CZĘŚĆ DRUGA
: W pojedynkę
ROZDZIAŁ IV Wykształcenie i sztuka przede wszystkim
Wchodzenie Kanady w "nową skórę", a naprawdę w drugą połowę XX wieku odbywało
się szybko i niepostrzeżenie. Inicjatywa poszczególnych przedsiębiorców , łatwa
dostępność kredytów i chłonny rynek sprzyjały rozwojowi przemysłu i rolnictwa
oraz rozrostowi miast. Budowa nowej hydroelektrowni łączyła się ze wzrostem
konsumpcji energii elektrycznej to z kolei wpływało na większy popyt na gadgety
gospodarstwa domowego, na elektryfikację wsi, a przez nią na wzrost mechanizacji
rolnej i lepsze zbiory. Przy każdym nowym ogniwku tego łańcuszka powstawały nowe
posady, w tym także dla wykwalifikowanych imigrantów. Handel szedł krok w krok
ze wzrostem produkcji i konsumpcji. Kanadyjczycy ciągle żywo pamiętający ubóstwo
i głód przedwojennego kryzysu poprostu korzystali z powojennego dobrobytu i
rozumieli że do tego rozwoju potrzebni są wykwalifikowani imigranci.
Zaczął się również przyśpieszony rozwój kultury. Tworzono orkiestry symfoniczne,
szkoły baletowe, organizowano wystawy malarstwa i rzeźby, popierano domy
wydawnicze, stacje radiowe i zarówno rząd federalny jak i prowincjalne zachęcały
indywidualnych artystów do twórczości. Każdy rodzaj kanadyjskiej twórczości
artystycznej i literackiej był witany w mass-mediach. W kraju, w którym w latach
kryzysu lat trzydziestych książki były dla ogromnej większości niedostępnym
luksusem w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych budowano biblioteki, sale
operowe i koncertowe i organizowano balety. Należało do dobrego tonu znać się na
muzyce, chodzić na koncerty, rozmawiać o wartości artystycznej obrazów, rzeźb,
książek, znać się na najważniejszych prądach filozofii.
Pierwsze lata powojenne ciężko przeżywane przez polskich uchodźców były także
trudne dla polskich artystów, którzy wówczas przybyli do Kanady. Ale wraz z
gospodarczą prosperity i nową formułą społeczną, poprawiała się i dola artystów
imigrantów.
Jedną z pierwszych artystek-rzeźbiarek i malarek była Genowefa "Nuta" Staroń,
przybyła do Kanady w 1949 roku. Już w 1951 wystawiała swoje obrazy w Newman Club
Uniwersytetu w Toronto. Pięć lat później zaczęła studia rzeźbiarskie zakończone
dyplomem mistrzowskim oraz Medalem Uznania gubernatora Ontario. Od 1964 roku
brała udział w wystawach grupowych prestiżowych organizacji artystycznych Kanady
oraz w wystawach polonijnych. Działała także społecznie w Polsko-Kanadyjskim
Towarzystwie Muzycznym ( była jedną z jego inicjatorek), w Federacji Polek w
Kanadzie, w Towarzystwie Przyjaciół Harcerstwa i Polskiego Klubu Artystów.
Została dwukrotnie (w latach 1986 i 1992) odznaczona przez Ontaryjskie
Ministerstwo Spraw Obywatelskich i Kultury[163]
W latach sześćdziesiątych polscy malarze podobnie jak wszyscy inni "artyści
-etnicy" wyraźnie zmierzali ku lepszemu. Ich vernisages były licznie odwiedzane,
częściej wystawiali swoje prace w galeriach i byli opisywani w gazetach. To samo
dotyczyło innych gałęzi sztuki jak ceramika, produkcja kilimów, gobelinów itp.
Od chwili kiedy Kanada znalazła własną formułę społeczną i kulturalną każda
forma artystycznego wyrażania się Kanadyjczyków zarówno jak i Neo-Kanadyjczyków
lub imigrantów, którzy jeszcze nie otrzymali obywatelstwa kanadyjskiego była
uznana za twórczy wkład w kulturę kanadyjską.
