Środa, 2010-04-07
Tusk
do Putina: oczodoły ich czaszek patrzą i czekają
W Katyniu odbyły się uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W obchodach udział wzięli premierzy Polski i Rosji, Donald Tusk i Władimir
Putin. - Zebraliśmy się tutaj w związku ze wspólna pamięcią i wstydem.
Chylimy czoła przed tymi, którzy mężnie przyjęli tutaj śmierć - mówił
Władimir Putin. - Panie premierze, oni tu przecież są, oni w tej ziemi leżą.
Oczodoły ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni,
żeby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie - powiedział z kolei Donald
Tusk.
(wp.pl), (fot.Premier RP Donald Tusk na terenie Polskiego Cmentarza
Wojennego, części kompleksu memorialnego "Katyń", podczas uroczystości z
okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej PAP / Radek Pietruszka)
Odnaleziono nieznany w Polsce film ws. zbrodni katyńskiej
Film dokumentalny z czerwca 1943 r., przedstawiający wizytę francuskich
oficerów po ekshumacjach w Katyniu a także pomieszczenie, gdzie
przeprowadzano badania zwłok polskich oficerów, odnalazła Rada Pamięci
Ochrony Walk i Męczeństwa - poinformował jej sekretarz Andrzej Przewoźnik,
biorący udział w uroczystościach w Lesie Katyńskim.
- Odnaleźliśmy w zbiorach francuskich nieznany w Polsce film, który pokazuje
wizytę francuskich oficerów w Katyniu w czerwcu 1943 r., a więc już po
zakończeniu ekshumacji w Katyniu - poinformował Przewoźnik.
Jak podała agencja AFP, film trwa ok. 10 minut. Przedstawia m.in. wizytę
delegacji rządu Vichy (kolaborującego z Niemcami) nad grobami w Katyniu, a
także pomieszczenie, gdzie przeprowadzano badania zwłok polskich oficerów.
Film nakręcono w czerwcu 1943 r. podczas wizyty ambasadora rządu Vichy w
Berlinie, Ferdinanda de Brinon, na froncie wschodnim, gdzie razem z
Wermachtem walczył Legion Ochotników Francuskich przeciw Bolszewizmowi (LVP).
Na filmie pokazano de Brinona w towarzystwie licznych oficerów LVP i
dziennikarzy, m.in. wybitnego pisarza Roberta Brasillacha, który w głównym
francuskim dzienniku kolaboracjonistycznym "Je suis partout" zamieścił
relację "Widziałem Katyń".
Przewoźnik zapowiedział, że fragment filmu w postaci klatki fotograficznej
będzie można zobaczyć 12 kwietnia podczas otwarcia wystawy plenerowej "Katyń
- Zbrodnia, Polityka, Moralność" przed kościołem św. Anny w Warszawie.
Wystawa, która w wersji anglojęzycznej trafi także do Biblioteki Kongresu
USA, zaprezentuje także nigdy wcześniej niepublikowane fotografie
funkcjonariuszy NKWD, którzy mordowali polskich jeńców.
Przewoźnik powiedział także, że dużą niespodzianką będzie opublikowanie
przez Radę ponad 100 nowych nazwisk polskich oficerów zamordowanych przez
NKWD wiosną 1940 r., którzy nie znajdują się na żadnej dotychczasowej liście
katyńskiej. Wyjaśnił, że są to nazwiska oficerów, których szczątki w Katyniu
odnalazła "komisja techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża" jeszcze przed
oficjalnym ujawnieniem zbrodni katyńskiej przez władze III Rzeszy 13
kwietnia 1943 r.
Pierwsza ekshumacja została przeprowadzona po znalezieniu przez Niemców
zwłok polskich oficerów w Lesie Katyńskim. Rząd III Rzeszy powołał do jej
przeprowadzenia międzynarodową komisję lekarską złożoną z wybitnych
specjalistów medycyny sądowej. W celu dokonania badań bezpośrednio na
miejscu zbrodni 28 kwietnia 1943 r. przybyła do Katynia komisja
międzynarodowa, utworzona z przedstawicieli 12 państw.
W kwietniu 1943 r. przybyła również do Katynia Komisja Techniczna PCK,
trzynastoosobowa ekipa o charakterze techniczno-fachowym, powołana przez
Zarząd Główny PCK, w której skład wchodzili członkowie PCK, lekarze,
laboranci, sanitariusze i pracownicy fizyczni. Członkowie ekipy PCK
przeprowadzili w okresie od 15 kwietnia do 7 czerwca ekshumację i obdukcję
ogółem 4243 zwłok (w materiałach niemieckich i w sprawozdaniu lekarza
sądowego dr. Mariana Wodzińskiego figuruje liczba 4143 zwłoki),
zabezpieczając jednocześnie dokumenty i przedmioty ujawnione przy szczątkach,
w tym takie, które pozwoliły na identyfikację części ofiar.
(PAP)
Polski film zdobył dwie nagrody na Tajwanie
Film kinowy Andrzeja Maleszki "Magiczne drzewo", z Agnieszką Grochowską i
Andrzejem Chyrą w obsadzie, zdobył dwie nagrody na 4. Międzynarodowym
Festiwalu Filmów dla Dzieci w Tajpej na Tajwanie.
- Za "Magiczne drzewo" przyznano Grand Prix w kategorii filmów kinowych oraz
Nagrodę Publiczności - powiedział reżyser filmu Andrzej Maleszka. Reżyser
przyznał, że jego fantastyczno-przygodowy film o grupie dzieci, które
znajdują krzesło spełniające ludzkie życzenia, miał na Tajwanie "rewelacyjne
przyjęcie".
- Na festiwalu były trzy pokazy "Magicznego drzewa". Wszystkie zgromadziły
bardzo liczną widownię. Dzieci oglądały film w oryginalnej wersji językowej,
z chińskimi napisami - opowiadał Maleszka. Zaznaczył, że "Magiczne drzewo"
już przed festiwalem miało na Tajwanie pewną renomę, ponieważ wcześniej
tamtejsza widownia oglądała serial "Magiczne drzewo" w japońskiej telewizji.
- Bardzo cieszę się z tej nagrody. Na tym festiwalu pokazano wiele
znakomitych filmów azjatyckich, a także m.in. amerykańskich. W
profesjonalnym jury, które oceniało filmy i przyznało nagrodę naszej
produkcji, zasiadali m.in. specjaliści z Japonii i Holandii. Cieszę się, że
werdykt jurorów pokrył się z gustem publiczności, co przecież nie zdarza się
często - mówił Maleszka.
Festiwal w Tajpej, zainaugurowany 1 kwietnia, wciąż trwa. Choć gala rozdania
nagród już się odbyła, pokazy filmów dla publiczności będą organizowane do
11 kwietnia.
Kinowe "Magiczne drzewo" zrealizowano na bazie pomysłu wielokrotnie
nagradzanej serii TVP1, wyreżyserowanej przez Maleszkę. Za tę serię Maleszka
zdobył w 2007 r. w USA prestiżową nagrodę Emmy, która jest telewizyjnym
odpowiednikiem Oscara.
- Film jest pełen niezwykłych pomysłów: latający dom i gigantyczna
zjeżdżalnia wyrastająca z morza, krzesło, które chodzi i autobus, który
zwariował; pieniądze, które lecą z kranu i sto wyczarowanych psów -
przypomniała Aleksandra Biernacka, odpowiedzialna w TVP za sprawy związane z
festiwalami.
W kinowym "Magicznym drzewie", oprócz Grochowskiej i Chyry, wystąpiła m.in.
Hanna Śleszyńska oraz aktorzy dziecięcy - Filip Fabiś, Adaś Szczegóła, Asia
Ziętarska i Maja Tomawska. Muzykę do filmu skomponował Krzesimir Dębski.
(PAP)
Ukraiński wicepremier prosi Polskę o pomoc
Wicepremier Ukrainy Wołodymyr Semynożenko zwrócił się do Polski z prośbą o
pomoc w zbieraniu materiałów archiwalnych na temat działalności Stepana
Bandery, przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) - informuje
portal internetowy rządu ukraińskiego.
Według portalu, wicepremier rozmawiał o tym we wtorek na spotkaniu z
ambasadorem Polski w Kijowie Jackiem Kluczkowskim. Semynożenko poprosił, by
Polska przyczyniła się do zbierania informacji o Banderze, i powiedział, że
z odpowiednią prośbą ukraiński Instytut Pamięci Narodowej zwrócił się do
podobnych instytucji za granicą, zwłaszcza w Polsce.
Jak wyjaśnił kierownik wydziału politycznego ambasady RP w Kijowie Jacek
Antos, na spotkaniu polski ambasador otrzymał do wiadomości oficjalny
dokument, który szef ukraińskiego IPN Ihor Juchnowski skierował do swego
polskiego odpowiednika Janusza Kurtyki. - Ambasador został zapoznany z
treścią dokumentu - wyjaśnił przedstawiciel polskiej placówki i zaznaczył,
że adresatem prośby jest IPN.
