zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
FAKTY ZE ŚWIATA
|
Środa, 2008-12-10
Nagrody Nobla już
wręczone
W Sztokholmie odbyła się uroczystość wręczenia Nagród Nobla. Wzięło w
niej udział 1300 zaproszonych gości, w tym rodzina królewska, członkowie
rządu i rodziny noblistów.
Uroczystość rozpoczęła się odegraniem hymnu Szwecji. Potem głos zabrał
przewodniczący komitetu noblowskiego, a następnie przemawiali laureaci z
dziedziny chemii, fizyki, medycyny, ekonomii i literatury. Po każdym
przemówieniu król Karol XVI Gustaw wręczał poszczególnym laureatom złoty
medal i pamiątkowy dyplom.
Po zakończeniu ceremonii, goście udali się w kierunku sztokholmskiego
ratusza, gdzie co roku odbywa się noblowski bankiet. Podobny bankiet
odbywa się w Oslo, gdzie kilka godzin wcześniej wręczona została
Pokojowa Nagroda Nobla.
IAR
Obserwatorzy OBWE ostrzelani przy granicy z Osetią Płd.
Patrol obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie
został ostrzelany w pobliżu granicy z separatystycznym regionem Gruzji,
Osetią Południową. Nikt nie został ranny - podała gruzińska policja i
anonimowa rzeczniczka organizacji.
Władze Osetii Południowej nazwały incydent "prowokacją". - Osetia Płd.
nie ma z nim nic wspólnego - oświadczył przedstawiciel ministerstwa
obrony tego separatystycznego regionu.
Rzecznik MSW Szota Utiaszwili powiedział, że pojazd opancerzony
przewożący obserwatorów został trafiony 10 razy w czasie incydentu w
okolicy wsi Chwiti w regionie Gori. Według policyjnego komunikatu
strzały padły z "terytorium kontrolowanego przez osetyjskich
separatystów". Nie ma jeszcze oficjalnej odpowiedzi władz Osetii
Południowej.
W telewizji pokazano zdjęcia samochodu ze śladami po kulach na przedniej
szybie i masce. Biały pojazd był oznakowany dobrze widocznymi flagami
OBWE.
To pierwszy raz, gdy obserwatorzy dostali się pod bezpośredni ostrzał w
strefie graniczącej z Osetią.
Niewielka misja obserwacyjna OBWE była obecna w regionie od wyrwania się
Osetii Południowej spod rządów Tbilisi na początku lat 90. Na mocy
porozumienia rozejmowego po sierpniowym konflikcie ponad 220
nieuzbrojonych obserwatorów wysłała też Unia Europejska.
Żadnej misji obserwacyjnej nie wpuszczono na terytorium Osetii Płd. od
sierpnia.
PAP
Rozbłysły światła na słynnej alei Champs-Elysees
Jak co roku słynna paryska Aleja Pól Elizejskich rozbłysła przed
świętami. Energooszczędne żarówki zainstalowano na długości blisko 2,5
km pomiędzy Placem Zgody i Łukiem Triumfalnym.
AFP
Dłuższy Nowy Rok, bo Ziemia musi dogonić zegary
Tegoroczny Nowy Rok będzie dłuższy niż poprzedni – co prawda jedynie o
sekundę. Ta sekunda zostanie dodana 1 stycznia tuż po godz. 0:59:59,
zanim wybije godz. 1:00.
Takie wydłużenie sylwestrowo-noworocznej zabawy zlecił paryska
organizacja International Earth Rotation Service. Jest to międzynarodowe
ciało, które sprawuje pieczę nad zgodnością czasu odmierzanego przez
superprecyzyjne zegary atomowe z rzeczywistym tempem ruchu obrotowego
Ziemi i czasem słonecznym.
Nasza planeta nie dotrzymuje kroku zegarom atomowym i obraca się
odrobinę wolniej niż wynikałoby to z ich wyliczeń.
RMF FM
Wtorek, 2008-12-09
WSZYSCY PODEJRZANI
POCHODZĄ Z PAKISTANU
Indie ujawniają nazwiska zamachowców z Bombaju
Indyjska policja opublikowała nazwiska dziewięciu domniemanych
islamskich terrorystów, zabitych podczas listopadowego zamachu w
Bombaju. Wszyscy pochodzili z Pakistanu.
1. Nasir, alias Abu Umar
2. Abu Ali
3. Soheb
4. Fahad Ullah
5. Azam Amir Qasab, ocalały
6. Bada Abdul Rehaman
7. Abdul Rehaman Chota
8. Ismal Khan
9. Babar Imaran
10. Nazir, alias Abu Omer
Nazwiska 10 terrorystów wskazanych przed indyjską policję
Oficer prowadzący śledztwo, Rekesh Maria, podał także ich pseudonimy.
Pokazano osiem fotografii; wizerunek dziewiątego zamachowca utajono ze
względu na drastyczne okaleczenia jego ciała.
Skąd indyjska policja ma pewność, że domniemani zamachowcy są z
Pakistanu? Maria tego nie ujawnił. Wiadomo jednak, że Pakistańczykiem
był jedyny z zamachowców, który przeżył - Azam Amir Qasab. Był już
przesłuchiwany.
W dramatycznym ataku na finansowe centrum Indii, rozpętanym 26
listopada, zginęło co najmniej 180 osób, a ponad 300 zostało rannych.
Dokładne liczby nie są znane.
Lista dziesięciu
Według informacji indyjskiej policji, wszyscy zabici mieli od 20 do 28
lat. Najmłodszy został zidentyfikowany jako 20-letni Shoaib, pseudonim
Soheb, z pakistańskiej prowincji Punjab. Grupą dowodził weteren
terrorystycznej organizacji Lashkar-e-Taiba, 25-letni Ismal Khan.
Jedyny ocalały Azam Amir Qasab też był indoktrynowany przez pakistańską
organizację Lashkar i w jej obozie przeszedł szkolenie - informowały
indyjskie władze.
Rola Pakistanu
Wcześniej we wtorek Islamabad poinformował o zatrzymaniu podejrzanych o
udział w zamachu, który w Indiach nazwano "naszym 11 września". Szef
pakistańskiej dyplomacji Shah Mehmood Qureshi zapowiedział, że staną
przed miejscowym sądem i jeśli potwierdzą się ich związki z zamachami,
zostaną osądzeni na miejscu.
