zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI |
Środa, 2009-09-16
Dwaj młodzi Polacy
wygrali z całą Unią Europejską
Dwaj polscy studenci - Aleksander Kubica i Wiktor Pilewski - zdobyli
jedną z trzech pierwszych nagród w 21. Konkursie Prac Młodych Naukowców
Unii Europejskiej 2009. Zwycięzcy dostaną 7 tys. euro i wyjadą do
Sztokholmu na tegoroczną uroczystość wręczenia Nagród Nobla.
Wynik ogłoszono w Paryżu, podczas oficjalnej imprezy w Palais de la
decouverte, kończącej konkursowe zmagania. Odbywający się co roku
konkurs ma zachęcić młodzież do pracy badawczej i wybrania kariery
naukowej. Oprócz europejskich, prezentowane są także prace
reprezentantów, Chin, Gruzji, Japonii, Kanady, Korei Południowej, USA i
Nowej Zelandii.
Prace ocenia wielonarodowe jury. Konkurs obejmuje nauki ścisłe,
przyrodnicze, technikę, a od 2004 roku także nauki społeczne i
ekonomiczne. Każdy kraj może zgłosić najwyżej trzy prace. Nie mogą one
mieć więcej niż trzech autorów.
Obaj polscy laureaci byli nieco zaskoczeni wygraną. Jak podkreślał ich
opiekun, profesor prof. Jan Madey z Uniwersytetu Warszawskiego, do
konkursu zakwalifikowano w tym roku wiele prac wartościowych pod
względem naukowym, które spełniały wymogi stawiane pracom magisterskim,
a nawet doktorskim.
Aleksander Kubica jest studentem Międzywydziałowych Indywidualnych
Studiów Matematyczno-Przyrodniczych Uniwersytetu Warszawskiego, zaś
Wiktor Pilewski - studentem II roku Wydziału Elektrycznego Politechniki
Poznańskiej.
Badali wtórne ogniska spiralnych płytek strefowych Fresnela -
przezroczystych płytek ze spiralnymi liniami, które potrafią skupiać
światło - tyle że nie w jednym, a w wielu ogniskach, leżących na jednej
linii. Te płaskie "soczewki" można wydrukować na przezroczystej folii -
wystarczy drukarka laserowa o dużej rozdzielczości, choć młodzi naukowcy
użyli naświetlarki laserowej. Przeprowadzone za pomocą starego skanera i
aparatu cyfrowego badania pozwoliły zbadać nietypowy kształt ognisk
wtórnych - zamiast robić 20 tys. eksperymentalnych pomiarów, wystarczyło
zaprogramować komputer.
Spiralne płytki strefowe mogą znaleźć zastosowanie m.in. w skupianiu
promieni rentgenowskich oraz budowie optycznej "pęsety" do
przemieszczania mikroskopijnych obiektów. Wyjątkową ich właściwością
jest to, że "zakręcone" przez nią światło umożliwia także obracanie, np.
cząsteczek koloidów. Ponadto płytki mogą posłużyć do uzyskiwania
ostrzejszych obrazów odległych gwiazd.
Przyznano jeszcze dwie pierwsze nagrody. 14-letni Liam Mc Carthy i
15-letni John D.O'Calaghan z Irlandii, synowie farmerów, aby pomóc
rodzicom, opracowali nowatorską metodę oceny jakości mleka za pomocą
prostego, taniego przyrządu. Obecne w mleku komórki somatyczne krowy
mogą utrudniać produkcje sera - dlatego ważne jest oznaczanie ich
zawartości.
Irlandczycy swoje eksperymenty prowadzili na kuchennym stole. Nie mają
wątpliwości, że ich metoda odniesie sukces, jednak uważają, że na razie
"trzeba wracać do szkoły".
Trzeci laureat pierwszej nagrody, 19-letni Fabian Gafner ze Szwajcarii
opracował latający do tyłu samolot "Dikranos". Jego koncepcja może pomóc
w opracowaniu przyszłych samolotów pionowego startu.
Przyznano również trzy drugie nagrody (po 5 tys. euro). Elodie Aubanel,
Jeremy Dargent i Arnaud de Richecour z Francji zostali nagrodzeni za
pracę dotyczącą wykrywania planet na podstawie obserwacji zmian jasności
gwiazd. Philips Cardon zbudował zaś drukarkę do cappuccino, która
potrafi drukować logo jadalnym atramentem. Natomiast Sara Vima Grau z
Hiszpanii zajęła się identyfikacją pigmentów mineralnych, stosowanych
przez twórców ołtarzy.
Trzy trzecie nagrody (po 3,5 tys. euro) dostali: Aron Hunyadi z Węgier -
za nową koncepcję mechanicznego zegarka, Steffen Strobel - za metodę
obrazowania żył w podczerwieni i Omri Lesser z Izraela - za badania
dotyczące przepływów płynów w otoczeniu tamy.
PAP
Rządowe tupolewy zepsute;
prezydent nie ma czym lecieć do USA
Być może prezydent Lech Kaczyński będzie musiał skorzystać z rejsowego
samolotu podczas planowanej na wtorek podróży do Nowego Jorku. Oba
rządowe tupolewy są zepsute - podaje RMF FM.
Ani premier, ani prezydent nie skorzystają z rządowych tupolewów podczas
najbliższych podróży. Obie maszyny są niesprawne. Kancelarie gorączkowo
poszukują rozwiązań, jak dowieźć w czwartek Donalda Tuska do Brukseli, a
w sobotę do Holandii. Z kolei prezydent zaplanował na wtorek wylot do
Nowego Jorku.
36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego ma dwa Tu-154M. Wczoraj z
Moskwy przyleciała po długiej naprawie silnika jedna z maszyn. Samolot
przyleciał i... od razu się zepsuł. Druga maszyna od kilku miesięcy
przechodzi remont generalny, który potrwa jeszcze do końca listopada.
W tej sytuacji premier poleci do Brukseli małym samolotem Jak-40. Szef
rządu i tak ma szczęście, bo może w ogóle czymś do Belgii polecieć.
Prezydent Jakiem do Nowego Jorku nie doleci. Według nieoficjalnych
informacji, głowa państwa będzie musiała zakupić bilety na samolot
rejsowy.
W kancelarii prezydenta trwają teraz gorączkowe narady, jak obecnością
Lecha Kaczyńskiego nie utrudnić życia innym pasażerom, którzy we wtorek
również wybierają się do Nowego Jorku.
RMF FM
Szykuje się wielkie bój w TVP
Szykuje się wielki bój w Telewizji Polskiej. Członkowie nowej Rady
Nadzorczej TVP podejmą próbę odwołania Piotra Farfała z funkcji p.o.
prezesa telewizji publicznej. Farfał prawdopodobnie nie będzie chciał do
tego dopuścić.
Piotr Farfał najpierw na 16 września zwołał posiedzenie Rady Nadzorczej,
a następnie je odwołał. Członkowie nowej Rady Nadzorczej uważają jednak,
że nie miał on prawa odwołać posiedzenia i o 11.00 zamierzają rozpocząć
spotkanie w siedzibie TVP. Liczą się jednak z tym, że nie zostaną
wpuszczeni na teren telewizji. W takiej sytuacji przeniosą się
najprawdopodobniej do którejś ze stołecznych kancelarii adwokackich.
Piotr Wawrzeński z Rady Nadzorczej TVP tłumaczy, że zgodnie ze statutem
posiedzenie Rady Nadzorczej musi się odbyć na terenie miasta, w którym
jest siedziba spółki, czyli w Warszawie.
