zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO
Z POLSKI
|
Środa, 2008-06-18
Wałęsa chce wstrzymania emisji filmu o "Bolku" na antenie
TVP
Lech Wałęsa wystosował otwarty list do prezesa TVP Andrzeja
Urbańskiego o wstrzymanie emisji programu „TW »Bolek«”. W przypadku
wyemitowania programu, były prezydent grozi procesem, w którym będzie
domagać się 20 mln zł.
"Szanowny Panie, w związku z publicznymi zapowiedziami dotyczącymi
planowanej przez Telewizję Polską S.A. emisji filmu autorstwa Grzegorza
Brauna i Roberta Kaczmarka pt. "TW »Bolek«" formalnie i otwarcie wnioskuję o
wstrzymanie emisji ze względu na jawnie fałszywą treść w nim zawartą. Z
zapowiedzi wynika, że film oskarża mnie o współpracę z komunistyczną Służba
Bezpieczeństwa i uznaje za TW »Bolek«, co stanowi udowodnione sądownie
całkowite kłamstwo. W razie emisji ww. filmu zmuszony będę - wobec
prawomocnego orzeczenia Sądu Rzeczpospolitej Polskiej w zakresie
prawdziwości mojego oświadczenia lustracyjnego - do natychmiastowego
złożenia pozwu sądowego o naruszenie dóbr osobistych przeciwko Telewizji
Polskiej S.A. wraz z wnioskiem o odszkodowanie w wysokości 20 mln zł z
przeznaczeniem na cele społeczne"
O 22:10 w Programie I TVP ma zostać wyemitowany film o Lechu Wałęsie pt. „TW
»Bolek«”. W filmie Grzegorza Brauna i Roberta Kaczmarka na temat Wałęsy
zawarto rozmowę z historykami Sławomirem Cenckiewiczem i Piotrem
Gontarczykiem, autorami książki o Lechu Wałęsie. Wypowiadają się też
świadkowie historii – Józef Szyler, kolega Wałęsy ze stoczni, oraz Janusz
S., były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Józef Szyler jest
człowiekiem, na którego SB założyła sprawę z doniesienia Lecha Wałęsy. Z
kolei Janusz S. w 1970 r. wprowadzał Lecha Wałęsę do ewidencji SB.
wp.pl
POWRÓT KADROWICZÓW Z EURO
Piłkarze
przylecieli i... uciekli
Artur Boruc i Michał Żewłakow, tylko ci dwaj piłkarze zameldowali się na
lotnisku na Okęciu. Piłkarze nie zatrzymali się, by porozmawiać z mediami i
szybko wzięli nogi za pas. Jedynie Leo Beenhakker odpowiedział na kilka
pytań zadanych przez dziennikarzy.
Dziennikarze żartowali, że gdyby piłkarze tak szybko biegali na boisku jak w
hali przylotów to podczas grupowych spotkań z pewnością zdobylibyśmy więcej
bramek.
Pozostali polscy piłkarze wrócili z Austrii na własną rękę.
Holender nie krył swojego rozczarowania osiągniętym wynikiem, ale zapewniał,
że chce pracować dalej z reprezentacją. Holender ma ważną umowę do 2010
roku. Podczas wtorkowej konferencji prasowej trener powiedział, że pozwolił
piłkarzom rozjechać się do domów.
- Muszę powiedzieć, że niektórzy po prostu wycofują się do swojego życia, są
zniszczeni emocjonalnie i psychicznie i potrzebują czasu na to, żeby dojść
do siebie. Wielu z nich nie będzie miało wiele czasu, żeby odpocząć -
powiedział Leo Beenhakker.
Wcześniej - bo już we wtorek - na warszawskim Okęciu pojawił się napastnik
biało-czerwonych Marek Saganowski.
Czas rozliczeń
Jednym z krytyków dokonań Leo Beenhakera podczas Mistrzostw Europy jest były
selekcjoner kadry narodowej Wojciech Łazarek. - Poruszony jestem tylko tym,
jak bardzo pompowano ten balon oczekiwań. Beenhakker zapewniał, że rzetelnie
i właściwie przygotuje zespół do gry na mistrzostwach. Trener i piłkarze
przechwalali się, że zajdą daleko. I widzimy jak to się skończyło -
powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" Łazarek.
