Polonia Winnipegu
<<< Nr 087>>>

13 sierpnia 2009           Archiwa Home Kontakt Thunderbay

ZESPÓŁ


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur


Jola Małek
 
 
Ustaw Stronę Startową
Dodaj do ulubionych

 

Kalendarz Wydarzeń

Sierpień 2009
Ni Po Wt Sr Cz Pi So
            1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31          


 

Zapisz się na naszą listę

Email adres:  
Imie i nzwisko:

 

 

Dołącz do nas

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

Ważne Linki

 Winnipeg

K P K
S P K
Ogniwo - Polskie Muzeum
Iskry - Zespół Tańca
Sokół - Zespół Tańca

Radio Polonia
Szkoła św. Ducha
Parafia Św. Ducha
Parafia Św. Andrzeja Boboli
Klub sportowy Polonia
Hypernashion

Polonijne zespoły
Nowy Czas
------
Jerzy-Cornerstone Real Estate

 

 Kanada

Polska biblioteka -McGill
Polonia Canada
Polonia Montreal
Polonia Ottawa
ABCRadio
Biuro Radcy Handlowego Kanady

Panorama Polska
Arts Polonia Toronto

 

 polska

Polonia dla Poloni
TV Polonia
Miss Polonia
Wspólnota Polska
Mówię po polsku
Polsko-Kanadyjska Izba Gospodarcza
Biuro Handlowe Ambasady Kanady
Polonia świata
MyPolinfo
Exporter
Polski Internet

Hotele w Polsce
 

 zagranica

Informator Polonijny
Polonia w Arizonie

Polonia w Chicago
Ogłoszenia w USA
Polish Roots
Magazyn Polonia

Polonicum Institut
Polki w Świecie

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu



 

 Translate this page
Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.

Zapisz się na naszą listę,
dowiesz się z pierwszej ręki o polonijnych wydarzeniach w Winnipegu i okolicach

E-mail
Imię i nazwisko

W tym numerze:

 

 

 

 


    

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę

 

listy dO Redakcji

 



   

 

Wydarzenia warte odnotowania

 

Folklorama. Polski pawilon otwarty do soboty. Godziny 6:45 PM, 8:15 PM i 9:30 PM w budynku SPK.

Tutaj można obejrzeć zdjęcia i filmiki.

 


Irena Dudek zaprasza na zakupy do
Polsat Centre

Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
 


Polsat Centre
217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

S  P  O  N  S  O R

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę

 

 ŻYCZENIA
 

 

 

 

 

 

Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim bliskim , znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub, narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie, ale nie jest to konieczne (zdjęcie dodaj pod warunkiem, że jesteś jego autorem i zgadzasz się na umieszczenie go na naszej stronie) .

Życzenia prosimy przesyłać na adres: jolamalek@onet.eu

Kto składa życzenia np. Jan Kowalski

Z jakiej okazji składasz życzenia np. Z okazji 18 urodzin

 Treść życzeń

Twoje życzenia zostaną opublikowane w serwisie dopiero po akceptacji zespołu redakcyjnego w kolejnym numerze Biuletynu. 


 

 

 

 


Odwiedź Hypernashion

S  P  O  N  S  O R

 

 

                         
 

HUMOR 

Miał odbyć się mecz bokserski USA - Polska w Zakopanem.

Stany wystawiły Tysona, a Polska oczywiście Gołotę.

Jednak tuż przed samą walką Gołota złamał rękę i na gwałt potrzebny
był jakiś bokser, aby uniknąć kompromitacji.
Trener wyskoczył na Krupówki i zobaczył wielkiego górala.
Chcesz zarobić 100$?
- Noooo... chce - odparł góral
Trener wziął go do szatni, dał spodenki i rękawice i mówi:
- Wyjdź na ring, zasłoń się rękawicami i stój. Jak przetrzymasz
pierwszą rundę dostaniesz pieniądze.
Góral wyszedł, Tyson go poobijał, ale góral przetrzymał.
No to Trener mówi:
- Jak przetrzymasz drugą dostaniesz 1000$.
Góral wyszedł, Tyson go już teraz mocno poobijał, no ale i tę rundę
przetrzymał.
Trener zachwycony obiecuje:
- Jak przetrzymasz trzecią dostaniesz 10 000$ Góral wyszedł, ale
już ledwo zszedł po tej rundzie. A trener do niego:

- Słuchaj, jak wytrzymasz czwartą......

- Nie wytrzymam, w końcu mu dołożę !

 

 
   

 

Polski Pawilon Folkloramy - Warszawa
 

 

 

 






 



 



 

 

 

 


 

 

 

 



 

 

 

 

   

 


    

                                            S  P  O  N  S  O R

 

15.08.2009- 89 ROCZNICA BITWY WARSZAWSKIEJ,
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO
 

 

 

 

 

"Cud nad Wisłą"

   W lutym 1919 roku polskie wojsko stanęło na Wołyniu na drodze bolszewickiej ofensywy na Zachód. W 1920 r. operacja naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego w sojuszu z siłami ukraińskimi pod wodzą Semena Petlury doprowadziła do zdobycia Kijowa. Potem nastąpił atak bolszewików, którzy klęskę ponieśli dopiero właśnie pod Warszawą, gdzie polscy żołnierze pod dowództwem Piłsudskiego przełamali ofensywę armii Michaiła Tuchaczewskiego.
   Władze radzieckie celowo odwlekały podjęcie rokowań z Polską, aby wykorzystać powodzenie swojej nieprzerwanej ofensywy na zachód, co oznaczałoby rozszerzenie rewolucji w Europie. A tam wielu patrzyło na nią przychylnie, jeśli nie entuzjastycznie. Świadczyły o tym częste przypadki bojkotu przeładunku i transportu materiałów wojennych dla Polski. Jednym z tych, którzy liczyli jednak na odwrócenie się karty w działaniach wojennych, był marszałek Józef Piłsudski.
   W czasie odwrotu przygotowano odwody, które miały umożliwić zatrzymanie czerwonego pochodu i zwrot zaczepny. Józef Piłsudski wybrał plan polegający na uderzeniu w lukę między północnym i południowym frontem radzieckim, wyjście na tyły wojsk M. Tuchaczewskego (front północny) i zmuszenie w ten sposób wroga do generalnego odwrotu.
   15 sierpnia 1920 roku, po trzech dniach ciężkich walk, Polacy odbili ostatecznie Radzymin. Oznaczało to wówczas powstrzymanie pierwszego szturmu wojsk bolszewickich na Warszawę. Jednak bitwa o polską stolicę nie była jeszcze rozstrzygnięta.
   Losy bitwy rozstrzygnęły się w ciągu paru dni. Heroiczna obrona na przedpolach Warszawy (np. Radzymin) i skuteczne działania 5 Armii dowodzonej przez gen. W. Sikorskiego nad Wkrą stworzyły pomyślne warunki dla oczekującej grupy uderzeniowej złożonej z 3 i 4 Armii (marsz. J. Piłsudski i gen. E. Rydz - Śmigły). Jej natarcie znad Wieprza 16 sierpnia wyjaśniło ostatecznie sytuację na korzyść Polaków. M. Tuchaczewski rozpoczął wycofywanie się. W tym też czasie przystąpiono do rokowań pokojowych w Mińsku, które przeniesiono później do Rygi.
   Szef brytyjskiej misji wojskowej w Polsce, lord d'Abernon, uznał powstrzymanie bolszewickiego najazdu za osiemnastą bitwę w dziejach ludzkości, która decydowała o losach świata. - Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji - ocenił d'Abernon.
   Niedawno odkryto nowe dokumenty na temat roli polskiego wywiadu w tej wojnie. Okazało się, że polscy kryptolodzy doskonale znali zamierzenia Armii Czerwonej. Historyk z Wojskowego Biura Badań Historycznych, dr Grzegorz Nowik, odkrył w Centralnym Archiwum Wojskowym dokumenty, według których polscy kryptolodzy już we wrześniu 1919 r. złamali sowieckie szyfry wojskowe. Dzięki temu polskie dowództwo wiedziało na bieżąco o zamierzeniach Armii Czerwonej, co umożliwiło w sierpniu 1920 r. zwycięską polską ofensywę, nazwaną później cudem nad Wisłą.

Święto Wojska Polskiego

W rocznicę "Cudu nad Wisłą" zaczęto uroczyście obchodzić Święto Żołnierza w 1923 roku. Wprowadzono je na rozkaz marszałka Józefa Piłsudskiego - rozkazem ministra spraw wojskowych nr 126 z dnia 4 sierpnia 1923 roku. W rozkazie tym pisano: "Dzień 15-go sierpnia jest Świętem Żołnierza. W tym dniu wojsko i społeczeństwo czci chwałę oręża polskiego, której uosobieniem i wyrazem jest żołnierz. W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą święci się pamięć poległych w wiekowych walkach z wrogiem o całość i niepodległość Polski".

Święto Wojska Polskiego to święto upamiętniające jedno z największych zwycięstw oręża polskiego oraz oddające hołd żołnierzom wszystkich rodzajów wojsk.
   Ważne jest, aby w tym dniu nie zapomnieć o żadnej żołnierskiej mogile, również o żadnym miejscu, w którym bohaterscy żołnierze przelewali krew za nas - Polaków. Zachowajmy pamięć o tych, którzy oddali życie, służąc Ojczyźnie.


 

Źródło: http://www.emkom.republika.pl/bitwa_warszawska.html
 

   

 


189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

S  P  O  N  S  O R


 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI
 

 

 

 

 

Środa, 2009-08-12

Prezydent podpisał kryzysową nowelizację budżetu

Prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację budżetu na rok 2009. Wcześniej ustawa została 17 lipca przyjęta przez parlament.

W nowelizacji budżetu rząd zmienia między innymi tempo wzrostu PKB z 3,7 na 0,2 procent i podwyższa deficyt z o 9 miliardów złotych - z 18,18 mld zł do 27,18 mld zł.

