Polonia Winnipegu
 Numer 84

          23 lipca 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-07-22

Kraków chce opatentować Hejnał Mariacki

Krakowski magistrat zgłosił do urzędu patentowego Hejnał Mariacki. Urząd chce jego ochrony jako dźwiękowego znaku towarowego dla promocji gminy i kreowania jej wizerunku.
- Urząd Miasta Krakowa dokonał zgłoszenia do Urzędu Patentowego RP w sprawie udzielenia prawa ochronnego na znak towarowy dźwiękowy - zapis hejnału odgrywanego na Wieży Mariackiej - poinformował szef biura prasowego kancelarii prezydenta miasta Filip Szatanik.
Gmina Miejska Kraków wnioskuje, aby zaklasyfikowanie znaku dźwiękowego - hejnału krakowskiego obejmowało ochronę znaku w zakresie promocji gminy, w tym gospodarczej i turystycznej, oraz kreowania jej wizerunku.
Krakowski hejnał związany jest ze strażą miejską, która zobowiązana była do ostrzegania ludności średniowiecznych miast przed niebezpieczeństwem, głównie pożarem. Był grany z wyższej z dwóch wież Bazyliki Mariackiej w Krakowie, budowanej w latach 1287-1397.
Od czasów średniowiecza wieża ta zawsze należała do miasta, pełniąc rolę strażnicy, zwana też była hejnalicą. Czuwał tu dzień i noc strażnik, do którego obowiązków należało granie hejnału, będącego hasłem do otwierania i zamykania bram miejskich. Ponadto ostrzegał on mieszkańców miasta przed pożarem i wrogiem. Wysokość wieży wynosi 81 metrów.
Niższa wieża, mierząca 69 metrów, była zawsze dzwonnicą.
Praktyka grania hejnałów utrzymała się do końca XVIII wieku. Zmiana warunków życia w miastach, pogarszająca się sytuacja finansowa sprawiły, że granie hejnałów zostało zaniechane. W Krakowie, po kilkunastu latach przerwy, granie hejnału zostało wznowione w 1810 roku.
Legenda głosi, że w 1241 roku strażnik na wieży dostrzegł hordę Tatarów. Kiedy zaczął grać na alarm, strzała z tatarskiego łuku przeszyła mu gardło. Trębacz zginął, melodia gwałtownie się urwała. Od tego zdarzenia hejnał krakowski urywa się raptownie.
Obecnie hejnału z Wieży Mariackiej wysłuchują co godzinę turyści i mieszkańcy Krakowa znajdujący się na Rynku Głównym i w jego okolicach.
PAP (Hejnalista Jan Sergiel fot. PAP / Jacek Bednarczyk)

Mural uczcił rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego

Artyści Grupy Twożywo przygotowali grafikę ścienną tzw. mural, wpisujący się w obchody 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Można go obejrzeć na ścianie budynku przy stołecznej ul. Moliera.
- Mural jest utrzymany w odcieniach czerni, szarości i żółci. Przedstawia sylwetkę człowieka gotującego się do skoku w przestrzeń, odprowadzanego snopem światła. Towarzyszy mu napis "nie zważajcie na lęk przed bezsensem świata, nasz akrobata wykona dla Państwa skok w wiarę" - opisuje jeden z jego autorów Mariusz Libel z Grupy Twożywo.
Grafika jest usytuowana na północnej elewacji budynku u zbiegu ulic Moliera i Senatorskiej, nieopodal pl. Teatralnego. Wybór lokalizacji nie jest przypadkowy, niedaleko na ul. Senatorskiej 14 zginął podczas Powstania Krzysztof Kamil Baczyński. Związek z tematyką powstańczą podkreśla także wizerunek kotwicy, umieszczonej na muralu.
- I to miejsce związane z tradycją powstańczą zestawiliśmy ze sztuką Grupy Twożywo skłaniającą do przemyśleń i oddającą to, co w Powstaniu najważniejsze. Z jednej strony przypomina zdanie, że jest taki moment, kiedy należy przestać się bać, a z drugiej - pytanie o sens Powstania. Po jednej stronie heroizm zrywu i obrona wartości, po drugiej - zniszczona Warszawa, która jest efektem tych działań - mówił dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Jak podkreślił Libel, grafika dotyka tego, czym było Powstanie z perspektywy jednostkowej i mówi o wyborze każdego człowieka, który w nim uczestniczył. - Każdy z nich musiał sobie odpowiedzieć na pewne ważne pytania dotyczące kwestii życia i śmierci, przeszłości i przyszłości, tego skąd pochodzi i jaki w ogóle jest sens tego czynu zbrojnego - powiedział.
Zaznaczył równocześnie, że poprzez mural twórcy chcieli oddać hołd tym wszystkim jednostkom, które stopiły się w naszej świadomości, ponieważ nie myślimy o nich jednostkowo, lecz jako o grupie uczestniczącej w Powstaniu. - Staraliśmy się także, by ten mural mógł działać tu i teraz, dlatego przedstawiamy na muralu skok, skok w wiarę, która jest cały czas aktualna, bowiem nadal angażujemy się w różne sytuacje wierząc, że się uda - zaakcentował Libel.
Muralowi towarzyszył będzie cykl współtworzonych przez Grupę Twożywo, poświęconych rocznicy Powstania Warszawskiego 10 spotów, które będą wyświetlane m.in. w mediach.
PAP

Warszawiacy: słuszna decyzja ws. KDT, ale zła akcja

Prawie 3/4 mieszkańców Warszawy twierdzi, że władze słusznie postąpiły, likwidując halę KDT - wynika z sondażu Gfk Polonia dla "Rzeczpospolitej". Ponad połowa przyznaje jednak, że akcja została źle przeprowadzona.
72% warszawiaków twierdzi, że decyzja o likwidacji hali Kupieckich Domów Towarowych była słuszna (z czego 47% zaznaczyło, że zdecydowanie popiera te działania). Co czwarty (24%) jest przeciwnego zdania.
Z sondażu, którego wyniki publikuje "Rzeczpospolita", wynika także, że 52% badanych źle ocenia akcję z udziałem ochroniarzy i policji. 32% mieszkańców stolicy uważa, że działania służb były prowadzone dobrze.
Podczas wtorkowego postępowania komornika, który w imieniu miasta odzyskał teren zajmowanej od początku roku nielegalnie przez kupców hali, doszło do starć. Zamieszanie trwało od rana, gdy towarzyszący urzędnikowi ochroniarze próbowali dostać się do hali. Po południu do akcji wkroczyła policja, a w okolicach hali pojawili się chuligani. 18 funkcjonariuszy zostało rannych, zatrzymano kilkanaście osób.
wp.pl