Chodzi o 16 aktywistów islamskich, w tym działacza Lashkar-e-Taiba,
Zakiego-ur-Rehmana Lakhviego.
- Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Indie twierdzą, że mają wystarczające
dowody, ale dlaczego ukrywają je przed nami? - pytał retorycznie
pakistański minister obrony Ahmad Mukhtar w indyjskim kanale CNN-IBN.
BBC News
ZAŁOGA CZUJE SIĘ DOBRZE
Piraci uwolnili grecki frachtowiec
Somalijscy piraci zwolnili grecki frachtowiec z 19-osobową załogą -
poinformowały służby morskiej Kenii. Wszyscy marynarze czują się dobrze.
- Kapitan Stefanos został uwolniony wczoraj (w poniedziałek - red.).
Według naszych informacji, członkowie załogi czują się dobrze -
powiedział agencji AFP Andrew Mwangura ze wschodnioafrykańskiego
oddziału "Programu Pomocy dla Marynarzy" - międzynarodowej organizacji
dobroczynnej z siedzibą w Mombasie w Kenii.
Nie wiadomo dotąd, czy i jeśli tak - w jakiej wysokości został wpłacony
okup.
Według Międzynarodowego Biura Morskiego, od początku roku w Zatoce
Adeńskiej i u wybrzeży Somalii zostało zaatakowanych przez piratów około
stu statków, w tym największy dotąd supertankowiec "Sirius Star" z
25-osobową załogą i ładunkiem ropy o wartości blisko 2 mln dolarów.
Unijna misja "Atalanta"
W poniedziałek na wody u wybrzeży Afryki wpłynęło sześć jednostek pod
unijną banderą, w tym z Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Wspierane
są trzema samolotami rozpoznawczymi. Ich zadaniem jest eskortowanie
statków z pomocą humanitarną i handlowych. Misją dowodzi brytyjski
kontradmirał Phillip Jones.
PAP
DZIESIĄTKI TYSIĘCY LUDZI ODDAŁY HOŁD ALEKSEMU II
Świat pożegnał moskiewskiego patriarchę
Siedem godzin trwały uroczystości pogrzebowe zmarłego w piątek
patriarchy Moskwy i Wszech Rusi Aleksego II. Przed otwartą trumną z
ciałem, cześć oddało mu ponad 70 tys. osób. W ostatnią drogę
odprowadzili go m.in. prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir
Putin. Polski Episkopat reprezentował prymas, kardynał Józef Glemp.
Aleksy II zmarł nagle 5 grudnia. Miał 79 lat. Rosyjskiej Cerkwi
Prawosławnej przewodził od 1990 roku. Był 15. patriarchą jej historii od
wprowadzenia tego urzędu w 1589 roku. Zgodnie z jego wolą, patriarchę
pochowano w moskiewskim Bogojawleńskim Soborze Katedralnym (Soborze
Objawienia Pańskiego).
Blisko 200 duchownych dostojników
Na uroczystości przybyli biskupi, arcybiskupi i metropolici Rosyjskiej
Cerkwi Prawosławnej z kraju i zagranicy; przedstawiciele innych
Kościołów chrześcijańskich i wspólnot wyznaniowych, a także państw.
Był przedstawiciel Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego,
arcybiskup łódzki i poznański Szymon.
Watykan reprezentowali dwaj wysocy urzędnicy Kurii Rzymskiej -
kardynałowie Walter Kasper, niemiecki duchowny stojący na czele
Papieskiej Rady ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan oraz Roger
Etchegaray - Francuz i honorowy przewodniczący Papieskiej Rady "Iustitia
et Pax".
Długa ceremonia
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się o godz. 6 czasu polskiego od
Boskiej Liturgii, celebrowanej przez strażnika patriarszego tronu,
metropolitę smoleńskiego i kaliningradzkiego Cyryla.
- Nie drżą nam już ręce i nogi, dlatego, że Cerkiew jest ze swoim
narodem; dlatego, że miliony ludzi uświadomiły sobie, że bez Boga i Jego
prawdy nie może być też ludzkiej prawdy - powiedział Cyryl, żegnając
Aleksego II.
Nabożeństwu nad trumną przewodził Bartłomiej I, nieformalny zwierzchnik
całego prawosławia.
Po zakończeniu żałobnej liturgii trumna z ciałem Aleksego II, w
obecności tysięcy wiernych została przeniesiona przez duchownych wokół
Soboru Chrystusa Zbawiciela. To z inicjatywy patriarchy ta główna
świątynia Rosji, zburzona w 1931 roku z rozkazu Józefa Stalina, została
odbudowana w latach 1994-99, w czasie prezydentury Borysa Jelcyna.
Stamtąd trumnę przewieziono do Bogojawleńskiego Soboru Katedralnego, we
wschodniej części Moskwy. Tam, zgodnie ze swoją wolą, zwierzchnik
Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej został pochowany.
Światowi goście
Wśród uczestników pogrzebu byli również prezydenci Serbii, Białorusi,
Mołdawii i Armenii - Boris Tadić, Alaksandr Łukaszenka, Vladimir Voronin
i Serż Sarkisjan oraz wiceprezydent Bułgarii Angeł Marin. Z Ukrainy
przyjechała sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Raisa
Bohatyriewa oraz lider opozycyjnej Partii Regionów Wiktor Janukowycz, a
z Estonii, skąd pochodził patriarcha - szef MSZ Urmas Paet.
Obecny był też ambasador RP w Moskwie Jerzy Bahr.
Zmierzą się metropolici Cyryl i Klemens
Trudy pogrzebu dały się we znaki 62-letniemu Cyrylowi, który - jak
utrzymują świadkowie - w pewnym momencie, w czasie liturgii w Soborze
Chrystusa Zbawiciela, zemdlał.
Cyryl, który od 1989 roku stoi na czele Wydziału Stosunków Zewnętrznych
Patriarchatu Moskiewskiego, tj. cerkiewnej dyplomacji, uważany jest
przez analityków za głównego kandydata na następcę Aleksego II na
patriarszym tronie. Za jego najpoważniejszego rywala uchodzi inny bliski
współpracownik Aleksego II - 59-letni metropolita kałuski i borowski
Klemens, kierujący potężnym Wydziałem Administracyjnym Patriarchatu
Moskiewskiego.
Wyboru nowego zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej dokona Sobór
Pomiestny, który powinien zebrać się w ciągu pół roku od śmierci
patriarchy.