Piotr Farfał nie chciał wczoraj powiedzieć dziennikarzom, czy wpuści
członków nowej Rady Nadzorczej na teren telewizji i czy weźmie udział w
posiedzeniu. Nie obawia się także ewentualnego odwołania.
Poprzednia rada nadzorcza telewizji w ostatnim dniu swej kadencji
zawiesiła Farfała w obowiązkach, a kierowanie TVP powierzyła Sławomirowi
Siwkowi. Krajowy Rejestr Sądowy nie zarejestrował jednak tych uchwał
uznając, że zostały podjęte już po zakończeniu kadencji rady nadzorczej.
Jednak pod koniec lipca ośmiu członków nowej rady wybrała Krajowa Rada
Radiofonii i Telewizji. Cztery osoby spośród nich kojarzone są z Prawem
i Sprawiedliwością, trzy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W sierpniu
swego przedstawiciela do rady wskazał minister skarbu.
Wciąż nie wpisano jednak nowej rady nadzorczej TVP do Krajowego Rejestru
Sądowego. Sąd rejestrowy odesłał bowiem p.o. prezesowi TVP Piotrowi
Farfałowi wniosek o jej rejestrację. Zdecydowały o tym względy formalne
- dane członków rady były niekompletne, brakowało w nich numerów PESEL.
Członkowie nowej rady nadzorczej TVP są przekonani o legalności ich
wyboru, bo - jak argumentują - ważna jest uchwała KRRiT, a wpis do KRS
to jedynie stwierdzenie faktu.
Legalność wyboru rady nadzorczej w TVP w dalszym ciągu kwestionują
jednak telewizyjni prawnicy. Stanisław Rymar - główny prawnik procesowy
zarządu - kwestionuje też w ogóle możliwość wybierania rad nadzorczych w
mediach publicznych przez KRRiT i wniósł do Sądu Okręgowego w Warszawie,
by ten zadał pytanie w tej sprawie Trybunałowi Konstytucyjnemu.
IAR
Wtorek, 2009-09-15
Prezydent nominował
następcę gen. Skrzypczaka
Prezydent Lech Kaczyński nominował generała dywizji Tadeusza Buka na
stanowisko Dowódcy Wojsk Lądowych. W uroczystości uczestniczyło
kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, a także generał broni
Waldemar Skrzypczak.
Prezydent podziękował ustępującemu dowódcy Waldemarowi Skrzypczakowi za
wieloletnią służbę. Natomiast zwracając się do generała Tadeusza Buka
Lech Kaczyński powiedział, że może mu obiecać owocną służbę, ale nie
ukrywa, że zadania, które przed nim stoją, nie będą łatwe.
O byłym już dowódcy Wojsk Lądowych zrobiło się głośno pod koniec
sierpnia, kiedy złożył dymisję. Stało się to po jego konflikcie z MON.
Generał Skrzypczak w czasie uroczystości ku czci poległego w
Afganistanie kapitana Daniela Ambrozińskiego skrytykował biurokrację w
ministerstwie obrony, która - zdaniem generała - utrudnia zakupy sprzętu
dla żołnierzy na misji.
Początkowo sytuacja wydawała się załagodzona - generał Skrzypczak
spotkał się z ministrem Klichem. Następnie wspólnie - Klich i Skrzypczak
- poinformowali dziennikarzy o sprawie. Jednak po spotkaniu szefa MON z
prezydentem, minister powiedział, iż generał Skrzypczak "uznał swój błąd".
I właśnie te słowa spowodowały, że Skrzypczak definitywnie postanowił
odejść do cywila.
Nowy Dowódca Wojsk Lądowych generał dywizji Tadeusz Buk ma 49 lat. Jest
absolwentem szkoły pancernej w Poznaniu. Ostatnio dowodził 1. Warszawską
Dywizją Zmechanizowaną. Służył między innymi na misji w Iraku, najpierw
jako zastępca dowódcy, a potem jako dowódca IX zmiany polskiego
kontyngentu.
IAR
Prezydent Austrii odwiedził Polskę
Prezydent Austrii Heinz Fischer przyjechał do Polski. Wizyta rozpoczęła
się od oficjalnego powitania przez Lecha Kaczyńskiego.
Po oficjalnym powitaniu zaplanowano m.in. rozmowy prezydentów w cztery
oczy oraz polsko-austriackie rozmowy plenarne pod przewodnictwem Lecha
Kaczyńskiego i Heinza Fischera. Ok. godz. 13.10 zapowiedziana została
konferencja prasowa L. Kaczyńskiego i Heinza Fischera.
Jak informuje Kancelaria Prezydenta, wizyta prezydenta Austrii ma na
celu konsultacje w kwestiach związanych m.in. z kryzysem gospodarczym
oraz procesem ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Tematami rozmów będą
także: bezpieczeństwo energetyczne, stosunki transatlantyckie, a także
polsko-austriackie relacje ekonomiczne.
Po południu austriacki prezydent spotka się też z premierem Donaldem
Tuskiem.
PAP
Poniedziałek,
2009-09-14
Poświęcono "Kalwarię
bydgoską - Golgotę XX wieku"
Poświęcenie "Bramy do Nieba" - 24-metrowej konstrukcji z kilkuset
kamiennych krzyży na wzgórzu górującym nad miastem było kulminacyjnym
momentem obchodów 70. rocznicy wybuchu wojny w regionie
kujawsko-pomorskim. Monument jest największym elementem Drogi Krzyżowej
ustawionej w miejscu masowych egzekucji bydgoszczan w tzw. Dolinie
Śmierci.
- Dolina Śmierci - to makabryczna nazwa, której nie znajdziemy na żadnej
mapie, ani w żadnym wykazie miejscowości. Nie znajdziemy, bo to nie jest
miejscowość, a miejsce nikomu do 1939 roku, a właściwie Polakom aż do
1946 roku nieznane. W takim to zacisznym, a przyznać trzeba pięknym
otoczeniu, gdzie pagórki zasłaniały widoczność, a krzewy tłumiły echo
wystrzałów, hitlerowscy oprawcy spod znaku SS urządzali masowe egzekucje
- przypomniał ks. Jan Andrzejczak, proboszcz parafii, na terenie której
znajduje się obecnie Dolina.
Na terenie wzgórz i wąwozów, oddalonych wówczas od Bydgoszczy,
wymordowano w 1939 roku bez sądu około 1200 Polaków, przede wszystkim
przedstawicieli inteligencji: nauczycieli, urzędników, kupców,
rzemieślników, lekarzy i duchownych. Oprawcy do ostatnich chwil znęcali
się nad bezbronnymi ofiarami, a nawet tuż przed uśmierceniem robili im
zdjęcia "portretowe", które odnaleziono po wojnie.
W 1946 roku przypadkowo natrafiono na zbiorowe mogiły, ale urzędową
ekshumację, z nieznanych do dziś przyczyn, nagle przerwano po wydobyciu
szczątków około 300 osób. Pomysł budowy Kalwarii Bydgoskiej narodził się
po wizycie Jana Pawła II nad Brdą 7 czerwca 1999 r., kiedy to papież
wymieniał szczególne miejsca martyrologii w mieście.
Trzynaście stacji Drogi Krzyżowej ma formę jednakowych, dwumetrowych
krzyży stalowych. Wyjątkiem jest poświęcona w poniedziałkowy wieczór
stacja 12 - "Brama do Nieba". Całość zaprojektował Jacek Kucaba, artysta
rzeźbiarz z Przemyśla.
- To szczególna stacja, zbudowana w formie 24-metrowej ściany, powstałej
z 716 krzyży greckich, będących symbolem cierpienia i zbawienia. W
górnej części krzyże zmieniają się w polskie orły, które Chrystus unosi
ku niebu, przez otwartą przestrzeń będącą ową bramą do nieba i otwartą
księga pamięci o tych, którzy oddali swoje życie - opisał monument bp
Jan Tyrawa, który dokonał jego poświęcenia.
