zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się
na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać
E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2008-10-22
GEST PO PRZED SPOTKANIEM
KACZYŃSKI-TUSK?
30 mln zł ekstra dla Pałacu. Na razie
W sumie 189 milionów złotych, czyli prawie o 30 milionów więcej niż w
zeszłym roku ma wynieść zatwierdzony przez komisję regulaminową budżet
kancelarii prezydenta. Dodatkowe pieniądze zostaną przeznaczone na
bieżące wydatki. Według nieoficjalnych informacji to gest PO przed
poniedziałkowym spotkaniem Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim.
Budżet pozytywnie zaopiniowała Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich.
Za propozycją Pałacu głosowało 12 członków komisji, trzech było przeciw,
nikt nie wstrzymał się od głosu. Wniosek wiceszefa komisji Wacława
Martyniuka (klub Lewicy) o odrzucenie projektu poparły tylko dwie osoby.
- W przyszłym roku jest wiele rocznic i nie będziemy na tym oszczędzać -
mówi tvn24.pl Andrzej Czuma z PO. - To gest dla pana prezydenta -
dodaje. Skąd ta nagła hojność ciała, w którym koalicja ma większość
wystarczającą do uchwalenia dowolnej decyzji, zwłaszcza, że wcześniej
koalicja zapowiadała ostre cięcia w budżecie Pałacu. Tusk z Kaczyńskim
umówieni
Decyzja przed spotkaniem Tusk-Kaczyński?
Według naszych nieoficjalnych informacji nagła zmiana zdania łączy się z
planowanym na poniedziałek spotkaniem Donalda Tuska i Jarosława
Kaczyńskiego. Premier ma z liderem PiS rozmawiać m.in. o zmianach
konstytucji. Zdaniem Martyniuka nagle szeroki gest PO ma związek z
tworzeniem dobrego klimatu przed tymi rozmowami.
W dodatku ta decyzja nic Platformę jeszcze nie kosztuje, bo projekt
najpierw trafi do komisji finansów, a potem zagłosuje nad nim Sejm. Szef
klubu PO Zbigniew Chlebowski zdradził w rozmowie z reporterem TVN24, że
wynik głosowania jest dla niego zaskoczeniem i że nie wyobraża sobie, by
budżet kancelarii został w takim kształcie zatwierdzony. Dał do
zrozumienia, że Pałac powinien się spodziewać cięć, a nie dodatkowych
pieniędzy.
Kownacki przekonał posłów
Do zwiększenia budżetu o 30 mln zł przekonywał posłów komisji szef
Kancelarii Piotr Kownacki. Tegoroczny budżet Pałacu to około 160
milionów. Na co pójdzie dodatkowe 30? - Po trzech latach bardzo
drastycznych ograniczeń chcielibyśmy zacząć uzupełniać to, czego
brakuje. Wymieniać to, co się popsuło - powiedział dziennikarzom szef
Kancelarii Piotr Kownacki przed posiedzeniem komisji. Ciach wydatki,
samolotu nie będzie
Nie wyobrażam sobie obcięcia budżetu Kancelarii Prezydenta za karę, że
Lech... czytaj więcej »
Zwolnień u prezydenta nie będzie
Zapewnił, że średnie wynagrodzenie w Kancelarii nie zwiększy się w
przyszłym roku. Teraz - jak poinformował - wynosi ono 7 tys. zł brutto.
Odbiera je o 50 osób więcej niż na początku kadencji Lecha Kaczyńskiego.
Według Kownackiego wzrost zatrudnienia wynika z większej aktywności
głowy państwa. Jakiej? - Są to na przykład inicjatywy legislacyjne i
polityka historyczna, w tym większa liczbę odznaczeń przyznawanych z
inicjatywy głowy państwa - stwierdził Kownacki.
tvn24.pl, PAP
SCHETYNA W "KROPCE NAD I"
PO chce zreformować zdrowie poza Sejmem
Reforma zdrowia wejdzie w życie mimo sprzeciwu opozycji, a jeśli SLD
będzie dalej współpracowało z PiS w tej sprawie, rząd zdecyduje się na
drogę pozasejmową. - Nie można żyć pod dyktatem ugrupowań, które mają za
nic reformy w kraju – stwierdził w „Kropce nad i” TVN24 Grzegorz
Schetyna.
Chlebowski: Nie rozumiem Lewicy
PO była pewna, że poparcie klubu Lewicy dla ustaw zdrowotnych ma w...
czytaj więcej »Zanim jednak PO zdecyduje się na drastyczne kroki,
podejmie próbę porozumienia z Lewicą. - Będziemy rozmawiać. Część ich
postulatów już przyjęliśmy, a następne będziemy rozpatrywać - ale chcemy
mieć pewność, ze jeśli coś ustalimy, to potem nie będzie to odrzucane
przez koalicję SLD-PiS – deklarował. Według niego posłowie Lewicy są
„przymuszani” przez Grzegorza Napieralskiego, który „prowadzi ich
przeciwko każdej ustawie PO”.
Schetyna krytykuje swoich posłów
Równie stanowczo Schetyna wypowiedział się w sprawie budżetu kancelarii
prezydenta, któremu komisja regulaminowa przyznała 30 milionów więcej
niż w tym roku. - Komisja zupełnie niepotrzebnie zatwierdziła taki
budżet, bo nie ma i nie będzie zgody na tak drastyczna podwyżkę –
stwierdził. 30 mln zł ekstra dla Pałacu.
Jak dodał, „koncert życzeń” składany przez różne instytucje jest w niej
z reguły opiniowany pozytywnie, ale koalicja ma inne zdanie dotyczące
tak „rozdętych wydatków”. - To nie jest zemsta i nikt nikomu nic nie
będzie zabierać. Chcemy utrzymać budżety na podobnym poziomie co w tym
roku – zapewnił. A Pałacowi radził wziąć przykład z kancelarii premiera,
która sama sobie obcięła budżet o 14 mln.
TVN24
KOSZYKÓWKA: NBA
Polak gotowy na najlepszą ligę świata
Sześć zwycięstw i tylko jedna porażka - takim bilansem zakończył
rozgrywki przedsezonowe klub Marcina Gortata Orlando Magic. W ostatnim
spotkaniu drużyna z Florydy pokonała Memphis Grizzlies 101:90, a polski
środkowy zapisał na swym koncie 5 zbiórek i 2 bloki.
