zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
Powrót..
FAKTY ZE ŚWIATA
|
Środa, 2010-02-03
65 lat temu usiedli do
stołu i podzielili świat
4 lutego 1945 r. w Jałcie rozpoczęła się konferencja Wielkiej Trójki, w
której wzięli udział Józef Stalin, Franklin D. Roosevelt i Winston
Churchill. Konferencja jałtańska do dziś pozostaje symbolem zdrady
zachodnich sojuszników wobec Polski i ich zgody na podporządkowanie
Europy Wschodniej totalitarnemu imperium sowieckiemu.
Obok przywódców ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii w rozmowach uczestniczyli
również ministrowie spraw zagranicznych, szefowie sztabów oraz liczni
doradcy i eksperci reprezentujący trzy największe państwa koalicji
antyhitlerowskiej.
"Najmocniejszą pozycję miał Stalin. Armia Czerwona opanowała Bałkany,
oblegała Budapeszt, zajęła Polskę i walczyła z Niemcami już na ich
terytorium. Zdobycie Berlina było tylko kwestią czasu" - prof. Andrzej
Garlicki ocenia układ sił pomiędzy sojusznikami, którzy w dniach 4-11
lutego 1945 r. spotkali się na Krymie.
"Roosevelt też miał powody do zadowolenia. Na Pacyfiku alianci powoli,
ale konsekwentnie wypierali Japończyków z zajętych terytoriów. W Europie,
po udanej inwazji w Normandii, armie alianckie w ciężkich walkach
zbliżały się do granic Niemiec. Alianci panowali w powietrzu, a
amerykańskie bombowce miażdżyły Niemcy codziennymi nalotami. Dobrze też
wyglądały perspektywy powojennego ładu pokojowego, do czego amerykański
prezydent przywiązywał ogromną wagę. Miał też sukces osobisty - po raz
czwarty wygrał wybory prezydenckie" - pisze prof. Garlicki w książce "Historia
1939-1997/98".
Najsłabsza pozycję miał W. Churchilla. "Klęska Niemiec, osłabienie
Francji i wzrost potęgi Związku Radzieckiego przekreślały szanse na
równowagę sił na kontynencie europejskim. Szlachetne pomysły prezydenta
Roosevelta, że powinno się po wojnie przystąpić do likwidacji systemu
kolonialnego, stanowiły poważne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii.
Churchill dostrzegał większość zagrożeń dla stabilizacji powojennej
Europy, ale nie był w stanie im zapobiec" - uważa prof. Garlicki.
Świat po wojnie
W czasie trwających ponad tydzień rozmów w Jałcie podjęto szereg ustaleń
dotyczących strategicznego współdziałania w końcowej fazie wojny oraz
zasad ładu politycznego na świecie po jej zakończeniu.
Roosevelt otrzymał od Stalina zapewnienie, że Związek Sowiecki będzie
współpracował przy tworzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych i że po
zwycięstwie nad Niemcami w ciągu dwóch-trzech miesięcy przystąpi do
wojny z Japonią.
W zamian sowiecki przywódca żądał swobody działań w Europie Wschodniej,
odpowiedniej strefy okupacyjnej w Niemczech oraz ogromnych odszkodowań
wojennych. Stalin uzyskał dodatkowo w tajnym porozumieniu Wielkiej
Trójki m.in. uznanie kontroli nad Mongolią, Wyspy Kurylskie i południowy
Sachalin oraz bazę morską w Port Artur.
Podczas rozmów ustalono również, że konferencja założycielska ONZ
odbędzie się 25 kwietnia 1945 r. w San Francisco.
Co z Niemcami?
W kwestii Niemiec uczestnicy konferencji w opublikowanym sprawozdaniu
wyrażali przekonanie, że ścisła współpraca sztabów trzech
sprzymierzonych mocarstw spowoduje skrócenie wojny. Podkreślali
jednocześnie, że: "Niemcy narodowosocjalistyczne są skazane na zagładę.
Naród niemiecki drożej tylko zapłaci za swą przegraną, jeżeli w dalszym
ciągu będzie usiłował stawiać beznadziejny opór".
Po bezwarunkowej kapitulacji Niemcy miały być podzielone na strefy
okupacyjne: sowiecką, amerykańską, brytyjską i francuską. Partia
nazistowska miała zostać zdelegalizowana, a zbrodniarze wojenni
postawieni przed sądem. Uzgodniono również, że Niemcy będą
zdemilitaryzowane, a ich przemysł poddany kontroli. Oprócz tego będą
musiały zapłacić reparacje wojenne, których rozmiar i tryb ustali
specjalna komisja utworzona w Moskwie.
Sprawa Polski
W czasie spotkania na Krymie najdłużej jednak dyskutowano na temat spraw
polskich. "Polska była w rzeczywistości najbardziej pilną przyczyną
zwołania konferencji jałtańskiej i stała się pierwszym z wielkich
powodów, które doprowadziły do rozpadu Wielkiej Koalicji" - napisał w
swoim pamiętniku, który został wydany pod tytułem "Druga Wojna Światowa",
Winston Churchill.
W wyniku prowadzonych rozmów zadecydowano, że działający w Polsce pod
patronatem Stalina Rząd Tymczasowy, na czele którego stał Edward
Osóbka-Morawski, powinien zostać "przekształcony na szerszej podstawie
demokratycznej z włączeniem przywódców demokratycznych z samej Polski i
Polaków z zagranicy". Nowy rząd miał otrzymać nazwę Tymczasowego Rządu
Jedności Narodowej i być uznany przez Stany Zjednoczone oraz Wielką
Brytanię. Przyszłe władze zobowiązano do przeprowadzenia "możliwie
najprędzej wolnych i nieskrępowanych wyborów". Udział w nich miały wziąć
"wszystkie partie demokratyczne i antyrasistowskie".
W komunikacie z Konferencji Jałtańskiej ani słowem nie wspomniano o
istniejącym w Londynie Rządzie RP, który nadal jeszcze był uznawany
przez USA i Wielką Brytanię. Natomiast znalazło się w nim, w części
dotyczącej Polski, następujące oświadczenie Wielkiej Trójki: "Ponownie
stwierdzamy nasze wspólne pragnienie ujrzenia Polski państwem silnym,
wolnym, niepodległym i demokratycznym". Jak pisał prof. Garlicki: "To z
punktu widzenia Stalina były frazesy i można się było na nie zgodzić".
Granica na linii Curzona
Omawiając z kolei problem polskiej granicy wschodniej trzej przywódcy
mocarstw ostatecznie uznali, że powinna ona przebiegać wzdłuż linii
Curzona, z odchyleniami w pewnych okolicach od 5 do 8 km na korzyść
Polski. Stalin, pomimo postulatów Roosevelta i Churchilla, nie zgodził
się, aby do Polski przyłączyć Lwów.
Odnośnie granicy zachodniej w ogłoszonym sprawozdaniu z konferencji,
wbrew stanowisku Stalina, który proponował linię biegnącą od Szczecina
włącznie, biegiem Odry i Nysy Łużyckiej, stwierdzono jedynie, że "Polska
powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na Północy i na Zachodzie".