Z kolei wielokrotny reprezentant Polski Andrzej Juskowiak uważa, że Holender
popełnił błąd nie zabierając najlepszego strzelca polskiej Ekstraklasy Pawła
Brożka. - Jednak mimo słów krytyki uważam, że Beenhakker powinien zostać.
Osiągnął sukces, awansując do Euro - stwierdził Juskowiak.
TVN24
Wtorek, 2008-06-17
Zmarł ostatni żyjący w Polsce członek Sonderkomando
Zmarł Henryk Mandelbaum, były więzień obozu Auschwitz. Był
ostatnim żyjącym w Polsce członkiem Sonderkomando, grupy więźniów zmuszanej
przez Niemców do obsługi krematoriów i komór gazowych.
Henryk Mandelbaum urodził się w Olkuszu w 1922 roku w rodzinie polskich
Żydów. W 1940 roku cała jego rodzina trafiła do getta w Dąbrowie Górnieczej.
Jemu udało się ukryć. Przez kilka lat organizował pomoc dla Żydów z getta w
Sosnowcu.
Został aresztowany dopiero kwietniu 1944 roku. Trafił do Auschwiz. Otrzymał
numer 181970. W obozie pracował niemal do wyzwolenia. Udało mi się uciec z
jednego z ostatnich marszów ewakuacyjnych w styczniu 1945 roku.
Po wojnie Henryk Mandelbaum chętnie spotykał się z młodzieżą i opowiadał o
swoich przeżyciach. Ostatnio miesiąc temu podczas sesji edukacyjnej w Muzeum
Auschwitz. Zawsze uśmiechnęty i pogodny. Mawiał, że Auschwitz było dla niego
prawdziwym uniwersytetem życia.
W grudniu skończyłby 86 lat
IAR
Obrady
ostatniego Sejmu Rzeczypospolitej szlacheckiej
17 czerwca 1793 r. w Grodnie rozpoczął obrady, zwołany na
żądanie Rosji, ostatni Sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej. Pracując pod
terrorem rosyjskich wojsk zatwierdził II rozbiór oraz ustalił nową
organizację państwa, która niemal całkowicie unieważniała ustawodawstwo
Sejmu Wielkiego.
23 stycznia 1793 r. w Petersburgu podpisana została konwencja rozbiorowa
pomiędzy Rosją a Prusami. Zabór pruski obok Gdańska i Torunia objął
Wielkopolskę, Kujawy i część Mazowsza oraz ziemi sieradzkiej i łęczyckiej -
razem 58 tys. km kw. i ponad 1 mln mieszkańców.
Rosja przejęła większość Białorusi po linię Druja - Pińsk oraz Ukrainę
naddnieprzańską i Podole - razem 280 tys. km kw. z 3 mln mieszkańców. Obszar
pozostałego przy Rzeczypospolitej terytorium wynosił, łącznie z Kurlandią,
227 tys. km kw. Żyło na nim 4,4 mln mieszkańców.
Wojska pruskie wkroczyły do Polski jeszcze przed ostatecznym podpisaniem
traktatu z Rosją.
PAP
Poniedziałek, 2008-06-16
Niemcy i Polska mogą być liderami integracji europejskiej
Zdaniem premiera Donalda Tuska, Niemcy i Polska są w stanie podołać roli
liderów integracji europejskiej. Na wspólnej konferencji prasowej z kanclerz
Niemiec Angelą Merkel Donald Tusk powiedział, że "Polska jest krajem bardzo
wysokiej odpowiedzialności za dalszą integrację Unii Europejskiej".
W jego ocenie - biorąc pod uwagę poziom zaangażowania w procesy integracyjne
i ratyfikacyjne - Polska jest państwem, na którym UE może polegać, jak na
niewielu innych. Determinacja Polaków, jeśli chodzi o działanie na rzecz
wspólnoty europejskiej, jest bezdyskusyjna - podkreślił premier.
Tusk powiedział, że jeśli Europa chce rozmawiać o perspektywach poszerzania
Unii, to politycy europejscy muszą poważnie porozmawiać o ratyfikacji
Traktatu z Lizbony. Uważam, że wpadka referendalna nie może być pretekstem
do wygłaszania opinii, że UE jest zamknięta - podkreślił premier. Jak
wyjaśnił, chodzi mu perspektywę unijną dla Chorwacji, Serbii oraz Ukrainy.
