zapisz
Się Na Naszą listę |
Proszę
kliknąć na ten link aby dotrzeć
do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości
otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.
Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez
żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego
linku.
| |
Przyłącz się |
Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas.
Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o
wszystkich wydarzeniach polonijnych. | |
Promuj
polonię |
Każdy z nas może się przyczynić do
promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby
dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować
Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając
Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options
-->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
albo
Po tym kliknij Apply
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express | |
|
Polonijny
Biuletyn Informacyjny w Winnipegu |
INDEX
WIADOMOŚCI PROSTO Z
POLSKI
|
Środa, 2009-03-25
Francuskie siostry zamkną
się w murach klasztoru w Licheniu
W Sanktuarium Matki Bożej w Licheniu zostaną oficjalnie przywitane
siostry anuncjatki z Żeńskiego Zakonu Maryi Dziewicy. Przyjechały z
Francji, by w Licheniu założyć swój pierwszy w Polsce klasztor.
Powitanie sióstr nastąpi w czasie uroczystej Mszy Świętej, której
przewodniczyć będzie biskup włocławski Wiesław Mering. Nabożeństwo
rozpocznie się o godz. 18 w kościele świętej Doroty i będzie jedyną
okazją zobaczenia anuncjatek. To bowiem zakon kontemplacyjny, którego
surowa reguła zabrania siostrom opuszczania murów klasztoru bez ważnych
powodów.
Anuncjatki już od lat szukały miejsca, gdzie mogłyby założyć życia nowy
klasztor. Licheń wybrały z powodu wielu podobieństw między ich zakonem a
Zgromadzeniem Księży Marianów, opiekunów tamtejszego Sanktuarium.
Zakon anuncjatek założyła ponad 500 lat temu królowa Francji, święta
Joanna de Valois. Dziś w sześciu klasztorach w Belgii i Francji żyje sto
sióstr. Chodzą ubrane w kolorowe, szaro-czerwono-niebieskie habity.
IAR
"Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" po polsku
Wśród ponad 22 tys. Sprawiedliwych wśród Narodów Świata ponad 6,5 tys.
to Polacy. Biogramy 5374 z nich, uhonorowanych tym tytułem do 2000 r.,
znalazły się w pierwszym polskim wydaniu "Księgi Sprawiedliwych wśród
Narodów Świata".
Księga, którą zaprezentowano w Warszawie, przygotowana została przez
zespół historyków i prawników z Instytutu Pamięci Męczenników i
Bohaterów Holokaustu Yad Vashem w Jerozolimie. Jej polską wersję, będącą
tłumaczeniem z języka angielskiego, przygotował zespół pod kierownictwem
dr. Dariusza Libionki z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
Yad Vashem opracował też podobne księgi z biografiami Sprawiedliwych z
Francji i Holandii. Trwają prace nad kolejnymi.
- Każda rodzina, środowisko, naród lubi i chce mieć pozytywne rzeczy, do
których może się odnosić. To jest ludzkie, ponadnarodowe, nie jest ani
polskie, ani katolickie. Ta księga jest tym bardziej cenna, że powstała
w Jerozolimie z inicjatywy narodu, który jest wdzięczny. Powstała z
poczucia wdzięczności wobec osobiście nieznanych im ludzi, z których
większość już nie żyje. To forma zbiorowego szacunku, uznania i
życzliwości do Polaków - mówił podczas prezentacji Księgi Władysław
Bartoszewski, autor wstępu do niej, jeden spośród Sprawiedliwych.
W Księdze, obok jego biogramu, można znaleźć sylwetki m.in. Jana
Dobraczyńskiego, Mieczysława Fogga, Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów,
Jana Karskiego, Zofii Kossak-Szczuckiej, Czesława Miłosza, Ireny
Sendlerowej.
Jak zauważył Libionka, większość ze Sprawiedliwych to zwykli ludzie.
Takimi byli opisani w Księdze Wiktoria i Józef Ulmowie, którzy mieszkali
we wsi Markowa w powiecie jarosławskim. Pomogli oni żydowskim rodzinom
Szalów i Goldmanów. Zapłacili za to życiem; cała rodzina Ulmów - rodzice
i sześcioro dzieci - została rozstrzelana w 1944 r.
- Dziś jest dzień spłacania długów wobec przeszłości - zauważył
wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Tomasz Merta. Przypomniał,
że przez wiele lat w Polsce nie mówiło się ani o "sprawach bolesnych i
wstydliwych" związanych z II wojną światową i holokaustem, ani o "sprawach
chwalebnych i szlachetnych".
Tytuł "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" został ustanowiony dekretem
Knesetu z 1953 r. Przyznaje go Instytut Yad Vashem osobom, które w
czasie holokaustu bezinteresownie niosły pomoc prześladowanym Żydom.
Jest to najwyższe odznaczanie państwa Izrael przyznawane obcokrajowcom.
Nazwiska uhonorowanych tym tytułem znajdują się w "Ogrodzie
Sprawiedliwych" na Ścianie Honoru, od 1962 r. istnieje także "Aleja
Sprawiedliwych", przy której sadzone są drzewa dla uczczenia pamięci
wyróżnionych osób. Na medalu, którzy otrzymują Sprawiedliwi,
wygrawerowany jest cytat z Talmudu: "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały
świat".
Sprawę każdego Sprawiedliwego bada specjalna komisja. Przez szereg lat
tytuł mogły dostać tylko osoby żyjące. Warunkiem uznania osoby za
Sprawiedliwą było pisemne oświadczenie świadka Żyda, który osobiście
zetknął się z sytuacją ratowania czyjegoś życia. Pierwsi polscy
Sprawiedliwi zostali uhonorowani na początku lat. 60. Obok osób
indywidualnych i całych rodzin tytuł ten nadano także Radzie Pomocy
Żydom "Żegota".
Polską "Księgę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" wydał Instytut
Studiów Strategicznych przy wsparciu finansowych m.in. Narodowego
Centrum Kultury, Instytutu Książki i Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa.
Instytut Studiów Strategicznych (wcześniej Międzynarodowe Centrum
Rozwoju Demokracji) został założony w 1993 roku przez Uniwersytet
Jagielloński i Akademię Ekonomiczną w Krakowie. Jest placówką badawczą.
Wśród programów realizowanych przez Instytut jest Index. Ma on za
zadanie zbieranie nazwisk i biografii Polaków oraz obywateli polskich
innych narodowości (m.in. ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej,
ormiańskiej, niemieckiej), którzy na skutek działań nazistów ponieśli
śmierć lub spotkali się z inną formą represji za pomoc udzielaną Żydom
podczas II wojny światowej.
PAP
Na Uniwersytecie Columbia będą uczyć o Polsce
Zebrano 3 mln dolarów na utworzenie Katedry Polskiej na Uniwersytecie
Columbia w Nowym Jorku. Pieniądze te, stanowiące fundusz żelazny,
pozwolą na sfinansowanie działalności Katedry od 2010 roku.
Na środowej konferencji prasowej, z udziałem m.in. ministra Spraw
Zagranicznych Radosława Sikorskiego, przedstawiono donatorów funduszu,
który zorganizowano dzięki wspólnej akcji Konsulatu Generalnego
Rzeczypospolitej w Nowym Jorku i Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.
Katedra Polska na Uniwersytecie Columbia będzie prowadzić badania i
zajęcia dydaktyczne z zakresu nauk społecznych, politycznych i
humanistycznych dotyczących Polski i regionu Europy Środkowo- Wschodniej.
Będzie mogła przyznawać stopnie naukowe magistra i doktora.
Katedra zainauguruje działalność w 2010 r., po przeprowadzeniu
międzynarodowego konkursu na stanowisko kierującego nią profesora. - O
tym, kto wygra ten konkurs, będzie decydował Uniwersytet Columbia, ale
ponieważ jest to trzeci uniwersytet na świecie, mamy gwarancję, że na
pewno będzie to najlepsza osoba - powiedziała konsul RP w Nowym Jorku
Ewa Ger.
- Teoretycznie może się zdarzyć, że konkurs wygra obcokrajowiec, ale
który z profesorów na świecie może być lepszy w sprawach polskich niż
polski profesor? - retorycznie pytała Ger.
