zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2009-03-04
"Miażdżąca większość"
posłów PiS poparła Gosiewskiego
Klub parlamentarny PiS udzielił swemu szefowi Przemysławowi Gosiewskiemu
wotum zaufania - poinformował rzecznik klubu Mariusz Kamiński.
- Odbyło się głosowanie nad wotum zaufania dla przewodniczącego klubu
Przemysława Gosiewskiego. Przewodniczący uzyskał wotum miażdżącą liczbą
głosów. Nadal pozostaje szefem klubu z bardzo silnym wsparciem
zdecydowanej większości parlamentarzystów - powiedział Kamiński.
Według nieoficjalnych informacji, za udzieleniem wotum zaufania dla
Gosiewskiego głosowało 135 parlamentarzystów PiS, a przeciwko było 18.
Kilku wstrzymało się od głosu. Klub parlamentarny PiS liczy 194 osoby:
156 posłów i 38 senatorów.
Po posiedzeniu klubu Gosiewski powiedział dziennikarzom, że głosowanie
odbyło się na jego osobisty wniosek. Jak wytłumaczył, "w systemie
demokratycznym" osoby sprawujące władzę taką, jak szef klubu, powinny
poddać się ocenie parlamentarzystów.
- Jestem zaszczycony, że mogę kierować najlepszym klubem parlamentarnym
w Sejmie z osobami, które są bardzo poświęcone sprawom naszej ojczyzny i
które tak pięknie pracują - powiedział Gosiewski.
W opinii Kamińskiego, pozycja Gosiewskiego jest zdecydowanie wzmocniony
tym głosowaniem. - To normalne w każdym klubie, w którym panują
demokratyczne zasady, aby potwierdzić czy nadal ma się poparcie wśród
swoich posłów. To jest bardzo ważne w pracy przewodniczącego -
podkreślił.
PAP
NATO nie dla Sikorskiego, bo "rwie się do bitki"?
Sekretarzem generalnym NATO nie może być osoba, która się rwie do
bitki - oświadczył w wypowiedzi dla portalu "EU Observer" ambasador
Holandii przy NATO Herman Schaper, czyniąc - według portalu - aluzję do
potencjalnej kandydatury ministra spraw zagranicznych RP Radosława
Sikorskiego.
- Kryteria na stanowisko sekretarza generalnego wymagają, by funkcję tę
objęła osoba doświadczona i zdolna zgromadzić członków razem (wokół
wspólnych celów). Nie może to być nikt, kto się rwie do bitki -
zaznaczył Schaper.
Według portalu, ambasador uczynił aluzję do wcześniejszych wypowiedzi
Sikorskiego na temat Rosji.
Żadne z państw NATO nie zgłosiło jak dotąd oficjalnego kandydata na
nowego sekretarza, którego nazwisko zostanie ogłoszone z początkiem
kwietnia na szczycie Sojuszu z okazji 60. rocznicy jego utworzenia.
Kadencja obecnego sekretarza generalnego Jaapa de Hoop Scheffera upływa
z końcem lipca br.
Schaper wskazuje, iż jako potencjalny kandydat z grupy państw
postkomunistycznych wymieniany jest również bułgarski dyplomata Sołomon
Pasi, minister spraw zagranicznych Bułgarii w latach 2001-2005, a także
"madame NATO", francuska minister spraw wewnętrznych Michele Alliot-Marie,
która w przeszłości była ministrem obrony.
Schaper wskazał, iż francuski jest drugim oficjalnym językiem NATO, a
sama Alliot-Marie budzi zaufanie i dobrze się z nią pracuje. Holenderski
dyplomata uważa jednak jej wybór za mało prawdopodobny, ponieważ Francja
ma otrzymać dwa wysokie stanowiska na szczeblu dowodzenia w strukturach
wojskowych NATO.
"EU Observer" zauważa, iż potencjalnym kandydatem mogącym liczyć na
poparcie po obu stronach Atlantyku jest premier Danii Anders Fogh
Rasmussen, jednak świat arabski pamięta mu wypowiedzi z 2006 r., gdy w
duńskiej prasie ukazały się obraźliwe dla muzułmanów karykatury Mahometa.
Zaangażowane w Afganistanie NATO nie chce być postrzegane jako
organizacja wojująca z islamem.
Źródła NATO powiedziały też "EU Observer", iż kandydatem może zostać
minister spraw zagranicznych Norwegii Jonas Gahr Stoere, który ostatnio
zwrócił uwagę ambasadorów NATO bardzo kompetentnym briefingiem na temat
tzw. nordyckiego wymiaru europejskiego bezpieczeństwa.
PAP
Rokita: udało nam się zrobić drakę w Niemczech
- Udało się nam wpłynąć na wewnętrzną politykę Niemiec na krótko przed
wyborami i wzbudzić solidną drakę w niemieckiej wielkiej koalicji -
mówił w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 Jan Rokita. Były polityk
skomentował fakt, że Niemiecki Związek Wypędzonych zrezygnował z
forsowania kandydatury Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka,
Wypędzenie, Pojednanie".
Według Rokity, rezygnacja z nominacji Eriki Steinbach do rady fundacji
to wielki sukces Polski i prof. Władysława Bartoszewskiego. - To jest
bez wątpienia osiągnięcie - powiedział. Publicysta cieszył się, że „Polsce
udało wzbudzić solidną drakę w niemieckiej wielkiej koalicji”. Według
niego, ostatnie dni to nie była awantura polsko-niemiecka, tylko
niemiecko-niemiecka. - To skutkowało taktycznym ustępstwem w sprawie
Steinbach - ocenił Rokita.
Nominacji Eriki Steinbach do władz przyszłego centrum poświęconego
powojennym wysiedleniom Niemców sprzeciwiała się Polska, a także
współtworząca niemiecką koalicję SPD oraz partie opozycyjne. Erika
Steinbach miała zaś poparcie chadecji CDU/CSU.
TVN24
Wtorek, 22009-03-03
Madagaskar... we
Wrocławiu
Wrocławskie zoo przyjęło nowych mieszkańców. Trafiły do niego
najmniejsze kręgowce świata i największe drapieżniki Madagaskaru.
Do zoo we Wrocławiu trafiło 30 sztuk najmniejszych rybek świata. Samce
mają do 9 milimetrów, a samiczki - do 12 milimetrów. Kręgowce te żyją w
środowisku kwasowym. Wrocławskie zoo zapewni im specjalne akwarium.
Dzięki wbudowanej w nim lupie, rybki będzie można oglądać w sporym
powiększeniu.
Do tej pory rybki nie miały polskiej nazwy. Dyrektor wrocławskiego
ogrodu Radosław Ratajszczak powiedział portalowi mmwroclaw.pl, że
pracownicy zoo nazwali je karliczkami torfowymi.
W ogrodzie zamieszkały też fossy, znane z kreskówki "Madagaskar".
Dyrektor wrocławskiego zoo Radosław Ratajszczak żartuje, że zwierzęta te
wyglądają jak wychudzone koty. Zaznacza jednak, że zwiedzający nie muszą
się bać o ich zdrowie i ich dokarmiać. - Taka bowiem ich uroda -
tłumaczy.
