zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
FAKTY ZE ŚWIATA
|
Środa, 2009-02-04
Najgroźniejsi terroryści
wypuszczeni z Guantanamo
Arabia Saudyjska poinformowała, że 11 Saudyjczyków, którzy znaleźli się
na opublikowanej ostatnio liście ponad 80 najbardziej poszukiwanych
terrorystów, zostało wypuszczonych z amerykańskiego więzienia Guantanamo
na Kubie.
Stawia to pod znakiem zapytania celowość prowadzonych w Arabii
Saudyjskiej z inicjatywy rządu programów resocjalizacyjnych dla
domniemanych terrorystów - pisze agencja Associated Press.
Saudyjskie władze opublikowały w poniedziałek listę, na której figuruje
83 Saudyjczyków i dwóch Jemeńczyków. Osoby te są podejrzane o współpracę
z Al-Kaidą, a o pomoc w ich schwytaniu władze zwróciły się do Interpolu.
Z ponad 700 więźniów, którzy do tej pory przewinęli się przez Guantanamo,
ponad 130 było Saudyjczykami - oświadczył rzecznik MSW Mansur al-Turki.
117 z nich wróciło już do Arabii Saudyjskiej i uczestniczyło w
programach resocjalizacyjnych.
- Poza tymi 11 ludźmi jest jeszcze 106 osób, które uczestniczyły w
programach i nie ma z nimi kłopotów - tłumaczył rzecznik.
W związku z tym, że setki młodych Saudyjczyków przenikają do Iraku, by
przyłączyć się do islamskich bojowników, władze w Rijadzie usiłują
zapobiec szerzeniu się ekstremistycznych ideologii poprzez organizowanie
resocjalizacji. W sesjach biorą udział m.in. duchowni, psychologowie i
socjologowie.
To głównie dzięki zapewnieniom władz o skuteczności tych programów
większość Saudyjczyków wypuszczono z Guantanamo. W więzieniu na Kubie
pozostaje tylko 13 naszych obywateli - podał Turki.
Z Arabii Saudyjskiej pochodziło 15 z 19 sprawców zamachu na World Trade
Center i Pentagon z 11 września 2001 roku.
Decyzja nowego prezydenta USA Baracka Obamy o zamknięciu osławionego
więzienia rozpętała w Stanach Zjednoczonych i na świecie dyskusję, co
zrobić z ok. 250 przetrzymywanymi.
Raport Pentagonu z połowy stycznia wskazywał, że coraz większa grupa
dawnych więźniów Guantanamo przystępuje na nowo do organizacji
bojowników i przeprowadza ataki. Liczby z grudnia zeszłego roku mówią o
61 takich osobach, w porównaniu z 37 w marcu.
W środę Parlament Europejski uznał, że państwa członkowskie UE powinny
być gotowe na przyjęcie więźniów Guantanamo, jeśli USA o to poproszą.
PAP
Korea Północna testuje rakietę balistyczną
Przedstawiciel wywiadu Korei Południowej potwierdził we wtorek, że Korea
Płn przygotowuje test rakiety balistycznej dalekiego zasięgu -
poinformowała agencja AP.
O takich przygotowaniach informowały wcześniej japońskie i
południowo-koreańskie media powołując się na służby wywiadowcze Seulu.
- Są znaki, że Korea Płn przygotowuje się do wystrzelenia rakiety -
powiedział cytowany przez AP urzędnik, który pragnął zachować
anonimowość.
Wywiad Korei Płd zwrócił uwagę na pociąg wiozący długi, cylindryczny
obiekt, przypominający międzykontynentalną rakietę Taepodong-2, zdolną
uderzyć w zachodnie wybrzeże USA.
Pociąg zmierzał w kierunku miejscowości Tongchang-ni na zachodzie kraju,
gdzie mieści się nowa wyrzutnia rakiet - poinformowała
południowo-koreańska agencja Yonhap.
Według agencji AFP, wstępną próbę napędu rakiety Taepodong-2 Korea
Północna przeprowadziła w nowym ośrodku już we wrześniu ubiegłego roku,
gdy instalacja ta była gotowa w 80 proc.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Robert Wood, zapytany o domniemany
zamiar przeprowadzenia przez Phenian testów Taepodong- 2 powiedział, że
wystrzelenie rakiet przez Koreę Płn. byłoby "prowokacją", a działania
Phenianu "niepokoją cały region".
Stosunki między obiema Koreami są napięte od blisko roku, gdy władzę w
Seulu objął konserwatywny prezydent Li Miung Bak, który przyjął twardszą
postawę wobec północnego sąsiada. Ale napięcie na półwyspie Koreańskim
wzrosło szczególnie w piątek, kiedy Północ ogłosiła, że zerwie traktatu
o nieagresji i inne porozumienia pokojowe z Południem.
Dane wywiadu wskazują na to, że Korea Płn mogłaby być gotowa do
wystrzelenia rakiety w ciągu miesiąca lub dwu - poinformowała agencja
Yonhap. Ministerstwo obrony w Seulu odmówiło komentarza.
Prezydent USA Barack Obama zapowiedział, że szefowa amerykańskiej
dyplomacji, Hillary Clinton złoży wizytę w Seulu w połowie lutego.
Południowo-koreańscy eksperci twierdzą, że przygotowania do odpalenia
rakiety dalekiego zasięgu przez Północ są próbą przyciągnięcia uwagi
Waszyngtonu, w momencie gdy nowa administracja Białego Domu koncentruje
się na kryzysie gospodarczym i konflikcie w Strefie Gazy.
Jeżeli próby ustanowienia relacji z gabinetem Obamy i negocjacje z USA
pójdą źle, Phenian może wystrzelić rakietę - ostrzegają analitycy z
Uniwersytetu w Seulu.
PAP
"Rosyjska armia nie pokonałaby nawet Polski"
- Do wypełniania zadań bojowych nadaje się u nas ok. 250 tys. żołnierzy,
czyli około piątej części tych, którzy służą w armii. Reszta siedzi w
koszarach i tylko sama się ochrania, bo do niczego się nie nadaje -
mówią "Gazecie Wyborczej" rosyjscy eksperci wojskowi Konstantin
Makijenko i Rusłan Puchow.
Pięciodniową wojnę z Gruzją w sierpniu 2008 r. Rosja oficjalnie uważa za
militarny sukces i dowód odrodzenia armii. Jednak eksperci rosyjscy
natychmiast po zakończeniu konfliktu zaczęli poddawać w wątpliwość te
zapewnienia.
