierz. - Uciekł? Ciągle wam ktoś ucieka, najpierw ten Latynos, później Albin, a teraz ten tajemniczy strzelec. - Ależ majorze! – bronił się – Latynosa specjalnie wypuściliśmy, miał założony nadajnik. - Tak, miał tak założony nadajnik, że później zrobiliśmy z siebie głupców, kiedy na jakimś dużym parkingu wśród tłumu turystów obskoczyliśmy samochód jakiś emerytów. Ludzie o mało nas nie zlinczowali, a ambasador dostał szału z wściekłości. - Albina kazał pułkownik zestrzelić – nie poddawał się. - A Wy szybko wykonaliście rozkaz, nie pomyśleliście, że Henderson zwariował? - Pan tez tam był – odszczekał się agent poczym nie czekając na odpowiedź odwrócił się na pięcie i odszedł.
- Był ktoś z was w Grecji? – studiowałem mapę i plan Aten. - Ja byłam – Helga podeszła do mnie by rzucić na to wszystko okiem – Piękny kraj i bardzo sympatyczni ludzie. - Tylko nas Niemców zbytnio nie lubią – zaśmiał się Dieter – ale lubią nasze pieniądze i dlatego są mili. - Oj nie przesadzaj – dziewczyna zaprotestowała – Byłam tam wielokrotnie i nikt nigdy nie dał mi tego odczuć. Jeśli chlałeś litrami piwo i byłeś przy tym hałaśliwy to wcale im się nie dziwię, ja też nie lubię opojów. - Nie kłóćcie się proszę – przerwałem ich słowną utarczkę – tylko pomóżcie wybrać dobre miejsce do lądowania. - Gdzie jest czakran? – spytała. - Podobno pod Akropolem – puknąłem palcem w punkt na planie. - Pod Akropolem? – zdziwiła się – przecież tam ciągle kopią i nic nie znaleźli. Może to gdzieś obok? - Zaraz będziemy wiedzieć dokładnie – spojrzałem na twarz na monitorze przede mną - gdzie dokładnie jest to co szukamy? - Pod Akropolem – komputer potwierdził pierwszą wersję – ten sam lokalizator co poprzednio poprowadzi was do tego miejsca. To będzie łatwe, gorzej będzie dotrzeć z powrotem do statku, Ci co was ścigają tak łatwo nie zrezygnują , oni za wszelką cenę chcą wam w tym przeszkodzić. - Ale dlaczego? - Brak danych. – odparła maszyna. - Może teraz my się do czegoś przydamy? – Magda wtrąciła się do rozmowy. - To znaczy jak? – spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - Ja z Helgą weźmiemy ten jak wy to nazywacie.. sterownik i umocujemy go gdzie trzeba. - Ty chyba żartujesz? – pomysł przeraził mnie – Wiesz jakie to ryzyko? - Wiem – skinęła głową – ale nas nie będą szukać, wmieszamy się w tłum turystów i zrobimy to za dnia. Co ty na to ? – spojrzała na Niemkę. - Świetnie! – wielki uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny – Skoro wy jesteście takimi wybrańcami to może my pokażemy, że jesteśmy godne z wami lecieć gdzieś tam w galaktyczną cholerę. - Mnie pomysł się podoba – Dieter pokiwał głową z zadowoleniem – Nie będą przypuszczać, że poślemy dziewczyny, ale musimy dobrze je ucharakteryzować. - Czym ? – rozłożyłem ręce w geście rezygnacji – Tu nie ma nic, co może zaspokoić babską próżność, tu są tylko rzeczy niezbędne, przejrzałem cały magazynek. - Oj nie znasz kobiet – zaśmiała się Marika i wyciągnęła spod siedzenia duży kufer. - A co to? – zdziwiłem się. - Babskie gadżety – zaśmiały się – Fatałaszki, szminki, peruki , wszystko o potrzeba prawdziwej kobiecie by zrobić z każdego faceta kompletnego głupca. - Skąd to macie? – wydukałem. - Kupiłyśmy , ale Wy nawet tego nie zauważyliście, bo tak byliście zajęci swoimi ucieczkami i pościgami. - Poddaje się – burknąłem i usiadłem zrezygnowany. – Tylko macie wszystko zrobić wedle instrukcji i jeśli zobaczycie, ze ktoś was poznał, to natychmiast uciekacie! - Tak jest szefie! – Magda zasalutowała udając powagę i od razu wzięły się ostro za zmianę swojego wyglądu. Faktycznie patrząc na ich dokonania musiałem przyznać, że kobieta z kopciuszka może przeobrazić się w księżniczkę, ale jeszcze łatwiej na odwrót. Nie przeszkadzaliśmy im i razem z Dieterem poszliśmy do kabiny pilotów, do Johna. - Ale to ma „powera”! – widząc nas wykrzyknął z zachwytem. - Fantastyczna zabawa, czuję się jak moim klubie na Manhattanie. Był tam taki symulator statków kosmicznych, pełny odjazd. To jest jednak dużo lepsze, no i to jest prawdziwe, a nie jakiś automat. - Nie rozbij nas - ostrzegłem go i usiadłem na swoim miejscu. - To niemożliwe – pokręcił głową – to ma jakieś zabezpieczenia i nie pozwala zderzyć się z kimkolwiek. - czyli jest idioto odporne – mruknąłem zjadliwie pod nosem cały czas myśląc o misji naszych dziewczyn, denerwowałem się.
