zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2009-01-14
Prezydenci Polski i
Ukrainy proponują spotkanie ws. konfliktu gazowego
Prezydent Lech Kaczyński i prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko
rozmawiali w środę telefonicznie z premierem Czech Mirkiem Topolankiem i
zaproponowali pilne spotkanie w Pradze "wszystkich stron konfliktu
gazowego z przywódcami państw UE".
O rozmowie obu prezydentów z premierem Czech - które obecnie przewodzą
pracom Unii Europejskiej - poinformowała Kancelaria Prezydenta RP.
- Prezydenci zaproponowali zorganizowanie w Pradze pilnego spotkania
wszystkich stron konfliktu gazowego z przywódcami państw Unii
Europejskiej w celu rozwiązania kryzysu - głosi komunikat Kancelarii
Prezydenta RP.
Wiktor Juszczenko spotkał się z Lechem Kaczyńskim w prezydenckiej
rezydencji w Wiśle.
Prezydent Ukrainy zapewnił po spotkaniu, że strona ukraińska nie
podejmowała żadnych działań mających na celu zablokowanie dostaw
rosyjskiego gazu do Europy. Oświadczył także, że Ukraina nie dokonała
nielegalnego poboru gazu z sieci "ani jednego metra sześciennego".
Juszczenko podkreślił też, że Ukraina w całości rozliczyła się z Rosją
za gaz, który został przez Kijów zużyty w listopadzie i grudniu.
Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę 1 stycznia. W ciągu kilku dni
dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę zostały całkowicie wstrzymane
m.in. do Bułgarii, Grecji, Macedonii i Chorwacji.
We wtorek, kilka godzin po odkręceniu kurków rosyjski Gazprom
oświadczył, że Ukraina zablokowała wszystkie działania związane z
tranzytem gazu do Europy. Ukraiński Naftohaz przyznał, że nie odbiera
gazu, gdyż warunki przesyłu gazu przez Rosjan są nie do zaakceptowania.
Ukraiński prezydent powiedział, że Ukraina oczekuje od Rosji "bez
żadnych warunków" dostarczenia do jej wschodniej granicy ilości gazu
zakontraktowanego przez inne państwa europejskie.
Z kolei czeski wicepremier ds. europejskich Alexandr Vondra ostrzegł, że
odcięcie dostaw rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy zagraża
stosunkom UE z Ukrainą i Rosją.
- Zaczyna nam brakować czasu, a powinniśmy już mieć rezultaty (tj.
wznowienie dostaw) - powiedział Vodra podczas debaty w Parlamencie
Europejskim, poświęconej kryzysowi gazowemu.
Jak dodał, "jeśli nie będziemy mieli rezultatów, w nieunikniony sposób
będzie to miało konsekwencje polityczne dla naszych stosunków z obu
krajami". Nie wyjaśnił, jakie "konsekwencje polityczne" ma na myśli.
Natomiast prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zaproponował zwołanie 17
stycznia w Moskwie szczytu państw-odbiorców rosyjskiego gazu i państw
tranzytowych.
Miedwiediew wystąpił z taką propozycją, przyjmując w swojej rezydencji w
Barwisze koło Moskwy premierów Mołdawii, Słowacji i Bułgarii - Zinaidę
Grecianii, Roberta Fico i Sergeja Staniszewa, którzy przyjechali w tym
dniu do Moskwy, aby podjąć próbę przywrócenia dostaw rosyjskiego gazu do
swoich krajów.
Według rosyjskiego prezydenta celem tego spotkania byłoby zażegnanie
obecnego konfliktu i zastanowienie się, jak zapobiec takim kryzysom w
przyszłości.
PAP
W czwartek nastąpią zmiany w otoczeniu prezydenta
W czwartek o godz. 17 ma odbyć się uroczystość powołania posła PiS
Aleksandra Szczygły na stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego
- dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa. Piastujący do
tej pory to stanowisko Władysław Stasiak ma zostać wiceszefem Kancelarii
Prezydenta.
Kancelaria Prezydenta poinformowała oficjalnie, że w czwartek prezydent
dokona zmian na stanowiskach szefa BBN i wiceszefa Kancelarii. Nie
podano jednak żadnych nazwisk. Wcześniej informację o tych zmianach
podała "Rzeczpospolita".
Kariera Stasiaka
Władysław Stasiak został szefem BBN w listopadzie 2007 roku. Ma 41 lat.
Pochodzi z Wrocławia. Jest absolwentem Wydziału Historycznego
Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Krajowej Szkoły Administracji
Publicznej.
Po studiach w KSAP, w latach 1993-2002, pracował w Najwyższej Izbie
Kontroli. Był m.in. wicedyrektorem Departamentu Obrony Narodowej i
Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK, odpowiedzialnym za kontrole dotyczące
badania i oceny sprawności działania policji, Straży Granicznej i
Państwowej Straży Pożarnej. Pełnił tę funkcję, gdy prezesem Izby był
obecny prezydent Lech Kaczyński.
W listopadzie 2002 r., gdy L. Kaczyński został prezydentem Warszawy,
Stasiak objął funkcję jego zastępcy. W warszawskim Ratuszu odpowiadał
m.in. za sprawy bezpieczeństwa publicznego, działalność straży miejskiej
oraz ewidencję ludności, ochronę zdrowia, sport i kulturę fizyczną.
Trzy lata później, po wygranych przez PiS wyborach - w listopadzie 2005
r., Stasiak powołany został na stanowisko wiceministra spraw
wewnętrznych i administracji. W resorcie odpowiadał za nadzór nad
policją, Strażą Graniczną i Biurem Ochrony Rządu.
W sierpniu 2006 r. został szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Rok później, w sierpniu 2007 r. został ministrem SWiA, po tym jak
odwołany został ówczesny szef tego resortu Janusz Kaczmarek w związku z
przeciekiem w tzw. aferze gruntowej. Do BBN wrócił po trzech miesiącach.
Kariera Szczygły
Aleksander Szczygło już trzecią kadencję jest posłem PiS. W czasie
rządów Prawa i Sprawiedliwości Szczygło był także szefem Kancelarii
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ministrem obrony narodowej.
Szczygło odbył studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim pod opieką
obecnego prezydenta. W 1996 r. odbył studia podyplomowe z zakresu
administracji na University of Wisconsin w USA, gdzie otrzymał
stypendium rządu USA. W latach 1990-91 pracował jako specjalista w
biurze prawnym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".
Od 1991 do 1992 r. zajmował stanowisko specjalisty ds. legislacyjnych w
Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. W latach 1992-1995 pełnił funkcję
dyrektora gabinetu prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Izbą kierował
wówczas Lech Kaczyński. Od stycznia do października 1997 roku był
doradcą głównego inspektora w Głównym Inspektoracie Pracy.