Jedną z analiz w tej sprawie przygotowali właśnie Makijenko i Puchow,
szefowie zajmującego się wojskiem i przemysłem zbrojeniowym
moskiewskiego Centrum Analiz Strategicznych i Technologii, jednocześnie
wydawcy kwartalnika "Moscow Defence Brief".
Doszli oni m.in. do wniosku, że dzisiejsze siły zbrojne Rosji nie byłyby
w stanie prowadzić konwencjonalnej wojny nie tylko z przeciwnikiem tak
potężnym jak USA czy NATO, ale nawet z Turcją czy Polską.
PAP
"POLSKA PŁYNIE POD PRĄD"
Niemcy: Tusk na kryzys inaczej niż wszyscy
Rząd Donalda Tuska najpierw utrzymywał, że światowy kryzys finansowy nie
dotknął Polski, a gdy zmienił zdanie, wybrał drogę jego zażegnania inną
niż wszyscy. Niemiecki dziennik "Frankfurger Allgemeine Zeitung"
opisując polski program oszczędnościowy, pisze "Polska płynie pod prąd".
Według "FAZ" rząd Donalda Tuska "przez długi czas stwarzał wrażenie,
jakby światowy kryzys gospodarczy tylko drasnął Polskę". Dopiero - jak
dodaje - w zeszłym tygodniu premier "zaskoczył naród złą wiadomością, że
wzrost gospodarczy w 2009 r. wyniesie 1,7 proc. zamiast 3,7 proc." i
konieczne są oszczędności w budżecie na 17 mld zł.
- Inaczej niż Stany Zjednoczone czy Niemcy, w czasie kryzysu Polska nie
stawia na program zwiększenia wydatków w celu pobudzenia koniunktury.
Tusk postawił na program, który zakłada ograniczenie wydatków, by
uniknąć wzrostu podatków i zadłużenia - podobnie jak sąsiednia Litwa,
gdzie takie działania doprowadziły już do masowych protestów - pisze "Frankfurter
Allgemeine Zeitung".
Niemiecki dziennik dodaje, że plan ma pomóc polskiemu rządowi dotrzymać
kryterium deficytu, koniecznego dla przyjęcia wspólnej waluty euro w
2012 r.
PAP
Wtorek, 22009-02-03
Kolumbia: uwolniono
przetrzymywanego od 7 lat polityka
Kolumbijscy rebelianci z FARC uwolnili byłego polityka Alana Jarę,
którego porwali ponad 7 lat temu - poinformował Międzynarodowy Komitet
Czerwonego Krzyża (MKCK).
Na miejsce przekazania uprowadzonego w 2001 roku byłego gubernatora
departamentu Meta przedstawiciele MKCK zostali przewiezieni do
kolumbijskiej dżungli śmigłowcem armii brazylijskiej.
Jara został przekazany komisji, w której znalazła się m.in. lewicowa
kolumbijska senator Piedad Cordoba, pomagająca w negocjacjach w sprawie
uwolnienia.
Rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) ogłosili 21
grudnia, że przeprowadzą jednostronne uwolnienie sześciu zakładników "politycznych",
zrywając tym samym z decyzją z początku 2008 roku o niewypuszczaniu
zakładników bez podobnych działań drugiej strony.
Kolejnych 20 zakładników FARC chce przekazać w zamian za członków
ugrupowania aresztowanych przez kolumbijskie władze.
W niedzielę rebelianci uwolnili trzech policjantów i żołnierza
przetrzymywanych od ponad roku. W tym tygodniu ma zostać też przekazany
były deputowany Sigifredo Lopez uprowadzony w 2002 roku.
Według analityków FARC przez bezwarunkowe zwolnienie zakładników próbuje
odzyskać wpływy polityczne, jednak rozmowy z rządem na temat zakończenia
konfliktu nie ruszą z martwego punktu z powodu żądań obu stron.
FARC prowadzi antyrządową rebelię od ponad 40 lat. Choć początkowo walki
toczyły się w imię lewicowych ideałów, obecnie uważa się, że około 20
tys. rebeliantów zaangażowanych jest głównie w handel narkotykami oraz
porwania dla okupu. USA oraz UE traktują FARC jako organizację
terrorystyczną.
PAP
Irak: Amerykanie zwalniają irackich więźniów
Amerykanie zwolnili kilkudziesięciu swych więźniów w Iraku,
rozpoczynając uzgodnione z władzami w Bagdadzie stopniowe zwalnianie
ponad 15 tys. Irakijczyków pozostających w ich rękach.
- Około 70 zatrzymanych zostało dzisiaj zwolnionych i dziennie będziemy
zwalniać około 50 (ludzi) - powiedział agencji AFP przedstawiciel armii
amerykańskiej.
Zwolnienia są elementem porozumienia zawartego między Waszyngtonem a
Bagdadem. Ustalono, że siły amerykańskie przekażą swych więźniów władzom
irackim, te przeanalizują ich akta i zadecydują, których więźniów
zwolnić, a których przenieść do więzień irackich.
W lutym zwalniani są ci, których sprawy zostały zweryfikowane przez
władze irackie.
Siły koalicyjne pod amerykańskim dowództwem przetrzymują 15.800 osób w
dwóch obozach: Victory koło lotniska w Bagdadzie oraz Camp Bucca na
południu Iraku.
Przekazywanie tych ludzi miało się rozpocząć się już w niedzielę, ale
przełożono je z powodu odbywających się w weekend w Iraku wyborów do rad
prowincji.
PAP, msu
Kanclerz Niemiec żąda wyjaśnień od papieża
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła, że papież i Watykan powinni
jasno i wyraźnie oświadczyć, iż negowanie holokaustu nie może mieć
miejsca.
Merkel odniosła się do krytyki decyzji Benedykta XVI dotyczącej zdjęcia
ekskomuniki z biskupów lefebrystów, w tym negacjonisty Richarda
Williamsona.
Jak zaznaczyła, komentowanie wewnętrznych decyzji Kościoła nie jest w
jej gestii, jednak w tym przypadku "chodzi o sprawę zasadniczą".
- Jeśli w wyniku decyzji Watykanu powstaje wrażenie, że można negować
holokaust, oraz gdy chodzi o dobre relacje ze społecznością żydowską,
nie można pozostawić tego bez konsekwencji - oceniła Merkel.
- Chodzi o to, by ze strony papieża i Watykanu jasno postawiono sprawę,
iż negowanie holokaustu nie może mieć miejsca, a pozytywne relacje z
Żydami są konieczne. Moim zdaniem takie wystarczające wyjaśnienie
jeszcze nie nastąpiło - dodała.
