zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI |
Środa, 2009-11-18
Wystawa w Izraelu ma
pokazać prawdę o Polakach
Prezes IPN otworzy w Tel Awiwie wystawę ukazującą pomoc jakiej Polacy
udzielali Żydom w czasie II wojny na terenach południowej Polski.
Wystawa będzie prezentowana w Instytucie Massua.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka wyjaśnia, że wystawa
ta ma pokazać prawdę o zachowaniach Polaków wobec Żydów w czasie II
wojny światowej.
Głównym celem wystawy jest przybliżenie sylwetek tych Polaków,
mieszkańców Małopolski, którzy w latach 1939-1945 ryzykując własnym
życiem, pomagali ludności żydowskiej uniknąć śmierci z rąk niemieckich.
Ta pomoc miała różne formy - od doraźnej, wynikającej z potrzeby chwili,
wskazania drogi ucieczki przed obławą, czy obdarowania jedzeniem,
poprzez wyrabianie Żydom aryjskich dokumentów, szukanie mieszkań, pracy,
czy stałe żywienie i ukrywanie.
Materiały, z których składa się wystawa pochodzą z wielu archiwów w
Polsce, a także między innymi ze Lwowa. Wystawa składa się z 48
tematycznych plansz. Otwierają ją tablice ukazujące życie Polaków i
Żydów pod okupacją niemiecką. Wiele miejsca na wystawie zajmują zdjęcia
osób, które także ratowały Żydów, choć nie zostały uhonorowane tytułem
"Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".
Do tej pory znamy nazwiska około 900 Polaków zamordowanych przez Niemców
za pomoc Żydom w czasie II wojny. IPN próbuje policzyć wszystkich,
którzy ucierpieli pomagając Żydom prowadząc projekt "Indeks Polaków
represjonowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji". Do tej pory znalazło
się tam około pięciu tysięcy przypadków prześladowań Polaków ratujących
Żydów.
(IAR)
"Dama z gronostajem" podróżuje ostatni raz
Ewentualny wniosek Fundacji Książąt Czartoryskich dotyczący kolejnego
wypożyczenia "Damy z gronostajem" za granicę spotka się ze zdecydowaną
odmową - zapewnił małopolski wojewódzki konserwator zabytków Jan
Janczykowski.
Powiedział, że - jak dotąd - fundacja nie sygnalizowała mu zamiaru
kolejnego wypożyczenia dzieła Leonarda da Vinci za granicę.
Od 22 października "Dama z gronostajem" przebywa na Węgrzech,
wypożyczona na pół roku do budapeszteńskiego Muzeum Sztuk Pięknych na
wystawę "Od Botticelliego do Tycjana".
"Gazeta Wyborcza" w Krakowie napisała, iż "wszystko wskazuje na to, że
obraz po zakończeniu okresu wypożyczenia nie wróci do Krakowa, lecz
pojedzie z wizytą do kolejnego muzeum".
Wiceprezes Fundacji Książąt Czartoryskich Maria Osterwa-Czekaj
powiedziała, że obraz wróci z Węgier do kraju w ustalonym terminie,
jednak fundacja nie wyklucza kolejnej podróży "Damy z gronostajem". - Z
Budapesztu obraz wróci na pewno do Polski. Nie wykluczamy kolejnej
podróży, bo wbrew temu, co piszą media, obraz jest w doskonałym stanie,
jest po konserwacji - powiedziała Osterwa-Czekaj.
Bardziej szczegółowe plany dotyczące swoich zbiorów fundacja ma ujawnić
w piątek na briefingu prasowym w Krakowie.
- Jeśli zdarzy się, że dostanę wniosek o wydanie kolejnego pozwolenia,
wydam decyzję odmowną - podkreślił konserwator Janczykowski. - Zgodnie z
przepisami, fundacja miałaby wtedy prawo odwołać się do ministra
kultury, który może zmienić moją decyzję, ale wtedy bierze
odpowiedzialność za los obrazu. Ma do tego pełne prawo, może pytać
innych ekspertów. Ale "Damę" mamy tylko jedną, wobec czego ja na siebie
odpowiedzialności za taką decyzję wziąć nie mogę - powiedział
Janczykowski.
- Fundacja otrzymała pismo, w którym stwierdzam w oparciu o opinie dwóch
ekspertów, że nie mogę się zgodzić na jakiekolwiek kolejne wywozy przez
najbliższe 10 lat - dodał konserwator zabytków.
- Według znawców, obraz po powrocie z Budapesztu, przez kolejne 10 lat
powinien przebywać w Polsce. Dopiero po upływie tego czasu trzeba zrobić
kolejną komisję z udziałem ekspertów i jeśli stwierdzą oni, że stan
dzieła jest dobry, to wówczas można ewentualnie podjąć inną decyzję -
wyjaśnił. Dodał, że ze względów bezpieczeństwa nie może ujawnić
szczegółowego terminu powrotu dzieła z Budapesztu. - Mogę powiedzieć
tyle, że na pewno nastąpi to w pierwszej połowie przyszłego roku -
dodał.
Wyjaśnił też, że "Dama z gronostajem", jako obraz namalowany na drewnie,
jest znacznie bardziej narażony na uszkodzenia, spowodowane nagłą zmianą
warunków lub wstrząsami przy podróży, niż obraz na płótnie.
Według Janczykowskiego, w czasie remontu Muzeum Książąt Czartoryskich,
który rozpocznie się w przyszłym roku, zbiory fundacji powinny być
eksponowane albo w pobliskim Arsenale, albo w obiektach Muzeum
Narodowego w Krakowie.