Znalazło to swój wyraz w ilości artystów przyjmowanych do Kanady jako
emigrantów. To w latach 70-tych przybyli do Kanady liczni twórcy i artyści.
Aniela Zuzanna Madsgaard, niepełnosprawna malarka urodzona w Buenos Aires, a w
Kanadzie zajmująca się przede wszystkim polską sztuką ludową, malując, wycinając
lub ozdabiając talerze i pudełka motywami ludowymi. Wystawiała początkowo w
polonijnych organizacjach a później w Cedar Ridge Creative Center w Scarborough.
Maria Ciechomska artysta plastyk jest w Kanadzie od 1974 roku i tu zrealizowała
swą twórczość w produkcji gobelinów i obrazów. Jadwiga Byszewski, rzeźbiarka i
historyk sztuki od 1980 roku wykłada historię sztuki na uniwersytetach York w
Toronto, Brock w St. Catherines, w Guelph i Wilfrid Laurier w Waterloo. Jest ona
także założycielką i prezeską ECHO ( European Canadian Heritage Origin Research
Institute) i prowadzi badania nad wpływami różnych kultur w Kanadzie. Jest także
od roku 1979 aktywną działaczką kulturalną w środowisku kanadyjskim. Maria Anna
Harley, muzykolog, która zrobiła doktorat z dziedziny muzyki współczesnej na
Universytecie McGill w Montrealu wykładała tam od 1991. Jej liczne rozprawy
naukowe są publikowane w periodykach muzykologicznych. Teresa Duczkowska-Gulak
absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przybyła do Kanady w 1990 r.
Zajmuje się malarstwem, rzeźbą, metaloplastyką oraz projektowaniem wnętrz a
nawet produkcją biżuterii własnej inwencji. Jest bardzo czynna, bierze udział w
licznych wystawach w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.[164] W latach 80-tych do
Kanady przybyła też Ewa Kujawska, malarka, która już rok po przybyciu do Kanady
zaczęła wystawiać swoje obrazy w kanadyjskich galeriach publicznych Ottawy.
Także w latach 80-tych przybyła do Kanady Wiesława Todros, muzyk specjalizująca
się w grze na klawesynie, koncertuje oraz uczy muzyki w Ontario. To tylko kilka
przykładów licznej grupy polskich twórczyń z różnych dziedzin sztuk pięknych
mieszkających i pracujących przeważnie w Prowincji Ontario.
Słownik biograficzny polonijny Kto jest Kim w Polonii Kanadyjskiej wykazuje
charakterystycznie dużą ilość artystek, aktorek, śpiewaczek, rzeźbiarek,
malarek, graficzek ręcznych i komputerowych, tkaczek artystycznych, gobeliniarek
oraz Polek działających we wszystkich innych zawodach twórczych, przyjmowanych
do Kanady od końca lat sześćdziesiątych. A przecież słownik ten kończy się na
roku 1993 i koncentruje się przede wszystkim na imigracji polskiej w Ontario.
Oprócz kilku wymienionych przykładowo artystek i twórczyń żyło, lub dotąd żyje i
tworzy w Kanadzie w drugiej połowie XX wieku sporo imigrantek polskich
parających się twórczą działalnością w prowincjach słabo reprezentowanych w Kto
jest Kim w Polonii Kanadyjskie, ponieważ mieszkały lub mieszkają w dalszych
miastach różnych prowincji Kanady, lub nie zgłosiły na czas swoich biogramów.
Nie ma w nim także aktorki i recytatorki Hanny Poznańskiej na deskach
teatralnych Polonii montrealskiej znanej i oklaskiwanej przez więcej niż 40 lat,
zmarłej w roku 2003, w wieku prawie 105 lat. Hanna Poznańska przez długie lata
działała także w Komitecie Pomocy Dzieciom Polskim i była członkinią FPwK Ogniwo
Montreal.
Lata 60-te i 70-te, to lata szybkiego bogacenia się Kanady, a jednocześnie lata
kiedy zarówno rząd federalny jak i prowincjalne kładły coraz większy nacisk na
rozwój kulturalny społeczeństwa. Każda prowincja chętnie więc wspomagała
imigrantów działających w różnych dziedzinach twórczości, bo ich dzieła słusznie
uznawano za wkład danej prowincji do ogólnego wzrostu kultury Kanady, to zaś
oznaczało swoisty awans kulturalny danej prowincji.
