Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych.
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express
Szanowny Panie Bogdanie,
w załączniku gazetka
"Wiadomości
Polonijne" na
miesiąc luty. Jest to
101 wydanie tego
czasopisma.
Pozdrawiam serdecznie
Tadeusz Michalak
Serdecznie dziękuję za
piękne wydanie biuletynu
informacyjnego, zresztą
jak zwykle jest coś
niesamowitego do czytania.
Powiem krótko, widać w nim
cały kunszt, serce oraz
poświęcenie. Dziękuje
bardzo za pamięć.
Pozdrawiam
wszystkich.
J
Gronowska
Panie Tadeuszu,
Dziękuję za e-mail,
zawarty w nim
biuletyn jest
super!!!
Video o pieniądzach
każdy powinien
obejrzeć i sam
wyciągnąć wnioski...
Pozdrawiam,
Grzegorz Baniak z
Toronto
Szanowni Państwo,
Jak już zapowiadaliśmy, 2010
rok będzie pełen
wspaniałych wydarzeń
kulturalnych i
artystycznych.
Tym razem mamy
przyjemność przekazać
informacje o wydarzeniu
muzycznym, które odbędzie
się
z udziałem światowej
sławy, znakomitego polskiego
kompozytora, dyrygenta i
pedagoga, Krzysztofa Pendereckiego.
Koncerty pod tytułem "The
Power of Penderecki",
organizowane przez
Soundstreams Canada,
przy współudziale Faculty of
Music, University of Toronto
odbędą się w ramach New Music Festival
w dniach
30 i 31 stycznia 2010 r. w
Metropolitan United Church,
56 Queen St. East, Toronto
Koncerty są
współorganizowane przez
Konsulat Generalny RP w
Toronto.
Szczegóły znajdziecie
Państwo w załącznikach oraz
na stronie
www.soundstreams.ca.
Serdecznie
pozdrawiamy,
Dział Polonii i Promocji Konsulat Generalny RP w
Toronto
Polska Szkoła Sobotnia
zaprasza całą Polonię na Zabawę
Szkolną, która odbędzie się w
Sobotę 13go Lutego 2010 roku w Canad Inns
Polo Park, 1405 St Matthew's
Ave.
Koktajle od godziny
18:00, gorąca kolacja o godzinie
19:00.
Dobra muzyka, smaczna
kolacja, atrakcyjna loteria
fantowa.
Zapraszamy wszystkich na
wspaniały bal.
Cały dochód z zabawy
przeznaczony na potrzeby szkoły.
Bilety w cenie $35 od osoby
do nabycia: Barbara
Torka - 668-5323
Józef Kukiełka -
254-2801
Kasia Koodoo - 284-1468
Wioletta
Los - 334-5192
Radzimy nabywać bilety wcześnie!
Z poważaniem,
Józef
Kukiełka
Prezes
Zarządu Szkoły
Szanowni Państwo,
Zapraszam wszystkich do
wzięcia udziału w obchodach
200 rocznicy urodzin
Fryderyka Chopina. Wszystkie
dodatkowe informacje w
załącznikach. Jednocześnie
proszę o rozpowszechnienie
tej wiadomości wśród waszych
znajomych.
Dziękuje,
Grażyna Gałęzowski
19
lutego o godz. 20.00 w
Eckhardt-Gramatte Hall, U of
W - Kevin Kenner "Chopin,
Warsaw and Me" - ilustrowana
prelekcja.
20 lutego o godz.
20.00 w Eckhardt-Gramatte
Hall, U of W - koncert.
21 lutego o godz.
14.00 w Eckhardt-Gramatte
Hall, U of W - koncert.
Prelekcja i koncerty są
sponsorowane przez Kongres
Polonii Kanadyjskiej okręg
Manitoba. Bilety w cenie $25.00 są do
nabycia w Sokole Winnipeg,
Bractwie Świętego Ducha, u
Agaty Kawalec, Zdzisława
Prochownika, Wandy Sławik,
Józefa Biernackiego i u
Grażyny Gałęzowskiej.
Profesor Anthony Sutton w tej pięcioczęściowej serii wyjaśnia jak Wallstreet i Amerykański biznes stoi za dojściem Hitlera do władzy, a później jak mógł Hitler prowadzić wojnę na wielu frontach dzięki amerykańskiemu wsparciu. Jak Ameryka wspierała powstanie Związku Radzieckiego. Ameryka także dostarczyła technologię i wszystkie podzespoły bomby atomowej do Związku Radzieckiego.
Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim
bliskim , znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub,
narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie,
ale
nie jest to konieczne (zdjęcie dodaj pod warunkiem, że
jesteś jego autorem i zgadzasz się na umieszczenie go na naszej stronie) .
Coraz częściej w świecie nauki udaje się
sukcesy odnosić także kobietom. Dziś rozmowa
z kobietą sukcesu
dr Martą Izydorczyk,
która jest wybitnym naukowcem w
dziedzinie chemii żywności i odżywiania,
jest
menedżerem programu Basic Barley
Research at
the Grain Research Laboratory, Canadian Grain Commission, a także
adjunct professor na Wydziale Nauk o Żywności,
University of Manitoba. Wyniki prac
badawczych dr Marty Izydorczyk
liczą się i są doceniane w świecie nauki, Pani
Marta jest często zapraszana do wygłaszania
wielu ważnych referatów na konferencjach
międzynarodowych.
Proszę kilka słów o tym jak to się stało, że
z Polski wyemigrowała Pani do Kanady, kiedy to było?
Pochodzę z Krakowa, tam się urodziłam,
wychowałam i rozpoczęłam studia. Studia w
Krakowie to kierunek- towaroznawstwo na
Akademii Ekonomicznej. Było to połączenie
ekonomii z chemią. Chemia zawsze była w
kręgu moich zainteresowań dlatego wybrałam
kierunek, który kształcił ekonomistów z dużą
wiedzą chemiczną.
Do Kanady przyjechałam po przygodę na
dwu-miesięczne wakacje w 1981r.
w trakcie moich studiów. Mój przyszły mąż
kończył Master of Art (M.A) degree w
Toronto, mięliśmy zwiedzić razem Kanadę i
wracać do Polski. Plany się zmieniły i
nadarzyła się szansa studiów również dla
mnie, skorzystałam z niej. Najpierw
otrzymałam roczny tzw. urlop dziekański z
mojej krakowskiej uczelni gdyż nie byłam
pewna czy moje plany na studia w Kanadzie są
realne. Nie było łatwo miedzy innymi gdyż
musiałam nauczyć się języka angielskiego a
dopiero potem rozpoczęłam studia- kierunek
chemia na Ryerson Polytechnical University.
Zaraz po otrzymaniu Bachelor of Science
degree (B.Sc.) przenieśliśmy się do
Winnipegu ze względu na pracę męża.
Zaczęłam pracować w Freshwater Institute
zajmując się analizą wody i wpływem
zanieczyszczeń na poziom metali ciężkich w
rybach.
(foto.Marta Izydorczyk po
wygłoszeniu "2007 Belfort Lecture" na Purdue
University, IN, USA)
Po
studiach w Toronto rozpoczęła Pani dalsze
studia w Winnipegu zgodnie z kierunkiem
wykształcenia i jak rozwijała Pani swoją
pracę naukową?
Przyjeżdżając do Winnipegu myśleliśmy, że
skoro to ten sam kraj tylko inna prowincja
to już będzie łatwiej, ale wcale tak nie
było. Zaskoczyły nas duże różnice i
odmienność zwyczajów i stylu życia. Praca
nie dawała mi wystarczająco satysfakcji i
postanowiłam dalej kontynuować studia.
Najpierw zrobiłam Master of Science (M.Sc.)
degree w chemii żywności a później doktorat
w tej samej dziedzinie na University of
Manitoba. To była bardzo dobra decyzja,
studia mnie zainteresowały, otworzyły
możliwość na kontakty ze światem. Ale im
więcej podróżowałam w celach naukowych, tym
bardziej zdawałam sobie sprawę, że to co
robię w Winnipegu równa się z pracami w
innych wielkich ośrodkach naukowych.
Zaczęłam doceniać Winnipeg i możliwości
jakie tu miałam. To dodało mi skrzydeł i
zapału. W 1987 roku dostałam pracę profesora
w Food Science Department na University of
Manitoba. To były zwariowane lata, wykłady,
studenci, podania o pieniądze na badania
naukowe, testy, egzaminy, a w domu trójka
małych dzieci. Pamiętam obowiązkowe czytanie
co najmniej trzech bajek każdego wieczoru, a
potem powrót do naukowej lektury i
przygotowywania się do wykładów po nocach.
Czego dotyczyła Pani praca doktorska?
Doktorat zrobiłam w 1993 roku w dziedzinie
chemii żywności i odżywiania. Moja praca
dotyczyła arabinoksylanów, czyli cukrów
złożonych , obecnych w pszenicy w stosunkowo
małych ilościach, ale ważnych ze względów
technologicznych. Gdy ja zaczynałam pracować
nad arabinoksylanami, niewiele było wiadomo
o ich właściwościach pożytecznych dla
zdrowia człowieka. Teraz, arabinoksylany,
które są składnikiem błonnika występującego
w niektórych zbożach, są cenione za to, że
pomagają w obniżeniu cholesterolu oraz są
antyutleniaczami.
Czym
obecnie Pani się zajmuje jakie badania
prowadzi?
Obecnie
pracuje w Grain Research Laboratory,
Canadian Grain Commission, gdzie jestem
odpowiedzialna za badania dotyczące składu
chemicznego zbóż oraz zależności pomiędzy
właściwościami fizykochemicznymi pewnych
związków w ziarnie a jakością technologiczna
i odżywczą końcowych produktów spożywczych
takich jak chleb, piwo, czy makaron. Nadal
jestem związana z University of Manitoba
jako adjunct profesor. Moja specjalizacja to
cukry złożone, a szczególnie interesują mnie
dwa rodzaje błonnika, arabinoksylany i
beta-glukany, który są obecne w ziarnach
zbóż. Beta-glukany są szczególnie znane i
cenione jako naturalne składniki owsa i
jęczmienia pomagające w obniżeniu
cholesterolu i w zapobieganiu chorób
sercowych. Interesują mnie również inne
cukry, na przykład fruktany i oligosacharydy,
które sprzyjają w utrzymaniu równowagi flory
bakteryjnej w przewodzie pokarmowym i
poprawie pracy jelit. Szczególnie
interesujące są pochodne cukrów tak zwane "fagopyritols"
obecne w gryce, które pomagają w
zapobieganiu i leczeniu cukrzycy. Gryka, to
moje uboczne zawodowe hobby dlatego, że
dobrze ją znam z Polski. Gryka nie jest
popularna w Kanadzie mimo, że jest tutaj
uprawiana; Manitoba jest największym
producentem gryki w Kanadzie. W Morden, MB,
mamy jednego z najlepszych hodowców gryki,
który wyhodował wiele ciekawych odmian
szczególnie cenionych w Japoni. W
przeciwieństwie do Kanadyjczyków Japończycy
uważają grykę za "super grain" i chętnie ją
kupują od Kanady ze względu na wysoką
jakość. Moja praca polega też na
popularyzowaniu miedzy innymi gryki,
jęczmienia jako produktów zdrowych, mających
duże znaczenie dla tych, którzy chcą się
zdrowo odżywiać.
Współpracuję również z hodowcami zbóż,
którym radzimy jak je udoskonalić w
zależności od zastosowania. Na przykład
odmiany jęczmienia przeznaczone do jedzenia
powinny zawierać dużo błonnika i beta-glukanów. Natomiast jęczmień z którego
robi się piwo nie może zawierać zbyt dużo
tych związków, gdyż wpływają niekorzystnie
na procesy związane z produkcja piwa, a
także na jakość piwa. Gdyby natomiast w
piwie znalazło się więcej polifenoli
będących antyoksydantami to piwo mogłoby
konkurować z czerwonym winem pod względem
walorów leczniczych. Dawniej człowiek
odżywiał się głownie aby zaspokoić głód. W
dzisiejszych czasach kiedy duża populacja
ludzi choruje na cukrzycę, otyłość, cierpi z
powodu podwyższonego poziomu cholesterolu
chcemy dostarczać organizmowi takie produkty
spożywcze, które nie tylko zaspokoją nasz
głód, ale jednocześnie zapobiegną pewnym
chorobom. Badania, które prowadzimy
współpracując z producentami zbóż i żywności
prowadzone są po to by produkty, które
trafiają do konsumentów zadawalały ich
oczekiwania smakowe a jednocześnie były
korzystne dla organizmu.
