| 
	 Jedną z zalet mojej emigracji 
	było to, że podróżowałem bardzo dużo, ale mimo 
	wszystko zostało mi jeszcze wiele do zwiedzenia. 
	 
	Piękne plaże oraz pływanie zawsze było moją pasją. 
	 
	Siedząc jako pasażer a jednocześnie lekarz, byłem przygotowany, że w 
	kolejnej 
	podróży nagle usłyszę głos w megafonie: 
	 
	„Czy znajduje się jakiś lekarz na pokładzie?” 
	 
	Oczywiście kojarzyło mi się to z dowcipem kiedy to kapitan przez megafon 
	zadał to 
	pytanie. Lekarz zgłosił się do kabiny pilota i za chwilę słychać było głos 
	lekarza: 
	„Czy wśród Państwa jest jakiś pilot na pokładzie?” 
	 
	Proszę sobie wyobrazić co musiało się wtedy dziać w samolocie. 
    
	Prawda, że świat jest naprawdę piękny.
 
	Wracając z Frankfurtu na trzy godziny przed 
	lądowaniem w Toronto nagle usłyszałem 
	głos z megafonu: 
	 
	„Czy jest jakiś lekarz, dentysta albo farmaceuta na pokładzie samolotu?” 
	Przez moment nie mogłem zrozumieć do czego im 
	ten dentysta lub farmaceuta 
	potrzebny, ale bez wahania wstałem i zameldowałem swoją obecność. Po chwili 
	podeszła do mnie młoda kobieta, która szeptem zaczęła mi zdradzać tajemnicę 
	zawartości górnego pokładu samolotu. Otóż wraz z nami było przewożonych w 
	klatkach 
	14 policyjnych koni, z których jeden był w szoku. Na koniec wyszeptała, że 
	tego konia 
	musimy zabić. Pomyślałem sobie dlaczego nie wołali rzeźnika i odpowiedziałem 
	bez 
	głębszego zastanowienia, że nigdy nie zabijałem i nie umiem zabijać koni. 
	Kobieta 
	spojrzała na mnie bezradnie. Jak się później okazało uderzyła konia w głowę 
	obuchem 
	siekiery, który po tym się uspokoił. Dotarliśmy do Toronto bezpiecznie, a 
	samolot 
	został otoczony wozami straży pożarnej i karetkami pogotowia. Dopiero wtedy 
	uzmysłowiłem sobie w jakiej groźnej sytuacji mogliśmy się znajdować. Było 
	straszną 
	rzeczą, że na pokładzie samolotu przewozi się zwierzęta, które w pewnych 
	sytuacjach 
	mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa całego samolotu. Sądzę, że ta 
	kobieta 
	była technikiem weterynaryjnym odpowiedzialnym za los tych zwierząt. 
	Nie mogę zrozumieć dlaczego nie posiadała 
	odpowiednich środków dla ich 
	uspokojenia. Prawdopodobnie ktoś coś przeoczył, a ja powinienem skrytykować 
	samego siebie za decyzję, która była nieprzemyślana i egoistyczna. 
	Zawsze marzyłem o dalekich podróżach i wierzyłem, że lata emerytalne spędzę 
	w jakimś gorącym kraju. 
	Pamiętam nawet jak szybko zareagowałem na ogłoszenie sprzedaży ziemi 
	na Hawajach. Szybki telefon do właściciela ziemi i już w kilka tygodni 
	później 
	podróżowałem samochodem po dużej wyspie w poszukiwaniu tej wymarzonej 
	działki. 
	Trochę smutniejszy był powrót bo nie zdecydowałem się na kupno ponieważ 
	działka 
	była położona zbyt blisko atrakcji turystycznej jakim był wulkan. 
	  