W latach 1997-2000 Szczygło zajmował stanowisko dyrektora departamentu w
Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. W czerwcu 2000 r. został
doradcą prezesa zarządu banku PKO BP SA.
PAP
IPN chce wyjaśnić sprawę zbiorowej mogiły w Malborku
Na prośbę prokuratury rejonowej w Malborku IPN będzie szukał w swoich
archiwach informacji, które mogą pomóc wyjaśnić sprawę zbiorowej mogiły,
na jaką natrafiono w tym mieście. Ze zbiorowego grobu wydobyto dotąd
szczątki ponad 1800 osób.
Jak poinformował szef malborskiej prokuratury rejonowej, zajmującej się
sprawą, Waldemar Zduniak, podległa mu jednostka skierowała do
warszawskiego IPN prośbę o przeszukanie jego archiwów. Prokuratorzy mają
nadzieję, że w dokumentach Instytutu znajdą się jakieś informacje
związane z odkrytą w Malborku zbiorową mogiłą.
- Oczywiście przejrzymy archiwa - powiedział rzecznik prasowy IPN
Andrzej Arseniuk. Na szczątki pochowane na jednej z działek w centrum
Malborka natrafiono przy okazji prac poprzedzających budowę hotelu w
październiku ub.r. Prace przy ekshumacji ciągle trwają. Dotąd z ziemi
wydobyto szczątki ponad 1800 ludzi, zarówno kobiet, mężczyzn, jak i
dzieci. Niewielka część szkieletów nosi ślady po kulach.
Próbując wyjaśnić okoliczności, w jakich zginęli ludzie pochowani w
zbiorowej mogile, malborska prokuratura poprosiła wcześniej o pomoc
gdański oddział IPN. - W naszych podręcznych archiwach nie natrafiliśmy
jednak na żadne informacje, które mogłyby pomóc wyjaśnić tą sprawę -
powiedział szef gdańskiego pionu śledczego IPN Maciej Schulz.
Pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku i jednocześnie znawca historii
miasta Bernard Jesionowski sądzi, że mogą być to szczątki cywilnych
niemieckich mieszkańców Malborka, którzy zmarli lub zostali zabici na
początku 1945 roku, m.in. w czasie walk między wojskami rosyjskimi a
niemieckimi.
- Wprawdzie już w końcu 1944 roku niemieckie dowództwo rozkazało
ludności cywilnej opuścić Malbork, była jednak spora grupa osób, które
nie posłuchały tego nakazu - wyjaśnił Jesionowski dodając, że w Malborku
pozostało kilka tysięcy cywilów. - Los części z nich, według różnych
źródeł od kilkuset do 1,5 tysiąca osób, dotąd był nieznany - powiedział
Jesionowski.
Według Jesionowskiego, część z nich mogła umrzeć na skutek różnego
rodzaju chorób, część mogła zostać zabita. Jego zdaniem ciężka zima na
przełomie 1944 i 1945 roku mogła sprawić, że mieszkańcy, mimo toczących
się na ulicach walk, wychodzili z kryjówek, aby zdobyć opał czy
jedzenie, i ginęli od przypadkowych kul. Jesionowski nie wyklucza
jednak, że część ludzi pochowanych w mogile mogła zostać zastrzelona.
Zgodnie z teorią Jesionowskiego, zbiorowa mogiła mogła powstać pod
koniec zimy lub wiosną 1945 roku, w czasie porządkowania miasta. Podobne
zdanie na temat okoliczności powstania zbiorowego grobu ma także
prokurator Maciej Schulz. - Ciała mogły zostać zwiezione z całego miasta
i umieszczone w naturalnym zagłębieniu, np. leju po bombie - powiedział
Schulz.
Wyjaśnieniem sprawy masowego grobu znalezionego w Malborku,
zainteresowany jest Rzecznik Praw Obywatelskich. - W poniedziałek
wysłaliśmy do gdańskiego IPN list, w którym rzecznik prosi o informacje
na temat działań, jakie podjęła ta instytucja tej sprawie - powiedziała
Marta Kukowska z wydziału komunikacji społecznej w biurze RPO. List nie
dotarł jeszcze do Gdańska.
PAP
Wtorek, 22009-01-13
Prezydent zawetował
kolejną ustawę
Prezydent Lech Kaczyński zawetował ustawę o funduszach dożywotnich
emerytur kapitałowych - poinformowała Kancelaria Prezydenta.
Prezydent podpisał natomiast nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia
i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw.
O godz. 14 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda
spotka się z dziennikarzami, aby - jak podało w komunikacie biuro
prasowe prezydenckiej kancelarii - uzasadnić odmowę podpisania przez
Lecha Kaczyńskiego ustawy z dnia 19 grudnia 2008 r. o funduszach
dożywotnich emerytur kapitałowych.
Ustawa o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych zawiera
rozwiązania techniczne i miała wejść w życie 1 stycznia 2013 r.
Przewiduje ona utworzenie zakładów emerytalnych, zarządzających
funduszami emerytalnymi, które będą wypłacały dożywotnie emerytury
kapitałowe. Jeden zakład ma zarządzać tylko jednym funduszem.
Dla zapewnienia bezpieczeństwa wypłaty świadczeń zakłady będą musiały
tworzyć rezerwy dożywotnich emerytur kapitałowych i rezerwy regulacyjne.
W grudniu prezydent podpisał ustawę o dożywotnich emeryturach
kapitałowych, która reguluje zasady wypłacania emerytur w tzw. nowym
systemie, czyli z indywidualnych kont w Otwartych Funduszach
Emerytalnych (tzw. II filar). Jako pierwsze nowe emerytury otrzymają po
1 stycznia 2009 r. osoby urodzone w 1949 roku, czyli najstarszy rocznik
uprawniony do korzystania z II filara. Trafią one wyłącznie do kobiet.
Mężczyźni, ze względu na wyższy o 5 lat wiek emerytalny, po raz pierwszy
otrzymają je w 2014 r.
Ten 5-letni okres - zdaniem prezydenta - pozwala na uznanie, że "uda się
jeszcze poprawić błędy w ustawie o emeryturach kapitałowych". Prezydent
zaliczył do nich przede wszystkim brak waloryzacji świadczeń i
dziedziczenia środków zgromadzonych w OFE.
PAP Chrześcijanie
wschodni żegnają stary rok
Kilka tysięcy żyjących na Podkarpaciu grekokatolików i prawosławnych
pożegna we wtorek stary rok zgodnie z kalendarzem juliańskim.
- Z uwagi, że koniec starego roku przypada w środku tygodnia na
najbliższą noc zaplanowano mniej zabaw, zwanych małankami niż w
poprzednim roku. W wielu miejscowościach regionu, m.in. w Mokrem k.
Sanoka, odbędą się one w nocy z piątku na sobotę - powiedział proboszcz
parafii greckokatolickiej w Komańczy w Bieszczadach, ks. Andrzej Żuraw.
