Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych.
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express
Trzecie wydanie
ekskluzywnego magazynu
Polki w Świecie
właśnie ukazało się w
druku,
jak też jest
ono dostępne w formie
elektronicznej dla
naszych czytelników.
Polishwinnipeg.com
współpracuje z magazynem
Polki w Świecie i
właśnie w tym wydaniu
został umieszczony jeden
z naszych wywiadów z
Magdaleną Blackmore.
Mamy w Polsce; na północy Kaszubów, to jak Kraj w
Kraju. Pięknie wyszywają.
Mówią gwarą polską, i pięknie jest nad
ich jeziorami - zapraszamy.
A ja mieszkam na Dolnym Śląsku , ja tu
mam swoje korzenie. Agata (kot) Senus. i proszę
pozdrów Jacka Łuczaka, (przykro mi) a
kontakt do PANA mam od Niego, mieszka w Kanadzie i za
mną tęskni.
I za innymi Polakami, i dlatego
jeszcze raz dziękuję za pisma i miłe
wiadomości od Kanadyjczyków,
wprawdzie ale inny kontynent ( Polska w
Europie jest) , ale serca te same
- radujmy się
Pan Bóg CZUWA
i Was Kocham
Sama JA Agata
Teraz lipiec
i już bez papieża
Jana Pawła I I
Bóg JEST /.
Witam Panie Bogdanie,
Pomyślałam że może byłby Pan zainteresowany również naszymi
doniesieniami prasowymiJ
Postanowiłam więc dla przykładu podesłać nasze aktualne
doniesienie prasowe dotyczące spadających cen hoteli w
Europie. Portal trivago publlikuje miesięcznie dane
dotyczące cen hoteli w najpopularniejszych i najbardziej
ulubionych destynacjach turystycznych. Według Indeksu cen
hoteli trivago (tHPI) ceny hoteli w lipcu br. są nawet do 30
proc. niższe w stosunku do ostatniego miesiąca i
poprzedniego roku. W Krakowie ceny dla pokoju dwuosobowego
za noc są o 26 proc. niższe niż w stosunku do poprzedniego
miesiąca i o prawie 10 proc niższe niż w ostatnim roku.
Całe doniesienie prasowe
wraz z przygotowanymi przez nas tabelami znajdziecie Państwo
jako Pdf-dokument w poniższym linku:
Ceny hoteli w Europie
spadły w lipcu o 14 proc. w stosunku do poprzedniego roku.
Te informacje pokazuje Indeks cen hoteli trivago tHPI (trivago
Hotel Price Index), publikowany miesięcznie przez
porównywarkę cen hoteli www.trivago.pl.
Szczególnie w najbardziej ulubionych destynacjach
turystycznych jak Hiszpania czy Włochy podróżujący mogą
aktualnie wykupić noclegi po korzystnej cenie. W
europejskich top metropoliach można zauważyć spadek cen
hoteli nawet do 30 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem
i poprzednim rokiem.
Düsseldorf, 16. lipca
2009. Zgodnie z Indeksem cen hoteli trivago (tHPI), ceny
noclegów w Europie spadły w lipcu o 14 proc. w porównaniu z
cenami w lipcu poprzedniego roku. Cena standardowego
dwuosobowego pokoju w europejskiej metropolii wynosi w lipcu
2009 105 Euro, przy czym w lipcu 2008 roku wynosiła ona 122
Euro. Spośród 50 miast które obejmuje Indeks tHPI w 47
miastach ceny hoteli uległy spadkowi.
Tanie pokoje w
miastach Europy Zachodniej
Szczególnie w
najpopularniejszych destynacjach europejskich zauważa się
masywny spadek cen pokoi hotelowych. Cena za pokój
dwuosobowy w Rzymie wynosi w lipcu 119 Euro i jest w
stosunku do poprzedniego roku o 14 proc. niższa. We włoskim
Milanie średnia cena pokoju w lipcu wynosi 108 Euro i jest w
stosunku do poprzedniego roku o 7 proc. niższa. Ceny spadły
również w hiszpańskich miastach: cena pokoju w Barcelonie
kosztuje w lipcu 110 Euro, podczas gdy w ostatnim roku
wynosiła ona w tym samym czasie 165 Euro. Cena pokoju w
Madrycie wynosi 87 Euro i tym samym jest ona o 35 proc.
niższa w porównaniu z poprzednim rokiem. W innych
europejskich metropoliach ceny w lipcu wykazały podobną
tendencję spadkową i kształtują się następująco: Paryż (133
Euro), Lizbona (88 Euro), Lyon (98 Euro), Istanbuł (99 Euro),
Ateny (108 Euro), Palermo (94 Euro).
Obniżka cen w Wielkiej
Brytanii i Skandynawii
Pomimo że Szwecja i
Norwegia należą do najdroższych destynacji turystycznych,
ceny noclegów w tych krajach uległy w miesiącu lipcu również
spadkowi. Cena pokoju w Sztokholmie wynosi 118 Euro a w Oslo
130 Euro i są one najniższymi cenami dla tych miejscowości w
biżącym roku. Ceny w tych miastach są o 20 proc. niższe w
stosunku do poprzedniego miesiąca i 10 proc. niższe w
stosunku do poprzedniego roku. W Wielkiej Brytanii zauważa
się również spadek cen hoteli w stosunku do ostatniego roku.
Cena pokoju w Londynie wynosi w lipcu 156 Euro i jest niższa
w sosunku do poprzedniego roku o 5 proc. Za pokój dwuosobowy
w Edynburgu zapłacimy w lipcu 134 Euro, czyli 8 procent
mniej niż w ostatnim roku, a za pokój w Brimingham zapłacimy
nawet o 25 proc. mniej niż w lipcu poprzedniego roku.
Jedynym miastem europejskim wykazującym lekki wzrost cen
hoteli w stosunku do roku 2008 jest Genewa, gdzie cena za
pokój wynosi 194 Euro.
W Niemczech ceny hoteli
kształtują się na poziomie 95 Euro za noc i są średnio o 10
proc. niższe niż w lipcu poprzedniego roku. Cena pokoju
dwuosobowego w Berlinie wynosi 87 Euro, w Hamburgu 109 Euro
i w Monachium 111 Euro (13 proc. niższa w stosunku do
poprzedniego roku).
Cena pokoju w Krakowie
wynosi w lipcu 73 Euro i jest tym samym w stosunku do lipca
poprzedniego roku o 26 proc. niższa, a w stosunku do
ostatniego miesiąca o średnio 9,9 proc. niższa.
Indeks cen hoteli trivago tHPI (trivago Hotel Price Index)
porównywarki cen hoteli www.trivago.pl
pokazuje średnie ceny noclegów w najpopularniejszych
miastach turystycznych Europy. Ceny te dotyczą pokoju
standardowego dwuosobowego i są obliczane na podstawie 40
tys. dziennych zapytań o ceny noclegu w hotelach, jakie
znajdują się w bazie portalu. trivago zapamiętuje zapytania
podróżnych dokonanych dla każdego miesiąca i dostarcza
przydatnych informacji dotyczących cen noclegowych dla
poszczególnego miesiąca.
Zmiany cen w 25 miastach
europejskich w stosunku do poprzedniego roku:
Na stronie www.trivago.pl
podróżujący znajdą idealny hotel w najkorzystniejszej cenie.
Platforma porównuje na żywo ceny ponad 400.000 hoteli na
całym świecie, oferowanych przez ponad 53 platformy
bukujące. Ponadto trivago integruje 15 Mio. opinii o
hotelach na jednej stronie internetowej oraz pokazuje dla
każdego hotelu korzyści dla podróżujących w danym hotelu ze
znanych portali internetowych. trivago nie porównuje cen
znanych biur podróży, tylko ich wartości. Użytkownik
dowiaduje się, czy śniadanie jest zawarte w cenie, zaliczka
może być zwrócona oraz czy do dokonania rezerwacji potrzebna
jest karta kredytowa. trivago to jedyna meta wyszukiwarka
typu „Free Search”: w wyszukiwarkę można wpisać zarówno
nazwę regionu, w którym chcemy spędzieć urlop, jak i nazwę
miasta czy hotelu. trivago GmbH z siedzibą główną w
Düsseldorfie zostało założone w roku 2005 i obejmuje obecnie
17 europejskich platform językowych.
Studies in English
Philosophy
Theology
Family Studies
Application & admission
NEW ADMISION OPEN FOR THE YEAR 2009/2010
Due to the fact, that the process of obtaining visa takes a long
time we encourage all applicants to apply as soon as possible.
During the academic year 2009/2010 students can apply to the
first-cycle Bachelor's degree philosophy programme delivered in
English.
By August 30th, the applicants should submit
the following documents via e-mail or via s-mail:s-mail
KUL's personal inquiry form;
a photocopy of the certificate of secondary education (High School
Diploma/General Certificate of Secondary Education) entitling to
enrol for studies in the country of one's residence;
a certificate confirming the command of English [The list of
certificates confirming the command of English];
a photocopy of the applicant's passport (foreigners) or identity
card (Polish citizens);
four color photographs (35 x 52 mm);
one addressed envelope without a stamp.
e-mail
KUL's personal inquiry form;
a scan of the certificate of secondary education (High School
Diploma/General Certificate of Secondary Education) entitling to
enrol for studies in the country of one's residence;
a scan of a certificate confirming the command of English [The list
of certificates confirming the command of English];
a scan of the applicant's passport (foreigners) or identity card
(Polish citizens);
a scan of a color photograph (*.jpg format, at least 236 x 295
pixels).
By October 1st at the very latest the
applicant should send (s-mail or in person only):
four color photographs (35 x 52 mm) (only if the photographs were
not send by s mail with other application documents)
the original certificate of secondary education (High School
Diploma/General Certificate of Secondary Education) which entitles
to enrol for studies in the country of one's residence; applicants
should make sure that their documents will be accepted abroad
through the obtainment of an Apostille or Consular Legalization;
Polish sworn translation of the original certificate of secondary
education (High School Diploma/General Certificate of Secondary
Education);
Medical Certificate confirming the applicant's ability to undertake
university studies [Medical Certificate for Candidates for Study at
The John Paul II Catholic University of Lublin];
valid Baptismal Certificate (only Christians);
Letter of Recommendation from the Church authorities (only
clergymen);
Certificate confirming Polish descent issued by Polish Consulate
(only the applicants of Polish descent).
KUL will mediate in the recognition process as long as the
certificate of secondary education (High School Diploma/General
Certificate of Secondary Education) needs to be recognized by Polish
educational authorities as an equivalent of Polish certificate of
secondary education.
By October 30th, at the very latest the
applicant has to submit:
visa or provisional residence permit or any other document entitling
to stay on the territory of the Republic of Poland;
Please contact the nearest Polish embassy for information on what
documentation you may require to enter Poland,
health and accident insurance valid during the applicant's stay in
Poland or the European Health Insurance Card or the document
confirming that the applicant registered at the National Health
Insurance Fund. The University helps to obtain those documents. The
insurance can be purchased in the student's native country or in one
of the Polish insurance companies.
Address
Please sent the required documents and photo(s) to:
via e-mail:
philosophy@kul.pl
via s-mail:
The John Paul II Catholic University of Lublin
Student Affairs Department
Al. Raclawickie 14
20-950 Lublin, Poland
Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim
bliskim , znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub,
narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie,
ale
nie jest to konieczne (zdjęcie dodaj pod warunkiem, że
jesteś jego autorem i zgadzasz się na umieszczenie go na naszej stronie) .
Edmund Kuffel
swoją karierę naukową zaczynał w trudnych powojennych czasach. Zaczynał
już nie jako młodzieniec mając za sobą zaledwie jedną klasę gimnazjum.
Po wojnie znalazł się w obcym kraju, szybko uczył się angielskiego a
jednocześnie ukończył gimnazjum, zdał maturę, ukończył studia a po
studiach rozwijał swoją międzynarodową karierę naukową. Dziś profesor
Edmunt Kuffel jest na emeryturze, ale ciągle aktywnie dzieli się swoją
wiedzą z naukowcami całego świata.
Jest Pan wybitnym, uznanym w świecie autorytetem w dziedzinie
wysokich napięć elektrycznych. Współczesny człowiek bez elektryczności
żyć nie potrafi, ale wysokie napięcia to temat mało znany przeciętnemu
człowiekowi. Proszę powiedzieć, co dokładnie jest w kręgu zainteresowań
naukowca zajmującego się wysokimi napięciami?
Wysokie napięcia są używane przede wszystkim w transmisji energii
elektrycznej, która odbywa się za pomocą linii wysokiego napięcia. Tu
trzeba dodać, że moc transmitowana liniami wzrasta proporcjonalnie do
kwadratu napięcia(P=V2/Z
). . Z przesyłaniem energii są związane problemy
z izolacją. Napięcie wychodzące, które jest bardzo wysokie jest obniżane
przez transformatory a linie muszą być dobrze izolowane. Takim
izolatorem może być:
powietrze lub inne gazy, izolatory porcelanowe,
polimerowe i różne oleje.
Kiedy zainteresowała się Pan wysokimi napięciami?