Wobec istniejącej rozbieżności zdań ogłoszono, że we właściwym czasie na
temat owego przyrostu terytorialnego wypowie się polski Tymczasowy Rząd
Jedności Narodowej, a ostateczne decyzje podjęte zostaną na konferencji
pokojowej.
Przebieg zachodniej granicy Polski ustalony został zgodnie z wolą
Stalina na przełomie lipca i sierpnia 1945 r. podczas konferencji w
Poczdamie.
Różnica stanowisk w tej sprawie wynikała stąd, że zarówno Churchill, jak
i Roosevelt, nie byli, w przeciwieństwie do Stalina, zwolennikami
przesuwania granicy Polski tak daleko na zachód. Churchill, wspominając
negocjacje w Jałcie, pisał: "Jeśli idzie o rzekę Nysę (...)
przypomniałem słuchaczom, że w czasie poprzednich rozmów zawsze
warunkowałem przesunięcie polskich granic na zachód twierdzeniem, że
Polacy nie powinni otrzymać na zachodzie więcej, niż zechcą i potrafią
zagospodarować. Byłoby nieszczęściem tak przekarmić polską gęś
niemieckim jadłem, żeby zdechła z niestrawności".
Sprzeciw polskiego rządu na uchodźstwie
Informacje dotyczące postanowień Konferencji Jałtańskiej, które w
przeciwieństwie do ustaleń zawartych w Teheranie, podano do wiadomości
publicznej, wywołały wśród Polaków falę protestów.
13 lutego 1945 r. Rząd RP na uchodźstwie wydał oświadczenie, w którym
stwierdzał: "Decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski nie mogą być
uznane przez Rząd Polski i nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego.
Oderwanie od Polski wschodniej połowy jej terytorium przez narzucenie
tzw. linii Curzona jako granicy polsko-sowieckiej Naród Polski przyjmie
jako nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników Polski".
W książce "Myśl i działanie w polityce międzynarodowej" prof. Zbigniew
Brzeziński uznaje za mit sąd, że "Zachód zgodził się w Jałcie na podział
Europy. Faktem jest, że Roosevelt i Churchill w praktyce oddali
wschodnią Europę Stalinowi już na konferencji w Teheranie (listopad-grudzień
1943), w Jałcie natomiast przywódcy brytyjski i amerykański poniewczasie
się w tej sprawie zawahali. Zdobyli się w ostatniej chwili na
bezskuteczny wysiłek, by osiągnąć przynajmniej minimalne warunki
wolności dla wschodniej Europy. - "Zachodni mężowie stanu nie potrafili
jednak należycie ocenić bezwzględności rozwoju powojennej potęgi
sowieckiej i w starciu między stalinowską siłą i ich naiwnością
zwyciężyła siła" - ocenia Brzeziński.
(PAP)
9- letnia dziewczynka została matką
9-letnia Chinka została jedną z najmłodszych matek na świecie.
Dziewczynka i jej syn czują się dobrze. Sprawą młodocianej matki zajęła
się jednak policja - podaje "The Daily Express".
Dziecko urodziło się przez cesarskie cięcie w szpitalu w Changchun na
północnym-wschodzie Chin. 9-latka przyjechała do lekarza po raz pierwszy,
gdy była w ósmym miesiącu ciąży.
Sprawą zajęła się policja. Na razie nie wiadomo, kto jest ojcem dziecka.
W Chinach seks z osobą poniżej 14. roku życia automatycznie traktowany
jest jako gwałt. Rodzice dziewczynki nie chcą rozmawiać z prasą.
Młodociane ciąże są prawdziwym problemem w Chinach. Około 30% aborcji
wykonywanych w szpitalu w Szanghaju przeprowadza się u dziewcząt, które
nie skończyły jeszcze szkoły.
(wp.pl)
Tymoszenko: Janukowycz chce sfałszować wybory
Kandydatka na prezydenta Ukrainy Julia Tymoszenko oskarżyła swego
rywala Wiktora Janukowycza, że z pomocą uchwalonych w środę przez
parlament zmian w ordynacji wyborczej chce sfałszować wyniki
zaplanowanej na niedzielę drugiej tury wyborów prezydenckich.
- Partia Regionów Wiktora Janukowycza wraz z jej satelitami
przegłosowała zmiany w ordynacji wyborczej, bo dzięki nim będzie mogła
dokonać fałszerstw wyborczych - stwierdził przedstawiciel Tymoszenko,
Serhij Sobolew.
- Zmiany te dały Centralnej Komisji Wyborczej prawo do zmiany składu
okręgowych komisji wyborczych, by w ten sposób sfałszować wyniki wyborów
- oświadczył.
(PAP)
Ma 125 lat i jest najstarszym człowiekiem na świecie
Kubanka Juana Bautista Ridriguez skończyła we wtorek 125 lat i jest
przypuszczalnie najstarszą osobą na świecie - powiadomiła oficjalna
kubańska agencja AIN. Wiek kobiety nie został jednak potwierdzony przez
Księgę Rekordów Guinessa.
Kubanka Juana Bautista Ridriguez skończyła we wtorek 125 lat i jest
przypuszczalnie najstarszą osobą na świecie - powiadomiły we wtorek
kubańskie media.
Jak wynika z doniesień oficjalnej agencji AIN, kobieta urodziła się 2
lutego 1885 r. w prowincji Granma na wschodzie kraju, gdzie mieszka do
dziś. Potwierdza to rejestr mieszkańców jej rodzinnej wsi Campechueli.
Sędziwa Kubanka, przez bliskich nazywana Candulią, nie figuruje jednak
na prowadzonej przez Księgę Rekordów Guinessa liście najbardziej
zaawansowanych wiekiem ludzi. Według tego źródła, najstarszym
człowiekiem w historii była Francuzka Jeanne Calment, która zmarła w
1997 r. w wieku 122 lat, zaś najstarszą obecnie żyjącą osobą jest
114-letnia Japonka Kama Chinen.
Jak donosi AIN, Candulia cieszy się dobrym zdrowiem i spodziewa się, że
przeżyje jeszcze wiele lat. Swoją długowieczność przypisuje czystemu,
wiejskiemu powietrzu, bogatej w mięso diecie oraz "sercu zawsze pełnemu
miłości dla bliskich".
Z trójki jej dzieci żyje już tylko jedno, lecz Kubanka ma jeszcze
sześcioro wnuków, piętnaścioro prawnuków i czworo praprawnuków.
(PAP)
Wtorek, 2010-02-02
Ważą się losy Amerykanów,
którzy porwali haitańskie dzieci
Rząd USA pertraktuje z władzami Haiti w sprawie losu 10 Amerykanów
aresztowanych tam pod zarzutem próby porwania haitańskich dzieci.
Aresztowani twierdzą, że chcieli je umieścić w sierocińcu.
Amerykanie, działacze Kościoła baptystycznego z Meridian w stanie Idaho,
zostali zatrzymani na granicy z Dominikaną, dokąd chcieli zawieźć 33
dzieci haitańskich w wieku od kilku miesięcy do 12 lat.