PAP
Poniedziałek, 2008-12-08
SZEŚCIU ALPINISTÓW NIE
ŻYJE
Tragiczny dzień w Alpach
Sześciu włoskich alpinistów nie żyje, a jeden zaginął - to tragiczny
bilans lawin, które zeszły w niedzielę po włoskiej i francuskiej stronie
Alp.
Najtragiczniejszy jest rezultat zejścia lawiny w dolinie Pellice -
zasypała ona czterech wspinaczy zmierzających do schroniska Jervis.
Odnaleziono zwłoki trzech włoskich alpinistów, trwają poszukiwania
czwartego uczestnika wyprawy.
Tego samego dnia we francuskich Alpach zginął w lawinie Włoch, który
wspinał się na wysokość 2400 metrów n.p.m., a w w Alpach Apuańskich inny
Włoch spadł do głębokiej jamy w rejonie Pania della Croce.
Szósty mężczyzna zmarł po tym, jak w czasie wspinaczki na jeden z trzech
szczytów Lavaredo poślizgnął się na lodzie i wpadł do wypełnionego
zamarzniętą wodą kanału. Nie udało się go uratować.
PAP
TO JEDEN Z CZTERECH PLANISTÓW WSKAZANYCH PRZEZ INDIE
Zatrzymano autora ataku w Bombaju
Pakistańskie siły bezpieczeństwa zatrzymały podejrzanego o zaplanowanie
krwawego zamachu w Bombaju z końca ubiegłego miesiąca. Aresztowania
dokonano po ataku na obóz organizacji Lashkar-e-Taiba.
Chodzi o Zakiego-ur-Rehmana, czasami nazywanego Abudlahem Azamem. Ten,
służący jako zwierzchnik operacji w Kaszmirze, członek-założyciel
Lashakar-e-Taiba na początku grudnia został uznany przez Indie za
jednego z czterech głównych planistów krwawego zamachu terrorystycznego,
w którym śmierć poniosło ponad 180 osób, a kolejnych ponad 300 została
rannych.
Nazwisko zatrzymanego ujawnił agencji Reuters pracownik dobroczynnej
organizacji Jamaat-ud-Dawa, powiązanej z Lashkar-e-Taiba, który poprosił
o zachowanie anonimowości. Według funkcjonariusza pakistańskiego
wywiadu, w sumie zatrzymano sześć osób. Sam jednak żadnych nazwisk nie
podał.
Operacja pakistańskich sił
Baza znajdowała się w pakistańskiej części Kaszmiru - spornego terenu
między tym państwem a Indiami. Akcję przeprowadzono na przedmieściach
Muzaffarabadu. Niewiele wiadomo o jej przebiegu. Tylko tyle, że po
odcięciu obozu na miejscu wylądował wojskowy helikopter, a później
rozległy się dwa głośne wybuchy.
Lashkar-e-Taiba
Lashkar-e-Taiba to działająca od 1989 r. w Pakistanie islamska
organizacja. Znajduje się na amerykańskiej czarnej liście ugrupowań
terrorystycznych. Jest jedną z kilku bojowych organizacji dżihadystów,
utworzonych z inspiracji pakistańskiego wywiadu do walki z indyjskimi
siłami bezpieczeństwa w kontrolowanej przez Indie części Kaszmiru.
Wywiad pakistański z czasem stracił nad nią kontrolę.
O tym, że za przeprowadzenie przez zamachów w Bombaju może odpowiadać ta
organizacja pisał "Times of India" i mówił wysoki rangą przedstawiciel
amerykańskiego Departamentu Stanu.
PAP
PREZYDENT-ELEKT BĘDZIE STANOWCZY WOBEC ROSJI
Obama: Rosja nie może tyranizować sąsiadów
Prezydent-elekt Barack Obama zaznaczył w wywiadzie dla NBC, że zamierza
prowadzić twardą politykę wobec Rosji i nie pozwoli jej do niczego
przymuszać sąsiadów. Dodał też, że Rosja działa w sposób sprzeczny z
normami międzynarodowymi.
- Rosja poczyniła wielkie postępy, m.in. dzięki zwyżce cen ropy, i jest
coraz pewniejsza siebie. Jeśli chodzi o Gruzję i pogróżki wobec
sąsiadów, Rosjanie działają w sposób sprzeczny z normami
międzynarodowymi - stwierdził Obama w programie "Meet the Press". -
Chcemy z nimi współpracować tam, gdzie możemy, a jest wiele obszarów,
gdzie możemy współpracować, zwłaszcza w sprawie nierozprzestrzeniania
broni i terroryzmu - podkreślił.
Jednocześnie wysłał do Moskwy stanowczy sygnał. - Musimy jednak również
wysłać jasny sygnał, że oni muszą działać tak, żeby nie tyranizować
swoich sąsiadów - powiedział polityk, który w styczniu przejmie urząd od
prezydenta George'a W. Busha.
Irak? Wycofamy się odpowiedzialnie
Obama mówił też o złożonej podczas kampanii wyborczej obietnicy
zakończenia wojny w Iraku. Zaznaczył, że od początku prezydentury będzie
naradzał się z dowódcami, jak w "odpowiedzialny sposób" wycofać się z
tego kraju. W odpowiedzialny, to znaczy taki, który pozwoli Irakijczykom
na przejmowanie coraz większej odpowiedzialności za swoją suwerenność.
Nie wspominał jednak o terminie 16 miesięcy, wymienianym wielokrotnie
wcześniej.
W kwestii Iranu zapowiedział zastosowania taktyki kija i marchewki. -
Możemy dostarczyć im zachęt ekonomicznych; mogłyby one być pomocne dla
kraju, który przeżywa ogromne trudności i mógłby skorzystać na bardziej
otwartej gospodarce, będąc częścią międzynarodowego systemu
ekonomicznego - powiedział Obama. - W celu zmiany zachowania Iranu
możemy być zmuszeni do zaostrzenia sankcji, ale chcemy też rozmawiać z
nimi bezpośrednio i dać im jasny wybór, czy chcą łagodnego czy mniej
łagodnego potraktowania - dodał.
500 miliardów niezbędnych wydatków
Prezydent-elekt obiecał też skuteczną walkę z recesją. - W centrum
naszego pakietu uzdrowienia gospodarki, przedstawionego przez moją
administrację, znajdzie się silny zestaw nowych regulacji finansowych.
