zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2009-04-01
Na razie nikt nie szuka "czarnej
skrzynki"
Komisja Badania Wypadków Lotniczych wyjaśniająca przyczyny katastrofy
samolotu Bryza wykonuje na razie głównie dokumentację miejsca wypadku.
Szukaniem tzw. czarnej skrzynki zajmie się w ciągu najbliższych kilku
dni.
- Znalezienie rejestratora parametrów lotu nie jest w tej chwili
priorytetem w pracy członków komisji. Zajmują się oni teraz
fotograficzno-opisową dokumentacją miejsca zdarzenia. Penetracja wnętrza
samolotu, gdzie znajduje się rejestrator, to kwestia kilku dni -
powiedział p.o zastępca dyrektora departamentu prasowo-informacyjnego
MON, ppłk Wiesław Grzegorzewski.
Dodał, że rejestrator parametrów lotu ulokowany jest przez producenta
samolotu w miejscu najmniej narażonym na zniszczenie. Najczęściej
znajduje się on w tylnej części kadłuba.
Grzegorzewski podkreślił, że na obecnym etapie pracy komisji za wcześnie
jest mówić o jakichkolwiek hipotezach przyczyn katastrofy Bryzy.
Samolot Marynarki Wojennej Bryza rozbił się we wtorek po południu na
lotnisku Gdynia-Babie Doły. Zginęło czterech pilotów. Ćwiczyli awaryjne
lądowanie z jednym działającym silnikiem.
PAP
Lech Wałęsa: Instytut Pamięci i Manipulacji Ubeckiej
Sądziłem, że znów zmuszony będę zabrać głos we własnej sprawie. Dziś
widzę, że już nie tylko w swojej. Prezes IPN pokazał wprost i wyraźnie,
jakie są jego intencje, jak działa i na co go stać. Dał Polakom
najlepszy argument do radykalnych zmian tej instytucji. Dał argument, że
nie nadaje się na szefa takiej instytucji, że naraża Polskę na
śmieszność, że gra politycznie sprawami historycznymi.
Jak wiecie, nigdy nie byłem zwolennikiem prezydenta Kwaśniewskiego, a
nawet przez lata nie podawałem mu ręki. Po zakończeniu prezydentury, w
obliczu śmierci Jana Pawła II, po chrześcijańsku, pojednałem się. Tak
rozumiem chrześcijaństwo i normalność w polityce. Nie występuję więc tu
w roli zwolennika, czy politycznego przyjaciela, a jako antykomunista.
Wczoraj prezydent Kwaśniewski jednoznacznie wypowiedział się o IPN. Miał
to tego prawo, nie tylko jako były prezydent. Dziś widać, że IPN słowami
Kurtyki odmawia mu takiego prawa. To IPN ma decydować, co komu wolno,
kto może publikować, nawet paszkwile, a kto nie może nawet słowa o IPN
wypowiedzieć.
IPN pod rządami Kurtyki stał się sądem i katem jednocześnie. Bez krzty
sprawiedliwości i rzetelności wydaje wyroki, selektywnie skazuje ludzi
bez szans obrony. To wstyd dla Polski, dla naszej wiarygodności, a nawet
szans na arenie międzynarodowej. Za chwilę Kurtyka gotowy uderzyć w
każdego przeciwnika politycznego albo osobę krytykującą IPN w tym
kształcie i rzuci jakimś kwitem, na przykład w kandydatów Polski do
stanowisk międzynarodowych. To jest niedopuszczalne w państwie
demokratycznym! Interes Polski, nasza pozycja na świecie dla szefa
instytucji państwowej nie ma znaczenia. Jest w stanie grać kwitami do
woli w imię obrony pozycji własnych i swojego środowiska politycznego.
Historia IPN pokazuje, że można wypracować właściwy model pracy, że są w
nim historycy z prawdziwego zdarzenia, dla których liczy się prawda, a
nie walka polityczna. Poprzednie władze IPN pod kierunkiem prof. Kieresa
pokazały, że można w tych trudnych tematach pracować rozsądnie i
rzetelnie. Niezbędne są zmiany, uporządkowanie sprawy, bo państwo
polskie nie może tolerować niszczenia własnego dorobku, historii,
zwycięstw przez wypaczone instytucje powołane przecież do wzniosłych
ważnych celów.
I słowo we własnej sprawnie, chociaż mam ku temu coraz mniejszą ochotę.
Warto jednak Was przekonywać, bo w narodzie jest znacznie większe
rozumienie spraw niż w kierownictwie IPN. Zobaczcie mechanizm stosowany
przez tych ludzi. Pamiętacie ten paszkwil Cenckiewicza i Gontarczyka.
Ile zarzutów, ile kłamstw, jakieś kwity, uśmiercanie świadka kluczowego.
Książka udająca historyczną. I co? Ten paszkwil teraz już staje się
źródłem dla kolejnych paszkwili do potęgi – napisanych w IPN czy poza
nim. Tak się pisze historię na nowo. Tak działa IPN. Nie można się na to
godzić! Wolę nie myśleć, jakie paszkwile, jak niestworzone rzeczy może
jeszcze, taplając się w kwitach bezpieki, wytworzyć Instytut Pamięci...i
Manipulacji Ubeckich, a na tej podstawie różnej maści działacze,
funkcjonariusze polityczni, sensaci, histerycy i poszukiwacze spisków.
wp.pl
Wtorek, 22009-03-31
"Jan Paweł II już jest w
gronie świętych"
Jan Paweł II już jest w gronie świętych i błogosławionych a proces
beatyfikacyjny jest tylko aspektem eklezjalnym, historycznym, który już
niedługo potwierdzi przekonanie bardzo wielu osób na całym świecie o
jego świętości - powiedział postulator procesu kanonizacyjnego Jana
Pawła II ks. Sławomir Oder.
Z udziałem ks. Odera odbyła się prezentacja książki "Nowe cuda"
zawierająca m.in. świadectwa łask za wstawiennictwem Jana Pawła II.
