Polonia Winnipegu
 Numer 45

              16 października, 2008      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2008-10-15

 PREZYDENT ZADOWOLONY PO KOLACJI NA SZCZYCIE
"Jak Polacy się dogadali, to i Unia może"


- Kolacja udała się świetnie, podobnie jak nasza współpraca na szczycie - mówił Lech Kaczyński po wieczornym spotkaniu polityków na szczycie Unii Europejskiej, na którym usiadł ramię w ramię z Donaldem Tuskiem. Prezydent dodał, że nie on jeden jest z rozmów bardzo zadowolony. - Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział, że skoro Polacy się dogadali, to cała Unia może - żartował wyraźnie uradowany prezydent Kaczyński. Premier Tusk również był zadowolony z przebiegu rozmów, ale dodał: - Prezydent na tyle, na ile mógł, nie przeszkadzał. Ale jego obecność nam nie pomogła.
Zarówno premier, jak i prezydent zgodnie podkreślają, że w sprawach unijnych mówią i będą mówić jednym głosem. Dla dobra Polski - mimo osobistych różnic.
- Jedna sprawa to nasza dwudziestokilkuletnia znajomość, a inna to interes państwa - mówił Lech Kaczyński. - Powiedziałem premierowi: Jesteśmy na progu wielkiego sukcesu, tylko musimy być razem - dodał prezydent.
Mniej radośnie o szczycie opowiadał Donald Tusk. - Ta sytuacja wyraźnie pokazała, że spór konstytucyjny jest faktyczny i niewydumany - uznał premier i nie wykluczył, że jego rozwiązaniem będzie zmiana ustawy zasadniczej.
Razem, objęci
Przed kolacją przywódcy pozowali do tradycyjnego zdjęcia. Prezydent i premier przyszli razem, stając na miejscu przewidzianym pierwotnie tylko dla premiera. Było to złamanie protokołu dyplomatycznego, zgodnie z którym prezydent, jako głowa państwa, ma prawo do miejsca tuż przy gospodarzu spotkania, czyli francuskim prezydencie Nicolasie Sarkozym.
Zgodnie z przekazanym fotoreporterom grafikiem, poprawionym po przybyciu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na szczyt, miał on stać po lewej stronie Sarkozy'ego, zaś premier Tusk w tylnym rzędzie po prawej stronie.
Tuż przed zdjęciem służby Rady Europejskiej usunęły jednak położone w odpowiednich miejscach kartki z polską flagą, a obaj polscy politycy stanęli w miejscu pierwotnie przewidzianym dla polskiego premiera - w pierwszym rzędzie, daleko po lewej stronie. To miejsce wskazał im szef protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana. Premier do prezydenta: chcieć to sobie możesz
"Chcieć to sobie możesz" miał powiedzieć premier Tusk do prezydenta... czytaj więcej »
Po zrobieniu zdjęcia Lech Kaczyński objął Donalda Tuska, poklepując go po plecach i obaj zeszli z podium dla przywódców, rozmawiając i uśmiechając się.
TVN24

RELACJA CZŁOWIEKA, KTÓRY WIDZIAŁ PORWANEGO
Porwany w Pakistanie Polak szukał pomocy


Do nagrania, na którym porwany przez pakistańskich talibów Polak prosi o wypuszczenie z więzień bojowników w zamian za jego życie, zostało nagrane 08 października - ujawnia reporter "Faktów TVN", który jest w Pakistanie. Maciej Woroch dotarł do dziennikarzy, którzy nagrali oświadczenie polskiego inżyniera.
Talibowie, którzy stoją za porwaniem Polaka, sami zadzwonili do jednej z pakistańskich telewizji i poinformowali,Porwany Polak: proszę wszystkich, którzy mnie słuchają
- Proszę wszystkich, którzy mnie oglądają, w tym Polaków, aby wywrzeć... czytaj więcej »że przetrzymują inżyniera, oraz że chcą, by zostało nagrane jego oświadczenie. - Reporter pojechał w wyznaczone miejsce, czyli w pobliże tunelu przy Peszawarze.
Osiem godzin w samochodzie
Tam przyjechał po niego samochód. Wsadzono go do środka, zawiązano oczy i wieziono przez osiem godzin. Następnie przyprowadzono do niego Polaka i pozwolono mu nagrać tylko dwa oświadczenia - jedno w języku polskim, drugie po angielsku - relacjonuje reporter TVN.
Porwany Polak apeluje o uwolenienie pakistańskich talibów/ReutersTV/tvn24.pl/Dawn
Dziennikarz, który widział Polaka twierdzi, że był on w dobrej formie. Nie miał żadnych widocznych obrażeń i starał się sprawiać wrażenie spokojnego. Kilka razy prosił go jednak o pomoc. Reporter przyznaje, że nie ma pojęcia, gdzie znajduje się miejsce, do którego go zawieziono.
Ale wbrew pozorom informacja, że wieziono go tam przez osiem godzin, jest niezwykle cenna, bo poruszając się po pakistańskim górzystym terenie, po nie najlepszych drogach, nie da się zajechać bardzo daleko. - To zawęża obszar poszukiwań - mówił Woroch.
Po tygodniu od nagrania
Taśma, na której Polak czyta apel w dwóch językach: najpierw po angielsku, potem po polsku trafiła do polskich mediów we wtorek.
Słuchaj: angielska wersja apelu porwanego Polaka
W rozmowie z tvn24.pl pakistański dziennikarz gazety "Dawn", Abdul Sami Paracha mówił, że porywacze chcą uwolnienia grupy 15-20 pakistańskich talibów z ok. 110 przetrzymywanych. - Niektórzy z nich są ważnymi liderami - mówił Pakistańczyk. Dodawał także, że porywacze nie domagają się żadnych pieniędzy.
Dzień dobry. Nazywam się Piotr. Jestem z Polski. Pracuję w Pakistanie. Teraz jestem w rękach talibanów, pakistańskich talibanów. Jestem między nimi; czuję się tutaj dobrze, traktują mnie dobrze. Oni są jakby zagrożeni. Chcą być również wolni, dlatego proszę wszystkich, którzy mnie oglądają, w tym Polaków, ich (pakistański - red.) rząd, żeby ich uwolnili - tych, którzy są w więzieniach. Wtedy również ja będę wolny.
Apel polskiego inżyniera
PAP