Merkel wypowiadała się na konferencji prasowej po rozmowach z
przebywającym w Berlinie prezydentem Kazachstanu Nursułtanem
Nazarbajewem.
W minionych dniach w Niemczech nasiliła się krytyka Benedykta XVI za
rehabilitację biskupa lefebrysty Richarda Williamsona, który zanegował
istnienie komór gazowych i zagładę milionów Żydów w czasie II wojny
światowej.
PAP, PH
Atak zimy w Anglii: to nie Rosja, nie mamy infrastruktury
Najobfitsze od prawie 20 lat opady śniegu w Anglii, które dla wielu osób
oznaczały w poniedziałek przymusowe wolne od pracy, kosztowały
gospodarkę - według różnych szacunków - od 1 miliarda do nawet 3 mld
funtów.
Brytyjska prasa podsumowuje skutki najgorszych od lutego 1991 roku
śnieżyc. Ale to nie koniec. Meteorolodzy ostrzegają, że na południu
Anglii obfite opady występować będą przez cały wtorek, a śnieg i śnieg z
deszczem utrzyma się co najmniej do końca tygodnia. Pokrywa nawet 40 cm
białego puchu ma utworzyć się też w częściach północno-wschodniej Anglii
i w górach Pennińskich.
Tymczasem lokalne władze mają zapas soli do posypywania dróg jeszcze
tylko na trzy, cztery dni - ostrzega "Times".
W poniedziałek śnieżyce zatrzymały w domu jednego na pięciu
zatrudnionych. Ci, którzy zdecydowali się jednak dotrzeć do pracy, mieli
kłopot z punktualnością. Spóźnionych było czterech na pięciu pracowników.
Jednocześnie co najmniej jedna czwarta szefów zapowiedziała, że ich
podwładni będą mogli wyjść wcześniej. Mniej więcej do południa większość
ludzi porzuciła myśl o dostaniu się dokądkolwiek - relacjonuje "Times".
Nie sprzyjał im chaos komunikacyjny. W Londynie na trasy po raz pierwszy
w historii nie wyjechał żaden autobus. W tym czasie pasażerowie w
przepełnionym do granic możliwości metrze próbowali pojąć, w jaki sposób
"kilka cali śniegu mogło doprowadzić stolicę do paraliżu" - pisze
dziennik.
- Nie jesteśmy w Rosji - tłumaczył w poniedziałek rzecznik londyńskiego
transportu. - Nie mamy infrastruktury przygotowanej na nieprzerwane
opady śniegu - dodał.
Podróżni w terminalu 5 lotniska Heathrow usłyszeli z kolei komunikat, że
wszystkie loty odwołano, a ich samych poproszono o opuszczenie budynku.
Przy przepełnionych hotelach i ograniczeniu liczby taksówek apel nie na
wiele się zdał.
Wszystko to kosztowało gospodarkę nawet 3 mld funtów - szacuje firma
Peninsula. Federacja Małych Firm, na którą powołuje się "Independent",
ocenia straty na 1,2 miliarda funtów.
Prawdziwe oblężenie przeżywały też supermarkety, z których klienci w
obawie przed przerwaniem dostaw wykupywali gotowe dania, zupy i owsiankę.
Jednocześnie wszyscy poniżej 18 roku życia mieli w poniedziałek po raz
pierwszy w życiu okazję zobaczyć na południowym wschodzie takie ilości
śniegu, że dało się ulepić prawdziwego bałwana. Ich radość była tym
większa, że w regionie zamknięto co najmniej 2,8 tys. szkół - pisze
"Times".
PAP, POg
Poniedziałek, 2009-02-02
Żałoba w Chicago po
śmierci Polaków
W polskiej społeczności w Chicago panuje żałoba po śmierci sześciorga
Polaków w katastrofie samolotu turystycznego Piper Seneca. Do wypadku
doszło w piątek koło miejscowości Kenova w stanie Wirginia Zachodnia.
W niedzielę dziesiątki przyjaciół ofiar i ich rodziny zebrały się w
polsko-amerykańskim aeroklubie w Chicago, by uczcić pamięć zabitych w
katastrofie. Wcześniej około tysiąca osób modliło się w kościele św.
Konstancji w Chicago w intencji zmarłych.
Chicagowskie radio polonijne 1030 w poniedziałek od rana odbierało
telefony od słuchaczy, którzy pytali, jak mogą pomóc rodzinom ofiar.
- To byli bardzo wartościowi, popularni w Chicago ludzie - powiedziała o
zmarłych szefowa radia 1030 Kamila Dworska.
W katastrofie zginęli czterej zawodowi piloci, członkowie polskiego
aeroklubu - Kazimierz Adamski, Wiesław Dobrzański, Ireneusz Michałowski
i Stanisław Matras - oraz 26-letnia polonijna dziennikarka Monika
Niemiec i jej ojciec Stanisław Niemiec.
Dwusilnikowa Seneca wystartowała w piątek rano z lotniska w Lake in the
Hills (przedmieścia Chicago), zmierzając do Charlotte w Północnej
Karolinie, a potem do Clearwater na Florydzie. Podróżni mieli tam
obejrzeć dwa samoloty wystawione na sprzedaż.
Samolot rozbił się o godz. 13.37 czasu lokalnego w górzystym zalesionym
terenie, około 4 kilometrów od lotniska TriState koło Kenova. W czasie
wypadku panowała w tym rejonie burza śnieżna i widoczność była bardzo
ograniczona.
Według początkowych informacji, pilot wysłał sygnał SOS i szukał
lotniska do awaryjnego lądowania. Miał trudności ze zlokalizowaniem
lotniska. Trzykrotnie podchodził do lądowania, aż w końcu zabrakło mu
paliwa.
Jak jednak powiedział rzecznik Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa
Transportu (NTSB), z pierwszych raportów z miejsca wypadku wynika, że w
trakcie uderzenia samolotu o ziemię oba jego silniki nadal pracowały.
Według radia 1030, kontroler lotu próbował skontaktować pilota z
lotniskiem, ale samolot zniknął z radaru. Jak się dowiedziano później,
zawadził o linie wysokiego napięcia.
Działający od 17 lat Amerykańsko-Polski Aeroklub w Chicago liczy około
60 członków. Jest największym polskim aeroklubem poza granicami Polski.
Tomasz Zalewski PAP
Żołnierze misji pokojowej strzelali do tłumu, 18 osób nie żyje
Co najmniej 18 cywilnych Somalijczyków zginęło w Mogadiszu, gdy
umieszczona przy drodze bomba wybuchła w chwili przejazdu konwoju Unii
Afrykańskiej (UA), a żołnierze w odpowiedzi zaczęli strzelać do tłumu -
podały źródła medyczne i policyjne.
