Polonia Winnipegu
 Numer 64

         5 marca, 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2009-03-04

"Nie ma żadnej umowy USA-Rosja w sprawie tarczy"

Komentując reakcje USA i Rosji na list prezydenta Baracka Obamy do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, wiążący los tarczy rakietowej w Polsce i Czechach z pomocą Moskwy w rozwiązaniu konfliktu z Iranem, "Washington Post" podkreśla, że USA nie oferują Rosji rezygnacji z tarczy.
W artykule redakcyjnym dziennik - podobnie jak inne gazety amerykańskie - cytuje zapewnienie amerykańskiego prezydenta z poprzedniego dnia: jakiekolwiek rozmowy z Rosją na temat obrony rakietowej (BMD) "nie zmniejszają mojego zobowiązania, by zapewnić, że Polska, Czechy i inni członkowie NATO w pełni korzystają z partnerstwa, sojuszu i poparcia USA co do ich bezpieczeństwa".
Zdaniem "Washington Post", Obama w ten sposób "dał jasno do zrozumienia, że decyzje jego administracji na temat tarczy rakietowej będą uzależnione nie od zachowania Rosji, ale od zagrożenia ze strony Iranu". Tarcza ma chronić Europę przed ewentualnym atakiem Iranu za pomocą rakiet balistycznych dalekiego zasięgu.
Dziennik zwraca jednak uwagę, że administracja Obamy powinna potwierdzić zapewnienia prezydenta wobec Polski, wyraźniej oświadczając, że otrzyma ona rakiety Patriot niezależnie od tego, czy na jej terytorium znajdzie się ostatecznie baza antyrakiet systemu BMD.
"Sposobem poparcia tej zasady (zapewnienia bezpieczeństwa Polsce - przyp. red.) byłoby publiczne oświadczenie przez administrację - jak to zrobiła prywatnie - że plan rozmieszczenia baterii rakiet Patriot w Polsce, obiecanych przez administrację Busha, będzie zrealizowany niezależnie od tego, co ostatecznie postanowi się w sprawie szerszego systemu obrony rakietowej" - czytamy w edytoriale.
W czasie wizyty w Waszyngtonie w zeszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski sugerował, że sekretarz stanu Hillary Clinton zapewniła go, iż umowa o rakietach Patriot zostanie zrealizowana nawet jeśli tarcza nie zostanie w Polsce zbudowana.
W innym artykule "Washington Post" pisze, że list Obamy jest częścią szerszej akcji administracji na rzecz wciągnięcia Rosji do współpracy także w innych sprawach, np. uzyskania jej pomocy w Afganistanie, a także przedłużenia traktatu o ograniczeniu nuklearnej broni strategicznej (START).
Służy temu m.in. zamiar wznowienia prac rady Rosja-NATO. "NATO i administracja Obamy mają nadzieję, że aktywna Rada sprawi, iż Rosja będzie mniej nalegać na utrzymanie swej regionalnej strefy wpływów" - pisze dziennik.
"Administracja jest także otwarta na możliwość rozważania planów obrony rakietowej na forum Rady Rosja-NATO - krok, który prawdopodobnie spotka się z protestami Polski i Republiki Czeskiej, członków NATO, którzy uważają lokalizację tarczy na swych terytoriach za zabezpieczenie przed wpływami Rosji" - czytamy w artykule. (jks)
Tomasz Zalewski PAP

Obok Ziemi przeleciała kilkudziesięciometrowa asteroida

Amerykańska agencja kosmiczna NASA poinformowała, że w poniedziałek rano w odległości 78,5 tys. kilometrów od Ziemi przeleciała asteroida, porównywalna z meteorytem tunguskim. Odległość ta była pięciokrotnie mniejsza od odległości z Ziemi do Księżyca i dwukrotnie większa od wysokości orbity wielu satelitów telekomunikacyjnych.
Przelot asteroidy o nazwie 2009 DD45 obserwowali specjaliści Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA w Pasadenie (Kalifornia). Według ich obliczeń średnica kosmicznego ciała wynosiła 21-47metrów. Jest to wielkość porównywalna z jądrem niewielkiej komety, która spadła w 1908 roku w Rosji, w basenie rzeki Podkamiennaja Tunguska. Fala uderzeniowa spustoszyła wtedy powierzchnię około 200 kilometrów kwadratowych.
Najbliższy Ziemi punkt toru lotu asteroidy znajdował się nad Pacyfikiem w rejonie Tahiti.
PAP

Przełom w dyskusji o Piusie XII - dokumenty odnalezione w tajnych archiwach Watykanu

Amerykańska fundacja Pave the Way poinformowała o odnalezieniu dowodów na to, że papież Pius XII angażował się w ratowanie Żydów. Odkryte w archiwach Watykanu dokumenty świadczą też o sprzeciwie Piusa XII wobec antysemityzmu - między innymi w Polsce. 300 stron dokumentów odnalazł w tajnych archiwach Watykanu niemiecki historyk Michael Hesemann.
Dokumenty wskazują na to, że Pius XII przyczynił się do uratowania 80 tysięcy węgierskich Żydów, przekonując rząd w Budapeszcie by odstąpił od ich deportacji. Dzięki papieżowi 12 tysięcy Żydów mieszkających w innych krajach Europy uzyskało wizy do Dominikany.
Archiwalne dokumenty dostarczają też dowodów na sprzeciw Piusa XII wobec antysemityzmu. W 1938 roku, jeszcze jako watykański sekretarz stanu, sprzeciwił się proponowanej w Polsce ustawie delegalizującej żydowską tradycję koszernego uboju. Przekonał też rząd Brazylii do przyjęcia 3 tysięcy Żydów i pomógł w wystawieniu im fałszywych aktów chrztu by mogli zostać uznani za "aryjczyków".
Postawa papieża Piusa XII budzi spory wśród historyków. Niektórzy wytykają mu brak publicznego sprzeciwu wobec Holocaustu i twierdzą, że jego dążenie do wzmocnienia pozycji Kościoła katolickiego sprawiły, że szedł na kompromisy z nazistami. Ostatnio jednak rośnie liczba historyków, którzy odrzucają tę ocenę. Powołując się na dokumenty archiwalne przekonują, że Piusowi XII daleki był antysemityzm, a Kościół pod jego przywództwem uchronił przed zagładą setki tysięcy Żydów.
Marek Wałkuski IAR

Wtorek, 22009-03-03

Polska i Czechy "wystawione do wiatru"?