Banki, agencje ratingowe, brokerzy nieruchomości, wszyscy oni będą
musieli bardziej rozliczać się ze swych działań i zachowywać się
bardziej odpowiedzialnie - zastrzegł. - Musimy mieć przejrzystość,
otwartość i uczciwe działania na naszych rynkach finansowych. To jest
obszar, w którym w ostatnich ośmiu latach tego brakowało - mówił w
wywiadzie dla NBC.
Podkreślał, że będzie realizował program stworzenia 2,5 miliona nowych
miejsc pracy do 2011 roku dzięki m.in. inwestycjom publicznym. Byłby to
największy tego rodzaju program od lat 50., kiedy to w USA zbudowano
sieć autostrad międzystanowych.
Kosztowałby, bagatela, ponad 500 miliardów dolarów. Jednak zdaniem Obamy
to niezbędne wydatki, aby pobudzić wzrost gospodarki. - Musimy
dostarczyć pacjentowi nowej krwi, żeby się upewnić, że jego stan będzie
stabilny. Na krótką metę nie możemy się martwić o deficyt (budżetowy -
red.) - powiedział polityk.
Ponownie też zasygnalizował, że zapowiadane w kampanii podwyżki podatków
od najzamożniejszych Amerykanów nie są na razie priorytetem.
PAP
Niedziela, 2008-12-07
PILNUJĄ ICH
ŚMIGŁOWCE SIKORSKY
Miliony zmierzają do Mekki
Ponad dwa miliony muzułmanów odbywa hadżdż - pielgrzymkę do świętego
miasta Mekki w Arabii Saudyjskiej. Nad bezpieczeństwem pielgrzymów czuwa
ponad sto tysięcy osób i amerykańskie śmigłowce Sikorsky. Mają ochronić
pielgrzymów przed ewentualnymi zamachami terrorystycznymi.
W operacji zabezpieczenmia bezpieczeństwa uczestniczą śmigłowce Sikorsky
S-92, wyposażone w supernowoczesne urządzenia elektroniczne i
noktowizory.
Helikoptery skierowane po raz pierwszy w historii hadżdżu przez
saudyjskie siły zbrojne do dyspozycji organizatorów pielgrzymki, mają
m.in. zapewnić ochronę przed zamachami terrorystycznymi lub umożliwić
szybkie reagowanie w razie potrzeby.
- Terroryzm się nie skończył - ostrzegł w piątek saudyjski minister
spraw wewnętrznych książę Najif ibn Abd al-Aziz as-Saud. - Mamy pewne
informacje na temat zagrożenia zamachami, musimy więc być przygotowani -
dodał.
W niedzielę pielgrzymi wyruszą w kierunku góry Arafat, zwanej Górą
Miłosierdzia, aby prosić Boga o przebaczenie za grzechy i pomyślne
odbycie pielgrzymki do Mekki. Następnie odbędzie się ceremonia
ofiarowania baranka. Ten rytuał oznacza początek Święta Ofiar (Id
al-Adha), które w tym roku obchodzone jest w najbliższy poniedziałek.
Kamienowanie szatana
Wierni spędzą jeszcze dwa dni w dolinie Miny, aby wziąć udział w
końcowym obrzędzie, jakim jest ukamienowanie szatana, którego
symbolizują trzy bloki betonu o wysokości 25 metrów każdy.
Przy okazji kamienowania szatana doszło w 2006 roku do wybuchu zbiorowej
paniki, wskutek której zginęły stratowane przez tłum 364 osoby. W 2004
r. zginęło w podobnych okolicznościach 251 osób a w 1990 roku - 1.426
osób.
Aby zapobiec na przyszłość tego rodzaju nieszczęściom władze saudyjskie
zbudowały w tym miejscu trzypoziomowe przejścia.
Reuters, PAP
POWRÓT NA STARE ŚMIECI
George Bush zamieszka w Dallas
Jeszcze nie wiadomo, co będzie robił odchodzący prezydent George W. Bush
kiedy zakończy się jego kadencja - ale już wiadomo, gdzie będzie
mieszkał: państwo George i Laura Bushowie kupili dom w jednej z
najzamożniejszych dzielnic Dallas.
Sekretarz prasowy Georgea Busha, Sally McDonough poinformowała, że
prezydencka para kupiła dom w dzielnicy Preston Hollow. - Prezydent i
jego żona nabyli dom w Preston Hollow, w Teksasie, gdzie będą żyli po
opuszczeniu białego Domu z styczniu 2009 - głosiło oficjalne
oświadczenie.
Nie podano jednak żadnych szczegółów dotyczących posiadłości. Sekretarz
powiedziała również, że Bushowie nie zaprzestaną odwiedzin swojego
rancza w Teksasie.
Preston Hollow to dzielnica położona na północy Dallas, w której
mieszkają najwięksi bogacze, w tym przedsiębiorca paliwowy T. Boone
Pickens oraz darczyńca Partii Republikańskiej Harold Simmons.
Można powiedzieć, że Bushowie wracają na stare śmieci, gdyż w Dallas
mieszkali już wcześniej. Miało to miejsce od 1988 do 1995 roku. Kiedy
George W. Bush został gubernatorem Teksasu wraz z rodziną przeprowadził
się do stolicy stanu - Austin.
bbc.co.uk
KANDYDAT NA NOWEGO PATRIARCHĘ APELUJE O JEDNOŚĆ CERKWI
Siedem godzin w kolejce do trumny patriarchy
Tysiące Rosjan w niedzielę przez cały dzień przychodziły do Soboru
Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, głównej świątyni Rosji, aby oddać hołd
zmarłemu w piątek zwierzchnikowi Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Aleksemu
II. Otwarta trumna z ciałem patriarchy została tam wystawiona na widok
publiczny w sobotę wieczorem.
Pierwszą liturgię żałobną celebrował metropolita smoleński i
kaliningradzki Cyryl, którego Święty Synod w tajnym głosowaniu wybrał w
tym dniu na strażnika patriarszego tronu, czyli tymczasowego
zwierzchnika Cerkwi.
Również w niedzielę Cyryl odprawił żałobne nabożeństwo przy trumnie z
ciałem Aleksego II. Metropolita, który jest uważany za głównego
kandydata na nowego patriarchę, zaapelował do wiernych o zachowanie
jedności Cerkwi.