Tymczasem zastępca burmistrza Mogadiszu Abdifatah Ibrahim powiedział
agencji Reutera, że żołnierze misji pokojowej UA w Somalii (AMISOM)
otworzyli ogień na zatłoczonej drodze, zabijając nawet 36 osób.
Konwój został zaatakowany na drodze w południowej części miasta. Po
eksplozji żołnierze strzelali do stojących w pobliżu autobusów,
przewożących cywilów.
Informacjom tym zaprzecza UA. Rzecznik AMISOM Bahuko Baridgye twierdził
wcześniej, że w wybuchu umieszczonego przy drodze ładunku zginęło trzech
cywilów.
Informację o trzech cywilnych ofiarach eksplozji potwierdza też
wiceburmistrz. Jednak według niego 36 innych osób zginęło, gdy żołnierze
AMISOM "otworzyli ogień na oślep".
W skład AMISOM wchodzi 3,4 tys. żołnierzy ugandyjskich i burundyjskich,
czyli dużo poniżej planowanych 8 tys. Misja działa w Somalii od marca
2007 roku, ale jest słabo wyposażona i niedofinansowana.
Po wycofaniu się sił etiopskich w styczniu AMISOM jest jedyną
zagraniczną misją w Somalii.
Etiopia w końcu 2006 roku wysłała do Somalii ok. trzech tysięcy
żołnierzy, by wesprzeć tamtejszy rząd tymczasowy, cieszący się wsparciem
państw Zachodu. Rząd Somalii od blisko dwóch lat walczy z islamskimi
rebeliantami.
PAP
Phil: zima jeszcze potrwa; Tymka: wiosna tuż-tuż
Najsłynniejszy świstak na świecie Phil z Punxsutawney w Pensylwanii
zobaczył swój cień i wrócił do norki. Oznacza to, że zima potrwa jeszcze
co najmniej sześć tygodni. W odróżnieniu od swego amerykańskiego kolegi
ukraiński świstak o imieniu Tymka nie ujrzał swego cienia. To z kolei ma
świadczyć o tym, że wiosna nadejdzie wcześnie.
Legenda, podobno rodem z Niemiec, mówi, że jeśli świstak wyjrzy z norki
i zobaczy swój cień w dniu Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego), czeka
nas jeszcze długa zima. Jeśli cienia nie będzie - wkrótce przyjdzie
wiosna.
Najsłynniejszy świstak świata
Świstak może zobaczyć swój cień, jeśli dzień jest słoneczny. 2 lutego
Phil wychodzi ze swej elektrycznie ogrzewanej norki w pniu drzewa na
wzgórzu Gobbler's Knob, rozgląda się za swym cieniem, po czym szepcze
prognozę do ucha przedstawicielowi Klubu Świstaka, oczywiście w swoim
świstakowym języku. Przedstawiciel przekłada to na angielski i informuje
opinię publiczną.
Świstak Phil z Punxsutawney w stanie Pensylwania stał się znany na całym
świecie dzięki filmowi "Dzień świstaka" (1993 r.) z Billem Murrayem.
Annały mówią, że od 1887 roku świstak zobaczył swój cień 97 razy, a nie
zobaczył 15 razy. Dla kilku lat nie ma danych.
Stypendium dla świstaka
Ukraiński Tymka, mieszkaniec stacji biologicznej charkowskiego
uniwersytetu im. Karazina, został wybudzony ze snu zimowego przez
studentów i naukowców wydziału biologii tej uczelni. Gdy wyszedł z
klatki, niebo było zachmurzone, więc zebrani nie zobaczyli cienia
zwierzęcia.
Program zajęć ukraińskiego świstaka nie ograniczył się jednak tego dnia
wyłącznie do prognozowania pogody. Tymka został uroczyście pasowany na
studenta, co nastąpiło po zdaniu symbolicznego egzaminu z języka
ukraińskiego i biologii.
Jak donoszą obecni na miejscu dziennikarze, świstak zaliczył je z
maksymalną liczbą 200 punktów. Po egzaminie Tymka otrzymał studencką
czapkę i togę, a władze uniwersyteckie przyznały mu stypendium.
W tym roku charkowski świstak dostanie także nowe mieszkanie. Dotychczas
żył w jednoosobowym domku, lecz w związku z tym, że niedawno dołączyła
do niego samica, uczelnia w Charkowie zakupiła parze większe lokum.
Opiekunowie Tymki mają nadzieję, że niebawem związek ten zaowocuje
potomstwem. W przyszłym roku 9-letni świstak przejdzie na emeryturę,
nastał więc czas, by jego obowiązki głównego meteorologa Ukrainy przejął
przedstawiciel młodszego pokolenia.
PAP
Niedziela, 2009-02-01
Davos bez odpowiedzi na
globalny kryzys
Niepewność i brak zdecydowania zdominowały Światowe Forum Ekonomiczne w
Davos. Zakończyło się ono w niedzielę w tak samo ponurej atmosferze, w
jakiej się zaczęło - z przeświadczeniem, że i rozmiary globalnego
kryzysu, i drogi wyjścia z niego są równie niejasne.
- Wszyscy w Davos są zagubieni - powiedział Kishore Mahbubani, dziekan
Lee Kuan Yew School of Public Policy z Singapuru. - Nikt nie ma, jak się
zdaje, jasnego pojęcia, jak wielki jest kryzys i co zrobić, żeby się z
niego wydostać. Według niego konieczne jest "fundamentalne zbadanie
całego globalnego systemu, żeby przekonać się, co nawaliło, a nikt nie
jest skłonny zadawać tu fundamentalnych pytań tego rodzaju".
Francuska minister gospodarki Christine Lagarde ostrzegała przed błędnym
kołem: same remedia na kryzys - wykup przez państwo toksycznych aktywów
od banków i plany bodźców - mogą przynieść jeszcze ostrzejszą reakcję,
która kryzys pogłębi. Wymieniła społeczne niepokoje i z drugiej strony
protekcjonizm jako główne zagrożenia, w obliczu których stoją państwa
pogrążone w kryzysie. Katalizatorem tych zagrożeń jest wykorzystywanie
pieniędzy podatników na plany naprawcze i spowolnienie wzrostu
gospodarczego.
Trudności gospodarcze i rosnące bezrobocie już doprowadziły do zamieszek
w Grecji, Bułgarii, na Łotwie, Litwie i Madagaskarze; protesty
przyczyniły się do upadku rządu Islandii. W ubiegłym tygodniu ponad
milion ludzi wyszedł w proteście na ulice francuskich miast, tysiące
maszerowały w Rosji. W USA mnożą się kampanie "Zakupy rób lokalnie". W
Wielkiej Brytanii strajkowano w proteście przeciwko zatrudnianiu
pracowników z zagranicy.
