Polonia Winnipegu
 Numer 101

      19 listopada 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-11-18

Wystawa w Izraelu ma pokazać prawdę o Polakach

Prezes IPN otworzy w Tel Awiwie wystawę ukazującą pomoc jakiej Polacy udzielali Żydom w czasie II wojny na terenach południowej Polski. Wystawa będzie prezentowana w Instytucie Massua.

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka wyjaśnia, że wystawa ta ma pokazać prawdę o zachowaniach Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej.

Głównym celem wystawy jest przybliżenie sylwetek tych Polaków, mieszkańców Małopolski, którzy w latach 1939-1945 ryzykując własnym życiem, pomagali ludności żydowskiej uniknąć śmierci z rąk niemieckich. Ta pomoc miała różne formy - od doraźnej, wynikającej z potrzeby chwili, wskazania drogi ucieczki przed obławą, czy obdarowania jedzeniem, poprzez wyrabianie Żydom aryjskich dokumentów, szukanie mieszkań, pracy, czy stałe żywienie i ukrywanie.

Materiały, z których składa się wystawa pochodzą z wielu archiwów w Polsce, a także między innymi ze Lwowa. Wystawa składa się z 48 tematycznych plansz. Otwierają ją tablice ukazujące życie Polaków i Żydów pod okupacją niemiecką. Wiele miejsca na wystawie zajmują zdjęcia osób, które także ratowały Żydów, choć nie zostały uhonorowane tytułem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".

Do tej pory znamy nazwiska około 900 Polaków zamordowanych przez Niemców za pomoc Żydom w czasie II wojny. IPN próbuje policzyć wszystkich, którzy ucierpieli pomagając Żydom prowadząc projekt "Indeks Polaków represjonowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji". Do tej pory znalazło się tam około pięciu tysięcy przypadków prześladowań Polaków ratujących Żydów.
(IAR)


"Dama z gronostajem" podróżuje ostatni raz

Ewentualny wniosek Fundacji Książąt Czartoryskich dotyczący kolejnego wypożyczenia "Damy z gronostajem" za granicę spotka się ze zdecydowaną odmową - zapewnił małopolski wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski.

Powiedział, że - jak dotąd - fundacja nie sygnalizowała mu zamiaru kolejnego wypożyczenia dzieła Leonarda da Vinci za granicę.

Od 22 października "Dama z gronostajem" przebywa na Węgrzech, wypożyczona na pół roku do budapeszteńskiego Muzeum Sztuk Pięknych na wystawę "Od Botticelliego do Tycjana".

"Gazeta Wyborcza" w Krakowie napisała, iż "wszystko wskazuje na to, że obraz po zakończeniu okresu wypożyczenia nie wróci do Krakowa, lecz pojedzie z wizytą do kolejnego muzeum".

Wiceprezes Fundacji Książąt Czartoryskich Maria Osterwa-Czekaj powiedziała, że obraz wróci z Węgier do kraju w ustalonym terminie, jednak fundacja nie wyklucza kolejnej podróży "Damy z gronostajem". - Z Budapesztu obraz wróci na pewno do Polski. Nie wykluczamy kolejnej podróży, bo wbrew temu, co piszą media, obraz jest w doskonałym stanie, jest po konserwacji - powiedziała Osterwa-Czekaj.

Bardziej szczegółowe plany dotyczące swoich zbiorów fundacja ma ujawnić w piątek na briefingu prasowym w Krakowie.

- Jeśli zdarzy się, że dostanę wniosek o wydanie kolejnego pozwolenia, wydam decyzję odmowną - podkreślił konserwator Janczykowski. - Zgodnie z przepisami, fundacja miałaby wtedy prawo odwołać się do ministra kultury, który może zmienić moją decyzję, ale wtedy bierze odpowiedzialność za los obrazu. Ma do tego pełne prawo, może pytać innych ekspertów. Ale "Damę" mamy tylko jedną, wobec czego ja na siebie odpowiedzialności za taką decyzję wziąć nie mogę - powiedział Janczykowski.

- Fundacja otrzymała pismo, w którym stwierdzam w oparciu o opinie dwóch ekspertów, że nie mogę się zgodzić na jakiekolwiek kolejne wywozy przez najbliższe 10 lat - dodał konserwator zabytków.

- Według znawców, obraz po powrocie z Budapesztu, przez kolejne 10 lat powinien przebywać w Polsce. Dopiero po upływie tego czasu trzeba zrobić kolejną komisję z udziałem ekspertów i jeśli stwierdzą oni, że stan dzieła jest dobry, to wówczas można ewentualnie podjąć inną decyzję - wyjaśnił. Dodał, że ze względów bezpieczeństwa nie może ujawnić szczegółowego terminu powrotu dzieła z Budapesztu. - Mogę powiedzieć tyle, że na pewno nastąpi to w pierwszej połowie przyszłego roku - dodał.

Wyjaśnił też, że "Dama z gronostajem", jako obraz namalowany na drewnie, jest znacznie bardziej narażony na uszkodzenia, spowodowane nagłą zmianą warunków lub wstrząsami przy podróży, niż obraz na płótnie.

Według Janczykowskiego, w czasie remontu Muzeum Książąt Czartoryskich, który rozpocznie się w przyszłym roku, zbiory fundacji powinny być eksponowane albo w pobliskim Arsenale, albo w obiektach Muzeum Narodowego w Krakowie.

