zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2008-10-01
Stocznia w Gdańsku ma
szansę na przetrwanie
Komisja Europejska sugeruje, by polski rząd przesłał jej osobny plan
restrukturyzacji stoczni w Gdańsku. Zakład ma szanse na przetrwanie, bo
jest relatywnie mały, został już sprywatyzowany i otrzymał też mniejszą
pomoc publiczną niż stocznie w Gdyni i Szczecinie.
Plan, na który Bruksela byłaby gotowa czekać, już istnieje, a gdańscy
związkowcy chcą porozmawiać o nim z unijną komisarz do spraw
konkurencji, Neelie Kroes. Według informacji, które posiadamy, plan jest
gotowy od lutego tego roku. Może potrzeba jakichś modyfikacji - wyjaśnia
Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący komisji zakładowej "Solidarności"
w gdańskiej stoczni:
Do tej pory Bruksela prezentowała bardziej usztywnione stanowisko wobec
apeli strony polskiej. Rzecznik Komisji Europejskiej Jonathan Todd
ogłosił, że nie będzie żadnych wcześniejszych uzasadnień decyzji Komisji
w sprawie polskich stoczni. Analiza planów polskiego rządu ma zostać
zawarta dopiero w ostatecznej decyzji o zatwierdzeniu bądź odrzuceniu
pomocy publicznej.
Dezycją unijnej komisarz Neelie Kroes zaskoczone są władze samorządowe
Szczecina. Nie dopuszczam myśli, żeby nie było produkcji statków w
Szczecinie. W stoczni tkwi ogromny potencjał, to sprzyja
konkurencyjności regionu – mówił podczas krótkiej konferencji prasowej
marszałek województwa zachodniopomorskiego, Władysław Husejko. Prezydent
Szczecina Piotr Krzystek dodał, że w sytuacji, kiedy szczecińska
stocznia ma już inwestora, silne wsparcie rządu i społeczną zgodę na
prywatyzację, Komisja Europejska powinna jeszcze raz bardzo poważnie
rozważyć program restrukturyzacji.
Minister Aleksander Grad chce natomiast powołać specjalny zespół
niezależnych ekspertów, którzy oceniliby ten program restrukturyzacji
stoczni. Szef reportu skarbu twierdzi, że rząd ma plan „B” dla
przedsiębiorstw w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Ten program składa się z
dwóch części. Jedna to jest pomoc dla stoczniowców. Drugi to są
inwestorzy dla stoczni, którzy przyjdą, gdyby była negatywna decyzja
poprzez upadłość - mówi Grad.
Unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała we wtorek, że
zaproponuje Komisji Europejskiej podjęcie negatywnej decyzji w sprawie
polskich stoczni. Stało się to po jej spotkaniu z Aleksandrem Gradem w
sprawie programów restrukturyzacyjnych dla stoczni w Gdyni, Gdańsku i
Szczecinie.
Finansowe skutki upadłości polskich stoczni to kilka miliardów złotych.
Upadłość Stoczni Gdynia to dla budżetu straty w wysokości dwóch
miliardów złotych. Ta liczba to suma gwarancji kredytowych, odszkodowań
dla armatorów i zasiłki dla odchodzących pracowników. Bankructwo tych
zakładów będzie też mieć duże, niepoliczalne dziś jeszcze skutki dla
innych firm, które współpracują ze stoczniami.
RFM FM
Porwany
Polak żyje? MSZ to sprawdza
MSZ weryfikuje informacje, że porwany w Pakistanie Polak żyje - podaje
Polska Agencja Prasowa, powołując się nieoficjalnie na źródło w resorcie.
Wcześniej na stronach internetowych "Rzeczpospolitej" pojawiła się
informacja, że porwany Polak żyje.
Jak podawała "Rzeczpospolita" Ministerstwo Spraw Zagranicznych dostało
informacje, iż uprowadzony w Pakistanie inżynier żyje. Zdaniem gazety
nasz rząd zabiega teraz u pakistańskich władz, aby poszukiwania Polaka
nie osłabły podczas rozpoczynającego się muzułmańskiego święta.
Polski dyplomata spotkał się z ambasador Pakistanu w Polsce Seemą Ilahi
Baloch i podziękował jej za dotychczasową pomoc pakistańskich władz w
poszukiwaniach Polaka. Jak czytamy na stronie internetowej "Rzeczpospolitej",
rozmowa nieprzypadkowo odbyła się teraz. W krajach muzułmańskich
zakończył się Ramadan i przez najbliższych kilka dni muzułmanie będą
świętowali. Nasz rząd obawia się, że poszukiwania Polaka mogłyby w tym
czasie być prowadzone z dużo mniejszą intensywnością.
Inżynier pracujący dla firmy Geofizyka Kraków został uprowadzony przez
uzbrojonych napastników w niedzielę rano, ok. 200 km na południowy
zachód od Islamabadu. Napastnicy zabili trzech towarzyszących mu
Pakistańczyków: kierowców i ochroniarza.
Jak dotąd nie wiadomo kto i dlaczego uprowadził Polaka, ani czego
porywacze chcą za jego uwolnienie.
PAP
Polacy zakończyli działalność operacyjną w Iraku
Amerykanie przejęli już od Polaków nadzór operacyjny w rejonie działania
Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe; oficjalna ceremonia przekazania
bazy odbędzie się za kilka dni.