Wspólnie z Irlandią (która odrzuciła w referendum Traktat z Lizbony) trzeba
szukać drogi wyjścia z impasu. Jesteśmy przekonani, że tę drogę znajdziemy -
oświadczył Tusk.
Premier zapewnił też, że koncepcja tzw. "Europy dwóch prędkości" nie
znajdzie poparcia u żadnego poważnego przywódcy europejskiego. Również
Merkel przyznała, że nie może sobie wyobrazić, aby doszło do powstania
"Europy dwóch prędkości", w której Polska byłaby w jednej grupie, a Niemcy w
drugiej.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która przebywa z kilkugodzinną wizytą w
Gdańsku. Z polskim premierem Donaldem Tuskiem, rozmawiała o wschodnim
wymiarze polityki sąsiedztwa UE oraz zbliżającym się szczycie UE. Kryzys
ratyfikacyjny na pewno przełamiemy - powiedział Tusk po spotkaniu z Merkel.
Cieszę się, że mamy do czynienia z postępem w stosunkach polsko-niemieckich
- dodała kanclerz.
Premier Donald Tusk powiedział, że zarówno on, jak i kanclerz Niemiec Agela
Merkel są przekonani, iż ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego powinna być
kontynuowana w krajach UE. Jesteśmy oboje przekonani, że proces ratyfikacji
powinien postępować w tych krajach, gdzie nie został zakończony - powiedział
Tusk na wspólnej z Merkel konferencji prasowej.
Tusk podkreślił, że do decyzji Irlandczyków należy podchodzić z szacunkiem,
bez obrażania się na rzeczywistość. Po to budowaliśmy taki a nie inny ustrój
polityczny UE, aby szanować głos narodów i państw, które są członkami UE.
Jesteśmy przekonani, mogę to powiedzieć po spotkaniu z panią kanclerz, a
także po spotkaniu południowym w Pradze, że Europa znajdzie wyjście z tej
sytuacji i że ten kryzys ratyfikacyjny na pewno przełamiemy - mówił szef
polskiego rządu.
Zdaniem kanclerz Angeli Merkel, Unia Europejska potrzebuje Traktatu
Lizbońskiego po to, aby była zdolna do pracy i aby mogła się rozszerzać. W
referendum W Irlandii przeciwko przyjęciu Traktatu z Lizbony było 53,4%
głosujących, za - 46,6% Irlandia to jedyny kraj "27", w którym przyjęcie
Traktatu odbywało się na drodze referendum.
W imieniu rządu federalnego powiem - i słyszałam to też od strony polskiej -
że potrzebujemy Traktatu Lizbońskiego, aby być zdolnym do pracy, aby móc
rozszerzać Unię Europejską, zwłaszcza jeśli chodzi o rozszerzenie - myślę o
Zachodnich Bałkanach. To ma wielkie znaczenie dla stabilności Europy -
powiedziała niemiecka kanclerz.
Mówiąc o przygotowanej przez Polskę i Szwecję propozycji wschodniego wymiaru
UE, Merkel powiedziała, że Niemcy popierają inicjatywę polsko-szwedzką.
Zdaniem kanclerz, dla wszystkich wielkie znaczenie ma i bardzo ważnym jest,
że w ramach dobrej polityki wschodniej włączymy sąsiadów na wschodzie. W
piątek poprosimy Komisję Europejską o konkretne propozycje, aby z tego nie
powstały same tytuły, lecz konkretne projekty - dodała Merkel.
PAP/TVN24
Jeśli
nie opamiętamy się z używaniem klimatyzatorów, tego lata możemy spodziewać
się gigantycznej awarii.
Proponujemy eksperyment. Potrzebna będzie cała rodzina. Każdy staje przy
dowolnym urządzeniu elektrycznym. Na hasło „start” wszyscy włączają swoje.
Usłyszymy tylko głuche puknięcie – właśnie wyskoczyły wszystkie korki w
mieszkaniu.
W podobnym eksperymencie mogą wziąć udział mieszkańcy większych miast
Polski, i to już tego lata. Będzie to eksperyment na nieco większą skalę, a
korki mogą wyskoczyć na kilka dni. – Zagrożenie jest realne. Sieci
energetyczne dużych miast mogą nie przetrzymać tego lata – mówi Paweł
Kołodziej, ekspert portalu Energetyka.xtech.pl. – Poziom zużycia prądu w
ciągu roku ma swoje dwa szczyty: zimowy i letni. Ten, który jest przed nami,
jest niebezpieczniejszy, bo zużycie prądu jest niestabilne. Tę niestabilność
wywołuje korzystanie z małych klimatyzatorów, które pożerają ogromną ilość
prądu.