Dyrekcja Muzeum Narodowego złożyła Fundacji Czartoryskich propozycję,
aby podczas remontu Muzeum Czartoryskich zbiory tej placówki
prezentowane były w MNK. Odpowiedź na tę propozycję spodziewana jest w
piątek.
(PAP)
Kuria dementuje plotki na temat cudu w Sokółce
Zainteresowanie cudem w Sokółce nie słabnie. Msze w kościele przyciągają
tłumy wiernych. Powstaje też coraz więcej plotek odnośnie działań
kościoła w sprawie tego zjawiska. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że
Stolica Apostolska wydała decyzję dotyczącą interpretacji tego
nadprzyrodzonego zdarzenia - informuje serwis internetowy "Gazety
Współczesnej".
- Nie otrzymaliśmy, żadnych informacji ze Stolicy Apostolskiej odnośnie
zjawiska w Sokółce - mówi ksiądz Andrzej Kakareko, kanclerz
białostockiej kurii.
Serwis internetowy "Gazety Współczesnej" informuje, że w kościele pw. Św
Antoniego trwają przygotowania do wystawienia w nim tajemniczej hostii.
Ciągle nie wiadomo kiedy to nastąpi. - Przygotowania muszą potrwać -
tłumaczy kanclerz kurii.
W październiku ubiegłego roku podczas odprawiania mszy ksiądz upuścił
hostię. Nie podał jej wiernym, tylko odłożył do naczynia z wodą, w
której hostia miała się rozpuścić. Gdy po pewnym czasie zajrzał do
naczynia, zauważył, że woda zabarwiła się na czerwono. Na dnie znajdował
się się skrzep, jak wynikło potem z badań patomorfologów, zawierający
włókna tkanki ludzkiego mięśnia sercowego. Pomimo wielu kontrowersji
jakie wzbudził sposób przeprowadzenia badań, kuria uznała je za
wiarygodne. Całe wydarzenie wzbudziło ogromne zainteresowanie wśród
wiernych i mediów. Kościół nie uznał jeszcze tego zjawiska za cud.
(Gazeta Współczesna)
Wtorek, 2009-11-17
Lekarze z Trzebnicy
przyszyli pacjentowi ramię
Zespół mikrochirurgów ze szpitala im. św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy
przyszył 29-letniemu Mirosławowi Borodziukowi z Mysłowic prawe ramię.
Pacjent czuje się świetnie.
To dopiero trzecia na świecie operacja, podczas której przeszczepiono
tak dużą część ręki. Dwie pierwsze wykonali rok temu najpierw Niemcy, a
potem Hiszpanie. Operacja w Trzebnicy jest dodatkowo ważnym wydarzeniem
w świecie medycznym, bo została przeprowadzona u mężczyzny, który
stracił rękę na wysokości łokcia, gdy był małym dzieckiem. To oznacza,
że w jego mózgu nie wykształciło się miejsce, odpowiedzialne za
poruszanie palcami prawej dłoni.
Jeśli po półrocznej rehabilitacji okaże się, że pacjent ma władzę w ręce,
lekarze będą mogli pomyśleć o takich przeszczepach u osób, które się
urodziły bez rąk.
Więcej zdjęć na http://www.gazetawroclawska.pl
Oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/GazetaWroclawska
(Polska Gazeta Wrocławska)
Kwaśniewski, Cimoszewicz, Obama "zasłużonymi dla tolerancji"
B. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Włodzimierz Cimoszewicz,
prezydent USA Barack Obama oraz królowa Jordanii Rania - to niektórzy z
nagrodzonych w tym roku medalem "Zasłużony dla Tolerancji". Nagrody
przyznaje istniejąca od 1993 r. Fundacja Ekumeniczna "Tolerancja".
Włodzimierz Cimoszewicz otrzymał medal za łączenie wierności własnym
przekonaniom z umiejętnością wzniesienia się ponad podziałami
politycznymi. Przewodniczący Rady Społecznej Fundacji Jerzy Wiatr
podkreślił, że Cimoszewicz był "pierwszym i ostatnim zarazem" premierem,
w którego rządzie znajdowali się przedstawiciele wychodzący z innego
obozu politycznego - Andrzej Bączkowski i Tadeusz Zieliński.
Odbierając medal Cimoszewicz powiedział, że Polacy mogą być dumni z tego,
co osiągnęły poprzednie pokolenia. - Ale musimy mieć także przekonanie,
jak wiele jeszcze jest przykładów tego, co nie powinno mieć miejsca -
zauważył. - Czy nie jest paradoksem, że prokuratura odmawia prowadzenia
postępowania w sprawie antyżydowskich wyzwisk na stadionie mówiąc, że
jest to część folkloru towarzyszącego takim imprezom? - pytał.
Aleksandra Kwaśniewskiego nagrodzono m.in. za wkład w pojednanie
polsko-ukraińskie oraz za to, że potrafił wyrazić skruchę za zbrodnię
popełnioną na Żydach w Jedwabnem, co "wymagało moralnej, obywatelskiej i
cywilnej odwagi". Wiatr podkreślił także jego wkład w opracowanie i
realizowanie zapisów preambuły polskiej konstytucji z 1997 r., w której
znalazł się zapis "my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej".
Specjalną nagrodę przyznano prezydentowi Barackowi Obamie. Jak
powiedział Józef Pinior z Rady Społecznej Fundacji, stało się tak
dlatego, gdyż Obama jest symbolem nadziei, jaką współczesny świat
pokłada w sile demokracji oraz "widomym symbolem przełamywania wiekowych
barier etnicznych i rasowych, co zwykłym ludziom na całym świecie daje
poczucie, że można pokonać stereotypy i nietolerancję". Medal w imieniu
Obamy odebrał radca ds. politycznych w ambasadzie amerykańskiej w
Warszawie Daniel Sainz.