Proces wycofywania polskich żołnierzy z Iraku trwa. Przebywa ich tam
jeszcze ponad 600, z liczącej około 900 dziesiątej zmiany PKW. Polscy
żołnierze mają opuścić Irak do końca października, najprawdopodobniej w
trzech transportach. Na miejscu pozostanie kilkunastoosobowa grupa
działająca w ramach misji szkoleniowej NATO.
Większość sprzętu używanego przez polskich wojskowych w Iraku wróci do
kraju, część zostanie skierowana do Afganistanu, a reszta ma być
przekazana irackim organizacjom pomocowym.
Operacja "Iracka Wolność" rozpoczęła się 20 marca 2003 r. Do pierwszej
jej fazy polskie siły zbrojne skierowały jednostkę GROM, okręt
zabezpieczenia logistycznego "Kontradmirał Xawery Czernicki" oraz pluton
likwidacji skażeń.
W maju 2003 r. podczas konferencji w Londynie Polska otrzymała oficjalną
propozycję udziału w IV fazie operacji stabilizacyjnej i objęcia
kontroli wojskowej nad sektorem centralno-południowym, a w sierpniu 2003
r. skierowano do Iraku kontyngent w liczbie ok. 2500 żołnierzy.
Początkowo przewidywano, że misja polskich żołnierzy potrwa około roku;
skończyło się na dziesięciu zmianach. Z upływem czasu zmieniał się
charakter misji; zmniejszała się także strefa, za którą odpowiadała
dywizja.
Polskim Kontyngentem Wojskowym w Iraku dowodzili kolejno generałowie:
Andrzej Tyszkiewicz, Mieczysław Bieniek, Andrzej Ekiert, Waldemar
Skrzypczak, Piotr Czerwiński, Edward Gruszka, Bronisław Kwiatkowski,
Paweł Lamla, Tadeusz Buk, a obecnie w ramach X zmiany - generał Andrzej
Malinowski.
W Iraku zginęło i zmarło w okresie trwania misji blisko 30 Polaków - w
tym m.in. 22 żołnierzy, trzech byłych wojskowych zatrudnionych przez
zagraniczne firmy ochroniarskie, dwóch dziennikarzy i funkcjonariusz
Biura Ochrony Rządu.
PAP
Wtorek, 2008-09-30
MON daje Polakom w
Afganistanie wozy, których nie chce USA
MON wybrał dla polskich żołnierzy w Afganistanie wozy, z których
rezygnują Amerykanie na rzecz bardziej zwrotnych i lekkich - pisze
"Gazeta Wyborcza". Decyzję o dostarczeniu naszym żołnierzom samochodów
opancerzonych Cougar Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło pod koniec
sierpnia. Przesądziła o tym śmierć trzech żołnierzy, których patrolowy
Humwee wjechał na minę podłożoną przez talibów. Konstrukcja pojazdu nie
dawała im żadnych szans na przeżycie.
MON uznało, że żołnierze muszą mieć wóz bardziej odporny na miny - pisze
"Wyborcza". Takie pojazdy charakteryzują się między innymi specjalnie
ukształtowaną podłogą, która rozprasza siłę wybuchu. Jeszcze na początku
września szef MON Bogdan Klich informował, że w grę wchodzi pojazd RG-31
produkowany w RPA - kraju o długim doświadczeniu w konstruowaniu tego
typu pojazdów. Wybór MON padł jednak na pojazdy Cougar. To one zostaną
wypożyczone od Amerykanów.
Cougar i RG-31 mają taką samą odporność na miny - żołnierze powinni
przeżyć, jeżeli pod kołami wybuchnie ładunek o mocy 14 kg trotylu i 7 kg
pod podłogą. Amerykanie wolą mieć jednak w Afganistanie RG-31 ponieważ
jest on bardziej przystosowany do nieutwardzonych dróg i górzystego
terenu tego kraju.
IAR
Poniedziałek, 2008-09-29
Przez 7 lat pisał
książkę, wystukując tekst ustami
Sparaliżowany od 16 lat 33-letni Janusz Świtaj z Jastrzębia-Zdroju
zaprezentował swoją książkę pt. "12 oddechów na minutę". Pisał ją przez
ostatnie siedem lat, uderzając w klawiaturę komputera trzymanym w ustach
ołówkiem. Podczas premiery książki w swoim mieście Świtaj mówił dziennikarzom, że
praca nad nią była bardzo dużym wysiłkiem - nie tyle fizycznym, co
emocjonalnym. Ta książka jest bardzo szczera. Osoby, które na co dzień nie spotykają
się z niepełnosprawnością, nie mogą zrozumieć, jak wiele jest problemów,
z jakimi na co dzień się borykamy. Niestety osoby, które żyją szybko
trybem zapędzonego życia, nie zdają sobie sprawy, że nawet najmniejsze
przeszkody dla nas są trudne do pokonania - wskazał Świtaj.
Jak jednak podkreślił, nie chodzi tylko o bariery fizyczne. W wydanych
przez Wydawnictwo Otwarte "12 oddechach na minutę" zawarł m.in. relację
ze swej walki o życie, zdrowie i ludzką godność. W jednym z fragmentów
pisze o wartości życia ze swojej perspektywy. Mam jakieś zajęcie, dzięki któremu moje ciągłe przebywanie na tym
świecie komuś jest do czegoś potrzebne, ale nadal jestem całkowicie
sparaliżowanym Januszem Świtajem, podłączonym do respiratora. Nie da się
od tego uciec. Moim największym marzeniem jest koniec tej udręki -
podkreśla Świtaj. Ja nie wciągnę powietrza, nie zrobię kroku. (...) Mam niemal dwa metry
wzrostu (co zresztą rodzi wiele komplikacji), a z tych dwóch metrów żyje
tylko głowa. Tylko ona wystaje zza zasłony śmierci - dodaje autor.
