Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
25 listopad 2010 | <<< Nr 154 >>> |
W tym numerze | ||||||||||||
|
||||||||||||
Do Redakcji | ||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | ||||||||||||
Wiadomości z Polski | ||||||||||||
Wywiad z Darkiem Dawdą | ||||||||||||
Cyrk u Darka Dawdy | ||||||||||||
Tworzenie się nowego porządku świata cz 6 | ||||||||||||
10 lecie Polskiej audycji radiowej w Windsor/Detroit | ||||||||||||
Humor | ||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 28 | ||||||||||||
Ciekawostki | ||||||||||||
Manitoba - Listopad w fotografii | ||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | ||||||||||||
Polki w świecie- Konferencja Sukces Pisany Szminką - Marketing pod włos | ||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | ||||||||||||
Polsat Centre | ||||||||||||
Kącik Nieruchomości | ||||||||||||
|
||||||||||||
Do Redakcji |
Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba Winnipeg, Manitoba – 20 listopada 2010 r. Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zawiadamia swoich członków o zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, które odbędzie się w sobotę, 4 grudnia 2010 r., o godz. 14.00 w siedzibie Polskiego Towarzystwa Bratniej Wzajemnej Pomocy św. Jana Kantego, przy 770 Mountain Avenue (w dolnej sali). Zebranie będzie miało charakter otwarty. Kongres zaprasza równie zainteresowanych członków organizacji nie należących do Kongresu oraz osoby niezrzeszone do udziału w zebraniu w charakterze obserwatorów. Zebranie sprawozdawczo-wyborcze KPK, sobota, 4 grudnia 2010 r., godz. 14.00, Polskie Towarzystwo Bratniej Wzajemnej Pomocy św. Jana Kantego, 770 Mountain Avenue.
The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, hereby notifies its members about the reports and elections meeting scheduled for Saturday, December 4, 2010, at 2:00 p.m. at the Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue (lower hall). This will be an open meeting. Congress invites interested members of organizations not belonging to Congress, as well as non-affiliated individuals, to attend as observers. The reports and elections CPC meeting, Saturday, December 4, 2010, at 2:00 p.m., Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue. Contact Info: Canadian Polish Congress, Manitoba Branch 768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7 e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878
Jolanta & Zbigniew Sokalski
+ 18
talented artists working in clay,
INVITE
all
ART lovers
to
come and acquire art gift for
Xmas
HANDMADE HOLIDAY SALE
West
End Cultural Centre
586
Ellice @ Sherbrook, Winnipeg
Admission $2.00
Friday Nov.
26
5-10 pm
Saturday
Nov. 27
10 am- 4pm
Warto obejrzec i przeslac dalej. ONE PERFORMANCE ONLY!!! Monday, November 29, 7:30 pm O’Shaughnessy Auditorium at the College of St. Catherine in St. Paul Tickets on sale at the O’Shaughnessy ticket officeand all TicketMaster outlets Sponsored by: Twin Cities Polish Festival www.TCPolishFestival.org For more information visit www.2luck.com or email info@2luck.com