Dodał, że na tym etapie trudno jest ocenić, jaki będzie ewentualny przyszły
udział ambasady w realizacji prośby strony ukraińskiej, choć zwykle ambasada
pomaga przy realizacji różnego rodzaju wydarzeń czy porozumień.
Według informacji z portalu rządu ukraińskiego, wicepremier Semynożenko
ocenił we wtorek, że kompromisowe podejście do postaci Bandery może zostać
wypracowane tylko po uważnym prześledzeniu faktów i przy maksymalnym
odpolitycznieniu tej kwestii.
Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk poinformował, że pismo ze strony
ukraińskiej do tej pory nie wpłynęło do IPN i dopiero po jego otrzymaniu
Instytut podejmie decyzję w sprawie dalszych działań w tej sprawie.
W styczniu ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wydał dekret o
nadaniu pośmiertnie Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Jego następca Wiktor
Janukowycz mówił o zamiarze anulowania tej decyzji. W miniony piątek sąd
administracyjny w Doniecku uznał, że dekret Juszczenki jest sprzeczny z
prawem, ponieważ Bandera, zamordowany w 1959 roku, nie był obywatelem
niepodległego od 1991 roku państwa ukraińskiego. W marcu Juszczenko mówił,
że dekretu nie można unieważnić, dopóki w tej sprawie nie wypowie się Sąd
Konstytucyjny.
Urodzony 1 stycznia 1909 roku Stepan Bandera jako działacz, a potem
przywódca ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w międzywojennej Polsce, był
organizatorem akcji terrorystycznych skierowanych przeciwko państwu
polskiemu i ZSRR, m.in. zamachów w 1933 roku na konsulat radziecki we Lwowie
oraz w 1934 roku na ministra spraw wewnętrznych II Rzeczypospolitej
Bronisława Pierackiego.
Za zamach na Pierackiego został skazany w 1936 roku na karę śmierci,
zamienioną po amnestii na dożywocie. Po upadku II Rzeczypospolitej został
uwolniony. 30 czerwca 1941 roku Bandera ogłosił we Lwowie powstanie
niepodległego państwa ukraińskiego, za co w lipcu 1941 był aresztowany przez
Niemców i osadzony w obozie w Sachsenhausen. Przebywał w nim do września
1944 r.
Po II wojnie światowej Bandera zamieszkał w Monachium pod przybranym
nazwiskiem Stefan Popiel. Zginął w październiku 1959 roku, zamordowany przez
agenta KGB Bohdana Staszyńskiego.
(PAP)
.
Wtorek, 2010-04-06
Białoruscy
filmowcy przyznali Wajdzie prestiżowy tytuł
Białoruska Akademia Sztuki przyznała Andrzejowi Wajdzie tytuł doktora
honoris causa za całokształt pracy reżyserskiej. Jednocześnie członkowie
akademii chcą, aby polski reżyser poprowadził zajęcia dla studentów wydziału
filmowego.
W liście skierowanym do Andrzeja Wajdy rektor Białoruskiej Akademii Sztuki
Ryszard Smolski podkreślił wielki wkład polskiego reżysera w historię
światowego kina. Białoruscy filmowcy zapraszają Andrzeja Wajdę do Mińska na
wręczenie tytułu doktora honoris causa i zapewniają, że będzie dla nich
wielkim zaszczytem "spotkanie z człowiekiem, który zauroczył swoją
twórczością miliony widzów".
Choć w liście do polskiego reżysera nie wymieniono tytułów jego filmów, to
wielu krytyków podkreśla, że ogromne znaczenie dla odkrywania historii II
wojny światowej ma film pod tytułem "Katyń". W ubiegłym roku podczas pokazów
premierowych, które odbyły się w Mińsku, studenci Wydziału Historii
Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego dziękowali Andrzejowi Wajdzie za
pokazanie nieznanego im oblicza stalinowskich zbrodni.
(IAR)
Muzeum Fryderyka Chopina otwarte dla publiczności
Muzeum Fryderyka Chopina, którego działalność po gruntownym remoncie
zainaugurowano 1 marca w Warszawie, zostało otwarte dla publiczności. Muzeum
ma zwiedzić we wtorek ok. 400 osób.
Kilkaset osób, które zarezerwowało bilety na wtorek, zobaczy muzealne zbiory
za darmo - wtorki są dniem bezpłatnym w Muzeum Fryderyka Chopina.
Jak powiedział Łukasz Stępniak z Muzeum Fryderyka Chopina, pierwsza tura
zwiedzających, licząca 50 osób, weszła do muzeum w południe. Zwiedzanie trwa
około godziny, potem wchodzi kolejna 50-osobowa grupa.
- Wcześniejsze rezerwacje i podział na maksymalnie 50-osobowe grupy
zwiedzających mają służyć komfortowi zwiedzania, temu, by muzeum w jednej
chwili nie zwiedzało zbyt dużo osób, które będą sobie nawzajem przeszkadzać.
Nasze muzeum jest nastawione na indywidualny odbiór - zwrócił uwagę Stępniak.
Jak powiedział, zainteresowanie zwiedzaniem odrestaurowanej placówki jest
bardzo duże, zróżnicowane są też terminy rezerwacji. - Do maja bilety są
zarezerwowane, ale pojawiły się też już rezerwacje na niektóre dni w
przyszłym roku - zaznaczył.
Stępniak przyznał, że czasem pojawiają się problemy z rezerwacją biletów. -
Jest problem z rezerwacją telefoniczną, bo dzwoniący do muzeum słyszy czasem
sygnał, jakby nikt nie podnosił słuchawki, chociaż wszystkie linie
telefoniczne w dziale rezerwacji muzeum są akurat zajęte - wyjaśnił.
W sprawie innych problemów z rezerwacją biletów Stępniak nie chciał się
wypowiadać, odsyłając do działu rezerwacji muzeum. Tymczasem na stronie,
dzięki której można było rezerwować bilety przy pomocy formularza
internetowego, kilka dni temu pojawiła się informacja: "W związku z ogromnym
zainteresowaniem, możliwość rezerwacji biletów została wstrzymana do dnia 6
kwietnia. Od 6 kwietnia będzie możliwość zakupu biletów online". Do momentu
nadania tej depeszy, Polskiej Agencji Prasowej nie udało się ani dokonać
rezerwacji online, ani dodzwonić się do działu rezerwacji.
Jak zapewnił Stępniak, bilety zawsze można zarezerwować osobiście w kasach
Muzeum Fryderyka Chopina.
Siedzibą Muzeum Fryderyka Chopina jest Pałac Ostrogskich przy ul. Okólnik.
Dzięki specjalnym kartom chipowym, które zwiedzający otrzymują zamiast
tradycyjnych biletów, widzowie mają możliwość wyboru długości oraz
intensywności danej ścieżki zwiedzania. Zgodnie z ideą muzeum otwartego,
można poznawać Fryderyka Chopina m.in. z perspektywy jego twórczości, życia
osobistego lub poprzez historię kobiet jego życia, bez narzuconej trasy
zwiedzania.
(PAP)
Szczepkowska rozpoczęła pracę na stanowisku prezesa ZASP
Nowa prezes Związku Artystów Scen Polskich Joanna Szczepkowska spotkała się
z dyrektorem generalnym Związku Andrzejem Gajewskim. Efekty rozmowy mają być
znane dopiero w czwartek.
Szczepkowska została wybrana na prezesa ZASP podczas Walnego Zjazdu
Delegatów Związku. Artystka otrzymała zdecydowaną większość głosów delegatów.
Szczepkowska postawiła jednak ultimatum, że jeśli jako szef Związku Artystów
Scen Polskich nie dostanie honorarium i będzie wciąż odpowiadać swoim
majątkiem za finanse ZASP, to nie będzie prezesować Związkowi.
(PAP)
Poniedziałek,
2010-04-05
Szczątki Kopernika atrakcją turystyczną
Olsztyna
Wystawiona w olsztyńskim zamku trumna ze szczątkami Mikołaja Kopernika stała
się atrakcją turystyczną miasta. Codziennie odwiedzają ją tłumy mieszkańców
Olsztyna i turystów.
- Trumna ze szczątkami Kopernika będzie stała w sali Kromera w olsztyńskim
zamku do maja - powiedział dyrektor Muzeum Warmii i Mazur Janusz Cygański.
- Przychodzą tam szkolne wycieczki i zorganizowane grupy, ale też wiele osób
indywidualnie odwiedza trumnę z Kopernikiem. Są to zarówno mieszkańcy
Olsztyna, jak i turyści, także z zagranicy - przyznał Cygański.
Muzealnicy w sali, gdzie stoi trumna ze szczątkami astronoma wystawili
księgę pamiątkową. - Ludzie wpisują do niej, że jest to dla nich bardzo
ważne przeżycie, że są poruszeni bliskim i osobistym spotkaniem z doczesnymi
szczątkami tak wielkiej postaci, jaką był i jest Mikołaj Kopernik -
powiedział Cygański. Dodał, że wiele osób odwiedza salę Kromera w ciszy, a
muzealnicy starają się, by równocześnie w sali nie przebywało zbyt wielu
odwiedzających.