Jak podkreśliła, w Katedrze Polskiej będzie mógł studiować "każdy
student, który dostanie się na Uniwersytet Columbia i będzie miał ochotę
studiować sprawy polskie". - Cała korzyść promocyjna jest taka, że
będzie tam mieszanka wszystkich możliwych narodowości. (...) Po 10
latach będziemy mieć rozsianych po świecie studentów, którzy będą mówić
o sprawach Polski w profesjonalny sposób - tłumaczyła Ger.
- To jest jeden z najszczęśliwszych dni w życiu profesjonalnym ministra
spraw zagranicznych, kiedy może celebrować polski sukces na arenie
międzynarodowej - powiedział na konferencji prasowej Radosław Sikorski.
- Jestem wzruszony i dumny - podkreślił minister.
W opinii Sikorskiego, Katedra Polska na Uniwersytecie Columbia "będzie
kluczowym instrumentem promocji polskiego stanowiska, polskiej narracji
w ogólnoświatowym obiegu idei". - Jeszcze 20 lat temu co najwyżej
mogliśmy marzyć o stypendium z Fundacji Kościuszkowskiej czy Fundacji
Fulbrighta, a dzisiaj Polska, i to w partnerstwie pomiędzy rządem i
sektorem prywatnym, funduje poważną amerykańską instytucję w biznesowej
stolicy Stanów Zjednoczonych - zaznaczył minister.
Donatorami Katedry są m.in. Giełda Papierów Wartościowych, Krajowy
Depozyt Papierów Wartościowych, ENEA, Polska Grupa Energetyczna, Bogdan
Fiszer Silesia Capital Fund, specjalne strefy ekonomiczne: Katowicka,
Warmińsko-Mazurska, Pomorska i Kostrzyńsko-Słubicka, a także donatorzy
anonimowi.
Uniwersytet Columbia to jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie.
Wśród jego absolwentów jest kilkudziesięciu laureatów Nagrody Nobla (aktualnie
wykłada tam dziewięciu noblistów). Co roku na uczelni tej doktoraty
uzyskuje 400-500 osób. Kadra profesorska składa się z ponad 3 tys.
wykładowców.
Na Uniwersytecie uczy się ok. 23 tys. studentów, w tym ponad 2 tys.
obcokrajowców. UC jest także jednym z najważniejszych ośrodków
akademickich wschodniego wybrzeża, mającym ogromny wpływ na
kształtowanie opinii publicznej w USA.
PAP
Wtorek, 22009-03-24
Polacy budują super
nowoczesny laser
W Instytucie Problemów Jądrowych (IPJ) im. Andrzeja Sołtana w Świerku
powstanie ultrafioletowy laser najnowszej generacji, pozwalający m.in.
obrazować struktury na poziomie pojedynczych atomów - poinformował
rzecznik IPJ, dr Marek Pawłowski.
Celem finansowanego przez Unię Europejską międzynarodowego projektu
IRUVX jest zbudowanie rozproszonej, lecz w pełni spójnej i
komplementarnej sieci badawczej składającej się z kilku europejskich
laserów FEL (Free-Electron Laser). Urządzenia takie generują impulsy
światła o mocy setek megawatów i długości impulsu rzędu femtosekund (femtosekunda
to jedna biliardowa część sekundy). Światło to powstaje w wyniku
przepuszczania przez szybkozmienne pole magnetyczne wiązki elektronów
rozpędzonej w akceleratorze o długości kilkuset metrów.
Jak zapewnia rzecznik IPJ, powstający w Świerku laser POLFEL będzie
największym i najnowocześniejszym urządzeniem badawczym w tej części
Europy. Będzie mieć długości 400 m, a zostanie zlokalizowane między
reaktorem jądrowym Maria i budynkiem po nieczynnym już reaktorze Ewa.
Planowany koszt inwestycji to około 100-200 mln euro. Pawłowski wyjaśnia,
że środki na jego pokrycie mogłyby pochodzić z funduszy strukturalnych,
w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
- Lasery na swobodnych elektronach (FEL) to wielkie mikroskopy
pozwalające śledzić dynamikę nanostruktur w skali czasowej mierzonej w
femtosekundach. Spójne światło o płynnie regulowanej długości fali - od
ultrafioletu aż do rentgenowskich długości poniżej 1 nm - pozwala na
trójwymiarowe obrazowanie struktur na poziomie pojedynczych atomów -
tłumaczy rzecznik. Jego zdaniem, wprowadzają one "czwarty wymiar do
badań nad procesami biologicznymi na ich najbardziej fundamentalnym
poziomie, a nawet do badań przebiegu reakcji chemicznych".
FEL - przekonuje Pawłowski - umożliwią m.in. terapię przeciwnowotworową
polegającą na wprowadzaniu do organizmu nanoplatform aktywowanych
następnie światłem laserowym. Pozwoli to na obrazowanie narządów
wewnętrznych przy bardzo niskim ryzyku napromieniowania oraz dostrojenie
długości fali promieniowania tak, by uzyskać selektywne, bezpośrednie
niszczenie chorych komórek przy minimalnym uszkodzeniu otaczającej,
zdrowej tkanki.
Rzecznik IPJ informuje, że prowadzone są również prace nad zastosowaniem
lasera na swobodnych elektronach do chirurgii otolaryngologicznej, by
zminimalizować ryzyko uszkodzenia przez lekarza strun głosowych, co
nierzadko prowadzi do nieodwracalnej utraty głosu. Chirurgia
wykorzystująca FEL nie tylko zapobiegałaby temu ryzyku, ale nawet
umożliwiła np. usunięcie już istniejących blizn.
- Zakres terahercowy (fale o wysokiej częstotliwości, niewidzialne dla
oka i nieszkodliwe - jest też przedmiotem dużego zainteresowania służb
specjalnych - terahercowa bramka na lotnisku mogłaby teoretycznie
pozwolić na identyfikację nawet śladowych ilości substancji chemicznych
wnoszonych przez człowieka na pokład samolotu - dodaje dr Pawłowski.
Dla polskich fizyków budowa POLFEL-a nie będzie pierwszym tego typu
zadaniem. Doświadczenie zdobywają bowiem uczestnicząc w trwających
obecnie pracach nad podobnym urządzeniem w Hamburgu. Z ich udziałem
powstaje tam laser XFEL - największy z planowanych w ramach projektu
IRUVX.
Prace nad projektem IRUVX koordynuje konsorcjum EuroFEL.
Pawłowski dodaje, że udział IPJ w projekcie IRUVX został już pozytywnie
zaopiniowany przez Interdyscyplinarny Zespół ds. Infrastruktury
Badawczej i Polityki Naukowej MNiSW. Plany budowy przedstawiono także na
pierwszym walnym zgromadzeniu konsorcjum EuroFEL, które odbyło się w
połowie marca w Trieście
PAP
Koniec wojny o Rospudę
Obwodnica Augustowa pobiegnie przez Raczki, trasą omijającą chroniony
obszar Doliny Rospudy - poinformował minister środowiska prof. Maciej
Nowicki.
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad złoży wniosek o opinię
środowiskową dla wariantu obwodnicy przez Raczki - poinformował prof.
Maciej Nowicki. Dodał, że będzie on o dwa kilometry dłuższy niż
planowana wcześniej trasa, ale za to tańszy.
- Dotychczasowa procedura wyboru trasy nie rozpatrywała wariantów
omijających Dolinę Rospudy - przypomniał Nowicki. Obecnie procedura
oceny wariantów została wykonana zgodnie z polskim i unijnym prawem.
Pozwoli to na ubieganie się przy tej budowie o unijne środki -
powiedział minister.
Nowicki powiedział, że decyzja o wyborze wariantu obwodnicy Augustowa
nie ma wpływu na przebieg całej Via Baltica - trasa będzie biegła
wariantem przez Białystok, a nie preferowanym przez ekologów, krótszym
przez Łomżę.
Profesor zapowiedział, że w środę wyśle prośbę do Komisji Europejskiej o
wycofanie z Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu skargi
na Polskę w sprawie budowy trasy przez chronioną Dolinę Rospudy. W jego
ocenie konflikt z Komisją Europejską jest zażegnany. Komisja Europejska
zaskarżyła Polskę w 2007 r. za naruszenie unijnego prawa.