Od początku lat 90. małanki cieszą się coraz większą popularnością.
Zresztą nie tylko u grekokatolików i prawosławnych.
- Coraz częściej w miejscowościach, gdzie mieszkają chrześcijanie
wschodni i zachodni, stary rok żegna się dwukrotnie, zgodnie z
kalendarzem gregoriańskim i juliańskim - dodał ks. Żuraw.
W Nowy Rok chrześcijanie wschodni przypominają jednego z ojców kościoła
Bazylego Wielkiego.
PAP
Kto zostanie nową twarzą
polskiego Episkopatu?
Według "Gazety Wyborczej", bardzo możliwe jest, że nowym przewodniczącym
Konferencji Episkopatu Polski zostanie metropolita gdański arcybiskup
Sławoj Leszek Głódź. Z informacji dziennika wynika, że jego
kontrkandydatami mogą być metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz
Nycz, a także krakowski - kardynał Stanisław Dziwisz. Choć nie jest też
wykluczone, że biskupi wybiorą na drugą kadencję arcybiskupa Józefa
Michalika.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że metropolita gdański ma atut, którego brakuje
pozostałym kandydatom: bardzo chętnie widziałby siebie w roli
przewodniczącego. - Dla arcybiskupa Głódzia to naturalne, że będzie
kandydował. Poza tym to mistrz wygrywania większych i mniejszych wyborów
- twierdzi w rozmowie gazetą osoba zbliżona do Episkopatu.
Dziennik ustalił też, że kard. Dziwisz i abp Nycz są intensywnie
namawiani przez biskupów do kandydowania. Tyle, że żaden z nich nie ma
przekonania do tej funkcji. Jeśli jednak kard. Dziwisz zadeklaruje, że
jest gotowy przejąć stery w Episkopacie, mógłby liczyć na głosy zarówno
liberalnego, jak i konserwatywnego skrzydła Episkopatu, mimo że znany
jest raczej jako krytyk środowiska Radia Maryja.
Jeden z rozmówców gazety twierdzi, że kard. Dziwisz odmówi kandydowania,
bo nie czuje się na siłach - także ze względu na wiek. Ale może "namaścić"
na to stanowisko abp. Nycza i - z powodzeniem - przekonywać biskupów do
głosowania na niego.
Wszystko rozegra się 10 marca na zebraniu plenarnym w Warszawie, kiedy
biskupi wybiorą nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
IAR
Poniedziałek, 2009-01-12
NA AUKCJACH I ZA
GRANICAMI WCIĄŻ TRWA ZBIÓRKA
Po finale Orkiestra gra dalej!
Choć XVII finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przeszedł już do
historii, to zbiórka wciąż trwa. Z aukcji internetowych i spoza granic
kraju nadal płyną pieniądze na sprzęt pozwalający wcześnie wykrywać
nowotwory u dzieci. Do wzięcia wciąż jest najbardziej spektakularny fant
Orkiestry - porsche boxster Agaty Kuleszy.
Do zakończenia aukcji pozostał jeszcze tydzień, ale żeby prowadzić w
licytacji trzeba podbić cenę już do ponad 250 tys. zł. Już ta kwota
znacznie przewyższa wartość innych fabrycznych egzemplarzy boxsterów
sprzedawanych w internecie, a sięga nawet tych specjalnie tuningowanych.
Można więc się spodziewać, że za tydzień poznamy szczęśliwego nabywcę
najdroższego w Polsce, a może i Europie, porsche boxster.
Mimo kryzysu gospodarczego, jak zawsze do tej pory, i tym razem WOŚP
pewnie zmierza do pobicia finansowego rekordu sprzed roku. Wynosi on
ponad 34 mln zł., a w tym roku Orkiestra dobyła ich już ponad 32,5 mln.
Pieniądze jednak wciąż spływają a ich pełną sumę poznamy dopiero pod
koniec lutego. Już jednak można być pewnym, że XVII finał był rekordowy.
Kask mistrza i rejs łodzią podwodną
Auto laureatki "Tańca z gwiazdami" należy do wyjątkowo w tym roku
prestiżowo obsadzonej gamy sportowo-motoryzacyjnych artykułów. Drugie
miejsce wśród nich zajmuje licytacja kasku byłego mistrza świata Formuły
1, Fernando Alonso. Żeby liczyć się w aukcji, trzeba obecnie zalicytować
przynajmniej 15 tys. zł. Do końca aukcji zostały dwa dni.
Inne spektakularne aukcje dotyczą jednodniowego rejsu okrętem podwodnym,
który wart jest ponad 12 tys. zł. na dziewięć dni przed końcem licytacji.
Hitem jest również kultowy kalendarz Pirelli 2009 - ponad 7 tys. zł i
cztery dni do końca. Za dzień, w redakcji "Faktów" TVN, w towarzystwie
Kamila Durczoka, na osiem dni przed końcem licytacji, internauci gotowi
są zapłacić już 5 tys. zł.
Konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zasilą jeszcze także Polacy
spoza granic kraju. W Stanach Zjednoczonych zbierali oni pieniądze już
od piątku i jeszcze nie skończyli kwesty. Na wschodnim wybrzeżu USA
zamierzają kontynuować akcję przez kilka następnych dni oraz w kolejny
weekend.
Plus dla Nowej Anglii; wstyd w Chicago
Najwięcej polonusów wzięło udział w akcji w stanie Connecticut. Włączyło
się do niej także polskie radio nadające w Nowym Jorku.
Niestety, nie spisali się Polacy w największym mieście polonii na
świecie. Choć w Chicago mieszka około 2 mln osób polskiego pochodzenia,
to nie zorganizowano tam ani jednego sztabu WOŚP.
tvn24.pl
Przyczyna śmierci gen.
Sikorskiego: uraz głowy?
Rozległy uraz głowy spowodowany uderzeniem w element samolotu w czasie
katastrofy mógł spowodować śmierć generała Władysława Sikorskiego. Zgon
nastąpił w kilkadziesiąt sekund po upadku maszyny do morza. To wstępne
wyniki ekshumacji, które podaje RMF FM. IPN z kolei informuje: "Nie
powstała dotąd kompleksowa opinia medyczna, skupiająca wszystkie
informacje uzyskane dzięki ekshumacji zwłok gen. Władysława Sikorskiego".
Prokuratorzy mówią, że dopóki taka opinia nie będzie gotowa, wszelkie
informacje na temat przyczyn śmierci generała są przedwczesne.
- Dopiero dziś do medyków sądowych miał trafić materiał z Instytutu
Radiologii, niezbędny do zweryfikowania niektórych informacji. Także
materiał z tomografii komputerowej nie został ostatecznie opracowany -
powiedziała naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN, prok. Ewa Koj.
