zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI |
Środa, 2009-07-22
Kraków chce opatentować
Hejnał Mariacki
Krakowski magistrat zgłosił do urzędu patentowego Hejnał Mariacki. Urząd
chce jego ochrony jako dźwiękowego znaku towarowego dla promocji gminy i
kreowania jej wizerunku.
- Urząd Miasta Krakowa dokonał zgłoszenia do Urzędu Patentowego RP w
sprawie udzielenia prawa ochronnego na znak towarowy dźwiękowy - zapis
hejnału odgrywanego na Wieży Mariackiej - poinformował szef biura
prasowego kancelarii prezydenta miasta Filip Szatanik.
Gmina Miejska Kraków wnioskuje, aby zaklasyfikowanie znaku dźwiękowego -
hejnału krakowskiego obejmowało ochronę znaku w zakresie promocji gminy,
w tym gospodarczej i turystycznej, oraz kreowania jej wizerunku.
Krakowski hejnał związany jest ze strażą miejską, która zobowiązana była
do ostrzegania ludności średniowiecznych miast przed niebezpieczeństwem,
głównie pożarem. Był grany z wyższej z dwóch wież Bazyliki Mariackiej w
Krakowie, budowanej w latach 1287-1397.
Od czasów średniowiecza wieża ta zawsze należała do miasta, pełniąc rolę
strażnicy, zwana też była hejnalicą. Czuwał tu dzień i noc strażnik, do
którego obowiązków należało granie hejnału, będącego hasłem do
otwierania i zamykania bram miejskich. Ponadto ostrzegał on mieszkańców
miasta przed pożarem i wrogiem. Wysokość wieży wynosi 81 metrów.
Niższa wieża, mierząca 69 metrów, była zawsze dzwonnicą.
Praktyka grania hejnałów utrzymała się do końca XVIII wieku. Zmiana
warunków życia w miastach, pogarszająca się sytuacja finansowa sprawiły,
że granie hejnałów zostało zaniechane. W Krakowie, po kilkunastu latach
przerwy, granie hejnału zostało wznowione w 1810 roku.
Legenda głosi, że w 1241 roku strażnik na wieży dostrzegł hordę Tatarów.
Kiedy zaczął grać na alarm, strzała z tatarskiego łuku przeszyła mu
gardło. Trębacz zginął, melodia gwałtownie się urwała. Od tego zdarzenia
hejnał krakowski urywa się raptownie.
Obecnie hejnału z Wieży Mariackiej wysłuchują co godzinę turyści i
mieszkańcy Krakowa znajdujący się na Rynku Głównym i w jego okolicach.
PAP (Hejnalista Jan Sergiel fot. PAP / Jacek Bednarczyk)
Mural uczcił rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
Artyści Grupy Twożywo przygotowali grafikę ścienną tzw. mural, wpisujący
się w obchody 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Można go
obejrzeć na ścianie budynku przy stołecznej ul. Moliera.
- Mural jest utrzymany w odcieniach czerni, szarości i żółci.
Przedstawia sylwetkę człowieka gotującego się do skoku w przestrzeń,
odprowadzanego snopem światła. Towarzyszy mu napis "nie zważajcie na lęk
przed bezsensem świata, nasz akrobata wykona dla Państwa skok w wiarę" -
opisuje jeden z jego autorów Mariusz Libel z Grupy Twożywo.
Grafika jest usytuowana na północnej elewacji budynku u zbiegu ulic
Moliera i Senatorskiej, nieopodal pl. Teatralnego. Wybór lokalizacji nie
jest przypadkowy, niedaleko na ul. Senatorskiej 14 zginął podczas
Powstania Krzysztof Kamil Baczyński. Związek z tematyką powstańczą
podkreśla także wizerunek kotwicy, umieszczonej na muralu.
- I to miejsce związane z tradycją powstańczą zestawiliśmy ze sztuką
Grupy Twożywo skłaniającą do przemyśleń i oddającą to, co w Powstaniu
najważniejsze. Z jednej strony przypomina zdanie, że jest taki moment,
kiedy należy przestać się bać, a z drugiej - pytanie o sens Powstania.
Po jednej stronie heroizm zrywu i obrona wartości, po drugiej -
zniszczona Warszawa, która jest efektem tych działań - mówił dyrektor
Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Jak podkreślił Libel, grafika dotyka tego, czym było Powstanie z
perspektywy jednostkowej i mówi o wyborze każdego człowieka, który w nim
uczestniczył. - Każdy z nich musiał sobie odpowiedzieć na pewne ważne
pytania dotyczące kwestii życia i śmierci, przeszłości i przyszłości,
tego skąd pochodzi i jaki w ogóle jest sens tego czynu zbrojnego -
powiedział.
Zaznaczył równocześnie, że poprzez mural twórcy chcieli oddać hołd tym
wszystkim jednostkom, które stopiły się w naszej świadomości, ponieważ
nie myślimy o nich jednostkowo, lecz jako o grupie uczestniczącej w
Powstaniu. - Staraliśmy się także, by ten mural mógł działać tu i teraz,
dlatego przedstawiamy na muralu skok, skok w wiarę, która jest cały czas
aktualna, bowiem nadal angażujemy się w różne sytuacje wierząc, że się
uda - zaakcentował Libel.
Muralowi towarzyszył będzie cykl współtworzonych przez Grupę Twożywo,
poświęconych rocznicy Powstania Warszawskiego 10 spotów, które będą
wyświetlane m.in. w mediach.
PAP
Warszawiacy: słuszna decyzja ws. KDT, ale zła akcja
Prawie 3/4 mieszkańców Warszawy twierdzi, że władze słusznie postąpiły,
likwidując halę KDT - wynika z sondażu Gfk Polonia dla "Rzeczpospolitej".
Ponad połowa przyznaje jednak, że akcja została źle przeprowadzona.
72% warszawiaków twierdzi, że decyzja o likwidacji hali Kupieckich Domów
Towarowych była słuszna (z czego 47% zaznaczyło, że zdecydowanie popiera
te działania). Co czwarty (24%) jest przeciwnego zdania.
Z sondażu, którego wyniki publikuje "Rzeczpospolita", wynika także, że
52% badanych źle ocenia akcję z udziałem ochroniarzy i policji. 32%
mieszkańców stolicy uważa, że działania służb były prowadzone dobrze.
Podczas wtorkowego postępowania komornika, który w imieniu miasta
odzyskał teren zajmowanej od początku roku nielegalnie przez kupców hali,
doszło do starć. Zamieszanie trwało od rana, gdy towarzyszący
urzędnikowi ochroniarze próbowali dostać się do hali. Po południu do
akcji wkroczyła policja, a w okolicach hali pojawili się chuligani. 18
funkcjonariuszy zostało rannych, zatrzymano kilkanaście osób.
wp.pl
Wtorek, 2009-07-21
Pogrzeb prof.