KE zapowiedziała we wtorek, że jeśli rzeczywiście obwodnica Augustowa
nie naruszy chronionej Doliny Rospudy, jest gotowa wycofać pozew
przeciwko Polsce.
- W ten sposób chronimy niezwykle ważny ekosystem. To jedyny obszar
torfowiska przepływowego, pozostałość po zlodowaceniu. Wartość
przyrodnicza tej doliny w skali całej Europy jest ogromna. Możemy się
wszyscy cieszyć, jako Polacy, że uchroniliśmy tę dolinę - powiedział
Nowicki.
Kiedy pomkniemy nową obwodnicą?
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk powiedział, że obwodnica
będzie gotowa - w optymistycznej wersji - nie później, niż na koniec
2013 roku. Dodał, że duże znaczenie dla zachowania terminów będzie miał
fakt, czy wydawana nowa decyzja środowiskowa będzie zaskarżana.
Wicepremier Grzegorz Schetyna dodał, że alternatywą dla przebiegu przez
Raczki, jest to, że obwodnicy nie będzie.
Szef MSWiA poinformował też, że rząd przygotował pakiet "rozwoju
Augustowa i najbliższej okolicy". Chodzi o wspieranie inwestycji
podnoszących uzdrowiskowy charakter Augustowa, by przyciągać do miasta
turystów.
Wicepremier Schetyna zapowiedział, że rząd będzie starał się przekonywać
mieszkańców terenów, przez które obwodnica ma przebiegać, a którzy
zapowiadają protesty. Zapowiedział, że otrzymają oni stosowne
odszkodowania za ziemię pod budowę obwodnicy.
Skarb Europy ocalony
Organizacje pozarządowe zaangażowane w kampanię na rzecz ochrony Doliny
Rospudy - Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP), WWF Polska, i
Polska Zielona Sieć (PZS) - podkreślają, że decyzja rządu o zmianie
przebiegu obwodnicy Augustowa jest zgodna z prawem polskim i europejskim.
- Organizacje pozarządowe od dawna zwracały uwagę, że planowany przebieg
obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy był niezgodny z polskim prawem
o ochronie przyrody. Sprawa skomplikowała się dodatkowo po wejściu
Polski do Unii Europejskiej, gdy zaczęły nas obowiązywać dyrektywy
unijne dotyczące obszaru Natura 2000 - powiedziała Małgorzata Górska z
OTOP.
"Wszystko wskazuje na to, że zbliża się szczęśliwy koniec wieloletniej
walki o ocalenie jednego z przyrodniczych skarbów Europy" - napisali
przedstawiciele organizacji. Deklarują, że "odetchnęli z ulgą", bo droga
ominie unikalne przyrodniczo torfowiska w Dolinie Rospudy.
Zdaniem Marty Majki Wiśniewskiej z WWF Polska, zwyciężył rozsądek i "szeroko
pojęty interes nas wszystkich". - Dwa miasta zyskają w krótkim czasie
obwodnicę a cenna przyroda ocaleje - ocenia decyzję rządu.
Batalia o Rospudę
Walka o lokalizację obwodnicy Augustowa trwa już kilkanaście lat. Przez
ten czas rozpatrywane były przez drogowców różne warianty przebiegu
trasy, trwały procedury wykupu ziemi, prezentowano najbardziej optymalne
koncepcje, wyliczano koszty.
Głośno o budowie obwodnicy jest od czterech lat, gdy wybrany został
wariant przez cenną przyrodniczo dolinę rzeki Rospudy. Gwałtowny spór,
który wybuchł wtedy na linii mieszkańcy miasta - ekolodzy, zatoczył
szerokie koło. Objął także organizacje międzynarodowe, instytucje
europejskie i polityków w kraju i za granicą.
Od 2005 roku mieszkańcy, wraz z Komitetem Wspierającym Budowę Obwodnicy
Augustowa, rozpoczęli protesty, domagając się jak najszybszego
rozpoczęcia budowy. Protesty zaczęli organizować na drodze krajowej nr 8
w Augustowie, blokując przejazd. Podobne akcje, już nie tak
spektakularne jak na początku, organizowane są do dziś. W lutym 2007
roku wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wydał pozwolenie na budowę
obwodnicy Augustowa, mającej przebiegać częściowo przez Dolinę Rospudy.
Budowa obwodnicy Augustowa mogła zacząć się niedługo potem, gdyż
rozstrzygnięty był przetarg na inwestycję. Przetarg wygrała firma
Budimex Dromex z ofertą 438,9 mln zł brutto. Zaplanowano, że obwodnica
Augustowa będzie miała 17 km długości. W newralgicznym miejscu doliny
miała przebiegać 500-metrowej długości estakada.
Drogowcy zapewniali, że inwestycja zaprojektowana została w sposób
zabezpieczający jej późniejszy wpływ na środowisko. Twierdzili też, że
na etapie budowy ingerencja będzie minimalna. Budowa była też obwarowana
konkretnymi kompensatami przyrodniczymi. Są to działania obejmujące m.in.
rekultywację gleby, zalesianie, zadrzewianie lub tworzenie skupisk
roślinności.
Ekolodzy uznają jednak Dolinę Rospudy za obszar bezcenny przyrodniczo i
zapowiedzieli, że do budowy nie dopuszczą. Ich zdaniem, w miejscu tym
znajduje się jedyne w Polsce i bardzo rzadkie na świecie stanowisko
storczyka - miodokwiatu krzyżowego. Jak podają, są tam też inne rośliny
chronione, w tym storczykowe, żyją rzadkie gatunki ptaków, m.in. bocian
czarny i orzeł bielik. Dolina Rospudy jest obszarem chronionym w ramach
Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.
Ekolodzy początkowo organizowali akcje społecznego poparcia, zbiórki
podpisów i pikiety, m.in. przed Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku. W
połowie lutego 2007 roku zaostrzyli swoje działania - działacze i
sympatycy Greenpeace rozbili obóz w dolinie Rospudy i przypięli się do
drzew, by uniemożliwić ich wycinkę pod inwestycję.
Wstrzymali się z radykalnymi działaniami, gdy uzyskali zapewnienie, że
budowa nie wejdzie w obszar chroniony. Pod koniec lutego 2007 r. budowa
ruszyła jednak w innym miejscu, na skrzyżowaniu dróg krajowych nr 61 i 8
przed Augustowem, od strony Białegostoku.
W tym czasie Komisja Europejska zapowiedziała, że jest zdecydowana na
zastosowanie przyspieszonej procedury karnej przeciwko Polsce w związku
z nie tylko budową obwodnicy Augustowa, ale i obwodnicy Wasilkowa koło
Białegostoku, która także przechodzi przez tereny chronione.
KE zarzuciła Polsce złamanie przepisów UE o terenach chronionych w
ramach programu Natura 2000. Sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału
Sprawiedliwości.
W maju 2007 roku w województwie podlaskim z inicjatywy PiS odbyło się
referendum w związku z budowana obwodnicą. Połączono je z
przedterminowymi wyborami do sejmiku województwa.
Mieszkańcy województwa mieli odpowiedzieć na jedno pytanie dotyczące
lokalizacji, tzn. czy opowiadają się za jej przebiegiem przez Dolinę
Rospudy, czyli zgodnie z projektem zatwierdzonym decyzją wojewody
podlaskiego.
Ponad 92% głosujących opowiedziało się za budową obwodnicy Augustowa
przez Dolinę Rospudy, jednak z powodu niskiej frekwencji (21,56%)
referendum uznano za nieważne.
Kilka miesięcy później WSA w Warszawie uchylił decyzję ministra
środowiska z rządu PiS - Jana Szyszki - w sprawie obwodnicy Augustowa
przez dolinę Rospudy. Decyzja dotyczyła środowiskowych warunków zgody na
budowę obwodnicy.
Spór wciąż trwał i aby wypracować konsensus w sprawie lokalizacji
obwodnicy, minister środowiska Maciej Nowicki zwołał "okrągły stół". W
jego skład weszli przedstawiciele rządu, samorządu, drogowcy, naukowcy,
ekolodzy i przedstawiciele mieszkańców Augustowa.
Zgodnie z ustaleniami tego zespołu, na podstawie raportu wybranej firmy
konsultingowej, minister środowiska miał wybrać jeden z trzech
zaproponowanych wariantów przebiegu obwodnicy.
