zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
FAKTY ZE ŚWIATA
|
Środa, 2009-11-25
Trwa akcja obywatelskiego
nieposłuszeństwa na Kubie
10 489 nowych podpisów zebrali na Kubie organizatorzy kampanii "Con La
Misma Moneda", walczący z systemem zmuszającym Kubańczyków do płacenia
wymienną walutą - zamiast peso - za część towarów i usług.
Jak poinformowała działająca na Kubie Latynoamerykańska Federacja Kobiet
Wiejskich (FLAMUR), nowe podpisy z protestem przeciw temu systemowi
przekazane zostałydo kubańskiego Zgromadzenia Narodowego w Hawanie.
W sumie zebrano już 30 587 podpisów pod petycją domagającą się prawa
płacenia wszędzie narodową walutą. Władze kubańskie na nią nie
odpowiedziały.
Oprócz zbierania podpisów działacze kampanii prowadzą akcje
obywatelskiego nieposłuszeństwa, polegające na odmowie płacenia walutą
wymienną w sklepach, które tylko taką przyjmują.
W siedmiu prowincjach na Kubie - informuje FLAMUR - działacze okupowali
także sklepy, restauracje i apteki nie przyjmujące krajowej waluty.
(PAP)
"Za osiem-dziewięć lat wojsk USA nie będzie w Afganistanie"
Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama przedstawi swą nową
strategię w wojnie w Afganistanie, przemawiając 1 grudnia w akademii
wojskowej West Point - poinformował rzecznik Białego Domu Robert Gibbs.
Jak mówił Gibbs, za osiem-dziewięć lat amerykańskich wojsk nie będzie
już w Afganistanie.
Jak twierdzili przedstawiciele władz USA, Obama może zadeklarować
wysłanie do Afganistanu dodatkowo około 30 tysięcy żołnierzy w ramach
szerszej strategii, ukierunkowanej na wzmocnienie bezpieczeństwa
wewnętrznego.
Zapytany, czy administracja Obamy ma strategię wyjścia z trwającej już
osiem lat wojny, rzecznik oświadczył, że za osiem do dziewięciu lat od
chwili obecnej wojsk Stanów Zjednoczonych w Afganistanie nie będzie.
(PAP)
Bundestag przeciw nominacji Steinbach
Wszystkie frakcje w niemieckim Bundestagu z wyjątkiem rządzącej
chadeckiej CDU/CSU wypowiedziały się przeciwko wejściu przewodniczącej
Związku Wypędzonych Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka,
Wypędzenie, Pojednanie".
Kandydatura szefowej BdV do władz przyszłego muzeum wysiedleń stała się
tematem sporu w koalicji CDU/CSU i FDP. Wejściu Steinbach do tego
gremium sprzeciwia się szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle (FDP).
- Pojednania nie jest możliwe i wiarygodne, jeśli nie bierze się pod
uwagę zdania partnera - powiedział Wolfgang Thierse (SPD) podczas debaty
Bundestagu. - Projekt upamiętnienia wysiedleń nie może na nowo wzbudzać
nieufności, szczególnie w Polsce, krytycznej wobec Steinbach.
Przedstawiciel koalicyjnej FDP Michael Link tłumaczył z kolei, że
sprzeciw liberałów wobec kandydatury szefowej BdV wynika z troski, by
nie zniweczyć tego, co dotychczas udało się osiągnąć w stosunkach
polsko-niemieckich.
(PAP)
Wtorek, 2009-11-24
Naukowiec z CERN planował
ataki we Francji
Naukowiec pracujący w CERN (Europejska Organizacja Badań Jądrowych),
aresztowany w październiku pod zarzutem działalności terrorystycznej,
prawdopodobnie planował ataki na wojsko i osobistości we Francji - pisze
dziennik "Le Figaro".
Pochodzący z Algierii 32-letni Francuz Adlene Hicheur, miał zaatakować
27. batalion strzelców alpejskich z Annency - twierdzi gazeta. Według
jednego z prokuratorów, chodziło o "ukaranie francuskiej armii i
generalnie Francji za zaangażowanie w wojnę w Afganistanie".
Według dziennika, który powołuje się na wysoko postawione źródła,
Hicheur "miał zatwierdzać proponowane mu przez algierską komórkę
terrorystyczną inne plany", takie jak "eliminowanie osób na wysokich
stanowiskach, polityków i innych".
"Wszystko to miało być omawiane z rozmówcami" z Al-Kaidy Islamskiego
Maghrebu. Jak pisze "Le Figaro", naukowiec od miesięcy kontaktował się
przez internet z łącznikiem będącym członkiem Al-Kaidy Islamskiego
Maghrebu. W jednym z e-maili podejrzany o terroryzm mógł nawet
dostarczyć wskazówki na temat rozmieszczenia koszar w celu
przeprowadzenia akcji.
Jak pisze niemiecka agencja dpa, fizyk należy do niebezpiecznej
kategorii terrorystów samotników, podobnie jak Nidal Malik Hassan,
psychiatra wojskowy, który 5 listopada dokonał rzezi w amerykańskim Fort
Hood.
Przypadek ten pokazuje wzrost znaczenia komunikacji w internecie dla
werbowania i działania terrorystów. Po zamknięciu terrorystycznej strony
minbar.com powstało ponad 20 "szczególnie szkodliwych" stron
internetowych, które coraz częściej pochodzą z Francji. Terroryści
samotnicy są trudni do zdemaskowania, ponieważ wydają się "całkowicie
zasymilowani". Naukowiec był śledzony półtora roku przed aresztowaniem.
(PAP)
Watykan o filmie: moralna próżnia z dewiacyjnym przesłaniem
Papieska Rada ds. Kultury wyraziła swoje obawy w związku z rosnącą
popularnością "wampirycznej" serii Zmierzch amerykańskiej autorki
Stephenie Meyer i nazwała najnowszy film serii pt. "Księżyc w nowiu"
moralną próżnią z dewiacyjnym przesłaniem.
Monsignor Franco Perazzolo potępił film za okultystyczne idee, których
moralna pustka jest bardziej niebezpieczna nawet niż dewiacyjne
przesłanie.
Seria Zmierzch pisana dla nastolatków opowiada historię romantycznej
miłości między wampirem Edwardem Cullenem a młodą dziewczyną Bellą Swan.
Seria odniosła sukces wydawniczy zarówno w Stanach jak i w Europie.
Ekranizacja drugiej powieści cyklu weszła na ekrany kin 20 listopada.