Perspektywa wstrzymania planów rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach przez prezydenta Baracka Obamę wystawia te kraje do wiatru - napisał "Financial Times" na swym portalu internetowym.
Gazeta powołuje się na europejskie źródła dyplomatyczne.
"Wielokrotnie ponawiane aluzje, że nowa administracja w Waszyngtonie może wycofać się z planów instalacji wyrzutni w Polsce i radaru w Czechach, były powodem do rosnących obaw dla rządów obu państw, które zgodziły się, by te elementy tarczy antyrakietowej były umieszczone na ich terytorium" - napisał dziennik.
"FT" przypomina, że zgoda Warszawy i Pragi na podpisanie odpowiednich umów z Waszyngtonem zirytowała Rosję i była społecznie niepopularna. Oba rządy w elementach tarczy dostrzegały sposób na nawiązanie z Waszyngtonem współpracy w zakresie bezpieczeństwa, co byłoby swego rodzaju "polisą ubezpieczeniową" na wypadek rosyjskiej agresji.
Według "FT" oficjalnej decyzji Waszyngtonu w sprawie tarczy nie można spodziewać się w krótkim czasie. Wysoko postawiona osobistość amerykańska powiedziała dziennikowi, że administracja Obamy poświęca uwagę tej sprawie, ale ma też wiele innych spraw, którymi musi się zająć.
PAP

NATO w pełni wznawia stosunki z Rosją

NATO w czwartek ogłosi, że w pełni wznawia stosunki z Rosją - dowiaduje się Radio ZET. Ostatnio rozmowy się toczyły jedynie na szczeblu nieformalnym, a wcześniej były całkowicie zamrożone w związku z konfliktem w Gruzji.
Decyzje o wznowieniu rozmów mają podjąć w czwartek szefowie dyplomacji krajów NATO.
Jak podaje z kolei Polska Agencja Prasowa kraje członkowskie uznają, że Rosja jest dla NATO istotnym partnerem, jeśli chodzi działania sił ISAF w Afganistanie. Rosja może wspomóc działania sojusznicze poprzez umożliwienie transportu kolejowego dla ISAF do Afganistanu przez swoje terytorium.
Rzecznik NATO James Appathurai przyznał w rozmowie z polskimi dziennikarzami, że jest "generalny konsensus, by rozmawiać z Rosją na wszystkich poziomach", zastrzegając, że należy poczekać do czwartku z ostateczną decyzją.
Zmiana w stanowisku NATO - jak nie ukrywają źródła w kwaterze głównej - ma związek ze zmianą stanowiska USA po objęciu urzędu prezydenta przez Baracka Obamę. Ponadto stosunki z Rosją wznowiła wcześniej Unia Europejska i NATO nie chce pozostawać "poza nawiasem".
Wznowienie formalnych stosunków oznaczać też będzie wznowienie współpracy wojskowej (np. udział okrętów rosyjskich w natowskiej misji na Morzu Śródziemnym) czy w ramach rozmaitych programów, np. badań nad materiałami wybuchowymi czy współpracy na wypadek klęsk żywiołowych.
W grudniu ministrowie zgodzili się na "warunkowe i stopniowe" wznowienie relacji z Rosją. Jaap de Hoop Scheffer zaznaczył wówczas, że wznowienie kontaktów z Rosją nie oznacza zmiany zdania w sprawie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego; NATO uznało, że Rosja zastosowała w nim "nieproporcjonalne" siły. Sojusz nie akceptuje też rosyjskich gróźb dotyczących rozmieszczenia rakiet w pobliżu jego granic.
Radio Zet

Berlusconi i Kadafi obiecali sobie "wieczną przyjaźń"

"Wieczną przyjaźń" obiecali sobie premier Włoch Silvio Berlusconi i libijski przywódca Muammar Kadafi podczas spotkania w Sirte w Libii.
Szef włoskiego rządu złożył tam krótką, symboliczną wizytę w dniu, gdy libijski parlament ratyfikował zawarty w zeszłym roku traktat o przyjaźni i współpracy między obu krajami.
Zgodnie ze zwyczajem przywódca Libii przyjął Berlusconiego w namiocie. W prezencie podarował mu między innymi dwa wielbłądy. Włoski premier odwdzięczył się zaproszeniem na lipcowy szczyt przywódców G8 na wyspie Maddalena, gdzie Kadafi wystąpi w roli przywódcy Unii Afrykańskiej.
- Jesteśmy szczęśliwi, że przyjedziesz do Włoch. Już myślimy, gdzie rozbijemy namiot - mówił Berlusconi do Kadafiego.
W wygłoszonym następnie przemówieniu do libijskich parlamentarzystów przeprosił w imieniu Włoch za nadużycia doby włoskiego kolonializmu.
- Wraz z tym traktatem chcemy zostawić za sobą przeszłość; to przeszłość, za którą my czujemy się winni i za którą prosimy was o przebaczenie - dodał.
- Przyjmujemy przeprosiny Włoch - oświadczył z kolei Kadafi. Powiedział następnie: proszę wszystkich Libijczyków, by przezwyciężyli własne resentymenty i wyciągnęli rękę do włoskich przyjaciół w równych relacjach wzajemnego szacunku.
Podczas wizyty szefa włoskiego rządu ustanowiono 30 sierpnia Dniem Przyjaźni między Włochami a Libią. Być może, informuje Ansa, premier Berlusconi cztery dni później weźmie udział w obchodach 40. rocznicy objęcia władzy przez Muammara Kadafiego. Niewykluczone również, że przy okazji swej pierwszej wizyty we Włoszech w lipcu na szczycie G8 libijski przywódca przyjedzie również do Rzymu.
Na mocy traktatu o przyjaźni i współpracy Włochy w ramach zadośćuczynienia za kolonizację Libii w pierwszej połowie XX wieku wypłacą temu krajowi w ciągu 25 lat 200 milionów euro. Pieniądze te zostaną między innymi przeznaczone na wielkie inwestycje, na przykład budowę autostrady łączącej Libię z Egiptem i Tunezją.
Sylwia Wysocka PAP

Poniedziałek, 2009-03-02

"Obama złożył Miedwiediewowi sensacyjną propozycję"