Lata sześćdziesiąte w Ameryce Północnej, to także lata niepokoju społecznego,
walki przeciwko skostniałym pojęciom społecznym, od wiktoriańskiej moralności i
podwójnego standartu moralnego (przecież właśnie wprowadzono na rynek "the
Pill"), przeciwko zmumifikowanym "świętością społecznym" kryjącym się za
frazesami bez pokrycia, aż po kwestionowanie pojęcia patriotyzmu i sensu wojny (
szczególnie wietnamskiej), Pojawiło się także nowe podejście do mniejszości
narodowych. Amerykańska idea melting pot według której imigranci mieli
asymilować się przez dosłowne roztapianie się w kulturze kraju przyjmującego
uznana została za niedoskonałą. W Kanadzie zastąpiono ją w latach 60-tych przez
ideę mozaiki narodowościowej. Poczucie wyższości jednej narodowości nad drugą
będące w przeszłości rzeczywistym usprawiedliwieniem legalnej dyskryminacji
każdej mniejszości na kontynencie północno amerykańskim uznano za niesprzyjające
asymilacji. Na tym fermencie społecznym skorzystali więc także i polscy
imigranci oraz imigrantki napływające do Kanady .
Wykształcone Polki uciekające wówczas z ciągle ubożejącej komunistycznej Polski
, lub córki DiPisek w latach 60-tych zaczęły znajdować prace i pozycje na
uniwersytetach Kanady. Chętnie otwierane nowe placówki naukowe i usługowe, które
wymagały fachowców. W szpitalach na nowych oddziałach, w college'ach i na
uniwersytetach tworzono nowe dyscypliny, które czekały na nowych profesorów.
Idea konsumeryzmu szerzyła się jak ogień w buszu i nowe pomysły, usługi lub
przedmioty dobrobytu były życzliwie popierane. Każdy i każda, którzy mogli
pokazać coś nowego mogli liczyć na zachętę i pomoc w realizacji swojego
potencjału. Nowa epoka dobrobytu i sprawiedliwego społeczeństwa ("just society")
była już niemal w zasięgu ręki.
<>Nic więc dziwnego, że imigrantki polskie zaczęły także być znane w
środowiskach uniwersyteckich. Te które wcześniej jako młode dziewczyny przybyły
do Nowego Kraju właśnie kończyły studia lub doktoraty, inne posiadające już
dyplomy były odrazu przyjmowane na stanowiska wykładowców i profesorów. Wkrótce
w środowiskach polonijnych w prawie każdej prowincji znajdowano po kilka nazwisk
polskich kobiet profesorów uniwersyteckich. Wiele z nich ma dziś bogaty wkład w
naukę i kulturę Kanady i Polonii kanadyjskiej. Dla przykładu wymienimy nazwiska
kilkunastu kobiet, które zdobywały swoje profesury uniwersyteckie w różnych
okresach imigracyjnych. Lidia Maria Adamkiewicz-Gowor w 1952 roku zaczęła od
lekarza szpitala uniwersyteckiego w Montrealu, kilka lat później była już
profesorem nadzwyczajnym Universite de Montreal. Anna Cieńciała, która w
Montrealu zrobiła doktorat z historii czasów najnowszych na McGill University ,
była później znaną profesor najnowszej historii polskiej na uniwersytetach
kanadyjskich i amerykańskich, z licznymi publikacjami poświęconymi w znacznej
mierze historii Polski XX wieku i jej relacji z Europą Zachodnią i ZSRR.[165]
Marie T. Dobija-Domaradzka, dr. medycyny i mikrobiologii, od 1957 była
członkinią College of Physicians and Surgeons of the Province of Quebec, później
została profesorem na Universite de Montreal, a jednocześnie cały czas była
wielką społecznicą polonijną[166]. Wanda de Roussan dyrektor literacki w Edition
du St-Laurent w Montrealu oraz od 1977 roku profesor literatury francuskiej i
technik teatralnych w College Andre Grasset również w Montrealu, pracuje cały
czas społecznie w polskim szkolnictwie w Montrealu, a ponadto piastowała wiele
innych funkcji w Kongresie Polonii Kanadyjskiej.[167] Hanna Pappius, zrobiła w
Kanadzie studia i doktorat na uniwersytecie McGill, od 1953 roku była
pracownikiem naukowym Montrealskiego Instytutu Neurologicznego a od 1979 została
członkiem Wydziału Neurologii i profesorem tego uniwersytetu, jednocześnie, w
ramach pracy społecznej jest od wielu lat dyrektorką Biblioteki im W.