Para wrocławskich foss to jedyne egzemplarze tego gatunku w Polsce.
IAR/mmwroclaw.pl
Krystian Lupa laureatem
Europejskiej Nagrody Teatralnej
Polski reżyser Krystian Lupa został tegorocznym laureatem Europejskiej
Nagrody Teatralnej (Premio Europa per il Teatro), przyznawanej przez
międzynarodowe środowisko teatralne od 1986 roku - poinformowało biuro
prasowe Instytutu im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu.
Nagrodami Nowe Rzeczywistości Teatralne uhonorowani zostali przez
międzynarodowe jury Guy Cassiers, Pippo Delbono, Rodrigo Garcia, Arpad
Schilling, Francois Tanguy i jego Theatre du Radeau.
Wręczenie nagród odbędzie się 5 kwietnia 2009 na scenie im. Jerzego
Grzegorzewskiego Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Europejska Nagroda Teatralna ustanowiona została w 1986 roku. Jest ona
dla twórców teatralnych Europy tym samym, czym jest Oscar dla filmowców.
Pierwszą ceremonię wręczenia Nagrody zorganizowano w 1987 roku w
Taorminie, na Sycylii. W tym roku, po raz pierwszy gala wręczenia
Europejskiej Nagrody Teatralnej oraz przyznawanych od 1990 roku nagród
Nowe Rzeczywistości Teatralne odbędzie się w Polsce. Starania Instytutu
Grotowskiego o organizację ceremonii we Wrocławiu w Roku Jerzego
Grotowskiego - wspierane przez władze miasta oraz Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego - trwały blisko dwa lata.
Europejską Nagrodę Teatralną otrzymali jak dotąd między innymi: Peter
Brook, Heiner Mueller, Vaclav Havel i Pina Bausch. Ubiegłorocznym
laureatem nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne został po raz pierwszy w
historii Polak, Krzysztof Warlikowski. Jego poprzednikami byli m.in.
reżyserzy: Anatolij Wasiljew, Christopher Marthaler, Alvis Hermanis oraz
dramatopisarka Biljana Srbljanović.
Od 31 marca do 5 kwietnia trwać będą we Wrocławiu pokazy przedstawień
zrealizowanych przez laureatów, spotkania z nimi oraz dyskusje panelowe
i projekcje filmów. Zobaczymy trzy spektakle wyreżyserowane przez
Krystiana Lupę: "Factory 2", "Prezydentki" oraz obszerne fragmenty
przedstawienia "Persona", nad którym obecnie pracuje reżyser. 2 kwietnia,
w gmachu Teatru Lalek, odbędzie się sympozjum poświęcone twórczości
Krystiana Lupy.
PAP
Steinbach odrażającą Niemką? To nierzeczywisty obraz"
Przewodniczący katolickiej Niemieckiej Konferencji Biskupów abp Robert
Zollitsch wziął w obronę szefową Związku Wypędzonych Erikę Steinbach. "Przez
lata budowany był wizerunek Eriki Steinbach jako odrażającej Niemki, co
nie odpowiada rzeczywistości" - dodał duchowny.
Abp Robert Zollitsch w rozmowie z dziennikiem "Hamburger Abendblatt"
powiedział, że należy "respektować" decyzję Związku Wypędzonych, który
zaproponował kandydaturę Eriki Steinbach do rady przyszłej fundacji
poświęconej powojennym wysiedleniom Niemców.
W zeszłym roku abp Zollitsch otrzymał honorowy medal Związku Wypędzonych
(BdV) za zasługi dla praw człowieka i pojednania.
Nominacji szefowej BdV sprzeciwia się Polska, a także współtworząca
niemiecką koalicję SPD oraz partie opozycyjne. Erika Steinbach ma zaś
poparcie chadecji CDU/CSU.
We wtorek przewodniczący grupy krajowej CSU w Bundestagu Peter Ramsauer
wyraził nadzieję na "deeskalację" sporu wokół Steinbach oraz odprężenie
w stosunkach z Polską.
- Dla kanclerz Angeli Merkel jest to oczywiście bardzo trudny problem -
powiedział w Berlinie Ramsauer, cytowany przez agencję dpa. Ocenił, że
obecny szef polskiego rządu Donald Tusk jest dla Niemiec lepszym
partnerem do rozmowy niż jego poprzednik Jarosław Kaczyński (PiS).
W poniedziałek zdecydowane poparcie dla Steinbach wyraził sekretarz
generalny CDU Ronald Pofalla. Jak powiedział, szefowa BdV, będąca także
posłanką CDU, ma za sobą "pełną solidarność" tej partii.
Jednak według przytaczanych przez niemieckie media nieoficjalnych
informacji z kół CDU/CSU oczekuje się, że Steinbach sama zrezygnuje z
miejsca w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", by wyjść
naprzeciw będącej pod dużą presją Angeli Merkel.
Erika Steinbach potwierdziła w rozmowie z gazetą "Passauer Neue Presse",
że 18 marca zgromadzenie federalne BdV, złożone z przedstawicieli 21
ziomkostw, ponownie zajmie się kwestią nominowania trzech kandydatów do
13-osobowej rady fundacji.
Anna Widzyk PAP
Poniedziałek, 2009-03-02
Nie ma już poboru do
wojska - banki nie wierzą
Choć od dwóch tygodni obowiązuje ustawa, na mocy której wszyscy poborowi
z automatu stają są rezerwistami, to pracodawcy i banki wciąż wymagają
wpisu w książeczce wojskowej o uregulowanym stosunku do służby wojskowej.
Na szczęście pieczątkę od ręki można uzyskać w wojskowych komendach
uzupełnień.
Automatyczne przeniesienie do rezerwy mężczyzn, którzy mają orzeczoną
zdolność do służby wojskowej, następuje na mocy tzw. średniej
nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony ojczyzny. Nowela
weszła w życie 11 lutego. Jak się jednak okazuje, pracodawcy i banki
wciąż nie dowierzają, że poboru nie będzie i żądają dowodu w postaci
wpisu w książeczce wojskowej, podczas rozpatrywania podania o pracę czy
wniosku kredytowego. – Wielu pracodawców nie słyszało o tych zmianach, z
kolei przepisy bankowe nie nadążają za dynamiką zmian w wojsku –
tłumaczy mjr Sławomir Dębicki, szef działu poboru WKU Warszawa-Praga
Północ.
Na żądanie zainteresowanych, WKU ma obowiązek poświadczyć o
przeniesieniu do rezerwy. Jak duże jest zainteresowanie uzyskaniem wpisu
w książeczce wojskowej? - Tygodniowo po wpis zgłasza się około 100 osób.
Nie ma tłoku, dajemy sobie radę – zapewnia mjr Cezary Pędzik z WKU
Warszawa-Praga Północ. - Myśleliśmy, że odzew będzie większy, zwłaszcza,
że nagłośniliśmy sprawę w mediach regionalnych, wysłaliśmy też
informacje do powiatowych urzędów pracy z prośbą o zamieszczenie ich na
tablicach ogłoszeń. Nie ma kolejek, codziennie przychodzi 20-30
poborowych – dodaje Andrzej Mech z WKU Warszawa-Ochota.