Muszę przyznać, że zainteresowałem się tą dziedziną przypadkowo. Kiedy
wojna się skończyła miałem ukończoną zaledwie jedną klasę gimnazjum. Po
wojnie dostałem się do gimnazjum Piątej Kresowej Dywizji piechoty w
Modenie we Włoszech po pół roku znalazłem się w Anglii i tam skończyłem
gimnazjum. Po dwóch latach pracy w Anglii a zajmowałem się czym się dało
by zarabiać i móc się utrzymywać, dostałem się do liceum im. Józefa
Konrada Korzeniowskiego w Hyaden Parku. Dostać się do tego Liceum nie
było łatwo gdyż chętnych było więcej niż miejsc. Przyjęto 200
najlepszych uczniów. Była to szkoła prowadzona w języku angielskim, więc
szybko musiałem uczyć się tego języka. Nauka w liceum była możliwa w 2
trybach: normalnym i przyspieszonym. Nauczyciele zachęcali mnie więc
wybrałem tą drugą możliwość i po 9 miesiącach nauki zdałem maturę przy
Uniwersytecie Londyńskim. To właśnie w Liceum z fizyki miałem profesora Łojewskiego, który prowadził bardzo interesujące zajęcia. Poza fizyką
wieczorami profesor dla chętnych prowadził wykłady z fizyki jądrowej. Ta
tematyka po niedawnym wtedy wybuchu bomby jądrowej i kiedy mówiło się
również o bombie wodorowej była tak fascynująca, że o niczym innym nie
myślałem tylko o fizyce jądrowej. Później ta wiedza bardzo była dla mnie
przydatna, bo jonizacja ma duże zastosowanie również w wysokich
napięciach.
Wyniki z matury przyszły dość późno, bo dopiero w sierpniu i kiedy
starałem się o przyjęcie na studia na różne Uniwersytety to odpowiedź
była, że w tym roku miejsc już nie ma i zapraszają mnie w przyszłym
roku. Z Uniwersytetu w Irlandii przyszła odpowiedź, że zostałem przyjęty,
więc tam rozpocząłem studia na wydziale fizyki w Dublinie. Ukończyłem te
studia z tytułem magistra fizyki w roku 1954.
Jak rozwijała się Pana kariera po skończeniu studiów, jakie sukcesy
Pan odnosił?
Ponieważ w Irlandii było bardzo duże bezrobocie emigrantów nie
przyjmowano do pracy nigdzie, wiec po skończeniu studiów wraz z żoną i
córką wyjechaliśmy do Anglii do Manczestru. Dostałem pracę w dużej
firmie sprzętu elektrycznego. Ze względu na moje zainteresowania w
dziedzinie izolacji i jonizacji powietrza w firmie Metropolitan Vickers
przyjęto mnie do wydziału wysokich napięć. Tam też pierwszy raz
spotkałem się z inżynierami z Polski. Polska kupiła patent na produkcję
maszyn elektrycznych. Polscy inżynierowie przygotowywali się do
uruchomienia całego procesu w kraju. Pomagałem Polakom, którzy nie znali
języka angielskiego w zapoznaniu się z technologią produkcji ciężkiego
sprzętu elektrycznego.
Pracując 6 lat w tej dużej firmie jednocześnie wykładałem na
Uniwersytecie w Manczesterze tematykę wysokich napięć. W roku 1959
zrobiłem zaocznie doktorat- Ph.D. przy Univeresity College w
Dublinie. W 1960 Uniwersytet Manczester zaproponował mi, pracę
wykładowcy ponieważ znane im były moje liczne publikacje. Pracowałem na
Uniwersytecie Manczesterze 8 lat zaczynając od stopnia Lecturer- dwa
lata, Senior Lecturer- trzy lata, Reader- dwa lata i kończąc przed
wyjazdem do Kanady na stopniu profesora przyznanym na podstawie oceny
mojego międzynarodowego dorobku naukowego, publikacji naukowych był to
najwyższy angielski tytuł D.Sc ( doctor of Scince). Posiadam również
tytuły przyznane w 1983 Consulting Professor At Xian Jaotong University
XIAN Chiny– w ówczesnych czasach odpowiednik tytułu Doktora. W 1984 roku
Amerykański Instytut Elektryków i Elektroników nadal mi medal Stulecia z
dedykacją: za wybitny wkład w dziedzinie inżynierii izolacji prądów
wysokich napięć. W 1988 zostałem wybrany FIEEE- Felow Inst Elec and
Elkectronic Eng. a w 1989 otrzymałem FCEA Felow of the Cxanadian Academy
of Engineering z dedykacją- za wybitny wkład w kształcenie inżynierów
oraz gospodarczy rozwój Kanady.
Jak trafił Pan do Kanady i jaka tu była Pana droga naukowa?
W roku 1968 otrzymałem zaproszenie od Uniwersytetu Manitoba do objęcia
Katedry Wysokich Napięć. To była bardzo dobra propozycja nie tylko ze
względu na moją karierę zawodową, ale i dla mojej rodziny. Zapewniono
nam transport, mieszkanie w Winnipegu prace lekarza dla mojej żony,
która w Anglii praktykę lekarską prowadziła już od 14 lat itd., dlatego
zaproszenie to przyjąłem.
Nasza pierwsza zima w Winnipegu była bardzo ostra, kolejna podobnie i
postanowiliśmy przenieść się w cieplejsze regiony. Starałem się więc o
stanowisko na Uniwersytecie w BC i zostałem przyjęty. Pojechaliśmy
wcześniej z żoną zobaczyć gdzie mamy mieszkać i podczas naszego pobytu w
BC całe 4 dni ciągle padał deszcz. Deszczu mieliśmy dość po 14- tu
latach życia w Manczesterze i stanowiska w BC nie objąłem. Otrzymałem
również propozycje objęcia a właściwie stworzenia od podstaw
Departamentu Inżynierii Elektrycznej na Uniwersytecie w Windsor i tą
propozycję przyjąłem. W Windsor pracowałem 8 lat tworząc i rozbudowując
Departament. Windsor wspominamy bardzo dobrze tam nasze dzieci chodziły
do szkół: córka po mamie zajęła się medycyną kończąc studia
fizyczno-biologiczne w Windsor, potem skończyła studia medyczne w Polsce
na akademii Medycznej w Gdańsku; synowie poszli w ślady taty i wszyscy
trzej ukończyli studia i zajmują się energetyką. Po latach pracy w
Windsor otrzymałem propozycje Uniwersytetu Manitoby objęcia już nie
Katedry a Departamentu. Departament był większy niż ten, którym
kierowałem w Windsor, żona chciała wracać do Winnipegu więc propozycję
przyjąłem i od roku 1978 znów jesteśmy w Winnipegu. Po roku wybrano mnie
na stanowisko „Dean of Engineering’ fakultet obejmował Departamenty-
elektryczny, mechaniczny, lądowo- wodny i geologiczny. Później po
zwiększeniu budżetu wprowadziłem nowe Departamenty inżynierii
komputerowej i inżynierii przemysłowej.
Jak rozwinęła się wiedza w zakresie wysokich napięć od czasów, kiedy
Pan się tym zainteresowała do dnia dzisiejszego?
Moją specjalizacją była głównie izolacja. Materiały izolacyjne dawniej a
dziś to rzeczywiście bardzo duży postęp. Na początku materiał izolacyjny
to olej i powietrze. Obecnie kable i transformatory izolowane są gazem
pod ciśnieniem. Badania naukowe na przestrzeni lat dotyczyły
przydatności izolacyjnej różnych gazów i mieszanek pod różnym ciśnieniem
a następnie trzeba było opracować metodę zastosowania tych izolatorów w
praktyce. Obecnie można powiedzieć jest nowoczesna mieszanka gazów- gaz
FE6 stosowany w transformatorach i wyłącznikach. Izolowanie gazem FE6
jest bardzo popularne w Anglii i w Chinach gdzie indziej na świecie
jeszcze nie.
Gdzie w świecie wprowadzano nowe opracowania w zakresie wysokich
napięć pod Pana kierownictwem?
Najwięcej projektów innowacyjnych realizowanych przez organizację CIDA-
Canadian International Development Agency i IDRC- International
Development Research Center wprowadzałem w Chinach w Tajlandii,
Brazylii, Malezji Nowej Zelandii a także w Australii. W ramach pomocy
międzynarodowej najbiedniejszym krajom między innymi w Tajlandii
nadzorowałem budowę Uniwersytetu i doprowadziłem do powstania wydziału
Recen.
Wykształcił Pan wielu cenionych w świecie specjalistów wysokich
napięć są wśród nich między innymi byli Polacy.
Pierwszy Polak, który przyjechał robić badania naukowe na Katedrze,
którą prowadziłem sam mnie odnalazł był z Politechniki w Poznaniu
jeszcze wtedy, gdy pracowałem w Manczesterze. Podczas różnych
konferencji naukowych, na których prezentowałem swoje referaty
nawiązywałem kontakty z naukowcami prowadzącymi zajęcia na różnych
Uniwersytetach. Oni rekomendowali wybitnych studentów, doktorantów,
którzy marzyli o prowadzeniu badań poza granicami kraju. Uniwersytety w
Kanadzie dysponują środkami na opłacenie stypendiów dla takich ludzi i
ja miałem takich studentów i doktorantów z Polski około 15- tu oraz z
Chin.
Kto podjął decyzję o tłumaczeniu pierwszej Pana książki na język
chiński a później także kolejnej książki na japoński?
Książka w dziedzinie wysokich napięć zatytułowana High Voltage
Engineering Fundamentals została wydana w roku 1967 to był pierwszy
podręcznik w języku angielskim. Wdałem tę książkę będąc jeszcze w
Anglii. Podręcznik zdobył popularność bardzo szybko. Książka została
przyjęta jako główny podręcznik zawierający najważniejsze informacje o
wysokich napięciach i ich zastosowaniu w świecie mówiącym językiem
angielskim a więc w świecie dawnych kolonii angielskich. Był znany w
Indiach w Pakistanie, we wszystkich krajach arabskich. W tamtych czasach
Chińczycy nikogo nie pytali o zgodę. Dotarli do mojej książki uznali jej
przydatność i potrzebę zapoznawania się z informacjami w niej zawartymi
przez szersze grono specjalistów od wysokich napięć nie znających języka
angielskiego, wiec ją bez zgody kogokolwiek przetłumaczyli i wydali.
Natomiast Japończycy nawiązali kontakt bezpośrednio ze mną a także z
wydawcą i tłumaczenie książki na język japoński zrobiono po uzyskaniu
zgody.
O wydaniu książki przetłumaczonej na język japoński wiedziałem
natomiast, że jest też w języku chińskim dowiedziałem się przypadkiem.
Po wielu latach od opublikowania książki byłem w Chinach. Wchodząc na
konferencję jeden z naukowców chińskich spojrzał na mój identyfikator i
mówi - ja mam pana książkę i ja ją przetłumaczyłem na język chiński to
było dla mnie zaskoczenie, wcześniej nic nie wiedziałem, że książka była
tłumaczona.
Inna opowieść dotyczy tłumaczenia książki na język japoński. Otóż przez
lata tych, którzy z Japonii studiowali w Kanadzie na moje zaproszenie
trochę się uzbierało, więc któregoś roku zostałem przez nich zaproszony
do Japonii. Pojechałem tam z żoną i okazało się, że moi japońscy
studenci założyli tam ‘Manitoba Club”, w którym wręczyli mi egzemplarz
mojej książki tłumaczony na język japoński.
Czy dziś jeszcze jest Pan aktywny i ma Pan jakieś plany?
Na emeryturę przeszedłem w roku 1995 jednak jestem zapraszany na
konferencje międzynarodowe do wygłoszenia referatów w Brazylii, Japonii,
Korei, w USA a także w Polsce. W Polsce ostatnio referaty wygłaszałem na
konferencjach w 2007 i w ubiegłym roku. Przechodząc na emeryturę
otrzymałem tytuł Dean Emeritus co oznacza, że nadal na Uniwersytecie
Manitoba mam swoje biuro, zabiegam o granty dla zdolnych studentów i
doktorantów, którzy z nich korzystają. Moi dwaj synowie mobilizują mnie
do napisania kolejnej książki i tym razem będzie to książka napisana
wspólnie z synami rozbudowana o tematykę z zakresu specjalności moich
synów. Nadal utrzymuje kontakty i współpracuję z Uniwersytetami w
Polsce.
Dziękuję za rozmowę i życzę
jeszcze wielu sukcesów
Jolanta Małek
Polishwinnipeg.com
Prawie około 180
lat temu księża ze św.Bonifacego, parafii położonej nad rzeką zwaną
Red River, podróżowali wiele kilometrów w kierunku zachodnim, aby
nieść Dobrą Nowinę, docierają aż do Gór Skalistych (the Rocky
Mountains). To ewangelizacyjne działanie sprawiło, że 15 grudnia
1883 biskup Alexandre Tache erygował parafię w Carman pod wezwaniem
Matki Bożej Szkaplerznej. W 1894 roku wzniesiono drewniany
kościółek, ale w 1964 roku pobudowano
większy, który istnieje do dnia dzisiejszego.
W dniu 14 sierpnia 1894 roku obyła się uroczystość udzielenia
sakramentu bierzmowania, której przewodniczył oblacki biskup
Mgr.Adelard Langevin O.M.I, który był pasterzem diecezji St.Boniface
w granicach której znajduje się rzymskokatolicka parafia w Carman.
Do parafii tej należy
również kościół filialny w Elm Creek, który położony jest 20 km od
Carman. Ogromną rolę duszpasterską w naszej parafii odegrały siostry
oblatki w latach 1991 do 1997, kiedy to parafia w Carman nie
posiadała stałego kapłana. Księża przyjeżdżali tutaj tylko na
niedziele lub z okazji
ważniejszych wydarzeń duszpasterskich z Winnipeg z diecezji
St.Boniface.
Obecnie rezyduję w parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Carman.
Moim marzeniem było, aby w kościele parafialnym uwidocznić radosne i
matczyne oblicze Matki Bożej wraz z Dzieciątkiem niosącym ze sobą
szkaplerz, który to szkaplerz 16 lipca 1251 roku otrzymał z rak
Matki Bożej pobożny Simon Stock pochodzący z Anglii. Wtedy też
Matka Boża powiedziała do niego, że ktokolwiek będzie nosił ten
szkaplerz ten nigdy nie dozna cierpień wiecznych. W związku z tym
potrzebne jest spełnienie warunków, tj. wstrzymanie się od pokarmów
mięsnych w środę i sobotę oraz rozważanie i odmawianie codziennego
różańca.