Gortat zdominował tablicę
Coraz lepiej na parkietach zawodowej ligi NBA radzi sobie Marcin Gortat....
czytaj więcej »Klub Gortata rządzi przed sezonem
Sezon najlepszej koszykarskiej ligi świata NBA rusza pod koniec...
czytaj więcej »Koszykarze Magic rozegrali łącznie siedem spotkań - na
początek przegrali z Atlanta Hawks 101:118, a potem zanotowali sześć
wygranych z rzędu.
Gortat grał w sześciu meczach, a nie wystąpił tylko przeciwko Charlotte
Bobcats (118:80). W sumie polski środkowy uzyskał 25 punktowi miał 32
zbiórki (najwięcej, bo aż 12 w drugiej konfrontacji z Bobcats 94:84).
Polacy w NBA
Marcin Gortat jest trzecim polskim zawodnikiem, który wystepuje w
najlepszej koszykarskiej lidze świata. Wcześniej grali w niej Cezary
Trybański (Memphis Grizzlies, Phoenix Suns, New York Knicks, Chicago
Bulls, Toronto Raptors) oraz Maciej Lampe (New York Knicks, Phoenix Suns,
New Orleans Hornets, Houston Rockets). Dwaj ostatni opuścili już NBA.
Byli przed Gortatem
Pierwszym Polakiem, który był przymierzany do NBA był Adam Wójcik w 1993
roku, ale jego przygoda za oceanem skończyła się na testach w Los
Angeles Clippers. Podobnie jak Wójcik, na testach w USA był Dominik
Tomczyk (Portland Trail Blazers). Później w podobnych próbach
uczestniczyli jeszcze Szymon Szewczyk i Zbigniew Białek.
Największą karierę za oceanem przepowiadano Michałowi Ignerskiemu, który
po skończeniu Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warce i występach w
lubelskim AZS-ie, wyjechał na studia do USA. Kariery tam jednak nie
zrobił (mówiło się o zbyt słabym przygotowaniu fizycznym) i rozwinął się
dopiero w Europie.
PAP, tvn24.pl
Wtorek, 2008-10-21
Gala zamiast balu,
zaśpiewa m.in. Rodowicz
Maryla Rodowicz, Justyna Steczkowska i Kasia Cerekwicka umilą szacownym
gościom prezydenta Lecha Kaczyńskiego galowy wieczór z okazji Święta
Niepodległości - informuje radio RMF. "Galowy wieczór", a nie "Bal
Niepodległości" to teraz oficjalna nazywana listopadowej uroczystości -
ujawnił w TVN24 szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.
O zmianie planów uroczystości miały zadecydować względy wizerunkowe. W
ocenie Kancelarii Prezydenta wystawny bal w dobie ekonomicznego kryzysu
nie budził pozytywnych skojarzeń. Prezydenccy urzędnicy i doradcy uznali
więc, że zręczniej będzie, zastąpić go mniej wystawną galą. - Głównym
punktem uroczystości będą koncert i uroczysta kolacja. Ale miejsca do
tańca też będzie - ujawnił Kownacki.
Goście usłyszą piosenki w wykonaniu między innymi Maryli Rodowicz,
Justyny Steczkowskiej i Kasi Cerekwickiej.
Fragment programu "Piaskiem po oczach"
Zaproszenie - według mediów - przyjęło dwudziestu przywódców z całego
świata. Według informacji RMF, z Kancelarii Prezydenta wyszły już
zaproszenia także do polskich ViP-ów, w tym do premiera i marszałków
Sejmu i Senatu. - Premier na pewno dostanie zaproszenie - zapewnił w
piątek w programie "Piaskiem po oczach" szef prezydenckiej kancelarii.
TVN24
AKTOR MIAŁ 60 LAT
Krzysztof Zaleski nie żyje
Zmarł Krzysztof Zaleski, filolog, aktor teatralny i filmowy.
Publiczności znany z ról w filmach "Matka Królów", "Obywatel Piszczyk"
czy serialu "Zmiennicy". Od 2007 roku także dyrektor i redaktor naczelny
Programu II Polskiego Radia.
Związany ze scenami warszawskimi, Zaleski był reżyserem w Teatrze na
Woli, w Teatrze Współczesnym i w Dramatycznym. Od 1988 roku
współpracował z Teatrem Ateneum i Teatrem Telewizji. Wykładał w
warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, a w latach 1987 -1990
był prodziekanem Wydziału Reżyserskiego.
Grał w filmach: "Niedzielne dzieci", "Próba ognia i wody", "Człowiek z
żelaza", "Życie za życie. Maksymilian Kolbe", "Ekstradycja 2", "Sztos",
"Cudownie ocalony", "Summer Love", "Drugi sztos".
Krzysztof Zaleski reżyserował recitale i koncerty Przeglądu Piosenki
Aktorskiej we Wrocławiu. Zrealizował także spektakl muzyczny, blues-operę
Jacka Kaczmarskiego "Kuglarze i wisielcy" w Teatrze Nowym w Poznaniu i
spektakl baletowy do muzyki Igora Strawińskiego "Święto wiosny" w
Teatrze Wielkim w Warszawie.
IAR
CZWARTY DZIEŃ WYJAŚNIEŃ JARUZELSKIEGO
Generał znów straszył sowietami
Gdyby nie wprowadzenie stanu wojennego wojska sowieckie wkroczyłyby do
Polski, przekonywał podczas kolejnej rozprawy autorów stanu wojennego
Wojciech Jaruzelski. - Nie chcieliby, ale by musieli - tak generał mówił
o groźbie interwencji ZSRR w latach 1980-81.
W wyjaśnieniach przed warszawskim Sądem Okręgowym Jaruzelski stwierdził,
że władze ZSRR miały świadomość, iż "logika wydarzeń w sytuacji
ekstremalnej doprowadzi do interwencji". - Taka sytuacja stała za
progiem - zapewniał oskarżony, mając na myśli zapowiedziane na 17
grudnia 1981 r. wielkie demonstracje "Solidarności". "17 grudnia
zaczęłaby się krwawa awantura"
Groźba interwencji państw Układu Warszawskiego w Polsce była w okresie...
czytaj więcej »
"Gienierał-liberał"?