Dodatek stanowi płyta Seweryna Krajewskiego do poezji Karola Wojtyły.
- To druga część a zarazem nowa książka, która zawiera m.in. nowe
relacje z biura kanonizacji, świadectwa uzdrowień fizycznych, duchowych
w postaci listów, karteczek, które ludzie składają na grobie Jana Pawła
II - powiedział dyr. Wydawnictwa św. Stanisława - wydawcy książki - ks.
Zygmunt Kosowski.
- Drogą pocztową otrzymaliśmy 3 tys. świadectw. Tych, położonych na
grobie nie można zliczyć - dodała redaktor "Nowych cudów" Aleksandra
Zapotoczny.
W jednym z rozdziałów książki "Znani ludzie o Janie Pawle II" znajdują
się odpowiedzi m.in. światowej sławy kompozytora Ennio Morricone,
śpiewaka operowego Placido Domingo, ambasadora RP w Watykanie Hanny
Suchockiej na pytanie: "Kim jest dla mnie Jan Paweł II".
- To cud, że udało mi się porozmawiać z Ennio Morricone - powiedziała
Zapotoczny. - On nie udziela wywiadów nawet po koncertach. Jednak
magiczne słowa: "Jan Paweł II" otworzyły mi drzwi - dodała.
Ostatni rozdział publikacji to wywiad ze znanym polskim kompozytorem,
wokalistą Sewerynem Krajewskim. Do książki została dołączona płyta, na
której Krajewski śpiewa niektóre z wierszy Karola Wojtyły. Na uwagę
zasługują kolorowe zdjęcia znanych fotografików. Nakład książki wynosi
40 tys.
Postulator procesu kanonizacyjnego ks. Oder pytany, kiedy Jan Paweł II
zostanie świętym, zaznaczył, że z jego strony nigdy nie padały
deklaracje dotyczące żadnej daty.
- Mogę tylko powiedzieć tyle, że na etapie kongregacji trwają prace. Na
tym stopniu zaawansowania prac można pytać tylko osoby z kongregacji,
prefekta kongregacji ds. świętych, albo ewentualnie sekretarza tejże
kongregacji - zaznaczył.
PAP
Katastrofa Bryzy - ruszają prace komisji ds. wypadków lotniczych
Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych niezwłocznie przystępuje do
badania okoliczności katastrofy samolotu Bryza w Gdyni-Babich Dołach, w
którym zginęło czterech lotników - poinformował szef komisji płk
Zbigniew Drozdowski. Wyniki prac komisji - jak zapowiedział minister
obrony Bogdan Klich - będą upublicznione.
Według płk. Zbigniewa Drozdowskiego, dla komisji nie ma wprawdzie
terminów na przeprowadzenie badań, ale w poprzednich przypadkach
zajmowało to kilka miesięcy. Zaapelował zarazem, by - "w imię szacunku
dla poległych" - opinia publiczna i media dały komisji możliwość
przeprowadzenia rzetelnych badań.
30-osobowa komisja składa się z dwóch zespołów. Jeden zajmie się
zagadnieniami pilotażu, a drugi - sprawami technicznymi. Rozpocznie
prace od oględzin miejsca katastrofy, sporządzenia dokumentacji
fotograficznej i zebrania oraz skatalogowania wszystkich szczątków
rozbitej maszyny i zgromadzenia ich w hangarze do szczegółowych
ekspertyz. Zgromadzona będzie też dokumentacja dotycząca tego lotu.
- Będziemy też analizować zapis rejestratora parametrów lotu - dodał płk
Drozdowski. Ten pierwszy etap - tzw. dowodowy, trwa zwykle 2-3 tygodnie.
Rozbity samolot Bryza (polska wersja rosyjskiego AN-28) należał do
Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Nad lotniskiem ćwiczono manewr
lądowania na jednym działającym silniku.
PAP
Prokuratura wyjaśnia wyciek dokumentów z IPN
Prokuratura rozpoczęła wyjaśnianie okoliczności wycieku z archiwum IPN w
Lublinie wniosków złożonych przez osoby pragnące uzyskać dostęp do
swoich teczek. 18 wypełnionych formularzy przysłał do redakcji "Dziennika
Wschodniego" anonimowy czytelnik. Miał je znaleźć na wysypisku śmieci.
Prokuratura rozpoczęła działania z urzędu na podstawie doniesień
prasowych. We wtorek będzie przesłuchana autorka artykułu, która opisała
sprawę w "Dzienniku Wschodnim".
- Postępowanie będzie zmierzało w kierunku artykułu 54 ustawy o IPN,
który przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia za ukrywanie,
usuwanie bądź niszczenie bez upoważnienia dokumentów z archiwów
Instytutu. Weźmiemy też pod uwagę ustawę o ochronie danych osobowych -
powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata
Syk-Jankowska.
Rzeczniczka lubelskiego oddziału IPN Agata Fijuth przyznała, że
dokumenty nadesłane do "Dziennika Wschodniego" rzeczywiście pochodzą z
archiwum Instytutu. Nie chciała odpowiadać na pytania dotyczące warunków
przechowywania dokumentów, zabezpieczeń i możliwości ich wynoszenia. -
To wszystko będzie badała prokuratura - powiedziała Fijuth.
W poniedziałek do redakcji "Dziennika Wschodniego" w Lublinie nadeszło
pocztą 18 kilkustronicowych wypełnionych IPN-owskch formularzy
zawierających szczegółowe dane osobowe i informacje o wnioskodawcach,
którzy wystąpili o nadanie statusu pokrzywdzonego i dostęp do swoich
teczek. Podawali oni m.in. czy i kiedy byli przesłuchiwani przez organy
bezpieczeństwa, czy w ich mieszkaniu dokonano przeszukania, czy przeciw
nim prowadzono postępowanie karne, czy byli pozbawieni wolności.