Pod koniec 2008 roku całkowicie zostały wstrzymane prace przy budowie
obwodnicy Augustowa. Na początku 2009 roku Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad zerwała kontrakt z firmą Budimex Dromex. Budmiex
Dromex oszacował wartość zrealizowanych przez tę firmę robót przy
przerwanej budowie obwodnicy Augustowa na 92 mln zł.
Firma DHV w lutym 2009 roku złożyła kompletny, uzupełniony raport, z
którego wynikało, że najmniej szkodliwym dla środowiska wariantem budowy
obwodnicy Augustowa jest droga przez miejscowości w pobliżu Raczek, a
nie przez dolinę Rospudy.
PAP
Gulden z okazji jubileuszu polskiego rocka
Z okazji 50-lecia narodzin polskiego rock'n'rolla Mennica Polska wybije
w maju okolicznościowego guldena.
Jubileusz polskiego rock'n'rolla ma związek z koncertem pierwszego,
krajowego zespołu rockowego Rhythm and Blues z Bogusławem Wyrobkiem
(1937-1997) jako solistą. 24 marca 1959 r. grupa zagrała w klubie Rudy
Kot w Gdańsku. Kapela powstała z inicjatywy Franciszka Walickiego,
zwanego przez swoich licznych fanów "polskim Presleyem".
Projekt guldena, autorstwa Dobrochny Surajewskiej - absolwentki Akademii
Sztuk Pięknych w Gdańsku - pokazano w Urzędzie Miejskim w Sopocie. Awers
monety o nazwie "4 guldeny sopockie" przedstawia gryf gitary na tle
winylowej płyty, rewers - herb Sopotu. Mennica Polska wyda też "4
guldeny sopockie" z okazji stulecia Opery Leśnej w Sopocie.
Obie okolicznościowe monety wyemitowana zostaną w nakładzie po 50 tys.
sztuk i będą dostępne w Sopocie od 1 maja do 30 września. Wartość
nominalna jednej monety wyniesie cztery złote. Guldenami będzie można
płacić m.in. na molo, w wybranych restauracjach i kawiarniach; będzie je
też można zachować sobie na pamiątkę.
Sopockie guldeny nawiązują do waluty obiegowej przedwojennego Wolnego
Miasta Gdańska, w granicach którego znalazł się kurort. Gulden gdański
obowiązywał od listopada 1923 r. do 1 września 1939 r. i zastąpił markę
gdańską. Koncert Rhythm and Blues w "Rudym Kocie" 50 lat temu okazał się
prawdziwą sensacją dla publiczności. Muzycy zagrali wówczas piosenki
m.in. z repertuaru Billa Haleya, Elvisa Presleya i Tommy'ego Steele'a.
Grupa wielokrotnie bisowała, a występ wywołał entuzjastyczne reakcje w
prasie. - Był to właściwie pierwszy tego rodzaju koncert w wykonaniu
polskich muzyków, w którym rock'n'roll starano się utrzymać w jego
najczystszym brzmieniu - napisał po koncercie recenzent "Wieczoru
Wybrzeża".
W środę wieczorem z okazji 50. rocznicy koncertu Rhythm and Blues
odbędzie się w Rudym Kocie okolicznościowe spotkanie z udziałem
Franciszka Walickiego. Zaprezentowana zostanie tablica pamiątkowa w
kształcie gitary elektrycznej, która zostanie wmurowana na fasadzie
budynku 24 czerwca, podczas uroczystości ponownego otwarcia klubu po
wieloletnim remoncie. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wręczy też
Walickiemu nagrodę za wybitne osiągnięcia i zasługi w dziedzinie kultury.
PAP
Poniedziałek, 2009-03-23
Sikorski: nie byłem i nie
jestem kandydatem na szefa NATO
Na dwa tygodnie przed decyzją państw NATO w sprawie wyboru nowego
sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego, szef polskiej
dyplomacji Radosław Sikorski kolejny raz zaprzeczył jakoby kandydował na
to stanowisko.
- Wielokrotnie dobitnie podkreślałem: nie byłem i nie jestem kandydatem
- powiedział dziennikarzom Sikorski.
Decyzja o tym, kto obejmie funkcję sekretarza generalnego ma zostać
ogłoszona najprawdopodobniej na kwietniowym, jubileuszowym szczycie w
Strasburgu.
Sikorski podkreślił, że decyzja o wyborze nowego szefa NATO zapada w
drodze konsensusu, co oznacza, że wszystkie państwa Sojuszu, w tym
Polska, muszą się na tę kandydaturę zgodzić.
- Najprawdopodobniej decyzja zapadnie 3-4 kwietnia na szczeblu szefów
państw i rządów w Strasburgu, co oznacza, że w imieniu Polski będzie ją
podejmował - przy rekomendacji rządu - pan prezydent Lech Kaczyński -
powiedział szef MSZ.
Sikorski dodał, że rząd bierze obecnie aktywny udział w konsultacjach w
sprawie nowego sekretarza generalnego NATO. - Polska ma swoje kryteria,
jakim przyszły sekretarz generalny powinien odpowiadać. To są kryteria
związane zarówno z tradycyjną rolą Sojuszu, jaką jest zdolność do obrony
jego terytorium, jak i z najważniejszą dziś operacją Sojuszu - w
Afganistanie - powiedział Sikorski.
W poniedziałek portal EUobserver podał, że przyszłym sekretarzem
generalnym NATO, mimo nieformalnego sprzeciwu Turcji, zostanie 56- letni
premier Danii Anders Fogh Rasmussen.
Turcja podważa kandydaturę 56-letniego Rasmussena z powodu jego reakcji
na publikację w Danii karykatur Mahometa, a zwłaszcza ze względu na
odmowę spotkania z ambasadorami krajów muzułmańskich.
Według portalu, opór Ankary można będzie jednak pokonać dzięki umowie z
Waszyngtonem, dotyczącej wysłania żołnierzy NATO do Afganistanu. Szef
duńskiego rządu ma już prawdopodobnie poparcie Wielkiej Brytanii,
Francji i Niemiec. Decyzja o wyborze nowego sekretarza generalnego
sojuszu musi zostać podjęta jednomyślnie przez 26 krajów członkowskich.
Sikorski uczestniczył w poniedziałek w przyjęciu okolicznościowym,
upamiętniającym 90. rocznice nawiązania stosunków dyplomatycznych między
Polską a Japonią.
Podczas spotkania ambasador Japonii w Polsce Ryuichi Tanabe, przekazał
na ręce Sikorskiego listy gratulacyjne od premiera Japonii Taro Aso i
ministra Spraw Zagranicznych Japonii Hirofumiego Nakasone.
Analogiczna ceremonia odbędzie się w poniedziałek w Tokio.
PAP
Obserwatorium na Śnieżce wznowiło pracę
Urządzenia pomiarowe Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego
Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na Śnieżce rozpoczęły
ponownie pracę, po katastrofie budowlanej, która miała miejsce w połowie
marca. Pracownicy wchodzą do obserwatorium co trzy godziny, aby odczytać
pomiary i sprawdzić urządzenia.
Jak poinformował rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki
Wodnej Łukasz Legutko, część budowli (dysk górny), która zawaliła się
kilka dni temu, jest co prawda dobrze zabezpieczona, ale pracownicy
nadal nie mogą przebywać w obserwatorium na stałe, więc wchodzą do niego
jedynie na chwilę co trzy godziny.
Rzecznik powiedział, że jak tylko pozwoli na to pogoda, to zawalona
część budowli zostanie rozebrana. Nie wiadomo też, czy górny dysk
zostanie odtworzony, czy wybudowany na nowo. - Bardzo możliwe, że
zrezygnujemy z odbudowania dysku górnego w obawie, że ponownie może
dojść do katastrofy budowlanej - mówił Legutko. Jak tłumaczył, ze
wstępnych ustaleń wynika, że ta konstrukcja budowlana nie wytrzymała
górskich warunków, a zatem nie ma sensu odtwarzanie czegoś, co nie zdało
egzaminu.
Tymczasem prokuratura w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w związku z
katastrofą budowlaną w obserwatorium. Prokuratura, wyjaśniając przyczynę
katastrofy, chce ustalić, czy część budynku zawaliła się z powodu złych
warunków atmosferycznych, czy raczej doszło do zaniedbań lub błędu
ludzkiego.