Z obrad forum wynika, że redukcje pracownicze będą nie do uniknięcia,
podobnie jak nieuniknione będą gwałtowne reakcje społeczne wobec
kapitalizmu.
Forum w Davos pokłada nadzieje w przyszłym spotkaniu grupy G20 (krajów
rozwiniętych i gospodarek wschodzących, takich jak RPA, Brazylia i
Indie), które ma odbyć się w Londynie na początku kwietnia, i na którym
powinien zostać określony szkielet nowego globalnego systemu
finansowego.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaproponowała utworzenie Rady
Gospodarczej Narodów Zjednoczonych na wzór Rady Bezpieczeństwa ONZ do
nadzoru rynków. Zaapelowała o przyjęcie karty globalnej gospodarki
pokryzysowej, opartej o gospodarkę zrównoważoną. Uznała, że niemiecki
model gospodarki społeczno-rynkowej mógłby posłużyć, wobec upadku
kapitalizmu anglosaskiego, za model przyszłego międzynarodowego systemu
finansowego.
Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown uznał, że tylko międzynarodowo
skoordynowane działania mogą przynieść rezultaty w wychodzeniu z kryzysu
finansowego i gospodarczego. Agencja Reutera pisze o złożonym
mechanizmie: jakiekolwiek odejście od globalnego handlu uderza
rykoszetem w kraje rozwijające się, których wzrost gospodarczy pochodzi
z eksportu. Ostatnie dane o wymianie handlowej z Chin, USA i Unii
Europejskiej już wykazały ostre deficyty. Problem pogłębia fakt, że
międzynarodowe banki wycofują się z pożyczek zagranicznych, aby ratować
sytuację w swoich krajach. Podatnicy w USA i Wielkiej Brytanii domagają
się, uzależniając od tego zgodę na rządowe plany ratowania banków, aby
udzielały one pożyczek w macierzystych krajach. W ten sposób rośnie
ryzyko wycofywania się banków z pożyczek dla gospodarek wschodzących.
Mimo wszystko laureat ekonomicznej nagrody Nobla Muhammad Yunus -
założyciel Grameen Bank w Bangladeszu i ojciec mikrokredytów - dostrzega
w finansowym kryzysie dobrą stronę złego.
- To nie jest tylko rozczarowanie i frustracje - powiedział agencji AP.
-Jest to najlepszy moment, bo są rzeczy, które trzeba zmienić. Nie
chcemy powrotu do tej samej normalności, z której się wywodzimy.
Stworzymy nową normalność, która zostanie i będzie toczyć się dalej i
zmieniać świat.
PAP
Największa klęska suszy od 50 lat w Argentynie
Argentyna, niegdyś "spichlerz świata", stoi w obliczu katastrofalnego
nieurodzaju z powodu wyjątkowo dotkliwej suszy.
Hodowcy i producenci rolni, po wielu miesiącach konfliktów strajkowych z
rządem, ponoszą teraz ogromne straty wskutek suszy, określanej przez
nich jako "największa od 50 lat".
Dotąd wskutek suszy padło 600 tys. sztuk bydła.
Produkcja zbóż, według przewidywań farmerów, może być w tym roku o 30%
mniejsza niż w roku ubiegłym. Również poprzednie dwa lata były w
Argentynie wyjątkowo suche.
PAP
Polscy autorzy na Międzynarodowym Festiwalu Komiksów we Francji
W Angouleme we Francji trwa Międzynarodowy Festiwal Komiksów, uznawany
za największe spotkanie miłośników tego gatunku w Europie. O główną
nagrodę ubiega się Polka, mieszkająca w Belgii Marzena Sowa, a jednym z
gości jest słynny polski twórca komiksów Grzegorz Rosiński.
W ciągu trwającego do niedzieli czterodniowego festiwalu, miłośnicy
komiksów, uważanych we Francji za sztukę, mogą porozmawiać z blisko
tysiącem autorów i odwiedzić stoiska 200 wydawnictw. Mogą też obejrzeć
wystawy, koncerty i spektakle komiksowymi inspirowane fabułami i
postaciami. Na scenach odbywają się pojedynki rysowników, którzy
improwizują na oczach widzów historie na wybrany temat.
Wśród twórców komiksów z całego świata są też Polacy. O główne trofeum
największego europejskiego festiwalu komiksów ubiegają się autorzy ok.
50 tytułów. Jest wśród nich Marzena Sowa, autorka - wraz z Sylvain
Savoia - komiksu w języku francuskim "Marzi (1984- 1987): Polska w
oczach dziecka".
Jest to opowieść małej rudowłosej dziewczynki żyjącej na blokowisku w
realiach PRL. Seria książeczek zdobyła we Francji duży rozgłos, a Sowa,
mieszkająca obecnie w Brukseli, pracuje nad kolejnymi częściami, w
których "Marzi" - jak ochrzcili Marzenę Francuzi - dorasta, idzie na
liceum, a później wyjeżdża na studia za granicę.
Jak przyznaje Sowa, cykl o "Marzi" - dotychczas we Francji ukazały się
cztery tomy - jest opowieścią autobiograficzną, ale zarazem mówiącą
wiele o codziennym życiu u schyłku komunizmu.
- Gdy podpisywałam dziś swoje książki, przychodzili do mnie Francuzi w
bardzo różnym wieku - od małych dzieci po osoby starsze. Mam wrażenie,
że to opowiadanie łączy różne pokolenia, nawet tych, którzy o Polsce nic
nie wiedzieli - powiedziała Sowa. Dodała, że na jesieni ukaże się w
Polsce przekład kolejnych (trzeciej i czwartej) części przygód Marzi.
Ogromne tłumy czekały w Angouleme w kolejce po autograf słynnego
polskiego rysownika, od lat tworzącego za granicą, Grzegorza Rosińskiego,
autora cyklu "Thorgal". Kilka lat temu podczas tego festiwalu pokazano
retrospektywę jego dzieł.
Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Angouleme odbywa się już od 1974 roku.
Co roku przyciąga około 200 tys. fanów tej sztuki.
Szymon Łucyk
PAP
Sobota, 2009-01-31
MSZ: porwany w Pakistanie
Polak żyje
Według wszelkich dostępnych władzom pakistańskim informacji porwany w
Pakistanie polski inżynier żyje - taką wiadomość przekazał ambasadorowi
RP w Islamabadzie Krzysztofowi Dębnickiemu minister spraw wewnętrznych
Pakistanu odpowiedzialny za śledztwo ws. uprowadzenia polskiego
obywatela.