Prezydent USA Barack Obama zaproponował prezydentowi Rosji Dmitrijowi Miedwiediewowi utworzenie wspólnego frontu w rozmowach z Iranem na temat jego programu atomowego. W zamian USA gotów będzie "zapomnieć" o planach instalacji elementów swojej tarczy antyrakietowej w Europie - informuje dziennik "Kommiersant" o - jak zaznacza - "sensacyjnej propozycji" amerykańskiego prezydenta.
"Kommiersant" podaje, że swoją ofertę Barack Obama zawarł w posłaniu wystosowanym do Miedwiediewa. Dziennik nie ujawnia źródła tej informacji. Przekazuje jedynie, że Kreml nie odpowiedział jeszcze na inicjatywę Białego Domu.
Dziennik zauważa, że rozmowy z Iranem są jednym z najambitniejszych projektów Baracka Obamy. "Na razie nie określa się ich mianem priorytetowego zadania nowej polityki zagranicznej USA, ale tylko dlatego że nie ma pewności, iż projekt ten zakończy się powodzeniem" - podkreśla gazeta.
"Waszyngtonowi w tym dziele bardzo potrzebna jest pomoc Rosji, dlatego w swoim liście do Dmitrija Miedwiediewa Barack Obama - jak utrzymują nasze źródła - złożył mu sensacyjną propozycję" - pisze "Kommiersant".
"W posłaniu wskazano, że rozwiązanie irańskiego problemu całkowicie zlikwiduje przyczynę instalowania tarczy antyrakietowej w Europie. Dlatego jeśli Moskwa i Waszyngton utworzą wspólny front w rozmowach z Iranem, to o programie tarczy można będzie zapomnieć" - dodaje dziennik.
"Kommiersant" wyraża wątpliwość, by już piątkowe spotkanie szefów dyplomacji Rosji i USA, Siergieja Ławrowa i Hillary Clinton "przyniosło jasność w tej sprawie". "Główne nadzieje wiąże się z planowanymi spotkaniami Dmitrija Miedwiediewa i Baracka Obamy" - zaznacza gazeta.
"Kommiersant" odnotowuje, że Miedwiediew zaprosił już Obamę do Moskwy, a ten zaproszenie przyjął, jednak konkretnej daty wizyty nie uzgodniono. "Prawdopodobnie ustalą ją w tym tygodniu szef MSZ Rosji i sekretarz stanu USA, a ogłoszona zostanie 2 kwietnia w Londynie w trakcie pierwszego spotkania Dmitrija Miedwiediewa i Baracka Obamy" - pisze dziennik.
W styczniu, powołując się na źródło zbliżone do Departamentu Stanu USA, "Kommiersant" nie wykluczał, że Obama może przyjechać do Rosji już podczas swojego pierwszego europejskiego tournee, w które wyruszy na początku kwietnia.
2 kwietnia odwiedzi on Londyn, gdzie weźmie udział w szczycie G20 i po raz pierwszy spotka się z Miedwiediewem. Z brytyjskiej stolicy amerykański prezydent uda się na jubileuszowy szczyt NATO, który w dniach 3-4 kwietnia odbędzie się na granicy Francji i Niemiec - w Strasburgu i Baden-Baden. 5 kwietnia będzie w Pradze, gdzie weźmie udział w szczycie Unia Europejska-USA.
Jerzy Malczyk PAP

Święto kucharzy - setne wydanie przewodnika Michelina

We Francji ukazało się setne wydanie słynnego czerwonego przewodnika po restauracjach i hotelach Michelin. Z okazji okrągłego jubileuszu zorganizowano w tym kraju różne imprezy kulinarne, takie jak "Miesiąc Wyśmienitej Kuchni".
W trakcie swojej ponad stuletniej historii francuski przewodnik Michelin z niepozornej czerwonej książeczki stał się wyrocznią w sprawach kulinarnych. Jego rankingu oczekują co roku z niepewnością najwięksi szefowie kuchni we Francji i na świecie. Werdykt przewodnika - liczba przyznanych gwiazdek - decyduje często o "być albo nie być" wielu restauratorów.
Szef kuchni, którego restaurację Michelin odznacza najwyższą oceną - trzema gwiazdkami - staje się we Francji medialną gwiazdą, niemal równą słynnym aktorom i sportowcom.
W tym roku do elitarnego grona 25 "trójgwiazdkowych" restauracji dołączył paryski "Bristol", który gościł już wiele znanych osobistości, w tym Tony'ego Blaira, Clinta Eastwooda, a także - dość regularnie - prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Do ulubionych serwowanych tam przysmaków tego ostatniego należy podobno wymyślny faszerowany makaron z truflami, karczochami i kaczą wątróbką, dekorowany parmezanem. Jak powiedział radiu France Info szczęśliwy z wyróżnienia 45-letni szef kuchni Eric Frechon, trzy gwiazdki to nie tylko wielki honor dla niego samego, ale też gwarancja przetrwania ciężkich, kryzysowych czasów dla nagrodzonej restauracji.
Od marca do początku kwietnia czytelnicy przewodnika Michelin będą mogli skosztować jubileuszowego menu przygotowanego przez najlepszych kucharzy w 900 restauracjach w całej Francji, skorzystać z wycieczek do słynnych francuskich winiarni oraz zapisać się na prestiżowe szkolenia kucharskie i dla sommelierów (znawców win).
Specjalną wystawę poświęconą "Guide Michelin" można też oglądać w paryskim Musee d'Orsay. Pierwszy przewodnik stworzyli w 1900 roku pionierzy motoryzacji, bracia AndrŚ i Edouard Michelin, którzy chcieli pokazać kierowcom, jak łatwe i przyjemne może być podróżowanie. Obecnie lokalne wersje przewodników gastronomicznych, hotelarskich i turystycznych Michelin sprzedaje się w ponad 90 krajach, w tym w także w Polsce.
Szymon Łucyk PAP

Rosja i USA rozmawiają o redukcji broni

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że nowy układ o redukcji broni strategicznej (START) powinien obejmować limity na wszystkie środki przenoszenia broni nuklearnej.
Rosja i Stany Zjednoczone wciąż prowadzą rozmowy na temat zastąpienia wygasającego 5 grudnia 2009 r. układu o redukcji broni strategicznej (START 1) z 1991 roku.
- Rosja chciałaby utrzymać limity nie tylko na głowice, ale także na wszystkie środki służące do ich przenoszenia - oznajmił szef rosyjskiej dyplomacji w Madrycie, gdzie przebywa z wizytą wraz z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem.
Na początku lutego rzecznik sekretarz stanu USA Hillary Clinton powiedział, że rozmowy w sprawie układu mającego zastąpić START powinny wejść na szybką ścieżkę i że administracja Baracka Obamy będzie dążyła do cięć, chociaż nie określił, jak głębokich. Ławrow oświadczył wówczas, że Rosja jest gotowa do większych cięć w arsenale broni nuklearnej.
Rosjanie są przekonani, że dysponują mniejszą liczbą głowic niż USA, i chcieliby porozumienia w sprawie przyszłych redukcji uwzględniającego tę okoliczność.
Ławrow powiedział też, że Rosja zwraca baczną uwagę na plany wystrzelenia satelity Ziemi przez Koreę Północną. - Nikt nie zakazuje wystrzeliwania sputnika, ale rakiety, które wyniosą satelitę, to inna sprawa. Musimy się zorientować, co to za rakiety - podkreślił.
PAP