Brama do Nieba stoi na wzgórzu, ponad największą bydgoską dzielnicą
Fordon, liczącą obecnie około 80 tys. mieszkańców. Po zmroku monument
będzie podświetlony i widoczny z odległości kilkunastu kilometrów.
Uroczystości w Dolinie Śmierci poprzedziła pokojowa manifestacja
młodzieży szkolnej na Starym Rynku w Bydgoszczy. Blisko tysiąc
gimnazjalistów i licealistów wysłuchało odczytanego przez jedną z
uczennic listu Helenki Bembnistówny, 19-letniej niewinnej ofiary
niemieckiego terroru, która została aresztowana w pierwszych dniach
okupacji, a zgładzona kilka miesięcy później. List do rodziców po
kilkudziesięciu latach odnalazł się w bydgoskim archiwum.
"Kochana Mamusiu, Ojcze i Siostry! Ja pisze ten list 23 kwietnia 1940
r., godzinę przed moją śmiercią. Wczoraj wieczorem się dowiedziałam, że
będę dzisiaj zabita. Kochani rodzice, ja ginę niewinnie, to Wam
przysięgam parę minut przed moją śmiercią" - pisała do rodziny Helena.
"Ale, Kochana Mamusiu, nie przejmuj się tym wcale, pan Bóg żąda ze mnie
takiej ofiary. Teraz tylko mają nade mną władzę źli ludzie, ale już
nigdy nie będą kierować moją wiecznością, gdzie ja się będę już
szczęśliwą czuła. (...)"
"Ja, Helena Bembnistówna, ginę niewinnie, Mamusiu, Ojcze i Siostry, jako
męczenniczka, a nie jako morderczyni. Ja będę leżała na cmentarzu
szubińskim, podobno na żydowskim. Gorąco Was proszę odszukajcie mnie na
cmentarzu i przynieście mi tam kwiatów białych, bo ja jestem taka młoda
i przede wszystkim niewinna. Kochani rodzice, chodźcie natychmiast
odebrać moje rzeczy: płaszcz, kapelusz, glezejki, apaszkę, sweter. Moje
rzeczy niech nosi moja siostra Jadzinka".
"Żegnam Was, zobaczym się na drugim świecie, Kochana Mamusiu, Ojczulku,
Siostrzyczki. Ginę, żegnam Was, zostańcie z Panem Bogiem. Żegnam moją
Kochaną Babcię, Wujka, Ciocię, Manię i wszystkich znajomych i krewnych.
(Ukłony dla Pani Buljan)" - zakończyła list 19-letnia dziewczyna.
Godzinę później Helena Bembnistówna została rozstrzelana na zapleczu
bydgoskiego więzienia. Jej list od początku września trafił do uczniów
wszystkich bydgoskich szkół.
PAP
Odnaleziona butelka z 1939 r. z historycznym dokumentem
Butelkę, w której ukryty jest dokument historyczny - prawdopodobnie akt
kapitulacji Twierdzy Modlin z września 1939 r. - wykopali we wsi
Kurozwęki w woj. świętokrzyskim historycy z Muzeum Wojska Polskiego w
Warszawie. O znalezisku poinformował rzecznik muzeum Dawid Dziama.
Butelkę z dokumentem zakopał w 1939 r. 13-letni wówczas Antoni Kiljanka.
Dokument, który prawdopodobnie jest aktem kapitulacji, przekazał jego
rodzinie porucznik Wojska Polskiego - jeden z obrońców Twierdzy Modlin.
Prosił o ukrycie go w bezpiecznym miejscu. Antoni zwinął dokument i
umieścił w butelce, którą następnie zakopał na terenie rodzinnej posesji.
Po 70 latach o zakopanym dokumencie pracownicy muzeum dowiedzieli się od
Edwarda Sputowskiego, nauczyciela z Radomia.
Jak poinformował Dziama, butelka z dokumentem zostanie przewieziona do
Warszawy do muzeum. Tam specjaliści zdecydują, kiedy i w jakich
warunkach można będzie otworzyć butelkę, tak by wydobyć z niej dokument
nie uszkadzając go. Dopiero wtedy okaże się, czy - tak jak przypuszczają
historycy - faktycznie jest to oryginalny, spisany po polsku akt
kapitulacji Twierdzy Modlin. Drugi oryginalny akt kapitulacji, spisany w
języku niemieckim, przechowywany jest w niemieckim archiwum wojskowym.
Rzecznik MWP wyraził nadzieję, że przed 29 września - 70. rocznicą
kapitulacji twierdzy - specjaliści potwierdzą, iż jest to zaginiony
dokument.
Twierdza Modlin znajduje się u zbiegu Wisły i Narwi, około 30 km na
północny-zachód od Warszawy. Uważana jest za jedną z największych i
najlepiej zachowanych twierdz w Polsce. Pierwsze fortyfikacje na tym
terenie powstały w czasie potopu szwedzkiego w 1655 r. Budowę twierdzy
rozpoczęto z rozkazu Napoleona I. W latach 1807-1812 powstał jej
zasadniczy zrąb. Wielokrotnie później rozbudowywany.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego Twierdza Modlin była ważnym
garnizonem i magazynem. Znajdowała się tam m.in. Szkoła Podchorążych
Broni Pancernych i Centrum Wyszkolenia Saperów. Pełniła też rolę
poligonu fortecznego.
We wrześniu 1939 r. garnizon twierdzy stanowiła początkowo 8 Dywizja
Piechoty, później dołączyły do niej oddziały Armii Modlin. Stacjonował
tam też sztab tej Armii. Wojska niemieckie podeszły pod twierdzę 10
września. Trzy dni później do obrońców dołączyli żołnierze z oddziałów
Armii Łódź, dowodzonej przez generała Wiktora Thommee, który objął
dowództwo Obozu Warownego Modlin. Oblężenie przez przeważające siły
niemieckie trwało dwa tygodnie. Twierdza, atakowana, ostrzeliwana i
bombardowana z powietrza, skapitulowała 29 września 1939 r. - dzień po
kapitulacji Warszawy.
PAP
Polka z Chełma będzie dyrygować w Carnegie Hall
W prestiżowej Carnegie Hall w Nowym Jorku po raz pierwszy będzie
dyrygować Polka. 18 października Monika Wolińska poprowadzi muzyków
Susquehanna Symphony Orchestra.
35-letnia Monika Wolińska pochodzi z Chełma. W wieku sześciu lat
rozpoczęła naukę gry na skrzypcach w Państwowej Szkole Muzycznej w
Chełmie. Później uczyła się w Państwowym Liceum Muzycznym w Lublinie.
Od stycznia 2008 roku w współpracuje z Krzysztofem Pendereckim.
IAR Milion osób
zwiedziło już w tym roku muzeum Auschwitz
Milion osób zwiedziło już w tym roku Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau
- poinformował Bartosz Bartyzel z biura prasowego placówki.
- Wszystko wskazuje, że zostanie przekroczona rekordowa liczba turystów.
W 2007 roku muzeum zwiedziło 1,22 miliona osób. W ubiegłym roku, kiedy
muzeum zwiedziło 1,16 mln osób, milionowy próg został przekroczony 8
października. Były obóz Auschwitz jest najczęściej odwiedzanym z
wszystkich byłych niemieckich obozów oraz placówką muzealną o najwyższej
frekwencji w Polsce - powiedział Bartyzel. Z danych muzeum wynika, że
utrzymuje się tendencja wzrostowa, która sprawiła, że w ciągu ostatnich
siedmiu lat liczba odwiedzających się potroiła.
