zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2008-10-15
PREZYDENT
ZADOWOLONY PO KOLACJI NA SZCZYCIE
"Jak Polacy się dogadali, to i Unia może"
- Kolacja udała się świetnie, podobnie jak nasza współpraca na szczycie
- mówił Lech Kaczyński po wieczornym spotkaniu polityków na szczycie
Unii Europejskiej, na którym usiadł ramię w ramię z Donaldem Tuskiem.
Prezydent dodał, że nie on jeden jest z rozmów bardzo zadowolony. -
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powiedział, że skoro Polacy się
dogadali, to cała Unia może - żartował wyraźnie uradowany prezydent
Kaczyński. Premier Tusk również był zadowolony z przebiegu rozmów, ale
dodał: - Prezydent na tyle, na ile mógł, nie przeszkadzał. Ale jego
obecność nam nie pomogła.
Zarówno premier, jak i prezydent zgodnie podkreślają, że w sprawach
unijnych mówią i będą mówić jednym głosem. Dla dobra Polski - mimo
osobistych różnic.
- Jedna sprawa to nasza dwudziestokilkuletnia znajomość, a inna to
interes państwa - mówił Lech Kaczyński. - Powiedziałem premierowi:
Jesteśmy na progu wielkiego sukcesu, tylko musimy być razem - dodał
prezydent.
Mniej radośnie o szczycie opowiadał Donald Tusk. - Ta sytuacja wyraźnie
pokazała, że spór konstytucyjny jest faktyczny i niewydumany - uznał
premier i nie wykluczył, że jego rozwiązaniem będzie zmiana ustawy
zasadniczej.
Razem, objęci
Przed kolacją przywódcy pozowali do tradycyjnego zdjęcia. Prezydent i
premier przyszli razem, stając na miejscu przewidzianym pierwotnie tylko
dla premiera. Było to złamanie protokołu dyplomatycznego, zgodnie z
którym prezydent, jako głowa państwa, ma prawo do miejsca tuż przy
gospodarzu spotkania, czyli francuskim prezydencie Nicolasie Sarkozym.
Zgodnie z przekazanym fotoreporterom grafikiem, poprawionym po przybyciu
prezydenta Lecha Kaczyńskiego na szczyt, miał on stać po lewej stronie
Sarkozy'ego, zaś premier Tusk w tylnym rzędzie po prawej stronie.
Tuż przed zdjęciem służby Rady Europejskiej usunęły jednak położone w
odpowiednich miejscach kartki z polską flagą, a obaj polscy politycy
stanęli w miejscu pierwotnie przewidzianym dla polskiego premiera - w
pierwszym rzędzie, daleko po lewej stronie. To miejsce wskazał im szef
protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana. Premier do prezydenta:
chcieć to sobie możesz
"Chcieć to sobie możesz" miał powiedzieć premier Tusk do prezydenta...
czytaj więcej »
Po zrobieniu zdjęcia Lech Kaczyński objął Donalda Tuska, poklepując go
po plecach i obaj zeszli z podium dla przywódców, rozmawiając i
uśmiechając się.
TVN24
RELACJA CZŁOWIEKA, KTÓRY WIDZIAŁ PORWANEGO
Porwany w Pakistanie Polak szukał pomocy
Do nagrania, na którym porwany przez pakistańskich talibów Polak prosi o
wypuszczenie z więzień bojowników w zamian za jego życie, zostało
nagrane 08 października - ujawnia reporter "Faktów TVN", który jest w
Pakistanie. Maciej Woroch dotarł do dziennikarzy, którzy nagrali
oświadczenie polskiego inżyniera.
Talibowie, którzy stoją za porwaniem Polaka, sami zadzwonili do jednej z
pakistańskich telewizji i poinformowali,Porwany Polak: proszę wszystkich,
którzy mnie słuchają
- Proszę wszystkich, którzy mnie oglądają, w tym Polaków, aby wywrzeć...
czytaj więcej »że przetrzymują inżyniera, oraz że chcą, by zostało
nagrane jego oświadczenie. - Reporter pojechał w wyznaczone miejsce,
czyli w pobliże tunelu przy Peszawarze.
Osiem godzin w samochodzie
Tam przyjechał po niego samochód. Wsadzono go do środka, zawiązano oczy
i wieziono przez osiem godzin. Następnie przyprowadzono do niego Polaka
i pozwolono mu nagrać tylko dwa oświadczenia - jedno w języku polskim,
drugie po angielsku - relacjonuje reporter TVN.
Porwany Polak apeluje o uwolenienie pakistańskich talibów/ReutersTV/tvn24.pl/Dawn
Dziennikarz, który widział Polaka twierdzi, że był on w dobrej formie.
Nie miał żadnych widocznych obrażeń i starał się sprawiać wrażenie
spokojnego. Kilka razy prosił go jednak o pomoc. Reporter przyznaje, że
nie ma pojęcia, gdzie znajduje się miejsce, do którego go zawieziono.