Wtorek, 2008-10-14

PREMIER NIE USTĘPUJE
Tusk: nie potrzebuję prezydenta


- Nie potrzebuję prezydenta - tak już w Brukseli Donald Tusk odpowiedział na pytanie, czy naprawdę niezbędny mu jest samolot, którego kancelaria premiera nie chce udostępnić Lechowi Kaczyńskiemu.
- Ja wiem, że "samolotowa opera mydlana" jest pasjonująca, ale tu chodzi o bardzo poważny spór kompetencyjny. Póki nie ma w tej sprawie werdyktu Trybunału Konstytucyjnego sam muszę podejmować decyzję, które umożliwią mi pracę - oznajmił Donald Tusk. - Potrzebuje pan samolotu? - dopytywali dziennikarza. - Nie potrzebuję prezydenta - odpowiedział twardo premier.
Prezydent bez samolotu
Do Kancelarii Prezydenta wpłynęło pismo podpisane przez szefa Kancelarii... czytaj więcej »Zdaniem premiera Polski "nie stać by w sprawach Pakietu Klimatycznego, Traktatu Lizbońskiego i kryzysu finansowego kraj reprezentowali dwaj politycy o odmiennym zdaniu". - Wyobrażacie sobie państwo, że Lech Kaczyński powie podczas obrad: jestem za podpisaniem Traktatu Lizbońskiego, ale go nie podpisuję – pytał retorycznie premier.
- W kwestii kryzysu finansowego, przyspieszenia wprowadzenia euro czy emerytur pomostowych – mamy odmienne zdanie. Dlatego podjęliśmy wszystkie kroki by delegacja była jednolita - podkreślił Tusk.
"To kieszonkowy zamach stanu"
- Kieszonkowi politycy PO mogą na razie dokonywać tylko takich... czytaj więcej »- Ja jako premier nie decyduję, gdzie i jak udaje się prezydent. Ja decyduję o kształcie i pracy delegacji rządowej. Odpowiedzialny polityk w takiej sytuacji zadbałby o interes kraju, a nie o swój prestiż. Mam nadzieję, że prezydent to zrozumie - zakończył krótką rozmowę z dziennikarzami Donald Tusk.
Jeszcze przed tą wypowiedzią Kancelaria Prezydenta zapewniła, że Lech Kaczyński na szczycie się pojawi, najprawdopodobniej przyleci wyczarterowanym samolotem.
TVN24

JOACHIM BRUDZIŃSKI O POMYŚLE SENATORA PO
"Nie da się zabrać emerytur agentom SB"