Jakie zadania, jakie pytania stawiają sobie
naukowcy prowadzących badania nad żywnością,
która jest przetwarzana w różny sposób w tym
również grupa naukowców, którą Pani kieruje?
Naukowcy zainteresowani są znalezieniem
związków pomiędzy ilością i jakością pewnych
składników zbóż i korzyściami zdrowotnymi
dla człowieka. To są długie badania łączące
się z próbami klinicznymi. Wyniki
otrzymywane przez różne grupy są często
sprzeczne, bo zdarza się, że związki
wyizolowane tracą swoją bioaktywność w
czasie ekstrakcji, albo w trakcie
przygotowywania żywności. Bogate w
korzystne dla zdrowia człowieka składniki
zbóż najlepiej by było spożywać w naturalnej
nie przetwarzanej postaci. Wszyscy dobrze
wiemy, że całe ziarna jęczmienia pszenicy i
owsa są dla nas zdrowe, ale trudno spożywać
te zboża w naturalnej postaci bez
jakichkolwiek fizycznych czy termicznych
obróbek. Nawet dobrze znana kasza jęczmienna
dostępna jako kasza perłowa jest
przetworzona bo cała warstwa zewnętrzna
ziarna jęczmienia jest usunięta, a ta
warstwa jest właśnie bogata w cenne dla
człowieka substancje. Niestety bywa tak, że
całe ziarna zbóż mają nieatrakcyjny kolor
albo po ugotowaniu nie są smaczne. Zadanie
naukowców to badania nad tym by
przetwarzanie produktów: wyłuskiwanie,
mielenie, prażenie czy inna obróbka nie
pozbawiały danego produktu cennych dla
człowieka składników a jednocześnie
posiadały oczekiwane walory smakowe i po
prostu sprawiały człowiekowi przyjemność.
Dr Marta
Izydorczyk z grupą badawczą
Ma
Pani na koncie liczne publikacje naukowe.
Proszę bardziej przybliżyć te
sferę Pani
pracy naukowej?
Prowadząc badania naukowe ciągle dowiadujemy
się czegoś nowego. Nie zatrzymujemy tej
wiedzy dla siebie. Wyniki badań publikuje w
czasopismach specjalistycznych, a także
książkach. Jedna z naszych książek
”Functional Food Carbohydrates”,
którą wydałam wraz z kolegą będzie
właśnie przetłumaczona z angielskiego na
język chiński. Zarówno ja jak i moi studenci
jeździmy na konferencje naukowe gdzie
przedstawiamy wyniki naszych badań.
Zapraszamy też
specjalistów z innych części świata do nas;
dwa razy byłam organizatorką konferencji
naukowych tutaj w Winnipegu.
Staramy
się dzielić naszymi wynikami nie tylko
ze światem naukowym. Cenie sobie spotkania z
farmerami i producentami żywności.
Regularnie uczęszczam w spotkaniach browarników (oni
serwują piwo nawet podczas przerwy na
kawę!). Nasza praca nad gryką została doceniona przez lokalnych
producentów i niedawno otrzymałam "Certificate of Appreciation" od Manitoba Buckwheat
Growers Association Inc. Piszą też o naszej
pracy w lokalnych czasopismach takich jak
Manitoba Co-Operator,
Western Producer.
Ostatnio nasz projekt dotyczący zastosowania
w chlebie błonnika pozyskanego z jęczmienia
był wybrany na stronę
internetową ‘the Government of Canada’s
science website’. Wyróżnieniem są
oczywiście zaproszenia do wygłaszania
wykładów na innych uniwersytetach i innych
ośrodkach naukowych.
Dr Marta Izydorczyk z misją naukowo- handlową
w Japonii
Ceremonia parzenia herbaty w
Japonii
w Wiedniu
Prowadzenie badań naukowych to wiele lat
pracy, której efekty nie są do przewidzenia.
Czasem badania przynoszą sukces, ale nie
maja bezpośredniego znaczenia dla
przeciętnego powiedzmy Kowalskiego. Czy
efekty Pani pracy w jakiś sposób mogą mieć
znaczenie dla człowieka?
Sukcesem w mojej pracy zawodowej jest to, że
badania jakie prowadzę są uznane w nauce, a
jednocześnie nie pozostały tylko na etapie
badań naukowych. Wyniki
wykorzystywane są w rolnictwie, przemyśle i
produkcji żywności. Wszystkim zależy by
człowiek odżywiał się zdrowo a więc
świadomość, że moja praca nie jest bez
znaczenia dla zdrowia człowieka daje dużą
satysfakcje.
Sukcesem, który nie jest bez znaczenia, dla
każdego konsumenta jest to, że dziś mamy już
wystarczającą ilość badań, które dają
pewność, że spożywanie beta-glukanów
powoduje obniżenie poziomu cholesterolu,
reguluje poziom cukru we krwi, pomaga w
przemianie materii odpowiedzialnej za
odkładanie się tłuszczów w organizmie
człowieka. Wiemy z całą pewnością, że
zwiększenie ilości beta-glukanów i
arabinoksylanów w codziennej diecie ma
pozytywny wpływ na funkcjonowanie organizmu
człowieka. Współpracując z hodowcami
jęczmienia częściowo przyczyniliśmy się do
powstania odmian z dużą ilością beta-glukanów. W tej chwili Kanada jest
jednym z najlepszych producentów odmian
jęczmienia, które są cennym materiałem dla
przemysłu spożywczego do produkcji
zdrowej żywności. Kolejny krok to
odpowiedzieć na pytanie
w jakiej formie dodawać
jęczmień produkując np. chleb aby zawierał
on odpowiednią ilość beta-glukanów a
jednocześnie spełniał oczekiwania konsumenta
pod względem smaku i wyglądu. Naszym
sukcesem jest uzyskanie z ziarna jęczmienia
preparatów błonnika, które zawierają bardzo
dużo beta-glukanów a jednocześnie zachowują
strukturę i składniki tkanek bogatych w
witaminy, minerały i związki polifenolowe.
Ze względu na dużą koncentrację błonnika w
naszych preparatach, do chleba potrzebna
jest tylko niewielka ilość tego preparatu. Dwie kromki
naszego chleba zawierają dzienną dawkę
składników wspomagających nasze zdrowie a
chleb jest nadal puszysty i smaczny. Naszymi
preparatami błonnika oraz chlebem interesują
się producenci żywności w Stanach, Anglii i
we Włoszech.
Podczas wywiadu dla telewizji
Poza
działalnością naukową jakie ma Pani inne
plany, zajęcia, marzenia do zrealizowania?
Ja
jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że bardzo
lubię swoją pracę, bo to co robię jest
naprawdę bardzo interesujące. Wobec tego nie
narzekam gdy przynoszę pracę do domu i
jeszcze w domu coś pisze, czy dalej się
dokształcam. Dobrze jest jednak mieć jakiś
balans w życiu i nie tylko zajmować sią
pracą. Mój
balans to moja rodzina. Miedzy obowiązkami w pracy i w
rodzinie już niewiele czasu mi pozostaje,
ale staram się chodzić na spacery, bardzo
lubię jeździć na nartach oraz pływać. Inne
ulubione zajęcia to czytanie, wyjścia na
koncerty, do teatru a także spotkania z
przyjaciółmi. Latem wraz z rodziną lubimy
spędzać czas w naszym domku nad jeziorem.
Czy
Pani polskie pochodzenie ma dla Pani jakieś
znaczenie?
Oczywiście. Gdy zaczęłam pracować w Grain
Research Laboratory, byłam pierwszą kobietą
naukowcem, a na dodatek Polką -podwójna
satysfakcja - w tym instytucie badawczym
istniejącym od prawie stu lat. Staram się
wpleść do pracy naukowej swoją wiedzę, czy
przyzwyczajenia z Polski, stąd to moje
zainteresowanie "gryką jak śnieg białą"...
Mam trochę kontaktów z polskimi uczelniami.
Były w moim laboratorium na studiach
podoktoranckich panie z Krakowa z Akademii
Rolniczej oraz z Instytutu Hodowli Roślin w
Radzikowie pod Warszawą.
Prywatnie w domu rodzinnym mówimy po polsku,
nawet można powiedzieć, że nasz pies jest
dwujęzyczny. Utrzymujemy kontakt z rodziną w
Polsce. Jeździmy do Polski prawie co rok. W
ubiegłym roku byłam w Polsce z synami a rok
wcześniej z córka. Chorujemy na tęsknotę po
każdej wizycie.
Pani Marta z rodziną w Krakowie
w Piaskowej Skale
Dziekuję bardzo
za interesującą rozmowę, życzę wielu
sukcesów, z których Polonia Winnipegu będzie
dumna oraz realizacji wszelkich planów
zawodowych i prywatnych
21 stycznia 2010 r. przy
11 Martha Street otworzona została wystawa prac Jacka Sroki, który uprawia malarstwo, grafikę, rysunek. Jacek Sroka to laureat wielu nagród i wyróżnień w konkursach polskich i międzynarodowych, m.in. na Biennale Grafiki w Mulhouse (1984), Międzynarodowej Wystawie Miniatury w Toronto (1986), Graphica Atlantica w Reykjaviku (1987), na Biennale Grafiki w Vaasa (1987), Grand Prix na Biennale Grafiki w Seulu (1988), Nagrody im. I. Trybowskiego na Międzynarodowym Triennale Grafiki w Krakowie (1994), Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza (2001), przyznawanej przez Zarząd Okręgu Krakowskiego Związku Polskich Artystów Plastyków za najciekawszą wystawę indywidualną prezentowaną w Krakowie.
Prace artysty znajdują się w wielu kolekcjach, w kraju i za granicą, m.in. w British Museum (Londyn), Graphische Sammlung Albertina (Wiedeń), Biblioth?que Nationale (Paryż), Museum Prefectoral (Kumamoto, Japonia), Metropolitan Museum of Art (Nowy Jork) czy National Gallery of Art (Waszyngton).
Ekspozycja prac Jacka Sroki w Winnipegu potrwa do 25 lutego 2010.
Valentines Gift Love & Romance Show z udziałem Sue
Johanson w Winnipegu miał miejsce w ubiegły weekend. Podczas trzydniowego
show atrakcji nie brakowało. Kiedy rozpoczął się pokaz mody i na scenie
wystąpiły modelki prezentujące odzież projektowaną przez Ewę Kordalską
publiczność zgromadzona w hali ożywiła się nie bez powodu. Modelki ubrane w
kreacje E. Kordalskiej wyglądały wyjątkowo romantycznie. Udział w pokazie z
pewnością nasuwał fantastyczne pomysły na modne ubrania, makijaż i
fryzury.
W sobotę 23 stycznia 2010 r. w organizacji Royal Canadian Legion 246 odbyła się "Zabawa Opłatkowa". W miłej atmosferze stworzonych przez organizatorów goście przybyli na "Opłatek", składali sobie serdeczne życzenia oraz bawili się przy muzyce proponowanej przez Mariusza Kowalewskiego. Zarząd oraz Członkowie Royal Canadian Legion 246 uhonorowali tego wieczoru kapelana organizacji księdza Wacława Cwieka za wieloletnią współpracę z organizacją.
65. ROCZNICA WYZWOLENIA BYŁEGO
NIEMIECKIEGO NAZISTOWSKIEGO
OBOZU AUSCHWITZ- BIRKENAU
27 stycznia minęła 65. rocznica
wyzwolenia byłego niemieckiego
nazistowskiego obozu
Auschwitz-Birkenau.
Obóz w Auschwitz-Birkenau -
(zdjęcie
archiwalne fot. AFP)
Główne
uroczystości rocznicy wyzwolenia
odbyły się wczesnym popołudniem
w byłym obozie
Auschwitz
II-Birkenau.
Wezięło w nich udział około 150
byłych więźniów, a także
politycy, między innymi
prezydent Lech Kaczyński i
premier Donald Tusk, premier
Izraela Benjamin Netanjahu i
szef PE Jerzy Buzek. Zabiorali
głos trzej byli więźniowie:
Polak Władysław Bartoszewski,
polski Żyd Marian Turski i
polski Rom Edward Paczkowski.