(EAI)
Król Jordanii rozwiązał parlament i zarządził wybory
Król Jordanii Abdullah II rozwiązał parlament i zarządził przedterminowe
wybory. Decyzje monarchy z zadowoleniem powitali przedstawiciele partii
opozycyjnych.
- Mamy nadzieję, że król uczyni teraz następny krok i zarządzi zmianę
ordynacji wyborczej, aby nowy parlament mógł zainicjować niezbędne
reformy i zwalczyć korupcję - powiedział sekretarz generalny Frontu
Akcji Islamskiej (IAF) Ishak Farhan.
Monarcha nie uzasadnił swej decyzji rozwiązania wybranego przed dwoma
laty parlamentu. Obserwatorzy zwracają uwagę, że w ostatnich miesiącach
sondaże wskazywały na niezadowolenie wielu Jordańczyków z pracy
deputowanych.
Zgodnie z jordańską konstytucją nowy parlament ma być wybrany w ciągu
czterech miesięcy.
IAF, skupiający fundamentalistów islamskich i popierany przez Bractwo
Muzułmańskie, jest obecnie jedyną większą partią jordańską. Obecny
system wyborczy (tzw. system pojedynczego głosu nieprzechodniego, w
którym wyborca przeznacza głos na konkretnego kandydata zgłoszonego w
kilkumandatowym okręgu wyborczym) jest niekorzystny dla partii
politycznych, natomiast sprzyja kandydatom niezależnym, stawiającym na
lojalność plemienną wyborców. Zdecydowanie dominowali oni w rozwiązanym
teraz parlamencie.
(PAP)
Ukradziona polska kolęda zostanie wykonana w Szwecji
Unikatowa polska kolęda z XVII wieku, której tekst został wywieziony
przez szwedzkie wojska w czasie potopu (1655), będzie mieć premierę w
grudniu na koncercie w Sztokholmie. Słowa pieśni przez lata spoczywały
zapomniane w skrzyni w pod sztokholmskim zamku Skokloster.
Na pomysł wykonania kolędy wpadła Joanna Janasz, od lat organizująca
imprezy dla Polonii w Sztokholmie.
- Na wykładzie pani profesor Ewy Teodorowicz-Hellman dowiedziałam się,
że wśród odnalezionych polskich druków i książek jest nieznana dotąd
kolęda. Od razu pomyślałam, że trzeba wykorzystać ten cud i
zaprezentować utwór publiczności - mówi Joanna Janasz.
Organizatorka zaprosiła polską piosenkarkę mieszkającą od lat w Szwecji,
Teresę Tutinas, która zgodziła się wykonać utwór.
Tekst kolędy napisany starym językiem wymagał unowocześnienia, czego
podjęła się polonijna poetka Dana Rechowicz.
- Niektóre staropolskie słowa są dziś już zupełnie niezrozumiałe,
dlatego musiałam dokonać zmian. Starałam się jednak zachować dawny
klimat - mówi Dana Rechowicz. Zaprezentowała refren kolędy:
"Wy przynajmniej zaśpiewajcie,/ Wojska nieb ognistych dajcie/ Boską
cześć Bogu małemu/ Rzewnie w żłóbku płaczącemu!/ Obłok dżdżysty niech
rozbije/ Lutnia, która smutki myje./ To się Jezus roześmieje,/ W serca
wleje nam nadzieję!"
Muzykę skomponował Zbigniew Bizoń, niegdyś muzyk m.in. zespołu
Czerwono-Czarni, który w latach 70. wyemigrował do Szwecji.
Odnaleziona w Szwecji polska kolęda z XVII wieku nosi tytuł "Jezus Bóg i
człowiek w stajence betlejemskiej narodzony". Została napisana przez
Jana i Krzysztofa Denhoffów, studentów Akademii Wileńskiej.
Przez pewien czas należała do Władysława Konstantego Wituskiego,
dworzanina króla Władysława IV. Do Szwecji trafiła wraz z innymi łupami
wojennymi, przywieziona przez szwedzkiego generała Karola Gustawa
Wrangla.
Koncert "Kolędy i pastorałki", na którym po raz pierwszy zaprezentowana
zostanie publicznie, odbędzie się 5 grudnia w kościele Citykyrkan w
Sztokholmie. Zainteresowanie Polonii jest już tak duże, że zdecydowano o
dodatkowym występie.
Daniel Zyśk
(PAP)
Poniedziałek,
2009-11-23
Szwed zdobył ważną
nagrodę za książkę o łódzkim getcie
Steve Sem-Sandberg otrzymał najbardziej prestiżową, obok Nobla, szwedzką
nagrodę literacką Augustpriset za opowiadającą o żydowskim getcie w
Łodzi powieść "De fattiga i Lodz".
Autor najlepszej szwedzkiej książki w kategorii literatura piękna
odebrał brązową statuetkę oraz 100 tysięcy koron w sztokholmskiej
filharmonii.
- Ta książka pokazuje rzeczywistość bez makijażu. Literatura i filmy o
Holokauście na ogół opowiadają o ludziach, którzy przeżyli, a moja
powieść nie kończy się happy endem, dlatego zastanawiałem się, czy może
odnieść sukces - powiedział Sem-Sandberg.
Wydana we wrześniu w Szwecji powieść szybko stała się sukcesem
wydawniczym. Obecnie jest już tłumaczona na 18 języków.
Napisanie prawie 700-stronicowej książki zajęło pisarzowi aż pięć lat.
Za materiał posłużyła mu autentyczna kronika getta pisana przez
więzionych Żydów.
Nagroda Augustpriset przyznawana jest co roku od 1989 roku przez
Szwedzki Związek Wydawców autorom najlepszych szwedzkich książek. Oprócz
twórców z dziedziny literatury pięknej, nagradzani są również najlepsi
autorzy literatury faktu oraz książek dla dzieci i młodzieży.
(PAP)
Iran pokazał co zrobi,
gdy zostanie zaatakowany
W ramach ćwiczeń wojskowych, irańskie siły zbrojne odpowiadały na
ewentualny atak nuklearny, chemiczny i bakteriologiczny - poinformowała
irańska agencja Isna.
- Symulację ataku nuklearnego, bakteriologicznego i chemicznego
dokonanego przez fikcyjnego wroga przeprowadzono w poniedziałek rano. W
odpowiedzi przeprowadzono serię operacji polegających na likwidacji
następstw tego ataku - podała agencja.