Cyryl przypomniał, że dbałość o cerkiewną jedność było jedną z głównych
trosk Aleksego II. - Stojąc nad tą drogą naszym sercom trumną,
powinniśmy odpowiedzieć na apel o zachowanie jedności, braterskie
współdziałanie oraz wspólną obronę piękna i siły naszej Cerkwi, aby
przez to bogactwo i piękno siła boża ukazała się całemu naszemu narodowi
- powiedział metropolita.
Kolejka na kilka kilometrów
Według moskiewskiego Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych, w nocy z soboty
na niedzielę z patriarchą Moskwy i Wszechrusi pożegnało się ok. 10 tys.
osób.
W niedzielę obok trumny z ciałem Aleksego II przeszło ponad 25 tys.
ludzi. Momentami kolejka przed wejściem do Soboru Chrystusa Zbawiciela
rozciągnęła się na kilka kilometrów. Aby wejść do środka, trzeba było
czekać nawet siedem godzin.
We wtorek pogrzeb
Dostęp do trumny z ciałem patriarchy będzie otwarty do wtorku, do godz.
8.00 czasu moskiewskiego (6.00 czasu polskiego). Pogrzeb Aleksego II
odbędzie się we wtorek o godz. 13.00 (11.00 czasu polskiego) w
Bogojawleńskim Soborze Katedralnym w Moskwie. Poprzedzi go - o godz.
11.00 (9.00 czasu polskiego) - nabożeństwo żałobne w Soborze Chrystusa
Zbawiciela.
Prezydent nakazuje żałobę
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wydał w niedzielę dekret, w którym
zalecił wszystkim placówkom kulturalnym, a także stacjom telewizyjnym i
radiowym odwołanie w dniu pogrzebu Aleksego II wszelkich imprez oraz
programów rozrywkowych.
Miedwiediew nakazał też rządowi Rosji i władzom Moskwy udzielenie
Patriarchatowi Moskiewskiemu pomocy w organizacji uroczystości
pogrzebowych zwierzchnika Cerkwi, a stacjom telewizyjnym i radiowym -
zapewnienie relacji. Cyryl będzie strażnikiem tronu. Kto patriarchą?
Strażnikiem patriarszego tronu, czyli tymczasowym zwierzchnikiem
Rosyjskiej... czytaj więcej »
Aleksy II zmarł w piątek rano w swojej podmiejskiej rezydencji w
Pieriediełkinie, 5 km na południowy Zachód od Moskwy. Miał 79 lat.
Przyczyną zgonu była niewydolność krążenia.
Nowy patriarcha zostanie wybrany na Soborze Pomiestnym, czyli
zgromadzeniu hierarchów, kleryków, osób zakonnych i świeckich ze
wszystkich eparchii Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Sobór powinien
zebrać się w ciągu pół roku po śmierci patriarchy. Zwołuje go Święty
Synod. Gremium to zapowiedziało już, że datę tego zgromadzenia wyznaczy
nazajutrz po pogrzebie Aleksego II.
PAP, Reuters
Sobota, 2008-12-06
SARKOZY: SĄ JEDNE CHINY,
ALE Z DALAJLAMĄ ROZMAWIAĆ BĘDĘ
A jednak do spotkania Sarkozy-Dalajlama doszło
Ucinając wszelkie spekulacje i wbrew pogróżkom Pekinu, przebywający w
Polsce prezydent Francji, Nicolas Sarkozy, rozmawiał z duchowym
przywódcą Tybetu Dalajlamą.
- Rozmowa w cztery oczy odbyła się i trwała ok. pół godziny - powiedział
Tomasz Szymchel z Instytutu Lecha Wałęsy.
Już wcześniej, odpowiadając na pytanie dziennikarki, Sarkozy
kategorycznie zapowiadał, że nie ugnie się pod presją Chin.
- Jako prezydent Francji mam pełną swobodę, co do tego z kim się
spotykam, a z kim się nie spotykam i jako prezydent Rady [Europejskiej -
red.] też mam prawo spotykać się z nim [Dalajlamą - red.] - powiedział
dziennikarzom.
Pierwsze konsekwencje spodziewanego spotkania Sarkozy'ego z Jego
Świętobliwością już są. W końcu listopada Pekin odwołał planowany na 1
grudnia szczyt z Unią Europejską, a fora chińskich nacjonalistów pękają
od apeli o bojkot francuskich produktów. - Używam prawdziwego nazwiska,
żeby przysiąc Francuzom: zamierzam bojkotować francuskie produkty przez
całe życie. Nigdy nie kupię francuskiej marki, ani żadnego artykułu
wyprodukowanego we Francji - napisał w sieci Yan Zhongjie.
- Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości, nie wahałem się; za każdym
razem, kiedy zabierałem głos na ten temat mówiłem, że spotkam się z
Dalajlamą przed końcem 2008 roku - mówił gospodarz Pałacu Elizejskiego.
Potem dodał: "Nie należy nadmiernie dramatyzować tej sytuacji. Zawsze
uznawałem, że są jedne Chiny, że Tybet jest częścią Chin".
Od pół wieku na wygnaniu
Dalajlama opuścił Chiny w 1959 roku, po nieudanym powstaniu Tybetu.
Teraz głównym miejscem jego pobytu są Indie, ale podróżuje po całym
świecie, by przekonywać do autonomii Tybetańczyków. W sobotę bierze
udział w obchodach 25. rocznicy wręczenia byłemu prezydentowi Lechowi
Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. To właśnie tam miałby rozmawiać z
francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozym.
Jego Świętobliwość wielokrotnie podkreślał, że nie zabiega o
niepodległość Tybetu, a jedynie niezależność jego mieszkańców, kultury i
religijnej tradycji.
TVN24, PAP
RAKIETY WYSTRZELONO Z ALASKI I KALIFORNII
Udany test tarczy
- Armia amerykańska z powodzeniem przechwyciła w piątek cel w ramach
testowania systemu tarczy antyrakietowej - poinformował rzecznik
Pentagonu Bryan Whitman. Próbę przeprowadzono nad Pacyfikiem. Już
wzbudziła ona krytykę przeciwników systemu.
Pocisk-cel został wystrzelony z Kodiak na Alasce, a pocisk
przechwytujący z bazy sił powietrznych Vandenberg w Kalifornii.
Przechwycenie nastąpiło o 21:29 czasu polskiego.
Nierealne założenia testu?