W obserwatorium załamała się konstrukcja górnej części budynku -
prawdopodobniej z powodu silnego wiatru. W wyniku katastrofy nikt nie
ucierpiał, bo załoga obserwatorium w porę została ewakuowana. Wcześniej
bowiem, podczas silnego wiatru, doszło do pęknięcia ścian, sufitu oraz
uszkodzenia podłogi.
PAP
"W 2011 roku Węgry i Polska będą przewodniczyć w UE"
O relacjach polsko-węgierskich, obecności obu krajów w UE i o kryzysie
gospodarczym rozmawiali w Warszawie prezydenci Lech Kaczyński i Laszlo
Solyom.
- Omawialiśmy problemy związane z relacjami polsko-węgierskimi, z naszą
wspólną przynależnością do Unii Europejskiej i do NATO - powiedział
L.Kaczyński w Pałacu Prezydenckim podczas wspólnej konferencji prasowej
po spotkaniu. Tematem rozmowy prezydentów była także sytuacja wewnętrzna
w Polsce i na Węgrzech.
W sobotę premier Węgier Ferenc Gyurcsany złożył niespodziewaną
deklarację, że zamierza podać się do dymisji. Gyurcsany zaskoczył opinię
publiczną, proponując swą dymisję oraz powołanie nowego rządu z nowym
premierem, który zająłby się reformą gospodarczą kraju. Ustępujący
premier Węgier powiedział, że parlament będzie mógł zatwierdzić jego
następcę 14 kwietnia.
Według węgierskich mediów prawdopodobnymi kandydatami na premiera Węgier
są ekonomista i bankowiec Gyorgy Suranyi oraz historyk, były prezes
Akademii Nauk Ferenc Glatz. Solyom podkreślił ścisłą współpracę między
Węgrami a Polską, zarówno bilateralną, jak i w ramach Unii Europejskiej.
- W 2011 roku, kiedy Węgry i Polska będą przewodniczyć w UE, będziemy
mieli szczególną szansę na reprezentowanie swoich interesów - zaznaczył
węgierski prezydent. Prezydencja Węgier przypada w pierwszej połowie
2011 roku, Polski - w drugim półroczu.
- Jeżeli chcemy reprezentować nasze interesy w Unii, musimy rozwijać
infrastrukturę północno-południową. Każdy gazociąg, rurociąg idzie ze
wschodu na zachód i odwrotnie, ale musimy wybudować gazociągi i
rurociągi z północy na południe - dodał Solyom. Prezydenci rozmawiali
także m.in. o polskiej inicjatywie Partnerstwa Wschodniego, perspektywie
członkostwa w UE krajów bałkańskich, a także o Traktacie Lizbońskim. -
Cieszy mnie, że pan prezydent podkreślał, że Polska nie będzie
przeszkodą w ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego - podkreślił węgierski
prezydent. Dodał, że rozmowa dotyczyła też skutków kryzysu gospodarczego
dla Polski oraz dla Węgier. Prezydenci poruszyli również sprawę relacji
Polski ze swoimi mniejszościami za granicą, m.in. mówili o Karcie Polaka.
Blisko 1,5 mln Węgrów żyje w Rumunii od czasu, gdy Węgry utraciły po I
wojnie światowej dwie trzecie terytorium i połowę ludności na rzecz
państw ościennych, w tym Rumunii - Siedmiogród i część Banatu. W lutym
prezydent Rumunii Traian Basescu wykluczył jakąkolwiek perspektywę
autonomii dla Szeklerów - mniejszości węgierskiej w Rumunii.
Podczas wizyty prezydenta Węgier L.Kaczyński nadał pośmiertnie - za
wybitne zasługi dla Rzeczypospolitej Polskiej oraz za niesienie pomocy
polskim uchodźcom w czasie II wojny światowej - Krzyż Komandorski Orderu
Odrodzenia Polski Janosowi Esterhazy'emu - węgierskiemu działaczowi
społecznemu i politycznemu. Prezydent przekazał nadany order córce
hrabiego Alice Esterhazy-Malfatti.
L.Kaczyński podkreślił, że jest szczęśliwy, iż może odznaczyć bohatera
węgierskiego związanego z Polską więzami krwi, który uratował mnóstwo
naszych rodaków i setki Żydów. Prezydent zaznaczył, że "w nagrodę" za te
zasługi Esterhazy wiele lat spędził w sowieckim więzieniu. Po kilkunastu
latach w więzieniach i łagrach zmarł w 1957 roku.
Wizyta Solyoma w Polsce ma charakter symboliczny, gdyż 23 marca na
Węgrzech obchodzi się dzień polski, a w Polsce - dzień węgierski. We
wtorek, w drugim dniu wizyty, prezydenci Polski i Węgier odwiedzą Krosno.
W tym mieście odbędzie się specjalna uroczystość upamiętniająca
węgierskie miasta, które przyjęły polskich uchodźców w 1939 roku.
PAP
Niedziela, 2009-03-22
Puszcza Piska odnowiona
po wielkiej katastrofie
Po siedmiu latach kończy się odnawianie lasu po huraganie, jaki latem
2002 roku przeszedł nad Puszczami Piską, Kurpiowską, Borecką i obszarami
leśnymi koło Giżycka i Drygał. Jak oceniają leśnicy, była to największa
katastrofa, jaka dotknęła lasy w powojennej historii Polski.
- Wkrótce leśnicy rozpoczną wiosenne sadzenie drzewek na obszarze 560
hektarów otwartej powierzchni, która powstała po uporządkowaniu
zniszczonego drzewostanu - powiedział rzecznik Regionalnej Dyrekcji
Lasów Państwowych w Białymstoku, Marek Taradejna.
Podkreślił, że od 2002 roku przez kolejne lata odnowiono las na obszarze
blisko 7 tys. hektarów. Potrzeba będzie kilkudziesięciu lat, by
przypominał on ten sprzed nawałnicy.
Jeszcze przez długi czas leśnicy będą chronić sadzonki przed owadami,
chorobami i zwierzyną, a także wzmacniać ochronę przeciwpożarową i
odtwarzać infrastrukturę leśną.
Obszar, na którym rosną sadzonki, zwierzęta leśne traktują jak wielką "stołówkę",
dlatego leśnicy muszą zabezpieczać młode drzewka przed zniszczeniem.
W ramach swoistego eksperymentu, bez ingerencji leśnicy pozostawili
obszar 450 hektarów. Nazwali go Lasem Ochronnym Szast, co w gwarze
mazurskiej oznacza wichurę, huragan.
- W tym przypadku potrzeba będzie znacznie więcej czasu - paru setek
lat, by powrócił tu gęsty bór sosnowy - powiedział Taradejna.
Dla turystów leśnicy wybudowali w tym miejscu ścieżki dydaktyczne i
wieżę widokową.
W lipcu 2002 roku huragan połamał i powalił drzewa na powierzchni niemal
33 tysięcy ha, z czego 17 tys. ha drzewostanów zostało zniszczonych
całkowicie. Wichura zniszczyła drzewa w pasie o długości 130 kilometrów
i szerokości kilkunastu kilometrów.
PAP
Czesi będą reprezentować Polskę na szczycie G-20
Na kwietniowym szczycie G-20 całą UE, w tym Polskę, będzie
reprezentowała prezydencja czeska - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś.
- Chodzi o to, żeby na tym szczycie, Unia Europejska mówiła wspólnym i
jednolitym głosem - dodał Graś. Czesi na szczycie UE w Brukseli
otrzymali dokładne instrukcje od krajów członkowskich w tej sprawie.
Szczyt grupy G-20, czyli 19 najbogatszych krajów świata i największych
wschodzących gospodarek oraz UE, odbędzie się 2 kwietnia w Londynie.
Członkowie G-20 spotykają się raz do roku i dyskutują głównie o wspólnej
polityce finansowej.
W sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Polska odniosła "względny
sukces" na unijnym szczycie w Brukseli, a rząd obarczył
odpowiedzialnością za brak członkostwa w G-20. Uznał to za "wielką
porażkę rządu i osobiście Donalda Tuska". Zdaniem Kaczyńskiego,
nieobecność Polski w G-20 oznacza jej degradację i jest dla innych
krajów sygnałem, że Polskę należy traktować "w sposób, który nie oddaje
naszego potencjału".