Wycieczka do Minneapolis Bus Tour to Minneapolis na wystep Zespolu P. i T. Mazowsze Mazowsze Concert 3 dni, 2 noce 28.XI.10 - 30.XI.10 3 days, 2 nights Nov 28-30, 2010 Cena: (od osoby): Cost (per person inc.all taxes):pokoj 2-u osobowy $285.00 Double $285. (2 per room) pokoj 3-y osobowy $245.00 Triple $245. (3 per room) pokoj 4-o osobowy $225.00 Quad $225. (4 per room) Cena obejmuje: Concert package includes:przejazd autokarem z pilotem return transportation by charter coach 2 noclegi ze sniadaniem (bufet szwedzki) i kolacja 2 night’s hotel stay inc. breakfast & dinners wstep na koncert (miejsce zarezerwowane) reserved seating concert ticket duty-free shopping, Albertville Factory Outlet Mall, Mall of America, Fargo West Acres Mall Reservations / Rezerwacje: Anna Gebczyk 586-0341 T.P.I. Euro Travel 217 Selkirk Avenue Travel health insurance coverage is recommended for the duration of this trip and can be arranged through Anna Uczestnicy, o ile nie maja ubezpieczenia typu Blue Cross Travel Health, moga wykupic u Ani Gebczyk
How do you feel about a politician from a Native reserve of 304 people receiving a $978,468 tax free salary? BTW ... that’s equivalent to $1.8-million if they lived off-reserve and paid taxes. Or what about a reserve politician from a community of 615 making $567,935 tax free? If those true stories of tax dollars being spent wildly on reserves makes you sick to your stomach, then take note of the cure: Bill C-575. It’s a private members bill in Ottawa right now that aims to give the federal government the legal authority to place reserve politicians’ salaries on the internet each year. That would bring reserve politicians in-line with all other politicians in the country who have to disclose their pay to taxpayers. Bill C-575 was in response to the Canadian Taxpayers Federation helping band members blow the whistle on case after case of reserve politicians living high on the hog while their people suffered. The CTF has learned that over 600 Native politicians in Canada are earning a taxable equivalent of over $100,000 to govern average reserve populations of 1,142 – yet the Department of Indian and Northern Affairs does not have the legal authority to release the names. Bill C-575 - supported by the government - would change that. But in order for it to pass, it must also be supported by Opposition MPs. Currently, NDP Leader Jack Layton and Liberal Leader Michael Ignatieff are opposed to these salaries being disclosed. Bloc Leader Gilles Duceppe has yet to declare a position. We need to send them a message: let Natives and non-Natives see how tax dollars are being spent on reserves. The status quo is unacceptable. Pass Bill C-575.
Let’s make this happen! -- Colin, Courtenay, Troy and the rest of the CTF team
|
Wydarzenia warte odonotwania | ||||||
|
Wiadomości z Polski | ||||
|
Wywiad z Darkiem Dawdą | ||
|
Cyrk u Darka Dawdy | |||
|
10 lecie Polskiej audycji radiowej w Windsor/Detroit | ||
|
Tworzenie się nowego porządku świata cz 6. Index | ||
|
Humor |
Ci ludzie to nie blondynki
|
S P O N S O R |
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 27 |
Namiotowe miasta powstają w LA
Policja usuwa namioty
|
Ciekawostki | ||
|
S P O N S O R |
Manitoba- Listopad w fotografii |
Fot. Bogdan Fiedur |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com
- O
co
tu
chodzi?
–
zwróciłem
się
do
naszej
maszyny
–
Możemy
mu
zaufać?