Janusz Świtaj w lutym ub. roku wnioskował do sądu o umożliwienie mu
zaprzestania uporczywej terapii w razie śmierci jednego z rodziców
opiekujących się nim stale od dziewięciu lat w małym mieszkaniu na ósmym
piętrze jastrzębskiego bloku. Jego apel odbił się echem w mediach,
stając się m.in. przyczynkiem do dyskusji o losie sparaliżowanych osób w
Polsce. Sam Świtaj stale podkreśla, że nie walczy tylko o siebie. Przypomina o
zaangażowaniu wielu osób i instytucji, dzięki którym jego życie w ciągu
kilkunastu miesięcy bardzo się zmieniło. Rozpoczął pracę w fundacji Anny
Dymnej "Mimo wszystko", gdzie wyszukuje za pośrednictwem internetu osoby
w podobnej do jego sytuacji. W kwietniu tego roku Świtaj otrzymał wykonany na specjalne zamówienie
sterowany oddechem wózek inwalidzki, który umożliwia mu opuszczanie
mieszkania. Wcześniej rozpoczął naukę w liceum dla dorosłych, po którym
chce zdać maturę. Mimo tego, Świtaj zdecydował o kontynuowaniu swej walki o ustalenie
prawa do żądania od państwa polskiego zaprzestania jego uporczywej
terapii. Warszawski sąd okręgowy oddalił we wrześniu ub. roku jego
pozew, Świtaj wraz ze swym pełnomocnikiem odwołał się wówczas do wyższej
instancji. PAP
Wielka feta Lecha Wałęsy
Ponad 300 osób świętowało na Zamku Królewskim w Warszawie 25. rocznicę
przyznania Lechowi Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla. 29 września był
również okazją do obchodów 65. urodzin przywódcy Solidarności. – Nikt
nie dawał nam szansy, a jednak udało nam się coś nieprawdopodobnego –
odesłaliśmy tak krwiożerczy i okropny ustrój jakim był komunizm do
historii – mówił podczas gali twórca legendarnej Solidarności.
Swoją obecnością na Zamku Królewskim zaszczycili znani politycy,
biznesmeni, ludzie kultury i dziennikarze. Wśród gości znaleźli się m.in.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, abp Tadeusz Gocłowski, Bronisław Komorowski,
Tadeusz Mazowiecki, Jan Krzysztof Bielecki, Janusz Onyszkiewicz, Marek
Edelman, Adam Michnik, Jerzy Fedorowicz, Jan Kulczyk, Janusz Gajos, Maja
Komorowska.
"Sam nie wierzyłem, że się uda"
Wałęsa dziękował wszystkim, którzy razem z nim walczyli o wolną Polskę.
– Cieszę się, że nam się udało, choć nikt, nawet ja sam, nie wierzył, że
nam się uda. Nic mądrzejszego nie można było wtedy zrobić i sądzę, że
dziś działalibyśmy tak samo – mówi laureat pokojowego Nobla. Prezydent
odwoływał się również do tych, którzy podważają jego osiągnięcia. –
Nasze zwycięstwo było kompromisem, który zawsze można podważać. Jednak
ci, którzy nie umieją się pozytywnie umiejscowić muszą podważać, szukać
spisków i intryg, żeby istnieć – mówi prezydent.
- Gdyby nie nagroda Nobla przyznana mojemu ojcu, pewnie jeszcze 30
kolejnych lat żylibyśmy w komunistycznym kraju. Trudno sobie wyobrazić
Polska by dziś wyglądała – mówił Wirtualnej Polsce Jarosław Wałęsa, syn
noblisty. – Wszyscy, którzy dziś usiłują dziś podważać jego dokonania
mojego ojca, to tak jakby zapomnieli o milionach ludzi, którzy walczyli
o wolność. Ktoś, kto nie rozumie rangi tamtych wydarzeń jest głupcem –
daje Jarosław Wałęsa. Syn prezydenta podkreśla też wyjątkowość
tegorocznych obchodów. – Nie sądzę, aby jeszcze kiedyś spotkało się w
jednym, miejscu tyle znakomitych gości – mówił.
PAP
Rozpoczynają się VIII Międzynarodowe Spotkania Młodzieży "Europa
Pokoju"
W Pałacu Młodzieży w Katowicach rozpoczynają się VIII Międzynarodowe
Spotkania Młodzieży "Europa Pokoju". To biennale aktywności twórczej
dzieci i młodzieży skupionej wokół problematyki praw człowieka, wolności
tolerancji i pokoju. Do piątku odbywać się będą warsztaty: origami "1000 żurawi", "Skrzydła",
wykłady podejmujące skomplikowaną tematykę praw człowieka na świecie
oraz wieczorne koncerty z udziałem zaproszonych grup artystycznych z
Czech, Ukrainy, Niemiec i Turcji, które służyć mają wzajemnemu poznaniu
dokonań artystycznych, integracji i przełamywaniu barier kulturowych.