Wiele banków w związku ze zmianami w prawie wychodzi naprzeciw klientom
w wieku poborowym. Rozpatrując wniosek kredytowy nie bierze już pod
uwagę stosunku do służby wojskowej m.in. PKO BP, BZ WBK, mBank i Kredyt
Bank. - Zmiana we wnioskach kredytowych nastąpi jeszcze w tym miesiącu,
wraz ze zmianami systemowymi – zapowiada Ewa Krawczyk z Kredyt Banku. -
Mężczyzny, który ukończył 24. rok życia, nie pytamy już o stosunek do
służby wojskowej, kiedy stara się o kredyt hipoteczny. Przy kredycie
gotówkowym w ogóle nie ma takiego wymogu – zapewnia Paweł Florkiewicz z
Santandera.
W Pekao S.A. wymóg o uregulowanym stosunku do służby wojskowej ciągle
istnieje, ale zespoły prawne już pracują nad zmianą polityki kredytowej.
- Jesteśmy na etapie analizy stanu faktycznego. Na dzień dzisiejszy
wciąż trzeba przynieść zaświadczenie do banku. Od dawna jednak, nawet
jeśli ktoś ma nieuregulowany stosunek do służby wojskowej, nie zamyka mu
to drzwi do uzyskania kredytu – mówi Tomasz Bogusławski z Pekao S.A.
Wpis w książeczce wojskowej wciąż będzie potrzebny przy staraniu się o
pracę w służbach mundurowych: policji, straży miejskiej, straży
granicznej, służbach celnych czy służbie więziennej. – Przy przyjęciu do
pracy w policji istnieje ustawowy wymóg o uregulowanym stosunku do
służby wojskowej. Osoby, które starają się o przyjęcie do nas muszą mieć
w książeczce wpis o przeniesieniu do rezerwy bez odbycia służby. To jest
dla nas wystarczające – mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy
stołecznej policji.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska wp.pl
Wiadomo, kto wystartuje w wyborach do Europarlamentu
Prezydencki minister Michał Kamiński (PiS), poseł PSL Janusz
Piechociński i być może Danuta Huebner (z listy PO) - zmierzą się w
czerwcowych wyborach do PE w Warszawie. Zbigniew Ziobro (PiS), Czesław
Siekierski (PSL) i Andrzej Szejna (SLD) - wystartują jako "jedynki" w
okręgu w Małopolsce.
Do eurowyborów przygotowują się wszystkie partie obecne w parlamencie:
PO, PiS, PSL i SLD. Osobną lewicową listę ma stworzyć "Porozumienie dla
Przyszłości" (SdPl, PD, Zieloni 2004).
Choć proces wyłaniania kandydatów na listy wyborcze jeszcze się nie
zakończył, znane są już niektóre nazwiska polityków, którzy powalczą o
miejsca w Parlamencie Europejskim.
W okręgu warszawskim o mandat do europosła zawalczy najpewniej z
pierwszego miejsca listy PiS sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta
Michał Kamiński.
Liderem listy PO w Warszawie może być unijna komisarz Danuta Huebner.
Premier Donald Tusk przed kilkoma dniami mówił, że jest bardzo
zainteresowany współpracą z nią. Dodał jednak, że decyzja ws.
umieszczenia jej na pierwszym miejscu listy jeszcze nie zapadła.
"Jedynką" PSL w Warszawie będzie wiceszef tej partii Janusz Piechociński.
Pierwsze miejsce na liście PiS w okręgu obejmującym województwa
małopolskie i świętokrzyskie otrzyma b. minister sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro. O mandat zawalczy z europosłami z PSL - Czesławem
Siekierskim oraz SLD Andrzejem Szejną. Kandydatem PO będzie poseł
Konstanty Miodowicz. Nie jest jeszcze pewne, z którego miejsca
wystartuje.
Eurodeputowany Adam Bielan, to najbardziej prawdopodobny kandydat na "jedynkę"
listy PiS w okręgu mazowieckim, który zmierzy się tu z kandydatem PSL
wicemarszałkiem Sejmu Jarosławem Kalinowskim oraz wiceprzewodniczącą SLD
Jolantą Szymanek-Deresz.
W okręgu obejmującym województwo pomorskie na pewno wystartuje z numerem
"1" kandydatka PiS europosłanka Hanna Foltyn-Kubicka. O starcie w
wyborach z tego okręgu myśli także poseł Jacek Kurski. Jednak prezes PiS
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że spośród parlamentarzystów jego
partii na start w czerwcowych wyborach zgodę ma jedynie Zbigniew Ziobro.
SLD wystawi w tym okręgu wiceszefa partii Longina Pastusiaka.
Z pierwszego miejsca listy PSL w okręgu bydgoskim (obejmującym
województwo kujawsko-pomorskie) ma wystartować poseł Eugeniusz Kłopotek,
który będzie rywalizował z b.senatorem Kosmą Złotowskim (PiS) oraz
posłem SLD Januszem Zemke.
Prawie pewne jest, że "lokomotywą" listy PSL w okręgu obejmującym
województwo podlaskie i warmińsko-mazurskie będzie szef klubu Ludowców
Stanisław Żelichowski, który być może zmierzy się z Tadeuszem Iwińskim (SLD).
Listę PiS w okręgu wielkopolskim otworzy eurodeputowany Marcin Libicki.
Jego kontrkandydatami będą najpewniej szef sejmowej Komisji ds. Unii
Europejskiej Andrzej Grzyb (PSL) oraz europoseł SLD Marek Siwiec.
Natomiast pierwsze miejsce na Lubelszczyźnie z listy PSL zarezerwowano
dla Lesława Podkańskiego. SLD reprezentować będzie przewodniczący
Sejmiku Województwa Lubelskiego Jacek Czerniak.
Nie wykluczone, że w okręgu podkarpackim "jedynkę" otrzyma były szef
biura prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - Tomasz Poręba. Ludowców w tym
okręgu będzie reprezentowała Joanna Jarecka-Gomez, która jest pierwszą
Polką zatrudnioną na stanowisku merytorycznym w Parlamencie Europejskim.
"Jedynką" listy PiS w okręgu śląskim może być prezydencki minister prof.
Ryszard Legutko. Listę SLD będzie reprezentował europoseł UP Adam Gierek.
Natomiast w okręgu obejmującym województwo dolnośląskie i opolskie
możliwym kandydatem PiS jest europoseł Ryszard Czarnecki, a z SLD
europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg.
W okręgu lubuskim i zachodnio-pomorskim listę PSL do Parlamentu będzie
otwierał Juliusz Engelhardt, podsekretarz stanu w ministerstwie
infrastruktury.
Na razie brak jest informacji dotyczących pierwszych miejsc w okręgu
łódzkim.
Niewiele wiadomo o potencjalnych liderach list Platformy. Mówi się, że "pewniakami"
są dotychczasowi europosłowie tej partii: Jerzy Buzek, Jacek
Saryusz-Wolski, Janusz Lewandowski oraz Jan Olbrycht.