W warszawskich sklepach ich majowa sprzedaż wzrosła o 40% w stosunku do maja
ubiegłego roku. Stołeczny ratusz przewiduje, że tego lata wzrost
zapotrzebowania na energię będzie umiarkowany i wyniesie trzy procent. Ale
nikt nie potrafi oszacować, ile energii będą potrzebować tysiące nowych
klimatyzatorów. Według pesymistycznego raportu firmy Vattenfall w ciągu
pięciu lat wzrost zapotrzebowania na energię w stolicy może sięgnąć 20
procent, głównie przez klimatyzatory.
– Już w tym roku wystarczy siedem dni, w których południowa temperatura
przekroczy 25 stopni Celsjusza. Sieć energetyczna najprawdopodobniej tego
nie wytrzyma – przyznaje ekspert związany z sektorem produkcji energii.
Systemowi energetycznemu najbardziej zagraża „efekt dziewiątej rano”, kiedy
w biurach uruchamiane są klimatyzatory.
Przekrój
Niedziela, 2008-06-15
Feel zdobył trzy Superjedynki
Zespół Feel odebrał trzy Superjedynki podczas 45. Krajowego Festiwalu
Piosenki Polskiej "Opole 2008". Grupę nagrodzono w kategorii Płyta Roku,
Zespół Roku i za super występ podczas sobotniego koncertu.
Czujemy się niezwykle dobrze i czujemy się wyróżnieni. We wstępnych
marzeniach wyglądało to dużo skromniej, teraz wygląda bardzo, bardzo fajnie
- powiedział po zakończeniu koncertu wokalista Feel, Piotr Kupicha. Zespół
zaraz po koncercie odjechał z amfiteatru unikając rozmów z dziennikarzami.
Nagrodę za debiut roku otrzymała w Opolu Natalia Lesz. Ogromnie się cieszę.
Jestem w takim szoku, że muszę mieć parę godzin, żeby ochłonąć i coś mądrego
powiedzieć. Liczę, że dotarłam do publiczności, a sam występ przed taką
ilością ludzi - w telewizji i tu w Opolu - jest dla mnie czymś
najważniejszym -powiedziała laureatka.
Przebojem roku głosujący w plebiscycie widzowie i słuchacze wybrali piosenkę
Eweliny Flinty i Łukasza Zagrobelnego "Nie kłam, że kochasz mnie".
Wyznacznikiem popularności piosenki w Polsce jest to, czy jest grana na
weselach. A ja nasz utwór słyszałem właśnie niedawno na weselu w hotelu, w
którym nocowałem. Ludzie się świetnie bawili, i piosenka była na tej
imprezie grana kilkakrotnie - powiedział dziennikarzom Zagrobelny.
Miałam wątpliwości, czy uda się nam zwyciężyć, i werdykt jest dla mnie
zaskoczeniem - dodała Flinta. Pytani o receptę na piosenkę, która stanie się
przebojem, artyści odpowiedzieli zgodnie, że gdyby ją znali, to byliby już
bardzo bogatymi ludźmi.
Superjedynkę w kategorii artysta roku otrzymała w Opolu Doda. Pierwsze
wrażenia są znakomite. Jeżeli dostaje się nagrodę w kategorii "artysta
roku", to ma to na pewno znaczenie. Najważniejsze, to być na topie przez
pięć lat, a ja jestem - mówiła po zejściu ze sceny.
Wszystko co się tam działo wymagało wielkich przygotowań, i tak też było. Ja
staram się za każdym razem wyglądać odstrzałowo, żeby zaspokoić potrzeby
widzów - dodała oblegana przez fotoreporterów Doda.
PAP
50 lat Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej
Polski Komitet Pomocy Społecznej działa już 50 lat. Jest to
jedna z najstarszych działających w Polsce organizacji charytatywnych.
Sekretarz generalny komitetu Ewa Kuruliszwili mówi, że pomaganie ludziom to
ciężka, mało spektakularna, ale bardzo potrzebna praca. Polega na
przekazywaniu potrzebującym żywności, czy odzieży. Pomoc Społeczna prowadzi
także schroniska. Z pomocy korzystają ubodzy, osoby starsza, bezdomni, czy
ofiary przemocy w rodzinie.