Odnosząc się do sobotniej wypowiedzi prezesa PiS, Graś zaznaczył, że na
unijnym szczycie w Brukseli nie było mowy o udziale (Polski) w G-2O. -
Kraje członkowskie skupiały się na jak najlepszym "wyposażeniu"
prezydencji czeskiej do reprezentowania UE na najbliższym szczycie G-20
- powiedział rzecznik rządu.
- G-20 to stosunkowo młody twór, na razie obserwujemy jak mechanizmy tej
grupy będą się kształtować - odpowiedział Graś pytany, czy Polska
kiedykolwiek ubiegała się o samodzielne członkostwo w G-20. - Nie
wykluczamy jednak członkostwa w przyszłości - dodał.
Graś podkreślił, że członkostwo Polski we wszelkich grupach współpracy
ekonomicznej, w tym w G-20 zależy od siły naszej gospodarki. - Należy
zatem skupić się na wzmacnianiu własnej gospodarki, żeby spełniać
kryteria - podsumował Graś.
PAP
"Prawdziwa historia listy Schindlera"
Oskar Schindler nie brał udziału w spisywaniu nazwisk Żydów ocalonych z
piekła obozu koncentracyjnego. W ramach cyklu "Rozmowy o książkach" 7
marca Konsul Generalny Republiki Federalnej Niemiec dr Thomas Gläser
zaprezentował w swojej siedzibie książkę "Prawdziwa historia listy
Schindlera", spisanej przez naocznego świadka Mietka Pempra.
Mieczysław Pemper, młody student pochodzenia żydowskiego dzięki
znajomości języka niemieckiego i stenografii po osadzeniu w krakowskim
obozie Płaszów, został bezpośrednim podwładnym Komendanta Obozu Amona
Goetha.
Dzięki nieograniczonemu dostępowi do dokumentacji i pomocy niemieckiego
przedsiębiorcy, Oskara Schindlera, w jego głowie narodził się sprytny
plan. Gdy w Brunnlitz Schindler otworzył fabrykę pocisków, Mietek Pemper
z pomocą braci Stern, Izaaka i Natana, stworzył listy transportowe z
nazwiskami Żydów mających tam pracować. Tak właśnie powstała Lista.
Co ciekawe, postać Mietka Pempera w ogóle nie pojawia się w filmie
Spielberga. Jak tłumaczył reżyser, ze względu na skomplikowane losy
autora, jego postać nie nadawała się do przedstawienia. Scena, w której
Izaak Stern spisuje nazwiska dyktowane przez Schindlera jest filmową
fikcją. Książka przedstawia dramat człowieka żyjącego w nieustannym
strachu. Ale co ważniejsze, pokazuje że nawet w czasach terroru można
pozostać prawdziwym człowiekiem - powiedział prof. Aleksander Skotnicki.
Ze względu na stan zdrowia Mieczysław Pemper nie był w stanie przyjechać
osobiście na promocję książki. We wtorek 20 marca obchodzi 89 urodziny.
Z tej okazji konsulat przygotował kartkę urodzinową, pod którą każdy z
uczestników spotkania mógł złożyć podpis. Kartka zostanie wysłana do
Augsburga, gdzie od 1958 roku mieszka autor.
Eliza Kłosowska Polska Gazeta Krakowska
Dzień Morza Bałtyckiego
22 marca w krajach położonych nad Morzem Bałtyckim jest obchodzony Dzień
Ochrony Bałtyku. Został ustanowiony przez Komisję Helsińską w 1997 roku
jako element Światowego Dnia Wody, także obchodzonego 22 marca.
Dzisiejszy dzień jest okazją, aby przypomnieć mieszkańcom Ziemi, że
można zapobiegać problemom związanym z niedostatkiem wody oraz jej
zanieczyszczeniem.
Bałtyk, którego powierzchnia wraz z cieśniną Kattegat wynosi ponad 415
tysięcy kilometrów kwadratowych, narażony jest na skażenie ściekami
pochodzącymi z przemysłu chemicznego, metalurgicznego, rolnictwa oraz
eksploatacji statków. Zanieczyszczenia chemiczne powodują zaburzenia
kodu genetycznego wielu gatunków oraz śmierć organizmów zwierzęcych i
roślin.
Ochroną środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego zajmuje się Komisja
Helsińska. W 1974 roku państwa nadbałtyckie podpisały konwencję, która
weszła w życie 6 lat później. Reguluje ona zagadnienia związane z
kompleksową ochroną środowiska Morza Bałtyckiego. Obejmuje zapobieganie
zanieczyszczeniom z lądu i statków, zakaz zatapiania odpadów i innych
substancji oraz współpracę przy zwalczaniu zanieczyszczenia morza.
Zawiera też listę substancji i materiałów niebezpiecznych lub
szkodliwych.
W 2000 roku zakończył się proces ratyfikacji kolejnej konwencji
ekologicznej, podpisanej przez wszystkie państwa leżące nad Bałtykiem
oraz Wspólnotę Europejską. Wzmacnia ona zobowiązania stron zawarte w
konwencji z 1974 roku. Chroni przed zanieczyszczeniami wszystkie wody
należące do Morza Bałtyckiego, łącznie z jego zlewiskiem na terenie
krajów, które ją podpisały. Szczególnie chronionymi przez Komisję
Helsińską fragmentami polskiego wybrzeża są Woliński Park Narodowy,
Nadmorski Park Krajobrazowy, Mierzeje Helska i Wiślana oraz Kępa
Redłowska.
IAR
Sobota, 2009-03-21
Przemycił figurkę sprzed
2 tys. lat i wystawił w internecie
Stołeczni policjanci zatrzymali mężczyznę, który przemycił do Polski
figurkę pochodzącą prawdopodobnie z nielegalnych wykopalisk
archeologicznych w Syrii. 19-latek wystawił przedmiot na internetowym
portalu aukcyjnym - podała policja.
- Młody obywatel Polski i Syrii twierdzi, że zakupił ją podczas wakacji
od osób prowadzących w Syrii nielegalne prace archeologiczne -
poinformowała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej
Policji.
Na ślad mężczyzny trafili pracownicy Krajowego Ośrodka Badań i
Dokumentacji Zabytków. Zwrócili uwagę na pewnego klienta portalu
aukcyjnego, który oferował do sprzedaży głowę figurki.
- W ofercie zapewniał, że jest to oryginalny eksponat pochodzący sprzed
dwóch tysięcy lat, odkryty podczas prac archeologicznych w Syrii -
powiedziała Kędzierzawska.
Przy współpracy z administratorami portalu aukcyjnego ustalono dane
osoby chcącej sprzedać ten przedmiot. W piątek policjanci weszli do
mieszkania na warszawskiej Woli, gdzie zastali 19-latka i znaleźli
oferowaną na aukcji głowę figurki oraz drugą figurkę przedstawiającą
wojownika chińskiego.
- Podczas rozmowy z policjantami mężczyzna twierdził, że figurkę zakupił
podczas wakacji w Syrii od osób zajmujących się tam nielegalnie pracami
archeologicznymi - powiedziała Kędzierzawska.
Zarówno 19-latek, jak i jego rodzice zostali przesłuchani. Teraz biegły
oceni, czy zabezpieczony przedmiot to antyk czy falsyfikat.
PAP
Na Zamku Królewskim nagrodzą najlepszych reportażystów
W sobotę odbędzie się jubileuszowa, piąta Gala Polskich Reportażystów "MELCHIORY
2008". Tym razem nagrody Polskiego Radia zostaną rozdane na Zamku
Królewskim w Warszawie. W konkursie przyznawane są nagrody w dwóch
kategoriach: reportaż radiowy oraz prasowo-telewizyjny.
Na tegoroczny konkurs wpłynęły 84 prace. Pomysłodawczyni konkursu,
kierownik Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia Irena Piłatowska
podkreśla, że poziom prac nadesłanych na tegoroczną edycję konkursu był
wysoki i jest potwierdzeniem znakomitej pozycji polskiego reportażu na
radiowej mapie świata.