W poniedziałkowym programie Spotkań między innymi otwarcie wystaw
fotograficznych: Chrisa Niedenthala pod tytułem "Tolerancja" oraz "Prawa
człowieka" przygotowanej przez Amnesty International. IAR
Władze PZPN zawieszone
"Szok! Wyborów nie będzie"
- Jestem zaskoczony ale na całe szczęście organizacja Euro 2012 nie jest
zagrożona - powiedział szef PZPN Michał Listkiewicz po tym, jak minister
sportu Mirosław Drzewiecki wprowadził do PZPN kuratora Roberta
Zawłockiego. Ten już zapowiedział, że planowanych na 30 października
wyborów w PZPN nie będzie.
- Zjazd wyborczy odbędzie się dzień po tym, jak w związku zapanuje
porządek - dodał Zawłocki, który kuratorem został bezterminowo. Obie
strony - minister sportu Mirosław Drzewiecki oraz władze PZPN spotkają
się na posiedzeniu Trybunału Arbitrażowego 21 października. Mają one od
tego momentu 14 dni na przedstawienie swoich stanowisk. Do czasu nowych
ustaleń Zawłocki będzie pełnił swoją funkcję w PZPN.
Rzecznik PZPN jeszcze przed wypowiedzią kuratora przewidywał, że decyzja
ministra oddala, a wręcz uniemożliwi przeprowadzenie wyborów na nowego
prezesa związku piłki nożnej. Koźmiński stwierdził, że związek odwoła
się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego. - Jesteśmy w szoku, to
zaskakująca decyzja - powiedział w TVN24 Zbigniew Koźmiński.
Zbigniew Koźmiński, rzecznik prasowy PZPN
Wniosek o ustanowienie kuratora w Trybunale Arbitrażowym przy Polskim
Komitecie Olimpijskim złożył minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Zarząd zawieszony
Zawłocki zawiesił wszystkich członków zarządu związku, w tym prezesa
Michała Listkiewicza. Wyjaśnił podczas konferencji prasowej, że na taki
krok wpłynęło zachowanie zarządu PZPN, który nie wykonywał decyzji
walnego zgromadzenia delegatów.
- Przykładem może być wykonywanie uchwały antykorupcyjnej, która została
podjęta w maju, a zdecydowana większość punktów do tej pory nie została
zrealizowana. Ponadto zarząd funkcjonował w niestatutowym składzie, a
działania w oparciu o nieważny regulamin z mocy prawa są nieważne.
Dokument, który wymienia wszystkie uchybienia w PZPN liczy 40 stron -
mówił Zawłocki.
Z szefa departamentu prawnego został odwołany Andrzej Wach - zastąpi go
Michał Tomczak, z funkcji rzecznika ochrony prawa związkowego odwołano
Hilarego Nowaka - powołano Grzegorza Radwańskiego, a Zbigniew Koźmiński
przestał być rzecznikiem prasowym.
TVN24 PAP
Co roku z Polski emigruje co najmniej tysiąc lekarzy
Co roku mury polskich uczelni medycznych opuszczają dwa tysiące
absolwentów. Emigruje zaś co najmniej tysiąc lekarzy. Zagraniczne firmy
headhunterskie kuszą polskich medyków zarobkami, bezpłatnymi kursami
językowymi, pomocą w znalezieniu mieszkania. Już wkrótce nie będzie miał
nas kto leczyć. To właśnie dlatego "Dziennik" rozpoczyna akcję:
"Lekarze, zostańcie z nami". Od czasu wejścia do Unii Europejskiej Polskę opuściło ponad 7 tys.
lekarzy specjalistów. Coraz więcej szpitali ma kłopot z zatrudnieniem
lekarzy. Jednocześnie na polskim rynku intensywnie działają pośrednicy i
firmy headhunterskie szukające - skutecznie - młodych, ambitnych lekarzy
do pracy na zachodzie Europy i w Skandynawii. Kuszą ich bezpłatnymi
kursami językowymi z kieszonkowym, wyjazdami dla całych rodzin, pomocą w
znalezieniu mieszkania czy nawet przedszkola dla dziecka. Headhunterzy na zlecenie szpitali i samorządów w Szwecji, Norwegii,
Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii walczą o polskich
specjalistów na różne sposoby. Przede wszystkim regularnie odwiedzają
organizowane od kilku lat Medyczne Dni Kariery (gdzie polscy pracodawcy
się nie zjawiają), na które co roku zgłasza się ok. tysiąca polskich
lekarzy - zauważa gazeta. Kuszą ich coraz wymyślniejszymi ofertami. A to bezpłatny kurs języka dla
wszystkich członków rodziny, wspólny wyjazd do nowego miejsca pracy na
koszt firmy (podczas pobytu opiekunowie pomogą znaleźć przedszkole czy
szkołę dla dziecka), a to pomoc w zorganizowaniu przeprowadzki - to
tylko niektóre z oferowanych udogodnień. Do tego dochodzą możliwości
robienia kariery, szkolenia na koszt pracodawcy. Sprawny headhunter potrafi wykorzystać nawet klimat. Hiszpańskie słońce
może być istotnym argumentem na rzecz podjęcia pracy w tym kraju -
przekonuje Agnieszka Fuk z firmy Promedica24. Headhunterzy nie
poprzestają na targach pracy. Ogłaszają się w prasie branżowej,
pojawiają na konferencjach medycznych, a jeśli trzeba, sami szukają
pożądanego przez pracodawcę specjalisty - czytamy w "Dz".