Media spekulują, że do PE mogą także wystartować niektórzy ministrowie
rządu Tuska, m.in. Ewa Kopacz, Bogdan Klich i Cezary Grabarczyk. Tusk
jednak mówił, że nie zamierza "eksportować" ministrów do europarlamentu.
W Platformie delegaci mają jeszcze dwa dni na zgłaszanie kandydatur do
przewodniczących regionów, a do 11 marca zarządy regionów mają utworzyć
listy wyborcze. Dopiero na początku kwietnia Rada Krajowa PO ostatecznie
zatwierdzi listy.
Liderzy list SLD mają być znani do połowy marca. Ostatecznie jeszcze nie
wiadomo czy w wyborach wystartuje szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak.
On sam jednak twierdzi, że "raczej" nie zdecyduje się na start w
wyborach do PE.
Nie są znane także potencjalne nazwiska "Porozumienia dla Przyszłości".
Jeden z jego liderów Dariusz Rosati (SdPl) mówił, że nie podjął jeszcze
ostatecznej decyzji co do swojego startu. - Noszę się z takim zamiarem.
Jeżeli partie wspierające i tworzące Porozumienie mnie zaakceptują, to
będę kandydował - powiedział.
Prezydent Lech Kaczyński ma czas do 9 marca na zarządzenie wyborów do
PE. Polacy w czerwcu wybiorą 50 europosłów.
PAP
J. Kaczyński: Tusk wrócił ze szczytu na tarczy
Jarosław Kaczyński zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, że wymyślił
sprawę euroobligacji, aby straszyć Polaków. Na niedzielnym szczycie Unii
Europejskiej w Brukseli zadeklarowano, że kraje strefy euro nie
wyemitują wspólnych obligacji. Prezes PiS dodał, że premier wrócił ze
szczytu na tarczy.
Były premier powiedział, że Polska powinna poprzeć na szczycie
propozycję Węgier, które zwróciły się o pomoc dla państw Europy
środkowej. J. Kaczyński dodał, że Unia Europejska nie radzi sobie z
kryzysem. Może to doprowadzić do poważnych zmian w Unii.
Zdaniem prezesa PiS podczas niedzielnego nieformalnego szczytu UE Polska
nie uzyskała "w gruncie rzeczy nic". J. Kaczyński podkreślił, że nie
udało się doprowadzić do złagodzenia warunków wchodzenia do strefy euro,
na czym bardzo zależało naszemu rządowi. - Nie uzyskano tego, zostało to
powiedziane w sposób całkowicie jednoznaczny - mówił były premier.
J. Kaczyński zaznaczył, że taki sposób uprawiania polityki w Unii
Europejskiej "jest jednym wielkim błędem". Uzasadnił, że nawet gdyby
propozycja nie została przyjęta, dałaby nowym państwom argument przy
okazji innych negocjacji. Prezes PiS ocenił też, że jeszcze przed
szczytem było oczywiste, iż przywódcy krajów i rządów UE opowiedzą się
przeciwko protekcjonizmowi. Jak dodał, można dyskutować, czy premier
Tusk przyjechał z Brukseli na tarczy, czy bez tarczy, ale na pewno nie z
tarczą.
J. Kaczyński dodał, że wynik niedzielnych wyborów prezydenta Olsztyna
jest także sukcesem Prawa i Sprawiedliwości. Prezes PiS przypomniał, że
jego partia popierała kandydata Polskiego Stronnictwa Ludowego, Piotra
Grzymowicza, który wygrał wybory.
IAR
Niedziela, 2009-03-01
Tusk po szczycie: nasze
stanowisko zrealizowane zostało w 100%
- Jednolite i mocne stanowisko Polski przeciw egoizmom narodowym i
protekcjonizmowi zostało na szczycie zrealizowane w 100% - powiedział na
konferencji prasowej w Brukseli premier Donald Tusk.
Premier zaczął konferencję po szczycie unijnym informacją, że polski
punkt widzenia akceptowany był przez wszystkich uczestników spotkania.
Dodał, że osią spotkania było odrzucenie pokusy protekcjonizmu, w tym
finansowego w ramach UE.
- Wszyscy zgodzili się, że protekcjonizm nie jest lekarstwem na kryzys -
mówił Tusk.
Według Tuska, tę opinię podzielali zarówno uczestnicy przedpołudniowego
spotkania szefów państw Europy Środkowo- Wschodniej, jak i
popołudniowego spotkania przywódców wszystkich unijnych państw.
Premier powiedział, że polska delegacja przypomniała w Brukseli o
zapisach traktatów o europejskiej solidarności gospodarczej. Zaznaczyła,
że zapisy te obowiązują zawsze, zwłaszcza w czasach kryzysu. Podkreślono
również znaczenie konkurencji i pomocy publicznej.
Premier powiedział, że spotkanie odbyło się w duchu jednolitości UE i
nie było mowy o różnej sytuacji regionów Unii.
- Nie istnieje taki negatywny fenomen Europy Środkowo-Wschodniej
ogarniętej jakimś dramatycznym kryzysem - powiedział Tusk.
O przystąpieniu Polski do strefy Euro, premier mówił: Kalendarz, który
przyjął rząd w sprawie wejścia do strefy euro jest obowiązującym.
Podkreślam, że jeśli pojawi się ze strony PiS gotowość do rozmowy o
szczegółach mapy drogowej, to ja nie będę robił dogmatu z żadnego
elementu mapy.
- Uzyskaliśmy zrozumienie partnerów w sprawie wspólnej troski Unii
Europejskiej o stabilne kursy walut - mówił także premier. Dodał, że
podczas spotkania wszyscy przestrzegali się nawzajem przed powiększeniem
deficytu budżetowego.
Jednodniowy, nieformalny szczyt Unie Europejskiej dotyczył zmagań z
globalnym kryzysem gospodarczym i odbywał się w Brukseli. Spotkanie w
gronie unijnej "27" poprzedziło poprzedzi "miniszczyt" państw naszego
regionu (Polski, Słowacji, Czech, Węgier, Litwy, Łotwy, Estonii Rumunii
i Bułgarii). wp.pl/PAP
Rozdano filmowe nagrody festiwalu "Prowincjonalia
Film "Jeszcze nie wieczór" w reżyserii Jacka Bławuta zdobył główną
nagrodę XVI Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Filmowej "Prowincjonalia
2009", który zakończył się w nocy z soboty na niedzielę we Wrześni w woj.
wielkopolskim - poinformował organizator festiwalu Rafał Górecki.
O wyborze najlepszego filmu tegorocznej edycji festiwalu zadecydowała
publiczność, która w plebiscycie przyznaje większość nagród podczas tej
imprezy. Są nimi drewniane statuetki Jańcia Wodnika, duchowego patrona "Prowincjonaliów",
magicznej postaci wiejskiego filozofa i uzdrowiciela, bohatera filmu
Jana Jakuba Kolskiego. Film Bławuta opowiada o wybitnych postaciach
polskiego kina z Domu Aktora w Skolimowie, którzy wystawiają "Fausta".
