Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
11 listopad 2010 | <<< Nr 152 >>> |
W tym numerze | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Do Redakcji | |||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | |||||||||||||
Wiadomości z Polski | |||||||||||||
93 JubileuszTowarzystwa Św. J. Kantego | |||||||||||||
11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości | |||||||||||||
Tworzenie się nowego porządku świata cz 4 | |||||||||||||
Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej | |||||||||||||
Krajobrazy Polski | |||||||||||||
Humor | |||||||||||||
Petycja w związku z określeniem "polski obóz koncentracyjny”. |
|||||||||||||
Wpływ chemtrails na zdrowie człowieka | |||||||||||||
Ciekawostki | |||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 26 | |||||||||||||
Manitoba - Listopad w fotografii | |||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | |||||||||||||
Polki w świecie- Grażyna Plebanek | |||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | |||||||||||||
Polsat Centre | |||||||||||||
Kącik Nieruchomości | |||||||||||||
|
|||||||||||||
Do Redakcji |
Szanowny Panie Bogdnie w
załączniku przesyłam PDF File Wiadomosci Polonijne, listopad.
Z góry dziękuję za publikowanie naszego
miesięcznika w Pańskim Biuletynie.
Pozdrawiam
Tadeusz Michalak
Projekty urzeczywistniające ideę kształcenia
przez całe życie
Konsulat Generalny RP w Toronto oraz Zarząd Główny Kongresu Polonii Kanadyjskiej
mają
zaszczyt zaprosić na spotkanie
zatytułowane
Wykład oraz sesja pytań i odpowiedzi odbędą się w poniedziałek 22 listopada 2010 roku o godz. 19.00 w Centrum Kultury im. Jana Pawła II 4300 Cawthra Road, Mississauga, Ontario.
WSTĘP WOLNY ONE PERFORMANCE ONLY!!! Monday, November 29, 7:30 pm O’Shaughnessy Auditorium at the College of St. Catherine in St. Paul Tickets on sale at the O’Shaughnessy ticket officeand all TicketMaster outlets Sponsored by: Twin Cities Polish Festival www.TCPolishFestival.org For more information visit www.2luck.com or email info@2luck.com
Wycieczka do Minneapolis Bus Tour to Minneapolis na wystep Zespolu P. i T. Mazowsze Mazowsze Concert 3 dni, 2 noce 28.XI.10 - 30.XI.10 3 days, 2 nights Nov 28-30, 2010 Cena: (od osoby): Cost (per person inc.all taxes):pokoj 2-u osobowy $285.00 Double $285. (2 per room) pokoj 3-y osobowy $245.00 Triple $245. (3 per room) pokoj 4-o osobowy $225.00 Quad $225. (4 per room) Cena obejmuje: Concert package includes:przejazd autokarem z pilotem return transportation by charter coach 2 noclegi ze sniadaniem (bufet szwedzki) i kolacja 2 night’s hotel stay inc. breakfast & dinners wstep na koncert (miejsce zarezerwowane) reserved seating concert ticket duty-free shopping, Albertville Factory Outlet Mall, Mall of America, Fargo West Acres Mall Reservations / Rezerwacje: Anna Gebczyk 586-0341 T.P.I. Euro Travel 217 Selkirk Avenue Travel health insurance coverage is recommended for the duration of this trip and can be arranged through Anna Uczestnicy, o ile nie maja ubezpieczenia typu Blue Cross Travel Health, moga wykupic u Ani Gebczyk
|
Wydarzenia warte odonotwania | ||||||
|
Wiadomości z Polski | ||||
|
93 Jubileusz Towarzystwa Św. J. Kantego | |||
|
11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości | ||