Dyrekcja Muzeum Narodowego złożyła Fundacji Czartoryskich propozycję, aby podczas remontu Muzeum Czartoryskich zbiory tej placówki prezentowane były w MNK. Odpowiedź na tę propozycję spodziewana jest w piątek.
(PAP)

Kuria dementuje plotki na temat cudu w Sokółce

Zainteresowanie cudem w Sokółce nie słabnie. Msze w kościele przyciągają tłumy wiernych. Powstaje też coraz więcej plotek odnośnie działań kościoła w sprawie tego zjawiska. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że Stolica Apostolska wydała decyzję dotyczącą interpretacji tego nadprzyrodzonego zdarzenia - informuje serwis internetowy "Gazety Współczesnej".

- Nie otrzymaliśmy, żadnych informacji ze Stolicy Apostolskiej odnośnie zjawiska w Sokółce - mówi ksiądz Andrzej Kakareko, kanclerz białostockiej kurii.

Serwis internetowy "Gazety Współczesnej" informuje, że w kościele pw. Św Antoniego trwają przygotowania do wystawienia w nim tajemniczej hostii. Ciągle nie wiadomo kiedy to nastąpi. - Przygotowania muszą potrwać - tłumaczy kanclerz kurii.

W październiku ubiegłego roku podczas odprawiania mszy ksiądz upuścił hostię. Nie podał jej wiernym, tylko odłożył do naczynia z wodą, w której hostia miała się rozpuścić. Gdy po pewnym czasie zajrzał do naczynia, zauważył, że woda zabarwiła się na czerwono. Na dnie znajdował się się skrzep, jak wynikło potem z badań patomorfologów, zawierający włókna tkanki ludzkiego mięśnia sercowego. Pomimo wielu kontrowersji jakie wzbudził sposób przeprowadzenia badań, kuria uznała je za wiarygodne. Całe wydarzenie wzbudziło ogromne zainteresowanie wśród wiernych i mediów. Kościół nie uznał jeszcze tego zjawiska za cud.
(Gazeta Współczesna)

Wtorek, 2009-11-17

Lekarze z Trzebnicy przyszyli pacjentowi ramię

Zespół mikrochirurgów ze szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy przyszył 29-letniemu Mirosławowi Borodziukowi z Mysłowic prawe ramię.

Pacjent czuje się świetnie.
To dopiero trzecia na świecie operacja, podczas której przeszczepiono tak dużą część ręki. Dwie pierwsze wykonali rok temu najpierw Niemcy, a potem Hiszpanie. Operacja w Trzebnicy jest dodatkowo ważnym wydarzeniem w świecie medycznym, bo została przeprowadzona u mężczyzny, który stracił rękę na wysokości łokcia, gdy był małym dzieckiem. To oznacza, że w jego mózgu nie wykształciło się miejsce, odpowiedzialne za poruszanie palcami prawej dłoni.

Jeśli po półrocznej rehabilitacji okaże się, że pacjent ma władzę w ręce, lekarze będą mogli pomyśleć o takich przeszczepach u osób, które się urodziły bez rąk.

Więcej zdjęć na http://www.gazetawroclawska.pl
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/GazetaWroclawska
(Polska Gazeta Wrocławska)


Kwaśniewski, Cimoszewicz, Obama "zasłużonymi dla tolerancji"

B. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Włodzimierz Cimoszewicz, prezydent USA Barack Obama oraz królowa Jordanii Rania - to niektórzy z nagrodzonych w tym roku medalem "Zasłużony dla Tolerancji". Nagrody przyznaje istniejąca od 1993 r. Fundacja Ekumeniczna "Tolerancja".

Włodzimierz Cimoszewicz otrzymał medal za łączenie wierności własnym przekonaniom z umiejętnością wzniesienia się ponad podziałami politycznymi. Przewodniczący Rady Społecznej Fundacji Jerzy Wiatr podkreślił, że Cimoszewicz był "pierwszym i ostatnim zarazem" premierem, w którego rządzie znajdowali się przedstawiciele wychodzący z innego obozu politycznego - Andrzej Bączkowski i Tadeusz Zieliński.

Odbierając medal Cimoszewicz powiedział, że Polacy mogą być dumni z tego, co osiągnęły poprzednie pokolenia. - Ale musimy mieć także przekonanie, jak wiele jeszcze jest przykładów tego, co nie powinno mieć miejsca - zauważył. - Czy nie jest paradoksem, że prokuratura odmawia prowadzenia postępowania w sprawie antyżydowskich wyzwisk na stadionie mówiąc, że jest to część folkloru towarzyszącego takim imprezom? - pytał.

Aleksandra Kwaśniewskiego nagrodzono m.in. za wkład w pojednanie polsko-ukraińskie oraz za to, że potrafił wyrazić skruchę za zbrodnię popełnioną na Żydach w Jedwabnem, co "wymagało moralnej, obywatelskiej i cywilnej odwagi". Wiatr podkreślił także jego wkład w opracowanie i realizowanie zapisów preambuły polskiej konstytucji z 1997 r., w której znalazł się zapis "my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej".

Specjalną nagrodę przyznano prezydentowi Barackowi Obamie. Jak powiedział Józef Pinior z Rady Społecznej Fundacji, stało się tak dlatego, gdyż Obama jest symbolem nadziei, jaką współczesny świat pokłada w sile demokracji oraz "widomym symbolem przełamywania wiekowych barier etnicznych i rasowych, co zwykłym ludziom na całym świecie daje poczucie, że można pokonać stereotypy i nietolerancję". Medal w imieniu Obamy odebrał radca ds. politycznych w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie Daniel Sainz.