Niedziela, 2009-03-01


Dziennikarz odkrył autoportret Leonarda da Vinci

Nieznany rysunkowy autoportret Leonarda da Vinci z czasów jego młodości, ukryty w jednym z traktatów dzieł renesansowego geniusza, odkrył dziennikarz włoskiej telewizji publicznej RAI.
Jak powiedział Piero Angela przed emisją sobotniego programu telewizyjnego o odkryciu, słabo widoczny zarys rysunku dostrzegł pod zapiskami w "Traktacie o locie ptaków" da Vinciego.
Nad wyodrębnieniem rysunku od tekstu pracowali kilka miesięcy graficy RAI. Kiedy skończyli, ukazała się twarz młodego, długowłosego mężczyzny z krótkim zarostem, o patrzących przenikliwie oczach.
Według Angeli przypomina on starszego Leonarda ze znanego autoportretu z około 1512 roku, ze zbiorów turyńskiej Biblioteki Królewskiej.
Dziennikarz konsultował się również z dwoma rzymskimi chirurgami plastycznymi, którzy doszli do wniosku, że twarz z obu wizerunków przedstawia tego samego człowieka.
Angela nie poprzestał na ich opinii i o pomoc prosił też włoską policję, aby stosując metody znane w kryminalistyce, "postarzyła" w cyfrowej obróbce twarz z odkrytego rysunku.
Zdaniem specjalisty, profesora Carlo Pedrettiego, rysunek jest autentycznym dziełem Leonarda.
PAP

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy


Polska, czeskie przewodnictwo i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy dla dotkniętego kryzysem finansowym i gospodarczym regionu w wysokości 160-190 mld euro.
- W sprawie ogólnego programu, który by popierał region Europy Środkowo-Wschodniej, entuzjazmu nie było - powiedział minister finansów Jacek Rostowski po zwołanym z inicjatywy premiera Donalda Tuska spotkaniu dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Rostowski zaprotestował przeciwko podziałom kontynentu i mówieniu o tym, że najbardziej zagrożone są kraje na Wschodzie. Tłumaczył też, że gospodarki np. Polski, Czech i Słowacji są w dużo lepszej sytuacji - więc pomocy nie potrzebują.
- Są kraje należące do strefy euro w Europie Zachodniej, które są w dużo gorszej kondycji gospodarczej niż kraje nienależące do strefy euro w Europie Wschodniej - powiedział dziennikarzom w kuluarach szczytu UE.
Także premier sprawujących unijne przewodnictwo Czech Mirek Topolanek wyraził się sceptycznie o węgierskim planie. - Nie sądzę, że Europa Wschodnia jest specjalnym regionem, nie sądzę, że trzeba oddzielać kilka krajów w łonie UE, popieram pomoc dla wszystkich, którzy jej potrzebują - powiedział.
Podczas "miniszczytu" krajów Europy Środkowej i Wschodniej zwołanego przez premiera Donalda Tuska, Węgry wystąpiły o przyjęcie planu pomocy dla dotkniętej kryzysem finansowym i gospodarczym Europy Wschodniej i Środkowej w wysokości 160-190 mld euro.
- Nie możemy pozwolić sobie, by nowa żelazna kurtyna podzieliła Europę na dwie części - powiedział węgierski premier Ferenc Gyurcsany tuż przed rozpoczęciem w Brukseli spotkania dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Również niemiecka kanclerz Angela Merkel sprzeciwiła węgierskiemu planowi miliardowej pomocy dla wschodnioeuropejskich członków UE.
Według Merkel sytuacja jest bardzo zróżnicowana we wszystkich krajach członkowskich Unii i powinna być rozwiązywana w każdym przypadki inaczej. Merkel podkreśliła też, że jeden plan pomocowy dla wszystkich wschodnich członków organizacji jest nierozważny.
Na szczycie w Brukseli Merkel powiedziała, że "nie można porównywać" sytuacji na Węgrzech z sytuacją w Słowenii czy na Słowacji.
Również premier i minister finansów Luksemburga Jean-Claude Juncker podkreślił, że kraje Europa Wschodniej nie tworzą "bloku", ale mają "specyficzne problemy".
Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt dodał, że należy solidarnie współdziałać" z krajami wschodnioeuropejskimi, lecz nie kolektywnie, ale "w ramach współpracy dwustronnej z tymi, którzy potrzebują pomocy".
Wysokiej rangi dyplomata europejski oświadczył, że ogłoszenie planu pomocy dla Europy Wschodniej może przynieść rezultaty przeciwne do zamierzonych i spowodować panikę. - Trzeba uważać, żeby nie spowodować niepokoju. Pomysł jest taki żeby pomagać krajom w każdym przypadku oddzielnie, a nie przewidywać trudności - powiedział.
- Plan nie ma poparcia. To zostało powiedziane wyraźnie (premierowi Węgier) przez pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej i inne państwa - oznajmił słowacki premier Robert Fico. Czeski minister finansów Miroslav Kalousek też wypowiedział się przeciw planowi, również wskazując, że sytuacja każdego kraju jest inna.
Podobnych argumentów użył Fico. Według niego słowackie banki nie mają takich problemów jak w innych krajach. - Nie twórzmy wrażenia, że wszyscy mają takie same problemy, że wszyscy potrzebują takiej samej pomocy i że krajom Europy Wschodniej nie udaje się (rozwiązać problemów), podczas gdy to komuś innemu się nie udaje" - powiedział słowacki premier.
Podkreślił, że większe problemy niż Słowacja mają niektóre kraje Europy Zachodniej, np. Irlandia. - Problemy Irlandii są sto razy większe niż słowackie - wskazał i dodał, że problemy Węgier są tysiąc razy większe.
- Biorąc pod uwagę naszą przynależność do strefy euro, myślę nawet, że również Czesi i Polacy mają poważniejsze problemy niż Słowacy - ocenił premier Słowacji.
PAP