Jak powiedziała, poszczególne ekipy medyczne kończą już swoje cząstkowe
opracowania, jednak o wynikach ich pracy będzie można mówić wówczas, gdy
wszystkie ustalenia zostaną zsumowane i wzajemnie zweryfikowane.
Z ustaleń RMF FM wynika, że w płucach Naczelnego Wodza nie stwierdzono
śladów wody. Śmierć mogła nastąpić jeszcze przed zatonięciem samolotu.
Oprócz urazów głowy generał w kilku miejscach miał również złamane nogi.
Badania toksykologiczne nie wykazały żadnych śladów substancji
chemicznych, więc może to wykluczać hipotezę o otruciu.
Prok. Koj nie skomentowała tych doniesień, zaznaczając, że podawanie
jedynie cząstkowych informacji byłoby nieodpowiedzialne, tym bardziej,
że może się zdarzyć, iż ustalenia ekspertów medycznych z jednej
dziedziny nie w pełni pokrywają się z oceną lekarzy innej specjalności.
Prokurator przypomniała, że 29 stycznia IPN ma przedstawić informację na
temat wyników przeprowadzonej w listopadzie ekshumacji zwłok gen.
Sikorskiego. Niezależnie od opracowywania wyników ekshumacji
prokuratorzy prowadzą inne czynności w trwającym śledztwie.
W ubiegłym tygodniu śledczy zakończyli pracę w brytyjskich archiwach.
Chociaż przeprowadzona kwerenda pozwoliła na skopiowanie wielu
dokumentów związanych z generałem, będą konieczne kolejne wyjazdy do
Wielkiej Brytanii. Prokuratorzy liczą, że Brytyjczycy na ich prośbę
przeprowadzą kwerendę także w swoich tajnych archiwach. Przypuszczają,
że muszą tam być jakieś materiały związane ze śmiercią premiera rządu na
uchodźstwie i naczelnego wodza.
W śledztwie trwają też przesłuchania świadków. Osoby, które mówią, że
mają wiedzę na temat okoliczności śmierci generała, zgłosiły się także
do polskich placówek dyplomatycznych.
Gen. Władysław Sikorski wraz z córką i grupą współpracowników zginął 4
lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Katowicki oddział
IPN śledztwo dotyczące śmierci gen. Sikorskiego wszczął 3 września,
uznając, że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w
wyniku spisku. Wcześniej szczeciński oddział IPN odmawiał rozpoczęcia
śledztwa uznając, że generał zginął w katastrofie, a nie w wyniku
zamachu.
Zwłoki generała pochowano na cmentarzu polskich lotników w brytyjskim
Newark. W 1993 roku zostały przeniesione na Wawel. 25 listopada tego
roku dokonano ekshumacji Sikorskiego. pobrane wówczas próbki do badań i
oględziny szczątków mają umożliwić odpowiedź na pytanie o przyczyny
śmierci generała.
RMF FM
Niedziela, 2009-01-11
80-lecie wybitnej
polskiej skrzypaczki W. Wiłkomirskiej
W Filharmonii Narodowej w Warszawie odbędzie się w niedzielę wieczorem
koncert symfoniczny z okazji 80. urodzin Wandy Wiłkomirskiej. Wybitna
skrzypaczka przez 22 lata była solistką Filharmonii Narodowej w
Warszawie, towarzysząc orkiestrze w jej licznych podróżach. Zapraszano
ją także na tournées innych orkiestr. Jako solistka brała udział w
inauguracji - odbudowanej po wojennych zniszczeniach - Filharmonii
Narodowej w Warszawie, otwarciu Barbican Hall w Londynie. Dała również
inauguracyjny recital oraz wystąpiła na pierwszym koncercie orkiestry
Sydney Symphony w Operze w Sydney.
Wanda Wiłkomirska wyjechała z Polski po 13 grudnia 1981 roku. Wróciła
dopiero po upadku komunizmu, w 1990 roku.
Podczas dzisiejszego koncertu w Filharmonii Narodowej zostaną wykonane
utwory Johannesa Brahmsa, Karola Lipińskiego i Ludwiga van Beethovena.
Wśród gości biorących udział w koncercie wystąpią również wybitni
soliści. Skrzypkowie: Kaja Danczowska, Konstatnty Andrzej Kulka, Andrzej
Gębski i Anna Maria Staśkiewicz. Wystąpi także trzech wiolonczelistów:
Tomasz Strahl, Andrzej Wróbel Rafał Kwiatkowski oraz dwóch pianistów:
Waldemar Malicki i Oskar Jezior. Będzie im towarzyszyć Orkiestra
Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Antoniego Wita.
Cały dochód z koncertu - z inicjatywy skrzypaczki - zostanie
przeznaczony na rzecz Domu Muzyka Seniora. Pierwszy w Polsce Dom Muzyka
Seniora powstaje w Kątach koło Góry Kalwarii. Fundacja, która jest
inicjatorem przedsięwzięcia, stara się w tym roku o środki z funduszy
europejskich na rozpoczęcie budowy Domu.
Koncert otrzymał Patronat Honorowy Ministra Kultury i Dziedzictwa
Narodowego Bogdana Zdrojewskiego.
IAR
CZŁONKOWIE KOMISJI
WERYFIKACYJNEJ NIE DOPEŁNILI OBOWIĄZKÓW? Prokuratura zajęła się zaginionymi aktami SKW
Kto odpowiada za zaginięcie 18 dokumentów, które - jak twierdzi szef MON
Bogdan Klich - przez zaniedbania członków komisji weryfikacyjnej nie
wróciły do Służby Kontrwywiadu Wojskowego z BBN? Odpowiedź na to pytanie
ma przynieść tajne śledztwo, które wszczęła w tej sprawie warszawska
prokuratura okręgowa. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa
złożył we wrześniu 2008 szef SKW Janusz Nosek. Sprawa dotyczy "przeprowadzki" dokumentów z lipca tego roku. Przeprowadzka niekontrolowana? Po tym jak 30 czerwca upłynął termin działania komisji, która pod
przewodnictwem Jana Olszewskiego weryfikowała żołnierzy zlikwidowanych
Wojskowych Służb Informacyjnych, 1 lipca SKW przewiozła akta komisji z
siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego ponownie do swojej siedziby. Dokumenty były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. -
przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW po powstaniu koalicji PO-PSL.