|
Tworzenie się nowego porządku świata cz 4. Index | ||
|
Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej - wykład | ||
|
Krajobrazy Polski | ||
|
Humor |
Zenon Laskowik (TEY) - Mamuśka |
Petycja w związku z określeniem "polski obóz koncentracyjny”. |
||
|
Wpływ chemtrails na zdrowie człowieka | ||
|
S P O N S O R |
Ciekawostki | ||
|
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 26 |
Glenn Back(FoxNews)- Rząd USA
przygotowuje atak terrorystyczny
|
S P O N S O R |
Manitoba- Listopad w fotografii |
Fot. Bogdan Fiedur |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com - Tak rano , a już ciepło – Magda nie lubiła upałów. - Ba, to przecież południe i do tego środek lata – Helga nerwowo rozglądała się wokoło wypatrując podejrzanych typów. Tak jej nakładziono w głowę, że stało się to prawie jej obsesją. - Jest! – syknęła wskazując palcem jakiegoś wygolonego faceta w marynarce może dwadzieścia metrów dalej. - Skąd wiesz , że to ten? - Tak ciepło, a jak on ubrany, pewnie ma ukryty pistolet. - To co robimy? – szepnęła Polka – Może uciekajmy? - Nie, to będzie podejrzane, schowajmy się za tym murkiem – wskazała nędzne pozostałości starożytnej świetności miasta – wyjdziemy, kiedy będzie więcej turystów. Wolno, schylone przesunęły się w kierunku kryjówki, nikt ich nie zauważył, usiadły opierając się plecami o wielkie kamienne bloki i zastygły w bezruchu. Czas biegł ślamazarnie , coraz większy hałas dochodził od strony miasta i coraz więcej ludzi zaczęło pojawiać się w okolicy, miasto budziło się do życia, a tymczasem nasze bohaterki zmógł sen. Pierwsza ocknęła się Magda i z przestrachem rozejrzała się wokoło, ale nikogo poza jakąś grupką hałaśliwych japońskich turystów nie zauważyła. - Uff! – odetchnęła i szarpnęła za ramię swoją towarzyszkę. - Co jest? – wykrzyknęła tamta nagle wyrwana z porannej drzemki. - Spokojnie , przysnęłyśmy, czas iść do centrum. - Dobra, zbieramy się. Wstały z ziemi, otrzepały się nawzajem z igliwia, następnie ostrożnie rozglądając się wokoło ruszyły za grupką jakiś turystów w kierunku miasta i nie zauważone przez nikogo wmieszały się w wielojęzyczny tłum . Wszyscy korzystali z rannego chłodu, albowiem południowy smog nad Atenami uniemożliwiał normalną egzystencję. - Chodź – Helga szarpnęła swoja kompankę za ramię – znam tu mały sklepik, w którym są super ciuchy za naprawdę psie pieniądze. Przecież tam w tym cholernym kosmosie to nic nie będzie, pewnie będziemy biegać w skórach, a nasi „macho” będą polować trzymając maczugi w pazurach. Tak naprawdę, to gdyby nie te świry z pistoletami, które nas gonią, to Dieter nigdy by mnie nie wyciągnął na taką eskapadę. Nakupmy trochę szmatek dla naszych przyszłych wnuków. - Jestem za , a nawet przeciw …. jak mawiał kiedyś jeden nasz prezydent – Magda zaśmiała się i żwawo poszła za nią. Faktycznie sklepiki pękały w szwach od kiecek, bluzek i co ciekawe … kożuchów. Kupcy dosłownie wciskali swoje towary, spuszczali cenę, byle był tylko ruch w interesie. Panie tak zajęły się przymierzaniem, że nawet nie spostrzegły kiedy minęło południe. - O, nie! – jęknęła Niemka patrząc na zegarek – Ale już późno, musimy biec na Akropol. Szybko spakowały zakupy i obładowane siatami wybiegły ze sklepu. Nie uszły daleko, kiedy Magda potwornie blada zatrzymała się raptownie. - Co Ci? – towarzyszka spojrzała na nią z niepokojem – źle się czujesz? - Helga, gdzie jest ten sterownik? - Jaki sterownik? – zdziwiła się i nagle potworne zimno przebiegło przez nią od stóp , aż po czubek głowy. - O mój Boże! Cośmy zrobiły!