Kołakowskiego - 29 lipca w Warszawie
Pogrzeb prof. Leszka Kołakowskiego odbędzie się 29 lipca w Warszawie -
poinformował redaktor naczelny krakowskiego wydawnictwa Znak, Jerzy Illg.
- To będzie uroczystość o charakterze całkowicie prywatnym, bez mediów i
publiczności. Wstęp będzie tylko za zaproszeniami - dodał Illg.
Uroczystości rozpoczną się o godz. 13:00 w kościele p.w. św. Marcina, a
dwie godziny później odbędzie się pogrzeb na Cmentarzu Powązkowskim.
Według Illga, profesor zostanie pochowany w Alei Zasłużonych, w pobliżu
grobów prof. Bronisława Geremka i Jacka Kuronia. W piątek, 24 lipca, o
godz. 16:00 w krakowskim kościele o.o. dominikanów zostanie odprawiona
msza święta za Leszka Kołakowskiego.
Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że ciało zmarłego prof. Leszka
Kołakowskiego zostanie przywiezione do Polski samolotem wojskowym. -
Zmarły zostanie uhonorowany ceremoniałem wojskowym - poinformował
Sikorski. Dodał, że stanie się tak na jego wniosek, za zgodą premiera
Donalda Tuska. Nie wiadomo jednak, czy pogrzeb będzie miał rangę
pogrzebu państwowego.
Leszek Kołakowski - jeden z najwybitniejszych polskich filozofów,
publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych - zmarł w piątek
w Oxfordzie, w wieku 82 lat. Jego nazwisko znajduje się we wszystkich
ważniejszych w świecie leksykonach i encyklopediach.
PAP
Niepełnosprawny Polak
pobił rekord świata
425 km przejechał niepełnosprawny maratończyk łódzkiego AZS Krzysztof
Jarzębski, który tym samym pobił rekord świata w 24-godzinnej jeździe na
specjalnym rowerze.
Polak rozpoczął swoją podróż w poniedziałek o godz. 11.00 spod Bramy
Brandenburskiej w stolicy Niemiec, a bicie rekordu zakończył w Kaliszu.
Później samochodem przyjechał do swoich rodzinnych Pabianic.
Kilka kilometrów przed metą, usytuowaną przed miejscowym magistratem,
ponownie wsiadł na specjalny rower, aby przekroczyć linię mety.
Maratończyka witali mieszkańcy miasta, jego władze i dziennikarze.
- Jestem bardzo szczęśliwy, było trudno i ciężko, ale rekord należący do
tej pory do niemieckiego zawodnika został pobity o 5 km. Mogłem jechać
jeszcze dalej przez 45 minut, bo tyle mi zostało do 24 godzin, ale
świadomie zrezygnowałem. Teraz czekam na kogoś, kto mój wyczyn poprawi.
Jeśli tak się stanie, nie pozostanę bierny - powiedział po przekroczeniu
mety.
Początkowo Krzysztof Jarzębski chciał w ciągu 24 godzin pokonać
odległość z Berlina do Pabianic, a później pojechać do Łodzi. W sumie
500 km. Jednak po przejechaniu 425 km i dotarciu do Kalisza, zrezygnował.
Zawodnik jechał na specjalnym trójkołowym rowerze. Jak twierdzi, taki
rower kosztuje 30 tys. zł. Każdy taki jego wyczyn to szansa - jak mówi -
na pozyskanie kolejnych sponsorów.
Przejazd z Berlina do Kalisza to nie pierwszy w tym roku wyczyn tego
niepełnosprawnego maratończyka. Zimą pokonał trasę z Łodzi do stolicy
najbliższych Igrzysk Olimpijskich - Londynu. Trwająca 15 dni podróż
przez Czechy, Niemcy, Luksemburg, Francję w zimowej aurze miała swój
finał na Trafalgar Square w stolicy Wielkiej Brytanii.
Wszystkie swoje niezwykłe podróże traktuje jako kolejne etapy
przygotowań do tegorocznych Mistrzostw Świata i przyszłorocznych Igrzysk
Paraolimpijskich.
Pochodzący z Pabianic zawodnik przez wiele lat uprawiał dziesięciobój.
Jego karierę przerwała choroba. Lekarze stwierdzili raka, a po kilku
operacjach musieli mu amputować obie nogi. Jarzębski jednak dalej
uprawia sport. Od kilku lat pokonuje kolejne granice ludzkiego organizmu.
W kwietniu 2007 roku w ciągu 15 godzin przejechał na wózku trasę z
Warszawy do Łodzi, a w lipcu tego samego roku przemierzył trasę z
Zakopanego do Gdańska, pokonując blisko 800 km.
PAP (Krzysztof Jarzębski fot. PAP / Elżbieta Walenda)
Twórca esperanto ma muzeum w swoim rodzinnym mieście
W Białymstoku otwarte zostało Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Miejska
placówka kulturalna ma promować esperanto i postać jego twórcy. Jest tam
stała multimedialna wystawa "Białystok młodego Zamenhofa" oraz miejsce
na czasowe ekspozycje związane z międzynarodowym językiem przez niego
stworzonym.
Otwarcie centrum w wyremontowanej kamienicy przy ulicy Warszawskiej
zbiegło się w czasie z 94. Światowym Kongresem Esperanto w Białymstoku,
który od soboty trwać będzie w tym mieście. W poniedziałek jego
uczestnicy wezmą udział w "esperanckim" otwarciu placówki.
Przebudowa obiektu trwała od października 2008 roku i kosztowała ok. 6
mln zł z budżetu miasta. Co prawda nieruchomość należy do samorządu
wojewódzkiego, a przez miasto jest dzierżawiona, ale w niedługim czasie
oba samorządy mają kwestię własności uregulować.
W założeniu, oprócz spełniania roli placówki informującej o esperanto i
związkach miasta z tym językiem i jego twórcą, centrum ma również stać
się ośrodkiem działań i wydarzeń kulturalnych, mających zbliżać
przedstawicieli różnych kultur i narodów. Na 300 metrach kwadratowych
powierzchni jest miejsce nie tylko na ekspozycje, ale i salę
konferencyjną - miejsce spotkań i debat.
Białostoccy esperantyści od wielu lat zabiegali o stworzenie w
Białymstoku własnego centrum esperanto i muzeum Ludwika Zamenhofa,
próbowali też doprowadzić do odbudowy jego domu i stworzenia tam takiej
placówki. Jak przypomina Elżbieta Karczewska, prezes Białostockiego
Towarzystwa Esperantystów, gdy idea powstała w 1987 roku, miało to
wyglądać inaczej.