Grupa nie miała przy sobie dokumentów dowodzących, że dzieci są
sierotami ani pozwolenia na wywiezienie ich z Haiti. Haitański premier
Jean-Max Bellerive powiedział telewizji CNN, że dzieci zostały "porwane"
i prawdopodobnie miały być sprzedane do adopcji.
Przedstawiciele Kościoła oświadczyli na swojej stronie internetowej, że
jego aresztowani członkowie zamierzali przekazać dzieci do sierocińca na
Dominikanie, "gdzie miałyby zapewnioną opiekę".
Jedna z aresztowanych, Laura Silsby, powiedziała, że stawiany im zarzut
"to nieporozumienie", gdyż "chcieli dzieciom tylko pomóc".
Pojawiły się jednak dowody, że przynajmniej niektóre dzieci w
rzeczywistości nie są sierotami, co od początku twierdziły władze
haitańskie. Austriacka organizacja SOS Children's Village, która
prowadzi sierociniec w stolicy Haiti, Port-au-Prince, poinformowała, że
jedna z dziewczynek z wywiezionej przez Amerykanów grupy powiedziała, iż
ma matkę.
Z drugiej strony, "Washington Post" relacjonuje z Haiti, że niektóre
matki w Port-au-Prince oddają swoje dzieci do adopcji w USA, gdyż - jak
twierdzą - nie są w stanie ich utrzymać.
Haiti zostało zniszczone przez katastrofalne trzęsienie ziemi 12
stycznia. Nawet 200 tys. ludzi mogło zginąć. Jeszcze przed kataklizmem
Haiti było najbiedniejszym krajem na półkuli zachodniej.
(PAP)
Astronauta polskiego pochodzenia dowódcą Endaevoura
Dowództwo misji STS-130, która wystartuje 7 lutego promem Endaevour
obejmie astronauta polskiego pochodzenia, George D. Zamka. Wraz z nim na
Międzynarodową Stację Kosmiczną polecieć ma kopia rękopisu Preludium
A-dur op. 28 nr 7 i płyta z koncertem muzyki Fryderyka Chopina.
Polskie korzenie George D. Zamki sięgają - jak opowiadał - regionu
dzisiejszego Pomorza. Mieszkał tu jego pradziadek August Zamka, który
był stolarzem. W 1885 roku pradziadek astronauty wyjechał wraz z rodziną
do Milwakee i otworzył tam sklep meblowy.
W 2007 roku Zamka poleciał w kosmos w misji STS-120. Członkiem tamtej
załogi był inny astronauta polskiego pochodzenia Scott E. Parazynski.
Wtedy astronauci promowali w kosmosie historię Polski, umieszczając na
Międzynarodowej Stacji Kosmicznej emblemat 7 Eskadry Myśliwskiej im.
Tadeusza Kościuszki.
Zamka jest pilotem, wylatał ponad 4000 godzin w ponad 30 różnych
samolotach. W czerwcu 1998 r. trafił do NASA. Był specjalistą m.in. ds.
technicznych i dowodzenia, zajmował się szkoleniami, był instruktorem. W
roku 2007 odbył swój pierwszy lot kosmiczny jako pilot STS-120.
Teraz obejmie dowództwo promu Endeavour w misji STS-130. Zabierze ze
sobą na Międzynarodową Stację Kosmiczną kopię rękopisu Preludium A-dur
op. 28 nr 7 i płytę z koncertem utworów Chopina w wykonaniu Karola
Radziwonowicza i Orkiestry Sinfonia Viva. Nuty utworu Chopina po
powrocie na ziemię zostaną zostaną przekazane Ministrowi Kultury i
Dziedzictwa Narodowego przez astronautów w czasie ich pobytu w Polsce w
maju tego roku.
Misja promu Endeavour STS-130 potrwa 13 dni. Załoga wahadłowca dostarczy
na Międzynarodową Stację Kosmiczną ostatnie moduły oraz specjalną
kopułę, przez którą będzie można obserwować Ziemię oraz inne obiekty
kosmiczne.
(wp.pl)
"Obama zadał wielki cios Unii Europejskiej"
- Zaplanowany na maj w Madrycie szczyt UE-USA w ogóle się nie odbędzie -
powiedziały źródła w hiszpańskiej prezydencji. W poniedziałek Waszyngton
ogłosił, że prezydent Barack Obama nie będzie uczestniczył w madryckim
spotkaniu.
To cios dla starań UE, by być traktowaną poważnie jako jednolita siła w
stosunkach międzynarodowych - ocenia dziennik "Financial Times" i
dyplomaci w Brukseli.
W poniedziałek urzędnik odpowiedzialny w administracji Obamy za sprawy
europejskie Philip Gordon poinformował, że prezydentowi zależy na
dobrych relacjach zarówno z UE jak i Hiszpanią, ale nie planuje udziału
w organizowanym przez nią szczycie, ponieważ nie mieści się on w
prezydenckich planach podróży na rok 2010.
W rezultacie, szczytu UE-USA zaplanowanego na 24 i 25 maja w Madrycie w
ogóle nie będzie. Nie wiadomo też, kiedy mogłoby się odbyć następne
takie spotkanie. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do szczytu, ale zapewne już
nie w tym półroczu, czyli nie za hiszpańskiej prezydencji w Unii.
"Kiedyś Obama musi się spotkać z UE, szczyty UE-USA odbywają się
regularnie raz lub dwa razy w roku. Ale przywództwo w tej sprawie
sprawuje przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy" - wskazują
hiszpańskie źródła. Hiszpanie nie wiedzą nawet, kiedy odbędzie się
najbliższe spotkanie UE-USA na szczeblu ministerialnym.
Philip Gordon przekonywał, że Obama "w pierwszym roku swojej
prezydentury podróżował do Europy prawdopodobnie częściej niż
jakikolwiek amerykański prezydent w przeszłości i ma zamiar kontynuować
zaangażowanie w dwustronne relacje z europejskimi sojusznikami i
bezpośrednio z Unią Europejską".
Jak zauważa "FT" dyplomaci w Brukseli interpretują decyzję Obamy nie
jako afront dla Hiszpanii, sprawującej obecnie przewodnictwo w Unii
Europejskiej, ale raczej jako sygnał dla UE jako całości, że nie ma on
ochoty przeprawiać się przez Atlantyk, aby wziąć udział w szczycie,
który może być pozbawiony treści.
Jeden z polskich dyplomatów pracujących w unijnych instytucjach
przyznał, że dla USA to Chiny, a nie Europa "są dziś priorytetem", "o
czym świadczy choćby fakt, że przez około roku Obama nie wysłał do
Brukseli swego ambasadora przy UE". Dopiero niedawno nieobsadzone dotąd
stanowisko zajął William E. Kennard. Podczas pierwszego wystąpienia 13
stycznia na konferencji zorganizowanej przez European Policy Center
zapewniał on, że związki USA z Europą są dziś silniejsze niż
kiedykolwiek, ale dał do zrozumienia, że USA oczekują większego
zaangażowania zwłaszcza krajów starej Europy w Afganistanie.