W laudacji królowej Jordanii Ranii podkreślono, że dzięki niej powstała nowa generacja kobiet w całym świecie arabskim. Medal prawdopodobnie będzie przekazany za pośrednictwem przedstawicieli polskiej placówki dyplomatycznej w Jordanii.

Nagrodzony został także pracujący w muzeum Auschwitz-Birkenau ks. Manfred Deselaers z Niemiec, autor książki "Dialog u progu Auschwitz". Polonijna nagroda przypadła w tym roku Sigmundowi Rolatowi z USA, przewodniczącemu Światowego Związku Żydów Częstochowian i Ich Potomków. Nagrody zespołowe przyznano Stowarzyszeniu "Kuźnica" oraz Diakonii Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP.

Medale "Zasłużony dla Tolerancji" wręczono po raz jedenasty. Są wręczane osobom szczególnie zasłużonym w działalności na rzecz zwalczania przejawów nacjonalizmu, szowinizmu i antysemityzmu oraz dla budowania stosunków międzywyznaniowych i narodowościowych na zasadach równoprawności.

Wśród nagrodzonych w ubiegłych latach byli m.in. Jerzy Giedroyc, Jacek Kuroń, Chrześcijańska Akademia Teologiczna, Fundacja im. Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Józef Oleksy, Krzysztof Teodor Toeplitz, Andrzej Zoll i Barbara Skarga.
(PAP)

Poniedziałek, 2009-11-16

Podwójny jubileusz wybitnego polskiego aktora

Teatr jest miejscem, gdzie ludzie tacy jak ja, bardzo podobni albo bardzo różni ode mnie, realizują swoje życie, jego najważniejszy, główny nurt - te słowa Edwarda Linde-Lubaszenko sprzed lat, z telewizyjnego programu "Twarze teatru", przypomniano w Starym Teatrze w Krakowie z okazji 70. urodzin aktora i 50. rocznicy jego pracy.

Spotkanie, którego gospodarzem była Elżbieta Bińczycka, było okazją do przypomnienia najważniejszych osób w życiu aktora oraz najważniejszych jego ról filmowych i teatralnych.

Aktor wspominał, że jako niespełna dwulatek znalazł się podczas wojny w ZSRR. Ocalenie i powrót do Polski zawdzięczał swojej matce oraz wybawicielowi rodziny Mikołajowi Lubaszence. Z kolei ojciec - Julian Linde - zapewnił aktorowi wsparcie podczas studiów medycznych.

- Nie chciałbym nikomu życzyć, żeby powtórzył jego los - mówił o swoim ojcu Edward Linde - Lubaszenko. Aktor opowiadał, że Julian Linde w 1944 r. został wcielony do Wermachtu, poddał się pierwszego dnia i spędził dwa lata w obozie w Tule, a po powrocie do Polski trafił na dwa lata za używanie języka niemieckiego do więzienia w Płocku. - Do nazwiska Linde wróciłem w 1991 r., kiedy już było można - powiedział aktor.

Edward Lubaszenko studiował medycynę, ale ostatecznie porzucił studia i zdał eksternistycznie egzamin aktorski. W 1962 r. wygrał I Ogólnopolski Studencki Konkurs Piosenkarzy w Krakowie. Wkrótce zdobył też wyróżnienie na Festiwalu Piosenki w Opolu. By przypomnieć tamten czas Jacek Wójcicki zaśpiewał w poniedziałek "Karuzelę z Madonnami" z repertuaru Ewy Demarczyk.

Edward Linde - Lubaszenko mówił, że "ma mieszane uczucia na temat swojego piosenkarstwa", a areną, na której popisywał się swoimi wokalnymi możliwościami był krakowski SPATiF. - Poznałem wtedy fantastyczne koleżeństwo Jana Nowickiego. On wyciągał mnie do sali obok i mówił "śpiewaj dla mnie". Ja śpiewałem, a reszta miała w tym czasie spokój - wspominał.

Podczas wieczoru przypomniano archiwalną wypowiedź Andrzeja Wajdy, który mówił, że ma zawsze dwie listy: dłuższą aktorów i krótszą artystów. Edward Lubaszenko jest na tej drugiej. - Ten podział nie jest sztuczny, ale bardzo prawdziwy. Wynika z przekonania, że artyści to są tacy aktorzy, którzy posiadają tajemnicę. Ile razy widzę Edwarda Lubaszenko na scenie, tyle razy odnoszę wrażenie, że ten człowiek, który się pojawia przed moimi oczami, niesie ze sobą coś, co mogę poznać tylko w części oglądając postać, którą kreuje na scenie - mówił Andrzej Wajda.

Edward Linde - Lubaszenko, oglądając filmową impresję nakręconą kiedy spacerował po krakowskim Rynku, żartował: ile lat bym nie występował na scenie, zawsze chodzę tak samo paskudnie.

Przyjaciele aktora i reżysera odśpiewali jubilatowi "Sto lat", a jego skroń zwieńczył wieniec laurowy. Dyrektora Starego Teatru Mikołaj Grabowski w podziękowaniu za wszystko, co Edward Linde - Lubaszenko zrobił dla tej sceny, z którą jest związany od 1973 r., wręczył jubilatowi medal wybity z okazji 200-lecia Starego Teatru.