Ale wbrew pozorom informacja, że wieziono go tam przez osiem godzin,
jest niezwykle cenna, bo poruszając się po pakistańskim górzystym
terenie, po nie najlepszych drogach, nie da się zajechać bardzo daleko.
- To zawęża obszar poszukiwań - mówił Woroch.
Po tygodniu od nagrania
Taśma, na której Polak czyta apel w dwóch językach: najpierw po
angielsku, potem po polsku trafiła do polskich mediów we wtorek.
Słuchaj: angielska wersja apelu porwanego Polaka
W rozmowie z tvn24.pl pakistański dziennikarz gazety "Dawn", Abdul Sami
Paracha mówił, że porywacze chcą uwolnienia grupy 15-20 pakistańskich
talibów z ok. 110 przetrzymywanych. - Niektórzy z nich są ważnymi
liderami - mówił Pakistańczyk. Dodawał także, że porywacze nie domagają
się żadnych pieniędzy.
Dzień dobry. Nazywam się Piotr. Jestem z Polski. Pracuję w Pakistanie.
Teraz jestem w rękach talibanów, pakistańskich talibanów. Jestem między
nimi; czuję się tutaj dobrze, traktują mnie dobrze. Oni są jakby
zagrożeni. Chcą być również wolni, dlatego proszę wszystkich, którzy
mnie oglądają, w tym Polaków, ich (pakistański - red.) rząd, żeby ich
uwolnili - tych, którzy są w więzieniach. Wtedy również ja będę wolny.
Apel polskiego inżyniera
PAP
Wtorek, 2008-10-14
PREMIER NIE USTĘPUJE Tusk: nie potrzebuję prezydenta
- Nie potrzebuję prezydenta - tak już w Brukseli Donald Tusk
odpowiedział na pytanie, czy naprawdę niezbędny mu jest samolot, którego
kancelaria premiera nie chce udostępnić Lechowi Kaczyńskiemu.
- Ja wiem, że "samolotowa opera mydlana" jest pasjonująca, ale tu chodzi
o bardzo poważny spór kompetencyjny. Póki nie ma w tej sprawie werdyktu
Trybunału Konstytucyjnego sam muszę podejmować decyzję, które umożliwią
mi pracę - oznajmił Donald Tusk. - Potrzebuje pan samolotu? - dopytywali
dziennikarza. - Nie potrzebuję prezydenta - odpowiedział twardo premier. Prezydent bez samolotu Do Kancelarii Prezydenta wpłynęło pismo podpisane przez szefa
Kancelarii... czytaj więcej »Zdaniem premiera Polski "nie stać by w
sprawach Pakietu Klimatycznego, Traktatu Lizbońskiego i kryzysu
finansowego kraj reprezentowali dwaj politycy o odmiennym zdaniu". -
Wyobrażacie sobie państwo, że Lech Kaczyński powie podczas obrad: jestem
za podpisaniem Traktatu Lizbońskiego, ale go nie podpisuję – pytał
retorycznie premier. - W kwestii kryzysu finansowego, przyspieszenia wprowadzenia euro czy
emerytur pomostowych – mamy odmienne zdanie. Dlatego podjęliśmy
wszystkie kroki by delegacja była jednolita - podkreślił Tusk. "To kieszonkowy zamach stanu" - Kieszonkowi politycy PO mogą na razie dokonywać tylko takich... czytaj
więcej »- Ja jako premier nie decyduję, gdzie i jak udaje się prezydent.
Ja decyduję o kształcie i pracy delegacji rządowej. Odpowiedzialny
polityk w takiej sytuacji zadbałby o interes kraju, a nie o swój
prestiż. Mam nadzieję, że prezydent to zrozumie - zakończył krótką
rozmowę z dziennikarzami Donald Tusk. Jeszcze przed tą wypowiedzią Kancelaria Prezydenta zapewniła, że Lech
Kaczyński na szczycie się pojawi, najprawdopodobniej przyleci
wyczarterowanym samolotem. TVN24
JOACHIM BRUDZIŃSKI O POMYŚLE SENATORA PO "Nie da się zabrać emerytur agentom SB"
Realizacja postulatu, by zabrać emerytury nie tylko etatowym pracownikom
SB, ale także TW, wydaje mi się mało prawdopodobna - mówi "Dziennikowi"
Joachim Brudziński. To komentarz posła PiS do pomysłu senatora PO Jana
Rulewskiego, który domaga się obniżenia emerytur tajnym współpracownikom
służby bezpieczeństwa. - Bardzo trudno byłoby jednoznacznie wrzucić wszystkich do jednego wora.
