Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
15 lipca 2010 | <<< Nr 135 >>> |
W tym numerze | ||||||||||||
|
||||||||||||
Do Redakcji | ||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | ||||||||||||
Humor | ||||||||||||
Życzenia | ||||||||||||
Wywiad z Bernardem Pacakiem | ||||||||||||
Wiktor Księżopolski- POLSKA FARSA WYBORCZA | ||||||||||||
600. rocznica bitwy pod Grunwaldem | ||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 9 | ||||||||||||
Felieton Jacka Ostrowskiego | ||||||||||||
Wiadomości prosto z Polski | ||||||||||||
Wiadomości z Kanady | ||||||||||||
Fakty ze świata | ||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | ||||||||||||
Podróże dookoła Polski- Kutno | ||||||||||||
Polki w świecie- Agnieszka Wójtowicz-Vosloo | ||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | ||||||||||||
Ogłoszenia | ||||||||||||
Polsat Centre | ||||||||||||
Kącik Nieruchomości | ||||||||||||
|
||||||||||||
Do Redakcji |
Pragnę polecić
Wam coś naprawdę
pieknego.W
dniach 23, 24,
25 lipca
odbywa się w Neepawa coroczny Lily Festival.,Prezentowane są tam różne gatunki tych przepięknych kwiatów.
Nieopodal
Neepawa znajduje
się plantacja
lilii, która
nazywa się Lily
Nook. To Szanowny Panie Redaktorze musiałam to napisać bowiem pęka mi serce, a żółć wylewa przez usta. To co teraz dzieje się w Polsce przerasta wszelkie wyobrażenia. Politycy zaczynają ostro walczyć ze sobą chwytając się tego, co wpadnie w ręce. Krzyże , trumny ofiar smoleńskiej katastrofy idą w ruch.. Nieważne, że profanuje się pamięć ofiar. Ważne, że w ten sposób można coś osiągnąć. Paranoja głupoty i podłości niedługo osiągnie swoje apogeum. Kiedy oglądam przepychanki wokół krzyża przypomina mi się od razu sprawa krzyży oświęcimskich sprzed kilku lat. Czym jest krzyż dla polityków? Według mnie niczym innym tylko mieczem. Nawet go przypomina z kształtu. Dziwi mnie milczenie Kościoła. Chyba jak zwykle czai się w ukryciu, żeby potem osiągnąć jak najwięcej korzyści. Zawsze jest to samo. Rozumiem, że dla wielu ludzi katastrofa smoleńska jest wielka tragedią, ale Polska nie może tym żyć. Życie idzie dalej i jeszcze niejedna tragedia wydarzy się w tym kraju. Opanujcie się panowie politycy. Nie wmawiajcie obywatelom, że chodzi wam o pamięć ofiar. G....no prawda, wam chodzi jedynie o wymierne korzyści i nic więcej. Teraz będą wyciągać te nieszczęsne szczątki z grobów i coś ponownie sprawdzać. Dlaczego? Czemu ma to służyć? Wiadomo, to ma służyć konkretnemu celowi politycznemu. Nie myślałam, że śp. Gosiewski będzie mieszał w polskiej polityce nawet po śmierci. Harcerze, którzy wcześniej ustawili ten nieszczęsny krzyż sami chcą go przenieść w inne miejsce. Oni wykazują więcej rozumu i rozsądku od polityków. Tu jest nadzieja dla Polski. Mam nadzieję, że młode pokolenie będzie pozbawione tych obrzydliwych cech , które zdominowały charaktery naszych polityków. W młodym pokoleniu jest nasza nadzieja na przyszłość. Teraz rządzą nami lub chcą rządzić pełni nienawiści frustraci. Pchają nasz kraj nad kraj przepaści. Wieczne plucie na siebie prowadzi do zguby. A przecież miało być tak pięknie. Kaczyński obiecywał przyjaźń wszystkim, nawet chciał uściskać zwłoki Gierka. Gdzie jest ten Kaczyński sprzed wyborów? Gdzie ? Od nowa nakręca się spirala nienawiści. Może dobrze byłoby podzielić Polskę na dwie części. Skoro elektorat rozkłada się po połowie to proponuję taki podział. Wtedy w Polsce A będą żyć np. zwolennicy Kaczyńskiego , a w Polsce B zwolennicy Tuska. Ci trzeci będą musieli wyemigrować. Wtedy zobaczymy, kto z nich miał rację. Wtedy poznamy prawdziwe intencje obu panów. Obawiam się, że wtedy będziemy mieć drugą taką granicę, jak między Koreą Południową i Północną. Będą zasieki, będą wieże wartownicze i karabiny maszynowe. Polska A będzie największym wrogiem