Dla cudem ocalałych więźniów
Auschwitz -Birkenau 27 stycznia
to jeden z najważniejszych dni w
życiu wspomina Anna Stachowiak,
która w wieku 9 lat trafiła do
Auschwitz i doczekała wyzwolenia
przez czerwonoarmistów.
Obóz Auschwitz utworzony został
przez Niemców w połowie 1940 r.
na przedmieściach Oświęcimia,
włączonego przez nazistów do
Trzeciej Rzeszy.
Bezpośrednim powodem utworzenia
obozu była powiększająca się
liczba aresztowanych masowo
Polaków i przepełnienie
istniejących więzień. Początkowo
miał to być kolejny z obozów
koncentracyjnych, tworzonych
przez nazistów już od początku
lat trzydziestych. Funkcję tę
Auschwitz spełniał przez cały
okres swego istnienia, także gdy
- od 1942 r. - stał się
równocześnie jednym z ośrodków „Endlösung
der Judenfrage” (ostatecznego
rozwiązania kwestii żydowskiej)
- nazistowskiego planu
wymordowania Żydów
zamieszkujących okupowane przez
III Rzeszę tereny.
W 1944 r., w szczytowym okresie
działania, obóz składał się z
trzech części:
Auschwitz I,
utworzonego w 1940 r. na terenie
i w budynkach przedwojennych
polskich koszar;
Auschwitz II-Birkenau,
największego z całego kompleksu,
utworzonego w 1941 r. na terenie
odległej od Oświęcimia o 3 km
wsi Brzezinka, z której
wysiedlono polską ludność, a
zabrane im domostwa rozebrano. W
Birkenau naziści wybudowali też
większość urządzeń masowej
zagłady;
Auschwitz III.
W latach 1942-1944, głównie przy
różnego rodzaju niemieckich
zakładach przemysłowych a także
gospodarstwach
rolniczo-hodowlanych, powstało
ponad 40 podobozów,
wykorzystujących niewolniczą
siłę roboczą więźniów.
Największy z nich o nazwie Buna
utworzyono w 1942 r. 6 km od
obozu Auschwitz I, przy
zakładach syntetycznej gumy i
benzyny Buna-Werke. Zostały one
wybudowane w czasie wojny przez
niemiecki koncern IG
Farbenindustrie, któremu SS
dostarczało więźniów do pracy.
Wszystkie obozy i podobozy
Niemcy odizolowali od świata
zewnętrznego i otoczyli
ogrodzeniem z drutu kolczastego.
Miejscową ludność, Polaków i
Żydów mieszkających w
sąsiedztwie tworzonych obozów
wysiedlono. Część ich domostw
wyburzono a w pozostałych
zamieszkali oficerowie i
podoficerowie SS z załogi
obozowej i ich rodziny. Na
terenie przyobozowym władze
obozowe zorganizowały zaplecze
techniczne obozu, warsztaty,
magazyny, biura a także koszary
dla esesmanów.
Gdy w lipcu-sierpniu 1944 r.
Armia Czerwona dotarła do linii
Wisła-Wisłoka i od Oświęcimia
dzieliło ją już tylko niecałe
200 kilometrów, w odniesieniu do
KL Auschwitz władze niemieckie
wzięły pod uwagę dwie
ewentualności: likwidację obozu
w przypadku dalszych sukcesów
Armii Czerwonej, oraz utrzymanie
obozu w sprzyjających warunkach
w swej dyspozycji. W związku z
tym w czasie do połowy stycznia
1945 r. podjęły wobec obozu
szereg działań o charakterze
ewakuacyjno-likwidacyjnym, nie
przejawiły jednakże skłonności
do poczynań, które
przekreśliłyby jego dalsze
funkcjonowanie. W styczniu 1945
r. podczas wyprowadzania i po
wyprowadzeniu więźniów z KL
Auschwitz na trasy ewakuacyjne,
władze SS podjęły ostatnie
poczynania mające na celu
zatarcie śladów zbrodni
dokonanych w obozie. Na ulicach
obozowych zapłonęły stosy
dokumentów. 20 stycznia 1945 r.
wysadzono w powietrze niedawno
częściowo rozebrane krematoria
II i III, a 26 stycznia −
krematorium V, do tej pory
przydatne do użytku. 23 stycznia
podpalono tzw. „Kanadę” II −
kompleks baraków-magazynów z
mieniem pozostałym po ofiarach
eksterminacji.
W dniu 27 stycznia 1945 r.
żołnierze 60. armii Pierwszego
Frontu Ukraińskiego otworzyli
bramy KL Auschwitz. Więźniowie
witali żołnierzy radzieckich
jako autentycznych wyzwolicieli.
Paradoks historii sprawił, że
żołnierze będący formalnie
przedstawicielami totalitaryzmu
stalinowskiego, przynieśli
wolność więźniom totalitaryzmu
hitlerowskiego. Wojska
radzieckie otrzymały bliższe
informacje o Auschwitz dopiero
po wyzwoleniu Krakowa i w
związku z tym nie były w stanie
dotrzeć do bram KL Auschwitz
przed 27 stycznia 1945 r.
W obozie macierzystym, Birkenau
i Monowitz doczekało wyzwolenia
około 7 tys. więźniów. Około 500
więźniów żołnierze radzieccy
wyzwolili przed 27 stycznia, i
wkrótce potem w podobozach KL
Auschwitz: w Starej Kuźni, w
Blachowni Śląskiej,
Świętochłowicach, Wesołej,
Libiążu, Jawiszowicach i
Jaworznie,
W bezpośrednich walkach o
wyzwolenie oświęcimskiego obozu
macierzystego, obozu w Birkenau
i obozu w Monowitz oraz miasta
Oświęcim i okolicy, poległo
ponad 230 żołnierzy radzieckich,
wśród nich dowódca 472 pułku,
pułkownik Siemen Lwowicz
Biesprozwannyj. W większości
spoczywają oni na cmentarzu
miejskim w Oświęcimiu.
W obozie macierzystym i w
Birkenau żołnierze radzieccy
znaleźli około 600 zwłok
więźniów, zastrzelonych przez
esesmanów w trakcie wycofywania
się z Auschwitz, oraz zmarłych z
wycieńczenia.
Jolanta Małek
polishwinnipeg.com
na pdstawie materiałów strony
internetowej
Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau
Kliknij
tutaj, aby wejść na stronę gdzie
można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za
darmo!!!
Ostatnie
zdarzenia w samolotach lecących do USA szokują przeciętnego człowieka. Otóż
dziwi nie to, że Nigeryjczyk chciał wysadzić w powietrze samolot, ale to że
to mu umożliwiono. W jednym z poprzednich felietonów pisałem o coraz
większym ograniczaniu naszych praw. Drobnymi, małymi kroczkami władza
zaciska nam uzdę i powoli stajemy się tylko zwykłymi numerkami w ponurym
planie tajnych służb. Wprowadzenie aparatury rozbierającej pasażera w
ekranie komputera jest dla mnie szokującym i bezczelnym łamaniem naszego
prawa do intymności, jak i praw człowieka. Panom z tajnych służb podpowiem,
że urządzenia powinny obsługiwać powabne roznegliżowane panienki. Wtedy będą
mogły zauważyć dokładniej organy płciowe młodych mężczyzn i pracę ślinianek
starszych. J Żarty żartami, ale
to jest poniżenie człowieka i bardzo przypomina praktyki stosowane w
niemieckich obozach koncentracyjnych podczas drugiej wojny światowej. Wtedy
też rozbierano ludzi przed wejściem do komory gazowej. Rozśmieszyła mnie
informacja, że prezydent USA zdenerwował się na swoje służby specjalne za
incydent z lotu z Amsterdamu. Pewnie wychłosta im tyłki rózgą.
J Jeśli prezydent nie wie co
robią jego służby to jakim jest prezydentem? Proszę nie wierzyć w te bzdury.
Przy tak zaostrzonej kontroli , przy takim restrykcjach wjazdowych do USA
stwierdzenie, że władza nic o Nigeryjczyku nie wiedziała jest śmieszne i
żałosne. Żałosne dlatego, że ci na górze mają społeczeństwo za durniów.
Jednak tak nie jest. Coraz więcej ludzi widzi te matactwa i jawne próby
niszczenia demokracji. Jednak inni dają się na to nabrać. Głośna ostatnio
była sprawa miodu, który został w pierwszej chwili potraktowany jako
materiał wybuchowy. Cały czas jest podgrzewana atmosfera, nakręca się
ogólną histerię. Ciekawi mnie , kto jest tym amerykańskim Goebbelsem? Kto
stoi za tymi działaniami? Nic nie jest z przypadku. Wszystko to jest
świadomym działaniem. Kiedy światowa histeria osiągnie swoje apogeum ludzie
zgodzą się na wszystko byle mieć spokój i bezpieczeństwo. Nie wiedzą, że
dopiero wtedy nie będą mieć spokoju i będą zagrożeni i to bardziej niż
kiedykolwiek. Oczywiście urządzenia do propagowania ekshibicjonizmu
wprowadzą wszędzie, to tylko kwestia czasu. Tu w szczególności będą
zagrożeni politycy. Strach pomyśleć, co zobaczy rentgen w ich głowach i nie
tylko. J
Następnym krokiem będzie identyfikacja człowieka po tęczówce. Kiedy znajdą
sposób na szybkie sprawdzanie DNA będziemy mieć w dowodach, czy paszportach
jego próbkę. Z czasem i to nie będzie potrzebne. Szybkie międzynarodowe
serwery będą je posiadać od chwili narodzin danej osoby aż do śmierci, a
nawet dłużej. Dlatego dłużej, żeby można było później wyeliminować potomków
wroga, który mógł przekazać genetycznie niechęć lub co gorsza wrogość do
systemu. Tak drodzy Państwo wygląda przyszłość Świata. Trudno to nazwać
kolorową przyszłością. Raczej użyłbym określenia czarna, a może brunatna ?
Jest jednak światełko w tunelu. Spytacie jakie? Ale o tym w następnym
felietonie.
Rewolucyjną metodę
uzyskiwania benzyny i oleju
napędowego z dwutlenku węgla
opracowali już na początku
roku naukowcy z lubelskiego
UMCS. Wczoraj podpisano
wreszcie porozumienie, na
mocy którego niebawem
rozpocznie się produkcja
pięciokrotnie tańszego
paliwa. Na rynek ma trafić
za trzy lata.
To ostatnia chwila na
przygotowywanie się do
produkcji. Podobną
technologię opracowali
półtora miesiąca temu
naukowcy z amerykańskiego
MIT - jednej z najlepszych
uczelni technicznych, a za
kilka miesięcy swoje badania
zakończą również Japończycy.
Polski zespół pod kierunkiem
prof. Dobiesława Nazimka był
gotowy do rozmów o
rozpoczęciu produkcji już w
styczniu, ale zamiast
działać, wszyscy
powątpiewali, czy projekt ma
w ogóle szansę powodzenia.
Dopiero gdy okazało się, że
Amerykanie uzyskali takie
same rezultaty, rozpoczęły
się poważne rozmowy. Ich
finałem jest porozumienie z
Elektrociepłownią Wrotków w
Lublinie oraz Zakładami
Azotowymi w Kędzierzynie-
Koźlu. W kolejce czekają już
dwie kolejne lokalizacje.
Budowa instalacji rozpocznie
się jeszcze w tym roku, ale
najpierw specjalnie powołany
zespół oszacuje koszty i
przygotuje harmonogram prac.
Potrzebne będzie ok. 100 mln
złotych. Rozmowy z
Ministerstwem Gospodarki
podobno już trwają.
Produkcja na skalę
przemysłową nie rozpocznie
się od razu. Jej
przygotowanie zajmie około
trzech lat - mniej więcej
tyle czasu potrzeba na
dopięcie wszystkiego na
ostatni guzik i sprawdzenie
wszystkich ewentualności.
Profesor Nazimek przewiduje,
że pojawią się także
trudności - przenoszenie
laboratoryjnych osiągnięć na
grunt przemysłowy to zawsze
spore wyzwanie. Jest jednak
pewien, że wszystko się uda
i w ciągu kilku do
kilkunastu lat Polska
zapewni sobie bezpieczeństwo
energetyczne. Co więcej,
przyczyni się to również do
rozwoju przemysłu
samochodowego - wytworzenie
jednego litra paliwa w nowej
technologii kosztuje
zaledwie 40 groszy.
Produkcja w technologii
konwencjonalnej to już koszt
2 zł za litr - różnica jest
kolosalna.