W laudacji królowej Jordanii Ranii podkreślono, że dzięki niej powstała
nowa generacja kobiet w całym świecie arabskim. Medal prawdopodobnie
będzie przekazany za pośrednictwem przedstawicieli polskiej placówki
dyplomatycznej w Jordanii.
Nagrodzony został także pracujący w muzeum Auschwitz-Birkenau ks.
Manfred Deselaers z Niemiec, autor książki "Dialog u progu Auschwitz".
Polonijna nagroda przypadła w tym roku Sigmundowi Rolatowi z USA,
przewodniczącemu Światowego Związku Żydów Częstochowian i Ich Potomków.
Nagrody zespołowe przyznano Stowarzyszeniu "Kuźnica" oraz Diakonii
Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP.
Medale "Zasłużony dla Tolerancji" wręczono po raz jedenasty. Są wręczane
osobom szczególnie zasłużonym w działalności na rzecz zwalczania
przejawów nacjonalizmu, szowinizmu i antysemityzmu oraz dla budowania
stosunków międzywyznaniowych i narodowościowych na zasadach
równoprawności.
Wśród nagrodzonych w ubiegłych latach byli m.in. Jerzy Giedroyc, Jacek
Kuroń, Chrześcijańska Akademia Teologiczna, Fundacja im. Batorego,
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Józef Oleksy, Krzysztof Teodor
Toeplitz, Andrzej Zoll i Barbara Skarga.
(PAP)
Poniedziałek,
2009-11-16
Podwójny jubileusz
wybitnego polskiego aktora
Teatr jest miejscem, gdzie ludzie tacy jak ja, bardzo podobni albo
bardzo różni ode mnie, realizują swoje życie, jego najważniejszy, główny
nurt - te słowa Edwarda Linde-Lubaszenko sprzed lat, z telewizyjnego
programu "Twarze teatru", przypomniano w Starym Teatrze w Krakowie z
okazji 70. urodzin aktora i 50. rocznicy jego pracy.
Spotkanie, którego gospodarzem była Elżbieta Bińczycka, było okazją do
przypomnienia najważniejszych osób w życiu aktora oraz najważniejszych
jego ról filmowych i teatralnych.
Aktor wspominał, że jako niespełna dwulatek znalazł się podczas wojny w
ZSRR. Ocalenie i powrót do Polski zawdzięczał swojej matce oraz
wybawicielowi rodziny Mikołajowi Lubaszence. Z kolei ojciec - Julian
Linde - zapewnił aktorowi wsparcie podczas studiów medycznych.
- Nie chciałbym nikomu życzyć, żeby powtórzył jego los - mówił o swoim
ojcu Edward Linde - Lubaszenko. Aktor opowiadał, że Julian Linde w 1944
r. został wcielony do Wermachtu, poddał się pierwszego dnia i spędził
dwa lata w obozie w Tule, a po powrocie do Polski trafił na dwa lata za
używanie języka niemieckiego do więzienia w Płocku. - Do nazwiska Linde
wróciłem w 1991 r., kiedy już było można - powiedział aktor.
Edward Lubaszenko studiował medycynę, ale ostatecznie porzucił studia i
zdał eksternistycznie egzamin aktorski. W 1962 r. wygrał I Ogólnopolski
Studencki Konkurs Piosenkarzy w Krakowie. Wkrótce zdobył też wyróżnienie
na Festiwalu Piosenki w Opolu. By przypomnieć tamten czas Jacek Wójcicki
zaśpiewał w poniedziałek "Karuzelę z Madonnami" z repertuaru Ewy
Demarczyk.
Edward Linde - Lubaszenko mówił, że "ma mieszane uczucia na temat
swojego piosenkarstwa", a areną, na której popisywał się swoimi
wokalnymi możliwościami był krakowski SPATiF. - Poznałem wtedy
fantastyczne koleżeństwo Jana Nowickiego. On wyciągał mnie do sali obok
i mówił "śpiewaj dla mnie". Ja śpiewałem, a reszta miała w tym czasie
spokój - wspominał.
Podczas wieczoru przypomniano archiwalną wypowiedź Andrzeja Wajdy, który
mówił, że ma zawsze dwie listy: dłuższą aktorów i krótszą artystów.
Edward Lubaszenko jest na tej drugiej. - Ten podział nie jest sztuczny,
ale bardzo prawdziwy. Wynika z przekonania, że artyści to są tacy
aktorzy, którzy posiadają tajemnicę. Ile razy widzę Edwarda Lubaszenko
na scenie, tyle razy odnoszę wrażenie, że ten człowiek, który się
pojawia przed moimi oczami, niesie ze sobą coś, co mogę poznać tylko w
części oglądając postać, którą kreuje na scenie - mówił Andrzej Wajda.
Edward Linde - Lubaszenko, oglądając filmową impresję nakręconą kiedy
spacerował po krakowskim Rynku, żartował: ile lat bym nie występował na
scenie, zawsze chodzę tak samo paskudnie.
Przyjaciele aktora i reżysera odśpiewali jubilatowi "Sto lat", a jego
skroń zwieńczył wieniec laurowy. Dyrektora Starego Teatru Mikołaj
Grabowski w podziękowaniu za wszystko, co Edward Linde - Lubaszenko
zrobił dla tej sceny, z którą jest związany od 1973 r., wręczył
jubilatowi medal wybity z okazji 200-lecia Starego Teatru.