- Auschwitz stał się wielowarstwowym symbolem na skalę światową: zagłady,
systemu niemieckich obozów koncentracyjnych, terroru III Rzeszy,
generalnie wojen i totalitaryzmów, a w sensie moralnym - najgłębszego
upadku człowieka w jego historii - skomentował frekwencję dyrektor
Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr M.A. Cywiński. Jak ocenił,
ludzie przyjeżdżają do byłego obozu, aby opłakiwać zamordowanych
bliskich, aby dać wyraz pamięci, ale również "aby spróbować zrozumieć
najciemniejszy z fundamentów ludzkiej natury: zdolność do masowej
eksterminacji niewinnych istot".
Muzealnicy przyznali jednak, że wzrost frekwencji stwarza trudności przy
udostępnianiu terenów i wystaw. - Zwłaszcza w sezonie letnim, od maja do
września i w godzinach szczytu, zdarzało się w ostatnich dwóch latach,
że ze względu na bezpieczeństwo tak licznych odwiedzających zamykano
niektóre przestrzenie, na przykład podziemia bloku 11 - powiedział
kierownik sekcji obsługi odwiedzających Andrzej Kacorzyk.
W tym roku muzeum po raz pierwszy zmierzyło się z problemami
wynikającymi z tłokiem. W sierpniu i wrześniu w godzinach od 9 do 15 na
teren byłego Auschwitz I mogą wejść jedynie grupy prowadzone przez
wyszkolonych przewodników. Osoby indywidualne mogą albo dołączyć do
zorganizowanych grup, albo zwiedzić tereny byłego Birkenau, oczekując
godziny 15. Po południu, gdy grup jest już dużo mniej, na terenie byłego
Auschwitz zapraszane są osoby indywidualne.
Kacorzyk nie wykluczył, że w przyszłym roku identyczne zasady zwiedzania
wprowadzone zostaną już z początkiem maja lub w czerwcu.
Obóz Auschwitz powstał w 1940 roku, KL Auschwitz II-Birkenau - dwa lata
później. Stał się przede wszystkim miejscem masowej zagłady Żydów.
Kompleks uzupełniała także sieć podobozów. Do obozu Niemcy deportowali
co najmniej 1,3 miliona osób, zgładzili co najmniej 1,1 miliona, głównie
Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców radzieckich i osób innych
narodowości.
IAR
Niedziela,
2009-09-13
Ruszył krakowski festiwal
Sacrum Profanum
Wspólny występ The Cinematic Orchestra i Sinfonietta Cracovia
zainaugurował krakowski festiwal Sacrum Profanum. Na scenie pojawiło się
52 muzyków i trzech wokalistów.
Koncert odbył się na industrialnych terenach hali ocynkowni chemicznej
dawnej huty Sendzimira. Ze sceny popłynęły dźwięki muzyki elektronicznej
i jazzu przeplatane muzyką klasyczną Sinfonietta Cracovia, wspomagającej
artystów.
Fani zespołu licznie przybyli na inaugurację Sacrum Profanum.
Publiczność aż trzykrotnie podnosiła się z krzeseł. W zamian Brytyjczycy
bisowali przez kilkanaście minut.
Koncert nawiązywał do występu Cinematic Orchestra w Royal Albert Hall,
jednak w Krakowie muzycy zaprezentowali swe utwory w nowej aranżacji.
Z pozostałych koncertów w najbliższych dniach najciekawiej zapowiada się
występ Aphexa Twina, który zakończy festiwal.
Formuła festiwalu polega na prezentacji muzyki w oparciu o krzyżujące
się w niej nurty sacrum i profanum, a także o kryterium geograficzne.
Tegoroczna edycja jest poświęcona Wielkiej Brytanii.
Patronem medialnym festiwalu jest Polskie Radio.
IAR
Dwa ogólnopolskie dzienniki znikają z kiosków
W poniedziałek do kiosków trafi pierwszy numer nowej gazety, powstałej z
połączenia "Dziennika" i "Gazety Prawnej". Według deklaracji wydawcy -
spółki Infor Biznes - średnia sprzedaż "Dziennika Gazety Prawnej" ma
osiagnąć minimum 110 tys. egzemplarzy.
Od 17 sierpnia "Dziennik" nie jest już wydawany przez Axel Springer
Polska, tylko Infor Biznes, wydawcę "Gazety Prawnej". To skutek
porozumienia zawartego na początku czerwca przez Infor i Axel Springer
Polska. Na jego mocy Axel objął 49% udziałów w spółce Infor Biznes i
wniósł do niej drukowany tytuł "Dziennik Polska Europa Świat" oraz
serwis internetowy Dziennik.pl. Na początku sierpnia na połączenie
wyraził zgodę UOKiK.
Nowy tytuł, według zapowiedzi wydawcy, ma składać się z trzech modułów -
stron białych (głównie informacje z "Dziennika"), łososiowych (dodatek "Forsal"
i tematyka gospodarcza z "Gazety Prawnej") i żółtych (prawo i podatki z
"Gazety Prawnej"). W dalszym ciągu ukazywać się mają dodatki z "Dziennika":
Kultura, Program TV, Nieruchomości i Podróże. Z kolei dotychczasowy
sobotni dodatek do "Dziennika" - "Europa" od początku września ukazuje
się w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca wraz z wydawanym przez Axel
Springer tygodnikiem "Newsweek Polska".
Redaktorem naczelnym "Dziennika Gazety Prawnej" jest Michał Kobosko,
który w czerwcu na stanowisku naczelnego "Dziennika" zastąpił Roberta
Krasowskiego. - W połączonym tytule pozostanie to wszystko, czego
poszukują i co cenią czytelnicy "Gazety Prawnej" i "Dziennika": bieżące
informacje, pogłębione analizy biznesowo-prawne, komentarze ekspertów
podatkowych, bogaty serwis ekonomiczny" - informował w końcu sierpnia
Kobosko.
Jak powiedział Marcin Malinowski, rzecznik holdingu Infor Pl, w skład
którego wchodzi m.in. Infor Biznes, w zbliżonym kształcie pozostaną
natomiast dotychczasowe strony internetowe: dziennik.pl, gazetaprawna.pl
i forsal.pl. - Strony te będą odpowiadały poszczególnym częściom nowego
dziennika, choć oczywiście będą ze sobą współpracować - wyjaśnił
Malinowski.
Dodał, że będą pewne różnice między wersją nowego dziennika dostępną w
kioskach, a otrzymywaną w prenumeracie. - Z badań wynika, iż różne są
oczekiwania klientów nabywających gazetę w kioskach od oczekiwań
prenumeratorów - powiedział. Zaznaczył, że wersja w prenumeracie będzie
miała nieco więcej stron "żółtych" oraz wzbogacona będzie o dodatki
fachowe i poradnicze.
W skład holdingu Infor PL poza Infor Biznes wchodzą społki Infor Ekspert
(wydawca internetowo-papierowych profesjonalnych produktów
informacyjnych z zakresu prawa i podatków, Infor Lex oraz portalu
infor.pl), Infor Training (spółka należąca do czołówki firm
szkoleniowych w Polsce) i Infornext.pl (wydawca wieszjak.pl i prawnik.pl).
PAP
Bieg pamięci ku czci męczenników stanu wojennego
Kilkadziesiąt osób wyruszyło jednocześnie w niedzielę z Olsztyna i
Katowic w corocznej sztafecie ku czci ks. Jerzego Popiełuszki i
męczenników stanu wojennego do Warszawy.