Edward Linde-Lubaszenko zagrał ponad 70 ról filmowych, blisko 100 teatralnych i przeszło 80 w teatrze telewizji. Współpracował z największymi indywidualnościami polskiego teatru i filmu: Jerzym Jarockim, Konradem Swinarskim, Krystianem Lupą, Andrzejem Wajdą, Kazimierzem Kutzem i Krzysztofem Zanussim. Karierę aktorską zaczynał w 1964 r. w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Wcześniej występował w studenckim teatrze "Kalambur".
(PAP)

Tusk stawia ocenę sobie i swojemu rządowi

Na "mocną czwórkę" dwa lata działania swojego rządu ocenił premier Donald Tusk. Szef rządu powiedział w "Faktach" TVN, że sukcesem Polski, a więc także jego gabinetu jest fakt, że kryzys nie dotknął naszego kraju. Premier zapowiada, że jeśli nie będzie innego wyjścia, będzie kandydował w wyborach prezydenckich.

W poniedziałek mijają dwa lata od powołania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego rządu PO-PSL, z Donaldem Tuskiem na czele. Przy tej okazji Donald Tusk stwierdził, że "Polska jest dzisiaj najlepsza, nie tylko w Europie", jeśli chodzi o sposób przechodzenia kryzysu ekonomicznego.

- Źródłem tego, moim zdaniem najważniejszym, jest zaufanie - uważa premier. - To było słowo klucz w moim expose - przypomniał. Dodał, że najpoważniejszym instrumentem do obrony Polaków przed kryzysem było zbudowanie wzajemnego zaufania między ludźmi a władzą.

Tusk był pytany o krytyczne oceny opozycji, która zarzuca rządowi m.in. niezrealizowanie wielu obietnic wyborczych. - Słucham z wyrozumiałością polityków opozycji, bo takie jest ich zadanie, aby wybrzydzać, nawet ponad miarę - odpowiedział premier. Dodał jednak, że "napastliwości" jest stanowczo za dużo.

- Mój rząd nie jest rządem, który zrealizował wszystkie marzenia wszystkich Polaków. Nie mam złudzeń co do tego. Ale mocna czwórka wydaje się oceną uzasadnioną - uważa Tusk.

Tusk aznaczył, że w chwili, gdy jego rząd zaczynał pracę "kilka spraw wydawało się ponad możliwości" tego, ale również poprzedniego rządu. Jako przykład wskazał rozwiązanie problemu budowy autostrad i dróg ekspresowych. Tymczasem - jak zaznaczył - "dzisiaj mamy najwięcej kilometrów autostrad w budowie w całej Europie".

Odnosząc się do spraw służby zdrowia, premier podkreślił, że przekształcenia szpitali, które można było zrobić "jednym, twardym cięciem", było "bezwzględnie blokowane" przez opozycję i prezydenta.

Donald Tusk powtórzył, że kandydowanie w wyborach prezydenckich nie jest jego "celem politycznym numer jeden". Zapewnił, że jest nim "dobre rządzenie". Jak jednak zaznaczył, w sprawie wyścigu o prezydenturę "każda decyzja jest możliwa".

- Wiem, że zła prezydentura (...) skutecznie może wywrócić wiele ważnych projektów dla Polaków - powiedział premier. - Jeśli nie będzie innego wyjścia, będę kandydował, ale nie jest to dzisiaj obiekt moich marzeń - dodał.

Pytany o cele rządu na najbliższe miesiące Tusk odparł: "parę rzeczy zaczęliśmy". Według niego, kolejne dwa lata będą konsekwencją podjętych już działań. - Najbardziej będzie to widoczne w drogach, w szerokopasmowym internecie, w dokończeniu projektu Euro 2012 i wyprowadzaniu Polski z kryzysu globalnego, który nas trochę ominął - wyliczał premier. - Chcielibyśmy pozostać liderem także na czas wychodzenia świata z kryzysu, nie tylko w tym najtrudniejszym momencie - podkreślił.
(PAP)

Kard. Dziwisz honorowym obywatelem Buenos Aires

Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz otrzymał honorowe obywatelstwo Buenos Aires. Odbierze też doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu w tym mieście.

- W naszym świecie dostrzegamy również zło, egoizm i obojętność wobec losu drugiego człowieka, zwłaszcza ubogiego i bezbronnego. Wszelkiego formy niesprawiedliwości stają się dla nas wyzwaniem, by z pomocą bożą angażować się w przywracanie na ziemi ładu, sprawiedliwości, a także godności człowiekowi upokorzonemu - powiedział kard. Dziwisz. Dodał, że takiego właśnie spojrzenia na sprawy człowieka uczył się u boku Jana Pawła II.

Kardynał podkreślił, że Karol Wojtyła był tak wrażliwy na sprawy ludzkie, bo doświadczył w swoim życiu dwóch totalitaryzmów, które wymierzone były przeciw Bogu i człowiekowi, odbierały wolność ludziom i narodom.

Metropolita krakowski jest już honorowym obywatelem: Krakowa, Krosna, Nowego Targu, Opoczna, Pelplina, Starego Sącza i Wadowic.

W środę na Uniwersytecie Katolickim w Buenos Aires (Universidad Catolica Argentina) metropolita krakowski odbierze doktorat honoris causa przyznany mu za "oddaną służbę Kościołowi katolickiemu", którą pełnił jako osobisty sekretarz Jana Pawła II, i odsłoni popiersie Jana Pawła II przed audytorium noszącym jego imię.