Wtorek, 2009-07-21

Pogrzeb prof. Kołakowskiego - 29 lipca w Warszawie

Pogrzeb prof. Leszka Kołakowskiego odbędzie się 29 lipca w Warszawie - poinformował redaktor naczelny krakowskiego wydawnictwa Znak, Jerzy Illg. - To będzie uroczystość o charakterze całkowicie prywatnym, bez mediów i publiczności. Wstęp będzie tylko za zaproszeniami - dodał Illg. Uroczystości rozpoczną się o godz. 13:00 w kościele p.w. św. Marcina, a dwie godziny później odbędzie się pogrzeb na Cmentarzu Powązkowskim.
Według Illga, profesor zostanie pochowany w Alei Zasłużonych, w pobliżu grobów prof. Bronisława Geremka i Jacka Kuronia. W piątek, 24 lipca, o godz. 16:00 w krakowskim kościele o.o. dominikanów zostanie odprawiona msza święta za Leszka Kołakowskiego.
Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że ciało zmarłego prof. Leszka Kołakowskiego zostanie przywiezione do Polski samolotem wojskowym. - Zmarły zostanie uhonorowany ceremoniałem wojskowym - poinformował Sikorski. Dodał, że stanie się tak na jego wniosek, za zgodą premiera Donalda Tuska. Nie wiadomo jednak, czy pogrzeb będzie miał rangę pogrzebu państwowego.
Leszek Kołakowski - jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych - zmarł w piątek w Oxfordzie, w wieku 82 lat. Jego nazwisko znajduje się we wszystkich ważniejszych w świecie leksykonach i encyklopediach.
PAP
 

Niepełnosprawny Polak pobił rekord świata

425 km przejechał niepełnosprawny maratończyk łódzkiego AZS Krzysztof Jarzębski, który tym samym pobił rekord świata w 24-godzinnej jeździe na specjalnym rowerze.
Polak rozpoczął swoją podróż w poniedziałek o godz. 11.00 spod Bramy Brandenburskiej w stolicy Niemiec, a bicie rekordu zakończył w Kaliszu. Później samochodem przyjechał do swoich rodzinnych Pabianic.
Kilka kilometrów przed metą, usytuowaną przed miejscowym magistratem, ponownie wsiadł na specjalny rower, aby przekroczyć linię mety. Maratończyka witali mieszkańcy miasta, jego władze i dziennikarze.
- Jestem bardzo szczęśliwy, było trudno i ciężko, ale rekord należący do tej pory do niemieckiego zawodnika został pobity o 5 km. Mogłem jechać jeszcze dalej przez 45 minut, bo tyle mi zostało do 24 godzin, ale świadomie zrezygnowałem. Teraz czekam na kogoś, kto mój wyczyn poprawi. Jeśli tak się stanie, nie pozostanę bierny - powiedział po przekroczeniu mety.
Początkowo Krzysztof Jarzębski chciał w ciągu 24 godzin pokonać odległość z Berlina do Pabianic, a później pojechać do Łodzi. W sumie 500 km. Jednak po przejechaniu 425 km i dotarciu do Kalisza, zrezygnował.
Zawodnik jechał na specjalnym trójkołowym rowerze. Jak twierdzi, taki rower kosztuje 30 tys. zł. Każdy taki jego wyczyn to szansa - jak mówi - na pozyskanie kolejnych sponsorów.
Przejazd z Berlina do Kalisza to nie pierwszy w tym roku wyczyn tego niepełnosprawnego maratończyka. Zimą pokonał trasę z Łodzi do stolicy najbliższych Igrzysk Olimpijskich - Londynu. Trwająca 15 dni podróż przez Czechy, Niemcy, Luksemburg, Francję w zimowej aurze miała swój finał na Trafalgar Square w stolicy Wielkiej Brytanii.
Wszystkie swoje niezwykłe podróże traktuje jako kolejne etapy przygotowań do tegorocznych Mistrzostw Świata i przyszłorocznych Igrzysk Paraolimpijskich.
Pochodzący z Pabianic zawodnik przez wiele lat uprawiał dziesięciobój. Jego karierę przerwała choroba. Lekarze stwierdzili raka, a po kilku operacjach musieli mu amputować obie nogi. Jarzębski jednak dalej uprawia sport. Od kilku lat pokonuje kolejne granice ludzkiego organizmu. W kwietniu 2007 roku w ciągu 15 godzin przejechał na wózku trasę z Warszawy do Łodzi, a w lipcu tego samego roku przemierzył trasę z Zakopanego do Gdańska, pokonując blisko 800 km.
PAP (Krzysztof Jarzębski fot. PAP / Elżbieta Walenda)