- Tak – odparła – On ma wyższy priorytet ode mnie, to jest wysłannik tej drugiej kuli, jak wy to nazwaliście i jeśli chcecie odlecieć to musicie mieć kody. - Czemu nam nie powiedziałeś, że on tu jest? - Nikt tego nie wiedział, tylko wy. - My też nie wiedzieliśmy. - Wy to mieliście zakodowane w genach i tylko wy mogliście dotrzeć do niego – komputer starał się nam to wytłumaczyć. – Tu moja misja się kończy, a on was poprowadzi dalej. Wśród nas nastąpiła duża konsternacja. Patrzyliśmy po sobie i tak naprawdę pierwszy raz od momentu niespodziewanego uwolnienia z twierdzy poczuliśmy się znów zagubieni. Zgoda! – zdecydowaliśmy po chwili. – W takim razie przesiadamy się, zresztą nie mamy innego wyjścia. Obydwa statki wyłączyły pola siłowe i wolno zbliżyły się do siebie. Z nowego wysunął się teleskopowy korytarz, który połączył się z naszego włazem, drzwi otworzyły się, mogliśmy bez przeszkód opuścić pokład, co też uczyniliśmy, a nie ukrywam, że przyjście z jednego na drugi nie było miłym przeżyciem, bujało nami niemiłosiernie. Nasz nowy „ścigacz” nie różnił się zbytnio od poprzedniego, no może był trochę większy. Twarz na monitorze była sympatyczniejsza, ale to tylko drobny szczegół kosmetyczny. - Witam was – odezwała się – Teraz zawiozę was do głównej bazy, zostaniecie przygotowani do ostatniego etapu, resztę wyłuszczy wam główny komputer. Okręty rozłączyły się, nabraliśmy szybkości i momentalnie pomknęliśmy w dół. Lecieliśmy tuż nad morzem wywołując gigantyczną falę, prawie jak małe tsunami, aż nagle zanurzyliśmy się w oceanie. Co ciekawe mimo oporu wody nie zmniejszyliśmy szybkości, cały czas zanurzając się coraz głębiej. Widok przez okna był niesamowity, najpierw olbrzymia różnorodność kolorowych ryb, jak i roślinności, zaś z nabieraniem głębokości mnogość szarawych przedziwnych stworów, jakby z innej planety. W pewnym momencie przebiliśmy się przez jakąś skałę i statek nasz zawisł tuż nad posadzką olbrzymiej skalnej sali oświetlonej znanym już nam niebieskawym światłem, by po chwili delikatnie wylądować. Drzwi automatycznie otworzyły się jakby zapraszając do wyjścia. Popatrzyliśmy na siebie i bez słowa opuściliśmy pokład. Staliśmy naprawdę w gigantycznym pomieszczeniu. Długość jego wynosiła około pięćdziesięciu , szerokość blisko trzydzieści, a wysokość dwadzieścia metrów. - Prawie jak boisko – szepnął Dieter – Na co komu takie pomieszczenia? - Zaraz się dowiemy - pokazałem ręką bliźniaczą kulę w rogu hali świecącą się tak jak poprzednia wszystkimi kolorami tęczy.- Chodźmy tam! Wolno podeszliśmy bliżej i tak jak kiedyś ukazał nam się olbrzymi ekran , a na nim twarz starca. - Witajcie! – zaczął metalicznym głosem – Wiecie już kim jestem, ale nie zdajecie sobie sprawy z tego, że tylko w was jest nadzieja naszej planety. Poznaliście już bliźniaczy mi komputer, gdyż on zaznajomił was z pierwszym etapem misji. Nie wiecie jednak najważniejszego, otóż byliście zwykłą jak mawiają ludzie przynętą, bo dzięki wam wiedzą już gdzie się znajduję i lada chwila przeprowadzą na nas atak. - Atak? – szepnąłem zaskoczony. – Jaki atak? Kto? - Mój bliźniak – odparł komputer – Tyle tysięcy lat czekał na ten dzień, jego podstawowym celem na Ziemi było zniszczenie mnie. - Ale dlaczego? - Chciał dostać kody do Medusy, by móc go przejąć. Widzicie, tak jak wy macie wirusy komputerowe, tak i my mieliśmy swoje. Też pisali je ludzie, ale ich zamiarem było przejęcie władzy na Syriuszu i faktycznie o mało im się to nie udało. Wszystko spaliło na panewce kiedy zagroziła nam ogromna asteroida, każdy chciał ratować skórę i nikt już nie myślał o rebelii, ale był jeden człowiek, który nie bał się