Realizacja postulatu, by zabrać emerytury nie tylko etatowym pracownikom SB, ale także TW, wydaje mi się mało prawdopodobna - mówi "Dziennikowi" Joachim Brudziński. To komentarz posła PiS do pomysłu senatora PO Jana Rulewskiego, który domaga się obniżenia emerytur tajnym współpracownikom służby bezpieczeństwa.
- Bardzo trudno byłoby jednoznacznie wrzucić wszystkich do jednego wora. Trudno byłoby potraktować wszystkich TW jednakową miarą. Byli bowiem ludzie, którzy potrafili "ześwinić się" bardziej, niż funkcjonariusze SB, ale i tacy, którzy z głębokim przekonaniem i dużą naiwnością myśleli, że podejmują grę z "SBecją" i innymi funkcjonariuszami - podkreśla sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości i dlatego do pomysłu senatora Platformy odnosi się sceptycznie.
Poza tym Joachim Brudziński ma wątpliwości, czy gdyby projekt odebrania emerytur nie tylko etatowym SB-kom, ale także Tajnym Współpracownikom "przeszedł", nie zostałby przypadkiem zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny.
- Trzeba pamiętać, że te osoby (TW) mają jednak emerytury, czy renty wypracowane nie dzięki środkom pozyskanym w wyniku tej tajnej współpracy, ale w wyniku swojej pracy - przypomina.
"I tak mamy problem z etatowymi SB-kami"
Brudziński, choć zaznacza, że w pierwszej chwili "chciałoby się przytaknąć" pomysłowi senatora Rulewskiego, to nie można zapominać o obowiązującym prawie. To właśnie ono może stanowić największą przeszkodę w realizacji idei zabierania emerytur agentom bezpieki.
- Postulat taki zgłasza czołowy opozycjonista. Osoba, która w okresie PRL, w wyniku działań TW doznała znacznych strat. W pierwszym odruchu, w poczuciu sprawiedliwości, chciałoby się przytaknąć temu pomysłowi. Ale zarówno ja, jak i pan Rulewski, jesteśmy też parlamentarzystami, musimy się kierować w swojej działalności rozsądkiem politycznym i zważać na możliwość poruszania się w świetle obowiązującego prawa. Mamy przecież problem z postulatem obcięcia emerytury etatowym pracownikom SB - zauważa parlamentarzysta w "Dzienniku".

Poniedziałek, 2008-10-13

JEDNAK NADAL BĘDZIE WSPÓŁPRACOWAŁ Z UMK
Dymisja prof. Wolszczana przyjęta


Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przyjął rezygnację prof. Aleksandra Wolszczana z pracy na stanowisku profesora zwyczajnego. Znany naukowiec złożył dymisję, gdy na jaw wyszła jego współpraca z SB.
"Rektor przyjął rezygnację, informując jednocześnie prof. Wolszczana, że uczelnia, a przede wszystkim środowisko astronomów UMK, są zainteresowane dalszą współpracą naukową, jak i kontynuacją oraz podejmowaniem kolejnych wspólnych projektów badawczych" - poinformował w komunikacie rzecznik rektora dr Marcin Czyżniewski. O przyjęciu rezygnacji Wolszczana rektor zadecydował za radą zespołu konsultacyjnego.
Profesor Wolszczan na decyzję rektora odpowiedział, że "rezygnacja była jedynym możliwym sposobem rozwiązania powstałej sytuacji". Jednocześnie naukowiec przyjął propozycję dalszej współpracy naukowej z uniwersytetem.
- Prof. Wolszczan poinformował rektora, że istnieją obiecujące projekty, które mógłby realizować wspólnie z pracownikami Katedry Radioastronomii UMK - powiedział rzecznik.
PAP

ODKRYTO NIEPUBLIKOWANE UTWORY STANISŁAWA LEMA
Jak Lem ukrył operę o Stalinie


Jacek BednarczykSzara, tekturowa teczka, podpisana: "Sknocony kryminał" przez pół wieku kryła nigdy niepublikowany utwór zmarłego niedawno Stanisława Lema. Sam pisarz przez długie lata nie mógł odnaleźć swojego dramatu, który jest kpiną ze Stalina. Dopiero teraz rozwiązano zagadkę zaginionego utworu - kryjówką dla niego okazał się inny, również niepublikowany wcześniej, kryminał - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dramat "Korzenie" powstał pod koniec lat 40., w epoce zaostrzonego stalinizmu. Wśród jego bohaterów są m.in. towarzysz Stalin, enkawudysta, dzielny radziecki szpieg, ideowa komunistka i genialny uczony. To niby-opera o świetlanej przyszłości komunizmu i geniuszu Stalina.
Pisarz sam wystawiał swój dramat
Satyrę na Stalina Lem napisał jeszcze w czasach studenckich i prezentował ją w gronie swoich znajomych. Wśród ówczesnych widzów była też studentka medycyny Barbara Leśniak, późniejsza żona pisarza. - Po raz pierwszy usłyszałam ten utwór na pewno jeszcze w czasach kawalerskich Staszka, chyba około roku 1949 - opowiada w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Barbara Lem. - Staszek sam wcielał się we wszystkie postacie, najlepszy był w roli kobiecej. Wykonywał to tak długo, jak długo Stalin żył - najwyraźniej potrzebował takiego odreagowania.
Doskonała kryjówka
W epoce stalinizmu za publikację, a nawet napisanie takiego utworu, można było trafić za kraty, a czasem przypłacić to życiem. Dlatego pisarz postanowił ukryć swój utwór. Kryjówka okazała się tak skuteczna, że do końca swojego życia pisarz już "Korzeni" nie odnalazł. O zaginionym utworze wspominał w wielu wywiadach. - Przewróciliśmy z żoną do góry cały dom. Ciągle mi się wydaje, że to gdzieś wypłynie - mówił Lem w rozmowie ze Stanisławem Beresiem.
Poszukiwał go także sekretarz pisarza, Wojciech Zemek. - Co jakiś czas pan Lem mnie pytał, czy już to gdzieś znalazłem, a ja wciąż z żalem odpowiadałem, że nie - mówi dziennikowi. - A przecież teczkę, w której spoczywał ten utwór, miałem wielokrotnie w rękach.
Kryminał z drugim dnem
Tajemnicę kryła niepozorna, tekturowa, zawiązana na wstążkę teczka, podpisana równie niezachęcającym tytułem: "Sknocony kryminał". Wiadomo było, że w środku była niedokończona powieść kryminalna w stylu Chandlera, którą Lem zaczął pisać w połowie lat 50. Jak się jednak okazało, w maszynopisie kryminału pisarz ukrył swoją operę o Stalinie.
- Zawsze wiedziałem, że każdy utwór Lema ma jakieś drugie dno - nawet sknocony kryminał może ukrywać operę o Stalinie! - skomentował sekretarz pisarza.
Gazeta Wyborcza