Karczewska po otwarciu centrum: jestem pełna optymizmu. Poinformowała
też, że jest pomysł poddzierżawy pomieszczeń w tej placówce Książnicy
Podlaskiej, która ma - katalogowane właśnie - bogate zbiory literatury w
języku esperanto.
- Wtedy w tym budynku powstanie filia książnicy ze zbiorami specjalnymi
"książka esperancka i czasopisma" - dodała Karczewska. Ma nadzieję, że
uda się to zrobić od nowego roku.
Urodzony w Białymstoku Ludwik Zamenhof, lekarz okulista, absolwent
Uniwersytetu Warszawskiego, od najmłodszych lat marzył o integracji
ludzi z całego świata, mówiących różnymi językami i wyznawców różnych
religii. Dorastał bowiem w mieście zróżnicowanym narodowościowo i
religijne - myślał, że to właśnie brak jednego języka jest główną
przyczyną nieporozumień, a nawet nienawiści przedstawicieli różnych
narodów.
Esperanto stworzył, gdy miał 28 lat. 26 lipca 1887 roku wydał w
Warszawie "Pierwszy Podręcznik" (La Unua Libro), najpierw w języku
rosyjskim, a następnie po polsku, niemiecku, francusku i angielsku.
Prezentowana w centrum stała wystawa "Białystok młodego Zamenhofa"
pokazuje miasto z końca XIX wieku. Powstała w oparciu o eksponaty z
Muzeum Podlaskiego w Białymstoku oraz o teatralne elementy
scenograficzne.
Jak mówił współautor scenariusza ekspozycji, dyrektor Muzeum Podlaskiego
Andrzej Lechowski, nie jest to typowa prezentacja z wykazem dat czy
gablotami. - Chcieliśmy stworzyć wrażenie, że oto jesteśmy
białostoczanami, wśród nas chodzi gdzieś młody chłopiec Ludwik Zamenhof.
Wtedy jeszcze pewnie nikt nie myślał, że zrobi światową karierę - mówił
Lechowski.
PAP
Poniedziałek,
2009-07-20
Będzie ćwierć miliona zł
na "nową jakość" Wilanowa
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski przyznał
prawie 25 mln zł dofinansowania na projekt rewitalizacji XVII-wiecznego
zespołu pałacowo-ogrodowego w Wilanowie. - Poprawiając infrastrukturę
towarzyszącą temu przepięknemu zespołowi, zyskamy kompletnie nową jakość,
nie tylko dla mieszkańców Warszawy, nie tylko dla Polaków, ale dla całej
kultury europejskiej - mówił Zdrojewski.
Wspólnie ze Zdrojewskim umowę w tej sprawie podpisali zastępca dyrektora
Muzeum Pałac w Wilanowie Wojciech Cibor i główna księgowa muzeum
Magdalena Całka. Środki będą przyznane z Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego.
W ramach projektu, który ma być realizowany do 2011 r., przeprowadzone
zostaną m.in. prace rewitalizacyjne na terenie czterech wilanowskich
ogrodów - wschodniego, północnego, różanego i Parku przy Oranżerii oraz
konserwacja elementów architektury ogrodowej - murów z okładzinami
kamiennymi, rzeźb ogrodowych, kamiennych elementów fontann.
Realizowane będą też prace konserwatorsko-restauratorskie w sześciu
apartamentach króla Jana III Sobieskiego w korpusie głównym pałacu - w
Pokoju Chińskim, Garderobie Króla, Sypialni Króla, Pokoju Holenderskim,
w Wielkiej Sieni i w Pokoju "al fresco malowanym".
Elementem projektu będzie też rozbudowa i modernizacja systemów
przeciwpożarowych i przeciwwłamaniowych w zespole pałacowo-ogrodowym.
W ramach części projektu dotyczącej digitalizacji, muzeum utworzy m.in.
specjalną stronę internetową, określoną jako Wirtualne Muzeum, za
pośrednictwem której Pałac w Wilanowie podziwiać będą mogli internauci z
całego świata.
Jak przypomniano, jest to kolejny w ostatnich latach etap rewitalizacji
jedynej w Polsce zachowanej letniej rezydencji królewskiej o charakterze
barokowym. Na przykład od 2005 do 2007 r. wilanowskie muzeum realizowało
prace konserwatorsko-restauratorskie w Pokojach Chińskich i Myśliwskich.
Projekt ten, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego, został uhonorowany Nagrodą Sybilla 2007 za "wydarzenie
muzealne roku", przyznaną przez ministra kultury.
PAP
"Skrajna nieodpowiedzialność" biura podróży - wysyłali turystów tuż
przed upadłością
Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik złożył w Prokuraturze
Okręgowej Warszawa-Praga doniesienie o podejrzeniu popełnienia
przestępstwa w sprawie Biura Podróży "Kopernik". Biuro w piątek ogłosiło
upadłość. Ale jeszcze w czwartek wieczorem do Tunezji została wysłana
grupa 150 turystów.
Wycieczki do Egiptu i Tunezji w feralnym biurze wykupiło ok. 3 tys. osób.
Sprowadzenie turystów do kraju nadzorują władze województwa we
współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
Jak poinformowało biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, zawiadomienie
dotyczy podejrzenia oszustwa oraz zbyt późnego ogłoszenia upadłości
spółki. Władze województwa poinformowały, że w ich ocenie biuro wykazało
się "skrajną nieodpowiedzialnością", ponieważ wiedząc o swej sytuacji
finansowej, jeszcze w czwartek wieczorem wysłało do Tunezji 150 turystów.
Urząd Marszałkowski jednocześnie poinformował, iż w piątek, sobotę i
niedzielę do kraju wróciło 940 klientów biura. Według posiadanych przez
urząd informacji, wszyscy klienci biura przebywający w Egipcie powrócili
do kraju - poinformowało biuro prasowe. Według danych urzędu, w Tunezji
pozostaje jeszcze 80 turystów, którzy mają powrócić do Polski w środę.
"Samorząd województwa mazowieckiego nie ponosi żadnej odpowiedzialności
materialnej za zobowiązania Biura Podróży 'Kopernik'; zarówno powroty
turystów do kraju, jak i roszczenia osób, które wykupiły wycieczki a z
nich nie skorzystały będą pokrywane i wypłacane przez firmy
ubezpieczeniowe do kwoty gwarancji ubezpieczeniowej" - informuje Urząd
Marszałkowski.