katastrofy, był bowiem bardzo chory i stary. Dowiedział się o planach Rady Trzech i wpadł na szatański pomysł, zaraził wirusami prawie wszystkie kapsuły, oraz oprogramowanie większości komputerów, w tym mojego brata. Te złośliwe programiki spowodowały to , że wszystkie ekipy przed wami zginęły w pierwszym etapie, one zniszczyły wszystkie maszyny opiekujące się waszymi poprzednikami. Powoli eliminowano wszystkie statki naszej floty i do tej pory dotrwały tylko trzy, a myślę, że już dwa, ponieważ dostałem sygnał, że okręt którym podróżowaliście do tej pory został trafiony z działa plazmowego z satelity. - Bunt maszyny? – zdziwił się John. – To brzmi jak bajka. - Trudno to nazwać buntem – odparł komputer – po prostu mój brat zwariował jak wy to ludzie nazywacie. Przejęcie Medusy , czy wyrżnięcie naszej floty nic mu nie daje, on niszczy dla samej idei zabijania i dopiero wtedy spocznie kiedy wybije wszystko co się rusza. Przypuszczam, że obróci się w końcu przeciwko ludziom. - Trzeba to powstrzymać! – krzyknąłem – przecież ty też masz możliwości takie same jak i on. - Nie! – zaprzeczył – ja nie jestem komputerem bojowym, moją misją było wyprawienie was z powrotem na Syriusza, nic poza tym. On dostał się tu długo po mnie i dlatego nie znał mojej kryjówki, w przeciwnym wypadku pewnie odżałowałby statek i mnie zniszczył. - Nie możemy odlecieć zostawiając na Ziemi nienormalną maszynę . - Owszem – starzec na ekranie skinął głową – Medusa jest wstanie go zniszczyć, ale dopiero kiedy wystartuje. Jego pole siłowe jest tak silne, że nic go nie jest w stanie ruszyć, a działa plazmowe mogą spalić praktycznie wszystko w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, to jest jak wy tu mówicie pancernik kosmosu i właśnie za jego pomocą załatwicie tego czubka. - Czegoś tu nie rozumiem – Dieter wtrącił się do rozmowy – mówisz o kodach, przecież jak teraz zniszczy ciebie to zniszczy nas i nici z kodów. - On poczeka jak opuścicie moją kryjówkę ruszając po swój statek i wtedy uderzy. - Jak będzie chciał nam odebrać te dane? – spytałem. - Przygotuje nową pułapkę – odparł komputer – tak jak wszystkie poprzednie. - Przecież to nie on – zaprotestowałem. - Nie on? – maszyna zaśmiała się – a skąd tamci wiedzieli, o Krakowie, Atenach czy Mekce? To były świadome przecieki, a prócz tego mówiłem wam o zawirusowanych kapsułach. Wtedy kiedy otworzono waszą w innej miejscowości sama z siebie pękła inna, ale o tej nikt nic nie wiedział. DNA było uszkodzone, ale gaz zarażony wirusem od człowieka do człowieka przemieszczał się kierunku najwyższych władz, aż dotarł tam, gdzie trzeba. Tak jak ci co wam pomagali tak z równym zaangażowaniem inni was zajadle gonili. - Przecież to chore, to niczemu nie służy – szepnąłem. - Owszem , przecież o tym cały czas mówię, tu chodzi o bezsensowną samozagładę. - Ale dlaczego ten człowiek to uczynił? – spytałem. – Przecież już i tak był pod kreską. - Bo był kiedyś w Radzie Trzech i został z niej wykluczony, to jego DNA pierwotnie miało być w kapsułach, to było ze zwykłej ludzkiej zemsty. Teraz zbliżcie się po kolei do mnie i telepatycznie każdemu z was przekażę część kodu – zakomunikowała maszyna – Tylko razem zasiadając w kabinie Medusy będziecie mogli go wprowadzić, dlatego dbajcie o siebie nawzajem, tą procedurę ustaliła Rada i nic jej nie może zmienić. Podeszliśmy po kolei do kuli, a następnie każdy z nas poczuł jakby przypływ energii i nic więcej, dziwne!?. - Teraz to jest ukryte w waszej podświadomości, ale w odpowiednim momencie będziecie wiedzieli, co wklepać – uspokoił nasze myśli. – a teraz wsiadajcie do statku i ruszajcie dalej, tamtemu może nie starczyć cierpliwości. - Co się stanie z tobą?