Twórca esperanto ma muzeum w swoim rodzinnym mieście

W Białymstoku otwarte zostało Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Miejska placówka kulturalna ma promować esperanto i postać jego twórcy. Jest tam stała multimedialna wystawa "Białystok młodego Zamenhofa" oraz miejsce na czasowe ekspozycje związane z międzynarodowym językiem przez niego stworzonym.
Otwarcie centrum w wyremontowanej kamienicy przy ulicy Warszawskiej zbiegło się w czasie z 94. Światowym Kongresem Esperanto w Białymstoku, który od soboty trwać będzie w tym mieście. W poniedziałek jego uczestnicy wezmą udział w "esperanckim" otwarciu placówki.
Przebudowa obiektu trwała od października 2008 roku i kosztowała ok. 6 mln zł z budżetu miasta. Co prawda nieruchomość należy do samorządu wojewódzkiego, a przez miasto jest dzierżawiona, ale w niedługim czasie oba samorządy mają kwestię własności uregulować.
W założeniu, oprócz spełniania roli placówki informującej o esperanto i związkach miasta z tym językiem i jego twórcą, centrum ma również stać się ośrodkiem działań i wydarzeń kulturalnych, mających zbliżać przedstawicieli różnych kultur i narodów. Na 300 metrach kwadratowych powierzchni jest miejsce nie tylko na ekspozycje, ale i salę konferencyjną - miejsce spotkań i debat.
Białostoccy esperantyści od wielu lat zabiegali o stworzenie w Białymstoku własnego centrum esperanto i muzeum Ludwika Zamenhofa, próbowali też doprowadzić do odbudowy jego domu i stworzenia tam takiej placówki. Jak przypomina Elżbieta Karczewska, prezes Białostockiego Towarzystwa Esperantystów, gdy idea powstała w 1987 roku, miało to wyglądać inaczej.
Karczewska po otwarciu centrum: jestem pełna optymizmu. Poinformowała też, że jest pomysł poddzierżawy pomieszczeń w tej placówce Książnicy Podlaskiej, która ma - katalogowane właśnie - bogate zbiory literatury w języku esperanto.
- Wtedy w tym budynku powstanie filia książnicy ze zbiorami specjalnymi "książka esperancka i czasopisma" - dodała Karczewska. Ma nadzieję, że uda się to zrobić od nowego roku.
Urodzony w Białymstoku Ludwik Zamenhof, lekarz okulista, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, od najmłodszych lat marzył o integracji ludzi z całego świata, mówiących różnymi językami i wyznawców różnych religii. Dorastał bowiem w mieście zróżnicowanym narodowościowo i religijne - myślał, że to właśnie brak jednego języka jest główną przyczyną nieporozumień, a nawet nienawiści przedstawicieli różnych narodów.
Esperanto stworzył, gdy miał 28 lat. 26 lipca 1887 roku wydał w Warszawie "Pierwszy Podręcznik" (La Unua Libro), najpierw w języku rosyjskim, a następnie po polsku, niemiecku, francusku i angielsku.
Prezentowana w centrum stała wystawa "Białystok młodego Zamenhofa" pokazuje miasto z końca XIX wieku. Powstała w oparciu o eksponaty z Muzeum Podlaskiego w Białymstoku oraz o teatralne elementy scenograficzne.
Jak mówił współautor scenariusza ekspozycji, dyrektor Muzeum Podlaskiego Andrzej Lechowski, nie jest to typowa prezentacja z wykazem dat czy gablotami. - Chcieliśmy stworzyć wrażenie, że oto jesteśmy białostoczanami, wśród nas chodzi gdzieś młody chłopiec Ludwik Zamenhof. Wtedy jeszcze pewnie nikt nie myślał, że zrobi światową karierę - mówił Lechowski.
PAP
 

Poniedziałek, 2009-07-20

Będzie ćwierć miliona zł na "nową jakość" Wilanowa

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski przyznał prawie 25 mln zł dofinansowania na projekt rewitalizacji XVII-wiecznego zespołu pałacowo-ogrodowego w Wilanowie. - Poprawiając infrastrukturę towarzyszącą temu przepięknemu zespołowi, zyskamy kompletnie nową jakość, nie tylko dla mieszkańców Warszawy, nie tylko dla Polaków, ale dla całej kultury europejskiej - mówił Zdrojewski.
Wspólnie ze Zdrojewskim umowę w tej sprawie podpisali zastępca dyrektora Muzeum Pałac w Wilanowie Wojciech Cibor i główna księgowa muzeum Magdalena Całka. Środki będą przyznane z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego.
W ramach projektu, który ma być realizowany do 2011 r., przeprowadzone zostaną m.in. prace rewitalizacyjne na terenie czterech wilanowskich ogrodów - wschodniego, północnego, różanego i Parku przy Oranżerii oraz konserwacja elementów architektury ogrodowej - murów z okładzinami kamiennymi, rzeźb ogrodowych, kamiennych elementów fontann.
Realizowane będą też prace konserwatorsko-restauratorskie w sześciu apartamentach króla Jana III Sobieskiego w korpusie głównym pałacu - w Pokoju Chińskim, Garderobie Króla, Sypialni Króla, Pokoju Holenderskim, w Wielkiej Sieni i w Pokoju "al fresco malowanym".
Elementem projektu będzie też rozbudowa i modernizacja systemów przeciwpożarowych i przeciwwłamaniowych w zespole pałacowo-ogrodowym.
W ramach części projektu dotyczącej digitalizacji, muzeum utworzy m.in. specjalną stronę internetową, określoną jako Wirtualne Muzeum, za pośrednictwem której Pałac w Wilanowie podziwiać będą mogli internauci z całego świata.
Jak przypomniano, jest to kolejny w ostatnich latach etap rewitalizacji jedynej w Polsce zachowanej letniej rezydencji królewskiej o charakterze barokowym. Na przykład od 2005 do 2007 r. wilanowskie muzeum realizowało prace konserwatorsko-restauratorskie w Pokojach Chińskich i Myśliwskich. Projekt ten, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, został uhonorowany Nagrodą Sybilla 2007 za "wydarzenie muzealne roku", przyznaną przez ministra kultury.
PAP

"Skrajna nieodpowiedzialność" biura podróży - wysyłali turystów tuż przed upadłością

Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik złożył w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie Biura Podróży "Kopernik". Biuro w piątek ogłosiło upadłość. Ale jeszcze w czwartek wieczorem do Tunezji została wysłana grupa 150 turystów.
Wycieczki do Egiptu i Tunezji w feralnym biurze wykupiło ok. 3 tys. osób. Sprowadzenie turystów do kraju nadzorują władze województwa we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
Jak poinformowało biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, zawiadomienie dotyczy podejrzenia oszustwa oraz zbyt późnego ogłoszenia upadłości spółki. Władze województwa poinformowały, że w ich ocenie biuro wykazało się "skrajną nieodpowiedzialnością", ponieważ wiedząc o swej sytuacji finansowej, jeszcze w czwartek wieczorem wysłało do Tunezji 150 turystów.
Urząd Marszałkowski jednocześnie poinformował, iż w piątek, sobotę i niedzielę do kraju wróciło 940 klientów biura. Według posiadanych przez urząd informacji, wszyscy klienci biura przebywający w Egipcie powrócili do kraju - poinformowało biuro prasowe. Według danych urzędu, w Tunezji pozostaje jeszcze 80 turystów, którzy mają powrócić do Polski w środę.
"Samorząd województwa mazowieckiego nie ponosi żadnej odpowiedzialności materialnej za zobowiązania Biura Podróży 'Kopernik'; zarówno powroty turystów do kraju, jak i roszczenia osób, które wykupiły wycieczki a z nich nie skorzystały będą pokrywane i wypłacane przez firmy ubezpieczeniowe do kwoty gwarancji ubezpieczeniowej" - informuje Urząd Marszałkowski.
Sytuację monitorują też polskie placówki dyplomatyczne w Egipcie i Tunezji. Ich pracownicy udali się w weekend do miejsc, w których przebywają poszkodowani, by pomóc w zorganizowaniu jak najszybszego powrotu turystów do Polski. - Sprowadzenie do kraju turystów z Egiptu i Tunezji, którzy musieli przerwać wakacje jest ogromną operacją logistyczną - ocenił rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
PAP