Kard. Dziwisz pochodzi z Raby Wyżnej na Podhalu. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1963 r. z rąk biskupa Wojtyły. Od 1966 r. był kapelanem Karola Wojtyły, a od 1978 r. przez ponad 26 lat pontyfikatu Jana Pawła II jego osobistym sekretarzem. W czerwcu 2005 roku został mianowany przez Benedykta XVI metropolitą krakowskim. W marcu 2006 otrzymał godność kardynalską.
(PAP)

Niedziela, 2009-11-15

Mieszkańcy Częstochowy zadecydowali o losie prezydenta

Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona został odwołany ze stanowiska w niedzielnym referendum - to oficjalny wynik głosowania podany przez częstochowską delegaturę Krajowego Biura Wyborczego (KBW). Za odwołaniem Wrony opowiedziała się zdecydowana większość wyborców, którzy wzięli udział w referendum.

Jak poinformował dyrektor delegatury KBW Andrzej Jedyk, po przeliczeniu wszystkich głosów okazało się, że do urn poszło blisko 42 tys. wyborców. Za odwołaniem prezydenta zagłosowało 39 284 z nich, przeciwko było 2259. Frekwencja wyniosła 21,32%.

- To już ostateczne i oficjalne wyniki referendum - powiedział Jedyk.

Uprawnionych do udziału w głosowaniu było prawie 197 tys. mieszkańców miasta. Aby referendum było ważne, musiało w nim wziąć udział co najmniej 30 tys. 788 wyborców. To 3/5 liczby osób biorących udział w drugiej turze wyborów z 2006 r., w których Wrona został wybrany na prezydenta.

Jeżeli wyniki referendum potwierdzą się, w ciągu 90 dni od ich ogłoszenia w Częstochowie odbędą się przedterminowe wybory. Nowy prezydent będzie pełnił funkcję do przyszłorocznych wyborów samorządowych.

Rzecznik Wspólnoty Samorządowej Tadeusza Wrony Marcin Maranda nie chciał na razie komentować wyników referendum. - Mamy póki co jedynie szczątkowe dane - wyjaśnił.

Przeciwnicy Wrony doprowadzili do referendum zarzucając prezydentowi m.in. prowadzenie polityki nadmiernie uwzględniającej interesy Jasnej Góry, nietrafione inwestycje i nadmierne zadłużanie miasta. Uważają np., że po planowanym remoncie nieodnowionych jeszcze części Alei Najświętszej Marii Panny - wbrew wcześniejszym deklaracjom - zostaną one zamknięte dla ruchu, na czym ucierpią handlowcy i właściciele okolicznych budynków. W tej sprawie kamienicznicy protestowali w kwietniu - wywieszając wówczas czarne flagi.

Po raz pierwszy Wrona był prezydentem Częstochowy w latach 1990-95. Od 1993 do 1995 był członkiem Komisji Wspólnej Rządu i Środowisk Samorządowych oraz Rady ds. Samorządu Terytorialnego przy Prezydencie RP. W latach 1997-2001 był posłem AWS.

Liczącym blisko ćwierć miliona mieszkańców miastem zaczął rządzić ponownie w roku 2002. Wygrał także kolejne wybory, w 2006 r., pokonując w drugiej turze Halinę Rozpondek z Platformy Obywatelskiej.

W latach 1992-1995 oraz 2003-2007 Wrona był członkiem Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy w Strasburgu. Obecnie pełni funkcję wiceprezesa Związku Miast Polskich, reprezentuje także polski samorząd w Komitecie Regionów w Brukseli.

Referendum w sprawie odwołania prezydenta Wrony nie było jedynym zorganizowanym w niedzielę w regionie częstochowskim. Mieszkańcy gminy Herby decydowali, czy chcą odwołania ze stanowiska wójta Romana Banducha. Tamto referendum było nieważne - do urn poszło jedynie 442 wyborców, czyli 7,9% uprawnionych. Aby wyniki referendum były ważne powinno było w nim wziąć udział 1855 osób. W jednym z obwodów na 551 wyborców zagłosowało tylko trzech, podczas gdy komisja liczyła osiem osób - poinformował dyrektor Jedyk.

Były to kolejne w ostatnim czasie w woj. śląskim referenda w sprawie odwołania lokalnych władz. Przed tygodniem w Gliwicach zorganizowano głosowanie w sprawie odwołania prezydenta Zygmunta Frankiewicza i tamtejszej rady miejskiej. Tamto referendum było nieważne także z powodu zbyt niskiej frekwencji.
(PAP)

Koncert na rzecz chorych na grypę na Ukrainie

Kilkunastu polskich artystów zagrało w siedzibie Telewizji Polskiej na rzecz pomocy chorym na grypę na Ukrainie. Pieniądze zebrane podczas koncertu zostaną przeznaczone na zakup leków i środków higienicznych dla naszych wschodnich sąsiadów.

Paulina Rozynek z Caritas Polska, która zorganizowała koncert, wyjaśnia, że słaba sytuacja ekonomiczna Ukrainy spowodowała, że jej mieszkańcom trzeba pomóc w zakupie medykamentów potrzebnych do walki z grypą.

Honorowy patronat nad koncertem sprawował prezydent RP. Minister w kancelarii prezydenta Paweł Wypych wyjaśnia, że Lech Kaczyński bez wahania przyłączył się do akcji Caritas. Paweł Wypych zapewnił, że Lech Kaczyński wsparł finansowo akcję, nie chciał jednak podać wysokości kwoty prezydenckiej darowizny.