Cztery nagrody - najwięcej spośród wszystkich obrazów - otrzymał film
pt. "Cztery noce z Anną", w reżyserii Jerzego Skolimowskiego. Nagrodę
dla najlepszego aktora otrzymał odtwórca głównej roli w tym filmie Artur
Steranko. Film otrzymał też nagrody za zdjęcia (Adam Sikora), muzykę (Michał
Lorenc) oraz nagrodę dziennikarzy obsługujących festiwal.
Nagrodę za najlepszą rolę kobiecą otrzymała Jadwiga Jankowska Cieślak za
film "Rysa" Michała Rosy.
Jańcia Wodnika za najlepszy krótkometrażowy film fabularny, widzowie
przyznali Jarosławowi Sztanderze za film "Luksus". W kategorii filmu
dokumentalnego zwyciężył obraz "Mama, tata, bóg i szatan" w reżyserii
Pawła Jóźwiaka Rodana. Bohater tego filmu, reżyser, opowiada o swoich
rodzicach i jego kontaktach z nimi. Paweł Jóźwiak Rodan został uznany za
"największe odkrycie tegorocznego festiwalu".
Nagrodę specjalną organizatorów festiwalu otrzymał autobiograficzny film
nieżyjącego reżysera Witolda Leszczyńskiego, zatytułowany "Stary
człowiek i pies".
Nagrodę honorową Jańcia Wodnika odebrał podczas uroczystości zakończenia
festiwalu Roman Kłosowski.
- Kłosowski to jedna z najwybitniejszych postaci polskiego kina -
wybitny aktor okresu szkoły polskiej, grał w wielu filmach tamtego
okresu - powiedział uzasadniając nagrodę organizator festiwalu, Rafał
Górecki.
Festiwal "Prowincjonalia 2009", który w założeniu promuje wartościowe
produkcje filmowe głównie o tematyce wiejskiej i małomiasteczkowej,
stawiający na kino oryginalne i artystyczne, trwał cztery dni.
W tym roku pokazano ponad 50 filmów polskich i zagranicznych. Te
ostatnie w ramach cyklu "Prowincje świata", którego tematem przewodnim
były " Dzieci ulicy", a ozdobą - nagrodzony Oskarami film "Slumdog
milioner z ulicy" Dannego Boyle`a. W ramach cyklu "Porozmawiajmy o
przyszłości" prezentowano filmy z nurtu kina niezależnego i etiudy
studenckie.
PAP
Ostatni dzień wystawy o II RP z atrakcjami
W Zamku Królewskim w Warszawie 1 marca to ostatni dzień wystawy "Dwudziestolecie.
Oblicza nowoczesności". Multimedialna ekspozycja na temat II
Rzeczpospolitej prezentuje panoramę osiągnięć II RP w takich dziedzinach
jak kultura, gospodarka, technika, sport czy moda. Można obejrzeć ponad
700 eksponatów, pochodzących z kolekcji państwowych i prywatnych.
Zakończeniu wystawy towarzyszą specjalne atrakcje, na które były
rozdawane bezpłatne wejściówki.
W ostatnim dniu ekspozycji goście będą mogli wysłuchać programu
muzyczno-literackiego z piosenkami Mariana Hemara, Ludwika
Sempolińskiego i Kazimierza Krukowskiego. Odbędą się też warsztaty
plastyczne dla dzieci.
Od 12.30 po wystawie będą także oprowadzać jej komisarze: z Muzeum
Historii Polski: Monika Matwiejczuk i Anna Kosińska oraz Łukasz Kubacki.
Spotkanie z komisarzami w Sieni Wielkiej Zamku.
Na 14.00 zaplanowano program zatytułowany "Szalone lata dwudzieste, lata
trzydzieste", podczas którego w Sali Koncertowej odbędzie się pokaz
artystyczny i prelekcja na temat najbardziej lubianych i popularnych
tańców towarzyskich okresu międzywojennego: walca, fokstrota,
charlestona, rumby, cha-chy i tanga.
Tańce wykonają: Balet Dworski Cracovia Danza pod kierownictwem Romany
Agnel. Wejście na podstawie biletu wstępu na wystawę.
Wcześniej odebrane zaproszenia uprawniają do tego, by w zajęciach
przeznaczonych dla dzieci mogli uczestniczyć także ich opiekunowie.
Wystawa będzie czynna od 11.00 do 18.00.
IAR
Sobota, 2009-02-28
Klich: ujawnię przyczyny
katastrofy Mi-24
Po zakończeniu prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych upublicznię
całość raportu ws. przyczyn katastrofy - zadeklarował minister obrony
Bogdan Klich.
Szef MON odwiedził w sobotę w Bydgoszczy dowódcę i technika pokładowego
ze śmigłowca Mi-24, którzy znaleźli się w szpitalu po piątkowej
katastrofie tej maszyny. Zginął drugi pilot, por. Robert Wagner.
Jak powiedział szef MON, ranni nie pamiętają zdarzenia. - Żołnierze nie
pamiętają tego, co się wydarzyło. Zarówno kapitan, jak i chorąży są w
szoku pourazowym. Oni tak naprawdę wrócili z bardzo dalekiej podróży. Ja
nie poruszałem z nimi tego wątku, bo uważam, że nie należy pogłębiać ich
stresu - powiedział minister na konferencji prasowej.
Klich obiecał dla nich "pełny pakiet" pomocy ze strony MON - taką samą
jaką otrzymali bliscy żołnierzy, którzy zginęli w katastrofie samolotu
CASA w zeszłym roku k. Mirosławca.
Klich ujawnił też, że prokurator wojskowy, który prowadzi już śledztwo
ws. katastrofy, odbył pierwsze rozmowy z pilotem i mechanikiem śmigłowca,
którzy przeżyli katastrofę. - Ocaleli dzięki żołnierskiemu szczęściu,
uśmiechu Opatrzności - powiedział minister.
Minister podał, że wbrew pierwszym informacjom śmigłowiec nie spadł z
wysokości 200 metrów, a wszystko wskazuje, że maszyna w ostatniej fazie
leciała lotem koszącym.
Według Dowództwa Wojsk Lądowych, do których należała maszyna, po upadku
w śmigłowiec nie zapalił się. Tuż przed zniknięciem z radarów pilot
zgłaszał problemy.
Po pierwszych oględzinach śmigłowca i otoczenia miejsca wypadku płk
Ryszard Michałowski z Komisji Badania Wypadków powiedział, że wrak jest
bardzo zniszczony. - Wirnik jest zniszczony, śmigiełko ogonowe
zniszczone, pozostał tylko kadłub, ale też trudno się zorientować, gdzie
są kabiny - powiedział.
Po oględzinach na miejscu katastrofy maszyna i jej części zostaną
przewiezione do hangaru pułku w Inowrocławiu, gdzie zostaną poddane
dalszym szczegółowym badaniom.
Maszyna - wraz z kilkoma innymi - wykonywała na trasie Toruń-Inowrocław
loty szkoleniowe przed misją w Afganistanie. W piątek załoga Mi-24
przygotowywał się do misji w Afganistanie, ćwicząc strzelanie w
warunkach nocnych, zarówno bez noktowizora, jak i z jego wykorzystaniem.