Z kolei w Europie z rozczarowaniem przyjęto fakt, że Obamy zabrakło
podczas obchodów 20. rocznicy upadku muru berlińskiego w listopadzie
2009 roku w Berlinie. W grudniu Obama zaszokował przywódców unijnych,
kiedy podczas konferencji klimatycznej w Kopenhadze negocjował z Chinami
i Indiami porozumienie za plecami Europy. Z kolei w Polsce i Czechach
nie brakło głosów krytycznych na temat sposobu, w jaki obecna
administracja USA zrezygnowała z początkowych planów budowy tarczy
antyrakietowej, co zostało odebrane jako gest wobec Rosji.
Inga Czerny (PAP)
Internet poważnym kandydatem do pokojowego Nobla
Wśród kandydatów do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla znalazł się
internet. Świat dowiedział się też o kilku innych kandydaturach, choć
Komitet Noblowski od dziesięcioleci konsekwentnie nie wypowiada się na
ten temat. Właśnie upłynął termin zgłaszania kandydatów do tego
zaszczytnego wyróżnienia.
O niektórych kandydaturach informują ci, którzy je zgłosili. Włoska
edycja magazynu technologicznego "Wired" powiadomiła, że zgłosiła
kandydaturę internetu w uznaniu jego zasług dla promowania dialogu i
demokracji. Pod nominacją podpisała się laureatka pokojowego Nobla z
2003 roku Szirin Ebadi, irańska prawniczka, pisarka i obrończyni praw
człowieka.
Norweska polityk Erna Solberg poinformowała, że do pokojowego Nobla 2010
zgłosiła rosyjską obrończynię praw człowieka Swietłanę Gannuszkinę i jej
stowarzyszenie Memoriał.
Profesor filozofii na Uniwersytecie Princeton Kwame Anthony Appiah
ujawnił, że do Nobla nominował uwięzionego niedawno chińskiego dysydenta
Liu Xiaobo.
Laureat zostanie ogłoszony w październiku.
(PAP)
Poniedziałek,
2010-02-01
Gdyby to była prawdziwa
irańska rakieta, byłaby tragedia
Podjęta w niedzielę przez Stany Zjednoczone pierwsza próba przechwycenia
symulowanego irańskiego ataku rakietowego zakończyła się niepowodzeniem
wskutek niesprawności radaru wykrywającego - poinformowało ministerstwo
obrony USA.
Jak podała Agencja Obrony Przeciwrakietowej, zarówno wystrzelona z atolu
Kuadżalejn na Wyspach Marshalla atrapa bojowej rakiety balistycznej, jak
i startująca z bazy Vandenberg w Kalifornii antyrakieta funkcjonowały
prawidłowo. Jednak bazujący na morzu radar pasma fal X nie zadziałał tak,
jak tego oczekiwano - głosi oficjalny komunikat. Dodaje, iż podjęto
śledztwo w celu wyjaśnienia przyczyn fiaska eksperymentu, który według
wcześniejszych informacji Pentagonu kosztował około 150 mln dolarów.
Radar, produkt firmy Raytheon, umieszczony jest na przebudowanej
morskiej platformie wiertniczej. Umożliwia to jego ustawienie na
dowolnym akwenie oceanicznym, by miał w swym zasięgu trajektorię
ewentualnego ataku.
Przedstawiając w grudniu założenia niedzielnego testu szef Agencja
Obrony Przeciwrakietowej, generał Patrick O'Reilly zaznaczył, że
antyrakieta ma uderzyć w cel lecąc mu naprzeciw, a zsumowana prędkość
obu obiektów będzie wtedy wynosiła około 27 tys. kilometrów na godzinę.
(PAP)
Stracił dwie nogi - jedną chorą, drugą uciętą przez pomyłkę
Peruwiańscy lekarze ze szpitala w Callao amputowali 86-letniemu
mężczyźnie owrzodzoną nogę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to,
że wcześniej przez pomyłkę ucięli również zdrową nogę... - informuje
Reuters.
- Byłam zszokowana, gdy uniosłam prześcieradło, którym nakryty był
ojciec i zobaczyłam, że ojcu ucięto lewą nogę - powiedziała córka
86-latka, cytowana przez lokalne radio RPP. Dodała, że owrzodzenia były
na prawej kończynie.
Gdy lekarze zorientowali się w pomyłce, nie mieli wyjścia - musieli
amputować również prawą, chorą nogę mężczyzny, by powstrzymać
rozszerzanie się infekcji - informuje Reuters.
Szpital, w którym doszło do fatalnej pomyłki, poinformował, że
przeprowadzający operację lekarze zostali zawieszeni do czasu
wyjaśnienia sprawy.
(REUTERS)
Przełomowe odkrycie w badaniach nad AIDS
Brytyjscy i amerykańscy naukowcy wyhodowali kryształ pozwalający
zobaczyć strukturę enzymu zwanego intergazą, który występuje w takich
retrowirusach jak HIV i jemu podobne - informuje agencja Reuters.
Zdaniem autorów badania, został rozwiązany kluczowy element układanki
dotyczący wirusa AIDS.
- Mimo niezwykle powolnych postępów na początku prac i po wielu
nieudanych próbach, nie poddaliśmy się i w końcu nasze wysiłki zostały
nagrodzone - powiedział Peter Cherepanov z Imperial College London,
który prowadził badania wraz z naukowcami z Uniwersytetu Harvarda.
Posiadanie struktury intergazy oznacza, że naukowcy mogą lepiej
zrozumieć jak funkcjonuje proces blokowania działania wirusa, jak
tworzyć skuteczniejsze leki oraz jak powstrzymać rozwój odporności HIV
na nie.
- Kiedy ludzki wirus niedoboru odporności HIV zainfekuje kogoś,
wykorzystuje enzym intergazy do przyklejenia kopii jego informacji
genetycznych do swojego DNA - tłumaczył Cherepanov w opisie badania
opublikowanym w piśmie "Nature".
Integraza chwyta dwa końce wirusowego DNA tuż przed włączeniem ich do
DNA komórki. Następnie końce te, są przyłączane do chromosomu gospodarza.
Integracja wirusowego DNA rozpoczyna replikację wirusa. Jeżeli dwa końce
wirusowego DNA nie ulegną jednoczesnemu połączeniu z chromosomem, nie
dojdzie do zainfekowania komórki.
Niektóre nowe leki mające zwalczać HIV - jak isentress, zawierający jako
substancję czynną raltegrawir, czy eksperymentalny lek elvitegravir -
zawierają blokadę intergazy, ale naukowcy nie byli do końca pewni jak
one działają i jak je udoskonalać. Jedynym sposobem na znalezienie
odpowiedzi było uzyskanie wysokiej jakości kryształów.