Jury do finału nominowało po cztery reportaże w dwóch kategoriach. W
kategorii Premiera Roku zakwalifikowały się cztery reportaże radiowe: "Bombka
szczęścia" - Henryka Dedo i Waldemara Kasperczaka (Studio Reportażu i
Dokumentu PR/"Głos Ewangelii"), "Gdzie strumyk płynie?" - Jana Smyka (PR
Białystok); "Lusia Cytryn - kobieta waleczna" Małgorzaty Żerwe z Radia
Gdańsk oraz "Walka z wiatrakami" Patrycji Gruszczyńskiej-Ruman ze Studia
Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.
W kategorii Inspiracja Roku nominowano Edytę Gietkę i Marcina
Kołodziejczyka z tygodnika "Polityka" oraz Izabelę Szukalską i Agnieszkę
Świdzińską z TVP SA Oddział w Katowicach.
W kategorii Reportażysta Roku rozgłośnie nominowały: Jolantę Rudnik z
Radia Koszalin oraz Cezarego Galka z Radia Zachód Zielona Góra.
Zostanie także przyznana Nagroda Specjalna Studia Reportażu i Dokumentu
PR. Od 2005 roku przyznaje ją kierownictwo Studia za działania na rzecz
rozwoju gatunku lub jego promocji. W tym roku to specjalne wyróżnienie
otrzyma kierownik Klubu Księgarza przy Rynku Starego Miasta w Warszawie
Jan Rodzeń, za wieloletnią współpracę, niezawodność oraz wyjątkowe
zaangażowanie w popularyzację reportażu radiowego.
Oczywiste odwołanie w nazwie konkursu do Melchiora Wańkowicza jest
przywołaniem najlepszej tradycji polskiego reportażu oraz warsztatu i
stylu pracy, do którego sięgają dziennikarze uprawiający ten gatunek we
wszystkich mediach.
W jury konkursu zasiadają: Irena Piłatowska-Mądry (przewodnicząca),
Janina Jankowska, Hanna Krall, Krystyna Melion i Anna Sekudewicz.
IAR
Legendarny polski bard obala kubańskie mury
"Gazeta Wyborcza" pisze o płycie z piosenkami Jacka Kaczmarskiego, którą
nagrał kubański undergroundowy muzyk Ciro Diaz Penedo. Jest on liderem
zakazanego w swoim kraju zespołu La Babosa Azul.
Kubańskiego muzyka zainspirował były charge d'affaires polskiej ambasady
w Hawanie Daniel Gromann. To on dał artyście nagrania Kaczmarskiego.
Na płycie "Cuando Amanezca el D~a" jest 12 piosenek, między innymi: "Przedszkole",
"Zbroja", "Poczekalnia", "Koń wyścigowy" i "Nie lubię". Nagrana przed
rokiem płyta jest dostępna tylko w internecie, ponieważ Penedo nie może
oficjalnie nagrywać ani koncertować.
Utwory nie są prostym przekładem. W kubańskiej "Naszej klasie" pojawiają
się imiona kolegów Ciro ze szkoły. Inne są też kierunki emigracji - do
Miami, Nowego Jorku, Madrytu i Włoch.
Nagranie płyty wsparła polska ambasada. - Została stworzona za zgodą
spadkobierców Kaczmarskiego jako projekt niekomercyjny, jako promocja
polskiej kultury i wsparcie dla kubańskiej kultury niezależnej - mówi "Gazecie
Wyborczej" Daniel Gromann.
IAR
Piątek, 2009-03-20
Polacy w Berlinie -
wystawa
300 lat obecności Polaków w Berlinie dokumentuje wystawa otwarta w
stolicy Niemiec. Wystawa zatytułowana "My, berlińczycy" jest próbą
spojrzenia na relacje polsko-niemieckie widziane oczyma Polaków żyjących
w Berlinie.
Główna ekspozycja została poświęcona wpływowi Polaków na rozwój
kulturowy i społeczny Berlina. Prezentuje berlińskie etapy życia tak
znanych osobistości jak biskup Ignacy Krasicki, Ludwik Mierosławski czy
Wojciech Kossak, który przez dziesięć lat był nadwornym malarzem cesarza
Prus Wilhelma II.
Historia "polskiego Berlina" doprowadzona jest do dnia dzisiejszego i
uzupełniona informacjami na temat współczesnej Polonii. Osobno, w innym
muzeum, prezentowana jest wystawa sztuki współczesnych polskich artystów
mieszkających w Berlinie.
Podczas uroczystości otwarcia wystawy pełnomocnik premiera ds. stosunków
międzynarodowych Władysław Bartoszewski podkreślił, że kładzie ona
nacisk na to, co łączy, a nie co dzieli Polaków i Niemców. Były
prezydent Niemiec Richard von Weizsaecker uznał wystawę za element
polsko-niemieckiego dialogu, dzięki któremu oba narody mogą się lepiej
poznać i zrozumieć swoje odmienne sposoby patrzenia na historię.
Organizatorem ekspozycji jest Centrum Badań Historycznych Polskiej
Akademii Nauk. Wystawę będzie można oglądać w stolicy Niemiec do połowy
czerwca. Jesienią zostanie pokazana w Warszawie.
IAR
Inauguracja konkursu Magina we Francji
Koncertem w ambasadzie polskiej w Paryżu rozpoczął się 13.
Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny imienia Miłosza Magina. Odbywa się
on pod patronatem ministerstw kultury Francji i Polski.
W koncercie inauguracyjnym wystąpił francuski pianista Philippe Devaux,
który wykonał między innymi utwory Fryderyka Chopina. Właściwy konkurs
potrwa od piątku do poniedziałku. Został on podzielony na trzy kategorie
- kategorię pianistów koncertujących, kategorię podstawową oraz
kategorię wyższą .
Uczestnikom konkursu proponowane są do wykonania utwory różnych
kompozytorów polskich - od epoki romantycznej aż po muzykę współczesną,
a także dzieła Francuzów - Claude'a Debussy'ego i Maurice'a Ravela.
Koncert laureatów odbędzie się we wtorek 24 marca, w kościele
Saint-Merry w czwartej dzielnicy Paryża.
Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny istnieje już od roku 1985.
Został on stworzony z myślą o wspieraniu młodych, utalentowanych
pianistów oraz o promowaniu polskiej muzyki.
IAR
Prezydent i premier: niech Trybunał rozstrzygnie spór
Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk tuż po powrocie ze
szczytu unijnego w Brukseli zastanawiają się, kto powinien podejmować
decyzję, gdy delegacja nie jest jednomyślna. - Ja i prezydent często
jesteśmy w sporze - mówił Donald Tusk, dodając, że to osłabia polską
pozycję. Obaj zgodzili się, że sprawę powinien rozstrzygnąć Trybunał
Konstytucyjny.
Już za kilka dni, 27 marca, Trybunał Konstytucyjny zajmie się wnioskiem
Donalda Tuska o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem,
a szefem rządu w sprawie reprezentacji Polski podczas szczytów unijnych.
W październiku ubiegłego roku Tusk zwrócił się o rozstrzygnięcie, czy
prezydent może samodzielnie decydować o udziale w szczycie Unii i
prezentowaniu tam stanowiska Polski, czy też ostateczna decyzja w tej
sprawie należy do szefa rządu.
Pytany podczas konferencji prasowej w Brukseli o to orzeczenie,
prezydent powiedział, że spodziewa się, iż orzeczenie uwzględni "artykuły
10, 126 i 133 konstytucji, a także przepis, który mówi o uprawnieniach
rządu w zakresie polityki zagranicznej".
Chodzi o przepisy, które mówią, że "władzę wykonawczą sprawują prezydent
i Rada Ministrów", ale prezydent "jest najwyższym przedstawicielem RP i
gwarantem ciągłości władzy państwowej", "czuwa nad przestrzeganiem
Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz
nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium". Art. 133 stanowi,
że "prezydent w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem
Rady Ministrów i właściwym ministrem".
Z kolei art. 146 konstytucji mówi, że "Rada Ministrów prowadzi politykę
wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej", a w szczególności
m.in.: "zapewnia bezpieczeństwo zewnętrzne państwa, sprawuje ogólne
kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami
międzynarodowymi, zawiera umowy międzynarodowe wymagające ratyfikacji
oraz zatwierdza i wypowiada inne umowy międzynarodowe".