Cytowany przez agencję rzecznik manewrów, generał Ali Moghiseh
powiedział, że "jednocześnie testowano radary produkcji irańskiej".
Siły zbrojne Iranu rozpoczęły ćwiczenia wojskowe by zademonstrować
zdolność obrony swych obiektów nuklearnych.
Są one prowadzone na obszarze 600 tys. km kwadratowych i obejmują m.in.
ochronę budowanej w Buszerze (na południu) elektrowni jądrowej, zakładów
produkcji paliwa jądrowego w Isfahanie (w środkowym Iranie) i zakładów
wzbogacania uranu w pobliżu Kum (też w centrum kraju). Wiadomość o
istnieniu tych zakładów, którą Iran ujawnił we wrześniu, pogłębiła
podejrzenia, że obiekt ten mógł być planowany jako część tajnego
wojskowego programu nuklearnego.
Zachód obawia się, że Teheran planuje przekształcenie programu w celu
wyprodukowania materiału rozszczepialnego do głowic bojowych.
USA i Izrael nie wykluczyły ataku na obiekty nuklearne Iranu. Teheran,
który zapewnia, że pragnie wzbogacać uran jedynie z myślą o energetyce
jądrowej, wielokrotnie groził, że na ewentualne ataki odpowie uderzeniem
na izraelskie i amerykańskie cele w regionie.
(PAP)
Indie testują rakietę zdolną przenosić ładunki nuklearne
Indie przeprowadziły pierwszą nocną próbę swego pocisku balistycznego
Agni-II (Ogień-II). Rakieta ma zasięg do dwóch tysięcy kilometrów i może
przenosić ładunki nuklearne - poinformowało indyjskie ministerstwo
obrony.
Zastrzegający sobie anonimowość rzecznik resortu powiedział, że pocisk
wystrzelono z wyspy Wheelers, która stanowi część wschodnioindyjskiego
stanu Orissa. Poprzednie próby tej rakiety odbywały się za dnia.
Agni-II to najpotężniejszy element indyjskiego arsenału rakietowego.
Może przenosić bojowe ładunki konwencjonalne i nuklearne o masie do
jednej tony.
(PAP)
Polska zakonnica: Jan Paweł II regularnie biczował się w akcie pokuty
Jan Paweł II regularnie się biczował w akcie pokuty za grzechy - zeznała
polska zakonnica Tobiana Sobótka z zakonu Najświętszego Serca Jezusowego.
Spisane zeznania siostry odnalazła komisja, która analizuje życie
papieża przed beatyfikacją i kanonizacją. Wypowiedzi siostry Tobiany
Sobótki zostały wydrukowane we włoskiej gazecie "La Stampa". O sprawie
pisze także brytyjski "Daily Mail".
Zeznania zakonnicy znajdują się w dokumentach gromadzonych w Watykanie i
badanych przed ewentualnym ogłoszeniem Papieża świętym. Siostra Tobiana
Sobótka pracowała w watykańskich apartamentach Jana Pawła II oraz w jego
letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Była również osobą, która podczas
podróży pomagała w rehabilitacji i pełniła funkcję pielęgniarki.
Zakonnica miała zeznać, że papież zadawał sobie pokutę. - Słychać było
odgłos uderzeń, gdy się biczował. Robił to, gdy jeszcze był w stanie sam
się poruszać - zeznała.
Oświadczenie polskiej zakonnicy ma się znaleźć w nowej książce o Janie
Pawle II, którą przygotowuje dziennikarz "La Stampy".
Te doniesienia potwierdza także były papieski sekretarz z lat 80.,
pochodzący z Konga biskup Emery Kabongo. - Karał się w szczególności
zaraz przed wyświęcaniem biskupów i kapłanów. Chciał się należycie
przygotować przed sprawowaniem sakramentów. Sam tego nigdy nie widziałem,
ale słyszałem od innych - mówił Kabongo.
Poproszony o komentarz, rzecznik prasowy Watykanu powiedział: -
Dochodzenie, oraz wszystkie dokumenty są wciąż utajone i dopóki nie
będzie gotowy ostateczny raport nie możemy tego w żaden sposób
skomentować.
Jak przypomina "Daily Mail" samobiczowanie jest sposobem pokuty, który
katolikom przypominać ma razy doznane przez Chrystusa z rąk Rzymian
przed ukrzyżowaniem.
("Daily Mail")
Naukowcy ostrzegają -
Bałtyk zaleje nadbrzeżne miasta
Fińscy eksperci ostrzegają przed stopniowym wzrostem poziomu wód Bałtyku.
Zjawisko to może zagrażać zalaniem części nadbrzeżnych miast.
Jak powiedział fińskiemu publicznemu radiu przedstawiciel państwowej
służby ochrony środowiska, poziom Bałtyku może się podnieść w ciągu
kilkudziesięciu lat od 50 centymetrów do trzech metrów. Będzie to
zależeć od wielu czynników, w tym: kierunku wiatru, siły i liczby
sztormów.
Eksperci uważają, że fakt wzrostu poziomu morza trzeba brać już teraz
pod uwagę przy planowaniu przestrzennym w rejonach nadmorskich.
Zdaniem fińskich specjalistów, nie powinno się już budować domów na
miejscach położonych poniżej czterech metrów nad średnim poziomem
Bałtyku. Finowie twierdzą w związku z tym, że istnieje konieczność
opracowania nowych map topograficznych, precyzyjnie odwzorowujących
rzeczywiste wysokości nad poziomem morza.
(IAR)
Niedziela,
2009-11-22
5 lat temu na Ukrainie
rozpoczęła się rewolucja
- Pomarańczowa rewolucja 2004 r. przyniosła Ukrainie wolność - zgodzili
się prezydent Wiktor Juszczenko i premier Julia Tymoszenko. W niedzielę
na Ukrainie obchodzono - bez wielkich fanfar - piątą rocznicę
pomarańczowej rewolucji.
Tymoszenko i Juszczenko, którzy byli wówczas najbliższymi sojusznikami,
są dziś nieprzejednanymi wrogami i największymi konkurentami w
zaplanowanych na styczeń wyborach prezydenckich.
Niedzielną rocznicą świętowali w związku z tym oddzielnie, występując
wieczorem w przychylnych im stacjach telewizyjnych.