Chiny i Japonia omawiają współpracę i łagodzą spór terytorialny

Ministrowie spraw zagranicznych Japonii i Chin, którzy spotkali się w sobotę w Pekinie omawiali wspólny projekt gazowy, kryzys finansowy i sytuację w Korei Płn. Łagodzono również spór o wyspy Senkaku.
Reprezentujący Tokio minister Hirofumi Nakasone powiedział, że Japonia i Chiny (druga i trzecia największa gospodarka świata) powinny przewodzić regionalnym inicjatywom, mającym zwalczać skutki kryzysu finansowego i wspólnie pobudzać wymianę gospodarczą - powiedział dziennikarzom rzecznik ministra Kazuo Kodama.
- Teraz gdy relacje japońsko-chińskie napotkały na pewne trudności, chciałbym porozumieć się z Chinami by nasze stosunki rozwijały się - powiedział Nakasone do swego chińskiego odpowiednika, ministra Yang Jiechi - informuje agencja Xinhua. Nakasone odniósł się do sporu o wyspy Senkaku.
Kwestia sporu odżyła w czwartek, gdy premier Japonii Taro Aso stwierdził, że wyspy należą do Tokio. Pekin zareagował złożeniem dyplomatycznego protestu, a na stronach internetowych chińskiego MSZ pojawił się komunikat, że "władza Chin nad wyspami nie podlega dyskusji".
Obie strony unikają jednak zaostrzania ciągnącego się od dawna japońsko-chińsko-tajwańskiego konfliktu o niezamieszkane, kontrolowane przez Japonię wyspy Senkaku. Chiny nazywają je Diaoyu, a Tajwan - Tiaoyutai.
Wyspy leżą ok. 2 tys. km na południe od Tokio, między Okinawą a Tajwanem. Zostały one scedowane przez Chiny Japonii po wojnie w 1895 roku, którą Japonia wygrała. W rejonie Senkaku znajdują się podmorskie złoża ropy naftowej i gazu.
Podczas sobotniego spotkania obydwaj ministrowie starali się nie zaogniać sporu. Skoncentrowali się na podpisanym w zeszłym roku wstępnym porozumieniu o wspólnej eksploatacji złóż ropy i gazu na spornych wodach Morza Wschodniochińskiego.
Porozumienie to pozwoliłoby Japończykom na zainwestowanie w projekty w miejscach, gdzie Chiny prowadzą już wiercenia i czerpanie z tych inwestycji proporcjonalnych zysków.
Nakasone i Yang rozmawiali też o programie nuklearnym Korei Płn. Chiny są głównym sojusznikiem Phenianu; dostarczają mu pomocy gospodarczej i energetycznej. Ministrowie zgodzili się, że należy kontynuować wspólne wysiłki mające na celu nuklearne rozbrojenie Korei Płn.
Nakasone zwrócił też uwagę, że ogromne finansowe nakłady Pekinu na zbrojenia (od 20 lat utrzymuje się dwucyfrowy wzrost tych inwestycji) budzą niepokój USA i sąsiadów Chin. Pekin twierdzi, że obawy te są bezpodstawne.
Według chińskiego MSZ, Nakasone spotka się w niedzielę z premierem Wen Jiabao.
PAP

Sobota, 2009-02-28


Dziennikarz odkrył autoportret Leonarda da Vinci

Nieznany rysunkowy autoportret Leonarda da Vinci z czasów jego młodości, ukryty w jednym z traktatów dzieł renesansowego geniusza, odkrył dziennikarz włoskiej telewizji publicznej RAI.
Jak powiedział Piero Angela przed emisją sobotniego programu telewizyjnego o odkryciu, słabo widoczny zarys rysunku dostrzegł pod zapiskami w "Traktacie o locie ptaków" da Vinciego.
Nad wyodrębnieniem rysunku od tekstu pracowali kilka miesięcy graficy RAI. Kiedy skończyli, ukazała się twarz młodego, długowłosego mężczyzny z krótkim zarostem, o patrzących przenikliwie oczach.
Według Angeli przypomina on starszego Leonarda ze znanego autoportretu z około 1512 roku, ze zbiorów turyńskiej Biblioteki Królewskiej.
Dziennikarz konsultował się również z dwoma rzymskimi chirurgami plastycznymi, którzy doszli do wniosku, że twarz z obu wizerunków przedstawia tego samego człowieka.
Angela nie poprzestał na ich opinii i o pomoc prosił też włoską policję, aby stosując metody znane w kryminalistyce, "postarzyła" w cyfrowej obróbce twarz z odkrytego rysunku.
Zdaniem specjalisty, profesora Carlo Pedrettiego, rysunek jest autentycznym dziełem Leonarda.
PAP

Kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy

Polska, czeskie przewodnictwo i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej odrzuciły węgierski plan pomocy dla dotkniętego kryzysem finansowym i gospodarczym regionu w wysokości 160-190 mld euro.
- W sprawie ogólnego programu, który by popierał region Europy Środkowo-Wschodniej, entuzjazmu nie było - powiedział minister finansów Jacek Rostowski po zwołanym z inicjatywy premiera Donalda Tuska spotkaniu dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Rostowski zaprotestował przeciwko podziałom kontynentu i mówieniu o tym, że najbardziej zagrożone są kraje na Wschodzie. Tłumaczył też, że gospodarki np. Polski, Czech i Słowacji są w dużo lepszej sytuacji - więc pomocy nie potrzebują.
- Są kraje należące do strefy euro w Europie Zachodniej, które są w dużo gorszej kondycji gospodarczej niż kraje nienależące do strefy euro w Europie Wschodniej - powiedział dziennikarzom w kuluarach szczytu UE.
Także premier sprawujących unijne przewodnictwo Czech Mirek Topolanek wyraził się sceptycznie o węgierskim planie. - Nie sądzę, że Europa Wschodnia jest specjalnym regionem, nie sądzę, że trzeba oddzielać kilka krajów w łonie UE, popieram pomoc dla wszystkich, którzy jej potrzebują - powiedział.
Podczas "miniszczytu" krajów Europy Środkowej i Wschodniej zwołanego przez premiera Donalda Tuska, Węgry wystąpiły o przyjęcie planu pomocy dla dotkniętej kryzysem finansowym i gospodarczym Europy Wschodniej i Środkowej w wysokości 160-190 mld euro.
- Nie możemy pozwolić sobie, by nowa żelazna kurtyna podzieliła Europę na dwie części - powiedział węgierski premier Ferenc Gyurcsany tuż przed rozpoczęciem w Brukseli spotkania dziewięciu liderów państw Europy Wschodniej i Środkowej.
Również niemiecka kanclerz Angela Merkel sprzeciwiła węgierskiemu planowi miliardowej pomocy dla wschodnioeuropejskich członków UE.
Według Merkel sytuacja jest bardzo zróżnicowana we wszystkich krajach członkowskich Unii i powinna być rozwiązywana w każdym przypadki inaczej. Merkel podkreśliła też, że jeden plan pomocowy dla wszystkich wschodnich członków organizacji jest nierozważny.
Na szczycie w Brukseli Merkel powiedziała, że "nie można porównywać" sytuacji na Węgrzech z sytuacją w Słowenii czy na Słowacji.
Również premier i minister finansów Luksemburga Jean-Claude Juncker podkreślił, że kraje Europa Wschodniej nie tworzą "bloku", ale mają "specyficzne problemy".
Premier Szwecji Fredrik Reinfeldt dodał, że należy solidarnie współdziałać" z krajami wschodnioeuropejskimi, lecz nie kolektywnie, ale "w ramach współpracy dwustronnej z tymi, którzy potrzebują pomocy".
Wysokiej rangi dyplomata europejski oświadczył, że ogłoszenie planu pomocy dla Europy Wschodniej może przynieść rezultaty przeciwne do zamierzonych i spowodować panikę. - Trzeba uważać, żeby nie spowodować niepokoju. Pomysł jest taki żeby pomagać krajom w każdym przypadku oddzielnie, a nie przewidywać trudności - powiedział.
- Plan nie ma poparcia. To zostało powiedziane wyraźnie (premierowi Węgier) przez pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej i inne państwa - oznajmił słowacki premier Robert Fico. Czeski minister finansów Miroslav Kalousek też wypowiedział się przeciw planowi, również wskazując, że sytuacja każdego kraju jest inna.
Podobnych argumentów użył Fico. Według niego słowackie banki nie mają takich problemów jak w innych krajach. - Nie twórzmy wrażenia, że wszyscy mają takie same problemy, że wszyscy potrzebują takiej samej pomocy i że krajom Europy Wschodniej nie udaje się (rozwiązać problemów), podczas gdy to komuś innemu się nie udaje" - powiedział słowacki premier.
Podkreślił, że większe problemy niż Słowacja mają niektóre kraje Europy Zachodniej, np. Irlandia. - Problemy Irlandii są sto razy większe niż słowackie - wskazał i dodał, że problemy Węgier są tysiąc razy większe.
- Biorąc pod uwagę naszą przynależność do strefy euro, myślę nawet, że również Czesi i Polacy mają poważniejsze problemy niż Słowacy - ocenił premier Słowacji.
PAP