Poinformował o tym rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Według jego relacji, jednocześnie szef pakistańskiego MSZ zapewnił, że
sprawa porwanego Polaka jest traktowana "priorytetowo", z całą wymaganą
powagą i że podejmowane są wszystkie niezbędne działania, które mają
prowadzić do jego uwolnienia.
Paszkowski podkreślił, że podczas spotkania strona polska silnie
zaznaczyła, że oczekuje zintensyfikowania działań polsko- pakistańskiej
koordynacyjnej grupy roboczej i w konsekwencji większej skuteczności
prowadzonych działań w celu uwolnienia Polaka.
Spotkanie z szefem MSZ Pakistanu ma związek z doniesieniami
pakistańskiego dziennika "Dawn", że porywacze grożą zabiciem polskiego
geologa, który został uprowadzony cztery miesiące temu w pakistańskim
Pendżabie.
W spotkaniu uczestniczył po stronie pakistańskiej także dyrektor ds.
zarządzania sytuacjami kryzysowymi i dyrektor generalny departamentu
Europy w MSZ Pakistanu.
Polskiemu ambasadorowi towarzyszył przedstawiciel prezydencji czeskiej,
Komisji Europejskiej oraz ambasady Szwecji.
Jeszcze w piątek szef dyplomacji Radosław Sikorski poprosił ministra
spraw zagranicznych Pakistanu o podjęcie "wszelkich możliwych działań"
mogących doprowadzić do uwolnienia Polaka porwanego we wrześniu w tym
kraju.
Jak poinformował rzecznik MSZ, pakistański minister Makhdoom Shah
Mahmood Qureshi w rozmowie telefonicznej z polskim ministrem zapewnił,
że władze Pakistanu, i on osobiście, są świadomi "konieczności
odpowiedzialnego prowadzenia energicznych działań".
Także w piątek MSZ poinformowało, że podsekretarz stanu w ministerstwie
Jacek Najder spotkał się z ambasador Pakistanu w Warszawie Seemą Ilachi
Baloch. Zapewniła ona, że informacje o tym, iż porywacze grożą zabiciem
polskiego geologa, zostały przekazane premierowi Pakistanu.
- Pani ambasador przekazała ministrowi Najderowi informacje o
działaniach, jakie zostały podjęte celem zweryfikowania tożsamości
osoby, która przekazała mediom ultimatum porywaczy. Podkreśliła także,
że rząd Pakistanu prowadzi wszelkie możliwe działania zmierzające do
uwolnienia polskiego obywatela - informuje MSZ.
Ambasador Pakistanu oświadczyła, że, tak jak dotąd, będzie pozostawała w
ścisłym kontakcie z polskim MSZ i będzie przekazywała na bieżąco
wszelkie znaczące informacje w tej sprawie.
Pracownik Geofizyki Kraków został uprowadzony 28 września ok. 200 km na
południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech
towarzyszących mu Pakistańczyków. Obecnie - według dziennika "Dawn" -
jest przetrzymywany w pobliżu granicy afgańsko-pakistańskiej.
W połowie października ujawniono nagranie porwanego geologa, w którym
przedstawił się on jako Piotr i apelował do pakistańskiego rządu o
spełnienie żądań talibskich porywaczy.
Polak zajmował się obsługą aparatury pomiarowej. Geofizyka prowadziła w
Pakistanie prace na zlecenie jednej z tamtejszych państwowych firm
poszukujących gazu ziemnego.
PAP
Kuba wznawia stosunki dyplomatyczne z Rosją
Raul Castro podpisał w Moskwie 34 dokumenty o współpracy, kredytach i
wymianie handlowej. To początek nowego etapu w stosunkach
kubańsko-rosyjskich.
Umowa o partnerstwie strategicznym podpisana przez prezydentów Raula
Castro i Dimitrija Miedwiediewa ma charakter polityczno-wojskowy.
Po okresie wielkiej przyjaźni, kiedy wszechstronne poparcie dla Kuby
kosztowało Moskwę do czterech miliardów dolarów rocznie, nastąpił wraz z
rozpadem ZSRR długi etap niemal zerowych, a nawet wrogich stosunków.
Dzienniki moskiewskie pisały, że Kreml pragnie teraz naprawić błędy
popełnione w stosunkach z Kubą po rozpadzie ZSRR. Ostatnim było
zrezygnowanie w 2002 roku z dalszego wynajmowania bazy Lourdes na zachód
od Hawany, świetnie usytuowanej dla celów szpiegostwa
radioelektronicznego.
Ze informacji oficjalnych o zawartości podpisanych umów wynika, że Kuba
otrzyma nowe rosyjskie kredyty. Rosyjski wicepremier Igor Sieczin
oświadczył, że poprzedni kredyt, w wysokości 235 milionów dolarów, "jest
na wyczerpaniu".
Rosyjskie firmy naftowe chcą prowadzić wiercenia w szelfie przybrzeżnym
Kuby, gdzie odkryto bogate złoża ropy. Chęć współpracy z Hawaną w
dziedzinie obrony powietrznej deklarują zaś rosyjscy wojskowi.
Jedna z umów dotyczy zakupu przez Kubę samolotów Tupolew-204 SE oraz
samochodów osobowych i ciężarowych.
Istotną pomoc w sytuacji wyspy, nawiedzonej w ubiegłym roku przez trzy
niszczycielskie cyklony, będą stanowiły bezpłatne dostawy żywności z
Rosji, m.in. 100.000 ton zbóż.
Podpisano także umowy o współpracy w dziedzinie biotechnologii i
przemysłu farmaceutycznego. Kubańskie patenty na leki antyrakowe, dające
zwłaszcza dobre wyniki przy leczeniu raka płuc, kupiły w 2008 roku
amerykańskie laboratoria farmaceutyczne, czyniąc wyłom w obowiązującym w
USA zakazie wszelkiego handlu z wyspą.
PAP
Piątek, 2009-01-30
750 tys. osób odwiedziło
stronę papieża na YouTube
Prawie 750 tysięcy internautów weszło w ciągu sześciu dni na oficjalną
stronę Benedykta XVI na portalu YouTube - poinformował rzecznik Stolicy
Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi w tydzień po inauguracji strony.
Dokonując pierwszego bilansu tej inicjatywy, uznanej za rewolucyjną w
historii watykańskich mediów, ks. Lombardi zauważył, że dotychczasowa
statystyka pozwala stwierdzić, iż popularność tej strony na znanym
portalu jest porównywalna z innymi.