	Krater wulkaniczny ziejący ogniem i dymem. 
	Tak jak już uprzednio wspominałem sytuacja w 
	kanadyjskiej służbie zdrowia 
	pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Starzy lekarze przechodzą na emeryturę 
	albo 
	„zmywają się” z tego świata. Młodzi absolwenci z odrazą spoglądają na twór 
	lekarza 
	ogólnego i myślą tylko o specjalizacji lub łatwiejszym i bardziej intratnym 
	„chlebie” 
	w USA. 
	Liczba specjalistów również maleje, bo ci ostatni mają otwartą granicę i 
	szansę 
	w Stanach. 
	Rośnie wprawdzie liczba lekarzy cudzoziemców, na których spogląda się 
	z niedowierzaniem, że mogą podołać wymogom jakie stawia się lekarzom 
	kanadyjskim 
	i coraz bardziej podnosi się dla nich poprzeczkę kwalifikacyjną. W tym samym 
	czasie 
	można zaobserwować paradoks, który zdarzył się w Quebek. Ta prowincja 
	cierpiała zawsze na niedobór lekarzy, a tym razem Ministerstwo Zdrowia w tej 
	prowincji wydało 
	dekret, w którym oznajmia, że wszyscy lekarze, którzy ukończyli 55 lat mogą 
	przejść 
	na wcześniejszą emeryturę wraz, z którą otrzymają 300 000 $.W rok później to 
	samo 
	ministerstwo wystosowało listy do tych lekarzy prosząc ich o ewentualny 
	powrót do 
	pracy oczywiście bez zwrotu wspomnianych wyżej 300 000 $. Nie trzeba zbytnio 
	myśleć 
	o co tu chodziło. Tak więc wszystko „wali się” na lekarza ogólnego albo 
	rodzinnego. 
	Za dużo zarabiają, za dużo zlecają badań i przez nich też czeka się za długo 
	na badania. 
	Obserwuje się drastyczny spadek specjalistów w różnych dziedzinach. Bardzo 
	dotkliwie 
	cierpi na tym psychiatria. A tu nie tylko obserwuje się znaczny niedobór 
	specjalistów 
	ale również ci ostatni wybierają choroby psychiczne, które akceptują do 
	leczenia. 
	Najbardziej popularne są depresje, natomiast reszta tych mniej przyjemnych 
	schorzeń 
	psychiatrycznych trafi a oczywiście do lekarza ogólnego, którego coraz 
	intensywniej 
	szkoli się w psychiatrii. Kilka takich szkoleń przeszedłem i proszę sobie 
	wyobrazić 
	mogę się poszczycić kilkoma sukcesami. 
	Pamiętam 40-letnią zamężną Łodziankę, którą zacząłem leczyć z powodu 
	depresji. 
	Pierwszy lek okazał się dość pomocny po około 3 miesiącach leczenia i 
	zgodnie 
	z regułą gry przepisałem go pacjentce przez następne 3 miesiące, aby potem 
	powoli 
	go odstawić. Po roku ta sama pacjentka zgłosiła się ponownie z podobnymi 
	objawami 
	depresji. Tym razem zdecydowałem się na inny lek i miałem zamiar leczyć ją 
	znacznie 
	dłużej. Przepisałem nowy lek na miesiąc, prosząc ją aby skontaktowała się ze 
	mną po 3 
	tygodniach. Niestety zamiast 3 tygodni przybyła do mojego gabinetu po 6 
	tygodniach. 
	Była dobrze ubrana, zadbana, a twarz promieniowała ze szczęścia. Panie 
	Doktorze ten 
	lek jest fantastyczny-rozjaśnił mi w głowie, rozeszłam się z mężem i teraz 
	naprawdę 
	wiem jak wygląda szczęśliwe życie. 
	A tu znów coś nowego-nasz organ płatniczy czyli Manitoba Health poszukuje 
	winnych za zlecanie za dużej ilości badań, czy też widzenie zbyt dużej 
	ilości pacjentów. 
	Moja” szczęśliwa” 13 początkująca mój numer rejestracyjny w prowincji 
	przyniosła mi 