Artyści, którzy wystąpili na rzecz pomocy dla Ukrainy byli przekonani, że to wręcz obowiązek, przekonywała Olga Bończyk. Artystka wierzy, że koncert spowoduje, że Polacy masowo będą wspierać akcje Caritas.

Każdy kto chce pomóc Ukrainie w walce z grypą może wysyłać SMS o treści "Pomagam" na numer 72902. Pieniądze nadal można wpłacać także na konto Caritas. Numer konta znajdziemy na stronie internetowej www.caritas.pl .

Dotąd Caritas Polska oraz organizacje diecezjalne przekazały na Ukrainę leki i środki higieniczne o wartości ponad 160 tysięcy złotych.
(IAR)

Sobota, 2009-11-14

Już od 55 lat ratują ludzkie życie

Wręczenie odznaczeń przyznanych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz ratownicze przyrzeczenie i przyjęcie w poczet czworga nowych ratowników górskich - tak w Rabce obchodzono jubileusz 55-lecia Grupy Podhalańskiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski otrzymali: naczelnik Grupy Podhalańskiej GOPR Mariusz Zaród oraz ratownicy Janusz Kapłon i Adam Worwa.

Uroczystą mszę poprzedzającą uroczystości odprawił ks. kard. Franciszek Macharski, były metropolita krakowski, który jest honorowym członkiem Grupy Podhalańskiej GOPR.

- Praca na trudnym terenie górskim w ekstremalnych warunkach wymaga dzielności i stałej uwagi. Taką służbę może pełnić tylko człowiek odpowiedzialny i odważny, który kochając góry, czuje przed nimi respekt - napisał w liście do ratowników, odczytanym przez wojewodę małopolskiego Stanisława Kracika, minister SWiA Jerzy Miller.

Grupa Podhalańska jest jedną z siedmiu grup regionalnych Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jej początki sięgają 1954 roku, kiedy to w Rabce-Zdroju rozpoczęto starania, aby powstała organizacja zajmująca się ratownictwem górskim. Wówczas grupa miejscowych działaczy turystycznych, m.in. Czesław i Elfryda Trybowscy oraz Emil Węglorz przystąpiła do organizacji Rabczańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

W latach 50. ubiegłego wieku, po licznych sygnałach z wielu zakątków Podhala, Pienin i Beskidu Wyspowego o wzrastającej liczbie wypadków, powołano sekcje operacyjne w terenie. Pierwsza powstała w Nowym Targu w 1956 r., następne w Krościenku nad Dunajcem w 1957, Szczawnicy w 1962 i Limanowej w 1967 roku, a później Ochotnicy Górnej, Kamienicy, Niedźwiedziu i na Orawie.

W 1970 r. Grupa Rabczańska zmieniła swoją nazwę na Podhalańska, jako bardziej adekwatną do terenu swojego działania. Obecnie obszarem działalności grupy jest teren Gorców, Pienin, północnej części Podhala, Beskidu Wyspowego, polskiej części Orawy, polskiej części Spisza, części Beskidu Średniego oraz Beskidu Sądeckiego. To około 42 km kwadr. powierzchni terenu, 1500 km szlaków turystycznych, 9 kolei linowych i ponad 60 stacji i wyciągów narciarskich.

Grupa Podhalańska zrzesza 325 osób: 16 ratowników zawodowych, 225 ratowników ochotników, 55 kandydatów i 29 ratowników w stanie pozasłużbowym działających w ośmiu sekcjach operacyjnych Rabka-Orawa, Nowy Targ, Krościenko nad Dunajcem, Szczawnica, Limanowa, Ochotnica, Kamienica, Niedźwiedź. W tym roku ratownicy Grupy Podhalańskiej udzielili pomocy 1051 osobom, uczestnicząc w 973 wyprawach, akcjach i interwencjach. Grupa dysponuje nowoczesnymi środkami transportu i sprzętem ratowniczym.
(PAP)

Lech Wałęsa pod kroplówką w szpitalu

Stłuczony kręgosłup i naderwane mięśnie nogi - historyczny przywódca "Solidarności" poważnie odczuł pechowy wypadek w Berlinie. W piątek Lech Wałęsa (66 l.) przez półtorej godziny leżał pod kroplówką w gdańskiej klinice wojskowej. Po dokładnych badaniach lekarze wypuścili go do domu. Były prezydent będzie jednak musiał przez najbliższe dni stawiać się w szpitalu.

Na zdrowiu Lecha Wałęsy odbiło się nieszczęśliwe zderzenie z niemieckim kamerzystą podczas obchodów rocznicy obalenia muru berlińskiego. Były prezydent uskarżał się na ból nogi i nie mógł wstać z krzesła. W piątek zgłosił się do gdańskiego Szpitala Marynarki Wojennej.

- Na razie nic wielkiego nie zauważono oprócz potłuczenia kręgosłupa i naderwania mięśnia w nodze - uspokaja w rozmowie z "Faktem".

Obrażenia okazały się jednak na tyle niepokojące, że Lech Wałęsa musiał przebrać się w piżamę i wziąć kroplówkę.

- Leżałem pięknie pod kroplóweczką. Tak oczyszczająco i zabezpieczająco. Pospałem sobie trochę i wypocząłem. W sobotę i niedzielę znów będę miał kroplówkę, a potem kolejne badania - opowiada nam były prezydent.
(Fakt)

Komu świńska grypa nakręca zyski?