Ale kilka dni później szef MON Bogdan Klich stwierdził, że brakuje 18
dokumentów pobranych przez członków komisji. 13 z nich miał wziąć
poprzedni szef komisji Antoni Macierewicz. Macierewicz odpierał zarzuty, tłumacząc, że cały bałagan jest efektem
zaniedbań, do których doszło podczas wywożenia materiałów z BBN. - Nie
zrobiono wówczas nawet spisu zdawczo-odbiorczego - tłumaczył wtedy. Tajne śledztwo We wrześniu szef SKW płk Janusz Nosek złożył jednak w warszawskiej
prokuraturze zawiadomienie o możliwości przestępstwa niedopełnienia
obowiązków służbowych przez członków komisji weryfikacyjnej. Grozi za to
do 3 lat więzienia. Rzecznik prokuratury potwierdził, że śledczy badają sprawę, ale o
szczegółach śledztwa nie chciał nic mówić, powołując się na klauzulę
tajności sprawy. W prokuraturze znajdują się też wnioski Olszewskiego, który twierdzi, że
członkowie jego komisji zwrócili wszystkie akta, które według niego SKW
przejęła zresztą bezprawnie. Do prokuratury okręgowej wpłynęło aż pięć
doniesień Olszewskiego związanych z ta sprawą, ale nie wiadomo czego
dokładnie dotyczą. PAP
Nowy rekord
WOŚP - zebrano ponad 32 mln zł!
Już 32 671 758 złotych wpłynęło na konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej
pomocy. Złote serduszko udało się sprzedać za 1 010 000 złotych.
Ponad 120 tys. wolontariuszy zbierało w niedzielę pieniądze dla Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ramach XVII Finału WOŚP w całym kraju
odbyły się koncerty, zawody sportowe, happeningi i licytacje.
Tematem przewodnim tegorocznego Finału jest wczesne wykrywanie
nowotworów u dzieci. - To jest bardzo ważny cel. Chcemy kupić kilkadziesiąt urządzeń, chcemy
stworzyć centra, w których dzieci będą badane. Kryzys, kryzys.
Dziennikarze pytają mnie o kryzys. Jeżeli jest kryzys, to musimy sobie
pomóc nawzajem - mówił Jurek Owsiak. Całkowity efekt zbiórki będzie znany pod koniec lutego, kiedy WOŚP
rozliczy się z MSWiA. Na razie znamy tylko wstępne wyniki. - Pokazaliśmy światu, że kryzys społeczny jest daleko od nas -
podkreślał Szef Fundacji WOŚP Jurek Owsiak. XVII Finał przebiegał spokojnie, choć nie obyło się bez incydentów.
Policja zatrzymała kilku fałszywych wolontariuszy, było kilka prób
obrabowania kwestujących. Od rana do godz. 21. zanotowano dwa rozboje,
sześć oszustw i 31 kradzieży, w tym dwie dokonane przez samych
kwestujących. 25 osób zostało zatrzymanych. Pomagało ponad 1500 sztabów
W XVII Finał WOŚP, z którego dochód przeznaczony będzie na profilaktykę
nowotworową u dzieci, zaangażowanych było ponad półtora tysiąca sztabów
w Polsce oraz 27 sztabów zagranicznych. W tym roku WOŚP promowało zdrowy tryb życia, zachęcało do badań i dbania
o zdrowie, dlatego w wielu miastach koncertom i imprezom towarzyszyły
zawody sportowe i próby bicia rekordów. W kilku miastach zorganizowano
biegi "Policz się z cukrzycą". Warszawski bieg otworzyła prezydent
miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. W niektórych Finałowi towarzyszyły
zbiórki krwi, szkolenia z zakresu pierwszej pomocy oraz pokazy
ratownictwa. W Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej
Akademii Medycznej we Wrocławiu w ramach Finału zorganizowano akcję
profilaktycznych badań dzieci. Mieszkańcy Olsztyna mogli się nauczyć
techniki ratowania osoby, która wpadła do przerębla, a także sposobu
reanimacji wyziębionego człowieka. 52 funkcjonariuszy i pracowników
bydgoskich komend policji oddało 21 litrów krwi. W Krakowie odbył się
rajd samochodów terenowych i quadów. Policyjny robot pirotechniczny i
psy służbowe były najpopularniejszymi wolontariuszami WOŚP w Poznaniu.
Specjalny pociąg WOŚP wyjechał po południu z Białegostoku do Warszawy.
Pojechali nim wolontariusze białostockiego sztabu WOŚP, sportowcy,
muzycy i osoby, które wylicytowały bilety. W Kielcach uruchomiono
śnieżny oddział Muzeum Zabawek i Zabawy w igloo, którego najważniejszym
eksponatem była Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Biletem wstępu
do śnieżnego oddziału był datek dla WOŚP. Punktem kulminacyjnym Finału było "Światełko do nieba", czyli pokazy
sztucznych ogni zorganizowane w całym kraju o godz. 20. Na warszawskim Placu Defilad odbył się wielki koncert, który trwał od
godz. 13.30 do 22. Pojawili się tam także przeciwnicy WOŚP z
transparentami: "Róbta co chceta, robota kreta", "Ile ma Jurek z
publicznych zbiórek", "Media ogłupiają, sektę wspierają".
Zbiórki za granicą Zbiórki w ramach XVII Finału WOŚP organizowane były także za granicą. Po
raz pierwszy Orkiestra zagrała we Francji, pieniądze zbierano w Wielkiej
Brytanii, Irlandii, Niemczech, USA, Arabii Saudyjskiej, w polskich
kontyngentach wojskowych. Głównym celem tegorocznej zbiórki była
diagnostyka nowotworowa u dzieci. Fundacja WOŚP chce, aby w całym kraju
powstały ośrodki wyposażone w nowoczesny sprzęt do diagnostyki. WOŚP
chciałaby także, jeśli pozwolą na to zebrane środki, wspomóc wszystkie
hospicja dziecięce w Polsce. Każdego roku w Polsce rozpoznaje się ok. 1200-1300 nowotworów u osób
poniżej 18. roku życia. Mimo stosunkowo rzadkiego występowania i
systematycznej poprawy wyników terapii (obecnie 70- 80% wyleczeń)
nowotwory powodują śmierć większej liczby dzieci niż jakakolwiek inna
choroba. Wśród przyczyn zgonów u dzieci powyżej pierwszego roku życia,
nowotwory zajmują drugie miejsce. W zeszłym roku podczas XVI Finału, poświęconego dzieciom ze schorzeniami
laryngologicznymi, zebrano ponad 32 mln zł. W czasie poprzednich Finałów,
organizowanych przez fundację Jurka Owsiaka od 1993 r., zbierano
pieniądze m.in. na leczenie dzieci z chorobami serca, poszkodowanych w
wypadkach, a także na zakup sprzętu diagnostycznego na oddziały
noworodkowe. wp.pl/PAP/IAR
LODOWA ŚCIANKA NA BIAŁOŁĘCE Dwie wieże w Warszawie
Ma aż osiem pięter wysokości, jest zbudowana z lodu i przyciąga
miłośników sportów ekstremalnych - w Warszawie powstała pierwsza w
Polsce ścianka lodowa do wspinaczki. Wszyscy miłośnicy czekanów i
pryskającego lodu mogą już korzystać z dwóch ogromnych zamrożonych wież
na Białołęce. Dwie wieże na Białołęce pokryły się lodem w ciągu trzech mroźnych dni. A
to dzięki grupie zapaleńców, którzy uprawiają wspinaczkę lodową. Co było
potrzebne do stworzenia tak niezwykłych obiektów sportowych? - Woda i
mróz, nic więcej. I nasza chęć zrobienia fajnej atrakcji - opowiada
Łukasz Bieleń z grupy Dwie Wieże, która postanowiła zbudować ścianki na
budynkach dawnych silosów. Ślisko i niebezpiecznie Tak jak każdy sport ekstremalny, wspinaczka lodowa do
najbezpieczniejszych nie należy. Wie o tym Agnieszka Tarasińska, która
od kilku lat wspina się po górach. - Ja wolę się wspinać w górach, choć
tam asekuracja jest inna, więc jest to mniej bezpieczne niż tutaj -
opowiada o urokach wchodzenia na pokrytą lodem konstrukcję wielkości
sporego bloku. Jednak gdy przyjdzie odwilż po "białołęckim lodowcu" zostanie tylko
kałuża... tvnwarszawa.pl
Sobota, 2009-01-10
W WIEKU 99 LAT ZMARŁA
ELŻBIETA ZAWACKA
Jedyna cichociemna nie żyje
Nie było drugiej takiej jak "Zo". Elżbieta Zawacka to jedyna kobieta
wśród cichociemnych walczących podczas II wojny światowej. Dziś z
Torunia nadeszła wieść o jej śmierci. Ta wybitna działaczka
niepodległościowa, pięciokrotnie nagradzana Krzyżem Walecznych, miała 99
lat.