Edward Linde-Lubaszenko zagrał ponad 70 ról filmowych, blisko 100
teatralnych i przeszło 80 w teatrze telewizji. Współpracował z
największymi indywidualnościami polskiego teatru i filmu: Jerzym
Jarockim, Konradem Swinarskim, Krystianem Lupą, Andrzejem Wajdą,
Kazimierzem Kutzem i Krzysztofem Zanussim. Karierę aktorską zaczynał w
1964 r. w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Wcześniej występował w
studenckim teatrze "Kalambur".
(PAP)
Tusk stawia ocenę sobie i swojemu rządowi
Na "mocną czwórkę" dwa lata działania swojego rządu ocenił premier
Donald Tusk. Szef rządu powiedział w "Faktach" TVN, że sukcesem Polski,
a więc także jego gabinetu jest fakt, że kryzys nie dotknął naszego
kraju. Premier zapowiada, że jeśli nie będzie innego wyjścia, będzie
kandydował w wyborach prezydenckich.
W poniedziałek mijają dwa lata od powołania przez prezydenta Lecha
Kaczyńskiego rządu PO-PSL, z Donaldem Tuskiem na czele. Przy tej okazji
Donald Tusk stwierdził, że "Polska jest dzisiaj najlepsza, nie tylko w
Europie", jeśli chodzi o sposób przechodzenia kryzysu ekonomicznego.
- Źródłem tego, moim zdaniem najważniejszym, jest zaufanie - uważa
premier. - To było słowo klucz w moim expose - przypomniał. Dodał, że
najpoważniejszym instrumentem do obrony Polaków przed kryzysem było
zbudowanie wzajemnego zaufania między ludźmi a władzą.
Tusk był pytany o krytyczne oceny opozycji, która zarzuca rządowi m.in.
niezrealizowanie wielu obietnic wyborczych. - Słucham z wyrozumiałością
polityków opozycji, bo takie jest ich zadanie, aby wybrzydzać, nawet
ponad miarę - odpowiedział premier. Dodał jednak, że "napastliwości"
jest stanowczo za dużo.
- Mój rząd nie jest rządem, który zrealizował wszystkie marzenia
wszystkich Polaków. Nie mam złudzeń co do tego. Ale mocna czwórka wydaje
się oceną uzasadnioną - uważa Tusk.
Tusk aznaczył, że w chwili, gdy jego rząd zaczynał pracę "kilka spraw
wydawało się ponad możliwości" tego, ale również poprzedniego rządu.
Jako przykład wskazał rozwiązanie problemu budowy autostrad i dróg
ekspresowych. Tymczasem - jak zaznaczył - "dzisiaj mamy najwięcej
kilometrów autostrad w budowie w całej Europie".
Odnosząc się do spraw służby zdrowia, premier podkreślił, że
przekształcenia szpitali, które można było zrobić "jednym, twardym
cięciem", było "bezwzględnie blokowane" przez opozycję i prezydenta.
Donald Tusk powtórzył, że kandydowanie w wyborach prezydenckich nie jest
jego "celem politycznym numer jeden". Zapewnił, że jest nim "dobre
rządzenie". Jak jednak zaznaczył, w sprawie wyścigu o prezydenturę "każda
decyzja jest możliwa".
- Wiem, że zła prezydentura (...) skutecznie może wywrócić wiele ważnych
projektów dla Polaków - powiedział premier. - Jeśli nie będzie innego
wyjścia, będę kandydował, ale nie jest to dzisiaj obiekt moich marzeń -
dodał.
Pytany o cele rządu na najbliższe miesiące Tusk odparł: "parę rzeczy
zaczęliśmy". Według niego, kolejne dwa lata będą konsekwencją podjętych
już działań. - Najbardziej będzie to widoczne w drogach, w
szerokopasmowym internecie, w dokończeniu projektu Euro 2012 i
wyprowadzaniu Polski z kryzysu globalnego, który nas trochę ominął -
wyliczał premier. - Chcielibyśmy pozostać liderem także na czas
wychodzenia świata z kryzysu, nie tylko w tym najtrudniejszym momencie -
podkreślił.
(PAP)
Kard. Dziwisz honorowym obywatelem Buenos Aires
Metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz otrzymał honorowe
obywatelstwo Buenos Aires. Odbierze też doktorat honoris causa
Katolickiego Uniwersytetu w tym mieście.
- W naszym świecie dostrzegamy również zło, egoizm i obojętność wobec
losu drugiego człowieka, zwłaszcza ubogiego i bezbronnego. Wszelkiego
formy niesprawiedliwości stają się dla nas wyzwaniem, by z pomocą bożą
angażować się w przywracanie na ziemi ładu, sprawiedliwości, a także
godności człowiekowi upokorzonemu - powiedział kard. Dziwisz. Dodał, że
takiego właśnie spojrzenia na sprawy człowieka uczył się u boku Jana
Pawła II.
Kardynał podkreślił, że Karol Wojtyła był tak wrażliwy na sprawy ludzkie,
bo doświadczył w swoim życiu dwóch totalitaryzmów, które wymierzone były
przeciw Bogu i człowiekowi, odbierały wolność ludziom i narodom.
Metropolita krakowski jest już honorowym obywatelem: Krakowa, Krosna,
Nowego Targu, Opoczna, Pelplina, Starego Sącza i Wadowic.
W środę na Uniwersytecie Katolickim w Buenos Aires (Universidad Catolica
Argentina) metropolita krakowski odbierze doktorat honoris causa
przyznany mu za "oddaną służbę Kościołowi katolickiemu", którą pełnił
jako osobisty sekretarz Jana Pawła II, i odsłoni popiersie Jana Pawła II
przed audytorium noszącym jego imię.