Chiny i Japonia omawiają współpracę i łagodzą spór terytorialny

Ministrowie spraw zagranicznych Japonii i Chin, którzy spotkali się w sobotę w Pekinie omawiali wspólny projekt gazowy, kryzys finansowy i sytuację w Korei Płn. Łagodzono również spór o wyspy Senkaku.
Reprezentujący Tokio minister Hirofumi Nakasone powiedział, że Japonia i Chiny (druga i trzecia największa gospodarka świata) powinny przewodzić regionalnym inicjatywom, mającym zwalczać skutki kryzysu finansowego i wspólnie pobudzać wymianę gospodarczą - powiedział dziennikarzom rzecznik ministra Kazuo Kodama.
- Teraz gdy relacje japońsko-chińskie napotkały na pewne trudności, chciałbym porozumieć się z Chinami by nasze stosunki rozwijały się - powiedział Nakasone do swego chińskiego odpowiednika, ministra Yang Jiechi - informuje agencja Xinhua. Nakasone odniósł się do sporu o wyspy Senkaku.
Kwestia sporu odżyła w czwartek, gdy premier Japonii Taro Aso stwierdził, że wyspy należą do Tokio. Pekin zareagował złożeniem dyplomatycznego protestu, a na stronach internetowych chińskiego MSZ pojawił się komunikat, że "władza Chin nad wyspami nie podlega dyskusji".
Obie strony unikają jednak zaostrzania ciągnącego się od dawna japońsko-chińsko-tajwańskiego konfliktu o niezamieszkane, kontrolowane przez Japonię wyspy Senkaku. Chiny nazywają je Diaoyu, a Tajwan - Tiaoyutai.
Wyspy leżą ok. 2 tys. km na południe od Tokio, między Okinawą a Tajwanem. Zostały one scedowane przez Chiny Japonii po wojnie w 1895 roku, którą Japonia wygrała. W rejonie Senkaku znajdują się podmorskie złoża ropy naftowej i gazu.
Podczas sobotniego spotkania obydwaj ministrowie starali się nie zaogniać sporu. Skoncentrowali się na podpisanym w zeszłym roku wstępnym porozumieniu o wspólnej eksploatacji złóż ropy i gazu na spornych wodach Morza Wschodniochińskiego.
Porozumienie to pozwoliłoby Japończykom na zainwestowanie w projekty w miejscach, gdzie Chiny prowadzą już wiercenia i czerpanie z tych inwestycji proporcjonalnych zysków.
Nakasone i Yang rozmawiali też o programie nuklearnym Korei Płn. Chiny są głównym sojusznikiem Phenianu; dostarczają mu pomocy gospodarczej i energetycznej. Ministrowie zgodzili się, że należy kontynuować wspólne wysiłki mające na celu nuklearne rozbrojenie Korei Płn.
Nakasone zwrócił też uwagę, że ogromne finansowe nakłady Pekinu na zbrojenia (od 20 lat utrzymuje się dwucyfrowy wzrost tych inwestycji) budzą niepokój USA i sąsiadów Chin. Pekin twierdzi, że obawy te są bezpodstawne.
Według chińskiego MSZ, Nakasone spotka się w niedzielę z premierem Wen Jiabao.
PAP

Piątek, 2009-02-27

Obama: wycofamy się z Iraku do końca 2011 roku

Prezydent USA Barack Obama ogłosił, że amerykańskie operacje bojowe w Iraku zakończą się do 31 sierpnia 2010 roku. Obama zapowiedział również, że zamierza wycofać wszystkie wojska z Iraku w 2011 roku.
- Pozwólcie, że powiem to tak jasno, jak potrafię: z dniem 31 sierpnia (2010 roku) skończy się nasza misja bojowa w Iraku - oświadczył prezydent USA Barack Obama, przemawiając w bazie wojskowej Camp Lejeune w Karolinie Północnej.
Obecnie w Iraku jest ok. 140 tysięcy żołnierzy amerykańskich. Po zakończeniu operacji bojowych ma ich tam pozostać 35-50 tysięcy. Ich zadaniem będzie szkolenie i wspieranie sił irackich, a także prowadzenie "operacji specjalnych przeciwko terrorystom". Do końca 2011 roku z Iraku mają zostać wycofani wszyscy żołnierze amerykańscy.
Swoje decyzje uzasadnił mówiąc, że sytuacja w Iraku poprawiła się i stwarza nową nadzieję, iż trwająca prawie sześć lat wojna w tym kraju, którakosztowała życie ponad 4200 żołnierzy amerykańskich i dziesiątek tysięcy Irakijczyków, może być zakończona.
Przypomniał o spadku natężenia przemocy, porażkach irackiej Al- Kaidy i poprawie zdolności bojowej wojsk irackich oraz o krokach podjętych przez przywódców irackich na rzecz politycznej ugody, czego wyrazem były m.in. styczniowe wybory lokalne.
Podkreślił jednak, że postęp w Iraku nie jest jeszcze nieodwracalny.
- Niech nie będzie żadnych wątpliwości: Irak nie jest jeszcze bezpieczny i czekają go jeszcze trudne dni. Zbyt wiele podstawowych problemów politycznych dotyczących przyszłości Iraku pozostaje nierozwiązanych. Nie wszyscy sąsiedzi Iraku przyczyniają się do jego bezpieczeństwa - powiedział prezydent.
- Nasi wrogowie nie powinni mieć wątpliwości. Ten plan daje naszym dowódcom siły i elastyczność, konieczne do wsparcia naszych irackich partnerów - zapewniał Barack Obama.
Obama w rozmowach telefonicznych poinformował o tych planach premiera Iraku Nuriego al-Malikiego oraz swego poprzednika w Białym Domu George'a W. Busha.
PAP