- Kiedy zaczynaliśmy, wiedzieliśmy, że projekt jest bardzo trudny do
zrealizowania i że do tej pory stosowano wiele sztuczek, które dawno
temu porzucono. Dlatego wróciliśmy do punktu wyjścia i zaczęliśmy od
poszukiwań lepszego modelu intergazy HIV, która mogłaby być bardziej
podatna na krystalizację - powiedział Cherepanov.
Specjaliści wyhodowali kryształ, używając wersji intergazy zapożyczonej
od innego retrowirusa, bardzo podobnego do jego odpowiednika HIV. Ponad
40 tys. prób wymagało stworzenie jednego wystarczająco wysokiej jakości
kryształu pozwalającego zobaczyć trójwymiarową strukturę - zaznaczyli
badacze.
Na kryształach testowali leki: merck i gilead i po raz pierwszy byli w
stanie zaobserwować jak te medykamenty wiążą i blokują intergazę.
Integraza została odkryta przez naukowców z Saint Louis University w
1978 roku. Jest jednym z trzech białek enzymatycznych wirusa HIV
mających decydujące znaczenie w infekowaniu komórek. Pierwszy enzym,
odwrotna transkryptaza umożliwia transkrypcję DNA na matrycy wirusowego
RNA. Drugi - proteaza poprzez rozszczepienie prekursorowego białka gag,
umożliwia odtworzenie zakaźnej dojrzałej kopii wirusa HIV. Integraza
natomiast, jest enzymem uczestniczącym w kowalencyjnym łączeniu
prowirusowego DNA z DNA komórki.
Około 60 mln ludzi jest zarażonych HIV, a ok. 25 mln zmarło z powodu
AIDS. Na razie nie ma skutecznej szczepionki na chorobę, jednak niektóre
kombinacje leków mogą znacznie przedłużyć życie pacjenta - podaje
Reuters.
(PAP)
Niedziela,
2010-01-31
Został doktorem za
opisanie wódki - mija 145. rocznica
Rosja obchodzi rocznicę naukowego zdefiniowania produkcji wódki. 145 lat
temu Dmitrij Mendelejew obronił rozprawę doktorską zatytułowaną "O
połączeniu spirytusu z wodą".
Wódkę w Rosji produkowano znacznie wcześniej. Jednak cześć uczonych
obronę rozprawy doktorskiej Mendelejewa traktuje właśnie jako datę
powstania "klasycznego rosyjskiego napoju o zawartości 40% alkoholu".
Media zwracają uwagę, że w Rosji na przestrzeni wieków istniało różne
podejście do wódki. Dziś alkohol ten jest niemal jednym z symboli Rosji,
razem z kawiorem, bałałajką i samowarem.
W ostatnich latach najwyższe władze państwowe i medycy nawołują do
zmniejszenia spożycia alkoholu przez Rosjan. Od nowego roku wprowadzono
minimalną cenę na wódkę, ustalając ją na poziomie 89 rubli, czyli około
9 złotych za pół litra trunku o klasycznej zawartości alkoholu.
(IAR)
Tajny dokument brytyjskich służb oskarża Chiny
Tajna służba MI5 oskarżyła Chiny o zakładanie brytyjskim biznesmenom
podsłuchów, stosowanie wobec nich piractwa komputerowego i zastawianie "kobiecych
pułapek". Wszystko po to, by móc ich szantażować i wymusić ujawnianie
komercyjnych tajemnic - donosi tygodnik "Sunday Times".
Według tajnego dokumentu kontrwywiadu (MI5), do którego dotarł tygodnik,
funkcjonariusze wywiadu wojskowego (Ludowej Armii Wyzwolenia Chin) oraz
cywilnego (Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) starają się nawiązać
kontakty z brytyjskimi biznesmenami na targach i imprezach handlowych,
oferując im podarunki i gościnę.
Podarunki te, jak np. aparaty fotograficzne i pamięć USB, zawierały
elektroniczne pluskwy tzw. trojany, umożliwiające zdalny dostęp do
komputera. Hotelowe pokoje, w których zatrzymują się zachodni biznesmeni
w Pekinie lub Szanghaju zwykle mają podsłuchy. Przed dwoma laty
współpracownikowi premiera Gordona Browna ukradziono BlackBerry po tym,
jak w dyskotece w Szanghaju poderwała go Chinka.
"Każda brytyjska firma, która jest w posiadaniu danych mogących
przynieść Chińczykom, korzyść jest narażona na ryzyko" - stwierdza
dokument. Wśród nich wymienione są nie tylko duże korporacje obronne,
czy firmy sektora nowych technologii, ale także firmy PR i prawnicze.
Do doniesień tych nie ustosunkowała się ambasada Chin w Londynie. W
przeszłości władze w Pekinie zaprzeczały jakoby szpiegowały przeciwko
Zachodowi.
Z początkiem stycznia Google oskarżył władze Chin o cybernetyczny atak
wymierzony w chińskich posiadaczy jego kont e-mailowych. Władze USA
zażądały od Chin, by zbadały tę sprawę, jak również ataki na 30
amerykańskich korporacji dokonane z Chin - przypomina tygodnik.
Niepotwierdzone doniesienia mówią o tym, że chińscy hackerzy usiłowali
włamać się do sieci komputerowych brytyjskiego MSZ, dziewięciu innych
resortów rządowych oraz parlamentu. W marcu z inicjatywy Cabinet Office
(odpowiednik KPRM w Polsce) zainauguruje działalność biuro ds.
bezpieczeństwa cybernetycznego.
(PAP)
Sobota, 22010-01-30
Prochy hinduskiego Ojca
Narodu rozrzucono nad Oceanem
Część prochów przywódcy indyjskiego ruchu narodowego Mahatmy Gandhiego,
zachowanych w tajemnicy przez przyjaciółkę rodziny, zostało uroczyście
rozrzuconych nad wodą Oceanu Indyjskiego u wybrzeży Republiki
Południowej Afryki. W sobotę przypada 62. rocznica śmierci Gandhiego,
który został zamordowany przez hinduskiego fanatyka.
W porannej uroczystości w porcie w Durbanie uczestniczyło ok. 200 osób,
w tym wnuczka Gandhiego, Ela Gandhi, była deputowana
południowoafrykańskiego parlamentu. - Waga tej ceremonii polega też na
tym, by przypomnieć światu przesłanie Gandhiego, które nie traci
aktualności - oświadczyła.
Prochy Mahatmy, którego przydomek oznacza "wielkiego duchem", zostały po
kremacji podzielone i w urnach rozprowadzone w Indiach i w świecie, żeby
można było odprawić uroczystości ku czci zmarłego. Jedna z urn znalazła
się w RPA, gdzie Gandhi rozpoczął działalność publiczną i przez ponad 20
lat walczył o poprawę statusu mniejszości hinduskiej.
W czasie uroczystości pogrzebowych w Durbanie 10 dni po śmierci
Gandhiego jego prochy zgodnie z obyczajem wrzucono do wody. Bez wiedzy
rodziny część prochów zachowała jednak przyjaciółka rodziny Vilas Mehta,
które trzymała je w tajemnicy do końca życia. Dopiero po śmierci kobiety
jej synowa postanowiła przekazać urnę rodzinie Gandhiego.