- To święty dla mego narodu dzień: jesteśmy wolni. Naszej wolności nikt
nam nie podarował. Dzisiaj musimy odpowiedzieć sobie na kolejne pytanie:
czy jesteśmy wielkim państwem, czy wielkim satelitą. Nasza droga do
wolności dopiero się rozpoczęła - podkreślił podczas transmitowanego na
żywo przez telewizję państwową wystąpienia w Ukraińskim Domu w Kijowie
prezydent Juszczenko.
Dom ten znajduje się nieopodal centralnego placu Kijowa, Majdanu
Niepodległości. To właśnie na nim w listopadzie 2004 r. rozbito namioty,
których mieszkańcy przez 17 zimnych, jesiennych dni popierali
kandydaturę Juszczenki na prezydenta, zagrzewani do walki przez obecną
premier Tymoszenko.
W niedzielę na Majdan przyszło ok. 100 osób.
- Jestem przekonana: Majdan nie poszedł na marne. (...) Ludzie nie stali
na nim ani za Juszczenkę, ani za (jego rywala w wyborach 2004 r., byłego
premiera Wiktora) Janukowycza. Ludzie stali tam, broniąc siebie samych i
broniąc Ukrainy - powiedziała Tymoszenko w przemówieniu, transmitowanym
podczas mowy Juszczenki przez stacje telewizyjne, które popierają jej
kandydaturę na prezydenta.
Pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się 22 listopada 2004 r. Protesty,
które trwały 17 dni, wybuchły, gdy Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie
uznała, że drugą turę wyborów prezydenckich wygrał kandydat obozu władzy,
ówczesny premier Janukowycz.
W rezultacie protestów, w powtórzonym głosowaniu zwyciężył kandydat
opozycji demokratycznej Wiktor Juszczenko. Pomarańczowy był kolorem jego
kampanii wyborczej.
Ukraińscy komentatorzy twierdzą, że obecna niechęć Juszczenki do
Tymoszenko jest tak silna, że jeśli w drugiej turze wyborów
prezydenckich zmierzy się ona z Janukowyczem, urzędujący prezydent
poprze tego ostatniego.
- Tymoszenko nigdy nie stanie się prawdziwą Ukrainką, a z Janukowycza
można Ukraińca zrobić - miał powiedzieć kiedyś Juszczenko.
W wyznaczonych na styczeń wyborach obecny prezydent nie ma praktycznie
szans na reelekcję: sondaże dają mu dziś od 3 do 7% poparcia. Faworyt
rankingów, Janukowycz, może liczyć na ok. 28%, a premier Tymoszenko na
20% głosów.
(PAP)
Walka z rakiem - duża sieć
klubów fitness zamyka solaria
Zarząd SATS, największej w Skandynawii sieci klubów fitness, zdecydował
o zamknięciu solariów we wszystkich swoich centrach. Decyzja ma związek
z raportem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), z którego wynika, że
sztuczne opalanie jest bardziej rakotwórcze niż wcześniej sądzono.
- Chcemy, aby nasze centra treningowe przyczyniały się do poprawy
zdrowia, dlatego musimy poważnie potraktować ostrzeżenia Światowej
Organizacji Zdrowia - mówi Kent Orrgren, prezes SATS w Szwecji.
Z raportu WHO wynika, że istnieje bezpośredni związek między opalaniem a
zachorowaniem na raka skóry. U osób, które zaczynają opalać się w
solariach przed 30. rokiem życia, ryzyko wystąpienia czerniaka
złośliwego wzrasta o 75%.
- Prawdopodobieństwo wystąpienia raka u osób korzystających z solariów
jest podobne jak w przypadku palaczy tytoniu. W związku z tym nie
wystarczy już zwykła informacja o szkodliwości opalania, jaką dotychczas
zamieszczaliśmy w naszych siłowniach - dodaje szef sieci SATS.
Likwidacja solariów w siłowniach SATS nastąpi 1 grudnia. Obejmie ona
ponad 100 centrów tej marki w Szwecji, Norwegii, Danii oraz Finlandii, w
których znajdują się łóżka do sztucznego opalania.
Akcję popiera szwedzki Instytut Ochrony przed Promieniowaniem, który
postuluje wprowadzenie zakazu korzystania z solariów dla osób poniżej 18
lat.
W Szwecji odnotowuje się rocznie około 2 tysięcy przypadków
najgroźniejszego czerniaka złośliwego oraz około 40 tysięcy raka
podstawnokomórkowego skóry.
(PAP)
Tajne dokumenty ws. wojny w Iraku niewygodne dla Blaira
Tony Blair jako premier W. Brytanii w okresie wojny z Irakiem wprowadził
w błąd opinię publiczną i parlament, planując inwazję wcześniej niż się
do tego przyznał, bo już od początku 2002 roku - wynika z tajnych
rządowych dokumentów, do których miał wgląd tygodnik "Sunday Telegraph".
Wojna z Irakiem rozpoczęła się 19-20 marca 2003 roku.
Tajne dokumenty dotyczące wniosków na przyszłość, które rząd wyciągnął z
wojny z Irakiem na własny użytek (tzw. "lessons learnt") wskazują, że
błędów dopuszczono się na wielu szczeblach: planowania działań wojennych,
przygotowania się na sytuację po obaleniu Saddama Husajna i wyposażenia
żołnierzy w sprzęt.
Według tygodnika Tony Blair faktycznie planował wojnę z Irakiem już z
początkiem 2002 roku, dążąc do obalenia Husajna, ale do końca 2002 roku
oficjalnie utrzymywał, że żadne decyzje nie zapadły, wojny nie ma w
planach, a rozwiązanie problemu irackiej broni masowego rażenia musi
wypracować ONZ.
W tym duchu Blair wypowiadał się np. na posiedzeniu komisji spraw
zagranicznych Izby Gmin w lipcu 2002 roku. Tymczasem, o czym wiedział,
od lutego brytyjskie i amerykańskie dowództwa pracowały nad planami
inwazji - sugerują dokumenty.
Jeszcze w listopadzie 2002 roku z obawy przed wrogą reakcją przeciwnej
wojnie opinii publicznej Blair twierdził, że jego celem jest rozbrojenie
Iraku, a nie obalenie reżimu w Bagdadzie.
Tajny charakter operacji, potrzeba ograniczenia wiedzy na jej temat do
szczupłego grona osób z obawy przed opinią publiczną zaszkodziły jakości
planowania i spowodowały, że Brytyjczycy nie zadbali należycie o to, by
okupacja wojskowa po zakończeniu działań wojennych była sukcesem.