Stachiewiczowej. Hanna Pappius przyczyniła się do pogłębienia kontaktów PINKu z
McGill University oraz z instytucjami III RP, co znalazło swój wyraz w roku 2000
w nadaniu Instytutowi Orderu Zasłużonych dla Kultury Polskiej przez Ministerstwo
Kultury RP. W roku 2001 PINK został także uhonorowany przez Pocztę Polską
wydaniem znaczka pocztowego przedstawiającego Instytut jako jedną z 4-rech
instytucji polonijnych w Ameryce Północnej, szczególnie zasłużonych dla
krzewienia kultury polskiej w diasporze.
[168] Nelli Turzańska w latach 1964-69 pracownik Laboratorium Zoologii
Uniwersytetu w Toronto, a następnie w latach 1970-81 w laboratorium Cytologii
TGH w Toronto wraz z mężem została założycielką fundacji kulturalnej polonijnej
im. Turzańskich w Toronto.[169] Do nowej fali Polek na uniwersytetach należy
także Iwona Bogorya-Buczkowska, która po przybyciu do Kanady w 1968 roku
najpierw zrobiła doktorat z anglistyki, potem drugi z zasad zarządzania, poczym
nadal wykładając na uniwersytetach i w college'ach otworzyła w Toronto swoją
własną firmę konsultacyjną. Klientami jej są dzisiaj nie tylko prywatni
przedsiębiorcy, ale także niektóre departamenty rządu federalnego oraz rządu
prowincji Ontario [170]. Julita Teodorczyk-Injeyan przybyła do Kanady w 1978
roku. Początkowo była pracownikiem naukowym departamentu Chirurgii University of
Toronto W latach 80-tych została tamże profesorem chirurgii (nauki podstawowe).
Prowadziła tam niezależne badania nad ciężkimi poparzeniami i urazami ogólnymi.
Od 1991 roku jest członkiem zespołu naukowego Trauma Research program przy
Sunnybrook Health Sciences Centre, University of Toronto. Rok później została
profesorem imunologii na Uniwersytecie Torontońskim i kontynuuje tam jedyne w
Kanadzie badania specjalistyczne w zakresie imunologii klinicznych oparzeń ,
współpracując z laboratoriami w St. Zjednoczonych, Finlandii i Niemiec.
Utrzymuje także kontakt z instytutem Hirszfelda we Wrocławiu, gdzie przed
wyjazdem do Kanady była asystentką. Ma około 70 publikacji w czasopismach
specjalistycznych [171] Wreszcie wśród imigrantów z okresu "solidarnościowego" w
Polsce znajdujemy Małgorzatę Labudę, w Kanadzie od 1982 roku, a od 1987
pracującą naukowo w Oddziale Genetyki Szpitala Shriners w Montrealu w dziedzinie
biologii molekularnej i genetyki człowieka, inną imigrantką tego samego okresu
jest Maria Łoś, socjolog i kryminolog, profesor zwyczajny na Uniwersytecie w
Ottawie, pełni ona wiele honorowych funkcji na Carlton University w Ottawie,
jest członkiem licznych instytucji naukowych w St. Zjednoczonych. Opublikowała
kilkadziesiąt artykułów naukowych w językach angielskim, polskim, francuskim,
włoskim, hiszpańskim, portugalskim i japońskim. Ma gościnne wykłady na wielu
uniwersytetach, w tym w Oslo, Cambridge, Oxford, Edinborough, Reading, Toronto,
Stanford, Harvard, Yale, Northwestern, Pennsylvania, Massachussets, Wisconsin,
Western Michigan i California.