Nie wiadomo, czy prochy Ojca Narodu, jak zwykle nazywa się Gandhiego w
Indiach, nie zachowały się jeszcze gdzieś na świecie. W 1997 roku w
jednym z indyjskich banków odkryto taką urnę, której zawartość
rozrzucono następnie na rzece.
Mahatma Gandhi, właściwie Gandhi Mohandas Karamchand (1869-1948), twórca
idei oporu wobec niesprawiedliwości bez stosowania przemocy (ahinsa), z
wykształcenia był prawnikiem. Studia ukończył w Wielkiej Brytanii. Od
1919 r. przewodził Indyjskiemu Kongresowi Narodowemu; wycofał się z
partii w 1934 r., gdy uznał, że członkowie organizacji odstępują od
głoszonych przez niego zasad. Powrócił do Kongresu dopiero w 1940 r.,
obejmując w nim kierownictwo. Był wielokrotnie więziony przez kolonialne
władze brytyjskie; po 1945 r. uczestniczył w negocjacjach dotyczących
niepodległości Indii.
(PAP)
Liczba bankructw w sektorze bankowym USA wciąż rośnie
Amerykański nadzór finansowy przejął w piątek kontrolę nad sześcioma
niewypłacalnymi bankami. Liczba tegorocznych bankructw w sektorze
bankowym w USA wzrosła tym samym do 15.
Poprzedni miesiąc także obfitował w bankructwa instytucji finansowych.
Federalna Agencja Ubezpieczeń Depozytów (FDIC) musiała wówczas zamknąć
16 banków. Dla porównania, w styczniu ub.r. zbankrutowało tylko sześciu
kredytodawców, a miesiąc wcześniej zaledwie trzech.
Oznacza to, że fala bankructw w amerykańskim sektorze finansowym wciąż
wzbiera, choć amerykańska gospodarka w III kwartale ub.r. wyszła z
recesji. FDIC liczy się z tym, że bieżący rok będzie pod tym względem
gorszy od ubiegłego, gdy upadło 140 banków. W 2008 r. takich przypadków
było 25, a rok wcześniej zaledwie trzy.
Aby uporać się z falą plajt, agencja zamierza w tym roku zwiększyć
liczbę pracowników z 7 tys. do przeszło 8,5 tys.
W piątek FDIC przejęła kontrolę nad dwoma bankami ze stanu Georgia oraz
po jednym z Kalifornii, Florydy, Minnesoty i Waszyngtonu. Ich aktywa
łącznie warte były 5,5 mld dol., a fundusz ubezpieczeniowy FDIC został
uszczuplony o 1,9 mld dol.
(PAP)
Zakończyła się ewakuacja turystów z Machu Picchu
W piątek wieczorem czasu lokalnego (w nocy z soboty na niedzielę czasu
polskiego) zakończyła się ewakuacja turystów uwięzionych wskutek lawin
błotnych i powodzi w okolicy Machu Picchu w peruwiańskich Andach.
Tylko w piątek z XV-wiecznego inkaskiego miasta-warowni, położonego na
wysokości 2100-2500 metrów n.p.m., peruwiańskie i amerykańskie
helikoptery ewakuowały 1277 osób. Dzień wcześniej uratowano 1414
turystów, w tym czterech Polaków. W trakcie całej akcji ratunkowej
helikoptery przewiozły z Machu Picchu do Cuzco około 4 tys. osób.
Turyści, przewodnicy, tragarze, oraz pracownicy hotelów i restauracji
zostali uwięzieni w najsłynniejszym mieście Inków i jego okolicach, gdy
spowodowane ulewnymi deszczami lawiny błotne oraz wezbrane wody rzeki
Urubamba uszkodziły jedyną prowadzącą w te rejony wysokogórską linię
kolejową i linię elektryczną.
Peruwiańskie władze szacują, że naprawa linii kolejowej zajmie co
najmniej siedem tygodni. Pieszy szlak prowadzący do Machu Picchu także
został ze względów bezpieczeństwa zamknięty. Obecnie można się tam
dostać tylko drogą powietrzną.
Przyniesie to znaczne straty gospodarce Peru, bowiem Machu Picchu jest
najważniejszą w tym kraju atrakcją turystyczną. W 2008 r. odwiedziło ją
858,2 tys. osób, przy czym każdy obcokrajowiec zapłacił za wstęp 43 dol.
- Sektor turystyczny mocno na tym ucierpi, podobnie jak okoliczni
mieszkańcy, którzy przez dwa miesiące nie będą mieli pracy - powiedział
Bartolome Campana, prezes Peruwiańskiej Izby Handlowej.
Organizacja ta wyliczyła, że tylko wskutek odwołanych rezerwacji
hotelowych peruwiański sektor turystyczny traci codziennie 500 tys. dol.
(PAP)
Piątek,
2010-01-29
Wałęsa: Polacy powinni
popierać polskich kandydatów
Były prezydent Lech Wałęsa uważa, że Polacy mieszkający za granicą
powinni być solidarni w popieraniu w wyborach kandydatów polskiego
pochodzenia.
Lech Wałęsa przebywał w piątek w Chicago, gdzie wspierał kampanię
wyborczą Adama Andrzejewskiego, republikańskiego kandydata polskiego
pochodzenia na urząd gubernatora stanu Illinois w prawyborach, które
odbędą się 2 lutego.
- Jestem tu, bo pojawił się dobry i młody kandydat, który ma szansę na
zwycięstwo, ale pod warunkiem, że poprą go rodacy - powiedział Lech
Wałęsa. - Chciałbym, żebyśmy byli solidarni w popieraniu naszych rodaków,
wtedy będziemy mieć większe efekty za granicą, ale także w kraju.
Urodzony w USA kandydat na gubernatora stanu Illinois, Adam Andrzejewski,
którego rodzina wyemigrowała z Polski w roku 1929, podkreślał, że w tym
amerykańskim stanie mieszka ponad milion osób polskiego pochodzenia.
- Jestem zaszczycony, że mogę gościć w Chicago prezydenta Lecha Wałęsę,
który pomaga mi w zbieraniu funduszy na moją kampanię wyborczą -
powiedział Andrzejewski.
Lech Wałęsa wygłosił przemówienie w prestiżowym klubie Union League w
Chicago, gdzie zebrały się osoby wspierające kampanię wyborczą Adama
Andrzejewskiego.
Była to pierwsza wizyta Wałęsy w Chicago od maja 2009 roku, kiedy to
brał udział w uroczystości nadania jego imienia jednemu z budynków
Uniwersytetu Northeastern Illinois.
Legendarny przywódca Solidarności był także gościem honorowym koncertu
"Freedom 89" w parku Millenium w centrum Chicago. Koncert zorganizowano
w związku z obchodami 20. rocznicy upadku komunizmu w Polsce.
Z Chicago Lech Wałęsa poleci w piątek do Miami na Florydzie, by wziąć
udział we wręczeniu nagrody swego imienia wydawcom dwóch dzienników: "Diario
Las Americas" (hiszpańskojęzyczny) i "The Miami Herald". Gazety zostały
nagrodzone za to, że od wielu lat piszą o sprawach polskich.