Polski B i vice versa. Ciekawi mnie tylko, z której Polski obywatele będą uciekać? Wtedy zobaczymy, co wybiorą? Czy będą woleli buńczuczne hasła, policję religijną i ideologię z księżyca, czy dobry samochód w garażu, dzieci na dobrych uczelniach i wakacje w tropikach? Wojna polsko - polska mogłaby wtedy rozwijać się prawidłowo. Przypadkowo trafiłam na państwa portal i postanowiłam tu napisać. Nie wiem, czy wydrukujecie mój list, bo w Kanadzie i USA wygrywa zawsze Kaczyński, a ja go nie lubię. Dlaczego tak lubicie Kaczyńskiego? Co w nim jest tak pociągającego? Dla mnie jako kobiety to nawet nie jest przystojny. Owszem Napoleon też nie był, ale tamten miał to coś. Mieszkam w Polsce od urodzenia. Przetrwałam komunizm wystając całe godziny w kolejkach po jedzenie. Walczyłam jak lwica o kolorowy telewizor, podstępem wyrwałam talon na pralkę. Moje całe życie było walką o przetrwanie. Wy zaś uciekliście z nędzy do dobrobytu. Wiem, że wśród Polonii jest trochę ludzi dla których pozostanie w kraju było niebezpieczne i do nich nic nie mam. Jednak większość Polonii tylko zasłania się polityką bo tak naprawdę wyemigrowała za dobrobytem. Dlatego pytam się, czego oczekujecie po Polsce? Oczekujecie, że nie zaważając na dobro jej mieszkańców jakiś polityk z przerostem ambicji stworzy mocarstwo? Czy chcecie, żeby Polska ponownie została uwikłana w jakieś rozgrywki militarne? Chcecie krwi? Jesteście daleko i przyjemnie jest oglądać wszystko w telewizji w ciepłym saloniku z kieliszkiem dobrego wina w dłoni. Czego oczekujecie? Zastanówcie się dobrze. Według mnie nie powinniście mieć prawa wyborczego w Polsce, bo nie uczestniczycie w tym wszystkim. Powinniście mieć je zawieszone do momentu powrotu. To byłoby sprawiedliwe. Nie zgadzam się z tym, żeby nieobecni decydowali o moim losie. Ja nie decyduję o tym, co dzieje się w Kanadzie , czy USA i słusznie. Samo pochodzenie nie daje Wam prawa, to jest dużo za mało. Uczestniczcie w naszym życiu, wracajcie! Przyjmiemy Was z otwartymi ramionami. Dopiszemy Was do naszych list wyborczych. Nie, nie wrócicie. Ciężko jest zamienić to życie na życie w Ojczyźnie. Rozumiem takie stanowisko. Jednak skoro się wybrało pobyt na obczyźnie to trzeba ponieść też jego konsekwencję. Tak jak ja myślą miliony Polaków , Polaków mieszkających w Polsce. Powinniście uszanować ich zdanie i więcej nie głosować. Kiedy na tym portalu w jakimś archiwalnym numerze zobaczyłam apele o tworzenie sejmów, czy rządów na uchodźctwie, bo Polska jest zagrożona jak nigdy wcześniej to pytam się tych Panów, czemu nie wrócicie i nie stworzycie nowej partii? Czemu tego nie zrobicie? To jest takie pieprzenie w bambus. Najlepiej zostawcie nas w spokoju. Żyjcie sobie w swoim dobrobycie i odwiedzajcie nas. Będziecie przyjęci z radością. Jednak o naszych sprawach pozwólcie nam decydować. W końcu to my zostaliśmy w kraju i to my doczekaliśmy zmian, nie Wy. Pozdrawiam wszystkie Polki i Polaków na Obczyźnie. Nasz Bór! Irena z Warszawy
Pomoc
dla Powodzian w
Polsce Szanowny Panie Bogdanie, przesyłam gazetkę "Wiadomości Polonijne" na miesiąc
lipiec. Z góry dziękując za wstawienie jej do Pańkiego Biuletynu
Informacyjnego jako Link, pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Państwo,
|
Wydarzenia warte odonotwania | |||||
|
Humor |
Panika na wale przeciwpowodziowym
|
Życzenia |
Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim bliskim, znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub, narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie, ale="2">Życzenia prosimy przesyłać na adres: jolamalek@onet.eu |
|
|
S P O N S O R |
Wywiad z Bernardem Pacakiem |
|
Wiktor Księżopolski- POLSKA FARSA WYBORCZA |
|
|
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 9 |
Top oficjal Clintona: Tylko atak
terrorystyczny może uchronić Obamę.