Niemcy dadzą milion euro na muzeum w Oświęcimiu

Niemcy przeznaczą milion euro na renowację muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu - poinformował niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier.
Steinmeier oświadczył, że pomoc finansowa jest odpowiedzią na prośbę premiera Donalda Tuska skierowaną do wszystkich członków UE, by wspomogli fundusz ustanowiony na renowację obiektów byłego niemieckiego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego.
W poniedziałek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział w Brukseli, że gdyby fundacji udało się zgromadzić fundusze w wysokości 120 mln euro, mogłaby ona co roku przeznaczać od 6 do 7 mln euro na konserwację 200-hektarowego obozu i znajdujących się na jego terenie 150 budynków i tysięcy eksponatów.
Szef niemieckiego MSZ zapowiedział, że jego kraj przeznaczy na ten cel większe środki w przyszłym roku budżetowym. Obiecał też, że będzie zachęcał do datków niemiecki biznes i prywatne fundacje.
W styczniu powstała Fundacja Auschwitz-Birkenau, której celem jest stworzenie funduszu wieczystego zapewniającego środki na konserwację dawnego obozu - z kapitałem w wys. 120 mln euro pochodzącym z wpłat różnych państw Unii Europejskiej.
Dotychczas muzeum Auschwitz-Birkenau utrzymywało się głównie z pieniędzy pochodzących z budżetu państwa polskiego oraz przychodów własnych. Pomoc zagraniczna stanowiła w roku 2008 około 5% budżetu.
PAP

Ambasador interweniuje ws. "nazistowskiej Polski"

Wychodzący w Kalifornii dziennik "San Francisco Chronicle" opublikował list ambasadora RP w USA, Roberta Kupieckiego, protestującego przeciw zamieszczeniu w tytule jednego z artykułów określenia "nazistowska Polska".
Zostało ono użyte w tytule artykułu o wystawie odnalezionych w Drohobyczu fresków Bruno Schulza. Wybitny pisarz, zamordowany przez hitlerowców, w czasie okupacji niemieckiej mieszkał w tym mieście.
"SFC" przedrukował depeszę agencji Associated Press o odnalezionych freskach w swym wydaniu internetowym, ale nadał jej własny tytuł: "Freski z nazistowskiej Polski ujrzały światło dzienne".
Po telefonach od oburzonych czytelników polskiego pochodzenia i ambasady RP, dziennik zmienił następnego dnia sformułowanie w tytule na "Polska okupowana przez nazistów", a w czwartek zamieścił sprostowanie i list ambasadora.
- Wzmianka o "nazistowskiej Polsce" jest szokującym przekręceniem faktów historycznych. Nie jest to tylko sprawa semantyczna. Jestem pewien, że poza Polakami i tysiącami polskich Amerykanów z Kalifornii, inni również byli oburzeni tytułem artykułu - napisał ambasador Kupiecki.
PAP

Czwartek, 2009-02-26

UE szykuje się na przyjęcie więźniów z Guantanamo

Kraje Unii Europejskiej będą mogły, jeśli zechcą, przyjąć byłych więźniów z Guantanamo, ale po upewnieniu się, że są niewinni. Niewykluczone, że będą oni mieli ograniczoną swobodę poruszania się po terytorium UE - zapowiedziała Komisja Europejska.
Unijny komisarz do spraw wewnętrznych Jacques Barrot potwierdził w Brukseli po spotkaniu ministrów do spraw wewnętrznych, że UE jest otwarta na przyjęcie byłych więźniów z obozu Guantanamo, którego zamknięcie zapowiedział nowy prezydent USA Barack Obama. Ale nie będzie to sprawa ani szybka, ani prosta. Najpierw komisarz oczekuje konkretnych gwarancji od USA.
Barrot mówi, że w sprawie więźniów UE ma wiele pytań. Amerykanie muszą wyjaśnić choćby to, dlaczego nie zatrzymają więźniów u siebie, skoro są niewinni. Dlaczego nie mogą oni wrócić do swojego kraju? Barrot nie neguje obaw, że w ojczyźnie czekają niektórych więźniów prześladowania, ale powtarza, że Unia potrzebuje dowodów i nie może - jak się wyraził - działać we mgle.
Barrota interesuje też kwestia, czy byli więźniowie Guantanamo dostaną jakieś pieniądze w ramach odszkodowania, skoro siedzieli tam jako niewinni. Podkreślił, że do UE trafią tylko całkowicie niewinni więźniowie - więc USA będą musiały w wiarygodny sposób wyjaśnić, na jakiej podstawie uznały, że więźniowie są "czyści".
Szacuje się, że to ok. 50 z ponad 240 obecnych więźniów Guantanamo. Pozostają tam tylko dlatego, że nie ma kraju, do którego mogliby bezpiecznie powrócić. Są to osoby, wobec których władze USA nigdy nie sformułowały żadnych oskarżeń i nie ma podstaw, by zrobić to w przyszłości.
Dopiero gdy USA odpowiedzą na liczący 15 pytań kwestionariusz KE, UE wypracuje wspólne zasady ewentualnego przyjmowania więźniów przez chętne kraje. Możliwe, że wśród nich będzie klauzula wykluczająca możliwość korzystania przez byłych więźniów ze swobody podróży po strefie Schengen.
O przyjęcie byłych więźniów apelują do krajów UE organizacje obrońców praw człowieka Amnesty International i Human Rigts Watch. Także Parlament Europejski apelował w lutym, by państwa członkowskie UE były gotowe na przyjęcie więźniów Guantanamo, jeśli USA o to poproszą.
Kilka krajów, jak Portugalia, Włochy, Francja, Niemcy czy Hiszpania, już wstępnie zadeklarowało gotowość przyjęcia więźniów. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział w styczniu w Brukseli, że w Polsce byłoby to wyjątkowo trudne pod względem logistycznym, politycznym i prawnym, dlatego Polska - jak się wyraził - nie będzie się do tego paliła. Sceptycyzm wykazały także m.in. Austria, Holandia i Dania.
Inga Czerny i Michał Kot PAP