Nowelizacja uwzględnia też mniejsze o 46,6 miliardów złotych od zakładanych wpływy podatkowe. Niedobór ten resort finansów chce zrekompensować z innych źródeł - m.in. poprzez ściąganie ze spółek skarbu państwa dużych dywidend.

W efekcie łączne wpływy do budżetu mają być i tak niższe o 30,1 mld zł i wyniosą 272,9 mld zł, a nie ponad 303 mld zł, jak wcześniej planowano.

Rząd w nowelizacji najmocniej ściął wydatki na: politykę rodzinną, sportowców i badania naukowe.
IAR

Ponad 5 tys. pielgrzymów dotarło na Jasną

Ponad pięć tysięcy pątników liczyły trzy największe piesze pielgrzymki, które w środę dotarły na Jasną Górę. To grupy z archidiecezji gdańskiej i sandomierskiej oraz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

Oprócz nich, na trzy dni przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, do częstochowskiego sanktuarium przybyły pielgrzymki m.in. z archidiecezji białostockiej i warmińskiej oraz barwna, młodzieżowa Piesza Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg.

Witający tysięczną grupę z Gdańska abp Tadeusz Gocłowski, w nawiązaniu do hasła tegorocznej pielgrzymki: "Otoczmy troską życie" wskazał m.in., że to apel Jezusa o szacunek dla każdego człowieka, "a równocześnie o podanie mu ręki, by człowiek mógł w pełni korzystać z Bożego daru życia".

Najmłodszy uczestnik 27. pielgrzymki archidiecezji gdańskiej miał 2 lata, a najstarszy 80. Wędruje w niej kilka grup. Wyruszająca z Helu grupa kaszubska pokonuje najdłuższą trasę w Polsce - 640 km w 19 dni. Pielgrzymi z Gdańska szli 16 dni, pokonując 500 km, a piesi z Gdyni w ciągu 18 dni przemierzyli 540 km.

Ok. 1,8 tys. pątników przybyłych z 27. pielgrzymką diecezji zielonogórsko-gorzowskiej powitał na szczycie tamtejszy biskup pomocniczy Paweł Socha. W homilii wygłoszonej podczas południowej mszy w Kaplicy Matki Bożej nawiązywał m.in. do przesłania liczącej 70 osób jednej z grup pielgrzymki - tzw. Nauczycielskich Warsztatów w Drodze.

To grupa z odrębnym programem, w której wędrują nauczyciele. W tym roku rozważali oni słowa bł. Marceli Darowskiej: "wychowanie to dzieło miłości". "Sprawdza się to najpierw w rodzinie, w potem w przedłużeniu rodziny - jakim jest szkoła" - podkreślił bp Socha. Zaznaczył też, że "pielgrzymka to cudowna szkoła życia chrześcijańskiego.

Najdłuższa trasa jednej z grup tej pielgrzymki liczyła 450 km, wierni pokonali ją w 12 dni. Krótko po grupach z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej na Jasną Górę weszła też ok. 500-osobowa 26. Pielgrzymka Archidiecezji Warmińskiej. Grupa z Olsztyna przeszła 450 km w 14 dni. Najdłuższą drogę - ok. 600 km w 17 dni - mieli za sobą pielgrzymi z Bezled.

Z 26. Pieszą Pielgrzymką Ziemi Sandomierskiej przybyło w środę do Częstochowy 3 tys. osób z Sandomierza, Stalowej Woli, Ostrowca Świętokrzyskiego i Janowa Lubelskiego. Pielgrzymi pokonali od 250 do 310 km w 9 do 11 dni. Na Jasnej Górze witał ich - i odprawił swoją pierwszą tam mszę - wyświęcony 4 lipca biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz.

Jedną z barwnych grup nadchodzącą przed 15 sierpnia do sanktuarium jest wyrosła z ruchu hipisowskiego Piesza Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg. Jak deklaruje organizujący ją ks. Andrzej Szpak, jej atmosfera trochę się różni od nastroju innych grup. Bardziej spontaniczne są np. msze, którym towarzyszą m.in. piosenki hipisowskie czy pacyfistyczne. Pielgrzymi-hipisi również stawili się w środę w Częstochowie.

Ogółem do końca sierpnia na Jasną Górę dotrze pieszo ponad 100 tys. pielgrzymów w ok. 140 grupach. Dni poprzedzające sobotnie święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny to okres największego w ciągu roku szczytu pielgrzymkowego. Od wtorku do piątku do sanktuarium przyjdzie ponad 75 tys. pielgrzymów - najwięcej w czwartek i piątek (po ok. 30 tys. osób).

14 sierpnia do sanktuarium nadejdzie m.in. najliczniejsza z pielgrzymek - warszawska, w której idzie ok. 7 tys. pątników. Ok. 4 tys. osób wędruje też z warszawską pielgrzymką akademicką. Tego dnia na Jasną Górę wejdą także m.in. pielgrzymujący żołnierze i strażacy. Po kilka tysięcy osób przyjdzie z pielgrzymkami z Podlasia i z archidiecezji lubelskiej.

W sobotę pielgrzymi, zarówno ci, którzy przyjdą na Jasną Górę pieszo, jak i ci, którzy dojadą na uroczystości, wezmą udział w sumie pontyfikalnej, której przewodniczyć będzie nuncjusz apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk. Homilię wygłosi prymas Józef Glemp. Święto Wniebowzięcia NMP co roku gromadzi w Częstochowie ok. 200 tys. wiernych.

Kolejny szczyt pielgrzymkowy na Jasnej Górze przypada przed świętem Matki Bożej Częstochowskiej (26 sierpnia). W ciągu trzech dni do sanktuarium dotrze wówczas pieszo ok. 30 tys. pielgrzymów
PAP

 

 

Dalej...

   

WIADOMOŚCI Z KANADY
 

 

 

 

Środa, 2009-08-12

Będzie łatwiej załatwiać

Władze Ontario zapowiedziały, że wprowadzone zostaną ułatwienie w załatwianiu pewnych urzędowych operacji.

Minister usług rządowych Harinder Takhar podał do wiadomości, że od jesieni urzędy wydające karty zdrowia, rejestracje pojazdów i prawa jazdy zostaną połączone w jeden urząd zwany ServiceOntario Centre.

Oznacza to, że karty zdrowia, które w tej chwili można uzyskać jedynie w 27 urzędach, będą dostępne w prawie 300 lokalizacjach.

Minister Takhar podkreślił, że rząd ma na celu ułatwienie życia mieszkańcom prowincji.

Mieszkańcy okolic pozamiejskich i terenów północnych nie będą już musieli dzięki temu pokonywać dużych odległości, aby móc załatwić tego rodzaju sprawy urzędowe.

W przypadku mieszkańców terenów wiejskich zamiast dwóch lokalizacji, karty zdrowia będą dostępne w 160 ośrodkach. Mieszkańcy północy zamiast sześciu, będą mieli obecnie do dyspozycji 67 takich zintegrowanych urzędów.

Dzięki tej zmianie, prawie 95 proc. Ontaryjczyków będzie miało nie dalej niż 10 km do ServiceOntario Centre.

Nowe zintegrowane urzędy mają zostać otwarte w ciągu najbliższych 18 miesięcy.

W chwili obecnej działają tylko dwa takie urzędy.

Zmiana stała się możliwa po paroletnich przygotowaniach, ponieważ karty zdrowia i rejestracje pojazdów podpadają pod dwa różne ministerstwa.

Nie wiąże się to jednak z żadnymi kosztami większymi niż przewidziane w budżetach resortowych.

Plan integracji tych usług idzie jeszcze dalej - rząd chce się, aby karty zdrowia i prawa jazdy wygasały w tym samym terminie, co dodatkowo ograniczy konieczność wizyt w urzędach do zaledwie jednej w celu przedłużenia ważności obu dokumentów.

Inny projekt to stworzenie systemu, w którym dla obu dokumentów wystarczy jedno zdjęcie i jeden podpis, powiedział minister Takhar.
Małgorzata P. Bonikowska Gazeta Dziennik Polonii Kanadyjskiej

 

 

 

Dalej...

   

 

  “Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com
 
 Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny
 

S  P  O  N  S  O R

 

FAKTY ZE ŚWIATA
 

 

 

 

Środa, 2009-08-12

Za 40 lat będzie nas ponad dziewięć miliardów

W roku 2011 na świecie będzie siedem miliardów ludzi, a do roku 2050 - może nawet 9,4 miliarda - głosi opublikowany w Waszyngtonie raport grupy badawczej Population Reference Bureau.

Opublikowana niedawno prognoza ONZ mówi o 9,1 mld ludzi na świecie w połowie XXI stulecia.

Naukowcy z Population Reference Bureau przewidują, że cały przyrost liczby ludności świata w okresie do 2050 roku przypadnie na słabiej rozwinięte kraje, głównie azjatyckie.

Dla Europy naukowcy prognozują natomiast spadek liczby ludności z 738 milionów obecnie do 702 milionów. Natomiast liczba ludności USA wzrośnie z 307 do 439 milionów, ale to za sprawą imigracji. 
PAP

Buzek: skazanie noblistki - niesprawiedliwe i okrutne

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek wydał oświadczenie, w którym ostro potępił przedłużenie aresztu domowego birmańskiej opozycjonistki Aung San Suu Kyi jako "niedopuszczalne, niesprawiedliwe i okrutne".

Aung San Suu Kyi została we wtorek skazana na dodatkowe 18 miesięcy aresztu domowego za "złamanie zasad" jego odbywania. Obserwatorzy twierdzą, że sprawa została sfabrykowana przez juntę, aby odsunąć ją od sceny politycznej przed wyborami powszechnymi w przyszłym roku. Będą to pierwsze wybory od 1990 roku, kiedy to partia Suu Kyi wygrała, ale wynik został zignorowany przez juntę.

Suu Kyi, która w 1991 roku dostała Pokojową Nagrodę Nobla, spędziła 14 z ostatnich 20 lat w więzieniu lub areszcie domowym.