W internecie i supermarketach kwitnie handel produktami, które jakoby mają uchronić przed wirusem A/H1N1 - pisze "Rzeczpospolita".

Sieć supermarketów Lidl właśnie wystartowała z kampanią antygrypową. Maseczki też sprzedaje Auchan. Od poniedziałku znajdą się w marketach Real. O wprowadzeniu takiego towaru myśli Biedronka.

Wzrost zachorowań na świńska grypę sprawia, że asortyment przeznaczony do walki z chorobą robi się coraz bogatszy. Na półkach pojawiają się wymyślne maseczki (np. z filtrem), żele antybakteryjne, a nawet "specjalne" preparaty odkażające.

Handel takim towarem kwitnie też w sieci. W internecie kupimy m.in. kolorowe maseczki z uśmiechem czy herbatki antygrypowe. Zdaniem dziennika można też kupić szczepionkę przeciwko wirusowi A/H1N1, której nie ma jeszcze na polskim rynku. Pochodzi ona z Francji, a cena wywoławcza to ponad 100 złotych.

Przed zbiorową paniką i bezmyślnymi zakupami ostrzegają jednak lekarze.
(PAP)

Piątek, 2009-11-13

Nowe odznaczenie na święto polskiej dyplomacji

27 osób otrzymało z rąk ministra spraw zagranicznych medal "Bene Merito". To nowe odznaczenie ustanowione przez Radosława Sikorskiego dla osób, które wniosły szczególny wkład w rozwój polskiej dyplomacji. Wyróżnienia wręczono podczas wieczornego przyjęcia w MSZ z okazji obchodzonego właśnie święta służby zagranicznej.

Wśród nagrodzonych jest były szef polskiej dyplomacji prof. Władysław Bartoszewski. Radosław Sikorski poinformował o tym podczas popołudniowej debaty na Uniwersytecie Warszawskim z udziałem profesora. - Panie ministrze, tak jak Lenin, będzie Pan miał legitymację numer 1 - żartował Sikorski.

Święto służby zagranicznej przypada 16 listopada. Tego dnia Józef Piłsudski wysłał w 1918 roku do światowych przywódców depeszę, informującą o powstaniu państwa polskiego.

Z okazji święta jutro MSZ organizuje dzień otwartych drzwi. Będzie można zwiedzić główny gmach resortu przy ulicy Szucha 23, w tym gabinet ministra Radosława Sikorskiego. Na zwiedzających czeka też reprezentacyjny pałacyk MSZ przy ulicy Foksal.
(IAR)

IPN odkrył zbiorowe mogiły

Prokuratorzy katowickiego IPN natrafili na trzy masowe groby na terenie dworca PKP w Częstochowie-Stradomiu - ustalił portal tvp.info. Prawdopodobnie w mogiłach znajdują się ofiary II Wojny Światowej.

Mogiły położone są bardzo blisko torów. Wiele wskazuje na to, że ciała układano w nich warstwami. Z wierzchniej warstwy grobów wydobyto już szczątki ośmiu osób. Piotr Nalepa powiedział portalowi, że wszystko wskazuje na to, że w mogiłach znajdują się ofiary zmarłe podczas transportów czy to do miejsc wysiedleń czy obozów koncentracyjnych. Według Nalepy na wiosnę ruszy ekshumacja z terenu obejmującego obszar około 800 metrów.

Portal informuje, że na terenie dworca mogą znajdować się szczątki nawet 2 tysięcy ofiar wojny. To żołnierze września 1939 roku, jeńcy z wymiany między Niemcami a Sowietami, Żydzi z transportów do obozów koncentracyjnych, powstańcy warszawscy a nawet ofiary walk ze stycznia 1945 roku. Większość tych ludzi umarła w transportach i była chowana tuż przy ówczesnej wojskowej stacji kolejowej.
(IAR)

Czwartek, 2009-11-12

20. rocznica Mszy Pojednania

20 lat temu w trakcie mszy w Krzyżowej doszło do przekazania symbolicznego znaku pokoju pomiędzy premierem Tadeuszem Mazowieckim a kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Przewodniczący dziś w tym samym miejscu rocznicowej Mszy Pojednania, arcybiskup Alfons Nossol podkreślał, że bez szczerego i zbawiennego dialogu nigdy nie można dojść do trwałego i prawdziwego pokoju.

- W odniesieniu do naszych dwóch narodów przebaczenie musi bazować na tym, żeby być konsekwentnym w jego realizacji - mówił arcybiskup, wskazując, że "zwycięzcą w sporach pozostanie ten, kto pierwszy przebaczy". Dodał, że o przebaczeniu, sprawiedliwości i dialogu powinni nieustannie pamiętać wszyscy, którzy pragną budować wspólną Europę. Muszą oni także - mówił arcybiskup - pamiętać o budowie w Europie wspólnoty ducha i wartości. Jako przykład głębokiego pojednania hierarcha przytoczył historię Niemiec i Francji.

- Dlaczego w przypadku naszych narodów miałoby być inaczej, dlaczego nie pójść tą drogą - apelował hierarcha. Za symboliczne uznał także wybór na papieża niemieckiego kardynała tuż po pontyfikacie Jana Pawła II.