Obraz Matki Bożej Szkaplerznej autorstwa Barbary Witkowskiej
Przygotowując dzień odpustu na 16 lipca, wierni naszej parafii,
otrzymali wydrukowane modlitwy i pouczenia dotyczące kultu Matki
Bożej Szkaplerznej. Przewodnicząc liturgii w swojej homilii
zaznajomiłem wiernych z duchem święta ku czci Matki Bożej
Szkaplerznej, podkreślając, że nie jest to talizman lub
czarodziejski znak, ale znak naszej świętej wiary, który nas wzywa
do dawania żywego świadectwa o Bogu oraz autentycznym podejmowaniem
życia sakramentalnego zgodnie z duchem, jaki wyznacza nasza Matka
Kościół.
Czymś szczególnym dla parafii w Carman w dniu wspomnianego odpustu
było poświecenie i przekazanie w darze obrazu Matki Bożej
Szkaplerznej, który namalowała Pani Barbara Witkowska z Polski
mieszkająca w Aleksandrowie Kujawskim przebywająca w Kanadzie na
wakacjach. Autorka obrazu otrzymała wiele podziękowań za swą pracę,
a piszący te słowa składa szczególny ukłon w stronę Pani Barbary
Witkowskiej, która także była obecna wśród nas na uroczystej mszy
odpustowej odprawionej w czwartek 16 lipca o godz.7:30 p.m.
Ks. Krystian Sokal
Wywiad z Panią
Barbarą w kolejnym wydaniu polishwinnipeg
Pierwsza pielgrzymka Polaków, Ukraińców, Francózow i Anglików do
Groty Matki Boskiej w Polonii odbyła się w dniu poświecenia groty to
jest 6. września 1959roku. Od wielu lat zorganizowane pielgrzymki
Polaków do Groty wyruszały również z Winnipegu. W tym roku
zorganizowana autokarowa pielgrzymka niestety nie odbyła się, jednak w
niedziele 19 lipca 2009 roku na uroczystej mszy przed Grotą zjawiła
się duża grupa wiernych z Winnipegu by w tym miejscu oddać cześć Matce
Bożej.
Dziś
krótko przypomnę historię zbudowania Groty w Polonii, którą
rozpocząć należy od historii samej miejscowości. Historia
miejscowości Polonia w Manitobie sięga 1885 roku, kiedy to 17 rodzin
z Buffalo osiedliło się na północny-wschód od Minnedosa i założyło
osadę Huns Valley. Wśród pierwszych osadników oprócz rodzin
węgierskich było 6 rodzin polskich. W 1 886 roku osadnicy zbudowali
w Huns Valley kościół pod wezwaniem Św. Elżbiety. Do miejscowości
przybywały każdego roku nowe polskie rodziny natomiast rodziny
węgierskie przeprowadzały się do innych miejscowości. Kiedyś osada w
przeważającej mierze węgierska pomału przekształcała się w polską, a
wiec skoro ludność się zmieniała nazwę również postanowiono zmienić.
W roku1921 miejscowość Huns Valley przyjęła nazwę Polonia.
Do Polonii w roku 1956 przybył objąć parafię wybitny społecznik ks,
Wacła Pluciński. Ksiądz Pluciński w zaniedbanej parafii postanowił
zostać po szczerej rozmowie z parafianami pod wieloma warunkami.
Jednym z warunków było zbudowanie Groty Matki Boskiej.
Po dwóch
latach od przybycia księdza Plucinskiego na parafię Św. Elżbiety grota została zbudowana
i od tamtej pory Grota w Polonii jest miejscem pielgrzymek nie tylko
Polaków. Tu pielgrzymi przybywają wzmocnić swoją wiarę, ale także
nacieszyć oczy malowniczą okolicą w której Grota jest położona.
Opracowanie historii Groty w Polonii na podstawie książki
"Gdzie stopy nasze" Stanisława Stolarczyka
Jolanta Małek
polishwinnipeg.com
Zdjęcia archiwalne ze zbiorów Józefa Biernackiego
Zdjęcia z uroczystości w Polonii w dniu 19 sierpnia 2009 r.- fot.
Lech Gałęzowski:
Prof. Leszek Kołakowski (fot. PAP / Jacek Bednarczyk)
Profesor Kołakowski był jedną z tych osób, z tego pokolenia, która
wyznaczała ponadczasowe standardy - powiedziała rektor Uniwersytetu
Warszawskiego Katarzyna Chałasińska-Macukow. Prof. Jadwiga Staniszkis
nazwała prof. Kołakowskiego człowiekiem wielkiej wiedzy i autorytetem,
którego opinie dla bardzo wielu ludzi były decydujące. Filozof i prawnik
prof. Wojciech Kaute, znawca twórczości Kołakowskiego, mówi: - Był
człowiekiem wielkiego formatu intelektualnego, tacy jak on rodzą się raz
na stulecie. Filozof prof. Tadeusz Gadacz o Kołakowskim powiedział: - To
jest odejście wielkiego luminarza polskiej nauki, ale także jednego z
najbardziej rozpoznawalnych polskich myślicieli na świecie.
Leszek Kołakowski, jeden z najwybitniejszych polskich filozofów,
publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych, zmarł w piątek
w Oxfordzie. Miał 82 lata.
"Niewiele zostało takich autorytetów"
- Już niewiele nam zostało takich wybitnych autorytetów, tej miary
myślicieli. To wielka strata - uważa prof. Gadacz. - Warto pamiętać, że
Kołakowski był nietypowym profesorem filozofii, wielkim intelektualistą
i humanistą pełnym wrażliwości. Przecież poza zajmowaniem się filozofią
Kołakowski pisał między innymi mądre filozoficzne bajki - przypomniał.
W jego opinii, Kołakowski postrzegał filozofię nie tylko jako dziedzinę
teoretyczną, ale także jako sokratejski ideał życia, gdzie istotną
wartością jest odpowiedzialność. Jednocześnie podkreśla, że filozoficzne
poszukiwania Kołakowskiego były pełne meandrów.
- U początku jego naukowej drogi zafascynował się marksizmem, można
powiedzieć o pewnym "ukąszeniu marksizmem", który Kołakowskiemu wydał
się drogą, która pozwoli uczynić świat lepszym. Potem jednak miał odwagę
się z niego wycofać i w kolejnych książkach obnażyć jego mechanizmy -
powiedział filozof.
Jak przypomniał, Kołakowski za swój naukowy sprzeciw wobec marksizmu
został wyrzucony z Uniwersytetu Warszawskiego i oskarżony o rewizjonizm.
- Podjął pracę na Zachodzie, prowadził wykłady na Oxfordzie, wydał także
wybitną książkę "Marksizm - powstanie, rozwój, rozkład", która okazała
się niesłychanie ważna w zrozumieniu relacji między marksizmem a
ideologią stalinowską obecną we wschodniej Europie - tłumaczył Gadacz.
- Boję się powiedzieć, że był największym polskim filozofem, gdyż trudno
porównać jego myśl, jego język z innymi wybitnymi polskimi filozofami
jak choćby Roman Ingarden, ale na pewno należał do ścisłej czołówki
najwybitniejszych polskich filozofów - zaznaczył Gadacz.
Według Gadacza, Kołakowskiego cechował dystans do rzeczywistości, a jego
filozoficzne prace często były sceptyczne i podszyte ironią. - Miał
cechy kapłana i błazna jednocześnie. Wydaje się, że był kapłanem
marksizmu, któremu potem zdecydowanie zaprzeczał, wspaniale pisał o św.
Augustynie, o Pascalu i wierze, to były znakomite rzeczy - ocenił. -
Jednak nikt do końca nie odgadł tak naprawdę jego stosunku do
chrześcijaństwa - dodał.
"Udzielał ważnych odpowiedzi na pytania"
Prof. Jadwiga Staniszkis, która była studentką Wydziału Filozofii i
Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, gdy wykładał tam prof. Kołakowski.
- Wydawało się, że będzie istniał zawsze. Był skromnym człowiekiem.
Nigdy nie próbował być autorytetem, nie mówił o sobie, że jest
autorytetem. Nie należał do ludzi, którzy pchają się do pierwszego
szeregu - wspomina prof. Staniszkis. - Tymczasem dla bardzo wielu ludzi
Kołakowski był autorytetem, i to wielkim. Jego oceny, opinie miały
ogromne znaczenie, także dla mnie. Znam wiele osób, dla których jego
osąd był decydujący, na przykład osąd czy to, co ktoś zrobił, ma jakąś
wartość - mówiła.
Podkreśliła, że Kołakowski potrafił "bardzo wcześnie, w porównaniu z
innymi, jądro zauroczenia komunizmem - bo był w jakiejś fazie członkiem
partii komunistycznej - zanalizować i odrzucić". - Moim zdaniem był,
także w sensie moralnym, człowiekiem, który wewnętrzne czuł się
odpowiedzialny za wszystko, co w życiu zrobił - także w okresie
partyjnym. On nie przechodził nad tym lekko - powiedziała Staniszkis. -
Leszek Kołakowski cały czas stawiał sobie problemy do rozwiązania. Nigdy
nie zamykał się w jakimś dokonaniu. Zawsze widać w nim było ciekawość
oraz to, że bardziej interesuje go to, co dopiero napisze, niż to, co
już zrobił - oceniła socjolog. - Zawsze, gdy pojawiały się jakieś trudne
pytania, profesor Kołakowski był wymieniany wśród ludzi, których
odpowiedzi mogą być ważne - powiedziała Staniszkis.
"Z każdym potrafił rozmawiać"
Z kolei rektor Uniwersytetu Warszawskiego Katarzyna Chałasińska-Macukow
mówiła, że profesor związany był z Uniwersytetem od samego początku i w
zasadzie do samego końca. - Bywał na uniwersytecie, miał wykłady dla
studentów. Do wielu pracowników uniwersytetu miał taki ciepły,
koleżeński stosunek i bez względu na to czy to były to osoby z jego
pokolenia, czy też to były osoby z bardzo młodego pokolenia - wspominała.
- Kołakowski potrafił z każdym rozmawiać i każdy w kontakcie z nim
znajdował coś dla siebie - dodała.
"Raz na stulecie"
Najważniejsza w tekstach prof. Leszka Kołakowskiego była niewyobrażalna
jak na dzisiejsze czasy erudycja - uważa prof. Wojciech Kaute. - Bez
wątpienia Kołakowski to cała epoka w dziejach polskiego ducha
pojałtańskiego, z dziś włącznie. To jest format intelektualny, bez
którego nie wyobrażam sobie siebie jako wykładowcy akademickiego, a
przecież dotyczy to nie tylko mojej skromnej osoby, ale tysięcy takich
jak ja, czyli pokolenia urodzonego po wojnie, które zainteresowane
humanistyką - a w szczególności filozofią - w pierwszej kolejności
trafiało na teksty Kołakowskiego.
W opinii naukowca prof. Kołakowskiego czytało się z zainteresowaniem,
nie tylko gdy był "grabarzem" marksizmu, ale także wcześniej, gdy
jeszcze był piewcą tej filozofii. Nawet te wcześniejsze teksty, pisane z
pozycji marksistowskiej, zawsze były twórcze i świeże, a Kołakowski był
niekoniunkturalny - uważa Kaute. - Przy pewnym uproszczeniu
zaryzykowałbym tezę, że w filozofii marksistowskiej był Kołakowski, a
później to już nikt - powiedział profesor.
W opinii naukowca, spośród bogatej twórczości prof. Kołakowskiego
przetrwają przede wszystkim dwie prace. To "Główne nurty marksizmu.
Powstanie, rozwój, rozkład" - trzytomowe dzieło, wywodzące filozofię
Marksa już od Plotyna i mniej zauważona książka "Horror metaphysicus", o
której Kaute mówi, że to "absolutnie najwyższej klasy metafizyka w
najlepszym tego słowa znaczeniu".
"Zmuszał do myślenia"
Prof. Maria Flis, prodziekan wydziału filozofii Uniwersytetu
Jagiellońskiego wspomina: - On sam o sobie zwykł był mawiać, że nie jest
filozofem, tylko jest profesorem filozofii, ale nawet, jeśli się z tym
zgodzić, to był profesorem filozofii, który zmuszał do myślenia,
inspirował, skłaniał do tego, żeby się z nim nie zgadzać. Czego można
więcej chcieć od intelektualisty! Dodała, że sama nie poznała osobiście
Kołakowskiego, ale pisała rozprawę habilitacyjną na temat jego teorii
kultury europejskiej i była z nim w kontakcie listowym. - Różne opinie i
różne sądy na temat profesora do mnie docierały, ale osoba wyrazista
musi być kontrowersyjna - podkreśliła prof. Flis.
To, że profesor dał się "uwieść" teorii marksowskiej - jej zdaniem - nie
było niczym nadzwyczajnym, bo także inni wielcy światowi intelektualiści
dali się jej zwieść. - Prof. Kołakowski posypał sobie głowę popiołem,
uznał moment 1968 roku za ten, kiedy stracił złudzenia - przypomniała
prodziekan wydziału filozofii UJ.
Zaznaczyła, że jest gorącą zwolenniczką sposobu filozofowania prof.
Kołakowskiego, jego teorii kultury, ponieważ "wierzył on w rozum pojęty
jako pewna zasada systemowa - jeżeli się ma takie deklaracje, to nie
sposób nie błądzić".
Jej zdaniem najbardziej znana praca profesora - "Główne nurty marksizmu.
Powstanie, rozwój, rozkład" jest "rozrachunkiem z teorią marksowską i
samym sobą". - Dla mnie praca ta jest nawet w większym stopniu
rozrachunkiem z własnym światopoglądem prof. Kołakowskiego, niż teorią
marksowską - oceniła prof. Flis.
"Przeszedł olbrzymią drogę"
- Ten człowiek przeszedł olbrzymią drogę - tak o ewolucji poglądów prof.