Niektóre wnioski pochodziły od znanych w Lublinie osób, m.in. byłego
rektora KUL. Wszystkie były złożone w 2006 r. Do dokumentów dołączony
był lakoniczny list, w którym anonimowy nadawca podawał, że znalazł je
na wysypisku śmieci. Redakcja skontaktowała się z niektórymi
wnioskodawcami. Potwierdzili, oni, że składali takie wnioski i podawali
informacje, które są w nich.
Takie formularze wypełnia się w trzech egzemplarzach. Jeden zatrzymuje
wnioskodawca, a dwa pozostałe przechowywane są w archiwach IPN, w
różnych zasobach.
Redakcja przekazała otrzymane dokumenty do IPN w Lublinie.
PAP
Poniedziałek, 2009-03-30
Herbert i Gombrowicz
mieli szanse na Nobla
Pracownik poznańskiego IPN Rafał Sierchuła odnalazł w archiwach służby
bezpieczeństwa notatkę rzucającą światło na środowisko polskich
literatów w latach 60. i szanse noblowskie Zbigniewa Herberta i Witolda
Gombrowicza.
Znaleziona notatka zawiera opis wizyty w Polsce Sekretarza Generalnego
Akademii Szwedzkiej, która rozpoczęła się 6 maja 1968 roku. Autorem
notatki jest nieznany dotąd z nazwiska tajny współpracownik SB, który
działał w środowisku polskich literatów, prawdopodobnie blisko zarządu
Związku Literatów Polskich.
- Ciekawą informację przynosi fragment notatki dotyczący rozmowy Szweda
z szefem ZLP Jarosławem Iwaszkiewiczem. Po spotkaniu z sekretarzem
Komitetu Noblowskiego Iwaszkiewicz powiedział zaufanym kolegom, że w
Szwecji rozważana jest kandydatura Gombrowicza lub Herberta do nagrody
Nobla - powiedział Sierchuła. Autor notatki zauważył pewne rozczarowanie
w relacji Iwaszkiewicza - oficjalnymi kandydatami wysuwanymi przez
polskie środowisko literackie do Nobla byli w tamtym czasie Jerzy
Andrzejewski, Jan Parandowski i właśnie Iwaszkiewicz.
W notatce znalazła się też krótka charakterystyka Herberta i Gombrowicza.
Współpracownik SB pisze, że Herbert "przebywa na Zachodzie. To bardzo
znany poeta, ale chory umysłowo, melancholik, który izoluje się od
otoczenia". O Gombrowiczu napisał, że wiele lat spędził na Zachodzie. -
Dodał też informacje o bracie Gombrowicza mieszkającym w Kielcach, który
miał kontakty z rumuńskimi faszystami. Wyraźnie szukano na Gombrowicza
jakiegoś "haka" - dodał Sierchuła.
- Trudno przypuszczać, żeby władze w Polsce miały jakiś realny wpływ na
decyzje Komitetu Noblowskiego. Odnaleziona notatka to tylko drobny
przyczynek do historii polskiej literatury za PRL-u pokazujący pewne
animozje środowiskowa, a także sposoby pracy SB - powiedział Sierchuła.
Faktem jest jednak, że ani Herbert, ani Gombrowicz nie dostali Nobla.
Notatka została odnaleziona w zasobach warszawskiego IPN w ramach pracy
nad programem "Aparat Bezpieczeństwa PRL wobec środowisk dziennikarskich,
twórczych i naukowych".
PAP
Polski laureat Oscara: GMO grozi nam wszystkim
Genetycznie modyfikowana żywność stanowi jedno z większych zagrożeń dla
świata. Niezależne badania dowodzą katastrofalnego wpływu GMO na zdrowie
zwierząt, na których prowadzono doświadczenia. Nie ma powodu sądzić, że
zdrowie ludzi nie ulegnie podobnej dewastacji - mówi kompozytor, laureat
Oscara za muzykę do filmu "Marzyciel" Jan Andrzej Paweł Kaczmarek,
uczestnik konferencji zatytułowanej "Artyści dla Polski wolnej od GMO".
- Jedzenie to źródło naszej energii, zdrowia, dobrego samopoczucia.
Jedzenie może być różnorodne, smaczne, może dawać nam przyjemność, a
rolnikom godziwe utrzymanie. Ale może też być zupełnie inaczej. Żywność
produkowana w oparciu o GMO i monokulturowe, przemysłowe rolnictwo to
globalna, homogeniczna papka - mówi członek międzynarodowego ruchu Slow
Food Piotr Petryka.
Parlament Europejski przyjął poprawkę do wspólnego rozporządzenia PE i
Rady UE w sprawie nowej żywości - GMO i pochodzącej ze sklonowanych
zwierząt. Zgodnie z tą poprawką, produkty pochodzące od zwierząt
karmionych genetycznie modyfikowaną paszą, muszą być oznaczone
informacją, że zostały w ten sposób wyprodukowane.
Sondaż europejskiego ośrodka badań opinii publicznej Eurobarometr (na
zlecenie KE) pokazuje, że prawie 60% Europejczyków (w tym 67% Polaków)
nie akceptuje GMO. Większość sondaży robionych w Polsce pokazuje, że
70-80% Polaków nie chce GMO.
wp.pl
SB inwigilowała noblistę Johna Steinbecka
Polska Służba Bezpieczeństwa inwigilowała w 1963 roku amerykańskiego
noblistę w dziedzinie literatury Johna Steinbecka – wynika z ustaleń
historyka z poznańskiego oddziału IPN Rafała Sierchuły, do których
dotarł serwis tvp.info. Autor kultowych powieści „Na wschód od Edenu”
oraz „Myszy i ludzie” miał założony przez Polaków podsłuch, otoczony był
też siatką tajnych agentów.
John Steinbeck to jeden z najpopularniejszych pisarzy amerykańskich XX
wieku. Za jego największe dzieło uchodzi powieść „Grona gniewu”, za
którą w 1940 roku otrzymał nagrodę Pulitzera. Do najbardziej znanych
dzieł pisarza należą też: „Na wschód od Edenu”, „Myszy i ludzie” oraz
„Tortilla Flat”. Wiele spośród jego powieści zostało zekranizowanych.