Jakie mamy możliwości? Gdyby
dziś ze wszystkich polskich
kominów odzyskiwać CO2,
udałoby się rocznie
wytworzyć czterokrotnie
więcej benzyny i oleju
napędowego niż wynosi
zapotrzebowanie całej
polskiej gospodarki. Stąd
już niedaleka droga do
przeistoczenia się w
środkowoeuropejską potęgę
paliwową.
Oczywiście z entuzjazmem
trzeba się jeszcze trochę
powstrzymać. Przynajmniej
dopóki produkcja nie ruszy
pełną parą. Należy się też
spodziewać ofensywy
Japończyków i Amerykanów. Na
pewno będą próbowali nas
wyprzedzić, ale na szczęście
nie wszystko jest kwestią
pieniędzy. To Polacy pierwsi
opracowali pełną metodę i
wciąż są o kilka kroków
przed konkurentami.
Zespołowi z UMCS życzymy
powodzenia.
Jan Kopacz
Czy CO2 zrobi z Polski
Kuwejt?
6 kwiecień 2009
Zdjęcie: Iwona Burdzanowska
„Paliwo ze spalin” – na
pierwszy rzut oka to koncept
z gatunku science fiction,
ale przecież przyroda
wykorzystuje podobny proces
od miliardów lat. Rośliny
uzyskują energię właśnie ze
słońca, wody i ditlenku
węgla. Nic dziwnego, że w
laboratoriach nad sztuczną
fotosyntezą pracuje wiele
zespołów badawczych, m.in. w
Japonii i Stanach
Zjednoczonych.
Jak dotychczas wysiłki
badaczy rozbijały się o...
wydajność. Jednak prof.
Dobiesław Nazimek twierdzi,
że znalazł rozwiązanie tego
problemu. Na razie wszyscy
muszą wierzyć profesorowi i
jego współpracownikom na
słowo, bo ich nowa metoda
produkcji paliw z CO2 czeka
na patent. Dopiero po jego
uzyskaniu inni specjaliści
będą mogli zapoznać się ze
szczegółami i rzetelnie
zrecenzować odkrycie.
Co takiego rewolucyjnego
jest w Waszej metodzie, że
udało się Wam niejako
przechytrzyć entropię?
Ależ nie – uśmiecha się
profesor – na globalną
entropię nie ma mocnych, to
przecież wartość
termodynamiczna. Nam się
udało zrobić dobrze dwie
rzeczy. Stworzyć warunki do
jak najefektywniejszego
przebiegu procesu sztucznej
fotosyntezy i znaleźć
odpowiedni katalizator.
Energię do procesu dostarcza
wydajne źródło fotonów w
zakresie UV, tak więc
temperatura barwna reakcji
jest odpowiednio wysoka.
Rozwiązaliśmy też problem
stosunkowo niskiego stężenia
CO2 w fazie wodnej. Dzięki
tym innowacjom zamiast 0,6
proc. mamy 15 proc. metanolu
w odcieku (końcowym
produkcie sztucznej
fotosyntezy). Takie
15-procentowe „wino”
oczywiście nie nadaje się
jeszcze do baku. Trzeba
uzyskany metanol odseparować
od wody, a potem poddać
procesowi tzw. MTG (methanol
to gasoline, czyli „metanol
w benzynę”). Dopiero tu
otrzymuje się mieszaninę
węglowodorów, z których
składa się benzyna i olej
napędowy.
I przed Panem nikt na to
nie wpadł?
To nie tak. Pierwszą
instalację MTG wybudowano w
Nowej Zelandii już w 1985 r.
Planowana jest budowa
kolejnych, m.in. w Chinach i
Mongolii. Dlatego śmieszy
mnie, jak ktoś mówi, że z
alkoholu nie można zrobić
benzyny. To się robi na
świecie, choć w Polsce nie.
No, ale w naszym kraju nie
lata się też na Księżyc, a
to wcale nie oznacza, że
takie loty są nierealne. W
końcu 12 ludzi już na
Księżycu było. I tu, i tu
chodzi głównie o koszty. W
Polsce uzyskanie 1 litra
metanolu z metanu kosztuje
40 groszy. Warunkuje to cena
surowca, czyli gazu ziemnego
(to prawie czysty metan). Im
droższy gaz, tym droższy
metanol. Tymczasem
wyprodukowanie 1 litra
metanolu naszą metodą
kosztuje 9–11 groszy. A tam,
gdzie tani metanol, tam i
tania benzyna.
Ile mógłby kosztować litr
takiego „paliwa ze spalin”?
Tego nie wiem, ale cena
produkcji jednego litra
benzyny nie powinna
przekraczać 30–40 groszy.
Powiem więcej, gdyby
wykorzystać cały ditlenek
węgla, jaki produkują
polskie fabryki, mielibyśmy
nad Wisłą drugi Kuwejt. Z
tej ilości surowca dałoby
się wytworzyć cztery razy
więcej benzyny i oleju
napędowego, niż wynoszą
potrzeby całej naszej
gospodarki. I co ważniejsze,
tankując takie paliwo do
baku, nie odczułaby pani (a
raczej – pani auto) żadnej
różnicy. Patrząc na to od
strony chemicznej, lewa
strona równania jest co
prawda inna, bo wprowadzamy
inny komponent, ale po
prawej otrzymujemy dokładnie
taką samą mieszaninę
węglowodorów, jaką uzyskuje
się w procesie rafinacji
ropy naftowej. Źródło
powstania metanolu też nie
ma znaczenia. Na cząsteczce
tego alkoholu nie jest
przecież nigdzie napisane
„Ja jestem z ditlenku
węgla”, a „Ja z gazu
ziemnego”.
Długo pracowaliście nad
tym wynalazkiem?
Pierwsze próby zaczęliśmy
robić sześć lat temu.
Wykazaliśmy, że proces jest
możliwy, ale potem coś się
zacięło. Mimo wysiłków
otrzymywaliśmy to samo co
inni. Bilans był
zniechęcający. Już właściwie
postawiłem na tym projekcie
krzyżyk. I wtedy, w zeszłym
roku, otworzyła mi się w
mózgu jakaś klapka.
Wiedziałem już, jak
spowodować, żeby synteza
była nie
tylko możliwa, ale i
efektywna. Próbki, które
wysłaliśmy do akredytowanych
laboratoriów, potwierdziły
nasze przypuszczenia: mamy
sukces!
Dlaczego udało się właśnie
Wam w Lublinie?
Wydaje mi się, że to dzięki
niesztampowemu myśleniu. W
nauce bardzo często jak ktoś
opublikuje pracę na dany
temat, to inni za nim
powtarzają badania. Tak
wchodzi się w pewne koleiny
myślowe, z których ciężko
potem „wyskoczyć”. Ja też
przez jakiś czas czułem, że
zabrnęliśmy w ślepy zaułek.
Nie mogliśmy wykombinować
niczego oryginalnego.
Potrzebny był łut
szczęścia?
W nauce zawsze są potrzebne
szczęście i duża doza
optymizmu. Inaczej badacz
nigdy nic by nie zdziałał.
Mało tego – moim zdaniem
dobry naukowiec musi być
także zarozumiały. To znaczy
głęboko wierzyć w siebie i w
to, co robi. Między uczonym
a artystą różnica jest tylko
w środkach wyrazu. I jeden,
i drugi tworzy nowe rzeczy,
obaj też potrzebują talentu,
tak zwanej iskry Bożej. Nam
jej nie zabrakło i temu
zawdzięczamy sukces. Bo
przecież nie weszliśmy do
tej rzeki jako pierwsi; nie
my wynaleźliśmy proces
sztucznej fotosyntezy. Wielu
pracowało nad tym przed
nami. Nam udało się „tylko”
ustalić dwa parametry:
warunki do fotosyntezy i
właściwy katalizator. Ale
właśnie dzięki temu
wyprzedziliśmy innych.
Mieliśmy wtedy dwie drogi:
albo piszemy artykuł do
Science lub Nature,
zyskujemy sławę i całemu
światu pokazujemy, jak to
się robi, albo patentujemy
odkrycie i wtedy publikować
możemy dopiero za 18
miesięcy. Zdecydowaliśmy się
na to drugie.
Kiedy w takim razie będę
mogła zatankować swój
samochód benzyną
wyprodukowaną Pańską metodą?
Wyliczyliśmy, że po to, by
zakręcić kołem historii,
potrzeba nam trzech lat i
100 mln złotych. W pierwszym
roku chcielibyśmy tylko
kontynuować badania. Teraz
pracujemy na bardzo czystych
składnikach. Nie wiemy, jak
na przebieg procesu mogą
wpłynąć, nieuniknione
przecież w warunkach
przemysłowych,
zanieczyszczenia. Pytanie
też, co by się działo, gdyby
(tak jak to jest „w
naturze”) CO₂ był zmieszany
z powietrzem. Dane wskazują,
że wydajność przekształcania
w metanol spada, ale proces
biegnie. Aż się prosi, żeby
dokładnie przebadać takie
funkcje. Rok badań jest
konieczny, żeby prawidłowo
zaprojektować prototyp
instalacji.
Trzeba też pamiętać o
poprawkach, koniecznych przy
każdej zmianie skali badań.
To problem uniwersalny przy
powstawaniu technologii.
Weźmy choćby pani sweterek.
Najpierw jego włókno
opracowano w laboratorium,
potem przetestowano w skali
półtechnicznej, a dopiero na
koniec zaczęto wytwarzać
masowo.
Zdajemy sobie sprawę, że po
drodze możemy napotkać wiele
kłopotów, ale skoro
radziliśmy sobie z nimi do
tej pory, to nie ma powodu,
by nie dać sobie z nimi rady
w przyszłości. Zresztą,
gdybyśmy nie wierzyli w
sukces, nasza metoda nigdy
nie wyszłaby z laboratorium.
Pan uważa, że lepiej, aby
to był projekt państwowy
(rządowy), czy może powinny
się tym zainteresować
prywatne spółki?
Moim zdaniem to powinien być
strategiczny projekt rządu,
a zarządzanie nim należy
powierzyć nam, naukowcom.
Oczywiście, to są pieniądze
publiczne, społeczeństwo
musi wiedzieć, na co są
wydawane, ale to nie
oznacza, że trzeba ujawniać
całą technologię produkcji.
Szukanie aprobaty dla
naszego pomysłu na „paliwa z
recyklingu” można przyrównać
do akceptacji zamówień na
uzbrojenie dla armii. Możemy
powiedzieć: „Mamy pomysł na
nowy czołg”, pokazać, jak
będzie wyglądał czy objaśnić
zasadę działania, ale
niekoniecznie musimy
ujawniać, jak chcemy go
konstruować. To byłoby
wysoce nierozważne.
Boi się Pan, że ktoś
podkradnie Wasze
rozwiązania?
Ktoś mądrze powiedział:
bogaty kraj mógłby w ogóle
nie robić badań, bo może
sobie kupić wyniki. Polska
do bogatych nie należy, więc
musimy wszystko robić sami.
Jeżeli poczekamy, aż inni
wpadną na to samo (a stanie
się tak na pewno, prędzej
czy później), wtedy będziemy
musieli wyłożyć grube
miliony. Jest jeszcze inny,
nie mniej ważny aspekt
całego zagadnienia: budując
nową gałąź przemysłu,
naprawdę zwiększamy
bezpieczeństwo energetyczne
kraju. Stajemy się
samowystarczalni, nie musimy
nikogo prosić o odkręcenie
kurka z gazem czy
odblokowanie ropociągu.
Naszym „kołem
zamachowym”przestaje być
ropa. Możemy korzystać z
tego, co już mamy, czyli z
węgla, a przy tym spełniać
nawet najbardziej
wyśrubowane normy Unii
Europejskiej dotyczące
emisji CO₂. W dobie
ogólnoświatowego kryzysu
warto pamiętać i o tym, że
produkcją nowego paliwa nie
zajmą się przecież
krasnoludki. To wielki
przemysł tworzący miejsca
pracy. Jak wyliczyli polscy
i niemieccy przedsiębiorcy,
z którymi się konsultowałem
w tej sprawie – rynek pracy
będzie wart 20 mld złotych
już w trzecim roku
realizacji projektu. Ale są
też ludzie zainteresowani
tym, by energia była jak
najdroższa. Spotykałem się z
nimi na obradach rządowej
podkomisji ds. energetyki i
z przerażeniem słuchałem ich
wypowiedzi.