ROZDZIAŁ XIV
Nadlatywaliśmy nad stolicę Grecji, ale tak jak w Krakowie było jeszcze za wcześnie na przeprowadzenie naszej akcji. Wolno, dostojnie nasz statek nadleciał nad Akropol i zatrzymał się może dwadzieścia metrów nad obiektem. Nie dowierzając komputerowi włączyłem radiolokator, by upewnić się co do położenia czakrana, według wskaźnika był tuż pod nami, ukryty we wzgórzu. - Wylądujmy u podnóża na Starej Agorze – Dieter co chwila zaglądał do planu – Tam jest trochę miejsca, trochę drzewek oliwnych, murków, w sumie całkiem niezły teren. - O, tak! – Helga zaakceptowała propozycję – Nie pomyślałam wcześniej o niej, bardzo dobry punkt, ale musicie zaraz odlecieć wyżej, bo tam kręci się dużo turystów i żeby nie było później tak jak z tym pijakiem w Krakowie. - Świta – wyjrzałem na zewnątrz – czas chyba byście nas opuściły. Wieje poranny wiaterek od morza to nikt nie zwróci uwagi na dodatkowy mały podmuch. Idźcie od razu w miasto i wróćcie dopiero jak będzie pełno turystów. My będziemy was cały czas śledzić i kiedy skończycie swoją misje zbiegnijcie z Akropolu tu na dół, a my będziemy już tu czekać. - Skoro nas wyganiasz – Magda udała oburzenie – to ulatniamy się stąd. Chodź Helga nasi faceci to buce , Grecy na pewno są milsi dla kobiet. - O , tak – Niemka zaśmiała się – To przecież południowcy, a nie mężczyźni z północy, czyli z krwią o temperaturze ryby z okolic Grenlandii. - Dobra , dobra – zaśmiałem się – spójrzcie w lustro, wyglądacie tak, że nawet Grek na bezludnej wyspie nie chciałby z wami przedłużać gatunku ludzkiego. Widok był przekomiczny, fryzury, okulary i długie powyciągane kiecki upodobniły je do jakiś Turczynek i to chyba z zabitej wsi. Statek wolno usiadł w wyznaczonym miejscu, a dziewczyny szybko wyskoczyły na ziemię i jeszcze szybciej zniknęły w okolicznych krzakach. Wiedziały co robić, przeszkoliliśmy je w obsłudze lokalizatora, powinny sobie dać radę. My wznieśliśmy się może trzydzieści metrów w górę i poprzez wyjątkowo czułe kamery pokładowe obserwowaliśmy teren. - Jak myślicie, nie zauważyli ich? – nie ukrywam, ale byłem mocno zdenerwowany. - Jeszcze nie – wtrącił się komputer – skanowanie terenu wykryło 10 uzbrojonych mężczyzn w okolicach wzgórza, ale nie zareagowali na nasze lądowanie. Wniosek jest jeden… nic nie widzieli. - I tak trzymać- syknąłem wpatrzony w monitor na którym wyświetlały się wciąż nowe obrazy z dołu. - Słuchaj – zwróciłem się do maszyny – Czy mamy tu cos do obrony? - Co masz na myśli? - No, broń, jakieś działa laserowe, plazmowe czy coś w tym rodzaju? - A poco ci broń? - By się bronić – zaczynała wkurzać mnie ta rozmowa. - Nie potrzebujecie broni, wy jesteście bronią – pierwszy raz z komputera doszedł odgłos jakby śmiechu. Wyraźnie rozbawiły go moje pytania. - Określ to jaśniej! - Przecież i kula i ja cały czas mówimy wam, ze w was jest siła Rady Trzech, wasza siła może zniszczyć tą planetę jeśli tylko tego zechcecie. - Bredzisz – westchnąłem z rezygnacją – chwilami nie mam już na ciebie siły. - Idźcie się przespać – zwróciłem się do swoich towarzyszy, Bartek spał od dawna w najlepsze. – ja będę pełnił dyżur, do południa jeszcze kilka godzin. - Myślisz, że zasnę – zaśmiał się Dieter – Przecież tak jak Ty będę tu siedział jak na szpilach. - Ja tam idę – burknął John i ułożył się na dwóch fotelach. - Ten to zawsze może spać, jego nic nie rusza – Marika zrobiła gest zniecierpliwienia. - Zostaw go – machnąłem ręką – niech chociaż on będzie wyspany.
|
Polki w świecie-
Daria Paprocka |
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Daria Paprocka Trochę ja wybrałam Wschód...
Spotkaliśmy się w Warszawie chwilę po tym, jak
Daria Paprocka powróciła z półtorarocznego kontraktu, który z
ramienia OBWE wykonywała w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii. Nie łatwo
było wyznaczyć ten termin. Już następnego dnia wylatywała do Astany.
Co ją tam gnało? Praca i nierozerwalnie połączona z nią pasja oraz
nadzieja na realizację planu, który rozpoczął życie pełne podróży…
„Trochę ja wybrałam Wschód, trochę Wschód wybrał
mnie” O jej pracy, życiu i o tym, że istnieje dowiedziałem się przed kilkoma miesiącami, gdy chyba zupełnie przypadkiem trafiłem na reporterskiego bloga, którego prowadzi już od niemal 5 lat. Bogata biografia zawodowa – pracodawca: ONZ, UNICEF, OBWE. Stanowisko: doradca polityczny, koordynator. A przede wszystkim ta lista krajów, w których do tej pory dane jej było pracować: Kosowo, Afganistan, Azerbejdżan, Mołdawia. Przy tym ten wiek – nieco ponad 30 lat.
Poniższy teksty pochodzi z bloga Darii Paprockiej:
|
|
|
|
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
|
|
|
|