W Polsce Steinbeck gościł z dziesięciodniową wizytą w listopadzie 1963
roku, rok po przyznaniu mu literackiej Nagrody Nobla. SB chciała, by
pisarz uwierzył, że w PRL panuje swoboda twórcza, a warunki życia są
znośne.
Z ustaleń historyka Rafała Sierchuły wynika, że przygotowywania do tej
wizyty Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła kilka miesięcy wcześniej. W tym
celu wszczęła operację o kryptonimie „Problemy”.
– SB konsultowała ze Związkiem Literatów Polskich szczegółowy program i
współdecydowała, kto będzie mógł mieć dostęp do pisarza – tłumaczy Rafał
Sierchuła.
Spotkania z czytelnikami, które pisarz odbywał objeżdżając Polskę,
obsadzono agentami SB. Ich zadaniem było pilnować, by Steinbeck nie
uzyskał informacji nieprzychylnych dla systemu.
– Kiedyś żartowano, że na przyjazd pierwszego sekretarza maluje się
trawę na zielono. Tutaj było podobnie. Gdy do władz dotarła informacja,
że wołga, którą porusza się pisarz, jest w złym stanie technicznym,
dostarczono Steinbeckowi mercedesa – mówi Rafał Sierchuła. – Bezpieka z
radością odnotowała potem, że za mercedesem nie mogą nadążyć samochody
ambasady amerykańskiej – dodaje historyk.
Informacje na temat Steinbecka SB uzyskiwała z sieci tajnych
współpracowników. Na miesiąc przed jego wizytą zdecydowano także o
założeniu podsłuchu w warszawskim hotelu Bristol. Pisarza skierowano do
specjalnie przygotowanego pokoju.
– O ile fakt inwigilacji zagranicznych twórców odwiedzających PRL nie
jest niczym szczególnym, to sprawa podsłuchu świadczy o tym, że wizyta
Steinbecka była traktowana priorytetowo – uważa dr Sebastian Ligarski,
specjalista w dziedzinie kontaktów środowisk twórczych z aparatem
represji PRL. – Założenie podsłuchu to skomplikowana operacja. Wymagała
ulokowania w którymś z sąsiednich pokojów funkcjonariuszy SB na bieżąco
analizujących materiały – dodaje.
Dzięki podsłuchowi SB poznała m.in. reakcję Steinbecka na informację o
śmierci prezydenta Kennedy’ego, z którym pisarz się przyjaźnił.
Wiadomość ta zastała go właśnie w Polsce. „Figurantka [żona Steinbecka –
red.] przyjmuje telefon. Potem informuje Steinbecka, że był zamach na
Kennedy’ego, w wyniku którego poniósł on śmierć. Bardzo są oboje
wstrząśnięci. Figurantka płacze” – czytamy w notatce z podsłuchu z 22
listopada 1963 roku.
Z akt operacji o kryptonimie „Problemy” wynika, że korzystając z
podsłuchu SB skrupulatnie odnotowywała kwestie zupełnie nieistotne z
operacyjnego punktu widzenia. Zapisywała m.in. kiedy Steinbeck kładzie
się spać. Odnotowała też jego rozmowy z asystentem toczone podczas
porannej toalety.
– Steinbeck był jednym z niewielu amerykańskich pisarzy, którzy
uprawiali twórczość akceptowalną przez blok komunistyczny. SB chciała
mieć pewność, że po wizycie w PRL nie stanie się antykomunistą –
tłumaczy Rafał Sierchuła. – To dlatego do zabezpieczenia tej wizyty
użyto tylu środków – dodaje.
Z informacji zawartych w aktach wynika, że zdaniem SB cel został
osiągnięty. „Wszystkie spotkania tak ze studentami w Warszawie, Krakowie
i Łodzi oraz z literatami i dziennikarzami w Warszawie, Wrocławiu i
Łodzi nie dostarczyły mu najmniejszych argumentów przeciwko Polsce,
wręcz odwrotnie wyjechał on chyba i przekonany, że w naszym kraju jest
najwięcej swobody myśli i wypowiedzi” – napisał jeden z funkcjonariuszy
SB w notatce dla przełożonych.
Wiktor Ferfecki tvp.info
Niedziela, 2009-03-29
Rusza Wielkanocne Dzieło
Pomocy Caritas
Rusza Wielkanocne Dzieło Pomocy Caritas. W kościołach w całej Polsce
parafialne zespoły Caritas będą rozprowadzały świece-paschaliki, "chlebki
miłości" lub baranki wielkanocne. W niektórych parafiach w Niedzielę
Palmową będzie można kupić palemki wielkanocne. Zebrane w ten sposób
środki finansowe zostaną przeznaczone na działalność charytatywną
Caritas.
W tym roku przygotowano pół miliona paschalików. Są to małe świece,
wzorowane na paschale, symbolizującym Chrystusa. Paschał poświęca się
uroczyście i zapala podczas nabożeństwa wieczornego w Wielką Sobotę.
Wierni mogą zapalić swoje paschaliki właśnie na tej liturgii światła.
Dyrektor Caritas Polska ksiądz Marian Subocz powiedział, że Kościół chce
podkreślić ścisły związek dwóch swoich zadań, jakimi jest oddawanie czci
Bogu poprzez sprawowanie liturgii i praktykowanie miłosierdzia.
W zeszłym roku Caritas przygotowała 103 160 paczek z żywnością, które w
okresie przedświątecznym dostały przekazane najuboższym rodzinom.
Pieniądze ze sprzedaży paschalików, baranków i "chlebków miłości"
zostaną przeznaczone także na organizację świątecznych śniadań dla
potrzebujących.