Co zatem się stanie,
jeśli ministerstwo nie
zdecyduje się na
zainwestowanie 100 mln
złotych?
Nawet bez rządowego wsparcia
nasze badania będą
kontynuowane. Wierzę, że
nikt już nie wyleje naszych
rozwiązań do ścieku. Jeśli
nie uda się stworzyć
projektu strategicznego,
będziemy próbowali
wprowadzać naszą metodę w
życie innymi sposobami, np.
zawierając prywatne
porozumienia z
przedsiębiorcami. Uważam
jednak, że byłoby to z dużą
szkodą dla całej idei. Po
pierwsze: będzie więcej
kosztować, po drugie (co
bardzo ważne) – będzie
dłużej trwać. Nasz zespół
nie jest w stanie obsłużyć
więcej niż jednego, dwóch
projektów jednocześnie. Doba
ma tylko 24 godziny, a mnie
już nawet pies w domu nie
poznaje.
Przecież z takim
projektem można chyba z
powodzeniem sięgnąć po
fundusze unijne?
O, tak! Z tym, że jest
pewien problem: struktury
Unii to najlepszy wywiad
gospodarczy świata. Starając
się o finansowanie, trzeba
dokładnie opisać
wykorzystywaną technologię.
Oczywiście, każdy recenzent
(sam też nim jestem)
podpisuje klauzulę, że
niczego dla siebie nie
wykorzysta. Ale im więcej
ludzi się w taki projekt
angażuje, tym większe ryzyko
przecieku... Dlatego wiele
koncernów swoich kluczowych
technologii nawet nie
patentuje, tylko zamyka „know-how”
w szafie pancernej. Weźmy
taką Coca-Colę. Rozlewnie
napoju można spotkać w
każdym zakątku świata, ale
syrop powstaje tylko w
jednym miejscu – w Stanach.
I po dziś dzień nikomu z
zewnątrz nie ujawnia się
receptury. W naszym
przypadku też chodzi o
ogromne pieniądze i
technologię, która może
zmienić energetyczną mapę
świata.
Gdzie ma szansę powstać
pierwsza fabryka
„spalinowego paliwa”?
W zeszłym roku prowadziliśmy
rozmowy z kilkoma
przedsiębiorstwami.
Chcieliśmy, żeby
udostępniono nam kawałek
tzw. boczników gazowych
(system oddzielający część
gazów od głównego ich
strumienia) niezbędnych do
postawienia instalacji
półtechnicznej. Najbardziej
otwarte okazały się Zakłady
Azotowe w Kędzierzynie-Koźlu.
Tam zapytano nas tylko: jak
szybko można to podłączyć.
Nie było żadnych pytań w
stylu „Czy się uda?”, „Czy
warto?”. Dlatego myślę, że
Kędzierzyn to prawdopodobna
lokalizacja.
Załóżmy, że znajdzie się
źródło finansowania i
projekt zacznie żyć własnym
życiem. Co wtedy? Ma Pan
pomysł na kolejne badania?
Oczywiście, że tak. Ale
niczego nie zdradzę, bo
wtedy inni naukowcy też się
na to rzucą. A ja znowu chcę
być pierwszy.
„La Folle Journée" czyli „Szalony
dzień" - to nazwa festiwalu muzyki klasycznej, który rozpoczął się w
Nantes w zachodniej Francji. W tym roku program imprezy jest poświęcony
głównie muzyce Chopina.
Organizatorzy festiwalu „La Folle Journée" wyznaczyli sobie ambitny cel
- podczas tego trwającego pięć dni spotkania miłośników muzyki zostaną
wykonane wszystkie dzieła Fryderyka Chopina. Oprócz jego muzyki,
melomani usłyszą utwory przyjaciół Chopina, takich jak na przykład
Liszt, Mendelssohn, Schumann i Paganini, oraz dzieła wielkich mistrzów -
Bacha, Mozarta i Haendla - którzy byli źródłem inspiracji polskiego
kompozytora.
W tym roku na festiwalu wystąpią między innymi Boris Bieriezowskij,
Aleksiej Wołodin i Brigitte Engerer. W Nantes zagra również polska
orkiestra Sinfonia Varsovia.
(IAR)
Jest porozumienie z Rosją w
sprawie gazu
Nie będzie kłopotów z dostawami
gazu. Polska i Rosja podpisały porozumienie gazowe - dowiedziała się
nieoficjalnie Informacyjna Agencja Radiowa. Żadna za stron na razie nie
potwierdza oficjalnie tej informacji. Jak wynika z nieoficjalnych
informacji oświadczenie w tej sprawie ma być opublikowane w czwartek.
Prawdopodobnie chodzi o długoterminową umowę, która przedłuża zwiększone
dostawy gazu do Polski o kilkanaście lat. Z tego co udało się ustalić
IAR, umowa została zawarta na korzystnych dla Polski warunkach.
Rozmowy toczyły się w Moskwie. Objęte były ścisłą tajemnicą, by nie
zaszkodzić ich przebiegowi. Sprawa zapewnienia zwiększonych dostaw gazu
do Polski ciągnęła się od kilku miesięcy, kilkakrotnie informowano nas o
bliskim finiszu negocjacji. Jedną ze kwestii spornych była sprawa
Europolgazu, czyli operatora polskiego odcinka gazociągu jamalskiego.
Głównymi udziałowcami tej firmy są PGNiG i Gazprom. Podczas ostatniego
posiedzenia rady nadzorczej Europolgazu zawieszono na trzy miesiące
dotychczasowe władze, a na ich miejsce powołano czasowo nowe - w skład
zarządu weszli m.in. prezes PGNiG Michał Szubski i wiceszef Gazpromu
Aleksander Miedwiediew.
Według informacji, które pojawiały się do tej pory, Rosja ma zwiększyć
dostawy gazu do Polski rocznie do 10 miliardów 300 milionów metrów
sześciennych surowca.
W związku z mrozami PGNiG dziś zmniejszył dostawy gazu dla zakładów
chemicznych Police. Następny w kolejności miał być PKN Orlen.
Wicepremier Waldemar Pawlak poinformował, że we wtorek zużyto w Polsce
rekordową gazu - około 70 milionów metrów sześciennych.
(IAR), Stacja rozdzielczo-pomiarowa w Hermanowicach, gdzie znajduje się
główny gazociąg, którym z Rosji do Polski przesyłane jest błękitne
paliwo
(fot. PAP / Dariusz Delmanowicz)
"Nie nazywajmy Auschwitz "polskim" obozem"
W oświadczeniu Komisji
Helsińskiej przy Kongresie USA z okazji 65. rocznicy wyzwolenia obozu
koncentracyjnego Auschwitz podkreślono, że nie wolno go nazywać
"polskim" obozem, co zdarza się często w mediach.
"Nauczanie o holokauście jest istotne dla zwalczania współczesnego
antysemityzmu. Wyciągnięcie ważnych wniosków z okropieństw Auschwitz
wymaga wysiłku nie tylko szkół i nauczycieli. To także sprawa
profesjonalnej prasy" - głosi oświadczenie.
- Ubolewam, że niektóre główne agencje prasowe informujące o Auschwitz
nazywają go "polskim obozem koncentracyjnym". Ze względu na młode
pokolenia uczące się historii jest niezwykle ważne, żeby był on
określany jako "nazistowski niemiecki obóz koncentracyjny w okupowanej
Polsce" - oświadczył współprzewodniczący Komisji, kongresman Alcee
Hastings.
Komisja Helsińska przy Kongresie USA jest niezależną agencją rządu
amerykańskiego zajmującą się monitorowaniem przestrzegania praw
człowieka i norm demokracji na świecie, zgodnie z podpisanym w 1975 roku
w Helsinkach Aktem Końcowym KBWE.
W skład Komisji wchodzi 9 senatorów i 9 kongresmanów z obu partii oraz
przedstawiciele Departamentu Stanu, Pentagonu i ministerstwa skarbu USA.
W wydanym oświadczeniu z okazji 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auchwitz
przewodniczący Komisji, demokratyczny senator Benjamin Cardin wezwał
również do nasilenia walki z antysemityzmem i nietolerancją.
- Jesteśmy głęboko zatroskani wzrostem antysemityzmu w wielu krajach
OBWE. Z okazji tej rocznicy rządy powinny zintensyfikować wysiłki na
rzecz odwrócenia tego trendu i działać na rzecz położenia kresu
antysemityzmowi, rasizmowi i etnicznej dyskryminacji - oświadczył
senator Cardin.
(PAP), 65. rocznica wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau (fot. PAP /
Grzegorz Momot)
Amerykanie: Polacy siedzą na skarbie; Rosja zaniepokojona
Polska może mieć niekonwencjonalne złoża gazu ziemnego, które wystarczą
nawet na 100-200 lat - wynika z szacunków amerykańskich firm. Według
Głównego Geologa Kraju, wydobycie mogłoby się zacząć za 10-12 lat, jeśli
badania potwierdzą, że takie złoża rzeczywiście posiadamy. Pierwszy
odwiert zostanie wykonany w kwietniu bieżącego roku. Rosnącym
zainteresowaniem niekonwencjonalnym gazem zaniepokojeni są Rosjanie.
Chodzi o złoża, w których gaz ziemny "uwięziony" jest w skałach
ilastych, tzw. "shale gas", albo w trudno dostępnych porach skalnych,
tzw. "tight gas". Gaz z takich złóż trudno wydobyć. Taką technologią
dysponują dziś jedynie Amerykanie.
Jak poinformował na konferencji poświęconej niekonwencjonalnym złożom
gazu ziemnego Główny Geolog Kraju, wiceminister środowiska Henryk Jacek
Jezierski, złoża niekonwencjonalne na świecie mogą być nawet
dziesięciokrotnie większe niż udokumentowane złoża konwencjonalne.
Poszukiwanie ich nazwał "gorączką złota XXI wieku".
Jezierski powiedział, że amerykańskie firmy oceniają polskie złoża na
1,5-3 bln metrów sześciennych. Gdyby rzeczywiście była to prawda, to
zasobów wystarczyłoby na 100-200 lat. Jezierski zastrzegł jednak, że są
to obliczenia szacunkowe, jeszcze niepotwierdzone.
Jezierski wyjaśnił, że w ciągu ostatnich dwóch lat wydał 44 koncesje na
poszukiwanie niekonwencjonalnych złóż gazu. Poszukiwania skupiły się
głównie w rejonie Lubelszczyzny, Mazowsza, Pomorza i na Dolnym Śląsku.
Tereny poszukiwań obejmują 12% powierzchni Polski.
W Polsce szukają wszyscy
Jezierski przyznał, że w naszym kraju szukają gazu "wszyscy wielcy
gazowego świata", np. Exxon Mobil, Chevron, ConocoPhillips, Marathon Oil
Corp. - Firmy amerykańskie chcą szukać gazu w Polsce. Jak znajdą, to
podzielimy się profitami. Oni zarobią, a my będziemy mieli zapewnione
bezpieczeństwo energetyczne - powiedział Jezierski.
Przyznał, że do tej pory nie szukaliśmy takiego gazu, bo nie
potrafiliśmy. - Nie mieliśmy technologii, które pozwalają na
eksploatowanie złóż. Zresztą 20 lat temu Amerykanie też ich nie mieli, a
dziś złoża niekonwencjonalne są głównym źródłem gazu w Stanach
Zjednoczonych - dodał.
Również Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo jest zainteresowane
poszukiwaniem i ewentualną eksploatacją złóż gazu łupkowego. - Żaden
gaz, który spełnia określone normy, nie jest nam "wstrętny", każdy gaz
do systemu wpuścimy - powiedział wiceprezes PGNiG Waldemar Wójcik.
Dodał, że strategią spółki, jeśli chodzi o gaz łupkowy, jest "szukać i
znaleźć". Wyjaśnił, że PGNiG chce podjąć współpracę z firmami Lane
Energy na Pomorzu, Marathon w okolicach Warszawy i Chevron w okolicach
Lublina. "Jesteśmy otwarci na każdą propozycję" - zaznaczył.
Polskie złoża konwencjonalne szacuje się na ok. 98 mld metrów
sześciennych, a roczne wydobycie wynosi ok. 4,1 mld metrów sześciennych.
W 73% jesteśmy uzależnieni od dostaw zewnętrznych, głównie z Rosji.