Buzek podkreślił w oświadczeniu, że decyzja birmańskiego sądu "jest nie tylko smutną, ubolewania godną wiadomością dla obrońców demokracji i praw człowieka", ale także zagraża szansom na pojednanie narodowe w Birmie i podważa wiarygodność przyszłych wyborów w tym kraju.

Parlament Europejski wielokrotnie domagał się uwolnienia Aung San Suu Kyi i innych więźniów politycznych w Birmie - przypomniał Buzek i ponownie wezwał władze tego kraju do niezwłocznego i bezwarunkowego zwolnienia przywódczyni tamtejszej opozycji.

Jerzy Buzek podkreślił, że dla narodu birmańskiego i całej społeczności międzynarodowej Aung San Suu Kyi, laureatka Nagrody Sacharowa, którą PE przyznał jej w 1990 roku, "od ponad 19 lat pozostaje symbolem nadziei, odporności i politycznej odwagi". 
PAP

"Rosja łamie prawo międzynarodowe!"

Gruzja zaprotestowała przeciwko wizycie premiera Rosji Władimira Putina w gruzińskiej separatystycznej Abchazji uznając ją za kolejne posunięcie, które destabilizuje sytuację i wzmaga napięcie na Kaukazie. Tbilisi oskarża Moskwę o łamanie prawa międzynarodowego i zawartych wcześniej porozumień.

W oświadczeniu gruzińskiego MSZ napisano, że "wizyta Putina w okupowanej Abchazji znów potwierdza, że Rosja nie przestrzega powszechnie obowiązujących norm i zasad prawa międzynarodowego i nie wypełnia wziętych na siebie zobowiązań".

Gruzińskie MSZ podkreśla, że Rosja po raz kolejny daje jasno do zrozumienia, że nie miała i nie ma zamiaru spełnić warunków sześciopunktowego porozumienia o zawieszeniu broni z 12 sierpnia roku 2008.

Moskwa miała wypełnić porozumienie zawarte przy wsparciu ówczesnego francuskiego przewodnictwa UE; przywrócić stan sprzed 6 sierpnia, czyli sprzed konfliktu z Gruzją o Osetię Południową. Miało to polegać m.in. na wyprowadzeniu rosyjskich wojsk z Abchazji i Osetii Południowej - drugiego regionu separatystycznego.

Gruzińskie MSZ zaapelowało w swym oświadczeniu do społeczności międzynarodowej o wywarcie nacisku na Rosję, by wywiązała się ze zobowiązań.

Rosja, która uznała obie gruzińskie republiki separatystyczne za samodzielne organizmy państwowe, podpisała z nimi szereg porozumień, które są sprzeczne z wynegocjowanym przy pomocy UE zawieszeniem broni między Moskwą a Tbilisi.
PAP

 

 

Dalej...

   

 


    

S  P  O  N  S  O R

 

 

PODRÓŻ  DOOKOŁA  POLSKI - CIEKAWE  MIEJSCA -
PIŁA
 
 

 

 

 

W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca... przybliżamy najpiękniejsze regiony w Polsce- te znane i mniej znane. Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ Polska to nie porośnięty puszczą skansen, lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.

INDEX
 


 

 

 

PIŁA

 





Piła - malowniczo położone miasto nad rzeką Gwdą, na pograniczu Pomorza Zachodniego i Wielkopolski. Ponad połowę jego powierzchni stanowią lasy i parki, wypełniające tereny pomiędzy nowoczesnymi dzielnicami mieszkaniowymi. Urody dodają liczne jeziora. Okolice grodu są obszarami nieskażonej przyrody i pięknych krajobrazów, które zapraszają do aktywnego wypoczynku, kusząc swymi walorami turystów z kraju i z zagranicy.

Miasto, dzięki swemu położeniu geograficznemu jest znaczącym w skali kraju skrzyżowaniem szlaków komunikacyjnych. Tu przecinają się drogi kołowe i kolejowe, prowadzące z Wybrzeża na południe, do Poznania, Gorzowa i dalej do Niemiec oraz ze Szczecina i Świnoujścia do Bydgoszczy, Torunia i Warszawy.
Piła to także intensywnie i systematycznie rozwijający się ośrodek gospodarczy. Do wiodących działów gospodarki należą branże: elektroniczna, elektryczna i poligraficzna.
Pod koniec 2008 roku Piła liczyła około 75 tysięcy mieszkańców. To miasto ludzi młodych, prawie 60% mieszkańców nie przekroczyło czterdziestego roku życia.
 

Piła wyrosła ze starej rybackiej osady położonej wśród lasów nad rzeką Gwdą. Prawa miejskie otrzymała już prawdopodobnie w XV wieku, zostało to potwierdzone w 1513 r. przez króla Zygmunta Starego. Nie oszczędzały miasta katastrofy i zawieruchy wojenne. W roku 1626 roku miasto doszczętnie spłonęło. Odbudowane, nie oparło się wojskom szwedzkim w czasie Wojny Północnej, a największe zniszczenia przyniosła Wojna Siedmioletnia. Po l rozbiorze Rzeczypospolitej, Piła weszła w skład zaboru pruskiego. W 1755 roku w grodzie nad Gwdą urodził się najwybitniejszy obywatel miasta - Stanisław Staszic. Ten zasłużony przedstawiciel Oświecenia, ksiądz, pisarz, mąż stanu i filozof, zasłynął jako geolog twórca geologicznej mapy Polski. Był inicjatorem budowy kopalni węgla kamiennego na Górnym Śląsku. Po l wojnie światowej Piła pozostała w granicach Rzeszy. W czasie II wojny światowej miasto stało się ważnym ośrodkiem przemysłu zbrojeniowego Niemiec oraz miejscem ewakuacji ludności niemieckiej z bombardowanych przez Aliantów przemysłowych okręgów Rzeszy. Na początku 1945 roku Piła została ogłoszona miastem - twierdzą, wchodząc w skład umocnień Wału Pomorskiego. W wyniku ciężkich walk, Piła legła w gruzach. Była to ostatnia straszliwa klęska w dziejach miasta, które zostało odbudowane, niemal od nowa.

Dalej...

   


 

O`KANADO! CZYLI ZMAGANIA LEKARZA EMIGRANTA
 

 

 

 

Dzisiaj kolejny fragment książki doktora Jerzego Pawlaka "O` Kanado! czyli zmagania lekarza emigranta". Książkę można nabyć  w sklepie Polsat.

W klinice ilość pacjentów przybywała z uwagi na brak lekarzy. Zacząłem nawet
poprawiać swoje rekordy liczby widzianych pacjentów przez okres 9 godzin i ten ostatni
wynosił 96.Coraz częściej wracałem do domu zmęczony ale ciągle fascynowała mnie
medyczna fotografia i związane z nią publikacje. Zdjęcia przeglądałem wielokrotnie
wyszukując ciekawe przypadki czy też dobierając je do artykułów. Kiedyś pomyślałem
sobie, że gdybym był fotografem w magazynie” Playboy” to byłbym milionerem
mając taką ilość fotografii. Będąc lekarzem jak dotąd poza satysfakcją zdjęcia te nie


są materialną pomocą. Publikując
je w australijskim magazynie
lekarskim musiałem nawet
podpisać coś w rodzaju zrzeczenia
się autorstwa do publikowanych
zdjęć.

Pomyślałem sobie- „bezczelne
kangury” ponieważ nie miałem
wyboru, a chciałem na tym
kontynencie akurat publikować.
Za publikację pod koniec
roku przysłano mi kartkę
świąteczną zamiast honorarium
z podziękowaniami od całej
redakcji.

No cóż muszę przyznać, że
mimo wszystko cieszyłem się
z jej otrzymania. Po kilku latach
współpracy z tym australijskim
medycznym czasopismem
otrzymałem od nich mały prezent - był to skórzany futerał na butelkę wina. Paczuszkę odebrałem na poczcie za ktόrąuiściłem 12 dolarów cła, bo tak oclono ją w kanadyjskiej komorze celnej. Kiedy ją odpakowałem to przypomniałem sobie, że taki futerał z butelką białego australijskiego wina reklamowano na łamach czasopisma medycznego za jedyne 140 dolarόw. Na czarnym futerale widoczne były emblematy-Australian Family Physician oraz The Royal Australian College of General Practitioners (Królewski Australijski związek
lekarzy rodzinnych oraz ogόlnie praktykujących).Wnętrze futerału było obite jasnym
zamszem, na którym można było dostrzec otarcia czy też ślady po butelce wina, której
tu niestety nie było. Stawiałem sobie pytanie, kto też tę butelkę wyjął zanim pusty
futerał dostał się do moich rąk. Sprawa była dość delikatna, a zagadka jest ciągle do rozwiązania. Przypominam sobie historię moich sąsiadόw, ktόrzy też mieli dość miłą
przygodę z tzw. „Canada Customs and Revenue Agency” (Kanadyjski Urząd Celny).
Otόź też otrzymali paczuszkę od przyjaciόł z Niemiec, za ktόrą podobnie jak ja uiścili
12 dolarόw. W paczuszce było ciasto z owocami rodzaj keksa, które ich znajomi
przesłali im na święta Bożego Narodzenia. Nic w tym zabawnego poza jedną rzeczą,
że takie ciasto było dostępne w kanadyjskich sklepach za jedyne 9 dolarόw. Wniosek
chyba taki, że według kanadyjskiej komory celnej wartość tego produktu powinna być
w sprzedaży nieco wyższa.

Przez długi okres omijałem komputer z daleka. Było mi wstyd, że nie posiadam
umiejętności obsługi tego co zrewolucjonizowało przecież nasze życie. Wiedziałem, że
któregoś dnia to musi nastąpić. Do tej pory prowadziłem notatki z moich wspomnień
i zdawałem sobie sprawę, że komputer uprości i ułatwi moją pracę zarówno w dziedzinie
pisarskiej jak i w przygotowywaniu artykułów medycznych ze zdjęciami. Wreszcie
przezwyciężyłem własną słabość i z dnia na dzień spędzam z tym nowym przyjacielem
mojego życia więcej czasu. Czasami wydaje mi się, że zbyt dużo. Myślę, że jesteśmy
pokoleniem, które zapoczątkowało komputerowe uzależnienie pogłębiające się z czasem.
Oczywiście korzyści wynikające z posiadania oraz umiejętności obsługi komputera są
ogromne. Coraz częściej porusza się negatywne aspekty tego przedsięwzięcia.