Spór o to, zdaniem premiera, osłabia naszą pozycję. - Z definicji
jesteśmy słabsi, kiedy nasi rozmówcy, czy nasi partnerzy podejrzewają,
że może drugi rozmówca ma inne zdanie na ten temat. I to nie jest wina
czy odpowiedzialność któregokolwiek z polskich polityków, tylko sytuacja
obiektywnie powoduje, że wtedy nasza pozycja może być chwilowo słabsza -
przekonywał premier.
- Jest rzeczą ważną, aby rozstrzygnąć, nie kto na jakim krześle siedzi i
nie czy jeździmy na Rady Europejskie we dwóch, czy pojedynczo, tylko kto
- w sytuacji, kiedy mamy różne zdania - decyduje o tym, jakie jest
stanowisko polskiej delegacji. I tak czy inaczej musimy to
rozstrzygnięcie uzyskać. I nie ze względu na satysfakcję prezydenta, czy
premiera - podkreślił Tusk.
Premier powiedział, że liczy na rozstrzygnięcie TK w tej kwestii, choć
nie wie, czy orzeczenie będzie "definiowało ten problem". Zapowiedział,
że jeśli stanowisko Trybunału nie rozstrzygnie tej sprawy, to trzeba
będzie wrócić do prac nad tzw. ustawą kompetencyjną.
- Niezależnie od tego, jaki będzie efekt tych zmagań konstytucyjnych, to
tak, czy inaczej prezydent Rzeczypospolitej zawsze, kiedy tylko zechce,
powinien móc uczestniczyć jako osoba towarzysząca delegacji - dodał
premier.
PAP
Czwartek, 2009-03-19
Sukces Jerzego
Skolimowskiego na festiwalu w Londynie
Pierwszy od 17 lat film fabularny Jerzego Skolimowskiego "Cztery Noce z
Anną" został doceniony przez doborowe grono kinomanów i filmowych
krytyków zebrane na pokazie w największej sali British Film Institute w
Londynie.
Reżyser przybył osobiście na brytyjską premierę, która odbyła się w
ramach VII Festiwalu Polskich Filmów organizowanego dorocznie przez
Kinotekę pod patronatem Instytutu Kultury Polskiej.
- Jego zdolność wcielenia się w postać wywołującą u widza niepokój, a
równocześnie dziwnie dla niego sympatyczną, ma zasadnicze znaczenie dla
filmu. Rzadko kiedy nieśmiałość ma tak groźny podtekst jak w tym
przypadku - napisała o kreacji aktorskiej Steranki recenzentka Amber
Wilkinson w portalu internetowym eyeforfilm.
Recenzent "Guardiana" Geoffrey Macnab sądzi, że Skolimowski, który był w
przeszłości bokserem, poetą, a ostatnio malarzem powrócił do reżyserii,
ale podejmuje się pracy "tylko na swoich warunkach".
Na spotkaniu z widownią po premierze filmu Skolimowski powiedział, że
pomysł nasunęło mu zdanie wyczytane w dziale osobliwości lokalnej,
kalifornijskiej gazety, o Japończyku, który był tak nieśmiały wobec
kobiet, że mógł na nie patrzeć tylko gdy spały.
Scenariusz napisał w niespełna 6 dni, a zdjęcia kręcił w listopadzie i
grudniu. Na aktora, do którego z miejsca się przekonał, natrafił w
prowincjonalnym teatrze. Przyznał, że Sterankę, jako filmową postać,
stworzył jego charakterystyczny chód wywołany tym, iż buty na prośbę
reżysera obciążył dwoma kilogramami ołowiu.
Skolimowski powiedział, że "współczesny polski film wciąż jest na etapie
poszukiwań (...), ale za 2-3 lata dopracuje się mocniejszej pozycji na
światowym rynku kinematograficznym".
Za trudną barierę do pokonania dla polskich twórców uznał zdobycie
zagranicznej dystrybucji, zwłaszcza w USA. - Każdy film polski, któremu
udaje się przebić przez tę barierę, to w tej chwili jest nieomal cud,
ale cuda zdarzają się coraz częściej - dodał.
W najbliższą sobotę i niedzielę w kinie Riverside Studios w zachodnim
Londynie pokazane zostaną wczesne filmy Skolimowskiego: "Rysopis", "Walkower",
"Bariera" i "Ręce do Góry". Latem firma Second Round udostępni na DVD "Barierę".
PAP
Sejm uchwalił ustawę oświatową, 6-latki pójdą do szkół
Sejm odrzucił prezydenckie weto w sprawie ustawy oświatowej. Tym samym
ponownie uchwalił ustawę, która zakłada między innymi wprowadzenie
obowiązku szkolnego dla dzieci od szóstego roku życia.
Za odrzuceniem weta Lecha Kaczyńskiego zagłosowały PO, PSL i SLD.
Przeciwko było Prawo i Sprawiedliwość.
IAR
"Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec Polski"
Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec Polski w sprawie
niewystarczającej realizacji dyrektywy wprowadzającej zasadę równego
traktowania mężczyzn i kobiet - poinformowała Joanna Piotrowska z
fundacji Feminoteka.
Jak powiedziała Piotrowska, postępowanie dotyczy "naruszenia prawa
wspólnotowego z powodu braku powiadomienia o wszystkich środkach
transponujących dyrektywę Rady 2004/113/WE w Polsce". W imieniu KE
poinformował o tym fundację w liście komisarz Vladimir Szpidla. List
jest odpowiedzią na skargę organizacji zajmujących się przeciwdziałaniem
dyskryminacji ze względu na płeć, który Feminoteka przesłała do Komisji
w lutym.
Piotrowska powiedziała, że odpowiedź udało się uzyskać tak szybko dzięki
pomocy europosłanki Lidii Geringer de Oedenberg oraz Grupy Zielonych w
Parlamencie Europejskim, którzy interweniowali w tej sprawie przez
zapytania poselskie. W liście do KE, pod którym podpisało się ponad 30
organizacji z całej Polski, wyrażono zaniepokojenie "brakiem
jakichkolwiek efektywnych działań ze strony polskiego rządu, mających na
celu wprowadzenie zasad równego traktowania kobiet i mężczyzn". Autorki
listu napisały, że w Polsce do tej pory w wielu obszarach nie udało się
wprowadzić skutecznej polityki antydyskryminacyjnej, zwracały uwagę, że
termin wdrożenia antydyskryminacyjnych dyrektyw unijnych dawno już minął.
W liście napisano również, że zarówno Departament ds. Kobiet, Rodziny i
Przeciwdziałania Dyskryminacji działający w Ministerstwie Pracy i
Polityki Społecznej jak i powołana w marcu 2008 r. pełnomocnik rządu ds.
równego traktowania Elżbieta Radziszewska, nie mają podstawowych
uprawnień m.in. do udzielania niezależnej pomocy prawnej ofiarom
dyskryminacji, sporządzania niezależnych raportów na temat dyskryminacji
w Polsce oraz możliwości rekomendowania zmian prawnych, mających na celu
poprawę sytuacji osób dyskryminowanych. Zdaniem autorek listu oba urzędy
nie są instytucjami niezależnymi i wypełniają przede wszystkim politykę
rządową, dla której dyskryminacja kobiet nie stanowi priorytetu, a
kwestie równouprawnienia płci traktowane są w sposób marginalny.
Regulacje zawarte w dyrektywach unijnych zobowiązują państwa
członkowskie do wdrażania zasady równego statusu kobiet i mężczyzn.
Zasady dotyczące zatrudnieniu zostały rozwinięte w szeregu unijnych
dyrektyw. Dyrektywa 2004/113/WE - wprowadza zasadę równego traktowania
mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz
dostarczania towarów i usług.
KE jest organem wykonawczym UE. Wykonuje decyzje podejmowane przez Radę.
Komisja jest w dużym stopniu odpowiedzialna za realizację wspólnych
polityk europejskich, takich jak polityka regionalna, wspólna polityka
rolna, ochrona środowiska, badania naukowe, pomoc na rzecz rozwoju, itp.
Zarządza również budżetem związanym z tymi politykami. Jako "strażnik
traktatów" Komisja musi zapewnić wprowadzenie w życie rozporządzeń i
dyrektyw, przyjętych przez Radę i Parlament. Jeżeli te akty prawne nie
są wdrażane, Komisja może odwołać się do Trybunału Sprawiedliwości, aby
wymóc stosowanie prawa UE przez państwa członkowskie.
PAP
|
|
INDEX
|