Trudno byłoby potraktować wszystkich TW jednakową miarą. Byli bowiem
ludzie, którzy potrafili "ześwinić się" bardziej, niż funkcjonariusze SB,
ale i tacy, którzy z głębokim przekonaniem i dużą naiwnością myśleli, że
podejmują grę z "SBecją" i innymi funkcjonariuszami - podkreśla
sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości i dlatego do pomysłu
senatora Platformy odnosi się sceptycznie. Poza tym Joachim Brudziński ma wątpliwości, czy gdyby projekt odebrania
emerytur nie tylko etatowym SB-kom, ale także Tajnym Współpracownikom
"przeszedł", nie zostałby przypadkiem zakwestionowany przez Trybunał
Konstytucyjny. - Trzeba pamiętać, że te osoby (TW) mają jednak emerytury, czy renty
wypracowane nie dzięki środkom pozyskanym w wyniku tej tajnej
współpracy, ale w wyniku swojej pracy - przypomina. "I tak mamy problem z etatowymi SB-kami" Brudziński, choć zaznacza, że w pierwszej chwili "chciałoby się
przytaknąć" pomysłowi senatora Rulewskiego, to nie można zapominać o
obowiązującym prawie. To właśnie ono może stanowić największą przeszkodę
w realizacji idei zabierania emerytur agentom bezpieki. - Postulat taki zgłasza czołowy opozycjonista. Osoba, która w okresie
PRL, w wyniku działań TW doznała znacznych strat. W pierwszym odruchu, w
poczuciu sprawiedliwości, chciałoby się przytaknąć temu pomysłowi. Ale
zarówno ja, jak i pan Rulewski, jesteśmy też parlamentarzystami, musimy
się kierować w swojej działalności rozsądkiem politycznym i zważać na
możliwość poruszania się w świetle obowiązującego prawa. Mamy przecież
problem z postulatem obcięcia emerytury etatowym pracownikom SB -
zauważa parlamentarzysta w "Dzienniku".
Poniedziałek, 2008-10-13
JEDNAK NADAL BĘDZIE
WSPÓŁPRACOWAŁ Z UMK
Dymisja prof. Wolszczana przyjęta
Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przyjął rezygnację
prof. Aleksandra Wolszczana z pracy na stanowisku profesora zwyczajnego.
Znany naukowiec złożył dymisję, gdy na jaw wyszła jego współpraca z SB.
"Rektor przyjął rezygnację, informując jednocześnie prof. Wolszczana, że
uczelnia, a przede wszystkim środowisko astronomów UMK, są
zainteresowane dalszą współpracą naukową, jak i kontynuacją oraz
podejmowaniem kolejnych wspólnych projektów badawczych" - poinformował w
komunikacie rzecznik rektora dr Marcin Czyżniewski. O przyjęciu
rezygnacji Wolszczana rektor zadecydował za radą zespołu
konsultacyjnego.
Profesor Wolszczan na decyzję rektora odpowiedział, że "rezygnacja była
jedynym możliwym sposobem rozwiązania powstałej sytuacji". Jednocześnie
naukowiec przyjął propozycję dalszej współpracy naukowej z
uniwersytetem.
- Prof. Wolszczan poinformował rektora, że istnieją obiecujące projekty,
które mógłby realizować wspólnie z pracownikami Katedry Radioastronomii
UMK - powiedział rzecznik.
PAP
ODKRYTO NIEPUBLIKOWANE UTWORY STANISŁAWA LEMA
Jak Lem ukrył operę o Stalinie
Jacek BednarczykSzara, tekturowa teczka, podpisana: "Sknocony kryminał"
przez pół wieku kryła nigdy niepublikowany utwór zmarłego niedawno
Stanisława Lema. Sam pisarz przez długie lata nie mógł odnaleźć swojego
dramatu, który jest kpiną ze Stalina. Dopiero teraz rozwiązano zagadkę
zaginionego utworu - kryjówką dla niego okazał się inny, również
niepublikowany wcześniej, kryminał - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dramat "Korzenie" powstał pod koniec lat 40., w epoce zaostrzonego
stalinizmu. Wśród jego bohaterów są m.in. towarzysz Stalin, enkawudysta,
dzielny radziecki szpieg, ideowa komunistka i genialny uczony. To
niby-opera o świetlanej przyszłości komunizmu i geniuszu Stalina.
Pisarz sam wystawiał swój dramat
Satyrę na Stalina Lem napisał jeszcze w czasach studenckich i
prezentował ją w gronie swoich znajomych. Wśród ówczesnych widzów była
też studentka medycyny Barbara Leśniak, późniejsza żona pisarza. - Po
raz pierwszy usłyszałam ten utwór na pewno jeszcze w czasach
kawalerskich Staszka, chyba około roku 1949 - opowiada w rozmowie z
"Gazetą Wyborczą" Barbara Lem. - Staszek sam wcielał się we wszystkie
postacie, najlepszy był w roli kobiecej. Wykonywał to tak długo, jak
długo Stalin żył - najwyraźniej potrzebował takiego odreagowania.
Doskonała kryjówka
W epoce stalinizmu za publikację, a nawet napisanie takiego utworu,
można było trafić za kraty, a czasem przypłacić to życiem. Dlatego
pisarz postanowił ukryć swój utwór. Kryjówka okazała się tak skuteczna,
że do końca swojego życia pisarz już "Korzeni" nie odnalazł. O
zaginionym utworze wspominał w wielu wywiadach. - Przewróciliśmy z żoną
do góry cały dom. Ciągle mi się wydaje, że to gdzieś wypłynie - mówił
Lem w rozmowie ze Stanisławem Beresiem.