Pust pułki, to bliska rzeczywistość Ameryki
|
S P O N S O R |
Felieton Jacka Ostrowskiego
Kościół w Polsce
|
Środa, 2010-07-14
Komorowski: każdy naród potrzebuje poczucia
wielkości |
Letnia kanikuła premiera Kanady
|
Środa, 2010-07-14
W "Indeksie jakości umierania" Polska jest
wysoko |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com ROZDZIAŁ II Tekst umieszczony na stronie jest objety ochroną praw autorskich i nie może być wykorzystany bez zgody autora. |
Polki w świecie- Agnieszka Wójtowicz-Vosloo |
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Polański w spódnicy
Ma obsesję na punkcie śmierci, ale żyje wierna zasadzie Carpe Diem. Urodziła się w Warszawie, dziś mieszka w Nowym Jorku. Łamie stereotyp, że młody reżyser, w dodatku kobieta, nie ma szans na szybki światowy sukces bez odpowiednich znajomości i układów. Zrealizowany przez nią thriller „After.Life” - z Liamem Neesonem i Christiną Ricci w rolach głównych - zebrał doskonałe oceny amerykańskiej prasy. Przez hollywoodzkich krytyków porównywana jest do samego Krzysztofa Kieślowskiego. Ma dopiero 35 lat, a już podbiła Stany Zjednoczone. Teraz marzy o nakręceniu filmu w Polsce. Z Agnieszką Wójtowicz-Voslo rozmawia Anna Barauskas-Makowska Obecnie znajdujesz się na liście najbardziej obiecujących postaci kina, a Twój debiut w postaci filmu długometrażowego sprawił, że jesteś porównywana do Krzysztofa Kieślowskiego i Romana Polańskiego. Czy właśnie o tym marzyłaś mieszkając w Warszawie? To zabrzmi może niebywale, ale szczerze mówiąc, nigdy nie marzyłam o reżyserii. Jednocześnie, intuicyjnie czułam, że na pewno będę związana ze sztuką, bo kochałam ją już od wczesnego dzieciństwa. Przyznam się, że tak „po cichu” marzyłam o neurochirurgii i dyrygenturze. Niestety, nie posiadam żadnych uzdolnień muzycznych, a z przedmiotów ścisłych zawsze miałam dwóje, zostałam więc reżyserem (śmiech). Teraz przynajmniej mogę o moich wcześniejszych zamiłowaniach zrobić dobry film. Zresztą myślę, że mój obecny zawód i te, o których marzyłam, mają wiele wspólnego - jest to praca z powołania i bardzo trudna, szczególnie dla kobiety. Wymagająca nie tylko silnych nerwów i precyzji, ale także ciągłej koncentracji, świetnej kondycji fizycznej i psychicznej oraz szybkiego podejmowania decyzji. To także praca solo, a jednocześnie oparta na umiejętności kierowania zespołem. Oprócz talentu potrzebna jest też olbrzymia wiara w to, co się robi. Tak właśnie jest na planie filmowym. To, że będę profesjonalnie związana ze sztuką, nie było dla mnie marzeniem, a raczej przeznaczeniem. Moją pierwszą miłością był teatr, a zaraz po nim przyszło kino. Jako dziecko przez długi czas chorowałam na nerki i godziny leżenia w łóżku ubarwiałam sobie zabawą w plan filmowy lub teatr. Nigdy nie interesowały mnie lalki ani misie. Najczęściej wyobrażałam sobie, że kręcę film i grałam w nim wszystkie role, od reżysera przez producenta po aktora. No, i oczywiście, nie wiedziałam, co to jest reżyseria, ale robiłam to intuicyjnie. Coś chyba mi jednak pozostało z tej dziecinnej zabawy, bo teraz, jak robię film, to chcę być włączona w każdy jego aspekt i detal. Pamiętam, że już we wczesnej podstawówce oglądałam bardzo ambitne filmy, głównie w kinie Iluzjon w Warszawie i na specjalnych pokazach. Podziwiałam Bergmana, Tarkowskiego, Felliniego, Greenawaya, Lyncha, Kubricka, Tima Burtona i Terryego Gilliama. Przesiadywałam też godzinami w teatrze. Podglądałam próby, podziwiałam aktorów i scenografie, a lekcje odrabiałam za kulisami. W teatrze bywałam prawie codziennie i moje kieszonkowe nigdy by mi nie wystarczyło na te wszystkie bilety, gdyby nie przemiłe panie bileterki w Teatrze Dramatycznym i Studio, które pozwalały mi wchodzić „na gapę”. Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że teatr był pewnym rodzajem ucieczki, bo uczyłam się w bardzo „poważnym” liceum i właśnie magia i aura teatru nadawała szkolnej codzienności zupełnie innego wymiaru. Ja żyłam kinem i teatrem, gdy większość moich kolegów przygotowywała się do egzaminów wstępnych na prawo czy handel zagraniczny. Mnie interesowało pisanie, malarstwo, fotografia, aktorstwo, scenografia. Myślę, że byłabym bardzo szczęśliwa pracując w każdej z tych dziedzin. Reżyseria w naturalny sposób łączy wszystkie te elementy. Twoje ówczesne plany na przyszłość znacznie wybiegały poza Warszawę, a nawet poza Polskę. Postanowiłaś wyjechać do Stanów. Dlaczego wybrałaś Nowy Jork? Już w liceum zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak długo młodzi twórcy czekają w Polsce na debiut. Oprócz nielicznych wyjątków, reżyserami najczęściej zostawali siwawi mężczyźni pod czterdziestkę. A ja jestem kobietą i chciałam wcześniej stanąć za kamerą. Wiem, że teraz to się zaczęło już w Polsce zmieniać, z czego bardzo się cieszę. Poznając świat artystyczny zauważyłam też, że często bardziej niż talent liczyło się to, czyją było się córką lub kogo się znało. Będąc młodą dziewczyną nie potrafiłam zaakceptować takiej rzeczywistości i postanowiłam spróbować swoich sił w Hollywood. Dlatego złożyłam papiery i teczkę prac do New York University i Columbia Film School. Zostałam przyjęta do obu, ale wybrałam tą pierwszą. Wybór Wielkiego Jabłka okazał się trafny, bo Tisch School of the Arts przy New York University ukończyłaś z najwyższym wyróżnieniem. Kiedy przyjechałam do Nowego Yorku nie znałam tam ani jednej osoby. Wszystko było dla mnie nowe, począwszy od nieznanego miasta, a na innym sposobie nauczania skończywszy. Na szczęście bardzo lubię wyzwania! Studia wspominam bardzo dobrze, choć przyznam, że bez reszty im się oddałam. W kraju miałam wspaniałych profesorów a poziom edukacji w Polsce jest wysoki, więc nie miałam tu żadnych problemów. Wychowałam sie przede wszystkim na kinie polskim i europejskim, na NYU poznałam od podszewki kino amerykańskie. Nauka była bardzo intensywna - pamiętam jak w montażowni pod koniec każdego semestru wszyscy przesiadywaliśmy w piżamach do samego rana. Potem szybki prysznic w domu i znów biegiem na wykłady. Już na drugim roku studiów zrobiłam swój pierwszy krótkometrażowy film „Pâté”. A tak naprawdę dokładnie poznałam Nowy Jork, poszukując ciekawych miejsc właśnie do zrealizowania tego filmu. Był to bardzo ambitny projekt, do tego stopnia, że wielu profesorów odradzało mi jego zrobienie i sugerowało, żebym nakręciła coś na mniejszą skalę. Ale ja bardzo wierzyłam w powodzenie. Tak, jak już wspominałam, potrzebuję ciągłych wyzwań. Słowo „nie” nigdy nie jest dla mnie paraliżujące, a raczej zawsze mobilizujące do jeszcze bardziej wytężonej pracy. „Pâté” to trzydziestominutowa opowieść o przetrwaniu, o pierwotnych instynktach, kryjących się pod naskórkiem cywilizacji. O tym, co jesteśmy w stanie zrobić, żeby siebie uratować. Film opowiada historię arystokratycznej rodziny ocalałej ze światowej zagłady. Matka z dziećmi usiłuje przetrwać na pustyni cywilizacyjnej, zachowując pozory dawnej świetności. Jednak okazuje się to bardzo trudne, gdy nagle brakuje jedzenia, a na kolacji pojawia się jedyny mężczyzna, który przetrwał zagładę. W filmie nie tylko można zobaczyć karaluchy, ale także pojawia się wątek kanibalistyczny. Zrobiłam bardzo osobisty i bogaty wizualnie film. W ogóle jestem bardzo wizualnym reżyserem, intryguje mnie kreowanie wystylizowanych rzeczywistości, gdzie kolor, lokalizacje, światło, kostiumy i scenografia grają tak samo ważne role jak aktorzy. Krytycy pisali, że „Pâté“ to taka nowoczesna bajka braci Grimm. Cała historia była studium