Sztafeta połączy się w Warszawie w poniedziałek po południu, ostatni
odcinek trasy przed grób ks. Jerzego przy kościele św. Stanisława Kostki
na Żoliborzu pokonując razem. U celu zaplanowano modlitwę i złożenie
kwiatów. Po wieczornej mszy przedstawiciele organizatora - Akcji
Katolickiej - wręczą uczestnikom biegu okolicznościowe medale.
W Katowicach pierwsze kilometry sztafety - spod pomnika górników z "Wujka"
przed Pomnik Powstańców Śląskich w centrum miasta - pokonało ok. 40 osób.
Obok 16 uczestników właściwej pielgrzymki biegowej, którzy dotrą do
Warszawy, była to młodzież, m.in. z Katowic, Siemianowic Śląskich i
Knurowa.
Jak podkreślił podczas startu pomysłodawca i współorganizator sztafety,
emerytowany górnik Marian Gruszka z Knurowa, chodzi o to, by zwłaszcza
młodzi ludzie pamiętali o ks. Jerzym i o Dziewięciu z "Wujka".
Gruszka zaznaczył, że choć ok. 300-kilometrowa trasa - w przypadku
Katowic z noclegiem w Sielpi Wielkiej (Świętokrzyskie) - jest dla
biegaczy pewnym wyzwaniem, poprzednie edycje Sztafety im. ks.
Popiełuszki dały już im potrzebne doświadczenie. "Jak nawet któryś słaby,
drugi kolega go wesprze. Jeden drugiego brzemię tu nosi" - zaznaczył.
W biegu uczestniczą m.in. przedstawiciele Środowiskowego Domu Samopomocy
Caritas w Knurowie i pensjonariusze Domu Pomocy Społecznej "Zameczek" w
Kuźni Nieborowskiej. Marian Gruszka jest członkiem Akcji Katolickiej,
uczestnikiem biegów w Londynie, Berlinie, Rzymie i Fatimie,
organizatorem pielgrzymek biegowych do Piekar Śląskich.
Dwudziestu biegaczy, w tym osoby niepełnosprawne na wózkach inwalidzkich,
wyruszyło z Olsztyna. Sztafeta wyruszyła z Olsztyna po raz czwarty. -
Będziemy biegli na zmianę, każda osoba po kilka kilometrów. Dzięki temu
zdołamy pokonać ten spory dystans w tak krótkim czasie - powiedziała
Bożena Ulewicz z Akcji Katolickiej. Pierwszego dnia biegacze chcą
dotrzeć do Ciechanowa.
Wśród biegaczy jest m.in. Anna Niszczak. - Aby wytrzymać trudy dystansu
od czerwca niezależnie od pogody każdego dnia biegałam godzinę. Mój trud
dedykuję wszystkim tym, którzy w dzisiejszych czasach nie reagują, gdy
innym dzieje się krzywda. Ksiądz Jerzy miał inną postawę, reagował i
powinniśmy brać z niego przykład - powiedziała Niszczak na konferencji
prasowej poprzedzającej sztafetę.
Wszyscy uczestnicy sztafety z Olsztyna przed wybiegnięciem spotkali się
w niedzielę na mszy św. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, w
którym ks. Popiełuszko w czerwcu 1972 roku odprawił swoją drugą, po
prymicyjnej, mszę świętą.
Ks. Jerzy Popiełuszko (1947-1984) od 1980 roku był kapelanem robotników
Huty Warszawa. W czasie stanu wojennego stał się legendarnym kapelanem "Solidarności".
Został zamordowany 19 października 1984 roku, gdy wracał z Bydgoszczy,
gdzie odprawił mszę dla ludzi pracy. Zabójstwa dokonali trzej
funkcjonariusze IV departamentu MSW, zajmującego się zwalczaniem
Kościoła katolickiego.
Obecnie trwa proces beatyfikacyjny księdza Popiełuszki, wszczęty 8
lutego 1997 roku. Proces osiągnął już kluczowy etap, jakim jest dokument
positio, który przedkłada się watykańskiej Kongregacji ds.
Kanonizacyjnych i papieżowi.
PAP
Sobota, 2009-09-12
Chopin, Penderecki i
Możdżer dla premiera Mazowieckiego
Utwory Fryderyka Chopina i Krzysztofa Pendereckiego oraz improwizacje
Leszka Możdżera zabrzmiały podczas sobotniego koncertu w stołecznym
Teatrze Wielkim, zorganizowanego z okazji 20. rocznicy powołania
pierwszego niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Zebrani mogli także wysłuchać utworów "Salve Polonia" Ferenca Liszta, "Polonia
op. 76" Edwarda Elgara oraz "IX Symfonii d-moll" Ludwiga van Beethovena
w wykonaniu Chóru i Orkiestry Opery Narodowej z towarzyszeniem solistów.
- Naszemu pokoleniu udało się dokonać rzeczy nieprawdopodobnych (...).
Jestem przekonany, że to był najlepszy premier i najlepszy rząd jak na
owe czasy. I rozsądnie, i odpowiedzialnie mogę powiedzieć, że nic
szybciej, nic mądrzej, nic lepiej zrobić nie dało się, bo byśmy to
zrobili. Dziękując panu Tadeuszowi, że tak dużo dobrego zrobił, proszę
państwa, byśmy tej szansy, którą wówczas wypracowaliśmy, nie zmarnowali
- mówił przed koncertem były prezydent Lech Wałęsa.
Pierwszy niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki podziękował zaś
swoim ówczesnym współpracownikom z rządu, władz centralnych i
samorządowych. - Nie byliśmy nieomylni, ani wszechmocni, ale chcieliśmy
dobrze służyć Polsce i za tą dobrą służbę Polsce wszystkim, którzy
przyłożyli do tego ręki, serdecznie dziękuję - powiedział Mazowiecki.
Po zakończeniu koncertu odbył się bankiet, podczas którego zebrani
wznieśli uroczysty toast z okazji przypadającej rocznicy utworzenia
pierwszego niekomunistycznego rządu. W uroczystości wzięli udział
członkowie gabinetu Tadeusza Mazowieckiego m.in. Leszek Balcerowicz,
Izabella Cywińska i Aleksander Hall oraz przedstawiciele świata polityki
i kultury.
24 sierpnia 1989 r. sejm powołał na stanowisko prezesa Rady Ministrów
Tadeusza Mazowieckiego - pierwszego niekomunistycznego premiera Polski
od czasu zakończenia II wojny światowej. 12 września Mazowiecki
przedstawił sejmowi skład swego rządu.
PAP
Uchwała ws. 17 września w ogniu kontrowersji
Kontrowersje wokół sejmowej uchwały w sprawie 17 września wzbudziły
spore emocje wśród polityków goszczących w Salonie Politycznym Trójki.
Chodzi o dwa projekty uchwały w sprawie 17 września 1939 roku. Jeden
autorstwa Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i drugi, bardziej
radykalny, Prawa i Sprawiedliwości. Wczoraj PiS zaproponował, by Sejm
przyjął uchwałę dotyczącą 17 września w wersji uchwalonej przez Senat
dwa lata temu, w którym mówi się o ludobójstwie.
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski przed dwoma dniami powiedział,
że mord katyński to nie ludobójstwo, tylko zbrodnia wojenna.
Gość Salonu Politycznego Trójki Krzysztof Putra z PiS nazwał tę
wypowiedź skandaliczną. Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak
uznał kwestionowanie zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa jest bardzo
niedobre dla polskiego interesu narodowego i naszej przyszłości. Stasiak
wyraził nadzieję, że pomimo sporów, Sejm przyjmie uchwałę w sprawie 17
września.