Trumna ze szczątkami Kopernika trafiła do olsztyńskiego zamku w połowie
marca z oddalonej o kilkaset metrów katedry św. Jakuba. Władze kościelne
uznały, że w otwartej dla tłumów świątyni trumna nie jest bezpieczna, może
zostać zbezczeszczona.
Przeniesienie szczątków astronoma do zamku uzasadniano także tym, że
Kopernik kilka lat mieszkał w jego komnatach, m.in. przygotowywał w nim
obronę Olsztyna przed Krzyżakami.
Trumna z Kopernikiem zostanie zabrana z olsztyńskiego zamku 20 maja. Dwa dni
później odbędzie się we Fromborku ponowny pogrzeb astronoma.
Jak powiedział prezes Polsko-Belgijskiej Pracowni Architektury Adam Wagner
(firma ta wygrała konkurs na wykonanie nagrobka Kopernika), we Fromborku
przeprowadzono już wszystkie niezbędne badania potrzebne do zainstalowania w
katedrze nagrobka, a on sam jest już wykonywany. - Jako zwycięzcy konkursu
pilotujemy te prace, przebiegają one zgodnie z planem - zapewnił Wagner.
Dodał, że montaż nagrobka w katedrze fromborskiej odbędzie się na
tydzień-dwa przed pogrzebem Kopernika.
Nagrobek Kopernika będzie wykonany z czarnego granitu, który będzie
przypominał przestrzeń wszechświata, a Słońce i planety zostaną wykonane z
mosiądzu. Całość będzie miała 3,8 metra wysokości oraz 80 cm szerokości i
będzie wkomponowana w filar przy ołtarzu, gdzie ma spocząć Kopernik.
Pogrzeb Kopernika odbędzie się 22 maja w katedrze we Fromborku. Trumna ze
szczątkami zostanie wywieziona z Olsztyna już 21 maja i po drodze kondukt
pogrzebowy zatrzyma się w warmińskich miasteczkach: Dobrym Mieście,
Lidzbarku Warmińskim, Ornecie, Pieniężnie i Braniewie. Mszy pogrzebowej we
Fromborku ma przewodniczyć nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk, a
homilię ma wygłosić metropolita lubelski abp Józef Życiński.
Członkami komitetu honorowego powołanego w związku z powtórnym pochówkiem
Kopernika zostali dotąd m.in. rektorzy włoskich uczelni w Padwie, Bolonii i
Ferrarze, gdzie uczył się Kopernik, rektorzy Uniwersytetu Jagiellońskiego i
Mikołajka Kopernika w Toruniu oraz ministrowie nauki i szkolnictwa wyższego
Barbara Kudrycka i kultury Bogdan Zdrojewski oraz metropolita krakowski
kardynał Stanisław Dziwisz.
(PAP)
Czechy otwierają konsulat honorowy we Wrocławiu
Republika Czeska otwiera drugi konsulat honorowy w Polsce - we Wrocławiu.
Ostatnio otwarty konsulat w Częstochowie rozpoczął działalność jesienią 2009
r. Kolejny ma powstać w Bydgoszczy.
Jak poinformowała Gabriela Tomankova z ambasady czeskiej, cztery lata po
zamknięciu konsulatu generalnego we Wrocławiu Republika Czeska wznawia swoją
obecność na Dolnym Śląsku. Otwarcie konsulatu nastąpi 7 kwietnia.
- Interesy Czech będzie reprezentował konsul honorowy Arkadiusz Jan Ignasiak.
W uroczystym otwarciu ze strony czeskiej weźmie udział senator i były
minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg - zapowiedziała Tomankova.
Według Tomankovej otwarcie konsulatu we Wrocławiu wzmocni i pogłębi bliskie
stosunki między Republiką Czeską a Dolnym Śląskiem. Będzie wspierać
współpracę między krajami oraz inicjatywy kulturalne i gospodarcze w
regionie. Jednocześnie konsulat będzie pomagał czeskim obywatelom.
Przed otwarciem konsulatu odbędzie się konferencja prasowa ambasadora Czech
w Polsce Jana Sechtera oraz nowego konsula honorowego. Przewidziana jest
również debata pt. "Historia czesko-polskich stosunków i Dolny Śląsk w
Europie" z udziałem m.in. przedstawicieli Polsko-Czesko-Słowackiej
Solidarności.
(PAP)
15 lat temu ruszyło warszawskie metro
W środę mija 15 lat od uruchomienia warszawskiego metra. Na odcinku 11 km -
między Kabatami a Politechniką - oddano wówczas 11 stacji. Dziś metro ma 21
stacji na odcinku 23 km i przewozi około 500 tys. pasażerów dziennie. W tym
roku ma ruszyć budowa II linii.
Pierwsze plany budowy metra w stolicy powstały w 1925 r. Dwa lata później
zatwierdzono plan kierunków tras i rozpoczęto pierwsze badania geologiczne.
Prace przerwał wybuch II wojny światowej.
Kolejną uchwałę o budowie metra pięć lat po wojnie podjął ówczesny rząd.
Rozpoczęła się w 1951 r.; zaczęto od drążenia głębokiego tunelu pod Wisłą.
Dwa lata później budowę ograniczono do doświadczalnego odcinka na Targówku,
a w 1957 r. - definitywnie przerwano, bo okazała się zbyt trudna i zbyt
kosztowna. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk wstrzymał
wszelkie publikacje na temat podziemnej kolejki w Warszawie.
Do prac przygotowawczych przystąpiono ponownie w połowie lat 70. XX w. Choć
decyzję o rozpoczęciu budowy metra gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił w sejmie
w styczniu 1982 r., uchwałę w tej sprawie rząd podjął dopiero na dzień przed
wigilią Bożego Narodzenia 1982 r. Kilka dni później zawieszony został stan
wojenny.
15 kwietnia 1983 r. wbito w ziemię pierwszy stalowy pal na trasie wykopu
metra, a dwa lata później rozpoczęto budowę tunelu. Zgodnie z umową zawartą
między PRL i ZSRR, metro miało zostać wyposażone w tabor produkcji
radzieckiej; 90 wagonów miało być darem dla Warszawy. Na przełomie lat 1989
i 1990 do stolicy dotarło jednak tylko 10 z nich - dostawa kolejnych została
anulowana, gdy rozpadł się Związek Radziecki. Następne 32 wagony zakupiono
cztery lata później.
Pierwszy odcinek metra był gotowy do eksploatacji pod koniec 1994 r. W tym
czasie pociągi rozpoczęły kursowanie, ale nie woziły pasażerów. Oficjalne
oddanie do użytku nastąpiło 7 kwietnia 1995 r. Na odcinku między Kabatami a
Politechniką pasażerowie mogli korzystać z 11 stacji. Kolejka połączyła
najbardziej oddalone na południe rejony dzielnicy Ursynów z centrum miasta.
W uroczystym otwarciu uczestniczył ówczesny premier Józef Oleksy i prymas
Polski kardynał Józef Glemp. Mimo zaproszenia, na uroczystość nie przybył
gen. Jaruzelski. Gotowość do uruchomienia metra zameldował prezydentowi
stolicy generalny dyrektor budowy metra Bohdan Z., na którym dziś ciążą
zarzuty o charakterze korupcyjnym, w związku z toczącym się od lipca 2008 r.
śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy przetargu na zakup wagonów dla
metra w latach 1998-2002.
Pod koniec 1997 r. Polska Agencja Prasowa donosiła, że stacja metra "Świętokrzyska",
mimo protestu kupców z ul. Marszałkowskiej, zostanie oddana do użytku
zgodnie z planem, czyli w 2000 r. Kupcy zapowiadali, że nie opuszczą swoich
pawilonów, dopóki nie uzyskają w trybie bezprzetargowym gruntu, na którym
chcieli wybudować centrum handlowe. Proponowali też, by nazwę stacji "Świętokrzyska"
zmieniono na "Pawilony". Ostatecznie kupcy porozumieli się z miastem i
przenieśli się do pawilonu przy ul. Zielnej.
Do podobnego porozumienia z kupcami nie doszło w roku ubiegłym. Władze
miasta, w których ocenie kupcy z hali KDT uniemożliwiali rozpoczęcie prac
związanych z budową II linii metra, zdecydowały się skorzystać z pomocy
komornika. W lipcu 2009 r. przed halą KDT doszło do starć z policją i
towarzyszącymi komornikowi ochroniarzami.
Kolejny odcinek metra o długości 1,5 km - do stacji "Centrum" - uruchomiono
w maju 1998 r. Kamień węgielny pod budowę stacji "Świętokrzyska" wbudowano
niecały miesiąc później.
W 2000 r. do stolicy dotarła pierwsza partia pociągów firmy Alstom. W
październiku tego roku na wszystkich stacjach zaczęły działać bramki
biletowe.
W maju 2001 r. otwarto kolejne stacje - "Świętokrzyska" i "Ratusz" (dziś - "Ratusz
Arsenał"). W 2003 r. do użytku oddano stację "Dworzec Gdański", w 2005 r. -
"Plac Wilsona", w 2006 r. - "Marymont", a w 2008 r. - "Słodowiec". Budowę
pierwszego odcinka metra zakończyło otwarcie stacji "Młociny" na północnym
krańcu miasta - 25 października 2008 r. Od podjęcia decyzji o budowie do jej
ukończenia minęło 26 lat.