Poszukiwał go także sekretarz pisarza, Wojciech Zemek. - Co jakiś czas
pan Lem mnie pytał, czy już to gdzieś znalazłem, a ja wciąż z żalem
odpowiadałem, że nie - mówi dziennikowi. - A przecież teczkę, w której
spoczywał ten utwór, miałem wielokrotnie w rękach.
Kryminał z drugim dnem
Tajemnicę kryła niepozorna, tekturowa, zawiązana na wstążkę teczka,
podpisana równie niezachęcającym tytułem: "Sknocony kryminał". Wiadomo
było, że w środku była niedokończona powieść kryminalna w stylu
Chandlera, którą Lem zaczął pisać w połowie lat 50. Jak się jednak
okazało, w maszynopisie kryminału pisarz ukrył swoją operę o Stalinie.
- Zawsze wiedziałem, że każdy utwór Lema ma jakieś drugie dno - nawet
sknocony kryminał może ukrywać operę o Stalinie! - skomentował sekretarz
pisarza.
Gazeta Wyborcza
Niedziela, 2008-10-12
OBCHODY 8. DNIA
PAPIESKIEGO
"Jan Paweł II - wychowawca młodych"
Niemal dokładnie w 30. rocznicę dnia, w którym Karol Wojtyła stał się
Janem Pawłem II Polska obchodzi Dzień Papieski. Ta okazaj ma posłużyć
zbiórce pieniędzy na stypendia dla utalentowanej, a ubogiej młodzieży -
oraz przybliżanie postaci i nauczania Jana Pawła II.
Obchody tegorocznego Dnia Papieskiego będą miały wyjątkowo uroczysty
charakter. We wszystkich kościołach zostanie odczytany list biskupów
polskich, podsumowujący pontyfikat Jana Pawła II. Hierarchowie stawiają
w nim zasadnicze pytanie: "W jakim stopniu żyjemy Ewangelią i jak
korzystamy z daru wolności, która jest skutkiem pontyfikatu Jana Pawła
II".
W Warszawie wieczorem na placu Zamkowym odbędzie się uroczysty koncert
zatytułowany: "Zostań z nami". W jego trakcie z apelem do wszystkich
wiernych w Polsce ma zwrócić się papież Benedykt XVI.
Na terenie całego kraju odbędą się koncerty, msze święte, nabożeństwa i
czuwania modlitewne w intencji szybkiej beatyfikacji Jana Pawła II.
"Mamy do spełnienia zadanie"
W krakowskiej kurii metropolitarnej wystawiono księgę pamiątkową,
upamiętniającą rocznicę wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Swój
podpis złożyli w niej już Benedykt XVI.
Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz nawiązując do słynnego
obrazu, gdy w czasie uroczystości pogrzebowej papieża-Polaka wiatr
zamknął leżącą na trumnie Ewangelię, stwierdza: - Zamknęła się księga
dotychczasowego życia Jana Pawła II, a równocześnie otworzyło się dla
nas jest zadanie: my teraz musimy pisać księgę Jana Pawla II - mówi
długoletni przyjaciel i współpracownik Karola Wojtyły.
Natomiast kard. Józef Glemp w telewizyjnym orędziu powiedział, że "żywym
pomnikiem" polskiego papieża ma być akcja kształcenia młodzieży. Dodał,
że grupa młodzieży objętej programem stypendialnym fundacji Dzieło
Nowego Tysiąclecia liczy obecnie ponad dwa tysiące osób. - To jest
piękna przyszłość i chcemy, by oni wzrastali w ideałach Ojca Świętego i
słuchali słów, które jako bardzo zasadnicze hasła papież nam rzucał:
'Nie lękajcie się!', 'Wypłyń na głębię' - mówił prymas Polski.
Karol Wojtyła został wybrany papieżem 16 października. Dzień ten został
ustanowiony świętem państwowym przez Sejm RP w lipcu 2005 roku.
Natomiast Dzień Papieski obchodzony jest w kościele katolickim w Polsce
od 2001 roku, zawsze w niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru.
Pomysłodawcą i organizatorem Dnia Papieskiego jest Fundacja Konferencji
Episkopatu Polski "Dzieło Nowego Tysiąclecia".
PAP
Lech Kaczyński wykłada "kawę na ławę"
Pytań jest wiele: kto pojedzie na szczyt w Brukseli? Czy dojdzie do
zwołania Rady Gabinetowej? Co z referendum w sprawie reformy zdrowia?