"Wprawdzie analiza fazy działań wojennych uznaje je za znaczący sukces
militarny, ale został on osiągnięty w walkach z trzeciorzędną (iracką)
armią. Wróg lepiej przygotowany do wojny zadałby nam (Brytyjczykom)
większe straty" - podkreśla gazeta, wskazując na wypowiedzi brytyjskich
dowódców zawarte w rządowym dokumencie.
"Rządowe dokumenty nie rzucają nowego światła na najczęściej wysuwany
wobec Tony'ego Blaira zarzut, że kłamał na temat domniemanego zagrożenia
ze strony irackiej broni masowego rażenia, lub je wyolbrzymiał. Niemniej
jednak ich lektura będzie dla niego niewygodna w świetle niektórych
innych zarzutów" - napisał "Sunday Telegraph".
W najbliższy wtorek rozpoczynają się obrady komisji dochodzeniowej,
która przeanalizuje rolę W. Brytanii w wojnie z Irakiem. Z początkiem
2010 roku przed komisją w charakterze świadka ma się stawić Tony Blair.
(PAP)
Sobota, 2009-11-21
Alarmy na Międzynarodowej
Stacji Kosmicznej
Już dwa razy - w czwartek i w piątek w nocy - fałszywe alarmy,
ostrzegające o dekompresji, wyrywały ze snu astronautów na
Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. W obu wypadkach powodem były
problemy techniczne w rosyjskim module stacji.
W sobotę, z powodu alarmu, amerykańska agencja kosmiczna pozwoliła
astronautom pospać pół godziny dłużej, w związku z czym nieco później
rozpoczął się tego dnia "spacer kosmiczny" Mike'a Foremana i Randy
Bresnika, których zadaniem jest m.in. zamontowanie nowych anten na ISS.
Dla Bresnika jest to pierwszy lot kosmiczny. Astronauta niecierpliwie
czeka na dobrą wiadomość z Ziemi - jego żona jest w bardzo zaawansowanej
ciąży i drugie dziecko państwa Bresnik może przyjść na świat w każdej
chwili.
Uzgodniono, że gdyby dziecko urodziło się w czasie, kiedy Bresnik będzie
w otwartej przestrzeni kosmicznej, astronauta dowie się o tym dopiero po
powrocie na ISS. Chodzi o to, by astronauta był w pełni skoncentrowany
podczas prac na zewnątrz stacji.
(PAP)
Niemiecki rząd walczy o rezygnację Eriki Steinbach
Niemiecki rząd szuka rozwiązań, które pomogłyby przekonać Związek
Wypędzonych (BdV) do rezygnacji z nominowania jego przewodniczącej Eriki
Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" -
informuje niemiecka prasa.
W grę wchodzą m.in. gwarancje dotyczące wsparcia finansowego dla BdV, a
także dodatkowe miejsca dla organizacji wypędzonych we władzach fundacji,
która ma stworzyć w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom Niemców.
Kandydatura Steinbach jest tematem sporu w niemieckiej koalicji chadeków
i liberałów. Szef dyplomacji Guido Westerwelle (FDP) sprzeciwia się
wejściu przewodniczącej BdV do władz fundacji, by - jak tłumaczy - nie
obciążać stosunków z krytyczną wobec Steinbach Polską.
Według informacji dziennika "Koelner Stadt-Anzeiger" Steinbach, w zamian
za swą rezygnację, miałaby negocjować z ministerstwem spraw wewnętrznych
w sprawie finansowania działalności BdV. "W szczególności Związek
chciałby uniezależnić wsparcie finansowe od zmian rządów" - pisze "Koelner
Stadt-Anzeiger", nie podając źródeł tych informacji.
Według gazety rocznie BdV otrzymuje z budżetu niemieckiego 920 tysięcy
euro; poprzedni rząd SPD i Zielonych zmniejszył sumę wsparcia prawie o
połowę. Do tego dochodzą jeszcze środki na realizowane projekty na kwotę
ponad miliona euro, także władze krajów związkowych dotują działalność
ziomkostw.
Z kolei według tygodnika "Focus" organizacje wypędzonych mogłyby
otrzymać większą liczbę przedstawicieli w radzie fundacji. Obecnie BdV
przysługują trzy miejsca w tym 13-osobowym gremium, lecz jedno pozostaje
nieobsadzone, bo BdV chce, by zajęła je Steinbach.
Dodatkowo rozważa się przeznaczenie z budżetu państwa większej sumy na
fundację "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", niż przewidziane dotąd 2,5
mln euro rocznie.
W pracach nad kompromisem mają uczestniczyć kanclerz Angela Merkel i
minister finansów Wolfgang Schaeuble - informuje "Focus".
Przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Bundestagu Wolfgang Bosbach (CDU)
nalega na obopólna zgodę. - Czas na przekonujące oferty i negocjacje -
powiedział "Focusowi".
Według tygodnika Steinbach zrezygnuje z zasiadania w radzie fundacji
tylko wówczas, jeśli w zamian BdV i jego koncepcje zyskają na znaczeniu
w pracach muzeum.
Przewodnicząca Związku Wypędzonych nalega na to, by do końca roku rząd
federalny rozwiązał spór w sprawie jej nominacji. Steinbach na poparcie
bawarskiej CSU oraz kierownictwa CDU. W rozmowie z dziennikiem "Bild"
sekretarz generalny CSU Alexander Dobrindt zaapelował do Westerwellego,
by "zachował się jak gentleman" i zaprosił Steinbach na osobistą rozmowę.
- Poprzez nieprzemyślane wypowiedzi podczas wizyty w Polsce Westerwelle
bardzo sobie zaszkodził u naszych wypędzonych. Jeśli chce być ministrem
spraw zagranicznych wszystkich Niemców, nie może zapominać o wypędzonych
- powiedział Dobrindt.
- Mają oni prawo do tego, by ich sprawy także były reprezentowane przez
niemiecką politykę zagraniczną, zamiast chowane pod stół przy
najcichszym powiewie przeciwnego wiatru z Polski - dodał.
(PAP)
Piątek,
2009-11-20
Odnalazły się dwa palce i
ząb Galileusza
Dwa palce i ząb, usunięte ze zwłok Galileusza we florenckiej bazylice w
XVIII wieku, zostały odnalezione - poinformowało Muzeum Historii Nauki
we Florencji.