Jaruzelski cytował obszernie wypowiedzi przedstawicieli władz ZSRR -
zaprzeczając tezie IPN, że władze PRL nalegały na interwencje i że "potulnie
spełniały" wszelkie życzenia ZSRR. Generał powołał się na słowa oficjeli
ZSRR sprzed 13 grudnia 1981 r., mieli oni twierdzić, iż Jaruzelski "jest
chytry", że to "gienierał-liberał" oraz, że "nie wyda rozkazu, by nie
strzelać do wkraczających wojsk ZSRR". Jaruzelski: nie przyprawiajcie mi
gęby
Stan wojenny okazał się jedyną formą powstrzymania rozpadu gospodarki...
czytaj więcej »
"Jastrzębie zamieniły się w gołębie"
Oskarżony dodał, że po rozpadzie ZSRR niektórzy oficjele ZSRR -
zwolennicy interwencji zaczęli się wybielać. - Jastrzębie zamieniły się
w gołębie - powiedział, mówiąc o gen. Anatoliju Gribkowie.
Jaruzelski będzie kontynuował wyjaśnienia 28 października. Wtorek był
czwartym dniem rozprawy, w którym Jaruzelski przedstawiał swe
wyjaśnienia. 85-letni oskarżony odczytuje je z grubego pliku kartek. Nie
przyznaje się do zarzutów stawianych mu przez IPN.
PAP
Poniedziałek, 2008-10-20
KANCELARIA PREMIERA:
PIERWSI REZERWOWALIŚMY SAMOLOT
23 minuty, które wstrząsnęły szczytem
Pałac prezydencki opublikował „samolotową” korespondencję z kancelarią
premiera, a ta odbija piłeczkę: to my rezerwowaliśmy rządową maszynę
wcześniej. Dokładnie 23 minuty wcześniej. Do dokumentów dotarła TVN24.
Pismo z kancelarii premiera
Data wysłania pisma z kancelarii premiera 3.10.2008 godz. 9.54
Pismo z kancelarii prezydenta 3.10.2008 godz.10.173 października 2008,
punktualnie o godzinie 9:54 z departamentu spraw zagranicznych
kancelarii premiera wysłany zostaje faks. Odbiorcą jest zastępca szefa
kancelarii Adam Leszkiewicz oraz płk Ryszard Raczyński, dowódca 36.
Specjalnego Pułku Lotniczego, odpowiedzialny za rządowe samoloty.
„W związku z udziałem Prezesa Rady Ministrów Pana Donalda Tuska w
szczycie Rady Europejskiej w Brukseli w dniach 15-16 października,
zwracam się z uprzejmą prośbą o wyrażenie zgody na rezerwację na te dni
samolotu specjalnego TU 154-M” – głosi pismo. Jest na nim lakoniczna
adnotacja Oleszkiewicza: „zgoda”.
Dokładnie 23 minuty później, o 10:17, kancelaria premiera odebrała faks
z Pałacu. Jest to skierowana do Tomasza Arabskiego prośba o rezerwację
przelotów TU 154-M w dniach 15-16 października, którą opublikowała
wcześniej kancelaria prezydenta. Na to pismo Pałac nie otrzymał
odpowiedzi. zobacz pismo
Dlaczego nie odpowiedzieli?
Urzędnicy prezydenta przypomnieli o sprawie 13 października. Następnego
dnia otrzymali odpowiedź odmowną: samolot zostanie w Brukseli „do
ciągłej dyspozycji" polskiej delegacji i nie wróci po prezydenta.
Kancelaria musiała wyczarterować od LOTu samolot za 150 tysięcy
złotych.Pałac prezydencki ujawnia
korespondencję samolotową
Dlaczego urzędnicy premiera nie poinformowali Pałacu, że maszyna jest
zarezerwowana? Kiedy zapadła decyzja, że rządowa delegacja pojedzie na
szczyt 14, nie 15 października? Dlaczego samolot stał przez trzy dni na
brukselskim lotnisku? Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski, który
podpisał się pod decyzją o nie udostępnieniu prezydentowi maszyny, nie
odbiera telefonu.
TVN24
ZOBACZ WYNIKI DZIENNIKARSKIGO ŚLEDZTWA "SUPERWIZJERA" TVN
Jak naprawdę zginął ks. Popiełuszko?
Kiedy i w jakich okolicznościach naprawdę zginął ks. Jerzy Popiełuszko?
Czy padł ofiarą wewnętrznej walki o władzę między wojskowymi a cywilnymi
służbami specjalnymi? Dziennikarze "Superwizjera" TVN dotarli do nowych
dokumentów, świadków i wątków tej zbrodni.
Za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki zostało skazanych czterech esbeków:
Grzegorz Piotrowski i jego przełożony Adam Pietruszka (obaj na 25 lat)
Leszek Pękala (15 lat) i Waldemar Chmielewski (na 14 lat). Wszyscy
wyszli z więzienia przed upływem kary. Czy ich proces był tylko
przykrywką dla prawdziwych mocodawców zabójstwa? Przed sądem wziąłem na
siebie ciężar milczenia, które mogło mnie kosztować życie. Poddawanie
nas obserwacji na kilka dni przed 19 października pozwala nam na
wyciągnięcie daleko idących wniosków. Nasze działanie nie było aktem
samowoli, ale aktem podporządkowania służbie, a pan o tym wie. Czyżby
chodziło o to, że byśmy znaleźli pomoc tam, gdzie jej nie szukamy?
list kpt. Grzegorza Piotrowskiego do gen. Czesława Kiszczaka
Piotrowski napisał z więzienia list do generała Czesława Kiszczaka,
który brzmi jak szantaż.: "Przed sądem wziąłem na siebie ciężar
milczenia, które mogło mnie kosztować życie. Poddawanie nas obserwacji
na kilka dni przed 19 października pozwala nam na wyciągnięcie daleko
idących wniosków. Nasze działanie nie było aktem samowoli, ale aktem
podporządkowania służbie, a pan o tym wie. Czyżby chodziło o to, że
byśmy znaleźli pomoc tam, gdzie jej nie szukamy?" – czytamy w liście.