Dziś o godz. 11:00 Lech Kaczyński będzie musiał stawić im czoła. W
specjalnym wydaniu "Kawy na ławę" prezydent porozmawia o problemach
kraju z Bogandem Rymanowskim - transmisja w TVN, TVN24 i na portalu
tvn24.pl
Prezydent jedzie na szczyt w Brukseli
- Prezydent podjął już decyzję i pojedzie na szczyt Unii Europejskiej
-... czytaj więcej »U Kaczyńskiego zatańczy 20 głów państw
55 zaproszeń wysłanych i około 20 odpowiedzi. Na "wielkim balu" u
Lecha... czytaj więcej »Pierwszym tematem rozmowy będzie z pewnością
ostatni gwałtowny kryzys w relacjach między dwoma najważniejszymi
postaciami w państwie, którego powodem stał się środowy szczyt UE w
Brukseli. Czy prezydent weźmie do swojego samolotu premiera? Czy może
Polska będzie miała dwie oddzielne delegacje?
Kolejna kwestia to prezydencki pomysł na zwołanie Rady Gabinetowej, do
którego kancelaria premiera odnosi się bez entuzjazmu. Kolejne terminy
jej zebrania okazują się nieaktualne, a otoczenie prezydenta zaczyna
mówić o końcu października jako realnej dacie. Czy rada, dotycząca
kryzysu finansowego ma jeszcze szansę być zwołana?
W rozmowie pojawi się też z pewnością sprawa spornego referendum
dotyczącego prywatyzacji służby zdrowia, którego chciał Lech Kaczyński,
a któremu Platforma konsekwentnie jest przeciwna. Jak prezydent ocenia
szanse na jego przeprowadzenie w sytuacji, gdy większość w Senacie
(który musi wyrazić zgodę na referendum) ma PO?
Na deser wreszcie kwestia wielkiego balu z okazji 90. rocznicy
odzyskania niepodległości przez Polskę. Kto na pewno się na nim pojawi?
Jak prezydent zamierza przywitać zagranicznych gości?
O tym wszystkim, i wielu innych sprawach z preyzdentem Lechem Kaczyńskim,
w Cieszynie, rozmawiać będzie Bogdan Rymanowski.
TVN24
Sobota,
2008-10-11
„POLSKA PIŁKA ROZŁOŻONA
NA CZTERECH ŁOPATKACH”
Marcinkiewicz: W Polsce kryzysu nie będzie
Kazimierz Marcinkiewicz uspokaja (z Londynu): kryzys gospodarczy Polski
nie dotknie. Zdaniem byłego premiera możemy nawet na nim skorzystać, o
ile polskie banki utrzymają płynność finansową, a rząd przypilnuje
gospodarki.
- W Londynie odczuliśmy kryzys, ludzie wyraźnie przestali ufać bankom i
rynkom. Na szczęście Polska i spora cześć Europy centralnej będzie poza
tym kryzysem – prognozuje pracujący obecnie w londyńskim banku były
premier.
Możemy zyskać na kryzysie
Z czego wynika jego optymizm? Zdaniem Marcinkiewicza możemy za to
dziękować konserwatyzmowi naszych banków, które nie pożyczały pieniędzy
tak ryzykownie, jak amerykańskie. – W Polsce wciąż jest pieniądz, są
depozyty, zdrowy system bankowy. Chodzi o to by zachować płynność
finansową, i by banki zza granicy nie wyciągały pieniędzy z oddziałów w
Polsce. Tego musi dopilnować rząd i Komisja Nadzoru Finansowego. Ale
jestem spokojny: będzie spowolnienie, ale kryzysu nie będzie –
stwierdził były premier w „Magazynie 24 godziny”.
Według niego, Polska w czasach kryzysu na rynkach Wschodu i Zachodu
powinna pokazać się jako kraj stabilny, dobrze rozwijający się
gospodarczo. - Przy odpowiednich działaniach NBP, rządu i ministerstwa
finansów Polska może wyjść z tego krachu obronną ręką i dogonić
gospodarczo świat – prognozuje optymistycznie Kazimierz Marcinkiewicz.
Konfliktowi winny prezydent
Pytany o kolejne ochłodzenie na linii prezydent-premier, spowodowane
sporem o to, kto ma jechać do Brukseli na szczyt UE, stwierdził: -
Przestańmy się spierać o drobiazgi, niepotrzebne, głupie sprawy, bo
świat się z tego śmieje. Jest jasno napisane w konstytucji, że to rada
ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną. Kompetencje
prezydenta są trzy: ratyfikacja umów międzynarodowych, mianowanie
ambasadorów i przyjmowanie listów uwierzytelniających. I to wszystko –
wyliczył były premier.
Według niego winę za konflikt ponosi otoczenie prezydenta. – Jego dwór
zachowuje się jak bokserzy, którzy chcą być w ciągłym zwarciu z rządem.
Nie potrzeba nam tak głupich powodów do sporów. Ani prezydent Niemiec,
ani królowa brytyjska nie latają na europejskie szczyty, mimo że są
głowami państw – przypomniał były premier.