Rosja zaniepokojona
Tymczasem Rosjanie są zaniepokojeni rosnącym zainteresowaniem
niekonwencjonalnym gazem. Jak podał rosyjski dziennik "Kommiersant",
Gazprom przyznaje, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w
Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy
i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak
zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman na Morzu
Barentsa. W 2009 r. eksport rosyjskiego gazu zmniejszył się o 11,4% - do
140 mld metrów sześciennych surowca.
- Jeżeli możemy wyczytać w gazetach, jak bardzo zaskoczony jest Gazprom
tym, że pojawiają się nowe źródła gazu, to nie możemy pozostać z boku i
musimy przedstawić swoją ofertę - powiedział Jezierski.
(PAP)
“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8 Phone/Fax 204-589-7638
E-mail:
club13@mts.net www.PCAclub13.com
Jedyny poseł w Kanadzie urodzony
w Polsce - minister w Albercie
13 stycznia 2010 r. premier Alberty Ed Stelmach powołał naszego
rodaka Tomasza Łukaszuka na stanowisko ministra zatrudnienia i imigracji
w rządzie prowincyjnym Alberty.
Tomasz jest już przez trzecią kadencję posłem do parlamentu prowincji
Alberta z edmontońskiej dzielnicy Castle Downs. Jest jedynym w Kanadzie
parlamentarzystą polskiego pochodzenia urodzonym w Polsce.
Urodził się 5 kwietnia 1969 roku w Wejherowie, w województwie pomorskim.
Dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Gdyni, gdzie uczęszczał do
szkoły podstawowej. Bardzo mile wspomina lata szkolne z Polski, a
szczególnie swego ulubionego nauczyciela języka polskiego pana Jana
Żurawskiego.
Jako jedenastoletni chłopiec wyemigrował wraz z rodzicami do Kanady w
roku 1980 i zamieszkał w Sidney w Nowej Szkocji. W 1983 roku jego
rodzice zdecydowali się opuścić Sidney i przyjechali do Edmonton.
Tomasz Łukaszuk jest absolwentem Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu
Alberty. Przed rozpoczęciem kariery politycznej pełnił wiele funkcji
zawodowych i społecznych. Przez kilka lat po studiach był nauczycielem,
a następnie postanowił założyć własną firmę udzielającą pomocy ludziom w
uzyskaniu świadczeń z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.
Zanim został posłem brał aktywny udział w komisjach do spraw socjalnych,
w których wypracowano wiele korzystnych zmian dla ludzi, których
pokrzywdził los, szczególnie ludzi bezdomnych, niepełnosprawnych i
opuszczonych albo osieroconych dzieci.
Tomasz jest również znany z aktywnej działalności społecznej; między
innymi był trenerem piłkarskim, liderem drużyn harcerskich,
przewodniczącym Młodzieżowej Grupy Przyjaźni.
Jest nierozłącznie związany ze środowiskiem polonijnym, i obecny na
wszystkich wydarzeniach polonijnych, które mają duże znaczenie dla
naszego środowiska.
Należy do polityków, dla których sprawy publiczne są najważniejsze, a
przy tym jest pracowity, skromny, otwarty na kontakty z ludźmi i zawsze
znajdujący czas dla wszystkich.
W dotychczasowej działalności publicznej i społecznej dał się poznać
jako osoba, która zawsze odczuwa w sobie potrzebę pomocy innym i z taką
postawą będzie pracował na nowym stanowisku ministra zatrudnienia i
imigracji w rządzie prowincyjnym Alberty.
W życiu prywatnym jest mężem Stacey i ojcem dwóch córek. W wolnym czasie
ceni czas spędzony z rodziną, czyta i słucha ulubionej muzyki, lubi
podróżować. Utrzymuje łączność z krajem rodzinnym i Polska jest częstym
miejscem jego odwiedzin.
15 stycznia 2010 roku Tomasz Łukaszuk został oficjalnie zaprzysiężony na
stanowisko ministra, i w tym samym dniu na tradycyjnym Opłatku Kongresu
Polonii Kanadyjskiej Okręg Alberta przekazano mu z tej okazji wiele
życzeń i gratulacji. Tomasz czuł się nieco zażenowany powszechnym
zainteresowaniem i tytułowaniem go "Panie Ministrze".
W swoim wystąpieniu podziękował wszystkim za życzenia, gratulacje i
przede wszystkim za poparcie Polonii. Zakończył słowami "Pamiętajcie, że
dla Was zawsze pozostanę Tomkiem".
Zygmunt Cynar Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Szpital polowy już działa
Kanadyjski szpital polowy, który
został przesłany z Kanady do najbardziej zniszczoenj miejscowości na
Haiti Jacmel, już działa.
To właśnie tam znajdowało się epicentrum potężnego trzęsienia ziemi,
które w tej miejscowości zniszczyło około 85 proc. zabudowań.
W wtorek szpital działał już na prawie pełnych obrotach.
Jak podał pułkownik Bruce Ewing, dowódca Canada’s Disaster Assistance
Response Team (DART), szpital i klinika DART udzieliła w poniedziałek
pomocy medycznej 246 osobom. Jej możliwości to 250 pacjentów dziennie.
Jak zapowiedział Ewing, najpierw pomoc zostanie udzielona wszystkim,
którzy przyjdą lub zostaną przywiezieni do szpitala, a potem personel
będzie wysyłany w pobliskie góry, aby pomagać tym, którzy nie mogli
pojawić się w szpitalu, a potrzebują pomocy.
Ewing powiedział także, że Kanadyjczycy zaczęli już produkować wodę
pitną, ale jeszcze nie mogą jej podawać - najpierw musi ona przejść
wszystkie wymagane testy. Chodzi o to, aby chorzy nie stali się jeszcze
bardziej chorzy.
Woda w miejscowości Jacmel jest bardzo zanieczyszczona, a przywiezienie
urządzenia do jej oczyszczania zabrało kanadyjskiemu wojsku dużo czasu,
ponieważ drogi w tym rejonie są także w fatalnym stanie.
Szpital zawiera salę operacyjną i dwie ekipy chirurgiczne. Ma także
laboratorium i sprzęt do prześwietleń i badań USG, a także własny
generator prądu.
Joanna Wójcik Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie
Rosja przeprowadzi pierwszy próbny lot swojego myśliwca piątej
generacji do końca stycznia - podała agencja Reutera, powołując się na
źródło w przemyśle lotniczym.
Rzecznik budującego tę maszynę przedsiębiorstwa Suchoj powiedział, że
myśliwiec odbędzie lot "w najbliższej przyszłości".
W sierpniu zeszłego roku dyrektor generalny Suchoja Michaił Pogosjan
wyrażał nadzieję, że próbne loty zostaną przeprowadzone do końca roku. W
środę rzecznik firmy na pytanie o termin prób oznajmił, że są one
kwestią "najbliższej przyszłości".
Media rosyjskie informowały w sierpniu, że próby będą przechodziły trzy
zbudowane do tej pory egzemplarze maszyny. Prace nad samolotem, który w
Rosji nazywany jest Perspektywicznym Kompleksem Lotniczym Lotnictwa
Frontowego (skrót rosyjski: PAK FA) trwają od lat 90.
(PAP)
"Wielka Brytania zdradziła Polskę"
Polityka Londynu wobec Polski w latach II wojny światowej jest
tematem książki brytyjskiego autora Jonathana Walkera pt. "Polska
osamotniona. Dlaczego Wielka Brytania zdradziła swojego największego
sojusznika?". Polski przekład książki, która w Wielkiej Brytanii ukazała
się w 2008 roku, właśnie trafił do polskich księgarń.
W Boże Narodzenie 1940 roku Hugh Dalon, brytyjski minister wojny
gospodarczej przybył do Szkocji, aby przemówić do polskich żołnierzy.
Stojąc między generałem Władysławem Sikorskim, Naczelnym Wodzem Polskich
Sił Zbrojnych na Zachodzie, a Władysławem Raczkiewiczem, Prezydentem
Rzeczpospolitej Polskiej na Uchodźstwie, Dalton obiecywał, że "w dniu
zwycięstwa Polska, jako pierwszy kraj, który przeciwstawił się III
Rzeszy, będzie kroczyć na czele parady zwycięstwa" - tę scenę przywołuje
Walker na początku książki.
Złamana obietnica
Jednak sześć lat później polskich żołnierzy, którzy walczyli w Bitwie o
Anglię, nie dopuszczono do udziału w londyńskiej Paradzie Zwycięstwa,
która odbyła się 8 czerwca 1946 roku. Władze brytyjskie "zapomniały"
nawet o lotniach z Dywizjonu 303, bo Rosjanie sprzeciwiali się udziałowi
Polaków w uroczystościach. Dla Polaków było to gorzkie ukoronowanie
polityki aliantów wobec Polski, którą odbierali, jako zdradę.
"Polacy mieli się bić za Zjednoczone Królestwo, w zamian zaś obiecano im
brytyjskie wsparcie w walce o wyswobodzenie ich kraju spod okupacji
niemieckiej i radzieckiej. Ufali sojusznikom, jednak nie brali pod uwagę
brutalnych zasad polityki mocarstwowej ani też zwykłej logistyki" -
pisze Walker. Za ironię losu uznaje fakt, że Anglia w 1939 r. "włączyła
się w wojnę za sprawą Polski, a po alianckim zwycięstwie głównym
poszkodowanym stała się właśnie Rzeczpospolita".
Autor zwraca uwagę, że brytyjski premier Winston Churchill "od samego
początku poświęcił się wyłącznemu celowi, jakim było pokonanie Niemiec i
wszystko inne temu celowi podporządkował". "Dla rządu brytyjskiego
kapitulacja aliantów przed Stalinem w Teheranie była nieuniknionym
kosztem dalszego uczestnictwa Związku Radzieckiego w wojnie. Dla Polaków
była to zdrada" - dodał Walker.
Jego zdaniem, polski rząd w Londynie "przecenił wolę Wielkiej Brytanii
do sprzeciwiania się w imieniu Polski Związkowi Radzieckiemu". "Żadne,
nawet największe straty poniesione przez Polaków na rzecz aliantów, nie
mogły ich skłonić do wojny z ZSRR o wolność lub integralność
terytorialną Polski" - podkreślił autor. Dodał, że Wielka Brytania miała
w Polsce "bardzo niewiele interesów strategicznych", a położenie
geograficzne Polski było beznadziejne, gdyż dla aliantów "dostęp do jej
terytorium był niemożliwy przed pokonaniem Niemiec".
Zdrada tylko w polskiej edycji
Słowa o "brytyjskiej zdradzie" pojawiają się w podtytule tylko polskiej
edycji książki, wydanej w 2008 r. w Wielkiej Brytanii. Podtytuł
oryginału mówi jedynie o stosunku Special Operations Executive (SOE) do
schyłkowej fazy działań Armii Krajowej w 1944 r. SOE to brytyjska
struktura wywiadowcza, która wspierała działania ruchu oporu w
okupowanych przez Niemcy państwach Europy.
Autor podkreśla, że o ile stosunek brytyjskiego rządu do polskiego
podziemia był zmienny, to personel SOE "w większości pozostawał wierny
polskiej sprawie". Oficerowie SOE często dystansowali się od stanowiska
swojego MSZ w kwestii Polski. Gdy np. w początkach 1944 r. Foreign
Office pod naciskiem Stalina sugerowało przejęcie przez SOE kontroli nad
szyframi łączności radiowej polskich władz w Londynie z AK, ostro
sprzeciwił się temu ppłk Harold Perkins, szef sekcji SOE obejmującej
Polskę. SOE przymykało też oczy, gdy wiosną 1944 r. polskie samoloty z
Londynu zrzucały zaopatrzenie dla 27. Wołyńskiej Dywizji AK - mimo
brytyjskiego zakazu zrzutów blisko operacji frontowych Armii Czerwonej.
SOE było także świadome nieuchronności wybuchu Powstania Warszawskiego.
"Alianci nie zrobili nic, by zniechęcić Polaków do takiego rozwiązania"
- napisał Walker.
Polskie sukcesy i teorie spiskowe
Zwrócił on uwagę, że w ramach wspierania polskiego państwa podziemnego,
SOE przekazało drogą lotniczą do kraju zaledwie 600 ton zaopatrzenia.
Walker określa to jako "żałosne" - w porównaniu z 5796 tonami
dostarczonymi do Grecji czy z 10 tys. ton przekazanymi Francji.