zachowania się ludzi w ekstremalnych sytuacjach, dlatego musiałam stworzyć bardzo przekonywujący świat po zagładzie. No, i oczywiście, nie miałam na to odpowiedniego budżetu. Wszystko robiłam sama: wyszukane, ambitne dekoracje, kostiumy. Był to rok ciężkiej pracy. Rekwizyty zdobywałam gdzie się dało. Ludzie w Nowym Jorku wystawiają różne dziwne niepotrzebne rzeczy na ulicę. Złamany fotel, zepsutą lampę czy starą kanapę - wszystkie te przedmioty idealnie nadawały się do zilustrowania świata po apokalipsie. Znosiłam i składałam je w naszym mieszkaniu, które na ten okres zamieniło się w prawdziwy magazyn rupieci. Całe szczęście, że mam bardzo tolerancyjnego męża (śmiech). Gdzie spotkałaś taki ideał? Paul jest Anglikiem, ale poznaliśmy się w Warszawie, gdzie pracował. Wyszłam za mąż nie mając nawet dziewiętnastu lat, szokując tym moich przyjaciół i znajomych. Tylko mama nie była specjalnie zdziwiona moją decyzją. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Spotkaliśmy się w grudniu, a we wrześniu już byliśmy małżeństwem. Poznaliśmy się na przyjęciu, zresztą filmowym, w Pałacu Kultury, to znaczy Paul mnie wtedy po raz pierwszy zauważył, ale do mnie nie podszedł. Ja go nie widziałam. Podobno byłam otoczona grupą mężczyzn (śmiech), w co wcale nie wierzę. Tak czy inaczej, okazało się, że mieliśmy wspólnego znajomego, który przypadkowo zaaranżował wypad do kina dla naszej trójki. Dopiero po ślubie mój mąż przyznał się, że to wyjście do kina nie było tak do końca przypadkowe (śmiech). Paul uwiódł mnie swoją inteligencją, dobrocią i wrażliwością; tym, że pisał do mnie długie listy. Wysyłał mi najpiękniejsze bukiety kwiatów. Paul kocha kwiaty. Jest bardzo romantyczny. Lubi patrzeć na gwiazdy. Zawsze rozmawialiśmy godzinami i nadal tak jest. Pamiętam, w maju pojechaliśmy do Krakowa. Siedzieliśmy na rynku i czytaliśmy książki, a potem zdecydowaliśmy się zaręczyć. To było bardzo naturalne. Tak, jakby tak miało zawsze być. Ja wierzę w przeznaczenie. Zaraz po ślubie wyjechaliśmy do Hong Kongu, a kiedy dostałam się do szkoły filmowej przenieśliśmy się do Nowego Jorku. Twój debiut „Pâté” miał premierę na Festiwalu w Sundance, zdobył też wiele prestiżowych nagród na festiwalach filmowych na całym świecie. To oznacza, że jeszcze zanim ukończyłaś szkołę, stałaś się cenionym reżyserem. Wciąż jestem dopiero na początku mojej drogi. Jednak muszę przyznać, że samo zaproszenie na Sundance jest marzeniem każdego filmowca. „Pâté” dostało w sumie 11 nagród. Był to ogromny sukces przede wszystkim dlatego, że był to pierwszy film, jaki kiedykolwiek nakręciłam. „Pâté” zostało też zaproszone na specjalny pokaz w DGA, czyli Związku Reżyserów Amerykańskich w Los Angeles. Każda z nagród jest wielkim wyróżnieniem, ale największym honorem było Wasserman Award. Jest to nagroda z dużą tradycją, ufundowana przez Lew Wassermana, jednego z pierwszych właścicieli Universal Studios. Tę samą nagrodę otrzymali wiele lat wcześniej obecni laureaci Oskarów, czyli Martin Scorsese, Ang Lee i Oliver Stone. Jurorzy, którzy corocznie przyznają tą nagrodę, są liczącymi sie w LA producentami, więc jest to nie tylko duże wyróżnienie, ale także klucz, który otwiera wiele drzwi w Hollywood. Film wzbudził ogromne zainteresowanie producentów. Po sukcesie „Pâté“ przestałam być anonimową, nikomu nieznaną dziewczyną. Ludzie zaczęli mówić o filmie, interesować się mną i tym, co planuję w następnej kolejności. Na drugim roku studiów miałam już agenta w jednej z największych agencji w Hollywood. Reprezentuje on też Romana Polańskiego. Dostawałam oferty filmów, które były gotowe do produkcji i poszukiwały odpowiedniego reżysera. Nie skorzystałam z tych ofert, gdyż żaden z tych scenariuszy nie zafascynował mnie na tyle, aby