Sytuację monitorują też polskie placówki dyplomatyczne w Egipcie i
Tunezji. Ich pracownicy udali się w weekend do miejsc, w których
przebywają poszkodowani, by pomóc w zorganizowaniu jak najszybszego
powrotu turystów do Polski. - Sprowadzenie do kraju turystów z Egiptu i
Tunezji, którzy musieli przerwać wakacje jest ogromną operacją
logistyczną - ocenił rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
PAP
"Ciało prof. Kołakowskiego wróci do kraju samolotem"
Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że ciało zmarłego prof. Leszka
Kołakowskiego zostanie przywiezione do Polski samolotem wojskowym.
Leszek Kołakowski - jeden z najwybitniejszych polskich filozofów,
publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych, zmarł w piątek
w Oxfordzie, w wieku 82 lat. Jego nazwisko znajduje się we wszystkich
ważniejszych w świecie leksykonach i encyklopediach.
- Zmarły zostanie uhonorowany ceremoniałem wojskowym - poinformował
Sikorski na konferencji prasowej w Ożarowie Mazowieckim. Dodał, że
stanie się tak na jego wniosek, za zgodą premiera Donalda Tuska.
Polskiego filozofa wspominał, towarzyszący Sikorskiemu, szef francuskiej
dyplomacji Bernard Kouchner. - Pamiętam kim był dla intelektualistów
polskich i francuskich; ze względu na jego myśl walczącą i myśl uczciwą
nie mogłem się z państwem rozstać nie wspominając go - mówił
dziennikarzom Kouchner.
Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Francji uczestniczyli w
Ożarowie Maz. w naradzie polskich ambasadorów.
PAP
Niedziela, 2009-07-19
Szef francuskiego MSZ z
wizytą u Radosława Sikorskiego
Minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner rozpoczął wizytę w
Polsce od spotkania z szefem dyplomacji polskiej Radosławem Sikorskim w
jego prywatnej rezydencji w Chobielinie k. Bydgoszczy.
Obaj ministrowie zapowiedzieli, że w Chobielinie będą rozmawiać na temat
nowej Komisji Europejskiej i polityki europejskiej, ze szczególnym
uwzględnieniem polityki bezpieczeństwa. Poruszone zostaną też kwestie
dotyczące przyszłej prezydencji Polski w Unii Europejskiej.
W poniedziałek minister Kouchner będzie uczestniczyć w dyskusji
panelowej podczas narady polskich ambasadorów w Ożarowie.
- Minister Kouchner sprawił nam przyjemność i zaszczyt bycia gościem
honorowym narady ambasadorów Polski z całego świata. Będzie przemawiał i
wymieniał się opiniami z naszymi ambasadorami. Dzisiaj naradzimy się w
sprawach, które nas obchodzą jeśli chodzi o nową Komisję Europejską,
politykę europejską, ze szczególnym uwzględnieniem europejskiej polityki
bezpieczeństwa i obronności - powiedział Sikorski.
Szef francuskiej dyplomacji zwrócił uwagę, że w pewnym sensie z polskim
ministrem przeszli podobną drogę. Sikorski był dziennikarzem wojennym, a
on lekarzem, założycielem organizacji "Lekarze bez granic".
Sikorski odniósł się też do zamiaru prezydenta Stanów Zjednoczonych
mianowania ambasadorem w Polsce Lee A. Feinsteina.
- Jestem zadowolony, że Stany Zjednoczone wysyłają nam tak
doświadczonego dyplomatę. Polityka, który był szefem zespołu ds.
bezpieczeństwa narodowego kandydat (na prezydenta), a dzisiaj sekretarz
stanu Hilary Clinton - powiedział Sikorski.
- To znaczy, że Stany Zjednoczone traktują nasz region poważnie, Stąd
moja decyzja, aby zgodę na tego kandydata wydać w terminie, który
pokazuje nasze zadowolenie z misji pana ambasadora, a więc bardzo szybki
- dodał minister.
PAP
95-metrowe graffiti - warszawiacy wspierają wolny Tybet
200 odbitych szablonów z napisem "Wolny Tybet" i motywami tybetańskimi
oraz portret Dalajlamy - to efekt trzydniowej akcji malowania graffiti
będącej wyrazem wsparcia warszawiaków dla wolnego Tybetu. Pomysłodawcami
akcji są Fundacja Inna Przestrzeń i grupa artystyczna Trzecia Fala.
Graffiti powstawało przez trzy dni od piątku do niedzieli na 95-metrowej
ścianie wzdłuż Alei Prymasa Tysiąclecia przy skrzyżowaniu z ulicą
Kasprzaka w Warszawie. Każdy, kto w tym czasie pojawił się w tamtej
okolicy, mógł samodzielnie odbić z pomocą szablonu na murze hasło: "Wolny
Tybet". Zużyto ponad 150 puszek sprayu.
- Łącznie naliczyliśmy ok. 200 osób, które przyszły, aby wyrazić swoje
poparcie, przychodziły dzieci z dziadkami, rodziny, ludzie w każdym
wieku - opowiadał Marcin Przybylski, jeden z organizatorów.
Jak podkreślił Darek Paczkowski z grupy Trzecia Fala, jest to jedyny
mural na świecie, przy którym pracowało tylu nieprofesjonalistów.
Organizatorzy akcji przygotowali na tę okazję szablony z motywami
tybetańskimi.
- Chcemy przybliżyć kulturę Tybetu, dlatego wykorzystaliśmy motywy z
ikonografii tybetańskiej. Ale oprócz modlących się mnichów, portretu
Dalajlamy, bóstwa Mahakala, mandali, kwiatów lotosu, są też sylwetki
Europejczyków, którzy w różny sposób o Tybecie myślą. Staramy się od
wielu lat poprzez to, co kochamy, czyli malowanie, docierać do ludzi z
pozytywnym przekazem. Graffiti daje niesamowitą możliwość wyrażania
takiego przekazu - wyjaśnił Paczkowski.
- Na każdym kroku widnieją napisy ratujTybet.org, jeśli ludziom się
spodoba to graffiti, poruszy ich i będą chcieli zrobić coś dla Tybetu to
na tej stronie internetowej mają wiele przykładów jak mogą tego dokonać
- dodaje Paczkowski.
Trzydniowa akcja malowania graffiti wiąże się z przyjazdem Dalajlamy XIV
do Warszawy, gdzie w końcu lipca odbierze honorowe obywatelstwo.
Akcja ma wesprzeć starania o nadanie pobliskiemu rondu nazwy Rondo
Wolnego Tybetu. Do tej pory radni Warszawy nie wyrazili zgody na jej
oficjalne nadanie.
PAP
Obama wyznaczył nowego ambasadora USA w Polsce
Prezydent Obama ogłosił, że ma zamiar mianować A. Lee Feinsteina
kolejnym, 25. ambasadorem USA w Polsce - czytamy na stronach ambasady
USA.