W polskich szpitalach niestety wciąż pokutuje przekonanie, że
zatrudniając lekarza, robi mu się ogromną łaskę - mówi Paweł Jezierski,
neurolog i założyciel fundacji "Nie biorę, chcę normalnie zarabiać". A
nie możemy sobie pozwolić na wypuszczanie lekarzy za granicę. Już teraz
widać lukę pokoleniową. Brakuje młodych specjalistów. Jeśli w Polsce nie
znajdą atrakcyjnej pracy, lada dzień nie będzie miał nas kto leczyć -
dodaje. PAP
Niedziela, 2008-09-28
"Polskiego inżyniera
porwano dla okupu lub z motywów politycznych"
Polskiego inżyniera porwano w Pakistanie dla okupu lub z motywów
politycznych - taką opinię wyraził Aleksander Głogowski z Instytutu Nauk
Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Aleksander Głogowski powiedział w TVP Info, że obydwa scenariusze są
jednakowo prawdopodobne. Mieszkańcy Pakistanu uważają Europejczyków za
ludzi zamożnych, co mogło skłonić tamtejszych przestępców do porwania
Polaka. Ewentualny polityczny motyw porwania można zdaniem Głogowskiego
tłumaczyć dwojako: porywacze mogą chcieć zmusić polski rząd do zmiany
polityki wobec Bliskiego i Środkowego Wschodu lub ujawnić słabość
pakistańskiego rządu.
Aleksander Głogowski podkreślił, że dopiero za jakiś czas porywacze
zgłoszą ewentualne żądania i wtedy będzie można z większym
prawdopodobieństwem określić, kto dokonał porwania. Czas ten to co
najmniej 24 godziny. Gość TVP Info zauważył, że pakistańskie władze już
się zaangażowały w poszukiwania Polaka. Skontaktowano się z władzami
okolicznych plemion w celu ustalenia miejsca pobytu porwanego. Pakistan
ma też siły specjalne, które mogłyby w razie konieczności uwolnić Polaka
siłą.
Około godziny 6.00 rano grupa uzbrojonych mężczyzn porwała polskiego
inżyniera i zabiła trzech towarzyszących mu Pakistańczyków: kierowcę
oraz dwóch ochroniarzy. Do porwania doszło w dystrykcie Atak niecałe 200
kilometrów na południowy zachód od Islamabadu.
MON, MSZ i MSWiA koordynują swoje działania zmierzające do ustalenia
okoliczności i uwolnienia uprowadzonego Polaka.
IAR
Ks. Michał Sopoćko wyniesiony na ołtarze
W Białymstoku zakończyła się w niedzielę po południu uroczystość
wyniesienia na ołtarze ks. Michała Sopoćki, spowiednika św. Faustyny
Kowalskiej, orędownika Kultu Miłosierdzia Bożego.
Aktu beatyfikacji dokonał abp Angelo Amato z Watykanu, prefekt
Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
Ksiądz Sopoćko jest drugą osobą beatyfikowaną w Białymstoku. W 1991 roku
papież Jan Paweł II, w czasie mszy św. na białostockim lotnisku Krywlany,
wyniósł na ołtarze siostrę Bolesławę Lament, założycielkę zgromadzenia
Sióstr Misjonarek Św. Rodziny.
W ocenie policji, w niedzielnej uroczystości wzięło w niej udział ponad
80 tys. osób z kraju i zagranicy.
PAP
Sobota,
2008-09-27
Pierwsze żurawie odleciały z Polski
Pierwsze stado żurawi odleciało już z Polski. Ponad 100 osobników, jak
co roku, poleciało na południe. Klucze żurawi będzie można oglądać do 15
października.
Pod koniec sierpnia z Polski odleciały już bociany i czajki. Do końca
września odlecą jaskółki brzegówki i okonówki.
Najczęściej ptaki lecą do Afryki i Azji Mniejszej. Do Polski na zimę
przylatują ptaki z pólnocy i północnego wschodu między innymi gile, gęsi
czy jemiołuszki, którym tutaj łatwiej jest zdobyć pożywienie. Ptaki,
które odleciały do ciepłych krajów zaczną wracać do Polski już na
początku kwietnia.
IAR
69. rocznica powstania Polskiego Państwa Podziemnego
W 69. rocznicę powstania Polskiego Państwa Podziemnego w wielu miastach
oddano hołd walczącym o niepodległość Polski. Centralne obchody odbyły
się w Warszawie, gdzie w uroczystościach pod pomnikiem Polskiego Państwa
Podziemnego nieopodal Sejmu RP uczestniczyła delegacja władz Warszawy,
kombatanci i mieszkańcy stolicy.
Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Czesław Cywiński
mówił, że Państwo Podziemne było fenomenem na skalę światową. Zaznaczył,
że jego organizacja obejmowała wszystkie struktury życia: edukację,
kulturę, organy sprawiedliwości, sprawy społeczne i wojskowe.
Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz podkreślał, że to dzięki
poświęceniu ludzi, którzy tworzyli Państwo Podziemne, Polska nigdy nie
została zniewolona. Przypomniał także słowa testamentu Polski Walczącej
mówiące o bohaterstwie Polaków.
Uroczystości rozpoczęły się przed południem uroczystą mszą świętą w
katedrze polowej Wojska Polskiego. Wieńce i kwiaty złożono także pod
pomnikiem generała "Grota" Roweckiego.