Dziś I linia warszawskiego metra ma 23 km i 21 stacji. Dziennie korzysta z
niej 500 tys. pasażerów, a od 1995 r. było ich ponad miliard. W godzinach
szczytu, średnio co 2 minuty i 50 sekund, kursują 32 pociągi. W sumie jest
ich 40, czyli 240 wagonów.
Maksymalna prędkość, jaką pociągi mogą osiągać, to 60 km/h. Jak poinformował
rzecznik metra Krzysztof Malawko, spółka stara się o uzyskanie zgody na
eksploatację nowego systemu sterowania ruchem, który pozwoli na jej
zwiększenie do 80 km/h. Nowy system ma też umożliwić zachowanie mniejszych
odstępów między pociągami, dzięki czemu będą mogły one kursować co 90 sekund.
W październiku ub.r. władze miasta podpisały umowę na budowę centralnego
odcinka II linii metra, która połączyć ma wschodnie i zachodnie dzielnice
miasta. Ma ona pochłonąć 4,1 mld zł, z czego prawie trzy miliardy złotych ma
pochodzić ze środków UE. Sześciokilometrowy odcinek ma być gotowy na
przełomie 2013 i 2014 r.
Między rondem Daszyńskiego a Dworcem Wileńskim ma być siedem stacji: Rondo
Daszyńskiego, Rondo ONZ, Świętokrzyska, Nowy Świat, Powiśle, Stadion i
Dworzec Wileński. Stacje mają być budowane metodą odkrywkową, a tunele
wiercone specjalnymi tarczami.
Do budowy posłuży największa w Polsce tarcza, dzięki której powstanie m.in.
tunel biegnący osiem metrów pod dnem Wisły. W ramach inwestycji powstanie
też najgłębiej położona stacja metra - Nowy Świat, która będzie
zlokalizowana sześć pięter pod ziemią.
Jak powiedział Malawko, jeszcze w kwietniu ma zostać ogłoszony przetarg na
zakup 35 nowych pociągów podziemnej kolejki. 20 z nich ma obsługiwać nową
linię, a 15 - pierwszą. Wszystkie wagony mają trafić do Warszawy najpóźniej
wiosną 2013 r.
(PAP) Niedziela,
2010-04-04
"Spełnia się pragnienie z testamentu Jana
Pawła II"
Na naszych oczach spełnia się pragnienie zapisane w testamencie Jana Pawła
II, aby jego śmierć okazała się pożyteczna dla zbawienia ludzi - powiedział
metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz podczas mszy św.
Zmartwychwstania Pańskiego w Katedrze na Wawelu.
Kard. Dziwisz podkreślił w homilii w Wielką Niedzielę, że największe,
przełomowe wydarzenie w dziejach człowieka - zmartwychwstanie Chrystusa -
dokonało się bez świadków, w ciszy nocy, a uczniowie Jezusa nie rozumieli
początkowo przekraczającej ludzką wyobraźnię zapowiedzi, że on ma powstać z
martwych. - Każda i każdy z nas na mocy chrztu św. powołany jest do
składania świadectwa o zmartwychwstałym Panu - podkreślił kardynał.
Metropolita krakowski nawiązał do 5. rocznicy śmierci Jana Pawła II. - On w
tej wawelskiej katedrze jako nasz pasterz świadczył przez wiele lat o
ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panu. I stąd wyruszył, aby to głosić całemu
światu jako pasterz Kościoła powszechnego. Czynił to skutecznie, bo był
autentycznym świadkiem, na podobieństwo Szymona Piotra. Głosił to, co sam
przeżył i czym żył na co dzień - powiedział kard. Dziwisz.
Hierarcha przywołał słowa testamentu Jana Pawła II, w którym wyraził on
nadzieję, że jego śmierć będzie pożyteczna dla sprawy, której starał się
służyć przez całe życie - dla zbawienia ludzi. - Na naszych oczach spełnia
się pragnienie zapisane w testamencie, aby również jego śmierć okazała się
pożyteczna dla sprawy Jezusa i dla sprawy człowieka. To paschalne świadectwo
Jana Pawła II rozbrzmiewa na wszystkich kontynentach, przywraca wiarę, budzi
nadzieję, zachęca do miłości - mówił kard. Dziwisz.
- Jesteśmy przekonani, że wyniesienie do chwały ołtarzy czcigodnego Sługi
Bożego jeszcze bardziej umocni jego oddziaływanie w dzisiejszym Kościele, na
świecie i w naszej Ojczyźnie - podkreślił metropolita krakowski.
Zebranym w Katedrze metropolita życzył "radości i pokoju Zmartwychwstałego
Pana".
(PAP)
70. rocznica zbrodni katyńskiej
Dziś mija 70. rocznica zbrodni katyńskiej. Polscy oficerowie, policjanci,
naukowcy, urzędnicy trafili do sowieckiej niewoli po agresji Związku
Radzieckiego na Polskę we wrześniu 1939 roku. Na rozkaz Stalina i
najwyższych władz bolszewickiej partii od 4 kwietnia funkcjonariusze NKWD
mordowali jeńców strzałem w tył głowy. Polaków grzebano we wspólnych
mogiłach w Katyniu, Charkowie i Miednoje.
Rodziny pomordowanych nie mogą do dziś pogodzić się z bestialskim mordem -
mówi Danuta Kraczkiewicz wodwa po poruczniku Adamie Sułkowskim.
Wdowa przypomina, że nie byliśmy w stanie wojny ze Związkiem Radzieckim, a
sowieci nie mogli darować Polsce klęski z 1920 roku. Danuta Kraczkiewicz
uważa, że Rosjanie zamordowali polskich jeńców ponieważ nienawidzili wolnych
narodów.
Córki zamordowanego w Charkowie majora Rudolfa Geyera - Krystyna i Jadwiga
podkreślają, że tragedia ich ojca jest trudna do zrozumienia i ciągle
niezwykle bolesna. Jadwiga Strąk wyjaśnia, że w czasie wojny i po wojnie
chwile bez ojca były niezwykle trudne dla całej rodziny ale najtrudniejszym
czasem były kolejne święta.
- Sowieccy oprawcy odebrali mi ojca, dzieciństwo a Polsce całą elitę
społeczeństwa - podkreśla Gustaw Erchard syn zamorodwanego w Charkowie
nauczyciela Stefana Ercharda.
Z kolei dla Teresy Dangel córki zmordowanego przez NKWD pułkownika
Konstantego Druckiego - Lubeckiego najboleśniejsze jest nieprzejednane
stanowisko Rosji oraz to, że do dziś nie wie na pewno gdzie spoczywają
szczątki jej ojca.
Przez lata zbrodnia katyńska była zakłamywana przez komunistyczne władze
dopiero w 1990 roku władze Związku Radzieckiego przyznały, że to NKWD
zamordowało Polaków. Mimo to, kilka lat temu rosyjska prokuratura umorzyła
śledztwo w sprawie mordu, nikogo nie stawiając przed sądem. Rosjanie nie
podali też uzasdanienia zakończenia śledztwa, ponadto uznali, że nie była to
zbrodnia ludobójstwa.
(IAR)
Wielkanoc także u wiernych obrządków wschodnich
Podobnie jak katolicy, prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich,
m.in. grekokatolicy i staroobrzędowcy, rozpoczęli obchody Świąt
Wielkanocnych. W tym roku Wielkanoc katolików i prawosławnych wypada bowiem
w tym samym terminie, a taka sytuacja ma miejsce tylko raz na jakiś czas i
wynika z innego sposobu wyliczania daty tego święta.
Nad ranem w niedzielę w cerkwiach zakończyły się kilkugodzinne wielkie
jutrznie, połączone z paschalnymi procesjami - odpowiednikiem nabożeństw
rezurekcyjnych u katolików.
Najwięcej w kraju prawosławnych chrześcijan mieszka w województwie podlaskim.
W białostockiej katedrze pod wezwaniem św. Mikołaja nocnym uroczystościom
przewodniczył arcybiskup Jakub, ordynariusz prawosławnej diecezji
białostocko-gdańskiej.
Niedzielne śniadanie wielkanocne było u wielu prawosławnych pierwszym
obfitym posiłkiem po tygodniu bardzo ścisłego postu, a dla niektórych -
nawet miesiącu bez spożywania mięsa. Dlatego w niektórych rodzinach
rozpoczynało się bardzo wcześnie rano, od razu po powrocie z nocnych
uroczystości w cerkwi.
Podobnie jak u katolików, śniadanie wielkanocne zaczyna się od dzielenia
święconym jajkiem. Wśród wielu potraw, na stole jest też pascha - zwana też
na Podlasiu paską - czyli mały słodki wypiek drożdżowy z bakaliami.
W orędziu paschalnym odczytywanym w święta w cerkwiach, hierarchowie
Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego podkreślają, że krzyż,
symbol zmartwychwstania, jest umocnieniem wiary i w całej historii
chrześcijaństwa "zwyciężał zło".