IAR
Jan Garbarek zagra w Polsce z "Hilliard Ensemble"
Już w maju w czterech miastach w Polsce wystąpią Jan Garbarek z
kwartetem "Hilliard Ensemble". Jeden z polskich krytyków napisał o
artystach, że "wchodzą w żywy dialog z muzyką dawną nie po to, by ją
ulepszać, ale by ją raz jeszcze reinterpretować. Słuchacz dostaje od
nich szansę bycia tak blisko muzyki, jak tylko jest to możliwe".
Jan Garbarek od początków
Kto by pomyślał, że Jan Garbarek, który dopiero w wieku 14 lat sięgnął
po saksofon z miłości do Johna Coltrane’a, stanie się jednym z
najbardziej cenionych muzyków na świecie. Jest muzykiem, który nie boi
się grania „ładnych melodii”. W muzyce - nie tylko swojej - ceni spokój
i nieustannie szuka w niej miejsca na ciszę i jej brzmienie.
Ważnym momentem było spotkanie na samym początku tej przygody Keitha
Jarretta, którym saksofonista zafascynował się w latach 70., a owocem
tego są takie perły, jak albumy "Belonging" (1974), "My Song" (1977) czy
"Personal Mountains" (1979). W tym czasie nagrał również świetną płytę w
Kwartecie Bobo Stensona, "Witchi-Tai-To" (1973). Pojawia się także
kilkakrotnie na nagraniach Ralpha Townera. Nazwiska wybitnych muzyków, z
którymi współpracował, można by wymieniać bez końca. Dlatego warto
wspomnieć, że nie obce mu jest samodzielne zmaganie się z instrumentem –
co dokumentuje album "All Those Born With Wings" (1986).
Garbarek nie widzi granic. Muzyka dawna? Spróbuję. Muzyka hinduska?
Proszę bardzo. Arabska? W porządku. Elektronika? Czemu nie? Jak mówi sam
artysta: - Mój styl to konglomerat wielu wpływów, wielu różnych, często
bardzo dziwnych i zaskakujących dźwięków, w które wsłuchiwałem się przez
całe życie. Teraz z nich korzystam, układając je w kompozycje, tak jak
się układa puzzle, albo ładniej - jak bukiety -.
"The Hilliard Ensemble"
Męski kwartet wokalny "The Hilliard Ensemble" tworzą głosy Davida Jamesa
(kontratenor), Rogersa Coveya-Crumpa (tenor), Johna Pottera (tenor) oraz
Gordona Jonesa (baryton). Głosy tak piękne i tak doskonale zestrojone,
że zespół uznaje się za jeden z najlepszych – w tym gatunku – na świecie.
Z drugiej strony, trudno porównywać twórczość kwartetu z dorobkiem
innych zespołów muzyki dawnej (zwłaszcza, że jego członkowie nie chcą
być zaliczani do tej grupy), bo brzmienie "The Hilliard Ensemble" to
konglomerat muzyki dawnej i współczesnej. Składają się na nią dzieła
średniowieczne, barokowe oraz te, tworzone specjalnie dla nich przez
współczesnych kompozytorów, jak choćby Gavina Bryarsa, Heinza Holligera,
Johna Caskena, czy Elenę Firsovą.
Kwartet powstał 35 lat temu. Jego nazwa pochodzi od nazwiska słynnego
elżbietańskiego miniaturzysty, Nicholasa Hilliarda. Już w latach 80.,
gdy nagrywali dla wytwórni EMI, zdobyli dużą popularność. Jednak dopiero
współpraca z monachijską wytwórnią Manfreda Eichera, ECM, która
rozpoczęła się od nagrania "Arbos" (1987) z muzyką estońskiego
kompozytora, Arvo Pärta, mającego znaczący wpływ na rozkwit kwartetu,
dała prawdziwy początek ich niezwykłej karierze. Od tamtej pory ich
głosy rozbrzmiewają podczas setek, jeśli nie tysięcy koncertów w
filharmoniach, salach koncertowych i nawach świątyń w różnych zakątkach
świata.
Na pierwszym etapie poszukiwań własnego brzmienia, muzycy wykonywali
wielogłosowe utwory z XIX wieku, by potem zwrócić się ku muzyce
średniowiecznej i renesansowej. Penetracja tak różnorakiej muzycznej
przestrzeni dała asumpt do eksperymentów formalnych i otwarcia na
kontakt z muzykami, których twórczość wprowadza nowe rozwiązania, to coś,
co w połączeniu ze śpiewami chorałowymi kwartetu, stwarza nową jakość
koncepcyjną i intelektualną. Nawiązanie współpracy z Janem Garbarkiem
było dla nich momentem przełomowym – momentem, gdy pojawiły się pytania
o granice, które można lub których przekraczać się nie powinno. Wspólnie
wydali dwa albumy, "Officium" (1994) i "Mnemosyne" (1999), gdzie
Garbarek improwizuje na tle partii wokalnych zespołu, wykorzystując
możliwości instrumentu jako jeszcze jednego głosu.
Wokaliści "The Hilliard Ensemble" zaśpiewali dotychczas na 14 albumach,
wydanych pod skrzydłami ECM, a ostatni "Symphony No. 9/Nunc dimittis" –
z muzyką Alfreda Schnittke i Alexandra Raskatova oraz tekstami Josepha
Brodskiego i Staretsa Siluana – ukazał się w na początku 2008 roku.
Terminy koncertów:
03.05.2009 Kraków
05.05.2009 Lublin
06.05.2009, Warszawa
07.05.2009 Wrocław
wp.pl
Sobota, 2009-03-28
1800 artystów na
Festiwalu Beethovena - od niedzieli
Ponad 1800 artystów wystąpi podczas tegorocznej, 13. edycji
Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Warszawie, który
rozpocznie się w niedzielę. Festiwal potrwa do 10 kwietnia; w Warszawie
odbędzie się 21 koncertów.