Dalej...

 

 

 

"POLKI W ŚWIECIE" WYWIAD Z  DANUSIĄ NOWAK
 

 

 

 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.


Danusia Nowak

Jak się masz, kochanie?.
Danusia Nowak, czyli wizualna ozdoba legendarnego zespołu Happy End, prywatnie jest żoną Zbyszka, który w 1975 roku założył zespół i napisał jeden z największych przebojów wszechczasów „Jak się masz, kochanie?”. Osiemnaście lat swojego życia spędziła w Stanach Zjednoczonych, gdzie wraz z rodziną podróżowała po całej Ameryce. Ponad 6 lat mieszkała w Kalifornii, 8 lat w Chicago i ostatnie 4 lata w Sarasocie na Florydzie. Od niespełna dekady wraz z mężem mieszka w Ciechocinku, gdzie Zbyszek zbudował nowy dom, a Ona posadziła orientalny ogród.

Zacznijmy od samego początku, czyli od dnia, w którym Harry poznał Sally, czyli od okoliczności Twojego spotkania ze Zbyszkiem? Najpierw była miłość, a później współpraca estradowa czy odwrotnie?
OK! Startujemy od samego początku. Wszystko zaczęło się na pozór bardzo niewinnie i standardowo, czyli od mojego przyjścia na ten piękny świat w Nowej Soli. Zaczęłam od donośnego krzyku, aby samej sobie dodać animuszu i oświadczyć wszem i wobec, że nie zamierzam być jedynie kolejną „cichą myszką”. Później nie było już tak prosto. Nie mogłam długo usiedzieć na jednym miejscu, zawsze ciekawa byłam nowych miejsc i ludzi. I to chyba zostało mi do dnia dzisiejszego. Już nie pamiętam, ile razy zmieniałam miejsce pobytu, czy zamieszkania. Od wczesnej młodości miałam w głowie taki natłok pomysłów i energii, że czasem sama musiałam się przywoływać do porządku. Z perspektywy czasu myślę, że to, co się działo w moim życiu, starczyłoby na wiele odcinków serialu „M jak mętlik”. Kroniki showbiznesu odnotowały zapewne mój pierwszy „publiczny” występ piosenkarski, który miał miejsce u mojego wujka na wsi. Miałam wówczas 5 lat. Stojąc na skrzyni po jabłkach, brawurowo wykonałam własną wersję przeboju „Świniorzysko” z repertuaru zespołu „Śląsk”. Zbyszek do dziś żartuje sobie z tamtego mojego występu. Nikt jednak z „Uniwersalu”, ani z „Sony BMG” nie zadzwonił do mnie. Pewnie dlatego, że te firmy jeszcze wtedy nie istniały, a my nie mieliśmy telefonu. Życie powoli, ale stanowczo, uczyło mnie wielu prawd, a między innymi tej, że zawsze sama muszę walczyć o swoje. Raz nawet zdarzyło mi się walczyć dosłownie, kiedy w szkole podstawowej, w bezpośrednim pojedynku na pięści pokonałam mojego kolegę z podwórka. Właściwie to był remis – on miał z nosa pędzel, a ja z sukienki nici… Nie bardzo pamiętam o co poszło, ale musiał to być szalenie ważny powód! Po tym zdarzeniu słyszałam, jak za plecami gadali o mnie: „patrzcie no, takie to małe, a jakie zadziorne”. Później złagodniałam, przestałam się pasjonować brutalnymi technikami walk Wschodu a zaczęłam kochać śpiew i muzykę. Związałam się z lokalnym zespołem „Zachodni chłopcy”. Najczęściej śpiewaliśmy znane utwory innych wykonawców. Za namową dyrektora naszego Domu Kultury, wystąpiłam na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, gdzie dostałam specjalne wyróżnienie i to był właściwie początek całej tej historii z „Happy Endem”. Moje zdjęcie, jako laureatki, wisiało na tablicy „gwiazd” w Domu Kultury i tam właśnie dojrzał je menadżer grupy „HAPPY END”, wykradł i pokazał szefowi. Od tego momentu sprawy potoczyły się w błyskawicznym tempie. Zbyszek zaprosił mnie na wstępne przesłuchanie (obecnie: casting) do Łodzi. Wcześniej nawet do głowy mi nie przyszło, że kiedyś osobiście poznam takiego gwiazdora. Nie ukrywam, że w trakcie tego pierwszego spotkania, miałam alarmująco wysokie ciśnienie, lekki zawrót głowy i nogi jak z waty. Po trzech godzinach śpiewania i rozmów (obecnie: interview), zostałam przyjęta do zespołu i od tej pory moje życie zmieniło się nie do poznania i na dobre. Pierwsza trasa koncertowa – Lublin i województwo. Niesamowite wrażenie spełniania się na jawie mojego pięknego snu. Tysiące ludzi. Brawa, uśmiechy i poczucie dobrej muzycznej roboty. Ale, jak zawsze, jest też druga strona medalu. Doświadczyłam pierwszej kradzieży moich ciuchów i dokumentów oraz dramatycznego pożaru autokaru, który stanął w płomieniach na kilometr przed hotelem w Suwałkach. Potem sprawy zaczęły się coraz bardziej komplikować, ponieważ bardzo szybko oboje poczuliśmy, że wiążą nas nie tylko wspólne koncerty, ale zdecydowanie coś więcej, coś zupełnie innej natury… Dla mnie to był prawdziwy huragan uczuć. I już niedługo stało się jasne i oczywiste, że to jest właśnie ta Prawdziwa Miłość, o której każda z nas marzy i na którą czeka. Wyrażam się patetycznie? Być może. Ale wtedy wszystko było cudowne, nieprawdopodobne i obezwładniające. Życzyłabym wszystkim dziewczynom przeżycia czegoś tak pięknego. Mijały kolejne dni, tygodnie… Graliśmy dużo koncertów, a ja żyłam jak w transie… na szczęście kontrolowanym. W niedługim czasie po nagraniu dwóch nowych przebojów Zbyszka: „Jak się masz, kochanie” i „Ballady o Marii Magdalenie”, nasze notowania na rynku muzycznym błyskawicznie poszły w górę. Lata 1977 – 1979 to było kolejne tornada w moim życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym. Na kilkumiesięcznych trasach graliśmy średnio po 4 koncerty dziennie. Trzykrotnie zdarzyło się, że w jednym dniu mieliśmy aż… 6 koncertów. Wyjazdy do ZSRR, NRD i Skandynawii. W Helsinkach dotarła do nas wspaniała wiadomość o wyborze Karola Wojtyły na tron papieski. Po powrocie do kraju zaczęliśmy budowę naszego domu w Olsztynie. W roku 1979 po raz pierwszy polecieliśmy z grupą „na saksy” do Chicago… Ale się rozgadałam! Lepiej powiedz, co jeszcze chciałabyś o mnie i o nas wiedzieć.

Wspólne koncertowanie ze Zbyszkiem zaprowadziło Was aż do ołtarza. Na scenie prezentujecie się świetnie, a jak jest w życiu? Zbyszek jest równie dobrym mężem jak muzykiem?

Mamy już za sobą prawie 33 lata wspólnych wędrówek po tej ziemi, wspólnych marzeń, planów, radości, ale także kłopotów, zmartwień i rozczarowań. Zbyszek zawsze był dla mnie wzorem solidności zawodowej. Jako twórca (kompozytor, autor tekstów, aranżer, itd.) wciąż jest niezmiennie kreatywny i profesjonalnie dokładny. A równocześnie spontaniczny i wręcz nieprzewidywalny. Jego wrażliwość muzyczna to wielki dar od Boga. Jest niesamowita. I ona mi również się udziela. Wcale nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Zbyszek jest dla mnie wymarzonym mężczyzną pod każdym względem. Choć, tak jak każdy, ma swoje słabości, miewa gorsze dni i różne humorki. Czasem wyluzowany, czasem nerwus. Natomiast jednego jestem absolutnie pewna – zawsze i wszędzie mogę na niego liczyć. Nigdy nie zostawił mnie „na pastwę losu”. Nie umie gotować, choć opanował już przyrządzanie makaronu z gotowym sosem oraz jajecznicę z pomidorami. Nienawidzi bałaganu, chamstwa, brudu i przemocy. Jest bardzo poukładany i dobrze zorganizowany. Pracuje za dziesięciu, ale znajduje czas, aby bez specjalnego powodu, w najmniej oczekiwanym momencie, powiedzieć mi „bardzo cię kocham” i wręczyć kilka kwiatków. Nie mam żadnych wątpliwości – taki „egzemplarz” jest tylko jeden na świecie.

A Tobie jaka rola przypadła w Waszym związku?

Jestem żoną, matką, kochanką, wokalistką, kierowcą, kucharką, „pomocnikiem perkusisty” i wszystkim czego on zapragnie. Wiadomo, że w niemal każdym związku podział ról jest płynny i jest to raczej rzecz umowna. Ja wypracowałam sobie takie metody postępowania w naszym duecie, wydeptałam własne ścieżki, po których poruszam się swobodnie i prawie na pamięć. Zbyszek reżyseruje cały ten nasz muzyczny multi-spektakl, on jest jak Robinsonem Cruzoe, a ja - Piętaszkiem. Za to poza sceną i studiem, ja jestem Danusią, a on panem Zbysiem. Najważniejsze, że potrafiliśmy podzielić zakres naszych głównych obowiązków tak, aby się nie dublować i mieć zarazem margines na odrobinę improwizacji. A przede wszystkim nie chcemy przesadzać w drenowaniu swojej energii przy realizacji codziennych obowiązków, bo potem może zabraknąć sił i ochoty na milsze rzeczy!