PAP
USA: Polska to kraj korupcji, antysemityzmu i rasizmu
Nadużycia policji, przepełnione więzienia, korupcja, nieskuteczne
sądownictwo, zbyt wolne zwracanie zagrabionych majątków, łamanie prawa
do prywatności, antysemityzm, rasizm i brak tolerancji wobec
homoseksualistów. To nie Białoruś, Uzbekistan czy Chiny. Tak Polskę
opisuje w swoim najnowszym raporcie amerykański Departament Stanu.
Departament Stanu USA co roku ocenia, jak przestrzegane są prawa
człowieka na świecie. W tym roku Amerykańscy dyplomaci ocenili, że „polski
rząd generalnie przestrzega praw człowieka, ale…” i w tym miejscu padają
zarzuty z których wynika, że jest zupełnie inaczej.
Mowa jest m.in. o niewłaściwym zachowaniu i brutalności policjantów.
Amerykanie przypominają że w 2007 r. odnotowano w Polsce 6184 przypadków
nadużyć ze strony policjantów. Dokument zwraca też uwagę na przepełnione
areszty i więzienia oraz wynikające stąd skargi od więźniów.
Raport podkreśla, że jednym z powodów przepełnienia polskich więzień
jest nadużywanie przez sądy aresztu przedprocesowego. Systemowi
sądownictwa wytknięto także to, że jest niesprawny i brak mu zaufania
publicznego.
W dokumencie jest również mowa o skandalach korupcyjnych na wysokich
szczeblach władzy (np. przy przetargach publicznych). "Rząd nie
wprowadza skutecznie w życie przepisów antykorupcyjnych. Panuje
przekonanie, że korupcja jest akceptowana zarówno w sferach rządowych,
jak i w samym społeczeństwie” - czytamy raporcie.
Kolejnym przewinieniem Polski, jest według Departamentu Stanu USA,
powolne zwracanie majątków zagrabionych w czasach PRL. Zauważono jednak,
że w naszym kraju trwają prace nad prawem, które uregulują te kwestie.
Dokument zauważa też, że polskie władze łamią prawo obywateli do
prywatności korespondencji. Amerykanie jako przykład podają system
skanujący charakter pisma zainstalowany na sortowni pocztowej w Poznaniu
na zlecenie ABW.
Raport przyjrzał się też wolności mediów, zwrócono uwagę na różne
przepisy prawne, które ją ograniczają. Jednocześnie USA wskazało na
nadużycia samych dziennikarzy – podano przykład Radia Maryja, któremu
zdarza się propagować treści antysemickie.
Duża cześć dokumentu jest poświęcona handlowi ludzi i nielegalnemu
przerzutowi imigrantów. "Są oni zarówno przywożeni, jak i wywożeni z
Polski” – czytamy w raporcie. Amerykanie piszą, że osobom ze Wschodu
obiecuje się lukratywne posady, a potem okazuje się, że są zmuszane do
prostytucji lub niewolniczej pracy.
Na końcu zwrócono uwagę na prawa kobiet i mniejszości. Raport podkreśla,
że ciągle wielkim problemem pozostaje przemoc domowa. Dokument zauważa,
że jednocześnie nieoszacowaną kwestią jest molestowanie seksualne kobiet
w pracy. W tym kontekście raport jako przykład podaję sprawę seksafery w
Samoobronie i skandalu z udziałem prezydenta Olsztyna Czesława
Małkowskiego oskarżanego przez byłe pracownice o molestowanie. Raport
wylicza przypadki ataków rasistowskich w Polsce – wobec Romów,
czarnoskórych, Azjatów czy Arabów. Amerykanie podkreślają, że
dyskryminacji doświadczają także Białorusini i Ukraińcy.
Jest też mowa o przypadkach stosowania przemocy wobec homoseksualistów.
Podkreślono jednak, że ataków dokonują skinheadzi i zauważono, że
zmienia się nastawienie władz – że pozwala się na przeprowadzanie parad
równości w największych polskich miastach.
Karolina Woźniak
Oświadczenie Piotra Paszkowskiego, rzecznika Ministerstwa Spraw
Zagranicznych przekazane Wirtualnej Polsce
Jawny, coroczny raport Departamentu Stanu liczy kilkaset stron i dotyczy
wszystkich państw. Opracowywany jest na podstawie własnych danych, a
także organizacji humanitarnych i pozarządowych.
Polsce poświęconych jest kilka stron, z generalnie dobrą oceną,
porównywalną z recenzjami wystawionymi innym krajom europejskim, takim
jak np. Szwajcaria.
Większość z podnoszonych w raporcie problemów w zakresie przestrzegania
praw człowieka jest niezmiennie sygnalizowana od wielu lat w kolejnych
edycjach sprawozdania. Także w znakomitej większości są to kwestie
będące przedmiotem debaty publicznej w Polsce, obszernie opisywane i
komentowane przez polskie media.
Chociaż nasza ocena w odniesieniu do pewnych szczegółowych zarzutów jest
odmienna, nie ma procedury, ani obyczaju uzupełniania raportu o
sprostowania, podejmowania polemiki lub opatrywania krytycznych
stwierdzeń komentarzem.
Raport nie implikuje, z natury sposobu jego kompilowania, żadnych
konsekwencji w jakiejkolwiek postaci dla poszczególnych krajów. Jest
formą wywierania przez USA globalnej presji w zakresie przestrzegania
praw człowieka, a więc kwestii - funkcjonowania państwa i społeczności
międzynarodowej - do których Polska przywiązuje dużą wagę.
tvp.info
Piątek, 2009-02-27
Tusk rozmawiał z Merkel o
tym, jak przezwyciężyć kryzys
- Polska i Niemcy mogą oraz powinny wziąć na siebie mądrą
współodpowiedzialność za jednolite działania w skali całej UE w okresie
recesji gospodarczej - powiedział premier Donald Tusk, który wieczorem
spotkał się w Hamburgu z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.
Według rzecznika polskiego rządu Pawła Grasia rozmowa Tuska z Merkel
dotyczyła kwestii związanych z polityką finansową UE, polityką
gospodarczą, w tym przygotowań do niedzielnego szczytu Unii w Brukseli
poświęconego walce z kryzysem.
- Była to dobra i optymistyczna rozmowa przed niedzielnym szczytem UE -
poinformował Graś dziennikarzy. - Myślę, że nastąpiło bardzo poważne
zbliżenie stanowisk. Głos Polski, nasze stanowisko i pomysły na sposób
walki z kryzysem trafiły na bardzo podatny grunt - dodał.
Szefowie rządów Polski i Niemiec są honorowymi gośćmi na tradycyjnej
uczcie św. Macieja w ratuszu hanzeatyckiego miasta. Przy okazji doszło
do dwustronnej rozmowy polityków.
Jeszcze przed jej rozpoczęciem Tusk powiedział dziennikarzom, że bardzo
się cieszy, iż ma okazję rozmawiać kanclerz Merkel o sprawach
europejskich. Jak dodał, jest przekonany, że Merkel podzieli jego opinię,
że należy szukać "jednolitego, wspólnego dla całej UE planu skutecznej
walki z kryzysem".