(PAP)
Rząd Haiti alarmuje: kwitnie handel organami
Premier Haiti Jean-Max Bellerive zaalarmował opinię międzynarodową
oświadczeniem, że po wielkim trzęsieniu ziemi z 12 stycznia, które
zabiło 170.000 Haitańczyków i w którym wiele tysięcy zostało rannych,
rozwija się nielegalny handel organami ludzkimi.
- Tysiące dzieci zostało sierotami i jednym z największych problemów,
jakie mamy, stał się także handel dziećmi - dodał szef rządu. Wobec tych
problemów rząd zwrócił się o współpracę do ambasad działających w
stolicy Haiti. - Przed wydaniem formalnego zezwolenia na opuszczenie
kraju staramy się w przypadku każdego dziecka ustalić, czy rzeczywiście
jest sierotą - powiedział premier. Informacje napływające z sąsiedniej
Dominikany mówią o handlu haitańskimi dziećmi na znaczną skalę.
Rząd premiera Bellerive stara się reaktywować specjalną brygadę policji
wyspecjalizowaną w ochronie dzieci, której wielu członków zginęło 12
stycznia.
UNICEF jako pierwszy zwrócił uwagę na nielegalny handel haitańskimi
sierotami i dziećmi, które nie odnalazły swoich rodziców lub zostały
przez nich porzucone po trzęsieniu ziemi. Według jego informacji sprzed
tygodnia, potwierdzono wówczas fakt wywiezienia piętnaściorga dzieci.
Podczas gdy UNICEF wystąpił w obronie haitańskich sierot, inna
organizacja międzynarodowa o wielkim prestiżu, UNESCO, wezwało do
ratowania skarbów kultury i sztuki: grozi im rozgrabienie przez
międzynarodowych handlarzy. Dyrektor generalna UNESCO Irina Bokowa
zwróciła się do Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby siły pokojowe
działające pod egidą ONZ objęły ochronę nad "bezcennymi skarbami
haitańskiej kultury".
Bokowa domagała się wprowadzenia czasowego zakazu handlu zabytkami
kultury Haiti i dziełami sztuki oraz zakazu ich wywozu. - Zagrożone
rabunkiem są kolekcje sztuki znajdujące się w uszkodzonych budynkach
muzeów, galerii i kościołów, jak również w pałacu prezydenckim i
katedrze w Port-au-Prince - oświadczyła Bokowa. Przywołała "poprzednie
doświadczenia UNESCO w Afganistanie i w Iraku", gdzie w związku z
działaniami wojennymi zostały uszczuplone bezcenne dobra kulturalne i
artystyczne.
(PAP)
Zabijali Polaków; Juszczenko: to bohaterowie
Ustępujący prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko uznał członków
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej
Armii (UPA) za uczestników walk o niepodległość państwa.
Dekret w tej sprawie Juszczenko ogłosił, w trakcie obchodów rocznicy
bitwy pod Krutami, gdzie 29 stycznia 1918 roku wojska proklamowanej rok
wcześniej Ukraińskiej Republiki Ludowej poniosły klęskę w nierównym
starciu z wojskami sowieckimi.
Tydzień wcześniej Juszczenko wydał inny dekret, którym pośmiertnie nadał
tytuł Bohatera Ukrainy przywódcy OUN Stepanowi Banderze. Decyzja ta
wywołała protesty w Rosji i Polsce, gdzie zbrojne ramię OUN, UPA,
obarczana jest odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 roku
czystki etniczne ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Ukraińscy bohaterzy
W opublikowanym w piątek dokumencie oprócz członków OUN i UPA Juszczenko
uznał za uczestników walk narodowo-wyzwoleńczych m.in. członków formacji
zbrojnych Ukraińskiej Centralnej Rady, Ukraińskiej Republiki Ludowej,
Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, Hetmanatu i Ukraińskiej
Wojskowej Organizacji.
Zgodnie z dekretem rządowi i Radzie Najwyższej (parlamentowi) Ukrainy
polecono opracowanie projektu ustawy, która potwierdzi, iż członkowie
wymienionych formacji prowadzili walkę o niepodległość państwa.
Prezydent Juszczenko opuści niebawem swe stanowisko, ponieważ w wyborach
prezydenckich 17 stycznia, w których ubiegał się o reelekcję, zdobył
zaledwie 5,45% poparcia. W walce o prezydenturę zmierzą się w drugiej
turze 7 lutego premier Julia Tymoszenko i lider opozycyjnej Partii
Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz.
(PAP)
Obama zapomniał o danym słowie
Organizacje walczące o prawa imigrantów w USA krytykują prezydenta
Baracka Obamę za to, że w orędziu o stanie państwa wygłoszonym w
Kongresie, niewiele miejsca poświęcił reformie imigracyjnej, mimo
deklaracji, które składał przed wyborami.
- Powinniśmy kontynuować pracę zmierzające do naprawy niedziałającego
systemu imigracyjnego poprzez zabezpieczenie naszych granic,
egzekwowania prawa i doprowadzenia do tego, by każdy, kto przestrzega
przepisów, mógł mieć swój udział w rozwoju gospodarczym - powiedział w
swoim przemówieniu w Kongresie Barack Obama, dodając, że Stany
Zjednoczone to naród imigrantów.
- Przyjaciele dotrzymują obietnic - czytamy w opublikowanym świadczeniu
Koalicji na Rzecz Imigrantów i Uchodźców w stanie Illinois (ICIRR).
Podczas kampanii wyborczej w 2008 roku Obama obiecał przeprowadzenie
całościowej reformy, która otwierałaby drogę do legalizacji pobytu 12
mln. przebywających na terenie Stanów Zjednoczonych nielegalnych
imigrantów. Latynosi, którzy stanowią największą grupę wśród osób
przebywających i pracujących w USA bez prawa stałego pobytu, w
przytłaczającej większości głosowali na Obamę.
Koalicja na Rzecz Imigrantów i Uchodźców w stanie Illinois zarzuciła
prezydentowi USA, że mówiąc o reformie imigracyjnej w orędziu, w którym
skoncentrował się głównie na stanie ekonomii, nie wspomniał, iż reforma
mogłaby się przyczynić do znacznego ożywienia amerykańskiej gospodarki.
Organizacje proimigranckie powołują się na badania Uniwersytetu
Kalifornijskiego, z których wynika, że w ciągu 10 lat dzięki legalizacji
nieudokumentowanych pracowników Produkt Krajowy Brutto powiększyłby się
o około 1,5 biliona dolarów. Szacunki oparto na danych z 1986 roku,
kiedy w USA wprowadzono amnestię.
- Jesteśmy rozczarowani, że kwestia reformy imigracyjnej została
potraktowana(...) w tak zdawkowy sposób - powiedziała Monika Tietz z
Inicjatywy Polonijnej, chicagowskiej organizacji działającej na rzecz
wprowadzenia reformy imigracyjnej.