Kard. Dziwisz pochodzi z Raby Wyżnej na Podhalu. Święcenia kapłańskie
otrzymał w 1963 r. z rąk biskupa Wojtyły. Od 1966 r. był kapelanem
Karola Wojtyły, a od 1978 r. przez ponad 26 lat pontyfikatu Jana Pawła
II jego osobistym sekretarzem. W czerwcu 2005 roku został mianowany
przez Benedykta XVI metropolitą krakowskim. W marcu 2006 otrzymał
godność kardynalską.
(PAP)
Niedziela,
2009-11-15
Mieszkańcy Częstochowy
zadecydowali o losie prezydenta
Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona został odwołany ze stanowiska w
niedzielnym referendum - to oficjalny wynik głosowania podany przez
częstochowską delegaturę Krajowego Biura Wyborczego (KBW). Za odwołaniem
Wrony opowiedziała się zdecydowana większość wyborców, którzy wzięli
udział w referendum.
Jak poinformował dyrektor delegatury KBW Andrzej Jedyk, po przeliczeniu
wszystkich głosów okazało się, że do urn poszło blisko 42 tys. wyborców.
Za odwołaniem prezydenta zagłosowało 39 284 z nich, przeciwko było 2259.
Frekwencja wyniosła 21,32%.
- To już ostateczne i oficjalne wyniki referendum - powiedział Jedyk.
Uprawnionych do udziału w głosowaniu było prawie 197 tys. mieszkańców
miasta. Aby referendum było ważne, musiało w nim wziąć udział co
najmniej 30 tys. 788 wyborców. To 3/5 liczby osób biorących udział w
drugiej turze wyborów z 2006 r., w których Wrona został wybrany na
prezydenta.
Jeżeli wyniki referendum potwierdzą się, w ciągu 90 dni od ich
ogłoszenia w Częstochowie odbędą się przedterminowe wybory. Nowy
prezydent będzie pełnił funkcję do przyszłorocznych wyborów
samorządowych.
Rzecznik Wspólnoty Samorządowej Tadeusza Wrony Marcin Maranda nie chciał
na razie komentować wyników referendum. - Mamy póki co jedynie
szczątkowe dane - wyjaśnił.
Przeciwnicy Wrony doprowadzili do referendum zarzucając prezydentowi
m.in. prowadzenie polityki nadmiernie uwzględniającej interesy Jasnej
Góry, nietrafione inwestycje i nadmierne zadłużanie miasta. Uważają np.,
że po planowanym remoncie nieodnowionych jeszcze części Alei
Najświętszej Marii Panny - wbrew wcześniejszym deklaracjom - zostaną one
zamknięte dla ruchu, na czym ucierpią handlowcy i właściciele
okolicznych budynków. W tej sprawie kamienicznicy protestowali w
kwietniu - wywieszając wówczas czarne flagi.
Po raz pierwszy Wrona był prezydentem Częstochowy w latach 1990-95. Od
1993 do 1995 był członkiem Komisji Wspólnej Rządu i Środowisk
Samorządowych oraz Rady ds. Samorządu Terytorialnego przy Prezydencie
RP. W latach 1997-2001 był posłem AWS.
Liczącym blisko ćwierć miliona mieszkańców miastem zaczął rządzić
ponownie w roku 2002. Wygrał także kolejne wybory, w 2006 r., pokonując
w drugiej turze Halinę Rozpondek z Platformy Obywatelskiej.
W latach 1992-1995 oraz 2003-2007 Wrona był członkiem Kongresu Władz
Lokalnych i Regionalnych Rady Europy w Strasburgu. Obecnie pełni funkcję
wiceprezesa Związku Miast Polskich, reprezentuje także polski samorząd w
Komitecie Regionów w Brukseli.
Referendum w sprawie odwołania prezydenta Wrony nie było jedynym
zorganizowanym w niedzielę w regionie częstochowskim. Mieszkańcy gminy
Herby decydowali, czy chcą odwołania ze stanowiska wójta Romana Banducha.
Tamto referendum było nieważne - do urn poszło jedynie 442 wyborców,
czyli 7,9% uprawnionych. Aby wyniki referendum były ważne powinno było w
nim wziąć udział 1855 osób. W jednym z obwodów na 551 wyborców
zagłosowało tylko trzech, podczas gdy komisja liczyła osiem osób -
poinformował dyrektor Jedyk.
Były to kolejne w ostatnim czasie w woj. śląskim referenda w sprawie
odwołania lokalnych władz. Przed tygodniem w Gliwicach zorganizowano
głosowanie w sprawie odwołania prezydenta Zygmunta Frankiewicza i
tamtejszej rady miejskiej. Tamto referendum było nieważne także z powodu
zbyt niskiej frekwencji.
(PAP)
Koncert na rzecz chorych na grypę na Ukrainie
Kilkunastu polskich artystów zagrało w siedzibie Telewizji Polskiej na
rzecz pomocy chorym na grypę na Ukrainie. Pieniądze zebrane podczas
koncertu zostaną przeznaczone na zakup leków i środków higienicznych dla
naszych wschodnich sąsiadów.
Paulina Rozynek z Caritas Polska, która zorganizowała koncert, wyjaśnia,
że słaba sytuacja ekonomiczna Ukrainy spowodowała, że jej mieszkańcom
trzeba pomóc w zakupie medykamentów potrzebnych do walki z grypą.
Honorowy patronat nad koncertem sprawował prezydent RP. Minister w
kancelarii prezydenta Paweł Wypych wyjaśnia, że Lech Kaczyński bez
wahania przyłączył się do akcji Caritas. Paweł Wypych zapewnił, że Lech
Kaczyński wsparł finansowo akcję, nie chciał jednak podać wysokości
kwoty prezydenckiej darowizny.