W pierwszym tygodniu funkcjonowania "watykańskiego kanału" na YouTube
każdego dnia pojawiały się w nim dwa materiały filmowe. Z okazji Dnia
Pamięci o Holokauście, obchodzonego 27 stycznia, zamieszczono dodatkowo
wypowiedzi papieża na temat zagłady Żydów.
PAP
Partick Swayze porzucił terapię i jest gotów na śmierć
Odtwórca niezapomnianych ról w filmach "Uwierz w ducha" i "Dirty
Dancing" uznał, że medycyna już nie jest w stanie mu pomóc. Jak doniosły
amerykańskie media, Partick Swayze cierpiący na raka trzustki zaprzestał
terapii, gdy usłyszał od lekarzy, że są bezsilni wobec jego choroby.
Jego matka publicznie prosi teraz wszystkich o modlitwę za umierającego
syna.
- Jego stan pogarsza się z każdym dniem, odkąd zaprzestał chemioterapii.
Z każdą niemal chwilą traci na wadze. Bardzo cierpi i stale musi zażywać
morfinę - mówi jeden z przyjaciół aktora i dodaje: możemy mu już tylko
zapewnić godne warunki śmierci.
Jeszcze nie tak dawno, bo na początku stycznia, aktor był umiarkowanym
optymistą i zdawał się być przekonany, iż wygra z chorobą. W jednym z
wywiadów powiedział potem, że zostały mu najwyżej dwa lata życia.
- Będę walczył i zrobię wszystko, aby doczekać skutecznej terapii na
moją chorobę - mówił 56-letni Swayze w ekskluzywnym wywiadzie, którego
udzielił amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC. - Tak, jestem wściekły,
jestem cholernie przerażony tym wszystkim. Śmierć zagląda mi każdego
dnia w oczy. Każdego dnia pytam więc: dlaczego akurat u diabła padło
właśnie na mnie - zwierzał się przed kamerami ze swojego dramatu.
Polska
OCIEPLENIE STOSUNKÓW NA
LINII BRUKSELA -
Jednak będzie szczyt Unia - Chiny
Poprzedni szczyt odwołano z powodu przyjęcia w Unii dalajlamy. Teraz
szef Komisji Europejskiej Jose Barroso i premier Chin Wen Jiabao
ogłosili, że "wkrótce" dojdzie do szczytu UE - Chiny. To ma być dowód
zbliżenia między potęgami.
- Zgodziliśmy się, że wkrótce odbędzie się szczyt UE-Chiny - ogłosił
Jose Barroso, szef Komisji Europejskiej po rozmowach z szefem chińskiego
rządu, Wen Jiabao, który odwiedził Brukselę po raz pierwszy od 2004
roku.
Szczyt z Chinami po szczycie G20
Wen Jiabao potwierdził, że do szczytu może dojść w "bliskim terminie".
Dokładna data ma być ustalona później. Czeskie przewodnictwo UE w
specjalnym komunikacie sprecyzowało jedynie, że szczyt odbędzie się w
Pradze, jeszcze za czeskiego przewodnictwa, najpewniej po 2 kwietnia,
czyli po londyńskim szczycie krajów grupy G20 dotyczącym kryzysu
finansowego.
Chiny wierzą w poprawę stosunków z UE
PAP
AWANS MINISTRA FINANSÓW
Gruzja ma nowego premiera
Dotychczasowy minister finansów Nika Gilauri zostanie nowym gruzińskim
premierem. Zastąpi on na tym stanowisku Grigola Mgalobliszwiliego, który
złożył dymisję z powodu złego stanu zdrowia.
Gilauriego na stanowisko premiera mianował prezydent Micheil Saakaszwili.
- Zastępca premiera zostanie nowym premierem - powiedział Saakaszwili.
Miejsce Gilauriego zajmie - zgodnie ze słowami gruzińskiego prezydenta -
jego zastępca Kakha Baindurashvili.
Nominacja Gilauriego musi zostać zaaprobowana przez parlament. Wydaje
się jednak, ze nie będzie z tym większego problemu, bo większość w
parlamencie ma prezydencka partia Zjednoczony Ruch Narodowy.
Gilauri będzie piątą osobą na stanowisku szefa rządu od czasów objęcia
prezydentury przez Saakaszwilego w 2003 roku.
Odszedł premier z energią
Dotychczasowy premier Mgalobliszwili poinformował o swojej dymisji w
piątek w telewizji. 35-letni Mgalobliszwili ostatnio leczył się na nerki
w klinice w Niemczech. - Trudno jest mu pracować, gdyż jest poważnie
chory - powiedział jeden ze współpracowników byłego premiera.
Mgalobliszwili to były ambasador w Turcji. Stanowisko premiera objął
pierwszego listopada ubiegłego roku, po sierpniowym konflikcie zbrojnym
z Rosją. To wtedy właśnie wtedy prezydent Micheil Saakaszwili mówił, że
nominacja ta związana jest z potrzebą "nowej energii", aby zmierzyć się
z wyzwaniami.
Gruzińskie media informowały o rosnącym sporze między premierem a
Saakaszwilim. Prezydent był ponoć niezadowolony z działań szefa rządu.
PAP
Czwartek, 2009-01-29
Obama życzy sukcesów
patriarsze Cyrylowi
Prezydent USA Barack Obama pogratulował wyboru nowemu patriarsze Moskwy
i Wszechrusi Cyrylowi, który we wtorek zastąpił poprzedniego
zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, zmarłego w grudniu Aleksego
II - poinformował rzecznik Białego Domu.
- Prezydent pogratulował rosyjskiej społeczności prawosławnej wyboru
patriarchy Cyryla - oświadczył rzecznik Białego Domu Robert Gibbs w
komunikacie wydanym w środę wieczorem.
- Prezydent życzy nowemu patriarsze wielu sukcesów w kontynuowaniu i
rozwijaniu bogatej tradycji duchowej Rosji i wspieraniu dobroczynnego
dialogu między religiami, ważnego w każdym pluralistycznym
społeczeństwie - dodał rzecznik.
62-letni patriarcha Cyryl o 1989 roku kierował Wydziałem Stosunków
Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, czyli cerkiewną dyplomacją.
Uważany jest za liberała i zwolennika większego udziału Cerkwi w
polityce. Jego konserwatywni oponenci wytykają mu ekumenizm i rzekomą
sympatię do katolicyzmu.