Leszka Kołakowskiego powiedział prof. Jerzy Gałkowski z Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego. - Przeszedł od takiego bardzo twardego, jakby
stalinowskiego marksizmu poprzez egzystencjalną formę, aż do jasnego,
klarownego humanizmu - mówił Gałkowski. - Nastąpiła olbrzymia zmiana w
jego stosunku do chrześcijaństwa, do osoby Chrystusa, do Kościoła - to
jest rzecz, którą trzeba zauważyć - dodał.
- Jego nie tylko ściśle filozoficzne, ale ogólnokulturowe rozważania,
dotyczące struktur kościelnych, świadomości chrześcijańskiej - można się
z nimi nie zgadzać, ale to nie są rzeczy błahe - zaznaczył prof.
Gałkowski.
"Nikt nie stawiał tak zasadniczych pytań"
Profesor Marcin Król, filozof, podkreśla, że Leszek Kołakowski miał
niezwykły dar jasnego i zrozumiałego pisania, a nie jest proste
pokazywanie cudzych, często skomplikowanych poglądów w sposób
rozjaśniający, a nie zaciemniający. - Leszek Kołakowski - mówił Król - w
okresie powojennym był najwybitniejszym polskim filozofem - historykiem
filozofii i jej krytykiem.
Marcin Król zwrócił uwagę, że jednym z najważniejszych dla Kołakowskiego
tematów była religia. Podkreślił, że fascynował się religią nawet w
czasach stalinowskich, gdy zajmował się krytykowaniem Kościoła. Profesor
Król dodał, że łączenie wiary i rozumu było jednym z najważniejszych
zagadnień dla Leszka Kołakowskiego.
Profesor Król zaznaczył, że myśl Kołakowskiego wyróżniała się na tle
polskiej filozofii. Jego zdaniem nikt w Polsce nie stawiał tak
zasadniczych pytań filozoficznych.
"Jego talent literacki był medium"
- Dla mnie to jest bardzo smutny dzień, chociaż nie jest to zaskoczenie,
bo Leszek był ostatnio bardzo słaby, tracił wzrok i siły, więc
obawialiśmy się, że telefon z tą smutną wiadomością któregoś dnia się
odezwie - mówi Jerzy Jedlicki, historyk idei. - Odszedł człowiek, który
wywarł duży wpływ naukową historią filozofii, ale także całą eseistyką
etyczno-filozoficzną, na sporą część środowiska intelektualnego i,
szerzej, inteligenckiego Polski i zagranicy - uważa prof. Jedlicki. -
Wielki wpływ wywarł nie tyle fachowymi książkami filozoficznymi, ale
swoją eseistyką filozoficzną, która nie była uboczną, ale bardzo ważną
częścią jego twórczości - dodaje profesor.
Według Jedlickiego, Kołakowski był niezwykłym zjawiskiem, "jego talent
literacki był medium, dzięki któremu myśl filozoficzna, etyczna i ideowa
mogła trafić do bardzo różnych formacji umysłowych".
"Był sztandarową postacią pokolenia buntowników"
Karol Modzelewski wspomina zmarłego Leszka Kołakowskiego jako swój
wielki autorytet moralny i postać sztandarową dla pokolenia, które
zbuntowało się przeciwko systemowi komunistycznemu pod wpływem referatu
Chruszczowa. Profesor Modzelewski przypomina, że chociaż Leszek
Kołakowski nie zawsze zgadzał się z poglądami tak zwanej grupy "komandosów",
to zdecydowanie bronił ich przed represjami ze strony władz.
W 1964 roku Jacek Kuroń i Karol Modzelewski wystąpili z listem otwartym
do partii, w którym domagali się reformy PZPR. Mimo, że profesor
Kołakowski nie podzielał tez młodych buntowników, popierał ich
poszukiwania intelektualne. Karol Modzelewski wspomina, że profesor
patrzył na nich z mieszaniną serdecznej życzliwości i gorzkiej
dojrzałości. Jego zdaniem Leszek Kołakowski wiedział, że kultura, która
nie rodzi kiełków myśli buntowniczej, jest jałowa.
W 1965 roku władze komunistyczne wytoczyły proces autorom "listu", a
Leszek Kołakowski został pełnomocnikiem oskarżonych. Karol Modzelewski
wspomina swoje pierwsze spotkanie z Leszkiem Kołakowskim. W 1956 roku
podczas jednego ze spotkań Podstawowej Organizacji Partyjnej na UW
profesor Kołakowski wystąpił z otwartą krytyką NRD, co w tamtym czasie
było wydarzeniem niezwykłym. Karol Modzelewski mówi, że wtedy zrobiło
się "cicho, jak makiem zasiał", bowiem nikt nie ośmielał się na coś
takiego.
Według Modzelewskiego, największą krzywdą jaką PRL wyrządził profesorowi
Kołakowskiemu, to zmuszenie go do emigracji. Efektem jego pobytu poza
krajem jest brak kontynuacji jego szkoły filozoficznej wśród polskich
studentów. Karol Modzelewski mówi, że od 1968 do 1989 roku Leszek
Kołakowski był w zasadzie w Polsce nieobecny w nauczaniu uniwersyteckim.
Leszek Kołakowski wyemigrował z Polski do Anglii w 1970 roku po
wydarzeniach marca 1968 roku, gdy został usunięty z Uniwersytetu
Warszawskiego, za popieranie strajkujących studentów. Wykładał na
Uniwersytecie Oxfordzkim, a także w Berkeley i Yale w Stanach
Zjednoczonych.
(PAP)
“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net www.PCAclub13.com
Krakowski magistrat zgłosił do urzędu patentowego Hejnał Mariacki.
Urząd chce jego ochrony jako dźwiękowego znaku towarowego dla promocji
gminy i kreowania jej wizerunku.
- Urząd Miasta Krakowa dokonał zgłoszenia do Urzędu Patentowego RP w
sprawie udzielenia prawa ochronnego na znak towarowy dźwiękowy - zapis
hejnału odgrywanego na Wieży Mariackiej - poinformował szef biura
prasowego kancelarii prezydenta miasta Filip Szatanik.
Gmina Miejska Kraków wnioskuje, aby zaklasyfikowanie znaku dźwiękowego -
hejnału krakowskiego obejmowało ochronę znaku w zakresie promocji gminy,
w tym gospodarczej i turystycznej, oraz kreowania jej wizerunku.
Krakowski hejnał związany jest ze strażą miejską, która zobowiązana była
do ostrzegania ludności średniowiecznych miast przed niebezpieczeństwem,
głównie pożarem. Był grany z wyższej z dwóch wież Bazyliki Mariackiej w
Krakowie, budowanej w latach 1287-1397.
Od czasów średniowiecza wieża ta zawsze należała do miasta, pełniąc rolę
strażnicy, zwana też była hejnalicą. Czuwał tu dzień i noc strażnik, do
którego obowiązków należało granie hejnału, będącego hasłem do
otwierania i zamykania bram miejskich. Ponadto ostrzegał on mieszkańców
miasta przed pożarem i wrogiem. Wysokość wieży wynosi 81 metrów.
Niższa wieża, mierząca 69 metrów, była zawsze dzwonnicą.
Praktyka grania hejnałów utrzymała się do końca XVIII wieku. Zmiana
warunków życia w miastach, pogarszająca się sytuacja finansowa sprawiły,
że granie hejnałów zostało zaniechane. W Krakowie, po kilkunastu latach
przerwy, granie hejnału zostało wznowione w 1810 roku.
Legenda głosi, że w 1241 roku strażnik na wieży dostrzegł hordę Tatarów.
Kiedy zaczął grać na alarm, strzała z tatarskiego łuku przeszyła mu
gardło. Trębacz zginął, melodia gwałtownie się urwała. Od tego zdarzenia
hejnał krakowski urywa się raptownie.
Obecnie hejnału z Wieży Mariackiej wysłuchują co godzinę turyści i
mieszkańcy Krakowa znajdujący się na Rynku Głównym i w jego okolicach.
PAP (Hejnalista Jan Sergiel fot. PAP / Jacek Bednarczyk)
Mural uczcił rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
Artyści Grupy Twożywo przygotowali grafikę ścienną tzw. mural,
wpisujący się w obchody 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Można go obejrzeć na ścianie budynku przy stołecznej ul. Moliera.
- Mural jest utrzymany w odcieniach czerni, szarości i żółci.
Przedstawia sylwetkę człowieka gotującego się do skoku w przestrzeń,
odprowadzanego snopem światła. Towarzyszy mu napis "nie zważajcie na lęk
przed bezsensem świata, nasz akrobata wykona dla Państwa skok w wiarę" -
opisuje jeden z jego autorów Mariusz Libel z Grupy Twożywo.
Grafika jest usytuowana na północnej elewacji budynku u zbiegu ulic
Moliera i Senatorskiej, nieopodal pl. Teatralnego. Wybór lokalizacji nie
jest przypadkowy, niedaleko na ul. Senatorskiej 14 zginął podczas
Powstania Krzysztof Kamil Baczyński. Związek z tematyką powstańczą
podkreśla także wizerunek kotwicy, umieszczonej na muralu.
- I to miejsce związane z tradycją powstańczą zestawiliśmy ze sztuką
Grupy Twożywo skłaniającą do przemyśleń i oddającą to, co w Powstaniu
najważniejsze. Z jednej strony przypomina zdanie, że jest taki moment,
kiedy należy przestać się bać, a z drugiej - pytanie o sens Powstania.
Po jednej stronie heroizm zrywu i obrona wartości, po drugiej -
zniszczona Warszawa, która jest efektem tych działań - mówił dyrektor
Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Jak podkreślił Libel, grafika dotyka tego, czym było Powstanie z
perspektywy jednostkowej i mówi o wyborze każdego człowieka, który w nim
uczestniczył. - Każdy z nich musiał sobie odpowiedzieć na pewne ważne
pytania dotyczące kwestii życia i śmierci, przeszłości i przyszłości,
tego skąd pochodzi i jaki w ogóle jest sens tego czynu zbrojnego -
powiedział.
Zaznaczył równocześnie, że poprzez mural twórcy chcieli oddać hołd tym
wszystkim jednostkom, które stopiły się w naszej świadomości, ponieważ
nie myślimy o nich jednostkowo, lecz jako o grupie uczestniczącej w
Powstaniu. - Staraliśmy się także, by ten mural mógł działać tu i teraz,
dlatego przedstawiamy na muralu skok, skok w wiarę, która jest cały czas
aktualna, bowiem nadal angażujemy się w różne sytuacje wierząc, że się
uda - zaakcentował Libel.
Muralowi towarzyszył będzie cykl współtworzonych przez Grupę Twożywo,
poświęconych rocznicy Powstania Warszawskiego 10 spotów, które będą
wyświetlane m.in. w mediach.
PAP
Warszawiacy: słuszna decyzja ws. KDT, ale zła akcja
Prawie 3/4 mieszkańców Warszawy
twierdzi, że władze słusznie postąpiły, likwidując halę KDT - wynika z
sondażu Gfk Polonia dla "Rzeczpospolitej". Ponad połowa przyznaje jednak,
że akcja została źle przeprowadzona.
72% warszawiaków twierdzi, że decyzja o likwidacji hali Kupieckich Domów
Towarowych była słuszna (z czego 47% zaznaczyło, że zdecydowanie popiera
te działania). Co czwarty (24%) jest przeciwnego zdania.
Z sondażu, którego wyniki publikuje "Rzeczpospolita", wynika także, że
52% badanych źle ocenia akcję z udziałem ochroniarzy i policji. 32%
mieszkańców stolicy uważa, że działania służb były prowadzone dobrze.
Podczas wtorkowego postępowania komornika, który w imieniu miasta
odzyskał teren zajmowanej od początku roku nielegalnie przez kupców hali,
doszło do starć. Zamieszanie trwało od rana, gdy towarzyszący
urzędnikowi ochroniarze próbowali dostać się do hali. Po południu do
akcji wkroczyła policja, a w okolicach hali pojawili się chuligani. 18
funkcjonariuszy zostało rannych, zatrzymano kilkanaście osób.
wp.pl
Rzecznik Praw Obywatelskich
angażuje się w wyjaśnienie sprawy Roberta Dziekańskiego, Polaka, który
zginął od porażenia paralizatorem na lotnisku w Vancouver w 2007 r.
Janusz Kochanowski nawiązał kontakt w tej sprawie z kanadyjską rzecznik
- ustalił serwis internetowy tvp.info.
Z listu, który z biura Janusza Kochanowskiego dotarł do rodziny
Dziekańskiego wynika, że RPO podjął szereg działań, które mogą pomóc w
wyjaśnieniu sprawy.
- Ta sprawa zwraca uwagę na różne problemy dotyczące praw człowieka. Po
pierwsze chodzi o szybkie przeprowadzenie śledztwa. Po drugie o
zagwarantowanie bezpieczeństwa obywatelom przy użyciu mniej
niebezpiecznych środków. Do tego dochodzi pytanie o bezpieczeństwo
Polaków przebywających za granicą - czytamy w piśmie.
RPO podkreśla, że najważniejsze jest teraz ustalenie prawdziwej
przyczyny śmierci Dziekańskiego (prawnicy policjantów próbują dowieść,
że Polak nie zginął bezpośrednio od paralizatora). - Kanadyjskie władze
powinny udowodnić, że są w stanie przeprowadzić szybkie i niezależne
śledztwo w tej sprawie. Rzecznik chce mieć pewność, że winni śmierci
Dziekańskiego nie unikną odpowiedzialności - podkreśla RPO w piśmie.
Biuro zapewniło rodzinę Polaka, że rzecznik wykorzysta wszystkie
możliwości, by monitorować tę sprawę. RPO będzie przyglądał się krokom
podjętym przez polską prokuraturę i ministerstwo spraw zagranicznych. Do
tego będzie współpracował z kanadyjskim Ombudsmanem. Z Kim Carter,
Rzecznikiem Praw Obywatelskich Kolumbii Brytyjskiej (jednej z prowincji
Kanady) Kochanowski wymienił już szereg listów uzyskując informacje na
temat postępów w dochodzeniu.
Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak, który do
Kanady przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie
umiał wydostać się z vancouverskiego lotniska. Po ponad 10-godzinnym
oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i - z nie
wiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce
przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na
miejscu.
tvp.info (Robert Dziekański miał 40 lat fot. PAP / Wojtek Kamiński )
Co oferuje Torontoński Ogród
Botaniczny
Torontoński Ogród Botaniczny to
przede wszystkim bogata kolekcja miniaturowych tematycznych ogrodów,
których zadaniem jest inspiracja połączona z elementami edukacji.
Odwiedzający mogą zatem podziwiać piękno małych i zgrabnych kompozycji
roślinnych, ucząc się przy tym praktycznie jak tworzyć swoje własne małe
przydomowe ogrody. Zapraszamy do
przeczytania artykułu Jan Ogrodnik ma swoją
stronę internetową
Jan Ogrodnik Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Ewakuowani wracają do domu
Około 6 tysięcy z ewakuowanych
mieszkańców zachodniej Kelowny w Kolumbii Brytyjskiej zaczęło powracać
do domów we wtorek rano, po spędzeniu trzech dni z daleka od zagrożonych
pożarem okolic w dolinie Okanagan.
Policja wydała zgodę na powrót mieszkańców ok. 2000 domów.
Mimo że pozwolono im powrócić do domów, ostrzeżono ich, że może być
wydany kolejny nakaz ewakuacji.
Ostrzeżono ich także o różnego rodzaju zagrożeniach, takich jak
niestabilne drzewa, naruszona struktura zabudowań itp.
Kolejne 5000 ewakuowanych mieszkańców nie otrzymało jeszcze zgody na
powrót do domu, gdyż nadal trwała walka strażaków z dwoma pożarami w
okolicy.
6000 mieszkańców, których nie objęto nakazem ewakuacji, cały czas musi
być gotowych do opuszczenia swoich domów, gdyby sytuacja uległa zmianie.
We wtorek otwarto szosy numer 97 i 97C, zamknięte w czasie weekendu.
Jak podano we wtorek, pożar w Glenrosa jest w 60 proc. opanowany. Gorzej
przedstawia się sytuacja z pożarem w Rose Valley, gdzie udało się
opanować ogień tylko w 10 procentach.
Trzeci pożar w Terrace Mountain nie zagraża lokalnym domom.
W sumie około 17 tysięcy osób musiało opuścić domy kiedy silne wiatry
rozprzestrzeniły pożar lasu w Kelownie w Kolumbii Brytyjskiej.
Na miejsce pożaru przysłano natychmiast 6 helikopterów i 4 samoloty
straży pożarnej, ale wiatr był tak silny, że nie sposób było opanować
rozprzestrzeniającego się ognia.
W sobotę w godzinach przedpołudniowych droga 97, prowadząca poza
ogarnięty pożarem rejon, była zatłoczona samochodami, które starały się
opuścić zagrożony teren. Jadący nimi ludzie robili zdjęcia.
Mieszkańcy nawet oddalonych od tego rejonu okolic mówią, że na ich domy,
tarasy i ogrody opadły chmury popiołu, a kłęby ciemnego dymu zasłaniały
słońce.
Region Okanagan w Kolumbii Brytyjskiej, w którym panuje suchy klimat,
nie raz był nawiedzany przez pożary.
W 2003 roku uderzenie pioruna wywołało ogromny pożar, który zniszczył
obszar o powierzchni 250 km kw., ponad 200 domów i spowodował straty
rzędu milionów dolarów.
Obowiązkową ewakuacją objęto wtedy ok. 45.000 osób, a gaszenie pożaru
zajęło strażakom do dwóch tygodni.
Pożar ten uznano za najdroższy w historii tego regionu.
Niektórzy mieszkańcy, zmuszeni obecnie do opuszczenia swoich domów,
przechodzili już taką samą sytuację w 2003 roku.
Zagrożone ogniem są nie tylko domy, ale także lokalne firmy, m.in.
tartak i hotel sieci Holiday Inn.
W lokalnym obiekcie sportowym zorganizowano punkt przyjmowania
ewakuowanych.
Nie wiadomo dokładnie jak doszło do powstania pożaru, który wybuchł w
sobotę po południu w osiedlu mieszkaniowym Glenrosa.
Anna Głowacka Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Podczas pierwszej wizyty w Białym Domu premier Iraku Nuri al-Maliki
przekonywał, że jego kraj jest bezpieczny dla inwestorów. W odpowiedzi
prezydent USA Barack Obama podkreślił, że zobowiązania USA wobec Iraku
są nadal aktualne.
- Stany Zjednoczone i Irak przeżyły wspólnie trudny okres. Teraz
zgadzamy się, że więzi powstałe w czasie wojny, mogą utorować drogę dla
postępu w czasie pokoju - powiedział Obama.
Premier Iraku poinformował o planach zorganizowania w październiku
konferencji dla zagranicznych inwestorów.
Trzy tygodnie po wycofaniu się oddziałów amerykańskich z irackich miast,
zarówno Waszyngton jak i Bagdad chcą pokazać, że ich wzajemne stosunki
są dobre i że wkraczają w nową fazę współpracy.
130 tys. żołnierzy USA pozostaje w Iraku, by pomóc w zapewnieniu krajowi
bezpieczeństwa. Pełne wycofanie się armii amerykańskiej z Iraku nastąpi
pod koniec 2011 roku.
Wizyta al-Malikiego w Białym Domu ma pokazać światu niezależność Bagdadu
od Waszyngtonu, nakłonić zagranicznych inwestorów do powrotu do Iraku
oraz przekonać ONZ do zawieszenia rezolucji, na mocy której poszkodowani
mogą o odszkodowania wojenne od Iraku. (Rezolucja 687 dotyczy inwazji,
jakiej reżim Saddama Husajna dokonał na Kuwejt w latach 1990-1991).
Premier al-Maliki starał się przekonać inwestorów, że Irak stał się
krajem bezpiecznym. Jednak tego samego dnia napastnicy zastrzelili w
Iraku pięciu pielgrzymów podróżujących w autokarowym konwoju, a dzień
wcześniej eksplozje bomb w Bagdadzie zabiły 16 osób.
Obama pochwalił jednak Irak za "znaczące postępy" w normalizowaniu
sytuacji w kraju i ponowił obietnicę, że oddziały armii USA opuszczą
definitywnie Irak w 2011 roku.
Irak jest wciąż rozdarty przez konflikty pomiędzy ludnością szyicką,
sunnicką i kurdyjską. Administracja Obamy jest zaniepokojona powolnym
tempem, w jakim odbywa się polityczne "pojednanie" Iraku.
Obama i wiceprezydent USA Joe Biden apelują ostatnio do Irakijczyków o
rozwiązanie wewnętrznych sporów, od tych dotyczących podziału zysków z
eksploatacji złóż ropy naftowej, po konflikty o wewnętrzne granice.
PAP
Specjalny pokaz "Katynia" dla młodych Włochów
Specjalny pokaz "Katynia" w reżyserii Andrzeja Wajdy odbył się na
międzynarodowym festiwalu filmów dla młodych widzów w Giffoni Valle
Piana, koło Salerno, na południu Włoch.
Giffoni Film Festival to najbardziej znany na świecie przegląd filmów
dla młodzieży i to jej przedstawiciele zasiadają w jury.
Z okazji nadzwyczajnej, pozakonkursowej projekcji "Katynia" Andrzej
Wajda wystosował do widzów przesłanie, w którym podkreślił, że czuje
spoczywającą na nim odpowiedzialność, a prezentację filmu na tym
festiwalu uważa za ważne wydarzenie.
Zwracając się do młodych Włochów, polski reżyser napisał: - Zobaczycie
prawdę historyczną o drugiej wojnie światowej.-
- O tym straszliwym wydarzeniu, jakim była masakra 20 tysięcy Polaków,
zamordowanych na rozkaz Stalina, nie opowiadam wyłącznie polskim widzom.
Oni znają tę prawdę od lat, mimo że była tematem tabu - dodał Wajda.
Wyjaśnił następnie młodym widzom w przesłaniu odczytanym przed projekcją:
- Kłamstwa o Katyniu były obowiązkową wersją oficjalną w Polskiej
Rzeczpospolitej Ludowej, która była podporządkowana Związkowi
Radzieckiemu od 1945 roku do upadku komunizmu w 1989 r. -
- Moja opowieść skierowana jest ku światu, który ukrywał prawdę o tej
zbrodni i promował wersję sowiecką, obarczającą nią nazistowskie Niemcy
- napisał polski reżyser.
Przypomniał, że Jan Paweł II mówił: "Prawda was wyzwoli".
- Wierny temu wezwaniu nakręciłem ten film, myśląc o moich rodzicach.
Moim ojcu oficerze polskiego wojska, który był wśród ofiar tej zbrodni,
i o mojej matce, narażonej na kłamliwą sowiecką propagandę, która
czekała na jego powrót aż do swej śmierci - podsumował w swoim liście
Wajda.
PAP
Izrael oskarża: USA akceptuje Iran jako mocarstwo atomowe
Hillary Clinton zaoferowała swoim sojusznikom na Bliskim Wschodzie
"parasol ochronny" na wypadek, gdyby Iran zdobył broń atomową. - To błąd
- ocenia wicepremier Izreale Dan Meridor - w obecnej chwili nie
powinniśmy zakładać, że Iran będzie miał broń nuklearną. Powinniśmy im
to uniemożliwić.
Meridor, który kieruje tajnymi służbami Izraela, w wypowiedzi dla
izraelskiej rozgłośni wojskowej wyraził opinię, że propozycja pani
Clinton może być interpretowana jako wyraz gotowości do zaakceptowania
Iranu jako mocarstwa atomowego.
- Bez najmniejszego entuzjazmu wysłuchałem wypowiedzi Amerykanów, że
będą bronić swych sojuszników, gdyby Iran wszedł w posiadanie bomby
atomowej - oświadczył Meridor.
Hillary Clinton ostrzegła Iran, że jeśli zrealizuje program pozyskania
broni jądrowej, Stany Zjednoczone obejmą swym parasolem ochronnym kraje
Zatoki Perskiej.
Amerykańska sekretarz stanu powiedziała: USA nadal trzymają otwarte
drzwi do dialogu z Iranem.
Jednocześnie z ust Hillary Clinton padło zdanie, które zawierało
ostrzeżenie: chcemy, by irańskie władze zadały sobie pytanie, jak sądzę
uczciwe: czy jeśli USA rozciągną parasol ochronny nad regionem Iran
będzie w stanie, tak jak to planował po uzyskaniu broni jądrowej,
zastraszać i dominować w regionie?.
PAP
Największy na świecie teleskop
Największy teleskop na świecie ma
powstać na wulkanie Mauna Kea na wyspie Hawaii - poinformowała budująca
go firma TMT Corp. O wyborze Hawajów - rozważano także Chile -
zadecydowało usytuowanie wyspy na środku Oceanu Spokojnego oraz jej
słabe zaludnienie, dzięki czemu tamtejsze powietrze jest wolne od
zanieczyszczeń i sztucznych świateł, które znacznie utrudniają
obserwację nieba.
Na termin ukończenia inwestycji wyznaczono 2018 rok.
Dzięki dużym rozmiarom lustra teleskopu niedługo będzie można obserwować
obszary nieba odległe od ziemi nawet o 13 miliardów lat świetlnych.
Oznacza to, że astronomowie będą mogli obejrzeć powstawanie pierwszych
gwiazd i galaktyk, które uformowały się około 400 milionów lat po
Wielkim Wybuchu.
Zwierciadło teleskopu ma mieć średnicę 30 metrów, dzięki czemu jego
powierzchnia będzie umożliwiała zbieranie dziewięciokrotnie więcej
danych niż obecnie największy teleskop optyczny usytuowany na Karaibach.
Urządzenie, które nazwano TMT (Thirty Meter Telescope), ma umożliwić
naukowcom analizę nie tylko ciał niebieskich, ale również historii
wszechświata.
Teleskop będzie wybudowany na drzemiącym wulkanie, który cieszy się dużą
sławą wśród miłośników astronomii. Szczyt wulkanu znajduje się nad linią
chmur na wysokości 4 205 metrów n.p.m., dzięki czemu można z niego
obserwować niebo północnej półkuli przez ponad 300 dni w roku.
Po oddaniu TMT planuje się budowę podobnego teleskopu w Chile, który z
równie dużą dokładnością będzie zbierał dane z południowej półkuli.
Dzięki temu astronomowie będą mieli do dyspozycji obraz nieba z obu
półkuli - powiedział Rolf Kudritzki, dyrektor Instytutu Astronomii na
Uniwersytecie Hawajskim.
PAP
PODRÓŻ DOOKOŁA POLSKI - CIEKAWE MIEJSCA -
INOWROCŁAW
W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca...
przybliżamy najpiękniejsze regiony w Polsce- te znane i mniej znane.
Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ Polska to nie
porośnięty puszczą skansen, lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny
kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.
Inowrocław,
jeden ze
stołecznych ośrodków staropolskich Kujaw, zwany jest często "miastem na soli",
gdyż leży na potężnym wysadzie solnym wyrastającym 10-20 m ponad średnią
wysokość (ok. 90 m n.p.m.) Równiny Inowrocławskiej.
Neogotycki gmach obecnego ratusza z 1908 r. przy ul F.D. Roosevelta 36
Pierwsza wzmianka o Inowrocławiu
pochodzi z 1185 i określa miejscowość jako Novo Wladislaw. Nazwa została wybrana
prawdopodobnie na cześć Władysława Hermana lub jako Nowy Włocławek, założony
przez mieszkańców Włocławka uciekających przed powodzią i szukających nowego
miejsca do osiedlenia się. Miasto powstało na bazie dużego targu i znajdującej
się w pobliżu warzelni soli.