Czy Zbyszek i Danusia znani ze sceny różnią się bardzo od Zbyszka i Danusi spotkanych w zaciszu własnego domu?

Czy wiesz co nasza publiczność ceni w nas najbardziej (poza muzyką)? Otóż niezmiennie powtarza się ten sam motyw: „kochamy was, ponieważ zawsze jesteście sobą, nikogo nie udajecie, nie zadzieracie nosa i nie ulegacie tanim, przemijającym modom”. My rzeczywiście nie potrafimy zmieniać skóry i kolorów w zależności od sytuacji. Uważamy, że takie mistyfikacje (w większym lub mniejszym stopniu) dobre są na Halloween, ale nie na co dzień, a szczególnie kiedy jesteśmy na scenie i tysiące ludzi oczekuje od nas normalności. Inni błaznują, bo nic innego nie mają do zaoferowania. Inni pokazują intymne części swojej anatomii, rzucają w publiczność butelkami, a ich muzyka (czytaj: hałas) nie łagodzi obyczajów, a wręcz odwrotnie – wywołuje agresję. My najbardziej cenimy naszych odbiorców, naszych fanów i zawsze podkreślamy, że są oni najważniejszą, integralną częścią naszych sukcesów. Życie nauczyło nas pokory i szacunku dla innych i dla nas samych. To właśnie przenosi się również na nasze domowe poletko. Zdążyliśmy się nawzajem poznać tak dobrze, że tutaj nie musimy przed sobą nikogo udawać, ani niczego ubarwiać. Danusia Nowak

Osiemnaście lat, bo tyle spędziłaś z mężem w Stanach Zjednoczonych, to długi okres. Przez taki czas noworodek zmienia się w przedszkolaka, a później w dorosłego człowieka. Czy dla Was także czas spędzony w USA był okresem dojrzewania?

Tak. Dojrzewania, edukacji, kształtowania charakterów… W listopadzie 1983 roku przybyliśmy do USA z zamiarem osiedlenia się tam na zawsze. Wiadomo, że takie, bądź co bądź, dramatyczne decyzje nie bywają, ani łatwe ani proste. W Polsce zostawiliśmy nasze rodziny, nasz dom, rozpoczętą budowę restauracji na Starym Mieście w Olsztynie. A przede wszystkim - naszą ciężko wypracowaną, ustabilizowaną pozycją zawodową na rodzimym rynku muzycznym. Została tam nasza wierna publiczność. Nasi przyjaciele, koledzy po fachu i… kilku wrogów, którzy zdarzają się wszędzie. Został również ZAIKS, z którego Zbyszek musiał się wypisać po wstąpieniu do amerykańskiego ASCAP-u (American Society Of Authors, Composers And Publishers). Decyzja była więc cholernie trudna i, jak się później okazało, bardzo bolesna. Ale mieliśmy przy sobie naszego trzyletniego synka Rafała, mieliśmy siebie, nasze wielkie marzenia i siłę do przenoszenia gór (na początek tych mniejszych). Musieliśmy dać sobie radę!

Dlaczego zdecydowaliście się opuścić Polskę na tak długo?

Trudno jest chyba znaleźć jednoznaczną i prostą odpowiedź. Po powrocie z pierwszego wypadu za ocean, w roku 1981, zastał nas w kraju stan wojenny i cała sytuacja zmieniła się w jednej chwili. Przez następne półtora roku nie zagraliśmy ani jednego koncertu. Pieniążki z kupki ubywały bardzo szybko, a małe dziecko chciało jeść i pić (my zresztą również). Prawdę mówiąc od dłuższego czasu mieliśmy serdecznie dosyć tej całej komuny i tej nieuleczalnej niepewności jutra. W Ameryce poznaliśmy inny, dużo lepszy świat. Bardziej kolorowy, ustabilizowany i przewidywalny. A tu, co? W sklepach ocet i nagie haki. Papier toaletowy i połówkę świniaka Zbyszek przywoził do domu pod osłoną nocy. Poza tym chcieliśmy spróbować. Rzucić wyzwanie światu, a sobie ustanowić wysoką poprzeczkę. Wszystko postawiliśmy na jedną kartę. Według nas - zwycięską. Sprzedaliśmy naszą Hondę, aby mieć na opłacenie „pod stołem” naszych paszportów i innych dokumentów, które jak mówili urzędnicy „ to będzie kosztowało, pani Nowak”. A niech tam kosztuje! Lecimy do USA! No i polecieliśmy. Z niezłomnym zamiarem pozostania tam na stałe.

W Waszej podróży po USA najpierw była Kalifornia, później okres chicagowski, a na końcu Floryda? Które z tych miejsc wspominasz z największym sentymentem?

Zanim przyszedł okres kalifornijski to jednak pierwszy przystanek zrobiliśmy w Chicago. Tu zaczęły się pierwsze poważne schody. Błyskawicznie zorientowaliśmy się, jak wielka jest różnica pomiędzy sytuacją i stylem życia tzw. „wakacjuszy” a tymi, którzy przylecieli do Ameryki (jak mówią niektórzy) „na forever”. My musieliśmy patrzeć daleko w przyszłość i kalkulować co się opłaca, a co nie. Co musimy koniecznie i szybko zrobić, a co może poczekać. W weekendy graliśmy w polskich klubach i innych lokalach gastronomiczno – rozrywkowych. Próbowaliśmy jeszcze innych zajęć w ciągu tygodnia, ale szybko spasowaliśmy. Zaczęło nam dokuczać zimno i wiatr w Chicago. Po półtora roku wywiało nas do słonecznej Kalifornii. Zbyszek był oczarowany i zdecydowany na przeprowadzkę, ja natomiast, jako umiarkowana pragmatyczka, tylko się przeżegnałam i zapytałam go, czy aby na pewno dobrze się czuje. Okazało się, że tak, jak najbardziej i że z boską i ludzką pomocą przeniesiemy kolejnych kilka pagórków! Tak właśnie zaczęła się nasza kolejna, fascynująca przygoda na zachodnim wybrzeżu Stanów. Kupiliśmy mały dom w uroczej miejscowości Ventura. Zarabialiśmy na życie występując w różnych prywatnych klubach, gdzie Zbyszek grał na fortepianie, a ja w soboty i niedziele pomagałam mu śpiewać. W moim przypadku to była praca na pół etatu. Tam urodziła się nasza wymarzona córeczka Michelle. Zbyszek, jak natchniony, komponował nowe hity, które nagrywaliśmy w naszym domowych studiu i wydawaliśmy na płytach i kasetach. W Kalifornii było ciepło, kolorowo i przyjemnie. Było spokojnie. Dopóki nie zdecydowaliśmy się na realizację kolejnego wyzwania. Zdaliśmy konieczne egzaminy i otrzymaliśmy licencje agentów obrotu nieruchomościami. Ponieważ tego typu praca wymagała bardzo intensywnej aktywności szczególnie w czasie weekendów, zmuszeni byliśmy zrezygnować z naszych dotychczasowych kontraktów muzycznych. Straciliśmy jedyne, stabilne źródło utrzymania. Na domiar złego, wybuchła wojna w Zatoce Perskiej i nasi potencjalni klienci wycofali się ze wszystkich wypracowanych przez nas umów. Podjęliśmy kolejną, jak się okazało, słuszną decyzję i wróciliśmy do naszego zaprzyjaźnionego Chicago. Tutaj w roku 1992 otworzyliśmy swój własny lokal „Didi”. Nazwa wzięła się od „ksywki”, jaką amerykanie ochrzcili mnie w Kalifornii. To było siedem lat ciężkiej, nienormowanej harówki. Na mojej głowie była cała organizacja pracy, zaopatrzenie i nadzór nad ekipą kucharzy, barmanów i kelnerów. Mąż zajmował się działką artystyczną. Po dwóch latach zmieniliśmy profil naszej działalności i zaczęliśmy prowadzić lokal wyłącznie, jako salę bankietową. Bez fałszywej skromności muszę stwierdzić, że osiągnęliśmy bardzo duży sukces. Również finansowy. Zbyszek, jak zwykle, pisał nowe piosenki. Miał to po prostu we krwi. Dzieciaki rosły szybciej, niż byśmy chcieli, a czas leciał jak szalony. Przyszedł jednak moment, kiedy znowu zatęskniliśmy za cieplejszymi warunkami do życia i przenieśliśmy się do przepięknej Sarasoty na Florydzie. Oboje ze Zbyszkiem zgodnie stwierdziliśmy i nadal twierdzimy, że właśnie tam czuliśmy się najlepiej. Mieliśmy wrażenie, że niezmiennie jesteśmy na niekończących się wakacjach. W międzyczasie, aby nie było wokół nas zbyt idealnie i pięknie, z powodu nieuczciwości jednego Polaka, straciliśmy bardzo pokaźną sumę pieniędzy. A ponieważ nieszczęścia chodzą parami, w krótkim czasie ponownie zostaliśmy oszukani, tym razem przy kupnie małej restauracji na prestiżowym Saint Armand Circle. Płaciliśmy swoje „frycowe” w Ameryce, ale błyskawicznie podnosiliśmy się i parliśmy do przodu! Sarasota jest miejscem, gdzie wszystko jest pod ręką: teatr, nowe duże kino, opera, czy piękna hala widowiskowa. Nie mówiąc już o wielkich centrach handlowych ze sklepami najprzedniejszych marek. Mieć tylko dużo mula-mula i żyć, nie umierać! Nam to za bardzo nie groziło, ale… żyliśmy. Całkiem nieźle.

Po wielu latach spędzonych poza granicami Polski postanowiliście powrócić do kraju. Skąd taka odważna decyzja?