Artyści, którzy wystąpili na rzecz pomocy dla Ukrainy byli przekonani,
że to wręcz obowiązek, przekonywała Olga Bończyk. Artystka wierzy, że
koncert spowoduje, że Polacy masowo będą wspierać akcje Caritas.
Każdy kto chce pomóc Ukrainie w walce z grypą może wysyłać SMS o treści
"Pomagam" na numer 72902. Pieniądze nadal można wpłacać także na konto
Caritas. Numer konta znajdziemy na stronie internetowej www.caritas.pl .
Dotąd Caritas Polska oraz organizacje diecezjalne przekazały na Ukrainę
leki i środki higieniczne o wartości ponad 160 tysięcy złotych.
(IAR)
Sobota, 2009-11-14
Już od 55 lat ratują
ludzkie życie
Wręczenie odznaczeń przyznanych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz
ratownicze przyrzeczenie i przyjęcie w poczet czworga nowych ratowników
górskich - tak w Rabce obchodzono jubileusz 55-lecia Grupy Podhalańskiej
Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski otrzymali: naczelnik Grupy
Podhalańskiej GOPR Mariusz Zaród oraz ratownicy Janusz Kapłon i Adam
Worwa.
Uroczystą mszę poprzedzającą uroczystości odprawił ks. kard. Franciszek
Macharski, były metropolita krakowski, który jest honorowym członkiem
Grupy Podhalańskiej GOPR.
- Praca na trudnym terenie górskim w ekstremalnych warunkach wymaga
dzielności i stałej uwagi. Taką służbę może pełnić tylko człowiek
odpowiedzialny i odważny, który kochając góry, czuje przed nimi respekt
- napisał w liście do ratowników, odczytanym przez wojewodę
małopolskiego Stanisława Kracika, minister SWiA Jerzy Miller.
Grupa Podhalańska jest jedną z siedmiu grup regionalnych Górskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jej początki sięgają 1954 roku,
kiedy to w Rabce-Zdroju rozpoczęto starania, aby powstała organizacja
zajmująca się ratownictwem górskim. Wówczas grupa miejscowych działaczy
turystycznych, m.in. Czesław i Elfryda Trybowscy oraz Emil Węglorz
przystąpiła do organizacji Rabczańskiego Ochotniczego Pogotowia
Ratunkowego.
W latach 50. ubiegłego wieku, po licznych sygnałach z wielu zakątków
Podhala, Pienin i Beskidu Wyspowego o wzrastającej liczbie wypadków,
powołano sekcje operacyjne w terenie. Pierwsza powstała w Nowym Targu w
1956 r., następne w Krościenku nad Dunajcem w 1957, Szczawnicy w 1962 i
Limanowej w 1967 roku, a później Ochotnicy Górnej, Kamienicy,
Niedźwiedziu i na Orawie.
W 1970 r. Grupa Rabczańska zmieniła swoją nazwę na Podhalańska, jako
bardziej adekwatną do terenu swojego działania. Obecnie obszarem
działalności grupy jest teren Gorców, Pienin, północnej części Podhala,
Beskidu Wyspowego, polskiej części Orawy, polskiej części Spisza, części
Beskidu Średniego oraz Beskidu Sądeckiego. To około 42 km kwadr.
powierzchni terenu, 1500 km szlaków turystycznych, 9 kolei linowych i
ponad 60 stacji i wyciągów narciarskich.
Grupa Podhalańska zrzesza 325 osób: 16 ratowników zawodowych, 225
ratowników ochotników, 55 kandydatów i 29 ratowników w stanie
pozasłużbowym działających w ośmiu sekcjach operacyjnych Rabka-Orawa,
Nowy Targ, Krościenko nad Dunajcem, Szczawnica, Limanowa, Ochotnica,
Kamienica, Niedźwiedź. W tym roku ratownicy Grupy Podhalańskiej
udzielili pomocy 1051 osobom, uczestnicząc w 973 wyprawach, akcjach i
interwencjach. Grupa dysponuje nowoczesnymi środkami transportu i
sprzętem ratowniczym.
(PAP)
Lech Wałęsa pod kroplówką w szpitalu
Stłuczony kręgosłup i naderwane mięśnie nogi - historyczny przywódca "Solidarności"
poważnie odczuł pechowy wypadek w Berlinie. W piątek Lech Wałęsa (66 l.)
przez półtorej godziny leżał pod kroplówką w gdańskiej klinice wojskowej.
Po dokładnych badaniach lekarze wypuścili go do domu. Były prezydent
będzie jednak musiał przez najbliższe dni stawiać się w szpitalu.
Na zdrowiu Lecha Wałęsy odbiło się nieszczęśliwe zderzenie z niemieckim
kamerzystą podczas obchodów rocznicy obalenia muru berlińskiego. Były
prezydent uskarżał się na ból nogi i nie mógł wstać z krzesła. W piątek
zgłosił się do gdańskiego Szpitala Marynarki Wojennej.
- Na razie nic wielkiego nie zauważono oprócz potłuczenia kręgosłupa i
naderwania mięśnia w nodze - uspokaja w rozmowie z "Faktem".
Obrażenia okazały się jednak na tyle niepokojące, że Lech Wałęsa musiał
przebrać się w piżamę i wziąć kroplówkę.
- Leżałem pięknie pod kroplóweczką. Tak oczyszczająco i zabezpieczająco.
Pospałem sobie trochę i wypocząłem. W sobotę i niedzielę znów będę miał
kroplówkę, a potem kolejne badania - opowiada nam były prezydent.
(Fakt)
Komu świńska grypa nakręca zyski?