"Ciało prof. Kołakowskiego wróci do kraju samolotem"

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował, że ciało zmarłego prof. Leszka Kołakowskiego zostanie przywiezione do Polski samolotem wojskowym.
Leszek Kołakowski - jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, publicysta, prozaik, autor satyr i bajek filozoficznych, zmarł w piątek w Oxfordzie, w wieku 82 lat. Jego nazwisko znajduje się we wszystkich ważniejszych w świecie leksykonach i encyklopediach.
- Zmarły zostanie uhonorowany ceremoniałem wojskowym - poinformował Sikorski na konferencji prasowej w Ożarowie Mazowieckim. Dodał, że stanie się tak na jego wniosek, za zgodą premiera Donalda Tuska.
Polskiego filozofa wspominał, towarzyszący Sikorskiemu, szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. - Pamiętam kim był dla intelektualistów polskich i francuskich; ze względu na jego myśl walczącą i myśl uczciwą nie mogłem się z państwem rozstać nie wspominając go - mówił dziennikarzom Kouchner.
Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Francji uczestniczyli w Ożarowie Maz. w naradzie polskich ambasadorów.
PAP

Niedziela, 2009-07-19

Szef francuskiego MSZ z wizytą u Radosława Sikorskiego

Minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner rozpoczął wizytę w Polsce od spotkania z szefem dyplomacji polskiej Radosławem Sikorskim w jego prywatnej rezydencji w Chobielinie k. Bydgoszczy.
Obaj ministrowie zapowiedzieli, że w Chobielinie będą rozmawiać na temat nowej Komisji Europejskiej i polityki europejskiej, ze szczególnym uwzględnieniem polityki bezpieczeństwa. Poruszone zostaną też kwestie dotyczące przyszłej prezydencji Polski w Unii Europejskiej.
W poniedziałek minister Kouchner będzie uczestniczyć w dyskusji panelowej podczas narady polskich ambasadorów w Ożarowie.
- Minister Kouchner sprawił nam przyjemność i zaszczyt bycia gościem honorowym narady ambasadorów Polski z całego świata. Będzie przemawiał i wymieniał się opiniami z naszymi ambasadorami. Dzisiaj naradzimy się w sprawach, które nas obchodzą jeśli chodzi o nową Komisję Europejską, politykę europejską, ze szczególnym uwzględnieniem europejskiej polityki bezpieczeństwa i obronności - powiedział Sikorski.
Szef francuskiej dyplomacji zwrócił uwagę, że w pewnym sensie z polskim ministrem przeszli podobną drogę. Sikorski był dziennikarzem wojennym, a on lekarzem, założycielem organizacji "Lekarze bez granic".
Sikorski odniósł się też do zamiaru prezydenta Stanów Zjednoczonych mianowania ambasadorem w Polsce Lee A. Feinsteina.
- Jestem zadowolony, że Stany Zjednoczone wysyłają nam tak doświadczonego dyplomatę. Polityka, który był szefem zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego kandydat (na prezydenta), a dzisiaj sekretarz stanu Hilary Clinton - powiedział Sikorski.
- To znaczy, że Stany Zjednoczone traktują nasz region poważnie, Stąd moja decyzja, aby zgodę na tego kandydata wydać w terminie, który pokazuje nasze zadowolenie z misji pana ambasadora, a więc bardzo szybki - dodał minister.
PAP

95-metrowe graffiti - warszawiacy wspierają wolny Tybet

200 odbitych szablonów z napisem "Wolny Tybet" i motywami tybetańskimi oraz portret Dalajlamy - to efekt trzydniowej akcji malowania graffiti będącej wyrazem wsparcia warszawiaków dla wolnego Tybetu. Pomysłodawcami akcji są Fundacja Inna Przestrzeń i grupa artystyczna Trzecia Fala.
Graffiti powstawało przez trzy dni od piątku do niedzieli na 95-metrowej ścianie wzdłuż Alei Prymasa Tysiąclecia przy skrzyżowaniu z ulicą Kasprzaka w Warszawie. Każdy, kto w tym czasie pojawił się w tamtej okolicy, mógł samodzielnie odbić z pomocą szablonu na murze hasło: "Wolny Tybet". Zużyto ponad 150 puszek sprayu.
- Łącznie naliczyliśmy ok. 200 osób, które przyszły, aby wyrazić swoje poparcie, przychodziły dzieci z dziadkami, rodziny, ludzie w każdym wieku - opowiadał Marcin Przybylski, jeden z organizatorów.
Jak podkreślił Darek Paczkowski z grupy Trzecia Fala, jest to jedyny mural na świecie, przy którym pracowało tylu nieprofesjonalistów. Organizatorzy akcji przygotowali na tę okazję szablony z motywami tybetańskimi.
- Chcemy przybliżyć kulturę Tybetu, dlatego wykorzystaliśmy motywy z ikonografii tybetańskiej. Ale oprócz modlących się mnichów, portretu Dalajlamy, bóstwa Mahakala, mandali, kwiatów lotosu, są też sylwetki Europejczyków, którzy w różny sposób o Tybecie myślą. Staramy się od wielu lat poprzez to, co kochamy, czyli malowanie, docierać do ludzi z pozytywnym przekazem. Graffiti daje niesamowitą możliwość wyrażania takiego przekazu - wyjaśnił Paczkowski.
- Na każdym kroku widnieją napisy ratujTybet.org, jeśli ludziom się spodoba to graffiti, poruszy ich i będą chcieli zrobić coś dla Tybetu to na tej stronie internetowej mają wiele przykładów jak mogą tego dokonać - dodaje Paczkowski.
Trzydniowa akcja malowania graffiti wiąże się z przyjazdem Dalajlamy XIV do Warszawy, gdzie w końcu lipca odbierze honorowe obywatelstwo.
Akcja ma wesprzeć starania o nadanie pobliskiemu rondu nazwy Rondo Wolnego Tybetu. Do tej pory radni Warszawy nie wyrazili zgody na jej oficjalne nadanie.
PAP