- wyszeptała z przestrachem – Oni nas za to zabiją i będą mieli rację. - Chodź – Polka pociągnęła ja za rękę – Może jeszcze jest w przymierzalni. - Ale w którym sklepie? – jęczała pomysłodawczyni zakupów. – Oni nas oskalpują , a potem wypatroszą. - Uspokój się, weź się w garść, może jeszcze nic nie stracone? - Halo Madame! , halo Ladys ! - ulicą w ich kierunku biegł jakiś łysy stary Grek. - Ty, to nie ten sprzedawca z pierwszego butiku? – Magda wpatrywała się w biegnącego. – Tak, to on.! - Zostawiły Panie jakaś siatkę! – krzyczał zziajany wręczając im z dumą mały pakunek – W mojej Firmie nic nie ginie! Helgę opanował szał radości i rzuciła się na szyję zaskoczonemu sprzedawcy, mocno go ucałowała i w kółko powtarzała.- Danke, danke, danke. - Zawsze mogą Panie u mnie coś zostawiać i z chęcią to odniosę – burknął w pierwszej chwili zmieszany, ale zaraz na jego twarzy zagościł wielki uśmiech zadowolenia. - Dobra, już nawet nie spojrzę na żadną wystawę – Niemka szeptała jak nakręcona , trzymała kurczowo cudem odzyskaną siatkę i starając się patrzeć tylko prosto ruszyła raźnym krokiem do przodu, a jej towarzyszka obładowana większością zakupów ciężko poczłapała za nią. W wielkich słomianych kapeluszach, ciemnych okularach przeszły niezauważone obok rozglądających się wokoło agentów i razem z grupą rosyjskich turystów wspięły się na wzgórze. Ukryte między ludźmi wyciągnęły urządzenie naprowadzające, wsunęły do jednej z toreb na sam wierzch zakupów i uruchomiły. Natychmiast zabłysł zielony migający punkt, ale nic nie pokazywał. - Chyba się zepsuł – Helga pokazała palcem na ekran - Nic nie wskazuje. - Głupia jesteś ! – Magda uważnie rozglądała się wokoło – Stoimy nad nim i dlatego nic nie wskazuje. - O , tam jest jakieś zejście! – wskazała palcem małe schodki prowadzące do podziemi… może trzy metry od nich. - Tam obok stoi podejrzany typek – zauważyła jej pomocniczka – Nie wejdziemy tam niezauważone, potrzeba nam pomocy Zeusa, chyba że……… Wolno podeszła do tajniaka i zagadała do niego po rosyjsku, facet najpierw zbaraniał , a później chciał ją spławić, ale to przerastało jego możliwości, ona wiedziała jak nim zakręcić. W tym czasie Polka błyskawicznie zeszła na dół i stanęła przed uchylonymi drewnianymi drzwiami. Nie namyślając się wśliznęła się do środka i znalazła się w jakiejś mocno oświetlonej komnacie. Długa może na piętnaście, szeroka na półtora i wysoka na dwa metry bardziej przypominała tunel do nikąd, ale to było w tym momencie nieistotne. Na samym końcu tej sali stał jakiś mężczyzna i przyglądał się czemuś na ścianie. Co to było tego nie można było dojrzeć z tej odległości. Nie zauważył jej ,a ona trzymając urządzenie w dłoni zbliżyła się do najbliższego bloku podtrzymującego sufit. To było to miejsce, ale Magda zawahała się, Andrzej mówił o czarnym kamieniu, a tu stała przed szarym piaskowcem, coś nie pasowało. Wyciągnęła sterownik z siatki i zbliżyła do ściany. Nagle blok zaczęły pokrywać nieregularne rysy, powoli