Jednym z wielkich osiągnięć w dziedzinie współpracy polsko- kanadyjskiej jest
opracowanie przez Marię F. Zielińską, a następnie wprowadzenie do kanadyjskich
bibliotek publicznych programu Multilingual Biblioservice dzięki któremu grupy
etniczne w Kanadzie, po przez sieć bibliotek publicznych mają dostęp do książek
drukowanych w ich językach. Maria Zielińska[172] prowadzi ten program od 1973
roku. Jest ona także autorką bardzo cennego dla bibliotekarzy podręcznika
Multilingual Librarianship : An International Handbook. Właśnie program
Multilingual Biblioservice umożliwia Polakom w całej Kanadzie dostęp do książki
polskiej, a także pozwala nawet w małych lokalnych oddziałach bibliotek
publicznych organizować " Dni książki polskiej". Hasło to wypisane ręcznie, ale
poprawnie w niedużej bibliotece publicznej w Surrey, BC zmusiło mnie do
refleksji nad długością drogi, jaką język polski w Kanadzie przebył w ub. wieku.
Warto przy tym wskazać na znaczny udział w tej akcji ponad trzydziestoletnich
wysiłków wprowadzania języka polskiego w Kanadzie , który należy do polskich
imigrantek, od uchodźców z czasów wojny poczynając a na konkursach poprawnej
polszczyzny organizowanych przez Federację Polek w Kanadzie kończąc.
Według Wołodkowicza[173] w roku 1964/65 na uniwersytetach kanadyjskich uczyło 35
Polek. W tym, w Quebecu najwięcej, bo aż 16, z 8 kobietami na Universite de
Montreal i 7 na McGill University. Na drugim miejscu w liczbie zatrudnionych
kobiet na stanowiskach profesorów lub wykładowczyń znalazła się Brytyjska
Kolumbia, w której University of British Columbia zatrudniało w 1964/65 roku 4
Polki. W Ontario ogółem na uniwersytetach pracowało 8 kobiet, w tym 3 kobiety na
University of Toronto i 2 kobiety na University of Ottawa. W Prowincji Manitoba
na każdym z jej dwu uniwersytetów w Winnipegu uczyła jedna Polka podobnie jak na
University of Edmonton w Albercie i w trzech uniwersytetach Nowej Szkocji.[174]
Ponadto 6 Polek pracowało w 1964/65 roku w bibliotekach uniwersytetów w Quebec,
Ontario, Alberta i Brytyjska Kolumbia oraz 11 kobiet było zatrudnionych na
stanowiskach naukowych w Instytutach naukowych kanadyjskich i w departamentach
rządu federalnego. W tym 4 kobiety w Montrealu, 4 w Ottawie i 2 w Brytyjskiej
Kolumbii. Biorąc pod uwagę, że w latach 60-tych a dokładniej w latach 1964-1965
Wołodkowicz zarejestrował 213 polskich nazwisk w grupie akademickiej, naukowej i
artystycznej Kanady, liczba 52 kobiet w tę grupę włączona wskazuje na ogromne
udział imigrantek polskich w dziedzinie nauki w Kanadzie.
Imigrantki przybyłe z PRL-u na ogół prędko i chętnie włączały się do życia
polonijnego. Wspomniany już przewodnik Polonii Kanadyjskiej "Kto jest Kim w
Polonii Kanadyjskiej" [175] zawiera biogramy stukilkudziesięciu kobiet, z
których mniej więcej jedna trzecia podaje, że zajmowała się pracą społeczną na
rzecz Polonii. Wiele z nich zostało w latach późniejszych odznaczonych polskimi
orderami państwowymi oraz specjalnymi wyróżnieniami polonijnymi, prowincjalnymi
i nawet federalnymi.