„Polska piłka rozłożona na czterech łopatkach”
Pytany o zakończony przegraną rządu konflikt w PZPN, Marcinkiewicz
stwierdził: - PZPN to bardzo złe środowisko. Polska piłka leży rozłożona
na cztery łopatki, a Związek ma się dobrze. Panowie działacze, których
widzę w telewizji, budzą moją grozę. Mam nadzieję, że minister
Drzewiecki - choćby i metodą dwa kroki w przód, jeden w tył - doprowadzi
do tego, ze będziemy z polskiej piłki dumni. A tego nie zrobimy bez
zdrowego PZPN – ocenił.
Kazimierz Marcinkiewicz przed kilkoma masiącami był wymienany jako
potencjalny kandydat na prezesa piłkarskiej centrali, jednak z upływem
czasu spekulacje te cichły. Ostatecznie nie ma jego nazwiska w czwórce
kandydatów, zgłoszonych do wyborów na zjeździe PZPN 30 października.
SĄD: ZATRZYMANI RUMUNI TRAFIĄ NA TRZY MIESIĄCE DO ARESZTU
40 tys. fałszywych euro w Krakowie
Cztery pakiety fałszywych banknotów o łącznej wartości 40 tys. euro,
znaleźli policjanci Centralnego Biura Śledczego przy zatrzymanych w
Krakowie dwóch obywatelach Rumunii. W piątek wieczorem krakowski sąd
postanowił, że mężczyźni spędzą trzy miesiące w areszcie.
- Policjanci z CBŚ od pewnego czasu pracowali nad sprawą fałszywych
banknotów euro, które pojawiają się w Europie - poinformował Michał
Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Ustalono, że w
jednym z krakowskich hoteli mieli zameldować się dwaj Rumuni, którzy
byli kurierami. Rzeczywiście w czwartek pod hotel podjechała dacia, a w
niej dwóch mężczyzn odpowiadających rysopisowi poszukiwanych. Obydwaj
wynajęli pokój w hotelu - powiedział Kondzior.
Związani z mafia albańską
Po zatrzymaniu, w bagażu mężczyzn policja znalazła cztery pakiety
fałszywych banknotów, po 10 tysięcy euro każdy. Zostały wyprodukowane na
terenie Bułgarii, a zatrzymani są członkami międzynarodowej grupy
przestępczej ściśle związanej z tzw. mafią albańską. Fałszywe euro miały
trafić do zorganizowanej grupy przestępczej z terenu Warszawy.
- Przedstawiono im zarzut działania wspólnego, przywiezienia w bliżej
nieokreślonym czasie do Polski, a następnie przechowywania od 9 do 10
października podrobionych banknotów o nominale 100 euro w ilości 400
sztuk - informuje rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Krakowie
Bogusława Marcinkowska.
Mężczyźni (w wieku 36 i 41 lat) nie przyznają się do zarzucanych im
czynów, ale składają wyjaśnienia. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia
wolności.
Piątek, 2008-10-10
WIG 20 SPADA O PONAD 13
PROC.
Dół na warszawskim parkiecie, jakiego nie było
Zapowiada się jedna z najgorszych sesji w historii notowań pod względem
poziomu spadków. Główny indeks WIG 20 spadł poniżej psychologicznej
bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2005
roku. To nie koniec łamania psychologicznych barier. Indeks dużych
spółek o 15.27, czyli na godzinę przed końcem handlu spadał o 13,39
procent.
Giełda działa normalnie - przekonuje prezes GPW Ludwik Sobolewski
Sobolewski: zawieszenia notowań nie będzieNa warszawskiej giełdzie
panują nerwowe nastroje. Maklerzy mówią, że "nie jest tak źle, żeby nie
mogło być gorzej".
Tuż przed południem główny indeks warszawskiej giełdy WIG 20 spadł
poniżej psychologicznej bariery 2.000 pkt i znalazł się na najniższym
poziomie od czerwca 2005 roku. Akcje większości spółek lecą w dół.
Analitycy uważają, że obecnie nie można wyznaczyć poziomów wsparcia.
Prezes Giełdy Papierów Wartościowych Ludwik Sobolewski uspokaja na
antenie TVN CNBC Biznes, że warszawski parkiet działa normalnie.
- Wszystko działa, giełda funkcjonuje normalnie, transakcje są
zawierane, są znaczne obroty, a więc duże ilości są kupowane. Notowania
odbywają się normalnie i trzeba tak myśleć właśnie o giełdzie
warszawskiej - zapewnia. Sobolewski nie widzi przesłanek, by zawieszać
notowania. 1. IMMOEAST kurs bieżący: 3,20; spadek -25,75 proc.
2. BEEFSAN: 0,26; -23,53 proc.
3. FORTISPL 110,00 zł; -21,43 proc.
4. KGHM: 28,97 zł: -19,80 proc.
5. ORCOGROUP: 30,10 zł; -19,78 proc.
6. MOL: 146,00 zł; -18,89 proc.
7. BRE: 199,90 zł; -18,81 proc.
8. POLIMEXMS: 3,25 zł; -18,55 proc.
9. STAPORKOW: 8,01 zł; -18,43 proc.
10. OPTIMUS: 0,81 zł; -18,18 proc.
Największe spadki na warszawskiej giełdzie
Symboliczna granica
Po czwartkowym lekkim wytchnieniu w piątek o godz. 12.01 indeks WIG 20
spadał o 8,04 proc. do 1.992,66 pkt, do czego przyczyniły się gwałtowne
przeceny w USA, w Azji jak również w Europie.