Feinstein to przede wszystkim specjalista od bezpieczeństwa narodowego,
polityki zagranicznej i instytucji międzynarodowych. Ukończył m.in.
Wydział prawa na Uniwersytecie Georgetown, a także Wydział Nauk
Politycznych w City University of New York. W latach 1994-2001 pracował
w Departamencie Stanu i Departamencie Obrony w administracji Billa
Clintona. W latach tych był zastępcą Sekretarza Stanu Madelein Albright.
Lee A. Feinstein był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego pani Clinton
w czasie jej kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA.
Po odejściu z administracji b. prezydenta pracował m.in. w Radzie
Stosunków Międzynarodowych, a potem w Brookings Institution. Obecnie
jest doradcą w Departamencie Stanu.
Nominacja musi jeszcze zostać zatwierdzona przez amerykański Senat.
A. Lee Feinstein jest żonaty z Elaine Margaret Monaghan, która jest
dziennikarką. Mają dwoje dzieci.
wp.pl
"Noce z najpiękniejszymi torebkami"
Torebki damskie od średniowiecza do współczesności można oglądać na
wystawie "Zawsze pod ręką" w Muzeum Narodowym w Krakowie. - Pomysł na
taką ekspozycję wziął się z zachwytu nad dawnymi akcesoriami mody - mówi
kurator wystawy Joanna Kowalska. Jak dodaje, dla każdej kobiety torebka
jest najważniejszym akcesorium, bez którego nie można się obyć ani w
życiu codziennym, ani podczas ważnych spotkań.
Wystawa "Zawsze pod ręką. Torebki damskie od średniowiecza do
współczesności" jest pierwszą w Polsce prezentacją w całości poświęconą
historii torebki jako elementu mody. Prezentowanych jest blisko 200
sakiewek, torebek i portfeli - głównie ze zbiorów Muzeum Narodowego w
Krakowie, ale też wypożyczonych z innych polskich muzeów i od osób
prywatnych.
Joanna Kowalska zaprasza także na specjalne zwiedzanie wystawy: 24 lipca,
21 sierpnia, 25 września i 30 października. Wtedy w Arsenale Muzeum
Książąt Czartoryskich w Krakowie odbędą się "Noce z najpiękniejszymi
torebkami".
Opłata za taką noc wynosi 40 zł od osoby. Gościom towarzyszy przewodnik.
Otrzymują oni także poczęstunek. Konieczna jest wcześniejsza rezerwacja
w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Polskie Radio jest jednym z medialnych patronów wystawy.
IAR
Sobota, 2009-07-18
Bilans powodzi na
Podkarpaciu
Na Podkarpaciu oszacowano, że straty po czerwcowej powodzi wyniosły
prawie 382 miliony złotych.
Zniszczonych jest 875 kilometrów dróg gminnych i 284 powiatowych. Woda
wyrządziła szkody w 87 samorządach. Najbardziej ucierpiały powiat
ropczycko-sędziszowski i dębicki, a także Ropczyce i gmina Dębica.
Samorządowcy oszacowali tam straty na ponad 40 milionów złotych. Cały
czas prowadzone są remonty uszkodzonych, dróg, mostów i przepustów.
Jednak wciąż brakuje pieniędzy. Największy problem stanowi osuwająca się
ziemia w pobliżu dróg powiatowych.
Podkarpackie samorządy otrzymały od rządu prawie 42 miliony złotych na
usuwanie skutków powodzi. Pieniądze mają być przeznaczone na odbudowę
zniszczonej infrastruktury drogowej.
W 11 samorządach z zachodniej części regionu wybrane inwestycje w 100%
zostaną sfinansowane z budżetu państwa.
IAR
ZSRR prześladowało Polaków jeszcze przed II Wojną
Jak informuje "Nasz Dziennik" prezydencki projekt ustawy o świadczeniach
dla osób represjonowanych przez Związek Sowiecki nie przewiduje w
obecnym kształcie wsparcia dla Polaków prześladowanych przed 1939 rokiem.
Projekt ustawy zakładający wypłatę odszkodowań w wysokości do 30 tys. zł
polskim ofiarom prześladowań prowadzonych przez ZSRR obejmuje osoby
represjonowane w latach 1939 - 1956. Według gazety pomija on tym samym
obywateli Polski, którzy jako mieszkańcy ówczesnego Związku
Socjalistycznych Republik Radzieckich zostali poszkodowani w latach
trzydziestych ubiegłego wieku.
Jak twierdzi dr Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów
Rzeczypospolitej rozpoczęte w 1936 roku prześladowania skutkowały w
latach 1937 - 1938 śmiercią 111 tys. Polaków.
Na obecną chwilę liczba osób uprawnionych do otrzymania świadczenia
sięga 35 tys. Koszty są szacowane na blisko 966 mln zł.
PAP / "Nasz Dziennik"
Groźny "łańcuszek" trafia do internautów
- Przeczytaj ten tekst. To nie jest żart. Zarób wielką kasę, taką, o
jakiej na swojej firmie nawet nie masz co marzyć!!! - w taki sposób
rozpoczyna się wiadomość, która trafia do poczty elektronicznej wielu
użytkowników Internetu - ostrzega "Dziennik Polski". Jak wynika z maila
w ciągu miesiąca można zarobić nawet 15 tys. zł poświęcając zaledwie 20
- 30 minut. Wystarczy tylko zainwestować 5 zł na którykolwiek z podanych
numerów kont, dopisać swój numer konta i przesłać dalej wiadomość.
Podając potrzebne informacje można paść ofiarą internetowej
przestępczości. Jak mówi Zbigniew Engiel z laboratorium informatyki
śledczej Mediarecovery taki łańcuszek może być przygotowaniem do ataku
phishingowego. Polega on bowiem na wyłudzaniu poufnych informacji, które
mogą później zostać wykorzystane przez internetowych przestępców do
dokonania kradzieży.
Engiel tłumaczy, iż posiadając adres e-mail oraz numer konta bankowego
internauty hackerzy mogą podjąć udaną próbę włamanie się na jego konto.
PAP / "Dziennik Polski"
Piątek,
2009-07-17
Prezydent zawetował
ustawę medialną
Lech Kaczyński zawetował ustawę medialną. Jak powiedział szef jego
kancelarii, prezydent uznał, że ustawa nie tylko nie rozwiązałaby
problemów, przed którymi stoją media publiczne, ale również stworzyła
nowe. - Czekamy teraz na stanowisko klubów - powiedział w reakcji na
prezydenckie weto premier Donald Tusk.