W związku z przypadającą w tym roku trzechsetną rocznicą cudu na Świętej
Górze Grabarce przypomnieli, że w 1710 roku, w czasie panującej wówczas
epidemii, wierni spieszyli z krzyżami do ikony Chrystusa Zbawiciela w tym
sanktuarium.
- W cieniu swego krzyża, który stawiali obok cerkwi, otrzymywali uleczenie.
Krzyże na Grabarce do dzisiaj są naocznym przykładem mocy świętego Krzyża.
Cud ikony Zbawiciela i krzyże przynoszone przez nas na to święte miejsce
świadczą światu o wielkiej mocy świętego Krzyża - podkreślili hierarchowie.
Własne orędzia do wiernych skierowali też ordynariusze poszczególnych
diecezji. Arcybiskup Jakub napisał w swoim, że bycie chrześcijaninem "nie
oznacza wygód i nie polega na tym, by czerpać korzyści w życiu doczesnym".
- Prosimy Boga, by pomógł nam w walce z grzechem: wyzbyć się namiętności,
zawiści i pychy, by zdobyć pokorę, cierpliwość i miłość - by żyć w wierze,
nadziei i miłości" - napisał arcybiskup Jakub.
Cerkiew jest drugim pod względem liczebności Kościołem w Polsce. Choć nie ma
oficjalnych statystyk, hierarchowie Polskiego Autokefalicznego Kościoła
Prawosławnego liczbę wiernych szacują na 550-600 tys. Najwięcej mieszka w
województwie podlaskim, przede wszystkim w Białymstoku i
południowo-wschodniej części regionu.
Święta Wielkanocne obchodzą przeważnie w innym terminie niż katolicy, bo
nieco inaczej wyliczają datę tej uroczystości. Dlatego tylko raz na kilka
lat wypada ona w obu obrządkach w tym samym czasie (poprzednia taka sytuacja
miała miejsce trzy lata temu, a wcześniej w 2004 roku). Przeważnie Wielkanoc
w Cerkwi wypada po świętach katolickich, a maksymalna różnica może być nawet
pięciotygodniowa.
(PAP) Sobota, 22010-04-03
"Emisja 'Katynia'
to ważny krok w stosunkach z Moskwą"
Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik uważa, że
projekcja filmu "Katyń" w rosyjskiej telewizji to ważny krok w stosunkach z
Moskwą. Wczoraj dzieło Andrzeja Wajdy wyemitował tamtejszy kanał "Kultura".
Mariusz Handzlik zaznaczył, że film "Katyń" wywołał u rosyjskich widzów oraz
uczestników dyskusji o dziele spore poruszenie. W jego ocenie, świadomość
tego, co wydarzyło się w Katyniu, wśród rosyjskiego społeczeństwa rośnie. -
Jesteśmy na dobrej drodze, ważne by te uroczystości przebiegły zgodnie z
oczekiwaniami polskiej stronie, by dotrzeć w tej kwestii do pojednania -
mówił wiceminister Handzlik.
Mariusz Handzlik nie chciał odnosić się do kwestii listu, jaki w sprawie
zbrodni na polskich oficerach, wystosowała do Strasburga strona rosyjska.
Prezydencki wiceminister wyjaśnił, że dokumentu jeszcze nie widział.
Zaznaczył jedynie, że zarówno rząd jak i Kancelaria Prezydenta z pewnością
wnikliwie tę kwestię przeanalizują.
Podsekretarz stanu wyraził nadzieję, że zarówno emisja filmu o zbrodni na
polskich oficerach jak i zbliżające się obchody w Katyniu są sygnałem
nawiązania między Polską i Rosją prawdziwego dialogu.
"Rzeczpospolita" dotarła do odpowiedzi rosyjskiego rządu na skargę, jaką w
Europejskim Trybunale Praw Człowieka złożyli Witomiła Wołk-Jezierska i 12
innych krewnych polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Rosyjski rząd
sugeruje w liście, że nie ma pewności, czy ofiary zbrodni rzeczywiście
zostały rozstrzelane. Rodziny katyńskie są tym oświadczeniem oburzone.
W 17-stronicowym dokumencie Rosjanie ani razu nie używają słowa "zbrodnia",
czy "mord" - Rosjanie piszą o tragedii polskich oficerów piszą "zdarzenie
katyńskie" lub "sprawa katyńska".
Według rosyjskiego rządu nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania
polskich oficerów i ich przetrzymywania w obozach NKWD w ZSRR, charakteru
postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono. Moskwa pisze, że nie ma
nawet pewności, czy rozstrzelano polskich oficerów.
Ponadto Kreml nie chce przekazać Trybunałowi między innymi kopii
postanowienia o umorzeniu śledztwa katyńskiego z 2004 roku. Według Moskwy,
zawiera ono tajemnice, których ujawnienie mogłoby przynieść uszczerbek
bezpieczeństwa kraju - pisze "Rzeczpospolita".
(IAR)
Para prezydencka: życzymy pięknych i rodzinnych świąt
Prezydent Lech Kaczyński z małżonką życzą Polakom, aby w Wielkanoc w ich
domach zagościła radość i pokój, a święta były - podobnie jak wiosenne
odrodzenie po zimie - nowym początkiem oraz dodały otuchy i nadziei.
"Niech Rzeczpospolita i jej obywatele doświadczą wszelkiego dobra i
pomyślności. Niech ten szczególny moment w roku, kiedy symbolicznie odradza
się życie, a przyroda budzi się z zimowego uśpienia, przyniesie także nowy
początek wszystkim naszym zamierzeniom, doda otuchy i nadziei" - czytamy na
stronie internetowej Kancelarii Prezydenta.
Para prezydencka życzy rodakom "pięknych, szczęśliwych, rodzinnych Świąt
Wielkiej Nocy".
"Niech w tym wyjątkowym czasie w polskich domach zagości radość i pokój" -
podkreślił L. Kaczyński wraz z małżonką.
(PAP)
"Tama" - książka o życiu i męczeństwie
księdza Popiełuszki
Męstwo to cecha, która wyróżniała ks. Jerzego Popiełuszkę. W trudnym dla
Polski czasie, kiedy ludzie bali mówić się prawdę, on starał się prawdę
ujawniać - mówił ks. Jan Sochoń, autor książki "Tama", która trafiła właśnie
do księgarń.
Ks. Sochoń uczestniczył w przygotowaniu dokumentu dotyczącego posługi i
męczeństwa ks. Popiełuszki, tzw. positio, wymaganego podczas procesu
beatyfikacyjnego. Ks. Jerzy Popiełuszko zostanie ogłoszony błogosławionym 6
czerwca podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego w Warszawie, w dniu Święta
Dziękczynienia.
"Tama", wydana przez jezuickie wydawnictwo WAM, to opowieść o życiu ks.
Jerzego Popiełuszki, ukazanym na tle polskiej historii i stosunków
władza-Kościół. Autor książki podkreślił, że nie chciał powielać
istniejących już publikacji o zabójstwie duszpasterza ludzi pracy,
zamordowanego przez funkcjonariuszy SB w październiku 1984 r.
- Próbowałem spojrzeć na życie ks. Jerzego od strony historii Polski i
historii Kościoła. Chodzi o to, by młodzież zobaczyła, na jakim gruncie
pojawił się Jurek. On nie jest znikąd, on jest z prawdziwej Polski, którą po
wojnie komuniści chcieli przerwać - mówił ks. Sochoń.
We wstępie do książki ks. Sochoń wyjaśnia, czym jest i jakie znaczenie ma
męczeństwo w chrześcijaństwie. Jak pisze ks. Jerzy Popiełuszko "w
dramatycznej sytuacji uprowadzenia nie błagał oprawców - o czym sami zgodnie
zaświadczyli - o darowanie życia, godził się na 'powtórzenie' Jezusowej
drogi poświęcenia za innych".
Jest to opowieść o życiowej drodze Jerzego Popiełuszki - z rodzinnego domu w
Okopach, nieopodal Suchowoli na Białostocczyźnie, poprzez wybór kapłaństwa i
studia teologiczne w Warszawie, służbę w wojsku, kapłańską posługę dla
środowiska służby zdrowia po ruch Solidarności i parafię św. Stanisława
Kostki na warszawskim Żoliborzu, gdzie ks. Popiełuszko trafił jako rezydent
w maju 1980 r.
Jak pisze ks. Sochoń, parafianie niemal od razu dostrzegli w nim kogoś
nieprzeciętnego, lgnęli do niego, choć on sam nie zwracał uwagi na gesty
szacunku, uważając, że duszpasterstwo polega właśnie na tym, by być blisko
ludzi, zwłaszcza tych, którzy potrzebują pomocy.
- Źródła ogromnej przemiany duchowej i zewnętrznej ks. Jerzego wywodzą się z
ducha wychowania rodzinnego, z duszpasterstwa w Suchowoli i kontaktów z
księżmi, którzy wtedy w tej parafii sprawiali, że młodzież się rozwijała.