Dyrektor generalna Festiwalu, Elżbieta Penderecka, przypomniała podczas
sobotniej konferencji prasowej w Warszawie, że na rok 2009 przypada
kilka ważnych rocznic, m.in. 250-lecie śmierci Jerzego Fryderyka Haendla,
200-lecie śmierci Józefa Haydna, 200-lecie urodzin Feliksa Mendelssohna
i 100. rocznica śmierci Mieczysława Karłowicza.
- Te daty są okazją, aby podczas festiwalu przypomnieć utwory
kompozytorów-jubilatów - podkreśliła Penderecka. Jak dodała, w programie
festiwalu znajdą się m.in. "Brockepassion" Haendla, oratorium "Il
ritorno di Tobia" Haydna, "Humboldt-Kantate" Mendelssohna i pieśni
Mieczysława Karłowicza.
Prologiem do festiwalu będzie niedzielny występ polskiego śpiewaka
Mariusza Kwietnia, który wykona pieśni niemieckie z cyklu cykl "Dichterliebe"
Roberta Schumanna, polskie pieśni Mieczysława Karłowicza, francuskie -
Maurice'a Ravela oraz miniatury Ludwiga van Beethovena do słów Johanna
Wolfganga Goethego.
Penderecka zwróciła uwagę, że pieśni Karłowicza są przez Kwietnia
wykonywane "od kilku lat wytrwale i z wielkim powodzeniem podczas
recitali w najważniejszych salach koncertowych świata". Śpiewakowi
towarzyszyć będzie amerykański pianista Howard Watkins. Koncert odbędzie
się w Zamku Królewskim.
Wieczorem w Filharmonii Narodowej zaplanowano koncert inaugurujący
Festiwal, z udziałem niemieckiej skrzypaczki Anne- Sophie Mutter, która
wykona m.in. Koncert skrzypcowy i VII Symfonię Ludwiga van Beethovena.
Artystce towarzyszyć będzie Sinfonia Varsovia pod dyrekcją Krzysztofa
Pendereckiego.
Wydarzeniem festiwalu będzie zaplanowany na 6 kwietnia pierwszy koncert
w Polsce zespołu Monte Carlo Philharmonic, któremu towarzyszyć będzie
wizyta księżnej Hanoweru i księżniczki Monako Karoliny w Warszawie.
Filharmonicy z Monte Carlo wykonają utwory Franza Schuberta i Feliksa
Mendelssohna.
Na tegoroczną edycję festiwalu zaproszono też takie zespoły jak
Wiedeńska Orkiestra Kameralna, Leipziger Streichquartett czy Tokio
String Quartet.
Ciekawostką festiwalu będzie również pierwsze polskie wykonanie
"Humboldt-Kantate" Feliksa Mendelssohna. Znajdzie się ona w programie
koncertu 3 kwietnia w wykonaniu solistów: Agnieszki Rehlis, Romana
Sadnika, Thomasa Bauera i Wojciecha Gierlacha oraz Narodowej Orkiestry
Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach.
Kantata została napisana przez Mendelssohna na zamówienie biologa
Aleksandra von Humboldta, który badał dolinę Orinoko. Utwór miał swoje
prawykonanie w 1829 roku na kongresie przyrodników w Berlinie, którzy
obradowali nad zagrożeniami klimatu. Treścią kantaty jest ostrzeżenie
przed bezmyślnym wycinaniem lasów w Ameryce Południowej.
Na zakończenie festiwalu, w Wielki Piątek 10 kwietnia Akademie fur Alte
Musik z Berlina oraz Collegium Vocale Ghent wykonają "Brockespassion"
Haendla.
Pierwszy Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena odbył się wá1997
roku w ramach programu Kraków 2000 Europejskie Miasto Kultury, w roku
upamiętniającym 170. rocznicę śmierci kompozytora. Jego inicjatorem była
Elżbieta Penderecka, która od pierwszej edycji wydarzenia jest też
dyrektorem generalnym festiwalu.
W 2001 roku festiwal został przyjęty do grona Europejskiego
Stowarzyszenia Festiwali (EFA). Kolejne jego edycje stały się jednymi z
najważniejszych imprez muzycznych w Europie. Od 2004 roku Wielkanocny
Festiwal Ludwiga van Beethovena odbywa się w Warszawie, gdzie szybko
zyskał status jednej z najważniejszych imprez artystycznych stolicy.
PAP
Poruszająca wystawa w Żydowskim Instytucie Historycznym
Osadzone w kulturze żydowskiej obrazy życia człowieka od narodzin do
śmierci można obejrzeć na wystawie fotograficznej "Opowiedz o tym synowi".
Wystawę zdjęć węgierskiego fotografa Tamasa Fenera można oglądać w
Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Wystawa została zaprezentowana po raz pierwszy na Węgrzech w roku1983.
Wywołała wtedy duże poruszenie. Autor zdjęć wyjaśnia, że pokazując
najważniejsze elementy w życiu Żydów chciał przypomnieć o istnieniu tej
wspólnoty w społeczeństwie węgierskim.
Tamas Fener podkreśla, że była to dla niego nagroda, gdyż wiele osób
mówiło mu, iż dzięki tej serii zdjęć, pokazujących wspólnotę, jakiej w
socjalistycznych Węgrzech oficjalnie nie było, zaczęły uświadamiać sobie
potrzebę więzi opartych na religii. Poza tym - mówił artysta - była to
dla niego osobista podróż do dzieciństwa, do swoich korzeni.
Wicedyrektor Węgierskiego Instytutu Kultury, Krisztina Jerger ,podkreśla,
że wystawa była przełomem na Węgrzech, ponieważ zdjęcia pokazywały jak
wygląda kultura żydowska. Istniała ona cały czas, ale była zupełnie nie
znana nawet dla wielu Żydów.
Wystawa w galerii Żydowskiego Instytutu Historycznego przy ulicy
Tłomackie 3/5 będzie czynna do końca maja.
IAR
Piątek, 2009-03-27
Autor książki o Wałęsie
zapowiada: ujawnię kolejne fakty
Paweł Zyzak, autor książki "Lech Wałęsa. Idea i historia", zapowiada
ujawnienie kolejnych faktów dotyczących przeszłości byłego prezydenta.