Zdaniem sekretarza generalnego komitetu Ewy Kuruliszwili największym
wyzwaniem dla pomocy społecznej jest przyciąganie młodych ludzi do
działalności w wolontariacie.
Z pomocy Komitetu Pomocy Społecznej, rocznie korzysta około 300 tysięcy
osób. Z okazji jubileuszu w Filharmonii Narodowej odbędzie się uroczysty
koncert muzyki klasycznej. Wezmą w nim udział gwiazdy filharmonii
warszawskiej i wiedeńskiej.
IAR
Sobota,
2008-06-14
Wręczono Nagrody Literackie Gdynia 2008
Adam
Wiedemann, Marian Pankowski oraz Piotr Matywiecki zostali laureatami Nagrody
Literackiej Gdynia 2008.
Do tegorocznej Nagrody zgłoszono 197 tytułów. Zwycięzcy zostali ogłoszeni
podczas uroczystej Gali Finałowej, która odbyła się na Skwerze Kościuszki w
Gdyni. Tegoroczna Gala Finałowa "Gdyni", była nie tylko momentem wyłonienia
zdobywców Kostek Literackich oraz nagród pieniężnych. Było to również
zwieńczenie nowej inicjatywy kulturalnej miasta "Literaturomanie" - Dni
Nagrody Literackiej Gdynia. "Literaturomanie" mają być dwudniowym świętem
literatury już na stałe wpisane do kalendarza imprez kulturalnych miasta.
"Literaturomanie" rozpoczęły się wieczorem poetyckim. Swoje wiersze czytali
autorzy nominowani do tegorocznej Nagrody Litearckiej Gdynia: Miłosz
Biedrzycki, Zbigniew Machej, Joanna Mueller, Adam Wiedemann i Agnieszka
Wolny-Hamkało.
Odbył się też Turniej Jednego Wiersza, w którym mógł wziąć udział każdy, a
recytatorów i autorów oceniało jury, w którym zasiada m.in. Wojciech
Bonowicz, jeden z ubiegłorocznych laureatów Nagrody.
Dziś natomiast odbyła się "Debata Kapituł" najważniejszych polskich nagród
literackich: Nike, Angelus, Nagrody Literackiej Gdynia i nowopowstałej
nagrody lieterackiej "Poeta Wolności".
Dyskutowano także o twórczości Konstantego Jeleńskiego, eseisty i tłumacza.
W dyskusji wzięli udział: Piotr Kłoczowski, Stefan Chwin, Stanisław Rosiek
oraz Jacek Żakowski. Pokazano także film "Jegomość Tischner i jego filozofia
po góralsku", po którym odbyło się spotkanie z autorami produkcji - Witoldem
Beresiem i Arturem Więcką
Patronami medialnymi "Literaturomanii" są 2 i 3 Program Polskiego Radia.
IAR
Polska ekspozycja na EXPO budzi duże zainteresowanie
Polska ma na EXPO w Saragossie jeden z największych pawilonów
wystawowych. Jego powierzchnia to blisko tysiąc metrów kwadratowych. Jest on
zarazem - pod względem architektonicznym - jednym z najbardziej
interesujących budynków.
Polski pawilon z zewnątrz przypomina tężnię, wokół której unoszą się opary
wody. Jest to szczególnie atrakcyjne z uwagi na panujący w Saragossie upał.
Z kolei wnętrze pawilonu to nowoczesny jacht. Zamierzeniem autorów naszej
ekspozycji było przedstawienie Polski jako interesującego partnera
gospodarczego - atrakcyjnego inwestycyjnie i turystycznie. Nasz kraj jest
pokazany jako państwo nowoczesne i kreatywne.
Już niedługo - 6 lipca - zostanie zorganizowany polski dzień na EXPO z
bogatym programem kulturalnym. Z kolei dzień później odbędzie się
konferencja - pod patronatem ministra gospodarki - pod tytułem "Regiony
polskie, regiony hiszpańskie".
Wystawy światowe są organizowane od połowy XIX wieku, było ich dotychczas
69. Polska po raz pierwszy wzięła w nich udział w 1933 roku. Wcześniej nasz
kraj występował pod flagami innych państw. Po blisko 60 latach przerwy, w
1992 roku, Polska wzięła udział w wystawie EXPO w Sewilli w Hiszpanii.