Podkreśliłbym też wielką siłę środowiska żoliborskiego, które jednak go
trochę wyniosło i sprawiło, że stał się mężny, że uwierzył w swoje siły.
Jego odwaga i siła brała się też z siły tego środowiska. Trzeba wziąć pod
uwagę i to, co "nieopisywalne": działanie Ducha Świętego, jakieś wybranie -
zaznaczył autor "Tamy". Wśród cech zasługujących na szczególne podkreślenie
u ks. Popiełuszki ks. Sochoń wymienia: wewnętrzną determinację w wyznawaniu
wiary i niezłomną postawę moralną, wrażliwość na drugiego człowieka,
zwłaszcza na cierpiących, umiłowanie prawdy, wierność Kościołowi i widzenie
problemów społecznych w perspektywie wiary.
"Cechą znacznie go wyróżniającą spośród ówczesnych polskich księży była
umiejętność gromadzenia ludzi wokół spraw wiary i spraw wiążących się z
życiem społecznym" - pisze w "Tamie" ks. Sochoń i podkreśla, że ks. Jerzy
Popiełuszko "miał we krwi, że musi stawać w obronie pokrzywdzonych i
poniżonych". Jak opisuje ks. Popiełuszko każde swoje wystąpienie traktował
bardzo poważnie, solidnie się do nich przygotowywał, a teksty kazań zaczynał
układać już na dwa tygodnie przed mszą za ojczyznę, później zaś sprawdzał
wśród przyjaciół, czy jego słowa są zrozumiałe zarówno dla ludzi
wykształconych jak i dla robotników.
- Ludzi zawsze pociąga to, że ksiądz jest zwyczajny, że nie nakłada żadnej
maski, że żyje dla nich, chce z nimi być, że wszystko poświęca wspólnocie -
mówił ks. Sochoń. - W tamtym bardzo trudnym czasie, kiedy ludzie bali mówić
się prawdy, Jurek starał się tą prawdę ujawniać, mówił niejako w imieniu
ludzi to, czego wspólnota bała się mówić - dodał.
Jak podkreślił ks. Sochoń ks. Popiełuszko "potwierdzał to, co głosił swoim
wyraźnym świadectwem", jednocześnie zaś był normalnym człowiekiem - miał
swoje ulubione zajęcia, przyzwyczajenia, niezręczności. - Lubił samochody,
gadżety, muzykę młodzieżową, zwłaszcza Marka Grechutę, ciągle słuchał jego
płyt - powiedział ks. Sochoń.
Wyróżniało go męstwo i prostota w relacjach z innymi ludźmi. On nie miał
żadnej maski, nie ukrywał się ani ze słabościami ani z tym, co w nim dobre.
Był jakby odsłonięty przed ludźmi, można było go przeniknąć, a równocześnie
lubił samotność, lubił też stać trochę z boku, żeby mógł przyjrzeć się
samemu sobie - dodał autor książki, który znał ks. Popiełuszkę i sam przez
kilka lat rezydował w parafii św. Stanisława Kostki.
Tytuł książki "Tama" jest wieloznaczny i metaforyczny - to miejsce, w którym
pobitego ks. Popiełuszkę wrzucono do Wisły. - Ale to także określenie tego,
że on jest od nas oddzielony jakąś tajemnicą wybrania Bożego. Tama stoi też
przed historykami, którzy próbują dojście do prawdy o tej zbrodni - mówił ks.
Sochoń.
W 1984 roku ks. Jerzy był rezydentem w parafii św. Stanisława Kostki na
warszawskim Żoliborzu; duszpasterzem robotników Huty Warszawa, służby
zdrowia i kapelanem podziemnej Solidarności. Jego msze św. za ojczyznę
gromadziły tłumy wiernych. Władze PRL zarzucały księdzu, że tworzy "seanse
nienawiści", "wiece polityczne" i bezprawnie gromadzi tłumy; oskarżano go o
polityczny fanatyzm, pomawiano o malwersacje finansowe i niemoralne
prowadzenie się.
19 października 1984 r. ksiądz Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie
odprawił mszę św. dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci
Męczenników. W pobliżu wioski Górsk zatrzymali go trzej funkcjonariusze
zajmującego się zwalczaniem Kościoła katolickiego IV departamentu MSW:
Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala. Ks. Popiełuszko
został ciężko pobity, skrępowany sznurem i wrzucony do bagażnika esbeckiego
auta.
Nie wiadomo dokładnie, co wydarzyło się od momentu porwania księdza do
chwili wrzucenia go do zalewu pod Włocławkiem; prawdopodobnie uciekł z auta,
ale esbecy go dogonili i pobili. Na podstawie sekcji zwłok potwierdzono, że
był brutalnie bity oraz związany w taki sposób, że przy każdym ruchu sznur
zaciskał się wokół jego szyi. Prawdopodobnie zginął 19 października, zanim
został wrzucony do wody, ale pojawiały się też inne wersje, których nigdy
nie potwierdzono.
Księdza Popiełuszkę pochowano przy kościele św. Stanisława Kostki w
Warszawie, a nie na Powązkach, czy w rodzinnej Suchowoli - jak chciały
ówczesne władze. W pogrzebie, 3 listopada 1984 r., wzięło udział ponad 600
tys. wiernych oraz blisko tysiąc księży. Do grobu zaczęły ściągać
pielgrzymki z całej Polski; w 1987 r. przy grobie księdza Jerzego modlił się
papież Jan Paweł II.
W procesie morderców księdza Popiełuszki (tzw. procesie toruńskim) Grzegorz
Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony - wiceszef IV
departamentu MSW Adam Pietruszka - także na 25 lat; Leszek Pękala - na 15
lat i Waldemar Chmielewski - na 14 lat. Wszyscy wyszli z więzienia przed
upływem całej kary - Piotrowski opuścił więzienie po 16 latach (2001 r.),
Pietruszka po dziesięciu (1995 r.), Pękala - po pięciu (1990 r.),
Chmielewski - po ośmiu (1993 r.).
Proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki rozpoczął się w 1997 roku; zakończony
został 19 grudnia br., wraz ze złożeniem podpisu na dekrecie o męczeństwie
ks. Jerzego przez papieża Benedykta XVI.
(PAP) Piątek,
2010-04-02
Wierni oddali hołd Ojcu Świętemu
O
godzinie 21.37 cała Polska pogrążyła się w zadumie w piątą rocznicę śmierci
Jana Pawła II. Na ulicach płoną znicze. Wierni oddając hołd Ojcu Świętemu
modlili się o szybką beatyfikację.
Warszawa
Kilka tysięcy osób mimo zimnej, dżdżystej pogody przeszło wieczorem w drodze
krzyżowej ulicami Warszawy. Tym razem Wielki Piątek przypadł w piątą
rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, droga krzyżowa nawiązywała do
papieskiego nauczania.
Na czele pochodu, który wyruszył z Placu Zamkowego, niesiono krzyż, który
papież trzymał w ostatniej odprawionej przez siebie drodze krzyżowej. Inny,
kilkumetrowy, ważący 150 kg krzyż, jak co roku nieśli na zmianę
przedstawiciele różnych grup zawodowych i społecznych, w tym strażacy,
żołnierze, strażnicy ochrony kolei i członkowie Sodalicji Mariańskiej.
Droga krzyżowa wiodła przez Plac Piłsudskiego, gdzie w 1979 roku papież
odprawił pierwszą mszę w ojczyźnie. Ustawiono tam dwunastą stację - śmierci
Chrystusa na krzyżu. Pod wysokim krzyżem z zawieszonym wizerunkiem
ukrzyżowanego Jezusa przebrani za rzymskich żołnierzy mężczyźni odegrali
scenę przebicia boku Chrystusa.
Przy tablicy upamiętniającej papieską mszę z jego pierwszej pielgrzymki
płonęły znicze, podawane przez zgromadzonych harcerzom, którzy na
odgrodzonym fragmencie placu ustawiali je na planie.
Na dużym ekranie odtwarzano wyświetlano zdjęcia z papieskich pielgrzymek, z
głośników płynęły słowa z homilii Jana Pawła II, mówiącego m.in. o
cierpieniu jako przedłużeniu cierpienia ukrzyżowanego Jezusa. Pieśni
religijne śpiewał chór, ubrany, z powodu pogody w foliowe płaszcze. O 21.37,
w godzinę śmierci Jana Pawła II, wojskowy muzyk odegrał żałobny hejnał znany
jako "Cisza".
W tym samym czasie zatrzymywali się kierowcy jadący Aleją Jana Pawła II, w
której wieczorem zapłonęły znicze i gromadzili się ludzie. Znicze - tak jak
przed pięciu laty, w dniach po śmierci papieża, ustawiono przy jezdni i
torach tramwajowych. Wiele budynków udekorowano w piątek papieskimi flagami,
flagi zawieszono także wzdłuż ulicy.
Kraków
Choć oficjalne uroczystości zostały przeniesione na 10 kwietnia, pod
siedzibą krakowskiej kurii przy ulicy Franciszkańskiej w Krakowie, pod
słynnym "papieskim oknem" zgromadziły się tłumy. Płoną znicze, tworzące znak
krzyża. Dziesiątki osób modlą się w ciszy za Jana Pawła II i wspominają
trudne chwile sprzed pięciu lat.