Czym esbek chciał szantażować generała?
Sensacyjne dokumenty IPN
- W archiwach IPN znaleziono sensacyjne dokumenty. Prowadzą do wniosku,
że bieżące ustalenia nie są w pełni wiarygodne. Pozwalają zweryfikować
datę, miejsce, okoliczności śmierci i gdzie ta decyzja został podjęta,
przez kogo i dlaczego – mówi historyk Jan Żaryn z IPN. Pytany, czy te
dokumenty są związane z wojskiem, nie zaprzeczył.
Dziennikarze dotarli do świadka, który widział zwłoki zrzucane z tamy
sześć dni po porwaniu, 25 października. Poszukiwania ciała rozpoczęto w
tym miejscu dzień później. Przyjaciel ks. Popiełuszki z Bydgoszczy Marek
Wilk relacjonował, że gdy odprowadzał samochód księdza do granic miasta,
jechały za nim dwa samochody. W jednym była ekipa Piotrowskiego. Kto był
w drugim?
"Księdza przejęły służby wojskowe"
Piotrowski zeznał, ze dzień po porwaniu dostał od kolegi ostrzeżenie, że
on i jego ludzie od dwóch tygodni są śledzeni. Według jego informatora,
prowadzący obserwację mieli być "niesamowicie utajnieni" i przekazywać
informacje wprost do Kiszczaka. Czy mieli za zadanie coś więcej niż
obserwację?
- Leszek mówił mi, że oni nikogo nie zabili, a księdza przejęły służby
wojskowe - relacjonuje przyjaciółka Leszka Pękali, jednego z
oskarżonych. Także Piotrowski wspominał o udziale osób trzecich. -
Grzegorz za dużo nie mówił. Ale mówił, że przy tej akcji były dwa
samochody. Kto był w drugim, nigdy nie powiedział. Bał się o siebie,
rodzinę, dziecko – opisywał mężczyzna, który siedział z nim w jednej
celi.
Dudek: Twardych dowodów nie będzie
Wyniki śledztwa dziennikarzy "Superwizjera" komentował w "Magazynie 24
godziny" historyk IPN Antoni Dudek: - W tej sprawie toczy się
prokuratorskie śledztwo, być może prokuratorzy zbadają niektóre z
poruszonych tu wątków. Na razie mamy tu jednak bardzo przestraszoną
osobę, która mówi rzeczy bardzo mało konkretne - ocenił wypowiedź
jednego ze świadków, który rozmawiał z dziennikarzami TVN.
Według historyka IPN szanse na dotarcie do prawdy w sprawie zabójstwa
księdza Popiełuszki są nikłe. - Obracamy się w sferze hipotez i
domniemań, i twardych dowodów w tej sprawie nigdy mieć nie będziemy –
uważa Antoni Dudek.
Za tydzień w "Superwizjerze" więcej o udziale wojskowych służb w
zabójstwie ks. Popiełuszki, usłyszymy też zeznania świadków, którzy
uciekli z Polski. Program co tydzień o 23:20.
TVN24
POGŁĘBIARKA ZATONĘŁA W PIĄTEK
Zbadają katastrofę "Rozgwiazdy"
Prokuratura w Koszalinie wszczęła śledztwo w sprawie tragicznego wypadku
pogłębiarki "Rozgwiazda". W wypadku zginęło dwóch członków załogi, a
trzech wciąż uważa się za zaginionych.
Rzecznik koszalińskiej prokuratury Ryszard Gąsiorowski poinformował w
poniedziałek, że śledztwo wszczęto z artykułu Kodeksu karnego mówiącego
o sprowadzeniu katastrofy komunikacyjnej w ruchu wodnym. - Postępowanie
jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom – zaznaczył
prokurator Gąsiorowski.
Dowody zabezpieczone przez śledczych to między innymi lina, na której
holowana była „Rozgwiazda”. Wyznaczono też terminy przesłuchania
świadków wypadku. Prawdopodobnie zostanie powołanych co najmniej dwóch
biegłych: specjalista od lin holowniczych i żeglugi morskiej.
Jest obawa o wyciek "Rozgwiazda" nie zagraża środowisku
Nie doszło do wycieku paliwa z pogłębiarki "Rozgwiazda", która w
piątek... czytaj więcej »
Rejon katastrofy wciąż jest monitorowany. Pojawiły się bowiem obawy, że
mogło dojść do wycieku ok. 25 ton lekkiego paliwa do silnika
napędzającego kubły i windy używane w czasie prac pogłębieniowych. Na
razie takiego wycieku nie stwierdzono.
W poniedziałek miejsce tragedii sprawdzane było przez samolot Urzędu
Morskiego w Gdyni, a w niedzielę zdjęcia tego akwenu wykonał satelita
systemu CleanSeaNet Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Morskiego (EMSA).
Leży 30 metrów pod wodą
Zastępca dyrektora ds. inspekcji morskiej Urzędu Morskiego w Słupsku
Mirosław Krajewski powiedział, że pogłębiarka osiadła na dnie Bałtyku na
głębokości ok. 30 m dnem do góry, a zbiorki z paliwem nadal są szczelne.
W najbliższych dniach, gdy tylko ustabilizuje się pogoda na Bałtyku,
położenie "Rozgwiazdy" zostanie dokładnie ustalone po przebadaniu
sonarem.
„Rozgwiazda” zatonęła w piątek ok. godz. 7 w odległości 8 mil morskich
od brzegu na wysokości Gąsek (Zachodniopomorskie). Pozbawiona własnego
napędu jednostka była holowana z Gdańska do Świnoujścia, gdzie miała
wykonać zlecone prace pogłębiania dna.
Zginęło co najmniej dwóch członków załogi, a trzech innych wciąż
uważanych jest za zaginionych.
W dwunastogodzinnych poszukiwaniach wzięło udział osiem jednostek
pływających i 2 śmigłowce Marynarki Wojennej.
Niedziela, 2008-10-19
MAJĄ DOŚĆ POLITYCZNYCH
KŁÓTNI
Polacy chcą wyborów
Wybory prezydenckie razem z parlamentarnym i samorządowymi w 2010 r.