Rzecznik rządu Paweł Graś zgodził się z rozmówcami. Jak podkreślił,
Stefan Niesiołowski nieszczęśliwie użył swojego sformułowania.
Podkreślił jednak, że zarówno w trakcie uchwały w sprawie Tadeusza
Mazowieckiego, jak również w sprawie 17-go września, PiS wywoływał
awantury i zmieniał stanowisko.
Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego wyraził opinię, że
PiS proponując własną uchwałę w sprawie 17 września, miał określone cele.
Zdaniem Kalinowskiego, oprócz uczczenia pamięci ofiar ataku Związku
Radzieckiego, intencją PiS było - jak się wyraził - "dołożenie
Platformie i dokopanie Rosjanom".
Podobne stanowisko zajął Jerzy Szmajdziński z SLD. Jego zdaniem, PiS
chciał wywołać kolejną polsko-rosyjską wojnę informacyjną.
Wypowiedź marszałka Niesiołowskiego zaostrzyła spór o uchwałę i
zaprzepaściła szansę na przyjęcie jej na wczorajszym posiedzeniu Sejmu.
PiS uznał, że wicemarszałek się skompromitował i powinien podać się do
dymisji.
IAR
Drugi dzień szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Sopocie
W Sopocie drugi dzień szczytu szefów państw Grupy Wyszehradzkiej. Do
przywódców Polski, Czech, Słowacji i Węgier dołączył prezydent Słowenii.
Zaplanowana robocza sesja rozpocznie się później z powodu
przedłużających się spotkań bilateralnych. Lech Kaczyński rozmawia z
kolejno z wszystkimi gośćmi. Prezydent Słowenii Daniel Turk, który
przyleciał w sobotę, zostanie w Polsce do jutra. Będzie gościem Lecha
Kaczyńskiego w ośrodku prezydenckim w Helu.
Przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej poruszają temat rozszerzenia Unii
Europejskiej, a także utworzenia wspólnych ambasad w krajach
afrykańskich i azjatyckich. Chodzi o to, by kraje wyszehradzkie - ze
względu na oszczędności - wynajmowały jeden budynek. W jednym okienku
będzie można składać wnioski, ale każdy kraj będzie miał swoich
urzędników. Nie będzie też tabliczki z napisem "Ambasada Grupy
Wyszehradzkiej".
Przywódcy rozmawiają w sopockim Grand Hotelu - w tym samym, w którym
przed dwoma tygodniami gościł Władimir Putin.
IAR
Piątek,
2009-09-11
Prezydent odznaczył pośmiertnie poległego żołnierza
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim
Orderu Krzyża Wojskowego, Gwiazdą Afganistanu i Gwiazdą Iraku, poległego
w Afganistanie st. szer. Piotra Marciniaka - poinformowała na swojej
stronie internetowej kancelaria prezydenta.
W komunikacie podano także, że Piotr Marciniak został awansowany na
stopień kaprala.
St. szer. Piotr Marciniak z 6. Brygady Desantowo-Szturmowej zginął w
wyniku wymiany ognia, do której doszło w czwartek w dystrykcie Andar w
Afganistanie. Czterech innych żołnierzy zostało rannych.
Poległy żołnierz to trzynasta śmiertelna ofiara w polskim kontyngencie
uczestniczącym w misji ISAF w Afganistanie. St. szer. Piotr Marciniak
miał 30 lat, był kawalerem. Misja w Afganistanie była jego trzecią -
wcześniej służył w Bośni i Hercegowinie oraz Iraku.
PAP
Odkrycie na skalę europejską w krakowskim kościele
Pietę w kościele pw. św. Barbary można już podziwiać w pełnej
okazałości. Jest wyeksponowana w odnowionej niszy, zyskała też nowe
oświetlenie. Najwięcej emocji wzbudza jednak krucyfiks z głównego
ołtarza. Podczas renowacji okazało się, że kryje on więcej tajemnic niż
przypuszczali historycy sztuki. To ewenement na skalę europejską.
Po pierwsze - jest prawdopodobnie starszy niż pierwotnie datowano.
Dotychczas przypuszczano, że powstał w 1420-30 roku i zaliczano go do
rzeźby małopolskiej. Najnowsze badania wskazują, że ten gotycki
krucyfiks jest z 1400 roku. - To odkrycie na skalę europejską - cieszy
się Jan Gruszka, opiekun administracyjny projektu.
Według dra Pawła Pencakowskiego z Akademii Sztuk Pięknych należał do
wyposażenia kaplicy cmentarnej, przebudowanej z funduszu Królowej
Jadwigi. - Pewne tropy wskazują na włoską genezę - zdradza dr
Pencakowski. - Nie sądzę jednak, że był wykonany we Włoszech, bo rodzaj
korony cierniowej i ukształtowanie przepaski na biodrach mówi o tym, że
artysta zapoznał się z włoską sztuką.
Pencakowski potwierdza, że krucyfiks jest wedle legendy jednym z
cudownych (mówiących) krakowskich krucyfiksów. Obecnie można go
podziwiać w ołtarzu głównym, za dwoma obrazami rozsuwanymi dzięki
specjalnemu mechanizmowi. Jezuici chwalą się też przy okazji nowym
dziedzińcem z podświetlanym oczkiem wodnym. Z kolei w ich kościele przy
ul. Kopernika zmieniono pokrycia dachów, hełmy wież, odświeżono też
organy piszczałkowe. Zainteresowanie kościołem św. Barbary nagle wzrosło
nie tylko wśród turystów.
Jezuickie perły
Ponad 2 mln euro wyniósł konserwatorski projekt o nazwie "Jezuickie
Perły Południa - Ochrona Kulturowego Dziedzictwa Europejskiego".
Pieniądze pokryły prace w trzech jezuickich obiektach: bazylice
Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Kopernika, Jezuickim Domu
Zakonnym przy Małym Rynku i wnętrzu kościoła św. Barbary.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Kraków: Można już
podziwiać tajemniczy krucyfiks u Św. Barbary
Elżbieta Wadowska Polska Gazeta Krakowska
Archeolodzy znaleźli w Czersku 500-letni statek
W Czersku, w starorzeczu Wisły, odkryto zlokalizowany w zeszłym roku
pierwszy znany, niemal kompletny wrak szkuty wiślanej - statku służącego
do transportu ładunków masowych, pochodzący z XVI wieku. Ekspedycją
archeologiczną kierował dr Waldemar Ossowski z Działu Badań Podwodnych
Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Zabytek spoczywa w stawie
stanowiącym dawne koryto Wisły, położonym niedaleko brzegu Jeziora
Czerskiego. Na wrak natrafiono w trakcie pogłębiania stawu ok. 20 lat
temu, ale rozpoznano go dopiero w zeszłym roku.
- Wymiary kadłuba - około 30 metrów długości i 7 metrów szerokości -
wskazują, że mamy do czynienia z typem największego statku używanego do
żeglugi na Wiśle do końca XVIII wieku - szkutą - mówi dr Ossowski.
Szkuty były najbardziej popularnym środkiem transportu po Wiśle od XV
wieku; przewożono nimi m.in. zboże ważące ok. 100 ton.
Dzięki trwającym dwa tygodnie badaniom archeologicznym przeprowadzonym w
sierpniu udało się ustalić szczegóły budowy statku. Wrak jest silnie
przechylony na lewą burtę i lekko przełamany na śródokręciu. W dobrym
stanie zachowało się płaskie, bezstępkowe dno oraz pozostałości burt.
Wewnątrz kadłuba odkryto pozostałości naczyń ceramicznych, gwoździe i
podkowę.
Dotychczas wykonane analizy dendrochronologiczne (pomiar rocznego
przyrostu słojów drzewa) wskazują, że drewno do budowy szkuty ścięto w
drugiej połowie XV wieku. Dalsze badania pozwolą dokładniej określić
wiek statku.