Kombatanci, harcerze, uczniowie oraz samorządowcy spotkali się także w
Częstochowie. Na Placu Pamięci Narodowej złożono kwiaty oraz oddano hołd
poległym w obronie ojczyzny. Kapitan Jan Sczyński, harcerz Szarych
Szeregów i żołnierz Armii Krajowej wspominając wydarzenia sprzed niemal
70 lat zaznacza, że do walki z hitlerowcami stawali nawet młodzi
chłopcy. Tymczasem- jak zauważył z żalem- obecnie dla młodych ludzi
ojczyzna nie jest najważniejsza.
W uroczystościach, które odbyły się w Ostrowcu uczestniczyli między
innymi członkowie Światowego Związku Żołnierzy AK, Związku Strzeleckiego
"Strzelec", NSZZ "Solidarność" oraz samorządowcy z Urzędu Miasta.
Prezes ostrowieckiego koła Światowego Związku Żołnierzy AK im. majora
Jana Piwnika "Ponurego" Mieczysław Gołębiowski stwierdził podczas
uroczystości, że organizowanie takich uroczystości jak dzisiejsza ma na
celu przede wszystkim przekazywanie młodzieży prawdy o wydarzeniach z
przeszłości.
Na Lubelszczyźnie uroczystości święta Polskiego Państwa Podziemnego
odbyły się w Zamościu. Uczestniczyły w nich delegacje : środowisk
kombatanckich, władz miasta i grupa młodzieży.
Zainteresowanie obchodami nie było jednak duże, nad czym ubolewał w
swoim przemówieniu przewodniczący zamojskiego okręgu AK Sławomir
Zawiślak. Uroczystości pod pomnikiem pamięci żołnierzy Armii Krajowej
poprzedziła msza w katedrze zamojskiej. Po niej uczestnicy obchodów
przeszli ulicami Zamościa w manifestacji patriotycznej.
Dzień Polskiego Państwa Podziemnego został ustanowiony uchwałą Sejmu z
11 września 1998 roku. Uchwała nawiązuje do utworzenia w nocy z 26 na 27
września 1939 roku pierwszej konspiracyjnej organizacji
niepodległościowej - Służby Zwycięstwu Polski. Powołana przez generała
Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, z pełnomocnictwa naczelnego wodza,
dała początek Polskiemu Państwu Podziemnemu.
W okupowanej Europie tylko Polacy stworzyli struktury państwa
podziemnego, które swym działaniem oraz instytucjami objęło prawie
wszystkie dziedziny życia narodu. Państwo to miało własny podział
administracyjny, szkolnictwo, służby cywilne i siły zbrojne. Podczas
okupacji wydawano książki, funkcjonowały tajne uczelnie wyższe,
organizowano pomoc społeczną. Struktura organizacyjna dzieliła się na
pion wojskowy, który tworzyła Armii Krajowa oraz pion cywilny, gdzie
działała Delegatura Rządu na Kraj.
IAR
Stasi inwigilowało Jandę, Wajdę, Trojanowską
W 1983 roku polskie MSW przekazało wschodnioniemieckiej Stasi listę
polskich artystów, których należy poddać inwigilacji. Z dokumentów, do
których dotarł serwis internetowy tvp.info wynika, że podano tam między
innymi nazwiska Izabeli Trojanowskiej, Andrzeja Wajdy i Krystyny Jandy.
Listę przesłano w trakcie prac nad umową o współpracy MSW i Stasi. Na
podstawie przygotowywanego porozumienia w latach 1983-1988 miały
współpracować ze sobą III Departament MSW PRL i XX Wydział Główny
wschodnioniemieckiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego - czyli
komórki zajmujące się kulturą, mediami, nauką i podziemiem politycznym.
Kontroli mieli być poddani także Tomasz Jastrun, Antoni Libera i Marek
Nowakowski. Dla Stasi szczególnie niebezpieczne były kontakty polskich
artystów z obywatelami NRD. Chodziło o to, by elity intelektualne znad
Wisły nie próbowały zaszczepić we wschodnich Niemczech ideałów
"Solidarności".
IAR
Trwa ogólnopolska zbiórka żywności dla potrzebujących dzieci
Trwa drugi dzień ogólnopolskiej Zbiórki Żywności Podziel się Posiłkiem
na rzecz potrzebujących dzieci. 20 tysięcy wolontariuszy w wybranych
sklepach w całym kraju będzie przyjmować produkty o długim okresie
przydatności do spożycia.
Jak podkreśla Karolina Długosz z firmy Danone, zbiórka została
zorganizowana już po raz piąty i jest jednym z ważniejszych punktów
programu. Kampania Podziel się Posiłkiem przez cały rok wspiera
dożywianie dzieci.
Marek Borowski, Prezes Federacji Banków Żywności, tłumaczy, że zbiórka
już w zeszłym roku odniosła duży sukces, zbierając ponad 350 ton
jedzenia. W ramach całego programu w 2007 roku ufundowano trzy miliony
posiłków.
Do przekazania produktów zachęcać będą również gwiazdy. Swoją pomoc
zadeklarowali między innymi Teresa Lipowska, Jolanta Fajkowska oraz
Robert Kochanek.
Żywność w następnym tygodniu trafi do potrzebujących dzieci za
pośrednictwem szkół, świetlic, domów dziecka oraz różnych stowarzyszeń.