PAP
NASA NIE WIE SKĄD POWAŻNA
USTERKA
Marsjański łazik ma kłopoty
NASA ma kolejne kłopoty w kosmosie. Przebywający od pięciu lat na
Marsie, łazik Spirit odmówił posłuszeństwa. Robot od niedzieli nie
przesyłał informacji dotyczących swego położenia i nie zapisywał w
pamięci żadnych nowych danych. Dopiero kiedy udało się tymczasowo usunąć
usterkę - NASA ujawniła, że były kłopoty.
Spirit odmówił posłuszeństwa w ostatni weekend. Co prawda otrzymał
instrukcje z Ziemi, jednak poleceń nie wykonał. Wydawało się także, że
łazik stracił orientację w terenie i miał kłopoty z pamięcią - nie
zachował bowiem na swoim twardym dysku wydarzeń z tego dnia. Z czasem
wszystko wróciło jednak do normy, robot zaczął wykonywać polecenia z
Ziemi. Naukowcy NASA usiłują teraz ustalić, co było przyczyną usterki.
Nie wykluczają, że w czułe urządzenia uderzyły promienie kosmiczne i je
uszkodziły.
Misja dwóch łazików
Bliźniacze łaziki - Spirit i Opportunity - wylądowały na powierzchni
Czerwonej Planety ponad 5 lat temu. Zgodnie z pierwotnym planem, ich
misja miała potrwać zaledwie 90 dni. Spirit jest sześciokołowym pojazdem
wielkości meleksa. Waży 174 kg, mierzy 2,3 metry długości i 1,6 metra
szerokości. Energii dostarczają mu baterie słoneczne. Posiada
panoramiczne kamery, mikroskopy i spektrometry do szukania minerałów.
Robot otrzymuje polecenia z centrum kontroli lotów w Kalifornii. Choć
porusza się wolno, sam potrafi omijać przeszkody - zbyt duże głazy i
szczeliny.
IAR
Sąd Najwyższy Rosji oddalił zażalenia w sprawie Katynia
Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego Rosji oddaliło zażalenia rosyjskich
prawników, reprezentujących rodziny 10 ofiar mordu NKWD na polskich
oficerach w Katyniu w 1940 roku.
Kolegium utrzymało w mocy wyrok Moskiewskiego Okręgowego Sądu
Wojskowego.
Adwokaci rodzin zapowiedzieli, że zaskarżą czwartkową decyzję
rosyjskiego sądu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Adwokaci Anna Stawicka i Roman Karpiński domagali się uchylenia
postanowienia Głównej Prokuratury Wojskowej Rosji z 21 września 2004
roku o umorzeniu śledztwa w sprawie tej zbrodni i umożliwienia ich
klientom zapoznania się z tym dokumentem, co wymagałoby jego
odtajnienia.
Żądali też formalnego uznania rodzin pomordowanych za poszkodowanych.
Pozwoliłoby to im na występowanie do sądu o pośmiertną rehabilitację
krewnych, a w wypadku wznowienia dochodzenia - także na składanie
wniosków dowodowych.
Rozpoczynając czwartkowe posiedzenie sędzia Władimir Chomczik podjął
decyzję, że postępowanie toczyć się będzie przy drzwiach zamkniętych i
wyprosił z sali polskich dziennikarzy.
Kolegium dwukrotnie - 16 i 25 grudnia 2008 roku - odraczało rozpatrzenie
zażalenia prawników. Wnioskowali o to przedstawiciele Prokuratury
Generalnej Rosji i Głównej Prokuratury Wojskowej. Argumentowali, że
potrzebują czasu na zapoznanie się ze złożonym przez Stawicką i
Karpińskiego uzupełnieniem do skargi kasacyjnej. Zawiera ono informację,
że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyjął już do
rozpatrzenia podobną skargę obywateli polskich.
Skargę do strasburskiego trybunału złożyli krewni Jerzego Janowca i
Antoniego Trybowskiego, jeńców obozu w Starobielsku, rozstrzelanych w
Charkowie.
W czwartek mija też termin, w którym Rosja miała odpowiedzieć na
zapytania strasburskiego trybunału w tej sprawie. Poprosił on m.in. o
przedłożenie mu postanowienia GPW o umorzeniu śledztwa katyńskiego.
14 października 2008 roku Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy odrzucił
zażalenie Stawickiej i Karpińskiego. Sędzia płk Wiktor Jelfimow orzekł
wówczas, że oficerów, których rodziny reprezentują prawnicy, nie ma
wśród 22 ofiar katyńskiego mordu, zidentyfikowanych w czasie ekshumacji,
zarządzonej w latach 90. w ramach śledztwa.
Służby prasowe Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poinformowały, że
"w bazie danych nie ma informacji o zgłoszeniu uwag strony rosyjskiej",
o które zwrócił się Trybunał po otrzymaniu skargi obywateli polskich.
Biuro prasowe Trybunału zastrzega jednak, że nie oznacza to, iż Rosja
nie dochowała terminu na przedstawienie swojego stanowiska, bowiem baza
danych nie jest aktualizowana na bieżąco.
Trybunał nie wyznaczył jeszcze daty wyroku w sprawie skargi złożonej
przez krewnych Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego.
PAP
"Czarny czwartek" we Francji - strajki sparaliżują kraj
Francuzów czeka "czarny czwartek" w transporcie i niemal całym sektorze
publicznym. Z powodu strajków zakłócony będzie ruch kolejowy, lotniczy i
komunikacja miejska. Przerwanie pracy i manifestacje zapowiedzieli też
nauczyciele, pracownicy szpitali, sądów, banków i przemysłu
motoryzacyjnego.
Francuscy związkowcy ostrzegli prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, że
będzie to największy protest od chwili objęcia przez niego władzy.
Związki domagają się podjęcia przez rząd walki z bezrobociem i spadkiem
płacy realnej. "Czarny czwartek" ma być wielką próbą sił dla wszystkich
stron konfliktu społecznego: rządzącej prawicy, związków zawodowych i
lewicowej opozycji.
Już od środy strajkują pracownicy kolei, w części kraju kursuje tylko
jedna trzecia pociągów. Zakłócona jest też komunikacja miejska, w Paryżu
na większości linii kursuje co drugie metro. Francuski przewoźnik
lotniczy Air France odwołał 30% lotów z paryskiego lotniska Orly.
Rodzice muszą dziś znaleźć zastępczą opiekę dla dzieci, gdyż z powodu
strajku nauczycieli zamknięte też będzie wiele szkół. Mimo strajku
służby zdrowia normalnie powinny pracować szpitale. Do protestów sektora
publicznego dołączą też pracownicy firm prywatnych - banków i przemysłu
motoryzacyjnego.
IAR
|
|
INDEX
|