IAR
W
Toruniu otwarto Centrum Sztuki Współczesnej
Inauguracja dwóch wystaw i wieczorny koncert uświetniły otwarcie Centrum
Sztuki Współczesnej w Toruniu. To pierwszy w Polsce od 1938 roku wybudowany
od podstaw obiekt wystawienniczy poświęcony prezentacji współczesnych
artystów.
Liczący sobie prawie 4 tys. metrów kw. powierzchni ekspozycyjnej budynek
jest pierwszym oddanym do użytku w ramach zainicjowanego kilka lat temu
ogólnopolskiego programu "Znaki czasu". Zadaniem nowej placówki jest
działalność wystawiennicza, wydawnicza i edukacyjna oraz tworzenie kolekcji
regionalnej.
Program CSW jest bardzo ambitny, ale wiele zależy też od mieszkańców Torunia
i władz miasta. Instytucja sztuki to nie tylko artyści i kuratorzy, ale
także otwarta na wyzwania publiczność, a naszym priorytetowym zadaniem
będzie przede wszystkim edukacja i dyskusja - zapowiedziała Joanna Zielińska,
kurator programowy CSW.
Na otwarcie przygotowano dwie wystawy: "Kwiaty naszego życia" poświęconą
fenomenowi kolekcjonerstwa oraz "Jak się rzeczy mają" prezentującą prace z
prywatnej wiedeńskiej kolekcji Thyssen-Bornemisza Art Contemporary.
W ramach "Kwiatów" pokazujemy m.in. pracę znakomitego tureckiego artysty
Kutluga Atamana. Druga po Warszawie jego prezentacja w Polsce obejmuje
pięciokanałową instalację wideo, składającą się z wielu podwieszonych
ekranów i opowiada o człowieku hodującym ponad 30 tys. insektów w niewielkim
berlińskim mieszkaniu - wyjaśniła Zielińska.
Wydarzeniem artystycznym w CSW jest ekspozycja autorstwa Goshki Macugi,
mieszkającej w Londynie artystki polskiego pochodzenia, nominowanej ostatnio
do prestiżowej nagrody Turnera. W Toruniu pokazano jej trzy prace
inspirowane kolekcjami muzealnymi.
Szczególnym elementem tej ekspozycji jest kolekcja Janiny Turek, która od
13. roku życia aż do śmierci pisała pamiętniki notując wszystkie wykonywane
codziennie przez siebie czynności. Wystawę uzupełniają filmy DVD Waleriana
Borowczyka, Wojtka Doroszuka oraz prace Łukasza Skąpskiego i Andrzeja
Urbanowicza.
Wieczorem przed budynkiem CSW odbył się koncert z udziałem polskich i
zagranicznych gwiazd muzyki elektronicznej. Wystąpił brytyjski FlyKKilller
(z Pati Yang i Stephenem Hiltonem), szwajcarski Kalabrese/Rumpelorchester
oraz polskie Potty Umbrella i 3moonboys.
PAP
Piątek, 2008-06-13
Sędzia oszust, niech wraca do
Anglii!
Oburzenie,
frustracja i złość po decyzji
sędziego Howarda Webba w meczu
Polska - Austria ogarnęły cały
kraj. Tym nastrojom uległ także
minister sportu Mirosław
Drzewiecki, który w radiu RMF FM
powiedział wprost: "To był
oszust, nie sędzia, cały mecz
drukował. Austriacy też byli
zawstydzeni"
Polska
- Austria, 93. minuta, sędzia
Howard Webb dyktuje rzut karny
przeciwko Polsce. Tracimy bramkę
i zamiast trzech punktów mamy
jeden. Szok, niedowierzanie, łzy
i 40 milionów złamanych serc w
Polsce. "Sędzia nas przekręcił,
karnego nie było" - tak uważają
wszyscy kibice w naszym kraju i
są naprawdę na sędziego wściekli.
Złości nie ukrywa także minister
sportu Mirosław Drzewiecki,
który w radiu RMF RM nie
potrafił ukryć wburzenia i
rozgoryczenia. "Gdyby w
angielskiej lidze taki sędzia
sędziował, to trzeba by było
unieważnić wszystko, co do tej
pory w Anglii. To był oszust, a
nie sędzia. Cały czas drukował.