- Jeśli jest panika, to nie ma miary, która mogłaby zmierzyć dalsze
spadki. Spadamy, ponieważ rynki zagraniczne spadają. Jest awersja do
ryzyka, sprzedawanie papierów i szukanie gotówki - powiedział Marek
Przytuła z Millennium DM.
- Myślę, że podaż na akcjach z WIG 20 jest głównie ze strony inwestorów
zagranicznych. Zaangażowanie zagranicy w papierach było duże, ale nie
chcę nic sugerować. Nie ma w tej chwili takich poziomów wsparcia, nie ma
limitów - dodał.
Masowa sprzedaż
Na Wall Street w czwartek główny indeks Dow Jones spadł o 7,3 proc. i
znalazł się poniżej granicy 9.000 pkt., czyli najniżej od pięciu lat.
Japoński Nikkei 225 na otwarciu stracił ponad 10 proc., a ostatecznie
zamknął się na 9,62 procentowym minusie i wyniósł 8.276,43 pkt.
W piątek o godz. 11.55 indeksy w Europie spadały o między 7,5 a 9,5
proc.
TVN24
LECH KACZYŃSKI WIEDZIAŁ,
CZY NIE WIEDZIAŁ O WYJEŹDZIE TUSKA?
Premier wyjeżdża, więc prezydent odwołuje Radę
Premier pokrzyżował plany prezydenta. Nie będzie Rady Gabinetowej
poświęconej sytuacji gospodarczej 23 października tak, jak wcześniej
postanowił Lech Kaczyński. W tym czasie Donald Tusk będzie bowiem w
Chinach.
Po tym, jak szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki ogłosił w piątek
po południu, że Rada Gabinetowa odbędzie się 23 października, media
lotem błyskawicy obiegała wiadomość, że w tym czasie premier będzie w
Pekinie. Ze strony współpracowników Donalda Tuska pod adresem Lecha
Kaczyńskiego posypały się gromy. - To nic innego, jak próba przejęcia
kompetencji premiera. Jeśli datę posiedzenia Rady Gabinetowej wybiera
się świadomie wtedy, kiedy premier jest w Chinach - powiedział TVN24
szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. I zwrócił się do PiS: - Jeśli
ta partia chce mieć premiera, musi wygrać wybory.
Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski krytycznie o pierwotnej dacie
Rady Gabinetowej
Wojna na oświadczenia
Kilka godzin później urzędnicy Lecha Kaczyńskiego wydali lakoniczny
komunikat: "W związku z wyjazdem zagranicznym premiera, zaplanowanym na
23 października br., o którym Kancelaria Prezydenta RP nie była
poinformowana, w porozumieniu z Prezesem Rady Ministrów zostanie
zaproponowany nowy termin Rady Gabinetowej".
TVN24
Czwartek,
2008-10-09
Mariusz
Handzlik już oficjalnie prezydenckim ministrem
Dotychczasowy szef prezydenckiego Biura Spraw Zagranicznych Mariusz
Handzlik został podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta
odpowiedzialnym za sprawy zagraniczne.
Handzlik odebrał nominację od prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas
uroczystości w Pałacu Prezydenckim.
Prezydent dziękował Handzlikowi za jego - jak mówił - "walkę" o to, by
tarcza antyrakietowa znalazła się w Polsce. Lech Kaczyński ocenił też,
że polska polityka zagraniczna jest obecnie "na niełatwym etapie
rozwoju", w ostatnim roku bowiem - mówił - "doznała uszczerbku". Wyraził
nadzieję, że działania nowo powołanego ministra pomogą tej polityce
"wyjść na prostą".
Od kilku lat Handzlik kierował Biurem Spraw Zagranicznych Kancelarii
Prezydenta.
Wcześniej ministrem odpowiedzialnym za politykę międzynarodową był
Andrzej Krawczyk, który odszedł z Kancelarii w lutym 2007 roku, po tym
gdy prezydentowi przekazano informację, że w stanie wojennym miał być
tajnym współpracownikiem WSW. W marcu ubiegłego roku Krawczyka
oczyszczono z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie wrócił
jednak do pracy w prezydenckiej kancelarii.
PAP
Grób Marka Grechuty "w dzikie wino zaplątany"
W drugą rocznicę śmierci Marka Grechuty, przy grobie artysty na
Cmentarzu Rakowickim w Krakowie zasadzono krzewy dzikiego wina. Kilka
minut po południu hejnalista z Wieży Mariackiej odegrał na trąbce
fragment piosenki "Ocalić od zapomnienia".