Jak informuje dr Ossowski, dno szkuty sporządzono z klepek dębowych o
grubości 7 cm i szerokości 34-48 cm, łączonych na styk i uszczelnianych
mchem oraz warkoczami z sierści zwierzęcej. Uszczelnienie wmontowano w
szwy wzdłużne i przymocowano drewniana listwą oraz metalowymi
klamerkami.
Wrak nosi liczne ślady naprawiania, naukowcy nie wykluczają więc, że
zbudowany w drugiej połowie XV wieku, był jeszcze użytkowany na początku
pierwszej połowy XVI. Do tej pory nie rozpoznano podobnych zabytków
młodszych niż 1 połowa XVI wieku.
Akcja wydobycia wraku musi zostać poprzedzona zebraniem funduszy na jego
konserwację. Teraz szkuta jest ponownie zalana wodą i przysypana
piachem. W tej sytuacji to najlepszy sposób na jej konserwację -
pozostawienie w wilgotnym środowisku, dzięki któremu przetrwała w tak
dobrym stanie przez kilkaset lat.
Według wstępnych szacunków specjalistów z Centralnego Muzeum Morskiego w
Gdańsku, konserwacja pozostałości statku kosztowałaby ponad 300 tys. zł
i mogłaby potrwać nawet 8 lat. Władze lokalne i wojewódzkie oraz
Dyrekcja Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie wyraziły
zainteresowanie współpracą prowadzącą do wydobycia, zakonserwowania i
wyeksponowania tego unikatowego obiektu.
Ekspedycja prowadziła badania w ramach środków z projektu badawczego
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego pt. "Przemiany w szkutnictwie
rzecznym w dorzeczu Odry i Wisły". Odsłonięcie tak dużego wraku nie
byłoby możliwe bez pomocy wielu instytucji i osób, które wsparły
przedsięwzięcie. Są to: Fundacja Ja Wisła, firma Mostostal Warszawa S.A.,
starosta Piaseczyński, pani burmistrz oraz radni miasta i gminy Góra
Kalwaria, sołtys i mieszkańcy Czerska.
Szymon Zdziebłowski PAP
Czwartek, 2009-09-10
Polski lekarz
wyróżniony prestiżową nagrodą
Doktor Jacek Puchała z Dziecięcego Centrum Oparzeniowego w
Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie otrzymał w Palermo
na Sycylii międzynarodową nagrodę imienia Giuseppe Whitakera.
Nagrodę dla lekarzy za wybitne osiągnięcia w dziedzinie leczenia
oparzeń przyznaje rada chirurgów oparzeniowych z całego świata
wraz ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO).
W uzasadnieniu tej nagrody podkreślono, że została ona przyznana
polskiemu lekarzowi za zaangażowanie profesjonalne, badawcze i
naukowe w leczenie oparzeń dziecięcych.
Doktor Puchała, który jest kierownikiem Centrum Oparzeniowego w
krakowskim szpitalu, prowadził badania nad możliwością
terapeutycznego wykorzystania komórek macierzystych nie
embrionalnych. Włoska agencja Ansa podkreśliła, że jego ośrodek
udzielał pomocy dzieciom z Iraku.
PAP
Stanisław Lem, jakiego nie znamy czyli wspomnienia syna
Z okazji 88. rocznicy urodzin Stanisława Lema do księgarń trafi
wyjątkowa książka - wspomnienie. Autorem publikacji jest syn
Stanisława Lema - Tomasz.
- W książce zatytułowanej "Awantury na tle powszechnego
ciążenia" wybitny pisarz i filozof jest przedstawiony jako
ojciec, miłośnik motoryzacji czy wielbiciel słodyczy czyli Lem
jakiego nie znamy - mówi Marcin Baniak z Wydawnictwa
Literackiego. - Stanisław Lem w tej książce występuje w
kilkudziesięciu rolach, jako amator słodyczy, człowiek chory na
cukrzycę, ale też w najważniejszej roli ojca - ocenia Baniak.
Tomasz Lem bez patosu i w bardzo krytyczny sposób patrzy na
swojego ojca - wybitnego pisarza, filozofa i futurologa. Ewa
Lipska podkreśla, że mimo, że o Stanisławie Lemie pisał jego
syn, książka jest pełna anegdot i sprawia czytelnikowi
przyjemność. Lipska zaznacza, że zawsze, gdy dzieci wielkich
artystów piszą książki jest ciężko, ponieważ bywa, że gdzieś w
tle widoczny jest żal, że wszystko zawsze kręciło się wokół
znanego ojca. Jednak zdaniem Lipskiej ta książka pisana przez
Tomasza Lema jest pozbawiona żalu, za to jest pełna anegdot i
sprawi czytelnikowi radość.
Książka Tomasza Lema "Awantura na tle powszechnego ciążenia"
trafi do księgarń 23 września.
IAR
Sejmowa afera o "wdzięczność dla rządu Mazowieckiego" |
Do emocjonalnej dyskusji doszło w sejmie podczas debaty nad
projektem uchwały w 20. rocznicę powołania rządu Tadeusza
Mazowieckiego. Sprzeciw posłów PiS w projekcie uchwały,
uzgodnionym przez kluby PO, PSL i Lewicy, budziło ogólne
sformułowanie o wdzięczności dla rządu Mazowieckiego, a zatem -
jak zwracali uwagę - także m.in. dla członków tego gabinetu
należących do PZPR, jak Czesław Kiszczak, czy Florian Siwicki.
Ostatecznie sejm przyjął uchwałę głosami 374 posłów. Przeciwko
było 2, a 11 posłów wstrzymało się od głosu.
W uchwale sejm przypomina, że rząd Mazowieckiego, "obejmując
wadzę w warunkach głębokiego rozkładu gospodarki i finansów PRL,
podjął szereg reform o historycznym znaczeniu dla Polski" i
wyraża wdzięczność temu rządowi.
Spośród biorących udział w głosowaniu 127 posłów PiS, za
przyjęciem uchwały opowiedziało się 121, przeciw było 2,
wstrzymało się 4. Za przyjęciem uchwały głosowali wszyscy
uczestniczący w głosowaniu posłowie PO - 189 osób, Lewicy - 32,
PSL - 19, koła DKP-SD - 3. Uchwałę poparło 8 posłów
niezrzeszonych, dwóch się wstrzymało. Od głosu wstrzymało się
także 5 biorących udział w głosowaniu posłów koła Polska XXI.
Podczas debaty, przedstawiciel wnioskodawców, poseł PO Arkadiusz
Rybicki przypomniał, że jeszcze w środę wydawało się, że "było
już blisko pełnych uzgodnień" w sprawie treści uchwały
upamiętniającej powołanie rządu Mazowieckiego. Jak mówił,
rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak miał zgodzić się, że
Mazowieckiemu należy podziękować za to, że udało mu się wcielić
w życie szereg reform o historycznym znaczeniu dla Polski,
wprowadzić zasady gospodarki rynkowej, znieść cenzurę,
potwierdzić nienaruszalność polskiej granicy zachodniej,
wprowadzić pierwszą reformę samorządową.
Rybicki pytał więc, co takiego zmieniło się w ciągu 24 godzin,
że PiS zmienił swoją ocenę rządu Mazowieckiego "z pozytywnej na
nie wiadomo jaką".