Tężnia solankowa
Przypadkowe znalezienie historycznych śladów działalności ludzkiej i prowadzone
później prace wykopaliskowe wykazały, że na terenie obecnego Inowrocławia
istniała prawdopodobnie najstarsza warzelnia soli jak do tej pory odkryta na
ziemiach polskich.
Niechętni ludowej tradycji
artystycznej z satysfakcją powiedzą – folklor, niech zniknie i spokój,
trzeba iść z duchem czasu a nie oglądać się za siebie, bo jakie wartości
może nieść ze sobą folklor?
Odpowiedzi na pytanie o wartości folkloru jest wiele a między innymi
stwierdzenie faktu, że szeroko pojęta kultura, która czerpie swą treść z
przebogatego folkloru polskiego, zawsze decydowała o narodowym i
swoistym charakterze kultury polskiej.
Świadomi dziedzictwa kulturowego doskonale wiedzą, że folklor to ślad
przeszłości narodu i jest jakością historyczną. Dla wzmocnienia więzi
wspólnoty narodowej oraz podniesienia poziomu kulturalnego ludności
należy udostępnić i ułatwić szerokiemu ogółowi korzystanie z dzieł
sztuki dawnej i współczesnej. Muzyka, śpiew, taniec są bowiem jednym z
najsilniejszych i najbardziej bezpośrednich wyrazów geniuszu narodowego.
Folklor to przecież jedno z kryterium tożsamości narodowej- mazur,
kujawiak itd.
W polishwinnipeg.com o bogactwie folkloru, tańców ludowych opowiadać
będzie dobrze znana głównie wielu tancerzom zespołów ludowych w
Winnipegu Ewa Bielecka.
KRAKOWIAK
KRAKOWIAK to polski taniec ludowy, uznany za
narodowy. Posiada dość żywe tempo, metrum 2/4 oraz rytm synkopowany.
Nazwa tańca pochodzi z XVIII wieku i odnosiła się do grupy tańców
posiadających własne lokalne nazwy: mijany, dreptany, ścigany,
skalmierzak i inne. Pod koniec XVIII wieku charakterystyczne
synkopowane rytmy krakowiaka pojawiły się w muzyce symfonicznej, a
na początku XIX wieku taniec ten stał się popularny w muzyce
scenicznej i instrumentalnej.
Krakowiaka tańczy się w takcie dwumiarowym z charakterystycznymi
synkopami, przyśpiewkami solowymi i swoistym trzykrotnym przytupem,
kończącym zazwyczaj frazę muzyczną.
Charakterystyczną cechą tańca jest gromadność i przodowanie, jak
również symetria i dwuczęściowość. Charakter ruchu krakowiaka to
żywość, skoczność, lekkość i sprężystość.
Utwory muzyczne oparte na ludowym krakowiaku tworzyli: Maurycy
Moszkowski - Krakowiak na fortepian; Ignacy Paderewski - Krakowiak
fantastyczny; Karol Szymanowski - Krakowiak na fortepian.
KRAKOWIAKA, podobnie jak poloneza, może tańczyć dowolna liczba par. W
warunkach scenicznych, w których obowiązuje choreograficzna kompozycja,
liczba par musi być oczywiście określona. W powszechnie tańczonym
krakowiaku na zabawie konieczny jest ład i porządek. W związku z tym
również i na zabawie wodzirej wprowadza elementy i motywy taneczne
krakowiaka podobnie, jak w polonezie czy mazurze.
OPOWIADANIA - FOLKLORAMA.
Jak co roku pod koniec lipca, początkiem sierpnia w Winnipegu odbywa się
już od 40 lat FOLKLORAMA. Można wówczas odwiedzać Pawilony, które
reprezentują swój kraj, poznać historię danego państwa, obyczaje i
tradycje.
Pamiętam bardzo dobrze Pawilon Warszawa, gdzie mogłem tańczyć i
reprezentować naszą Ojczyznę. Po przylocie z Polski 1993 roku z
Festiwalu Folklorystycznego Zespołów Polonijnych w Rzeszowie, miąłem
duży zapał i energię, aby dalej tańczyć, tym razem na Folkloramie i
tańczyłem przez okres następnych 5 lat.
Był 1995 rok. Pamiętam ten rok, dlatego że tańczyłem często ulubiony mój
taniec "Krakowiak". W Krakowiaku tańczyły pary jedna za druga, a ja
byłem jako najśmielszy i najsilniejszy w naszej zespołowej gromadzie
jako rej, który wodził. Reszta par tańczyła tak, jak ja prowadziłem.
Każda para, ujęta w pół splecionymi rękami, trzymała się szczerze i
mocno, jakby z góry galopada lecąca, wzajemnie się ubezpieczała przed
upadkiem.
Kiedy indziej znów taniec był jakby rodzajem gonitwy, w której najpierw
uciekała dziewczyna przed goniącym ja partnerem, to znów on uciekał, a
ona goniła. Wreszcie ponownie ujmowali się nawzajem jedną ręką w pasie
albo tylko za dłonie i pędzili dalej przed siebie, drugie ręce wolne, od
czasu do czasu unosząc w górę. Bardzo często z kolegami w tańcu
wykonywaliśmy kroki krzesane i hołubce.
Tancerz : Maciej Jaworzny.
OPRACOWANIE
Przyjemnie było oglądać urozmaicone występy współpracujących i
zaprzyjaźnionych ze sobą Zespołów Polonijnych. Dzięki zrozumieniu idei
jaka łączyła poszczególnych choreografów zespołów i ich tancerzy,
program był dobrze dobrany i urozmaicony. Najpiękniejszy był moment,
gdzie wszyscy tancerze wystąpili w krakowskich kostiumach i wspólnie na
zakończenie Folkloramy zaśpiewali i zatańczyli KRAKOWIAKA.
Zespół POLONIA z Reginy już drugi raz występuje na Folkloramie w
Pawilonie Warszawa, Zespół bardzo dobrze przygotowany przez choreografa
pana Stanisława Slopek przedstawił bogatą wiązankę tańców, a szczególnie
tańce Krakowskie. Pan Stanisław i jego tancerze byli bardzo
zainteresowani, opowieściami pani Ewy Bieleckiej o urokach Festiwali
Zespołów Folklorystycznych w Rzeszowie i są zainteresowani wyjazdem w
1996 roku do Polski na kolejny Festiwal.
Asystent Dyrektora pana Stanisława Slopek - Maricn Selm, również tancerz
Zespołu opowiadał, że występy na Folkloramie w Winnipegu i planowany
wspólnie z Zespołem Iskry wyjazd na Festiwal do Rzeszowa, jest to doping
i zachęta do dalszej pracy. Jest to dla nas bardzo ważne, że nasi
choreografowie, tancerze zespołów się przyjaźnią i wspólnie mogą
wymieniać poglądy o tradycji i kulturze polskiej, cieszymy się ze
planując wyjazd do Polski zobaczymy ziemie naszych Dziadków i Rodziców.
Nie tylko urok Tancerek i Tancerzy, barwne, bogate kostiumy, piękne
tańce, tradycyjny Krakowiak, przygotowane smakołyki polskiej kuchni, ale
też duch POLONII dopisywał w rozpoczynającej się tygodniowej corocznej
imprezie w Polskim Pawilonie Warszawa.
Tu chciałabym poinformować naszych Czytelników, że z moich obserwacji w
w pierwszym dniu przybyło około 300 odwiedzających osób na każde z
występów. W ciągu każdego dnia w Polskim Pawilonie jest 5 przedstawień,
wiec razem pierwszego dnia Pawilon Warszawa odwiedziło ponad tysiąc
dwieście osób. Dla orientacji podam, że około 300 osób pracowało
społecznie w przygotowaniu tej pięknej imprezy przez długi okres czasu,
po to abyśmy w corocznych obchodach FOLKLORAMY mogli nacieszyć się i
pochwalić naszym dorobkiem. Zespoły gościnne Polonia z Reginy, Zespół
Taneczny "Sokół" Chór Sokół pod dyrekcją Tadeusza Biernackiego i w
choreografii pani Władysławy Kulas. Około 100 tancerzy z obydwu grup
tanecznych przy SPK, pod kierunkiem Szkoły Iskry- pani Bożeny Lorenc
Langtry, Zespól Reprezentacyjny Iskry pod dyrekcja Ewy Bieleckiej
przygotowując się prawie rok czasu, aby pokazać kunszt tańca Polskiego.
W OPRACOWANIU HALINY GARTMAN " CZAS" 1995 ROK.
LEGENDA.
Jak jest taniec Krakowiak to obok Krakowiaka jest legenda o Lajkoniku.
Lajkonik
Ludowa zabawa, która odbywa się w Krakowie co roku w pierwszy czwartek
po święcie Bożego Ciała. Główny bohater zabawy – lajkonik, (konik
zwierzyniecki, tatarzyn) – brodaty jeździec w pseudoorientalnym stroju
poruszający się na sztucznym koniku przytwierdzonym do pasa, przemierza
tradycyjny szlak ze Zwierzyńca na Rynek Główny w Krakowie w towarzystwie
kapeli odzianych w stroje krakowskie i tatarskie.
Jak głosi legenda w roku pańskim 1287 tatarska horda pojawiła się
wieczorem u bram Krakowa. Tatarzy zdecydowali się przenocować w
nadwiślańskich zaroślach w podkrakowskiej wsi Zwierzyniec (dzisiejsza
dzielnica Krakowa), przeczekać do świtu i rano zaatakować miasto.
Zauważyli ich włóczkowie - wiślańscy żeglarze, którzy uzbrojeni w wiosła
zaatakowali śpiących tatarów i w mgnieniu oka pokonali zaskoczoną hordę.
Po tym zwycięstwie w głowach flisaków zaświtał pomysł. Przebrali się w
zdobyczne tatarskie stroje i wjechali galopem do miasta wywołując panikę.
Mieszkańcy Krakowa widząc pędząca hordę azjatyckich wojowników uciekali
w popłochu i oczekiwali najgorszego. Kiedy włóczkowie zdjęli stroje w
mieście zapanowało uczucie ulgi i radości.
Rada Miasta wydała uroczystą kolację na cześć bohaterskich obrońców
grodu, a burmistrz Krakowa ogłosił, że na pamiątkę tego wydarzenia raz
do roku, w oktawę Bożego Ciała do miasta będzie wjeżdżał chan tatarski
wraz z orszakiem włóczków. I tak tradycja Lajkonika trwa do dziś.
Współcześnie obchody święta Lajkonika przyjęły przebieg ustalony w XIX
wieku. O godzinie 12 w czwartek, osiem dni po święcie Bożego Ciała
orszak Lajkonika wyrusza z klasztoru ss. Norbertanek. Na czele brodata
postać na małym koniku a wraz z nim włóczkowe, chorąży i orkiestra. Po
odtańczeniu zwyczajowego tańca przed księżną ss. Norbertanek cały orszak
rusza w stronę Rynku Głównego, maszerując przy dźwiękach muzyki.
Ten Lajkonik, nasz Lajkonik,
po Krakowie zawsze goni,
Lajkoniku laj, laj, poprzez cały kraj, kraj,
Lajkoniku laj, laj, poprzez cały kraj.
Dzisiaj kolejny fragment książki doktora
Jerzego Pawlaka
"O` Kanado!
czyli zmagania lekarza emigranta". Książkę można
nabyć w sklepie Polsat.
Jedną z zalet mojej emigracji
było to, że podróżowałem bardzo dużo, ale mimo
wszystko zostało mi jeszcze wiele do zwiedzenia.
Piękne plaże oraz pływanie zawsze było moją pasją.
Siedząc jako pasażer a jednocześnie lekarz, byłem przygotowany, że w
kolejnej
podróży nagle usłyszę głos w megafonie:
„Czy znajduje się jakiś lekarz na pokładzie?”
Oczywiście kojarzyło mi się to z dowcipem kiedy to kapitan przez megafon
zadał to
pytanie. Lekarz zgłosił się do kabiny pilota i za chwilę słychać było głos
lekarza:
„Czy wśród Państwa jest jakiś pilot na pokładzie?”
Proszę sobie wyobrazić co musiało się wtedy dziać w samolocie.
Prawda, że świat jest naprawdę piękny.
Wracając z Frankfurtu na trzy godziny przed
lądowaniem w Toronto nagle usłyszałem
głos z megafonu:
„Czy jest jakiś lekarz, dentysta albo farmaceuta na pokładzie samolotu?”
Przez moment nie mogłem zrozumieć do czego im
ten dentysta lub farmaceuta
potrzebny, ale bez wahania wstałem i zameldowałem swoją obecność. Po chwili
podeszła do mnie młoda kobieta, która szeptem zaczęła mi zdradzać tajemnicę
zawartości górnego pokładu samolotu. Otóż wraz z nami było przewożonych w
klatkach
14 policyjnych koni, z których jeden był w szoku. Na koniec wyszeptała, że
tego konia
musimy zabić. Pomyślałem sobie dlaczego nie wołali rzeźnika i odpowiedziałem
bez
głębszego zastanowienia, że nigdy nie zabijałem i nie umiem zabijać koni.
Kobieta
spojrzała na mnie bezradnie. Jak się później okazało uderzyła konia w głowę
obuchem
siekiery, który po tym się uspokoił. Dotarliśmy do Toronto bezpiecznie, a
samolot
został otoczony wozami straży pożarnej i karetkami pogotowia. Dopiero wtedy
uzmysłowiłem sobie w jakiej groźnej sytuacji mogliśmy się znajdować. Było
straszną
rzeczą, że na pokładzie samolotu przewozi się zwierzęta, które w pewnych
sytuacjach
mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa całego samolotu. Sądzę, że ta
kobieta
była technikiem weterynaryjnym odpowiedzialnym za los tych zwierząt.