poświęcić mu następne 3 lata swojego życia. Nie mówię tego, bo jestem wybredna, ale dlatego, że wiem, iż nie potrafiłabym zrobić dobrze czegoś, czego nie czuję, czy nie kocham. Chciałam zrobić film, z którego byłabym dumna. Pasja jest dla mnie najważniejsza. Filmy, gdy powstaną, istnieją już zawsze i dlatego wiąże się z tym pewna odpowiedzialność. A poza tym, zrobienie filmu jest naprawdę ciężką pracą, więc musi to być historia, która fascynuje cię tak samo pierwszego, jak i ostatniego dnia produkcji. Ze względu na to, że jestem kobietą, dostawałam głównie propozycje wyreżyserowania romantycznych komedii. A ja grawituję do bardziej mrocznego materiału (śmiech). Interesuje mnie kino psychologiczne, ukryte zakątki ludzkiej duszy, historie, które mają wiele płaszczyzn. Jednocześnie lubię uniwersalne, archetypiczne historie, które dają mi możliwość wykreowania pewnego świata. Chcę robić filmy, które bawią, ale także prowokują do myślenia. Takie jedyne w swoim rodzaju. Połączenie kina autorskiego z komercyjnym. Dlatego wreszcie zdecydowałam się na napisanie własnego scenariusza na swój pełnometrażowy debiut. Pracowałam z dwoma partnerami, moim przyjacielem z Warszawy, Jakubem Korolczukiem i moim mężem. Tak właśnie powstał scenariusz do „After.Life”. Z perspektywy czasu wiem, że była to najlepsza decyzja, jaką podjęłam, mimo że o wiele trudniejsza, niż gdybym zaakceptowała oferowane mi projekty. Na pewno wybrałam cięższą i dłuższą drogę do następnego projektu, ale też o wiele bardziej satysfakcjonującą. A przecież o to chodzi.
W
tym czasie znalazłaś się także na liście „25 obiecujących postaci
kina niezależnego” pisma Filmmaker Magazine. Doceniła to Laurie
Anderson, z którą pracowałaś przy multimedialnym projekcie paryskiej
Opera Ballet. |
Podróże dookoła Polski- Kutno |
W cyklu
Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca... przybliżamy najpiękniejsze
miejsca w Polsce- te znane i mniej znane. Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ
Polska to nie
porośnięty puszczą skansen lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny kraj
to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.
|
Szanowni Państwo,
|
|
www.mbvolunteer.ca Need to recruit volunteers? Post opportunities on Volunteer Manitoba's free recruitment website free of charge! Current listings are sent to media, universities,
colleges, high schools, trade schools, and selected
agencies on a weekly basis.
Step
1: Log on to
mbvolunteer.ca and click on Create an Account link. Need to recruit youth volunteers? Manitoba Youth Volunteer Opportunities (MYVOP) is also a free recruitment tool for organizations. Visit www.myvop.ca or en français www.myvop.ca/fr and follow the steps above to recruit youth volunteers ages 13-30. Please do not hesitate to contact us for further information! Cheers,
|
Hello: I am the Program Assistant of the University of Winnipeg's English for Specific Purposes Program. Please find attached a poster for our upcoming Winter session of courses for internationally educated professionals or for immigrants who would like to improve their English and academic skills to enter university. We would be very grateful if you would place this poster in an area where members of your ethnic community will see it. Our courses are free to qualifying immigrants. If you have any further questions, please do not hesitate to contact me.
With gratitude,
Carolynn Smallwood, M.A.
Mailing Address: If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes." If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes." |
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
|
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
Polskie
programy telewizyjne w Twoim
domu
16 kanałów
|
|
|
|
|