Niedziela, 2008-10-12

OBCHODY 8. DNIA PAPIESKIEGO
"Jan Paweł II - wychowawca młodych"


Niemal dokładnie w 30. rocznicę dnia, w którym Karol Wojtyła stał się Janem Pawłem II Polska obchodzi Dzień Papieski. Ta okazaj ma posłużyć zbiórce pieniędzy na stypendia dla utalentowanej, a ubogiej młodzieży - oraz przybliżanie postaci i nauczania Jana Pawła II.
Obchody tegorocznego Dnia Papieskiego będą miały wyjątkowo uroczysty charakter. We wszystkich kościołach zostanie odczytany list biskupów polskich, podsumowujący pontyfikat Jana Pawła II. Hierarchowie stawiają w nim zasadnicze pytanie: "W jakim stopniu żyjemy Ewangelią i jak korzystamy z daru wolności, która jest skutkiem pontyfikatu Jana Pawła II".
W Warszawie wieczorem na placu Zamkowym odbędzie się uroczysty koncert zatytułowany: "Zostań z nami". W jego trakcie z apelem do wszystkich wiernych w Polsce ma zwrócić się papież Benedykt XVI.
Na terenie całego kraju odbędą się koncerty, msze święte, nabożeństwa i czuwania modlitewne w intencji szybkiej beatyfikacji Jana Pawła II.
"Mamy do spełnienia zadanie"
W krakowskiej kurii metropolitarnej wystawiono księgę pamiątkową, upamiętniającą rocznicę wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Swój podpis złożyli w niej już Benedykt XVI.
Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz nawiązując do słynnego obrazu, gdy w czasie uroczystości pogrzebowej papieża-Polaka wiatr zamknął leżącą na trumnie Ewangelię, stwierdza: - Zamknęła się księga dotychczasowego życia Jana Pawła II, a równocześnie otworzyło się dla nas jest zadanie: my teraz musimy pisać księgę Jana Pawla II - mówi długoletni przyjaciel i współpracownik Karola Wojtyły.
Natomiast kard. Józef Glemp w telewizyjnym orędziu powiedział, że "żywym pomnikiem" polskiego papieża ma być akcja kształcenia młodzieży. Dodał, że grupa młodzieży objętej programem stypendialnym fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia liczy obecnie ponad dwa tysiące osób. - To jest piękna przyszłość i chcemy, by oni wzrastali w ideałach Ojca Świętego i słuchali słów, które jako bardzo zasadnicze hasła papież nam rzucał: 'Nie lękajcie się!', 'Wypłyń na głębię' - mówił prymas Polski.
Karol Wojtyła został wybrany papieżem 16 października. Dzień ten został ustanowiony świętem państwowym przez Sejm RP w lipcu 2005 roku. Natomiast Dzień Papieski obchodzony jest w kościele katolickim w Polsce od 2001 roku, zawsze w niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru. Pomysłodawcą i organizatorem Dnia Papieskiego jest Fundacja Konferencji Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia".
PAP

Lech Kaczyński wykłada "kawę na ławę"