W kopalni soli w Wieliczce kard. Stanisław Dziwisz otworzył Podziemną Drogę
Krzyżową, nazwaną "Wielicką Golgotą". Stacje Drogi Krzyżowej górnicy artyści
wyrzeźbili w hołdzie Janowi Pawłowi II w piątą rocznicę jego śmierci. 14
stacji wyrzeźbionych zostało w drewnie lipowym przez trzech wielickich
rzeźbiarzy: Piotra Starowicza, Pawła Janowskiego i Jacka Talapkę. W każdą ze
stacji wmontowany został kamień przywieziony z Ziemi Świętej. Stacje
ozdobiły ociosy (ściany) chodnika, położonego w pobliżu podziemnej kaplicy
św. Kingi.
Podziemną Drogę Krzyżową górnicy zadedykowali Janowi Pawłowi II - w piątą
rocznicę śmierci. Górnicy w strojach galowych i z lampami górniczymi
towarzyszyli przy każdej stacji kardynałowi. Hierarcha pobłogosławił
górników, przed znajdującym się w kaplicy św. Kingi pomnikiem Jana Pawła II
modlił się o beatyfikację zmarłego papieża.
- Dziś przypada również piąta rocznica odejścia Ojca Świętego Jana Pawła II
- to wyjątkowy dzień na poświęcenie Drogi Krzyżowej. Z serca wam dziękuję -
mówił kard. Dziwisz do górników i wiernych zgromadzonych pod ziemią. -
Pamiętamy ostatni Wielki Piątek Ojca Świętego - nie mógł już wtedy odprawić
nabożeństwa Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum. Pamiętamy przejmujący obraz
Sługi Bożego, który ani na chwilę nie wypuścił z dłoni krzyża. Oto jego
najważniejsze kazanie, jego testament, który nam zostawił - powiedział
kardynał.
Również w hołdzie Papieżowi Polakowi w chodniku nazwanym imieniem Jana Pawła
II otwarto wystawę pt. "Barwy Małopolski". Na wystawie zaprezentowano
kilkadziesiąt prac plastycznych polskich artystów. Solne ociosy zdobią
dzieła m.in.: Stanisława Białogłowicza, Marka Sołowieja, Allana Rzepki,
Stanisława Bartucha, Andrzej Pasiecznego, Leszka Misiaka i Franciszka
Maśluszczaka. Wystawę przygotowała Galeria "U Jaksy" z Miechowa. Celem
wystawy - jak poinformowała Krystyna Olchawa z Biura Wystaw Artystycznych
Galeria "U Jaksy" w Miechowie - jest "zademonstrowanie szerokiemu odbiorcy
więzi artystów z Papieżem".
Wadowice
Również rodzinne miasto Jana Pawła II - Wadowice - wspomina papieża-Polaka.
Choć nie ma specjalnych uroczystości, wierni modlą się w bazylice i pod
domem rodzinnym Karola Wojtyły przy ulicy Kościelnej. Przed pomnikiem
papieża na wadowickim rynku liczni wierni zapalają znicze. Ulicami miasta
przeszła droga krzyżowa. Po niej w bazylice została odprawiona liturgia
Wielkiego Piątku. Oficjalne obchody piątej rocznicy śmierci Jana Pawła II
przeniesiono na 9 i 10 kwietnia.
Giewont
Ku pamięci papieża-Polaka rozbłysł słynny krzyż na Giewoncie. Grupa młodych
zakopiańczyków wniosła na Giewont lampy halogenowe i agregat prądotwórczy,
aby tradycyjnie już o godzinie 21.37 rozświetlić krzyż w hołdzie Janowi
Pawłowi II. Zakopiańczycy dotarli na szczyt przed godziną 20.00. Wyruszyli w
południe, wędrówka zajęła im około ośmiu godzin. Krzyż rozbłysł dokładnie w
godzinę śmierci Jana Pawła II - 21.37. Będzie oświetlony do momentu, kiedy
wypali się zapas benzyny. Inicjatorzy przedsięwzięcia szacują, że paliwa
wystarczy na oświetlenie krzyża przez całą noc.
Pierwszy raz krzyż na Giewoncie został rozświetlony przez zakopiańczyków w
2005 roku, podczas uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II. W tym roku efekt
oświetlenia będzie jednak słabo widoczny. W Tatrach panują trudne warunki
atmosferyczne - pada śnieg i zalega gęsta mgła. Wszystkie szlaki powyżej
schronisk są pokryte śniegiem.
Beskidy
Duże ognisko - upamiętniające rocznicę - płonie przed krzyżem milenijnym na
Matysce w Beskidach. Ogień został wzniecony od płomienia z grobu Jana Pawła
II, który dwa lata temu przywieźli członkowie sztafety włoskich biegaczy. Od
tego czasu przechowują go redemptorystki z klasztoru w Bielsku-Białej.
Czuwanie modlitewne i rozpalenie ogniska poprzedza droga krzyżowa, którą
wzdłuż stacji usytuowanych na drodze wiodącej na szczyt Matyski, prowadzi
ksiądz Ryszard Kubasiak z parafii w Radziechowach-Wieprzu.
Góra Matyska w Radziechowach, zwana Golgotą Beskidów, to miejsce szczególne
dla wiernych z diecezji bielsko-żywieckiej. Na szczycie stoi 20-metrowy
krzyż, który kształtem przypomina papieski pastorał Jana Pawła II. Symbol
widoczny jest z wielu miejscowości Beskidów.
W innych rejonach Beskidów rocznica śmierci - ze względu na uroczystości
Wielkiego Piątku - zostanie upamiętniona później. Ognisko zwane "Płomieniem
Pamięci" zapłonie na Groniu Jana Pawła II 9 kwietnia o godzinie 21.37. Jego
rozpalenie poprzedzi msza święta. Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.) leży u
podnóża Leskowca, najwyższego szczytu w Beskidzie Małym. Miejsce to było
często celem wycieczek ks. Karola Wojtyły. Wcześniej jeszcze, jako
gimnazjalista, przychodził tu z pobliskich Wadowic.
Wielki Piątek jest jedynym w roku dniem, kiedy w Kościele katolickim nie są
odprawiane msze. W związku z tym msze święte w intencji beatyfikacji Jana
Pawła II będą celebrowane 10 kwietnia.
(PAP/IAR), ( Cała Polska wspomina Jana Pawła II w piątą rocznicę jego
śmierci fot. PAP / Jacek Bednarczyk)
Nowy polski samolot odbył próbny lot
Pierwszy samolot Opal-1 z zakładów lotniczych Opaliński w Słupsku pomyślnie
przeszedł wszystkie testy i odbył już próbny lot. Fabryka zamierza
produkować kilka sztuk ultralekkiego samolotu miesięcznie.
Prace nad jego budową trwały ponad dwa lata. Ze względu na łagodniejsze
przepisy Opal-1 został zarejestrowany w Czechach, ale próbne loty odbyły się
na lotnisku w podsłupskiej Krępie. Samolot ma kosztować około 250 tysięcy
złotych. Lata z prędkością ponad dwustu kilometrów na godzinę, może zabrać
na pokład dwie osoby. Produkcja ultralekkiej maszyny jest też pretekstem do
modernizacji lotniska w Krępie. - Aby poprawić jego funkcjonowanie potrzebne
są inwestycje, między innymi przedłużenie pasa startowego do 1800 metrów -
mówi radny sejmiku województwa pomorskiego Marek Biernacki.
Gminny i wojewódzki samorząd oraz Pomorska Agencja Rozwoju Regionalnego i
Aeroklub Słupski ustaliły, że pas startowy na lotnisku będzie rozbudowywany
w kierunku wschodnim, a nie jak pierwotnie przewidywano zachodnim. Pierwsza
wersja budziła protesty okolicznych mieszkańców, bo pas startowy miał być
zbyt blisko ich domów.
(IAR)
Klasa szkolna i miejsce po krzyżu - "grób" w Warszawie
Zbrodnia katyńska, rocznica śmierci Jana Pawła II i wyrok Trybunału w
Strasburgu, dotyczący krzyży w szkołach - to tegoroczne tematy wystroju
Grobów Pańskich w Warszawie.
W warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego Grób znajduje się w Kaplicy
Lotników, położonej w sąsiedztwie Kaplicy Katyńskiej. Upamiętnia 70.
rocznicę zbrodni katyńskiej.
- Kaplica Lotników została zamieniona w katyński las. Ogromna fotografia
cmentarza wojennego wypełnia całe wnętrze kaplicy. Na centralnej ścianie
umieszczono duży brzozowy krzyż, podobny do tych, jakie rodziny ofiar
stawiały w miejscu uświęconym krwią ich bliskich, zanim jeszcze na "nieludzkiej
ziemi" powstał polski cmentarz - wyjaśnił proboszcz Katedry Polowej WP ks.
płk Robert Mokrzycki.