Prof. Elżbieta Zawacka była drugą (pierwszą była Maria Wittek)
kobietą-generałem w polskiej armii ze stopniem generała. 13 czerwca 2006
r. w Ratuszu Staromiejskim odebrała akt nadania przez Prezydenta RP
Lecha Kaczyńskiego stopnia generała brygady.
Historia bohatera
"Zo" urodziła się w 1909 roku w Toruniu. Ukończyła matematykę w Poznaniu,
a później pracowała jako nauczycielka. W latach 30. zaczęła aktywnie
działać w Przysposobieniu Wojskowym Kobiet.
Gdy wybuchła II wojna światowa najpierw walczyła w obronie Lwowa, a
później pod pseudonimem "Zelma" działała w śląskiej Służbie Zwycięstwu
Polski i Związku Walki Zbrojnej. Wreszcie w charakterze kurierki trafiła
do Warszawy. Tam, działając pod pseudonimem "Zo" stała się legendą Armii
Krajowej. Ponad sto razy przekraczała granice dostarczając wiadomości i
meldunki na Zachód.
Jej najsłynniejsza misja, trwająca od lutego do maja 1943 r., wiodła
przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W
Londynie zdała gen. Władysławowi Sikorskiemu relację z sytuacji w
okupowanym kraju.
Jedyna cichociemna
Do Polski wróciła w nocy z 9 na 10 września 1943 roku. Zrzucono ją na
spadochronie i dzięki temu stała się jedyną kobietą cichociemną w
historii II wojny światowej.
Podczas powstania warszawskiego pracowała w szefostwie Wojskowej Służby
Kobiet KG AK, a po jego upadku w Krakowie kierowała szlakami zachodnimi,
prowadzącymi do bazy w Szwajcarii.
Po wojnie ukończyła pedagogikę społeczną i pracowała jako nauczycielka w
Łodzi, Toruniu i Olsztynie. Osakarżona przez komunistyczne władze o
szpiegostwo i skazana na 10 lat więzienia w 1951 roku, na wolność wyszła
w 1955 roku.
Kariera naukowa
W 1965 roku uzyskała doktorat z nauk humanistycznych, w 1972 roku
została docentem andragoniki Uniwersytetu Gdańskiego, a w 1975 roku
wróciła do Torunia gdzie została kierownikiem Zakładu Andragoniki UMK.
Profesurę uzyskała w 1995 roku.
Działała też w środowisku solidarnościowym, zakładając koło kombatantów
AK przy Komisji Krajowej. Działała w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim i
współtworzyła Światowy Związek Żołnierzy AK.
Zawacka została odznaczona Krzyżem Virtuti Militari i pięciokrotnie
Krzyżem Walecznych. W 1995 r. otrzymała Order Orła Białego. W 2006 r. -
została mianowana generałem brygady (od 1944 r. majorem, od 1996 r. -
podpułkownikiem, a od 1990 r. - pułkownikiem). Od 1992 r. jest honorowym
obywatelem Torunia.
PAP
Piątek, 2009-01-09
ZOPEROWANY PACJENT JUŻ
SIĘ UŚMIECHA
Depresja wyleczona skalpelem?
Zabieg zamiast przyjmowania latami leków na depresję? Pierwszą taką
próbę w Polsce przeprowadzili lekarze ze szpitala wojskowego w
Bydgoszczy. - Pacjent już się uśmiecha - informują neurochirurdzy.
45-letni mężczyzna od 26 lat chorował na ciężką postać depresji, pisze "Gazeta
Wyborcza".
- Choroba ustępowała na jakiś czas, ale potem powracała. Ostatnio było z
nim bardzo źle. Nie mógł się na niczym skupić i bez przerwy płakał -
powiedział "Gazecie" prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i
Kliniki Psychiatrii Collegium Medicum UMK.
Odporny na leki
Mężczyzna cierpiał na depresję lekoodporną, która stanowi od 20 do 30
proc. przypadków tej choroby.
- Zastosowaliśmy trzyetapową kurację, za każdym razem podawaliśmy inne
leki. Nic nie pomagało, kilkanaście tygodni leczenia i nic. Dlatego
zdecydowaliśmy się na pomoc neurochirurgów - tłumaczy prof. Araszkiewicz.
Kilka dni po operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz
pierwszy od lat się uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie.
Pierwsze wyniki leczenia poznamy za mniej więcej trzy miesiące.
Prof. Marek Harat, Klinika Neurochirurgii i Chirurgii Głowy
Operacja, przeprowadzona przez prof. Marka Harata, szefa Kliniki
Neurochirurgii i Chirurgii Głowy w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w
Bydgoszczy polegała na wszczepieniu stymulatora, pobudzającego
wydzielanie serotoniny w organizmie.
Uśmiecha się - po raz pierwszy od lat
- Na szyi, po lewej stronie wszyliśmy elektrodę, a poniżej obojczyka
stymulator. Elektroda działa na lewy nerw błędny, w którym znajdują się
włókna prowadzące do mózgu. Modeluje informacje docierające do układu
limbicznego odpowiedzialnego za emocje - powiedział "Gazecie" prof.