Obama wyznaczył nowego ambasadora USA w Polsce

Prezydent Obama ogłosił, że ma zamiar mianować A. Lee Feinsteina kolejnym, 25. ambasadorem USA w Polsce - czytamy na stronach ambasady USA.
Feinstein to przede wszystkim specjalista od bezpieczeństwa narodowego, polityki zagranicznej i instytucji międzynarodowych. Ukończył m.in. Wydział prawa na Uniwersytecie Georgetown, a także Wydział Nauk Politycznych w City University of New York. W latach 1994-2001 pracował w Departamencie Stanu i Departamencie Obrony w administracji Billa Clintona. W latach tych był zastępcą Sekretarza Stanu Madelein Albright.
Lee A. Feinstein był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego pani Clinton w czasie jej kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA.
Po odejściu z administracji b. prezydenta pracował m.in. w Radzie Stosunków Międzynarodowych, a potem w Brookings Institution. Obecnie jest doradcą w Departamencie Stanu.
Nominacja musi jeszcze zostać zatwierdzona przez amerykański Senat.
A. Lee Feinstein jest żonaty z Elaine Margaret Monaghan, która jest dziennikarką. Mają dwoje dzieci.
wp.pl

"Noce z najpiękniejszymi torebkami"

Torebki damskie od średniowiecza do współczesności można oglądać na wystawie "Zawsze pod ręką" w Muzeum Narodowym w Krakowie. - Pomysł na taką ekspozycję wziął się z zachwytu nad dawnymi akcesoriami mody - mówi kurator wystawy Joanna Kowalska. Jak dodaje, dla każdej kobiety torebka jest najważniejszym akcesorium, bez którego nie można się obyć ani w życiu codziennym, ani podczas ważnych spotkań.
Wystawa "Zawsze pod ręką. Torebki damskie od średniowiecza do współczesności" jest pierwszą w Polsce prezentacją w całości poświęconą historii torebki jako elementu mody. Prezentowanych jest blisko 200 sakiewek, torebek i portfeli - głównie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, ale też wypożyczonych z innych polskich muzeów i od osób prywatnych.
Joanna Kowalska zaprasza także na specjalne zwiedzanie wystawy: 24 lipca, 21 sierpnia, 25 września i 30 października. Wtedy w Arsenale Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie odbędą się "Noce z najpiękniejszymi torebkami".
Opłata za taką noc wynosi 40 zł od osoby. Gościom towarzyszy przewodnik. Otrzymują oni także poczęstunek. Konieczna jest wcześniejsza rezerwacja w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Polskie Radio jest jednym z medialnych patronów wystawy.
IAR

Sobota, 2009-07-18

Bilans powodzi na Podkarpaciu

Na Podkarpaciu oszacowano, że straty po czerwcowej powodzi wyniosły prawie 382 miliony złotych.
Zniszczonych jest 875 kilometrów dróg gminnych i 284 powiatowych. Woda wyrządziła szkody w 87 samorządach. Najbardziej ucierpiały powiat ropczycko-sędziszowski i dębicki, a także Ropczyce i gmina Dębica. Samorządowcy oszacowali tam straty na ponad 40 milionów złotych. Cały czas prowadzone są remonty uszkodzonych, dróg, mostów i przepustów. Jednak wciąż brakuje pieniędzy. Największy problem stanowi osuwająca się ziemia w pobliżu dróg powiatowych.
Podkarpackie samorządy otrzymały od rządu prawie 42 miliony złotych na usuwanie skutków powodzi. Pieniądze mają być przeznaczone na odbudowę zniszczonej infrastruktury drogowej.
W 11 samorządach z zachodniej części regionu wybrane inwestycje w 100% zostaną sfinansowane z budżetu państwa.
IAR

ZSRR prześladowało Polaków jeszcze przed II Wojną

Jak informuje "Nasz Dziennik" prezydencki projekt ustawy o świadczeniach dla osób represjonowanych przez Związek Sowiecki nie przewiduje w obecnym kształcie wsparcia dla Polaków prześladowanych przed 1939 rokiem.
Projekt ustawy zakładający wypłatę odszkodowań w wysokości do 30 tys. zł polskim ofiarom prześladowań prowadzonych przez ZSRR obejmuje osoby represjonowane w latach 1939 - 1956. Według gazety pomija on tym samym obywateli Polski, którzy jako mieszkańcy ówczesnego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich zostali poszkodowani w latach trzydziestych ubiegłego wieku.
Jak twierdzi dr Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów Rzeczypospolitej rozpoczęte w 1936 roku prześladowania skutkowały w latach 1937 - 1938 śmiercią 111 tys. Polaków.
Na obecną chwilę liczba osób uprawnionych do otrzymania świadczenia sięga 35 tys. Koszty są szacowane na blisko 966 mln zł.
PAP / "Nasz Dziennik"

Groźny "łańcuszek" trafia do internautów

- Przeczytaj ten tekst. To nie jest żart. Zarób wielką kasę, taką, o jakiej na swojej firmie nawet nie masz co marzyć!!! - w taki sposób rozpoczyna się wiadomość, która trafia do poczty elektronicznej wielu użytkowników Internetu - ostrzega "Dziennik Polski". Jak wynika z maila w ciągu miesiąca można zarobić nawet 15 tys. zł poświęcając zaledwie 20 - 30 minut. Wystarczy tylko zainwestować 5 zł na którykolwiek z podanych numerów kont, dopisać swój numer konta i przesłać dalej wiadomość.
Podając potrzebne informacje można paść ofiarą internetowej przestępczości. Jak mówi Zbigniew Engiel z laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery taki łańcuszek może być przygotowaniem do ataku phishingowego. Polega on bowiem na wyłudzaniu poufnych informacji, które mogą później zostać wykorzystane przez internetowych przestępców do dokonania kradzieży.
Engiel tłumaczy, iż posiadając adres e-mail oraz numer konta bankowego internauty hackerzy mogą podjąć udaną próbę włamanie się na jego konto.
PAP / "Dziennik Polski"