Tymczasem współpraca Polaków z brytyjskim wywiadem okazała się bardzo
owocna - SOE dostała w czasie wojny od Polaków łącznie 80 tys.
meldunków. Walker opisuje też największe sukcesy polskiego wywiadu:
sprawę Enigmy i rozpracowanie rakiet V2.
Pisząc o śmierci premiera gen. Władysława Sikorskiego w Gibraltarze w
1943 r., Walker stwierdza:, "Chociaż dowody wskazywały na wypadek, do
głosu dochodziły liczne teorie spiskowe". W przypisie dodaje, że w
"dzisiejszej Polsce nadal popularne są teorie spiskowe, zwykle związane
z Rosją".
Książka omawia też kwestię niezbombardowania przez aliantów niemieckiego
obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Według autora, słaba reakcja
brytyjskiego MSZ na nadchodzące polskie raporty o holokauście mogła
wynikać "po prostu z braku wyobraźni". "Racjonalnie myślącym urzędnikom
MSZ można wybaczyć przekonanie, iż naziści nie mordowaliby siły
roboczej, dzięki której mogliby wygrać wojnę" - napisał.
"Chociaż Wielka Brytania nie uratowała polskiego ruchu oporu w czasie
wojny, to z pewnością zrealizowała swoje zobowiązania wobec Polaków po
1945 r., dając im schronienie" - stwierdza w podsumowaniu swej książki
Walker. Jest on członkiem brytyjskiej komisji do badań nad historią
wojskowości.
Książka "Polska osamotniona" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
(PAP)
Fala stulecia na Pacyfiku
Fala stulecia na północno-zachodnim Pacyfiku powinna osiągnąć
wysokość 16,8 metra - twierdzą naukowcy, którzy zaobserwowali stałą
tendencję zwiększania się wysokości fal morskich. Zalewają one wybrzeża
i przyspieszają erozję - podaje internetowy serwis EurekAlert.
Z najnowszych szacunków wynika, że najwyższe fale mogą osiągać 14
metrów. Wykorzystując skomplikowane techniki obliczania niestatecznych
wysokości fal, badacze twierdzą, że fala stulecia powinna osiągnąć 16,8
metra. Ostatni rekord zarejestrowany w 1996 roku wynosił 10,5 metra.
Grudzień i styczeń to miesiące, w których najczęściej występują
ekstremalne fale, ale - jak twierdzą naukowcy - także latem fale są
znacząco wyższe. Specjaliści ze Stanowego Uniwersytetu w Oregonie nie są
pewni, czy te zmiany w wysokości fal są spowodowane zmianami
klimatycznymi.
- Tempo zalewania nabrzeży wzrosło w kilku ostatnich dziesięcioleciach i
prawie na pewno będzie się zwiększać. Na północno-zachodnim Pacyfiku są
warunki do powstawania najwyższych fal i dane wskazują, że tendencja ta
będzie się nasilała - powiedział docent Peter Ruggiero ze Stanowego
Uniwersytetu w Oregonie.
- Wyższe fale mogą powstawać w efekcie m.in. zmian intensywności
sztormów i silniejszych wiatrów. Są one prawdopodobnie związane z
globalnym ociepleniem ale mogą także być efektem czasowych zmian
klimatycznych jak np. Dekadalna Oscylacja Pacyficzna. Nie możemy jednak
stwierdzić tego ze stuprocentową pewnością ze względu na zbyt małą
liczbę zapisów. Ale jedno jest jasne: zdarzają się coraz większe fale -
powiedział Ruggiero.
Co ok. 25-35 lat Pacyfik "przechodzi" dwie zupełnie różne fazy: dodatnią
i ujemną. W czasie pierwszej notuje się większą liczbę anomalii El Nino,
czego konsekwencją jest wzrost temperatur. Zwiększa się więc parowanie,
a to prowadzi do wzrostu temperatury globalnej. W fazie ujemnej jest
większa liczba anomalii La Nina, kiedy temperatury spadają.
Coraz większe fale mają dwu- lub trzykrotnie większą siłę erozji,
zalewania nabrzeży i innych zniszczeń, w miarę jak podnosi się poziom
mórz i oceanów w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci.
Zdaniem naukowców, trudno w tej chwili przewidzieć, jaka będzie skala
zniszczeń spowodowanych przez większe fale. - Niektóre skutki widać już
dziś - powiedział Ruggiero. Przykładem jest Neskowin w USA, które już ma
problemy z wysokimi falami i erozją wybrzeża - dodał.
- Wybiegając w przyszłość, społeczności zamieszkujące wybrzeża muszą
mieć plan przeciwdziałania większym falom i erozji, a także jak należy
zarządzać terytoriami przybrzeżnymi - podkreśla naukowiec.
(PAP)
W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca...
przybliżamy najpiękniejsze regiony w Polsce- te znane i mniej znane.
Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ
Polska to nie
porośnięty puszczą skansen, lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny
kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.
Korzystne warunki naturalne i
dogodne położenie sprawiły, że
okolice Świdnicy zostały zasiedlone
już w neolicie (4500-1800 lat p.n.e).
W okresie wczesnego średniowiecza
rejon ten był zamieszkiwany przez
słowiańskie plemię Ślężan. Ok. 990
r. Śląsk został zajęty przez księcia
Polan Mieszka I i przyłączony do
Polski.
OKRES PIASTOWSKI (990-1392)
Świdnicę po raz pierwszy nazwano
miastem (civitas) w dokumencie z
1267 r. Nie znany jest dokument
lokacyjny, ale przypuszcza się, że
Świdnica została miastem ok. 1250 r.
W tym okresie Świdnica należała do
Księstwa Wrocławskiego. Właśnie
wrocławski książę Henryk IV, zwany
Prawym, nadał miastu dwa przywileje,
które pozwoliły na burzliwy jego
rozwój. Było to prawo szrotu (1278
r.) i prawo mili (1285 r.) Po
bezpotomnej śmierci Henryka IV
Świdnica wraz z częścią Księstwa
Wrocławskiego przypada w 1290 r.
Bolkowi I Surowemu, który podniósł
miasto do rangi stolicy księstwa.
Książę ten stał się protoplastą
dynastii Piastów świdnickich. Na
początku XIV w. miasto posiadało już
mury obronne z sześcioma bramami,
kościół parafialny i dwa klasztory.
W 1285 r. w Świdnicy funkcjonował
cech piekarzy, tkaczy, garncarzy,
szewców, kuśnierzy i krawców. W 1308
r., siedem lat po śmierci ojca,
pełnię władzy przejął najstarszy syn
Bolka I, Bernard. Mając jednak dwóch
braci, zmuszony był podzielić
księstwo na trzy części. Ponownie
ziemie częściowo zjednoczył i z
czasem znacznie powiększył jego syn
Bolko II Mały, panujący w latach
1326-1368. Pod koniec swoich rządów
był najpotężniejszym władcą na
Śląsku, a ziemie Księstwa
Świdnicko-Jaworskiego rozciągały się
od Dzierżoniowa i Niemczy aż po
Łużyce. W 1353 r. Bolko II zawarł z
królem Czech Karolem Luksemburgiem
układ sukcesyjny, w którego
rezultacie Księstwo Świdnicko -
Jaworskie po śmierci w 1392 r. wdowy
po Bolku II – Agnieszki przeszło pod
panowanie czeskie. Niemal równo
stuletni okres panowania Piastów
świdnickich był dla miasta okresem
burzliwego rozwoju. Świdnica szeroko
słynęła z produkcji doskonałego
piwa, sukna i noży. Miastem rządziła
rada miejska, na czele której stał
burmistrz. Nie zawsze jednak
wszystko szło pomyślnie – tok życia
zaburzany był wielkimi klęskami
żywiołowymi (w pożarze w 1313 r.
miało spłonąć całe miasto z
wyjątkiem dwóch kościołów) oraz
niepokojami społecznymi i wojnami.
Mimo wszelkich nieszczęść miasto
rozwijało się i zwiększało swoje
znaczenie. Pod koniec XIV w. liczyło
ok. 6.000 mieszkańców.
Muzeum Broni i Militariów
OKRES
CZESKI I AUSTRIACKI (1392-1740)
Zmiana przynależności państwowej nie
miała wpływu na gospodarkę. Nadal
kwitło rzemiosło i handel. W 1429 r.
Świdnicę próbowali zdobyć husyci,
jednak mieszczanie nie dopuścili do
opanowania przez nich miasta. Pod
koniec XV w. Śląsk dostał się
przejściowo pod panowanie króla
węgierskiego Macieja Korwina. W 1471
r. w mieście działało aż 50 cechów,
zrzeszających wielu rzemieślników o
różnych specjalnościach. Prawie
trzysta domów posiadało prawo
warzenia piwa. Funkcjonowało kilka
młynów zbożowych i od końca XV w.
jeden papierniczy. W Świdnicy
odbywały się wielkie, znane nie
tylko na Śląsku, targi bydłem i
chmielem. Po bitwie w 1526 r. pod
Mohaczem, gdzie w walce z Turkami
zginął król Czech i Węgier Ludwik
Jagiellończyk, cały Śląsk przeszedł
pod panowanie domu Habsburgów. Śląsk
nadal jednak pozostał krajem Korony
Czeskiej. W pierwszym stuleciu
rządów Habsburgów zaszły duże zmiany
w życiu społecznym. Reformacja
spowodowała, że większość
mieszkańców przeszła na wyznanie
ewangelickie. Spowodowało to
przejęcie przez nich większości
kościołów, w tym również kościoła
parafialnego. W kolejnym stuleciu
wybuchła wojna trzydziestoletnia
(1618-1648). W jej efekcie cały
Śląsk uległ niemal całkowitemu
spustoszeniu. Świdnica, po
wielokrotnych oblężeniach, pożarach
i przemarszach wojsk została
kompletnie zrujnowana. W 1633 r. w
wyniku zarazy zmarło w mieście 17
tys. osób. W roku zakończenia wojny
w Świdnicy było 118 mocno
uszkodzonych domów zamieszkałych
przez ok. dwieście osób. Jeszcze w
trakcie wojny władze cesarskie
zainicjowały szeroko zakrojoną akcję
rekatolicyzacji mieszkańców, w
której niepoślednią rolę grały
brutalne działania prawne i
administracyjne. Zniszczenia wojny
trzydziestoletniej spowodowały
załamanie gospodarki miasta. Mimo
postępującej odbudowy Świdnica nigdy
już nie odzyskała tak wysokiej
rangi, jaką miała wcześniej.
Witamy w Salonie Kultury i Sztuki
Polishwinnipeg promującym najciekawszych artystów, pisarzy, ludzi
kultury Polaków lub polskiego pochodzenia
działających w Kanadzie.
W tym salonie kultury i sztuki znaleźć będzie można twórczość
literacką, poetycką a także zdjęcia prac artystów, które zadowolą
różnorodne upodobania estetyczne. ZAPRASZAMY do częstego
odwiedzania tej stron.
PISARZE
Ksiądz
Krystian Sokal
urodził się i wychował w
Ząbkowicach Śląskich. Święcenia kapłańskie otrzymał
26 maja
1984 roku. Ksiądz Krystian Sokal słowo Boże głosił między
innymi na misjach w Zambii. 20 czerwca 2007 przyjechał do
Kanady i rok pracował wśród Indian w Fort Aleksander a
obecnie posługę kapłańską pełni w Carman.
Pierwsze wiersze ks. Krystian pisał już w szkole podstawowej
i średniej. Później w kapłaństwie zaczęły się głębsze
przemyślenia dotyczące życia i wiary, a także przyrody.
Halina Gartman
urodziła się w Lublinie. Po przyjeździe do Kanady w 1981
roku zaangażowała się w pracę społeczną. Między innymi
pracowała z Zuchami w Harcerstwie i prowadziła dziecięce
grupy artystyczne. Organizowała programy telewizyjne
,,Polacy Polakom" i "Telewizyjny Znak Wiary Środkowej
Kanady". Wieloletnia pracownica tygodnika "Czas". Utwory
poetyckie zaczęła pisać w szkole średniej. W 1995 roku
wydała tomik swoich wierszy zatytułowany "Wiersze do
Poduszki".
Małgorzata
Kobylińska przyjechała do Kanady w 1992 roku. Ukończyła
studia na Uniwersytecie Winnipeg w zakresie biznesu
i
pracuje w Manitoba Public Insurance. Od dawna pisze poezje i
sztuki sceniczne o tematyce religijnej, które wystawia w
parafii Św. Ducha w Winnipegu. Jak twierdzi to co pisze
oddaje jej "wewnętrzne przeżycia i
jest drogą do człowieka".