- Był to największy, najbardziej skomplikowany test, jaki kiedykolwiek
przeprowadziliśmy - skomentował gen. Patrick O'Reilly, szef
amerykańskiej Agencji ds. Obrony Antyrakietowej.
Test, choć technicznie udany, nie znalazł uznania w oczach krytyków
systemu tarczy antyrakietowej. Testujący ujawnili bowiem, że rakieta-cel
nie zastosowała środków obronnych, do których należy m.in. rozrzucenie
małych cząsteczek metalu zakłócających działanie radarów
naprowadzających rakietę przechwytującą. Według części specjalistów,
jest to założenie nierealistyczne.
- Jakiekolwiek państwo dysponujące technicznymi możliwościami i
motywacją do odpalenia rakiety dalekiego zasięgu na Stany Zjednoczone,
miałoby również możliwość i motywację aby zastosować środki zakłócające
- powiedział fizyk David Wright z organizacji Związek Zaniepokojonych
Uczonych (Union of Concerned Scientists). Mimo to, O'Reilly ocenił, że
test był "operacyjnie realistyczny". - Jest wiele zagrożeń, wobec
których nie mamy środków obronnych - dodał.
Tarcza na gorąco
- To jest tak nowa technologia, jakby pierwszy raz produkowano samochód.
Te udane testy to dopiero mały krok do przodu, który o niczym nie
przesądza. Nawet jeżeli tarcza będzie gotowa od strony technologicznej
to i tak pozostają kwestie polityczne – ocenił udane próby rakietowe
eurodeputowany SLD Marek Siwiec.
- Myślę, że niedługo poznamy prawdziwe intencje Obamy, ale ten sukces
utrudni mu powiedzenie tarczy „nie”. Ten system raczej stanie w Polsce,
chyba że wycofają się Czesi – ocenia z kolei Bogdan Pęk z LPR.
Zgodził się z nim eurodeputowany PO Bogusław Sonik. – Ta próba to
sprytny zabieg Busha, który postawił nowego prezydenta przed faktem
dokonanym – ocenił.
Kontrowersyjna instalacja
Była to ósma udana próba przechwycenia celu od 1990 r. na 13
przeprowadzonych przez Pentagon testów. Na rozwój systemu tarczy
antyrakietowej przeznaczono już około 100 miliardów dolarów
Elementy tarczy antyrakietowej mają być zainstalowane na terenie Czech i
Polski. W Polsce znajdować się będą wyrzutnie rakiet, u naszych
południowych sąsiadów - radar.
USA twierdzą, że tarcza wymierzona jest w tzw. "państwa rozbójnicze",
jak np. Iran lub Korea Północna, ale Rosja - największy przeciwnik
amerykańskiej instalacji - uważa, że naprawdę chodzi o zabezpieczenie
się przed Moskwą.
Reuters, TVN24
Piątek, 2008-12-05
PARTIA PREMIERA MOŻE
LICZYĆ NA 46 PROC. POPARCIA
Kanadyjczycy chcą wyborów
Kryzys polityczny w Kanadzie sprzyja tamtejszemu premierowi. Stephen
Harper ma szansę na utworzenie większościowego rządu. Tak przynajmniej
pokazały wyniki badania opinii publicznej, przeprowadzone już po tym,
jak szef kanadyjskiego rządu zawiesił działanie parlamentu.
Według sondażu, Partia Konserwatywna premiera Harpera mogłaby liczyć na
poparcie rzędu 46 procent - wystarczająco, by utworzyć stabilny rząd i
zakończyć toczący się kryzys.
Nie dalej jak dwa miesiące temu Kanadyjczycy - przedterminowo - poszli
do urn. Wówczas torysi zdobyli 37,6 procent głosów, pozostawiając sporą
władzę w rękach opozycji.
Dwudziesty siódmy premier Kanady rozzłościł opozycję planami obcięcia
subsydiów partyjnych. Dodatkowo, liberałowie razem z Nową Partią
Demokratyczną (NDP) i separatystycznym Blokiem Quebecku zarzucają
Harperowi brak adekwatnego planu pomocy gospodarczej.
Stephen Harper z żoną świętują "mniejszościowe" zwycięstwo w ostatnich
wyborach
Większość Kanadyjczyków chce wyborów
Tymczasem poparcie dla Liberalnej Partii Kanady spadło do 23 procent z
ponad 26 procent odnotowanych w ostatnich wyborach parlamentarnych 14
października. Gdyby wybory odbyły się dziś, trzecia z kolei NDP
zyskałaby 13 procent głosów, czyli mniej o ponad pięć punktów
procentowych.
I co ważne: 56 procent respondentów opowiedziało się za przeprowadzeniem
kolejnych przyspieszonych wyborów. Większość Kanadyjczyków nie chce
zatem przejęcia władzy przez obecnie opozycyjny blok koalicyjny.
Parlament został zamknięty
Stephen Harper zawiesił działalność Parlamentu Kanady w czwartek, by
oddalić groźbę przegłosowania wniosku o wotum nieufności i w
konsekwencji dymisji jego rządu. - Dzisiejsza decyzja da nam możliwość,
mówię o wszystkich partiach, by skupić się na gospodarce i pracować
wspólnie - przekonywał szef kanadyjskiego rządu.
Gubernator generalna Michaelle Jean - reprezentująca głowę państwa,
którą jest brytyjska królowa Elżbieta II - zgodziła się na jego prośbę,
by zamknąć parlament do czasu, kiedy w przyszłym miesiącu będzie tam
przedstawiany budżet. Kolejna sesja rozpocznie się zatem 26 stycznia.
Reuters
BAWARSKI KONCERN ZMNIEJSZA PRODUKCJĘ
BMW kolejną ofiarą moto-kryzysu
Pikuje sprzedaż BMW. W listopadzie chętnych na auta z bawarskiej stajni
było o ponad 1/4 mniej niż przed rokiem. Władze firmy mówią krótko:
popyt topnieje w oczach.
Najmocniej, bo aż o 26 procent osunęła się sprzedaż aut produkowanych
pod własną marką BMW. Sprzedaż marki Mini spadła o prawie 21 procent.
Wydaje się, że kryzys najmniej dotkliwy jest dla bogatych, bo rynek
najłagodniej obszedł się z luksusowymi Rolls-Royce'ami - ich sprzedaż
spadła "zaledwie" o 18 procent.