Na liście kobiet odznaczonych przez Kanadę za wieloletnią działalność społeczną
wśród imigrantów, albo przez III Rzeczpospolitą za pomoc Polakom rozsianym po
całym świecie lub za pomoc Polsce i jej dzieciom spotykamy kobiety, które
przybyły do Kanady w różnych latach powojennej emigracji i nie zawsze są to
osoby posiadające wysokie kwalifikacje zawodowe, lecz także i "domowe żony" i
matki , które znajdywały czas na udzielanie się w pracy społecznej. Wiele kobiet
zostało odznaczonych kilkakrotnie, a to przez prowincje kanadyjskie, a to przez
Kongres Polonii Kanadyjskiej. Te ostatnie odznaczenia mają szczególne znaczenie
, są bowiem wyrazem uznania współrodaków za pracę przy zachowaniu kultury
polskiej w Kanadzie oraz wkładu Polonii do kultury kanadyjskiej.
Uderza, że zakres zainteresowań imigrantki polskiej poszerzał się w miarę
poprawy materialnej jej życia i adaptacji do Nowego Kraju. Pierwsze imigrantki z
czasów przedwojennych skupione były na własnej rodzinie i jej przeżyciu.
Imigracja wojenna i wczesna powojenna poszerzyła cele życiowe emigrantki walką o
zachowanie polskości na obczyźnie jako najważniejszym imperatywie ich życia.
Intensywność tej obrony polskości była formą buntu przeciwko sytuacji
politycznej, która wbrew ich woli zmusiła je do emigracji. W latach trzeciej
fali ( 1957-1979) świadome swego wyboru opuszczenia Polski i własnej chęci
integrowania się z Nowym Krajem Polki poszerzyły swoje zainteresowania o sprawy
aktualne w Kanadzie. Niektóre wstąpiły do kanadyjskich partii politycznych, inne
z zainteresowaniem śledzą do dziś politykę rządową oraz stosunki
między-etniczne, albo włączają się w działalność kanadyjskich organizacji poza
rządowych działających na całym świecie.
Szczególne zainteresowanie od dawna budziły stosunki z Żydami, których grupa w
Montrealu była zawsze duża i licznie reprezentowała Żydów o polskich korzeniach
lub mających krewnych, którzy kiedyś mieszkali w Polsce. Wielu Żydów chciało
sprawy stosunków między obu narodami dyskutować z Polakami. Niektórzy Polacy i
Żydzi do dziś nie znają pełnej historii czasów ostatniej wojny światowej. Wielu
chciało swoje wiadomości sprawdzić. Inni poprostu uważali, że są podwójnej
narodowości polskiej i żydowskiej, czego dowodem był ich udział w wojsku polskim
na Zachodzie, w AK, w Powstaniu Warszawskim i w tylu innych sytuacjach
wymagających opowiedzenia się po której stronie stoją.
Początkowo po wojnie polskie imigrantki trzymały się na uboczu stosunków
polsko-żydowskich, jednak w miarę rozwoju dyskusji zaczęły się do niej włączać.
Do jednej z pierwszych Polek, które po wojnie poczuwały się do wzięcia udziału w
rozważaniu zawikłanych stosunków polsko-żydowskich należała wspominana już Maria
Teresa Dobija-Domaradzka, lekarka i profesor Universite de Montreal. Była ona
nie tylko członkiem Kanadyjskiego Trybunału do Spraw Praw Człowieka, ale
należała także do Rady ds. Stosunków Chrześcijańsko-Żydowskich.
W późniejszych latach trzeciego etapu imigracji ( 1957 - 1979) potrzebę
nawiązania kontaktów ze społecznością żydowską rozumiała także Irena
Tomaszewski, urodzona na Syberii, dokąd zostali wywiezieni jej rodzice podczas
II wojny światowej. W roku 1950 pp. Tomaszewscy razem z paroletnią Ireną
wyemigrowali do Kanady, gdzie Irena ukończyła szkoły i studia i już jako dorosła
kobieta ustaliła dwa główne kierunki swoich zainteresowań. Jednym z nich była
potrzeba nawiązania polsko-żydowskiego dialogu, a drugim, zrozumienie najnowszej
historii polskiej, szczególnie dotyczącej XX wieku. Na oba te zagadnienia Irena
Tomaszewski patrzy już oczami Kanadyjki polskiego pochodzenia[176]. Zamieszkała
w Montrealu w roku 1994 Irena Tomaszewski razem z polsko-żydowską
powieściopisarką Tecią Werbowską[177] z tego samego okresu imigracyjnego również
z Montrealu opublikowały po polsku i po angielsku książkę p.t. Zegota na temat
polskiej podziemnej organizacji pomocy Żydom podczas II wojny światowej.