IAR
Piątek, 2008-09-26
Konkurs UE zakończył się
sukcesem polskich naukowców
Jubileuszowy 20. Ogólnoeuropejski Konkurs Prac Młodych Naukowców Unii
Europejskiej, który odbywał się w dniach 19-26 września w Kopenhadze,
zakończył się podwójnym sukcesem Polaków.
W środę 24 września 19-letni Paweł Maryniak z Nysy otrzymał przyznaną
przez duński rząd nagrodę specjalną za badania nad zachowaniem
hodowanych przez siebie karaczanów madagaskarskich - okazało się, że
samce radzą sobie z orientacją przestrzenną lepiej od samic. W czwartek
25 września jedną z trzech pierwszych nagród po 7 tysięcy euro przyznano
17-letniej Magdalenie Bojarskiej za badania nad teorią grafów. Pozostałe
pierwsze nagrody potrzymali Martin Tkacz ze Słowacji za propozycję
nowego sposobu rozładunku wagonów oraz Elisabeth Muller z Wielkiej
Brytanii za badania znalezionego w Maroku fragmentu skały z Księżyca.
Polskę reprezentowała także praca dwojga dwudziestolatków: Aleksandry
Fulary z Kielc i Sławomira Wójcika z Przemyśla, dotycząca zachowania
białek w środowisku bezwodnym.
W tegorocznych finałach europejskich zaprezentowano 77 prac 125 autorów
z 32 krajów europejskich: 24 krajów Unii Europejskiej oraz Białorusi,
Gruzji, Izraela, Norwegii, Rosji, Szwajcarii, Turcji, Ukrainy, a ponadto
gościnnie 10 prac laureatów konkursów prac młodych naukowców z Brazylii,
Chin, Meksyku, Nigerii, Nowej Zelandii i USA.
W uroczystości wręczenia nagród oraz zakończenia konkursu uczestniczyli
komisarz Unii Europejskiej ds. Badań Naukowych Janez Potočnik, Książę
Joachim i księżniczka Maria oraz duński minister edukacji Bertell
Haarder. Jak zauważył ten ostatni, Europa traci zbyt wiele talentów z
braku odpowiedniej motywacji dla zdolnych młodych ludzi Kariera naukowa
wciąż wydaje się wielu mało atrakcyjna. Tymczasem liczba studentów w
Chinach już się zrównała z ich liczbą w całej Unii i wynosi około 17
milionów.
W ramach motywowania młodzi naukowcy, ich opiekunowi, przedstawiciele
Unii oraz rządu i monarchii Danii obejrzeli następnie bogaty program
rozrywkowy (występy muzyczne i taneczne, klownada, żonglerka,
akrobatyka, a nawet grupa sobowtórów Elvisa Presleya). Uroczystość
odbywająca się w pawilonie cyrkowym w pobliżu sławnego parku rozrywki
Tivoli zakończyła się dyskoteką dla wszystkich chętnych.
PAP
Madonna ze Stobiernej może być dziełem Wita Stwosza
Rzeźbę Madonny z dzieciątkiem w kościele w Stobiernej pod Rzeszowem
najprawdopodobniej wykonał Wit Stwosz. Odkrycia dokonała konserwator
dzieł sztuki z Łańcuta Joanna Jasiewicz-Witczak - donosi
"Rzeczpospolita".
Po długotrwałych badaniach jestem prawie pewna, że to jego dzieło - mówi
Jasiewicz-Witczak. Czy autorem figury rzeczywiście jest Wit Stwosz oceni
komisja, która przeprowadzi drobiazgowe badania.
Wstępne oględziny potwierdziły, że rzeźba ze Stobiernej powstała na
początku XVI wieku i ma cechy charakterystyczne dla techniki autora
ołtarza mariackiego zwanej gotykiem łamanym.
PAP
Polska będzie miała swoje
Centrum Antyterrorystyczne (13:45)
Na początku października zacznie działać Centrum Antyterrorystyczne (CAT).
Funkcjonariusze m.in. ABW, Policji, Straży Granicznej i BOR będą tam
przez 24 godziny na dobę zbierać wszelkie informacje o ewentualnych
zagrożeniach terrorystycznych i koordynować działania poszczególnych
służb.
Specjaliści od terroryzmu pracujący w Centrum będą przetwarzać wszelkie
informacje spływające z głębi kraju i z zagranicy - także od naszych
służb wywiadowczych - powiedział wiceszef MSWiA, nadzorujący m.in.
policję, Adam Rapacki.
Jak dodał, zadaniem Centrum będzie też koordynacja działań
poszczególnych służb (np. operacyjno-rozpoznawczych) oraz wypracowywanie
strategii przeciwdziałania zagrożeniom terrorystycznym.
CAT będzie również sporządzać prognozy poziomu zagrożenia
terrorystycznego oraz analizy takiego zagrożenia w innych państwach w
kontekście bezpieczeństwa interesów i obywateli RP. Ma również
opracowywać i nowelizować procedury reagowania kryzysowego na wypadek
ataku oraz monitorować media, w których mogą pojawiać się informacje o
ewentualnych zagrożeniach.
Nie chcieliśmy budować jeszcze jednej, dodatkowej instytucji, bo wiąże
się to z problemem pieniędzy i ludzi. Brakowało jednak ogniwa na
poziomie operacyjnym, które koordynowałoby działania innych służb.
Stworzyliśmy więc coś na bazie już istniejących instytucji. Centrum
opieramy przede wszystkim na ABW, policji i oddelegowanych do niego
przedstawicieli różnych służb - zaznaczył Rapacki.