Dodał, że przed krzyżem wśród drzew będących niemymi świadkami tamtych
tragicznych wydarzeń znajduje się Grób Boży - figura Jezusa Chrystusa -
leżąca na biało-czerwonych goździkach. - Po bokach tysiące zdjęć naszych
rodaków: oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza, Policji,
przedstawicieli inteligencji, którzy zginęli na rozkaz Stalina tylko dlatego,
że byli Polakami i nad życie umiłowali Ojczyznę - zaznaczył ks. Mokrzycki.
Od Grobu Pańskiego prowadzi leśna dróżka - nad nią rozchylają się konary
drzew, dzięki czemu ukazuje się błękit nieba. - Ta dróżka symbolizuje drogę
człowieka i jego przeznaczenie do życia wiecznego. To triumf miłości i życia
na śmiercią - Światło Zmartwychwstania - powiedział proboszcz Katedry
Polowej WP.
Grób Pański w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela nawiązuje do
5. rocznicy śmierci Jana Pawła II i wyroku Trybunału w Strasburgu, mówiącego,
że należy zdejmować krzyże ze szkół.
Proboszcz parafii archikatedralnej ks. Bogdan Bartołd, nawiązując do
symboliki Grobu Chrystusa powiedział, że ma on ukazywać rzeczywistość, w
której żyjemy - tu i teraz. Dodał, że chce zaprosić tych, którzy będą
odwiedzać ten grób, do medytacji i refleksji.
- Ci, którzy odwiedzą Grób Chrystusa w archikatedrze, z pewnością zauważą,
że w centrum jego wystroju jest krzyż papieski, który jest repliką krzyża,
który stoi na Placu Piłsudskiego. Stanowi on nawiązanie do 5. rocznicy
śmierci Jana Pawła II, ale jeszcze bardziej do pierwszej pielgrzymki papieża
do Polski. Właśnie wtedy na Placu Piłsudskiego przy tym krzyżu Ojciec Święty
wypowiedział prorocze słowa: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi".
I tak się stało. I to jest znak naszego zwycięstwa - zwycięstwa w krzyżu -
podkreślił ks. Bartołd.
W drugiej części dekoracji Grobu Pańskiego - jak zaznaczył ks. Bartołd -
zbudowana została klasa szkolna. Są ławki, stoliki, biurko i tablica. Nad
tablicą, gdzie kiedyś wisiał krzyż, jest tylko graficznie zaznaczone miejsce
po krzyżu i haczyk, na którym wisiał. Na tablicy widnieje napis: "Ludu, mój
ludu, cóżem ci uczynił".
Jak wyjaśnił ks. Bartołd, jest to "wołanie o to, aby Europa nie zapominała o
tym, na czym ma zbudowała swoją tożsamość i jakie są jej korzenie". Dodał,
że "na pewno wszyscy byliśmy zbulwersowani i rozgoryczeni wyrokiem Trybunału
w Strasburgu, mówiącym o tym, że należy zdejmować krzyże w szkołach".
Ks. Bartołd podkreślił jednocześnie, że "nie jest to występowanie przeciwko
komukolwiek, ale chęć powiedzenia, że krzyż nie jest znakiem, którego należy
się wstydzić, który powinien zniknąć z przestrzeni publicznej, lecz jest
znakiem miłości". Dodał, że jeśli zabraknie tego znaku w naszej przestrzeni,
w naszym sercu, to wtedy trzeba powiedzieć, że "życie ludzkie traci blask -
ten blask, który daje Chrystus Zmartwychwstały, który dla każdego z nas
oddał życie na krzyży".
(PAP)
Czwartek, 2010-04-01
Lekarze przeszczepili szpik 23-dniowemu noworodkowi
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu
przeszczepili szpik 23- dniowemu noworodkowi. Jest to
jeden z najmłodszych pacjentów, u których kiedykolwiek wykonano podobny
zabieg.
U noworodka zaraz po urodzeniu lekarze zdiagnozowali ciężko wrodzony
zespół zaburzeń odporności. Dziecko uratowała szybko postawiona diagnoza.
Jak podkreśla doktor Jolanta Goździk, ordynator oddziału komórek
krwiotwórczych szpitala dziecięcego w Prokocimu, tego typu rozpoznania
stawia się zazwyczaj między trzecim a czwartym miesiącem życia.
U noworodka przeprowadzono diagnostykę i odkryto chorobę już w drugiej
dobie życia, bowiem wcześniej zmarł brat małego pacjenta. Dawcą szpiku
była siostra dziecka.
Paradoksalnie, ten sam zespół, który odniósł sukces przeszczepiając
23-dniowemu noworodkowi szpik kostny, dostanie dużo mniej pieniędzy na
badania potencjalnych dawców. Jeśli prognozy się sprawdzą, to szpitala
dziecięcego w krakowskim Prokocimiu nie będzie stać na badania dla
wszystkich, którzy chcieliby oddać swój szpik potrzebującym.
(IAR)
Zaskakująca aranżacja Grobu Pańskiego w Krakowie
Białe kamienie symbolizujące czaszki oficerów pomordowanych w Katyniu,
słup graniczny zwieńczony monstrancją i kwietna łąka wiodąca ku nowemu
życiu - to główne elementy tegorocznej aranżacji Grobu Pańskiego w
krypcie kościoła oo. pijarów w Krakowie.
Aranżacja, nawiązującą do 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zostanie
otwarta w Wielki Piątek i będzie ją można oglądać do 10 kwietnia. W
czwartek zaprezentowano ją dziennikarzom.
W poprzednich latach Grób Pański w krypcie kościoła przy ul. Pijarskiej
aranżowali sami zakonnicy. W tym roku pijarzy po raz pierwszy ogłosili
otwarty konkurs, na który wpłynęło 11 prac. Najwyżej oceniono projekt
doktoranta krakowskiej ASP, Łukasza Murzyna.
- Schodząc z poziomu codzienności, zwykłej ulicy, do mrocznej krypty
natykamy się na pole śmierci - na czarnym prostokącie ułożone są
kamienie wielkością i kształtem przypominające czaszki - opowiada o swej
pracy zwycięzca konkursu.
Na każdym ze 158 bielejących w półmroku kamieni widnieje ślad
przywołujący na myśl otwór postrzałowy, naznaczony ultramaryną.
- To intensywnie niebieski odcisk palca, który może budzić skojarzenia z
otworami po kulach i mordem katyńskim albo z opieczętowaniem wiernych na
dzień sądu, o czym mowa w Apokalipsie św. Jana - dodaje artysta.
- W centralnym punkcie kompozycji znajduje się polski słup graniczny w
biało-czerwone pasy, na którym stoi monstrancja z Najświętszym
Sakramentem. To granica życia i śmierci, w tym miejscu kończy się pole
czaszek, zaczyna łąka kwiatów. Całość zamyka projekcja na końcu krypty
bardzo jasnego abstrakcyjnego obrazu z kręgiem pośrodku, który ma
symbolizować wyjście w inną rzeczywistość - podsumowuje autor aranżacji.
W opinii komisji konkursowej, złożonej z duchownych oraz artystów
plastyków, profesorów ASP i scenografa, autorowi aranżacji udało się
przedstawić temat zbrodni katyńskiej "w wymiarze paschalnym: w
kontekście męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa".
Łukasz Murzyn podkreśla, że w swoim projekcie Grobu Pańskiego chciał
odejść od dosłownego przekazu.
- Zrezygnowałem w tej pracy z użycia figury Pana Jezusa, która zazwyczaj
pojawia się w tego typu aranżacjach. Zależało mi bardzo na tym, żeby
Chrystusa zobaczyć w tych zabitych, w ogóle w zmarłych. Słup graniczny z
monstrancją wyznacza granicę dwóch rzeczywistości - ziemskiej i tej,
której możemy doświadczyć i przejść do niej tylko dzięki Chrystusowi.
Słup jest jeden, to w sumie oś świata, punkt, w którym wszystko się
kończy i zaczyna, bo Chrystus to początek i koniec - podkreśla artysta.
Rektor kościoła p.w. przemienienia pańskiego w Krakowie, ks. dr
Mieczysław Rolka podkreśla, że ogłoszenie otwartego konkursu na
aranżację Grobu Pańskiego to przejaw zaufania Kościoła do ludzi
świeckich, którzy w ten sposób "mogą się wypowiedzieć w przestrzeni
sacrum, wyrazić treści, zawierające tajemnicę paschalną śmierci i życia".
Duchowny, usatysfakcjonowany rezultatem tegorocznego konkursu,
zapowiedział jego kontynuację w kolejnych latach.
Oo. pijarzy od lat urządzają Grób Pański nawiązując do aktualnych
wydarzeń. Przed rokiem aranżacja odnosiła się do problemu aborcji i
eutanazji - przedstawiała Chrystusa w szpitalnym łóżku z odłączoną
kroplówką oraz puste dziecięce łóżeczko z czarnym posłaniem. W 2008 r.
tematem Grobu Pańskiego w krypcie oo. pijarów był "Jezus Chrystus w
hipermarkecie", a rok wcześniej zakonnicy zaaranżowali tam symboliczny
grób młodych samobójców.
(PAP)
|