Cały czas. Wstyd. W Polsce
przyzwyczailiśmy się do tego, że
PZPN słabo funkcjonuje, że
wydział dyscypliny, że sędziowie,
ale na mistrzostwach Europy
zrobić taką rzecz? To jest hańba
dla tych mistrzostw" -
stwierdził Drzewiecki.
Minister sportu ma swoją teorię
na temat tego, dlaczego sędzia
nas "przekręcił". "Dzień
wcześnie wypadli Szwajcarzy i w
UEFA zaczęli się pewnie
zastanawiać, co to będzie dla
tych mistrzostw, kiedy już
żadnego gospodarza nie będzie" -
powiedział Mirosław Drzewiecki.
Dodał także, że w loży VIP-ów
Austriacy byli zawstydzeni tym,
co się stało. Włącznie z
prezydentem Austrii. "Nie
patrzyli nam w oczy, tyko w
podłogę" - opisuje minister
sportu. Drzewiecki powiedział
także, że poprosił prezesa PZPN
Michała Listkiewicza, by ten
oficjalnie zaprotestował
przeciwko takiemu sędziowaniu.
"By ten sędzia, który - brzydko
mówiąc - okazał się oszustem,
nie krzywdził już innych. Do
Anglii niech pojedzie, niech tak
gwiżdże, jak tutaj gwizdał, to
go wyniosą" - dodał wzburzony
minister sportu.
www.dziennik.pl
Hańba, hańba,
hańba PiS
opuszcza obrady
CZY BĘDZIE
WNIOSEK O ODWOŁANIE MARSZAŁKA
SEJMU?
Hańba, hańba, hańba - wołali
posłowie PiS, którzy opuszczali
obrady Sejmu, po tym jak
marszałek Bronisław Komorowski
nie dopuścił ich do zadawania
pytań ws. prywatyzacji. - Prawa
opozycji zostały drastycznie
ograniczone - grzmiał na
konferencji prasowej Jarosław
Kaczyński.
Posłowie PiS chcieli zdać
pytania przed głosowaniem nad
ustawą o komercjalizacji i
prywatyzacji (chodziło zapisy
znoszące kominy płacowe dla
prezesów spółek Skarbu Państwa).
Co prawda regulamin Sejmu nie
przewiduje pytań w trakcie
trzeciego czytania, ale do tej
pory było to sejmowym zwyczajem.
W piątek marszałek Bronisław
Komorowski postanowił z tym
skończyć, gdyż jak sam
stwierdził może, ale wcale nie
musi dopuścić posłów do
zadawania pytań. - Podejmuje
decyzję, w zależności od
zachowania osób, które zadają
pytania - argumentował
Komorowski. I wcześniej na
dowód, udzielił głosu posłowi
SLD.
TVN24
Polscy politycy o
odrzuceniu przez Irlandię
Traktatu
Wstępne
nieoficjalne wyniki referendum w
Irlandii w sprawie Traktatu
Lizbońskiego wskazują, że
Irlandczycy odrzucili unijny
dokument. Co w tej sytuacji
mówią polscy politycy?
"Trzeba uszanować wątpliwości
Irlandczyków wobec Traktatu"
Poseł PiS Paweł Kowal jest
zdania, że trzeba uszanować
wątpliwości i decyzję
Irlandczyków wobec Traktatu
Lizbońskiego. Według Kowala,
Polska nie powinna wpisać się
"do spodziewanego chóru
krytyków" irlandzkiej decyzji.
Jest czas i jest możliwość
rozmawiania o tym, co dalej,
Europa przechodziła lepsze,
trudniejsze momenty, bardziej
lub mniej skomplikowane prawnie.
Spokój jest najlepszym doradcą w
takich sytuacjach - mówił poseł.
Dziennikarze pytali Kowala, czy
w obecnej sytuacji prezydent
Lech Kaczyński powinien
ratyfikować Traktat Lizboński.
Nie jestem od tego, by doradzać
prezydentowi na gorąco, kiedy
nie znamy jeszcze ostatecznych
wyników - powiedział poseł.
Kowal podkreślił, że po wejściu
w życie Traktatu Irlandia nie
mogłaby korzystać z "pewnych
rozwiązań", które Polska
zabezpieczyła sobie dzięki
bardzo dobrej i efektywnej
postawie polskich negocjatorów.
Czasami warto dłużej
ponegocjować, narazić się na
krytykę, za - co tu dużo mówić -
obronę własnych interesów, ale
po to, by uzyskać jakiś
konsensus, który myśmy w Polsce
uzyskali - mówił poseł.