- Odebranie mediom publicznym niezależności finansowej, groźba upadku
regionalnych ośrodków TVP i programów PR, niespełnienie wymogu
notyfikacji w Komisji Europejskiej - to według szefa prezydenckiej
kancelarii Piotra Kownackiego, podstawowe zarzuty, które skłoniły Lecha
Kaczyńskiego do zawetowania ustawy medialnej.
"Wszyscy apelowali, by prezydent nie podpisywał"
Kownacki podkreślił, że prezydenta przekonały odbyte konsultacje z
przedstawicielami świata kultury, środowisk dziennikarskich i twórczych.
- Wszyscy apelowali do prezydenta, żeby ustawę zawetował - zaznaczył.
Szef prezydenckiej kancelarii dodał, że Lech Kaczyński wziął pod uwagę
krytyczną ocenę ustawy wyrażoną przez Rzecznika Praw Obywatelskich,
Helsińską Fundację Praw Człowieka, a także OBWE.
Jak mówił Kownacki, ustawa odbiera mediom niezależność finansową. W
ocenie twórców, z którymi niedawno spotkał się prezydent, gdyby ustawa
weszła w życie, to zapisany w niej sposób finansowania - z budżetu
państwa - zmuszałby media publiczne do konkurowania na rynku reklamy z
mediami prywatnymi.
Szef prezydenckiej kancelarii powiedział też, że ustawa "zawiera liczne
usterki prawne, które - niezależnie od merytorycznych - też ją
dyskwalifikują". Ustawa ta - powiedział Kownacki - "psuje demokrację,
osłabia media publiczne i prowadzi do ich co najmniej częściowej
likwidacji".
- Jeśli środowiska twórcze opracują koncepcję nowych regulacji dla
mediów publicznych, pan prezydent Lech Kaczyński jest gotów taki projekt
wesprzeć - zapewnił Kownacki. Podkreślił, że wsparcie prezydenta
oznaczałoby zarówno skorzystanie przez niego z inicjatywy ustawodawczej,
jak i techniczną pomoc prezydenckich prawników. - Czekamy na konkrety -
dodał.
"Ten bałagan wymaga zakończenia"
Weto prezydenta oznacza, że ustawa wróci do Sejmu. Zgodnie z konstytucją
Sejm ponownie uchwala ustawę większością 3/5 głosów w obecności co
najmniej połowy ustawowej liczby. Rządząca koalicja PO-PSL nie ma
obecnie w Sejmie większości koniecznej do ponownego uchwalenia ustawy,
czyli do odrzucenia weta prezydenta. Jest to możliwe tylko przy wsparciu
któregoś z pozostałych klubów poselskich.
- Mam nadzieję, że w tych rozmowach międzyklubowych znajdzie się taką
atmosferę na rzecz de facto ratowania mediów publicznych, a także bardzo
rzetelnego traktowania klientów publicznych - powiedział Donald Tusk.
Pytany, co może zrobić PO, aby przekonać klub Lewicy do odrzucenia weta
prezydenta powiedział, że do tego posłowie tego klubu muszą się sami
przekonać. - Lewica sama musi się przekonać do tego, że warto zrobić
naprawdę sensowny ład medialny i przede wszystkim zakończyć to, co się w
tej chwili dzieje w mediach publicznych. Ten bałagan tak, czy inaczej
wymaga zakończenia - podkreślił premier.
- Moje argumenty były oczywiste i jasne. Nie mogę zagwarantować
gigantycznych pieniędzy publicznych dla instytucji, która działa w taki
sposób, jaki obserwujemy szczególnie teraz ostatnio - dodał premier.
Pytany, czy jest pewny zachowania PSL w głosowaniu nad wetem odparł, że
koalicjant jest wyjątkowo rzetelny i lojalny w takich chwilach próby. "Namawialiśmy
prezydenta do innej decyzji"
Szef klubu i lider SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że decyzja,
jak posłowie klubu Lewicy będą głosować w sprawie weta prezydenta do
nowej ustawy medialnej, zapadnie za dwa-trzy tygodnie. Dodał, że oprócz
klubu w tej sprawie wypowie się także zarząd krajowy Sojuszu.
- Namawialiśmy prezydenta do innej decyzji. Nasz pomysł był taki, żeby
prezydent podpisał ustawę, a my znaleźlibyśmy większość do zmiany kilku
złych zapisów - powiedział Napieralski.
Dodał, że "przyjmuje decyzję prezydenta", ponieważ w ostatnich dniach
pojawiło się wiele głosów przeciwnych ustawie, np. oświadczenie OBWE (apelujące
o skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego) czy wystąpienia
środowisk twórczych. - Doszło też do skandalicznego sojuszu PO z LPR i
panem Farfałem - dodał szef Sojuszu.
"Tylko PO pozytywnie oceniała ustawę"
Zdaniem były przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji,
posłanki PiS Elżbiety Kruk, zawetowanie przez prezydenta Lecha
Kaczyńskiego ustawy medialnej to właściwa ocena tej ustawy.
- Ostatnio toczyła się dosyć ożywiona dyskusja publiczna i nie słyszałam
w niej, poza głosami PO, pozytywnych ocen - powiedziała Kruk.
Była szefowa KRRiT dodała, że ma nadzieję na podtrzymanie prezydenckiego
weta w Sejmie.
"Dobra decyzja prezydenta"
- Ustawa medialna jest niewykonalna, dlatego zawetowanie jej przez
prezydenta to dobra decyzja - ocenił medioznawca dr Karol Jakubowicz.
Odpowiadając na apel prezydenta, by teraz środowiska twórcze
przygotowały własny projekt regulacji mediów publicznych, Jakubowicz
mówi, że najważniejsze, by projekt był jeden.
- Myślę, że nie ma sensu tworzyć kilku konkurencyjnych projektów, sądzę,
że powinien powstać jeden wspólny. O to zresztą wydaje mi się apelował
minister Kownacki, żeby to był projekt, który cieszy się szerokim
poparciem. Oczywiście nie będzie łatwo go wypracować, ale uważam, że
kierunkowo powinno się pracować nad jednym - powiedział Jakubowicz.
Według niego w nowym projekcie należy położyć nacisk m.in. na
znalezienie nowej formuły publicznego finansowania TVP i Polskiego Radia.
PAP
Kryzys na Zalewie Zegrzyńskim minął
Sytuacja kryzysowa na Zalewie Zegrzyńskim minęła; natlenienie wód jest
zadowalające zarówno na Bugu, jak i na samym Zalewie, i systematycznie
się poprawia - zapewnił na konferencji prasowej wojewoda mazowiecki
Jacek Kozłowski. W weekend rusza akcja promująca usługi turystyczne nad
Zalewem, przedsiębiorcy zapowiadają rabaty.