Takiego rozwiązania chciałoby dwie trzecie Polaków - wynika z sondażu
Pentora dla "Wprost". Czy to reakcja na konflikt między prezydentem a
premierem.
Polacy nie mają wątpliwości, że tylko przedterminowe wybory i wybór
nowych władz przecięłoby przepychanki między najważniejszymi osobami w
państwie.
Aż 66 proc. badanych chce połączenia wyborów: prezydenckich,
parlamentarnych i samorządowych i wcześniej, bo już w 2010 r. pójść do
urn. Przeciwnego zdania jest 23 proc. respondentów. Tylko 11 proc. nie
ma w tej sprawie zdania.
Trybunał tu nie pomoże
Również politycy i eksperci wątpią, by spór kompetencyjny między
prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem rozwiązał
Trybunał Konstytucyjny.
Poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin kilka dni temu rzucił
pomysł połączonych wyborów i zorganizowania ich za dwa lata. -
Powinniśmy wyjść z tego klinczu ciosem. Rozważał taką zmianę ordynacji
wyborczej, żeby jednego dnia w roku 2010 r. przeprowadzić wybory
prezydenckie, parlamentarne i samorządowe. Innymi słowy, pozwolić
Polakom zdecydować, czy chcą, żeby Polską rządziła Platforma czy jakaś
inna partia - powiedział w radiu RMF FM Gowin.
EKSPERCI O RYNKU ENERGII
Pakiet klimatyczny nie uderzy w portfele Polaków?
- Pakiet klimatyczny jest wieką szansą dla konsumentów energii w Polsce
- przekonywał w "Magazynie 24 godziny" lider partii "Zieloni 2004"
Dariusz Szwed. Jego zdaniem, wbrew potocznym opiniom wieszczącym nawet
dwukrotny wzrost cen prądu, dzięki porozumieniu z Unią mogą one spaść.
Jednak eurodeputowany z ramienia PO Janusz Lewandowski uważa, że to
mrzonki.
Szwed: "To szansa dla polskich konsumentów"Według Dariusza Szweda, w
pakiecie klimatycznym oprócz kosztownego dla Polski ograniczenia emisji
dwutlenku węgla, są dwie rzeczy, które naszej energetyce się bardzo
przysłużą. - Jedna to wymóg zwiększenia efektywności energetycznej o 20
proc. do 2020 roku, a druga to powiększenie udziału energii otrzymywanej
ze źródeł odnawialnych - mówił Szwed. Pakiet klimatyczny: 1:0 dla Polski
- Dzięki temu, cena energii dla konsumenta może nawet spaść - dodał, ale
przyznał, że on sam prognozuje raczej wzrost cen - ale niewielki. Ma
oscylować w granicach 15-30 proc.
Według lidera "Zielonych", oparcie się na odnawialnych źródłach energii
ma pozytywny wpływ na rynek - bo ukształtuje na nim konkurencję. O co
chodzi z tym pakietem?
"Energia zza granicy - litewskiej"
Z poglądami ledera Zielonych nie zgadza się eurodeputowany Platformy
Obywatelskiej Janusz Lewandowski. - W sektorze energetycznym zmiany na
rynku dokonują się niezwykle powoli - uważa. Jego zdaniem, szanse na
przełamanie rynkowych monopoli w energetyce są nikłe, ceny więc nie
spadną.
Natomiast, pakiet klimatyczny - jego zdaniem - może nieść dla
europejskiej energetyki inne zagrożenie. - Trzeba niezwykle ostrożnie
wprowadzać zmiany dotyczące ekologii. Nie mogą one odbijać się na
przemyśle, bo może się stać tak, że zostaniemy importerem energii z
Rosji i Ukrainy - przestrzegał Lewandowski.
TVN24
Sobota,
2008-10-18
LOSY EKWADORSKICH GEJÓW W
RĘKACH MIESZKAŃCA JASTRZĘBIA ZDR.
Fatalna pomyłka kurierów
Podpisane protokoły komisji wyborczej i oddane głosy w referendum
konstytucyjnym Ekwadoru trafiły do pana Władysława. Wszystko byłoby w
porządku, gdyby nie fakt, że wybraniec mieszka w Jastrzębiu Zdroju na
Śląsku i pracuje w firmie produkującej przyprawy.
Zamiast ostrej papryki - ostra jazda
Paczka była wypełniona kartami do głosowania i protokołami komisji
wyborczej
Zaczęło się od maila, który dotarł na Kontakt TVN24: "Witam, przybyła do
mnie paczka hiszpańskiej komisji wyborczej. Na pewno przez pomyłkę, w
środku karty do głosowania, protokoły. Pewnie DHL wysłał nie tam gdzie
trzeba:) Może przed zwrotem do ambasady zainteresuje kogoś znalezisko.
Dodam, że jest zaadresowane do mnie." Następnego ranka byliśmy już w
Jastrzębiu Zdroju. - Do naszej firmy przychodzą często próbki przypraw z
Hiszpanii - tłumaczy pan Władysław. Pewnie w DHL-u pomylili nalepki z
adresem. Ostra jazda, nie wiem, co z tym teraz zrobić - dodaje.
Geje i aborcja w poszanowaniu dla Matki Ziemi
Zaglądamy do paczki.
Anna Tomczyk o znaczeniu nowej konstytucji EkwadoruJest pełna głosów i
protokołów komisji wyborczej, która przeprowadzała ogólnonarodowe
referendum konstytucyjne. To głosy obywateli Ekwadoru mieszkających w
Hiszpanii. Oddali je w ambasadzie w Madrycie.
Referendum odbyło się 28 września. Przyjęto w nim nową konstytucję,
która m.in. zwiększa władzę prezydenta Ekwadoru, pozwala mu na reelekcję
i zwiększa jego kontrolę nad rządami lokalnymi. - To może być przełom
dla Ekwadoru - mówi Anna Tomczyk, latynoamerykanistka z Uniwersytetu
Jagiellońskiego. I dodaje: - Zmiany w konstytucji dotyczą również
częściowej legalizacji homoseksualnych związków partnerskich i aborcji.
Sankcjonuje również, jako obowiązującą w państwie indiańską filozofię
dobrego życia w poszanowaniu dla Paczmamy, czyli Matki Ziemi - dodaje
Tomczyk.