Wcześniej jeździliśmy do Polski na wakacje i graliśmy kilka koncertów zorganizowanych „na kolanie”. Okazało się, że w dalszym ciągu mamy w kraju miliony wiernych fanów i, że ludzie ciągle chcą słuchać naszych piosenek, że tęsknią za takim repertuarem. To nam dopomogło w późniejszym podjęciu ważnej decyzji o powrocie. Tragedia z 11 września 2001 roku znacznie przyspieszyła ten proces. Dzieci też to rozumiały i popierały naszą decyzję. Kupiliśmy działkę w Ciechocinku i Zbyszek sam rozpoczął budowę naszej rezydencji. To było wiosną 2002 roku. Ja jeszcze przez parę miesięcy byłam na Florydzie, kończyłam tam nasze sprawy i przygotowywałam dom do sprzedaży. Kiedy przyleciałam do kraju, wszystko zaczęło toczyć się w błyskawicznym tempie. I co najważniejsze – nasze przewidywania spełniły się w stu procentach. Graliśmy sporo koncertów, ludzie cieszyli się z naszego powrotu. No, może nie wszyscy byli tym faktem zachwyceni. Część „konkurencji” po cichu zgrzytała zębami… Normalka!

Wasze dzieci zdecydowały się, jednak, pozostać na ziemi Wuja Sama.

Nasz syn Rafał (oficjalnie Rafael) urodził się w Olsztynie. Niedawno celebrowaliśmy jego 28. rocznicę urodzin. Jak już wspomniałam, przyleciał z nami do USA mając niespełna trzy latka. Ale, jak każdy dzieciak, szybko poznawał i akceptował nowe otoczenie i nowe warunki, w jakich nam przyszło żyć. Teraz mieszka w Rockford, Illinois i pracuje w branży gastronomicznej. Całkiem dobrze sobie radzi, bo nabył sporego doświadczenia, pomagając dorywczo w naszych lokalach. Ale to oczywiście nie jest wymarzone przez nas zajęcie dla niego. On sam myśli o studiach i karierze rehabilitanta sportowego. Pod tym pomysłem podpisuję się rękoma i …nogami (śmiech). Natomiast nasza córka – kalifornijka Michelle - niedługo skończy 22 lata i od małego dziecka zakochana jest w koniach. Obecnie pracuje na wielkiej farmie, jako kierownik sekcji ogierów. Brzmi to… WOW! Właścicielem jest lekarz weterynarii, który bardzo ceni i szanuje jej pracę, umiejętności i zaangażowanie. Ona jest naprawdę wspaniałą młodą osobą, ale czasem pokazuje różki. Może dlatego, że jest zodiakalnym baranem. Dzieci bywają w Polsce od czasu do czasu. Ostatnio dużo rzadziej. My natomiast nie chcemy im niczego sugerować, do niczego, broń Boże, zmuszać. Zresztą teraz jajo jest mądrzejsze od kury.

Co przyniósł Wam powrót do Polski?

To najnowszy rozdział naszej historii. Krótki, ale treściwy. Potwierdziła się słuszność naszej decyzji powrotu do kraju. Zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że sporo czasu minęło, że zmieniły się tu układy i układziki, że w międzyczasie inni starali się zająć nasze miejsce w rodzimym show-biznesie, ale… No, właśnie. Generalnie wszystko poszło po naszej myśli. Najważniejsze, że nasza muzyka jest wciąż żywa i potrzebna. A to daje nam poczucie spełnienia i własnej wartości. Gramy dużo więcej koncertów, niż planowaliśmy. Kontrahenci już od dłuższego czasu sami się do nas dobijają. Jedynie tylko media, a szczególnie telewizja, nas nie rozpieszczają. Nic dziwnego – tam, na górze, zawsze były, są i będę kliki i klany. Toż to przecież czwarta, najważniejsza władza w kraju! Ale i tak wystąpiliśmy już w kilku programach, szczególnie tych wspominkowych, które właśnie teraz są tak bardzo potrzebne przeciętnemu odbiorcy. W dalszym ciągu ludzie podkreślają, że nasze piosenki maja tak duży ładunek pozytywnej energii, że na naszych koncertach publiczność „ładuje swoje akumulatory”. Oprócz zadowolenia z pracy, cieszymy się naszym domem i przyrodą. Kochamy nasz piękny ogród z wodnym oczkiem, w którym pływają japońskie złote rybki koi, a także krzyżówki tych ostatnich z pospolitymi karasiami. Zdrowie, na szczęście, dopisuje i to też cieszy. A czas pokaże co nam przyszłość przyniesie…

Rozdział Stanów zamknęliście już na dobre, czy furtkę do Ameryki zostawiliście otwartą?

W naszym przypadku nie mogło być inaczej. My nigdy nie palimy za sobą żadnych mostów, nie zamykamy furtek na dobre. I muszę się przyznać, że dość często myśli moje wracają do naszej drugiej ojczyzny, do Stanów, bo przecież tam są nasza pociechy – sens naszego życia. Myślę, że los wskaże nam właściwą ścieżkę na przyszłość. Ja wierzę w przeznaczenie i zawsze pokornie zgadzam się na wszystko, co niesie dobry los. Ale sama też nie czekam na mannę z nieba.
Stosunkowo niedawno, bo w końcówce zeszłego roku, Zbyszek obchodził czterdziestopięciolecie swojej pracy artystycznej. Ty, chcąc mu zrobić niespodziankę, zorganizowałaś uroczystą galę połączoną z Waszymi koncertami w Chicago? Dlaczego zdecydowałaś, że tak ważny jubileusz spędzicie z dala od Polski?
Powód był jeden, ale bardzo istotny. Dla Wietrznego Miasta mamy niezmienne gorące uczucia… pomimo srogich, mroźnych zim, które tam panują. W Chicago została znaczna część naszego życia, tam zostawiliśmy jakąś część siebie. Tam publiczność nigdy nas nie zawiodła, nawet w chwilach trudnych dla Polonii. Czuliśmy, że jesteśmy szanowani i docenieni. Dlatego bez wahania zdecydowałam się na zorganizowanie tych jubileuszowych koncertów właśnie w Chicago. Moje przewidywania znowu się sprawdziły i odczuwam ogromną satysfakcję z mojej decyzji.

Jak zostaliście powitani przez Polonię amerykańską?

Koncerty wypadły wspaniale, publiczność była zachwycona, prasa pisała pochlebne recenzje, a my i wszyscy wykonawcy byliśmy szczęśliwi, choć nico zmęczeni. Bardzo jesteśmy wdzięczni za wielką pomoc jaką okazali nam mieszkańcy Chicago. Musze przy tej okazji wymienić, między innymi, Kayę Obarę, licznych sponsorów, Studio Of Performing Art „JUMP”, choreografów Ewę i Wacka Barnaków, utalentowane dziewczęta i chłopców, którzy wspaniale wpasowali się w nasz repertuar i w cały koncert, podnosząc artystyczną i estetyczną rangę widowiska. Równie duże podziękowania dla towarzyszącej nam grupy „Orient Band”. Gościem specjalnym wieczoru była nasza przyjaciółka, znakomita polska skrzypaczka, Joanna Kaczorowska. Przepięknie wykonała nasz przebój „Jak się masz, kochanie” w absolutnie niesamowitej aranżacji Artura Grudzińskiego, w klimacie irlandzko – celtyckiej muzyki. Natomiast w naszym tytułowym utworze „To nasza Polska”, wokalnie pomagała nam urocza, dziesięcioletnia chicagowianka, Patrycja Urbaniak. To było wielkie muzyczne święto, którego głównym bohaterem był oczywiście Zbyszek. A ja jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam być jego częścią…

Udany koncert, spotkania po latach z przyjaciółmi… Nie miałaś ochoty, żeby pozostać na dłużej w gościnnej Ameryce?

Odpowiedź jest krótka: tak! Chciałaby dusza do raju, ale obowiązki nie puszczają… Zdążyliśmy jeszcze polecieć na osiem dni do Riviera Maya w Meksyku i na parę dni na Florydę. Ale musieliśmy wracać do Polski, bo czekały na nas nie tylko przygotowania do świąt, ale wiele innych obowiązków i spotkań. Poza tym mieliśmy już zarezerwowane bilety powrotne.

Gdybyś dzisiaj miała możliwość zmiany wydarzeń z przeszłości to co byś powtórzyła, a czego starała się uniknąć?
Na pewno powtórzyłabym wszystkie decyzje związane z moim ukochanym zawodem piosenkarki. Chciałabym tak, jak dotąd, zmieniać miejsca pobytu i wędrować w siną dal. Nawet, gdyby to było szalone i męczące. Zdecydowanie powtórzyłabym całą wspaniałą znajomość i małżeństwo ze Zbyszkiem oraz wiele innych, mniejszych i większych rzeczy, które składały się na moje istnienie i tworzyły mój własny, mały świat… Natomiast zdecydowanie unikałabym moich własnych błędów, pomyłek i gaf, a także złych, ponurych ludzi, którzy skrzywdzili mnie i moich najbliższych.

Była mowa o przeszłości, a co Danusię i Zbyszka czeka w przyszłości? Jakie są Wasze plany artystyczne i prywatne?

Z naszą przyszłością jest dokładnie tak jak mawiał Forest Gump: „życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz co ci się trafi”. Mamy wiele odważnych i pięknych planów, ale czas je pewnie zweryfikuje, jak zawsze. Przede wszystkim, już dawno nauczyliśmy się jednego: „nigdy nie mów nigdy i nigdy nie mów zawsze”. Wiadomo, my strzelamy, a Pan Bóg kule nosi. Ale prawdą jest również fakt, że sami musimy pomagać własnemu losowi. W niedalekiej przyszłości chcemy jeszcze zrealizować kilka marzeń związanych z nami i naszą rodziną. Być może ponownie zawitamy w naszej drugiej ojczyźnie, w Ameryce… Dziś nie czas jeszcze na jakieś ostateczne szacunki i podsumowania. Wszelkie oceny zostawmy historii i następnym pokoleniom. Dopóki żyjemy, wiele jeszcze może się zdarzyć. I ciągle wierzę, że wszystko, co najlepsze jest jeszcze przed nami. Życie spełnia się tu i teraz. Żyjmy więc dziś, bo jutro samo przyjdzie, nawet bez naszego udziału. I dopóki się da - żyjmy na maxa!!! 