Aleksander
Radkowski pochodzi z Wrocławia,
a w Kanadzie przebywa od l8-stu lat. Z zawodu jest
elektromechanikiem i turystą-rekreatorem.
Przez dłuższyczas parałsię sportem. W
Kanadzie założyłrodzinęi ma jednącórkęKasię.
Pracuje w Szpitalu. Wypowiedźpoety: "Pisanie
jest to jeden z najlepszych sposobów wyrażania
swoich myśli
i odczuć. A
także
utrwalenia tego co w danej chwili sięprzeżywa
lub kiedyśprzeżywało,
a w jakiej formie to sprawa indiwidualna. Ja wybrałem
wiersz. Ta forma pisania najbardziej mi chyba odpowiada i w
niej czujęsię
stosunkowo dobrze".
Marek
Ring w wywiadzie dla polishwinnipeg o poezji mówi :"uważam,
że poezji wcale nie należy rozumieć - trzeba ja przyjąć,
przeżyć i niekoniecznie zaakceptować jako swój punkt
widzenia świata czy zjawisk. Ważne natomiast jest, żeby
poezja rozbudziła wyobraźnię i pewną osobistą uczuciowość,
która gdzieś zawsze drzemie w nas i niechętnie się ujawnia.
Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszych odczuć i
poezja powinna pomoc nam je uczłowieczyć.
Maria
Kuraszkopochodzi
z okolic Chełma
Lubelskiego. Ukończyła Akademię
Rolniczą
we Wrocławiu,
gdzie pracowała
do czasu wyjazdu z Polski. W Winnipegu mieszka od 1990 roku.
Pracuje na Uniwersytecie Manitoba. Motto Marii Kuraszko: "Często
patrzę
i nie zauważam.
Często słucham
i nie zauważam.
Niekiedy tylko patrzę
i widzę,
słucham i słyszę."
Zofia Monika Dove (Gustowska)
pracuje w St. Boniface Hospital. Jednym z jej codziennych obowiązków
jest zorganizowanie czasu wolnego pacjentom oddziału
rehabilitacji. Jej pasją jest pisanie poezji.
Pisze poezje w języku angielskim i ma też nieodpartą
potrzebę dzielenia się tym, co napisała.
Stanisława Krzywdzińska członkini Stowarzyszenia
Polskich Kombatantów koło nr 13, harcerka,
poetka... Z Polski do Winnipegu wyemigrowała w
1948 roku. Za działalność dla społeczności
polskiej otrzymała dyplom uznania KPK okręg
Manitoba.Pierwszy
wiersz napisała jeszcze w szkole podstawowej tuż przed
wybuchem II wojny światowej
Wioletta
Los przyjechała do Kanady w 1993 roku. Jej
twórczość narodziła się właściwie w Polsce, kiedy to
zdecydowała się podjąć naukę w szkole artystycznej. Tam pod
kierunkami dobrze znanych artystów- profesorów Moskwy,
Solskiego, Gurguła, Moskały zdobyła wiedzę i doświadczenie,
które było niezbędne do wykonywania prac artystycznych. O
swoim malowaniu mówi "Maluję tak jak widzę, jak czuję a
przeżywam wszystko bardzo mocno. Jestem tylko artystką a
pędzel jest środkiem wyrazu, jaki niebo włożyło w moje ręce.
Malując zwykła filiżankę herbaty pragnę uczynić, aby była
obdarzona duszą lub mówiąc bardziej precyzyjnie wydobyć z
niej istnienie."
Małgorzata Świtała
urodziła się w Kanadzie i mieszka w Winnipegu. Ukończyła
sztukę reklamy na Red River Communitty College, kształciła
się również na lekcjach malarstwa olejnego w Winnipeg Art
Galery u znanej kanadyjskiej artystki. Ponad 20 lat rozwija
swój talent artystyczny pracując jako artysta grafik i
ilustrator. Pani Małgorzata prezentuje swoje obrazy na
licznych wystawach w Kanadzie, Islandii, Rosji a także kilka
razy w Polsce. Jej prace znajdują się w wielu prywatnych
kolekcjach w Kanadzie Stanach Zjednoczonych, Brazylii a
także w Europie.
Artystka maluje nieustannie zmieniając się i poszukując
środków artystycznego wyrazu. Początkowo w jej twórczości
dominowała martwa natura, pejzaże i kwiaty. Zainteresowania
zmieniały się przechodząc od realizmu do obecnie
surrealizmu.
Jolanta
Sokalska jest artystką, która tworzy w
szkle. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na
wydziale szkła. Jak mówi
zawsze, odkąd pamięta, czuła się wyjątkowo dobrze w
obecności sztuki. Na pytanie, co ją inspiruje do twórczości
odpowiada: ”Wszystko i wszyscy są dla mnie inspiracją. Z
każdej sytuacji wyciągam "dane", które odkładam w umyśle,
potem konstruuje z nich konkretny projekt, koncepcje, która
przedstawiam wizualnie.” W Winnipegu Jolanta Sokalska ma
studio artystyczne w William Cre&eEry Art Complex przy 125
Adeladie St.
Jan Kamieński urodził się
w 1923 roku, swoje lata dzieciństwa i młodości spędził w
Poznaniu. Jako nastolatek przeżywa inwazje hitlerowską i
sowiecką na Polskę. Podczas wojny był cieżko ranny, jako 17.
latak czynnie działał w podziemiu. Wojenne doświadczenia
opisał w książce Hidden in the Enemy`s Sight. Talent
malarski kształcił na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie skąd
w 1949 roku emigrował do Winnipegu. Od 1958 do 1980 roku
pracował w
Winnipeg Tribune jako dziennikarz, felietonista, krytyk
sztuki, publicysta i rysownik. Obrazy Jana
Kamieńskiego można oglądać w Winnipeg Art Gallery.
Need to recruit volunteers?
Post opportunities on Volunteer Manitoba's free
recruitment website free of
charge! Current listings
are sent to media, universities,
colleges, high schools, trade schools, and selected
agencies on a weekly basis. We
see an increase in “website traffic” each January,
so post your positions in time for the New Year!
Step
1: Log on to
mbvolunteer.ca and click on Create an Account link.
Step
2: Fill in the
form provided and click Send Registration when
complete.
Step
3: Activate
your new account. An activation email will be sent
to you.
Step
4: Go to
mbvolunteer.ca and click on Login in the menu. Enter
your user name and password.
Step
5: Click on the
Post a Position link in the menu (or on the homepage).
The Posting Form will appear.
You can choose to have your
opportunity appear on both of our websites!
Step
6: Click Submit
when form is completed. It will be posted on our
site within 2 business days.
Need to recruit youth
volunteers? Manitoba Youth Volunteer Opportunities
(MYVOP) is also a free recruitment tool for
organizations. Visit
www.myvop.ca or en français
www.myvop.ca/fr and follow the steps above to
recruit youth volunteers ages 13-30.
Please do not hesitate to
contact us for further information!
I am the Program Assistant of
the University of Winnipeg's
English for Specific Purposes
Program. Please find attached a
poster for our upcoming Winter
session of courses for
internationally educated
professionals or for immigrants
who would like to improve their
English and academic skills to
enter university. We would be
very grateful if you would
place this poster in an area
where members of your ethnic
community will see it. Our
courses are free to qualifying
immigrants.
If you have any further
questions, please do not
hesitate to contact me.
If you are delivering
an application in-person,
please drop it off at the
English Language Programs
offices at 491 Portage Avenue in
the Rice Building (Lobby), and
mark it "Attention: Carolynn
Smallwood--English for Specific
Purposes."
If you are delivering
an application in-person,
please drop it off at the
English Language Programs
offices at 491 Portage
Avenue in the Rice Building
(Lobby), and mark it "Attention:
Carolynn Smallwood--English
for Specific Purposes."
Piszę do Państwa z ofertą podjęcia współpracy z oktetem
wokalnym OCTAVA. Oktet wokalny OCTAVA wykonuje na
najwyższym poziomie muzykę wokalną a cappella,
posiadając w swoim repertuarze przedewszystkim muzykę
polską wszystkich epok, przedstawiając słuchaczom
podczas swoich koncertów obraz polskiej tradycji,
kultury i historii zawartej w utworach muzycznych.
Oktet wokalny OCTAVA szybko uzyskał wiodącą pozycję
wśród polskich zespołów kameralnych, zostając uznanym
przez krytyków muzycznych za jeden z najciekawszych
polskich zespołów wokalnych młodego pokolenia. Zespół
składa się z ośmiu profesjonalnych śpiewaków powstał w
2004 z inicjatywy studentów oraz absolwentów Akademii
Muzycznych, i już zdobył wszystkie najważniejsze nagrody
na konkursach i festiwalach chóralnych w całej Polsce! Z
wielu warto wymienić zdobyte przez zespół wszystkie
możliwe nagrody na 39’ Ogólnopolskim Festiwalu Chórów
„LEGNICA CANTAT”, pokonując zespoły z całej Polski.
Oktet wokalny OCTAVA na co dzień uczestniczy, będąc
zapraszanym, w najbardziej znaczących festiwalach
muzycznych na terenie całego kraju współpracując z
najważniejszymi instytucjami kultury m.in. Polskie
Radio, Radio Kraków, Filharmonia im. K. Szymanowskiego w
Krakowie, Cappella Cracoviensis, Akademia Muzyczna w
Krakowie, Urząd Miasta Krakowa, Urząd Marszałkowski
Województwa Małopolskiego i wiele, wiele innych.
W ostatnim czasie zespół nagrał płytę CD dla najbardziej
prestiżowej wytwórni zajmującej się nagraniami muzyki
klasycznej na polskim rynku. Płyta zawiera utwory
kompozytorów tworzących w czasach świetności Królewskiej
Katedry na Wawelu i spotyka się z pochlebnymi recenzjami
w najbardziej znaczących portalach internetowych oraz
tytułach ogólnopolskiej prasy (Gazeta Wyborcza, The
Times – Polska, Onet.pl).
W załączniku znajdują się szczegółowe informacje o
zespole. Więcej dodatkowych informacji jak i nagrania
zespołu znajdują się na naszej stronie internetowej
www.oktetoctava.pl
Reklama w Polonijnym Biuletynie
Informacyjnym w Winnipegu
Zapraszamy do reklamowania się w naszym
Biuletynie, który odwiedza z miesiąca na miesiąc coraz
więcej internautów.
Nasza strona nabiera popularności. Tylko w Grudniu 2008, (miesiącu o stosunkowo
małej ilości imprez polonijnych) Polishwinnipeg.com odwiedziło
niemal 7000 internautów. Już w styczniu 2009 niemalże 8000.
Wykres ilości
użytkowników
strony Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009.
Wykres odsłon stron Polishwinnipeg.com za okres
październik 2007 do stycznia 2009
Reklama na naszych łamach to znakomita
okazja do zaprezentowania swojej działalności i usług -
oferujemy Państwu kilka podstawowych, skutecznych
reklamowych form, których cena znajduje się poniżej.
Zainteresowanych - prosimy o wysłanie do nas maila bogdan@softfornet.com
Cennik
reklam:
1. Reklama (kopia wizytówki biznesowej,
logo firmy z tekstem reklamującym o wymiarach wizytówki,
tekst reklamujący również w wymiarach wizytówki..., jest
doskonale widoczna, gwarantuje skuteczność przekazu.
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$400
Pół roku
$120
$240
Miesiąc
$90
$180
Dwa wydania
$40
$80
2. Reklama indywidualna w promocji $200
Twoja reklama trafi do internautów zapisanych na
naszej liście jako
jedyna wiadomość w mailu od nas.
3. Artykuł na zamówienie w promocji $200
Napiszemy i opublikujemy na stronie Biuletynu artykuł o
Twoim biznesie
lub serwisie.
4. Sponsorowanie działów naszego
Biuletynu,
np. Polonijny Kącik Kulinarny sponsowrwany przez
Restaurację
XXX
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$500
Pół roku
$120
$300
5. Sponsorowanie Polonijnego Biuletynu
Informacyjnego w Winnipegu $500/rok
Sponsorzy Biuletynu będą umieszczeni na
specjalnej stronie zbudowanej przez nas.Strona
będzie uaktualniana na życzenie sponsora bezpłatnie do
10 zmian na rok.
Link do strony sponsora będzie się znajdował w
każdym wydaniu biuletynu.