To właśnie Zyzak napisał, że przywódca "Solidarności" był agentem SB i
miał nieślubne dziecko.
Jak twierdzi Zyzak, jego praca opiera się nie tylko na informacjach od
anonimowych osób, co zarzuca mu wielu historyków, ale także na
dokumentach i opracowaniach. Zyzak wyjaśnia, że nie ujawnił w książce
nazwisk około 50 osób, z którymi rozmawiał, ponieważ go o to prosiły.
W czwartek Lech Wałęsa w "Kropce nad i" w TVN 24 powiedział, że "Zyzak
pisze bzdury i nie trzyma się żadnych faktów". Historyk odpiera te
zarzuty i twierdzi, że ma kolejne dokumenty świadczące o tym, że były
prezydent współpracował z SB. Zyzak tłumaczy, że pierwszy rozdział jego
publikacji można uzupełnić o ciekawe fakty, które wciąż do niego
napływają. Mówi, że w przyszłości być może ukaże się suplement lub
errata do książki.
Paweł Zyzak jest 24-letnim historykiem z krakowskiego IPN-u. Książka "Lech
Wałęsa. Idea i historia" jest oparta na obronionej przez niego w
ubiegłym roku pracy magisterskiej, której promotorem na Uniwersytecie
Jagiellońskim był profesor Andrzej Nowak - redaktor naczelny prawicowego
krakowskiego miesięcznika "Arcana".
IAR
3 tys. mundurowych demonstrowało w Poznaniu
Funkcjonariusze policji, straży pożarnej, służby więziennej i straży
granicznej protestowali w Poznaniu przeciwko zmniejszaniu budżetów służb
mundurowych i zmianom w przepisach dotyczących emerytur i rent
funkcjonariuszy.
W manifestacji wzięło udział ok. 3 tys. osób. Zakończyła się ona
złożeniem kwiatów pod Pomnikiem Poznańskiego Czerwca 1956. Nastąpiło to
szybciej niż planowano, bo nad miastem przeszła burza i spadł rzęsisty
deszcz.
Protestujący przeszli ze Starego Rynku przed siedzibę urzędu
marszałkowskiego i Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Mieli
transparenty z napisami: "Nie chcielibyście nas mieć po ciemnej stronie",
"Glino pomóż sobie sam", "Nie może być zmiany reguł w trakcie gry".
Wojewoda wielkopolski otrzymał od nich petycję skierowaną do szefa MSWiA
z żądaniami m.in. zapewnienia służbom mundurowym niezbędnych środków
finansowych oraz powstrzymania zmian w przepisach emerytalnych. Petycja
taka trafiła również do rąk marszałka województwa, oraz
wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej Waldy Dzikowskiego.
- Jesteśmy zadowoleni z tej manifestacji - poinformowaliśmy opinię
publiczną o trapiących nas problemach. Wojewoda zobowiązał się, że
dostaniemy odpowiedź na piśmie na wszystkie postulaty. Marszałek
zapowiedział, że naszymi sprawami zajmie się majowy Sejmik Województwa
Wielkopolskiego. Poseł Dzikowski także zapewnił nas, że PO chce z nami
rozmawiać - powiedział Andrzej Szary, przewodniczący wielkopolskiego
NSZZ Policjantów.
- Chcemy uświadomić przedstawicielom władzy i społeczeństwu tragiczną
sytuację finansową naszych służb. Ograniczono poniżej minimum środki na
bieżące funkcjonowanie jednostek i placówek penitencjarnych. W
komisariatach oszczędza się na wszystkim, łącznie z benzyną i papierem
do pisania - mówił Szary.
Protestującym nie podobają się też zapowiedzi zmian w przepisach
dotyczących emerytur i rent funkcjonariuszy, głównie wydłużenia czasu
pracy w służbach mundurowych, po którym można przejść na emeryturę.
Podobne protesty odbyły się pod koniec lutego w Gdańsku i Krakowie.
Przeciw zapowiadanym przez MSWiA zmianom w przepisach emerytalnych dla
służb mundurowych protestowało wówczas około sześciu tysięcy policjantów,
strażaków, funkcjonariuszy służby więziennej i straży granicznej.
Szary zapowiedział, że jeżeli związkowcy nie doczekają się efektów
piątkowej demonstracji, są przygotowani na manifestację 30 tys.
policjantów i innych funkcjonariuszy w Warszawie.
MSWiA chce wydłużenia do 25 lat czasu pracy w służbach mundurowych po
którym można przejść na emeryturę (obecnie - po 15 latach). Tych, którzy
w tej chwili mają już taki staż pracy, obejmą obecne przepisy, będą
mogli odejść na emeryturę na dotychczasowych zasadach.
Do czerwca 2010 r. funkcjonariusze już pracujący w służbach mundurowych,
ale krócej niż 15 lat, będą musieli wybrać stary lub nowy system. Nowe
przepisy mają obejmować wszystkich, zaczynających pracę w 2010 r.
MSWiA wyda w tym roku ok. 1,2 mld zł mniej niż pierwotnie zaplanowano. Z
tej kwoty 1 mld zł odnosi się do części budżetu dotyczącej spraw
wewnętrznych; ograniczono wydatki policji (802 mln), straży granicznej
(138 mln), Biura Ochrony Rządu (21 mln) i państwowej straży pożarnej (13
mln).
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna mówił w lutym, że nie ma zagrożenia dla
płac policjantów, wydatków na benzynę dla radiowozów ani na części
zamienne, ale będą kłopoty z prowadzeniem remontów i bieżącymi wydatkami.
PAP
Czwartek, 2009-03-26
66. rocznica Akcji pod
Arsenałem
W czwartek 26 marca mija 66. rocznica Akcji pod Arsenałem. Harcerze
Szarych Szeregów w brawurowej akcji odbili z rąk gestapo swojego kolegę
Janka Bytnara ps. "Rudy".