HAPPY END


Rozmawiała Anna Barauskas-Makowska
Zdjęcia: prywatne archiwum Danusi i Zbyszka Nowaków
 

  

 

 

 

 
SALON KULTURY I SZTUKI POLISHWINNIPEG

 

PISARZE

Halina Gronkowska- Gartman

Zofia Monika Dove (Gustowska)

Małgorzata Kobyliński

Maria Kuraszko

Aleksander Ratkowski

Ks. Krystian Sokal

Marek Ring

Wojciech Rutowicz

Ron Romanowski

 

ARTYŚCI

Jan Kamieński

Wioletta Los

Jolanta Sokalska

Małgorzata Świtała

Wanda Sławik

Ewa Tarsia

Witamy w Salonie Kultury i Sztuki Polishwinnipeg promującym najciekawszych artystów, pisarzy, ludzi kultury Polaków lub polskiego pochodzenia działających w Kanadzie.

W tym salonie kultury i sztuki znaleźć będzie można twórczość literacką, poetycką a także zdjęcia prac artystów, które zadowolą różnorodne upodobania estetyczne. ZAPRASZAMY do częstego odwiedzania tej stron.

 

PISARZE
 

Ksiądz Krystian Sokal urodził się i wychował w Ząbkowicach Śląskich. Święcenia kapłańskie otrzymał 26 maja 1984 roku. Ksiądz Krystian Sokal słowo Boże głosił między innymi na misjach w Zambii. 20 czerwca 2007 przyjechał do Kanady i rok pracował wśród Indian w Fort Aleksander a obecnie posługę kapłańską pełni w Carman.
Pierwsze wiersze ks. Krystian pisał już w szkole podstawowej i średniej. Później w kapłaństwie zaczęły się głębsze przemyślenia dotyczące życia i wiary, a także przyrody.

Wiersze ks.Krystiana Sokala...

Wywiad z ks. Krystianem:

 

Halina Gartman urodziła się w Lublinie. Po przyjeździe do Kanady w 1981 roku zaangażowała się w pracę społeczną. Między innymi pracowała z Zuchami w Harcerstwie i prowadziła dziecięce grupy artystyczne. Organizowała programy telewizyjne ,,Polacy Polakom" i "Telewizyjny Znak Wiary Środkowej Kanady". Wieloletnia pracownica tygodnika "Czas". Utwory poetyckie zaczęła pisać w szkole średniej. W 1995 roku wydała tomik swoich wierszy zatytułowany "Wiersze do Poduszki".

Wiersze Haliny Gronkowskiej- Gartman...

Wywiad z Haliną Gronkowską Gartman:

Halina Gronkowska- Gartman prezentuje swoją twórczość
 

Małgorzata Koblińska przyjechała do Kanady w 1992 roku. Ukończyła studia na Uniwersytecie Winnipeg w zakresie biznesu i pracuje w Manitoba Public Insurance. Od dawna pisze poezje i sztuki sceniczne o tematyce religijnej, które wystawia w parafii Św. Ducha w Winnipegu. Jak twierdzi to co pisze oddaje jej "wewnętrzne przeżycia i jest drogą do człowieka".

Wiersze Małgorzaty Kobyliński...

Wywiad z Małgorzatą Kobyliński:

Małgorzata Kobliński prezentuje swoją twórczość
 

Aleksander Radkowski pochodzi z Wrocławia, a w Kanadzie przebywa od l8-stu lat. Z zawodu jest elektromechanikiem i turystą-rekreatorem. Przez dłuższy czas parał się sportem. W Kanadzie założył rodzinę i ma jedną córkę Kasię. Pracuje w Szpitalu. Wypowiedź poety: "Pisanie jest to jeden z najlepszych sposobów wyrażania swoich myśli i odczuć. A także utrwalenia tego co w danej chwili się przeżywa lub kiedyś przeżywało, a w jakiej formie to sprawa indiwidualna. Ja wybrałem wiersz. Ta forma pisania najbardziej mi chyba odpowiada i w niej czuję się stosunkowo dobrze".

Wiersze Aleksandra Radkowskiego...
Marek Ring w wywiadzie dla polishwinnipeg poezji mówi :"uważam, że poezji wcale nie należy rozumieć - trzeba ja przyjąć, przeżyć i niekoniecznie zaakceptować jako swój punkt widzenia świata czy zjawisk. Ważne natomiast jest, żeby poezja rozbudziła wyobraźnię i pewną osobistą uczuciowość, która gdzieś zawsze drzemie w nas i niechętnie się ujawnia. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszych odczuć i poezja powinna pomoc nam je uczłowieczyć.

Wiersze Marka Ringa...

Wywiad z Markiem Ringiem

Maria Kuraszko pochodzi z okolic Chełma Lubelskiego. Ukończyła Akademię Rolniczą we Wrocławiu, gdzie pracowała do czasu wyjazdu z Polski. W Winnipegu mieszka od 1990 roku. Pracuje na Uniwersytecie Manitoba. Motto Marii Kuraszko: "Często patrzę i nie zauważam. Często słucham i nie zauważam. Niekiedy tylko patrzę i widzę, słucham i słyszę."

Wiersze Marii Kuraszko...

Wywiad z Marią Kuraszko

ARTYŚCI

Wioletta Los przyjechała do Kanady w 1993 roku. Jej  twórczość narodziła się właściwie w Polsce, kiedy to zdecydowała się podjąć naukę w szkole artystycznej. Tam pod kierunkami dobrze znanych artystów- profesorów Moskwy, Solskiego, Gurguła, Moskały zdobyła wiedzę i doświadczenie, które było niezbędne do wykonywania prac artystycznych. O swoim malowaniu mówi "Maluję tak jak widzę, jak czuję a przeżywam wszystko bardzo mocno. Jestem tylko artystką a pędzel jest środkiem wyrazu, jaki niebo włożyło w moje ręce. Malując zwykła filiżankę herbaty pragnę uczynić, aby była obdarzona duszą lub mówiąc bardziej precyzyjnie wydobyć z niej istnienie."

Twórczość Wioletty Los...

Wywiad z Wiolettą Los:
 

Małgorzata Świtała urodziła się w Kanadzie i mieszka w Winnipegu. Ukończyła sztukę reklamy na Red River Communitty College, kształciła się również na lekcjach malarstwa olejnego w Winnipeg Art Galery u znanej kanadyjskiej artystki. Ponad 20 lat rozwija swój talent artystyczny pracując jako artysta grafik i ilustrator. Pani Małgorzata prezentuje swoje obrazy na licznych wystawach w Kanadzie, Islandii, Rosji a także kilka razy w Polsce. Jej prace znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach w Kanadzie Stanach Zjednoczonych, Brazylii a także w Europie.
Artystka maluje nieustannie zmieniając się i poszukując środków artystycznego wyrazu. Początkowo w jej twórczości dominowała martwa natura, pejzaże i kwiaty. Zainteresowania zmieniały się przechodząc od realizmu do obecnie surrealizmu.

Twórczość Małgorzaty Świtały...

Wywiad z Małgorzatą Świtałą:

Jolanta Sokalska jest artystką, która tworzy w szkle. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na wydziale szkła. Jak mówi zawsze, odkąd pamięta, czuła się wyjątkowo dobrze w obecności sztuki. Na pytanie, co ją inspiruje do twórczości odpowiada: ”Wszystko i wszyscy są dla mnie inspiracją. Z każdej sytuacji wyciągam "dane", które odkładam w umyśle, potem konstruuje z nich konkretny projekt, koncepcje, która przedstawiam wizualnie.” W Winnipegu Jolanta Sokalska ma studio artystyczne w William Cre&eEry Art Complex przy 125 Adeladie St.

Twórczość Jolanty Sokalskiej...

Wywiad z Jolantą Sokalską

Jan Kamieński urodził się w 1923 roku, swoje lata dzieciństwa i młodości spędził w Poznaniu. Jako nastolatek przeżywa inwazje hitlerowską i sowiecką na Polskę. Podczas wojny był cieżko ranny, jako 17. latak czynnie działał w podziemiu. Wojenne doświadczenia opisał w książce Hidden in the Enemy`s Sight. Talent malarski kształcił na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie skąd w 1949 roku emigrował do Winnipegu. Od 1958 do 1980 roku pracował w Winnipeg Tribune jako dziennikarz, felietonista, krytyk sztuki, publicysta i rysownik. Obrazy Jana Kamieńskiego można oglądać w Winnipeg Art Gallery.

Twórczość Jana Kamieńskiego...

Wywiad z Janem Kamieńskim

 

   

 

 

Kalendarz Wydarzeń

30 lipca  2009 r.  godzina 20:00

 

 

 

OGŁOSZENIA

 



Forward this e-mail to All Your Polish Friends & American History Buffs

KOSCIUSZKO HAS ARRIVED!

In bookstores now is The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko and the Age of Revolution, by Alex Storozynski, the first comprehensive biography of the most legendary figure in Polish history.

Who was Thaddeus Kosciuszko?

In the United States ...

He tried to buy Thomas Jefferson's slaves and free them.
· He designed the blueprints for West Point, which Benedict Arnold sold to the British.
· He planned the Battle of Saratoga, the turning point of the American Revolution.
· He stood up for the rights of Native Americans, and the chief of the Miami Indian tribe gave him a tomahawk/peace pipe as a sign of appreciation.
In France ...

The French Revolutionaries made him an honorary "Citizen of France."
· He warned these same revolutionaries about Napoleon Bonaparte.
· Three weeks later, Napoleon staged a coup d'etat and took over France.
In Poland...

He led a Revolution to free the peasants from serfdom and end feudalism.
· He was joined by a black man named Jean Lapierre who tried to help him to free white slaves.
· The Jews started a Jewish "Bearded cavalry" to fight along side of him.
· The Jewish cavalry leader called him "a messenger from God."
Kosciuszko was a prince of tolerance who stood up for the rights of European serfs, African Slaves, Native American Indians, Jews, Women and all groups that were disenfranchised. Even Thomas Jefferson called Kosciuszko, "The purest son of liberty I have ever known."