Opierając się na zebranych dokumentach obie autorki opisały działalność tej
organizacji na tym terenie Polski, który naziści nazywali Generalną Gubernią.
Działalność Żegoty była nieznana Kanadyjczykom. Stąd, po opublikowaniu książki,
historią Zegoty zainteresowała się CBC (Canadian Broadcast Corporation),
najważniejsza stacja radiowa i telewizyjna Kanady. Wyemitowała ona film
dokumentarny o Żegocie, pokazywany w całym Kraju. To z kolei spowodowało w wielu
szkołach kanadyjskich i nawet amerykańskich dyskusję na temat tej organizacji
oraz sytuacji , która doprowadziła do jej powstania. Do Żegoty , organizacji
finansowanej częściowo przez Rząd Polski w Londynie a częściowo przez
organizacje żydowskie należało szereg ważnych osobistości ze świata
przedwojennej Polski. Jej organizatorami byli między innymi Władysław
Bartoszewski i bardzo znana przedwojenna katolicka pisarka Zofia Kossak. To ona
wymyśliła dla organizacji nazwę Żegota. Aresztowana przez hitlerowców została
wywieziona do obozu w Brzezince (kobiecy oddział obozu w Oświęcimiu) , gdzie
przeżyła aż do wyzwolenia przez Armię Czerwoną. Wspomnienia Zofii Kossak były
pierwszą polską publikacją poruszającą między innymi historię Żegoty.
Irena Tomaszewski przez lata współpracowała także z Komitetem Współpracy
Polsko-Żydowskiej w Montrealu, nadal działając w intencji rozwijania dialogu
polsko-żydowskiego. Dzięki jej inicjatywie uczestnicy Marszu Żywych
organizowanego przez Żydów o polskich korzeniach , podczas swoich wizyt w Polsce
zaczęli nawiązywać kontakty z polską młodzieżą w celu poznania dzisiejszego
społeczeństwa polskiego. W ostatnich latach Irena Tomaszewski bierze udział w
spotkaniach ze społecznością żydowską Kanady wschodniej oraz Stanów
Zjednoczonych, organizowanych przez rabinów w ich lokalnych synagogach. Tematy
poruszane na tych spotkaniach często wykraczają poza ramy polsko-żydowskie, ale
są związane z cierpieniami jakie obie nacje przeżywały podczas pięciu lat
okupacji nazistowskiej. Na jednym z ostatnich spotkań Irena Tomaszewski omawiała
życie i śmierć młodej Polki i katoliczki, Krystyny Wituskiej. Ten ostatni temat
jest związany z drugim kierunkiem zainteresowań Ireny Tomaszewskiej. Badania nad
nim spowodowały opublikowanie przez nią w 1997 roku książki p.t. I Am First A
Human Being (w języku angielskim). Książka oparta jest na zbiorze listów
Krystyny Wituskiej, ziemiańskiej córki, która za pracę w podziemiu polskim
podczas wojny znalazła się w niemieckim więzieniu. Czekając na swoją egzekucję
pisała listy, które odnalezione po jej śmierci stały się przejmującym
świadectwem życia młodej więźniarki w czasie nieludzkich rządów nazistów w
okupowanej przez nich Polsce. Dzięki edycji w języku angielskim i ta publikacja
stała się również przedmiotem dyskusji w szkołach kanadyjskich[178].