Pan Władysław przekazał nam paczkę i poprosił o oddanie jej w dobre ręce
w ambasadzie Ekwadoru.
Wdzięczna ambasada milczy
Przyniesiona przez nas do paczka z głosami okazała się dla ambasady
niewygodnym problemem i wywołała spore zamieszanie. Pracownicy
ekwadorskiej placówki dyplomatycznej przekonywali, że są nam bardzo
wdzięczni, jednak odmawiają oficjalnych komentarzy. Dzwoniliśmy do
ambasady codziennie, przez kilka dni i nie udało nam się uzyskać
oficjalnego komentarza.
Paczkę ostatecznie przyjęto. Udało nam się ustalić, że po sprawdzeniu,
została wysłana do ekwadorskiego Trybunału Wyborczego. Błąd może wpłynąć
na wynik referendum? - Myślę, że nie ma możliwości, żeby to teraz
unieważnić, opozycja nie jest na tyle silna. - ocenia
latynoamerykanistka Anna Tomczyk.
DHL: Przewozimy bardzo dużo paczek
Postanowiliśmy spytać o pomyłkę firmę kurierską.
Rzecznik DHL: Na pewno wyjaśnimy sprawęWysłaliśmy do niej zdjęcia
paczki. - Niesposób przy milionach przesyłek wyeliminować wszystkie
nieprawidłowości - tłumaczy Edyta Turkiewicz z DHL. - Dokładamy jednak
wszelkich starań, żeby nasze usługi były na najwyższym poziomie. Na
pewno wyjaśnimy tę sprawę - dodaje pani rzecznik.
Wojciech Bojanowski//mat
Imię pracownika firmy "Prymat", który przekazał nam paczkę zostało
zmienione. Przekonywał nas, że w Jastrzębiu nie potrzeba mu rozgłosu
SKANDAL Z NIELEGALNYMI POMNIKAMI UKRAIŃSKIEJ POWSTAŃCZEJ ARMII
Stawiają pomniki UPA
Nie wiadomo, kto jest autorem skandalu. Napis: Cześć pamięci żołnierzom
UPA poległym w walce z żołnierzami Wojska Polskiego. Cześć ich pamięci.
Towarzysze broni - ozdobił monument, jaki pojawił się w okolicach
Komańczy w Bieszczadach.
Siedem żelaznych krzyży i betonowy monument z tryzubem, godłem Ukrainy
pojawiło się w masywie Chryszczata koło Komańczy w Beskidzie Niskim,
gdzie po wojnie znajdowała się jedna z głównych baz UPA.
Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak napis, jaki znalazł się na
pomniku: „Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z
żołnierzami WP w obronie podziemnego szpitala. Cześć ich pamięci.
Towarzysze broni“.
Nie wiadomo, kto jest autorem skandalu. - Nikt nie składał wniosku o
upamiętnienie tego miejsca – poinformowała Małgorzata Guła z Wydziału
Polityki Społecznej Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego.
Leśnicy z Komańczy przypuszczają, że pomnik prawdopodobnie jest dziełem
ukraińskiej wycieczki z Kanady, która przebywała w okolicy. - Elementy
żelazne i betonowe przynieśli pewnie w plecakach - twierdzą.
"Samowolka"
Mieszkańcy okolicy są bezradni. - Jak usuniemy krzyże i pomnik, to
podniesie się alarm, że w Polsce niszczy się ukraińskie pomniki –
zauważa nadleśniczy Wiesław Budzyń.
Spór o pomniki zaognił się przed kilkoma dniami, kiedy władze Przemyśla
na wniosek sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja
Przewoźnika usunęły z pomnika ofiar UPA nielegalnie dołączoną do niego
rzeźbę. Przedstawiała ona martwe polskie dzieci oplecione drutem
kolczastym.
(Podczas czystek etnicznych w czasie II wojny światowej ukraińscy
nacjonaliści z UPA zamordowali co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Polaków
na Wołyniu i Podolu. O dokładne liczby ofiar tych rzezi wciąż trwają
spory.red.)
- Ten pomnik był symbolem zbrodni UPA, które w takiej formie miały
miejsce - nie ukrywa oburzenia przemyski europoseł Andrzej Zapałowski i
żąda, żeby polskie władze zareagowały podobnie, jak z wcześniej usuniętą
rzeźbą.
Władze na Podkarpaciu obiecały zbadać sprawę. - Przystępujemy do
inwentaryzacji wszystkich nielegalnych miejsc pamięci na Podkarpaciu
wzniesionych na cześć UPA – potwierdza Guła.
"Winny Przewoźnik"
Według władz Związku Ukraińców w Polsce, problemem są skomplikowane
przepisy, które wymagają uzgodnień aż na szczeblu rządowym. – Od momentu
odsłonięcia pomnika w Pawłokomie w 2006 roku z udziałem prezydentów obu
krajów i później w Piskorowicach nic się nie dzieje – twierdzi szef
Związku Piotr Tyma.
Od dwóch lat rządy obu krajów nie mogą się porozumieć w sprawie
upamiętnienia zbrodni dokonanych na Ukraińcach w: Derce, Gorajcu,
Kobylnicy Ruskiej, Łańcucie, Woli Zaleskiej. Wszystkie propozycje
zostały rozpatrzone negatywnie: ze względów architektonicznych lub
historycznych.
Rzeczpospolita
Piątek, 2008-10-17
KOSZT POWSTANIA MUZEUM TO
27 MILIONÓW ZŁOTYCH
Złote monety w Krakowie
Kraków posiada najcenniejsze obecnie zbiory polskich monet
Europejskie Centrum Numizmatyki Polskiej ma powstać w Krakowie.
Tamtejsze Muzeum Narodowe posiada najcenniejsze obecnie zbiory polskich
monet - donosi "Dziennik Polski".
Trzon krakowskich zbiorów stanowi kolekcja Emeryka Hutten Czapskiego.
Właśnie w pałacyku Czapskich przy ul. J. Piłsudskiego ma mieścić się
siedziba Europejskiego Centrum Numizmatyki.
Obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie można zobaczyć m.in. pierwszą
polską złotą monetę, czyli denar Chrobrego, związany ze zjazdem
gnieźnieńskim. To jedyny zachowany egzemplarz. W zbiorach podziwiać
można także 1 floren Łokietka czy 100 dukatów Zygmunta III Wazy. Takich
monet jest na świecie zaledwie kilka.
Poza tym w kolekcji jest też też zbiór donatyw, czyli wielokrotności
dukatów bitych przez miasta, jako dary dla władców. To wszystko do 1903
r. prezentowane było w prywatnym muzeum, mieszczącym się przy obecnej
ul. J. Piłsudskiego. Następnie monety przekazane zostały miastu Kraków i
znalazły się w zbiorach krakowskiego oddziału Muzeum Narodowego.
Prywatne zbiory
Kolekcja do 1939 r. prezentowana była w pałacyku Czapskich, do którego
po wojnie wprowadziła się dyrekcja Muzeum Narodowego, przeniesiona z
Sukiennic.
Trudności lokalowe uniemożliwiały eksponowanie cennych zbiorów. Dlatego
24 września Muzeum Narodowe w Krakowie złożyło wniosek do programu
operacyjnego "Infrastruktura i środowisko", do Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego, o powołanie w pałacu Czapskich Europejskiego
Centrum Numizmatyki Polskiej.
Dzięki temu nie tylko przywrócony zostałby publiczności najcenniejszy w
Polsce zbiór numizmatów, który od ponad 60 lat jest niedostępny dla
zwiedzających.
Edukacja i badania
Celem tej placówki, która jest jednym z oddziałów Muzeum Narodowego w
Krakowie, będą także działania edukacyjne i prace badawcze. Koszt
powstania Europejskiego Centrum Numizmatyki Polskiej wyniósłby 27 mln
zł, a prace miałyby zostać zakończone w 2013 roku.
Najważniejszą częścią ECNP będzie wystawa stała, która zajmie większość
powierzchni ekspozycyjnej pałacyku. Zaprezentowane na niej zostaną
najcenniejsze numizmaty ze zbiorów MNK od czasów starożytności, a także
część kolekcji starodruków, rękopisów i map, których zbieranie było,
obok numizmatyki, drugą pasją Emeryka Hutten-Czapskiego - informuje
"Dziennik Polski".
TVN24
LICEALIŚCI ZE SZCZECINA ZNALEŹLI ASTEROIDĘ
Kosmiczne odkrycie Polaków
Naukowcy szukają asteroid, które mogą być zagrożeniem dla naszej planety
nasa.govNieznaną dotąd asteroidę odkryli uczniowie XIII Liceum
Ogólnokształcącego ze Szczecina. Młodzi Polacy biorą udział w
międzynarodowej kampanii poszukiwania planetoid organizowanej przez
NASA.
Dwaj uczniowie liceum ze Szczecina Krzysztof Będkowski i Jakub
Zaborowski znaleźli nieznaną dotychczas asteroidę z Pasa Głównego.
Znalezisko przybrało nazwę K08SK9B. Licealiści biorą udział w projekcie
pod auspicjami NASA i Astronomical Research Institute, która ma na celu
poszukiwania planetoid.
Sukces Polaków jest istotny, bo niewielkie asteroidy po odkryciu są
sprawdzane pod względem potencjalnego zagrożenia dla Ziemi. Ich orbity
są weryfikowane, dzięki czemu możliwe jest ustalenie, czy w przyszłości
mogą one uderzyć w powierzchnię naszej planety.
Niebawem do Harvardu
Dane nowo odkrytego obiektu wkrótce trafią również do mieszczącego się
na Harvardzie Minor Planet Center. Ośrodek ten gromadzi dane o małych
ciałach Układu Słonecznego dla Międzynarodowej Unii Astronomicznej i
NASA.
To nie pierwsze odkrycie polskich uczniów. W tym roku mają już na swoim
koncie kilkanaście znalezionych asteroid.
Najnowsze odkrycie jest efektem pracy w rozpoczętej na początku
października kampanii "Neo", której celem, podobnie jak w poprzednich
edycjach, jest odnajdywanie nieznanych dotąd małych obiektów Układu
Słonecznego.
Oprócz uczniów liceum ze Szczecina w projekcie biorą udział uczniowie i
nauczyciele z Gimnazjum Miejskiego w Toruniu. Szkoły uczestniczą w
kampaniach IASC i NEO Confirmation Campaign.
PAP
Czwartek,
2008-10-16
Kard. Dziwisz: ludzie
wiązali z nim nadzieję i nie pomylili się
30 lat temu kardynał Karol Wojtyła został wybrany na Stolicę Piotrową.
16 października 1978 roku w Watykanie towarzyszył polskiemu kardynałowi
jego wierny przyjaciel i doradca, kardynał Stanisław Dziwisz. Ludzie
wiązali z nim nadzieję i nie pomylili się - wspomina kardynał.
Duchowny wspominał w wywiadzie dla TVP Info wydarzenia sprzed trzech
dekad. Tuż po konklawe nowo wybrany papież, który słynął ze swojego
poczucia humoru, przywitał swojego przyjaciela słowami: "ale dali
szkoły".
Kardynał Stanisław Dziwisz podkreślił, że papież Jan Paweł II był
świadomy tego, że jako głowa Kościoła Katolickiego oraz przywódca
Watykanu będzie musiał konfrontować się zarówno z marksizmem, jak i z
kapitalizmem. Najważniejsze były dla niego szacunek dla człowieka, prawa
człowieka, suwerenność narodów i bronienie ludzi przed wyzyskiem -
wspominał Stanisław Dziwisz.
Kardynał Dziwisz zaznaczył, że pontyfikat Jana Pawła II był bardzo
udany. Ludzie wiązali z nim nadzieję i nie pomylili się - on ich nie
zawiódł. Ten papież wszystko zmienił - podkreślił duchowny. Jak dodał,
każdy jego dzień u boku Ojca Świętego był niezwykle ciekawy i barwny.
Szczególnie mocno Jan Paweł II przeżywał to, co wiązało się z jego
Ojczyzną - dodał kardynał Dziwisz.
IAR
Sikorski: to prezydent był przewodniczącym delegacji
Udział prezydenta Lech Kaczyńskiego w szczycie UE w Brukseli to łyżeczka
dziegciu w beczce miodu - skomentował minister spraw zagranicznych
Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji przyznał, że prezydent był
przewodniczącym polskiej delegacji, chociaż - jak mówił - nie był jej
członkiem.
