Wszystko
na "NIE" czyli "TAK"
Ja nie twierdzę, że imprez kabaretowych nie można pokazywać na
tzw. dużych salach. Powiedzmy pięćset, czy tysiąc osób. Można. Ja
nie twierdzę, że publiczność nie będzie się dobrze bawić. Może
będzie. Ja nie twierdzę, że nie będzie wtedy dużego sukcesu dla
wykonawców i organizatorów. Może będzie.
Kasa będzie na pewno! Ale ja nie przepadam za tego typu spędami
ludzi. Ja
lubię mięć przed sobą stolik, na nim kawę albo coś mocniejszego. A
jak
poczuje się głodny -to coś przekąszę. Lubię przyciemnione światło,
wtedy się
skupiam na tym, co dzieje się na scenie. I "przeżywam"! Bo ja lubię
tzw. atmosferę. Tak jak w uprawianiu miłości potrzebna jest
odpowiednia
atmosfera i miejsce, tak w uprawianiu Sztuki, a kabaret jest jedna z
Jej
form, także potrzebny jest pewnego rodzaju klimat. Dlatego nie mogę
obiektywnie pisać o Kabarecie, który odbył się w dolnej sali
Restauracji
Polonez, ponieważ występ ten, spełnił wszelkie moje oczekiwania!
Było
wszystko, o czym marzyłem od lat, aby w Winnipegu zagrany został
kabaret w warunkach "kabaretowych". Bo tego typu występ lubi mieć
wokół siebie
zapach alkoholu, kawy, szum z baru. Nie mogę więc być neutralny.
Mogę
zaprezentować moje i tylko moje wrażenia!
Miałem kawkę, miałem winko. Był bar, gdzie mógłbym się ewentualnie
ratować. Ale gdzie tam! Nie było czasu! Zgrabnie napisany scenariusz
wciągnął do występu nie tylko mnie, ale całą publiczność. Niektórzy
z widzów, stali się wykonawcami! Niech świadczą o tym zdjęcia! Nawet
ja dałem się załapać w tę pułapkę!
A do
tego bawiło mnie dwóch, tylko dwóch, ale za to zawodowych aktorów,
którzy stworzyli świetny klimat i znakomita atmosferę, właśnie taką,
o jakiej
marzyłem od lat! Bo aktorstwo to nie tylko ukończone studia i
talent. Także
inteligencja, spstrzegawczość, psychologia... To wszystko
zaprezentowali
autorzy i jednocześnie wykonawcy tego wieczoru, dlatego trudno się
dziwić,
że w niewielkiej sali Restauracji Polonez publiczność bawiła się
znakomicie!
Jeśli kłamię - rzucie we mnie pomidorem.
Znowu
sprawdziła się stara zasada: nie ilość a jakość! Nie będę dziękował
Panom:
Jaworskiemu (Prezes PTG Sokół ), Lemansowi (Radio Polonia) i
Jabłońskiemu (Restauracja Polonez) za zorganizowanie w takim miejscu
i
takiego występu. Ja, jak ich spotkam ,to nie mówiąc ani słowa-
uściskam!!! Truizmem będzie pisanie, że ci, co nie widzieli występu
- stracili. Tak, kochani... Tracicie niepowtarzalne chwile w życiu,
które mogą się nigdy nie powtórzyć. Mam tylko nadzieję, że
Organizatorzy nie strąca cierpliwosci.
Aaa... taka myśl na koniec. Oczywiście tylko moja, subiektywna.
Mianowicie, wydaje mi się ,że autorzy i wykonawcy tego świetnego
wieczoru
mogą z powodzeniem firmować występy własnym nazwiskiem , nie
koniecznie umieszczając na plakatach także Bogdana Smolenia
zwłaszcza i na szczęście, że nie było go w programie. Ta myśl
przyszła mi, może dlatego, że oglądając parę ostatnich programów
Pana Smolenia mam mieszane uczucia. Ale, jak mowie, to moje zdanie,
wiec cóż - czekam na pomidory!
Artur C.
Powrót..