Dyrektor muzeum, Paolo Galluzzi, powiedział, że trzy palce, kręg i ząb
ze zwłok wielkiego astronoma zabrali w 1737 roku, 95 lat po jego śmierci,
entuzjastyczni sympatycy. Okazją było przeniesienie zwłok do
monumentalnego grobowca w bazylice Santa Croce we Florencji. Galileusz
spoczął wtedy naprzeciwko Michała Anioła.
Jeden z palców wkrótce odzyskano i znajduje się on obecnie w kolekcji
florenckiego muzeum. Odnalazł się też kręg - jest przechowywany na
Uniwersytecie w Padwie, gdzie Galileusz nauczał.
Ząb i dwa pozostałe palce - kciuk i środkowy prawej ręki - były
przekazywane z pokolenia na pokolenie w rodzinie pewnego włoskiego
markiza - powiedział Galluzzi. Z czasem rodzina zapomniała jednak, co
znajdowało się w odziedziczonym po przodkach pojemniku. Później ów
pojemnik został sprzedany. W 1905 roku po palcach i zębie Galileusza
zaginął wszelki ślad. Ostatnio pojemnik pojawił się jednak na aukcji.
Kupił go prywatny kolekcjoner, zaintrygowany zawartością, i skontaktował
się z ekspertami, w tym z Galluzzim, chcąc potwierdzić, że chodzi o
szczątki Galileusza.
Potwierdzenie umożliwiła analiza dokumentów historycznych, w tym
będących własnością rodziny, do której pojemnik należał przez wiele lat.
Szczątki astronoma znajdowały się w XVII-wiecznej szklanej wazie,
włożonej do drewnianej skrzynki zwieńczonej również drewnianym
popiersiem Galileusza.
Galileusz, zmarły w 1642 roku, został przez Watykan wyklęty jako heretyk
za głoszenie, że to Ziemia obraca się wokół Słońca. W 1993 roku
astronoma rehabilitował papież Jan Paweł II.
Wiosną przyszłego roku odnalezione palce i ząb Galileusza zostaną
wystawione we florenckim Muzeum.
(PAP)
Eksperci z USA o prezydencie UE: góra urodziła mysz
"Góra urodziła mysz" - tak skomentował wybór na prezydenta Unii
Europejskiej belgijskiego premiera Hermana Van Rompuya ekspert ds.
Europy w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i
Międzynarodowych Reginald Dale.
- To niezwykłe, że od ośmiu lat Unia starała się zreformować swoje
struktury, aby zyskać na znaczeniu na światowej scenie, przeszła przez
wszystkie te łamańce - referenda, odrzucenie Traktatu Lizbońskiego itd.
- i na koniec wybrała na swych przywódców dwoje ludzi, o których nikt na
świecie nie słyszał. Jak to możliwe? - zastanawia się Dale.
- Jeśli ktoś jest zwolennikiem tradycyjnej integracji europejskiej w
stylu Jeana Monneta, coraz bardziej jednolitej Unii, wybór ten jest
ogromną porażką, ponieważ wyraźnie pokazuje, że rządy krajów
członkowskich zamierzają pozostać tymi, którzy o wszystkim decydują w UE
i jej polityce zewnętrznej. Zwłaszcza rządy największych krajów. Ludzie
będą więc nadal poświęcać dużo więcej uwagi temu, co zrobią Sarkozy i
Merkel, niż temu, co robi Unia jako taka - ocenił.
Zdaniem eksperta, "Traktat Lizboński poczynił instytucjonalne
dostosowania, ale nie zrobił wiele dla dalszego zjednoczenia Unii. I po
tym, co się stało, długo jeszcze do tego nie dojdzie. Sąd konstytucyjny
w Niemczech powiedział przecież, że wystarczy na razie integracji, w
Wielkiej Brytanii władzę obejmie prawdopodobnie eurosceptyczny rząd
konserwatywny, i w całej Europie ludzie są znacznie mniej przychylni
integracji niż przedtem. Wszystko zmierza do zahamowania procesu
integracji".
Zapytany o Catherine Ashton, wyznaczoną na przedstawicielkę UE ds.
polityki zewnętrznej, Dale zwrócił uwagę, że powiedziała ona, iż
zamierza "uprawiać cichą dyplomację".
- Nie jest to raczej sposób na uzyskanie przez UE większego głosu w
sprawach światowych. Nie wiem, czy potrafi ona okazać wiele wpływu w
rozmowach z przywódcami poszczególnych krajów; musi jeszcze tego dowieść
- powiedział.
- Nie można zyskać wiele autorytetu dla Unii i stworzyć silniejszej
wspólnej polityki zagranicznej przez samo majstrowanie przy instytucjach
unijnych. Nieważne, ilu jest przedstawicieli itp., jeśli rządy nie chcą
mieć wspólnej polityki zagranicznej w pewnych sprawach - dodał Dale.
W podobnym duchu wypowiedział się znany specjalista ds. europejskich
Charles Kupchan, ekspert Rady Stosunków Międzynarodowych i były dyrektor
ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA.
- Ci z nas, którzy mieli nadzieję, że Traktat Lizboński i mianowanie
prezydenta Unii oraz jej przedstawiciela ds. polityki zagranicznej dadzą
wyraźny sygnał, że Europa wchodzi w nowy etap i wzniesie się na wyższy
poziom aktywności, co przyda jej także geopolitycznego ciężaru, są
oczywiście rozczarowani. Pozostaje teraz czekać, aby się przekonać, czy
te dwie mianowane osoby, zorientowane na poszukiwanie konsensu, są
odpowiednim wyborem - powiedział Kupchan.
W swej książce "Europejskie marzenie" ekspert Rady Stosunków
Międzynarodowych zarysował perspektywę wzrostu siły i znaczenia UE na
arenie międzynarodowej.
(PAP)
Czwartek, 2009-11-19
Unia wybrała "prezydenta"
i szefową dyplomacji
Przywódcy 27 krajów wybrali na szczycie w Brukseli belgijskiego
chadeckiego premiera Hermana Van Rompuya na pierwszego stałego
przewodniczącego Rady Europejskiej, a brytyjską baronessę Catherine
Ashton z Partii Pracy na szefową unijnej dyplomacji. Francuz Pierre de
Boissieu został wybrany na sekretarza generalnego Rady Unii
Europejskiej.
Premier Belgii Van Rompuy będzie pierwszym stałym przewodniczącym Rady
Europejskiej na najbliższe dwa i pół roku, z możliwością reelekcji.
Stanowisko to zostało utworzone w wchodzącym w życie 1 grudnia Traktacie
z Lizbony.