Piątek, 2009-07-17

Prezydent zawetował ustawę medialną

Lech Kaczyński zawetował ustawę medialną. Jak powiedział szef jego kancelarii, prezydent uznał, że ustawa nie tylko nie rozwiązałaby problemów, przed którymi stoją media publiczne, ale również stworzyła nowe. - Czekamy teraz na stanowisko klubów - powiedział w reakcji na prezydenckie weto premier Donald Tusk.
- Odebranie mediom publicznym niezależności finansowej, groźba upadku regionalnych ośrodków TVP i programów PR, niespełnienie wymogu notyfikacji w Komisji Europejskiej - to według szefa prezydenckiej kancelarii Piotra Kownackiego, podstawowe zarzuty, które skłoniły Lecha Kaczyńskiego do zawetowania ustawy medialnej.
"Wszyscy apelowali, by prezydent nie podpisywał"
Kownacki podkreślił, że prezydenta przekonały odbyte konsultacje z przedstawicielami świata kultury, środowisk dziennikarskich i twórczych. - Wszyscy apelowali do prezydenta, żeby ustawę zawetował - zaznaczył.
Szef prezydenckiej kancelarii dodał, że Lech Kaczyński wziął pod uwagę krytyczną ocenę ustawy wyrażoną przez Rzecznika Praw Obywatelskich, Helsińską Fundację Praw Człowieka, a także OBWE.
Jak mówił Kownacki, ustawa odbiera mediom niezależność finansową. W ocenie twórców, z którymi niedawno spotkał się prezydent, gdyby ustawa weszła w życie, to zapisany w niej sposób finansowania - z budżetu państwa - zmuszałby media publiczne do konkurowania na rynku reklamy z mediami prywatnymi.
Szef prezydenckiej kancelarii powiedział też, że ustawa "zawiera liczne usterki prawne, które - niezależnie od merytorycznych - też ją dyskwalifikują". Ustawa ta - powiedział Kownacki - "psuje demokrację, osłabia media publiczne i prowadzi do ich co najmniej częściowej likwidacji".
- Jeśli środowiska twórcze opracują koncepcję nowych regulacji dla mediów publicznych, pan prezydent Lech Kaczyński jest gotów taki projekt wesprzeć - zapewnił Kownacki. Podkreślił, że wsparcie prezydenta oznaczałoby zarówno skorzystanie przez niego z inicjatywy ustawodawczej, jak i techniczną pomoc prezydenckich prawników. - Czekamy na konkrety - dodał.
"Ten bałagan wymaga zakończenia"
Weto prezydenta oznacza, że ustawa wróci do Sejmu. Zgodnie z konstytucją Sejm ponownie uchwala ustawę większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby. Rządząca koalicja PO-PSL nie ma obecnie w Sejmie większości koniecznej do ponownego uchwalenia ustawy, czyli do odrzucenia weta prezydenta. Jest to możliwe tylko przy wsparciu któregoś z pozostałych klubów poselskich.
- Mam nadzieję, że w tych rozmowach międzyklubowych znajdzie się taką atmosferę na rzecz de facto ratowania mediów publicznych, a także bardzo rzetelnego traktowania klientów publicznych - powiedział Donald Tusk.
Pytany, co może zrobić PO, aby przekonać klub Lewicy do odrzucenia weta prezydenta powiedział, że do tego posłowie tego klubu muszą się sami przekonać. - Lewica sama musi się przekonać do tego, że warto zrobić naprawdę sensowny ład medialny i przede wszystkim zakończyć to, co się w tej chwili dzieje w mediach publicznych. Ten bałagan tak, czy inaczej wymaga zakończenia - podkreślił premier.
- Moje argumenty były oczywiste i jasne. Nie mogę zagwarantować gigantycznych pieniędzy publicznych dla instytucji, która działa w taki sposób, jaki obserwujemy szczególnie teraz ostatnio - dodał premier.
Pytany, czy jest pewny zachowania PSL w głosowaniu nad wetem odparł, że koalicjant jest wyjątkowo rzetelny i lojalny w takich chwilach próby. "Namawialiśmy prezydenta do innej decyzji"
Szef klubu i lider SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że decyzja, jak posłowie klubu Lewicy będą głosować w sprawie weta prezydenta do nowej ustawy medialnej, zapadnie za dwa-trzy tygodnie. Dodał, że oprócz klubu w tej sprawie wypowie się także zarząd krajowy Sojuszu.
- Namawialiśmy prezydenta do innej decyzji. Nasz pomysł był taki, żeby prezydent podpisał ustawę, a my znaleźlibyśmy większość do zmiany kilku złych zapisów - powiedział Napieralski.
Dodał, że "przyjmuje decyzję prezydenta", ponieważ w ostatnich dniach pojawiło się wiele głosów przeciwnych ustawie, np. oświadczenie OBWE (apelujące o skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego) czy wystąpienia środowisk twórczych. - Doszło też do skandalicznego sojuszu PO z LPR i panem Farfałem - dodał szef Sojuszu.
"Tylko PO pozytywnie oceniała ustawę"
Zdaniem były przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, posłanki PiS Elżbiety Kruk, zawetowanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego ustawy medialnej to właściwa ocena tej ustawy.
- Ostatnio toczyła się dosyć ożywiona dyskusja publiczna i nie słyszałam w niej, poza głosami PO, pozytywnych ocen - powiedziała Kruk.
Była szefowa KRRiT dodała, że ma nadzieję na podtrzymanie prezydenckiego weta w Sejmie.
"Dobra decyzja prezydenta"
- Ustawa medialna jest niewykonalna, dlatego zawetowanie jej przez prezydenta to dobra decyzja - ocenił medioznawca dr Karol Jakubowicz. Odpowiadając na apel prezydenta, by teraz środowiska twórcze przygotowały własny projekt regulacji mediów publicznych, Jakubowicz mówi, że najważniejsze, by projekt był jeden.
- Myślę, że nie ma sensu tworzyć kilku konkurencyjnych projektów, sądzę, że powinien powstać jeden wspólny. O to zresztą wydaje mi się apelował minister Kownacki, żeby to był projekt, który cieszy się szerokim poparciem. Oczywiście nie będzie łatwo go wypracować, ale uważam, że kierunkowo powinno się pracować nad jednym - powiedział Jakubowicz.
Według niego w nowym projekcie należy położyć nacisk m.in. na znalezienie nowej formuły publicznego finansowania TVP i Polskiego Radia.
PAP