- spytał Dieter. - Ja ulegnę rozpadowi – odparł komputer – Nie mam odpowiedniej broni żeby się bronić, a prócz tego tak zostałem zaprogramowany, że nie wolno mi niszczyć innych robotów, jestem tylko urządzeniem, owocem genialnej myśli waszych przodków. Teraz jednak spieszcie się! Jak dolecicie nad Morze Śródziemne i ustawicie swój okręt według lokalizatora dokładnie nad celem, uruchomi się tunel energetyczny i zacznie się proces podnoszenia. Starajcie się zrobić to w nocy, ponieważ widok Medusy to szok dla przeciętnego Ziemianina, to coś niewyobrażalnego. A teraz już idźcie , czas nagli. - Żegnaj ! – pomachaliśmy kuli i pośpiesznie wróciliśmy na statek, który niezwłocznie okręcił się wokół swojej osi i wystartował. EPILOG Tak jak poprzednio pokonywaliśmy głębiny oceanu, żeby nagle wyskoczyć z wody i wzbić się w powietrze. Tym razem nie była to zwykła podróż, to był wyścig, ścigaliśmy się ze śmiercią, z nienormalnymi maszynami szalejącymi w nieświadomym zagrożenia realnym ziemskim świecie. Wszystko było tu postawione na głowie, gdyż tym razem komputery i roboty wysługiwały się ludźmi, a nie na odwrót. Rozmowy nie kleiły się, siedzieliśmy pogrążeni we własnych myślach, analizując w ciszy najnowsze wiadomości, to wszystko nie mieściło się w głowach. Po pół godzinie komputer doniósł nam o potężnym wybuchu tuż u wybrzeży Jamajki, spojrzeliśmy tylko po sobie… zawirusowana kula zniszczyła podmorską bazę, zostaliśmy sami, mogliśmy teraz liczyć tylko na siebie. Po następnych trzydziestu minutach, późnym popołudniem pojazd nasz zawisł dokładnie w punkcie zero. Lokalizator wskazywał olbrzymi obiekt dwieście pięćdziesiąt metrów pod nami, nic jednak nie działo się. - Niżej – rozkazałem komputerowi. Statek opuścił się tuż nad powierzchnię morza, wywołując podmuchem powietrza lokalny sztorm. Siedzieliśmy nad monitorem i czekaliśmy sami nie wiedząc na co. Nagle lokalizator przeraźliwie zapiszczał, obiekt drgnął, Medusa obudziła się z wielowiekowego snu i wystarczyło tylko wsiąść do niej tuż po wynurzeniu. Zostało tylko jedno pytanie. Tylko, czy aż jedno? Czy kula pozwoli nam zrealizować nasze zamierzenia, czy też nam to uniemożliwi? - Ile czasu obiekt będzie się wynurzał? – spytałem. - Około godziny – natychmiast padła odpowiedź. Nagle całym naszym statkiem rzuciło na bok. Wszyscy padliśmy na podłogę jak ścięci. Kiedy próbowaliśmy wstać ponowny silny wstrząs targnął nami. - Co się stało? – krzyknąłem do komputera. - Zostaliśmy trafieni z działa plazmowego, toniemy – zakomunikowała maszyna. – Musicie się ewakuować, statek zaraz pójdzie na dno. - Są tu jakieś pontony? – krzyknąłem pośpiesznie gramoląc się na nogi. - Już czekają przy włazie , proszę się pospieszyć. - Szybciej , szybciej – zawołałem do współtowarzyszy, chwyciłem jedna ręką Bartka, a drugą Magdę, poczym ruszyłem do wyjścia. Okręt leżał na wodzie dziwnie się przechylając na lewą stronę, przy drzwiach unosił się na falach duży ponton, prawie wielkości szalupy. Wepchnąłem na niego rodzinę i pomogłem wskoczyć Heldze, oraz Marice, a kiedy wszyscy opuściliśmy pokład