W internecie i supermarketach kwitnie handel produktami, które jakoby
mają uchronić przed wirusem A/H1N1 - pisze "Rzeczpospolita".
Sieć supermarketów Lidl właśnie wystartowała z kampanią antygrypową.
Maseczki też sprzedaje Auchan. Od poniedziałku znajdą się w marketach
Real. O wprowadzeniu takiego towaru myśli Biedronka.
Wzrost zachorowań na świńska grypę sprawia, że asortyment przeznaczony
do walki z chorobą robi się coraz bogatszy. Na półkach pojawiają się
wymyślne maseczki (np. z filtrem), żele antybakteryjne, a nawet "specjalne"
preparaty odkażające.
Handel takim towarem kwitnie też w sieci. W internecie kupimy m.in.
kolorowe maseczki z uśmiechem czy herbatki antygrypowe. Zdaniem
dziennika można też kupić szczepionkę przeciwko wirusowi A/H1N1, której
nie ma jeszcze na polskim rynku. Pochodzi ona z Francji, a cena
wywoławcza to ponad 100 złotych.
Przed zbiorową paniką i bezmyślnymi zakupami ostrzegają jednak lekarze.
(PAP)
Piątek,
2009-11-13
Nowe odznaczenie na
święto polskiej dyplomacji
27 osób otrzymało z rąk ministra spraw zagranicznych medal "Bene Merito".
To nowe odznaczenie ustanowione przez Radosława Sikorskiego dla osób,
które wniosły szczególny wkład w rozwój polskiej dyplomacji. Wyróżnienia
wręczono podczas wieczornego przyjęcia w MSZ z okazji obchodzonego
właśnie święta służby zagranicznej.
Wśród nagrodzonych jest były szef polskiej dyplomacji prof. Władysław
Bartoszewski. Radosław Sikorski poinformował o tym podczas popołudniowej
debaty na Uniwersytecie Warszawskim z udziałem profesora. - Panie
ministrze, tak jak Lenin, będzie Pan miał legitymację numer 1 - żartował
Sikorski.
Święto służby zagranicznej przypada 16 listopada. Tego dnia Józef
Piłsudski wysłał w 1918 roku do światowych przywódców depeszę,
informującą o powstaniu państwa polskiego.
Z okazji święta jutro MSZ organizuje dzień otwartych drzwi. Będzie można
zwiedzić główny gmach resortu przy ulicy Szucha 23, w tym gabinet
ministra Radosława Sikorskiego. Na zwiedzających czeka też
reprezentacyjny pałacyk MSZ przy ulicy Foksal.
(IAR)
IPN odkrył zbiorowe mogiły
Prokuratorzy katowickiego IPN natrafili na trzy masowe groby na terenie
dworca PKP w Częstochowie-Stradomiu - ustalił portal tvp.info.
Prawdopodobnie w mogiłach znajdują się ofiary II Wojny Światowej.
Mogiły położone są bardzo blisko torów. Wiele wskazuje na to, że ciała
układano w nich warstwami. Z wierzchniej warstwy grobów wydobyto już
szczątki ośmiu osób. Piotr Nalepa powiedział portalowi, że wszystko
wskazuje na to, że w mogiłach znajdują się ofiary zmarłe podczas
transportów czy to do miejsc wysiedleń czy obozów koncentracyjnych.
Według Nalepy na wiosnę ruszy ekshumacja z terenu obejmującego obszar
około 800 metrów.
Portal informuje, że na terenie dworca mogą znajdować się szczątki nawet
2 tysięcy ofiar wojny. To żołnierze września 1939 roku, jeńcy z wymiany
między Niemcami a Sowietami, Żydzi z transportów do obozów
koncentracyjnych, powstańcy warszawscy a nawet ofiary walk ze stycznia
1945 roku. Większość tych ludzi umarła w transportach i była chowana tuż
przy ówczesnej wojskowej stacji kolejowej.
(IAR)
Czwartek, 2009-11-12
20. rocznica Mszy
Pojednania
20 lat temu w trakcie mszy w Krzyżowej doszło do przekazania
symbolicznego znaku pokoju pomiędzy premierem Tadeuszem Mazowieckim a
kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Przewodniczący dziś w tym samym
miejscu rocznicowej Mszy Pojednania, arcybiskup Alfons Nossol podkreślał,
że bez szczerego i zbawiennego dialogu nigdy nie można dojść do trwałego
i prawdziwego pokoju.
- W odniesieniu do naszych dwóch narodów przebaczenie musi bazować na
tym, żeby być konsekwentnym w jego realizacji - mówił arcybiskup,
wskazując, że "zwycięzcą w sporach pozostanie ten, kto pierwszy
przebaczy". Dodał, że o przebaczeniu, sprawiedliwości i dialogu powinni
nieustannie pamiętać wszyscy, którzy pragną budować wspólną Europę.
Muszą oni także - mówił arcybiskup - pamiętać o budowie w Europie
wspólnoty ducha i wartości. Jako przykład głębokiego pojednania
hierarcha przytoczył historię Niemiec i Francji.
- Dlaczego w przypadku naszych narodów miałoby być inaczej, dlaczego nie
pójść tą drogą - apelował hierarcha. Za symboliczne uznał także wybór na
papieża niemieckiego kardynała tuż po pontyfikacie Jana Pawła II.
Jako fakt pojednanie polsko-niemieckie traktuje obecnie Tadeusz
Mazowiecki. Wspomina jednak, że 20 lat temu obawiał się spotkania z
mniejszością niemiecką w Krzyżowej, która deklarowała wtedy na
transparentach, że Helmut Kohl jest również ich kanclerzem. Mazowiecki
wspomina, że dzięki prośbie arcybiskupa Nossola transparenty zniknęły.