PiS nie chciał wyrażać wdzięczności Kiszczakowi
Poseł PiS Zbigniew Girzyński odpowiadał, że to nieprawda, iż
klub PiS nie chce uczcić 20. rocznicy powołania rządu
Mazowieckiego, czy deprecjonować postać szefa tego rządu. - Ale
prawda o tym rządzie jest także taka, że pojawiło się trzy
miliony bezrobotnych, pojawiły się patologie w zakresie
gospodarki i wielu innych dziedzin życia społecznego, którego
piłka nożna po dziś dzień jest doskonałym przykładem, które
trawiły i trawią jeszcze dzisiaj Rzeczpospolitą - wskazywał
poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- To nie prawda, że nie chcieliśmy wyrażać wdzięczności członkom
tego rządu, ale nie widzimy naprawdę powodu, aby wyrażać
wdzięczność Czesławowi Kiszczakowi, który był ministrem w tym
rządzie, czy Florianowi Siwickiemu, którzy zasiadają dzisiaj na
ławie oskarżonych - podkreślił Girzyński. (Siwicki i Kiszczak
weszli do rządu Mazowieckiego jako przedstawiciele PZPR; w 2006
roku Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu IPN postawiła ich w stan oskarżenia w związku z
wprowadzeniem Stanu Wojennego).. Klub PiS chciał więc tak
zmienić treść uchwały, by Sejm nie "wyrażał wdzięczności
pierwszemu niekomunistycznemu rządowi Premiera Mazowieckiego, a
"podziękował Tadeuszowi Mazowieckiemu i ludziom 'Solidarności' w
jego rządzie".
Podobnej treści poprawkę zgłosiło koło Polska XXI, zrzeszające
byłych posłów PiS. Jak mówił Kazimierz Michał Ujazdowski,
Mazowieckiemu należałoby podziękować za to, że "musiał"
współpracować z Kiszczakiem i Siwickim, a nie za to, że
współpracował.
Inna z poprawek klubu PiS miała w uchwale zwrócić uwagę na to,
że rząd Mazowieckiego powstał zanim odbyły się pierwsze wolne
wybory parlamentarne w Polsce (na jesieni 1991 r.). Jak
wskazywał Girzyński, Polska była ostatnim krajem spośród byłego
bloku wschodniego, w którym odbyły się całkowicie wolne wybory
parlamentarne.
"Taka dyskusja jest poniżająca dla Mazowieckiego i jego rządu"
Spory wokół kształtu uchwały wywołały sprzeciw tych posłów,
którzy współtworzyli rząd Mazowieckiego. Marek Borowski -
wiceminister rynku wewnętrznego w tym rządzie - (koło SdPl)
apelował, by ustalić treść uchwały w drodze konsensusu, a nie "ustalać
prawdę historyczną w głosowaniu". Ocenił, że taka dyskusja jest
poniżająca dla Mazowieckiego i jego rządu.
Jan Widacki z DKP-Stronnictwa Demokratycznego - wiceminister
spraw wewnętrznych w rządzie Mazowieckiego - zacytował z kolei
fragment pieśni "My pierwsza brygada": "nie chcemy już od was
uznania".
Ryszard Kalisz z klubu Lewicy podkreślał natomiast, że
Mazowiecki, przez swoją osobowość, wielkość potrafił w rządzie
współpracować wyśmienicie z każdym z członków tego rządu. - Nie
byłoby możliwe, żeby Polska przeszła ten trudny moment 1989 roku,
zmianę systemu, gdyby nie taka właśnie polityka szacunku dla
każdego obywatela - mówił Kalisz.
Jak dodał, można wytknąć, że teraz IPN postawił zarzuty dwóm
członkom rządu Mazowieckiego, jednak - w jego opinii - oni
również wtedy "zmieniali Polskę". - I musimy wszyscy dzisiaj tą
uchwałą to powiedzieć - przekonywał Kalisz.
Franciszek Stefaniuk z PSL chciał z kolei upamiętnienia w
uchwale dawnego ZSL i jego prezesa Romana Malinowskiego, który w
1989 roku zawarł koalicję rządową wraz z "Solidarnością" i
Stronnictwem Demokratycznym. - Gdyby nie determinacja Romana
Malinowskiego, który wielką cenę za to zapłacił, nie byłoby
rządu Mazowieckiego - zaznaczył Stefaniuk. ZSL (Zjednoczone
Stronnictwo Ludowe) w czasach PRL było, podobnie jak SD, partią
satelicką PZPR; w 1990 roku przekształciło się w PSL. Podczas
debaty zostały złożone, m.in. przez PiS, poprawki do projektu
uchwały. Po tym, jak podczas głosowania nad poprawkami odrzucone
zostały propozycje PiS, Zbigniew Girzyński złożył wniosek o
zmianę sposobu głosowania i przyjęcie uchwały przez aklamację.
Motywował to chęcią swego klubu doprowadzenia do kompromisu i
oddania hołdu premierowi Mazowieckiemu oraz ludziom "Solidarności",
którzy zasiadali w jego rządzie.
Złożony w tym momencie wniosek o przyjęcie uchwały przez
aklamację wzbudził konsternację i prowadzący obrady marszałek
sejmu Bronisław Komorowski najpierw krótko rozmawiał z
Girzyńskim, a potem zwołał Konwent Seniorów. Po krótkim
posiedzeniu Konwentu marszałek - dziękując posłom PiS za chęć
kompromisu - poinformował jednak, że przejście do przyjęcia
uchwały przez aklamację jest w tym momencie niemożliwe bez
naruszenia regulaminu sejmu.
W takiej sytuacji Girzyński złożył wniosek o przerwę podczas
której odbyło się posiedzenie klubu PiS. Po przerwie w
głosowaniu sejm przyjął uchwałę.
Szef PiS Jarosław Kaczyński wyjaśniając w rozmowie z TVN24
powody, dla których jego klub - mimo zgłaszanych zastrzeżeń -
poparł jednak uchwałę powiedział: - Wolimy prawdę historyczną od
historycznych uproszczeń, ale doszliśmy do wniosku, że jednak to
wydarzenie trzeba uczcić.
- Ono było ważne i trzeba oddać hołd ludziom "Solidarności" na
czele z Tadeuszem Mazowieckim, którzy podjęli wówczas trud i
ryzyko rządzenia - podkreślił szef PiS.
"Rząd Mazowieckiego podjął szereg reform o historycznym
znaczeniu"
W uchwale sejm przypomina, że rząd Mazowieckiego, "obejmując
wadzę w warunkach głębokiego rozkładu gospodarki i finansów PRL,
podjął szereg reform o historycznym znaczeniu dla Polski". "Udało
się nie tylko zlikwidować widmo dalszej, pogłębionej katastrofy
gospodarczej, ale także wprowadzić zasady gospodarki rynkowej,
znieść cenzurę, potwierdzić nienaruszalność polskiej granicy
zachodniej, wprowadzić pierwszą reformę samorządową poprzez
wolne wybory w gminach" - głosi uchwała.
"Minęło dwadzieścia lat i z satysfakcji możemy stwierdzić jak
głęboko zmieniła się Polska i cały otaczający nas świat, że
nastąpił upadek komunizmu w całej Europie Środkowo-Wschodniej,
ale również rozkład imperium ZSRR i upadek muru berlińskiego. Na
niepodległość i demokrację wybiły się liczne narody dawnego
bloku wschodniego, rozpoczynając trudny marsz ku zachodnim
strukturom - NATO i Unii Europejskiej" - przypomina uchwała.
Dlatego dzisiaj - podkreślono - "gdy oczywistością jest polska
wolność, niepodległość i demokracja, gdy normalnością jest wolny
rynek i nasza przynależność do Świata Zachodu, Sejm RP wyraża
wdzięczność pierwszemu niekomunistycznemu rządowi Premiera
Tadeusza Mazowieckiego".
PAP
|
|
INDEX
|