Pytań jest wiele: kto pojedzie na szczyt w Brukseli? Czy dojdzie do zwołania Rady Gabinetowej? Co z referendum w sprawie reformy zdrowia? Dziś o godz. 11:00 Lech Kaczyński będzie musiał stawić im czoła. W specjalnym wydaniu "Kawy na ławę" prezydent porozmawia o problemach kraju z Bogandem Rymanowskim - transmisja w TVN, TVN24 i na portalu tvn24.pl
Prezydent jedzie na szczyt w Brukseli
- Prezydent podjął już decyzję i pojedzie na szczyt Unii Europejskiej -... czytaj więcej »U Kaczyńskiego zatańczy 20 głów państw
55 zaproszeń wysłanych i około 20 odpowiedzi. Na "wielkim balu" u Lecha... czytaj więcej »Pierwszym tematem rozmowy będzie z pewnością ostatni gwałtowny kryzys w relacjach między dwoma najważniejszymi postaciami w państwie, którego powodem stał się środowy szczyt UE w Brukseli. Czy prezydent weźmie do swojego samolotu premiera? Czy może Polska będzie miała dwie oddzielne delegacje?
Kolejna kwestia to prezydencki pomysł na zwołanie Rady Gabinetowej, do którego kancelaria premiera odnosi się bez entuzjazmu. Kolejne terminy jej zebrania okazują się nieaktualne, a otoczenie prezydenta zaczyna mówić o końcu października jako realnej dacie. Czy rada, dotycząca kryzysu finansowego ma jeszcze szansę być zwołana?
W rozmowie pojawi się też z pewnością sprawa spornego referendum dotyczącego prywatyzacji służby zdrowia, którego chciał Lech Kaczyński, a któremu Platforma konsekwentnie jest przeciwna. Jak prezydent ocenia szanse na jego przeprowadzenie w sytuacji, gdy większość w Senacie (który musi wyrazić zgodę na referendum) ma PO?
Na deser wreszcie kwestia wielkiego balu z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Kto na pewno się na nim pojawi? Jak prezydent zamierza przywitać zagranicznych gości?
O tym wszystkim, i wielu innych sprawach z preyzdentem Lechem Kaczyńskim, w Cieszynie, rozmawiać będzie Bogdan Rymanowski.
TVN24
 

Sobota, 2008-10-11

„POLSKA PIŁKA ROZŁOŻONA NA CZTERECH ŁOPATKACH”
Marcinkiewicz: W Polsce kryzysu nie będzie


Kazimierz Marcinkiewicz uspokaja (z Londynu): kryzys gospodarczy Polski nie dotknie. Zdaniem byłego premiera możemy nawet na nim skorzystać, o ile polskie banki utrzymają płynność finansową, a rząd przypilnuje gospodarki.
- W Londynie odczuliśmy kryzys, ludzie wyraźnie przestali ufać bankom i rynkom. Na szczęście Polska i spora cześć Europy centralnej będzie poza tym kryzysem – prognozuje pracujący obecnie w londyńskim banku były premier.
Możemy zyskać na kryzysie
Z czego wynika jego optymizm? Zdaniem Marcinkiewicza możemy za to dziękować konserwatyzmowi naszych banków, które nie pożyczały pieniędzy tak ryzykownie, jak amerykańskie. – W Polsce wciąż jest pieniądz, są depozyty, zdrowy system bankowy. Chodzi o to by zachować płynność finansową, i by banki zza granicy nie wyciągały pieniędzy z oddziałów w Polsce. Tego musi dopilnować rząd i Komisja Nadzoru Finansowego. Ale jestem spokojny: będzie spowolnienie, ale kryzysu nie będzie – stwierdził były premier w „Magazynie 24 godziny”.
Według niego, Polska w czasach kryzysu na rynkach Wschodu i Zachodu powinna pokazać się jako kraj stabilny, dobrze rozwijający się gospodarczo. - Przy odpowiednich działaniach NBP, rządu i ministerstwa finansów Polska może wyjść z tego krachu obronną ręką i dogonić gospodarczo świat – prognozuje optymistycznie Kazimierz Marcinkiewicz.
Konfliktowi winny prezydent
Pytany o kolejne ochłodzenie na linii prezydent-premier, spowodowane sporem o to, kto ma jechać do Brukseli na szczyt UE, stwierdził: - Przestańmy się spierać o drobiazgi, niepotrzebne, głupie sprawy, bo świat się z tego śmieje. Jest jasno napisane w konstytucji, że to rada ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną. Kompetencje prezydenta są trzy: ratyfikacja umów międzynarodowych, mianowanie ambasadorów i przyjmowanie listów uwierzytelniających. I to wszystko – wyliczył były premier.
Według niego winę za konflikt ponosi otoczenie prezydenta. – Jego dwór zachowuje się jak bokserzy, którzy chcą być w ciągłym zwarciu z rządem. Nie potrzeba nam tak głupich powodów do sporów. Ani prezydent Niemiec, ani królowa brytyjska nie latają na europejskie szczyty, mimo że są głowami państw – przypomniał były premier.
„Polska piłka rozłożona na czterech łopatkach”
Pytany o zakończony przegraną rządu konflikt w PZPN, Marcinkiewicz stwierdził: - PZPN to bardzo złe środowisko. Polska piłka leży rozłożona na cztery łopatki, a Związek ma się dobrze. Panowie działacze, których widzę w telewizji, budzą moją grozę. Mam nadzieję, że minister Drzewiecki - choćby i metodą dwa kroki w przód, jeden w tył - doprowadzi do tego, ze będziemy z polskiej piłki dumni. A tego nie zrobimy bez zdrowego PZPN – ocenił.
Kazimierz Marcinkiewicz przed kilkoma masiącami był wymienany jako potencjalny kandydat na prezesa piłkarskiej centrali, jednak z upływem czasu spekulacje te cichły. Ostatecznie nie ma jego nazwiska w czwórce kandydatów, zgłoszonych do wyborów na zjeździe PZPN 30 października.