Polski premier powiedział też, że ma nadzieję, iż tematem jego rozmów z
Merkel nie będzie "wewnętrzna sprawa niemiecka", jaką jest - według
Tuska - konflikt wokół powołania szefowej Związku Wypędzonych Eriki
Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Anna Widzyk PAP
Zaskakujące znalezisko w szafie rektora
W zabytkowej szafie należącej do rektora Szkoły Głównej Gospodarstwa
Wiejskiego z lat 1944-1947 znaleziono 4,5 tys. stron dokumentów
dotyczących Narodowych Sił Zbrojnych. We wtorek dokumenty zostaną
przekazane do Archiwum Akt Nowych.
Jak powiedział historyk z Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak, dokumenty
były ukryte w specjalnej skrytce w szafie. Mebel wysokości ok. 1,5 metra,
zamykany z przodu żaluzją, należał do wyposażenia gabinetu Franciszka
Staffa, ichtiobiologa (brata poety Leopolda Staffa), który wtedy
sprawował funkcję rektora SGGW.
W grudniu ubiegłego roku, podczas prac konserwacyjnych, skrytkę w szafie
odkryli pracownicy Katedry Konserwacji Drewna Zabytkowego na Wydziale
Technologii Drewna SGGW. Znaleziono w niej ponad 4 tys. stron dokumentów,
z których ponad 2,4 tys. to dokumentacja działalności Narodowych Sił
Zbrojnych (NSZ), a reszta to gazetki, ulotki i broszury.
- To unikatowe znalezisko. Znajduje się tu prawie kompletne archiwum
dowództwa NSZ. Część informacji zawartych w tych dokumentach znamy z
odpisów lub korespondencji, ale teraz mamy oryginały - podkreślił Olczak.
Jak poinformował, większość dokumentów to maszynopisy. Zdarzają się też
rękopisy. Są to m.in. rozkazy oficerskie, rozkazy ogólne, rozkazy
szczegółowe oraz duży zbiór wniosków awansowych i odznaczeniowych. -
Dokumenty były bardzo starannie porozmieszczane w teczkach tematycznych,
z opisami - powiedział historyk.
Archiwum, jak podkreślił, w większości jest w bardzo dobrym stanie.
Część będzie musiała zostać poddana zabiegom konserwacyjnym. Całość, po
odpowiednim opracowaniu, będzie udostępniana historykom.
Według Olczaka, tematem osobnych badań jest historia ukrycia archiwum. -
Można powiedzieć, że archiwum zostało ukryte nie wcześniej niż rankiem 1
sierpnia 1944 r. Z tego dnia, z godz. 9.50, jest ostatni meldunek z
nasłuchu radiowego. Kiedy dowódcy już wiedzieli, że wybuchnie Powstanie
Warszawskie, podjęli świadomą decyzję o ukryciu dokumentów - uważa
Olczak.
Jak zaznaczył, szafa (w której zrobiono dwie skrytki - jedną u podstawy,
a drugą u szczytu) mogła być specjalnie w tym celu zakupiona.
Jak tłumaczył Olczak, wśród dokumentów jest rachunek na zakup tej szafy
z kwietnia 1944 r. Szafa została zakupiona na 2,5 tys. zł i stanęła w
gabinecie rektora. W tym pomieszczeniu stała już wcześniej bardzo
podobna szafa dębowa z lat 30. Można przypuszczać, że ktoś, kto zamawiał
drugą szafę, chciał, żeby pasowała do umeblowania i żeby to był nowy,
cenny mebel, którego ktoś wraz z ukrytymi dokumentami nie wyrzuci lub
nie spali.
Wiedza o tym fakcie albo nie dotarła do władz uczelni, albo nie
przetrwała, bo archiwum odnaleziono dopiero teraz - przypadkiem.
Olczak dodał, że nie wiadomo, kto konkretnie ukrył dokumenty w szafie
rektora SGGW. - Staramy się to wyśledzić. Mamy różne tropy. Wiemy, że
jeden z innych wydziałów NSZ miał skrytkę w podobnej szafie, więc to
widać była jakaś metoda - powiedział.
Obecnie szafa znajduje się w Muzeum Szkoły Głównej Gospodarstwa
Wiejskiego.
PAP
Pierwsze w kraju Muzeum Dobranocek
Pierwsze w kraju Muzeum Dobranocek otwarto dla zwiedzających w Rzeszowie.
Znalazły się w nim oryginalne lalki grające w bajkach oraz przedmioty z
wizerunkami bohaterów dobranocek. Cała kolekcja liczy ponad dwa tysiące
eksponatów.
Choć nie było to oficjalne otwarcie, w piątek do muzeum przybyła duża
grupa zwiedzających, głównie dzieci ze szkół podstawowych. Nie brakło
jednak także i dorosłych, którzy z sentymentem wspominali ulubionych
bohaterów telewizyjnych dobranocek.
Oficjalne otwarcie muzeum zaplanowano na koniec marca. Wówczas to
zostanie zaprezentowany 13-minutowy film "Len". - Kadry tego filmu
namalowano na płótnie - poinformował twórca i dyrektor muzeum Wojciech
Jama. - Jest to animacja malarska. Mówiąc prościej, jest to film
namalowany - wyjaśnił.
Film opowiada o lnie od momentu wzrostu, poprzez jego zbiór,
przetwarzanie, produkcję odzieży, aż do powtórnego wykorzystania, np. do
produkcji papieru i druku książki.
Gości Muzeum Dobranocek wita licząca ponad metr wysokości, pluszowa
maskotka Krecika, bohatera popularnej bajki z dawnej Czechosłowacji.
Ponadto w 16 przeszklonych gablotach znalazła się kolekcja pamiątek i
przedmiotów tematycznie związanych z dobranockami, które prezentowano w
telewizji polskiej od lat 60. do 80. ubiegłego wieku.
Wśród zaprezentowanych przedmiotów znalazły się oryginalne figurki lalek
"grających" w filmach, m.in. lalki Misia Uszatka dwa króliczki, pies
Kruczek i zajączek z tej samej bajki; w innej gablocie są lalki-unikaty
z filmu o Misiu Colargolu. Pokazano także folie z kadrami filmów
animowanych, np. Reksia.
Na wystawie znalazły się też zabawki, przytulanki, puzzle, klocki,
figurki, bombki na choinkę, książeczki, kalendarze, czasopisma
poświęcone ulubionym bohaterom dobranocek, takich jak "Jacek i Agatka",
"Żwirek i Muchomorek", "Gąska Balbinka", "Bolek i Lolek", "Piaskowy
dziadek", "Zaczarowany ołówek", "Krecik", "Kiwaczek" czy "Pszczółka Maja".
Zgromadzono również przedmioty codziennego użytku z wizerunkami
bohaterów, jak np. talerze i kubki ceramiczne, zegary, lampki nocne,
skarbonki, termometry, opakowania po gumach do żucia i batonikach, a
także po kosmetykach, czasem nawet z zawartością (mydła, szampony,
olejki, kremy). Ciekawostką wystawy jest plakat z Japonii z Misiem
Uszatkiem, czy ręcznie robiony proporczyk z Reksiem.
Zwiedzający muzeum w tle słyszą puszczaną ze starego adaptera bajkę o
Gąsce Balbince czy "Jacka i Agatkę".