Innym przykładem nawiązywania kontaktów pomiędzy grupami etnicznymi Polaków i
Żydów w Montrealu jest Irena Bellert, profesor McGill i krewna Krystyny
Wituskiej. W ramach swojej pracy społecznej Irena Bellert jest prezeską
Kanadyjskiej Fundacji Dziedzictwa Polsko-Żydowskiego. Fundacja ta pod prezesurą
I. Bellert organizuje otwarte spotkania z wybitnymi przedstawicielami obu grup
etnicznych . Na spotkaniu z października 2002 organizowanym wspólnie z P.I.N.K.
i pod protektoratem Konsula polskiego w Montrealu omawiane było życie czterech
kobiet Pierwszą była Irena Sendlerowa, Polka, która uratowała z Zagłady wielką
grupę 2,500 dzieci żydowskich wykradanych z getta warszawskiego i
przechowywanych przez Polaków do końca wojny na papierach aryjskich. Następnie
przedstawione zostały losy dwu Żydówek, Elżbiety Zielińskiej - Mundlak i
Elżbiety Ficowskiej, które jako niemowlęta zostały także wyniesione z getta
warszawskiego i wychowywane jako własne przez opiekujące się nimi Polki. Ostatni
punkt spotkania wypełniła historia Żydówki Renaty Skotnickiej- Zajdman,
wyprowadzonej z getta przez granatowego policjanta. Renata Skotnicka- Zajdman od
1948 roku mieszka w Montrealu.
Irena Bellert bierze ponadto udział w poszukiwaniach Polaków, którzy podczas II
wojny światowej pomagali Żydom, ukrywając ich i wyrabiając im aryjskie papiery,
ponieważ wielu Polaków nadal jeszcze nie zgłosiło i nie udokumentowało swojego
bohaterstwa. Także współpracuje z organizacją Dzieci Holocaustu poszukując
Żydów, którzy jako dzieci znaleźli się w gettach zorganizowanych przez
hitlerowców w miastach polskich, ale zostali uratowani od śmierci przez pomoc
Polaków i Polek.[179]
Coraz częściej też rozwija się współpraca pomiędzy poszczególnymi Polkami i
instytucjami społecznymi kanadyjskimi. Pomijając długoletnie kontakty Komitetu
Pomocy Dzieciom Polskim z Montreal Council of Women, instytucją która
K.P.D.P.(Komitet Pomocy Dzieciom Polskim) zapewniła własny charter, szereg Polek
indywidualnie włączyło się w pracę poza rządowych organizacji kanadyjskich
obejmujących swym działaniem całą kulę ziemską.
Do tych ostatnich należy Jadwiga Urbańska, która przybyła do Kanady w 1959 roku
i aż do emerytury pracowała w Montrealu jako fizjoterapeutka, a po zakończeniu
pracy zawodowej niezdolna bezczynnie siedzieć w domu skierowała swoją energię na
pracę społeczną. W CESO (Canadian Executive Service Oversea) zgłosiła gotowość
pracy jako fizjoterapeutka w krajach zamorskich, a po drugie skończyła w
Montreal Blind Association specjalny 6-ciomiesięczny kurs Braille po angielsku
"żeby móc używać skrótów przy pisaniu książek na komputerze dla
niewidomych"[180] Używanie tych skrótów bardzo ułatwia pisanie książek systemem
Braille, a jest mało znane w krajach słabiej zaawansowanych technologicznie.
Skróty w Braille są użyteczne, ponieważ zmniejszają rozmiar książki i
przyspieszają czytanie. W ramach CESO, Jadwiga Urbańska jako wolontariuszka,
została zaproszona do Zakładu dla Niewidomych w Laskach, aby przedstawić tę
metodę używania skrótów Braille'a.[181]. Po powrocie z Polski kilkakrotnie
gościła u siebie przedstawicieli dyrekcji zakładu w Laskach, organizując
przybyłym przedstawicielom liczne spotkania i kontakty z kanadyjskimi
organizacjami wolontarystycznymi z tej dziedziny. Dzięki temu ..." w Laskach
znają skróty, ale ich nie wprowadzili.... i wobec tego młodzież nie ma dostępu
do literatury angielskiej, gdyż wszystkie książki obecnie, z wyjątkiem tych dla
najmłodszych, używają skrótów..." [182]. Obecnie J. Urbańska pracuje nad
udostępnieniem tej metody dla niepełnosprawnych w Thies i w Dakarze w Senegalu,
dokąd CESO już dwukrotnie ją wysyłało, a ponadto bierze udział w organizowaniu w
Armenii, ośrodka rehabilitacji i opieki nad dziećmi po porażeniach,
uszkodzeniach mózgu i tym podobnych chorobach.
|