W klinice ilość pacjentów przybywała z uwagi na
brak lekarzy. Zacząłem nawet
poprawiać swoje rekordy liczby widzianych pacjentów przez okres 9 godzin i
ten ostatni
wynosił 96.Coraz częściej wracałem do domu zmęczony ale ciągle fascynowała
mnie
medyczna fotografia i związane z nią publikacje. Zdjęcia przeglądałem
wielokrotnie
wyszukując ciekawe przypadki czy też dobierając je do artykułów. Kiedyś
pomyślałem
sobie, że gdybym był fotografem w magazynie” Playboy” to byłbym milionerem
mając taką ilość fotografii. Będąc lekarzem jak dotąd poza satysfakcją
zdjęcia te nie
są materialną pomocą. Publikując
je w australijskim magazynie
lekarskim musiałem nawet
podpisać coś w rodzaju zrzeczenia
się autorstwa do publikowanych
zdjęć.
Pomyślałem sobie- „bezczelne
kangury” ponieważ nie miałem
wyboru, a chciałem na tym
kontynencie akurat publikować.
Za publikację pod koniec
roku przysłano mi kartkę
świąteczną zamiast honorarium
z podziękowaniami od całej
redakcji.
No cóż muszę przyznać, że
mimo wszystko cieszyłem się
z jej otrzymania. Po kilku latach
współpracy z tym australijskim
medycznym czasopismem
otrzymałem od nich mały prezent - był to skórzany futerał na butelkę wina.
Paczuszkę odebrałem na poczcie za ktόrąuiściłem 12 dolarów cła, bo tak
oclono ją w kanadyjskiej komorze celnej. Kiedy ją odpakowałem to
przypomniałem sobie, że taki futerał z butelką białego australijskiego wina
reklamowano na łamach czasopisma medycznego za jedyne 140 dolarόw. Na
czarnym futerale widoczne były emblematy-Australian Family Physician oraz
The Royal Australian College of General Practitioners (Królewski
Australijski związek
lekarzy rodzinnych oraz ogόlnie praktykujących).Wnętrze futerału było obite
jasnym
zamszem, na którym można było dostrzec otarcia czy też ślady po butelce
wina, której
tu niestety nie było. Stawiałem sobie pytanie, kto też tę butelkę wyjął
zanim pusty
futerał dostał się do moich rąk. Sprawa była dość delikatna, a zagadka jest
ciągle do rozwiązania. Przypominam sobie historię moich sąsiadόw, ktόrzy też
mieli dość miłą
przygodę z tzw. „Canada Customs and Revenue Agency” (Kanadyjski Urząd
Celny).
Otόź też otrzymali paczuszkę od przyjaciόł z Niemiec, za ktόrą podobnie jak
ja uiścili
12 dolarόw. W paczuszce było ciasto z owocami rodzaj keksa, które ich
znajomi
przesłali im na święta Bożego Narodzenia. Nic w tym zabawnego poza jedną
rzeczą,
że takie ciasto było dostępne w kanadyjskich sklepach za jedyne 9 dolarόw.
Wniosek
chyba taki, że według kanadyjskiej komory celnej wartość tego produktu
powinna być
w sprzedaży nieco wyższa.
Przez długi okres omijałem komputer z daleka. Było mi wstyd, że nie posiadam
umiejętności obsługi tego co zrewolucjonizowało przecież nasze życie.
Wiedziałem, że
któregoś dnia to musi nastąpić. Do tej pory prowadziłem notatki z moich
wspomnień
i zdawałem sobie sprawę, że komputer uprości i ułatwi moją pracę zarówno w
dziedzinie
pisarskiej jak i w przygotowywaniu artykułów medycznych ze zdjęciami.
Wreszcie
przezwyciężyłem własną słabość i z dnia na dzień spędzam z tym nowym
przyjacielem
mojego życia więcej czasu. Czasami wydaje mi się, że zbyt dużo. Myślę, że
jesteśmy
pokoleniem, które zapoczątkowało komputerowe uzależnienie pogłębiające się z
czasem.
Oczywiście korzyści wynikające z posiadania oraz umiejętności obsługi
komputera są
ogromne. Coraz częściej porusza się negatywne aspekty tego przedsięwzięcia.
Nie mam zamiaru poruszać tutaj tych zagadnień, ale do mojego entuzjazmu
komputerowego dołączyła się także twórcza działalność, może dość” prostacka”
ale
myślę, że w jakiś sposób zabawna ”.Spłodziłem” wierszyk, który zatytułowany
jest -
„Internatowa miłość” i który tutaj cytuję:
Pusto wszędzie, głucho wszędzie,
A ja nie wiem co dalej ze mną będzie.
Przerażony samotnością, nudą i gnuśnością-siadam do Internatu
Naciskam szybko klawisze i sądzę, że kogoś usłyszę.
Lecz nagle czuję, że moje serce znów bije.
Usłyszałem wezwanie mojego życia i znów żyję.
Tam gdzieś w oddali Twoje serce się żali,
Również znudzone samotnością, pustką i beznadziejnością,
woła przyjdź..
Drżą mi ręce, serce bije, wołam - ja tu tak samotnie żyję!
Odszukałem Ciebie wymarzoną.
Teraz wiem, że Ty na pewno wkrótce będziesz moją żoną.
Pytania rzucam bezustannie,
A Ty odpowiadasz na nie nienagannie.
Już wiem prawie wszystko o Tobie,
Choć chciałbym doświadczyć tego nie tylko w mowie.
Błagam więc o spotkanie, ale nie na ekranie.
Chciałbym całować Twoje usta i dłonie,
A czasem złożyć głowę na Twym łonie.
Ty jednak ciągle odkładasz nasze spotkanie,
a ja nie jestem w stanie wytłumaczyć Twoje zachowanie.
Prosząc Ciebie o rękę, myślę,
że w ten sposób zakończę swą udrękę.
Zdecydowaliśmy wziąć ślub na ekranie w
Internatowym stanie.
Podróż poślubna też zaplanowana -Virginia Island została wybrana.
Będziesz czekać w ślubnym łożu na mnie,
a ja przed tym wezmę ciepłą wannę.
A potem będę Cię pieścił czule, aż wszystko w Tobie utulę.
Zmrok panował w naszej ślubnej komnacie,
kiedy zaczęliśmy zabawiać się na ślubnej macie.
Całowałaś mnie nieustannie, a ja cały czas myślałem o „Cnotliwej Zuzannie”.
Gdy zacząłem pieścić te okolice, włos mi się zjeżył i spochmurniało lice.
Miałem problemy w znalezieniu erotycznej szparki,
w zamian za to znalazłem męskie organki....
|