SĄD: ZATRZYMANI RUMUNI TRAFIĄ NA TRZY MIESIĄCE DO ARESZTU
40 tys. fałszywych euro w Krakowie


Cztery pakiety fałszywych banknotów o łącznej wartości 40 tys. euro, znaleźli policjanci Centralnego Biura Śledczego przy zatrzymanych w Krakowie dwóch obywatelach Rumunii. W piątek wieczorem krakowski sąd postanowił, że mężczyźni spędzą trzy miesiące w areszcie.
- Policjanci z CBŚ od pewnego czasu pracowali nad sprawą fałszywych banknotów euro, które pojawiają się w Europie - poinformował Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Ustalono, że w jednym z krakowskich hoteli mieli zameldować się dwaj Rumuni, którzy byli kurierami. Rzeczywiście w czwartek pod hotel podjechała dacia, a w niej dwóch mężczyzn odpowiadających rysopisowi poszukiwanych. Obydwaj wynajęli pokój w hotelu - powiedział Kondzior.
Związani z mafia albańską
Po zatrzymaniu, w bagażu mężczyzn policja znalazła cztery pakiety fałszywych banknotów, po 10 tysięcy euro każdy. Zostały wyprodukowane na terenie Bułgarii, a zatrzymani są członkami międzynarodowej grupy przestępczej ściśle związanej z tzw. mafią albańską. Fałszywe euro miały trafić do zorganizowanej grupy przestępczej z terenu Warszawy.
- Przedstawiono im zarzut działania wspólnego, przywiezienia w bliżej nieokreślonym czasie do Polski, a następnie przechowywania od 9 do 10 października podrobionych banknotów o nominale 100 euro w ilości 400 sztuk - informuje rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Mężczyźni (w wieku 36 i 41 lat) nie przyznają się do zarzucanych im czynów, ale składają wyjaśnienia. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Piątek, 2008-10-10

WIG 20 SPADA O PONAD 13 PROC.
Dół na warszawskim parkiecie, jakiego nie było


Zapowiada się jedna z najgorszych sesji w historii notowań pod względem poziomu spadków. Główny indeks WIG 20 spadł poniżej psychologicznej bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2005 roku. To nie koniec łamania psychologicznych barier. Indeks dużych spółek o 15.27, czyli na godzinę przed końcem handlu spadał o 13,39 procent.
Giełda działa normalnie - przekonuje prezes GPW Ludwik Sobolewski
Sobolewski: zawieszenia notowań nie będzieNa warszawskiej giełdzie panują nerwowe nastroje. Maklerzy mówią, że "nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej".
Tuż przed południem główny indeks warszawskiej giełdy WIG 20 spadł poniżej psychologicznej bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2005 roku. Akcje większości spółek lecą w dół.
Analitycy uważają, że obecnie nie można wyznaczyć poziomów wsparcia.
Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Ludwik Sobolewski uspokaja na antenie TVN CNBC Biznes, że warszawski parkiet działa normalnie.
- Wszystko działa, giełda funkcjonuje normalnie, transakcje są zawierane, są znaczne obroty, a więc duże ilości są kupowane. Notowania odbywają się normalnie i trzeba tak myśleć właśnie o giełdzie warszawskiej - zapewnia. Sobolewski nie widzi przesłanek, by zawieszać notowania. 1. IMMOEAST kurs bieżący: 3,20; spadek -25,75 proc.