Od stycznia do końca listopada koncern sprzedał ponad 1,3 mln aut, a
więc o prawie 2 procent mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Złe wyniki sprawiły, że BMW postanowiło ograniczyć tegoroczną produkcję
o 65 tysięcy sztuk. Dla pracowników oznacza to przymusowo wydłużoną
przerwę świąteczną.
Moto-kryzys przyspiesza
BMW to nie jedyny koncern motoryzacyjny, który znalazł się w tarapatach.
Popyt na samochody na całym świecie spadł w ostatnim okresie
drastycznie, sprawiając niemały problem producentom. W posadach drżą
przede wszystkim amerykańscy giganci: Ford, General Motors i Chrysler,
którym pomóc może chyba już tylko gigantyczne wsparcie z budżetu USA.
Kłopoty mają jednak także firmy europejskie, m.in. Mercedes czy Opel.
Jak podał ostatnio koncern Daimler, w listopadzie sprzedaż aut ze stajni
Mercedes-Benz spadła o 25 procent, licząc rok do roku. Aut pod własną
marką Mercedes-Benz sprzedano o prawie 28 procent mniej niż przed
rokiem.
W Polsce jak na razie sprzedaż nowych aut wygląda nie najgorzej, ale
wszystko wskazuje na to, że nasz przemysł motoryzacyjny dostanie
rykoszetem. Większość krajowej produkcji przeznaczona jest bowiem na
eksport do Europy Zachodniej, a tam właśnie popyt spada. Z tego powodu
fabryka Opla w Gliwicach od nowego roku z trzech zmian przechodzi na
dwie. A to pociągnie za sobą utratę
PAP
EKO-ZMIANY W UNII EUROPEJSKIEJ
Żarówki odchodzą do lamusa
Żegnajcie żarówki, witajcie świetlówki! Unia Europejska wycofa z rynku
tradycyjne żarówki, niezmienione od prawie 100 lat. Dlaczego? Bo
zużywają na wytworzenie światła zaledwie 5 proc. energii, a reszta
zamienia się w niewykorzystane ciepło. To kolejny przyjazny środowisku
naturalnemu pomysł Unii Europejskiej.
Decyzja w tej sprawie zapadła w piątek w Brukseli. Pytanie zasadnicze
brzmi teraz nie "czy?", ale "kiedy?" używać będziemy wyłącznie
energooszczędnych źródeł światła (halogenowych, fluorescencyjnych,
diodowych). Są one kilka razy bardziej wydajne i zużywają mniej prądu.
5 mld euro oszczędności
Dyskutowany harmonogram Komisji Europejskiej zakłada, że od 1 września
2009 roku wycofane zostaną żarówki 100-watowe. Do 2012 roku także
słabszych żarówek nie byłoby już na rynku unijnym. Poza zyskiem dla
środowiska, zmiany będą też miały wymierny skutek finansowy - dzięki
zmianom da się zaoszczędzić około 5 miliardów euro rocznie.
- Nie jest jeszcze powiedziane, że od razu z naszych mieszkań znikną
tradycyjne żarówki. Trwają jeszcze negocjacje, a ostateczna decyzja
zapadnie w poniedziałek - zastrzegły jednak w piątek źródła we
francuskim przewodnictwie UE.
Unia kontra CO2
UE zobowiązała się, że do 2020 roku o 20 proc. zmniejszy zużycie
energii. Dzięki temu zbliży się do realizacji głównego celu pakietu
klimatyczno-energetycznego, czyli redukcji emisji CO2 o 20 proc. Pakiet
ma być ostatecznie przyjęty przez kraje członkowskie i Parlament
Europejski do końca tego roku.
Polacy niestety, na co wskazują badania, rzadko podejmują konkretne
kroki w obronie środowiska naturalnego. Według Eurobarometru z marca, 37
proc. Polaków wymieniło zwykłe żarówki na energooszczędne albo kupiło
zużywający mniej prądu sprzęt AGD. Unijna średnia w tych badaniach to 47
proc.
Czwartek, 2008-12-04
"BŁĄDZĄCY PO JEZIORZE" -
NAJWIĘKSZYM PTEROZAUREM
Odkryto nowego dinozaura
Nowy wymarły przedstawiciel latających gadów, z rozpiętością skrzydeł
wielkości rodzinnego auta został odkryty przez naukowców z Uniwersytetu
w Portsmouth. Pterozaur ten jest największym odkrytym dotąd
przedstawicielem latających dinozaurów.
Nazwany Lacusovagus, co znaczy "błądzący po jeziorze" (od miejsca
odnalezienia), rządził niebem Brazylii co najmniej 115 milionów lat
temu. Mark Witton z Uniwersytetu w Portsmouth szacuje, że pterozaur miał
5-metrową rozpiętość skrzydeł oraz co najmniej 1 metr wysokości.
Jego skamieniały szkielet, odnaleziony w Ameryce Południowej jest
pierwszym przykładem chaoyangopteridae, grupy bezzębnych pterozaurów
znalezionych poza terenem Chin. - Kilka wcześniejszych okazów zostało
odnalezionych w Chinach, miały jednak tylko 60 cm długości - powiedział
Witton. - Lacusovagus był więc gigantem pośród chaoyangopteridów -
zaznaczył.
Odnaleziony w... muzeum
- Odkrycie takie jak to w Brazylii pokazuje, że niewiele ciągle wiemy na
temat historii ewolucji tej fascynującej grupy zwierząt - powiedział
Mark Witton, który wraz z zespołem wyniki swoich badań opublikował w
piśmie Palaeontology w listopadzie.
Zwykle znaleziska podobne do tego ukazują się oczom naukowców, jako
leżące na boku. - Ten jednak leżał plecach i był zmiażdżony. Wciąż nie
wiadomo jednak, dlaczego Lacusovagus był tak duży. Póki co mamy zbyt
mało pozostałości, aby wyciągać szersze wnioski - mówił Witton.
Rejon w którym pterozaur został odnaleziony, znany był z podobnych (choć
nie tak spektakularnych) odkryć. I może dlatego bezzębny gad - jako
jeden z wielu innych odkryć - przeczekał kilka lat w podziemiach
niemieckiego muzeum, aby stać się teraz gwiazdą kolekcji.