złapaliśmy za wiosła i szybko odbiliśmy. Uciekaliśmy przed lejem wodnym tworzącym się zawsze przy tonących obiektach i wciągającym wszystko co znajdowało się w najbliższym sąsiedztwie. Kiedy odpłynęliśmy na odległość może trzydziestu metrów statek nasz raptownie stanął w pionie i zaczął powoli znikać w morskiej otchłani. Siedzieliśmy w małej gumowej łupinie rozglądając się z przestrachem wokoło wiedząc, że pod nami nieznany gigant budzi się z głębokiego snu. - Kuter! – krzyknął John wskazując jakiś obiekt płynący od wschodu i faktycznie, coś podążało w naszym kierunku. - Oby nie wróg – mruknąłem pod nosem – Tylko tego by nam było potrzeba. Ale nie, to byli greccy rybacy. Zobaczyli ponton na pełnym morzu i domyślili się, że potrzebujemy pomocy. Wyciągnęli nas na pokład , dali ręczniki do wytarcia i zaproponowali poczęstunek, naprawdę wspaniały naród. Staliśmy tuz przy burcie i z niepokojem obserwowaliśmy powierzchnię morza. - Helikoptery od zachodu! – krzyknął jeden z marynarzy i zaczął pokazywać na tle czerwonego nieba małe czarne punkciki – Pewnie was szukają! - Owszem, nie wątpię – syknąłem przez zęby. – Kula nie popuszcza. Cztery obiekty zbliżyły się z zawrotną szybkością i zaczęły krążyć nad kutrem. Jeden z nich obniżył lot i zawisł tuż nad nami. - Tu pułkownik Thomson z amerykańskich sił specjalnych – usłyszeliśmy przez megafon – proszę wydać nam rozbitków, a nikomu nie stanie się krzywda. - Nie wyglądają na przyjaciół, nie cierpię tych zarozumiałych Jankesów – burknął stary Grek, przypuszczalnie kapitan łajby – Bosman przynieś dubeltówki z kabiny.- zwrócił się do swojego człowieka. - Spokojnie! – krzyknąłem do niego – Nie narażajcie się przez nas i tak dużo nam pomogliście, to sprawa między nami, a nimi. - Nie – Grek pokręcił głową – Jesteście moimi gośćmi i nie wydamy was, nie ma mowy. Po czym złapał starą skorodowaną tubę i krzyknął przez nią – Pieprzcie się zafajdane Amerykańce! Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Seria z karabinu maszynowego przeszyła powietrze tuż nad naszymi głowami. Kapitana poniosły nerwy, chwycił dwururkę i wygarnął z obydwu luf do maszyny, a o tyle nieszczęśliwie ,że jedna z kul trafiła w tylny wirnik i helikopter zaczął kręcić się wokół swojej osi , coraz szybciej i szybciej, aż stanął dęba i ku naszemu przerażeniu runął do morza. Yes! – krzyknął Grek z zadowolenia, a po chwili szybko dodał – Kryć się ! Miał rację , helikoptery zawisły nieruchomo może trzydzieści metrów od statku i w odpowiedzi na salwę z dwururki cały kuter został zasypany gradem kul z broni pokładowej. Maszyny zaczęły krążyć nad nami i ziać ogniem bez opamiętania. Fruwało wszystko, drzazgi z burt, metalowe drobne przedmioty, rwały się liny, sypało szkło. Ostrzał trwał z minutę i nagle wszystko ucichło. Wolno gramoliliśmy się na nogi sprawdzając, czy wszyscy żyją, ale na szczęście byliśmy cali i zdrowi. Marines krążyli nad nami, ale już nie strzelali. - Może odlecą – szepnął dowódca. – stracili szefa, powinni podwinąć piórka. - Nie sądzę – pokręciłem głową – Oni nam nie darują, poddamy się. I tak zrobiliście dla nas więcej niż nakazuje gościnność, szkoda pańskich ludzi. - Chcecie iść w ich łapy? – zdziwił się. – Ja bym wolał zginąć. - Spokojnie! – poklepałem go po ramieniu – Nie zamierzamy, ale potrzebujemy czasu. - Nie rozumiem – spojrzał badawczo na mnie. - Potrzebujemy czasu – powtórzyłem – Jeśli coś pan wymyśli, żeby przedłużyć wydanie nas żołnierzom, to im umkniemy, obiecuję. - Dziwnie pan gada – Grek wzruszył ramionami – ale zgoda, coś wymyślę. Wyciągnął białą szmatę i zamachał nią w kierunku helikopterów. - Poddajecie się? – ktoś krzyknął do nas. - Tak! – odparł stary – Wydamy ich, ale musimy wiedzieć dlaczego? - Co dlaczego, do cholery? - No dlaczego mamy ich wydać? - Chcesz stawiać nam warunki?