Akcja pod Arsenałem uznawana jest za jeden z największych wyczynów
Polski Podziemnej. W środku dnia w centrum okupowanej Warszawy harcerze
przeprowadzili śmiały atak na więźniarkę przewożącą więźniów na Pawiak.
Jak podkreśla historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego Szymon Niedziela,
akcja została zorganizowana i przeprowadzona w sposób w jaki dziś
działają służby specjalne i żołnierze elitarnych jednostek. Jak zaznacza
Niedziela, była to akcja na "żywym" organizmie miasta. Niedziela zwraca
uwagę na doskonałe przygotowanie merytoryczne akcji: broń strzelecka,
butelki z benzyną i granaty.
Po czterech dniach od uwolnienia, "Rudy" zmarł od ran odniesionych na
gestapo, a wyniku akcji zmarli również Aleksy Dawidowski ps. "Alek" i
Tadeusz Krzyżewicz ps. "Buzdygan". W 1943 roku w Warszawie panował
terror, a udana akcja uwolnienia więźniów odbiła się szerokim echem w
Warszawie i miała duże znaczenie psychologiczne.
W ocenie Szymona Niedzieli akcja grup szturmowych Szarych Szeregów była
przykładem doskonale działającego Polskiego Państwa Podziemnego.
W Akcji pod Arsenałem wzięło udział 25 harcerzy. Zdaniem Szymona
Niedzieli byli to żołnierze dla których najważniejszą wartością była
przyjaźń, ponieważ dobrowolnie zdecydowali się na uwolnienie z rąk
gestapo swojego kolegi.
Całością akcji dowodził Stanisław Broniewski "Orsza", a bezpośrednio
Tadeusz Zawadzki. Na podstawie raportu Stanisława Broniewskiego
napisanego kilka dni po akcji, ustalono liczbę 25 odbitych więźniów. Po
wojnie jednak, sam "Orsza" zweryfikował dane i uznał, że w wyniku akcji
uwolniono 21 osób, w tym udało się ustalić nazwiska 19. Błąd pozostał na
tablicy pamiątkowej wmurowanej po wojnie w ścianę odbudowanego Arsenału.
Akcja pod Arsenałem jest opisana w książkach "Kamienie na szaniec"
Aleksandra Kamińskiego oraz "Akcja pod Arsenałem" Stanisława
Broniewskiego. Nakręcony został również film fabularny pod tym samym
tytułem w reżyserii Jana Łomnickiego.
IAR
ZAKOŃCZONA PRZED CZASEM PIERWSZA FAZA BUDOWY
Stadion Narodowy wyszedł z ziemi
Zakończył się pierwszy etap budowy Stadionu Narodowego. W etapie
przygotowawczym do budowy wywieziono 330 tys. m sześciennych ziemi i 6,5
tys. m sześciennych pokruszonego betonu, wykonano około 32 tys. m
kwadratowych ścianek szczelinowych i wbito 16 tys. sztuk pali o łącznej
długości ok. 170 km. Po podpisaniu protokołu końcowego czas na etap
drugi.
- Okres zimowy na pewno nie sprzyjał pracom budowlanym i to chyba było
najtrudniejsze w naszej działalności - powiedział w czwartek prezes
zarządu spółki wykonującej Stadion Narodowy Piotr Chełkowski. -
Musieliśmy np. dobrze zorganizować wywóz ziemi, żeby nasza firma nie
była źle postrzegana przez mieszkańców Warszawy ze względu na jeżdżący
dzień i noc ciężki sprzęt - powiedział Chełkowski na zakończenie I etapu
budowy Stadionu Narodowego.
Zakończono przed terminem
Budowa została zakończona na miesiąc przed upływem terminu umowy. Prace
rozpoczęły się 7 października 2008 roku i miały zakończyć się najpóźniej
13 kwietnia 2009 roku. - Wszystko przebiegało bez zakłóceń, nie ma więc
żadnych negatywnych sensacji - powiedział Chełkowski i podkreślił, że
Narodowe Centrum Sportu nie miało żadnych problemów z odbiorem
pierwszego etapu budowy. - Protokół końcowy został podpisany z datą 25
marca, nie stwierdzono żadnych usterek, wszystkie prace wykonano zgodnie
z dokumentacją. Zostały przygotowane prace pod drugi etap - wymienia
prezes.
Prezes Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler poinformował, że drugi
etap rozpocznie się w kwietniu. - Na plac budowy wejdzie wykonawca
docelowy. Budżetowo pierwszy etap stanowi dziesięć procent całej
inwestycji. Nastąpiła natomiast zasadnicza zmiana podłoża na jakim
powstanie nowy stadion. Wykonany został ważny krok, dający sto procent
pewności, że obiekt zostanie bezpiecznie posadowiony - zaznaczył Kapler.
"Do pracy nie przyjmujemy"
Na drugi etap złożą się prace od rozpoczęcia wylewania fundamentów aż do
momentu odbioru obiektu i rozegrania na nim pierwszych meczów. Dwa etapy
budowy Stadionu Narodowego nie dzielą się symetrycznie. Pierwszy liczył
niecałe dwieście dni. Koniec prac przewidziano na trzeci kwartał 2011
roku.
Co ciekawe, na bramie przy wejściu na budowę Stadionu Narodowego wisi
karteczka "do pracy nie przyjmujemy". - Wielu ludzi chciało u nas
pracować. Budowa Stadionu Narodowego jest na pewno inwestycją prestiżową
dla każdego inżyniera, technika - zaznaczył prezes budowniczej spółki
Piotr Chełkowski.
Lata budowy 2008-2011
Planowana inauguracja Lipiec 2011
Pojemność 55 tysięcy miejsc
Wymiary boiska 105 m x 68 m
Koszt budowy ok 1,2 mld zł
Planowane mecze podczas Euro 2012 3 grupowe, ćwierćfinał, półfinał
PAP
|
|
INDEX
|