BBC
ŚMIERĆ GWIAZDY PONOWNIE WIDOCZNA PO 400 LATACH
Supernowa odsłania tajemnice
W 1572 roku "nowa gwiazda" pojawiła się na niebie, zadziwiając
astronomów całego współczesnego naukowego świata. Wśród nich był duński
badacz Tycho Brahe, który opisując ją wtedy, zmienił nieodwracalnie bieg
nauki. Dziś zjawisko, teraz nazywane supernową zostało ponownie
zaobserwowane przez naukowców Instytutu Maxa Plancka. I znów wzbogaciło
naukę.
Astronomowie do wykonania nowych obserwacji wykorzystali teleskopy na
Hawajach i w Hiszpanii. Udało im się ująć "świetlne echa" dawnej
eksplozji (czyli właśnie supernowej), które kolejną falą dotarły na
Ziemię.
Wyniki obserwacji słynnej supernowej Tychona zostały opublikowane w
prestiżowym piśmie "Nature". Studium SN 1572 pomoże rozwikłać 400-letnią
tajemnicę wokół natury kosmicznego wydarzenia, którego świadkami byli
ludzie na całym świecie.
Supernowa Tychona
- Supernowa NS 1572 stała się kamieniem milowym w historii nauki -
powiedział Oliver Krause z Max Planck Institute w Niemczech. -
Doprowadziła do podważenia teorii na temat niezmienności nieba.
Wszystko to stało się w listopadzie 1572 roku, gdy w konstelacji
Kasjopeja pojawił się nowy, jasny punkt widzialny nawet w świetle
dziennym. Jedną z osób, które opisały to niezwykłe zjawisko, był duński
astronom Tycho Brahe. Spostrzeżeniami podzielił się wtedy w książce "Stella
Nova".
Wywrotowa teoria
Jego obliczenia wskazywały, że "nowa gwiazda" (kategoria supernowej nie
była wtedy znana) znajduje się daleko od Księżyca, podważając prawomocne
od dwu tysięcy lat twierdzenie Arystotelesa, że tak odległe gwiazdy są
niezmienne. Stało się to punktem wyjścia dla dalszych poszukiwań Keplera,
Galileusza, Newtona i wielu innych.
Nowa wiedza
Dziś, po czterystu latach, za pomocą nowoczesnej technologii udało się
ustalić szereg faktów dotyczących supernowej 1572.
Przede wszystkim, obserwując "świetlne echa" dawnej eksplozji dr Krauze
z zespołem ustalili, że supernowa należy do typu Ia supernovae. Powstaje
on, gdy węglowo-tlenowy biały karzeł ściąga na siebie materię z
towarzyszącej, zazwyczaj wypalającej się gwiazdy - tzw. czerwonego
olbrzyma. Dzieje się to tak, aż jego masa przekroczy tzw. granicę
Chandrasekhara (ok. 1,4 masy Słońca).
Tym co wyjątkowe w Tycho, leżącej na Mlecznej Drodze, to jej potencjał
do dalszych badań. Wygląda na to, że supernowa, która zmieniła naukę
cztery wieki temu, stanie się ponownie niezwykłym narzędziem w rękach
astronomów - podkreślają naukowcy.
BBC, NASA
CO JADŁ I JAK ŻYŁ CZŁOWIEK LODU
Mumia od kuchni
Kolejne odkrycie naukowców, związane ze słynnym człowiekiem z lodu -
Ötzim. A konkretnie z treścią jego żołądka. Jako dzieci nieraz zjedliśmy
papierek, zagryźliśmy biedronką czy wygrzebaną z dywanu zaschniętą
rodzynkiem. Ötzi był równie ekstrawagancki - do jego żołądka trafiły
bowiem mchy.
Ötzi, odnaleziony jako mumia 5300 lat po swojej śmierci, ciągle
fascynuje naukowców. Już od prawie 20 lat, co pewien czas wracają do
doczesnych szczątków prehistorycznego podróżnika z alpejskich szczytów.
Pakował jedzenie w mchy?
Zadziwienie ich jednak wciąż - z kolejnymi badaniami - nie maleje.
Ostatnie wyniki poszukiwań, opublikowane w Vegetation History and
Archeobotany pokazały, że Ötzi miał w żołądku aż sześć rodzajów mchów.
Jest to o tyle zastanawiające, że mchy nie mają wartości odżywczych.
Kierujący badaniami Klaus Oeggl, profesor archeologii z Uniwersytetu w
Innsbrucku w Austrii uważa, że mchy służyły jako opakowanie do
pożywienia i zabezpieczenie ran, co może tłumaczyć, dlaczego mogły w
jakiś sposób dostać się do żołądka Ötziego.
A jednak myśliwy z gór
Badania zespołu z Innsbrucku (leżącego w sercu Alp) rzuciły także nowe
światło na to, jak człowiek lodu żył i umarł. Od pewnego czasu sądzono
bowiem, że Ötzi był za swojego życia pasterzem, którego trafiła w głowę
i zabiła strzała.
Obecność bandaży z mchów o właściwościach antybiotycznych obala jednak -
zdaniem naukowców - tę hipotezę, postawioną w 2002 przez włoskich
naukowców. Oeggl uważa, że powodem śmierci było raczej wykrwawienie.
Ostatni posiłek - jeleń
O tym, że był raczej myśliwym niż pasterzem, mają też świadczyć ślady
odchodów dzikich zwierząt odnalezione wraz z jego szczątkami. Natomiast
ostatnim posiłkiem zagadkowego Ötziego był jeleń, a nie żadne zwierzę
udomowione.
Alpejski łowca
Badacze dokonali również wnikliwej analizy pozostałości roślin
znajdujących się na jego ciele. Dzięki temu udało się połączyć jego
osobę z kulturą rolniczą wschodnich Alp, odsłaniając kolejny fragment
świata, w którym żył.
- Najważniejszym sukcesem naszych badań jest to, że udało nam się zdobyć
szerszą wiedzę na temat życia człowieka z lodu - powiedział Oeggl. - Do
niedawna wszystkie badania skupiały się na mumii i miejscu jej
odnalezienia na szczytach gór. Teraz chcemy poznać szerszy kontekst
życia człowieka lodu.
Ötzi został odkryty w 1991 roku przez dwóch niemieckich alpinistów.
Zachowany w lodowcu, stał się źródłem bezcennej wiedzy na temat dawnej
Europy. I choć rozwiązano już wiele związanych z jego osobą tajemnic,
wciąż życie i okoliczności śmierci człowieka lodu są zagadką.
popsci.com
|
|
INDEX
|