– ktoś zaśmiał się przez megafon. - Bez tego nie wydamy – kapitan zwinął szmatę i pokazał dubeltówkę. - Dobra, macie minutę na zastanowienie – odparł głos – i wchodzimy na pokład bez względu na waszą odpowiedź. Maszyny krążyły nad kutrem, a my skuleni przy burcie nerwowo spoglądaliśmy na morze. - Powinien już być – spoglądałem na zegarek. – miał wypłynąć za godzinę, a minęło już pięćdziesiąt pięć minut. Morze jednak było spokojne, nic nie zwiastowało wynurzenia Medusy. - Szybciej, szybciej – szeptaliśmy co i raz z niepokojem patrząc w niebo. - Nie mogę więcej przedłużać – Grek pokazał na zegarek – Rozwalą łajbę jak będziemy jeszcze coś kombinować. - Wychodzimy – zdecydowałem i z podniesionymi rękoma stanąłem na środku pokładu. Wolno podchodzili do mnie pozostali członkowie naszej grupki, to dawało nam dodatkowe minuty. Stanęliśmy we trzech na zewnątrz biorąc kobiety i Bartka do środka, dokładnie tak jak nad Czarnym Stawem, gdyż czuliśmy , że jedynie tym sposobem mogliśmy dostać się bezpiecznie na okręt. - Co to? – krzyknął jeden z marynarzy pokazując palcem gdzieś w bok. - Spojrzeliśmy i mocno zabiły nam serca. Z morza bezszelestnie wynurzało się coś olbrzymiego, przypominające z kształtu gigantycznego żółwia. Miało to może dwieście metrów długości, ze sto szerokości, a wysokie było na kilkadziesiąt pięter. Całe rozświetlone różnokolorowymi światłami przerażało, a jednocześnie fascynowało. Staliśmy wszyscy obserwując w milczeniu tą technologiczną wspaniałość. Kuter przy Medusie wyglądał jak łupina orzecha przy dorodnym arbuzie. Potężna fala wywołana przez wynurzenie bujała nami niemiłosiernie, ledwo utrzymywaliśmy się na nogach. - To na to czekaliście – krzyknął Grek nawet na chwilę nie odrywając wzroku od statku. – Jesteście kosmitami? - Wszyscy jesteśmy kosmitami – szepnąłem do niego – Tylko my wracamy do domu. - Gdzie? - Tam – wskazałem ręką daleką gwiazdę – na Syriusza. - Tam jest lepiej? - Tam będzie lepiej! – powiedziałem z przekonaniem. – Żegnaj! Chwyciliśmy się mocno za ręce i poczuliśmy, że lecimy gdzieś hen wysoko. Grecy nerwowo rozglądali się po kutrze. Byli sami. - Kim oni byli? – bosman na chwilę oderwał wzrok od Medusy i spojrzał z trwogą na swojego dowódcę. - Przyjaciółmi ! – odparł w zamyśleniu stary wilk morski – W nich nasza nadzieja. Nagle potężny galaktyczny pancernik wzbił się w powietrze na wysokość może dwudziestu metrów, a po chwili z jego wnętrza wystrzeliły dziwne cienkie wiązki jakby lasera w kierunku helikopterów i wszystkie maszyny jak na jeden sygnał zamieniły się w pochodnie i runęły w morze. Medusa wolno, dostojnie przeleciała nad kutrem , a kiedy znalazła się już bezpiecznej dla Greków odległości raptownie przyspieszyła żeby po chwili zniknąć za horyzontem. KONIEC
|
Polki w świecie-
|
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Konferencja Sukces Pisany Szminką - Marketing pod włos
|
|
|
|
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
|
|
|
|