Na czele nowej instytucji - podległej MSWiA - stanie szef ABW. Pracować
w niej będzie kilkadziesiąt osób mających bezpośrednią łączność ze
wszystkimi polskimi służbami, a także m.in. Interpolem i Europolem. Będą
oni też mogli korzystać z różnego rodzaju baz danych.
Tego rodzaju centra istnieją w krajach Europy Zachodniej, w państwach
unijnych. To nie jest wymóg, ale potrzeba wymusza, aby współpraca
pomiędzy poszczególnymi służbami była szybka i otwarta - podkreślił
Rapacki.
CAT ma także współpracować z międzyresortowym zespołem ds. terroryzmu i
działającym od sierpnia br. Rządowym Centrum Bezpieczeństwa (RCB). Ta
ostatnia instytucja podlegająca bezpośrednio premierowi zajmuje się
kwestiami związanymi z zarządzaniem kryzysowym także w sytuacji ataków
terrorystycznych.
Rapacki poinformował także, że wkrótce powstanie zespół, który będzie
pracował nad ustawą antyterrorystyczną. Ma ona - jak zaznaczył -
wypełnić luki istniejące w polskim prawie i stworzyć skuteczny system
przeciwdziałania tego typu zagrożeniom.
PAP
Czwartek,
2008-09-25
Zaledwie 11% osób zdało egzamin na aplikacje adwokackie
Naczelna Rada Adwokacka ogłosiła nieoficjalne wyniki egzaminu na
aplikacje adwokackie. Tegoroczny egzamin zdało tylko nieco ponad 11%
kandydatów. To najgorszy wynik od kilku lat.
Najlepsze rezultaty uzyskali kandydaci w Wałbrzychu: ponad 21% spośród
nich dostało się na aplikację adwokacką. Najgorzej wypadli kandydaci w
Opolu. Nikt nie zdał tam egzaminu.
Najwięcej kandydatów przystąpiło do egzaminu w Warszawie - 1161 osób.
Test zdało tylko nieco ponad 9% z nich.
W związku z fatalnymi wynikami egzaminu przedstawiciele Naczelnej Rady
Adwokackiej domagają się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem i
ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim.
Oficjalne wyniki egzaminu Ministerstwo Sprawiedliwości poda w
poniedziałek.
IAR
"Sąd musiał odroczyć proces autorów stanu wojennego"
Mecenas Zbigniew Hołda uważa, że Warszawski Sąd Okręgowy nie miał innego
wyjścia niż odroczenie rozprawy autorów stanu wojennego w związku z
niestawieniem się jednego z adwokatów. Zdaniem członka Zarządu Fundacji
Helsińskiej, w przeciwnym razie naruszone zostałoby prawo oskarżonego do
skutecznej obrony.
Stołeczny Sąd Okręgowy przerwał rozprawę w tej sprawie i zapowiedział
jej kontynuację 2 października. Jednocześnie, sąd uznał nieobecność
Czesława Kiszczaka za nieusprawiedliwioną. Wcześniej okazało się, że z
powodu choroby nie stawił się adwokat jednego z oskarżonych, Tadeusza
Tuczapskiego - przedstawiając zaświadczenie lekarskie. Oskarżony nie
zgodził się na kontynuowanie przewodu sądowego bez swojego obrońcy.
Mecenas Zbigniew Hołda powiedział, że adwokat powinien był wyznaczyć
zastępcę. Jednak tak się nie stało, a oskarżony ma prawo do obrońcy
nawet wtedy, gdy zgodnie z założonym przez sąd programem w danym dniu
zeznania ma składać współoskarżony.
Na rozprawie wyjaśnienie miał złożyć generał Wojciech Jaruzelski.
Przygotowany przez niego tekst ma ponad 200 stron. Jaruzelski jest
głównym oskarżonym w sprawie. Prokuratura Intytutu Pamięci Narodowej
stawia mu zarzut między innymi kierowania związkiem zbrojnym o
charakterze przestępczym. Grozi mu najwyższa kara - do 10 lat więzienia.
Na ławie oskarżonych obok generała Jaruzelskiego zasiada sześć osób.
IAR
Fenomen w skali kraju - więcej aut niż mieszkańców
W nadbałtyckim kurorcie jest 41 997 samochodów, czyli o blisko 3 tys.
więcej niż wszystkich mieszkańców Sopotu, łącznie z dziećmi oraz
staruszkami - czytamy w dzienniku "Polska".
To fenomen w skali kraju, gdzie na tysiąc mieszkańców przypada obecnie
około 400 aut. Dla władz miasta to zarówno problem, jak i potwierdzenie
sukcesu.
Prawdziwy samochodowy boom rozpoczął się w Sopocie w roku 2005. Od tego
czasu w 38-tysięcznym mieście zarejestrowano aż 15 349 pojazdów.
Wychodzi na to, że przez ostatnie cztery lata co drugi mieszkaniec kupił
sobie auto.
Skąd u sopocian taka miłość do motoryzacji?
W mieście praktycznie nie ma bezrobocia, mieszkańcy Sopotu są dobrze
wykształceni i przedsiębiorczy, nie dziwi więc fakt, że stać ich na
zakup tylu samochodów - mówi Wojciech Fułek, wiceprezydent Sopotu,
dodając też, iż słyszał opinie, że sopocka rejestracja uchodzi,
szczególnie w świecie biznesu, za prestiżową.
Polska
|
|
INDEX
|