Jako fakt pojednanie polsko-niemieckie traktuje obecnie Tadeusz Mazowiecki. Wspomina jednak, że 20 lat temu obawiał się spotkania z mniejszością niemiecką w Krzyżowej, która deklarowała wtedy na transparentach, że Helmut Kohl jest również ich kanclerzem. Mazowiecki wspomina, że dzięki prośbie arcybiskupa Nossola transparenty zniknęły.
(IAR)

Pierwsze polskie święto narodowe ustanowił król Jagiełło

Pierwsze polskie święto narodowe ustanowił król Władysław Jagiełło po zwycięstwie nad Krzyżakami w 1410 roku. Wedle kroniki Jana Długosza, król nakazał wszystkim stanom, by rocznica bitwy pod Grunwaldem "była obchodzona uroczyście, jako święto w całym Królestwie Polskim".

Zdaniem historyka prof. Stanisława Achremczyka, szefa olsztyńskiego Ośrodka Badań Naukowych, zapis w "Kronice" Długosza można interpretować tak, że król Jagiełło ustanowił rocznicę bitwy pod Grunwaldem pierwszym polskim świętem narodowym.

- Długosz napisał, że król Jagiełło chciał, by w dniu rocznicy bitwy, tj. 15 lipca, zwanym wówczas dniem Rozesłania Apostołów, "ojcowie uczyli swoich synów, wnuków i prawnuków oraz następców, żeby po wieczne czasy zachowali w pamięci ten dzień, w którym łaska Boża okazała swe miłosierdzie wobec narodu i ludu polskiego". Pismo takie król Jagiełło napisał tuż po wygranej pod Grunwaldem bitwie, co świadczy o tym, że był świadomy odniesionego zwycięstwa tak pod względem militarnym, jak i politycznym - stwierdził prof. Achremczyk.

Wykład, w którym szef olsztyńskiego OBN zawarł takie twierdzenia, został odczytany w olsztyńskim zamku podczas inauguracji roku grunwaldzkiego obchodzonego w związku z przypadającą w 2010 r. rocznicą 600-lecia bitwy.

W cytowanym przez prof. Achremczyka fragmencie "Kroniki" Długosza dalej jest mowa o tym, że Władysław Jagiełło życzył sobie, by w rocznicę bitwy pod Grunwaldem "wszystkie kościoły w całym Królestwie Polskim tak miejskie, jak i wiejskie czciły ze swym ludem szczególnie uroczyście mszami i procesjami dzień tak wielkiego triumfu i by składały Bogu ogromne dzięki za dobrodziejstwo udzielone narodowi polskiemu".

"I tak się stało. Kościół pamiętał o Grunwaldzie w corocznych nabożeństwach, modlitwach, a o 15 lipca nawet Kościół warmiński nakazywał pamiętać w modlitwie" - zaznaczył prof. Achremczyk.

O tym, jak wielką wagę Jagiełło przywiązywał do narodowego czczenia grunwaldzkiego zwycięstwa może świadczyć też fakt, że dopiero na drugi dzień po bitwie z kancelarii królewskiej wyszły wiadomości o odniesionym nad Krzyżakami zwycięstwie, skierowane m.in. do królowej Anny, do arcybiskupa Mikołaja Kurowskiego i biskupa poznańskiego Wojciecha Jastrzębca - pierwszeństwo dostało pismo o tym, jak przez pokolenia czcić pamięć o bitwie. Pamięć o Grunwaldzie sprawiła, że w średniowieczu na pole bitwy ludzie przychodzili w pielgrzymkach, głośno było o cudach, jakie miały się dokonywać w stojącej tam kaplicy.

- Wśród ludu krążyły wieści o uzdrawiających właściwościach ruin kaplicy, o niezwykle uzdrawiającej mocy wody znajdującej się w gliniastym stawku. Na początku XVIII owymi zabobonnymi praktykami zainteresował się rząd pruski. Do Królewca donoszono bowiem, że "przy ruinach zbiera się wiele zabobonnego narodu z Polski i Prus, tak luterańskiego wyznania, jak i papieskiego wszyscy oni pielgrzymują do tych ruin, ofiarują pewną ilość pieniędzy i woskowe figury". Informowano też, że w pobliżu kaplicy trwa handel przynoszący kupcom niemały zysk. Nie podobało się królowi pruskiemu, że pola grunwaldzkie są pełne ludzi i ciągle trwa mit pobojowiska, dlatego w 1720 roku nakazał zniszczyć te ruiny "do cna" - napisał Achremczyk.

Zdaniem historyka, mimo to pielgrzymki nie ustały, a znalezione przy ruinach kaplicy monety świadczą o tym, że pielgrzymów w Grunwaldzie można było spotkać nawet w 1812 roku.

O tym, że bitwa pod Grunwaldem i kolejne jej rocznice traktowane były jak święto narodowe, zdaniem Achremczyka, świadczą jej liczne przedstawienia malarskie (w tym obraz Jana Matejki) czy wykorzystywanie tych zdarzeń przez pisarzy (np. Kraszewskiego czy Sienkiewicza).

- Rocznica Grunwaldu wybuchła z niespotykaną siłą w roku 1910, w pięćsetną rocznicę bitwy. Już rok przed jubileuszem świętowano w Krakowie patriotycznie a w roku jubileuszu nadzwyczajnie. W małych wsiach, miasteczkach zaboru austriackiego samorzutnie ludność stawiała grunwaldzkie pomniki, organizowała uroczystości, marsze, nabożeństwa, fundowała pamiątkowe tablice. Na grunwaldzkie uroczystości Maria Konopnicka napisała "Rotę" nazwaną "Hymnem Grunwaldzkim" a Warmiak Feliks Nowowiejski skomponował do niej melodię - zauważył Achremczyk.
(PAP)

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228