2. BEEFSAN: 0,26; -23,53 proc.

3. FORTISPL 110,00 zł; -21,43 proc.

4. KGHM: 28,97 zł: -19,80 proc.

5. ORCOGROUP: 30,10 zł; -19,78 proc.

6. MOL: 146,00 zł; -18,89 proc.

7. BRE: 199,90 zł; -18,81 proc.

8. POLIMEXMS: 3,25 zł; -18,55 proc.

9. STAPORKOW: 8,01 zł; -18,43 proc.

10. OPTIMUS: 0,81 zł; -18,18 proc.
Największe spadki na warszawskiej giełdzie

Symboliczna granica
Po czwartkowym lekkim wytchnieniu w piątek o godz. 12.01 indeks WIG 20 spadał o 8,04 proc. do 1.992,66 pkt, do czego przyczyniły się gwałtowne przeceny w USA, w Azji jak również w Europie.
- Jeśli jest panika, to nie ma miary, która mogłaby zmierzyć dalsze spadki. Spadamy, ponieważ rynki zagraniczne spadają. Jest awersja do ryzyka, sprzedawanie papierów i szukanie gotówki - powiedział Marek Przytuła z Millennium DM.
- Myślę, że podaż na akcjach z WIG 20 jest głównie ze strony inwestorów zagranicznych. Zaangażowanie zagranicy w papierach było duże, ale nie chcę nic sugerować. Nie ma w tej chwili takich poziomów wsparcia, nie ma limitów - dodał.
Masowa sprzedaż
Na Wall Street w czwartek główny indeks Dow Jones spadł o 7,3 proc. i znalazł się poniżej granicy 9.000 pkt., czyli najniżej od pięciu lat. Japoński Nikkei 225 na otwarciu stracił ponad 10 proc., a ostatecznie zamknął się na 9,62 procentowym minusie i wyniósł 8.276,43 pkt.
W piątek o godz. 11.55 indeksy w Europie spadały o między 7,5 a 9,5 proc.
TVN24

LECH KACZYŃSKI WIEDZIAŁ, CZY NIE WIEDZIAŁ O WYJEŹDZIE TUSKA?
Premier wyjeżdża, więc prezydent odwołuje Radę


Premier pokrzyżował plany prezydenta. Nie będzie Rady Gabinetowej poświęconej sytuacji gospodarczej 23 października tak, jak wcześniej postanowił Lech Kaczyński. W tym czasie Donald Tusk będzie bowiem w Chinach.
Po tym, jak szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki ogłosił w piątek po południu, że Rada Gabinetowa odbędzie się 23 października, media lotem błyskawicy obiegała wiadomość, że w tym czasie premier będzie w Pekinie. Ze strony współpracowników Donalda Tuska pod adresem Lecha Kaczyńskiego posypały się gromy. - To nic innego, jak próba przejęcia kompetencji premiera. Jeśli datę posiedzenia Rady Gabinetowej wybiera się świadomie wtedy, kiedy premier jest w Chinach - powiedział TVN24 szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. I zwrócił się do PiS: - Jeśli ta partia chce mieć premiera, musi wygrać wybory.
Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski krytycznie o pierwotnej dacie Rady Gabinetowej
Wojna na oświadczenia
Kilka godzin później urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wydali lakoniczny komunikat: "W związku z wyjazdem zagranicznym premiera, zaplanowanym na 23 października br., o którym Kancelaria Prezydenta RP nie była poinformowana, w porozumieniu z Prezesem Rady Ministrów zostanie zaproponowany nowy termin Rady Gabinetowej".
TVN24

Czwartek, 2008-10-09

Mariusz Handzlik już oficjalnie prezydenckim ministrem

Dotychczasowy szef prezydenckiego Biura Spraw Zagranicznych Mariusz Handzlik został podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne.
Handzlik odebrał nominację od prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.
Prezydent dziękował Handzlikowi za jego - jak mówił - "walkę" o to, by tarcza antyrakietowa znalazła się w Polsce. Lech Kaczyński ocenił też, że polska polityka zagraniczna jest obecnie "na niełatwym etapie rozwoju", w ostatnim roku bowiem - mówił - "doznała uszczerbku". Wyraził nadzieję, że działania nowo powołanego ministra pomogą tej polityce "wyjść na prostą".
Od kilku lat Handzlik kierował Biurem Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta.
Wcześniej ministrem odpowiedzialnym za politykę międzynarodową był Andrzej Krawczyk, który odszedł z Kancelarii w lutym 2007 roku, po tym gdy prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być tajnym współpracownikiem WSW. W marcu ubiegłego roku Krawczyka oczyszczono z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie wrócił jednak do pracy w prezydenckiej kancelarii.
PAP

Grób Marka Grechuty "w dzikie wino zaplątany"