Krzewy dzikiego wina mają w przyszłości opleść popiersie artysty
usadowione na grobie. Wcześniej przyjaciele Marka Grechuty odczytali
wiersz "Dzikie wino" napisany specjalnie na tę okazję przez Leszka
Aleksandra Moczulskiego.
W ramach obchodów drugiej rocznicy śmierci Grechuty na trotuarze Bulwaru
Czerwieńskiego nad Wisłą odsłonięta została gwiazda artysty. W Kościele
Mariackim zostanie odprawiona msza św. za spokój duszy artysty.
Uroczystości rocznicowe zakończyły trwający w Krakowie I Festiwal
Twórczości Marka Grechuty "Ocalić od zapomnienia". Jednym z głównych
wydarzeń festiwalu był koncert galowy, podczas którego statuetkę
Szczerozłotego Serca otrzymał zespół "Dzień dobry". Grupa zwyciężyła w
festiwalowym konkursie na interpretację piosenek Marka Grechuty.
Zorganizowano też wystawę obrazów Marka Grechuty - od pierwszych jego
prac przedstawiających kwiaty, poprzez pejzaże i portrety, po
abstrakcje, które on sam nazywał "figurami dowolnymi".
Marek Grechuta - piosenkarz i kompozytor, twórca i wykonawca wielu
przebojów - zmarł 9 października 2006 roku w Krakowie w wieku 61 lat.
Został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
PAP
"Młodzi prawnicy zostali pozbawieni szans na pracę"
Tegoroczny egzamin na aplikacje de facto zamknął absolwentom prawa drogę
do zawodów prawniczych - uważa RPO, który skierował w tej sprawie pismo
do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Janusz Kochanowski
ma również zastrzeżenia do pytań, które pojawiły się na egzaminie.
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich już pobieżny przegląd stawianych
na egzaminie pytań pokazuje, że w znacznej części nie służą one
właściwemu sprawdzeniu wiedzy i przygotowaniu kandydatów. RPO
przypomniał, że z ustaleń komisji egzaminacyjnych wynika, iż tylko
niewielki procent osób podchodzących do tego egzaminu zdało go
pomyślnie.
"W czasie, kiedy tak wiele mówi się o otwarciu dostępu do zawodów
prawniczych, egzamin ten zamknął de facto kandydatom dostęp już na samym
początku drogi zawodowej" - zaznaczył RPO.
Przypomniał, że na 12829 osoby, które przystąpiły do egzaminów test
zaliczyło jedynie 1699 (13,24%). Na aplikację adwokacką dostało się
11,68% zdających, na radcowską - 11,56%, zaś na notarialną - 25,29% -
podkreślił RPO. Zwrócił też uwagę, że są regiony w Polsce, gdzie np.
aplikacji adwokackiej nikt nie rozpocznie.
RPO zwrócił się do ministra sprawiedliwości o przedstawienie, jakimi
przesłankami i kryteriami kierowały się zespoły konkursowe opracowujące
tegoroczne pytania egzaminacyjne oraz wykazanie, dlaczego są takie
różnice w liczbie przyjęć w poszczególnych latach.
W latach ubiegłych na aplikacje dostało się zdecydowanie więcej
kandydatów. W roku 2007 na aplikację adwokacką zakwalifikowało się 1477
prawników, a na radcowską - 3164. W tym roku - na aplikację adwokacką -
413 osób, a na radcowską - 930.
PAP
"Zrobię
wszystko, by projekt ws. emerytur pomostowych nie wszedł w życie"
Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział podczas wystąpienia na zjeździe
krajowym NSZZ "Solidarność", że zrobi wszystko, aby rządowy projekt
ustawy o emeryturach pomostowych nie wszedł w życie.
Pod koniec września rząd przyjął projekt ustawy o emeryturach
pomostowych. Będą one przysługiwały osobom pracującym co najmniej 15 lat
w warunkach szczególnych lub wykonującym prace o szczególnym
charakterze. Blisko 40 zawodów będzie uprawnionych do emerytury
pomostowej.
Zdaniem prezydenta, ta ustawa "odbiera setkom tysięcy ludzi prawo do
wcześniejszych emerytur, ogranicza je w sposób zasadniczy i ogranicza je
też na przyszłość".
To jest ustawa, która w realnej naszej sytuacji nie może w przyszłym
roku wejść w życie. Zrobię wszystko, żeby nie weszła - powiedział Lech
Kaczyński.
Rząd chce, by ustawa została uchwalona i podpisana przez prezydenta do
końca roku, tak aby mogła wejść w życie 1 stycznia 2009 r., zastępując
wygasające z tym dniem przepisy ustawy o wcześniejszych emeryturach.
Na emeryturę pomostową osoby pracujące w uprawnionych zawodach mogłyby
przejść na pięć lat (w kilku przypadkach na 10 lat) przed osiągnięciem
wieku emerytalnego (czyli w wieku 55 lat - kobiety i 60 lat -
mężczyźni). Warunkiem byłby też odpowiedni staż ubezpieczeniowy (20 lat
dla kobiet i 25 dla mężczyzn).
PAP
|
|
INDEX
|