Nie mogę zrozumieć dlaczego nie posiadała
odpowiednich środków dla ich
uspokojenia. Prawdopodobnie ktoś coś przeoczył, a ja powinienem skrytykować
samego siebie za decyzję, która była nieprzemyślana i egoistyczna.
Zawsze marzyłem o dalekich podróżach i wierzyłem, że lata emerytalne spędzę
w jakimś gorącym kraju.
Pamiętam nawet jak szybko zareagowałem na ogłoszenie sprzedaży ziemi
na Hawajach. Szybki telefon do właściciela ziemi i już w kilka tygodni
później
podróżowałem samochodem po dużej wyspie w poszukiwaniu tej wymarzonej
działki.
Trochę smutniejszy był powrót bo nie zdecydowałem się na kupno ponieważ
działka
była położona zbyt blisko atrakcji turystycznej jakim był wulkan.
Krater wulkaniczny ziejący ogniem i dymem.
Tak jak już uprzednio wspominałem sytuacja w
kanadyjskiej służbie zdrowia
pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Starzy lekarze przechodzą na emeryturę
albo
„zmywają się” z tego świata. Młodzi absolwenci z odrazą spoglądają na twór
lekarza
ogólnego i myślą tylko o specjalizacji lub łatwiejszym i bardziej intratnym
„chlebie”
w USA.
Liczba specjalistów również maleje, bo ci ostatni mają otwartą granicę i
szansę
w Stanach.
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem
„Polki
w Świecie”.
Kwartalnik „Polki w Świecie” ma
na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających
z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek
Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów.
Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom
mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują
się Polki żyjące i działające poza Polską.
Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA.
Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska
zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w
Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”.
Jedna z najbogatszych (i
najładniejszych) Polek w USA
Lidia
Greszta
Jest
przykładem na to, że jeśli wierzy się w
siebie a także w to co się robi – sukces
jest murowany. Lata temu pozbyła się
dwudziestokilogramowej nadwagi i zajęła
się biznesem, który przyniósł jej nie
tylko bogactwo, ale także uznanie
środowiska. Dzisiaj na swoim koncie ma
pokaźną sumę pieniędzy a także setki
tysięcy osób, którym pomogła zmienić
życie na lepsze, poprawiając ich wygląd
i sylwetkę. Kilka miesięcy temu Lidia
Greszta triumfowała celebrując sukces
biznesowy, a także prywatny: otrzymała
tytuł Bizneswoman Roku i została,
najszczęśliwszą pod słońcem, babcią.
Jest Pani jedną z najbogatszych Polek
w USA. Czemu lub komu zawdzięcza Pani
swój sukces?
Za największą wartość moich sukcesów
uważam przyjaźnie zawarte na przestrzeni
lat, zwłaszcza z osobami, którym udało
mi się pomóc. Są to osoby mieszkające w
różnych krajach na świecie, co uczyniło
moje życie ciekawszym i wypełnionym
pięknymi podróżami. To niesamowite,
czego możemy dokonać, kiedy odnajdziemy
swoje powołanie i żyjemy z pasją, a już
pełnią szczęścia jest spotkanie osób,
które czują to samo. Ja miałam to
szczęście i dziś mogę razem z nimi
dzielić się dużym sukcesem.
Dlaczego zdecydowała się Pani na
przyjazd do USA?
Powód był jeden – finansowy. Po
tragicznej śmierci mojego ojca, przez
osiem lat wspólnie z siostrą
prowadziłyśmy firmę konfekcyjną –
Niestety - z roku na rok z coraz gorszym
efektem. Nie pomagały medale,
wyróżnienia i nagrody zdobywane na
Targach Poznańskich. Fala importu ze
Wschodu wyparła skutecznie rodzinną
produkcję. Umęczone biurokracją,
przyzwyczajone do wysokich standardów
życia, które stawały się coraz
trudniejsze do utrzymania,
zdecydowałyśmy się poszukać rozwiązania
w Ameryce.
Czy zgadza się Pani z twierdzeniem,
że Stany są krajem dla ludzi
zdecydowanych realizować swoje marzenia?
Absolutnie tak. Najważniejsze jednak
jest, aby wiedzieć, po co się tu
przyjeżdża i wytrwale dążyć do celu tak
długo, aż się go osiągnie. Stany
Zjednoczone dla nas, Polaków, nie są
tylko mitem dobrobytu. Tysiące naszych
rodaków przyjechało do tego kraju
przywożąc z Polski jedynie nadzieję na
lepsze jutro i marzenia i konsekwentnie
dzień po dniu - pokonując po drodze
przeróżne przeszkody: fizyczne,
emocjonalne, egzystencjonalne – brnęli
do celu. Na przestrzeni lat spędzonych w
USA obserwuję przeróżne historie karier
moich rodaków i jestem dumna.
Sukces w Pani przypadku to efekt
długotrwałej pracy oraz wiary w
słuszność tego, co się robi. Co jeszcze
złożyło się na Pani obecną pozycję?
Odpowiadając na to pytanie powinnam
sięgnąć do czasów dzieciństwa i wczesnej
młodości, ponieważ im dłużej żyję na tym
świecie tym bardziej doceniam to, co
wyniosłam z domu rodzinnego. Moi rodzice
byli bardzo pracowici i kreatywni.
Wszystko mieli dokładnie zaplanowane i
działali zgodnie z wcześniejszymi
ustaleniami. Nawet kiedy jechaliśmy nad
morze i zapowiadano deszcze – to i tak
jechaliśmy w nadziei, że Wicherek i
Chmurka nie mieli racji.
To odnośnie dzieciństwa. Natomiast w
dorosłym życiu to samodyscyplinie
zawdzięczam najwięcej. Nauczyłam się jej
chodząc do szkoły baletowej. Tam, pomimo
bólu, niewygody, czy zmęczenia,
powtarzało się to samo dążąc do
perfekcji. Miesiącami -aż do skutku.
Takie podejście do życia – że nie ma
sytuacji bez wyjścia, czasem trochę
dłużej należy popracować nad
rozwiazaniem – z pewnością pomogło mi,
zwłaszcza tu, w Stanach Zjednoczonych,
realizować swoje plany krok po kroku.
Wielkim darem od Boga było dla mnie
spotkanie firmy Herbalife, dzięki której
odzyskałam zdrowie i szczupłą sylwetkę (schudłam
20 kg) i miałam możliwość wprowadzenia
produktów tej firmy do Polski, dając
szansę tysiącom Polaków na lepszą
kondycję i sukces finansowy.
Jest Pani bizneswoman, ale także
kobietą niezwykle rodzinną. Czy trudno
jest pogodzić życie zawodowe z prywatnym?
Umiejętność pogodzenia obowiązków matki
i bizneswoman to w dużym stopniu proces
naśladowczy. Moja mama - zawsze bardzo
aktywna zawodowo – była i jest
zorganizowana do perfekcji. W naszym
domu królowała miłość, zwłaszcza do
dzieci i pod ich kątem i dla ich lepszej
przyszłości podejmowane były wszystkie
działania. To był po prostu wzorowy dom.
A ja, cóż – chciałam i robiłam wszystko,
aby moim dzieciom stworzyć podobne
warunki. Pracując w Herbalife z
pewnością miałam ułatwione zadanie,
ponieważ mogłam dopasować godziny pracy
do obowiązków domowych, w których bardzo
dzielnie wspierała mnie mama. Firma, z
którą się związałam blisko 22 lata temu,
znana jest z pielęgnowania życia
rodzinnego. Dzięki temu moje dzieci
mogły wyjeżdzać z Herbalife co roku na
cudowne wakacje do najbardziej
wyszukanych miejsc na świecie. Będą
miały co wspominać!
Teraz, kiedy dzieci są dorosłe, nadal
wyjeżdżamy razem na wakacje. Wciąż,
przynajmniej w niedziele, mamy wspólny
obiad, oglądamy filmy i cieszymy sią
sobą.
Jest Pani cząstką światowej
korporacji, a jednocześnie
indywidualnością, bo mimo, że działa
Pani pod parasolem biznesowym konkretnej
marki to jednak tysiące osób znają Lidię
Gresztę z imienia i nazwiska. Jest zatem
Pani dowodem na to, że praca w
korporacji wcale nie oznacza pozostania
bezimiennym pracownikiem.
Na całym świecie działa 1 900 000
konsultantów firmy Herbalife i pomimo,
że jesteśmy związani umową z korporacją
to każdy z nas działa niezależnie i
pracuje na swoją popularność sam. Jest
ona zwykle wprost proporcjonalna do
wartości jaką wnieśliśmy na rynek – czy
to w postaci rezultatów zadowolonych
klientów czy w postaci przygotowanych
osób do wykonywania zawodu. Na
przestrzeni 22 lat miałam okazję
pracować w wielu krajach dzieląc się
swoim doświadczeniem. Udzielam się także
charytatywnie i sponsoruję działania
Herbalife Family Foundation, która
działa na rzecz dzieci na całej Ziemi.
Gdziekolwiek na świecie pracowałam,
pozostawiłam za sobą ślad w postaci
zadowolonych klientów, którzy włączali
się w rozwój kierunku „wellness”.
Od wielu lat żyje Pani na emigracji,
obraca się w różnych środowiskach. Jak
postrzegana jest Polonia Amerykańska w
USA?
Od czasu kiedy przyjechałam do USA wiele
zmieniło się i zdecydowanie dzisiejsza
Polonia to ludzie bardziej przebojowi,
wiedzący czego chcą, ambitni i
potrafiący wykorzystywać możliwości
jakie daje im Ameryka. Są odważni,
więcej podróżują i rośnie liczba
studentów, to są przeogromne zmiany. W
rękach Polonii są najróżniejsze
fantastycznie prosperujące firmy. Dziś
Polacy mieszkają w pięknych domach,
jeżdżą luksusowymi samochodami i mają
poważne oszczędności w bankach. Jesteśmy
dumni z naszego polskiego pochodzenia co
też przejawia się tym, że więcej dzieci
chodzi do polskich szkół i uczy się
języka swoich rodziców.
A Polki w Stanach? Jakby je Pani
opisała?
Kilka dni temu, gdy byłam na spacerze z
moim wnukiem, podeszła do mnie
Amerykanka mówiąc „Ty to chyba jesteś
Polką, bo tak ładnie wyglądasz”. Nie
jest chyba z nami tak źle, nadal
trzymajmy fason.
Jest Pani kobietą spełnioną –
prowadzi własną firmę, jest szczęśliwą
matką, a od niedawna także babcią. Co
doradziłaby Pani kobietom, które
skrępowane stereotypem „matki Polki”
boją się poczynić właściwe kroki w
kierunku samorealizacji?
Na szczęście coraz rzadziej mamy do
czynienia z kobietami pozbawionymi chęci
samorealizacji. Podejmują one wielkie
wyzwania – i chwała im za to. Natomiast
jeżeli chodzi o panie, które wszystkiego
się boją, nie chcą ryzykować, nie lubią
zmian – niech zadadzą sobie pytanie: co
je czeka za pięć, za 10 lat, jeżeli
niczego nie zmienią w swoim życiu? I
koniecznie niech się zastanowią i
odpowiedzą na to pytanie szczerze – czy
to, do czego prowadzi ich życie, jest
tym, o czym marzą dla siebie i swoich
rodzin?
Wszystko zaczyna się od nas.
Tak jak powiedział mój mentor i
przyjaciel – wielki filozof Jim Rohn:
„Sam powinieneś uczynić siebie bardzo
szczęśliwym”.
Spełniła Pani wiele swoich pragnień,
a czy są jakieś marzenia, które wciąż
czekają na wprowadzenie w życie?
Jestem szczęśliwa. Mam zdrową rodzinę,
wspaniałe, wykształcone, kochające
dzieci – o czym więcej mogę marzyć?
O szczęśliwej kontynuacji tego co
zaczęłam i realizacji marzeń Marka
Hughesa – założyciela firmy Herbalife:
„...aby odżywianie komórkowe stało w
każdym domu i na każdym stole, kraj za
krajem, język za językiem...”.
Witamy w Salonie Kultury i Sztuki
Polishwinnipeg promującym najciekawszych artystów, pisarzy, ludzi
kultury Polaków lub polskiego pochodzenia
działających w Kanadzie.
W tym salonie kultury i sztuki znaleźć będzie można twórczość
literacką, poetycką a także zdjęcia prac artystów, które zadowolą
różnorodne upodobania estetyczne. ZAPRASZAMY do częstego
odwiedzania tej stron.
PISARZE
Ksiądz
Krystian Sokal
urodził się i wychował w
Ząbkowicach Śląskich. Święcenia kapłańskie otrzymał
26 maja
1984 roku. Ksiądz Krystian Sokal słowo Boże głosił między
innymi na misjach w Zambii. 20 czerwca 2007 przyjechał do
Kanady i rok pracował wśród Indian w Fort Aleksander a
obecnie posługę kapłańską pełni w Carman.
Pierwsze wiersze ks. Krystian pisał już w szkole podstawowej
i średniej. Później w kapłaństwie zaczęły się głębsze
przemyślenia dotyczące życia i wiary, a także przyrody.
Halina Gartman
urodziła się w Lublinie. Po przyjeździe do Kanady w 1981
roku zaangażowała się w pracę społeczną. Między innymi
pracowała z Zuchami w Harcerstwie i prowadziła dziecięce
grupy artystyczne. Organizowała programy telewizyjne
,,Polacy Polakom" i "Telewizyjny Znak Wiary Środkowej
Kanady". Wieloletnia pracownica tygodnika "Czas". Utwory
poetyckie zaczęła pisać w szkole średniej. W 1995 roku
wydała tomik swoich wierszy zatytułowany "Wiersze do
Poduszki".