Organizacje działające na rzecz imigrantów wzywają prezydenta Kongres do
prac nad reformą imigracyjną. Zapowiadają także kolejne marsze
imigrantów w Waszyngtonie.
W grudniu 2009 roku demokratyczny kongresman z Illinois, LuisGutierrez,
zgłosił w Kongresie projekt ustawy o reformie imigracyjnej. Podobnie jak
ustawa, która przepadła w Kongresie w 2007 roku podczas kadencji
prezydenta George'a Busha, projekt otwiera nielegalnym imigrantom, po
spełnieniu określonych warunków, drogę do otrzymania obywatelstwa USA.
(PAP)
Czwartek, 2010-01-28
Parlament Europejski
kupił 10 dzieł polskiej artystki
Prace Anny Baumgart wzbogaciły zbiory galerii Parlamentu Europejskiego.
Galeria posiada bogatą kolekcję ponad 300 dzieł sztuki. Już wkrótce
będzie można podziwiać je w Internecie. Tegoroczna wystawa promuje
polskich artystów.
(Europarltv)
70 państw rozmawia o Afganistanie
Konferencja międzynarodowa na temat Afganistanu rozpoczęła się w
Londynie z udziałem przedstawicieli niemal 70 państw.
W centrum uwagi jest przekazanie Afgańczykom kontroli nad krajem, w tym
umocnienie afgańskich sił bezpieczeństwa, co pozwoliłoby wycofać z
Afganistanu siły międzynarodowe.
Rada starszych i sąsiedzi Afganistanu
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj przemawiając podczas konferencji
powiedział, że zwróci się do tradycyjnego zgromadzenia starszyzny
plemiennej (Loja Dżirga), by omówić kwestię zaprowadzenia pokoju i
pojednania.
- Ustanowimy narodową radę na rzecz pokoju, pojednania i ponownej
integracji - oświadczył afgański prezydent. - Mamy nadzieję - dodał
następnie - że król Arabii Saudyjskiej Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud
odegra znaczącą rolę w procesie pokojowym.
Arabia Saudyjska, która ma bliskie relacje z Pakistanem, w przeszłości
była gospodarzem nieformalnych rozmów z przedstawicielami talibów. Rijad
i Islamabad były dwiema z trzech stolic, które uznały talibski rząd,
zanim został on obalony w wyniku amerykańskiej interwencji w 2001 roku -
pisze Reuters.
Prezydent Karzaj zauważył również, że stabilność w Afganistanie zależy
nie tylko od tego, co dzieje się wewnątrz kraju, ale również w jego
sąsiedztwie. "Zwracamy się do wszystkich sąsiadów, w tym zwłaszcza do
Pakistanu, by wsparł nasze wysiłki na rzecz pokoju i pojednania" -
zaapelował.
Wezwał również afgańskich rebeliantów do zerwania kontaktów z Al-Kaidą.
Pieniądze na pokój i rozmowy z talibami
Podczas londyńskiej konferencji omawiane są kwestie zatwierdzenia nowych
funduszy dla afgańskiego rządu, plan pojednania władz w Kabulu z
umiarkowanymi talibami i stopniowego przekazywania afgańskim siłom
odpowiedzialności za bezpieczeństwo w poszczególnych prowincjach, tak by
mogło dojść do zmniejszenia liczebności zagranicznych wojsk.
Tuż przed rozpoczęciem konferencji prezydent Afganistanu Hamid Karzaj
stwierdził, że siły międzynarodowe powinny pozostać w jego kraju jeszcze
przez wiele lat.
Jego zdaniem na wyszkolenie i wyposażenie afgańskich sił bezpieczeństwa
powinno wystarczyć pięć do dziesięciu lat. Zanim jednak Afganistan
będzie miał dość pieniędzy na własne wojska, minie jeszcze dziesięć do
piętnastu lat.
Inne kwestie, które mają być przedmiotem obrad w Londynie, to
zatwierdzenie nowych funduszy dla Afganistanu, walka z korupcją,
odbudowa Afganistanu oraz sprawa ewentualnych negocjacji z talibami.
Czytaj więcej o rozmowach z talibami!
Karzaj zapowiedział, że ogłosi plan, zakładający "reintegrację" talibów
najniższego i średniego szczebla, niepowiązanych z Al-Kaidą, czyli
nakłonienie ich do zaprzestania walki. Poparcie dla takiej strategii
zasygnalizowały już USA.
(PAP)
Obama wygłosił orędzie o stanie państwa
Prezydent Barack Obama zaproponował w wygłoszonym orędziu o stanie
państwa zamrożenie wydatków na niektóre programy rządowe na okres 3 lat.
Prezydent zakłada, że w przyszłym roku oszczędności budżetowe wyniosą
ok. 20 mld dolarów.
Obama zapowiedział też, że jest przeciwny obniżkom podatków dla
koncernów naftowych, menadżerom funduszy i osób o dochodach wynoszących
ponad 250 tys. dolarów rocznie.
Prezydent USA dodał, że będzie starał się uchronić Amerykanów przed
niektórymi praktykami towarzystw ubezpieczeniowych i działać na rzecz
zmniejszenia deficytu budżetowego.
Oświadczył w Kongresie, że nie jest zainteresowany karaniem
amerykańskich banków, ale sprzeciwi się każdej reformie systemu
finansowego, która nie będzie dostatecznie radykalna. Zapowiedział, że
projekt, który nie będzie przewidywał "prawdziwej reformy" zostanie
przesłany z powrotem do Kongresu w celu jego poprawy. Prace nad
projektem reformy systemu finansowego trwają w Kongresie już od kilku
miesięcy.
Prezydent przyznał, że jego administracja doznała w ciągu pierwszego
roku urzędowania kilku "politycznych porażek" oraz, że "niektóre z nich
były zasłużone". - Jednak są one niczym w porównaniu z problemami,
jakich doświadczyły rodziny w całym kraju - dodał. Oświadczył też, że
będzie działał na rzecz uchwalenia ustawy o zapobieganiu zmian klimatu.
(PAP)
Cud na Haiti: 16-latka przeżyła pod gruzami 15 dni
Po 15 dniach od tragicznego trzęsienia ziemi na Haiti, francuskim
ratownikom udało się wydobyć z ruin budynku szkolnego w Port-au-Prince
16-letnią (według innych źródeł 17-letnią) dziewczynę.
Darlene Etienne była bardzo osłabiona i odwodniona. Doznała też obrażeń
nogi, ale ogólnie jej stan lekarze ocenili jako dobry. Jak powiedział
jeden z ratowników, udało się jej przeżyć dzięki temu, że znalazła się w
rodzaju niszy utworzonej przez załamujące się betonowe ściany.
We wtorek udało się uratować mężczyznę z ruin jednego ze sklepów w
śródmieściu Port-au-Prince. W ubiegłą sobotę innego mężczyznę wydobyto z
ruin hotelu.
Prezydent Haiti Rene Preval poinformował, że dotychczas odnaleziono
zwłoki 170 tys. ofiar kataklizmu.
(PAP)
|
|
INDEX
Powrót..
|