Podkreślił, że ostatnia rzecz,
którą powinniśmy robić, to
atakować i krytykować tych,
którzy inaczej myślą o
integracji europejskiej.
PAP
Czwartek, 2008-06-12
W
Polsce praca opłaca się już bardziej niż za granicą
Z
najnowszego raportu "Perspektywy zatrudnienia" przygotowanego przez agencję
doradztwa personalnego Manpower Polska wynika, że co trzeci polski
pracodawca zamierza zatrudnić nowych pracowników w ciągu najbliższych trzech
miesięcy - informuje "Polska".
Poszukiwani są przede wszystkim budowlańcy i górnicy. Dobrze się składa, bo
przybywa tych rodaków, którzy myślą o powrocie z Zachodu do kraju. Eldorado
dla Polaków w Unii powoli się kończy. Z dnia na dzień rośnie liczba
irlandzkich, niemieckich, brytyjskich czy włoskich firm, w których szefowie
myślą o zwalnianiu pracowników.
Kilka dni temu irlandzki dziennik "Irish Independent" ogłosił, że w
najbliższym czasie pracę na budowach straci w tym kraju ponad 65 tys. z 279
tys. pracowników. Równie pesymistyczne wnioski płyną z deklaracji
pracodawców większości zachodnich krajów.
Ale praca na Zachodzie przestaje być dla Polaków atrakcyjna z jeszcze
jednego względu, umacniania się złotówki. Coraz więcej polskich emigrantów
decyduje się więc wrócić do kraju. Tym bardziej, że dobrze zarabia się już
nie tylko w dużych miastach, ale także na prowincji. Od ubiegłego roku płace
na budowach wzrosły o co najmniej 10%, a zapowiadają sie kolejne wzrosty
wynagrodzeń - pisze "Polska".
Gwiazda Klanu walczy z rakiem
Jeszcze miesiąc temu tryskał optymizmem i dobrym humorem. Marian Glinka,
znany milionom widzów jako Zbigniew z "Klanu", uważany za okaz zdrowia i
witalności, walczy z okrutną chorobą. Jak mówi "Faktowi" osoba z jego
najbliższego otoczenia, aktor ma raka trzustki i przechodzi chemioterapię.
Dla rodziny i przyjaciół aktora jego choroba była prawdziwym szokiem. Glinka
zawsze bardzo dbał o swoje zdrowie. Nie pił, nie palił, aktywnie uprawiał
sport. Swoją sylwetkę zawdzięcza kulturystyce, w której osiągał sportowe
sukcesy. Dziś przebywa pod ścisłą kontrolą lekarzy - pisze "Fakt".
Kiedy poczuł się źle i trafił do szpitala, usłyszał diagnozę: rak trzustki,
który wymaga natychmiastowej terapii. Wysoki, barczysty Marian Glinka do
dziś obsadzany jest w rolach potężnych mężczyzn i typowych twardzieli. I
taki jest w serialu "Klan", gdzie wcielił się w rolę masażysty i właściciela
siłowni.
"To twarda osobowość i waleczny facet. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i
wkrótce wróci na plan serialu" - mówi Paweł Karpiński, reżyser serialu.
Na razie aktor przechodzi intensywną terapię. Jego czas wyznaczają wizyty
lekarskie i zabiegi chemioterapii. Prawie nie wychodzi z domu, gdzie
troskliwie opiekuje się nim żona. Początek choroby to najtrudniejszy okres
dla chorego. Aktor jest osłabiony, zmęczony i senny - martwi się "Fakt".
"To stało się w ciągu jednej chwili, w niedzielne popołudnie, w domu aktora.
Nagle zasłabł" - mówi Katarzyna Romanis, drugi reżyser "Klanu". "To okaz
zdrowia, ale na raka nikt nie ma patentu" -dodaje. Choroba aktora zbiegła
się z przerwą w kręceniu zdjęć do serialu. "Głęboko wierzę, że w
październiku spotkamy się znowu na planie" - mówi "Faktowi" Karpiński.
Rodzina i przyjaciele aktora też ani na chwilę nie tracą nadziei. Otuchy
dodaje im fakt, że Marianem Glinką zajmuje się ten sam lekarz, który od lat
prowadzi Krzysztofa Kolbergera. Jak dotychczas, ze świetnymi rezultatami.
www.dziennik.pl
|
|
INDEX
|