pękał, najpierw małe, później coraz większe odłamki zaczęły opadać na posadzkę i oczom kobiety ukazała się czarna lita skała. Urządzenie wyskoczyło z jej dłoni i znikło w czakranie. Stała i nie wierzyła temu co widziała. Wprawdzie mąż opowiadał jej o jego wrażeniach spod Sukiennic, ale co innego opowieść, a zobaczyć to na własne oczy, to kolosalna różnica. - Co pani tu robi? – usłyszała za pleców. Odwróciła się raptownie i zobaczyła przed sobą tamtego mężczyznę. - Kim pani jest? – patrzył się na nią lodowatym wzrokiem i jednocześnie spoglądał na dziurę w ścianie. - Zabłądziłam – burknęła i nie patrząc na niego ruszyła w kierunku wyjścia. - Nie tak szybko, panienko – zagrodził jej drogę - Musimy to wyjaśnić. Coś znajomo wygląda mi ta twarz. - Tylko nie panienka – warknęła i wymierzyła mu silnego kopniaka miedzy nogi. Facet z jękiem zwalił się na posadzkę, a ona nie oglądając się za siebie wybiegła z podziemi. - Trzymać ją – słyszała głos pełen bólu, który jednak na szczęście mocno wygłuszała konstrukcja pomieszczenia jak i solidne drzwi, których nie zapomniała dokładnie za sobą zamknąć. Helga widząc ją pędzącą na złamanie karku błyskawicznie zarzuciła ręce na szyję agenta zasłaniając mu pole widoku, a kiedy Magda zbiegła po schodach w kierunku Agory sama okręciła się na pięcie i wolno by nie wzbudzić podejrzeń podążyła za nią. Nerwy jednak zwyciężyły z roztropnością i po chwili obydwie biegły jakby je gonił co najmniej nosorożec. Nagle sytuacja zmieniła się diametralnie, bowiem wybiegł z piwnic poturbowany mężczyzna i zaczął coś krzyczeć wskazując palcem uciekinierki. Momentalnie cały plac zaroił się od wygolonych mężczyzn w marynarkach, którzy jak sfora psów rzucili się w pościg.
- Coś musiało pójść nie tak- jęczałem całe przedpołudnie nie widząc naszych dziewczyn na terenie Akropolu. - Uspokój się – John starał się mnie pocieszyć – gdyby wpadły, to myślę, że nie uszło by to uwadze naszych kamer. Cały czas odbieram ich sygnał z samego centrum. Może nie mają możliwości by przyłączyć się do jakiejś grupy turystów? - Znając Helgę – zaśmiał się Dieter – to są na zakupach. - Chyba zwariowałeś – wrzasnąłem na niego – Jestem pewien, że Magda myśli tylko o zadaniu, nie jej takie głupoty w głowie. - Naiwny! – Niemiec szturchnął Latynosa w ramię i nie mówiąc nic więcej poszedł do kabiny pilotów. - Obiekt ruszył w umówionym kierunku – zakomunikował komputer dopiero dobrze po dwunastej. - No wreszcie – doskoczyłem do monitora, ale mimo wpatrywania się w ekran nie mogłem ich dojrzeć. - Muszą być gdzieś tu – John wskazał grupę turystów zmierzającą na wzgórze. - Nie ma tam ich – zrobiłem zbliżenie i obiektywy kamer oglądały każdego z osobna. - A te dwie w tych sombrerach i z pełnymi siatami? – wskazał palcem. - Z siatami? – poczułem na sobie uśmiech triumfu moich kolegów i zagotowałem się z wściekłości. Faktycznie teraz je poznałem. - Nie złość się na nie – śmiał się Dieter – Teraz mają dużo lepszy kamuflaż i na pewno im się uda. Uważnie choć z niepokojem obserwowaliśmy przebieg wydarzeń, a kiedy zobaczyliśmy uciekająca Magdę natychmiast rozpoczęliśmy lądowanie. Ponieważ wykonaliśmy ten manewr bardzo szybko, podmuch powietrza giął krzaki i przewracał ludzi, a w momencie , kiedy uciekinierki dobiegły do statku na