Małgorzata
Koblińska przyjechała do Kanady w 1992 roku. Ukończyła
studia na Uniwersytecie Winnipeg w zakresie biznesu
i
pracuje w Manitoba Public Insurance. Od dawna pisze poezje i
sztuki sceniczne o tematyce religijnej, które wystawia w
parafii Św. Ducha w Winnipegu. Jak twierdzi to co pisze
oddaje jej "wewnętrzne przeżycia i
jest drogą do człowieka".
Aleksander
Radkowski pochodzi z Wrocławia,
a w Kanadzie przebywa od l8-stu lat. Z zawodu jest
elektromechanikiem i turystą-rekreatorem.
Przez dłuższyczas parałsię sportem. W
Kanadzie założyłrodzinęi ma jednącórkęKasię.
Pracuje w Szpitalu. Wypowiedźpoety: "Pisanie
jest to jeden z najlepszych sposobów wyrażania
swoich myśli
i odczuć. A
także
utrwalenia tego co w danej chwili sięprzeżywa
lub kiedyśprzeżywało,
a w jakiej formie to sprawa indiwidualna. Ja wybrałem
wiersz. Ta forma pisania najbardziej mi chyba odpowiada i w
niej czujęsię
stosunkowo dobrze".
Marek
Ring w wywiadzie dla polishwinnipeg poezji mówi :"uważam,
że poezji wcale nie należy rozumieć - trzeba ja przyjąć,
przeżyć i niekoniecznie zaakceptować jako swój punkt
widzenia świata czy zjawisk. Ważne natomiast jest, żeby
poezja rozbudziła wyobraźnię i pewną osobistą uczuciowość,
która gdzieś zawsze drzemie w nas i niechętnie się ujawnia.
Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszych odczuć i
poezja powinna pomoc nam je uczłowieczyć.
Maria
Kuraszkopochodzi
z okolic Chełma
Lubelskiego. Ukończyła Akademię
Rolniczą
we Wrocławiu,
gdzie pracowała
do czasu wyjazdu z Polski. W Winnipegu mieszka od 1990 roku.
Pracuje na Uniwersytecie Manitoba. Motto Marii Kuraszko: "Często
patrzę
i nie zauważam.
Często słucham
i nie zauważam.
Niekiedy tylko patrzę
i widzę,
słucham i słyszę."
Wioletta
Los przyjechała do Kanady w 1993 roku. Jej
twórczość narodziła się właściwie w Polsce, kiedy to
zdecydowała się podjąć naukę w szkole artystycznej. Tam pod
kierunkami dobrze znanych artystów- profesorów Moskwy,
Solskiego, Gurguła, Moskały zdobyła wiedzę i doświadczenie,
które było niezbędne do wykonywania prac artystycznych. O
swoim malowaniu mówi "Maluję tak jak widzę, jak czuję a
przeżywam wszystko bardzo mocno. Jestem tylko artystką a
pędzel jest środkiem wyrazu, jaki niebo włożyło w moje ręce.
Malując zwykła filiżankę herbaty pragnę uczynić, aby była
obdarzona duszą lub mówiąc bardziej precyzyjnie wydobyć z
niej istnienie."
Małgorzata Świtała
urodziła się w Kanadzie i mieszka w Winnipegu. Ukończyła
sztukę reklamy na Red River Communitty College, kształciła
się również na lekcjach malarstwa olejnego w Winnipeg Art
Galery u znanej kanadyjskiej artystki. Ponad 20 lat rozwija
swój talent artystyczny pracując jako artysta grafik i
ilustrator. Pani Małgorzata prezentuje swoje obrazy na
licznych wystawach w Kanadzie, Islandii, Rosji a także kilka
razy w Polsce. Jej prace znajdują się w wielu prywatnych
kolekcjach w Kanadzie Stanach Zjednoczonych, Brazylii a
także w Europie.
Artystka maluje nieustannie zmieniając się i poszukując
środków artystycznego wyrazu. Początkowo w jej twórczości
dominowała martwa natura, pejzaże i kwiaty. Zainteresowania
zmieniały się przechodząc od realizmu do obecnie
surrealizmu.
Jolanta
Sokalska jest artystką, która tworzy w
szkle. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na
wydziale szkła. Jak mówi
zawsze, odkąd pamięta, czuła się wyjątkowo dobrze w
obecności sztuki. Na pytanie, co ją inspiruje do twórczości
odpowiada: ”Wszystko i wszyscy są dla mnie inspiracją. Z
każdej sytuacji wyciągam "dane", które odkładam w umyśle,
potem konstruuje z nich konkretny projekt, koncepcje, która
przedstawiam wizualnie.” W Winnipegu Jolanta Sokalska ma
studio artystyczne w William Cre&eEry Art Complex przy 125
Adeladie St.
Jan Kamieński urodził się
w 1923 roku, swoje lata dzieciństwa i młodości spędził w
Poznaniu. Jako nastolatek przeżywa inwazje hitlerowską i
sowiecką na Polskę. Podczas wojny był cieżko ranny, jako 17.
latak czynnie działał w podziemiu. Wojenne doświadczenia
opisał w książce Hidden in the Enemy`s Sight. Talent
malarski kształcił na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie skąd
w 1949 roku emigrował do Winnipegu. Od 1958 do 1980 roku
pracował w
Winnipeg Tribune jako dziennikarz, felietonista, krytyk
sztuki, publicysta i rysownik. Obrazy Jana
Kamieńskiego można oglądać w Winnipeg Art Gallery.
Forward
this e-mail to All Your Polish Friends & American History
Buffs
KOSCIUSZKO HAS ARRIVED!
In bookstores now is The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko
and the Age of Revolution, by Alex Storozynski, the first
comprehensive biography of the most legendary figure in
Polish history.
Who was Thaddeus Kosciuszko?
In the United States ...
He tried to buy Thomas Jefferson's slaves and free them.
· He designed the blueprints for West Point, which Benedict
Arnold sold to the British.
· He planned the Battle of Saratoga, the turning point of
the American Revolution.
· He stood up for the rights of Native Americans, and the
chief of the Miami Indian tribe gave him a tomahawk/peace
pipe as a sign of appreciation.
In France ...
The French Revolutionaries made him an honorary "Citizen of
France."
· He warned these same revolutionaries about Napoleon
Bonaparte.
· Three weeks later, Napoleon staged a coup d'etat and took
over France.
In Poland...
He led a Revolution to free the peasants from serfdom and
end feudalism.
· He was joined by a black man named Jean Lapierre who tried
to help him to free white slaves.
· The Jews started a Jewish "Bearded cavalry" to fight along
side of him.
· The Jewish cavalry leader called him "a messenger from
God."
Kosciuszko was a prince of tolerance who stood up for the
rights of European serfs, African Slaves, Native American
Indians, Jews, Women and all groups that were
disenfranchised. Even Thomas Jefferson called Kosciuszko,
"The purest son of liberty I have ever known."
The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko and the Age of
Revolution Alex Storozynski. St. Martin's/Dunne, $27.95
(352p) ISBN 978-0-312-38802-7
Prize-winning journalist Storozynski pulls military
strategist and engineer Thaddeus Kosciuszko (1746-1817) back
from the brink of obscurity by including almost every
documented detail to create the first comprehensive look at
a man who once famously symbolized rebellion. His were the
plans sold to the British by Benedict Arnold. And
Kosciuszko's years of devotion to the American cause framed
his efforts to transform Poland into a self-governing
republic freed from the oversight of Russia's interests. He
antagonized Catherine the Great and, later, Napoleon.
Kosciuszko rallied the first Jewish military force since
biblical times to fight for Polish independence, and
consistently supported equality and education for peasants,
Jews, Muslim Tatars and American slaves-which earned him the
devotion of the masses and lectures by the upper classes.
Readers of military and American history should take note:
the minute details will enthrall devotees. Casual readers
will benefit from Storozynski's expert crafting of a
readable and fact-filled story that pulls readers into the
immediacy of the revolutionary era's partisan and financial
troubles. (May)
We are
currently looking for someone from the Polish community in
Winnipeg who really loves music and would be interested in
learning more about a series of world music house concerts
that we are organizing. Could you please forward this email
to interested members of your community and ask them to
contact me this week?
Thank you.
Sincerely,
Larry
Kiska
Wanted: People from 12
different ethnic communities in Winnipeg who LOVE music to act
as presenters (hosts) for an exciting new project that brings
concert quality performances into your home!
We are gearing
up to have our first concerts in September, but need to identify
which 12 Winnipeg ethnic groups are participating no later than
the end of April. Contact Larry Kiska at 480-3380 x 205 and
visit our website:
www.harmonicplanet.homeroutes.ca
for more details.
Harmonic Planet
is a “World Music House Concert” project created to unite
people of different cultures in a cross-cultural musical
sharing by organizing a concert series right in the living
rooms of committed community volunteer participants. The
objective of Harmonic Planet is to musically celebrate and
engender cultural solidarity between refugees, other
newcomers and long time residents of Canada by animating
this concert series in which, each culture is represented in
concert in the homes of each participant. The depth of
musical wealth that immigrant artists from everywhere have
brought to Canada is immeasurable
and Harmonic Planets is designed to provide a whole new
opportunity for these artists and for the audience.
What Is A House Concert? A house concert is
exactly what it says it is. It’s a full concert by an artist
delivered in the living room with the same gusto and skill as if
it were a concert hall or festival stage. House concerts of all
kinds exist across North America and enjoy an extraordinarily
committed audience. People pay to get in and sit quietly and
listen.
Harmonic Planet
is a project of Home Routes,
which is a nationally based not-for-profit house concert network
that operates from Alberta to Ontario. What we do is recruit
community based volunteers into circuits of 12 houses and we
offer artists 12 shows in a two-week period. We do this six
times a year in Sept, Oct, Nov, Feb, Mar and April. Home Routes
create circuits that stretch hundreds of kilometres but Harmonic
Planet is an urban based, single city, multi-ethnic series in
which each of the 12 participants is recruited from a different
cultural background and over the course of two years each
culture within the circuit host concerts by every other culture
within the circuit. House concert traditions in North America
include the host accommodating and feeding the artists for the
night so not only do you put on a show, you have a real chance
to make friends with some of the most fascinating people you’ll
ever encounter. It is the absolute best non racist inter-active
human relations exercise possible and the music will blow you
and you family and your friends and their friends, away.
Department Name:
Public Service Commission Closing Date: September 30, 2009 -
23:59, Pacific Time
Useful Information Reference Number: PSC08J-008969-000202
For
more information about FSWEP please visit: http://www.jobs-emplois.gc.ca/srp-fswep-pfete/index_e.htm
The core of the program is a computerized national
inventory of students seeking a job with the federal
public service. This inventory is managed by the Public
Service Commission (PSC) of Canada, the agency that
administers various federal government staffing
programs.
Students who would like to find a job within the federal
government must first complete the FSWEP application
form, which is available only on-line.
Below
is a list of the departmental programs for the FSWEP
Campaign.
Departmental programs differ from the FSWEP general
inventory, as the participating organizations are given
the opportunity to create separate postings to hire for
specific positions, academic levels, and/or specialized
fields of study. Information on the organization, the
job description, the requirements of the position and
the recruitment period are indicated on each posting.
When you apply for a departmental program, your
application will be housed in two locations: the FSWEP
general inventory and the departmental program
inventory. Your application will only move to the
departmental program inventory if you meet all of the
FSWEP eligibility criteria and the job requirements
listed on the advertisement. If not, your application
will still be located in the FSWEP general inventory for
other positions.
You are able to apply to as many programs as you wish
provided that you meet the requirements listed on each
posting.
Click on the program title for more information on each
program.
Reklama w Polonijnym Biuletynie
Informacyjnym w Winnipegu
Już od maja
zapraszamy do reklamowania się w naszym
Biuletynie, który odwiedza z miesiąca na miesiąc coraz
więcej internautów.
Nasza strona nabiera popularności z
miesiąca na miesiąc. Tylko w Grudniu 2008, (miesiącu o stosunkowo
małej ilości imprez polonijnych) Polishwinnipeg.com odwiedziło
niemal 7000 internautów. Już w styczniu 2009 niemalże 8000.
Wykres ilości
użytkowników
strony Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009.
Wykres odsłon stron Polishwinnipeg.com za okres
październik 2007 do stycznia 2009
Reklama na naszych łamach to znakomita
okazja do zaprezentowania swojej działalności i usług -
oferujemy Państwu kilka podstawowych, skutecznych
reklamowych form, których cena znajduje się poniżej.
Zainteresowanych - prosimy o wysłanie do nas maila bogdan@softfornet.com
Cennik
reklam:
1. Reklama (kopia wizytówki biznesowej,
logo firmy z tekstem reklamującym o wymiarach wizytówki,
tekst reklamujący również w wymiarach wizytówki..., jest
doskonale widoczna, gwarantuje skuteczność przekazu.
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$400
Pół roku
$120
$240
Miesiąc
$90
$180
Dwa wydania
$40
$80
2. Reklama indywidualna w promocji $200
Twoja reklama trafi do internautów zapisanych na
naszej liście jako
jedyna wiadomość w mailu od nas.
3. Artykuł na zamówienie w promocji $200
Napiszemy i opublikujemy na stronie Biuletynu artykuł o
Twoim biznesie
lub serwisie.
4. Sponsorowanie działów naszego
Biuletynu,
np. Polonijny Kącik Kulinarny sponsowrwany przez
Restaurację
XXX
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$500
Pół roku
$120
$300
5. Sponsorowanie Polonijnego Biuletynu
Informacyjnego w Winnipegu $500/rok
Sponsorzy Biuletynu będą umieszczeni na
specjalnej stronie zbudowanej przez nas.Strona
będzie uaktualniana na życzenie sponsora bezpłatnie do
10 zmian na rok.
Link do strony sponsora będzie się znajdował w
każdym wydaniu biuletynu.