Placówka zamierza zapraszać gości, m.in. Wandę Chotomską czy Adama
Kiliana, twórców "Jacka i Agatki".
Prezentowane z muzeum eksponaty pochodzą z prywatnej kolekcji Wojciecha
Jamy, które w styczniu ubiegłego roku przekazano miastu.
PAP
Czwartek, 2009-02-26
Prezydent: euro nie
uchroni Polski przed kryzysem
Prezydent Lech Kaczyński podkreślił w wystąpieniu telewizyjnym, że
wspólna waluta euro nie uchroniłaby Polski przed kryzysem gospodarczym.
Zwrócił uwagę, że Niemcy - nasz największy partner handlowy - mają
wskaźniki gospodarcze gorsze od Polski, mimo że są w strefie euro.
Prezydent dodał, że ostatnio wiele się mówi o wspólnej walucie
europejskiej, do której przyjęcia zobowiązaliśmy się w Traktacie
Akcesyjnym do Unii Europejskiej. Zaznaczył jednak, że to od Polski
zależy, kiedy przyjmiemy wspólną walutę.
W ocenie prezydenta, nie można twierdzić, że euro uchroniłoby Polskę
przed kryzysem. Jak mówił, cała strefa euro dotknięta jest dzisiaj
kryzysem światowym. Skoro więc wspólna waluta nie uchroniła od problemów
najsilniejszych gospodarek państw Unii Europejskiej, nie ma żadnych
powodów by sądzić, aby mogła uchronić od takich kłopotów Polskę.
Prezydent mówił też, że spowolnienie polskiej gospodarki ma oprócz
wymiaru ludzkiego także wymiar dużego państwowego problemu. Jak dodał,
jednym z głównych celów jego prezydentury było umacnianie pozycji Polski
w świecie.
PAP
Owsiak: 40 mln zł na koncie WOŚP; to jest rekord
Ponad 40,4 mln zł zebrano podczas tegorocznego 17. Finału Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pieniądze zostaną przeznaczone na wczesną
diagnostykę nowotworową u dzieci.
Ostateczną kwotę podał pomysłodawca akcji Jurek Owsiak na konferencji na
warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina, na które przyleciał z
Goleniowa luksusowym samolotem Learjet 60XR linii Jet Republic. Przelot
tym samolotem był przedmiotem jednej z aukcji internetowych i został
przez zwycięzcę aukcji udostępniony Owsiakowi.
W ub. roku podczas 16. Finału poświęconego dzieciom ze schorzeniami
laryngologicznymi, zebrano ponad 32 mln zł. - Podczas tegorocznego
finału WOŚP pobiliśmy znowu rekord. Nie chodzi o rekordy. Polacy
odpowiedzieli na kryzys najpiękniej jak tylko mogli, zebraliśmy się
wszyscy razem, mając ogromne zaufanie do tego, co robimy i co
wypracowaliśmy przez wiele lat - powiedział Owsiak.
Wpływy z aukcji internetowych podczas XVII Finału Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy wyniosły ponad 2 mln 100 tys. zł. W internetowych
licytacjach najwięcej - ponad 255 tys. zł - uzyskano za samochód Porsche,
podarowany przez aktorkę Agatę Kuleszę. Jak podkreślił Owsiak, to
absolutny rekord w historii aukcji internetowych WOŚP.
Licytowano łącznie prawie 39 tys. przedmiotów i atrakcji. Za kask
kierowcy Formuły 1 Fernando Alonso uzyskano ponad 35 tys. zł; rejs
okrętem podwodnym okazał się warty 20 tys. zł, a autograf dalajlamy
złożony na Konstytucji RP wylicytowany został na ponad 12 tys. zł.
W tym roku WOŚP zbierała środki na wczesną diagnostykę nowotworową u
dzieci. Fundacja chce, aby w całym kraju powstały ośrodki wyposażone w
nowoczesny sprzęt do diagnostyki. Wiosną rozpocznie prace komisja
ekspertów, która zaplanuje zakup sprzętu, a jesienią WOŚP poinformuje do
jakich miejscowości on trafi. Nowy sprzęt ma dotrzeć do szpitali na
przełomie roku 2009/2010.
- Już spotkaliśmy się z ekspertami od spraw onkologii, ustaliliśmy, że
chcemy stworzyć co najmniej trzy lub cztery ośrodki diagnostyki w każdym
województwie - poinformował Owsiak. Zaapelował do ministra zdrowia Ewy
Kopacz o pomoc w realizacji tych planów. Pani minister, bardzo proszę
nam pomóc, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia musi znaleźć także
pieniądze na obsługę tej diagnostyki. Musimy mieć lekarzy i radiologów,
którzy obsłużą ten sprzęt" - powiedział Owsiak. Jak dodał, chodzi o
doprowadzenie do sytuacji, w której każde dziecko do 1. roku życia
będzie obowiązkowo diagnozowane za pomocą ultrasonografu, bez względu na
to czy jest chore czy nie.
Dzięki zebranym środkom Fundacja WOŚP realizuje kilka programów
medycznych skierowanych do najmłodszych - m.in. badania przesiewowe
słuchu, zakup pomp insulinowych, pomoc dzieciom, które mają problemy z
oddychaniem - przypomniał prezes Fundacji WOŚP.
Owsiak podziękował wszystkim, którzy współorganizowali tegoroczny Finał
i przyczynili się do jego sukcesu.
PAP
Laureaci konkursu im. Lutosławskiego
Philip Higham z Wielkiej Brytanii i Luka Szulić z Chorwacji wygrali VII
Międzynarodowy Konkurs Wiolonczelowy imienia Witolda Lutosławskiego.
Obaj otrzymali dwie równorzędne pierwsze nagrody. Drugą nagrodę otrzymał
Białorusin Georgi Anichenko , a trzecią Niemka Janina Ruh.
Czwórka finalistów wykonała przygotowane wcześniej koncerty. Za
akompaniament odpowiadał Krzysztof Urbański i Orkiestra Symfoniczna
Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Odbywający się co dwa lata w Warszawie konkurs organizuje Fundacja na
rzecz Młodych Wiolonczelistów. Jest to jedyny w Europie konkurs
wiolonczelowy, w którym wiek uczestników ograniczony jest do 24 lat.
Wśród laureatów została rozdzielona przez jury kwota nie mniejsza niż 15
tysięcy euro.
IAR
Premier Donald Tusk został dziadkiem.
Potomka doczekali się syn szefa rządu Michał i jego żona Anna.
Premier jest bardzo szczęśliwy, dla niego to bardzo ważny dzień -
powiedział rzecznik rządu Paweł Graś.
- Serdecznie gratulujemy panu premierowi wnuka, gratulujemy też
szczęśliwym rodzicom - powiedział rzecznik.
- Mam nadzieję, że oboje będziemy dobrymi dziadkami i wywiążemy się z
tej roli w pełni. Na razie jednak nie chciałabym więcej mówić na ten
temat - mówiła przed kilkoma miesiącami na łamach "Super Expressu"
Małgorzata Tusk. Żona premiera nie ukrywała radości z wieści o ciąży
synowej.
PAP
|
|
INDEX
|