W drugą rocznicę śmierci Marka Grechuty, przy grobie artysty na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie zasadzono krzewy dzikiego wina. Kilka minut po południu hejnalista z Wieży Mariackiej odegrał na trąbce fragment piosenki "Ocalić od zapomnienia".
Krzewy dzikiego wina mają w przyszłości opleść popiersie artysty usadowione na grobie. Wcześniej przyjaciele Marka Grechuty odczytali wiersz "Dzikie wino" napisany specjalnie na tę okazję przez Leszka Aleksandra Moczulskiego.
W ramach obchodów drugiej rocznicy śmierci Grechuty na trotuarze Bulwaru Czerwieńskiego nad Wisłą odsłonięta została gwiazda artysty. W Kościele Mariackim zostanie odprawiona msza św. za spokój duszy artysty.
Uroczystości rocznicowe zakończyły trwający w Krakowie I Festiwal Twórczości Marka Grechuty "Ocalić od zapomnienia". Jednym z głównych wydarzeń festiwalu był koncert galowy, podczas którego statuetkę Szczerozłotego Serca otrzymał zespół "Dzień dobry". Grupa zwyciężyła w festiwalowym konkursie na interpretację piosenek Marka Grechuty.
Zorganizowano też wystawę obrazów Marka Grechuty - od pierwszych jego prac przedstawiających kwiaty, poprzez pejzaże i portrety, po abstrakcje, które on sam nazywał "figurami dowolnymi".
Marek Grechuta - piosenkarz i kompozytor, twórca i wykonawca wielu przebojów - zmarł 9 października 2006 roku w Krakowie w wieku 61 lat. Został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
PAP

"Młodzi prawnicy zostali pozbawieni szans na pracę"

Tegoroczny egzamin na aplikacje de facto zamknął absolwentom prawa drogę do zawodów prawniczych - uważa RPO, który skierował w tej sprawie pismo do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Janusz Kochanowski ma również zastrzeżenia do pytań, które pojawiły się na egzaminie.
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich już pobieżny przegląd stawianych na egzaminie pytań pokazuje, że w znacznej części nie służą one właściwemu sprawdzeniu wiedzy i przygotowaniu kandydatów. RPO przypomniał, że z ustaleń komisji egzaminacyjnych wynika, iż tylko niewielki procent osób podchodzących do tego egzaminu zdało go pomyślnie.
"W czasie, kiedy tak wiele mówi się o otwarciu dostępu do zawodów prawniczych, egzamin ten zamknął de facto kandydatom dostęp już na samym początku drogi zawodowej" - zaznaczył RPO.
Przypomniał, że na 12829 osoby, które przystąpiły do egzaminów test zaliczyło jedynie 1699 (13,24%). Na aplikację adwokacką dostało się 11,68% zdających, na radcowską - 11,56%, zaś na notarialną - 25,29% - podkreślił RPO. Zwrócił też uwagę, że są regiony w Polsce, gdzie np. aplikacji adwokackiej nikt nie rozpocznie.
RPO zwrócił się do ministra sprawiedliwości o przedstawienie, jakimi przesłankami i kryteriami kierowały się zespoły konkursowe opracowujące tegoroczne pytania egzaminacyjne oraz wykazanie, dlaczego są takie różnice w liczbie przyjęć w poszczególnych latach.
W latach ubiegłych na aplikacje dostało się zdecydowanie więcej kandydatów. W roku 2007 na aplikację adwokacką zakwalifikowało się 1477 prawników, a na radcowską - 3164. W tym roku - na aplikację adwokacką - 413 osób, a na radcowską - 930.
PAP

"Zrobię wszystko, by projekt ws. emerytur pomostowych nie wszedł w życie"

Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział podczas wystąpienia na zjeździe krajowym NSZZ "Solidarność", że zrobi wszystko, aby rządowy projekt ustawy o emeryturach pomostowych nie wszedł w życie.
Pod koniec września rząd przyjął projekt ustawy o emeryturach pomostowych. Będą one przysługiwały osobom pracującym co najmniej 15 lat w warunkach szczególnych lub wykonującym prace o szczególnym charakterze. Blisko 40 zawodów będzie uprawnionych do emerytury pomostowej.
Zdaniem prezydenta, ta ustawa "odbiera setkom tysięcy ludzi prawo do wcześniejszych emerytur, ogranicza je w sposób zasadniczy i ogranicza je też na przyszłość".
To jest ustawa, która w realnej naszej sytuacji nie może w przyszłym roku wejść w życie. Zrobię wszystko, żeby nie weszła - powiedział Lech Kaczyński.
Rząd chce, by ustawa została uchwalona i podpisana przez prezydenta do końca roku, tak aby mogła wejść w życie 1 stycznia 2009 r., zastępując wygasające z tym dniem przepisy ustawy o wcześniejszych emeryturach.
Na emeryturę pomostową osoby pracujące w uprawnionych zawodach mogłyby przejść na pięć lat (w kilku przypadkach na 10 lat) przed osiągnięciem wieku emerytalnego (czyli w wieku 55 lat - kobiety i 60 lat - mężczyźni). Warunkiem byłby też odpowiedni staż ubezpieczeniowy (20 lat dla kobiet i 25 dla mężczyzn).
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228