For more info see:

http://www.nydailynews.com/ny_local/queens/2009/04/14/2009-04-14_pulitzer_winner_crafts_book_on_legendary_hero_kosciuszko.html

http://peasantprince.com/

From Publishersweekly.com

http://www.publishersweekly.com/article/CA6646878.html?industryid=47159

The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko and the Age of Revolution Alex Storozynski. St. Martin's/Dunne, $27.95 (352p) ISBN 978-0-312-38802-7
Prize-winning journalist Storozynski pulls military strategist and engineer Thaddeus Kosciuszko (1746-1817) back from the brink of obscurity by including almost every documented detail to create the first comprehensive look at a man who once famously symbolized rebellion. His were the plans sold to the British by Benedict Arnold. And Kosciuszko's years of devotion to the American cause framed his efforts to transform Poland into a self-governing republic freed from the oversight of Russia's interests. He antagonized Catherine the Great and, later, Napoleon. Kosciuszko rallied the first Jewish military force since biblical times to fight for Polish independence, and consistently supported equality and education for peasants, Jews, Muslim Tatars and American slaves-which earned him the devotion of the masses and lectures by the upper classes. Readers of military and American history should take note: the minute details will enthrall devotees. Casual readers will benefit from Storozynski's expert crafting of a readable and fact-filled story that pulls readers into the immediacy of the revolutionary era's partisan and financial troubles. (May)

Author's Bio:
http://www.kosciuszkofoundation.org/News_Storozynski_Bio.html

Author contact: alex@thepeasantprince.com
 


We are currently looking for someone from the Polish community in Winnipeg who really loves music and would be interested in learning more about a series of world music house concerts that we are organizing. Could you please forward this email to interested members of your community and ask them to contact me this week?

Thank you.
Sincerely,

Larry Kiska
 

Wanted: People from 12 different ethnic communities in Winnipeg who LOVE music to act as presenters (hosts) for an exciting new project that brings concert quality performances into your home!

 

We are gearing up to have our first concerts in September, but need to identify which 12 Winnipeg ethnic groups are participating no later than the end of April. Contact Larry Kiska at 480-3380 x 205 and visit our website: www.harmonicplanet.homeroutes.ca for more details.

Harmonic Planet is a “World Music House Concert” project created to unite people of different cultures in a cross-cultural musical sharing by organizing a concert series right in the living rooms of committed community volunteer participants. The objective of Harmonic Planet is to musically celebrate and engender cultural solidarity between refugees, other newcomers and long time residents of Canada by animating this concert series in which, each culture is represented in concert in the homes of each participant. The depth of musical wealth that immigrant artists from everywhere have brought to Canada is immeasurable

and Harmonic Planets is designed to provide a whole new opportunity for these artists and for the audience.

What Is A House Concert? A house concert is exactly what it says it is. It’s a full concert by an artist delivered in the living room with the same gusto and skill as if it were a concert hall or festival stage. House concerts of all kinds exist across North America and enjoy an extraordinarily committed audience. People pay to get in and sit quietly and listen.

Harmonic Planet is a project of Home Routes, which is a nationally based not-for-profit house concert network that operates from Alberta to Ontario. What we do is recruit community based volunteers into circuits of 12 houses and we offer artists 12 shows in a two-week period. We do this six times a year in Sept, Oct, Nov, Feb, Mar and April. Home Routes create circuits that stretch hundreds of kilometres but Harmonic Planet is an urban based, single city, multi-ethnic series in which each of the 12 participants is recruited from a different cultural background and over the course of two years each culture within the circuit host concerts by every other culture within the circuit. House concert traditions in North America include the host accommodating and feeding the artists for the night so not only do you put on a show, you have a real chance to make friends with some of the most fascinating people you’ll ever encounter. It is the absolute best non racist inter-active human relations exercise possible and the music will blow you and you family and your friends and their friends, away.

How can one get involved? Talk to Larry Kiska in Winnipeg at 480-3380 ext 205 and he'll tell you all you need to know about the series. For more information try www.harmonicplanet.homeroutes.ca.

Larry Kiska
Home Routes
Harmonic Planet Project

Tel: (204) 480-3380 x 205


FSWEP Campaign 2008-2009

Department Name: Public Service Commission
Closing Date: September 30, 2009 - 23:59, Pacific Time Useful Information
Reference Number: PSC08J-008969-000202

For more information about FSWEP please visit: http://www.jobs-emplois.gc.ca/srp-fswep-pfete/index_e.htm

The core of the program is a computerized national inventory of students seeking a job with the federal public service. This inventory is managed by the Public Service Commission (PSC) of Canada, the agency that administers various federal government staffing programs.

Students who would like to find a job within the federal government must first complete the FSWEP application form, which is available only on-line.

Below is a list of the departmental programs for the FSWEP Campaign.
Departmental programs differ from the FSWEP general inventory, as the participating organizations are given the opportunity to create separate postings to hire for specific positions, academic levels, and/or specialized fields of study. Information on the organization, the job description, the requirements of the position and the recruitment period are indicated on each posting.

When you apply for a departmental program, your application will be housed in two locations: the FSWEP general inventory and the departmental program inventory. Your application will only move to the departmental program inventory if you meet all of the FSWEP eligibility criteria and the job requirements listed on the advertisement. If not, your application will still be located in the FSWEP general inventory for other positions.

You are able to apply to as many programs as you wish provided that you meet the requirements listed on each posting.
Click on the program title for more information on each program.

Departmental Program

Department

Program

Agriculture and Agri-Food Canada

Science Research Assistant Program (AGR08J-008969-000208)

Agriculture and Agri-Food Canada

Employment Equity Student Program (AGR08J-008969-000209)

Agriculture and Agri-Food Canada

Aboriginal Student Employment Program (AGR08J-008969-000210)

Canada Border Services Agency

Student Border Services Officer (BSF08J-008969-000219)

Parks Canada Agency

Parks Canada Student Employment Program (CAP08J-008969-000211)

Parks Canada Agency

Parks Canada Young Canada Works Program (CAP08J-008969-000213)

Department of Human Resources and Social Development

EMPLOYMENT EQUITY STUDENT INTERNSHIP PROGRAM (EESIP) (CSD08J-008969-000214)

Department of Human Resources and Social Development

SERVICE CANADA CENTRES FOR YOUTH (SCCY) (CSD08J-008969-000215)

Fisheries and Oceans

Inshore Rescue Boat (IRB)Program (DFO08J-008969-000223)

Defence Research and Development Canada (DRDC)

DEFENCE RESEARCH TECHNOLOGIST PROGRAM (DND08J-008969-000221)

Department of the Environment

Ontario Storm Prediction Centre Assistant (DOE08J-009309-000093)

Department of Veterans Affairs

STUDENT GUIDE PROGRAM IN FRANCE (DVA08J-008969-000222)

Office of the Governor General's Secretary

Rideau Hall Visitor Services and Interpretation Program (GGS08J-009309-000094)

Department of Indian Affairs and Northern Development

ABORIGINAL SKILLS DEVELOPMENT PROGRAM (IAN08J-009309-000095)

Department of Transport

BOATING SAFETY SUMMER STUDENT (MOT08J-009309-000096)

Department of Natural Resources

Natural Resources Canada Science Student Program (RSN08J-008969-000216)

Department of Natural Resources

Canadian Forest Service Aboriginal Student Employment Program (RSN08J-008969-000217)

Department of Natural Resources

Employment Equity Student Employment (RSN08J-008969-000218)

Department of Public Works and Government Services

JUNIOR PENSION SPECIALIST PROGRAM (SVC08J-009309-000092)

https://psjobs-emploisfp.psc-cfp.gc.ca/psrs-srfp/applicant/page1800?toggleLanguage=en&psrsMode=&poster=63629&noBackBtn=true

 

Reklama w Polonijnym Biuletynie Informacyjnym w Winnipegu

Już od maja zapraszamy do reklamowania się w naszym Biuletynie, który odwiedza z miesiąca na miesiąc coraz więcej internautów. Nasza strona nabiera popularności z miesiąca na miesiąc. Tylko w Grudniu 2008, (miesiącu o stosunkowo małej ilości imprez polonijnych) Polishwinnipeg.com odwiedziło niemal 7000 internautów. Już w styczniu 2009 niemalże 8000.



 

Wykres ilości użytkowników strony Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009.

 



Wykres odsłon stron Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009

Reklama na naszych łamach to znakomita okazja do zaprezentowania swojej działalności i usług - oferujemy Państwu kilka podstawowych, skutecznych reklamowych form, których cena znajduje się poniżej.
Zainteresowanych - prosimy o wysłanie do nas maila  bogdan@softfornet.com

 

 Cennik reklam:

1. Reklama (kopia wizytówki biznesowej, logo firmy z tekstem reklamującym o wymiarach wizytówki, tekst reklamujący również w wymiarach wizytówki..., jest doskonale widoczna, gwarantuje skuteczność przekazu.

Czas wyświetleń Cena promocyjna Cena regularna
Rok $200 $400
Pół roku $120 $240
Miesiąc $90 $180
Dwa wydania $40 $80

2.  Reklama indywidualna w promocji $200
     Twoja reklama trafi do internautów zapisanych na naszej liście jak
o
     jedyna wiadomość w mailu od nas.

3.  Artykuł na zamówienie w promocji $200
     Napiszemy i opublikujemy na stronie Biuletynu artykuł o Twoim biznesie
     lub serwisie.   

4. Sponsorowanie działów naszego Biuletynu,
np. Polonijny Kącik Kulinarny sponsowrwany przez
Restaurację XXX

Czas wyświetleń Cena promocyjna Cena regularna
Rok $200 $500
Pół roku $120 $300

5. Sponsorowanie Polonijnego Biuletynu Informacyjnego w Winnipegu $500/rok   

Sponsorzy Biuletynu będą umieszczeni na specjalnej stronie zbudowanej przez nas. Strona będzie uaktualniana na życzenie sponsora bezpłatnie do 10 zmian na rok.

Link do strony sponsora będzie się znajdował w każdym wydaniu biuletynu.

 



Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem niedokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228