	znów następne kłopoty. Otrzymałem list z tej instytucji powiadamiający mnie, 
	że po 
	prostu wykonuje za dużo kompletnych badań, za które stawka jest większa. 
	Zobowiązano 
	mnie do przesłania wybranych historii chorób i złożenia pisemnego 
	wyjaśnienia w tej 
	sprawie. Tu w Kanadzie jak już zdążyłem się przekonać sprawy posuwają się 
	bardzo 
	powoli i na odpisanie listu miałem okrągłe 30 dni. Oczywiście były to dni 
	pracowite 
	i pełne rozmyślań nad treścią listu i uzasadnieniem mojej działalności. 
	Po wielu próbach wreszcie napisałem list, a ponieważ w większości te 
	kompletne 
	badania były wykonane na pacjentach nowo przybyłych do kliniki wydawałoby 
	się 
	logicznym, że tego rodzaju pacjenci wymagają pełnej historii oraz 
	kompletnego 
	badania. Innego jednak zdania byli moi pracodawcy, z którymi musiałem się 
	spotkać w wyznaczonym przez nich terminie. Ponieważ stawka była dość wysoka 
	i mogłem oczekiwać zwrotu pieniędzy pobranych przeze mnie za kompletne 
	badania, 
	zdecydowałem się poprosić o pomoc adwokata. W Kanadzie wszyscy lekarze muszą 
	być ubezpieczeni i mogą korzystać z pomocy adwokackiej nie tylko w wypadku 
	gdy oskarżają ich pacjenci, ale również gdy chodzi o obronę w opisanym 
	powyżej 
	przypadku. Mój adwokat skontaktował się z przewodniczącym komisji, która 
	miała mnie przesłuchiwać, a ja natychmiast otrzymałem list, w którym 
	powiadomiono mnie, 
	że moje spotkanie będzie miało charakter edukacyjny jeśli przybędę sam. W 
	przypadku 
	kiedy będzie mi towarzyszył adwokat sprawa ulegnie zmianie i będzie formalne 
	przesłuchanie w obecności kilkuosobowej komisji. Nie wierzyłem „urzędasom” 
	i przybyłem na formalne spotkanie, które trwało przeszło dwie godziny i 
	zakończyło 
	się pomyślnie. 
	Po pokonaniu tej następnej przeszkody znów poczułem się lepiej i przybyło mi 
	więcej energii do pracy. Postanowiłem napisać książkę w języku polskim 
	używając 
	moich zdjęć do quizów medycznych. Książki takie były i są bardzo popularne 
	zarówno 
	w Kanadzie jak i Stanach i bardzo szybko znikają z półek księgarskich. 
	Spędziłem 
	kilka miesięcy na pisaniu tego rodzaju książki i w następnym etapie musiałem 
	znaleźć 
	wydawcę w Polsce. Zacząłem korespondować z różnymi wydawcami na temat 
	książki 
	i najbardziej przychylny list otrzymałem od PZWL (Państwowy Zakład 
	Wydawnictw 
	Lekarskich). Ucieszyło mnie to na tyle, że postanowiłem jak najszybciej 
	znaleźć się 
	w Warszawie i spotkać z przedstawicielem PZWL. Jednak PZWL uznał, że moja 
	książka 
	może być zbyt kosztowna dla wydawcy i w przyszłości dla kupującego studenta 
	z uwagi 
	na druk 300 kolorowych zdjęć. Pocieszono mnie jednak, że w przypadku 
	znalezienia 
	sponsora książki sprawa może nabrać rumieńców. Pani Prezes również uprzejmie 
	dodała, że powinienem w mojej książce zmniejszyć ilość zdjęć, które 
	przedstawiają 
	chorych z innym kolorem skóry niż nasza, bo mniejszości narodowych jest 
	mniej 
	w Polsce niż np. w Kanadzie czy USA. Moja motywacja w tej sprawie była dość 
	prosta 
	i starałem się wytłumaczyć, że obecnie medycyna staje się międzynarodową i 
	polski 
	lekarz może znaleźć swoje miejsce pracy na każdym kontynencie. 
   |