Kryzys na Zalewie Zegrzyńskim minął

Sytuacja kryzysowa na Zalewie Zegrzyńskim minęła; natlenienie wód jest zadowalające zarówno na Bugu, jak i na samym Zalewie, i systematycznie się poprawia - zapewnił na konferencji prasowej wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. W weekend rusza akcja promująca usługi turystyczne nad Zalewem, przedsiębiorcy zapowiadają rabaty.
Wojewoda poinformował też, że trzy kąpieliska nad Zalewem Zegrzyńskim są już czynne i można z nich korzystać, a pozostałe będą otwierane w najbliższych dniach.
Kozłowski podkreślił jednak, że skutki zjawiska przyduchy jeszcze trwają, bo zginęła ogromna masa ryb. - W wielu miejscach dorzecza Bugu, zwłaszcza na łachach, w trudno dostępnych miejscach, w trzcinowiskach, starych dorzeczach, zalega jeszcze masa śniętych ryb - powiedział.
Jak poinformował, z samego Zalewu Zegrzyńskiego usunięto w ciągu ostatnich kilku dni 15 ton martwych ryb, a łącznie z rzeki Bug 78,8 tony, choć - jak zaznaczył - to nie jest pełen obraz, ponieważ to są dane tylko z punktów utylizacji ryb.
Wojewoda podkreślił, że powiatowe sztaby zarządzania kryzysowego we właściwym momencie rozpoczęły akcję, która nie pozwoliła dopuścić do wpłynięcia do Zalewu ponad 78 ton śniętych ryb. - Gdyby tak się wydarzyło, to mielibyśmy znacznie gorszą sytuację niż obecnie, a nawet mogłoby dojść potencjalnie do zagrożenia epidemiologicznego - powiedział.
Kozłowski zapewnił, że "zagrożenia epidemiologicznego nie ma, a Zalew Zegrzyński rozpoczął samooczyszczanie". Dodał jednak, że skutki przyduchy trwają, gdyż w znacznej części Bugu i na Zalewie Zegrzyńskim nie ma ryb, albo jest ich bardzo mało. Zapowiedział, że zostaną podjęte działania, mające na celu zarybienie Bugu i Zalewu Zegrzyńskiego.
Wojewoda mazowiecki powiedział, że według opinii ekspertów poprawa stanu wód w Bugu i Zalewie Zegrzyńskim ma charakter trwały, a ich stan będzie ciągle monitorowany. Zalecił kolejny przegląd wybrzeży rzeki, zwłaszcza starorzeczy. Podkreślił, że konieczna jest dalsza ostrożność i nadzór nad ewentualnym uwalnianiem tych wód i ich spływem do Bugu, bo mogą być w znaczącym stopniu jeszcze zanieczyszczone martwymi rybami i zatrute.
Jak poinformował wojewoda, powołał zespół, pracujący nad tym, by sytuacja się nie powtórzyła. Dodał, że do tak intensywnego zjawiska przyduchy nie doszło w 50-letniej historii Zalewu Zegrzyńskiego. - Nie jest to zjawisko coroczne, choć przyducha w ograniczonym zakresie pojawia się co roku, ale nie na taką skalę - powiedział Kozłowski.
Starosta legionowski Jan Grabiec poinformował, że skutkiem kryzysu na Zalewie Zegrzyńskim był poważny spadek obrotów branży turystycznej. - W związku z tym, że kryzys minął, wszyscy przedsiębiorcy postanowili od piątku ruszyć z promocją, zapewniając spore rabaty na noclegi, gastronomię i sprzęt pływający. Promocja ta ma udowodnić, że nad Zalewem Zegrzyńskim jest bezpiecznie - powiedział Grabiec.
Dodał, że starostwo sfinansuje reklamę promocyjną. Akcja rusza w weekend.
PAP

Setki polskich turystów mają problem z powrotem do kraju

Warszawskie Biuro Podróży „Kopernik” stało się niewypłacalne i ogłosiło upadłość. Dla klientów oznacza to jedno - stracone pieniądze i nerwy.
"W związku z trudnościami finansowymi, spowodowanymi w ostatnim czasie różnicami kursowymi oraz małymi wpływami i dużymi zaległościami, Biuro Podróży KOPERNIK Sp. z o.o. stało się niewypłacalne i jest zmuszone odwołać kolejne imprezy oraz złożyć w Sądzie wniosek o upadłość" - głosi komunikat na stronie biura. Mazowiecki Urząd Marszałkowski został już poinformowany o upadłości biura.
Na wakacje w Egipcie nie wyruszyli turyści z lotnisk w Pyrzowicach i stołecznego Okęcia. Według Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego problem może dotyczyć nawet 3000 osób, które wykupiły wycieczki w biurze "Kopernik". Za granicą przebywa prawdopodobnie około 700 osób, którym trzeba będzie zorganizować powrót do kraju.
Z informacji uzyskanych przez MSZ wynika, że trudności z powrotem do kraju mają obywatele polscy przebywający w Egipcie (Hurghada - ok. 230 osób, Sharm El Sheikh - ok. 300 osób) oraz w Tunezji (ponad 200 osób w miejscowościach Sousse, Monastir i Hammamet).
Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP we współpracy ze Urzędem Marszałkowskim w Warszawie podjęło już działania w celu zapewnienia pomocy polskim turystom.
Placówki RP w Kairze i Tunisie na bieżąco monitorują sytuację oraz pozostają w kontakcie z miejscowymi władzami. Przedstawiciele polskich placówek konsularnych udali się do miejsc, w których przebywają poszkodowani w celu udzielenia im niezbędnej pomocy oraz zorganizowania możliwości ich jak najszybszego powrotu do kraju.
Informacje na temat aktualnej sytuacji można uzyskać pod numerami telefonów:
- Urząd Marszałkowski - 0 22 59 79 545
- Centrum Operacyjne MSZ - 0 22 523 90 09
- Ambasada RP w Kairze - 00 20 105 48 55 00
- Ambasada RP w Tunisie - 00 216 25 320 090
PAP