Harat.
Jak uważają neurochirurdzy, urządzenie nie jest kłopotliwe dla pacjenta.
Włącza się automatycznie co pięć minut na 30 sekund. - Kilka dni po
operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz pierwszy od lat się
uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie. Pierwsze wyniki leczenia
poznamy za mniej więcej trzy miesiące - podkreślił prof. Harat.
Pionierzy w Polsce
Dotąd w Bydgoszczy tylko padaczkę leczono za pomocą stymulatorów.
Operacja, wykonana przez prof. Harata z zespołem, jest pierwszą tego
typu w Polsce.
Na świecie wykonano około trzech tysięcy podobnych operacji - przede
wszystkim w USA, Niemczech i Szwajcarii, podaje "Gazeta".
Zabieg nie jest tani (sam stymulator kosztuje 38 tys. zł), ale szpital
otrzymał pomoc od producenta urządzenia. - W tym przypadku urządzenie
podarował nam producent. W kolejnych operacjach będziemy musieli
występować o zgodę na ich przeprowadzenie i sfinansowanie do NFZ, bo w
tej chwili nie jest to standardowe leczenie depresji - tłumaczy prof.
Marek Harat.
Gazeta Wyborcza
L. KACZYŃSKI WYCOFAŁ SIĘ ZE SŁÓW WS. ROZMÓW Z ROSJĄ
Prezydent chciał grać twardo, ale... zmienił zdanie
Z Rosją trzeba rozmawiać "na zasadzie tough, a nie soft, bo to jest
lepiej rozumiane" - mówił prezydent Lech Kaczyński w drodze do Pragi.
Ale po spotkaniu z prezydentem Czech Vaclavem Klausem i premierem
Mirkiem Topolankiem jego zapał do rozmów "twardych", albo "miękkich"
osłabł. Powrót prezydenta do Warszawy opóźnił się.
Prezydent dopytany na konferencji prasowej, czy stanowisko Czech (przewodniczących
przez następne sześć miesięcy pracom UE) powinno być twarde w rozmowach
z Rosją dotyczących problemu przesyłu gazu, odparł: - Nie używałbym
terminu "twarde czy miękkie".
- Mówić o "twardym" stanowisku wobec jednej strony, a niby "miękkim"
wobec drugiej to pomyłka, to błąd, tak postępować nie można. Myślę, że
obydwaj staramy się negocjować, rozmawiać z jednym i drugim krajem o
tych sprawach - zaznaczał z kolei Klaus.
Prezydent a "delikatna gra" z Rosją
Jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej, w drodze do Pragi, Lech Kaczyński
o Rosji wypowiadał się zdecydowanie mniej wstrzemięźliwie.
Na pytanie "jak z Rosją rozmawiać?", odpowiedział: - Na zasadzie tough,
a nie soft, bo to jest lepiej rozumiane.
Dopytywany, czy jest zwolennikiem sankcji wobec Rosji, prezydent
powiedział: - Ja wiem jedno, że Unia Europejska powinna zasadniczo
zmienić swoją postawę wobec Rosji, jeżeli chodzi o sposób rozmawiania.
To nie zawsze jest sprawa sankcji - zastrzegł. I dodał, że sprawę tę
wolałby przedyskutować z premierem Donaldem Tuskiem, ale jest on
nieobecny w Polsce.
- Ja jestem zwolennikiem tego, aby po raz kolejny w sposób ostentacyjny
i w tej samej części roku (...) gaz nie był wykorzystywany jako broń
polityczna - zaznaczył nasz prezydent.
A w jego ocenie, "w tej chwili odbywa się pewna gra", w której "Polska
jest traktowana delikatnie, i to ma być nagroda za wysoką
wstrzemięźliwość". - Ja bym nie chciał z naszymi rosyjskimi partnerami
grać w tę grę (...) Odrzucam tego rodzaju grę - podkreślił. Nie chciał
jednak odpowiedzieć, czy w tę grę gra polski rząd.
Rozmowa ciekawa i owocna
Po spotkaniu z czeskim prezydentem Lech Kaczyński był już dużo bardziej
spokojny. Może dlatego, że - jak stwierdził - odbył "niezmiernie ciekawą
wymianę opinii, jeśli chodzi o podstawy tego, co stało się w ciągu
ostatnich dziewięciu, czy dziesięciu dni".
Wymiana opinii przyniosła, przynajmniej czeskiemu prezydentowi,
przekonanie, że sprawa kryzysu gazowego będzie "w miarę szybko
rozwiązana". W opinii Klausa powinno to się stać w ciągu kilku dni. Ale
prezydenci podkreślili zgodnie, że nie oznacza to, iż zadanie "rozsądnej
dywersyfikacji" nie będzie aktualne.
Tu poważne rozmowy, a premier w Dolomitach
W drodze do Pragi nasz prezydent także wspominał o dywersyfikacji, może
i rozsądnej, ale przede wszystkim szybkiej. - Trzeba te plany (dywersyfikacji
źródeł gazu i ropy) przyspieszyć - mówił wprost. Jak dodał, przed
wylotem rozmawiał z wicepremierem, ministrem gospodarki Waldemarem
Pawlakiem o tym, jak sytuacja wygląda dzisiaj. Stwierdził, że "nie
najgorzej". Zapowiedział też, że zadzwoni do premiera Donalda Tuska, "kiedy
wróci on z Dolomitów".
Opóźniony powrót do Warszawy
Lech Kaczyński dotarł do Warszawy dopiero po wpół do czwartej w piątek
rano. Powrót opóźnił się, gdyż do spotkania z premierem Mirkiem
Topolankiem doszło dopiero około północy.
Następnie prezydent niemal godzinę oczekiwał w samolocie Tu-154 na
odlodzenie skrzydeł maszyny.
PAP
SEJM UCHWALIŁ ZNIESIENIE OPŁATY
Dowód osobisty za darmo
Sejm zniósł dzisiaj opłaty za wydanie dowodu osobistego. Wyrobienie
nowego dokumentu będzie bezpłatne, niezależnie od tego, czy go zgubimy,
zniszczymy lub zostanie nam skradziony. Tak będzie jednak dopiero od
2010 roku.
Sejm uchwalił przygotowaną przez rząd nowelizację ustawy o ewidencji
ludności i dowodach osobistych, która znosi odpłaty za wydanie dowodów.
Za zmianą głosowało 418 posłów, nikt nie był przeciw i nikt nie
wstrzymał się od głosu.
30 złotych zostaje w kieszeni
Nieodpłatnie dowód otrzymają także osoby, które będą się o niego
ubiegały po raz pierwszy lub będą go musiały wymienić z powodu zmiany
danych. Do tej pory, bez względu na przyczynę wydania nowego dowodu
osobistego, płaciliśmy za niego 30 zł. Według szacunków projektodawców
budżet państwa straci na wprowadzeniu takiego rozwiązania 35 mln zł.