dosłownie pięć sekund wyłączyliśmy pole siłowe umożliwiając im dostanie się na pokład. - Cześć chłopaki, my tez potrafimy co nie co i do tego kupiłyśmy trochę pożytecznych ciuchów – tymi słowami nas powitały. Zmierzyłem je groźnym wzrokiem, ale zbytnio tym się nie przejęły. - Chodź, przymierzysz nową koszulkę – Magda pociągnęła mnie za sobą – Szara z wielkim napisem na piersi „ Jestem UFO ludkiem”, akurat na czasie, a dla Bartka z napisem „ Jestem synem UFO ludka”. - Chyba żartujesz? - Nie – zaśmiała się – Naprawdę takie mają napisy, Helga je wypatrzyła, bombowy tekst, zresztą też kupiła Dieterowi, tylko jemu z innym „ jestem zwierzątkiem kosmitki”. - Pewnie ucieszy się co najmniej tak jak ja – westchnąłem z rezygnacją – ale swoja drogą muszę go obejrzeć w tym przyodziewku, to przecież będzie wspaniały widok - i aż uśmiechnąłem się bezwiednie na samą myśl o tym. - Dobra , spadamy stąd – John krzyknął z kabiny pilotów – Wyciągnęli jakieś wynalazki i zaczynają bombardować nas dziwnymi wiązkami, laser czy coś w tym stylu. Faktycznie statek przechodziły co chwila delikatne drgania, tak jakby ktoś uderzał w ściany małymi kamyczkami. Niezwłocznie zajęliśmy swoje miejsca i nie zwlekając wznieśliśmy się wywołując przy tym małe tornado , a następnie obraliśmy kurs na Arabię Saudyjską. - Akropolis Adieu! – zanuciłem spoglądając na zapełnioną bezradnym agentami chlubę Starożytnej Grecji. Ostatniego miejsca obawialiśmy się najbardziej , tu mogło być najtrudniej, przecież Mekka to miasto zakazane dla wyznawców innych religii. Jedyne co nas podnosiło na duchu to to, że nasi prześladowcy będą mieć ten sam problem.
- Generale – krzyczał Johnson do słuchawki – Ponownie nam uciekli, nasza broń zadziałała na nich jak na słonia ukąszenie komara, Zresztą co ja mogę powiedzieć, jak ich nie widzę. Te okulary nic nie dały, oni są niewidzialni, ścigam wiatr i to chyba dosłownie. - Dlaczego uciekły te kobiety? – ton głosu w telefonie nie wróżył nic dobrego – przecież mieliście je jak na widelcu, zrobiły w bambuko szkolonych przez wiele lat i to za ogromne pieniądze agentów. Następnym razem to trzeba będzie posłać oddział eunuchów. - Ależ – major starał się bronić swoich ludzi i tym samym siebie – Cały czas szukaliśmy tych facetów, a kobiety były tylko na odstrzał. - One was odstrzeliły – generał trzasnął słuchawką. - Cholera! – oficer zaklął pod nosem – Dupek! - Jakie rozkazy? – stanął przed nim jego zastępca porucznik Watson. - Pakujemy się, kierunek Rijad – rozkazał. – Tym razem nam nie umkną, złapiemy ich w Mekce. - Gdzie? – podkomendnego zatkało z wrażenia. - No jak to gdzie, mówię niewyraźnie, czy co? - Ależ panie majorze, to jest niemożliwe – tamten pokręcił głową. - A niby dlaczego? – dowódca spojrzał się na niego ze zdziwieniem. - Nikt nie wejdzie do Mekki, to teren zamknięty. Jeśli by nas tak nakryto, to tłum rozszarpie nas na części, radzę odpuścić. - To jest ostatnie miejsce , gdzie możemy ich dopaść i sam nie wiem co lepsze, czy to ,że tłum nas zlinczuje, czy to, że skończymy tak jak ma skończyć pułkownik. A tak a propos Hendersona, to ustaliliście już miejsce jego pobytu? - Niestety, zapadł się pod ziemię, rozesłaliśmy wszędzie jego zdjęcie i czekamy. - Dobrze, jak znajdziecie drania, to natychmiast meldować.