Mamy beczkę miodu - szczyt, na którym Polska i kraje, którym
przewodziła, osiągnęły olbrzymi sukces i w tej beczce miodu jest ta
łyżeczka dziegciu, która się nazywa niekonwencjonalny dodatek do
delegacji rządowej - mówił szef MSZ w programie "Kropka nad i" w TVN24.
Dopytywany, czy tym dodatkiem jest prezydent, sprecyzował, że jest nim
"wizyta poza delegacją rządową".
Według ministra wszystko co było do uzyskania na środowo-czwartkowym
spotkaniu przywódców unijnych osiągnęła polska delegacja rządowa.
Podkreślił, że dwa ostatnie dni były najbardziej stresujące od kiedy
otrzymał tekę ministra spraw zagranicznych.
Szef polskiej dyplomacji przyznał, że prezydent był przewodniczącym
polskiej delegacji, chociaż - jak mówił - nie był jej członkiem. W
składzie delegacji zgłoszonej przez rząd do udziału w szczycie był
premier Donald Tusk, minister finansów Jacek Rostowski i szef MSZ.
Według Sikorskiego gdyby prezydent nie przyjechał do Brukseli sukces
Polski były stuprocentowy.
Minister był też pytany dlaczego prezydent nie zdążył na debatę unijnych
przywódców na temat Gruzji i w związku z tym nie mógł przekazać
informacji od prezydenta tego kraju unijnym politykom.
Prezydent opisując okoliczności spóźnienia mówił, że debata o Gruzji
zaczęła się nagle, była całkowicie niespodziewana i trwała zaledwie dwie
minuty. Zaznaczył też, że spóźnił się, bo musiał się udać poza budynek
Rady Europejskiej, by spotkać się ze swoimi ministrami, którzy nie
otrzymali przepustek uprawniających do wejścia do budynków, gdzie
odbywał się szczyt.
Szef MSZ powiedział, że liczy na to, iż ktoś go przeprosi za
twierdzenie, że to on zakazał wydania przepustek. Szef Kancelarii
Prezydenta Piotr Kownacki mówił w środę, że to właśnie Sikorski
zablokował ich wydanie.
Sikorski podkreślił, że stanowisko gruzińskie było znane Francji,
przewodniczącej pracom UE, oraz unijnym ministrom spraw zagranicznych.
Według niego zapowiadano, że kwestia Gruzji będzie omawiana głównie
podczas kolacji szefów dyplomacji krajów UE.
To było wiadomo przed szczytem, że dyskusja będzie wśród ministrów spraw
zagranicznych, a na samej Radzie Europejskiej będzie to tylko przyjęcie
zapisów konkluzji i tak też się stało - ocenił Sikorski.
Dodał, że prezydent mógł być na sali obrad, albo tuż za drzwiami, wtedy
kiedy chciał.
PAP
Emeryci i renciści dostaną świadczenia na korzystniejszych zasadach
Prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ustawy o emeryturach i
rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Od 1 stycznia 2009 r. osoby,
które nie mają za jakiś okres dokumentów niezbędnych do wyliczenia
świadczenia, będą mogły wnioskować o przeliczenie renty lub emerytury.
Za okres nieudokumentowany będzie w ich przypadku brane pod uwagę
najniższe wynagrodzenie z tego czasu zamiast - jak dotychczas - tzw.
okresów zerowych.
Nowela została przyjęta jednogłośnie przez 407 posłów biorących udział w
głosowaniu. Ma ona wejść w życie 1 stycznia 2009 r.
Przeliczenie emerytury, renty lub kapitału początkowego będzie odbywało
się na wniosek składany przez zainteresowanych, a nie jak przewidywał
pierwotny projekt - z urzędu przez ZUS.
Jeżeli wniosek zostanie złożony w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie
noweli planowanego na 1 stycznia 2009 r., otrzymają oni wyższe
świadczenie z mocą wsteczną, tj. od początku 2009 r.
Gdyby zrobili to później - dopiero od pierwszego dnia miesiąca, w którym
złożyli wniosek. Na wydanie decyzji w sprawie podwyżki świadczenia ZUS
będzie miał 60 dni, a nie jak proponowano pierwotnie 30 dni.
Wydłużenie tego okresu, jak i składanie wniosku przez zainteresowanych,
jest koniecznością.
Problem z tzw. okresami zerowymi, znacznie obniżającymi emerytury lub
renty, wynika z faktu, że zgodnie z obecnymi przepisami podstawowym
dokumentem potwierdzającym wysokość wynagrodzenia niezbędnego do
ustalenia wymiaru świadczenia jest druk ZUS Rp7 albo legitymacja
ubezpieczeniowa z wpisami o okresach zatrudnienia i osiąganym w danym
czasie wynagrodzeniu.
Dopuszcza się też zaświadczenia o zarobkach na druku HUS Rp7. Są jednak
osoby, które - nie z własnej winy - nie mogą otrzymać żadnego z tych
dokumentów, np. z powodu likwidacji zakładu pracy.
Poza tym, do końca 1990 r. pracodawcy nie byli zobowiązani do
przechowywania dokumentacji płacowej dłużej niż 12 lat. Dopiero od 1
stycznia 1991 r. okres ten wynosi 50 lat. Ci, którzy chcieliby
skorzystać z możliwości przyjęcia za podstawę wymiaru ich emerytury lub
renty lub kapitału początkowego składek z 20 lat kalendarzowych dowolnie
wybranych z całego okresu zatrudnienia podlegających ubezpieczeniu
społecznemu, mogą więc zostać pokrzywdzeni tylko ze względu na brak
dokumentów za część z owych 20 lat.
W tej sprawie występował już kilkakrotnie Rzecznik Praw Obywatelskich, a
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że brak regulacji wskazującej na podstawę
wymiaru, choćby w wysokości najniższego wynagrodzenia, w razie braku
faktycznej dokumentacji podstawy wymiaru składek, narusza zasadę
sprawiedliwości społecznej.
Nowelizacja została przyjęta przez sejm 4 września.
PAP
|
|
INDEX
|