Wojewoda poinformował też, że trzy kąpieliska nad Zalewem Zegrzyńskim są
już czynne i można z nich korzystać, a pozostałe będą otwierane w
najbliższych dniach.
Kozłowski podkreślił jednak, że skutki zjawiska przyduchy jeszcze trwają,
bo zginęła ogromna masa ryb. - W wielu miejscach dorzecza Bugu,
zwłaszcza na łachach, w trudno dostępnych miejscach, w trzcinowiskach,
starych dorzeczach, zalega jeszcze masa śniętych ryb - powiedział.
Jak poinformował, z samego Zalewu Zegrzyńskiego usunięto w ciągu
ostatnich kilku dni 15 ton martwych ryb, a łącznie z rzeki Bug 78,8 tony,
choć - jak zaznaczył - to nie jest pełen obraz, ponieważ to są dane
tylko z punktów utylizacji ryb.
Wojewoda podkreślił, że powiatowe sztaby zarządzania kryzysowego we
właściwym momencie rozpoczęły akcję, która nie pozwoliła dopuścić do
wpłynięcia do Zalewu ponad 78 ton śniętych ryb. - Gdyby tak się
wydarzyło, to mielibyśmy znacznie gorszą sytuację niż obecnie, a nawet
mogłoby dojść potencjalnie do zagrożenia epidemiologicznego - powiedział.
Kozłowski zapewnił, że "zagrożenia epidemiologicznego nie ma, a Zalew
Zegrzyński rozpoczął samooczyszczanie". Dodał jednak, że skutki
przyduchy trwają, gdyż w znacznej części Bugu i na Zalewie Zegrzyńskim
nie ma ryb, albo jest ich bardzo mało. Zapowiedział, że zostaną podjęte
działania, mające na celu zarybienie Bugu i Zalewu Zegrzyńskiego.
Wojewoda mazowiecki powiedział, że według opinii ekspertów poprawa stanu
wód w Bugu i Zalewie Zegrzyńskim ma charakter trwały, a ich stan będzie
ciągle monitorowany. Zalecił kolejny przegląd wybrzeży rzeki, zwłaszcza
starorzeczy. Podkreślił, że konieczna jest dalsza ostrożność i nadzór
nad ewentualnym uwalnianiem tych wód i ich spływem do Bugu, bo mogą być
w znaczącym stopniu jeszcze zanieczyszczone martwymi rybami i zatrute.
Jak poinformował wojewoda, powołał zespół, pracujący nad tym, by
sytuacja się nie powtórzyła. Dodał, że do tak intensywnego zjawiska
przyduchy nie doszło w 50-letniej historii Zalewu Zegrzyńskiego. - Nie
jest to zjawisko coroczne, choć przyducha w ograniczonym zakresie
pojawia się co roku, ale nie na taką skalę - powiedział Kozłowski.
Starosta legionowski Jan Grabiec poinformował, że skutkiem kryzysu na
Zalewie Zegrzyńskim był poważny spadek obrotów branży turystycznej. - W
związku z tym, że kryzys minął, wszyscy przedsiębiorcy postanowili od
piątku ruszyć z promocją, zapewniając spore rabaty na noclegi,
gastronomię i sprzęt pływający. Promocja ta ma udowodnić, że nad Zalewem
Zegrzyńskim jest bezpiecznie - powiedział Grabiec.
Dodał, że starostwo sfinansuje reklamę promocyjną. Akcja rusza w
weekend.
PAP
Setki polskich turystów mają problem z powrotem do kraju
Warszawskie Biuro Podróży „Kopernik” stało się niewypłacalne i ogłosiło
upadłość. Dla klientów oznacza to jedno - stracone pieniądze i nerwy.
"W związku z trudnościami finansowymi, spowodowanymi w ostatnim czasie
różnicami kursowymi oraz małymi wpływami i dużymi zaległościami, Biuro
Podróży KOPERNIK Sp. z o.o. stało się niewypłacalne i jest zmuszone
odwołać kolejne imprezy oraz złożyć w Sądzie wniosek o upadłość" - głosi
komunikat na stronie biura. Mazowiecki Urząd Marszałkowski został już
poinformowany o upadłości biura.
Na wakacje w Egipcie nie wyruszyli turyści z lotnisk w Pyrzowicach i
stołecznego Okęcia. Według Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego problem
może dotyczyć nawet 3000 osób, które wykupiły wycieczki w biurze "Kopernik".
Za granicą przebywa prawdopodobnie około 700 osób, którym trzeba będzie
zorganizować powrót do kraju.
Z informacji uzyskanych przez MSZ wynika, że trudności z powrotem do
kraju mają obywatele polscy przebywający w Egipcie (Hurghada - ok. 230
osób, Sharm El Sheikh - ok. 300 osób) oraz w Tunezji (ponad 200 osób w
miejscowościach Sousse, Monastir i Hammamet).
Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP we współpracy ze Urzędem
Marszałkowskim w Warszawie podjęło już działania w celu zapewnienia
pomocy polskim turystom.
Placówki RP w Kairze i Tunisie na bieżąco monitorują sytuację oraz
pozostają w kontakcie z miejscowymi władzami. Przedstawiciele polskich
placówek konsularnych udali się do miejsc, w których przebywają
poszkodowani w celu udzielenia im niezbędnej pomocy oraz zorganizowania
możliwości ich jak najszybszego powrotu do kraju.
Informacje na temat aktualnej sytuacji można uzyskać pod numerami
telefonów:
- Urząd Marszałkowski - 0 22 59 79 545
- Centrum Operacyjne MSZ - 0 22 523 90 09
- Ambasada RP w Kairze - 00 20 105 48 55 00
- Ambasada RP w Tunisie - 00 216 25 320 090
PAP
Czwartek, 2009-07-16
Obama nie może
zignorować listu polityków
Prezydent USA Barack Obama powinien wziąć pod uwagę list
przywódców z Europy Środkowo-Wschodniej wyrażający rozczarowanie,
że jego administracja zdaje się zaniedbywać ten region - uważa
ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej Wess Mitchell.
- Obama po prostu nie może zignorować tego listu. Z powodów
dyplomatycznych, ze względu na Rosję i Europę, ta administracja
wolałaby, żeby Europa Środkowo-Wschodnia nie istniała. Ten list
jest przypomnieniem, że region ten nie tylko istnieje, ale nie
jest bez znaczenia - uważa Mitchell.