(IAR)
Pierwsze polskie święto narodowe ustanowił król Jagiełło
Pierwsze polskie święto narodowe ustanowił król Władysław Jagiełło po
zwycięstwie nad Krzyżakami w 1410 roku. Wedle kroniki Jana Długosza,
król nakazał wszystkim stanom, by rocznica bitwy pod Grunwaldem "była
obchodzona uroczyście, jako święto w całym Królestwie Polskim".
Zdaniem historyka prof. Stanisława Achremczyka, szefa olsztyńskiego
Ośrodka Badań Naukowych, zapis w "Kronice" Długosza można interpretować
tak, że król Jagiełło ustanowił rocznicę bitwy pod Grunwaldem pierwszym
polskim świętem narodowym.
- Długosz napisał, że król Jagiełło chciał, by w dniu rocznicy bitwy, tj.
15 lipca, zwanym wówczas dniem Rozesłania Apostołów, "ojcowie uczyli
swoich synów, wnuków i prawnuków oraz następców, żeby po wieczne czasy
zachowali w pamięci ten dzień, w którym łaska Boża okazała swe
miłosierdzie wobec narodu i ludu polskiego". Pismo takie król Jagiełło
napisał tuż po wygranej pod Grunwaldem bitwie, co świadczy o tym, że był
świadomy odniesionego zwycięstwa tak pod względem militarnym, jak i
politycznym - stwierdził prof. Achremczyk.
Wykład, w którym szef olsztyńskiego OBN zawarł takie twierdzenia, został
odczytany w olsztyńskim zamku podczas inauguracji roku grunwaldzkiego
obchodzonego w związku z przypadającą w 2010 r. rocznicą 600-lecia bitwy.
W cytowanym przez prof. Achremczyka fragmencie "Kroniki" Długosza dalej
jest mowa o tym, że Władysław Jagiełło życzył sobie, by w rocznicę bitwy
pod Grunwaldem "wszystkie kościoły w całym Królestwie Polskim tak
miejskie, jak i wiejskie czciły ze swym ludem szczególnie uroczyście
mszami i procesjami dzień tak wielkiego triumfu i by składały Bogu
ogromne dzięki za dobrodziejstwo udzielone narodowi polskiemu".
"I tak się stało. Kościół pamiętał o Grunwaldzie w corocznych
nabożeństwach, modlitwach, a o 15 lipca nawet Kościół warmiński
nakazywał pamiętać w modlitwie" - zaznaczył prof. Achremczyk.
O tym, jak wielką wagę Jagiełło przywiązywał do narodowego czczenia
grunwaldzkiego zwycięstwa może świadczyć też fakt, że dopiero na drugi
dzień po bitwie z kancelarii królewskiej wyszły wiadomości o odniesionym
nad Krzyżakami zwycięstwie, skierowane m.in. do królowej Anny, do
arcybiskupa Mikołaja Kurowskiego i biskupa poznańskiego Wojciecha
Jastrzębca - pierwszeństwo dostało pismo o tym, jak przez pokolenia
czcić pamięć o bitwie. Pamięć o Grunwaldzie sprawiła, że w średniowieczu
na pole bitwy ludzie przychodzili w pielgrzymkach, głośno było o cudach,
jakie miały się dokonywać w stojącej tam kaplicy.
- Wśród ludu krążyły wieści o uzdrawiających właściwościach ruin kaplicy,
o niezwykle uzdrawiającej mocy wody znajdującej się w gliniastym stawku.
Na początku XVIII owymi zabobonnymi praktykami zainteresował się rząd
pruski. Do Królewca donoszono bowiem, że "przy ruinach zbiera się wiele
zabobonnego narodu z Polski i Prus, tak luterańskiego wyznania, jak i
papieskiego wszyscy oni pielgrzymują do tych ruin, ofiarują pewną ilość
pieniędzy i woskowe figury". Informowano też, że w pobliżu kaplicy trwa
handel przynoszący kupcom niemały zysk. Nie podobało się królowi
pruskiemu, że pola grunwaldzkie są pełne ludzi i ciągle trwa mit
pobojowiska, dlatego w 1720 roku nakazał zniszczyć te ruiny "do cna" -
napisał Achremczyk.
Zdaniem historyka, mimo to pielgrzymki nie ustały, a znalezione przy
ruinach kaplicy monety świadczą o tym, że pielgrzymów w Grunwaldzie
można było spotkać nawet w 1812 roku.
O tym, że bitwa pod Grunwaldem i kolejne jej rocznice traktowane były
jak święto narodowe, zdaniem Achremczyka, świadczą jej liczne
przedstawienia malarskie (w tym obraz Jana Matejki) czy wykorzystywanie
tych zdarzeń przez pisarzy (np. Kraszewskiego czy Sienkiewicza).
- Rocznica Grunwaldu wybuchła z niespotykaną siłą w roku 1910, w
pięćsetną rocznicę bitwy. Już rok przed jubileuszem świętowano w
Krakowie patriotycznie a w roku jubileuszu nadzwyczajnie. W małych
wsiach, miasteczkach zaboru austriackiego samorzutnie ludność stawiała
grunwaldzkie pomniki, organizowała uroczystości, marsze, nabożeństwa,
fundowała pamiątkowe tablice. Na grunwaldzkie uroczystości Maria
Konopnicka napisała "Rotę" nazwaną "Hymnem Grunwaldzkim" a Warmiak
Feliks Nowowiejski skomponował do niej melodię - zauważył Achremczyk.
(PAP)
|
|
INDEX
|