Awaria silników przyczyną środowej katastrofy samolotu


Środowa katastrofa tureckiego samolotu pasażerskiego w rejonie lotniska w Amsterdamie, w której zginęło 9 osób, mogła być spowodowana awarią silników. Jak oświadczył prezes Urzędu Bezpieczeństwa Transportu Pieter van Vollenhoven samolot runął z nieba prawie pionowo, co sugeruje przerwanie pracy silników. Dodał, iż nie ustalono jeszcze, co było tego przyczyną.
Lecący ze Stambułu do Amsterdamu Boeing 737-800 Tureckich Linii Lotniczych osiadł w polu, około półtora kilometra przed początkiem pasa startowego portu lotniczego Schiphol. Przy zetknięciu z ziemią kadłub samolotu rozłamał się na trzy części. Śmierć poniosło trzech spośród siedmiorga członków załogi i sześciu spośród 127 pasażerów. Ponadto 31 osób doznało ciężkich obrażeń, sześć z nich jest w stanie krytycznym.
Van Vollenhoven poinformował, że podjęta w Paryżu analiza zapisów rejestratorów pokładowych może być ukończona już w piątek, ale jego urząd przedstawi swe wstępne ustalenia prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu. Jak zaznaczył, jakość zapisów jest bardzo dobra
PAP

Kongres 230 niemieckojęzycznych specjalistów od Polski


W niemieckim Darmstadt rozpoczął się pierwszy kongres poświęcony niemieckim badaniom nad Polską. W trzydniowym spotkaniu uczestniczy 230 zajmujących się Polską naukowców z krajów niemieckojęzycznych.
Tematem blisko trzydniowej konferencji są migracje i transfery ludności. Uczestnicy reprezentują różnorodne dyscypliny naukowe. Są wśród nich slawiści, historycy, geografowie, socjolodzy, politolodzy, kulturoznawcy i muzykolodzy.
Jak podkreślają w komunikacie organizatorzy kongresu - Niemiecki Instytut Polski w Darmstadt, Instytut im. Herdera w Marburgu oraz uniwersytety w Moguncji i Giessen - Niemcy wciąż niewiele wiedzą o Polsce, choć od przełomu politycznego w Europie Wschodniej minęło już 20 lat.
Badania naukowe w Niemczech dotyczące wschodniego sąsiada mają bogatą tradycję, ale są w małym stopniu skoordynowane. W ciągu minionych 20 lat zamknięto wiele placówek badawczych, a powstało mało nowych. W porównaniu z sytuacją badań nad Francją, eksperci do spraw Polski zdani są w znacznym stopniu wyłącznie na siebie - oceniają organizatorzy.
Dlatego uczestnicy kongresu w Darmstadt chcą podsumować stan badań nad Polską w różnych dyscyplinach naukowych, a także zastanowić się nad dalszym ich kierunkiem oraz sposobami rozpowszechniania informacji o dostępnych rezultatach badań nad wschodnim sąsiadem Niemiec.
Na konferencji prasowej organizatorzy kongresu przedstawili siedem postulatów dotyczących badań nad Polską w Niemczech. - Polska jest drugim co do wielkości sąsiadem Niemiec. Badania nad Polską powinny zająć poczesne miejsce na niemieckiej mapie badań naukowych - uznali.
Potrzebne jest również - ich zdaniem - zmniejszenie asymetrii w polsko-niemieckich kontaktach naukowych; w Polsce badania nad Niemcami cieszą się dużym zainteresowaniem, a w Niemczech badania nad Polską prowadzone są na mniejszą skalę.
Zauważono, że studia polonistyczne w Niemczech są zdecentralizowane. Brak m.in. centralnego uniwersyteckiego ośrodka badawczego. Prowadzi to m.in "do słabości instytucjonalnej i słabej widoczności".
Pierwszym krokiem do wzmocnienia tejże "widoczności" badań nad Polską w Niemczech jest organizowany w Darmstadt kongres. Kolejnym etapem powinien być rozwój kontaktów i wymiany informacji naukowej, np. poprzez organizowanie regularnych konferencji polonistycznych.
Pomocne byłoby również założenie Katedry Badań nad Polską na jednym z niemieckich uniwersytetów. Katedra taka powinna być zintegrowana z wyposażonym w odpowiednie środki infrastrukturalne Centrum Badań Naukowych nad Polską, które stworzyłoby koncepcję studiów magisterskich uzupełniających, modułów dokształcających, studiów podyplomowych itp.
Proponują również poszerzenie oferty publikacji w języku niemieckim, dotyczących badań nad Polską.
Konferencja potrwa do soboty. Jej partnerem jest Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Anna Widzyk PAP

Tysiące ludzi pożegnało kardynała Tunga

W stolicy Wietnamu tysiące ludzi wzięło w czwartek udział w nabożeństwie żałobnym za zmarłego kardynała Paula Josepha Pham Dinh Tunga, emerytowanego arcybiskupa Hanoi i orędownika odnowienia stosunków z Watykanem.
Kardynał, którego przez ponad 26 lat komunistyczne władze Wietnamu przetrzymywały w areszcie domowym, zmarł w niedzielę w wieku 89 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w katedrze w Hanoi.
- Jego śmierć jest wielką stratą dla społeczności katolickiej w Wietnamie - powiedział jeden z wietnamskich dostojników kościelnych. Tung działał na rzecz polepszenia stosunków ze Stolicą Apostolską.
Hanoi i Watykan nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od lat 50. XX wieku, choć w Wietnamie jest ok. 6 mln katolików. W Azji większą społeczność katolicką mają tylko Filipiny.
Wysłannik Watykanu, który prowadzi z wietnamskimi władzami rozmowy o ewentualnym nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, wyraził w zeszłym tygodniu nadzieję, że jeszcze w tym roku papież Benedykt XVI uda się do tego kraju.
W ciągu 20 ostatnich lat obie strony przeprowadziły 18 spotkań, ale w zeszłym tygodniu po raz pierwszy odbyły się rozmowy łączonej grupy roboczej do spraw normalizacji.
Główną religią w Wietnamie jest buddyzm - wyznaje go ok. 80% ludności kraju.
PAP

 

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228