Premier szwedzkiego przewodnictwa Fredrik Reinfeldt poinformował, że Van
Rompuy i Ashton zostali wybrani na szczycie przez przywódców 27 państw
UE "jednomyślnie". - To był proces oparty na traktacie, przeprowadziłem
konsultacje z wszystkimi pozostałymi 26 krajami. Poparliśmy ich
jednomyślnie - powiedział Reinfeldt na konferencji prasowej, na której
wystąpił wspólnie z Van Rompuyem i Ashton.
Dziennikarze powitali parę oklaskami. Gratulacje złożył także szef
Komisji Europejskiej Jose Barroso.
Jak mówił Van Rompuy, stanowisko, na które został wybrany jest nowe. -
Sześciomiesięczne prezydencje angażowały wszystkie państwa, ale nie
pozwalały na długofalową perspektywę w pracach Unii - stwierdził.
Gratulacje z Polski
Prezydencki minister Paweł Wypych powiedział, że prezydent Lech
Kaczyński gratuluje Hermanowi Van Rompuy wyboru na pierwszego stałego
przewodniczącego Rady Europejskiej oraz Catherine Ashton na szefową
unijnej dyplomacji. Wypych powiedział, że podjęte w czwartek decyzje są
ważne, a nowo wybrani prezydent i szef unijnej dyplomacji "to osoby
przechodzące do historii". - Pan prezydent gratuluje tym osobom, które
obejmą tak ważne, istotne dla UE funkcje - podkreślił.
Także szef polskiego MSZ Radosław Sikorski złożył gratulacje nowo
wybranym reprezentantom UE.
Wybór sekretarza generalnego Rady UE - kontynuacją
Wybór Pierre'a de Boissieu oznacza kontynuację. De Boissieu już teraz
zarządzał pracami Rady UE, będąc zastępcą sekretarza generalnego Rady UE
Javiera Solany. Solana piastował ten urząd będąc jednocześnie wysokim
przedstawicielem ds. polityki zagranicznej i głównie na tym zajęciu się
koncentrował.
Mało widoczne, aczkolwiek bardzo wpływowe stanowisko sekretarza
generalnego Rady UE było w cieniu głównych negocjacji w sprawie nowego
stałego przewodniczącego Rady Europejskiej i nowego wysokiego
przedstawiciela ds. polityki zagranicznej.
Van Rompuy - "nie zdążył przysporzyć sobie wrogów"
Mało znany, urzędujący niespełna rok 62-letni premier Belgii Herman Van
Rompuy został wybrany - jak twierdzą jego krytycy - właśnie dlatego, że
nie zdążył przysporzyć sobie w UE wrogów.
Zwolennicy twierdzą, że jego pragmatyzm, znajomość języków obcych i
przede wszystkim zdolności mediacyjne, sprawdzone w skonfliktowanej
wewnętrzne Belgii, dają mu wszelkie szanse, by sprawnie koordynować
liczącą 27 państw UE.
W Brukseli żartowano, że najmniej przychylnym nominacji Van Rompuya
krajem była... Belgia. Van Rompuy nie zakończył bowiem powierzonej mu w
grudniu ubiegłego roku misji pojednania skłóconych regionów belgijskich.
Porzucił urząd premiera dla Europy. Jego pierwsze niełatwe zadanie
polega na tym, by sprawić, że jego nazwisko będzie prawidłowo wymawiane
od Lizbony po Tallin.
Mało kto nawet wśród Belgów wie, że człowiek, który stanął na czele Rady
Europejskiej, jest miłośnikiem wyścigów kolarskich oraz uwielbia
obserwować ptaki w naturze, zwłaszcza egzotyczne. Dużo bardziej znane są
zamiłowania literackie Van Rompuya, który codziennie choć na moment
oddaje się lekturze książek lub pisaniu słynnych już haiku, czyli
wywodzącej się z Japonii krótkiej formy poezji. Jeden ze swych wierszy
Belg wyrecytował nawet na konferencji prasowej przy okazji ostatniego
szczytu UE 29 października. Wiersz mówił o wpływających do portu Europy
"trzech falach" rozszerzenia UE. Jednocześnie Van Rompuy jest czynnym
kibicem drużyny piłkarskiej Anderlecht i amatorem belgijskiego piwa.
Z wykształcenia ekonomista i filozof, Van Rompuy może o literaturze bez
problemu rozmawiać nie tylko w rodzimym języku flamandzkim, lecz także
po francusku, niemiecku i angielsku. Te językowe zdolności z pewnością
przydadzą mu się, by szukać kompromisu między 27 krajami UE na szczytach
UE.
W UE przydatne będą jednak przede wszystkim zdolności mediacyjne Van
Rompuya. Choć kierował rządem zaledwie 10 miesięcy, "metoda Van Rompuya",
by znaleźć porozumienie miedzy pięcioma partnerami federalnej koalicji,
stała się już słynna. Dzięki niej Van Rompuy zażegnał trwający od
wyborów w 2007 roku permanentny kryzys polityczny, doprowadził do
przyjęcia budżetu i porozumienia w niezwykle delikatnej sprawie
imigracji i azylu. Metoda Van Rompuya, jak ujawniają bliscy mu ludzie,
polega na słuchaniu innych i rozmowach dwustronnych. - Testuje reakcje,
następnie proponuje rozwiązanie możliwe do przyjęcia dla wszystkich. Nie
przychodzi więc już na początku z gotową formułą - powiedział
przewodniczący federacji belgijskiego biznesu (FEB) Pieter Timmermans.
Van Rompuy jest ponadto bardzo cierpliwy, w przeciwieństwie do takich
polityków, jak francuski prezydent Nicolas Sarkozy czy były belgijski
premier Guy Verhofstadt, wymieniany wcześniej jako kandydat na
"prezydenta UE". W porównaniu z Verhofstadtem na korzyść Van Rompuya gra
też fakt, że nie jest postrzegany w UE jako federalista. "Financial
Times" określił go jako mało kontrowersyjnego "atlantyckiego
tradycjonalistę" z głęboko proeuropejskiego kraju.
Pracował w Banku Narodowym, wykładał w szkole handlowej w Atwerpii i
Brukseli, doradzał w gabinetach premierów Belgii Leo Tindemansa i
Gastona Geensa. W latach 1988-1995 był senatorem z ramienia
Chrześcijańskiej Partii Ludowej CVP, na której czele stał od 1988 do
1993 roku. Od września 1993 do lipca 1999 roku zajmował stanowisko
wicepremiera i ministra budżetu w gabinecie premiera Jeana-Luca Dehaene.