Czwartek, 2009-07-16

Obama nie może zignorować listu polityków

Prezydent USA Barack Obama powinien wziąć pod uwagę list przywódców z Europy Środkowo-Wschodniej wyrażający rozczarowanie, że jego administracja zdaje się zaniedbywać ten region - uważa ekspert z Centrum Analiz Polityki Europejskiej Wess Mitchell.
- Obama po prostu nie może zignorować tego listu. Z powodów dyplomatycznych, ze względu na Rosję i Europę, ta administracja wolałaby, żeby Europa Środkowo-Wschodnia nie istniała. Ten list jest przypomnieniem, że region ten nie tylko istnieje, ale nie jest bez znaczenia - uważa Mitchell.
W liście, o którym w czwartek informuje "Gazeta Wyborcza", wybitni politycy naszego regionu, m.in. byli prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa, Czech Vaclav Havel, Litwy Valdas Adamkus, podkreślili, że Ameryka nie może zapomnieć o Europie Środkowej, musi prowadzić zdecydowaną i opartą na wartościach politykę wobec Rosji, a sprawa tarczy antyrakietowej to test wiarygodności Waszyngtonu. Apel ten wsparł w liście otwartym prezydent Lech Kaczyński.
- To właśnie administracja powinna usłyszeć. Zwłaszcza nacisk na to, żeby rząd USA umocnił i potwierdził swoje zobowiązania w zakresie bezpieczeństwa Europy Wschodniej, jest niezmiernie ważny - powiedział ekspert Centrum Analiz Polityki Europejskiej.
Jednocześnie uważa on jednak, że "dotychczas nie widać jakiejś zasadniczej zmiany" w polityce USA wobec Europy Wschodniej w porównaniu z polityką administracji prezydenta George'a W. Busha.
- Nie ma jak dotąd, formalnie biorąc, zmiany np. w sprawie obrony antyrakietowej w Polsce i Czechach. Administracja chce w tym momencie czekać z decyzją w tej kwestii, nie chce się zobowiązywać do niczego, bo mogłoby to narazić na szwank jej otwarcie dyplomatyczne z Rosją, ale jednocześnie nie chce wycofać tego projektu, bo przedwcześnie usunęłoby to monetę przetargową w negocjacjach z Rosją. Próbuje więc pozostawić wszystkie opcje otwarte - ale może to robić tylko do pewnego czasu. W końcu będzie musiała coś wybrać. Poza tym zaczyna wiązać sobie ręce, bo Obama w Moskwie zgodził się na powiązanie sprawy broni ofensywnej z bronią defensywną. W przyszłości utrudni mu to swobodę manewru w kwestii obrony antyrakietowej - powiedział Mitchell.
Rosja domaga się, by w zamian za zawarcie porozumienia o dalszej redukcji nuklearnej broni strategicznej - nowe porozumienie START - Waszyngton zrezygnował z umieszczenia w Polsce i Czechach tarczy antyrakietowej.
Tomasz Zalewski PAP

Żniwa będą mniej obfite niż przed rokiem

Zbiory zbóż mogą być w tym roku nawet o ponad 2,5 miliona ton niższe niż przed rokiem - pisze "Nasz Dziennik". Producenci, analitycy, Ministerstwo Rolnictwa i GUS uważają, że zbiory zbóż podczas tegorocznych żniw wyniosą maksymalnie 27 milionów ton.
Wpływ na to ma mieć między innymi zmniejszenie areału upraw o ponad 400 tysięcy hektarów i minimalnie gorsze plonowanie. Izba Zbożowo-Paszowa zapowiada, że pszenicy zbierzemy 8,8 miliona ton, czyli mniej o pół miliona ton w porównaniu z ubiegłym rokiem. Mniej więcej na tym samym poziomie utrzymają się zbiory żyta, pszenżyta i owsa. Mniej o kilkaset tysięcy ton ma być jęczmienia i mieszanek zbożowych.
Rolników niepokoi natomiast gorsza jakość ziarna. Wpływ na nią ma przede wszystkim niekorzystna aura, zwłaszcza obfite deszcze, powodzie i podtopienia, które także zniszczyły część upraw. Rolnicy mają jednak nadzieję, że teraz przyjdzie do nas prawdziwe lato i wiele hektarów zbóż uda się jeszcze uratować.
IAR

"Eskomunika dla Rydzyka!"

Internauci są oburzeni słowami ojca Rydzyka. Wiele osób pyta na forum jak osoba o takich poglądach może pełnić posługę kapłańską. Nieliczni bronią stanowiska księdza, utożsamiając się z jego poglądami. Gorąca dyskusja na temat poglądów toruńskiego księdza wywiązała się po publikacji wypowiedzi, w której kapłan obraża czarnoskórego zakonnika.
W niedzielę 12 lipca br. w czasie pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę o. Tadeusz Rydzyk pozwolił sobie na żenujący żart. W pewnej chwili dostrzegł czarnoskórego zakonnika i zawołał: - Kochani, o jeszcze Murzyn. O Boże, on się jeszcze nie mył. Chodź tutaj bracie, on się nie mył wcale.
Ekskomunika za takie słowa
"Ojciec Rydzyk powinien być ekskomunikowany i przestać żyć z tacy kościelnej i radiowej. Powinien poznać, co to podatek i ubóstwo jak na księdza przystało!" – uważa Grzechu. Nie on jeden podważa przynależność o. Rydzyka do kościoła Katolickiego „Nie rozumiem jednego – czy mamy w Polsce jakąś władzę, czy anarchię w wydaniu kleru?” – zastanawia się kresowiak. „Jak można tolerować takiego "niby" księdza?” – pyta. Odpowiedź na tego typu pytania znajduje siwy, bowiem jego zdaniem kościół nie reaguje, bo ma profity z biznesów Rydzyka, a kto by zarzynał kurę która znosi złote jaja?!
„Jak to możliwe, że o. Rydzyk funkcjonuje jeszcze w życiu publicznym?” – pisze w opinii gdanszczanin. Ksiądz powinien wiedzieć czym jest miłość bliźniego dodaje obserwator. Zdaniem Mirona żarty o. Rydzyka świadczą po prostu o jego niskim poziomie intelektualnym i prostactwie.
„Mądrze mówi”
Nie każdy Internauta uważa, że wypowiedź księdza z Torunia jest żenująca – na forum wypowiada się wiele osób, które moją podobne zdanie w stosunku do osób o innym kolorze skóry, co o. Rydzyk. „To psy z szatańskich mediów tylko szukają pretekstu do wywołania zamętu, jednak pomimo tego Ojciec Rydzyk się nie ugina i chwała mu za to – pisze na forum Oszukany przez PO.
Zdaniem ~a „nareszcie wypowiedział się mądry człowiek, a takich mamy w Polsce coraz mniej”. Nie zgadza się z nim ~mac podważając definicję mądrości, która tego typu wypowiedzi zalicza do mądrych. „Dla mnie to zakłamanie i prostactwo! Nie wstydzisz się? Rasisto?!” – pisze ~mac.
Najbardziej smutne są brawa, które towarzyszyły słowom ojca Rydzyka, o czym piszą na forum Internauci. „Świadczą one tylko o poziomie naszego społeczeństwa” – pisze bella.
Opinie Internautów zebrała Sylwia Mróz, Wirtualna Polska
 

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228