Opłata "nieprzyzwoita"
Przedstawiciele PO przekonywali, że żądanie od obywatela posiadania
dowodu osobistego i obowiązek jego wymiany, grożenie sankcją karną za
niedopełnienie tych obowiązków, a jednocześnie pobieranie przez państwo
opłat za wydanie dowodu jest "zwyczajnie nieprzyzwoite".
PAP
Czwartek, 2009-01-08
PREMIER STANOWCZO OCENIA
GAZOWY KONFLIKT
Tusk: problemy stwarza Rosja
Premier zgadza się z prezydentem: problemy w konflikcie gazowym stwarza
Moskwa. - Trudniejszym partnerem dla Unii w tych rozmowach jest
Federacja Rosyjska, a nie Ukraina - stwierdził po spotkaniu z szefami
rządów państw Grupy Wyszehradzkiej Donald Tusk.
- Nie może być tak, że Ukraina, jako kraj tranzytowy odpowiada
politycznie za ten kryzys. Dzisiaj, dosłownie godzinę temu, znalazło
potwierdzenie - mówił o tym przewodniczący KE Jose Manuel Barroso - że
trudniejszym partnerem dla Unii w tych rozmowach jest Federacja Rosyjska,
a nie Ukraina - powiedział dziennikarzom w Bratysławie Tusk.
Rosja odrzuciła wcześniej propozycję UE w sprawie wysłania unijnych
obserwatorów, którzy mieliby na Ukrainie weryfikować tranzyt gazu na
Zachód. - My dzisiaj nie rozstrzygniemy wszystkich szczegółów i
wszystkich wątpliwości, ale jedno jest pewne. Ukraina zgodziła się i
podpisała - zarówno władze jak i Naftohaz - tę zgodę na monitoring ze
strony UE. Problemy stwarza dzisiaj Moskwa - ocenił szef polskiego rządu.
Ukraina chce polskich obserwatorów
Tusk poinformował też, że premier Ukrainy Julia Tymoszenko poprosiła o
przysłanie polskich ekspertów ds. gazownictwa. - Rozważymy także
możliwość, chociaż wydaje mi się ona może przedwczesna, aby -
niezależnie od działań unijnych - Polacy już w tej chwili pojechali na
Ukrainę i zobaczyli co tam się dzieje - stwierdził, dodając jednak, że "skuteczniej
i dla Polski lepiej będzie, jeśli będziemy wspierali mocno unijną
inicjatywę".
- Nie chciałbym, aby Polskę stawiano w sytuacji między Rosją a Ukrainą -
wyjaśnił. W piątek na Ukrainę pojadą unijni obserwatorzy ds. gazu, by
zweryfikować tranzyt do UE. Rosja - według unijnych źródeł - zażądała,
by w międzynarodowej ekipie byli również Rosjanie. Gdy Unia nie
przystała na ten warunek, Rosjanie nie zgodzili się na misję
obserwatorów.
Tusk: bezpieczeństwo energetyczne to konieczność
W związku kryzysem premier zaapelował o skoordynowanie unijnych działań
związanych z energetyką. - Chcemy, żeby bezpieczeństwo energetyczne w UE
z etapu deklaracji przeszło do czynów i ten kryzys pokazuje, że jest to
konieczność - oświadczył Tusk.
I dodał: - Być może kryzys będzie miał swoją dobrą stronę. UE nie
interesuje którędy ten gaz idzie, ale to, że my kupujemy gaz od Gazpromu,
a on nie umie nam go dostarczyć - mówił premier.
Zaznaczył, że pojawiają się sygnały, że "kryzys obrazuje, jak ważny
byłby NordStream, ale jest dokładnie odwrotnie". - Ważne są różne źródła,
a nie tylko linie przesyłowe. Szczególnego znaczenia nabiera w tym
wypadku Nabucco (projekt gazociągu z Azji Środkowej do Europy Zachodniej-red.).
Ważne by UE wyraźnie zaakcentowała, że to nie kraj tranzytowy odpowiada
za kryzys - mówił Tusk.
PAP
PRACĘ STRACI 150 OSÓB
Polska Coca-Cola zwalnia
Polski oddział Coca-Coli do końca stycznia zwolni 150 pracowników, nie
wyklucza też dalszej restrukturyzacji zatrudnienia. - Racjonalizujemy
koszty w przygotowaniu na cięższe czasy – mówi tvn24.pl dyrektor ds.
korporacyjnych Coca-Cola HBC Polska Iwona Jacaszek.
Informację o zwolnieniach, przysłaną na platformę Kontakt TVN24
potwierdziła nam rzeczniczka firmy.
W liście do pracowników dyrektor generalny HBC Polska Dan Nistor pisze:
"Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy! Kryzys gospodarczy i finansowy, który
ogarnął gospodarką światową pod koniec 2008 roku zaczyna być coraz
bardziej odczuwalny także w Polsce. Niestety w procesie racjonalizacji
kosztów nie mogliśmy uniknąć decyzji, które dotkną pracowników firmy. W
czasach trudnych, kiedy niezbędne jest "zaciskanie pasa" we wszystkich
dziedzinach liczymy na Wasze zrozumienie, iż jest to decyzja ciężka, ale
niestety konieczna – dodaje. Coca Cola nie przynosi strat, ale w tej
sytuacji rynkowej musimy dostosować się do realiów kryzysu. Dlatego
przeprowadzamy restrukturyzację i racjonalizujemy koszty.
dyrektor ds. korporacyjnych HBC Polska Iwona Jacaszek
Pracę straci 4 proc. pracowników
W ramach "racjonalizacji" 1 lutego z posadą pożegna się 150 osób, w tym
najwięcej - bo 90 - w dziale sprzedaży. O zwolnieniach wszystkie te
osoby zostaną powiadomione - jak informuje koncern - najpóźniej do 30
stycznia.
– To jedynie około 4 procent z 3300 pracowników, których obecnie
zatrudniamy.
Nie będzie podwyżek
Coca Cola tnie też koszty wewnątrz firmy. W przyszłym roku nie planuje
żadnych podwyżek, zniesie też dopłaty do obiadów. – Ten koszt można
przeliczyć na równowartość kilkudziesięciu miejsc pracy – mówi nam
Jacaszek.
Czy to koniec restrukturyzacji Coca-Coli? Rzeczniczka nie odpowiada
wprost. – A czy prezes NBP zagwarantuje kurs złotówki za pół roku? Nic
pewnego nie możemy obiecać. Ale mamy nadzieję, że jeśli pesymistyczne
prognozy się nie potwierdzą, nie tylko nie będziemy zwalniać, ale i
przyjmiemy nowych pracowników – deklaruje.
tvn24.pl, KONTAKT24
|
|
INDEX
|