12 lipca 2007 Herman Van Rompuy został wybrany na przewodniczącego Izby
Reprezentantów, którym pozostał do czasu objęcia teki premiera.
Nieprawdą jest - przekonuje dziennik "Le Soir" - że Van Rompuy nie zna
się zbytnio na Europie. - Zacząłem interesować się problemami
europejskimi znacznie wcześniej, niż objąłem stanowisko premiera w
grudniu 2008 roku. W 1964 roku, w wieku 16 lat zorganizowałem pierwsze
seminarium europejskie w moim liceum - przyznał w jednym z wywiadów
sprzed miesięcy. Ponadto Van Rompuy zawsze podkreśla, że w UE nie ma
silniejszych i słabszych krajów, co dotyczy także krajów
założycielskich, wśród nich Belgii. - Ich rola będzie zapisana w
książkach historycznych i powinniśmy być z niej dumni. Ale nie powinno
to dziś im dawać dodatkowej przewagi - powiedział.
Jest przyjazny ludziom i bardzo rodzinny, pracowity, ale regularnie
bierze urlopy i dużo podróżuje. Jest przekonany, że najlepszych decyzji
nie podejmuje się wcale, pracując bez przerwy. - Można być oddanym
sprawie publicznej, pozostając panem własnego życia - powiedział w
jednym z wywiadów.
Żonaty, ojciec Petera, Laury, Elke i Thomasa oraz dziadek jednorocznego
Landera. W ostatnim tygodniu, kiedy cała Europa mówiła tylko o nim,
zaszył się ze swym wnukiem w domu na belgijskim wybrzeżu, by odpocząć.
Catherine Ashton - "mało znana"
53-letnia laburzystka baronessa Catherine Ashton, wybrana na szefową
dyplomacji UE, jest politykiem słabo znanym brytyjskiej opinii
publicznej, a nawet w szeregach swojej Partii Pracy. Nigdy nie była
deputowaną, a choć przez ok. 1,5 roku była członkiem gabinetu premiera
Gordona Browna, nie odpowiadała za żaden resort.
W październiku 2008 r. Brown zaproponował Ashton na stanowisko komisarza
UE ds. handlu w związku z powrotem dotychczasowego komisarza, Petera
Mandelsona, do czynnego życia politycznego w Wielkiej Brytanii. Przedtem
baronessa przewodniczyła Izbie Lordów i Tajnej Radzie Królewskiej.
Ashton jest absolwentką ekonomii Uniwersytetu Londyńskiego. W latach
1983-89 była dyrektorką organizacji "Business in the Community",
zajmując się m. in. sprawami nierównego traktowania pracowników w
miejscu pracy. W latach 1998-2001 przewodniczyła zarządowi regionalnej
służby zdrowia w hrabstwie Herefordshire. Działała też społecznie w
oświacie i była wiceprzewodniczącą lobby dbającego o interesy niepełnych
rodzin.
Jej polityczna kariera rozpoczęła się w 1999 r., gdy od ówczesnego
premiera Tony'ego Blaira otrzymała dożywotni tytuł baronessy i zasiadła
w Izbie Lordów. W następnych latach była parlamentarnym podsekretarzem
stanu w resorcie oświaty, a następnie spraw konstytucyjnych i
sprawiedliwości.
W 2006 r. została członkiem Tajnej Rady Królewskiej, a w czerwcu 2007 r.
otrzymała nominację do gabinetu jako przewodnicząca Izby Lordów i Lord
Prezydent Rady. Tajna Rada Królewska jest organem konstytucyjnym
koordynującym prace międzyresortowe dotyczące prerogatyw monarchy, ma
też uprawnienia doradcze i sądowe.
Baronessie Ashton przypisuje się ważną rolę w przyjęciu Traktatu
Reformującego UE w Izbie Lordów. Od października 2008 r. jest ona
unijnym komisarzem ds. handlu. Jest zwolenniczką wolnego handlu i sukces
tzw. rundy z Dauhy uważa za kluczową sprawę dla UE. Nie ma jednak
żadnego doświadczenia w dyplomacji.
Jej nominacja została uznana za kontrowersyjną przez niektórych
polityków Partii Konserwatywnej. Eurosceptyczny deputowany do Parlamentu
Europejskiego Daniel Hannan zarzucił jej brak przygotowania
merytorycznego w sprawach światowego handlu. Parlament Europejski
zatwierdził ją jako komisarza 22 października 2008 r. Formalnie jest
urlopowana z Izby Lordów.
Catherine Ashton jest żoną Petera Kellnera - szefa ośrodka badania
opinii publicznej YouGov, publicysty i komentatora. Razem wychowują
pięcioro dzieci, z których troje pochodzi z pierwszego małżeństwa
Kellnera.
(IAR)
Poznaliśmy bardziej skomplikowany genom, niż ludzki
Rozszyfrowanie genomu kukurydzy zakończyło się sukcesem, choć jest on
bardziej skomplikowany niż wszystkie dotychczas poznane genomy - roślin,
zwierząt, a nawet człowieka - informuje "Science".
Genom człowieka tworzy 20 000 genów (2,9 miliarda nukleotydów),
upakowanych w 23 parach chromosomów, podczas gdy 32 000 genów kukurydzy
(składające się z 2 miliardów nukleotydów) są ściśnięte w 10 parach.
Dużą część genomu kukurydzy stanowią powtórzenia, dużo tam również
"skaczących" genów-transpozonów, które potrafią zmieniać swoje
położenie.
Genom pospolitej odmiany kukurydzy zwanej B73 zbadał kosztem 29,5
miliona dolarów zespół naukowców z Genome Center Washington University
School of Medicine w St. Louis, współpracujący z kolegami z innych
ośrodków. Wcześniej udało się poznać genomy dwóch innych zbóż - ryżu i
sorgo.
Dzięki znajomości genów kukurydzy możliwe będzie opracowanie jej odmian
lepiej dostosowanych do potrzeb ludzi i zwierząt hodowlanych, a także do
produkcji biopaliwa. Pochodząca z Ameryki Południowej kukurydza
występuje w kilkuset odmianach. Różnią się one wielkością i kolorem
ziaren (na przykład kukurydza czarna), wydajnością, odpornością na
choroby i trudne warunki środowiska, zawartością substancji odżywczych.
(PAP)
|
|
INDEX
|