W liście, o którym w czwartek informuje "Gazeta Wyborcza",
wybitni politycy naszego regionu, m.in. byli prezydenci Polski
Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa, Czech Vaclav Havel, Litwy
Valdas Adamkus, podkreślili, że Ameryka nie może zapomnieć o
Europie Środkowej, musi prowadzić zdecydowaną i opartą na
wartościach politykę wobec Rosji, a sprawa tarczy antyrakietowej
to test wiarygodności Waszyngtonu. Apel ten wsparł w liście
otwartym prezydent Lech Kaczyński.
- To właśnie administracja powinna usłyszeć. Zwłaszcza nacisk na
to, żeby rząd USA umocnił i potwierdził swoje zobowiązania w
zakresie bezpieczeństwa Europy Wschodniej, jest niezmiernie
ważny - powiedział ekspert Centrum Analiz Polityki Europejskiej.
Jednocześnie uważa on jednak, że "dotychczas nie widać jakiejś
zasadniczej zmiany" w polityce USA wobec Europy Wschodniej w
porównaniu z polityką administracji prezydenta George'a W. Busha.
- Nie ma jak dotąd, formalnie biorąc, zmiany np. w sprawie
obrony antyrakietowej w Polsce i Czechach. Administracja chce w
tym momencie czekać z decyzją w tej kwestii, nie chce się
zobowiązywać do niczego, bo mogłoby to narazić na szwank jej
otwarcie dyplomatyczne z Rosją, ale jednocześnie nie chce
wycofać tego projektu, bo przedwcześnie usunęłoby to monetę
przetargową w negocjacjach z Rosją. Próbuje więc pozostawić
wszystkie opcje otwarte - ale może to robić tylko do pewnego
czasu. W końcu będzie musiała coś wybrać. Poza tym zaczyna
wiązać sobie ręce, bo Obama w Moskwie zgodził się na powiązanie
sprawy broni ofensywnej z bronią defensywną. W przyszłości
utrudni mu to swobodę manewru w kwestii obrony antyrakietowej -
powiedział Mitchell.
Rosja domaga się, by w zamian za zawarcie porozumienia o dalszej
redukcji nuklearnej broni strategicznej - nowe porozumienie
START - Waszyngton zrezygnował z umieszczenia w Polsce i
Czechach tarczy antyrakietowej.
Tomasz Zalewski PAP
Żniwa będą mniej obfite niż przed rokiem
Zbiory zbóż mogą być w tym roku nawet o ponad 2,5 miliona ton
niższe niż przed rokiem - pisze "Nasz Dziennik". Producenci,
analitycy, Ministerstwo Rolnictwa i GUS uważają, że zbiory zbóż
podczas tegorocznych żniw wyniosą maksymalnie 27 milionów ton.
Wpływ na to ma mieć między innymi zmniejszenie areału upraw o
ponad 400 tysięcy hektarów i minimalnie gorsze plonowanie. Izba
Zbożowo-Paszowa zapowiada, że pszenicy zbierzemy 8,8 miliona
ton, czyli mniej o pół miliona ton w porównaniu z ubiegłym
rokiem. Mniej więcej na tym samym poziomie utrzymają się zbiory
żyta, pszenżyta i owsa. Mniej o kilkaset tysięcy ton ma być
jęczmienia i mieszanek zbożowych.
Rolników niepokoi natomiast gorsza jakość ziarna. Wpływ na nią
ma przede wszystkim niekorzystna aura, zwłaszcza obfite deszcze,
powodzie i podtopienia, które także zniszczyły część upraw.
Rolnicy mają jednak nadzieję, że teraz przyjdzie do nas
prawdziwe lato i wiele hektarów zbóż uda się jeszcze uratować.
IAR
"Eskomunika dla Rydzyka!"
Internauci są oburzeni słowami ojca Rydzyka. Wiele osób pyta na
forum jak osoba o takich poglądach może pełnić posługę kapłańską.
Nieliczni bronią stanowiska księdza, utożsamiając się z jego
poglądami. Gorąca dyskusja na temat poglądów toruńskiego księdza
wywiązała się po publikacji wypowiedzi, w której kapłan obraża
czarnoskórego zakonnika.
W niedzielę 12 lipca br. w czasie pielgrzymki Radia Maryja na
Jasną Górę o. Tadeusz Rydzyk pozwolił sobie na żenujący żart. W
pewnej chwili dostrzegł czarnoskórego zakonnika i zawołał: -
Kochani, o jeszcze Murzyn. O Boże, on się jeszcze nie mył. Chodź
tutaj bracie, on się nie mył wcale.
Ekskomunika za takie słowa
"Ojciec Rydzyk powinien być ekskomunikowany i przestać żyć z
tacy kościelnej i radiowej. Powinien poznać, co to podatek i
ubóstwo jak na księdza przystało!" – uważa Grzechu. Nie on jeden
podważa przynależność o. Rydzyka do kościoła Katolickiego „Nie
rozumiem jednego – czy mamy w Polsce jakąś władzę, czy anarchię
w wydaniu kleru?” – zastanawia się kresowiak. „Jak można
tolerować takiego "niby" księdza?” – pyta. Odpowiedź na tego
typu pytania znajduje siwy, bowiem jego zdaniem kościół nie
reaguje, bo ma profity z biznesów Rydzyka, a kto by zarzynał
kurę która znosi złote jaja?!
„Jak to możliwe, że o. Rydzyk funkcjonuje jeszcze w życiu
publicznym?” – pisze w opinii gdanszczanin. Ksiądz powinien
wiedzieć czym jest miłość bliźniego dodaje obserwator. Zdaniem
Mirona żarty o. Rydzyka świadczą po prostu o jego niskim
poziomie intelektualnym i prostactwie.
„Mądrze mówi”
Nie każdy Internauta uważa, że wypowiedź księdza z Torunia jest
żenująca – na forum wypowiada się wiele osób, które moją podobne
zdanie w stosunku do osób o innym kolorze skóry, co o. Rydzyk.
„To psy z szatańskich mediów tylko szukają pretekstu do
wywołania zamętu, jednak pomimo tego Ojciec Rydzyk się nie ugina
i chwała mu za to – pisze na forum Oszukany przez PO.
Zdaniem ~a „nareszcie wypowiedział się mądry człowiek, a takich
mamy w Polsce coraz mniej”. Nie zgadza się z nim ~mac podważając
definicję mądrości, która tego typu wypowiedzi zalicza do
mądrych. „Dla mnie to zakłamanie i prostactwo! Nie wstydzisz się?
Rasisto?!” – pisze ~mac.
Najbardziej smutne są brawa, które towarzyszyły słowom ojca
Rydzyka, o czym piszą na forum Internauci. „Świadczą one tylko o
poziomie naszego społeczeństwa” – pisze bella.
Opinie Internautów zebrała Sylwia Mróz, Wirtualna Polska
|
|
INDEX
|