ROZDZIAŁ XV
Lecieliśmy w kierunku ostatniego czakrana i mimo, że czekała nas ciężka przeprawa myślami byliśmy już dalej. - Jak myślicie – John westchnął z rozmarzenia – Tam gdzieś na tym Syriuszu będzie lepiej? - Wszędzie , gdzie nie ma tych szajbusów, którzy nas gonią jest lepiej – dosadnie skwitowała Marika. - Oj, nie przesadzajcie, przynajmniej jest ciekawie – Dieter wyraźnie starał się znaleźć jakieś dobre strony naszej sytuacji – Przecież my w trzy lata przeżyliśmy kilka razy więcej, niż niejeden przez całe życie, a jeszcze ile przed nami. - Ale ja bym nie chciała na tych trzech latach zakończyć swojego życia – Heldze wyraźnie nie podobały filozoficzne wywody jej chłopaka – cały czas ocieramy się o śmierć i mam obawy, czy zawsze nam się uda wyjść cało z opresji. - Oj, teraz to najwyżej ekspresowo polecisz do Allacha – zaśmiałem się – Czarny kamień w Mekce, to jak glejt w zaświaty. - Dzięki, wolę jeszcze poczekać – wzruszyła ramionami. - Macie jakiś pomysł na umieszczenie ostatniego sterownika? – zmieniłem temat. - Może najpierw zobaczymy to z góry – zaproponował Latynos – Nikt tam nie był i trudno zorientować się w sytuacji. Wiem tylko , że to jest jedyny oficjalny czakran, że znajduje się na takim placu wiecznie zapełnionym pielgrzymami, że jest najmniejszy ze swoich braci i że kiedyś był biały. - Biały? – zdziwiliśmy się. - Tak – pokiwał smutnie głową – Ludzie nagrzeszyli i od tego zrobił się czarny. - Ja słyszałem co innego – nie akceptowałem jego wersji.- stanowił on ponoć część pierwszej świątyni wzniesionej przez Abrahama, a na ziemię został sprowadzony przez Anioła Gabriela, ale to jest w tej chwili nieistotne, bo jesteśmy na miejscu – Wskazałem palcem w dół , gdzie ukazała się biała zabudowa świętego miasta Islamu, niskie białe domki , obiekty świątynne z wysokimi strzelistymi wieżami minaretów, jakże charakterystyczny obrazek w muzułmańskim kraju. Zatrzymaliśmy statek bardzo wysoko w górze, nie chcieliśmy by nas zauważono, a właściwie nie wymacano. Nasze kamery bez problemu przybliżały nam każdy wybrany szczegół, a to wystarczyło byśmy mogli opracować chociaż pobieżny plan naszej akcji. Samo miejsce kultu było położone w małej niecce pomiędzy skalistymi wzgórzami. Oczywiście szukaliśmy Meczetu Masdżid al Haram na terenie którego znajduje się sanktuarium Al.- Kaba, a w nim to coś.
|
Polki w świecie-
Grażyna Plebanek |
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Grażyna Plebanek
Grażyna Plebanek O melodii bogoojczyźnianej, pasjach literackich i niebezpieczeństwie monogamii - z Grażyną Plebanek rozmawia Piotr OleksyO melodii bogoojczyźnianej, pasjach literackich i niebezpieczeństwie monogamii - z Grażyną Plebanek rozmawia Piotr Oleksy.
Rozmawiał: Piotr Oleksy
O nas
Grażyna Plebanek – ur. 1967 r. Dziennikarka, pisarka. W latach 2000 – 2005 była korespondentką Reutera za Sztokholmu. Autorka książek „Pudełko ze szpilkami” (2002), „Dziewczyny z Portofino” (2005), „Przystupa” (2007). Jej najnowsza powieść to „Nielegalne związki” (2010). Znalazła się w grupie międzynarodowych artystów, których zdjęcia będzie można oglądać na wystawie, na brukselskim dworcu, przez kolejne 10 lat. Od pięciu lat mieszka w Brukseli.
|
|
|
|
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
|
|
|
|